Skocz do zawartości
PussyLicker

Miesiąc miodowy w górskiej chatce

Rekomendowane odpowiedzi

Miesiąc miodowy w górskiej chatce
 

***
Luźne tłumaczenie fragmentu pierwszego (z ośmiu) rozdziałów opowiadania: Cucking the Snowbound Couple.
Zacząłem je czytać i spodobał mi się jego styl. Opowiadanie trochę w klimacie cuckoldu, ale niestety bez cuckoldowego happy endu w różowych barwach. Podniecenie przeplata się w nim ze smutkiem. Nie do końca moje klimaty - nie kontynuowałem więc tłumaczenia. Ale skoro zacząłem, to umieszczam przetłumaczony fragment. Może jednak komuś spodoba się jego początek, tak jak mi.
***
 

Mogłem się tego domyślić. Wiedziałem bowiem o jej dużym pociągu do mężczyzn, który objawiała zanim ją poślubiłem. Alexandra oceniała samą siebie przed poznaniem mnie jako rozwiązłą. Założyłem jednak, że to wszystko to już przeszłość i tak pozostanie.
 

W trakcie związku dostrzegałem, że mężczyźni patrzyli na nią pożądliwie. Zagadywali do niej, a nawet flirtowali z nią. Czasami nawet wówczas, gdy byłem w pobliżu. W sumie mnie to nie dziwiło. Była seksowna i tak też się zachowywała. Nie byłem jednak zazdrośnikiem - tak przynajmniej wówczas sądziłem. Nie przejmowałem się budzeniem przez nią zainteresowania u mężczyzn. Jeśli inny facet sądził, że moja dziewczyna jest atrakcyjna, traktowałem to jako komplement.
 

Prezentowała się uroczo. Głównie dzięki wzrostowi. Jej 175cm wzrostu przekładało się na długie, smukłe nogi. Kusząc zgrabnym tyłkiem i odpowiednim eksponowaniem nóg była w stanie zwrócić na siebie uwagę większości mężczyzn w swym otoczeniu. Wyróżniały ją również urocze dołki w policzkach, gdy się uśmiechała.
 

Miała szczupłą, sportową sylwetkę. Regularnie biegała. A do jej sterczących piersi z niewielkimi różowymi sutkami pasował biustonosz z miseczkami rozmiaru B.
 

Teraz jedyne o czym jestem w stanie myśleć, to te jej nogi. Prawdopodobnie owinięte wokół jego bioder, gdy ją posuwa już trzeci raz dzisiaj. Słyszę wydawane przez nich odgłosy dobiegające z sąsiedniego pokoju. Skrzypienie łóżka. Rytmiczne uderzenia wezgłowia o ścianę. I jej nieustające jęki rozkoszy. To nie tak, że chcę tego słuchać. Nie mam jednak innej opcji. Nie mam gdzie pójść! Jesteśmy dosłownie zawiani i zasypani śniegiem. I ta sytuacja ma trwać aż do końca tygodnia.


- Ohh! O ja pierdolę! O fuck!


Słucham jak moja żona przeklina w rytm bycia posuwaną. Wskazówka, że kochanek właśnie doprowadza ją do szczytowania. Domyślam się, że gdy skończą pojawią się spoceni z usatysfakcjonowanymi minami na swych twarzach noszących ślady mnóstwa pocałunków. Przejdą obok mnie ledwie mnie zauważając. Dlaczegóż mieliby? Później opowiedzą mi wszystko jak to się stało, że skradł ją ode mnie.
 

W tym momencie przypomniała mi się nauczka otrzymana od mojego taty, gdy jeszcze byłem dzieckiem i skradziono mi rower z trawnika przed domem. "Gdy masz coś ładnego, zawsze znajdą się ludzie chcący Ci to zabrać". Nie sądziłem jednak, że ktoś mógłby w tak jawny sposób ukraść mi żonę. Ponadto nawet nie podejrzewałem, że ona mogłaby tak ochoczo takowej próbie ulec. I przede wszystkim nie w trakcie naszego miesiąca miodowego!
 

Gapię się w zamknięte drzwi sypialni i rozgryzam ciążące mi w trzewiach uczucie ołowianej kuli. Jednocześnie starając się ukoić swe złamane serce. Myślę o wszystkich przyjaciołach i o rodzinie w domu. Cudownie nieświadomych wydarzeń w tej górskiej chatce. Zapewne zakładających, że we dwoje spędzamy tutaj najwspanialszy czas swego życia. Kluczowa liczba: dwoje. Nie wiedzieli, że pojawi się ktoś trzeci. My również.


Ale cofnijmy się troszkę w czasie...


***


- To tutaj? - zapytałem z niedowierzaniem.

Oznaczenie wjazdu było ledwie widoczne. Wyżłobiona koleinami droga wiła się pomiędzy drzewami na szczyt wzgórza.


- Panikujesz? zapytała Alex podnosząc jedną z brwi.


Prowokujący uśmiech zagościł na jej ustach, gdy manewrowała kierownicą Jeepa. Przejęła stery pojazdu po przejechaniu przeze mnie połowy trasy. Przez niemal godzinę czasu nie widzieliśmy żadnego samochodu.


- Dokładnie w ten sposób zaczynają się horrory. - odrzekłem.


Stan Maine miał swój klimat, który oboje lubiliśmy. Zarazem jednak przerażała mnie wiedza, że jest jednym z najmniej zaludnionych stanów Ameryki. Gdy ktoś dorasta na przedmieściach wielkiego miasta, łatwo mu zapomnieć jak duża część Stanów obejmuje w swym terytorium dziką naturę.
 

- Czemu tak sądzisz? - zapytała, kierując Jeepa w górę po nieutwardzonym podjeździe.
- Jeszcze wjedziemy w "Drogę bez powrotu" i padniemy ofiarami jakichś szaleńców kryjących się w tych lasach - odpowiedziałem.


Pokręciła głową. "Sprawdziłeś prognozę pogody"? Jeśli już, to byłby to horror "Lśnienie".
 

Musiałem ustąpić jej ripoście. W samym środku dnia chmury miały ciemną barwę i nisko zawisły. Nieuchronnie zwiastując opady. Wszystkie prognozy przewidywały od 30-120cm opadów śniegu. Niezły margines błędu. Zresztą te klauny od pogody i tak nigdy trafnie jej nie prognozują.
 

Moi rodzice praktycznie błagali nas o przełożenie wyjazdu na wiosnę. Nie było to jednak takie łatwe do wykonania. Rezerwację wykonaliśmy niemal rok wcześniej. Gdybyśmy się teraz wycofali nie mielibyśmy szansy na otrzymanie zwrotu. Poza tym i tak już długo przekładaliśmy nasz miesiąc miodowy. Jesteśmy małżeństwem niespełna rok czasu i do tej pory nie byliśmy w żadnym wyjątkowym miejscu by to uczcić.


