Skocz do zawartości
W moich dłoniach

Maraton MTB

Rekomendowane odpowiedzi

Radek zdjął kask. Ściągnął chustkę z głowy. Przetarł kark, zakola na czole i skronie. Zostały mu jeszcze dwa kilometry do Lasu Boszewskiego. Urwał się pół godziny z biura, żeby zdążyć bez pośpiechu. Niestety Felek nabrudził na podłodze wokół kuwety i trzeba było zmyć podłogę, wywietrzyć mieszkanie. Takie już uroki małego kotka. Potem okazało się, że w przedniej oponie flak. Kolejny kwadrans do tyłu. W dodatku przez budowę wiaduktu na obwodnicy Poznania najkrótsza droga była niedostępna. Na miejsce spotkania zatem trzeba było jechać prawie osiem kilometrów, wzdłuż drogi szybkiego ruchu. Jak na początek października było dość ciepło, prawie 15 stopni. Zatem Radziu pedałował ile ognia w łydkach, żeby nadrobić czas i przyjechać na miejsce na umówioną 17.00. Nic dziwnego, że głowa pod kaskiem spłynęła potem. Mężczyzna założył ponownie bandamkę, zapiął kask, popatrzył w górę na szare niebo. Zapowiadali możliwe opady, ale była szansa na ominięcie deszczu.  Radek nadepnął mocniej na pedały. Miał nadzieję, że uniknie spóźnienia.

 

Miała dziś wolne, specjalnie na maraton. Jeździła rowerem od kilku sezonów. Po zakupie kolarzówki nie sądziła, że skusi się kiedyś na rower górski. Ale teraz stał w garażu.. Nówka sztuka i Kasia miała tym razem brać udział w amatorskim rajdzie. Nie mogła się doczekać, uśmiech sam wyskakiwał na twarz na widok rowerów. Przygotowała wcześniej ulubione spodenki, najwygodniejsze jakie miała. Nie mają “pieluchy” ale nawet na szosę jej nie potrzebowała. Czasem zdawało jej się, że tyłeczek sam się dopasowuje do każdego z siodełek. Koszulkę swojego teamu miała już na sobie. Jeszcze tylko napoje, żele energetyczne i może pędzić. Spojrzała za okno i uznała, że wypada ubrać się cieplej, ale przede wszystkim bardziej nieprzemakalnie. Kaśka podkręciła tempo, bo czas zaczął gonić.

 

Zza zakrętu pojawiła się pochylona nad kierownicą kobieca sylwetka. Radek z satysfakcją zauważył, że głowę Kaśki chronił kask. Wiedział, że to wyjątkowa sytuacja, bo rowerzystka zdecydowanie wolała miękkie czapeczki. Zatem jego “bręczenie” dało jakiś skutek. No to teraz chwila prawdy. Musiał powiedzieć kobiecie, że lekko ją wkręcił.

- Witaj piękna. Gotowa na MTB? - powitał hamującą tuż obok Katarzynę.

- Jasne. Nie wiem tylko, czy dam radę. Pierwszy raz w maratonie. Gdzie jest biuro zawodów?

- Prawdę mówiąc… Tutaj… - Radziu uśmiechnął się promiennie.

Kasia rozejrzała się wokół. Pusty parking leśny. Żadnych namiotów organizatorów. Brak linii startu-mety z licznikami czasu. No i ani jednego rowerzysty poza Radosławem.

- Jak: tutaj?

- Szanowna Pani Katarzyno. Chciałbym powitać Panią na pierwszym dwuosobowym damsko-męskim maratonie MTB “Gorący Boszew” - mężczyzna teatralnie wygłosił przygotowaną w myślach kwestię. Patrzył na rowerzystkę. Teraz wszystko się rozstrzygnie. Albo Kaśka wsiądzie na rower i wkurzona pojedzie do domu, albo podejmie grę i wyruszą we dwoje na leśne ostępy.

