Czym jest dla Was BDSM?

[ExamineCogitationesTuae 221]

Skrót każdy zna.

Pytanie moje brzmi: czym jest dla Was BDSM?

 

Uważam, że dla każdego jest to kwestia wysoce indywidualna. Każdy z nas ma swoje fantazje, pragnienia no i granice.

W stałych związkach dużo łatwiej jest przekraczać pewne granice i rozwijać się.

Dla mnie BDSM i odpowiedni triskelion jest znakiem, pierwszym sygnałem dla kobiety.

 

Sam BDSM nazywam moją zabawą, moim tańcem. Zaczynając konkretną zabawą pytam partnerki czy zatańczy. Z biegiem czasu nie trzeba pytać, tańczymy cały czas.

 

Nie traktuję swojej kobiety jak szmaty, chociaż czasem tak się ją nazwie. Ale to tylko słowa.

W tym wszystkim chodzi o zaufanie. Poza konkretnym tańcem jest czas na życie, w tym życie towarzyskie, które układa się całkiem normalnie - mało jest wśród osób, wśród przyjaciół, którzy zrozumieliby całą naszą pasję.

 

W moim przypadku, zaczynając od podstaw:

1. Nie trzeba akcesoriów. One same się znajdują. Otaczają nas: rzeczy do skrępowania, rzeczy to zatkania, rzeczy do sprawiania przyjemnego bólu.

2. Najmocniej reaguję na uniżenie partnerki. Wtedy nie trzeba kajdanek, sznura i innych akcesoriów. Sama siada jak trzeba, zakłada ręce za plecy i przyjmuje wszystko to co się do niej powie.

3. Lubię rozmowę. Bo podczas rozmowy poznaje się pragnienia. ALE uwielbiam czyny, bo wtedy poznaje się partnerkę. Mówić może każdy ale to właśnie podczas czynów okazuje się na ile w rozmowie była prawda.

4. Rzecz oczywista - moje zabawki. Kwestia indywidualna, dostosowana do kobiety. Czasem zwyczajnie lubię, gdy unosi brwi na widok nowych pacek, klamer czy sztucznych fiutów.

5. Ciągła zabawa - stan, który ciężko osiągnąć. Dlaczego? Bo życie. Życie podkłada nam kłody pod nogi. Ale nie powiem, zdarzały się tygodnie wspólnej zabawy, wspólnego tańca. I zaznaczam, że nie lubię słowa "sesja". Sesja kojarzy mi się z: przyjdę, zrobię, wyjdę. Kto co lubi, nie mówię, że to złe - zwyczajnie nie lubię takiej zabawy.

6. Lubię gdy kobieta wychodzi z inicjatywą. Gdy doprasza się. Czasem specjalnie drażni. Gdy sama się rozbiera, klęczy. Gdy zaskoczy mnie bielizną, którą fakt faktem ciężko nazwać bielizną.

Będąc szczegółowym mógłbym wymienić kolejne 660 moich ulubionych rzeczy.

 

Ciekaw jestem Waszych opinii, upodobań i racji.

 

[ExamineCogitationesTuae 221]

Z góry przeprosić muszę za powielenie tematu !
 

[Sailor&Lula 10 084]

1 godzinę temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

Z góry przeprosić muszę za powielenie tematu !
 

Chodzi Tobie o ten temat?

 

Bo jeśli tak, to dla mnie traktuje nieco o czymś innym.

 

Lula.

 

[ExamineCogitationesTuae 221]

Wgłębiłem się w niego po fakcie. Jest o czym innym. Dlatego z chęcią poznam Wasze opinie i przemyślenia.
 

[Sailor&Lula 10 084]

1 godzinę temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

czym jest dla Was BDSM?

Jest przede wszystkim spełnieniem. Każda symboliczna literka tej nazwy, w każdej z dostępnych interpretacji, stanowi dla mnie ważny element w moim seksualnym życiu.

