Skocz do zawartości
Dragonfly

Podejście do kochanka, bulla, przyjaciela

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, BlueNote pisze:

W naszych relacjach zdarzyło się kilkakrotnie, że jakiś mężczyzna był bardzo zainteresowany moją żoną, "tylko żeby mąż nie wiedział". Może to był dla niego jakiś afrodyzjak?

Prościej - Nie był zainteresowany cuckoldem, wszelką "konfrontacją" z Rogaczem. Chciał tak klasycznie "za plecami" lub (to również klasyczne zachowanie Kochanków) bał się Rogacza. Jego spojrzeń. 

 

5 godzin temu, BlueNote pisze:

Kończyło się tak, że mąż wiedział, ale grzecznie udawał, że nie wiedział, bo jednak kochankowie przychodzą i odchodzą, a wzajemne zaufanie w małżeństwie musi być.

To z kolei jest afrodyzjak, ale dla Par. Często wykorzystywany w sytuacji o której wspomniał @Wichura Kochanek nie zawsze wie, że jest cuckoldowym Kochankiem. 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 27.09.2022 o 21:52, Sem. pisze:

Prościej - Nie był zainteresowany cuckoldem, wszelką "konfrontacją" z Rogaczem. Chciał tak klasycznie "za plecami" lub (to również klasyczne zachowanie Kochanków) bał się Rogacza. Jego spojrzeń. 

 

W pierwszym odruchu chciałem napisać, że to nie do końca tak, bo to albo byli koledzy z pracy żony, albo wręcz nasi wspólni znajomi, więc... no właśnie. Nie każdy facet potrafi wyobrazić siebie w roli "kochanka pary", dlatego mogą preferować układ pozornie "sekretny".

 

Z drugiej strony całkiem niedawno zdarzyło się tak, że kiedy nocował u nas mój znajomy, żona w nocy poszła do gościnnej sypialni "przyśnić mu się". Chociaż miał wszelkie podstawy przypuszczać, że stało się to za moją zgodą i wiedzą, to kwestia nie była w żaden sposób omawiana. Po prostu wydarzyło się i każdy przeżył to na swój sposób. Takie podejście też ma swoje zalety.

 

W dniu 27.09.2022 o 21:52, Sem. pisze:

To z kolei jest afrodyzjak, ale dla Par. Często wykorzystywany w sytuacji o której wspomniał @Wichura Kochanek nie zawsze wie, że jest cuckoldowym Kochankiem. 

 

Kilka razy zdarzyło się tak, że musiałem udawać, że nie wiem. Osobiście uważam to za średnio podniecającą sytuację, czuję się raczej zakłopotany, z rzadka rozbawiony (kiedy "tajemniczy kochanek" za bardzo wczuwa się w rolę Casanovy).

 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, BlueNote pisze:

Kilka razy zdarzyło się tak, że musiałem udawać, że nie wiem. Osobiście uważam to za średnio podniecającą sytuację, czuję się raczej zakłopotany, z rzadka rozbawiony (kiedy "tajemniczy kochanek" za bardzo wczuwa się w rolę Casanovy).

Tak, dla Ciebie to może być kłopotliwe lub zabawne. Ale rozumiem że w tej sytuacji on nie wie że Ty wiesz, nie chce lub nie potrafiłby zrozumieć faktu Twojej akceptacji tego że Twoja żona i on. Mamy wiele na forum relacji z których wynika że jest to dosyć podniecający scenariusz dla par, nie zabawny. 

 

6 minut temu, BlueNote pisze:

Chociaż miał wszelkie podstawy przypuszczać, że stało się to za moją zgodą i wiedzą, to kwestia nie była w żaden sposób omawiana. Po prostu wydarzyło się i każdy przeżył to na swój sposób. Takie podejście też ma swoje zalety.

Przybliż jeśli możesz jak wyglądał "poranek"? ;) Czy było to coś w stylu fajną mamy dziś pogodę i kwestia nie omawiana przed, pozostała nie omawiana również, po? Nawet i w tej sytuacji znajomy mógł przecież pomyśleć że żona wymknęła się gdy Ty śpisz i nie ma opcji aby o tym teraz rozmawiać gdy Ty tutaj przecież siedzisz sobie obok. 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której taki "podwójnie sekretny" romans jest dla pary ekscytujący. Dużo zależy od tego trzeciego; fajnie może być obserwować, jak zmienia się jego zachowanie "dzień po". Jeśli jednak mogę nieco wyjaśnić powód mojego zakłopotania, to był on zazwyczaj związany z trudnościami z drugiej strony. Mówiąc krótko, było mi niezręcznie obserwować, jak dziwnie czuje się w mojej obecności Ten Trzeci (bo tak zazwyczaj bywało). Zastanawiałem się wielokrotnie, czy naprawdę nie byłoby łatwiej grać w otwarte karty, zakładałem jednak, że to nie z mojej strony powinna wychodzić inicjatywa takiej otwartości.