 

Kobieta spojrzała poważnie na stojącego obok rowerzystę. Zsiadła z roweru i zdjęła kask. Zawsze miała wrażenie, że krępuje jej ruchy. Potrzebowała moment na opanowanie emocji. Długowłosa szatynka, niebieskie oczy, nieduża bo zaledwie 160 cm, zaokrąglona tu i ówdzie… Była przekonana, że chyba głównie jej wzrost powoduje, iż ludzie nie zawsze traktują ją z należytym szacunkiem, bagatelizują jej fachowe opinie, czy ignorują potrzeby. Znów to samo - pomyślała. Radek tym bardziej błacho podchodził do pewnych kwestii związanych z jej osobą, że był od niej ładnych kilka lat starszy. Wewnątrz się gotowała. Tak ją wkręcić! Szykowała się do tego dwa miesiące, opowiadała znajomym, nawet chciała zwerbować kogoś jeszcze z pracy, żeby też pojechał. Szczęście, że jej się nie udało. Teraz będą pytać jak jej poszło… Od dawna widziała, że Radek nie omija żadnej okazji, żeby ją zaczepić, poflirtować, rzucić wyszukanym komplementem, omieść bardzo jednoznacznym spojrzeniem czy “mimowolnie” dotknąć. Jednak jej sytuacja osobista nie dawała miejsca na taką relację. Czasem żałowała, bo mężczyzna mimo szpakowatych włosów prezentował się świetnie, widać było, że o siebie dba. I tak lubiła jego ramiona… Zebrała myśli. Chce ją wkręcać? Już chyba jaśniej nie da się pokazać jego intencji. Podstępem… cholerny zdobywca! Kolejny w jej otoczeniu. Świetnie. Będzie musiał się postarać. Długo się nie dowie jaki będzie wynik jego starań, mimo że ona sama już zaplanowała jak to rozegra.

- To żart?! Naprawdę? Czy Ty wiesz ile ja czasu poświęciłam na przygotowania… - urwała zdanie łagodnie, nieco zrezygnowanym tonem. - To może chociaż się przejedźmy… - zawiedziona przyczepiła kask do roweru tak, żeby jej nie przeszkadzał i wsiadła ponownie.

"Na początek będzie musiał mnie dogonić." Nadepnęła na pedały nie siadając wcale na siodełko. Czas się rozpędzić.

 

Trzeba przyznać Kaśce, że nieźle śmigała po leśnych duktach i “singielkach”. Radek nie raz i nie dwa razy musiał mocniej kręcić, żeby nie zniknęła mu między drzewami za zakrętem wąskiej ścieżki. W sumie ucieszył się, że póki co poszło dość bezboleśnie z “wkrętką” o maratonie. Teraz jeszcze druga, znacznie cięższa część układanki. Będzie musiał wyjaśnić, co oznacza dzisiaj skrót MTB i zachęcić do wspólnego eksplorowania obszarów kryjących się za akronimem. Bo stanowczo Radosław nie miał na myśli Mountain Terrain Bike. Chociaż trzeba przyznać, że mięsiste pagórki pośladków podskakujące na siodełku przez Radziem zachęcały do pokonania ich w ostrej jeździe bez trzymanki.

 

Radosław nadepnął silniej stopami na platformy. Przyspieszył.

- Teraz za mną - rzucił w stronę Kaśki mijając jej rower.

Mężczyzna pogratulował sobie, że odbył rekonesans po okolicy w poszukiwaniu dyskretnego miejsca postoju. Tak  - teraz skręt w szutrową za jakieś 100 metrów, potem 300 metrów do szlabanu, dwa skręty w wąskie przecinki i już przed rowerzystami pojawiła się świeżo odnowiona wiata turystyczna z jednym zadaszonym zestawem ław i dwoma miejscami na piknikowanie wprost pod chmurką. Radek wyhamował. Zszedł z siodełka i oparł rower o sosnę. Dosłownie pół sekundy dalej w jego ślady poszła Kaśka. Mężczyzna sięgnął do koszyczka przy ramie i wyjął bidon. Podał swej towarzyszce.

- Oby nie jakiś oshee czy inny szajs - skrzywiła się Kaśka.

- Spokojnie. Dzisiaj coś wyjątkowego. Z przeprosinami za wkrętkę o maratonie.

Katarzyna odblokowała butelkę i zrobiła ostrożny łyk.

- Wino? Na sportowym wypadzie? - roześmiała się.

- Nie chcesz, to nie pij - Radziu zrobił minę “foch numer cztery”.

- Czekaj, czekaj. Dobre - kobieta zrobiła trzy małe łyczki.

- Primitivo. Pasuje do mnie. Ja też jestem prymitywny, ale dobrze smakuję i potrafię zawrócić w głowie - Radek wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

Okaże się, co bardziej: wino, czy Ty zawrócisz - to mówiąc puściła oczko Kaśka.

