Skocz do zawartości
rita

Styl przywiązania a cuckold

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 7.03.2021 o 01:46, Hootka95rogacz93 pisze:

myślę że nie można dzielić zdrady na zwykłą bądź nie zwykłą, uważam że przyjemność która towarzyszy nam przy zdradzie kontrolowanej kroczy po cienkim i kruchym lodzie, o tyle dobrze jeśli wszystko pójdzie w parze razem z naszymi oczekiwaniami jak i ustaleniami ;) a co jeśli zdrada kontrolowana pójdzie nie tą drogą którą ustaliliśmy ?? Jak wtedy nazwiemy ta zdradę. 

Myślę, że jednak można dzielić. 

To, że kroczy się po cienkim lodzie i coś może pójść nie tak, jak sobie wyobrażamy - to jedno.

Ale tu, przynajmniej na początku, oboje się na zdradę zgadzamy. 

A człowiek, który coś w życiu przeżył wie, że nawet najlepiej przemyślany plan może wywrócić się do góry nogami, chociaż ma nadzieję, że jego to nie dotknie. 

"W zwykłej" to wyciągają Cię na kruchy lód siłą, nawet nie rozumiesz zagrożenia, nie widzisz go, wydaje ci się, że idziesz sobie spokojnie po stabilnym gruncie. 

 

 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 7.03.2021 o 09:08, rita pisze:

"Wydaje się być" jest dobrym określeniem, bo jeśli chciałoby Ci się szukać i czytać książki o tym jak tworzy się poczucie bezpiecznej więzi z obiektem (a wątpię ;) ), to odkrylbys, że niem w każdej z tych książek (poza poradnikami dla rodziców)

A dlaczego wątpisz? 

"Bezpieczna więź z obiektem" - cholera, chyba muszę się lepiej przyjrzeć ulubionemu wibowi ;) 

 

A konkretniej w temacie - nie identyfikuję się z żadnym z wymienionych, choć niektóre aspekty są mi bliższe niż inne. 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 7.03.2021 o 01:46, Hootka95rogacz93 pisze:

myślę że nie można dzielić zdrady na zwykłą bądź nie zwykłą, uważam że przyjemność która towarzyszy nam przy zdradzie kontrolowanej kroczy po cienkim i kruchym lodzie, o tyle dobrze jeśli wszystko pójdzie w parze razem z naszymi oczekiwaniami jak i ustaleniami

wiesz... zdrada kontrolowana, to tak faktycznie nie jest zdrada. to jest spełnianie oczekiwań wszystkich części wchodzących w tej układ. A jeśli jest coś przeciwko ustaleniom, to jest już to zdrada oczywiście niekontrolowana. 

 

przyjemność która towarzyszy nam przy wielu innych rzeczach (przyjemnościach) tak samo może stąpać ko cienkim i kruchym lodzie. I zazwyczaj ten lód się załamuje, gdy nasz "indywidualny egoizm" bierze górę nad "potrzebami związku w którym się znajdujemy". I zdradzić partnera/partnerkę możemy również np z xboxem, czy używkami. I one mogą przejąć kontrolę nad nami, i rozpieprzyć nam związek.    

 

W dniu 5.03.2021 o 20:26, rita pisze:

Wg książki zdrada może być wynikiem jednego z trzech powyższych. 

Z doświadczenia nie powiem, bo w sumie to wychodzi że ja mam styl przywiązania bezpieczny, a z niego nie wynika powód do zdrady. 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 5.03.2021 o 20:26, rita pisze:

zdradzanie drugiej osoby i szukanie związków poza monogamicznym może (podkreślę - może, nie że zawsze jest) być wynikiem zaburzonego stylu przywiązania.

Gdyby to była prawda, to okazałoby się, że ludy zamieszkujące niegdyś Europę czy Skandynawię składałyby się w większości z osób z zaburzeniami stylu przywiązania. Nie zapominamy też o starożytnej Grecji, Rzymie, Egipcie i wielu innych krajach, gdzie seks niemonogamiczny był w pełni przez wszystkich akceptowany i w sumie na porządku dziennym .

Człowiek, to rozwiązłe zwierzę z natury niemonogamiczne. Chrześcijaństwo i inne patriarchalne religie zaczęły nam wpajać wstręt do cielesności i jakiejkolwiek przyjemności z seksu. Zaczęto tępić rozwiązłość nadając jej plugawy wydźwięk.

A teraz, mimo upływu lat, nie jest lepiej. Ludziom rozwiązłym psychologia i seksuologia dokleja łatkę osób z zaburzeniami w sferze interpersonalnej i emocjonalnej. Czego dowodem chociażby są cytaty z książki @rity. I trzeba się z  tego leczyć.

 

Poczytałam o tych 4 stylach i okazuje się, że z każdego z nich mam coś w sobie. Taka to ze mnie hybryda :)

 

Rozwiązła byłam od początku mojej seksualnej drogi. Odrzuciłam monogamię jako coś dla mnie nienaturalnego.