Całe szczęście los obdarzył mnie bardzo praktyczną żoną. Alex miała charakter chłopczycy. Dorastała z trzema braćmi w małym domku. Uprawiała kilka dyscyplin sportu. Nosiła minimalny makijaż. Rozbawiała otoczenie wulgarnymi dowcipami. A gdy była w odpowiednim nastroju nawet klęła jak marynarz. Po skończonych zawodach szła na piwo. Zdarzało jej się również nawiązywać znajomości rozmawiając o samochodach. Nie była typem dziewczyny o charakterze pasywnie-agresywnym. Gdy ktoś przy niej miał muchy w nosie, to na ogół spotykał się z bezpośrednią odzywką z jej strony "w czym problem?"


Bardzo różniłem się od niej. Również fizycznie. Zawsze sądziłem, że byłem w dobrej kondycji. Dopóki nie poznałem jej. Na jednej z pierwszych randek wybraliśmy się na szlak górski. Dyszałem i sapałem zaledwie po jednym kilometrze. Gdy ona podskakiwała stojąc w miejscu i ponaglała mnie słowami: "stwardniej cipko". Nie miała nic złego na myśli. Odnośnie poczucia humoru dobraliśmy się idealnie. Rozmumieliśmy się w tej kwestii znakomicie.
 

Alex była bardzo towarzyską dziewczyną. Ja z kolei jestem trochę samotnikiem. Można powiedzieć, że moja strefa komfortu jest monogamiczna. Większość z jej aktywności obejmowała ludzi - przyjęcia, wygłupy i odkrywanie nowych miejsc. Robienie stosunkowo prostych rzeczy, których jednak wiele osób unika, jak organizowanie spotkań, bycie kapitanem drużyny, czy pytanie szefa o podwyżkę. To były sprawy, którymi nie obawiała się zająć.
 

Stanowiliśmy dziwną parę, biorąc pod uwagę moją osobowość. Mam jednak skłonności do ulegania wpływom innych. Więc dzięki niej nigdy więc się nie nudziłem. Sprawiła, że wyszedłem ze swojej skorupy. Podjęłaby się tych aktywności również i beze mnie. Byłem jednak dla niej kompanem do towarzystwa w jej wyprawach.
 

Ale moment, chyba uciekłem z tematu...  Większość młodych lat spędziła chodząc w wytartych butach sportowych i skejterskich spódniczkach. Dzięki wysiłkom byłego chłopaka, który okazał się być gejem, zdobyła umiejętność strojenia się w sukienki koktajlowe, chodzenia w szpilkach i nakładania makijażu. Miała dobry gust... gdy tylko miała taki nastrój. Zmierzam jednak do tego, że nie miała wielkich oczekiwań jeśli chodzi o ślub czy miesiąc miodowy. Dokładnie dlatego rok po złożeniu przesięgi małżeńskiej znaleźliśmy się na śnieżystych bezludziach stanu Maine zmierzając do wynajętej chatki w górach appalaskich.
 

Więc pogoda czy nie - nie planowaliśmy wracać. Oboje byliśmy gotowi na przygodę i żadna ilość alertów pogodowych czy ostrzeżeń od rodziny nie mogła nas od tej wyprawy odwieźć. Zresztą nigdy nie chciałem wakacji, które obejmowałyby dużą ilość pieszych wędrówek, czy robienia czegokolwiek. Więc idea siedzenia w zaśnieżonej chatce z piękną dziewczyną przez tydzień czasu brzmiała dla mnie jak niebiańskie doświadczenie. O ile oczywiście nie zabraknie trunków, jedzenia i środków antykoncepcyjnych. Ponadto zawsze kręcił mnie temat surwiwalu - osoby, kóra mogłaby przeżyć apokalipsę. Oczywiście o ile przybytek byłby komfortowy, czysty, z dużą ilością gorącej wody i z elektrycznością.


O jeju! - ucieszyła się, gdy wyszliśmy z serpentyny pokonującej kolejne wzgórze. Naszym oczom okazał się domek otoczony pustkowiem. Był jednak ładnie oświetlony, ciepły i zachęcający do wejścia. Posiadał urok tradycyjnego, drewnianego górskiego stylu. Wiedzieliśmy jednak, że to były pozory i posiadał współczesne udogodnienia.
 

Gdy parkowaliśmy, na podjeździe znajdowało się kilka samochodów. Jeden z nich wypełniony młodymi mężczyznami minął nas z odgłosem ryczącego silnika, rozsypując za sobą kamienie spod swych kół. Pędzili wątpliwej jakości górską dróżką w dół w kierunku głównej drogi.
 

- Tak ja Ci mówiłem, tutaj zginiemy zamordowani. - skomentowałem.
- Jesteśmy przed czasem głuptasie - Alex przewróciła oczami.
 

Rzeczywiście, chcąc zdążyć przez nadciągającą burzą śnieżną zadzwoniliśmy do właścicielki chatki i zrezygnowaliśmy z usługi sprzątania domku, by móc wcześniej się w nim zameldować. Oznaczało to, że mogliśmy być zmuszeni do sprzątania po gościach przebywających tutaj przed nami. Nie stanowiło to jednak dla nas większego problemu. Niewielka cena, którą zapłaciliśmy by mieć pewność, że nie będziemy musieli zrezygnować z wyprawy nie mogąc dotrzeć górską drogą w trakcie śnieżycy.


Widząc ostatni, samotnie stojący czerwony samochód, domyślaliśmy się, że jeszcze ktoś został w chatce.

- Ktoś ma kasę. I dobry gust. - zauważyła Alex parkując obok samotnego pojazdu.
- Ten ktoś niech lepiej się pośpieszy, bo nigdy stąd nie wyjedzie tym tylno-napędzanym przedłużeniem kutasa. - Zripostowałem widząc pierwsze płatki śniegu leniwie opadające z góry.
- No, proszę. Teraz udajesz, że znasz się na samochodach? - Alex zdrwiła ze mnie.


Wysiadła, rozprostowując swe nogi. Miała dzinsy, wyjątkowo ciasno opinające ją w biodrach. Nie mogłem się powstrzymać przed podziwianiem jak pięknie jej tyłek je wypełniał. Skierowała usta w stronę nieba i złapała dryfujący z góry płatek śniegu na swój język. Po czym puściła mi oczko z nutką seksualnego zabarwienia. Cóż za subtelna prowokacja...


- Robi wrażenie. - Zabrzmiał męski głos za nią, potwierdzający swe słowa lekkimi klapnięciami dłoni.
- Dziękuję. - Ukłoniła się, zanim zdążyła się odwrócić, by zobaczyć, od kogo padł komplement. Gdy się wreszcie odwróciła jej oczy jakby się lekko rozwarły.


Dominował wzrostem nad nami obojgiem. Miał około dwa metry wzrostu. Nagle moje 180cm zrobiło się niczym w porównaniu z nim. Nie miał jednak postury niedźwiedzia. Miał proporcjonalną budowę ciała. Szerokie barki, umięśnione ramiona i sportową sylwetkę. Obstawiam, że grał w koszykówkę w szkole. No i był przystojny, że nawet na mnie zrobił wrażenie. Był młodszy od nas. Wyglądał mi na 24-25 lat. Gdy ja miałem 28, a Alex 30. Cechował się typową urodą bruneta. Krótkie, kruczoczarne włosy. Ciemne źrenice, o przenikliwym spojrzeniu. I promienny, z łatwością przychodzący uśmiech. Był to typowy swobodny uśmiech, który opowiadał historię o człowieku nie biorącym życia zbyt poważnie. Domyślam, się że aż przesadnie, w stylu Stiflera z filmu American Pie. Ponadto był dobrze ubrany. Drogie dżinsy, ciemna kurtka, sweter z golfem i buty sportowe w idealnym stanie.


