Skocz do zawartości
W moich dłoniach

Parapetówka

Rekomendowane odpowiedzi

Anula po raz szósty przesunęła kieliszki. Ciągle wydawało jej się coś nie tak z zastawą na stole. Odsunęła się. Popatrzyła na duży prostokąt blatu okrytego śnieżnobiałym obrusem. Zastawa asymetrycznie wypełniała tylko jeden z krańców: dwa kwadratowe talerze, srebrne smukłe sztućce, pękate kieliszki czekające na napełnienie, kubiczna miska z sałatką na rukoli. Drugą część stołu kobieta celowo zostawiła pustą. A właściwie niemal pustą - w dwóch trzecich długości pysznił się olbrzymi bukiet gladioli w amorficznym, “dizajnerskim” wazonie. Anka przywiozła go z ostatniej wyprawy do Pragi. Od razu jej się spodobał w witrynie butikowej galerii. Miał też znakomitą cenę, zwłaszcza jak na lokalizację sklepiku - dwie przecznice od Mostu Karola. Ledwie siedemnaście euro, a można było być pewnym, że to unikat.

 

Ręczna robota. Ufff… Anulę przeszedł dreszcz na myśl o połączeniu myśli o Pradze i “ręcznej robocie”. Przypomniała sobie wyraz twarzy Włodka, kiedy obudził się w trakcie snu, a w zasadzie kiedy sama obudziła go - robiąc dobrze dłonią. A potem ustami. Tak, to był ten jeden z niewielu momentów podczas czeskiej eskapady, gdzie było naprawdę przyjemnie. Jej, bo mężczyzna bez problemu pozyskał swoją dawkę przyjemności. Dziwny był ten wyjazd. Anka poznała Włodka jakieś trzy tygodnie wcześniej. Był znajomym przyjaciółki Sylwii i jej męża Bartka. Zabrali go chyba jako parę dla Anuli na sobotni wypad do klubu Sangria. Oboje wolni. Anka świeża rozwódka. Włodziu trzy miesiące po zakończeniu czteroletniego związku. Zatańczyli razem może ze trzy kawałki. Tego wieczora Anula bawiła się chyba więcej z Bartoszem. Nawet Sylwia miała lekkiego focha. Z Włodziem jakoś nie zaiskrzyło. A potem telefon od przyjaciółki: "Jedziemy ze starym w sobotę do Pragi, dawaj z jakimś facetem, będzie wesoło". A skoro nadal nie było kandydata na romantyczny wyjazd, pojawiła się kandydatura Włodzimierza. Oczywiście na dystans. Wspólny pokój, ale osobne łóżka. Anka nawet nie przyłożyła się do depilacji nóg przed wyjazdem. A w Pradze Włodek okazał się świetnym kompanem. Bawili się w czwórkę przednio na Starym Mieście. Żarty i śmiechy. Zwiedzanie. Dobre jedzenie. Jeszcze lepsze piwo. A po powrocie do hotelu Karel, lekko podchmielony Włodek próbował się zbliżyć do Anki. Nie tak to miało wyglądać.

 

Kobieta jeszcze raz spojrzała na zastawę. Coś tu nie pasowało. No tak. Oba miejsca dla biesiadników były po przeciwnych stronach stołu. Zupełnie, jakby mieli negocjować warunki kontraktu handlowego. Bez sensu. Zaczęła przestawiać naczynia na blacie. Zostawiła swój talerz, kieliszek i sztućce, ale przeznaczone dla gościa ustawiła na węższej krawędzi blatu. W ten sposób siedzieli bliżej siebie. “Będziemy lepiej się widzieli, słyszeli… No a gdyby chciał dotknąć moje dłoni… Albo uda…” - pomyślała Anula i uśmiechnęła się do tej konstatacji.