Jeśli przez kilka lat nie chciałam się z nikim na stałe wiązać, to nie z lęku przed bliskością, zranieniem czy przywiązaniem. Po prostu zdawałam sobie sprawę, że mało kto zgodzi się żyć na moich warunkach. Mało kto zgodzi się, bym nadal była puszczalska - dzięki @Wichura, oswoiłam się i polubiłam to określenie :mrgreen: Nie chciałam dać się uwiązać i ograniczyć moją seksualność. Nie chciałam dać pozbawić się tej wspaniałej drogi smakowania i poznawania.

W dniu 5.03.2021 o 20:26, rita pisze:

Wg książki zdrada może być wynikiem jednego z trzech powyższych. 

 

Co o tym sądzicie?

Uważam, że gdy ktoś się uprze, to znajdzie wiele dowodów na to, iż to prawda. Ale jak ktoś inny się uprze, to znajdzie wiele dowodów na podważenie tej książkowej tezy. Wszystko rozbija się o to w co nam jest wygodniej uwierzyć.

 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
25 minut temu, Dragonfly pisze:

A teraz, mimo upływu lat, nie jest lepiej. Ludziom rozwiązłym psychologia i seksuologia dokleja łatkę osób z zaburzeniami w sferze interpersonalnej i emocjonalnej. Czego dowodem chociażby są cytaty z książki @rity. I trzeba się z  tego leczyć.

Wg mnie wyszczególniony fragment jest właśnie pewną nadinterpretacją w którą zbyt często popadamy rozważając podejście psychologiczne. Nienormatywne nie oznacza bowiem nienormalne a zaburzone nie oznacza od razu że trzeba to leczyć lub w ogóle cokolwiek z tym zrobić. Takie skojarzenia to efekt otaczających nas radykalizmów. Słyszymy, że "coś nie jest normalne i to trzeba to leczyć". W efekcie tego słysząc o tym, że jesteśmy nienormatywni lub zaburzeni od razu spodziewamy się ataków, potępienia czy prób leczenia tudzież nawracania nas. Tymczasem psychologia raczej mówi, ze coś nie jest w danej kulturze i społeczeństwie normatywne a "co należy z tym robić dalej" i czy w ogóle należy jest uwarunkowane od tego jak my do tego podchodzimy, jak się z tym czujemy i jakie ewentualnie trudności nam to sprawia.

 

Każdy z nas jest w pewnych obszarach nienormatywny lub wręcz zaburzony. Jeżeli jednak my się czujemy z tym dobrze, osoby w naszym otoczeniu czują się z tym dobrze, nie doświadczamy z związku z tym żadnych trudności ani nikt przez nas na tym nie cierpi żaden psycholog nie powie, że trzeba się z tego leczyć. Ma to zresztą swoją nazwę: nienormatywny/zaburzony - wysokofunkcjonujący.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

@Wichura, masz rację. Stwierdzenie "I trzeb się z tego leczyć" powinnam wziąć w cudzysłów.

3 godziny temu, Wichura pisze:

Nienormatywne nie oznacza bowiem nienormalne a zaburzone nie oznacza od razu że trzeba to leczyć lub w ogóle cokolwiek z tym zrobić.

Celowo nie użyłam określeń nienormatywny i nienormalny.  Tym bardziej, że to co nienormatywne i nienormalne (nienawidzę tego określenia, bo w sferze seksualnej i emocjonalnej nie ma czegoś takiego jak normalne) nie jest od razu zaburzeniem. W tym wątku rozmawiamy o ZK jako skutku zaburzeń w sferze przywiązania emocjonalno-seksualnego.

Zaburzone w medycynie właśnie oznacza, że jest do leczenia. Inaczej nie byłoby tyle klinik, gabinetów i poradni leczących z różnego rodzaju zaburzeń. Tyle, że to my sami wybieramy czy owe zaburzenia nam i naszym bliskim w życiu przeszkadzają.

Uważam, iż rozwiązłość sama w sobie nie jest żadnym zaburzeniem. Wnerwia mnie takie jej klasyfikowanie, a z takowym się spotykałam. Natomiast skłonność do ZK może być skutkiem jakichś emocjonalnych, psychicznych, a nawet fizycznych zaburzeń. Tyle, że wtedy nie leczymy z rozwiązłości, tylko szukamy źródła naszych problemów.

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
8 godzin temu, Dragonfly pisze:

Poczytałam o tych 4 stylach i okazuje się, że z każdego z nich mam coś w sobie.

Ja natomiast stwierdziłam, że mam styl przywiązania bezpieczny. Wchodząc w poważniejszą relację stawiam za pewnik jej długotrwałość i do niej dążę. Na tyle, że nawet przedłużam naiwnie decyzję o rozstaniu, bo jestem tak pewna, iż nie zostanę opuszczona, aż w końcu nic z tego nie mam :lach: (bo wiadomo przecież - powodzenie relacji nie zależy wyłącznie od jednej strony). 

 

8 godzin temu, Dragonfly pisze:

Odrzuciłam monogamię jako coś dla mnie nienaturalnego.

Właśnie. Ja czytając o stylach przywiązania od razu spoglądałam na siebie jako na poli. Automatycznie rozpatrywałam przywiązanie nie tylko pod względem mojego związku z Sailorem, ale również bardziej zaangażowanych relacji z kochankami.

 

Skoro czuję się bezpiecznie przywiązana zarówno do Męża, jak i do Kochanka, to nie wiem, w czym się tu upatrywać problemu. :D

 

Lula.

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...