Skocz do zawartości
Fleur

Role i pozy. O uległości, rogaczach i męskości - ambiwalentnie

Rekomendowane odpowiedzi

Nic nie budzi we mnie tak ambiwalentnych odczuć jak podejście (moje i ogółu) do rogaczy i uległych.
Ponadto, nic w związku z naszym klimatem nie razi mnie tak, jak wrzucanie wszystkich uległych do jednego worka nazywając ich (zupełnie serio :o ) ciapami, niemęskimi oraz darzenie ich niewielkim szacunkiem.

Od początku swoich doświadczeń z femdom, BDSM i cuckold w głowie przewijało mi się pytanie, gdzie w naszych rolach, które umownie nazywamy HW, Bullem, Rogaczem, dominą, uległym itd. kończy się gra i  przybieranie roli, pozy, a gdzie nasze zaczyna nasze >>prawdziwe<< ja.
Ostatnio pytanie to wróciło do mnie z powodu refleksji nad uległością w związkach ZK. Zapewne znakomita większość kobiet mających styczność z tematyką zdrady kontrolowanej oraz BDSM, zauważyła, jak wielu w "branży" jest mężczyzn, którzy desperacko i niemal za wszelką cenę próbują wejść pod nasz pantofel... Często robią to za pomocą jakże niezwykle wysublimowanych forteli (które de facto już same w sobie są ich fantazjami), tj. dorabianie górnolotnych filozofii do wyższości kobiet, tym jak samce niewiele znaczą itp. Nie chcę się tu zagłębiać w przypadki takich natrętów, bo chyba każdy tutaj wie, o czym piszę - często ci mężczyźni to nałogowo oglądający porno masturbatorzy, którzy zrobią wiele, by zanurzyć się (najlepiej przy jak największym udziale kobiety) w fantazji, gdzie są poniżani, dominowani itp., zrobić sobie dobrze, zaznać swojego narkotyku.

 


>> Tutaj wreszcie dochodzę do clue swojej wypowiedzi. Zapewne m.in. właśnie z powyższych powodów bardzo wielu ludziom, ulegli mężczyźni oraz rogacze kojarzą się negatywnie, odpychająco, często aseksualnie i niemęsko. W dodatku, od tysięcy lat archetypem samca alfa jest dominujący, pewny siebie, apodyktyczny, konkretny i (o zgrozo) nie nazbyt wrażliwy mężczyzna, który przed nikim nie klęka i zgarnia wszystko dla siebie bez kompromisów.
Abstrahując od wspomnianych wcześniej natrętów masturbatorów "liżących stópki" chciałabym odnieść się do trochę innej grupy uległych - pozwolę sobie ich nazwać "świadomymi". Bo przecież, jeśli mówimy o takich "prawdziwych" / "świadomych" uległych, którzy są pewni samych siebie, świadomi swoich żądz, pragnień, fetyszy i wreszcie swoich partnerek, z którymi tworzą coś na dłużej niż te kilka, kilkadziesiąt minut do czasu orgazmu, to moim zdaniem oni cechują się siłą i nierzadko wysoką pewnością siebie. Posiadaniem relatywnie wysokiej siły psychicznej, umiejętnością udźwignięcia ciężaru zazdrości, poniżenia, stłumienia swojego ego i życia z tym na co dzień.

Oczywiście zgodzę się z wieloma, że uległy mężczyzna może być nudny, bo nie stanowi wyzwania, bo niewiele wnosi poza usługiwaniem, robi co mu się każe, najczęściej to nie on jest stroną kreującą i kreatywną. I jasne, facet, który nie potrafi być dominującym kiedy trzeba, który boi się bronić WŁASNEGO zdania, nie ma wyobraźni, sporo traci w moich oczach. Ale czy sytuacja nie zmienia się o 180 stopni, kiedy uległym staje się ktoś, kto zna swoją wartość, wie kiedy chce i powinien bronić swojego zdania i nie ulega przed każdą spotkaną osobą oraz potrafi być kreatywnym i wychodzić z inicjatywą?