 

Wypiła kilka łyków, ale musiała uważać, nie zjadła dzisiaj dużo, a głowę miała i tak zazwyczaj słabą. Do tego Radek wyminął ją tak szybko, jakby wcale nie starała się go zgubić. Najwyraźniej kondycję miał lepszą, niż sądziła. Sprawiał też wrażenie, jakby dokładnie tutaj chciał przyjechać. Czyżby miał w planie coś jeszcze…? Zaczęła się zastanawiać, zamyślona usiadła na pobliskiej ławce. Bidon jakoś podejrzanie przykleił się jej do dłoni.

 

Radziu zaszedł Kaśkę od tyłu. Położył bez słowa dłonie na ramionach. Zaczął kciukami masować ciało rowerzystki przez lycrową koszulkę. Skupił się na górnej części pleców przesuwając wzdłuż włókien mięśni czworobocznych i w górę, po dźwigaczach łopatki do mięśni płatowatych szyi. Kobieta wyprostowała się na ławce, odchyliła lekko ręce. Czuła lekki ból pod naciskiem radkowych kciuków. Jej ciało stawiało opór, twarde, naprężone włókna z trudem odpuszczały pod wpływem nacisku. Ale odpuszczały. “Tego mi było trzeba” - pomyślała. Wcześniej nawet nie podejrzewała, jak bardzo jest spięta. Wszystko nałożyło się po kolei. Nadchodząca szybkim krokiem matura Bogny, starszej córki i egzamin ósmej klasy młodszej Julianny. Jakieś bezsensowne przepychanki biurowe. Atrakcyjna, ale ryzykowna propozycja zmiany pracy. I jeszcze stygnący z czasem romans z Błażejem, przy jednoczesnych intymnych podchodach ze strony Radzia. Kobieta odepchnęła wszystkie te myśli pod dywan. Teraz to nieważne. Teraz ważne jest kojące odprężenie, jakie płynęło z pewnych, silnych dłoni nieoczekiwanego masażysty. Starała się rozluźnić się maksymalnie. Pomogło.  Teraz już nie pojawiał się żaden dyskomfort. Sama ulga i przyjemność spływające w dół od karku i ramion. 

Bidon zaczął przeszkadzać. Gdy zamierzała go odstawić, w pełni dotarła do niej niecodzienna sytuacja. Od zawsze była pewna, że jeśli pozwoli Radkowi wejść sobie na głowę, to już się go nie pozbędzie, więc zachowywała lekki dystans. Teraz on podstępnie ten dystans skracał, pomagając sobie odrobinę alkoholem - nie przebiera w środkach. Ciekawe dlaczego akurat teraz ten nagły atak? Ale trzeba przyznać, że miał talent do masażu… gdyby wcześniej wiedziała, pewnie uległaby pokusie. Zaczęła się zastanawiać, jak by to było czuć jego dłonie powiedzmy na plecach, czy też przyniosłyby taką przyjemność? Ciekawe, czy zawsze potrafił być taki łagodny, wprowadzać w stan rozluźnienia, czy miał jeszcze inne twarze, których Kasia nie miała okazji poznać. Robiło jej się coraz przyjemniej i coraz cieplej. Ogarniało ją rozluźnienie, które na pewno nie byłoby przydatne, gdyby mieli faktycznie uczestniczyć w maratonie. Gdzieś z tyłu głowy z trudem przebijały się pytania. Dokąd ją to zaprowadzi? Czy przypadkiem nie powinna tego przerwać? Nie potrafiła się na nich skoncentrować, było jej tak dobrze. Mimowolnie wyrwało jej się kilka cichutkich pomruków.

Radosław poczuł się pewniej. Kaśka poddała się jego dłoniom. Sięgnął pod jej szyję i rozpiął zamek rowerowej koszulki do połowy mostka. Nie zareagowała. Teraz mógł bezpośrednio masować kobiece ramiona i plecy. Starał się dotykać jej ciało bardziej delikatnie. Masaż mięśni niepostrzeżenie przeszedł w muskanie opuszkami nagiej skóry. Zataczał nimi malutkie kółeczka. Albo wydawało się, albo Katarzyna zaczęła lekko mruczeć. Masował kciukami wrażliwe miejsce za uchem. Sunął nimi w dół szyi. Kiedy dłonie dotarły do ramion, pozostałe palce zaczęły wędrować ku obojczykom. Powolutku, niespiesznie. Mężczyzna czuł w kroczu narastające gorąco. Przełknął ślinę. Paznokcie palców wskazujących poprowadził w dół, ale nie dotarł do sutków. Przesunęły się na zewnętrzną krawędź piersi.

