Skocz do zawartości
Bro_dacz

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Rekomendowane odpowiedzi

Było wtorkowe popołudnie. Dama Natalia i Niedźwiedź Patryk wspólnie przygotowywali w kuchni obiad po pracy. Jak przy każdej okazji tego typu rozmawiali sobie na codzienne tematy, polityczne, ekonomiczne, rozrywkowe itp. Dama już od dwóch tygodni pracowała w korporacji jako administratorka ds. kontaktów z mediami. W pewnym momencie Niedźwiedź narzucił ten nowy temat i spytał:

—    A jak tam w pracy? Poznałaś już kogoś fajnego?

—    Eeeeh – westchnęła Natalia – Dobrze wiesz, że słabo dogaduję się z kobietami. Niestety, te w pracy są tak typowe, że aż boli. Nie lubię głupawych ploteczek w kuchni.

—    No ale przecież nie tylko kobiety tam pracują.

—    No nie, nie tylko. Są informatycy, konserwatorzy, wśród managerów też jest kilku facetów…

—    No i? Ktoś fajny?

—    … ale z nimi nie bardzo jest jak, ani kiedy pogadać. A jak już się jakiś w kuchni pojawi to szybko zmyka bo trafia właśnie na gromadkę korpopsiółek.

—    A jest ktoś, kto wpadł ci w oko?

Natalia przerwała na chwilę tarkowanie marchewki i odwróciła się w stronę obierającego ziemniaki Patryka.

—    Ty tak naprawdę serio serio? Ciągle mi się wydawało, że tylko sobie fantazjujemy i nakręcamy się.

—    Nie no, przecież od początku mówię, że serio serio, jak ci się trafi okazja kogoś bzyknąć to korzystaj dowoli, masz moją totalną permisję… a nawet… wiesz, że mnie to mocno kręci.

—    No wiem, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego.

—    Ja też nie do końca to rozumiem, pewnie niejeden psycholog zacierałby ręce z podniecenia, gdyby mógł zajrzeć do mojej głowy i w niej pogrzebać – Niedźwiedź znacząco zakręcił palcem koło skroni.

—    Może tobie się tylko zdaje, że tego chcesz – Dama wróciła do energicznego ruchu marchewką po tarce.

—    Wydaje mi się, że mi się nie zdaje i że naprawdę tego chcę. Serio

—    No i tego nie mogę zrozumieć, dlaczego?!

—    Jest pewnie wiele powodów, ale najprostszy jest taki, że mnie to po prostu podnieca.

—    Ale dlaczego?

—    A ty wiesz, dlaczego coś ci smakuje a co innego nie? Zastanawiasz się nad tym? Czy po prostu o jednych daniach marzysz sobie regularnie a o innych zupełnie nie?

—    Eeee… nie, nie do końca mnie to przekonuje

—    Dlaczego?

—    No bo co innego jedzenie a co innego seks

—    No proszę cię… Ty to mówisz, urodzona hedonistka? Niby dlaczego to i to, co innego? Zarówno dobre jedzenie, jak i seks dostarczają ci endorfin, tak?

—    No, ale jedzenie jest przy tym do życia niezbędne, a seks…

—    Co seks? Niby nie jest potrzebny? Spójrz sobie na tych żyjących w celibacie i powtórz to na głos a dotrze do ciebie, że jednak jest potrzebny.

—    No ale przecież nam nie brakuje seksu…

—    Tak, ale daj mi dokończyć, bo faktycznie masz rację,  różnią się. Jedzenie dostarcza ci kalorii a seks je spala, więc… jedno jest uzupełnieniem drugiego. Trzeba zażywać obydwu czynności regularnie.

—    No to ty mi wystarczasz w zupełności

—    Heh… ale wiesz, że nie o to mi chodzi. Chodzi o to, że nie musisz się krępować, czy obawiać czegokolwiek, gdybyś jednak zachciała posmakować kogoś innego. To tak, jakbyś próbowała zupełnie nowego dania w restauracji.

—    Naprawdę chciałbyś, żeby bzykał mnie jakiś inny facet? – Natalia nie odpuszczała

—    Nie chodzi o to, żeby bzykał cię jakiś facet, tylko, żebyś ty sobie bzyknęła kogoś, na kogo masz ochotę.

—    To jedno i to samo

—    Nie do końca i dobrze o tym wiesz.

—    A nie boisz się, że się zakocham w kimś innym?

—    To się może zdarzyć na każdej płaszczyźnie w każdej chwili, absolutnie niezależnie od seksu. Jasne, że się trochę boję, ale z drugiej strony sobie myślę, że jesteś na to zdecydowanie za mądra, żeby szukać sobie innego partnera na życie. Co innego kolega do seksu czy pogadania, a co innego ktoś, na kim wiesz, że zawsze możesz polegać i wspólnie sobie żyjesz na co dzień. No i jak się zwiążesz z kimś innym to już  nie masz gwarancji, że może się nie skończyć próbowanie kolejnych dań.

—    Ech… mi naprawdę jeden facet  wystarcza w zupełności.

Niedźwiedź skończył obierać ziemniaki, wstawił garnek na ogień, obmył ręce i odwrócił się w stronę żony.

—    Znasz powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia?

—    No znam, ale tu chyba średnio pasuje.

—    Poczekaj, daj rozwinąć.

—    Ok.

—    Pamiętasz, na początku, kiedy się poznaliśmy? Jeśli byliśmy wtedy w jakiejś  restauracji, to zamawiałaś zawsze to samo danie. Kurczak w panierce, ziemniaczki, surówka. I zawsze się dziwiłaś, że ja za każdym razem szukam w karcie czegoś, czego jeszcze nie jadłem. Pamiętasz?

—    No jasne.

—    I zawsze mi podkradałaś z talerza moje danie i mówiłaś, że zawsze wybieram coś lepszego niż ty.

—    No pamiętam.

—    A jak jest teraz?

Patryk doskonale wiedział, że uderzył we właściwą analogię. Po latach bycia razem z Natalii zrobiła się rasowa foodie i nie przepuszczała żadnej okazji, żeby spróbować czegoś kulinarnie ekscytującego kiedy na mapie miasta pojawiała się nowa restauracja.