Nie chcę tu stawiać kontrowersyjnej tezy, że uległość jest męska i jest oznaką siły - bo tak wcale nie musi być. Chcę tylko wyrazić opinię, że uległość, poddanie się przyprawieniu rogów MOŻE być szalenie seksowne, ponieważ może być dowodem własnej siły, odwagi (i nawet - paradoksalnie - swego rodzaju dominacją.)
Wydaje mi się, że cały mój post można skrócić do tego, że jeśli kogoś stać na to by świadomie i z własnej woli wcielić się w ROLĘ, przybrać POZĘ ULEGŁEGO to jest to pociągające. Oczywiście to moje subiektywne spojrzenie, ale tworzę ten temat, ponieważ jestem ciekawa Waszego spojrzenia na uległość, bycie rogaczem i siłę (bądź jej brak) z tym związaną.
 

 

  • Lubię 17
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pozwolę sobie wypowiedzieć się krótko - jako uległa kobieta, sięgając po kwestie uniwersalne wobec płci.

 

2 godziny temu, Fleur pisze:

jeśli kogoś stać na to by świadomie i z własnej woli wcielić się w ROLĘ, przybrać POZĘ ULEGŁEGO to jest to pociągające.

Rola i poza w zasadzie kłócą się trochę ze stwierdzeniem, że coś jest w pełni naturalne, a nie roleplay'owe (zaznaczę, iż roleplay'owe wcale nie znaczy złe, ale to nieco inna para kaloszy). Bardziej trafne wydaje mi się mówienie o dynamice relacji, w której dana osoba jest uległa. Oczywiście, jest to wielka siła, ponieważ bycie sobą i spełnianie się są jej wyrazem.

 

2 godziny temu, Fleur pisze:

Oczywiście zgodzę się z wieloma, że uległy mężczyzna może być nudny, bo nie stanowi wyzwania, bo niewiele wnosi poza usługiwaniem, robi co mu się każe, najczęściej to nie on jest stroną kreującą i kreatywną.

Natomiast ja się nie zgodzę. Uległe osoby stanowią wielkie wyzwanie: dla wrażliwości, dla empatii, dla poczucia odpowiedzialności, dla umiejętności tworzenia więzi itd. O nudzie mówią Ci, którzy relacji z uległą osobą nie potrzebują, albo sobie z nią nie radzą.

 

Lula.

  • Lubię 9
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

Nic nie budzi we mnie tak ambiwalentnych odczuć jak podejście (moje i ogółu) do rogaczy i uległych.
Ponadto, nic w związku z naszym klimatem nie razi mnie tak, jak wrzucanie wszystkich uległych do jednego worka nazywając ich (zupełnie serio :o ) ciapami, niemęskimi oraz darzenie ich niewielkim szacunkiem.

Od początku swoich doświadczeń z femdom, BDSM i cuckold w głowie przewijało mi się pytanie, gdzie w naszych rolach, które umownie nazywamy HW, Bullem, Rogaczem, dominą, uległym itd. kończy się gra i  przybieranie roli, pozy, a gdzie nasze zaczyna nasze >>prawdziwe<< ja.
Ostatnio pytanie to wróciło do mnie z powodu refleksji nad uległością w związkach ZK. Zapewne znakomita większość kobiet mających styczność z tematyką zdrady kontrolowanej oraz BDSM, zauważyła, jak wielu w "branży" jest mężczyzn, którzy desperacko i niemal za wszelką cenę próbują wejść pod nasz pantofel... Często robią to za pomocą jakże niezwykle wysublimowanych forteli (które de facto już same w sobie są ich fantazjami), tj. dorabianie górnolotnych filozofii do wyższości kobiet, tym jak samce niewiele znaczą itp. Nie chcę się tu zagłębiać w przypadki takich natrętów, bo chyba każdy tutaj wie, o czym piszę - często ci mężczyźni to nałogowo oglądający porno masturbatorzy, którzy zrobią wiele, by zanurzyć się (najlepiej przy jak największym udziale kobiety) w fantazji, gdzie są poniżani, dominowani itp., zrobić sobie dobrze, zaznać swojego narkotyku.