Jego wzrok wędrowały od Alex do mnie. I znowu do Alex.


- Jestem Brett - zsunął worek marynarski z ramienia, by podać nam swą dłoń na powitanie.
- Hej, jestem Alex. - odpowiedziała podając mu dłoń. Miała długie palce, które jednak całkowicie zniknęły w jego dużej dłoni.
- Jesteś absurdalnie wysoki. - Oznajmiła bez cienia zawstydzenia - jak to w jej stylu. Gdybym ja coś takiego powiedział, sytuacja stała by się z pewnością niezręczna. Pięknym kobietom jednak widocznie wszystko uchodzi płazem.

- Zdarzają się takie przypadki. - Odpowiedział niezmieszany.

- Sean - przedstawiłem się, prezentując uśmiech i czując się trochę zawstydzony. Czytałem, że obecność znacznie wyższego mężczyzny działa również na psychikę mężczyzn - nie tylko kobiet. Sprawiając, że stają się bardziej poddani, ulegli. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jego uścisk dłoni, w którą mógł bez problemu chwycić piłkę do kosza, sprawił, że nagle stałem się mniej pewny siebie.


- Wybaczcie, właścicielka zadzwoniła, że przyjedziecie wcześniej. - Zaczął wyjaśnienia wrzucając swój worek na tylne siedzenie samochodu. "Staraliśmy się posprzątać. Ale sądziliśmy, że będziemy mieć więcej czasu.. i pojawi się pokojówka do pomocy."

- Jesteś dorosłym mężczyzną. Nie potrzebujesz już mamusi do sprzątania po sobie. - zaśmiała się Alex. Znowu uwaga mojej żony, która sądziłem, że go zirytuje, a sprawiła, że pokazał nam swój radosny biały uśmiech, gdy podążaliśmy za nim do chatki.


Wszystkie ściany wewnątrz budynku były wyłożone drewnem. Tworząc ciepłe i przyjemne otoczenie. Centrum budynku zdominowane było przez duży, kamienny kominek. Miejsce wyglądało uroczo. Nawet lepiej niż na zdjęciach w Internecie. Z jednym małym wyjatkiem...


Puste pudełka po pizzy, butelki po mocniejszym alkoholu i po piwie zaśmiecały stolik kawowy i podłogę. Ułożony wysoki stos płyt z filmami zajmował skraj stołu. Po bliższym przyjrzeniu się zauważyliśmy, że wszystkie były pornograficzne. Kolekcja zabawek dla dorosłych rozrzucona była obscenicznie na całej sofie. Między nimi znajdował się nawet bicz z rzemieniami. Ponadto tanie zabawki imprezowe jak papierowe czapeczki czy gwizdki i trąbki.
 

Brett usmiechnął się pod nosem, gdy zauważył nasze miny.


- Masz rację, moja mama z pewnością nie powinna tego zobaczyć. - Zaśmiał się. "Ale przecież jesteście tutaj w takim samym celu. Gdzieś tutaj widziałem kostium francuskiej pokojówki". Trochę ryzykowny komentarz do kobiety, której nie znał.
 

Alex nie zwróciła uwagi na jego żart. Podeszła do sztucznych penisów znajdujących się na sofie. Większość z nich była wykonana z jakiejś miękkiej gumy. Spojrzała na Bretta ze zdumionym wyrazem twarzy wyrażajacym pytanie "Czy ja w ogóle chcę to wiedzieć?"
 

- Wieczór kawalerski mojego przyjaciela. A to są prezenty dla panny młodej.
- No tak, pewnie. - Droczyła się z nim.

Zarumienił się lekko i poczochrał ręką z tyłu głowy. "Naprawdę mi przykro, że musieliście wejść na ten bałagan. Powiedziałem chłopakom, żeby uciekali przed burzą. A ja zostanę i posprzątam. Posprzątam więc ten bałagan i już wam nie przeszkadzam."

- Możemy pomóc. - Zaoferowałem się - częściowo, bo jestem miłym facetem, a częściowo, bo dzięki temu szybciej się stąd usunie. Wyjrzałem przez najbliższe okno i dostrzegłem tumany śniegu tańczące na ziemi. Prognoza pogody zaczęła się sprawdzać.

- Nie, nie przeszkadzajcie sobie. Rozgośćcie się i zaaklimatyzujcie. - Nalegał Brett wpychając puste pudełka po pizzy do worka ze śmieciami. "Jeśli macie ochotę, zostało trochę pizzy i piwa w lodówce. Mogę Wam je zostawić."

- Jeśli, dzięki temu będziesz miał mniej chodzenia do śmietnika. - wypowiedziałem swoje myśli na głos.

- Jakbyś jeszcze zostawił te zabawki erotyczne, przyjechaliśmy tutaj na miesiąc miodowy. - Alex zaśmiała się sama do siebie. Znakomicie dawała sobie radę z nieznajomymi. Zawsze uśmiechnięta i żartująca. A ja oblałem się rumieńcem.

- Widzę, że jesteście zbokami. Odpowiada mi to. - Uśmiechnął się jakby odkrył nasz sekret.

- Tak naprawdę, to jednak nie jesteśmy. - Skomentowałem.

- Szkoda. - Odpowiedział Brett. Zauważyłem jednak, że patrzył na Alex wypowiadając te słowa. Ona udawała, że nie zauważyła go podziwiającego jej wdzięki. W tamtym momencie nie przeszkadzało mi to jednak specjalnie. Spędził tutaj kto wie ile nocy z paczką kumpli, zalewając swe myśli pornosami i striptizerkami. Nie dziwiłem się mu więc oglądającemu się za nią.

- Oprowadzę Was. - zaoferował, gdy zbierał śmieci z kolejnych pomieszczeń. "W centrum budynku znajduje się duży salon z kominkiem. Z salonu jest wejście do sypialni, do kuchni i do łazienki."

- Z tyłu budynku na zewnątrz znajduje się jacuzzi z ciepłą wodą. - Wskazał na przesuwane, szklane drzwi.

- O, super - oceniłem.

Górne krawędzie balii otoczone zostały drewnianą podłogą zbudowanej wokół niej. Jaccuzi było częściowo osłonięte zadaszeniem i drewnianym trejażem. Śnieg zaczął padać szybciej i mocniej. Zbierając się na ścieżkach dla pieszych wokół posiadłości. Czułem wewnętrzny niepokój, żywiąc nadzieję, że Brett zakończył już swe sprzątanie. Po głowie krążyła mi myśl, że jeśli warunki na drodze się pogorszą na tyle, że musiałby z nami zostać, to nasz miesiąc miodowy tutaj straciłby cały swój romantyzm.


- Trzeba spuścić całą tę wodę i ponownie napełnić? - zażartowała Alex. "W przeciwnym razie jak tam wejdę, to nie zajdę w ciążę?"