Kaśka odchyliła do tyłu głowę. Miała zamknięte oczy. Czuła wnętrza dłoni Radzia obejmujące biust od strony boków ciała, a potem sunące od dołu. Zamek lycrowej koszulki zsunął się jeszcze bardziej, aż do połowy brzucha. Męskie dłonie ujęły oba cycuchy od dołu, jakby chciały je zważyć. Palce lekko uginały się. Nie było to jednak brutalne ściskanie piersi, ale raczej ciąg dalszy intymnego masażu. Kciuki mężczyzny naciskały tuż poniżej aureoli sutków. Pod wpływem tych manewrów tkanina ocierała się o coraz bardziej wyprężone i twarde paliczki. Teraz Katarzyna przełknęła ślinę.

 

Nagle dobiegło do niej szczekanie psa i kilku rowerów, śmiejące się dzieci. W pobliżu ktoś przejeżdżał! A ona była wpół naga! Co ten Radek sobie myśli?! Nastrój prysł momentalnie, Kasia złapała brzegi koszulki i zaczęła nerwowo się zapinać. Nigdy nie kręcił jej seks w miejscach publicznych, jak on mógł do tego się posunąć?! Zerwała się z ławki i spojrzała na Radka z gniewem w oczach. Zastanawiała się co zrobić. Czy wściec się na niego, tak jak gotowała się wewnątrz, czy nie panikować i dać mu tylko lekką reprymendę. Może powinien się dowiedzieć, gdzie jest jego miejsce w tej relacji. Sytuacja wyglądała, jakby wcale nie liczył się z jej zdaniem, a doskonale wiedział, że mimo otwartej natury, Kasia nie była skłonna do uzewnętrzniania swojego życia osobistego. Gdzie tu miejsce na takie akcje?

- Radku! Słono mi za to zapłacisz. Niewiele brakowało, a ktoś by nas przyłapał. Mam w okolicy znajomych, nawet rodzinę. Jak możesz tak mnie traktować?!

- Przecież zgodziłaś się na maraton MTB. Ale nie wnikałaś, co mam na myśli mówiąc MTB - mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie.

Kaśka spojrzała nic nierozumiejącym wzrokiem. Cała jej sylwetka wyrażała maksymalne wkurzenie. Wyglądała niesamowicie buzująca emocjami. Z rozwianymi włosami, burzą z błyskawicami w oczach. No i z rozpiętą do połowy bluzką, spod której niesfornie wyłaniały się krągłości piersi.

- Co za MTB?! Możesz przestać mówić akronimami?! Doprowadzasz do TAKIEJ  sytuacji i najwyraźniej to dla Ciebie świetna zabawa. Czas ją zakończyć!

- To mój własny wynalazek. MILF Trains BDSM. A co to BDSM to chyba nie muszę wyjaśniać?

Katarzynę zatkało. Nie dość, że właśnie została nazwana “milfetką”, to jeszcze właśnie dostała propozycję treningu technik sado-maso. I z pewnością Radosław nie widział się w roli strony uległej. Sama miała tendencje zarówno do ulegania, jak i do dominacji. Tyle, że mężczyzna nie mógł być tego świadom. Nigdy ich flirtowanie nie zawędrowało w tak intymne strony. Czyżby miał tak trafną intuicję? Teraz musiała zastanowić się, czy podjąć grę, czy zawinąć się i wrócić do domu. Jednak podrażnione piersi tęskniły za dotykiem, a gorący kłębek w łonie zdawał się ocierać o najwrażliwsze nerwy. Tak, była podniecona. Jej cipka z pewnością płynęła w sokach, wargi buzowały, a łechtaczka dopominała się czułej uwagi. Tylko to miejsce publiczne. No, w zasadzie publiczne. Musiała przyznać, że przed chwilą nadmiernie spanikowała. Te odgłosy psa i rodziny na rowerach dobiegały tak naprawdę z dość daleka. Radosław dobrze wybrał miejsce na erotyczną pułapkę. Zwłaszcza w tę pogodę na 99% nikt się przy tej wiacie nie zjawi.

Radek otworzył swój plecaczek. 

Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. A B to przecież bondage - powiedział wyjmując czerwoną, jedwabną szarfę. Za chwilę w jego dłoni pojawiła się kolejna. I czarna, znacznie krótsza.

