Skocz do zawartości
skrzat

Imć Pan Godfryd i wybranka serca jego

Rekomendowane odpowiedzi

Godfryd mknął na swym rumaku wzbudzając za sobą tumany kurzu, tumany, którymi krztusił się jego giermek podążający za nim. Z daleka widać było mury grodu, ku któremu zmierzali. Słońce świeciło niemiłosiernie, prażąc ciało zakute w żelazne płyty zbroi.

Zajechali na dziedziniec i rycerz zeskoczył z konia, niedbale rzucając lejce swemu towarzyszowi.

To już za chwilę, już zaraz miał spotkać się z nią. Z damą swego serca.

Z Juliettą.

Wkroczył do pałacu zupełnie nie przejmując się jąkaniem odźwiernego, służbą rozstępującą się przed nim jak zboże. Nie zwracał uwagi na pośpieszne kroki swojego giermka za plecami.

Za moment miał ją zobaczyć. Po roku rozłąki…

Co prawda widział ją wcześniej raptem raz. Ale rozłąka to rozłąka.

Stanął przed drzwiami komnaty, z ulgą zdjął szyszak i urękawiczoną dłonią przeczesał przepocone włosy.

 - To tu? - spytał za jego plecami Jaśko.

“Jaśko” - pomyślał rycerz - co za idiotyczne imię dla giermka. Takiemu to siano przerzucać…

 - Ano tu. Tuśmy się ostatnio widzieli z moją piękną damą. Poczekaj tu pod drzwiami i pilnuj, żeby nam kto nie przeszkadzał. Lutnię masz?

 - A juści.

 - No. To jak zawołam ,to wiesz co masz robić?

 - A juści.

 - Oj nie będziesz ty rycerzem, nie będziesz…

 - Yyyy… a juści..?

 

  No cóż. Rok czekałem, jak żem przyrzekł. - pomyślał - i zapukał do drzwi.

 - Wejść - usłyszał głos. Ten głos, jak dzwonki anielskie.

Otworzył więc odrzwia i przestąpił próg.

Jego Pani siedziała na szezlągu i pozwalała dziewce służebnej czesać swoje złote loki.

Wyglądała tak jak ją zapamiętał.

Onegdaj też siedziała na tym szezlągu. I też czasali jej włosy. Suknię miała pewnie inną, ale któżby to spamiętał. Poza kiecką widać było jeno twarz.  Twarz miała ładną, oj ładną. 

 - Pani, jam jest Godfryd z…

 - Wiem kim jesteś mój Panie. Z czym do mnie przychodzisz?

 - Jam rok temu przysiągł Ci Pani wierność, jam przysiągł zwalczać zło na świecie. Jam obiecał sławić Twą cnotę i piękno wszem i wobec. Jam uczynił śluby milczenia…

Tak po prawdzie to z tym milczeniem różnie bywało. Koledzy mu doradzali, że tak się ponoć przyjęło, ale jak to w milczeniu piwo w gospodzie zamówić? Ale gadułą nie był, więc prawie się zgadzało. Z tą wiernością… cóż… ale szlachcianki przez rok nie miał, a dziewki z gminu..? Phi.

Cnotę i piękno chwalił, a jakże. W każdej prawie karczmie tłukł kufle i łby., no przecież nie za nic.

Ale zło zwalczał. O, to, to. Jedenastu zbójców ubił na gościńcach. A jednego to nawet dwa razy. Bliźniaka miał - ot, czarownik się trafił.

 

Cdn...

  • Lubię 18
  • Zauroczenie 1
  • Wow! 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ojej jakie fajne opowiadanie! A początek, to przypomniał mi się Monthy Python i skecz, jak rycerz i giermek biegli i giermek stukał kokosami, że niby konno :D Tylko, że tutaj zamiast przepytywanek o jaskółkach, pojawia się piękna bladolica! Pięknie. Ciekawam co będzie dalej! Może nawet pojawi się jakiś smok! :D

  • Lubię 8
  • Haha 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pisz dalej Panie...  A juści... :)

  • Lubię 5
  • Haha 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cd.

Julietta patrzyła na ten monolog. Patrzyła, przewracała oczami na kilka sposobów, machnęła ręką czasem. W końcu nawet szeptać zaczęła do swej pokojówki i chichotać ukradkiem.

