Skocz do zawartości
Sailor&Lula

Poniżenie, degradacja, upokorzenie.

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zapowiedziałam, tak robię - zapraszam do dyskusji na temat poniżenia. 

 

Nie zakładam wątku w dziale Ultimate Cuckold ponieważ wiem, że zjawisko pojawia się w wielu innego typu relacjach. 

 

Jakim narzędziem jest poniżenie w Waszych relacjach? Co Wam daje? Czym się objawia?

 

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

 

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie?

 

Lula.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tak na szybko:

 

26 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

 

Konsensus w tym wypadku jest możliwy dzięki bardzo dobrym poznaniu osoby którą poniżamy oraz ogromnej inteligencji emocjonalnej

 

27 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie?

 

Aftercare oraz beforecare - tym bardziej rozbudowany im bardziej zaawansowane praktyki. Do tego stabilność relacji

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
9 godzin temu, Sailor&Lula pisze:

Jakim narzędziem jest poniżenie w Waszych relacjach? Co Wam daje? Czym się objawia?

Ja mogę odpowiedzieć jedynie ze strony uległej, ponieważ dominacja jest u mnie sporadyczną formą zabawy, w której nie wyobrażam sobie, żebym potrafiła poniżyć Kochanka.

W formie uległej są np to wyzwiska, czy spełnienie poleceń. Co daje? Niejako przeniesienie w inny wymiar, poczucie zależności i oczywiście płynące z tego podniecenie. 

9 godzin temu, Sailor&Lula pisze:

 

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

Czasem rozmową, ale zwykle jest to w jakiś magiczny sposób odczytywane bez słów, poniekąd wypracowane przez całą relację.

9 godzin temu, Sailor&Lula pisze:

 

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie?

Tutaj ogromne znaczenie ma relacja na codzień, nie da się jednym zachowaniem tego wypracować.

Ja osobiście bardzo potrzebuje przytulenia po wszystkim - bliskości, choćby i bez słów.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Lula, nie dasz mi spać jak nie odpowiem, więc biorę się do roboty. Fragment poniższego posta będzie zaczerpnięty z mojej dzisiejszej wiadomości, którą zawarłam w moim temacie "Świadek na ślubie".


Jakim narzędziem jest poniżenie w Waszych relacjach? Co Wam daje? Czym się objawia?

Tak w skrócie (chyba, że elaboraty są mile widziane?) - Poniżenie partnera jest dla mnie zastrzykiem dopaminy, noradnrealniny, fenyloetyloaminy, a później także okscytocyny. Nie będę się tu wypowiadała za mojego Narzeczonego. Nie lubię i nie umiem opisywać uczuć innych osób, nawet, a może tym bardziej, Ukochanego. Mam wrażenie, że jest zbyt skomplikowany dla mnie i swoim opisem jego emocji upraszczam jego złożoność. Nie lubię kompromisów, a on tym bardziej.

 

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

Godziny rozmów. Wzajemne opowiadanie o swoich odczuciach, dociekanie, dopytywanie, nie tylko na trzeźwo, ale i podczas silnych emocji. Zaufanie z obu stron, że jesteśmy dla siebie najważniejsi, że prawdziwym celem nie jest tutaj wyrządzenie krzywdy drugiej osobie, że obie strony ostatecznie mają z tego przyjemność i że gdzieś tam w najgłębszych zakamarkach naszych mózgów mamy przeświadczenie, że środki, które stosujemy dają świetnego kompa emocjonalnego, ale są niczym w porównaniu z miłością wobec siebie, oddaniem i gotowością na poświęcenie w obie strony.

 

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie?

To nie cuckold tworzy nasz związek, nie jest jego fundamentem. Wzajemna fascynacja swoimi osobowościami, ciałami, poządanie - to już jest fundament, ale to i tak jest zaledwie jego składowa. Związek to przede wszystkim szara codzienność i myślę, że szacunek jaki sobie nawzajem okazujemy nie odbiega od tego, jaki na co dzień okazują sobie kochające się pary waniliowe. To, że nasze życie łóżkowe jest dość skomplikowane nie wpływa na to czy pomagamy sobie robiąc obiad, kiedy wspieramy się w gorszym czasie, jak dysponujemy budżetem, czy kiedy przytulamy się leżąc wyczerpani na polanie po długim górskim trekkingu...
 