Mężczyzna podszedł do Kaśki. 

- Odwróć się tyłem - powiedział stanowczo.

Kaśka biła się z myślami. Może jeszcze mogłaby się zgodzić na to miejsce, mimo, że w każdej chwili ktoś mógł się pojawić. Ale związana? Przy pierwszym razie z tym mężczyzną? Kompletnie go od tej strony nie znała i co będzie kiedy ktoś tu przyjdzie? Nie wiedziała czy i na ile mu pozwolić. Sam fakt, że nie uzgodnił z nią tego wcześniej, nie zapytał, czy nie ma nic przeciw - powodował w niej bunt. Z drugiej strony przedtem też nie zapytał jak ją pieścić, a wychodziło mu to doskonale.

- Zapomnij! - mimo wszystko nie mogła się zdecydować na coś takiego w środku lasu, na skraju sporych osiedli mieszkaniowych.

Radziu chwycił kobietę wpół. Przyciągnął blisko siebie. Chwycił w obie dłonie jej głowę i wpił się ustami w jej usta. Obejmował ciasno. Trzymał jednocześnie delikatnie, ale i pewnie. W taki sposób, że nie tylko nie byłaby w stanie wyrwać się i uciec, ale że i nie miała na to najmniejszej ochoty.

Czuła jego miękkie, gorące wargi, jak pieszczą, zdecydowanie, ale delikatnie. Łapał jej pełne usta w swoje, lizał, przedzierał się do jej wnętrza. Całą sobą chłonęła pieszczoty, zapomniała, że dopiero widziała jak w dłoni trzyma szarfy. Jego ramiona objęły ją tak, że otoczenie zniknęło, były tylko jego pocałunki. Stopniowo coraz bardziej zdecydowane, lekko natarczywe, pospieszne, łapczywe. Czuła jego olbrzymią ochotę, poczuła jak naciska na jej brzuch twardym kształtem. Już nie próbowała się odsunąć, chciała więcej.

Radziu podsunął w górę dół kobiecej koszulki. Jak to w uniformie rowerowym sięgała do połowy pupy. Teraz mógł wsunąć swobodnie dłonie na pośladki Kaśki. Poczuła zimne dłonie na swoich półdupkach. Mężczyzna nie przerywał całowania. Wydawał się nienasycony. Miętosił tyłek, ale jego język nie ustawał w tańcu w ustach rowerzystki. Sięgał palcami jeszcze niżej i prawie docierał od tyłu do kasinej szparki. Poprowadził ją ku wiacie nie przerywając pieszczot. Oparł plecami o świeżo heblowane deski. Naparł, jakby chciał się zintegrować z ciałem Katarzyny. Teraz już dokładnie czuła napierający na gorące podbrzusze kształt jego kutasa. Za plecami miała filar wiaty, na sobie czuła ciężar i żar męskiego ciała. Było jej gorąco, spodenki zrobiły się wilgotne od jej stęsknionej cipki, brakowało tlenu, a ona chciała więcej. Zaczęła głośno wzdychać, gdy nagle poczuła jak Radek chwyta lekko jej nadgarstki. Trzymał delikatnie, i cały czas całował, dociśnięty do niej jakby była wnętrzem kanapki. Po chwili zorientowała się, że Radek podnosi jej skrępowane razem dłonie nad głowę. Wiązał szarfę do zastrzału wiaty.

Mężczyzna odszedł na trzy kroki. Przyglądał się swojemu dziełu. Kaśka stała z uniesionymi, lekko ugiętymi rękami,  w koszulce rowerowej rozpiętej do połowy. Na kroczu czarna lycra spodenek była ciemniejsza. Zatem kobieta musiała być wyjątkowo soczysta w intymnych sytuacjach, a aktualny przebieg zdarzeń musiał już mocno zadziałać. Radek podszedł blisko. Uklęknął i przysunął głowę blisko krocza swojej towarzyszki. Wciągnął głęboko powietrze.

- Czy może być piękniejszy zapach od rozpalonej pizdy? - celowo użył wulgaryzmu. Starał się zbadać, do jakich granic może się posunąć. 

- Przestań… - Kaśka była wyjątkowo zażenowana. Jeszcze nikt nigdy tak wprost nie rozwodził się nad jej fizjologicznymi przymiotami.