 


>> Tutaj wreszcie dochodzę do clue swojej wypowiedzi. Zapewne m.in. właśnie z powyższych powodów bardzo wielu ludziom, ulegli mężczyźni oraz rogacze kojarzą się negatywnie, odpychająco, często aseksualnie i niemęsko. W dodatku, od tysięcy lat archetypem samca alfa jest dominujący, pewny siebie, apodyktyczny, konkretny i (o zgrozo) nie nazbyt wrażliwy mężczyzna, który przed nikim nie klęka i zgarnia wszystko dla siebie bez kompromisów.
Abstrahując od wspomnianych wcześniej natrętów masturbatorów "liżących stópki" chciałabym odnieść się do trochę innej grupy uległych - pozwolę sobie ich nazwać "świadomymi". Bo przecież, jeśli mówimy o takich "prawdziwych" / "świadomych" uległych, którzy są pewni samych siebie, świadomi swoich żądz, pragnień, fetyszy i wreszcie swoich partnerek, z którymi tworzą coś na dłużej niż te kilka, kilkadziesiąt minut do czasu orgazmu, to moim zdaniem oni cechują się siłą i nierzadko wysoką pewnością siebie. Posiadaniem relatywnie wysokiej siły psychicznej, umiejętnością udźwignięcia ciężaru zazdrości, poniżenia, stłumienia swojego ego i życia z tym na co dzień.

Oczywiście zgodzę się z wieloma, że uległy mężczyzna może być nudny, bo nie stanowi wyzwania, bo niewiele wnosi poza usługiwaniem, robi co mu się każe, najczęściej to nie on jest stroną kreującą i kreatywną. I jasne, facet, który nie potrafi być dominującym kiedy trzeba, który boi się bronić WŁASNEGO zdania, nie ma wyobraźni, sporo traci w moich oczach. Ale czy sytuacja nie zmienia się o 180 stopni, kiedy uległym staje się ktoś, kto zna swoją wartość, wie kiedy chce i powinien bronić swojego zdania i nie ulega przed każdą spotkaną osobą oraz potrafi być kreatywnym i wychodzić z inicjatywą?


Nie chcę tu stawiać kontrowersyjnej tezy, że uległość jest męska i jest oznaką siły - bo tak wcale nie musi być. Chcę tylko wyrazić opinię, że uległość, poddanie się przyprawieniu rogów MOŻE być szalenie seksowne, ponieważ może być dowodem własnej siły, odwagi (i nawet - paradoksalnie - swego rodzaju dominacją.)
Wydaje mi się, że cały mój post można skrócić do tego, że jeśli kogoś stać na to by świadomie i z własnej woli wcielić się w ROLĘ, przybrać POZĘ ULEGŁEGO to jest to pociągające. Oczywiście to moje subiektywne spojrzenie, ale tworzę ten temat, ponieważ jestem ciekawa Waszego spojrzenia na uległość, bycie rogaczem i siłę (bądź jej brak) z tym związaną.
 

 

Wydaje mi się, że te kwestie przewijały się w wielu wątkach. Mniej lub bardziej rozwinięte przy okazji innych tematów.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

Chcę tylko wyrazić opinię, że uległość, poddanie się przyprawieniu rogów MOŻE być szalenie seksowne, ponieważ może być dowodem własnej siły, odwagi (i nawet - paradoksalnie - swego rodzaju dominacją.)

Zgadzam się z Twoją opinią, też uważam, że uległy mężczyzna, czy też Rogacz jest pociągający ze względu na właśnie tą odwagę i pewność siebie, którą posiada oddając swoją ukochaną innemu, czy też czerpiąc przyjemność z bycia poniżanym. Taki mężczyzna jest świadomy siebie i swoich pragnień co jest seksowne :)

 

Lili.

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Szczerze i otwarcie przyznać trzeba, że my - ulegli mężczyźni zapracowaliśmy sobie na taki stereotyp. Ogromna większość jakby nie patrzeć to skamlące indywidua bez charakteru i odrobiny godności.

Żeby postrzeganie uległych prze ogół się zmieniło, musieliby się zmienić sami ulegli. Lub wynieść na sztandary swoje preferencje i walczyć o swoje prawa jak społeczność LGBT. Problem w tym, że nikt naszych praw nie łamie, więc i walczyć nie ma o co.

