Skocz do zawartości
JFK

Żona

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy poznałem Anetę, lubiła ubierać się dość - mówiąc delikatnie - swobodnie. Jako, że byłem o nią zazdrosny, w końcu blisko 11-letnia różnica wieku ma prawo zasiać w męskim sercu ziarno niepewności...

 

Do czasu małżeństwa udało mi się jakoś ją "odwrócić", czyli nakłonić, aby zaprzestała noszenia mini, wyzywających dekoltów, i takie tam...

 

 

Minęło niecałe 6 lat i mnie się coś odwróciło - dwa tygodnie temu na plaży zobaczyłem dziewczynę leżącą na kocu z mężem (oboje mieli obrączki), opalającą się bez stanika... Nagła myśl, że tą dziewczyną mogłaby być moja żona, a tym facetem - ja, niespodziewanie podnieciła mnie do tego stopnia, że... no wiecie sami... Leżeliśmy na kocu nieopodal tej pary, a ja nie potrafiłem oderwać wzroku od wystawionych na publiczny widok piersi tej dziewczyny... nie tylko ja zresztą, jak się łatwo domyśleć; będąca w pobliżu lub przechodząca obok większa część męskiej populacji na plaży miała najwyraźniej spory problem, aby zignorować prowokującą nagość naznaczonych wyraźną bielą stanika piersi.

 

 

Dziewczyna musiała już mieć za sobą poród albo i dwa, bo jej piersi – choć nieco mniejsze niż Anety, tak na oko średnie C - charakteryzowały się to wspaniałą obwisłością, której nie mają nastolatki, i przez to zawsze im czegoś brakuje... Kiedy dziewczyna leżała na plecach, piersi opadały jej ciężko na boki... niemal zachęcając, aby ktoś położył się między nimi i... w wiadomy sposób wprawił je w lekkie, a potem coraz gwałtowniejsze kołysanie – w górę i w dół, w górę i w dół... Kiedy siedząc pochylała się po coś do torby, jej fantastyczny biust kołysał się swobodnie, jak dwa dzwony kościelne... W ich nagości i swobodnym obnażeniu było tyle bezwstydu i zapewne nieświadomej ze strony ich właścicielki, ale mimo wszystko perwersyjnej prowokacji, że musiałem naprawdę sporo się nagimnastykować, aby moje krocze nie wzbudziło zainteresowania żony... Która nota bene też co chwilę jakby z zazdrością i chyba czymś w rodzaju żalu spoglądała na tą boginkę... Przeszło mi przez głowę, że chyba wyjątkowo rozumiem swoją żonę...

 

 

Mam słabość do białych, wyraźnie kontrastujących z resztą opalonego ciała piersi... Kiedyś, jeszcze jako uczeń podstawówki, wracając ze szkoły, codziennie zatrzymywałem się przed wystawą butiku „1001 drobiazgów”. Wówczas w modzie były kieszonkowe lusterka, na odwrocie których znajdowały się fotki nagich, lub prawie nagich dziewczyn. Na jednym z nich było zdjęcie uśmiechniętej, lekko pochylonej ku patrzącemu dziewczyny, której piersi – duże i nieco obwisłe – były całkowicie białe, kontrastując w jakiś ulotny i perwersyjny sposób z resztą spieczonego na mahoń ciała. Stojąc przed tą wystawą śniłem na jawie, ze te uśmiechnięte bóstwo jest moją dziewczyną i że tylko ja mogę sycić zmysły bielą jej piersi... To szczeniackie przekonanie dawało mi jakieś prawo własności do dziewczyny – jej opalone nogi, biodra, ramiona i twarz mógł oglądać każdy, kto by miał

(a kto by nie miał?!) na to ochotę, ale to co białe, nieopalone, zasłonięte przed słońcem, więc również oczami innych facetów, jest moje i TYLKO MOJE!!!!

 

 

Tego samego dnia wieczorem, kiedy po wykąpaniu i uśpieniu 11-miesięcznego synka już leżeliśmy w łóżku, zebrałem się na odwagę i zacząłem namawiać Anetę, aby zaczęła – tak jak przed małżeństwem - zakładać minispódniczki, bluzeczki z głębokim dekoltem i/lub w ogóle bez stanika.

