Skocz do zawartości
Robeks

Leśna wyprawa

Rekomendowane odpowiedzi

Samozaparcia i talentu do pisania :) 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

50. KOLEGA AGNIESZKI

 

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w salonie. Patrzyłem na moją żonę, nie potrafiąc ukryć wszechogarniającej mnie nerwowości. Niby mieliśmy już doświadczenie, niby obydwoje się zdecydowaliśmy. Ale gdy od planów przechodzi się do realizacji... wtedy zawsze pojawia się stres i niepewność. Jak to wszystko się potoczy? Pomysł był mój, przyznaję. Jednak Agnieszka też miała dużo do powiedzenia i ostateczny plan był połączeniem naszych wspólnych potrzeb i fantazji. 

  • Muszę się zbierać. - rzekła rzecz oczywistą. 
  • Podwieźć cię? - zapytałem po raz ostatni. 
  • Nie... sama dam radę. 

Wiem, wiem. To też było ustalone, ale mimo wszystko spróbowałem. 

  • Pozostała tylko jedna rzecz... 

Wiedziałem co to oznacza. Na to również byłem przygotowany. Jednak ten symboliczny gest, który miała wykonać napawał mnie dziwnym, trudnym do wyrażenia uczuciem. Zdjęła swoją obrączkę i podała mi ją, patrząc głęboko w moje oczy. Na jej twarzy były wypisane nieodgadnione emocje. Przyjąłem ją bez słowa i przezornie umieściłem w zapinanej na zamek kieszeni. To by było na tyle. Nic więcej nie pozostało do zrobienia. Agnieszka pocałowała mnie delikatnie w policzek i poszła w kierunku wyjścia. 

 

Teraz pozostała najtrudniejsza część zadania. Oczekiwanie. To w całym planie było najcięższe. Nie miałem za nią iść. Nie miałem jej śledzić. Nie byliśmy w leśnej głuszy, tylko w tętniącym życiem mieście. Ale jak już mówiłem, plan był uzgodniony wspólnie, był kompromisem. Ona chciała odrobiny prywatności, a ja... miałem dostać coś w zamian. Decyzja, czy i kiedy skorzysta z tej możliwości należał do mojej żony. Ja jednak byłem spokojny. Wiedziałem, że mnie nie zawiedzie. 

 

Poznała go przez internet. Był cztery lata starszy, po studiach. W trakcie rozmowy bardzo jej zaimponował. Tak przynajmniej twierdziła. Od czasu do czasu pokazywała mi skrawki konwersacji, ale nie miałem do niej samodzielnego dostępu. Widziałem tylko to co chciała mi pokazać. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. On nie wiedział o moim istnieniu. W jego przekonaniu Agnieszka była singielką. Umówili się na spotkanie, nic zobowiązującego. Jemu zależało, ona zgrywała niedostępną. Być może po części to prawda. Zrobiła się ostatnio bardzo wybredna. 

 

Siedziałem na kanapie. Popijałem browarka i czekałem. Czas płynął, a alkohol wcale wiele nie pomagał. Byłem poddenerwowany, siedziałem w napięciu czekając na telefon. To było dla mnie zupełnie nowe doznanie. Nie jakieś wakacje, nie nasi znajomi. Wczoraj oglądaliśmy serial, dzisiaj była z innym. A ja... nie wiedziałem kompletnie nic. Czułem pustkę, a zarazem dookoła moich myśli była burza. Burza podejrzeń, domysłów, z których każdy wydawał się absurdalny, wręcz nierealny. Usiadłem wyprostowany, nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Wierciłem się nie wiedząc czy wolę siedzieć, stać, czy może jednak leżeć. Poszedłem do lodówki po kolejne piwo, gdy rozległ się dźwięk komórki. A więc jednak! Szybko wróciłem do stolika, gdzie zostawiłem telefon. To był Arek... Odebrałem niezadowolony. 

  • ·Czego? - burknąłem. 
  • Stary, spokojnie. - zaczął mnie uspokajać mój najlepszy kumpel. - Czyli rozumiem, że wszystko wypaliło? 

Tak, wspomniałem Arkowi co jest na rzeczy. Jak widać był bardzo ciekaw co się dzieje na spotkaniu Agi. 

  • Wypaliło, nie wypaliło. Skąd mam wiedzieć!? - warknąłem. 
  • Cisza? - zapytał tylko. 
  • Cisza. 
  • Czyli przeszkadzam? - zaczął rozumieć. 
  •  W każdej chwili mogę dostać telefon. 
  • Spoko. Daj znać jutro. Udanego wieczoru. Cześć! 
  • Nara. 

Odłożyłem słuchawkę i wróciłem do lodówki. Po chuj on dzwoni? Wie przecież, że czekam na telefon od Agnieszki. Oczywiście jeżeli ta zdecyduje się do mnie zadzwonić i włączyć głośnomówiący. Minęło już parę godzin, a ona wciąż nie dawała znaku życia. W mojej głowie zrobiło się pochmurno. Wtedy przyszedł upragniony SMS. 