 

Brzęknęła komórka na wyspie kuchennej. Anna podeszła bliżej. “Co robisz mamuś” - zobaczyła wiadomość od syna. “Gotuję. A Ty?” wstukała szybko odpowiedź. “Zaraz idziemy z tatą na rower”, ikonka roweru i uśmieszek. Kobieta zmarszczyła nos. Artur na rowerze? Tego się po swoim “eks” nie spodziewała. Widocznie i na niego rozwód miał dobry wpływ. “Baw się dobrze” - odpisała Szymkowi. Obeszła kuchenną wyspę. Uchyliła przykrywkę garnka. Uleciał spod niej apetyczny zapach sosu pomidorowego z owocami morza. Musnęła palcem pyrlającą powierzchnię i oblizała gorący mus. Sięgnęła po paprykę w płatkach i doprawiła potrawę “na oko”. W końcu dzisiejszy gość lubił mocno pikantne smaki.

 

Sama Anna wolała bardziej łagodnie i na talerzu i w bardziej intymnych sytuacjach. Zdawała sobie sprawę, że ktoś postronny może ją oceniać inaczej. Jak kiedyś powiedziała do Anki po trzecim drinku Monika: “faceci myślą, że jesteś spuszczoną z łańcucha ryczącą czterdziestką. Myślą, że marzysz tylko, żeby ktoś Cię zerżnął.” No a Anka chciała się po prostu zakochać. Wiedziała, że o właściwego partnera nie będzie łatwo. Była ładna, seksowna, inteligentna, energiczna, z pięknym nowym domem. Myślała, że spędzi tutaj szczęśliwie czas z Arturem do starości, patrząc jak Szymek dorasta, usamodzielnia się i wyfruwa. Wyobrażała sobie siebie z mężem jako staruszków, pijących wino przy buzującym kominku. No ale było, minęło. Na szczęście flądra, z którą puścił się Arturek, też nie zasmakuje wspólnej przyszłości. Szybko znudziła się byłemu małżonkowi Anuli.

 

Szutrówka wiła się przez las ciasnymi zakrętami. Leon nie spieszył się, w taką pogodę łatwo byłoby wpaść w poślizg na żwirze. Mżawka wraz z ciemniejącym i chłodniejącym jesiennym dniem dawała mało bezpieczne warunki drogowe. Pierwszy odcinek z Poznania myknął drogami szybkiego ruchu myknął bezproblemowo. Gdyby całość drogi przebiegała nimi - myknąłby te 170 km w półtorej godziny. Ale ostatnie 50 km powiatówkami i kilkanaście kilometrów nieutwardzoną drogą wydłużyło trasę o ponad 3 kwadranse. Na szczęście już dojeżdżał, bo oczy zaczynały się same zamykać. Auto wjechało w osiedle nowych domków. Kropka nawigacji pokazywała, że dom Anuli będzie za 200 metrów po prawej stronie. Leon podjechał pod posesję. Murek wyłożony był jasnymi podłużnymi kaflami, przypominający nieco ścianę w publicznej saunie. Zza niego widać było świeżo otynkowany budynek. Wydawał się być kombinacją dwóch stylów architektonicznych. Modernistyczny dół z wielkimi oknami i piętro zwieńczone spadzistym dachem klasycznego domku na przedmieściach. Mężczyzna odpalił okno WhatsAppa, fachowcy nie podłączyli jeszcze łączności do domofonu. “Jestem pod domem” - wysłał gospodyni wiadomość.

 