 

 

- Ty chyba oszalałeś! Co ci się stało?! Jeszcze tydzień temu zrobiłeś mi awanturę, kiedy na dworcu nieświadomie założyłam nogę na nogę tak, że było mi widać udo... Poza tym już dawno pozbyłam się wszystkich seksownych ciuchów, i choćbym i chciała, nie mam co na siebie włożyć... A tak naprawdę, to o co chodzi? - jej ton był obojętny, ale oczy mimo panującego półmroku świdrowały mnie jak dwa rentgeny.

 

 

-Szczerze? - Zapytałem retorycznie.

- Głupie pytanie - odparła nieco zniecierpliwiona i coraz bardziej zaintrygowana.

-Dzisiaj na plaży mijaliśmy takie małżeństwo... Wiesz, ona opalała się publicznie bez stanika, a jej mężowi to zupełnie nie przeszkadzało... Co więcej, zdawał się być zadowolony, kiedy wyłapywał spojrzenia innych facetów, obmacujących nagość jego żony...

 

 

- Skąd wiesz, że to była jego żona?

- Oboje mieli obrączki...

- No tak – przerwała mi żona nieco sarkastycznie – Coś mi się wydaje, że sporo satysfakcji sprawiły temu facetowi spojrzenia mojego męża... Może GŁÓWNIE mojego męża! Zresztą nieważne, wszyscy jesteście tacy sami, mów dalej, o co chodzi z tymi strojami?

- No więc...ten, o czym to ja...? Aha, no więc ja sobie wtedy pomyślałem, ze twoje ciało jest znacznie ponętniejsze od tej dziewczyny, no wiesz o co mi chodzi, prawda? Masz większe piersi, takie przytulne

(choć jej też były takie... – wtrąciłem nieopatrznie. Żona chrząknęła ostrzegawczo. Szybko wróciłem do rzeczywistości).

Twoje sutki są większe i ciemniejsze, no i bardziej seksowne... Masz bardziej rozłożyste i zachęcające do swawoli myślowych (przynajmniej!) biodra... i... - Zawahałem się, ale postanowiłem iść na całego

- No więc pomyślałem sobie, że też chciałbym móc pochwalić się swoją żoną, bo przecież mam czym...!

 

 

Następnego dnia od rana wyjątkowo ochoczo wraz z Anetą biegałem po sklepach odzieżowych w Ustce i gorliwie pomagałem jej w wyszukiwaniu i przymierzaniu stosów ciuchów. Opłacało się, bo już przed 12.00 w drodze na plażę, z rosnącym podnieceniem wyłapywałem łakomy wzrok innych facetów, obmacujących spojrzeniem piersi mojej żony, ukryte jedynie pod cieniutką, białą i nieco prześwitującą bluzeczką z mega dekoltem, oraz wysoko obnażone - dzięki supekrótkiej mini - nogi, obute w seksowne - dla mnie - rzymianki.

 

 

Na plaży wprawdzie nie udało mi się namówić Anety do zdjęcia stanika, ale zgodziła się przynajmniej na kilka "erotycznych" fotek, w których - na oczach innych plażowiczów (nie wiem, czy widzieli to czy nie, ale wolę wierzyć, że tak) - pochyla się i niby przypadkiem obie piersi wysuwają się jej ze zbyt ciasnego stanika, a ona tego nie zauważa i coś tam grzebie w torbie, idzie zamoczyć stopy w morzu i nie orientuje się, ze sutek prawej piersi został zdradziecko obnażony przez niesforną miseczkę biustonosza kąpielowego (co już na pewno widziało wielu facetów!), kładzie się na boku, aby opalić lewą stronę ciała i "nie wie", że jej lewa pierś jest całkowicie obnażona....

 

 

- Uważaj kochanie, bo jak się przyzwyczaję do takiego sposobu ubierania się, to już potem może nie być odwrotu... bez względu na to, czy będzie ci się to podobało, czy nie... - powiedziała żona wieczorem z przekornym uśmiechem - Coraz bardziej zaczyna mi się podobać, że jestem w centrum zainteresowania innych facetów... Naprawdę odpowiada ci to?