—    Uch… Nie możesz wszystkiego sprowadzać do jedzenia! – powiedziała nie kryjąc irytacji.

—    Ale dlaczego nie? – Niedźwiedź kuł żelazo póki gorące.

—    No bo to jednak nie jest to samo.

—    No jasne, już o tym mówiliśmy. A jednak, kiedy odrzucisz społeczne i religijne konwenanse okazuje się, że chodzi w głównej mierze o przyjemność. Możesz sobie wrzucać kalorie cały czas z tego samego, czyli ziemniaczków z kurczakiem w panierce, a możesz co jakiś czas dostawać ekstazy próbujące czegoś innego. I o to w tym wszystkim chodzi, a i ja na tym korzystam.

—    Niby jak skorzystasz?

—    To przypomnij sobie, ile razy, próbowałaś odtworzyć w domu potrawę, którą podpatrzyłaś w restauracji? Pamiętasz tego dorsza, którego jedliśmy na Helu? Ile razy już jedliśmy zrobionego tak samo w domu?

—    No ale co to ma wspólnego z seksem? Liczysz, że podłapię jakieś nowe ruchy?

—    A dlaczego nie?

—    Hmmm… No nie ukrywam, ma to jakiś sens.

—    No i właśnie dlatego mnie kochasz, że czasami gadam z sensem – powiedział Niedźwiedź i mocno przytulił swoją Damę

—    No więc… – Natalia zaczęła szeptać do ucha Patryka – no więc jest jeden taki fajny facet w pracy…

—    No proszę! Więc jednak! – Patryk odsunął żonę na długość ramion i uśmiechnął się serdecznie patrząc jej prosto w oczy wzrokiem pełnym radosnych iskierek – Opowiadaj! Chcę wiedzieć wszystko, wszystko!

Natalia ponownie przytuliła się do męża i dalej cicho mówiła mając twarz przyciśniętą do jego klatki piersiowej.

—    Ma na imię Artur i jest managerem.

—    Twoim managerem? – wszedł w słowo Patryk

—    Nie, nie moim. Jest managerem w innym dziale.

—    To i tak trochę niedobrze. Nigdy nie jest dobrze, jak jest romans na linii manager-pracownik.

—    No widzisz! Więc nic z tego i tak!

—    Och! Po prostu musicie uważać i nie dać się złapać – mówiąc to zaczął głaskać żonę po głowie.

—    No ale nie mów tak, jakby do czegoś doszło albo miało dojść! – Natalia lekko się obruszyła – Powiedziałam tylko, że jest jeden, na którym można zawiesić oko i całkiem fajnie pogadać.

—    A gdzie i o czym rozmawiacie sobie?

—    No w kuchni, a gdzie indziej da się rozmawiać?

—    A! Czyli jednak nie zawsze tam siedzą korpopsiółki.

—    No nie, wcześnie rano nie. W zasadzie oboje przychodzimy do pracy dobrą godzinę przed innymi. Spotkałam się z Arturem w kuchni rano kilka razy i sobie rozmawialiśmy przy okazji robiąc i pijąc kawkę… głównie o pogodzie, polityce a raz o prawach kobiet chyba.

—    Mało erotycznie…

—    No proszę cię! Nie będę przecież go nagabywać.

—    Oj żartuję. To mówisz, że sobie o polityce rozmawiacie?

—    No tak… ale nie tylko. Raz rozmawialiśmy o restauracjach w mieście, gdzie dobrze zjeść i gdzie się rozerwać i wtedy trochę nagabywał mnie… ale tak delikatnie, że jakby co, to on chętnie mnie gdzieś zaprosi. Wtedy też mówiliśmy o prawach kobiet. On myśli zupełnie tak jak ty i jest pełen szacunku. A jednocześnie… nie wiem, jak to robi, ale czuję się przy nim atrakcyjna. To chyba mowa jego ciała tak działa. Chyba mu się podobam.

—    A jak on wygląda?

—    To też typ drwala i niedźwiedzia.

—    Hmm… to znaczy? Ma brodę?

—    Ma brodę, ale jaśniejszą. W ogóle to raczej typ ciemnego blondyna z niebieskimi oczami.

—    Umięśniony? Wysoki?

—    Co ty.. bardziej taki miś, ale faktycznie wyższy od ciebie.

—    Cholera!

—    Ale że co?

—    No nic! Przystojniak! Chyba jednak zaczynam mieć obawy.

—    Daaj spokój. Naprawdę nie masz o co się bać. On ma żonę.

—    I to jedyny argument? Jakieś dzieci?

—    No nie, dzieci nie ma.

—    A kocha swoją żonę?

—    Chyba tak… nie rozmawialiśmy o naszych współmałżonkach

—    Ale wie, że ja istnieję?

—    No wie, wie! Naprawdę, nie bój się, do niczego nie dojdzie, to korporacja i code of conduct zabrania takich relacji.

—    Czekaj czekaj… nie bądź pochopna i nie mów tak od razu nie. Jak już mówiłem, jeśli się ci zachce i jemu ze wzajemnością, na jakimś wypadzie integracyjnym, to sobie nie żałuj. Jedz z tego stołu ile wlezie.

—    Och… sama nie wiem, cały czas mam wątpliwości, czy ty naprawdę tak serio, serio tego chcesz.

—    Wiesz co?

—    Tak? – Natalia niepewnie spojrzała w oczy męża.

—    Trochę sobie wyobraziłem i się podnieciłem teraz… ziemniaki będą się gotowały jeszcze z piętnaście minut. Bzykniemy się przed obiadem?

—    Mmmm… To naprawdę na ciebie tak działa? Niesamowite!

—    Oj działa, działa… a jak działa to armaty. To idziemy do naszej sypialnej komnaty!

—    Bosz! Jaki suchar! To nie działa na moje libido.

—    A to?

Niedźwiedź przyciągnął gwałtownie żonę do siebie, mocno objął i pocałował namiętnie w usta. W jej majtki wsunął dłoń i objął palcami cipeczkę wsuwając najdłuższy do środka.

—    No proszę, jak cudownie mokra! Ciebie też nakręciła ta rozmowa – uśmiechnął się patrząc w jej oczy.