Na ekranie komórki pojawiła się wiadomość sygnowana ikoną komiksowego Jokera. Anula rzuciła okiem. “No to zobaczymy, czy Leon na żywo też jest takim kozakiem, jak w Internetach” - przemknęło jej przez głowę. Wyłączyła płytę grzejną i od razu przelała spaghetti do durszlaka w zlewie, hartując zimną wodą. Pani domu zdjęła fartuszek kuchenny, musnęła klawisz odtwarzacza i przeszła do lustra w przedpokoju. Zmierzyła wzrokiem kobietę naprzeciwko, kołysząc się lekko w rytm pulsującego latino. Czarna elastyczna tkanina uwydatniała atuty sylwetki: krągłe biodra, wąską talię, obfity biust. Kieca sięgała za kolano i wraz z pantoflami na lekkim obcasie w kolorze fuksji podkreślała zgrabne łydki opięte cielistą lycrą. Góra sukienki była pozornie grzeczna - bez dekoltu, z poziomym pasem tkaniny przechodzącym w długie rękawy. Jednak ów pas nie stykał się z tkaniną nad biustem i tworzył z nią wąską szczelinę, gdzie wzrok przyciągał nagi mostek między górną częścią piersi. Gdyby Anula nie ubrała stanika, przy sukience o takim kroju miałaby zupełnie odkryte ramiona. Testowała nawet taki outfit, ale uczciwie przyznała, że czarne gładkie paski biustonosza ładnie zamykają wizualny efekt całości. Anula już miała otworzyć drzwi, ale jeszcze poprawiła kosmyk wypięty nad uchem. Lubiła chodzić z rozpuszczonymi włosami, ale specjalnie dla Leona upięła je wysoko w kok. W końcu nie raz i nie dwa razy chwalił jej szyję i kark. Niech się napatrzy.  Kobieta chwyciła za klamkę.

 

Leon patrzył na kobietę, która powitała go w progu. Jej twarz znał z dziesiątków zdjęć, ale na żywo mógł spojrzeć na uśmiech po raz pierwszy. Na ekranie komputera i smartfona nie było widać aż tak bardzo, że Anula uśmiecha się nie tylko ustami, ale i oczami. Brwi z zewnętrznymi końcówkami skierowanymi ku dołowi nadawały spojrzeniu wyraz ciągłego zdumienia albo zachwytu. Makijaż oczu dyskretnie jeszcze podkreślał ten efekt. Usta nie były przesadnie pełne, ale szminka w kolorze fuksji nadała im charakter prowokującej zmysłowości. 

 

Anula uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Leon stojący w progu skojarzył jej się z dzieciakiem wyczekującym na cukierka w halloweenowy wieczór.

- Cześć, dobrze Cię widzieć - zapraszająco skinęła dłonią i odsunęła się od wejścia.

 

Leon zrobił duży krok i znalazł się tuż przy gospodyni. Nie był zbyt wysoki, Anula w swoich siedmiocentymetrowych obcasach była równa wzrostem z mężczyzną. Wyciągnęła dłoń na powitanie. Gość wyciągnął swoją prawicę, jednak nie poprzestał na konwencjonalnym uścisku. Zamknął lewą ręką za sobą drzwi i jednocześnie przyciągnął Anulę zupełnie blisko siebie, tak, że poczuła aromat wody toaletowej. Poczuła drzewo sandałowe. “Burberry? Azarro? Channel Bleu?” - kobieta próbowała zgadywać w myślach markę zapachu. Czuła jeszcze coś. Zapach samca. Nie był to odór zmęczenia robotnika budowlanego, raczej pot z adrenaliną drapieżnika polującego na upatrzoną zwierzynę. Anula poczuła przyspieszony puls i ciepły skurcz w podbrzuszu.

 

