Skocz do zawartości
W moich dłoniach

Qui Pro Quo

Rekomendowane odpowiedzi


“Głowica USG” zanurzona była w trzech czwartych w szparce Arlety. Szymon przesunął jeszcze o centymetr w głąb, tym samym dotykając anusa pacjentki równoległą wypustką. Kobieta drgnęła. Nigdy w życiu nie miała do czynienia z podwójnym dildo. Dlatego skojarzyła sobie nowe doznanie z uwagą lekarza o “precyzyjnym aparacie dwugłowicowym”. Nie brała pod uwagę penetracji pupy w innym kontekście, niż medyczny. Doktor Młynarz niekiedy dokonywał przecież badania palpacyjnego tego otworu. Dlatego podstępny plan “doktora Ziębickiego” przebiegał bez przeszkód. Nałożył na wystające poza ciałem fragmenty aparatu dodatkową porcję żelu i ponownie zaczął penetrację (tym razem podwójną) w rytmie tanga: dwa-trzy centymetry w głąb, centymetr w tył. Trochę bardziej w szparkę i gwiazdkę dupki i centymetr wstecz. Kobieta leżała z pięknie rozluźnionymi mięśniami dna miednicy i uzbrojona w podwójną głowicę dłoń zdobywała kolejne pokłady intymności. Oba penetratory znalazły się już niemal w całości w łonie i dupce.

- Uwaga, proszę się jeszcze bardziej rozluźnić. Uruchamiam skanowanie precyzyjne  - ostrzegł lekarz i musnął przycisk na obudowie “ultrasonografu”.

Arleta mimowolnie napięła mięśnie. Obie końcówki zaczęły lekko wibrować. 

- Oughhhhh - kobieta zacisnęła dłonie w pięści. Takiego doznania jeszcze nigdy w życiu jej ciało nie doświadczyło. Mięśnie pochwy i anusa zadrżały, opinając ciasno głowice aparatu. Arleta była klasyczną “dziewicą analną”. Nie dopuściła do tylnego wejścia ani męża, ani “pierwszego faceta” Piotrka, ani męża Stefana, ani Artura - tego trzeciego “w życiu”, z którym przespała się kiedyś kilka razy podczas studiów. Nie dlatego, żeby pieszczoty pupy nie sprawiały przyjemności. Sama przecież zwykła pod prysznicem drażnić rowek między pośladkami strumieniem wody i palcem nawilżonym śliskim płynem do kąpieli. I nie dlatego, żeby żaden z trzech partnerów seksualnych nie próbował dobrać się do wejścia od zaplecza. Najbliżej sukcesu pył przy tym Artur po imprezie andrzejkowej w akademiku, kiedy wylądowali we dwoje w pokoju z hamulcami moralnymi mocno poluzowanymi winem Sangria. Powód, dla którego żaden taran do tej pory nie sforsował tylnej bramy Arlety, mieścił się w jej głowie. Uznawała, że “to świństwo i perwersja”. Arturowi udało się jedynie przesuwać główką penisa między pośladkami. Kiedy jednak spróbował natrzeć nią na brązową gwiazdkę anusa - Arleta bezceremonialnie odepchnęła go. A następnego dnia zakończyła znajomość.

Teraz - jako pacjentka w trakcie badania ginekologicznego - nie miała powodów moralnych, aby odrzucać penetrację dupki plastikową sztycą. Jednak przyjemność, jaka pojawiła się w momencie uruchomienia wibracji wywołała w głowie przerażenie. Chciała uciec z tego łoża tortur. No, może raczej rozkoszy, niż tortur - w głowie pojawiła się racjonalizująca myśl. Tym gorzej. W dodatku wibracje wzmagały się. Niezaspokojone wcześniejszym “badaniem Feuerbacha” łono, doprowadzone na sam kraniec orgazmu, teraz odpowiedziało zgodnie z intencjami Szymona.  Pulsowało w rytm melodii podwójnego wibratora. Do tego penetracja analna dodatkowo dostarczała zakazanej przyjemności. Szymon dopchnął aparat do samego końca i kliknął w inny przycisk. Oba trzony zaczęły delikatnie poruszać się zataczając końcówkami kółeczka rozpychające wnętrze ciasnych kanałów w ciele Arlety.

- O matko.O jejku. O mamooo - jęczała pacjentka. “Sprzęt medyczny” wibrował coraz szybciej, a jego wypustki rozpychały się coraz bezczelniej. Dłoń lekarza pracowała ubijając dwa połączone trzony, jakby poruszając rączką maselnicy. Coraz mocniej, coraz szybciej, coraz gwałtownie, jakby chcąc nadrobić stracony czas i rozwibrować soki podniecenia na słodziutkie masełko rozkoszy. 

- Och… O mammmciu… Omaaa… - na każde uderzenie podwójnej imitacji kutasa Arleta reagowała coraz żywiołowiej. 

