Skocz do zawartości
pawel1969

Orzeł czy reszka?

Rekomendowane odpowiedzi

Część 1: Ja i ex.

 

Poznaliśmy się na zamkniętej imprezie w lokalnym pubie. Uśmiechnęła się do mnie przelotnie siedząc samotna przy barze. Postanowiłem się przysiąść i pogadać. Szybko okazało się, że chłopak grający w bilard jest razem z nią. Postura Woody'ego Alena i dziesięć lat więcej, nie dawały mi szans przy osiłku w koszulce bez rękawów, a mimo to dobrze nam się rozmawiało. Chłopak wbijał bilę za bilą, a w miarę rozmowy z nią coraz bardziej dostrzegałem jak do siebie nie pasują. Powiedziałem inaczej:
- Dobrze razem wyglądacie.
- I to chyba tylko tyle. Nie wiem co z nim robię.
Po każdym udanym wbiciu spoglądał na Anię, chełpiąc się sukcesem, więc nagrodziła go brawami i uśmiechem.
- Więc czemu nie odejdziesz?
- Pewne rzeczy są fajne.
Ukryła szybko uśmiech, bojąc się że wyjdzie na osobę przywiązującą dużą uwagę do seksu.
- Fajnie mi się z tobą rozmawia, ale chyba zaraz będziemy szli.

Rozczarowany i nieco zazdrosny, że wyjdzie zaraz z osiłkiem na bardziej prywatną część wieczoru wysilałem szare komórki. Czułem jakby okazja wymykała mi się przez palce. Jeśli zaraz nic się nie stanie, to więcej jej nie zobaczę. Wyjąłem z kieszeni monetę.
- Orzeł czy reszka?
Niepewny uśmiech na jej twarzy wyrażał zaciekawienie.
- Gramy o coś?
- Jeśli wygram, całus dla mnie.
Chyba spodobał jej się mój akt desperacji, który pewnie wzięła za tupet.
- Czemu miałabym się zakładać?
- Bo ty też możesz wygrać. Proś o co chcesz.
- Wygrywasz - całus. Ale grzeczny w polik. Ja wygrywam - ściągasz spodnie na środku sali.
Nie zastanawiałem się. Dla niej warto było. Moneta poszybowała w górę, całe wieki robiąc salta, aż zabrzęczała na bufecie. Uśmiechnąłem się.

Osiłek wbijał kulę za kulą. Pewnie nie widział świata wokół.
- Idziesz zapalić? - spytała.
- Nie palę.
Przewróciła oczami i ruszyła ku drzwiom.
- Jak chcesz.
Zganiłem się w myślach za brak refleksu i ruszyłem za nią.
- Ale mogę zacząć. Lubię nałogi.
Na zewnątrz Ania sprawdziła przez okno, czy Przemek - jej chłopak wciąż jest pochłonięty stołem. Podeszła bardzo blisko i zrozumiałem, że nie będziemy palić. Zakład został spłacony, lecz nie był to pocałunek w polik. Oboje zrozumieliśmy, że zaczyna się coś nowego. Tydzień później Przemek zniknął z naszego wspólnego życia na dobre.
A przynajmniej tak wtedy myślałem.

Po zaręczynach zamieszkaliśmy u mnie, ponieważ miałem ułożoną sytuację życiową, a Ania wciąż studiowała i nie chciałem, by mieszkała z rodzicami. Datę ślubu wyznaczyliśmy na czerwiec, a później planowaliśmy zaszyć się w Chorwacji na trzy tygodnie. Pewnego dnia, miesiąc po zaręczynach Ania długo nie wracała i zaczynałem się martwić. Nie odbierała telefonów i nie było jej u wspólnych przyjaciół. Odnalazła się rano w naszej pościeli z wyraźnymi oznakami kaca. Zrezygnowałem więc z ułożonej poprzedniego dnia reprymendy, by podratować zdrowie narzeczonej. Wśliznąwszy się do gorącego łóżka postanowiłem skarcić ją na wesoło, lecz nie zdążyłem otworzyć ust.