Mężczyzna także poczuł zapach perfum Anuli. Nawet nie próbował zgadywać, co to za marka. Kobieta pachniała zmysłowo, odurzająco, a zarazem lekko. Leon nie mógł się opanować. Położył lewą dłoń na karku gospodyni i przyciągnął jej twarz do swojej. Zaskoczona nie oponowała. Rozchyliła lekko usta. Mężczyzna przysunął swoje wargi i leciutko pocałował. Ale na tym nie poprzestał. Puścił dłoń wyciągniętą na powitanie i swoją prawą ręką objął Anulę w talii, jakby chciał z nią rozpocząć argentyńskie tango. Taniec jednak wybrzmiał w nieco innym wymiarze. Kobieta poczuła, jak delikatny pocałunek zostaje zastąpiony przez zdecydowane tango ust i języka. Zamknęła oczy i odpowiedziała na zachętę. Wszystkie jej plany runęły w gruzy. Chciała Leona przywitać oficjalnie, grzecznie zjeść pyszny obiad, napić się wina, porozmawiać o swoim nowym domu, oprowadzić po nim, a potem grzecznie położyć mężczyznę spać w pokoju gościnnym. Tymczasem w zasadzie bez słowa zaczęła całować się z zupełnie obcym facetem. W dodatku żonatym. Bez żadnych widoków, żeby związać z nim przyszłość. A nie tego przecież chciała. Przynajmniej dopóki nie poczuła zapachu mężczyzny, jego feromonów, języka penetrującego usta, dłoni na swojej kibici. Była naprawdę podniecona, a nieczęsto zdarzało jej się nakręcać w takim tempie. Poczuła, że jej brodawki twardnieją, a szparka wilgotnieje, mocząc bieliznę. Odepchnęła więc Leona lekko, ale zdecydowanie. Oddychała nierówno.

 

- Cześć. Ciebie też dobrze widzieć. A także słyszeć, czuć i smakować - dopiero teraz gość odpowiedział werbalnie na powitanie. - Czuję się, jakbyśmy spotkali się ponownie po długiej podróży” - Leon uśmiechnął się lekko.

- No blisko do mnie nie miałeś - Anula też się uśmiechnęła, ignorując aluzję do zmysłowego pocałunku. - Mam nadzieję, że jesteś głodny, bo ugotowałam naprawdę dużo makaronu.

- Cóż, trudno zaspokoić moje apetyty. Pod każdym względem  - gość znowu zaserwował aluzję. Tym razem kobieta poczuła, że na twarzy pojawia się rumieniec i schodzi przez szyję do dekoltu. Wyobraziła sobie, że język Leona zanurza się nie w ustach, ale w cipce i rozsmakowuje w jej podnieceniu.

- To zapraszam do stołu - odwrociła się i powędrowała do wnętrza mieszkania.

Leon omiatał wzrokiem kołyszącą się wydatną pupę i biodra opięte czarną dzianiną. Poszedł za przewodniczką. Ale już zdał sobie sprawę, że nie ma ochoty poznawać “na dzień dobry” jej kunsztu kulinarnego. Za to znajomość nieco innych arkanów - jak najbardziej.

 

Anula podeszła do części kuchennej. Pochyliła się, żeby z dolnej półki szafce wyspowej wyciągnąć miskę na makaron. I prawie wypuściła ja z dłoni. Poczuła na lewym kolanie męską dłoń. W pierwszym odruchu chciała się wyprostować i wymierzyć Leonowi policzek. Jednak ręka bardzo szybko przesunęła się wyżej, nadgarstkiem unosząc tył sukienki. Palce i wnętrze dłoni sunęły po udzie, a to było niezwykle przyjemne. Dlatego kobieta tylko uniosła się lekko i oparła dłońmi o krawędź marmurowego blatu wyspy.

 

Leon dalej przesuwał dłoń po kobiecej nodze. Dotarł do napiętej między udami lycry. Tam lekko zdumiony trafił na wilgotną tkaninę. “A więc jednak nie pończochy, ale rajstopy. Ależ pani gospodyni jest soczysta.  Zaczyna być jeszcze bardziej ciekawie” - czuł, że zaczyna być sam maksymalnie podniecony. Erekcja niemal przeszkadzała w zachowaniu zimnej krwi. A ona była potrzebna, żeby doprowadzić Anulę na takie pola rozkoszy, które wzbudzą ochotę na jeszcze. Podniósł się lekko. Chwycił kobietę za nadgarstki, tak, żeby puściła krawędź blatu. Poprowadził ją do przodu, że spoczęła na nim biustem i brzuchem. Leżała teraz na wyspie kuchennej z pupą wypięta do swojego gościa. W tej pozycji nogi oderwały się od podłogi.