—    No co? Sam poruszasz takie tematy, że trudno się nie podniecić. Też sobie wyobrażałam, że taki poranek w korpokuchni mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Idziemy! – powiedziała stanowczo i pociągnęła męża w stronę sypialni.

***

Od czasu tamtej rozmowy minęło kilka dni, w trakcie których po pracy Niedźwiedź często pytał o to, jak się mają sprawy z Arturem. W pewnym momencie Natalia poprosiła, żeby przestał o to pytać, bo nic się nie dzieje a ona czuje się mimo wszystko niezręcznie, a do tego jakby była pod jakąś presją. Patryk przyznał jej rację, sam uznał że przesadza i faktycznie przestał o niego wypytywać, a zamiast tego rozmawiali jak zawsze na różne inne tematy. Poprosił tylko, żeby dała znać, jeśli coś się zmieni w kwestii Artura. Kolega z pracy pojawiał się już tylko w ich fantazjach w czasie łóżkowych igraszek. Natalia naprawdę czuła, że ma wszelką swobodę działań w rzeczywistym świecie, ale mimo wszystko nie planowała jej wykorzystywać aż do pewnego dnia, kiedy okoliczności w pracy stworzyły okazję do tego, by między nią a Arturem pojawiło się coś więcej, niż tylko rozmowy o polityce i prawach kobiet.

To był prawie zwykły czwartek w pracy, ale końcówka tygodnia zbiegała się z końcem kwartału, a tak się składało, że to był pierwszy kwartał pracy Natalii w korporacji. Jeszcze przed poranną kawą sprawdzała pocztę i zobaczyła pismo od swojej managerki Moniki, z którego dowiedziała się, że trzeba przygotować dla mediów raport z poszczególnych działów. Serce zaczęło jej mocniej bić ze stresu, bo nie wiedziała, jak się za to zabrać, a z dalszej treści korespondencji wynikało, że raport musi być gotowy na jutro. Nie wiedziała nic – ani od czego zacząć, ani też jakie informacje miały by być w raporcie. Zaczęła nerwowo szukać wskazówek na stronie firmy i z tego wszystkiego zapomniała o porannej kawie, która od już od jakiegoś czasu przerodziła się w regularny, przyjemny początek dnia. Z nerwowych poszukiwań wyrwał ją Artur. Zaglądając przez uchylone drzwi spytał:

—    Hej! Idziesz na kawkę?

—    Aaaa! Faktycznie kawka! Kurcze, nie, nie bardzo teraz mogę… albo wiesz co? – powiedziała po chwili zastanowienia – chętnie się napiję, tyle że nie porozmawiamy dzisiaj, bo muszę zrobić na jutro raport.

—    Raport do mediów?

—    Tak. Skąd wiesz?

—    Jest koniec kwartału a ty pracujesz na stanowisku odpowiedzialnym za to. Mówiłem ci na początku, że pracujesz przy biurku, za którym ja siedziałem kilka lat temu. Nie pamiętasz?

—    Faktycznie! Pamiętam! Nie mam pojęcia, jak mogłam zapomnieć!

Wyraźnie uradowana  Natalia entuzjastycznie wypowiadała każde zdanie. Rzeczywiście teraz sobie przypomniała, jak na samym początku znajomości, kiedy Arturowi powiedziała, w jakim dziale pracuje i na jakim stanowisku, to się roześmiał, że odziedziczyła po nim biurko i żeby sprawdziła, czy w szufladzie nie ma czasem jeszcze jego słuchawek bo nigdzie ich nie może znaleźć. Tyle, że to były bardzo intensywne początki w pracy. W tamtym czasie dzień po dniu odbywała mnóstwo szkoleń i ta informacja jakoś ulotniła się z jej pamięci. Teraz jednak, kiedy dotarło do niej, jaki skarb ma przed sobą, nie mogła przestać się uśmiechać, niemal zalotnie. Artur też szybko się domyślił, że właśnie nadarza się okazja do jeszcze lepszego zawiązania znajomości bo błyskawicznie podjął temat.

—    Masz jakiś problem z tym raportem? Robota faktycznie żmudna i upierdliwa, ale nietrudna. Pokazać Ci jak się to robi? – spytał.

—    A mógłbyś? Byłabym bardzo wdzięczna!

—    Hmmm… – Artur spojrzał na zegarek i nie odrywając od niego wzroku powiedział – Jak bardzo wdzięczna?

—    Oj bardzo bardzo… niemal bezgranicznie.

—    Bezgranicznie?

—    Nooo… nie aż tak znowu… nerki na ten przykład ci nie oddam.

—    Więc to mimo wszystko bardzo daleka granica, ciekawe… Nerki póki co nie potrzebuję, ale kwestię ewentualnej wdzięczności zostawmy sobie na później.

—    Ale pomożesz mi?

—    Oczywiście, z przyjemnością. Tyle że nie teraz, bo wiesz… ja też mam koniec kwartału.

—    Kuurcze, ale ja muszę to zrobić na jutro.

—    Zadzwoń do męża i powiedz mu, że zostaniesz po godzinach w pracy. Popracujemy wieczorem. To nie powinno nam zająć dłużej niż 4 godziny.

—    Ojej… ale nie chcę tobie marnować wieczoru.

—    Daj spokój, to naprawdę będzie przyjemność – Artur uśmiechnął się serdecznie i jakby lekko szelmowsko spod swojej brody