Warto się zastanowić skąd waniliowi ludzie mają taki obraz uległych. Otóż z Internetu. Musieli się zetknąć z pornografią lub portalami BDSM. Pornografia jak wiadomo zniekształca obraz. Na portalach zaś ulegli są... uległymi. Bo tylko tam mogą nimi być. Przecież na FB czy gdziekolwiek w Internecie taki uległy jest zwyczajnym człowiekiem. Randomowy waniliowy gość wchodzi zatem na portal BDSM i widzi to co widzi. 20% kobiet, 80% mężczyzn (jak wszędzie na stronach o okołoseksualnym charakterze - tutaj zapewne też). Ta różnica proporcji sprawia, że mężczyźni muszą się naprawdę starać żeby przykuć do siebie uwagę. Co w społeczności Femdom przy braku wyobraźni próbują osiągnąć skamleniem.

Nikt takich uległych nie zna poza tym miejscem, więc obraz pozostaje. 

 

Nie wiem czy można powiedzieć o nas, że mamy jakąś "siłę", że uległość to jakiś powód do dumy. Wolę postrzegać się jako najnormalniejszego mężczyznę z dziwacznymi odpałami w związku.

Czy jestem pantoflarzem? Zdecydowanie.

Czy jestem słaby bądź żałosny? Uważam, że nie. Ale kompletnie mi wisi czy ktoś tak o mnie pomyśli.

 

W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

jeśli kogoś stać na to by świadomie i z własnej woli wcielić się w ROLĘ, przybrać POZĘ ULEGŁEGO to jest to pociągające.

 

W stałym związku, taka rola niepostrzeżenie i małymi kroczkami czasem przestaje być rolą. Przybrana poza zostaje już na zawsze.

We wcielaniu się w rolę nie ma nic złego. To zapewne satysfakcjonujące, ciekawe, i ogólnie fajne. Ale nie doszukiwałbym się czegoś głębokiego w odgrywanych rolach. Służą zabawie. 

Gdy przestają być pozą a zaczynają być życiem... Tu można zacząć zastanawiać się nad siłą, dumą czy poświęceniem.

  • Lubię 5
  • Dziękuję 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

Nic nie budzi we mnie tak ambiwalentnych odczuć jak podejście (moje i ogółu) do rogaczy i uległych.
Ponadto, nic w związku z naszym klimatem nie razi mnie tak, jak wrzucanie wszystkich uległych do jednego worka nazywając ich (zupełnie serio :o ) ciapami, niemęskimi oraz darzenie ich niewielkim szacunkiem.

 

Być może istnieją osoby, które mają zapędy do nadmiernych projekcji własnych uprzedzeń wobec ludzi, którzy nie spełniają w czymś ich oczekiwań, ale nie przypuszczałem, że występuje to aż tak często, jak piszesz.

 

Niedarzenie szacunkiem drugiego człowieka, w tym generalizowanie o cechach jego osobowości z powodu preferencji czy ról seksualnych, to objaw z jednej strony słabości (o zgrozo!) wobec siły jakiegoś stereotypu, a z drugiej oznaka szczególnego braku empatii względnie woli zrozumienia (choćby tego, że bycie uległym wcale nie musi oznaczać bycia rogaczem i na odwrót).

 

To wszystko oczywiście w głębszej warstwie poznawczej. 

 

Albo… albo – i to też trzeba wziąć pod uwagę – mogą nie czuć bluesa do osób spełniających się w klimacie, w którym one same nie czują się zbyt dobrze. Ilu ludzi, tyle indywidualnych atraktorów, które wcale nie muszą współgrać ze sobą, nawet jeśli pochodzą z tego samego źródła. A więc zamiast narzekać, że uległy facet jest „niemęski” i płynąć w nurcie głupiego stereotypu, lepiej pokusić się o odrobinę refleksji. Na przykład takiej: co jest niemęskiego w dążeniu (rogaczy, uległych itd.) do zaspokojenia własnych potrzeb? 