Gdy tylko znalazła się w moich ramionach i pierwsze pocałunki musnęły szyję, Ania wybuchnęła płaczem. Dalsze czułości z mojej strony tylko pogarszały sytuację.
- Hej - wyszeptałem. - Co jest?
- Chyba mamy problem Paweł. 
Nie tyle same słowa, co sposób ich wypowiedzenia wywołały u mnie dreszcz i wiedziałem, że nie mówi o błahostce.
- Każdy problem rozwiążemy razem. Obiecuję.
- Zdradziłam cię. Z Przemkiem.

Wysłuchałem Ani, choć się nie usprawiedliwiała. Pojechała do niego zabrać stare rzeczy i mimo początkowej wrogości coś przeskoczyło. Straciła kontrolę nad sytuacją. Pozwoliłem, żeby się wyprowadziła. Nie chciałem, ale musieliśmy spojrzeć z dystansem i dopiero porozmawiać. Zależało mi na Ani i wiedziałem jedno. Nie stracę jej. A później wyznam czego się właśnie o sobie dowiedziałem.

Tydzień później spotkaliśmy się w kawiarni, z której po długiej rozmowie pojechaliśmy prosto do rodziców Ani po jej walizki. Wiedziała już o mnie wszystko. Zapewniłem, że jeśli będzie szczera, nigdy mnie nie straci. Kolejne wyznanie było dla mnie jak krok w przepaść. Zapewniłem Anię o dozgonnej wierności, dając jej wolną rękę na spotykanie się z mężczyznami. Nie chciała tego.

Okres narzeczeństwa bardzo nas do siebie zbliżył. Nie sądziłem, że można czuć tak blisko siebie inną osobę. Moja blondyneczka o figurze klepsydry zaskakiwała mnie każdego dnia swoją kreatywnością i coraz większą ochotą na eksperymenty. Po nie tak długich namowach spuściłem się na jej pyzatą buzię z drobnym nosem i wielkimi, błękitnymi oczami. Podczas seksu szeptała mi do ucha pragnienia na temat innych mężczyzn. Nic na świecie dotychczas nie spotęgowało tak moich doznań. Pragnąłem już by się puściła, lecz wolałem nie naciskać. Większą będę miał frajdę, jeśli wyjdzie to od niej.
Na ulicy Ania oglądała się za facetami, a lody i banany jadła w zmysłowy sposób. Traktowałem to jak grę wstępną przed wieczornym seksem.

Naszą noc poślubną można by nazwać porankiem poślubnym. Do sypialni dotarliśmy po świcie i choć padałem z nóg, nie mogłem się doczekać spełnienia małżeńskiego obowiązku. Ania weszła na białą pościel w sukni ślubnej. Rozchyliła uda.
- Jak długo nie masz majtek? - spytałem.
- Nie upilnowałeś mnie. Nie miałam ich już na sali. Niektórzy wiedzieli o tym.
Nie wiedziałem, czy blefuje, czy się droczy, ale to nie miało znaczenia. Pulsujący penis przypomniał mi, że dobrze byłoby zdjąć spodnie. Różowa szparka Ani, rozdzielająca na pół zadbany trawniczek, czekała na mnie. W dłoni Ani zobaczyłem monetę.
- Orzeł czy reszka?
- O co gramy? - spytałem.
- Wygrasz - ruchasz.
- A jak nie?
- Zwalisz konia.
- Rzucaj - podjąłem zakład bez wahania.

Nie oddychałem obserwując lot monety, aż upadła na prześcieradło. Usiadłem w fotelu i wziąłem go w rękę.
- Zawsze chciałem zobaczyć jak to robisz.
- Zboczona.
- Mnie dziś zaspokoi inny.
Zamarło mi serce, podchodząc do gardła. I gdy zorientowałem się, o czym Ania mówi, chyba poczułem lekki zawód. Pomyślałem jednak, że na wszystko przyjdzie czas.