Natalia poczuła ulgę na myśl, że nie będzie sama z problemowym raportem. Uspokojona poszła za Arturem do kuchni. Po drodze tłumaczył jej, jakie informacje musi zawrzeć w raporcie. Mówił wszystko spokojnie swoim przyjemnym barytonem. Lubiła go słuchać, bo zawsze lubiła otaczać się dobrymi, inteligentnymi mówcami. Od początku ich znajomości z dużą przyjemnością odkrywała, że Artur jest nie tylko dobrym współrozmówcą, ale że przy tym można było z nim rozmawiać na tematy, o których nie rozmawiała z Patrykiem. I to nie tak znowu, że rozmowy z mężem jej nie cieszyły albo ich nie lubiła czy nawet krępowała się – Nic z tych rzeczy, z Patrykiem naprawdę mogła rozmawiać o wszystkim. Po prostu z Arturem to były inne tematy, inne filmy o których rozmawiali, inne spojrzenie na politykę, inne ulubione dania. „Cholera!” – pomyślała – „Patryk miał rację! To jak zupełnie inne danie!”. A kiedy tak pomyślała – uśmiechnęła się do siebie i odkryła ze spokojem, jakie to cudowne mimo wszystko uczucie, że po pracy będzie mogła porozmawiać ze swoim Niedźwiedziem o tym wszystkim… choć mimo wszystko nadal wydawało się jej to dziwne i nie wiedziała do końca, czy ma się z tego cieszyć, czy jednak ma się martwić, że jej mąż nie czuje zazdrości, tylko coś wręcz przeciwnego. A może właśnie czuje zazdrość? I to jest to, co go podnieca? Cała ta sprawa z fantazjami o zdradzie kontrolowanej mimo wszystko trochę ją męczyła i nie dawała spokoju. Oczywiście te wszystkie rozważania odbywały się tylko w jej głowie. W rzeczywistości nie o tym rozmawiała na kawie z Arturem, tylko o raporcie.

Kiedy z korpokuchni wróciła do swojego pokoju, zaczęła zbierać potrzebne do raportu informacje, według instrukcji, które dał jej Artur. W pewnym momencie jednak przypomniała sobie, że musi zadzwonić do męża i poinformować go o dzisiejszych nadgodzinach w pracy. Wiedziała doskonale, jak na to zareaguje i już przygotowywała sobie w głowie odpowiedzi.

—    Hej Męszu! – zaczęła jak zawsze

—    Hej Maszono – usłyszała spodziewaną odpowiedź

—    Posłuchaj, to twój szczęśliwy dzień, będziesz mógł zjeść swoje ulubione dania dzisiaj, bo ja muszę zostać po godzinach w pracy.

—    Oooo! A co się stało?

—    Nic, zupełnie nic takiego, tylko muszę przygotować raport kwartalny do mediów na jutro.

—    Jakaś grubsza robota?

—    Nie, w sumie nie wiem, ale chyba nie. Chodzi o to, że ja nie bardzo wiem jak to zrobić a Artur wie, ale on może mi dopiero po godzinach pomóc, bo teraz ma swoją robotę.

—    Oooo! – tym razem zdziwienie w głosie Patryka przeplotło się z wyraźnie pobudzonym podnieceniem

—    Zanim popadniesz w jakieś ekscytacje i fantazje na ten temat… – Natalia studziła męża – powtarzam, naprawdę będziemy robić raport. Sprawa jest pilna, to musi być na jutro.

—    Och… nawet nie wiesz, o czym myślałem.

—    Doskonale wiem, bo cię dobrze znam, ale naprawdę to będzie tylko pracowa relacja.

—    No weeeź… nie rób mi tego… – Niedźwiedź zawiesił swój głos na chwilę i zaraz rzekł – no dobrze, no preasure. Jak praca, to praca. W każdym razie, w razie czego, zachowuj się jak na Damę przystało.

—    To znaczy jak?

—    Dama mówi „dam”…

—    Aha! No preasure, tak? Ech… W każdym razie, obiadek zjedz sobie sam. Będziemy w kontakcie.

Mimo wszystko zasiane ziarno fantazji zaczęło kiełkować i Natalia coraz intensywniej zastanawiała się, jak by to było uwieść Artura i go „zaciągnąć do łóżka”. Podobał się jej fizycznie i co najważniejsze intelektualnie. Czuła, że jest przy nim bezpieczna. Nawet, zdarzało się jej już wcześniej fantazjować o nim i tymi fantazjami dzieliła się z mężem podczas seksu. Za każdym razem wtedy Niedźwiedź miał orgazm o wiele silniejszy niż zazwyczaj. Rozmarzyła się znowu, ale tym razem w głowie rysował się bardzo realistyczny scenariusz, bo w konkretnym miejscu – jej biurze, w konkretnym czasie– wieczorem, kiedy nikogo w biurze nie ma i z bardzo konkretnym Arturem, na którego mimo wszystkich swoich deklaracji, naprawdę miała ochotę. Z powodu tych myśli i tego podniecenia coraz trudniej było się jej skupić na pracy.

Choć jej uwaga była rozproszona a myśli ciągle niesfornie uciekały od pracy, to jednak przez kilka godzin udało się jej zgromadzić większość materiałów potrzebnych do raportu. Zbliżała się godzina 15ta i normalnie o tej porze wychodziła do domu. Z Arturem umówiła się na 17tą. Miała dwie godziny wolne dla siebie. Zeszła na dół do stołówki i zjadła obiad. Cały czas jednak jej myśli było mocno zaprzątnięte tym, co może wydarzyć się wieczorem. Była tak mocno zamyślona, że dopiero w trakcie posiłku dotarło do niej co wzięła do jedzenia. Kiedy zobaczyła co to jest, zaczęła się sobie uświadamiać że nie pamięta, kiedy tak było, że zupełnie bez zastanowienia wzięła sobie jakieś pierwsze lepsze danie. Dopiero podczas krojenia mięsa odkryła, że ma na talerzu pierś kurczaka w panierce, ziemniaki i surówkę – czyli jej ulubione a przy tym prawie jedyne danie z czasów, kiedy jeszcze nie chodziła do restauracji z Patrykiem i nie nauczyła się cudownie marnować czasu na studiowanie całego menu. Teraz zamyśliła się, co to może oznaczać. Czy jej podświadomość coś próbowała jej powiedzieć? Chyba tak… chyba to, że co by się nie działo, to zawsze jest potrawa, do której bezpiecznie może wrócić wiedząc, że będzie jej smakowała. A kiedy sobie to uświadomiła, to pomyślała jeszcze, jak to jest, że Patryk zawsze znajduje jakąś dobrą analogię na wszystko i jak to jest że tak mocno wpłynął na jej życie, że zmienił mnóstwo jej przyzwyczajeń i że dzięki niemu jej życie stało się o wiele ciekawsze i na pewno znacznie smaczniejsze. I jak zawsze, kiedy myślała o swoim mężu uspokoiła się. Pomyślała jeszcze, że co ma być to będzie a ona i tak ma do kogo bezpiecznie i bez obaw wrócić.