 

Można współczuć im braku szczęścia, jeśli nie za bardzo to wychodzi (kurczę, prawdziwe dominy czy hot wife nie rosną jak jabłka na drzewach, że tylko je zrywać), ale co, jeśli są w tym skuteczni? Znajdują lub przekonują partnerkę do takich praktyk? Ich sukces jest aż taką ciapą? Bo i co z tego, że wybłagany na kolanach?... Ilu z nas choć raz w życiu nie zrezygnowało z odrobiny dumy, żeby coś osiągnąć? 

 

Pewna myśl siedzi mi w głowie. Która z kobiet gardzących „niemęskimi” potrafiłaby ich zaspokoić? Zakładam, że chciałaby podjąć wyzwanie i spróbować się w roli dominującej. Czy to naprawdę byłoby w jej mniemaniu aż tak banalne? Dać stopy do pocałowania czy trochę powymachiwać bacikiem nad czyjąś pupą i z automatu stać się przez to uwielbianym bożyszczem? To nie działa w tak trywialny sposób. 

 

Ulegli są bardzo wyczuleni na niuanse i stawiam hipotezę, że o wiele bardziej zależy im na autentyczności w relacji niż na zabawach w role. Oznacza to, że ich potrzeby nigdy nie zostaną zaspokojone bez dowodu szczerej satysfakcji ze strony partnerki. Konkludując, zadowolić kochanka jest łatwiej niż uległego partnera. I spełnić się z nim też dużo łatwiej niż z uległym, który od strony psychologicznej jest bardzo skomplikowanym żywym instrumentem. 

 

„Niemęscy” mężczyźni wymagają od kobiet dużo więcej świadomej kobiecości, niż większość z nich może im zaoferować. Bo przecież nie tylko, jeśli w ogóle, ich ciał.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nic dodać, nic ująć. Wypowiedzi @skrzata i @odyseusza potwierdzają w punkt i moje podejście do tematu. W d...ie mam to w jak sposób "waniliowcy" myślą o uległości, dominacji i wszystkich i innych rzeczach spoza stereotypowego ich myślenia. 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A wszystkiemu winien ten cholerny gender. I nie mam na myśli tego wroga publicznego numer jeden sprzed bodajże dwóch lat (przed LGBT i uchodźcami). Tylko naprawdę gender - role społeczne płci. Pokutujący cały czas jedynie słuszny wzorzec silnego i męskiego mężczyzny w "opozycji" do słabej i kobiecej kobiety. 

Ileż razy na portalach byłam postawiona przed "koniecznością" bronienia profilu mężczyzny, którego szukałam. Czytając choćby zarzuty, że szukam osła, a nie rogacza. I co z tego, że wiedziałam, że to swoje frustracje wylewają mężczyźni, którzy właśnie swojej "męskości" nie są pewni, więc próbują się podbudować czyimś kosztem. Albo wmawiano mi, że tak naprawdę nie szukam uległego mężczyzny, bo jak długo z nim wytrzymam, że przecież szybko mi się znudzi. Nie wiem z czego wynikały te frustracje smalców alfa - że od razu oceniali, iż nie ma sensu by do mnie podbijali, bo nie wykażę żadnego zainteresowania. No jak to tak?! On taki fajny, nadmuchany testosteronem kogucik, a ja szukam dokładnego przeciwieństwa. 

 

W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

Nie chcę się tu zagłębiać w przypadki takich natrętów, bo chyba każdy tutaj wie, o czym piszę - często ci mężczyźni to nałogowo oglądający porno masturbatorzy, którzy zrobią wiele, by zanurzyć się (najlepiej przy jak największym udziale kobiety) w fantazji, gdzie są poniżani, dominowani itp., zrobić sobie dobrze, zaznać swojego narkotyku.

Dla mnie jeszcze gorszą grupą i okrutną zmorą wszelkich portali są mężczyźni, którym się wydaje, że są ulegli. Czego to oni nie zrobią, brandzlując się jednocześnie do tych swoich wyobrażeń o samych sobie. A gdy przychodzi, co do czego to się okazuje, że im jednak nie o to się rozchodziło. 
O, albo jeszcze gorszy typ - on jest uległy, ale trzeba go sobie wytresować/wychować - po pierwsze zalecam udać się do cyrku, po drugie do własnej matki. 