 

 

Gorliwie (nieco zbyt gorliwie chyba) zapewniłem, że właśnie "o to mi chodzi! że chcę, aby inni mi zazdrościli takiej żony, że ja mogę mieć wszystko to, na co oni mogą tylko popatrzeć i pofantazjować sobie....".

 

 

- Nawet, jeżeli tak ubrana będę chodziła do pracy, gdzie są sami faceci, i na zakupy?!

- A chodź sobie kochanie - odparłem, siląc się na obojętny ton - W sumie, to właśnie o to mi chodzi; żebyś ubierała się WSZĘDZIE tak, że inni faceci będą mi zazdrościć... Gdybyś chodziła tak ubrana tylko w domu, to co mi z tego za frajda, skoro tego nikt nie będzie widział... Chodzi o to, żebyś ubierała się jak najbardziej prowokująco POZA domem, a nie w nim...

 

- No OK kochanie, tylko żebyś potem nie miał pretensji....

I znowu stanowczo zbyt gorliwie zapewniłem żonę, że cokolwiek by na siebie nie ubrała lub nie zrobiła, nie będę miał żadnych pretensji...

- Im dalej będziesz w stanie się posunąć, tym moja satysfakcja będzie większa... Tylko....

- Tylko co...? – Przyjrzała mi się bacznie. Zawsze pod tego typu jej spojrzeniami traciłem nieco rezon i pewność siebie.

- Tylko żebyś mi o wszystkim opowiadała... - wykrztusiłem po chwili wahania. Roześmiała się na cały głos.

- No dobrze mój kochany wariacie, będziesz miał, czego chcesz...

 

 

W tą niedzielę wróciliśmy do domu z "wojaży" dość późno. Kiedy już się wykapaliśmy po podróży, oboje poczuliśmy uzasadniony głód.

- Może zamówimy pizzę? Trochę głodny jestem... - zapytałem, kiedy zasiadaliśmy przed telewizorem - ja w samych majtkach, Aneta w bardzo przezroczystej koszulce na ramiączkach z dekoltem sięgającym dolnych partii mostka i białych, już całkowicie przezroczystych majteczkach.

- OK, ale ja pójdę odebrać - zgodziła się żona. Aneta nie trawiła, że zawsze zaokrąglałem kwotę dostawy, dając napiwek dostawcy.

 

 

- Chyba nie pójdziesz tak ubrana? Załóż przynajmniej szorty! - Powiedziałem, kiedy po 20 minutach zadzwonił domofon.

- Nie chce mi się... Nie bądź upierdliwy kochanie, myślisz, że facet - o ile to będzie facet - nie widział nigdy kobiety w majtkach

No i poszła odebrać pizzę tak, jak siedziała - z cipką prześwitującą zza białego materiału majteczek i doskonale widocznymi piersiami.

Skrycie obserwowałem całą sytuację zza framugi. Dostawcą była facet, 25- może 28-letni dostawca, który zaniemówił, kiedy zobaczył stojącą w drzwiach moją żonę. Minęła chwila

(moim zdaniem stanowczo i krępująco wręcz za długa),

zanim wybełkotał kwotę, jaką należało zapłacić za towar.

- Och, myślałam, że będzie taniej... - powiedziała żona, odwracając się do niego tyłem i głęboko pochylając do leżącej na podłodze torebki... Jej nagie, przecięte wpijającym się między nie paskiem stringów pośladki niemal uśmiechały się zapraszająco do zaskoczonego chłopaka... Nie byłby facetem, gdyby choć na chwilę był w stanie oderwać od nich oczy... Ale BYŁ facetem.

- Muszę poszukać drobnych - oznajmiła, odwracając się teraz przodem do chłopaka. Nadal była głęboko pochylona i nie była NAJMNIEJSZEJ możliwości, aby facet nie widział teraz całkiem już nagich piersi, kołyszących się swobodnie w zbyt dla takiej pozycji ciała głębokim dekolcie... Pożerał wzrokiem jej nagie piersi, a moja żona o tym doskonale wiedziała... Ale nie zrobiła nic, aby temu zapobiec...