  • “Niedługo zadzwonię” 

Tak! Na to czekałem. A jednak, w końcu się dowiem co się dzieje na jej randce. Wyłączyłem telewizor. Zamknąłem okno. Tak, tak, miałem się wyciszyć. Ale zawsze pozostawało te parę chwil, gdy tamten mógłby coś usłyszeć. Już nie potrafiłem usiedzieć. Chodziłem po pokoju i czekałem na dzwonek. W końcu nastała upragniona chwila. Kompletną ciszę przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. Drżącymi palcami je odebrałem. Na początku była cisza. Potem lekki szum. Bałem się przez jedno uderzenie serca, że są problemy z sygnałem. W końcu usłyszałem głosy. Ich głosy. 

  • Naprawdę super się z tobą rozmawia. Czuję się jakbyśmy znali się od dawna. 
  • Mam podobne odczucia. - to był jego głos. Słyszałem go po raz pierwszy. Niski, ciepły, przyjemny. - Mówiłaś, że seks na pierwszej randce nie wchodzi w grę. A ja już się czuję jakby to było nasze dziesiąte spotkanie! 
  • Wiesz czuję to samo... ale taki szybki seks mógłby wszystko zepsuć. 
  • Skoro dobrze się dogadujemy... - zaczął ją przekonywać. 

O co to to nie! Pomyślałem, poirytowany. Umawialiśmy się, żadnego seksu na dzień dobry. Niech się facet wykaże, a nie od razu spija śmietankę. Ja tak łatwo nie miałem... Choć po cichu liczyłem, że kochanek Agnieszki, będzie miał trochę łatwiejsze zadanie niż ja. 

 

Moja żona powiedziała coś czego nie zrozumiałem. Widocznie to postawiło do pionu napalonego kolesia, gdyż lekko przystopował i zmienił temat. Ja jednak liczyłem, że na tym się nie skończy. Nie myliłem się. Nie minęło dużo czasu, gdy męski głos podjął kolejną próbę. Tym razem był znacznie bardziej przebiegły. 

  • Kupiłem Ci prezent. - oświadczył. 
  • Mi? Przecież dopiero się poznaliśmy. - zdziwiła się Agnieszka. 
  • Wiem, ale spokojnie. Uznałem, że dam ci go tylko wtedy, jeżeli stwierdzę, że jesteś odpowiednią osobą. 
  • Odpowiednią do czego? - dopytała ostrożnie. 
  • Do tego, żeby zostać obdarowaną. 

Chwila ciszy, szelest rozrywanej paczki. Jej westchnienie. Znowu cisza. 

  • Ochh... to musiało być bardzo drogie. 

Cisza potwierdziła jej przypuszczenia. 

  • Nie powinnam tego ot tak przyjmować. Głupio mi... Czy mogę przymierzyć? 
  • Oczywiście, jest twoja. 
  • Pójdę do łazienki... 
  • Jak sobie życzysz. - w jego głosie słychać było lekki zawód. 

Wzięła telefon ze sobą. Słyszałem chroboty, trzaski i inne trudne do zidentyfikowania dźwięki... Gdy nagle dostałem zdjęcie, a na nim ona w cienkiej, lekko prześwitującej bieliźnie do tego czarne samonośne pończochy. Nachyliła się nad telefonem i wyszeptała. 

  • Mam się mu w tym pokazać? 
  • Ale... - syknąłem, wyłączając wcześniej wyciszenie. 
  • Decyzja należy do ciebie. Masz mało czasu, zaraz przebieram się w swoje ciuchy. 

Chwila napięcia. Gorączkowego myślenia i oceniania sytuacji. Wiedziałem, że nie mam wyjścia. Podniecenie przyszło nagle, bez zapowiedzi. Nie potrafiłem się jemu oprzeć. 

  • Dobra. - powiedziałem cicho. 

Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Jedynie kolejną serię chrobotów i trzasków. Skrzypnięcie drzwi. A więc wyszła z łazienki. Jej kolega miał ją zaraz zobaczyć w tym wyzywającym stroju. Dokładnie takim, który mu się podobał. W końcu sam go wybrał. Ktoś głośno zaczerpnął powietrza. Najwyraźniej zrobiła na nim piorunujące wrażenie. A przecież przez ten strój dało się dostrzec zarysy... jej atrybutów kobiecości. 

  • Woow... jesteś. Jesteś piękna! - wydukał jedynie. 

Tak, musiała go powalić swoją urodą. Wierzę, że nigdy wcześniej nie widział piękniejszej kobiety! Mogłem sobie dać rękę uciąć. 

  • Nie musiałaś tego robić... Nie chcę, żebyś pomyślała, że... 
  • Dobrze wiemy, że tego oczekiwałeś. 
  • No... tak... choć myślałem, że może założysz to przy którymś z kolejnych spotkań? - wciąż był wyraźnie zaskoczony. 
  • Dobra, lepiej powiedz jak ci się podobam. - zmieniła temat. 

Chwila ciszy, przerywana krótkimi szmerami, czyżby chodził wokół niej i się przyglądał? Tak, brak wymiany zdań i głośniejszych dźwięków właśnie to sugerował. Czekałem w napięciu na dalszy rozwój sytuacji. Ustaliliśmy, że mu dzisiaj nie da... ale czy moja ostatnia decyzja nie anulowała tych poprzednich? Tego nie byłem taki pewny. Wyczekiwałem więc w napięciu dalszych wydarzeń. Wtem... 