Wielu ludziom znacznie łatwiej przychodzi zrozumieć związek, gdzie ktoś okłada ukochanego pejczem, wiąże go, niż to, że zadaje mu ból psychiczny.

Pobudza mnie, zabrzmi paradoksalnie, sadyzm zmieszany z czułością... Nie istnieje dla mnie okrucieństwo bez podszycia gorących i pozytywnych emocji do danej osoby. Zaworem bezpieczeństwa jest tutaj wzajemne zaufanie i wiedza partnera, że ostatecznie wszystko skończy się dobrze i nadal będziemy się kochać tak samo, albo i bardziej. Wiedzy o tym, że ból i cierpienie nie jest na wierzchołku góry, po której się wspinamy, a jedynie na jej drodze.
 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, Fleur pisze:

Lula, nie dasz mi spać jak nie odpowiem, więc biorę się do roboty. Fragment poniższego posta będzie zaczerpnięty z mojej dzisiejszej wiadomości, którą zawarłam w moim temacie "Świadek na ślubie".


Jakim narzędziem jest poniżenie w Waszych relacjach? Co Wam daje? Czym się objawia?

Tak w skrócie (chyba, że elaboraty są mile widziane?) - Poniżenie partnera jest dla mnie zastrzykiem dopaminy, noradnrealniny, fenyloetyloaminy, a później także okscytocyny. Nie będę się tu wypowiadała za mojego Narzeczonego. Nie lubię i nie umiem opisywać uczuć innych osób, nawet, a może tym bardziej, Ukochanego. Mam wrażenie, że jest zbyt skomplikowany dla mnie i swoim opisem jego emocji upraszczam jego złożoność. Nie lubię kompromisów, a on tym bardziej.

 

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

Godziny rozmów. Wzajemne opowiadanie o swoich odczuciach, dociekanie, dopytywanie, nie tylko na trzeźwo, ale i podczas silnych emocji. Zaufanie z obu stron, że jesteśmy dla siebie najważniejsi, że prawdziwym celem nie jest tutaj wyrządzenie krzywdy drugiej osobie, że obie strony ostatecznie mają z tego przyjemność i że gdzieś tam w najgłębszych zakamarkach naszych mózgów mamy przeświadczenie, że środki, które stosujemy dają świetnego kompa emocjonalnego, ale są niczym w porównaniu z miłością wobec siebie, oddaniem i gotowością na poświęcenie w obie strony.

 

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie?

To nie cuckold tworzy nasz związek, nie jest jego fundamentem. Wzajemna fascynacja swoimi osobowościami, ciałami, poządanie - to już jest fundament, ale to i tak jest zaledwie jego składowa. Związek to przede wszystkim szara codzienność i myślę, że szacunek jaki sobie nawzajem okazujemy nie odbiega od tego, jaki na co dzień okazują sobie kochające się pary waniliowe. To, że nasze życie łóżkowe jest dość skomplikowane nie wpływa na to czy pomagamy sobie robiąc obiad, kiedy wspieramy się w gorszym czasie, jak dysponujemy budżetem, czy kiedy przytulamy się leżąc wyczerpani na polanie po długim górskim trekkingu...
 

Wielu ludziom znacznie łatwiej przychodzi zrozumieć związek, gdzie ktoś okłada ukochanego pejczem, wiąże go, niż to, że zadaje mu ból psychiczny.

Pobudza mnie, zabrzmi paradoksalnie, sadyzm zmieszany z czułością... Nie istnieje dla mnie okrucieństwo bez podszycia gorących i pozytywnych emocji do danej osoby. Zaworem bezpieczeństwa jest tutaj wzajemne zaufanie i wiedza partnera, że ostatecznie wszystko skończy się dobrze i nadal będziemy się kochać tak samo, albo i bardziej. Wiedzy o tym, że ból i cierpienie nie jest na wierzchołku góry, po której się wspinamy, a jedynie na jej drodze.
 