 

Anula musiała chwycić się naprzeciwnej krawędzi blatu, żeby nie stracić równowagi. Zastanawiała się, co ten facet jeszcze zamierza zrobić. Dotychczasowy przebieg wizyty pokazywał, że gość jest zupełnie nieprzewidywalny, bezwstydny i obcesowy. Potraktował ją rzeczywiście jak gepard, który błyskawicznie dopadł do łani i bez zwłoki przystępuje do konsumpcji. “No ale wcześniej drapieżnik obdziera ze skóry” - pojawiło sie w głowie kobiety absurdalne skojarzenie.

 

Jednak nie takie absurdalne. Leon chwycił dolną krawędź sukienki i zdecydowanym gestem podciągnął na kibić. Odsłonił pupę obleczoną w rajstopy i rysujące się pod lycrą czarne, gładkie figi. Nad krawędzią rajstop dostrzegł nagi fragment skóry. Pochylił się. Ogrzał oddechem dolną część kręgosłupa. Musnął wzdłuż kręgów językiem. Kobieta drgnęła. Poczuła, jakby ten dotyk trafił ją koniuszkiem pioruna w nerwy wiodące do centrum ośrodka przyjemności w mózgu.

 

Anula nie wiedziała, co się za nią dzieje. Próbowała jedynie rozeznać sytuację “na słuch”. Usłyszała szelest metalu o drewno. I nagle zmartwiała. Domyśliła się. Leon sięgnął po nóż kuchenny. Ufała mężczyźnie, ale zawahała się, czy rzeczywiście to było rozsądne. Mógł ją tutaj zabić i nikt by się nie zorientował. Jednak gość wykorzystał niebezpieczne narzędzie w innym celu. Przyłożył do napiętej między udami lycry i wbił lekko nacinając rajstopy. Za chwilę włożył w to miejsce palce obu dłoni i brutalnie rozdarł, odsłaniając pośladki i górną część ud.

 

Leon patrzył na opiętą majtkami pupę swojej gospodyni i na rysujący się poniżej kształt cipki. Na czarnej tkaninie podniecenie Anuli zarysowało w tym miejscu ciemniejszy kształt wilgoci. Nie certoląc się przesunął dłonią figi z krocza na bok i odsłonił cipkę. Kobieta miała lekko wystające wargi przypominające motylka. Między nimi bielił się pasek wilgotnej lepkości. Leon wyciągnął palec wskazujący. Wsunął w szparkę pół opuszka palców. Anula jęknęła. Tym razem nie zadrżała. Mężczyzna powoli sunął wzdłuż skrzydełek motylka zbierając nektar. Uniósł dłoń. Poczuł zapach na liniach papilarnych. Posmakował, jak urwis świeżo ukręconego ciasta z makutry. Leon miał ochotę wylizać cipkę kochanki do samego krańca jej rozkoszy. Albo wysunąć główkę i wbić się w wilgoć oo same jądra, rżnąc od tyłu Anulę do krańca swojej przyjemności. Tymczasem rozsądek podpowiadał co innego.

 

Anula poczuła, że tym razem między jej wargami zanurza się coś bardziej obszernego, niż chwilę wcześniej. Domyśliła się, że mężczyzna tym razem użył dwóch palców. Jej pochwę rozpychały i zanurzały się coraz głębiej dwa wyprostowane paliczki. Zaczęły się poruszać. Kobieta uświadomiła sobie, że kręcą się i masują w rytm wypełniającej dom muzyki. Latino wewnątrz szparki wydobywało kolejne spazmy i uwalniały kolejne porcje wilgoci. Podbrzusze leżącej kobiety pulsowało. Zaczęła kręcić pupą, starając się zwiększyć intensywność doznań. Przy kolejnym nawrocie melodii mężczyzna dołączył do palca wskazującego i środkowego kciuk - masując wrażliwy guziczek. Malutkie i coraz szersze kółka zataczał po sklepieniu pochwy drażniąc jednocześnie najwrażliwszą wypustkę u zbiegu jej płatków. Melodia narastała. Gesty w szparce stawały się bardziej zdecydowane, mocniejsze, a z czasem wręcz gwałtowne. Anula zaparła się dłońmi jeszcze mocniej, żeby nabijać się raz na razem na dłoń Leona. Już niewiele brakowało do krawędzi orgazmu. Już prawie dochodziła. Już prawie czuła eksplozję narastającą w łonie. I w tym momencie Leon wyjął dłoń.