Wkurwił się Godfryd troszeczkę. Gardło sobie zdzierał (ostatnie piwo w karczmie było ledwie wspomnieniem), gorąco mu było bo zbroję założył mu Jaśko ledwie słonko wstało, a jego Pani uwagi na niego nie zwracała.

Zamilkł więc. Czekał. Nie bardzo wiedział na co, bo zaczął zdawać sobie sprawę, że nie do końca przemyślał swoją tu wizytę.

 - A zatem powiadacie cny rycerzu, że śluby dla mnie składaliście, że zbójców biliście… i cóż mi z tym począć..? Nagrody pewnie jakiejś by Wam trzeba..?

 - A gdzieżby!? Jam nie dla nagród, lecz dla chwały Jaśniepanienki…

 - Echh… Chwały Ci u mnie dostatek, ale i Twoją przyjmę… Lecz cóż mi po chwale. Nagrodzić Waćpana jednak się należy.

Julietta znów szeptać zaczęła z dziewką służebną i chichotać z cicha. Pokojówka wnet zaczęła rozpinać gorset swojej Pani. Zręcznymi ruchami wprawione sznurki furczały w powietrzu. Kwadrans ledwie minął, a już ze szczękiem uprząż runęła na podłogę. Potem oczom Godfryda ukazał się widok iście niecodzienny. Sukna kolorowe tańczyć poczęły, z nich to czasem widać było rękę, szyję, a nawet łydki grzeszny kawałek. Trwało to i trwało.

 Rycerz prawdę mówiąc znudził się w międzyczasie. Przy szóstej halce ziewnął nawet ukradkiem. Wiedział już, że ruchanie będzie i prawdę powiedziawszy nie bardzo było mu w smak.

Bo ruchał wczora dwa razy. I przedwczora. Tak po prawdzie to i dziś przed pianiem koguta ruchane już było. Otarł pot z czoła i zaczął kalkulować.

… Jaśka zawołać… odę zaśpiewa… kwadrans… pancerz zdjąć… trzy kwadranse… gorąc taki, że chuj… czy podołam… no podołam, nie tak mnie ojciec chowali… śmierdzę okrutnie… ona chyba wie,  jeśli głupia nie jest… jeśli jest to tym łatwiej… Godzina gdzieś… może więcej…

Tymczasem przed jego oczami rozgrywał się widok anielski.

Bo oto oczom Godfryda ukazały się…

Cycki.

Dwie ich było jak się spodziewał… Ładne, nie przeczył… …ale… “nie wybrzydzaj” - szeptał sobie - “darmowe cycki, bierz, nie narzekaj”.

W godzinę niecałą ostatnia halka spoczęła na podłodze. Rycerz chłonął więc widok nóg smukłych, kibici wklęsłej i bioder krągłych. Julietta obróciła się wdzięcznie wkoło i uniosłszy ramiona do góry spytała:

 - I cóż powiesz Panie rycerzu?

Godfryd przełknął ślinę i zaczął:

 - Piersi Twoje jak dwoje koźląt bliźniąt gazeli…

 - Gazeli? Cóż Waćpan..? Gazeli? Do zwierza mnie mości panie porównujesz?

Rycerz troszkę spanikował. Ojciec mu o tej gazeli mawiał, że to mur beton tekst na szlachcianki ruchanie. 

Goła stała, a on w pancerzu cały. Ofuczona a on spocony.  Dalej do zbliżenia być się nie dało.

 - Jaśko! - wydarł się Godfryd - Jaśko!

 

Cdn.

 

  • Lubię 4
  • Haha 5
  • Dziękuję 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zauroczony twą mową pisaną jestem niezmiernie. Zdało by się, Wielmożny Panie @skrzat, kontynuować dzieło twórcze ku twej chwale, a naszej uciesze. BZYK

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W oczekiwaniu na dalszą część jaram sie jak Gotfryd w zbroi ?

Uniżenie prosim o kontynuację tej historyji ?

 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

@skrzatcię, zmiłowania racz dać imć Godfrydowi i w swej litościwości rozdziej go z tego pancernego odzienia. Wszak ten jegomość jest już niemiłosiernie ta daleko od chendożenia, że dalej się nie da. A i mnie też by ulżyło jak i szacownemu rycerzowi by ulżyło. Wszak na Jaśka już od czerwca czeka. Bidula. BZYK.

  • Lubię 2
  • Haha 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Drzwi otworzyły się z hukiem i do komnaty wpadł Jaśko brzdąkając fałszywie na sfatygowanej lutni.