Szacunek za słowa wyjaśnienia relacji z Twojego punktu widzenia.
Wiesz kto to zrozumie (mniej więcej rzecz jasna)?
Ktoś o podobnym umyśle i stanie uniesienia.
Przyzwyczaiłem się, że 90% kobiet mnie nie rozumie na tym poziomie relacji.
Dlatego zwyczajnie je ignoruję.
Ale też tym przyjemniejsze jest znalezienie tej konkretnej Kobiety. Lub tych konkretnych kobiet - w zależności od relacji, którą się buduje...

 

Może kiedyś pokuszę się o parę konkretnych słów o moich odczuciach towarzyszących 1 (słownie: jeden) przygodzie z panią hotką oraz o relacjach BDSM.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie mam w tej chwili ochoty wgryzać się w temat z mojej perspektywy zwłaszcza, że ta zaczela ostatnio mocno ewoluować. Zacznę truizmem ile uległych tyle uległości. 

 

W dniu 29.12.2020 o 15:07, Sailor&Lula pisze:

 

Jakim narzędziem jest poniżenie w Waszych relacjach? Co Wam daje? Czym się objawia?

 

Jak wypracowujecie konsensus w zachowaniach związanych z poniżaniem?

 

Czym jest dla Was szacunek wobec poniżanej osoby i jak go okazujecie.

Lubię być poniżany i całkiem świadomie do tego dążę. Lubię wszelkie przejawy poniżenia mnie jako rogacza i znajduje w tym swoje spełnienie. Konsensusu w moim związku o tyle nie ma, że wszelkie poniżenie przyjmę z radością ale za dużo to go tak na prawdę nie ma.

 

Ale ja nie o tym, a o szacunku słów kilka. Niezależnie od wszelkich form poniżenia jest to dla mnie tylko i wyłącznie "rola w teatrze", zdolność do podjęcia pełwnej swoistej gry, coś co sprawia mi mega przyjemność w szeroko  pojętym łóżku (może być też np. w samochodzie ) ale do jasnej cholery mam coraz bardziej dość jakiegoś takiego potocznego łączenia uległości z nieporadnością, nieśmiałością, brakiem asertywności lub nieumiejętnością wchodzenia w inne relacje. Powiem tak zapewne są takie zjawiska ale nie można tego rozciągać na proste równanie uległy=nieporadny/potrzebujący opieki. Na moim przykładzie uważam, że to bzdura. Na co dzień potrafię być bardzo stanowczy wobec obcych mi ludzi, zarządzam spora liczba osób, nadzoruje obieg bardzo ważnych dokumentów i umiejętnie deleguje niżej kompetencje- rozwiązuje codziennie wiele problemów i mówiąc skrótowo radzę sobie nieźle. Nie zmienia to faktu, że w łóżku dużo lepiej czuje się pod butem i jako bity i poniżany. Ale nigdy nie dałbym się poniżyć osobie której nie lubię lub zwyczajnie mi nie pasuje. Ja autentycznie w ramach relacji z perspektywy uległego musze widzieć, że jestem szanowany by dać sobie ten szacunek do siebie wyrywać na gruncie różnych praktyk a jednocześnie pozwolić sobie go zwrócić w ramach aftercare. 

 

To się trochę chyba nie na temat rozpisalem ale chciałem zostawić tu taką treść (tak mnie coś tchnęło).