- O cholera! – Zaklęła, kiedy z portfela nagle wysypały się jej drobne. Opadła na kolana w pogoni za bilonem, a ramiączko jej bluzeczki zsunęło się z jej ramienia, całkowicie odsłaniając jej prawą pierś. Nie zważając na to, moja żona z zapałem zbierała bilon z podłogi, coraz bardziej zbliżając się do skamieniałego jak żona Lotha dostawcy. Czując nagłą ciasnotę w rozporku nie byłem w stanie oderwać wzroku od własnej żony, która zbierając z podłogi pieniążki zbliżyła się do chłopaka tak blisko, że dzieliło ich jakieś 30 centymetrów... jej głowa była na poziomie krocza faceta.

– Jaka ze mnie niezdara... – Powiedziała, wstając nagle gwałtownie, mocno zarumieniona, kiedy od jego rozporka dzieliły ją dosłownie centymetry. – Niech pan przeliczy... – Czując bolesne niemal pulsowanie w kroczu wycofałem się do pokoju.

- No i co, jak facet zareagował na twój strój? - zapytałem niby obojętnie, kiedy Aneta po chwili weszła do pokoju z dwoma pizzami. Moje lędźwie pulsowały szalonym rytmem pożądania... co oczywiście skrzętnie starałem się zamaskować.

- Tak, jak myślałam, nie zrobiło to na nim większego wrażenia... - skłamała gładko żona.

II.

- Jak myślisz, mogę w tym pójść do pracy? – Aneta obudziła mnie następnego dnia bladym świtem, szarpiąc mało subtelnie za ramię.

Jako że poprzedniego dnia musiałem dać upust podnieceniu wywołanym strojem i zachowaniem żony oraz własnymi fantazjami, rżnąc ją jak najlepszą dziwkę świata do późnych godzin nocnych, z niechęcią i stanowczym oporem materii wydobywałem się z objęć Morfeusza. Ale kiedy po wytarciu „pasku” z oczu udało mi się dostrzec żonę, szybko odzyskałem przytomność.

- TAK chcesz iść do pracy?! – wychrypiałem z niedowierzaniem, patrząc jednak z podziwem i łakomie na żonę.

Aneta miała na stopach kupione w Ustce, zawiązane niemal do kolan rzymianki, cieniutkie, czarne kabaretki, czarną minispódniczkę, sięgająca znacznie powyżej połowy uda

(tak naprawdę, to kiedy siadała, albo pochylała się do przodu, to nie było możliwości, aby ukryć przed ciekawskimi „faceckimi” oczami dolny fragment jej majtek – po prostu spódniczka była na to za krótka...),

i czarną, siatkową koszulkę na ramiączkach... bez stanika oczywiście!

- Oczywiście, że tak! No, to znaczy nie do końca, bo na tym – żona wskazała na koszulkę – będzie żakiet. Gdybym poszła tylko tak, jak teraz, to równie dobrze w tym zbereźnym towarzystwie w pracy mogłabym sobie napisać „przerżnij mnie...”. – Co mówiąc założyła biały żakiet... – No i jak?

Mówiąc szczerze, żakiet niewiele zmienił... No, faktycznie, sutków Anecie nie było widać, natomiast szeroko rozchodzące się poły wdzianka nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości, że moja żona ma pod spodem tylko siateczkową, niczego nie kryjącą bluzeczkę.

- Jest... Zajebiście... – Wyszeptałem zgodnie z prawdą.

Przepraszam, że o tym piszę, ale kiedy żona już wyszła, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, to... szybko zonanizowałem się raz, a po kilku minutach, wciąż leżąc w łóżku i przywołując w wyobraźni jej dzisiejszy strój oraz wczorajszą sytuację z dostawcą pizzy, zrobiłem to po raz drugi... Nie chciałbym wyjść na jakiegoś megalomana, ale proszę mnie zrozumieć – mam 40 lat i od pewnego czasu żona zaczęła narzekać na moją... hm... zdolność do regeneracji. Tymczasem od chwili, kiedy zobaczyłem na plaży tą dziewczynę, opalającą ślady po staniku, to Aneta zaczęła nieco narzekać

(choć bez autentycznego niezadowolenia... Więcej w tym krotochwilnej przekory, niż irytacji i umęczenia...)

na moją „nadmierną natarczywość”... No dobrze, zostawiam już ten temat, żeby Was nadmiernie nie męczyć przerwą w wątku; chciałem tylko zasygnalizować pewne zjawisko, którego geneza jest – moim przynajmniej zdaniem – oczywista. Może to się komuś do czegoś przyda?