Rowerzystka czuła się mocno zawstydzona. W tej pozycji wyglądała jak dziczyzna wystawiona na konsumpcję. O tyle sytuacja była niezręczna, że miała ochotę być konsumowana szybko, mocno i bez żadnych hamulców. A teraz jeszcze jej ciało ją zdradziło, dając wilgotny znak, jak bardzo ma ochotę na kolejne lubieżne praktyki.

Mężczyzna wstał. Podsunął w górę koszulkę, ukazując w swoich spodenkach kształt jednoznacznie pokazujący, że jego organizm reaguje identycznie mocno na sytuację. Włożył kciuk za przód rowerowych spodenek na szelkach i naciągnął w dół. “No tak, faceci jeżdżą bez gatek” - przemknęło przez głowę Kaśki. Radziu odsłonił swoje podbrzusze pokryte dość mocno zarostem. Penisa i worek z jądrami wyłożył na zewnątrz. Członek prężył się, ale dość długi napletek nie odsłonił jeszcze główki. Właściciel erekcji zbliżył ją do krocza rowerzystki. Naciągnął skórkę i odsłonił śliwkę pokrytą lepkim śluzem. Położył koniuszek penisa na dole krocza Kaśki i przesunął wzdłuż szwu spodenek, zostawiając na nich ślad swego podniecenia.

Kaśka patrzyła na to, co robi Radek i trochę żałowała, że jej ciało tak bardzo ją zdradza. Nadal miała z tyłu głowy fakt, że są na dworze, każdy może ich zobaczyć, w dowolnym momencie, a ona teraz nic nie zrobi… szarpnęła kilka razy kontrolnie szarfą, ale nic z tego, może nie był to węzeł żeglarski, ale skuteczny. Szarfa była tak owinięta wokół, że nie sposób było wysunąć nadgarstków, mimo, że miała je dość drobne.

Radosław tymczasem rozpiął do końca koszulkę Kaśki i rozchylił, ukazując biust w całej okazałości. Schylił się i podniósł małą gałązkę w kształcie litery Y. Ułamał oba krótsze kawałki, tworząc ostre zakończenia. Jednym z nich zaczął zataczać kółka wokół lewej brodawki Katarzyny. Ocierał o jasną skórę, a potem spiralnie zmierzał ku obwódce aureoli. Gałązka kłuła, zostawiała lekkie ślady na skórze, kobieta patrzyła zaskoczona, nikomu wcześniej nie pozwalała na coś takiego, tymczasem teraz wręcz obawiała się odezwać. Czuła dreszcze, włoski na karku odrobinę jej się zjeżyły, sutki stanęły jeszcze bardziej na baczność. Zaczęła myśleć, że skoro początek jest taki, to do czego jeszcze posunie się mężczyzna, którego, jak jej się zdawało, znała. Równocześnie z zawstydzeniem odkryła, że jej spodenki są jeszcze bardziej mokre od śladów, które zostawiał jego kutas i od jej soków. Miała ochotę schylić się i zlizać te kropelki, nawilżyć go całego swoim językiem, objąć wargami, schować…

- Natychmiast mnie rozwiąż! Odmawiasz mi całej przyjemności… Chcę Ci obciągnąć.

Spojrzała prosząco spod spuszczonych powiek, spojrzenie znów uciekało w stronę trzona. W trakcie jednej wypowiedzi przeszła od w miarę opanowanego krzyku, do prośby. Co się z nią dzieje? Był piękny, taki twardy, nabrzmiały, gruby. Zaczęła szarpać związanymi dłońmi.

- Przestań. Zachowujesz się, jak rozkapryszona dziewczynka żądająca ulubionego lizaka przed obiadem.

- Nie chcę tak Nie lubię. Nie podoba mi się - każdemu protestowi towarzyszyło szarpnięcie nadgarstków. Szarfa jednak nie odpuszczała.

- Przestań, bo dostaniesz klapsa - Radziu uśmiechnął się drapieżnie.

- Wypuść mnieeeeeee - Kaśka zaczęła się szarpać teraz już bez przerwy.

- Sama tego chciałaś - oczy Radosława stały się zimne. Obszedł szarpiącą się rowerzystkę. Szarpnął w dół spodenki rowerowe razem z bielizną. Spuścił do samych kostek. Kobieta starała się go kopnąć. Ale to tylko pomogło mężczyźnie w zdjęciu lycry i bawełny z jej stóp.

- Wszystkie pachnidła Arabii… - Radziu zbliżył do twarzy wewnętrzną część fig i wciągnął głęboko powietrze. Majteczki były przesiąknięte wilgocią. W dolnej części bawełna połyskiwała nawet soczystością cipki. 