W ręku trzymała gumowy członek, nie olbrzymi, ale większy i grubszy niż mój.
- Starałam się, by miał rozmiar Przemka, żebyś lepiej mógł sobie to wyobrazić.
Wyobraźnia zadziałała aż za dobrze i niestety po kilku szarpnięciach napletka spuściłem się na spodnie. A Ania dopiero zaczynała.
Leżąc okrakiem włożyła w siebie to coś. Czyżby taką miała minę, gdy wchodzi w nią Przemek? Przymrużone oczy i cichutkie westchnienia. Później słodkie jęki. Ania pieściła piersi i rżnęła się sztucznym kutasem. Soczki ze szparki spływały na prześcieradło tworząc mokrą plamę. Szybko doszła do orgazmu, wylewając z siebie prawdziwe, lepkie morze i zostawiając mnie z myślami, czy to jej umiejętności, czy rozmiar sprzętu.

Piski ustały, pierś falowała, gdy płuca łapały oddech, a mokre włosy lepiły się do czoła, podobnie jak suknia ślubna do ciała. Kałuża pod Anią była ogromna, a ja jeszcze nie ochłonąłem z wrażenia.
- Wyliż mnie - powiedziała tonem, jakiego jeszcze nie znałem. - Jeśli starczy ci sił i się spiszesz, będziesz mógł być drugi.
Szparka Ani smakowała mi wyjątkowo, być może dzięki głowie naszpikowanej rozbudzonymi fantazjami. Po krótkiej przerwie mój sprzęt powrócił do życia i spełniłem swój obowiązek, marząc, że może wkrótce będę naprawdę drugi.

  • Lubię 12

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

Meeeeega! Chyba najlepsze opowiadanie jakie tutaj czytałem! Pisz dalej, nie mogę się doczekać!

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część 2: miesiąc miodowy.

 

Lot przebiegał z turbulencjami. Dla mnie norma, lecz moja śliczna, świeżo upieczona żona pierwszy raz w życiu była na pokładzie samolotu. Starałem się ją zająć rozmową i udało się. Zapomniała o bujaniu, choć poleciały w moją stronę niewybredne epitety. Przekazałem Ani całą wiedzę, jaką posiadałem na temat długości penisów w niektórych krajach na świecie, szczególnie akcentując jak uprzywilejowani są w tej kwestii mieszkańcy Bałkanów: Chorwaci, Serbowie, Czarnogórcy, którzy nie mają prawa uskarżać się ani na rozmiar, ani na obfitość wytrysku.
- Mówiłam ci już? Jesteś odrażającym zbokiem.
Liczyłem na taką reakcję, kwitując ją pełnym satysfakcji chichotem. Czasem z Anią dla równowagi odchodziliśmy od normalnego poziomu naszych dyskusji.

Dubrownik przywitał nas falą upalnego powietrza. Na lotnisku czekał Zoran, który tak wyrósł, że go niemal nie poznałem. Ostatni raz byłem z przyjaciółmi u jego ojca pięć lat temu, gdy Zoran miał szesnaście lat. Nie wyobrażałem sobie lepszego miejsca na miesiąc miodowy niż willa Davora. Położona na mało zaludnionym, obrośniętym śródziemnomorską roślinnością wzgórzu, z widokiem na morze i wyspy, przypominała raj i zapewniała prywatność. Leżała tuż przy granicy Chorwacji i Czarnogóry. Nigdy nie lubiłem hoteli i ścisłych reguł tam panujących - im więcej gwiazdek tym więcej reguł. U Davora mieliśmy pełną swobodę. Całe piętro z wielkim tarasem do naszej dyspozycji, zero innych gości, a gospodarze niemal niewidoczni. Ania zakochała się w okolicy natychmiast, choć starałem się dla lepszego efektu wcześniej nie przesadzić z zachwalaniem.
 
Chodziliśmy do uroczych knajpek, poznając życzliwych czarnogórców i chorwatów. Byłoby idealnie i nie potrzebowałbym niczego więcej, gdyby nie mały drobiazg.
Emocje, których doświadczyłem, dowiedziawszy się o zdradzie Ani. Nie rozumiem ich i nie muszę rozumieć, ale pragnę je znów poczuć. Ta niepewność, poczucie zagrożenia, kołatanie serca i silne podniecenie. Nie chciałem naciskać, ponieważ ten wyjazd miał być w stu procentach dla nas. Z drugiej strony nasze fantazje to też my. Gdyby zerwała owoc z rajskiej jabłoni, to tylko dla siebie i dla mnie.