Brett parsknął śmiechem. "Lubię Cię" - wskazując palcem w stronę mojej żony.


Przenieśliśmy się do sypialni. Duże, ciepłe łoże małżeńskie dominowało w centrum pomieszczenia.

- Fajne miejsce, ale niezbyt duże. Gdzie wy wszyscy tutaj spaliście? - Alex nie mogła powstrzymać się od nabijania się z gościa.
- Jestem zaskoczony, że nie spaliśmy w tym co jedliśmy. - Skwitował. "Głównie w dużym salonie. Na sofach, kanapach, na podłodze i na fotelach. Gdziekolwiek. A czemu? Może podejrzewasz, że ta impreza była... gejowska?"

Alex pozwoliła sobie na długi śmiech, podkreślający jej białe zęby. Osobiście nie sądziłem, że to było specjalnie zabawne. Ale pozwoliłem mu przez kolejny krótki moment zabawić moją żonę.

- W sumie, to zastanawiałam się, gdzie spała striptizerka. - Zmarszczyła w żarcie brwi patrząc na niego.
- Na łóżku, na którym Wy będziecie spać. To było główne miejsce "uderzeń" w tym domu. - Brett kontynuował w żartobliwym tonie.
- Fuj.
- Żartowałem. Spał na nim pan młody. Rano wyprałem pościel. Łóżko jest gotowe do kolejnych uderzeń. - Kontynuował droczenie się z moją żoną. Zauważajac jednak co się dzieje za oknem skwitował, że musi się pakować. Po czym wyszedł w pośpiechu z pokoju.


- A my powinniśmy się rozpakować. - Alex spojrzała na mnie.
- W sumie, to chyba chciałaś też sprawdzić to jaccuzi. - Zasugerowałem z przymrużeniem oka. "Chętnie bym się z Tobą tam czegoś dobrego napił, patrząc jak śnieg nas zasypuje." Brzmiało intrygująco. Brett opuszczał chatkę, co oznaczało, że będę miał cudowny seks jeszcze przed kolacją. Wynosiłem z Brettem ostatne worki ze śmieciami, gdy Alex przebierała się by się cieszyć natryskami ciepłej wody w balii.

- Jesteś najlepszy - pocałowała mnie w usta i mocno ścisnęła za pośladek. "Mrrrau!" zamrauczała zabawnie i seksownie jednocześnie.
 

Moja żona założyła seksowny dwucześciowy kostium kąpielowy. Miał wzorek w czarno-białe paski i ładne podkreślał jej figurę. Z torby wyłowiła duży ręcznik pytając mnie czy wkrótce do niej dołączę?

- Momencik, tylko się przebiorę kochanie i zaraz będę! - krzyknąłem w drodze do sypialni.
- A ja skołuję jakieś drinki! - oznajmiła Alex.


Słyszałem jak bosymi stopami stąpa w stronę kuchni. Przez około minutę przeglądała zawartość lodówki, by wyjąć butelkę wina. Po chwili zobaczyła również piwa o których Brett wspomniał i postanowiła włączyć je do alkoholowego menu w balii. Nie chcąć już więcej chodzić tam i z powrotem do lodówki.

Gdy się obróciła, zobaczyła Bretta stojacego do tej pory za jej plecami. Nic nie powiedział, ale ewidentie się na nią gapił. Jak gdyby nigdy nic.


- I jak się podobał widok? - Uśmiechnęła się, wywołując go do odpowiedzi. Zdecydowanie przyzwyczajona do męskiego wzroku skupionego na sobie.
- Wybacz, chyba przyłapałaś mnie na podglądaniu. Urzekają mnie damskie tyłki. - Skwitował, to jak oczywistą cechę.
- No cóż, przynajmniej umiesz się do tego przyznać.
- Stwierdziłem, że dobrze się przyjrzę, zanim wyjadę, na wypadek gdybym miał zginąc w tej burzy. Przyjemniej by się umierało z takim pięknym widokiem w pamięci. - Uśmiechnął się pod nosem.
- Daj spokój. - uspokoiła napięcie. Gdy jednak zerknęła przez okno wyraz jej twarzy oznajmiał wątpliwość. "Jesteś pewien, że to dobry pomysł jechać w taką śnieżycę?"
- Tak, dam radę. - Machnął ręką lekceważąco. "Było bardzo miło Cię poznać Alex". Uścisnęli sobie dłonie na pożegnanie.
- Dzięki za posprzątanie i jedź ostrożnie! - Alex krzyknęła przez ramię targając butelki z alkoholem przycisnięte do piersi.
- Jak zawsze! - odrzekł wsiadając do samochodu.


Byłem już w balii, gdy Alex dołączyła balansując z naręczem alkoholu.

- Wyglądasz prze-seksownie. A ile mamy alkoholu! - skomentowałem.
- Wiem co moja dziecinka uwielbia. - Zażartowała, niezdarnie rozbryzgując wodę i jęcząc z powodu kontrastu zimowego powietrza z gorącą wodą. "Brett się pożegnał".
- Wspaniale. Przyzwoitka odjechała - zażartowałem, obserwując jak z powodu zimnego powietrza jej sutki napierały na top jej kostiumu.

  • Lubię 4
  • Wow! 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jeśli znasz dobrze angielski, możesz przeczytać całe opowiadanie w oryginale: https://www.literotica.com/s/cucking-the-snowbound-couple. Tym niemniej mi samemu jakby lepiej czyta się je po przetłumaczeniu na polski. Przełożyłem niektóre zwroty na polski, dzięki czemu brzmi jakby bardziej naturalnie dla Polaka niż czytając je w oryginale. Mimo mojej dość dobrej znajomości angielskiego.

Jeśli znajdę jeszcze wolny czas, to postaram się dokończyć pierwszy rozdział. To co przetłumaczyłem, to jedynie pierwsza strona z czterech stron pierwszego rozdziału. Być może ktoś inny byłby chętny podjąć się przełożenia na polski reszty? ?

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

***
Z dużym opóźnieniem, ale znalazłem chwilę czasu i przetłumaczyłem drugą stronę.
***

Zanurzyła się w wodzie wydając rozkoszne westchnienie i spoglądała na spadający śnieg. Zaczął gęsto padać - niemal przeradzając się w śnieżycę.


- No nie wiem kochanie - stwierdziła z obawą w głosie. "Prawdopodobnie nie powinien jechać w taką pogodę". Przez chwilę jakby zawahała się. "Może powinniśmy mu byli zaoferować propozycję pozostania?"
- Co? I miałbym spędzić tutaj cały tydzień nie używając penisa? Przecież to byłby kompletny dramat! - Zaśmiałem się.
- Przecież byłby tutaj przez krótki czas. - Kontynuowała z rosnącą powagą w głosie. "Jedynie do chwili odśnieżenia dróg".
 

Obserwując zadymę śnieżną dodałem: "Myślę, że czas potrzebny do odśnieżenia tych dróg wcale nie będzie taki krótki. Zresztą zapewne i tak już za późno. Wygląda na to, że już jest w trasie."