 

W dniu 16.09.2021 o 14:47, Fleur pisze:

często ci mężczyźni to nałogowo oglądający porno masturbatorzy

Porno - szeroki temat, jego negatywny wpływ, na tak wielu różnych poziomach, był już poruszany w wielu pracach dysertacyjnych na wszystkich uczelniach z kierunkami psychologicznymi. Zawsze powtarzam, że porno uczy o seksie równie wiarygodnie, jak bajki Disneya o życiu. Niestety porno nadal jest głównym źródłem czerpania "wiedzy" o cuckoldzie, uległości. Dlaczego? Bo w naszym zaściankowym społeczeństwie o ciasnych rozumkach niewiele osób z klimatu ma odwagę szerzyć wiedzę rzetelną. Tu i ówdzie pojawi się czasem jakiś artykulik czy felietonik, bardziej jednak nastawiony na tanią sensację i zasięgi. 

 

Zwykłam żartować, że na drugie mam Prowokacja. Uwielbiam zmuszać ludzi do myślenia, do wychodzenia z ich wygodnych stref komfortu i ustalonego (skostniałego) systemu ról społecznych, zasad moralnych (nie wypada to szczęka, gdy jest dobrze zamocowana) i jedynie słusznych norm postępowania. Pieprzyć to, normy i zasady są nudne. Zobaczcie, można inaczej! Nie bójcie się, to nie gryzie! I tylko troska o partnera, o jego dobrostan psychiczny (choćby z uwagi na pracę) mnie powstrzymuje. Bo moja "poza" jest akceptowalna społecznie, jego już nie. To trochę, jak z osobami o orientacji homoseksualnej - lesbijki są fajne, ale geje to już samo zło. 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 16.09.2021 o 17:16, Sailor&Lula pisze:

Pozwolę sobie wypowiedzieć się krótko - jako uległa kobieta, sięgając po kwestie uniwersalne wobec płci.

 

Rola i poza w zasadzie kłócą się trochę ze stwierdzeniem, że coś jest w pełni naturalne, a nie roleplay'owe (zaznaczę, iż roleplay'owe wcale nie znaczy złe, ale to nieco inna para kaloszy). Bardziej trafne wydaje mi się mówienie o dynamice relacji, w której dana osoba jest uległa. Oczywiście, jest to wielka siła, ponieważ bycie sobą i spełnianie się są jej wyrazem.

 

Natomiast ja się nie zgodzę. Uległe osoby stanowią wielkie wyzwanie: dla wrażliwości, dla empatii, dla poczucia odpowiedzialności, dla umiejętności tworzenia więzi itd. O nudzie mówią Ci, którzy relacji z uległą osobą nie potrzebują, albo sobie z nią nie radzą.

 

Lula.

Zgadzam się w pełni z stwierdzeniem Luli, rola i poza to forma gry, a   nie stanowienia o swojej osobie. Zatem, czyż odgrywając jakąś rolę, nie stajemy się monotematyczni i nudni?

 

Fleur wskazuje przykłady, kiedy błędne postrzeganie wywołuje zachowania postrzegane przez pryzmat, poznanego światopoglądu (porno, opowiadania erotyczne, czy też błędne interpretacje wypowiedzi z forum). Taka osoba, nieważne, czy będzie Dominująca, uległa, bullem czy rogaczem w pewnym momencie wyczerpie swój "poznawczy zakres wiedzy" pozyskany w ów sposób i stać się może właśnie "bezpłciowa pod względem zachowania". Nie wniesie wówczas żadnej adrenaliny, elementu zaskoczenie, czy też innego elementu pobudzającego daną relację do ekscytacji. Dlatego pozwolę sobie z pełna świadomością stwierdzić, żeby  być sobą i czerpać przyjemność z praktyk cielesnych, bawić się tym i być otwartym na potrzeby partnera/partnerki. Taka osoba niezależnie czy uległa, czy dominująca jest wówczas bardzo świadoma, a to świadomość własnych potrzeb i brak obawy przed ich świadomym artykułowaniem stanowi o męskości.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...