Po obiedzie poszła na siłownię, a tam w trakcie ćwiczeń rozglądała się po hali obserwując innych facetów. Zastanawiała się, jak by się z nimi rozmawiało i nawet się nie spostrzegła w którym momencie zaczęła się zastanawiać, jak smakują. Co do licha? Czy ten jej mąż jest jakimś czarownikiem? Druidem? Mentalistą? Jak znowu mu się udało sprawić, że ta analogia facetów z jedzeniem ciągle chodziła jej po głowie?!

Pójście na siłownię tak naprawdę było tylko pretekstem, żeby wziąć sobie prysznic i na wspólną pracę przy raporcie przyjść w miarę odświeżoną. Cały czas mimo wszystko była nastawiona na pracę i tak, jak deklarowała mężowi przez telefon, nie planowała niczego ponad to. Jednak myśli, które krążyły wokół fantazji o seksie z Arturem spowodowały, że kiedy ubierała się po prysznicu, pod wpływem impulsu postanowiła, że nie założy majtek. W tym momencie zaczęła dopuszczać do siebie myśl, że może jednak…   Kiedy jednak szła do swojego biura, mimo założonej sukienki i przede wszystkim spodni, czuła się jak naga i to powodowało spory dyskomfort, dlatego wstąpiła po drodze do ubikacji i założyła majtki. W myślach dyscyplinowała się i postanowiła, że nawet na moment nie zapomni się, kiedy pozostanie sam na sam z Arturem przy biurku.

Taka galopada myśli i zmieniające się w głowie decyzje towarzyszyły jej aż do momentu, kiedy Artur znowu wsunął głowę do jej gabinetu.

—    Gotowa? Masz te materiały, o których mówiłem? – spytał wchodząc

—    Chyba tak… nie wiem, czy mam wszystko, musisz to ocenić.

Artur wziął krzesło, które stało w kącie gabinetu i postawił je z lewej strony fotela Natalii. Kiedy siadł obok niej, odsunęła się, by było mu wygodniej spojrzeć w monitor. Wtedy on zareagował gwałtownie, chwycił za podparcie jej fotela i powiedział.

—    Nie, nie! Siedź, jak siedziałaś. Ty będziesz tu działać, a ja tylko powiem co i jak.

Natalia przysunęła się z powrotem. Kiedy znowu pochylił się w kierunku monitora, jego głowa zawisła przy jej lewym policzku. Poczuła zapach jego włosów i z przyjemności skonstatowała, że pachną bardzo przyjemnie i męsko. Starała się słuchać co do niej mówi, ale tak naprawdę docierało do niej co drugie, a może nawet co trzecie jego słowo. W wyobraźni widziała raczej, jak bierze ją na tym biurku, jak całuje po całym ciele i jak przeżywa jeden orgazm za drugim. Tymczasem Artur pokazywał coś na monitorze i cierpliwie tłumaczył

—    I teraz tutaj… dane z tego okienka, zaznaczasz i przenosisz myszką do tej tabeli w dokumencie… o tak – pochylił się jeszcze bardziej przed monitorem żeby sięgnąć myszkę, która znajdowała się po prawej stronie Natalii.

Kiedy tkwili w tej pozie przez dłuższą chwilę i Artur manewrował myszką, Natalia nie wiedziała co zrobić z lewą ręką. Była przyblokowana pod ramieniem Artura i kiedy próbowała ją wyciągnąć niechcący przesunęła dłonią po jego udzie. W każdym razie, kiedy ją o to spyta, pomyślała, na pewno powie, że to było niechcący. Tak naprawdę nie była pewna, czy nie zrobiła tego specjalnie. Niewygodna pozycja przeciągała się i zaczęło się robić niezręcznie, bo z kolei trzymające myszkę ramię Artura co i rusz trącało pierś Natalii powodując mimowolne sztywnienie sutka. Natalia w końcu postanowiła przerwać słowotok Artura i powiedziała:

—    Artur…

—    Tak?

—    Wiesz, że ta myszka jest bezprzewodowa? – to było pytanie retoryczne, ale z facetami różnie bywa, czasami nie myślą o takich prostych, praktycznych rozwiązaniach, jak przeniesienie myszki na swoją stronę.

Minęła dłuższa chwila, w czasie której Artur przypominał komputer z zawieszonym systemem operacyjnym. Dopiero po kilku długich sekundach odpowiedział:

—    Tak wiem…

Ale nie przeniósł myszki tylko dalej kontynuował demonstrację przenoszenia danych i w dalszym ciągu trącał pierś Natalii.

—    Nie jest ci tak niewygodnie? Może jednak się odsunę, albo przenieś myszkę na swoją stronę – drążyła.

—    Och! Przepraszam! Nie pomyślałem, że tobie może być niewygodnie.

—    Nie, nie… mi jest wygodnie, tylko tobie…

—    Mi? Mi też jest wygodnie… tu u góry nad biurkiem jest mi bardzo wygodnie… no może trochę pod biurkiem nie jest mi wygodnie, bo… – zawiesił głos, jakby się zastanawiał, czy może powiedzieć coś więcej i chyba uznał, że jednak nie może bo uciął – no nieważne.

Mimo wszystko, Natalia trochę się speszyła i odsunęła od biurka. Artur, kiedy siadał na krześle ściągnął marynarkę i teraz był w samej koszuli i spodniach. Mimowolnie spojrzała w dół na jego uda, żeby sprawdzić, co mogło sprawiać, że było mu niewygodnie i szybko odkryła ten powód, a właściwie wzwód. Wyraźne, spore zgrubienie w jednej nogawce przy kroczu wybitnie rzucało się w oczy. „Biedak dostał erekcji” – pomyślała ale uczucie troski szybko zostało wyparte przez satysfakcję i zadowolenie oraz naprawdę duże podniecenie. Już od jakiegoś czasu robiła się gorąca i mokra w dole brzucha, ale teraz miała wręcz uczucie, że leje się z niej strumieniem i w myślach pochwaliła się za to, że jednak założyła z powrotem te majtki. Najbardziej ją podniecała świadomość, że wszystko jest możliwe bo ma przyzwolenie swojego męża. Choć nie do końca jeszcze była przekonana, czy sama tego chce naprawdę, to jednak przecież od dawna fantazjowała o tym. Zastanawiała się, czy Artur wykona pierwszy krok… i dochodziła do wniosku, że chyba jest na to zbyt szarmancki. Na tyle, na ile zdążyła go poznać podczas przeprowadzonych w kuchni konwersacji, wiedziała, że lubi flirtować, ale raczej nie przekroczy granic narzuconych przez normy społeczne. Z drugiej strony, jest facetem, który sterowany jest podnieceniem i pożądaniem a to trącanie jej piersi nie wyglądało na przypadkowe. Może to było wypuszczenie sondy sprawdzającej, jak daleko może się posunąć? Zaczęła zdawać sobie sprawę, że chyba właśnie popsuła to swoją uwagą o myszce, niewygodzie i odsunięciem się od biurka. Postanowiła szybko coś zrobić, żeby wrócić na poprzedni tor, bo podobała się jej ta gra.