- Nie. Nie. Zostaw. Jesteś zboczony - protestowała Kaśka, ale szarpała się już nieco mniej. Zdawała sobie sprawę, że nadejście przypadkowego gapia nie postawiłoby jej w zbyt komfortowej sytuacji. Co by powiedział widząc kobietę machającą biustem w wyłącznie w sportowych butach, skarpetkach i dziwnej koszulce rozpiętej do samego końca.

Radosław patrzył na apetyczny wzgórek łonowy z  wąskim paskiem ciemniejszych włosków w stylu brazylijskiego bikini. Płatki wewnętrzne były schowane, Mężczyzna musiałby rozchylić szparkę, żeby dostrzec ich jasnoróżowe wnętrze i ukryty guziczek łechtaczki. Jednak wzdłuż szczelinki sączył się sok podniecenia. Nie mógł się opanować. Znowu uklęknął i jednym ruchem języka  zlizał go. Smak piczki Kaśki był równie bajeczny, jak zapach. 

- Zostaw. Przestań, To ja chcę Cię lizać - kobieta nie ustawała w protestach.

- No to doczekałaś się.  Niegrzeczna dziewczynka dostanie lanie na gołą pupę.

Katarzyna błyskawicznie umilkła i przestała się wyrywać.

- Chyba oszalałeś - powiedziała cicho.

- Ostrzegałem. Wypniesz pupcię, a ja wymierzę Ci łagodny wymiar kary. Jeśli będziesz posłuszna, na tym się skończy.

Jej oprawca zwinął bieliznę w kulkę tak, że najwilgotniejsza tkanina była na wierzchu. 

- Zobacz - powiedział, podsuwając figi pod twarz Kaśki. - Jeśli w trakcie klapsów zaczniesz protestować, to Cię zaknebluję. A zamiast gołej dłoni Twoja pupa poczuje pocałunek brzozowej witki.

W głowie Kaśki wirowały różne obrazy. Fragmenty klipów i gifów porno z tagiem “spanking”. Wspomnienia spod pieszczot pod kołdrą, kiedy wyobrażała sobie bezwzględnego samca wymierzającego głośne klapsy w wystawiony tyłeczek. Wizja swojej dupki wystawionej na łaskę i niełaskę Radzia z nabrzmiałą cipką u dołu. Czuła, jak podniecenie wywołane tymi obrazami rozlewa się po całym ciele. Wzbudza jeszcze bardziej wrażliwość sutków. Wywołuje skurcz podbrzusza. Napływa kolejnymi sokami między płatki w szparce. A obok stał Radosław z wyprężonym kutasem, wyczekując na reakcję. Przełknęła głośno ślinę.

Wystawiła tyłeczek. Radek zaszedł ją od tyłu. Napawał się kształtnym zadkiem i krągłością bioder. Widział, że Kaśka przytrzymała  się rękami na szarfie, żeby bardziej wyeksponować tyłek. Stała z rozchylonymi nogami. Mężczyzna zamachnął się i jego prawa dłoń trzepnęła w lewy pośladek. Kobieta westchnęła głośno, ale nie krzyknęła, nie starała się uniknąć kolejnego klapsa. Na jasnej skórze pojawił się różowy ślad rozstawionych palców. Radziu uderzył drugi raz, tym razem w prawy półdupek.  Tym razem Kaśka lekko jęknęła. Mężczyzna podszedł blisko. Wziął w dłoń wyprężonego kutasa i wsunął między rozchylone nogi, dotykając szparki. Katarzyna starała się nadziać, ale przytrzymał ją za biodro. Suwał główką wzdłuż szparki, ale nie wchodził głębiej. Dobrze, że klapsy nie były zbyt mocne. Kiedyś tak dostała i odeszła jej ochota całkiem. Teraz zdana na jego łaskę, nie mogłaby zrezygnować… Ale przeciwnie, te dwa uderzenia, wykonane z wyczuciem tylko ją rozgrzały. Nie mogła się doczekać, aż w nią wejdzie, rozepchnie na boki ścianki, które zaciskały się od nadmiaru i intensywności wrażeń. Usiłowała jak najdalej się wypiąć, dotknąć mocniej jego twardej pałki. Jeszcze nie chciała prosić, nie całkiem podobała jej się sytuacja, kiedy jest zależna od mężczyzny. Dobrze wiedziała, że jest o krok od takiego zachowania, chociaż jeszcze bardziej chciała go wylizać, wręcz połknąć.