  • Hej! Żadnego dotykania! Możesz tylko patrzyć. - jasno postawiła sprawę Aga. 
  • Wiesz, że nie jest to łatwe? 
  • Wiem, ale bądź cierpliwy. 

Pogrywała z nim, choć byłem pewny, że jest już na niego mocno napalona. Znowu tylko te cholerne szmery. Jak bardzo brakowało mi obrazu, by wiedzieć co konkretnie tam się dzieje! Wiele jednak wskazywało, że ich zabawa dobiega powoli końca. Wtedy to właśnie jej kolega podjął ostatnią próbę ugrania czegoś więcej. 

  • A czy za moją cierpliwość zostanę jakoś wynagrodzony? - zapytał, rozpoznając grunt pod dalsze działanie. 
  • A w jaki sposób chciałbyś zostać wynagrodzony? - zapytała zaciekawiona żona. 
  • Chciałbym ci zrobić parę fotek w twoim nowym stroju. 

Znowu pauza. Wyraźnie ważyła jego słowa i zastanawiała się, czy powinna się na to godzić. I tak całe to spotkanie doszło dalej niż się spodziewaliśmy. Tym razem nie miała jak spytać mnie o zdanie, więc zaproponowała pewien kompromis. Gdy usłyszałem jej odpowiedź uznałem, że jest ona dosyć rozsądna. 

  • No dobrze, ale pod warunkiem, że zdjęcia będą robione moim telefonem. Jutro je przejrzę i zdecyduję się, które ci wysłać. 
  • Dobrze. Zgoda. - jej nowy kolega zaakceptował warunki. 

Chwilę później połączenie telefoniczne z moją żoną zostało przerwane. Ktoś by pomyślał, że powinienem czuć zawód. Tak jednak nie było, gdyż dobrze wiedziałem, że wszystkie zdjęcia robione jej telefonem są synchronizowane z kontem w chmurze... a tak się składa, że miałem do niego dostęp. Czułem, że zabawa dopiero się rozpoczyna, a Agnieszka jeszcze nie raz mnie zaskoczy. Miałem wrażenie, że nowy kolega bardzo jej odpowiada i tylko nasze wcześniejsze ustalenia hamują ją przed szybkim popchnięciem tej znajomości do przodu.

  • Lubię 16
  • Wow! 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Miła niespodzianka o poranku. :klaszcze: Budowanie napięcia dobrze Ci idzie. Długo nic się nie działo ciekawego w opowiadaniach tutaj, tym większe zaskoczenie powrotem mistrzowskiej serii. :redevil:

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bardzo mnie cieszy, że nasza parka kontynuuje zabawę;) Piszesz super, nie każ czekać długo na kolejne odcinki. 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odpaliłem komputer. Zdecydowanie wolałem obejrzeć to na większym ekranie. Wszedłem w przeglądarkę, odpaliłem konto w chmurze i znalazłem folder z mediami. Tam wciąż były jedynie nasze ostatnie zdjęcia z weekendowego spaceru. Cierpliwie czekałem, aż pojawi się coś nowego. Wierzyłem, że Agnieszka ma włączony transfer danych. Nigdy go nie wyłączała, zawsze była online, ot znak naszych czasów.  

 

Nie zawiodłem się, po paru minutach pojawiła się pierwsza fotka. A tam ona stała przodem, rękoma podpierała biodra. O tak, wyglądała bardzo apetycznie. A strój? Cóż, czarna koronka, bardzo delikatna. Prześwitująca wręcz. Dało się dostrzec obrys jej sutków okolonych aureolkami, a poniżej niewyraźne zarysy jej waginy i paseczka włosków łonowych. Tamten musiał to widzieć równie dobrze co ja, jak nie lepiej! Kolejne zdjęcie. Podobne, tyle że od tyłu. Jej jędrne pośladki prezentowały doskonały owalny kształt. Koronkowa bielizna wpijała się w rowek, coś pięknego... i jakże podniecającego. Mogłem takie zdjęcia oglądać godzinami, mimo że widziałem jej zgrabne ciało wielokrotnie. Ten widok po prostu nigdy mi się nie nudził. A tamten? Miał to przed oczami po raz pierwszy, cóż to musiało być dla niego za przeżycie! 

 

Kolejne zdjęcie. Znowu od przodu, tym razem była jednak pochylona, ręce na kolanach, ściskały jej piersi do środka, do tego czerwone, lekko otwarte usta. Aż chciało się je pocałować, jednocześnie łapiąc w ręce te dwie dorodne półkule poniżej. Tak, ta sesja zaczynała nabierać erotycznego podtekstu. Na następnej fotce, znowu ustawiła się od tyłu. Tym razem wypięła się do obiektywu z lekko rozstawionymi nóżkami, na których było widać delikatne pończoszki, stanowiące część kompletu. Jej pośladki lekko się rozwierały. Dzięki temu było widać paseczek do majteczek, który wcześniej niknął między zaciśniętymi półdupkami. Teraz było wszystko widać jak na dłoni. Na szczęście materiał szczelnie opinał jej wzgórek i pochwę, zapewniając choć odrobinę przyzwoitości. 

