Skocz do zawartości
Jaskier

Kochanek Dla Żony Wolny Czy Żonaty?

Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem żonaty. Nie będzie się bawił w "odbijanego" oraz bardziej zadba o dyskrecję relacji, z uwagi na własną sytuację.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zajęty /Żonaty. Dyskrecja zagwarantowana, stała koleżeńska relacja w tajemnicy przed światem. ?✌️

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cóż, było na myśli że jak wyżej jest napisane, nie każdy jest "dorosły" by być tym trzecim. I ... zakochuje się. Powstaje "problem".

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, Robsad pisze:

Cóż, było na myśli że jak wyżej jest napisane, nie każdy jest "dorosły" by być tym trzecim. I ... zakochuje się. Powstaje "problem".

 

Dlaczego problem? 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

No tak... bo jak się już zakocha, jedna lub druga strona, to kaplica. Sądząc z co niektórych postów ciąg dalszy takiej historii jest następujący:

 

Singiel - stalkuje mężatkę, robi sceny i dramy, stawia warunki, wydzwania po nocy, niemal wystaje pod jej domem,

 

Żona - natychmiast zostawia męża, dzieci, dom, pakuje walizki i w nogi do kochanka.

 

Jeżeli w małżeństwie jest źle i relacja dogorywa, to zdarza się, że para wpada na "fantastyczny" pomysł żeby "ktoś się pojawił i uratował nasz związek". A to dziecko sobie zrobią bo ono go uratuje (podobno), a to wymagają od terapeuty żeby coś zrobił (oni nie muszą w końcu nic), a to znowu otworzą związek i zaproszą do niego kochanka (niech wejdzie i coś zmieni).

 

Prosta droga do katastrofy.

 

Wtedy zgodzę się, że jak się pojawi kochanek i uczucie pomiędzy nim a żoną, to rozpad małżeństwa jest nieco więcej, jak pewny.

 

Natomiast co w sytuacji, gdy para ma się dobrze, funkcjonuje zgodnie i szczęśliwie, ani myśląc od siebie odchodzić ale i tak pojawi się uczucie między kochankiem a żoną? Nie da się zliczyć ile razy w historii świata padało następujące zdanie: "Kocham męża jak i podoba mi się ktoś jeszcze...". 

 

Moim zdaniem taka historia może się zakończyć jeszcze inaczej - albo poliamorią i związkiem niemonogamicznym, albo można po prostu dać temu uczuciu płynąć i się nim cieszyć, niczego nie zmieniając. 

Pamiętajmy że zakochanie to jest pewien stan umysłu, który jest intensywny i po pewnym czasie się uspokaja. Sądzę, że takie uczucia można przekuć w wiele pięknych rzeczy, a nie patrzeć na to jednotorowo: "no to jak żywisz głębsze uczucia do kochanka to trzeba się już rozejść". To jest krzywdząca teza, że jak ktoś się zakocha, to robi już tylko podjazdy pod to, żeby rozwalić "damie swego serca" związek, tak samo jak uważanie, że nie ma co liczyć na lojalność swojej żony w tym zakresie.

 

Odpowiedzialni ludzie usiądą i przemyślą, skąd się to uczucie wzięło i co dalej. Czy nikt nie pomyślał o tym, że to może się skończyć tak, iż on i ona uznają, że muszą się w tym miejscu pożegnać, bo darzą się za mocnym uczuciem a nie chcą go formalizowac, jako nowy związek?

Tak też się zdarza. 

 

---

 

Każdy wybór ma swoje wady i zalety.

 

Jako że ostatnio widywałam się z singlami (rozwodnik, zatwardziały singiel, młody singiel i dwójka singli tak po prostu ;) ) widzę to tak:

 

-nieprawdą jest, że mają więcej czasu, bo muszą zasuwać za dwoje (na alimenty/samodzielne utrzymanie się/żeby pomóc rodzicom/spłacić kredyty/dorobić się czegokolwiek),

-...chociaż bywało i tak, że mogłam się umówić niemal z dnia na dzień, bo ograniczały ich tylko godziny pracy i nic poza tym...

-...jak i dogadanie terminu bywało awykonalne, bo ponieważ nie mając żadnych zobowiązań mogli hulać po całym świecie i brać na siebie prace i po 10-12h dziennie 6-7 dni w tygodniu,

-cały czas gdzieś w tle przebrzmiewa obawa, że zaraz kogoś sobie znajdą na stałe i spotkania się skończą, co uważam za największy minus; żonaty facet po prostu jest żonaty i to się nie powinno zmienić, więc stabilniejszy,

-jednocześnie jednak nie mając żony odpadał problem, że nagle spotkania się skończą, bo żona uzna, że coś jej nie odpowiada, także nie muszę się liczyć ze zdaniem kogoś jeszcze. 

 

  • Lubię 10
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 godzin temu, rita pisze:

Sądzę, że takie uczucia można przekuć w wiele pięknych rzeczy, a nie patrzeć na to jednotorowo

Mieszasz ludziom w głowach! Uspokój się ?

  • Haha 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rita... nic dodać, nic ująć. :) W/g. mnie trafienie w sedno.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 5.08.2021 o 23:37, rita pisze:

No tak... bo jak się już zakocha, jedna lub druga strona, to kaplica. Sądząc z co niektórych postów ciąg dalszy takiej historii jest następujący:

 

Singiel - stalkuje mężatkę, robi sceny i dramy, stawia warunki, wydzwania po nocy, niemal wystaje pod jej domem,

 

Żona - natychmiast zostawia męża, dzieci, dom, pakuje walizki i w nogi do kochanka.