  • Lubię 10
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
18 godzin temu, Dreamer pisze:

Niezależnie od wszelkich form poniżenia jest to dla mnie tylko i wyłącznie "rola w teatrze", zdolność do podjęcia pełwnej swoistej gry, coś co sprawia mi mega przyjemność w szeroko  pojętym łóżku (może być też np. w samochodzie ) ale do jasnej cholery mam coraz bardziej dość jakiegoś takiego potocznego łączenia uległości z nieporadnością, nieśmiałością, brakiem asertywności lub nieumiejętnością wchodzenia w inne relacje. Powiem tak zapewne są takie zjawiska ale nie można tego rozciągać na proste równanie uległy=nieporadny/potrzebujący opieki. Na moim przykładzie uważam, że to bzdura.

U siebie widzę to jeszcze inaczej.

 

Dla mnie pozycja zdegradowana i uniżona nie jest rolą w teatrze; ja ją naturalnie przyjmuję w sytuacjach erotycznych (o czym pisałam w temacie "Studium bólu"), co bywa zdziwieniem dla drugiej strony. Szczerze powiedziawszy, mało kto umie sobie z tym poradzić. Zupełnie więc nie widzę powodu, dla którego miano by mnie nie szanować, skoro taki jest mój flow i nie trzeba mnie nawet do tego wielce zmuszać, bym była nisko przy podłodze, albowiem to moja strefa komfortu w seksie. Tym bardziej, że posiadam wysokie poczucie własnej wartości - i myślę, że jest to jedna z dwóch kluczowych spraw potrzebnych do tego, by nie zrobić krzywdy uprawianiem seksualnej degradacji.

 

Kojarzenie naturalnej uległości erotycznej z nieporadnością życiową to przykład jakże powszechnego uogólniania. Nie mam pojęcia, dlaczego osoba zdeterminowana co do swych łóżkowych preferencji miałaby z tego tytułu nie zasługiwać na szacunek (skoro są one legalne i nie robią nikomu krzywdy). To, kim się jest w życiu pozaerotycznym, to zupełnie inna sprawa. Często preferencje seksualne pozwalają się nam niejako oczyścić z konwenansów, w które wplata nas codzienność. Bezwzględne szanowanie się i pielęgnowanie poczucia, że jesteśmy dla siebie cenni; że jesteśmy wdzięczni, iż możemy robić z sobą różne dziwne rzeczy - to kolejny klucz do radosnego eksplorowania pięknego świata pomiędzy "Degrader i Degradee".

 

----

 

Osobiście potrzebuję bardzo dużo degradacji. Na tyle dużo, że aż staję się pustą wydmuszką, przez którą przepływa energia Osoby, która nade mną dominuje. To bardzo trudne, by umieć utrzymać taki stan, a nawet w ogóle do niego dojść - tym bardziej, że jak wspomniałam wyżej, ja naturalnie odsłaniam kark i druga strona musi mieć w sobie silne potrzeby i wielkie umiejętności, by docisnąć mnie jeszcze mocniej. Zdegradowanie tworzy dla mnie niesamowitą przestrzeń do wielu kolejnych doświadczeń: chociażby do pełniejszego przyjmowania bólu fizycznego, a także to tworzenia bardzo unikalnej i fascynującej więzi z tym, kto mnie degraduje. To również odnajdywanie się w czynnościach najniższych hierarchicznie, jeśli są one wykonywane w większym gronie.

 

Ja jestem z tych swoich preferencji dumna. Wiem, jak wiele satysfakcji potrafią dać - wielostronnie. Wyśmiałabym kogoś, kto stwierdziłby, że nie zasługuję na szacunek ze względu na to, co kocham. Stałam się też wyczulona na typy, które uważają, że ich "upodobanie do upokorzeń" może wiązać się z ignorowaniem mnie - całej tej arcyważnej otoczki (czy raczej bazy!), która tworzy wspomniany przez @Wichura aftercare i beforecare.

 

Lula.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 31.12.2020 o 12:01, Sailor&Lula pisze:

Zupełnie więc nie widzę powodu, dla którego miano by mnie nie szanować, skoro taki jest mój flow i nie trzeba mnie nawet do tego wielce zmuszać, bym była nisko przy podłodze, albowiem to moja strefa komfortu w seksie. Tym bardziej, że posiadam wysokie poczucie własnej wartości - i myślę, że jest to jedna z dwóch kluczowych spraw potrzebnych do tego, by nie zrobić krzywdy uprawianiem seksualnej degradacji.