- Może napijemy się wina. Co Ty na to - leżąca kobieta ledwo usłyszała, co mówi jej gość. Leżała bezwładna i bezradna. “Dlaczego mi on to zrobił” - jedyne co mogła sobie w myślach wyartykułować. Bo cały czas wirowało w niej latynoskie tornado niespełnionej rozkoszy.      

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Leon pomógł zsunąć się Anuli z blatu. Ledwo była w stanie ustać na nogach. Obciągnęła w dół krawędź sukienki, ale majtek już nie była w stanie poprawić. Wsparła się na ramieniu mężczyzny. Podprowadził ją do wypoczynkowego narożnika.  Czuła, jak cały czas między nogami pulsuje pożądanie. Usiadła i oddychała ciężko. Gość podszedł po stołu i chwycił jedną dłonią dwa kieliszki za nóżki i stylowy korkociąg.

- A wino gdzie? - odwrócił się w kierunku gospodyni.

- Weź z dolnej szafki przy lodówce - Anula starała się złapać spokojny oddech.

Leon wyjął butelkę z zieloną etykietą.

- Primitivo…

- Zapamiętałam, jakie lubisz - kobieta uśmiechnęła się lekko.

Leon wziął w drugą rękę flaszkę. Podszedł do niskiego stolika przy narożniku i odstawił kieliszki. Chwila wysiłku i mocowania z korkiem i już nalewał do szkła ciemnobordowy płyn. Anula chciała sięgnąć po kieliszek, ale mężczyzna powstrzymał ją gestem dłoni.

- Goście mają pierwszeństwo…

Kobieta wzruszyła ramionami.

- To próbuj.

- Za chwileczkę, na wszystko przyjdzie czas - Leon uklęknął na siedzisku narożnika przy Anuli. Bez chwili namysłu pociągnął górę sukienki w dół ramion kobiety, odsłaniając klasyczny stanik. Teraz kieca krępowała ręce, uniemożliwiając szersze gesty. Mężczyzna wykorzystał to. Chwycił zapaski stanika i też zsunął w dół ramion. Przez chwilę patrzył na obnażone piersi. Zwisały ciężko i lekko zakołysały się. Leon zanurzył w kieliszku palec wskazujący lewej dłoni. Zaczerpnął wina na opuszek i dotknął dużej, jasnoróżowej brodawki prawej piersi. Anula jęknęła. Za chwilę mężczyzna zanurzył w winie dwa palce. Opuszkami powiódł od brodawki po szerokich aureolach sutków. Uniósł lewą pierś ku górze i zamknął na sutku usta. Zaczął ssać i zlizywać smak wina z piersi. Anula odchyliła głowę na oparcie. Jęczała za każdym razem, kiedy Leon zasysał je sutek. Zaczęła sama lewą dłonią masować drugą pierś. Prawa ręka powędrowała w dół, do spragnionej dotyku szparki. Zaczęła dłonią pieścić miejsca, które kilka minut temu penetrowała męska prawica. Smyrała po podrażnionej łechtaczce. Brandzlowała się palcami, rozprowadzając soki podniecenia po motylku cipki. Leon nie przestawał pieścić lewej piersi. Przygryzał ją, smoktał i omiatał językiem. Położył jednocześnie swoją dłoń na ręce Anuli pieszczącej łono. Włączył swoje palce do penetracji szparki.