 

A skoro już o zakłopotaniu mowa, bo pytałeś o poranek dnia następnego. Kwestia nie pojawiła się w żadnych rozmowach. To był praktycznie jednorazowy wybryk, aczkolwiek dwie noce pod rząd, bo później już nie było podobnej okazji. Znajomy nie kwapił się do sondowania gruntu, a ja nie dawałem powodów do przypuszczeń, że coś wiem na ten temat. Z perspektywy czasu uważam, że to miało swój urok i może było nie tyle podniecające, co satysfakcjonujące, bo jak już wspomniałem – każde z nas przeżyło to na swój sposób i coś z tego wyniosło. A ponieważ nie było absolutnie żadnych dyskusji i ustaleń odnośnie tego, kto co miałby na ten temat wiedzieć, to sprawa szybko przyschła. WIem, że rano przy kawie znajomy był trochę spięty, ale szybko zorientował się, że zarówno żona jak i ja nie zamierzamy poruszać tego tematu i sprawę można uznać za zamkniętą. Czyli co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas.

 

Nadal bardzo się szanujemy, odwiedzamy, czasem nawet razem muzykujemy. Z mojej strony jest takie przyjemne uczucie, że razem – aczkolwiek osobno – uczestniczyliśmy w takiej przygodzie. Z wiadomych względów nie wiem, co on o tym myśli, ale są takie sytuacje, kiedy ta odrobina tajemnicy się przydaje, a tutaj właśnie tak jest. Oczywiście natychmiast po jej powrocie do małżeńskiego łoża poprosiłem żonę o opis wydarzeń, ale nie zdecydowałbym się nigdy na jakiekolwiek rejestrowanie czegokolwiek. I tak mnie właśnie naszło, że kiedy faktycznie ma miejsce "tajny" romans, to czy chodzi tylko o szacunek do kochanka, czy też może również szacunek dla intymności dwóch osób? Czym innym jest w takiej sytuacji opis, podany przez żonę, a czym innym bezduszne nagranie.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 18.01.2022 o 20:02, skrzat pisze:

Nie znam człowieka :D.

Serio. Nie widziałem na oczy, nie zamieniłem słowa.

Uwielbia moją Żonę? Rozumiem go doskonale. Też Ją uwielbiam. Uszczęśliwia Ją? Super. "Lubię to".

Natomiast nadal szacunek to dla mnie zbyt wielkie słowo, by rezerwować je dla kochanka Żony.

Ale skoro temat wątku został rozszerzony, to o podejściu do kochanka warto podyskutować.

W moim przypadku jest ono... cóż... Nie znam go. Z opowieści Żony jawi się jako porządny człowiek. Więc spoko.

Niech se żyje :lach:

To że akurat w twoim przypadku, nie znasz kochanka to jest też wiele par która wchodzi w bliższe relacje z kochankami . I tak jak pisał SEM wcześniej, jeśli umawiasz się z jakąś parą i nie przyjście na spotkanie jest brakiem szacunku. Z twojej wypowiedzi wychodzi, że nie masz szacunku do kochanka swojej żony bo po pierwsze go nie znasz i nie wiesz jakim jest człowiekiem, po drugie myśle, że mówiąc, że nie masz dla niego szaczunku i "niech se żyje" udawać , że niby Cię to nie obchodzi ?

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 3.10.2022 o 00:30, bosssypl pisze:

To że akurat w twoim przypadku, nie znasz kochanka to jest też wiele par która wchodzi w bliższe relacje z kochankami .

O tym wiemy oboje i nie negujemy tego.

W dniu 3.10.2022 o 00:30, bosssypl pisze:

Z twojej wypowiedzi wychodzi, że nie masz szacunku do kochanka swojej żony bo po pierwsze go nie znasz i nie wiesz jakim jest człowiekiem,

Obojętność, bo się kogoś nie zna to nic złego. To neutralne uczucie. Mylisz pojęcia. Zauważ, że @skrzat napisał:

W dniu 3.10.2022 o 00:30, bosssypl pisze:

Uwielbia moją Żonę? Rozumiem go doskonale. Też Ją uwielbiam. Uszczęśliwia Ją? Super. "Lubię to".

...

Nie znam go. Z opowieści Żony jawi się jako porządny człowiek. Więc spoko.

Niech se żyje

 A wcześniej:

W dniu 18.01.2022 o 19:35, skrzat pisze:

Akceptować owszem. Tolerować jak najbardziej. Rozumieć? Czemu nie. Lubić nawet...

Ale uspokoję Cię. Panowie jednak poznali się, obwąchali i nic się nie zmieniło.

Tolerują swoją obecność w moim życiu. Mnie to wystarcza :)

Nie obrażają się, nie ubliżają sobie, nie wykorzystują siebie na wzajem :)

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ciekawy temat.

Wprawdzie, póki co, doświadczenia nie mam, ale na pewno oczekiwałbym (i sam ze swojej strony gwarantuję) wzajemnego szacunku.

Myślę, że fajnie byłoby mieć przynajmniej neutralną relację z mężem/partnerem - w ogóle nie zależy mi na jakiejś bliższej zażyłości, ale pozwalałoby to np. na udaną komunikację między całą trójką i chociażby urozmaicało rozwój takiej znajomości poprzez dyskutowanie o tym, jakie pomysły fantazje czy zastrzeżenia ma któs z naszego "układu" i co z nimi zrobić. :)

 

W przypadku, gdyby mąż/partner miał wobec mnie wrogie nastawienie, chyba wolałbym odpuścić. Nie czułbym się komfortowo, a do tego mogłoby to doprowadzić do jakichś napięć w ich związku w dłuższej perspektywie, a przecież w cuckoldzie takich "trudnych spraw" chcemy unikać ;)

 

Powyższe jest oczywiście tylko moją opinią, a nie jedynym słusznym podejściem dla każdego. 

  • Lubię 6
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...