Najwidoczniej zgodziła się z moimi spostrzeżeniami, nalewając sobie kieliszek wina i zaczynając go sączyć. Obserwowałem ją przez minutę, odczuwając rosnącą ekscytację w swych kąpielówkach. Świadomość, że jesteśmy tutaj tylko my, bez nikogo, kto mógłby nam przeszkadzać, budowała we mnie seksualne pożądanie.


Z jakiegoś powodu nie mogłem oprzeć się potrzebie dodania: "Poza tym... nie kojarzysz takich filmów jak "Martwa cisza" czy tych tandetnych thrillerów erotycznych puszczanych późną porą? Do których nastolatkowie marszczyli swoje wacki? Zawsze zaczynały się od szczęśliwej pary, która utknęła gdzieś w towarzystwie uroczego nieznajomego, który później okazywał się nie być tak uroczy..."


- Co Ty nie powiesz? - uniosła brwi i zanurzyła się w wodzie aż po brodę. "I co się zazwyczaj w nich dzieje?"


Podskoczyłem troszkę - gdy kończyła zadawać pytanie - czując jej stopę pocierającą moje krocze. Mój członek już był na wpół twardy wyczekując wydarzeń dopiero rozpoczynającego się miodowego tygodnia. Odpowiedź ze strony mojego penisa była gwałtowna. Osiągając pełną erekcję jedynie poprzez pocieranie jej stopy. Nigdy nie miałem kompleksów na punkcie rozmiaru mojego penisa. Jednak nie miałem też za bardzo czym się chwalić. Nie zważając jednak na moje rozmiary, podnieciłem się myślą, że przecież w tej balii możemy być bez strojów kąpielowych.


- Teraz jak o tym myślę, to mąż zawsze najgorzej na tym wychodził... - rozbawiłem ją swoją nieprzemyślaną prowokacją.

- Dlaczego? - Zapytała mnie przesuwając się w wodzie w moją stronę, aż klapnęła na moich kolanach okrakiem i zaczęła mnie ujeżdżać. Jej dłonie zanurzyły się w wodzie pomiędzy moimi udami i szukały wybrzuszenia. Przycisnęła mój namiocik do swego krocza i zaczęła się o niego ocierać.

- Wolę nie mówić. - Jęknąłem z ironicznym uśmiechem na twarzy i udawaną skromnością. Moje dłonie spoczęły na jej biodrach, a kciuki masowały zagięcie górnej części jej ud.


Przygryzła swą wargę i pochyliła się do przodu przygryzając następnie leciutko mój płatek ucha. W swym uchu czułem jej rozgrzany i pożądliwy oddech. Jej mokre piersi ślizgały się w górę i w dół po moim torsie w rytm jej ruchów biodrami w tył i w przód po moim członku.


- O jej. Dlaczego nie chcesz mówić? - Jej słowa brzmiały zarazem delikatnie i seksownie. "Czyżby żona pieprzyła się z tym nikczemnikiem?"


Stęknąłem. Mój penis już zaczął pulsować z podniecania wynikającego z jej ujeżdżania, droczenia się ze mną i nęcenia. Czułem niemożliwą do powstrzymania potrzebę ulżenia sobie.


- Zazwyczaj. - Przyznałem. Moje ręce prześlizgnęły się na jej plecy i zaczęły rozplątywać supeł górnej części kostiumu kąpielowego.


Sięgnęła za plecy i pomogła mi - mając tę samą myśl co ja - jesteśmy tutaj sami i nikt nas nie zobaczy. Jej usta i nos muskały moją szyję, a jej ciężki oddech skierowany w moje ucho łaskotał mnie i doprowadzał do szaleństwa. Gdy górna część jej kostiumu spadła do wody. Uśmiechnęła się ironicznie: "nie przejmuj się kochanie. Nigdy bym Ci tego nie zrobiła. Chyba, że... byłby naprawdę, naprawdę super przystojny."
 

- Ej! - zacząłem strofującym tonem, ale nagle pochyliła się w moją stronę i przywarła swe usta do moich. Jej język przedarł się do środka przez moje wargi. Zajęczałem - nie czując już urazy - gdy nasze języki rozpoczęły godowy taniec w moich ustach. Jednak ciągle... trudno było mi pozbyć się widoku Bretta patrzącego z zainteresowaniem na moją żonę.
 

Pogoda nie odpuszczała. To była jedna z tym zamieci śnieżnych w których ściana padającego śniegu jest tak gęsta, że otaczający świat wydaje się być kompletnie odcięty. Jak niewiele brakowało, by ten mężczyzna utknął tu z nami. Czy spróbowałby zbliżyć się bardziej do mojej żony?
 

- Powinniśmy sprawdzić tę kolekcję filmów, które zostawił. - Wydyszała lekko w moje usta, kontynuując całowanie. "Może znajdziemy taki film?"
 

Ześlizgnęła swe palce do moich kąpielówek i pociągnęła je w dół, aż mój penis oswobodził się. Jej długie palce owinęły się wokół mej męskości i zaoferowały kilka mocnych ruchów.


- Jeśli nie znajdziemy, możemy odegrać swój własny film w tym stylu. - Zaproponowałem kierując swe dłonie do jej piersi.


Byliśmy bardzo zajęci przygotowaniami do wyjazdu przez te ostatnie kilka dni. Teraz to odczuwałem, gdy mnie dotykała, a moje dłonie błądziły po jej sterczących piersiach. Podniecenie pochodzące jedynie z widoku jej półnagiej, ujeżdżającej mnie sprawiało, że znajdowałem się na granicy osiągnięcia orgazmu.


Zachichotała, ciągle ironicznie się uśmiechając. "Ale kto odegrałby postać przystojnego nieznajomego?"

Przewróciłem oczami mając zamiar żartobliwie skarcić ją za cwaną ripostę, ale zauważyłem ponad jej ramieniem jakby coś się poruszyło. Poczułem się jakby ktoś sobie ze mnie zażartował i to w najgorszym możliwym momencie. Za plecami Alex przed szklanymi drzwiami stał Brett patrzący w naszą stronę! Był cały pokryty śniegiem i wyglądający na zmęczonego, przepraszającego i spoconego jednocześnie.


- Brett? - zapytałem na głos zaskoczony widokiem.


Alex oczywiście nie widziała go i ciągle myślała, że ciągle gram w jej seksualne droczenie się ze mną.

- Och Sean, jesteś taki niegrzeczny. - Zagruchała, a jej biodra zderzyły się z moim twardym członkiem. "Może nie powinniśmy go stąd wy..."


Niespodziewany odgłos otwieranych drzwi i odchrząkiwania zatrzymał ją w połowie skoku biodrami na mój członek. Wciągnęła powietrze, a na jej twarzy pojawiła się mina jakby ktoś przyłapał ją z ręką w słoiku z cukierkami. Obróciła się i przeszła z moich kolan na sąsiednie siedzisko.


Brett spojrzał na wodę, na której unosiła się górna część jej kostiumu kąpielowego. Zrobiłem się jasno czerwony z zakłopotania i poirytowania. Ręce mojej żony wyskoczyły do góry, by zakryć piersi. Sądząc po wzroku i minie nieznajomego nie zrobiła tego wystarczająco szybko. Mignął mu przed oczami widok jej lśniąco mokrych, sterczących piersi unoszących się dumnie do góry.