Niedługo przed wyjazdem poszliśmy wieczorem do ulubionego pubu. Spotkaliśmy Zorana z kolegami. Ucieszyłem się, gdy po dostrzeżeniu nas Zoran podszedł i zaproponował, żebyśmy się przysiedli. Szybko lody pękły i zrobiło się wesoło, a toasty wznoszone rakiją wprawiły nas w szampański nastrój. Mieszanka polskiego, chorwackiego i łamanej angielszczyzny, niepostrzeżenie stała się zrozumiała dla wszystkich. Opowiadaliśmy wzajemnie śmieszne historie z naszych krajów. Anię gryzło jedno spostrzeżenie, w końcu spytała o to Zorana:
- Dlaczego u was nie ma barmanek?
- Tu mężczyzna nie chce, by inni flirtowali z jego dziewczyną. Wolą sami wykonywać ten zawód.
Ja lepiej niż Ania znałem mentalność tutejszych mężczyzn i tylko to powstrzymywało mnie przed szczerą rozmową z Zoranem. Bałem się zostać niezrozumianym.
Ania poczuła się zmęczona, więc wróciliśmy do willi. Świetnie wyczuła moją chęć na dalszą imprezę.
- Idź jak chcesz. Nie będzie mi przykro.
Wróciłem do pubu, nie wiem ile jeszcze wypiłem, a gdy zostałem już tylko ja i Zoran, nie miałem żadnych hamulców. Rakija zrobiła z nas braci. Wtedy wszystko mu wyznałem.

Rano obudziłem się skacowany obok Ani, próbując poskładać w całość puzzle w mojej głowie. Powrót z pubu z moim nowym bratem przy akompaniamencie piosenek. To pamiętam, bo ocuciło mnie chłodne, nocne powietrze. Tylko co ja mu nagadałem? Prawie na pewno oferowałem Anię. Niewiele tych wspomnień. Gdy trochę się ogarnęliśmy i zeszliśmy na dół, spotkaliśmy Zorana w holu. Jak zwykle uśmiechnięty puścił do mnie oko.
- Żyjesz? - spytał.
- Nie wiem.
Coś sprawiło, że śmialiśmy się z tego długo. Potem Zoran zaproponował:
- Jadę jutro do Dubrownika. Może chcecie się zabrać? Załatwię tam jedną sprawę, a potem mógłbym wam pokazać trochę miasta.
- Czemu nie? Przejedźmy się Paweł.
- Dobra. Pewnie.

Dziwny pech chciał, że nazajutrz rozbolał mnie brzuch. A przynajmniej Ania tak powinna myśleć.
- Nie chcę, żebyś przegapiła okazję. Jedź. Nie będzie mi przykro.
- Bez ciebie nie jadę. Zdążymy jeszcze zwiedzić Dubrownik.
Sięgnąłem do kieszeni.
- Orzeł - jedziesz, reszka - nie.
Skinęła głową, że się zgadza. Nie przyznałaby przede mną, że jest podniecona wspólnym wyjazdem z przystojnym chłopakiem. Na szczęście mowa ciała nie jest mi obca i czytałem w Ani jak w otwartej księdze. Było jasne, że oboje chcemy zobaczyć orła.
Dziesięć minut później pomachałem Ani z okna. Wsiadła do niebieskiego wana i odjechali. Obiecała, że zadzwoni, by sprawdzić jak się czuję. Po jej wyjeździe naprawdę zacząłem mieć małe problemy w dole brzucha, ale raczej wywołane nadziejami.