A Szymon bolcował cipkę i dupkę Arlety raz za razem. Nie odpuszczał, mimo że czuł, jak w w podbrzuszu jądra ciążą boleśnie gorącym niespełnieniem, a członek nabrzmiał na granicy eksplozji spermy w majtkach, jak u napalonego nastolatka podglądającego badanie lekarskie atrakcyjnej sąsiadki.

Pacjentka wiła się niemal na fotelu ginekologicznym. Kręciła pupą starając się jak najintensywniej poczuć “precyzyjny aparat dwugłowicowy”. Suwy w cipce i pupce doprowadzały ją do szaleństwa.

Nagle Szymon zanurzył trzy środkowe palce lewej dłoni w żelu i położył od góry na wzgórku łonowym. Kobieta poczuła zimny, śliski dotyk na rozżarzonej łechtaczce.  Mężczyzna masował ją, uciskając lekko, jakby kulając drobne winogrono - tak aby zmiękczyć je, ale aby skórka nie pękła. Zgrywał w rytmie tę pieszczotę najwrażliwszego guziczka z brandzlowaniem Arety wyrafinowanym narzędziem do potęgowania rozkoszy. Przygryzała wierzch dłoni, żeby nie krzyczeć z przyjemności. Teraz już puściły wszystkie hamulce moralne. Mogła sama przed sobą przyznać, że “ginekolog na zastępstwo” sprawił jej taką przyjemność na medycznej kozetce, jakiej nigdy żaden z jej trzech facetów “w łóżku”. Już nie widziała w nim tylko bezosobowego, bezpłciowego w sumie lekarza. Widziała mężczyznę, który nie dość, że potrafi dogodzić kobiecie, ale nie ma problemów, żeby swoją przyjemność postawić na drugim planie. Bo tego, że medyczne zabiegi także podnieciły “doktora” i wywoływały w nim pęczniejące podniecenie - Arleta już nie miała wątpliwości. Miała tylko nadzieję, że tym razem pozwoli pacjentce eksplodować w spazmach rozkoszy.

- Oooooochhhhh...

I już miała finiszować, skoczyć w samo sedno orgazmu. Ale wtedy lekarz cofnął obie dłonie.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Panie doktorze - powiedziała przez ściśnięte gardło Arleta. Całe jej ciało było naprężone, boleśnie niespełnione.

- Tak słucham - Szymonowi także trudno było wyartykułować odpowiedź.

- Co pan ze mną robi… - pacjentka dyszała ciężko. Zdawała sobie sprawę, że jej nienasycona szparka rozchyla się zapraszająco w stronę medyka. Że wargi są nabrzmiałe pożądaniem, odsłaniają sztywny guziczek łechtaczki, a delikatna różowość między nimi wręcz spływa sokami miłosnymi.

- Jak już wspomniałem, rozpoczęliśmy badanie techniką Feuerbacha… - Szymon nie wychodził z roli specjalisty-ginekologa.

- Wiem co ze mną robisz… - przerwała  Arleta, bezwiednie przechodząc “na Ty”.

- Taaaak? - zaciekawił się lekarz.

- Chcesz mi udowodnić, że w każdej kobiecie… Nawet w najbardziej przyzwoitej.. Bogobojnej… Wiernej mężatce… - pacjentka starała się znaleźć właściwe słowa.

- Taaaak?

- Że w każdej z nas kryje się lubieżna samica. Że w sprzyjających okolicznościach nadstawi się pod twardego kutasa obcego samca. Na tym polega to badanie?

- To nie tak…

- A jak? Wchodząc do tego gabinetu nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę zdradzić Stefana. Nawet chciałam uciec na widok obcego lekarza. A Ty wykorzystałeś mnie i zniewoliłeś. Doprowadziłeś mnie do stanu, w którym wręcz marzę o Twoim kutasie… Tak, marzę… - Arleta położyła trzy palce prawej dłoni na swoim wzgórku łonowym, tak jak parę chwil wcześniej trzymał je lekarz. Szymon uśmiechnął się triumfalnie.

- Ty już dobrze wiesz, że nie mogę inaczej. Muszę sobie dogodzić przy zupełnie nieznajomym mężczyźnie, bo zwariuję - kobieta zamknęła oczy i zaczęła się z pasją masturbować. Lewą dłoń poprowadziła do piersi i zaczęła ją masować delikatnie.

Łóżko z cichym warczeniem zaczęło opadać w dół. Pacjentka nagle poczuła przy rozwartym łonie twardy kształt. Jednak nie był to zimny plastik. Szymon postanowił zebrać owoce swojej lekarskiej maskarady. Obniżył pilotem poziom leżanki na wysokość swojego krocza. Rozpiął pasek spodni, guzik i rozporek. Opadły odsłaniając slipy z charakterystycznym kształtem podnieconego penisa skierowanego po lewej stronie główkę w górę. Mężczyzna zsunął bieliznę poniżej kolan. Dłonią zsunął z trudem skórkę z napęczniałej boleśnie sinoróżowej śliwki, przyłożył koniuszek kutasa do rozchylonej szparki. Arleta nie przestawała pieścić swojego wzgórka i piersi. Mężczyzna ucisnął członka u nasady. Musiał ochłodzić swój zapał, żeby nie trysnąć od razu. Pod wpływem uchwytu niebezpieczeństwo przedwczesnej ejakulacji odsunęło się w czasie. “Lekarz” pchnął biodra w przód. 