- Hejjj Brett. - Alex powitała się przeciągając głoski. Jej policzki nabrały rumieńców winnej przewinienia. "Zapomniałeś czegoś?"

- Nooo, wybaczcie, że Wam przerywam. - Powiedział usprawiedliwiająco, ale jego rozbawiony ironiczny uśmiech uświadomił nam obojgu, że wcale nie było mu tak bardzo przykro z tego powodu.

- Moim samochodem jednak nie da się zjechać drogą w dół.
- Aż tak źle? - Zapytałem umiarkowanie pesymistycznie, licząc na jakąś krótką poprawę pogody, umożliwiającą mu wydostanie się stąd.
- Obawiam się, że tak. Nawet nie widać, którędy droga biegnie. Miałem przeczucie, że przyjazd tutaj sportowym samochodem, to jednak zły pomysł. - Zaśmiał się Brett przez ułamek sekundy.


Czułem, że trzęsę się z frustracji. Naprawdę? My jakoś potrafiliśmy odpowiednio zaplanować swój przyjazd. Dlaczego nie mógł ten dupek? Teraz cały nasz plan jest zrujnowany, bo jakiś idiota nie pomyślał, żeby sprawdzić prognozę pogody!


- Spróbuję się do kogoś dodzwonić, jak tylko ta burza śnieżna uspokoi się na tyle, że złapię zasięg. - Wyjaśnił Brett.
- Ta burza nie odpuści w najbliższym czasie - Westchnąłem.
- A do czasu, aż ktoś się tu do nas dostanie, ktoś zdąży opróżnić swój worek, albo nie. - Dodała Alex dwuznacznie z ironicznym uśmiechem w stronę Bretta odnośnie jego marynarskiego worka.
- Postaram się nie sprawiać Wam kłopotu. - Uspokoił nas Brett.
- Nic się nie dzieje. - Uśmiechnęła się Alex.


Już nie wiem co bardziej mnie irytowało. On psujący nasz miesiąc miodowy czy moja żona nie będąca zirytowana z tego powodu. Jednak od razu poczułem się źle z powodu posiadania takich samolubnych myśli.


- Nasze życie seksualne z pewnością przetrwa kilka przypadkowych przerw. - Zażartowała Alex, trzymając jedną rękę wzdłuż swych piersi, a drugą chwytając top stroju kąpielowego. Zauważyłem, że nie zanurzyła się w bąbelki przed zrobieniem tego. Czy celowo zrobiła ten pokaz dla niego? Zdawał się zwrócić na to uwagę. Po chwili już była skulona w wodzie aż po dziurki w nosie, zapinając top kostiumu. Wówczas sądziłem, że zapewne jej nieostrożność wynikała z alkoholu, który wypiła. Z niczego więcej.

- Wniosę moje rzeczy. Chyba tej nocy zaliczę... kanapę. Postaram się jak najmniej przeszkadzać. - Mówiąc to wskazał kciukiem przez ramię w stronę po której siedziałem w balii.

- Nie przejmuj się takimi rzeczami. - Odrzekła Alex. "Głupotą byłoby ślizgać się po tej górze. Dojdź do siebie. A potem wszyscy się razem napijemy - gdy się stąd wydostaniemy."
- O nie, już mam dość picia. - Jęknął z uśmiechem na twarzy.
- Nie lubisz czasem zasadzić klina? - Nalegała dwuznacznie.


Brett jednak wszedł do środka. Jak tylko oddalił się na tyle, że nie mógł nic usłyszeć oparłem się i położyłem dłonie na twarzy w dramatycznym geście. "Kurwa, by to szlag, ja pierdolę" - jęczałem dając upust swej seksualnej frustracji.

- Czym Ty się tak stresujesz? - Zwróciła się do mnie Alex.
- Miałem nadzieję, że gościa już nie ma i będziemy mogli cieszyć się pobytem tylko we dwoje. Gdybym chciał, żeby ktoś nam przeszkadzał, to zostałbym w domu i miał kontakt z przyjaciółmi i z rodziną.
- Okej, więc śmiało, idź powiedz mu, żeby stąd poszedł. - Alex prowokowała mnie. "Jestem pewna, że pójdzie. Tylko powiedz mu, że Twoje bzykanko jest ważniejsze niż jego bezpieczeństwo."

- Dobra. Muszę się z tym jakoś pogodzić. - Westchnąłem, zauważając, że zarówno przeminęła moja erekcja jak i romantyczny nastrój.


Po około minucie drzwi znowu otworzyły się. Brett zrzucił z siebie kurtkę. Jego T-shirt był cały przemoczony od śniegu i potu - zapewne od wysiłku w walce ze śniegiem. Koszulka przylgnęła ciasno do jego umięśnionego torsu. Nie było na nim ani grama zbędnego tłuszczu.


- To ja. Znowu. - Uśmiechnął się. "Planowałem wziąć prysznic, gdy dotrę do domu, ale skoro teraz to niewykonalne - nie macie nic przeciwko jeśli wezmę go tutaj?" - Zapytał.
- Alex głośno zaśmiała się. "Czemu nas pytasz? Byłeś tutaj przed nami i dobrze wiesz gdzie jest prysznic." - Przegoniła go. "A jeśli chcesz, możesz wskoczyć i dołączyć do nas."
- Tylko jeśli znowu będziesz nago. - Mrugnął do niej okiem. Wiedziałem, że to był tylko żart. Jednak fakt, że powiedział go w mojej obecności - jakby mnie tutaj nie było - uderzył po moich uszach jak brzmienie niewłaściwego akordu.
- Zaoferuj mi jeszcze kilka lampek wina to zobaczysz. - Odrzekła znowu dwuznacznie, ze swawolną miną na twarzy sącząc - w mej ocenie chyba zbyt mocny jak dla niej - czerwony napój z kieliszka.

Znowu była śmiała i pewna siebie. Jednak jej odwaga nabrała teraz posmaku jakby flirtowania?

- Niesamowite! Teraz będę miał o czym rozmyślać pod prysznicem. - Zaśmiał się zmierzając do drzwi.


Pozwoliłem ich komentarzom spłynąć po mnie niezauważalnie jak krople potu i wody spływały niezauważalnie dla niego po jego sportowej sylwetce. Również zdarzało mi się wygłaszać podobnie mocne teksty w swym życiu. To było wzajemne przekomarzanie się i prześmiewanie. Czyż nie? - Zapytałem samego siebie w myślach. Odwróciłem się do mojej żony. "Przynajmniej stara się nie wchodzić nam w paradę". - Podsumowałem.

- No tak. - Potwierdziła, wracając do sączenia wina; kończąc w szybkim tempie butelkę. Przysunęła się bliżej mnie. Wolną dłoń opuściła z powrotem na moje udo. Gdy poczuła, że zaciągnąłem z powrotem kąpielówki po nieplanowanej chwili przerwy, zapytała: "Koniec zabawy, czy jednak chciałbyś kontynuować?"