—    Artur…

—    Tak?

—    Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczna za tę pomoc.

—    Och… naprawdę nie ma za co.

—    Bez ciebie nie poradziłabym sobie.

—    Owszem, poradziłabyś sobie, bo to nie jest trudne… zaraz skończymy.

—    Oj no, widzę, że nie jest trudne, ale trzeba wiedzieć co i jak, skąd i dokąd. Teraz już będę wiedziała. Tak czy siak, jestem tobie bardzo wdzięczna…

Mówiąc to, przysunęła się bliżej biurka a dłoń położyła na jego udzie. Koniuszki palców ledwo muskały zgrubienie w nogawce, ale tylko przez chwilę, bo przyrodzenie błyskawicznie powiększyło jeszcze bardziej swój rozmiar tak, że wręcz wsunęło się pod jej dłoń. Artur wyprostował się w krześle i spojrzał w oczy Natalii. Zobaczył jej lekki rumieniec zawstydzenia ale i pewność tego, że wie co robi. Pomyślał, że nie może popsuć tej chwili dopytywaniem się o co chodzi. Położył swoją dłoń na jej i docisnął ją do kutasa. Drugą dłoń wsunął we włosy na jej karku i przybliżył swoje usta do jej ust. Wargi na początku ledwo się musnęły, ale kiedy poczuli wzajemnie swoje oddechy trudno było już zatrzymać pożądanie. Oboje doskonale wiedzieli, że nie ma już miejsca na żadne rozmowy, bo najwyraźniej chcieli tego samego.

Kiedy zakończyli długi taniec swoich języków, Natalia odchyliła głowę do tyłu zapraszając jego usta, a przede wszystkim brodę, to zwiedzania okolic szyi i obojczyka. Właśnie za to uwielbiała brodaczy, że  ich miękkie, aksamitne zarosty cudownie pieściły jej skórę. Artur w mig pojął to  zaproszenie i z dziką namiętnością wbił się niczym wampir w jej szyję. Jego język i broda błyskawicznie podniosły poziom już i tak niemałego podniecenia.

—    Tylko nie zrób mi malinki – wyszeptała podnieconym głosem

—    Och! Oczywiście! – Artur błyskawicznie oderwał się od jej szyi.

—    Nie nie, nie przerywaj! Po prostu uważaj!

—    Mhmm – potwierdził mruknięciem, bo jego usta ponownie przywarły do jej skóry.

Natalia tymczasem odważnie zaczęła dobierać się do jego rozporka. Dość sprawnie jedną ręką odpięła pasek, guzik spodni i zamek. Jej dłoń wsunęła się w męskie bokserki i ujęła sporych rozmiarów przyrząd. On też już był mokry z podniecenia. Odepchnęła lekko głowę Artura od swojej szyi i spojrzała z nieskrywaną ciekawością w dół. Penis był słusznych rozmiarów i zdecydowanie inny niż ten, który miał jej mąż. Kutas Artura był troszkę mniejszy ale wyraźnie grubszy. Był też mniej żylasty. Postanowiła sprawdzić, czy smakuje podobnie, czy rzeczywiście jednak inaczej. W myślach zaklęła znowu na te kulinarne analogie zaszczepione przez Patryka, ale ciekawość, jak jest z tym smakiem, była znacznie silniejsza. Sprawnym ruchem zsunęła się z fotela na podłogę i klęcząc przed Arturem zbliżyła swoją twarz do jego przyrodzenia. Pierwsze, co zaatakowało jej zmysły był wyraźny męski zapach. Nie był przykry. To była przyjemnie podniecająca mieszanka feromonów. Pachniał męsko ale inaczej niż męski zapach Patryka. Bez chwili wahania wysunęła język i dotknęła nim wilgotnej końcówki żołędzia. Smak też był inny. Podobny, ale inny. Trudno było jej zdefiniować tę różnicę. Nie wiedziała, czy był bardziej, czy mniej słodki; czy mniej czy bardziej słony. Inny… po prostu inny. Ale co najważniejsze, również smaczny. Zaczęła z coraz większym zapamiętaniem lizać i ssać tego cudownego fiuta. Przerwała na chwilę, żeby spojrzeć na twarz swojego kochanka ale nie przestawała robić mu dobrze ręką. Artur siedział na krześle wygięty lekko do tyłu. Obiema dłońmi trzymał siedzisko. Widać było, że jest mu nieziemsko przyjemnie.

—    Masz fajnego kutasa – odważnie powiedziała

—    Ach… Nie wiem co powiedzieć… dziękuję? – Artur najwyraźniej był speszony.

—    Fajnego i… smacznego – uśmiechęła się i wróciła do lizania.

W pewnym momencie, zauważyła, że Artur puścił siedzisko i robi coś z rękoma nad jej głową. Spojrzała w górę i zobaczyła, że trzyma w dłoniach telefon i robi jej zdjęcie, albo kręci film. W pierwszej chwili ją to mocno oburzyło.

—    Co ty robisz?

—    Och, przepraszam… nie mogłem się powstrzymać. To jest tak cudowny widok, musiałem jakoś to utrwalić… ale przepraszam… nie myślałem logicznie, powinienem się spytać. Już usuwam.

—    Nie… czekaj, nie usuwaj… pokaż – zaordynowała Natalia.

—    Jak to?