 

III.

- Wiesz, ci faceci u mnie w pracy są naprawdę porąbani!!! Wiedziałam, że to świry, ale nie sądziłam, że do tego stopnia! – Rzuciła od drzwi Aneta wracając z pracy. Słowa sugerowały wzburzenie, ale przeczył temu ton głosu i wyraz twarzy.

- Co się stało? – zapytałem jednak szczerze zaniepokojony, sądząc, że z powodu stroju, żona stała się obiektem niesmacznych, kpiących komentarzy. O naiwności...

Dziecko miało popołudniową drzemkę, więc Aneta rzuciwszy niedbale

(i nieco nonszalancko)

żakiet na oparcie fotela, zasiadła w nim z udręczoną miną. Ale znowu jej oczy mówiły co innego....

- Wiesz, że to zboki próbowały się do mnie dobierać?!

- Jak to?!

- No właśnie tak! Nieco dziś spóźniłam się. Kiedy wszłam zdyszana do pokoju, powitała mnie najpierw grobowa cisza, a potem...

- Ja pierdolę, to naprawdę nasza Anetka...?!

- O kxxxa, dziewczyno, to ty?!

- Matko boska przenajświętsza, święty Józefie, święty Anzelmie, patronie samotnych męzczyzn, święta Tereso... (Józefa już wymieniłem...?), Aneta, gdzieś ty się do tej pory ukrywała?! – Tym i innym, jeszcze pikantniejszym gadkom towarzyszyły tak sprośne spojrzenia, ze przez chwilę poczułam się głupio..., albo raczej jak dziwka na ulicy i zaczęłam żałować, że się tak ubrałam...

- Spadajcie, co to, kobiecie już nie można ubrać się seksownie do biura?! – Powiedziałam siadając za biurkiem i starając się zachować kamienną twarz... Ale możesz sobie wyobrazić, jakie gromy w myślach posypały się pod twoim adresem...

Skinąłem tylko bezwiednie.

- No, a potem posypały się pytania o genezę tej przemiany, więc powiedziałam chłopakom o tobie i twojej potrzebie „pochwalenia” się mną... Właściwie WYMUSZENIA na mnie zmiany stylu ubierania się...

- Co oni na to?!

- A co?! Tego dnia nie było już pracy... Opowiedziałam im nasz pobyt nad morzem, twoje nagłe „przebudzenie” i jego przyczyny, a oni, jak to faceci

(wszyscy jesteście tacy sami...),

tylko temu przyklaskiwali, jeden przez drugiego wychwalając walory mojej kobiecości i zachęcając mnie, abym robiła to, o co mnie prosisz... i jeszcze więcej...

- Nie rozumiem...

- No, żebym się nie ograniczała tylko do seksownych strojów, ale..., ale żebym się też zastanowiła nad seksem pozamałżeńskim... Chciałbyś tego? – Zapytała, nagle zmieniając tok narracji i wwiercając we mnie te swoje dwa peszące mnie roentgeny...

- No wiesz kochanie... o tym w ogóle nie myślałem, jeżeli mam być szczery.... – odparłem speszony. Czułem że się czerwienię jak sztubak, bo kiedy wczorajszego wieczoru rżnąłem żonę jak największą na świecie dziwkę, mottem moich fantazji był jej obraz ssącej wielkiego i napalonego ku***a dostawcy pizzy...

- Jakoś bez przekonania to mówisz... No nie ważne. W każdym razie dziś był upał, i w końcu te świry namówiły mnie do zdjęcia żakietu...

- Co się pierdzielisz Anetka, tu w końcu sami swoi... Dziś jest poniedziałek, nikt obcy nie przyjdzie – Mówił Grzesiek.

- Myślisz, że żaden z nas nie widział piersi kobiety?! – Przekonywał durnowato Marek.

Nie przerwałem żonie, choć miałem ochotę jej przypomnieć, że dokładnie tego samego argumentu użyła wczoraj, kiedy szła odebrać pizzę.

- Przecież twój mąż i tak nie ma nic przeciw temu, abyś pokazywała piersi innym facetom... – Starał się o rzeczowe argumenty Piotrek, choć w jego oczach widziałam, że nie może się doczekać, abym w końcu zdjęła ten żakiet.