Zerknąłem jeszcze raz w stronę drzwi, czując jej palce łaskoczące me krocze. Ta nieplanowana przerwa trochę wybiła mnie z nastroju. Jednocześnie chciałem kontynuować i zarazem obawiałem się, że ten typ znowu się pojawi i zrujnuje mi dobrą zabawę. "Może później" - wytłumaczyłem się. "Muszę się czegoś napić i poukładać tę całą sytuację w swej głowie." Spróbowałem najpierw ja, a później Alex odkręcić kapsle butelek z piwem. Okazało się jednak, że to nie były twist-offy.


- Kurwa. - Zaklęła Alex, jak niedoszła dama.
- Nie wzięłaś otwieracza? - Zapytałem rozsiadając się wygodnie i opierając komfortowo głowę. Jednocześnie poddając się z przyjemnością uderzeniom wody tryskającej po mięśniach moich pleców.
- Mam otwieracz przypięty do breloka z kluczami. - Odrzekła, zbierając się na odwagę, by wyskoczyć z ciepłej wody i stawić wyzwanie chłodnemu zimowemu powietrzu. Niewątpliwie byłem zbyt zajęty patrzeniem jak majtki jej stroju seksownie obejmowały jej pośladki, by zasugerować, że otwieracz zapewne jest również w kuchni...


Zakwiliła z zimna i rzuciła się do ucieczki przed nim po deskach do środka budynku. Nieświadoma spływającej z niej wody, którą rozbryzgiwała po swej drodze. Pamiętała, że klucze zostawiła w sypialni na łóżku. Solidna dawka adrenaliny gwałtownie podnosząca tempo bicia jej serca, zapewniona przez atakujące ją zimowe powietrze sprawiła, że kompletnie straciła trzeźwy osąd sytuacji. Dopiero, gdy wbiegła do sypialni i obróciła się w stronę sąsiadującej z nią łazienki, uświadomiła sobie, że całkowicie zapomniała o naszej przyzwoitce! Brett stał w łazience plecami do niej. Szklany parawan powoli pokrywał się parą. Rzuciła więc okiem na jego ładnie wyrzeźbiony tyłek. Wiedziała, że nie powinna dłużej trwać w tym podglądaniu. Był jednak przystojny i miał atletyczną sylwetkę, więc patrzenie na niego sprawiało jej niespodziewaną przyjemność. Zwróciła uwagę na jego męskie ramiona nabrzmiałe od pracujących mięśni, a gdy się obrócił bokiem, by się opłukać dostrzegła coś jeszcze. Brett był wyposażony jak jakiś ogier rozpłodowy! Jego męskość duża i mięsista - jak reszta jego ciała.


Na ten widok oczy Alex niemal wyskoczyły z jej uroczej głowy. Mało co a upuściłaby klucze - jakimś sposobem zdołała jednak utrzymać je w swej drżącej dłoni. Stwierdziła, że to ma sens. Brett był przecież wysokim mężczyzną. Dlaczegóż więc nie miałby być dobrze wyposażony? Jej oczy powłóczyły za nim jeszcze kolejną sekundę. Jej nogi drżały, a serce mocno uderzało.

Po chwili jej zmysły powróciły do równowagi i pośpiesznie opuściła sypialnię. Jednak widok jego nagiego ciała ciągle pozostawał w jej głowie. Była tak rozproszona, że idąc niemal uderzyłaby mnie głową stojącego w salonie i wycierającego się ręcznikiem.


- Wszystko w porządku kochanie?


Sprawiała wrażenie kogoś bardzo zaskoczonego z szeroko otwartymi oczami i miną, że coś przeskrobała. Jak kot, który złapał kanarka.
 

- Co? Aaaa tak, w porządku. - Odpowiedziała. Po czym zmieniła swe nastawienie. "A Ty co tu robisz?" - Zapytała, niemal jakby prowadziła dochodzenie.

- Zaczęło mi się kręcić w czubie i zrobiłem się senny. - Wyznałem szczerze. Skinąłem w stronę drzwi sypialni i zapytałem: "Jak już ten dryblas skończy, dołączysz do mnie na drzemkę?"


Spojrzała z niepokojem w stronę drzwi do sypialni. Jak gdyby skrywała jakiś sekret. W pewnym sensie skrywała. Fakt, że organ rozrodczy Bretta był pokaźnych rozmiarów i ona go widziała.


Nie musieliśmy długo czekać zanim wyszedł z ręcznikiem owiniętym wokół bioder i z mokrym torsem. Starałem się nie spoglądać na jego sylwetkę, by nie zrujnować sobie jeszcze bardziej ciągle słabnącej samooceny. Zauważyłem jednak, że na brzuchu odznaczał mu się sześciopak i miał silne, pokaźne mięśnie klatki piersiowej. Wyczułem, że moja żona również zwróciła baczną uwagę na jego muskuły, chociaż starała się tego nie robić. Wówczas się tym nie przejmowałem, a powinienem był.

 

Wspomnieliśmy, że przygotowywaliśmy się do krótkiej drzemki podczas, gdy śnieg tak mocno pada.

- No tak, oczywiście... do "drzemki". Mrugnął oczkiem robiąc jednocześnie w powietrzu palcami znaki cudzysłowu. Po czym dodał, że idzie do salonu ubrać się.
 

Alex podążyła za mną, ale obróciła się jeszcze chcąc ostatni raz zerknąć na Bretta, bez mojej wiedzy o tym - w nadziei, że jeszcze lepiej przyjrzy się jego ciału. Ku jej zaskoczeniu on stał i gapił się na nią podziwiając jej mokrą postać w bikini. Gdy spojrzała w jego oczy ociągające się za jej sylwetką zaoferował jej swój niespeszony uśmiech.
 

W sypialni zrzuciłem z siebie mokry ubiór kąpielowy i sięgnąłem po bokserki. W strefie "majtkowej" jestem raczej przeciętnych rozmiarów, ale oziębione powietrze na moim mokrym ubiorze kąpielowym rzuciło jakby zły czar na mnie. Sprawiając, że stałem się tam pomarszczony i zwiędły. W efekcie mało imponujący. Chociaż moja żona widziała mnie nago niezliczoną ilość razy, również w mojej najlepszej formie, to teraz był chyba najgorszy moment, żeby mnie podglądnęła. Zwłaszcza po tym jak przed chwilą zobaczyła coś znacznie bardziej imponującego w porównaniu do mnie.
 

Klapnąłem twarzą w dół na łóżko wydając z siebie rozkoszne westchnienie. Byłem wreszcie w stanie zapomnieć o poirytowaniu Brettem kręcącym się tu i tam i zrelaksować się. Ciesząc się wszystkimi zaletami komfortowego wypoczynku poza domem. Zaraz obok mnie Alex zmieniała swój mokry strój kąpielowy na bardzo krótkie szorty treningowe i na T-shirta z logo drużyny w której grała. Wówczas tego nie zauważyłem, ale nie zamknęła całkiem drzwi do naszej sypialni. Może to była jej niezdarność..., a może coś więcej? W trakcie przebierania się przy naszym łóżku jej oczy ciągle coś ciągnęło w stronę salonu. Jakby oczekiwała, że ktoś tajemniczy mógłby się tam znajdować i... ją podglądać.