 

Gdy ponownie odświeżyłem stronę zobaczyłem kolejny plik, po jego otwarciu aż ciarki przeszły mi po plecach. Aga znowu była przodem, tym razem jej ręka ciągnęła majteczki ku górze. Dzięki temu zabiegowi wpiły się one w jej cipkę pokazując fragment warg sromowych, które wystawały po bokach materiału. Dodatkowo dało się dostrzec niewielki fragment jej ciemnych włosów łonowych. Czy ona, aby nie przegina? Ten facet zaraz się na nią rzuci i bez słowa wyrucha! 

 

Na kolejny materiał musiałem trochę zaczekać. Jednak okazało się, że tym razem nie była to fotka, lecz film! Otworzyłem go z bijącym sercem. Na pierwszym planie ona. Na szczęście w bieliźnie. Stała na środku pokoju, on widocznie stał gdzieś w okolicach kanapy. 

  • ·Rozumiem, że moja modelka przystaje na moją małą propozycję? - zapytał głosem, w którym bez problemu dało się wyczuć mocne podniecenie. 
  • Tak, ale tak jak powiedziałam, światło ma zostać zgaszone. 

Serce zabiło mi mocniej. Chyba coś ustalili w trakcie robienia fotek o czym ja nic nie wiedziałem! Tak to jest jak słuch został zastąpiony wzrokiem. Tymczasem na nagraniu światło faktycznie zgasło, widziałem tylko niewyraźne cienie i kontury, które poruszały się w bliżej nieokreślony sposób. To musiała być moja Aga, ale co ona robiła? Czyżby tańczyła? Po co więc gasić do tego światło? Nagle dotarła do mnie myśl aż nazbyt oczywista. Brak oświetlenia robił tu za cenzurę! Moja żona po prostu się rozbierała! No to się porobiło! Co mam robić? Co mam do cholery robić? Odpowiedź była jednak oczywista. To co zwykle w podobnych sytuacjach. Milczeć. Patrzyć. Nie przeszkadzać. Korzystać z chwili... Masturbować się. 

 

Światło zapaliło się ponownie, a wtedy ujrzałem ją. W samych pończochach na środku pokoju. Jedną ręką zakrywała obie piersi. Drugą łono. Nie zmieniało to jednak kompletnie faktu, że stała całkiem naga naprzeciwko swojego nowego kolegi. Właściwie mógłby teraz wstać, odciągnąć jej ręce na bok i patrzyć do woli na jej cycki, na jej cipkę... i wcale nie musiał poprzestać na patrzeniu! On jednak tylko stał i napawał się tym widokiem z pewnej odległości. W końcu jednak przemówił. 

  •  To jak? Mogę zrobić zdjęcie? 
  • Tak jak się umawialiśmy, potem koniec. - uściśliła Agnieszka. 

Na tym nagranie się skończyło. Znowu straciłem wzrok i słuch. Byłem ślepy, głuchy i nieświadomy tego co się dzieje. Nie byłem ani w swoim salonie, ani w salonie jej kochanka, zawisłem gdzieś w czasoprzestrzeni. Czekałem. Czekałem na to ostatnie zdjęcie. A ono nadeszło. Nie kazali mi długo czekać. Z bijącym sercem je otworzyłem. Była na nim Agnieszka, zakryta tak jak na filmiku. Prawą ręką zakrywała piersi, lewą łono. A więc jednak, ufff. 

 

Na tym sesja się skończyła, a ja ponownie pogrążyłem się w totalnej dezinformacji. Czekałem, a czas dłużył się niemiłosiernie. Czy dalej tam byli? Czy dalej rozmawiali? A może robili coś więcej? Coś co nie było przeznaczone dla moich oczu? Kiedyś było łatwiej. Mogłem wszystko bezpiecznie obserwować. Nie było przede mną tylu tajemnic. To się jednak zmieniło. Moja rola się zmieniła i ciężko mi się było do niej przyzwyczaić. Minęła godzina, gdy usłyszałem szczęk zamku. Wróciła do mnie. Nie została u niego na noc, czego zacząłem się już powoli obawiać. Weszła do ciemnego przedpokoju, zdjęła buty i przyszła do salonu, gdzie na nią czekałem. 

  • I jak ci się podobało kotku? - zapytała zmęczonym głosem. 
  • Było... inaczej. Ale emocje nie odpuszczały nawet na moment. 
  • Mi też się podobało... podoba mi się. - wyznała. 
  • To znaczy, że chciałabyś się z nim... no wiesz? - zapytałem, kończąc zdanie koślawo. Jakbyśmy mówili o temacie tabu, jakbyśmy byli niedoświadczonymi nastolatkami. 
  • Pieprzyć? Tak... - dokończyła za mnie, wyraźnie rozbawiona moim zawstydzeniem. 

Czas było zadać kolejne pytanie. Z jednej strony chciałem znać na nie odpowiedź, z drugiej nieco obawiałem się co też usłyszę. Ostatecznie się przełamałem. 

  • I co dalej? 
  • Przeleć mnie. - powiedziała mi na ucho. 