Radek widział, że kobieta ledwie nad sobą panuje, ale cały czas świetnie się bawił. Uwielbiał przeciągać przyjemność w nieskończoność. Wielokrotnie sprawdził, że woli skończyć raz, ale naprawdę mocno, niż co chwilę nakłaniać sprzęt do ponownej komendy “baczność”. Moc pozwolenia kobiecie na dojście, kiedy on będzie tego chciał, dodatkowo wzmagała jego przyjemność. Chciał, żeby była na granicy, żeby nie była pewna, kiedy pozwoli jej skończyć, żeby błagała go o to. Chciał wiedzieć, jak się wtedy zachowuje, jak brzmi, jak wygląda, ale przede wszystkim jak pachnie, gdy jest podniecona jak zwykła suka. Zapachy działały na niego najmocniej. Jak na razie jednak cały czas tylko dotykał główką jej mokrej cipki, czasem wsunął ją nieznacznie i słuchał, jak zaczyna jęczeć, mając nadzieję, że to już. Złapał za długie włosy, chwycił koński ogon, owinął wprawnie wokół własnej dłoni i odchylił jej głowę jeszcze mocniej do tyłu. 

Przywiązana wyżej Kasia zaczęła mieć lekkie kłopoty z oddychaniem, wygięła plecy w łuk w oczekiwaniu na moment, kiedy Radek puści. Nie była pewna, czy w tej pozycji da radę nawet powiedzieć cokolwiek. Czuła jak główką napiera na jej głodną cipkę, czuła jak soki wyciekają z niej bardziej, gdy nieco ją wciskał, oddychała ciężko, bardzo chciała go już poczuć w sobie.

Ale mężczyzna zmienił zdanie. Puścił włosy kochanki. Oderwał się kutasem od szparki. Uklęknął. Miał na wysokości wzroku rozchylony srom. Katarzyna świetnie zdawała sobie sprawę, że jest cały lepki. Poczuła się zawstydzona. W końcu “srom” to ninaczej wstyd - przemknęło jej  przez głowę. A Radek miał w planach jeszcze bardziej zawstydzające działania. Położył rozcapierzone dłonie na półdupkach. Rozchylił pośladki kciukami, odsłaniając ciemnobrązową gwiazdkę. Była mocno zaciśnięta. Kaśka szarpnęła się.

- Przestań. Nie chcę tak… - wydusiła błagalnym tonem. 

Nie pomogło. Mężczyzna jeszcze bardziej rozchylił tyłek. Przysunął twarz i chuchnął  powoli centralnie w środek anusa. Gwiazdka zacisnęła się jeszcze bardziej. Język Radka dotknął wrażliwego miejsca. Kobieta szarpnęła się, jak klacz smagnięta szpicrutą. Ale nie ból, ale nieoczekiwana przyjemność skurczyła kobiece łono. Rowerzystka znowu poczuła gorące dotknięcie w centrum dupki. Ale tym razem naprężony język naparł mocno i wniknął w głąb tyłka. Zwilżał i masował ciasną dziurkę. Kaśka dyszała ciężko. 

- Zerżnij mnie - poprosiła cicho.

- Co mówiłaś? - usłyszała zza pleców.

- Chcę znowu poczuć Twojego kutasa… Weź mnie od tyłu, jak przed chwilą… Masz mi dogodzić. Zerżnij moją gorącą pizdę… 

Tym razem prośba okazała się skuteczną. Radek wstał. Ugiął nogi, chwycił kochankę za biodro lewą dłonią, prawą nakierował główkę i wbił się w cipkę aż po same jądra. I zamarł bez ruchu.

- Dalej - Kaśka starała się kręceniem biodrami sprowokować ruchy frykcyjne.

Nic z tego. Mężczyzna drażnił się z nią. Sięgnął dłonią do kobiecego anusa. Położył na niego kciuk i naparł wnikając do połowy palca. Nacisnął jeszcze raz i dopchnął dłoń do końca. Katarzyna czuła się wypełniona jak jeszcze chyba nigdy w życiu. Wypinała się uczepiona szarf dłońmi, zawieszona jak motyl na podwójnej szpilce. A Radek powoli, prawie niezauważalnie zaczął poruszać jednocześnie penisem i kciukiem.

  • Lubię 6
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...