Niefortunnie dla mnie jestem jedną z tych osób, które potrafią zasnąć niedługo po tym jak położą głowę na poduszce. Nie jestem pewien czy to z powodu relaksującego klimatu lokalu, długiej jazdy, trunku, gorącej kąpieli czy też zabójczej kombinacji wszystkich tych czynników? Ale dosłownie zaliczyłem zgon zanim moja żona zdążyła wejść na łóżko.


Alex leżała obok mnie z oczami wpatrzonymi w sufit i z rozbieganymi myślami. Może z powodu miejsca znacznie oddalonego od naszego domu albo przerwanego seksu bez dojścia do finału albo... kogoś trzeciego będącego w domku, kto wydawał się jej bardzo atrakcyjny?
 

Zerknęła na mnie nieprzytomnego i poczuła przebiegające przez nią lekkie poczucie winy. Jednak przygryzła lekko wargę i przesunęła dłonią po swej szyi schodząc delikatnie opuszkami palców w dół pomiędzy piersi. Pocierając jednocześnie udami o siebie. Alex nie było obce sprawianie przyjemności samej sobie. Często praktykowała to, nawet w trakcie seksu ze mną, używając swych palców by doprowadzić się do orgazmu sprawniej niż ja to byłem w stanie zrobić swym penisem.
 

Jej sutki naprężyły się, napinając cienki materiał T-shirta. Jej wyobraźnia natychmiast skoczyła do momentu, gdy zobaczyła Bretta pod prysznicem. Leżała obok mnie, stając się coraz bardziej mokra i fantazjowała o innym mężczyźnie. Innym mężczyźnie, który również przyglądał się jej. Pomyślała: jak niewiele brakowało, by obrócił się wtedy pod prysznicem i ją dostrzegł. Co by się wówczas wydarzyło?
 

Jej palce podążyły w dół jej brzucha kończąc pomiędzy jej nogami. Lekko westchnęła, gdy dłoń dotknęła cipki. Była w tym momencie bardzo czuła na dotyk - domyśliła się, że jest znacznie silniej podniecona niż sądziła. Obróciła głowę i zerknęła przez szparę niedomkniętych drzwi. Część jej mózgu zapewne miała nadzieję, że dostrzeże Bretta przebierającego się. Szansę na ponowne zobaczenie jego ciała i... jego penisa. Jednak nie było go tam i przez moment poczuła się zawiedziona.
 

Poczuła, że jej serce coraz mocniej uderza. Palce jej drżały, gdy zamknęła oczy. W porywie podniecenia zahaczyła kciukami gumkę obcisłych spodenek i zsunęła je do ud. Wędrowała palcami po nagiej cipce ślizgając się pomiędzy różowymi wargami. Ociekała soczkami!
 

Już sam dotyk był elektryzujący. Zaciągała rozpalonymi ustami głębokie wdechy i myślała o penisie Bretta dyndającym pomiędzy jego udami jak wahadło zegara. Ciekawa jak duży się stawał, gdy twardniał?
 

Jej wolna dłoń powędrowała na piersi. Wygięła swe plecy w łuk podciągając T-shirta nad nie. Sutki twarde jak otoczaki, którymi bawiła się w strumyku. Jeden z nich delikatnie skręciła na co zareagowała delikatnym westchnieniem uciekającym z jej ust. Spojrzała na mnie drgającymi oczami. Leżałem nieprzytomny oferując kompletnie niepodniecający widok.
 

Ponownie przygryzła wargę i zajęczała trochę głośniej. Robiła to celowo? Może miała nadzieję, że zaciekawiony Brett zaryzykuje podglądnięcie przez uchylone drzwi i odejdzie z widokiem jej ciała w myślach? Nagiego i wijącego się w ekstazie sprawianej samej sobie przyjemności?
 

Wyuzdane myśli zapełniały jej głowę. Samotna w zaśnieżonej chatce z atrakcyjnym nieznajomym... z dużym kutasem... i to wzajemne zauroczenie. Jej palce tańczyły szybkie kółeczka wokół łechtaczki. Jej oddech szybki i podniecony. Jej stopy ślizgające się po pościeli tam i z powrotem.
 

Była już blisko. Emocje masturbowania się potajemnie obok śpiącego męża i zupełnie nieznajomego faceta w zasięgu głosu wzmogły się tak bardzo, że nie mogła już dłużej wytrzymać. Ponownie obróciła głowę i zaskoczona zobaczyła Bretta. Stał w salonie i obserwował ją przez uchylone drzwi. Jej serce zaczęło jeszcze mocniej bić. Jednak nie mogła przestać. Jej palce poruszały się jeszcze szybciej. Brett nie poruszył się ani na krok, by przestała go widzieć. Nawet gdy ich oczy spotkały się i oboje wiedzieli, że złapali się wzajemnie na gorącym uczynku.
 

Dłoń Alex opuściła piersi, po czym wsunęła sobie palec do ust. Ssała go delikatnie, gdy jednocześnie widok jej drugiej dłoni rozmywał się w oczach przystojnego widza. Brett był w pełni ubrany z rękami zwisającymi po bokach sylwetki. Nie wykonał żadnego ruchu - jedynie patrzył. Uśmiechając się swobodnie jakby coś takiego widywał każdego dnia.
 

Alex zawsze była zadowolona, gdy przyglądałem się jej w trakcie masturbacji. Często sprawiając tym, że osiągała orgazm w niewiele ponad minutę. Natomiast ta chwila była znacznie bardziej erotyzująca. To już nie był jej mąż patrzący na nią. To był zupełnie obcy mężczyzna. A jednocześnie jej mąż był tuż przy niej. Tak blisko, a jednocześnie tak zupełnie nieświadomy.
 

Brett utrzymywał swoją pozycję. Nie wykonał ani jednego kroku by podejść bliżej. By wejść do sypialni i wziąć ją. Nawet nie dotknął swego kutasa. Było to coś w rodzaju dziwnej, niewypowiedzianej na głos umowy, która w tym momencie odbywała się między obojgiem.
 

Nagle już wiedziała, że to się stanie. Całe jej ciało zaczęło drżeć i musiała zatkać sobie usta dłonią, by nie krzyknąć. Jej palce krążyły jak szalone wokół łechtaczki. Jej płuca dyszące za każdym oddechem. Jej palce u stóp silnie podwinięte. Chwytająca dłońmi pościel, gdy jeden z najsilniejszych orgazmów jej życia przeszedł przez nią.
 

Przez cały ten czas jej oczy pozostawały na obserwującym ją Brett'cie. Wiedziała, że gdyby w tym momencie wszedł do sypialni, z mężem obok czy bez, pozwoliłaby mu zrobić z nią co tylko by zechciał. Jednak on nawet się nie poruszył.


- Mmmmmm - cicho jęczała Alex, czując swą dłoń tłumiącą jej własne jęki z powodu powoli odchodzącego orgazmu. Jej pożądliwe palce tańczące po jej czułej cipce, próbowały sprawić by to trwało na zawsze.
 

Wilgoć cipki spływała jej po palcach, ale orgazm wreszcie ustał. Pozostawiając ją dyszącą i drżącą. Poruszyła delikatnie głową po poduszce wzdychając z rozkoszą. Gdy ponownie zerknęła w stronę drzwi - Bretta już nie było.

  • Lubię 5
  • Przytulam 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...