Było naprawdę gorąco, więc w końcu

(było ok. 11:00)

zdjęłam go, zostając tylko w tej siatkowej bluzeczce – Aneta musnęła dłonią lewą pierś, jakbym nie wiedział, co po zdjęciu żakietu widzieli jej koledzy z pracy. – Oni zareagowali kretyńskimi oklaskami...

- Nie jesteś zły? – Zapytała raczej dla formy, niż z autentycznego zainteresowania.

- Nie kochanie... Jak na razie nie mam powodu... Raczej... no wiesz... – Wskazującym palcem pokazałem pokaźny wzgórek na moim rozporku.

- No tak... Ale.. Ale teraz chyba będziesz zły, bo kiedy po skończeniu moich relacji z wczasów

(opowiedziałam im też o wczorajszej pizzy...)

zabraliśmy się w końcu do papierów, zaczęły się „podchody” do mnie... Pierwszy zaczął Marek, który wracając od dyrektora, usiłował mi włożyć łapsko pod spódnicę... Pogoniłam go, ale chwilę później musiałam go zawołać, bo miałam pewien problem służbowy. On przyszedł natychmiast i kiedy stanął za mną, a ja pokazywałam mu papiery, on po prostu położył dłoń na mojej piersi... – Urwała, patrząc na mnie badawczo. Nie jestem w stanie powiedzieć, co czułem, ale na pewno udało mi się wytrzymać spojrzenie żony z nic nie wyrażającą miną.

- A co tam – Pomyślałam sobie. – Niech sobie pomaca, mi nic nie ubędzie, a zyskam sobie trochę spokoju, kiedy pozwolę mu się podotykać... No i wyobraź sobie, że jakby nigdy nic siedziałam pochylona nad papierzyskami, a Marek tłumacząc mi co mam z nimi zrobić, pieścił moje piersi pod bacznym wzrokiem pozostałych dwóch chłopaków...I... i nagle speszył się brakiem mojego oporu! Kiedy skończył tłumaczyć, po prostu poszedł do swojego biurka i usiadł, gapiąc się jednak wciąż na moje piersi.

- Mogłabyś wysunąć nieco nogi spod tego biurka – Powiedział nagle Grzesiek. – My też chcielibyśmy mieć trochę przyjemności...

- A co mi tam... Patrzcie sobie, jak was to kręci świry! – Podniecona nieco manewrami Marka, wysunęłam nogi spod biurka i nieco rozchyliłam uda. – Macie teraz dobry widok, czy za mało?

Odpowiedziała mi cisza i bezczelny, świdrujący wzrok trzech facetów, wpatrujących się z zapartym tchem w to, czego nie była w stanie ukryć zbyt krótka spódniczka...

- A może w ogóle byś je zdjęła...? – Zasugerował głuchym tonem Piotrek, wpatrując się w moją cipkę, a właściwie to, co było widać spod czarnych kabaretek i białych, przezroczystych stringów.

- Ooooo, nie ma mowy! Może mam w ogóle się rozebrać, co?! Możecie sobie patrzeć i ewentualnie pomacać... trochę, skoro już musicie, ale nic poza tym... – Powiedziałam, starając się nadać głosowi stanowczy ton... Mimo, że w moim wnętrzu tak naprawdę nie było nic stanowczego... raczej przeciwnie!

Pierwszy wstał zza biurka Marek.

- Naprawdę możemy sobie pomacać? – zapytał drapieżnie, idąc w moją stronę...

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek antopol16

Ciekawe, ciekawe...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek equalibrum

dobre opowiadanie czekamy na dalszy ciag

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Szkoda, że nie ma kontynuacji

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

bardzo podobała mi się pierwsza część, druga też niezła

klimat trzeciej - jak dla mnie - za bardzo grupowy ;-)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek karroll84

najlepsze opowiadanie, uwielbiam pisane w takim własnie klimacie. kto wiem o dalszej częsci cokolwiek?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

bardzo podobała mi się pierwsza część, druga też niezła klimat trzeciej - jak dla mnie - za bardzo grupowy ;-)

... a gdzie można znaleźć część drugą i trzecią ?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

treść treścią, ale napisane naprawdę dobrze, bardzo dobrze...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...