- Och, och, och - raz za razem wzdychała kobieta. Mężczyzna zaczął uciskać dłonią pierś kochanki, jakby chciał wydoić z niej smak primitovo. Miętosił i ugniatał. Anula to samo robiła ze swoją prawą piersią, ale w końcu położyła rękę na głowie Leona i poprowadziła jego usta ku prawemu sutkowi. I tym razem mężczyzna nie zwlekał z pieszczotami wrażliwego pręcika. Używał języka, zębów, ust, palców, żeby dogodzić swojej kochance. Wtem przerwał pieszczoty.

- Też chcesz posmakować wina? - zapytał podstępnie.

Nie czekając na odpowiedź uniósł się, rozpiął rozporek i wysunął sterczącą pałkę. Naciągnął skórkę, odsłaniając główkę. Sama kobieta domyśliła się, do czego zmierza. Oswobodziła ręce z rękawów sukienki i pozbyła się stanika. Chwyciła trzon u nasady lewą dłonią. Prawą sięgnęła po drugi z kieliszków i przystawiła do główki. Przechyliła naczynie tak, żeby główka zanurzyła się w winie. Wtedy odstawiła kieliszek i sięgnęła ustami do śliwki połyskującej kroplami primitivo. 

 

Teraz Leon zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Czuł kobiece usta na główce swojego penisa. Omiatała ją z podobną starannością, jaką przed momentem czuła na swoich sutkach. Położył prawą dłoń na karku. Aż cud, że do tej pory włosy utrzymały się we wcale foremnym koku. Prowadził głowę kochanki. Zasysała jego kutasa. Rozsmakowywała się we włoskim winie i podniecała smakiem napalonego samca. Pieściła dłonią spore jądra. Drugą dłonią trzymała między udami i pracowicie sprawiała sobie przyjemność w tym samym rytmie, w jakim oralnie pieściła swojego gościa.

 

Leon nie wziął pod uwagę, jak dotychczasowy przebieg wizyty wpłynął na jego męską witalność. Wydawało mu się, że jeszcze długo potrafi się powstrzymać od orgazmu. Pomylił się. Anula była naprawdę wybitną adeptką miłości francuskiej. Raz za razem uciskając dłonią za trzon, muskając mosznę, liżąc i zasysając główkę, prowadziła kochanka ku nieubłaganemu finiszowi. Raz-raz-raz - brandzlowała Leona. Jednocześnie sama dogadzała sobie tak lubieżnie, jak tylko wiedziała ona sama. Muskała opuszkami nie tylko cipkę, ale i co jakiś czas sięgała głębiej, prawie dotykając anusa. I dochodziła w tym samym rytmie co mężczyzna: raz-raz-raz.

 

I wreszcie nadeszła ta chwila. Jeden ruch dłonią Anuli i z dziurki na czubku penisa trysnął biały kisiel. Nie spodziewała się, że tyle go będzie, wyciekł jej kącikiem ust. Odsunęła się, czując w dłoni nadchodzące pulsowanie kolejnej porcji nasienia. Kolejna białe krople spadły na damski dekolt, na pierś. Mocniej zaczęła manipulować ręką na łonie. Zanim ostatni raz drgnął kutas w dłoni Anuli, sama także eksplodowała w orgazmicznych spazmach. Oboje kochankowie osunęli się na dywan przy narożniku. Leżeli oddychając ciężko. Leon kompletnie ubrany, jedynie z miękkim już penisem i jądrami wyciągniętymi przez rozporek. Anula - z sukienką zrolowaną w pasie, z nasieniem mężczyzny na skórze, w rozdartych rajstopach, majtkach odsłaniających łono. Cały czas ze szpilkami w kolorze fuksji na stopach i upiętymi w kok włosami.

     

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Świetne opowiadanie, a co najważniejsze - napisane poprawną polszczyzną. Z niecierpliwością czekam na kolejne części.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, creampie pisze:

Świetne opowiadanie, a co najważniejsze - napisane poprawną polszczyzną. Z niecierpliwością czekam na kolejne części.

Dzięki za dobre słowo :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...