 

Moje BDSM jest bardzo uduchowione. Bardzo oddane. Bardzo wymagające. Potrzebujące więzi i przepływu energii.

 

Zabawki? Pewnie, ale bez DUCHA nie znaczą nic.

 

Lula.

[ExamineCogitationesTuae 221]

3 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Jest przede wszystkim spełnieniem. Każda symboliczna literka tej nazwy, w każdej z dostępnych interpretacji, stanowi dla mnie ważny element w moim seksualnym życiu.

 

Moje BDSM jest bardzo uduchowione. Bardzo oddane. Bardzo wymagające. Potrzebujące więzi i przepływu energii.

 

Zabawki? Pewnie, ale bez DUCHA nie znaczą nic.

 

Lula.

Podoba mi się jak to napisałaś.
I właśnie - co do zabawek - można się obejść bez nich.

 

[Sailor&Lula 10 084]

4 minuty temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

Podoba mi się jak to napisałaś.
I właśnie - co do zabawek - można się obejść bez nich.

 

Ty możesz, ja mogę - ale nie wszyscy mogą. I to też jest ok.

 

Ja się pogodziłam z tym, że nie pasuję do światka BDSM-owego interpretowanego jako subkultura, gdzie pewne atrybuty są ważne i modne. Nie jara mnie to.

 

Lula.

[ExamineCogitationesTuae 221]

Miło to czytać Lula.

Widzisz, i na sto procent to wiesz, teraz ludzie, gdy chcą być "niegrzeczni" biegną do sexshopu i kupują kajdanki, wibratorek (byleby nie za duży, bo przecież ukochana nie potrzebuje większego... ; -) ) i pejczyk, którego i tak nie użyją. Bo pacnięć nie liczę.

 

BDSM jest w głowie. Jest częścią życia, przynajmniej dla mnie.
 

[Sailor&Lula 10 084]

Teraz, ExamineCogitationesTuae pisze:

Widzisz, i na sto procent to wiesz, teraz ludzie, gdy chcą być "niegrzeczni" biegną do sexshopu i kupują kajdanki, wibratorek (byleby nie za duży, bo przecież ukochana nie potrzebuje większego... ; -) ) i pejczyk, którego i tak nie użyją. Bo pacnięć nie liczę.

A gdy jeszcze do tego dodać, że kajdanki i pejcze z pierwszego lepszego sex shopu są zwykle pośledniej jakości...

 

Wiem, ale nie mam z tym problemu. Nie czuję, że moje BDSM jest "prawdziwsze" od wizji kogoś innego. Jest moje. Uprawiam je z ludźmi, które czują je tak samo lub bardzo podobnie.

 

2 minuty temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

BDSM jest w głowie. Jest częścią życia, przynajmniej dla mnie.

Dla mnie jest ważnym elementem mojej tożsamości.

 

Lula.

[Zouza® 29 620]

4 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Nie czuję, że moje BDSM jest "prawdziwsze" od wizji kogoś innego.

Dziękuję za to, Lulo  

 

4 godziny temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

teraz ludzie, gdy chcą być "niegrzeczni" biegną do sexshopu i kupują kajdanki, wibratorek (byleby nie za duży, bo przecież ukochana nie potrzebuje większego... ; -) ) i pejczyk, którego i tak nie użyją. Bo pacnięć nie liczę.

A co w tym złego? 

Każdy bawi się tak, jak lubi. I tym, czym lubi. 

 

4 godziny temu, ExamineCogitationesTuae pisze:

BDSM jest w głowie. Jest częścią życia, przynajmniej dla mnie.

A dla niektórych jest wyłącznie w "łóżku". 

 

Zmierzam do tego, że takie deprecjonowanie czyichś upodobań może skończyć się tylko tym, że ludzie nie będą mieli odwagi pisać o "ich BDSM". 

 

Chyba, że temat powinien brzmieć inaczej.