 

Jeżeli w małżeństwie jest źle i relacja dogorywa, to zdarza się, że para wpada na "fantastyczny" pomysł żeby "ktoś się pojawił i uratował nasz związek". A to dziecko sobie zrobią bo ono go uratuje (podobno), a to wymagają od terapeuty żeby coś zrobił (oni nie muszą w końcu nic), a to znowu otworzą związek i zaproszą do niego kochanka (niech wejdzie i coś zmieni).

 

Prosta droga do katastrofy.

 

Wtedy zgodzę się, że jak się pojawi kochanek i uczucie pomiędzy nim a żoną, to rozpad małżeństwa jest nieco więcej, jak pewny.

 

Natomiast co w sytuacji, gdy para ma się dobrze, funkcjonuje zgodnie i szczęśliwie, ani myśląc od siebie odchodzić ale i tak pojawi się uczucie między kochankiem a żoną? Nie da się zliczyć ile razy w historii świata padało następujące zdanie: "Kocham męża jak i podoba mi się ktoś jeszcze...". 

 

Moim zdaniem taka historia może się zakończyć jeszcze inaczej - albo poliamorią i związkiem niemonogamicznym, albo można po prostu dać temu uczuciu płynąć i się nim cieszyć, niczego nie zmieniając. 

Pamiętajmy że zakochanie to jest pewien stan umysłu, który jest intensywny i po pewnym czasie się uspokaja. Sądzę, że takie uczucia można przekuć w wiele pięknych rzeczy, a nie patrzeć na to jednotorowo: "no to jak żywisz głębsze uczucia do kochanka to trzeba się już rozejść". To jest krzywdząca teza, że jak ktoś się zakocha, to robi już tylko podjazdy pod to, żeby rozwalić "damie swego serca" związek, tak samo jak uważanie, że nie ma co liczyć na lojalność swojej żony w tym zakresie.

 

Odpowiedzialni ludzie usiądą i przemyślą, skąd się to uczucie wzięło i co dalej. Czy nikt nie pomyślał o tym, że to może się skończyć tak, iż on i ona uznają, że muszą się w tym miejscu pożegnać, bo darzą się za mocnym uczuciem a nie chcą go formalizowac, jako nowy związek?

Tak też się zdarza. 

 

---

 

Każdy wybór ma swoje wady i zalety.

 

Jako że ostatnio widywałam się z singlami (rozwodnik, zatwardziały singiel, młody singiel i dwójka singli tak po prostu ;) ) widzę to tak:

 

-nieprawdą jest, że mają więcej czasu, bo muszą zasuwać za dwoje (na alimenty/samodzielne utrzymanie się/żeby pomóc rodzicom/spłacić kredyty/dorobić się czegokolwiek),

-...chociaż bywało i tak, że mogłam się umówić niemal z dnia na dzień, bo ograniczały ich tylko godziny pracy i nic poza tym...

-...jak i dogadanie terminu bywało awykonalne, bo ponieważ nie mając żadnych zobowiązań mogli hulać po całym świecie i brać na siebie prace i po 10-12h dziennie 6-7 dni w tygodniu,

-cały czas gdzieś w tle przebrzmiewa obawa, że zaraz kogoś sobie znajdą na stałe i spotkania się skończą, co uważam za największy minus; żonaty facet po prostu jest żonaty i to się nie powinno zmienić, więc stabilniejszy,

-jednocześnie jednak nie mając żony odpadał problem, że nagle spotkania się skończą, bo żona uzna, że coś jej nie odpowiada, także nie muszę się liczyć ze zdaniem kogoś jeszcze. 

 

W samą "dziesiątkę" Rita?. Dodam do Twojej wypowiedzi jeszcze parę moich przemyśleń w kwestii "zakochania". Kluczowe moim zdaniem są Twoje słowa:

- "Pamiętajmy, że zakochanie to  pewien stan umysłu, który jest intensywny i po pewnym czasie się uspokaja"

Udowodnione, nie tylko naukowo. Taki stan trwa 6-8 miesięcy. Szczęśliwcy 1,5 roku. Wykończylibyśmy się fizycznie gdyby trwało dłużej.

No i teraz co dalej po tym czasie fascynacji i zauroczenia? Poliamoria? Też udowodnione, że na dłuższą metę kończy się źle. Zawsze któreś z trójki się "wyłamie".  Dotyczy to przeważnie młodych związków szukających większych doznań.

W naszych klimatach nawet jak coś takiego się zdaży, czy napewno to będzie "kaplica"?. 

Tak jak napisałaś " Odpowiedzialni ludzie siądą...". 

Jak nadal jest jakaś chemia to dlaczego nie można kontynuować relacji jak wszyscy się na to zgadzają.

To jest moim zdaniem najzdrowsza niemonogamia, gdy  wszyscy w takim związku się rozumieją i akceptują. 

 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 6.08.2021 o 15:24, jennifer pisze:

Mieszasz ludziom w głowach! Uspokój się ?

@jennifer. Rita nie miesza tylko uświadamia. Chciałbym jak ona tak swoje myśli wyrażać ?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, Emotion seeker pisze:

Poliamoria? Też udowodnione, że na dłuższą metę kończy się źle. Zawsze któreś z trójki się "wyłamie".  Dotyczy to przeważnie młodych związków szukających większych doznań.

Mogę poprosić o materiały źródłowe?

 

Lula.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...