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale jakże ona była dla mnie miła! Rzuciłem się więc na nią bez dalszego gadania, zapominając o poprzednim pytaniu. Zdjąłem jej koszulkę, rozpiąłem spodnie. Po chwili była już w samej bieliźnie. Ale nie tej od kochanka, tylko w swojej, niewyzywającej, normalnej. Poczułem zawód, ale zrozumiałem, że tamten strój jest przeznaczony dla niego. Przyjąłem to do wiadomości. Może i on oglądał ją w skąpym stroją, ale to ja tego wieczora zarucham! Z tą myślą zerwałem z niej stanik i majtki. Kompletnie nagą poprowadziłem do sypialni, gubiąc po drodze swoje odzienie. Tak wylądowaliśmy w naszym małżeńskim łożu. 

Mój penis sztywniał, ona pomagała mu dojść do pełnych rozmiarów swoją ręką. Ja tymczasem zacząłem masować jej waginę. Spomiędzy jej warg sromowych wyciekały soczki świadczące o jej narastającym podnieceniu. Miała ochotę na seks, ale czy ze względu na moje zabiegi? Czy z powodu wcześniejszego spotkania. Chciałem wierzyć w to pierwsze, jednak coś mi mówiło, że to jednak zasługa wieczornego wyjścia. Nie miało to jednak większego znaczenia. Mój penis znalazł drogę do jej pochwy w pozycji na misjonarza. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a ja ją w tym czasie penetrowałem. Uśmiechała się do mnie, a mój penis nadziewał jej ciasną cipkę. Brałem ją bez gumki, tak jak zwykle. Zastanawiałem się czy swojemu kochankowi pozwoli na to samo na dzień dobry. Czy może jednak będzie musiał swoje odbębnić w kondomie? 

  • Mmm, mój ty ogierze. Ależ mi dzisiaj z tobą dobrze! - westchnęła nie odrywając ode mnie wzroku. 

Nie powiem, zrobiło mi się bardzo miło i zachęciło mnie to do podkręcenia tempa. Gdy po całym wieczorze z kochankiem, twoja żona wraca do domu i mówi ci takie słowa to czujesz, że wciąż jest twoja. O tak, to było wspaniałe uczucie! 

  • Ale następnym, który mnie przeleci, będzie mój nowy kolega. - dodała z szerokim uśmiechem. 

Te słowa zadziałały na mnie jak samowyzwalacz. Zupełnie niespodziewanie doszedłem. Moja sperma wlewała się do jej norki a ja złapałem ją za jej jędrne piersi i pompowałem w nią swoje nasienie. Czułem, że mnie nie okłamuje. Że już podjęła decyzję i być może jej przyszły kochanek już o tym wie. Leżeliśmy w milczeniu na łóżku, patrząc w sufit. Odpoczywając i zbierając myśli. 

  • Nie odpowiedziałaś mi na poprzednie pytanie... Co dalej? - zapytałem z bijącym sercem. 

Milczała przez pewien czas. Możliwe, że zastanawiała się jak to ubrać w słowa, albo po prostu chciała potrzymać mnie przez chwilę w niepewności. Czekałem więc potulnie i nic nie mówiłem. 

  • Spotkamy się ponownie... obiecałam, że na drugiej randce dostanie coś więcej. 

Zaczerpnąłem głęboko powietrze. Co to miało oznaczać? Jak dużo więcej miał dostać jej nowy kolega? To wciąż pozostawało niejasne. Spojrzałem na nią pytająco, licząc że udzieli mi więcej wskazówek. 

  • Spokojnie, to jeszcze nic pewnego. Będzie musiał wygrać nagrodę, żeby dostać coś więcej. 

To zabrzmiało bardzo intrygująco. Czyżby jeszcze się wahała? A przecież dopiero co mi powiedziała, że chce się z nim pieprzyć! Musiałem poznać szczegóły jej planu. Drążyłem temat na tyle długo, że wyjawiła mi o co w tym wszystkim chodzi i na czym polega jej gra z nowym kolegą. Gdy poznałem szczegóły dotarło do mnie, że pomysł choć ciekawy, był nieco ryzykowny. Ona jednak najwyraźniej już postanowiła. Nie pozostało mi nic innego jak zgodzić się na jego realizację. Miał on również swoje dobre strony. Tym razem będę w stanie zobaczyć coś na własną rękę. 

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

52. MISTRZOWSKI POJEDYNEK

 

Aga szykowała się do wyjścia. Był sobotni poranek, na zewnątrz piękna pogoda. Aż żal byłoby siedzieć w domu, jednak nam to nie groziło. Ten dzień spędzimy aktywnie i na świeżym powietrzu. Ona postawiła na białą koszulkę i kremową krótką spódniczkę. Do tego białe adidasy. Strój z jednej strony nieco wyzywający z drugiej jednak całkowicie pasujący do okoliczności, dla których został ubrany. Agnieszka wybierała się na kolejne spotkanie ze swoim kochankiem. Tym razem zaproponowała spotkać się w ciągu dnia. Spotkanie miało na pozór bardzo niewinny charakter, gdyż wybierali się pograć w tenisa. Ot aktywna sobota z nowym kolegą, cóż może się wydarzyć w takich okolicznościach? Otóż całkiem sporo, gdyż kort tenisowy, który wybrali był dosyć specyficzny. W praktyce był opuszczony i znajdował się w podmiejskim lasku. Z każdej strony otoczony drzewami. Cisza spokój i względna prywatność. Właśnie, względna. To w tym wszystkim najbardziej mnie niepokoiło. Niby miejsce było odludne, ale żadnej gwarancji nie było. Dodawało to dreszczyku emocji. Z jednej strony dodatkowo mnie to nakręcało, z drugiej nieco niepokoiło.