- O taaaaaaak - jęknęła Arleta. Szymon bez trudu wszedł po worek z jądrami w szparkę spenetrowaną wcześniej grubszą głowicą wibratora. Cipka miłośnie zacisnęła się na trzonie. Mężczyzna położył dłonie na udach wzniesionych na podnóżkach łóżka ginekologicznego i zaczął rżnąć Arletę w ten sam sposób, co wcześniej dłonią i wibratorem. Trochę bardziej do przodu, odrobinę wstecz. 

Przód-przód-tył.

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Ten rytm nie ustawał. Szymon bolcował wyprężonym zaganiaczem cipkę Arlety, za razem dobijając się do samego końca. 

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Mężczyzna położył swoją dłoń na dłoni kochanki pieszczącej łono. W ten sposób mógł dokładnie wczuwać się w rytm, w jakim -  po raz trzeci tego popołudnia - zmierzała na szczyt rozkoszy.

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Rozkołysane jądra uderzały rytmicznie w pupę. Arleta ściskała brodawkę u nasadzie sutka i masowała ją między palcem wskazującym, a kciukiem.

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Szymon czuł, jak w podbrzuszu narasta erupcja. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze moment, a zaleje rozpalone łono swoją gęstą spermą.

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Przód-przód-tył. 

- Ochchchch…

Gdzieś z tyłu głowy Arlety pojawiła się świadomość, że buszujący w jej szparce penis nie jest osłonięty gumką. A sam lekarz potwierdził wcześniej, że mamy właśnie centrum dni płodnych. Owszem, rozmawiali ostatnio ze Stefanem, że jeśli mają mieć trzecie dziecko, to jest ostatni dzwonek. Arleta miała właśnie poruszyć ten temat z doktorem Młynarzem, ale… No właśnie. Zastępca stałego ginekologa, zamiast teoretyzować o ciążowych planach, sam był na najlepszej drodze do zbrzuchacenia pacjentki w praktyce.

- Ooooooooochchchch… - o dziwo ta myśl dodatkowo pobudziła rozkosz w Arlecie. Wizualizowała sobie jak ciśnienie nasienia narasta w jądrach uderzających o jej pośladki, jak mężczyzna zadrży w spazmie rozkoszy, jak wypręży się, starając się zagłębić czubkiem kutasa jak najbliżej płodnej macicy, jak sperma przeciska się cienkimi kanalikami, pędzi przed długość trzona, wytryskuje z małej dziurki na czubeczku główki i zalewa łono obcej sobie kobiety lepkim mleczem.

- Oooooooochaaaaaacheeeeeeech - i ta wizja kukułczego aktu miłosnego stała się iskrą, która podpaliła lont do eksplozji finałowej przyjemności.

Szymon oczywiście by zupełnie nieświadom fantazji Arlety, jednak obserwował jej mowę ciała i przeczuwając nadciągające fajerwerki zaczął dobijać się mocniej i gwałtowniej kutasek w szparkę pacjentki. Męski orgazm zaczął się gdzieś u podstawy czaszki, wwiercał się wzdłuż kręgosłupa, strzelił w kierunku lędźwi i zainicjował scenariusz wyobrażony chwilę wcześniej przez Arletę. Sperma ruszyła nasieniowodami, pod sporym ciśnieniem wytrysnęła w ciasne wnętrze jej łona i splamiła je perłowymi, ciężkimi kroplami.

Kobieta leżała dysząc ciężko. Odpoczywała, wreszcie usatysfakcjonowana. Musiała przyznać, że tak ognisty i wybuchowy orgazm osiągała jedynie z Piotrkiem, a i to tylko w chwilach wyjątkowego natężenia emocji. A ten obcy palant poprowadził ją do rozkoszy, jakby znał jej potrzeby i ciało od miliona lat. Popatrzyła w bok. Teraz naciągał gatki i spodnie, doprowadzał się do ładu. Nawet na chwilę nie zdjął lekarskiego fartucha. Pacjentka sięgnęła między płatki palcami do spływającej tam gęstej stróżki. “No tak, rzeczywiście spuścił się bez certolenia” - popatrzyła na białe krople na opuszkach. Czuła zapach krochmalu. I ta woń świeżego męskiego orgazmu spowodowała, że popatrzyła na ginekologa łakomie. “Chłop chyba nie wie, jakiego demona uwolnił z butelki” - Arleta uśmiechnęła się do swoich myśli. “Ta wizyta chyba jeszcze się przedłuży”.

  • Lubię 15

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Co na to czekający w holu Rogacz no i jakie jeszcze smakowitości nadejdą??

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...