Skocz do zawartości
Adaś

Zakochana Hotka

Rekomendowane odpowiedzi

No widzisz a ja biorę na siebie tą odpowiedzialność i mówię głośno co sądzę o takim zjawisku i dlaczego uważam to za wielką ściemę.

 

OK, każdy ma prawo do własnych osądów, ale jeśli uznałbym Twoje racje, to jako człowiek dociekliwy, spytałbym Cię, prosząc o odpowiedź pozbawioną wygibasów erystycznych: kogo kochasz: ojca, matkę, dzieci (jeśli masz) czy żonę? nie spytam, bo to nie miejsce na takie pytania, ale kwestię podzielności uczuć pozostawiam do głębszego przemyślenia.

 

--

R.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To ja napiszę może inaczej, o ile rozumiem i akceptuje to że mieszkają razem w 3 o tyle nie wierzę że wszyscy się kochają "na równych zasadach" przez cały czas. Ale mowie to tylko moje zdanie a ja mogę okazać się wybitnie ułomnym przypadkiem. :redevil: ale podzielność uczuć to zawsze wewnętrzne rozdarcie i brak pewnej swobody w relacjach, opps sorry takie moje pierwsze przemyślenie

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Myślę, ze związki 1+2 lub wielu nie są aż tak destrukcyjne jak to widzisz Jurysto. Gdyby tak było to mormoni dawno już by wymarli. Kiedyś był program o rodzinach mormonów w których praktykowane jest wielożeństwo. Panie z własnej woli wchodzą w te związki i są szczęśliwe w takim układzie. :redevil: (+cała kultura islamu, ale tu zaraz ktoś wspomni o ucisku kobiet w krajach muzułmańskich) :cycki5:

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odniosę się do "rozdzielności uczuć", o której wspomniał RocknRolla65, sądzę, że takie zjawisko istnieje i to częściej niż nam się wydaje. Jakiś czas temu przeczytałam artykuł mówiący o tym, że nawet własne dzieci kocha się inaczej: czasem nawet jedno bardziej niż drugie. Jednak przyznanie się do tego, nawet tylko przed samym sobą, byłoby być może dla takiej osoby zaprzeczeniem istoty miłości rodzicielskiej, która co do zasady powinna być "równa i sprawiedliwie podzielona" pomiędzy wszystkie pociechy.

Nie mam tego dylematu zarówno jako jedynaczka oraz mama jedynaka. Miałam za to inne :redevil:

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja tam swoje dzieci kocham po równo i tak staram się je traktować, wypowiadając się tutaj mam raczej na myśli miłość pomiędzy partnerami a nie jako ogół.

 

Lewmenie zaręczam Ci że u mormonów też nie ma równości dla kobiet :redevil: a ten temat akurat znam. Pani jest od rodzenia a wyższość pana niepodważalna.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Całe te rozważania o miłości i zakochaniu mogą pójść w tyle stron, ile definicji miłości i zakochania sobie każdy stworzy. Jeśli chodzi o miłość między dwojgiem ludzi (i nie chodzi mi tu o miłość do dziadka, brata, córki,psa itd.) to nie da się jej podzielić. Jeśli kogoś kocham, to decyduję się na bycie z nim w "zdrowiu" i w "chorobie". Nie mogę BYĆ* jednocześnie z dwiema osobami. Jeśli kocham Kochanka to albo jest to miłość platoniczna i jestem nieszczęśliwa, albo rozwodzę się z Mężem i zaczynam nowe życie z Kochankiem. Miłość to nie motyle w brzuchu, a decyzja, której konsekwencje nie raz są wyjątkowo trudne, ale które chcemy dźwigać.

 

 

* na płaszczyźnie fizycznej. psychicznej, emocjonalnej i duchowej.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zapewne i tacy mormoni są :redevil:

Miłości nie da się podzielić po równo, ale można kochać. Ja wspominałem o pewnego rodzaju stanie zakochania w stosunku do kochanka ale jednoicześnie z naciskiem na miłość do męża która jest inna i dużo głębsza. Myślę, że dla pewnych par taki stan może być akceptowany.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zapewne i tacy mormoni są :redevil:

Miłości nie da się podzielić po równo, ale można kochać.

Pewnie znasz przypowieść o królu Salomonie, który sprowokował pewną sytuację, udając że chce przepołowić dziecko na pół, aby dwie skłócone matki mogły mieć po połowie dziecka. Zapewne też wiesz jak się historia zakończyła. Z tego taki morał że miłość jest sztuką poświęcenia własnego dobra, dla dobra osoby kochanej. Gdyby więc Kochanek kochał prawdziwie, wtedy na pewno nie dowie się o tym ani Hotka ani Rogacz. Proste, prawda? Bo nie da się "kochania" podzielić na pół.

Myślę, że dla pewnych par taki stan może być akceptowany.

Owszem, może. To takie bardzo uniwersalne zdanie. Myślę też że można być pięknym, bogatym i tak bardzo szlachetnym że Bóg zechce nas do nieba. Można też być biednym, kopanym w dupę przez całe życie i nieszczęśliwym trollem by na końcu trafić do piekła. Taki stan też może być akceptowalny :cycki5:
  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W przypadku kochanka całkowicie się zgadzam, ale mowa jest o zakochanej Hotce. Zgodnie z ta logiką kochający mąż też powinien poświęcić część siebie w imię miłości i pozwolić jej kochać. :redevil:

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wydaje mi się że dałem na tyle uniwersalną odpowiedź, że można ją odnieść do obydwóch "bliźniaczych" tematów. Co do Twojej zaś wypowiedzi to tak się składa że mąż był pierwszy, więc jest oczywiste kto ma ustąpić. Tym kimś ma być Kochanek. Zadziwia mnie Twoja tolerancja dwustronnej miłości w odniesieniu do Rogaczy, Lewmenie.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...