—    No ciekawa jestem jak wyszło.

—    No, ale to może potem?

—    Nie! Chcę zobaczyć teraz – stanowczo powiedziała a w głowie zaczął jej świtać pewien pomysł.

—    No to proszę, zobacz. – Artur podał jej telefon z odtwarzanym filmem.

Widok był podniecający – rozchylone nogi Artura ze spuszczonymi spodniami i poruszająca się między nimi głowa Natalii.

—    W zasadzie nie widać, że to ja czy ty, tylko nogi i tył głowy. – oceniła Natalia

—    Heh, mówisz? – Artur odzyskał rezon – myślę, że twój mąż rozpoznałby ten tył głowy.

—    I co? Szantażowałbyś mnie? – Natalia zacisnęła mocniej palce na jego fiucie

—    Tsss… – zasyczał Artur jakby w obawie o swoje przyrodzenie – nie no, co ty… chociaż… może jednak tak… szantażowałbym cię i kazał robić sobie loda codziennie rano. Ha!

—    Wiem, że byś tego nie zrobił. Za porządny z ciebie facet – podsumowała i wróciła do ssania nowej zabawki. Po chwili jednak znowu przerwała i powiedziała – ale tak czy siak…,

—    Tak? Tak czy siak będziesz mi robiła loda?

—    Tak, czy siak, wyślij mi ten filmik proszę.

—    Okeeey – stęknął Artur będąc wyraźnie na granicy wystrzału

Natalia wyczuła, że to jest moment, w którym musi przerwać pieszczoty oralne, jeśli nie chce, by zabawa skończyła się zbyt wcześnie. Czuła, że musi kontrolować sytuację, bo Artur najwyraźniej był zbyt zaskoczony na tyle, że nie ogarniał do końca co się dzieje. Ją z kolei ponownie zdziwiło, z jakim spokojem wewnętrznym sama do tego podchodziła. Było tak naturalnie, jakby robili to od dawna i rzeczywiście co rano ssała tego penisa. Cały czas jednak nie dawało jej spokoju, czym tak naprawdę różnił się w smaku od kutasa męża; może więcej umami? W każdym razie, pomyślała, że idealnym rozwiązaniem byłoby ssać dwa lody na raz, jednego po drugim, na zmianę… wtedy na pewno potrafiłaby zdefiniować różnice. Ta wizja podnieciła ją jeszcze mocniej.

Wstała z kolan i stanęła przed siedzącym Arturem. On też jednak wstał i pochylił się nad jej twarzą. Pocałował ją delikatnie w usta i wyszeptał:

—    Dziękuję… teraz moja kolej

Uniósł dłonią dół sukienki i wsunął ją w jej spodnie. Kiedy poczuł, jak bardzo jest wilgotna zamruczał z zadowolenia niczym rasowy niedźwiedź. Teraz on klęknął, szybko rozpiął jej spodnie i zsunął od razu z majtkami na ziemię. Zanurkował głową pod jej sukienką i zaczął zlizywać soczki obficie ściekające po udach. Jego język wędrował wyżej i wyżej coraz mocniej wciskając się między nogi. Teraz ona poczuła, że musi usiąść. Na chwilę przerwała jego pieszczoty. Usiadła na biurku, podciągnęła mocno sukienkę, jedną nogę oparła o krzesło i ponownie przyciągnęła głowę Artura do swojego łona. Teraz miał pełen dostęp i szybko zaczął z niego korzystać. Obiema dłońmi chwycił za jej pośladki, żeby móc mocniej przywrzeć ustami do cipeczki. Przerwał dopiero, kiedy usłyszał jakby dźwięk migawki aparatu. Uniósł ze zdziwieniem głowę i zobaczył, że teraz Natalia robiła mu zdjęcie aparatem. Kiedy na nią patrzał, zrobiła mu kolejne zdjęcie tak, że na pewno widać na nim było jego zdziwioną twarz.

—    Teraz ja mam na ciebie haka! – powiedziała wyraźnie zadowolona, figlarnie przygryzając dolną wargę.

—    Tak? I co z tym zrobisz?

—    Tak sobie myślę, że skoro mój zakres obowiązków poszerzył się o robienie loda członkowi managementu, to myślę, że należy mi się jakaś podwyżka.

—    Osz tyyy!

—    Wracaj do lizania!

Artur wyraźnie zadowolony z tego, że Natalia przejęła nad nim kontrolę wrócił do przerwanych czynności. Na jej orgazm nie musieli długo czekać. W pewnym momencie wstrzymała oddech i nie wypuszczała powietrza przez dłuuugie sekundy a wręcz, zaczynał mieć wrażenie, minuty. W końcu zaczął się zastanawiać, czy nie przerwać lizania, żeby się nie udusiła ale na szczęście w tym momencie wypuściła zgromadzone w płucach powietrze z długim, przeciągłym jękiem silnego orgazmu. Artur jeszcze chwilę przebywał między jej udami delikatnie całując wzgórek. Kiedy drżenie jej nóg ustało, uniósł się i znowu pocałował w usta. Stał do połowy nagi między jej rozłożonymi nogami. Kutas sterczał nadal sztywno a cipeczka była zapraszająco wilgotna. Nie przestawał jej całować kiedy wchodził w nią jak nóż w masło. Poczuła tę wyraźną różnicę w grubości. Uczucie wypełnienia było bardziej dojmujące. Do tego cały czas do jej zmysłów docierał inny zapach i inny smak ust… Wszystko było tak ekscytująco inne, że oboje razem szybko przeżyli, tym razem wspólny orgazm. Artur w ostatniej chwili wyjął kutasa i obficie spuścił się na jej wzgórek i brzuch. Po wszystkim opadł na krzesło i nie bez podziwu w oczach oglądał jej nagie ciało i skarb między rozłożonymi nogami. Po ekscytujących uniesieniach przyszedł czas na refleksję.

—    Co myśmy właśnie zrobili? – spytał retorycznie

—    Mmmm… bzyknąłeś mnie ogierze.

—    Chyba będziesz musiała wziąć prysznic jeszcze w pracy, żeby mąż nie wyczuł mojego zapachu. Ja na pewno wezmę. Może razem?

—    Nie, tam pod prysznicem może ktoś być. Siłownia jest czynna do 22giej.