Pierwszy raz zadzwoniła przed południem.
- Lepiej skarbie? Martwię się cały czas.
- To tylko brzuch. Zresztą przechodzi. Jak się podoba miasto.
- Jak z bajki. Byliśmy na kawie na starówce. Teraz Zoran coś załatwia. Jak wróci, pewnie pozwiedzamy chwilę i wracamy.
- A jak Zoran?
- Co jak?
- Chyba mu się wygadałem ze wszystkim. Nie chciałabyś spróbować?
Miałem wątpliwości, czy dobrze, że rozmawiamy o tym przez telefon, ale teraz nie było już wyjścia.
- Nie powiedziałam nie, ale w nasz miesiąc miodowy? Tak się spieszysz? Kończę bo idzie. Możemy pisać.

Ania odezwała się w porze obiadowej. Zabrał ją trochę poza plażę publiczną, gdzie łatwo znaleźć intymne, osłonięte przed światem miejsce na jednym z wielkich głazów, tuż przy lazurowej wodzie.
"Pięknie tu. Zoran przychodzi w to miejsce gdy chce się cały opalić"
"Opalacie się?" - odpisałem ogólnie w nadziei, że Ania pociągnie temat ujawniając więcej szczegółów. Ujawniła, ale nie były to szczegóły.
"Miałeś rację z tymi Chorwatami w samolocie".
To chciałem przeczytać. Zaczynałem znów odczuwać świdrujący niepokój. Wyobraziłem ich sobie na kamieniu. Jego nagiego leżącego przy mojej Ani. Telefon ponownie zapiszczał, zanim zdążyłem odpisać:
"Też bym się poopalała cała, ale nie mogę się jakoś przy nim przemóc."
"Tutaj to nic niezwykłego. Nie będzie mi przykro."

Długo nie przychodziły kolejne wiadomości. Trochę się niepokoiłem, więc sam napisałem:
"Co u was?"
Zero odpowiedzi. Zrobiło się późne popołudnie, więc myślałem, że niedługo napalę grilla.
"O której będziecie?"
Odpowiedź przyszła grubo po dziewiątej wieczorem, gdy emocje niemal rozszarpały moje drobne ciało we wszystkich kierunkach.
"Robimy rundkę po dyskotekach. Ale tu jest klimat! Boję się tylko, że Zoran trochę wypił."
Mnie też ta informacja zmartwiła, ponieważ nie wiedziałem czy to lekkomyślność młodego chłopaka, czy też ma awaryjny plan na powrót. Kolejne długie milczenie Ani spotęgowało uczucie miłego niepokoju. Głowa roiła się od wyobrażeń. Ania z nowym przyjacielem poznaje nocne życie urokliwej starówki mojego ulubionego miasta. Tu wszystko robi wrażenie, więc o wszystko jest dużo łatwiej. Czułem tętno już nie tylko w skroniach, lecz w całym ciele. Ulżyłem sobie szybko.
Następna wiadomość była już po północy:
"Wyszliśmy z dyskoteki. Szumi mi w głowie. Zoran prowadzi mnie za rękę. Chyba idziemy nad morze, bo czuję powiew. Nie wiem co będzie dalej i kiedy się teraz odezwę."

Kolejna wiadomość nie nadeszła. Obudziłem się z bolącym ptakiem, nie mając dla niego litości w nocy. W południe widząc, że nadjeżdżają wyszedłem przywitać ich na podjeździe. Z walącym sercem oczekiwałem, aż Ania wysiądzie z samochodu. To było coś!  Znów to czułem! Miałem swoją wisienkę na torcie.
Opowieść o tym co zaszło na ławce przy nadmorskiej promenadzie, to najbardziej stymulująca rzecz, jaka mnie spotkała. Masturbowałem się w pokoju przed Anią, słuchając uważnie i dopytując o szczegóły. Chciałem wiedzieć wszystko dokładnie, od momentu kiedy na nim usiadła.
- Falowałam na nim kochanie. Przechodzili ludzie, i  choć nie było księżyca, wiedzieli co się dzieje. To takie fajne, gdy wiesz, że ktoś patrzy. Czułam gorące ręce Zorana na nagich pośladkach. A to tego ten chłodny wiatr, który je owiewał. Całowaliśmy się jak zakochani. A potem poczułam w sobie gorąco. Dużo gorąca. Z tym drugim też miałeś rację.
Trysnąłem.

  • Lubię 16
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...