 

Rozstaliśmy się w połowie drogi, ja postawiłem na rower. Musiałem okrążyć korty i dojechać do nich od tyłu, by znaleźć dogodną pozycję do obserwacji. Ona umówiła się na mieście ze swoim sparing partnerem i miała razem z nim przyjechać na miejsce, wchodząc głównym wejściem na teren dawnego kompleksu sportowego. Ruszyłem żwawo przez miasto rowerem. Następnie przejechałem mniej zurbanizowane obrzeża, by wreszcie dotrzeć na skraj lasu. Tutaj odbiłem w boczną, leśną dróżkę i ostrożnie jechałem dalej. Wreszcie dotarłem do mojego punktu obserwacyjnego. Las nagle się przerzedzał, ukazując starą lekko pordzewiałą siatkę płotu. Oddzielała ona kort tenisowy od leśnej głuszy. Znalazłem dogodny punkt obserwacyjny i upewniłem się, że nie będzie mnie widać z boiska. W samą porę, gdyż niedługo potem na miejscu zjawiły się gwiazdy przedpołudnia. On ubrany w zieloną koszulkę i granatowe spodenki kontrastował z bielą mojej ukochanej. Gdy przygotowali się do gry, Agnieszka przystąpiła do wyjaśniania zasad. 

  • Zagramy na punkty. Każdy wygrany gem oznacza, że osoba, która przegrała musi dać fanta. Czyli po prostu zdjąć jeden z elementów garderoby. Oczywiście poza butami. Ty masz trzy fanty: koszulkę, spodenki i bokserki. Ja cztery: koszulkę, spódniczkę, stanik i majtki. Ale myślę, że ta mała dysproporcja nie stanowi dla ciebie problemu? - uśmiechnęła się zalotnie. 
  • Dobrze, to ty wyznaczasz reguły moja droga. - powiedział radośnie jej partner. - A co jeżeli pozostaniesz bez... fantów? 
  • Wtedy wygrałeś. A ja... dam ci nagrodę. 
  • Taką jak ustaliliśmy? - zapytał zaciekawiony. 
  • Dokładnie taką. - potwierdziła. 
  • Doskonale, grajmy więc! 

Zaczęli od krótkiej rozgrzewki. Moja żona lubi uprawiać sport, jednak tenis nie jest jej specjalnością. Szybko wyczułem, że jej kolega radzi sobie lepiej, ale specjalnie nie pokazuje pełni swoich możliwości, by nie zrazić swojej partnerki. Agnieszka wydawała się tego nie dostrzegać, w pełni skupiona na grze i na poprawianiu swojej techniki. Wreszcie przystąpili do gry na punkty. Moja żona dość gładko zdobyła pierwsze dwa punkty, by chwilę później stracić całą przewagę. Następne dwie akcje znowu były na jej korzyść i stosunkowo szybko zdobyła pierwszego gema. 

  • Zacznijmy od koszulki! - zawołała uradowana do znajdującego się po drugiej stronie siatki kolegi. 

Zgodnie z ustaleniami zdjął koszulkę i odłożył ją na bok. Nie zdawał się zdeprymowany tą sytuacją. Przeczuwałem, że w gruncie rzeczy czuł się bardzo pewnie. Tym razem to on serwował i bez większej walki wygrał gema do zera. 

  • Teraz czas na twoją koszulkę! - zrewanżował się z triumfalnym uśmiechem. 

Agnieszka z lekkim niepokojem zdjęła białą koszulkę i odłożyła ją do plecaka. Miała na sobie biały stanik, który okrywał jej jędrny biust, przed łapczywym spojrzeniem jej oponenta. Teraz przy każdym kolejnym zagraniu jej piersi podskakiwały rytmicznie. Wyraźnie ją to deprymowało, gdyż trzecia partia padła łupem jej kolegi, a ona została zmuszona do ściągnięcia spódniczki, pod którą znajdowały się białe figi. Doskonale pasowały do jej stanika i jasnych adidasów. Napawałem się widokiem mojej bogini, coraz bardziej kibicując jej przeciwnikowi. 

 

Tym razem musiałem jednak pogodzić się z porażką mojego faworyta. Agnieszka podrażniona drugą porażką z rzędu mocno się skupiła i bezbłędnie przyjmowała zagrywki swojego rywala. Ten wyraźnie zaskoczony, nie mógł znaleźć skutecznego sposobu na jej returny. W ten sposób ponownie doszło do wyrównania, a kochanek mojej żony został w samych slipkach. Sprawa była prosta. Kolejne zwycięstwo mojej lubej oznaczało koniec meczu. Miałem nadzieję, że mój faworyt wytrzyma presję i wygra dwie pozostałe partie. 