—    Słuszna uwaga – czyli jednak osobno

—    Ja wezmę prysznic w domu.

—    Oj! Nie boisz się, że Patryk wyczuje?

—    Wyobraź sobie, że się nie boję.

—    Ma słaby węch po covidzie?

—    Nie, nie o to chodzi.

—    A o co?

—    No właśnie… póki pamiętam… prześlij mi ten filmik proszę, chcę go pokazać Patrykowi.

—    Żartujesz?! – Artur nie krył zbulwersowania

—    Nie żartuję, jego naprawdę to kręci.

—    Jak to?

—    No tak to. Mam od niego pełną zgodę, a nawet mnie zachęcał do tego, żebym cię bzyknęła.

—    Serio?! Co to? Zdrada kontrolowana?

—    Tak. Dokładnie tak, a po wszystkim muszę mu opowiedzieć.

—    Nie wiem, czy mi się to podoba.

—    Nie bój się. Absolutnie, bezgranicznie mu ufam.

—    Nie będzie się próbował na mnie odgrywać? W końcu wybzykałem mu żonę.

—    Też tego do końca nie rozumiem chyba jeszcze, ale naprawdę, bardzo go to podnieca.

—    Lubi być rogaczem?

—    Przekonamy się, bo dopiero dzisiaj nim został.

—    To może na początku nie mów mu z kim to zrobiłaś.

—    Za późno, już wie, że po godzinach zostałam z tobą.

—    Ach…

—    Ale naprawdę nie bój się.

—    No ok.

W trakcie tej wymiany zdań ubrali się. Natalia wytarła tylko chusteczką spermę z brzucha i założyła bieliznę i spodnie. Artur podciągnął krawat i już ponownie kompletnie ubrany zbliżył się do swojej kochanki. Pocałował ją w usta a po chwili znowu przywarł mocno do jej szyi. Tym razem długo i namiętnie lizał i ssał jej skórę w jednym miejscu.

—    Co ty robisz? – wyszeptała Natalia

—    Wiesz? – Artur oderwał się od szyi – w razie, gdyby Ci nie uwierzył, to masz dowód w postaci malinki.

—    Właśnie po to mam zdjęcia i film a malinkę będę musiała jutro ukrywać w pracy!

—    Zawsze możesz powiedzieć, że mąż ci zrobił.

—    W sumie… masz rację.

Kiedy wychodzili razem z budynku i każde z nich szło już do swojego auta, Artur odwrócił się na moment i powiedział

—    W sumie, to rozumiem Patryka i zaczynam mu zazdrościć, że ma taką otwartą żonę. Zazdroszczę wam tej relacji bo widzę, że naprawdę mocno się kochacie.

—    Powiem mu o tym – powiedziała Natalia wsiadając do samochodu i posłała Arturowi uśmiech.

***

Stojąc już pod domem, Natalia nie wychodziła jeszcze przez moment z samochodu. Zastanawiała się, czy mimo wszystko mówić mężowi o całej tej sytuacji. Czuła obawę, jak ostatecznie zareaguje. Czuła też skrępowanie. Kiedy emocje i podniecenie opadło już całkowicie, do głosu doszedł rozsądek i wrodzone poczucie moralności. Czuła, że to wszystko mogło nie być jednak w porządku. W końcu jednak trzeba było wysiąść z samochodu i pójść do mieszkania. W windzie opracowała szybki scenariusz, który zaczęła realizować zaraz po przekroczeniu progu. Patryk czekał już na nią pod drzwiami i pomógł ściągnąć płaszcz. Przytulili się na powitanie

—    I jak tam w pracy po godzinach?

—    Poczekaj… ściągnę buty.

—    Wyglądasz tak jakoś inaczej.

—    To widać? – spytała ściągając pierwszego buta

—    A co? Było coś?

—    Oj było, – Natalia ściągnęła drugiego buta – wszystko ci opowiem, ale muszę coś szybko sprawdzić.

Mówiąc to, wsunęła dłoń w spodnie męża i chwyciła wyraźnie sztywniejącego kutasa. Szybko wyjęła go na zewnątrz, kucnęła i zaczęła ssać, lizać i w ogóle smakować. Mrużąc oczy z wyraźnie narastającego ponownie podniecenia powiedziała:

—    Miałeś rację. Smakuje inaczej. Podobnie, ale jednak inaczej.

—    Jak to? Co chcesz mi powiedzieć?! Mówiłaś, że do niczego nie dojdzie!

Głos Patryka był wyraźnie podekscytowany ale i trochę rozbawiony. Na pewno nie było czuć w nim gniewu. To ośmieliło Natalię. Wyjęła z torebki telefon  i podała go mężowi. Kiedy zobaczył zawartość ekranu momentalnie zesztywniał bardzo mocno. Oglądał z wypiekami na twarzy film a potem zdjęcia. W tym czasie, Natalia wróciła do ssania jego kutasa. Tych doznań było tak wiele, że Patryk błyskawicznie spuścił się obficie na twarz żony. Sporo spermy pociekło też na jej sukienkę. Widząc to próbował zetrzeć, ale chwyciła go za dłonie i powiedziała:

—    Spokojnie. Wszystko jest do prania Niedźwiedziu, bo tej spermy na mnie jest dużo więcej.

—    Ach… chcesz, żebym zaraz doszedł jeszcze raz? No mów! Jak było?!

—    Było super… naprawdę super. Dziękuję ci, że mnie namówiłeś i że w ogóle sprawiłeś, że wszystko stało się tak swobodnie możliwe. Artur jest fajnym kochankiem i… cholera… naprawdę smakuje inaczej. Aż nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła spróbować dwóch kutasów na raz… a z czasem może jakiś pokój degustacyjny? Miałeś rację, że apetyt rośnie w miarę jedzenia!

—    Mówisz takie rzeczy Skarbie, że naprawdę zaraz dojdę drugi raz…

—    Póki co, co powiesz na to, żeby Artur został Przyjacielem Domu?

Och! Nie mogę się doczekać, kiedy przyprowadzisz go do naszej sypialni. A teraz chodź… mam nadzieję, że zostawiłaś trochę energii dla mnie. Muszę cię wylizać i wyruchać.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...