 

O Julietto piękno Twoooooojeee,

chwalę znosząc trudy, znoooooojeee.

Tyś mą…

 

Przerwał z jękiem pękającej struny wytrzeszczając oczy.

Julietta stała goła, golusieńka I oblizywała wargi lubieżnie.

 - Ach, mości rycerzu, widzę, że przyprowadziłeś dla mnie prezent.

Podeszła do przerażonego Jaśka i przesunęła smukłymi dłońmi po zakurzonej koszulinie, rzemieniu podtrzymującym porcięta, by zacisnąć palce na nogawic połączeniu.

 - Prezent jest bardzo trafiony mój Godfrydzie, Rada jestem bardzo.

A Godfryd stał jak ten słup i zupełnie nie wiedział co począć.

Patrzył na swą Panią, jak obmacuje jego giermka. Robiła to powoli, zmysłowo, wiedząc, że to widzi. Drażniła się z nim. I z Jaśkiem i z Godfrydem.

Jaśko biedaczyna trząsł się cały, aż Godfrydowi żal się zrobiło. A Julietta nad wyraz sprawnie rozsupłała mu sznurki i spuściła spodnie do kostek.

Pierwszy raz zobaczył rycerz swego giermka przyrodzenie i nagle zwątpił w swe moce. Bo ten bęcwał wygrywał ze wszystkim, co dane mu było widzieć. I sterczało toto bezczelnie.

Julietta także była pod wrażeniem.

 - Och, jakież to monstrum!

Złapała z wprawą  kuśkę i zacisnęła upierścienioną dłoń poruszając w przód i w tył, w przód i w tył. Mruczała przy tym, oczyska mrużyła, oblizywać się nawet poczęła. W sumie robiła wszystko to co Godfryd widział już niezliczoną ilość razy u nierządnic z pospólstwa. W rzeczy samej nie była nawet w tym dobra, co rycerz postanowił jako cnotę traktować.

Pchnęła Jaśka w pierś, na co ten wymachując rękami jak wioślarz, zaplątany w opuszczone do kostek portki wyrżnął orła na goły tyłek.

 - Panie..? - wytrzeszczał się wystraszony w stronę Godfryda.

Blady był, bo mu cała krew do sterczącego przyrodzenia spłynęła, które to przyrodzenie sterczało teraz bezczelnie jako słup w powałę celując.

Rycerz nie wiedział co robić. Czuł jak w zbroi robi mu się ciaśniej, szczególnie w jednym jej segmencie. Stał jakby mu stawy zaspawało.

… Powiedzieć coś mam? - myślał - zrobić coś? przerwać to? Nie tak miało być przecie, nie tak…

Julietta nie spoczęła jednak, nie przerwała, sekundy nawet nie zmarnowała za nic sobie mając rozterki rycerskie.

Stanęła okrakiem nad leżącym Jaśkiem i powoli, powoli, powoli usiadła na nim z westchnieniem… jękiem… krzykiem… W każdym razie z dźwiękiem, którego opisać nie sposób. 

Widział to Godfryd. Widział wypięty tyłek damy jego serca, jej nogi rozkraczone, Jaśkową pałę między nimi znikającą. I ten ruch… w górę i w dół, w górę i w dół, i znów, i znów, bez końca…

 - Och Rycerzu! Och Godfrydzie! Jakiż on WIEEELKI!!! Jak smok! Smoczysko wielkie! - krzyczała patrząc w oczy rycerza nie przestając ujeżdżać jego giermka.

W godfrydowej zbroi zimno się zrobiło. Cieszył się, że miecza nie przypasał bo krew by się polała. Pięści zaciskał, gromy wzrokiem rzucał… ale… na pokaz to było jak zdał sobie sprawę.

Bo przecie to co widział mu się podobało. Och nie Juliettowe wdzięki, bo lepsze już w zamtuzach widywał. I nie giermkowa maczuga przecie. Ech… oberwie Jaśko za to przez łeb rękawicą…

Zali nigdy nie widział takiego chędożenia… Takiego grzesznego i hańbiącego przecie. Pięści ściskał, gromy w myślach rzucał i uśmiechał się półgębkiem.

A Julietta w niebogłosy darła się podskakując z impetem.

 - Oooo!!! Cóż za smoczysko!..! Smoka zabij dla mnie Godfrydzie! SMOKA!!! Smoka prawdziwego!!!!!


 

C.D.N.


 

  • Lubię 6
  • Zauroczenie 1
  • Wow! 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...