 

Kojarzenie naturalnej uległości erotycznej z nieporadnością życiową to przykład jakże powszechnego uogólniania. Nie mam pojęcia, dlaczego osoba zdeterminowana co do swych łóżkowych preferencji miałaby z tego tytułu nie zasługiwać na szacunek (skoro są one legalne i nie robią nikomu krzywdy).

Lula, potraktowanie kobiety uległej w sposób uniżony nie powoduje jej degradacji nawet w relacji. Dla mnie kobieta uległa, niezależnie od tego czy jest nisko przy podłodze czy pozwalam jej być wyżej zasługuje na mój szacunek. Nie wyobrażam sobie, żebym przyjął na służbę kobietę do której nie żywię szacunku. Jak by to świadczyło o mnie? Chyba dużo gorzej niż to co uważałbym o niej.

Kobieta uległa zasługuje na bardzo dużo szacunku, także z tego powodu iż jest wyjątkowa z powodu swojej uległości. To, że jej miejsce jest przy podłodze wynika z faktu iż ja tak chcę, w relacji. W życiu codziennym jako osobnik dominujący jestem dumny z uległej i wręcz żądam od innych okazywania jej szacunku. Ona ulega tylko wobec mnie i spełnia się wobec mnie a ja mam przyjemność z jej uległości.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 minut temu, Rafik_79 pisze:

Lula, potraktowanie kobiety uległej w sposób uniżony nie powoduje jej degradacji nawet w relacji. Dla mnie kobieta uległa, niezależnie od tego czy jest nisko przy podłodze czy pozwalam jej być wyżej zasługuje na mój szacunek. Nie wyobrażam sobie, żebym przyjął na służbę kobietę do której nie żywię szacunku. Jak by to świadczyło o mnie? Chyba dużo gorzej niż to co uważałbym o niej.

Kobieta uległa zasługuje na bardzo dużo szacunku, także z tego powodu iż jest wyjątkowa z powodu swojej uległości. To, że jej miejsce jest przy podłodze wynika z faktu iż ja tak chcę, w relacji. W życiu codziennym jako osobnik dominujący jestem dumny z uległej i wręcz żądam od innych okazywania jej szacunku. Ona ulega tylko wobec mnie i spełnia się wobec mnie a ja mam przyjemność z jej uległości.

Masz całkowitą rację. Zauważ jednak, że temat traktuje o zachowaniach degradujących. Pewnie, że jako uległa mojego Pana czuję się super dumna i wartościowa. Jest całe spektrum praktyk, które można wpisać w dziedzinę degradacji - bez kontekstu relacji D/s ich uprawianie mogłoby stanowić o braku szacunku wobec "upodlonej" osoby. Relacja D/s w piękny sposób wszystko przewartościowuje; szacunek ma tu ogromne znaczenie. Bez niego nie da się bezpiecznie ekspolorować świata upokorzeń. Tak to czuję. 

 

Lula.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Poniżenie, degradacja, upokorzenie... czyli właściwie co? Przecież tu nie chodzi o konkretne praktyki czy słowa które fizycznie robimy lub mówimy a o ich wydźwięk i reperkusje. Jedna osoba uległa nie jest równa drugiej i każda wymaga indywidualnego podejścia. To co jedną upokorzy tak, że będzie się po tym jeszcze miesiąc zbierała u drugiej wywoła uśmiech i prośbę o więcej. Mówimy o dominacji psychicznej czyli bardzo wrażliwym obszarze w którym dużo łatwiej jest szybko wywołać bardzo duże szkody. Poruszane kwestie wymagają oczywiście szacunku, zaufania ale też ogromnej odpowiedniości, poznania siebie oraz inteligencji emocjonalnej. Bez tego uważam, że nie ma co się w ogóle zapuszczać w rejony dominacji psychicznej z prawdziwego zdarzenia.

 

 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...