 

Cycki Agnieszki podskakiwały przy jej serwisach, mięśnie nóg napinały się, gdy pędziła po korcie do podstępnych, krótkich zagrań kolegi. To jednak nie zdekoncentrowało kochanka, który wyszedł na prowadzenie w meczu, zmuszając ją do ściągnięcia stanika. Oczy wychodziły mi z orbit, gdy patrzyłem na jej piersi, skąpane w przebijających się przez drzewa, promieniach słońca. Przed nami decydująca partia, w której serwować miał oponent mojej prawie nagiej ślicznotki. Szybko wyszedł na prowadzenie, ale Aga nie odpuszczała, doprowadzając do wyrównania i gry na przewagi. Pewne serwisy kochanka dawały mu jednak przewagę, która ostatecznie doprowadziła go do zwycięstwa cztery do dwóch. 

 

Nie musiał nic mówić. Moja żona sama ściągnęła majtki. Zasłoniła swoje łono i stanęła przodem do niego ze spuszczoną głową. Wiedziała, że przegrała i będzie musiała ponieść tego konsekwencje. To znaczy dać nagrodę swojemu pogromcy. 

  • No dobrze moja droga. To przynieś koc i klęknij na nim. - nie musiał niczego tłumaczyć, kwestie nagrody były już ustalone wcześniej. 

Agnieszka poszła po koc, który przyniosła w oddzielnej siatce i rozłożyła go w kącie boiska. Następnie usadowiła się na nim, na kolanach. 

  • Ręce za siebie. - padło kolejne polecenie od nadchodzącego zwycięzcy. 

Tak przygotowana czekała na niego, a on niespiesznie podszedł i zdjął przed nią swoje slipki, czego nie udało jej się osiągnąć poprzez korzystny wynik meczu. Wywalony na wierzch penis naprzeciwko nagiej dziewczyny mógł oznaczać tylko jedno. Jako że ręce miała splecione w okolicach pośladków, pozostały jej usta, którymi zaczęła zaspokajać swojego partnera. Patrzyłem na to z rozdziawionymi ustami. Na szczęście do mojej buzi nie trafił przez to żaden wacek... Pozostawiłem tą przyjemność mojej ślicznotce, sam zadowalając się w zupełności pięknym i podniecającym widokiem. Wyciągnąłem na wierzch swojego towarzysza i sam zacząłem się po nim masować. Miałem dobrą kryjówkę, z której nie sposób było mnie dostrzec. Zresztą państwo na korcie tak bardzo było sobą zajęte, że i tak ryzyko wykrycia praktycznie nie istniało.

 

Agnieszka coraz śmielej obciągała swojemu pogromcy. Doszedłem do wniosku, że nie tylko poskromił ją sportowo, ale również z psychologicznego punktu widzenia. Oto moja żona bezwstydnie przyjmowała obcego członka w swoich gorących usteczkach, nic przy tym nie narzekając. Nie wyrażając najmniejszego sprzeciwu. Kto wie? Może po cichu pragnęła przegrać? Wlepiałem w nich swoje oczy. Ona w samych tenisówkach, on w opuszczonych slipkach. A pomiędzy stojący członek i pracująca głowa mojej ukochanej. Obciągała mu z wielką wprawą i wyczuciem, a on z półprzymkniętymi oczami i rozwartymi ustami, wydawał ciche westchnienia. 

 

Taki był układ. Z góry mi powiedziała co się stanie, jeżeli przegra. Byłem na to mentalnie przygotowany. Wiedziałem, że jego penis może tego dnia zostać zapakowany do jej buzi. Obydwoje się na to zgodziliśmy. Głaskał ją po głowie, a ona zdecydowała się złamać poprzednie polecenie i zdjęła ręce ze swoich pośladków. Te powędrowały do jego zwisających jąder, które zaczęła delikatnie ugniatać. Kolega nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie rozstawił szerzej swoje nogi, by udostępnić jej swoje klejnoty. Ona wyjęła penisa z ust. Jedną ręką docisnęła prącie do podbrzusza, a jej języczek zaczął powoli zjeżdżać po trzonku aż do moszny, którą poczęła całować, pomagając sobie drugą ręką. Ta pozwalała lepiej wyeksponować jądra partnera, co zapewniło sprawniejsze poruszanie się języka, po lekko pomarszczonej skórze worka. 

 

Znowu wróciła do obciągania, a jajka ponownie zwisały luźno. Teraz jej ręce spoczęły na penisie, któremu poświęciła pełną uwagę. Podejrzewałem, że chłopak musi być już blisko wytrysku, taka zabawa nie może przecież trwać wiecznie! Jednak nie doceniłem jego wytrzymałości, pomimo że Agnieszka przyspieszała swoje ruchy, on nie kapitulował, stał twardy jak skała, a zawory trzymały napierającą, białą ciecz. 

Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że dysponuje pokaźnym sprzętem. Był “duży” co dodawało całej sytuacji pikanterii. Poczułem to przyjemne ukłucie zazdrości, że koło mojej wybranki kręci się koleś z penisem o słusznych rozmiarach, a przede wszystkim... większym od mojego. Nie wątpiłem, że i moja żona doszła do podobnych wniosków, wszak kto jak kto, ale ona miała doskonały widok na rzeczony obiekt. Cóż duży, nie duży, nie ma to większego znaczenia. Dzisiaj i tak nie będzie mu dane zagłębić się we wrotach rozkoszy mojej ukochanej. 

 

Gdy zastanawiałem się ile jeszcze wytrzyma, doszło do niespodziewanej sytuacji. Kolega złapał Agę za rękę i pomógł jej wstać. Na jej ciele nie widziałem żadnych śladów spermy. O co więc może mu chodzić? Zastanawiałem się mocno zaskoczony. 

  • Co prawda nie udało ci się mnie pokonać, ale i tobie należy się jakaś nagroda. Szło ci bardzo dobrze! - powiedział głośno. - Oprzyj się o ogrodzenie, wypnij nieco swoją zgrabną pupcię i szeroko rozstaw nogi. 

Halo, halo! Co tu jest grane? Agnieszka również zdawała się zaskoczona i jakby nieco niepewna, jednak posłusznie wykonała polecenie wydane przez kolegę. Oparła się o ogrodzenie i przyjęła wskazaną przez niego pozycję. Stała bokiem do mnie, patrzyłem na jej sylwetkę z profilu. Tymczasem jej partner zaczął niespiesznie zbliżać się do niej...

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

53. NIESPODZIANKA

 

Wracałem leśną drogą do domu. Byłem wzburzony. Byłem zszokowany. Byłem... sam nie wiem. Wciąż do mnie nie docierało co wydarzyło się chwilę wcześniej. Ale czułem, że wpłynie to na dalszą relację mojej żony z nowym kochankiem... i na naszą relację również. Wiele już przeszliśmy i rzecz jasna to wydarzenie na niczym nie zaważy. Ale z pewnością zapamiętam je do końca życia. Usiadłem na zwalonym konarze drzewa. Silne wichury stały się ostatnio częstsze niż dawniej. Oparłem łokcie na kolanach, a oczy zakryłem drżącymi dłońmi. Postanowiłem raz jeszcze przeanalizować całe zajście. Musiało do mnie dotrzeć co faktycznie się wydarzyło. Spróbowałem uspokoić nieco oddech. Bezskutecznie. 

 

Wróciłem myślami do momentu, gdy jej kolega zachodził ją od tyłu. Początek nie wróżył w zasadzie nic złego. Stanął za nią i złapał ją za biodra. Zadrżała, czując na sobie dotyk jego rąk, a on powiedział. 

  • Czas żebyś i ty dostała nieco przyjemności. 

Po tych słowach przykucnął za nią, a jego głowa powędrowała między nogi mojej wybranki serca. Jego język odnalazł drogę do jej cipki i zaczął ją delikatnie muskać. Agnieszka zachichotała, chyba ją to załaskotało. On coraz lepiej sobie poczynał, po nieśmiałym początku złapał ją rękoma za pośladki i rozszerzył je na boki, by mieć lepsze dojście do jej skarbu. Jego język zaczął penetrować norkę, a żona w ogóle nie stawiała mu oporu. Wręcz przeciwnie, oddawała się w pełni tej przyjemności. Sama zaczęła bardziej wypinać swoje pośladki, by ułatwić zadanie swojemu kochankowi. Widać było, że jest w tym bardzo dobry, i seks oralny to dla niego nie pierwszyzna. 

 

Gdyby na tym zakończyło się spotkanie, uznałbym że wszystko odbyło się zgodnie z planem. Obydwoje się popieścili. Dali sobie przyjemność. Lepiej poznali swoje ciała. Ot dobry wstęp do kolejnych spotkań. Wtedy jednak rzeczy zaczęły wymykać się spod kontroli i do teraz zastanawiam się czy jednak nie powinienem był zareagować? Czy jednak pewne granice nie powinny być ot tak przekraczane? 

 

Kochanek wstał i zaczął pieścić dłonią łechtaczkę mojej żony. Nachylił się nad nią i powiedział do jej ucha niskim głosem. 

  • Czy jest ci dobrze moja droga? 
  • Ooo tak, nie przestawaj! - jęknęła Aga. 
  • Ale przecież to ja wygrałem. - obruszył się - Czy nie sądzisz, że w tych okolicznościach należy mi się coś więcej? 
  • Na przykład co? - zapytała cicho. 
  • Zagraliśmy mecz, a ja za zwycięstwo dostałem wyznaczoną nagrodę. Była ona bardzo przyjemna. Nie zaprzeczę. Twoje zdolności oralne są naprawdę ekstra. Ale... gdy coś jest z góry ustalone, to brakuje dreszczyku emocji. Mam wrażenie jakby nasze spotkania były z góry ustalone, reżyserowane. - mówił dalej wciąż masując jej łechtaczkę. W jego głosie dało się dosłyszeć nutkę zawodu. 

Wzdrygnąłem się na te słowa. Świadomie lub nie, trafił w sedno. Faktycznie te spotkania były w pewnym sensie ustawione, a ich przebieg i granice skrupulatnie ustalane i to nie tylko przez dwójkę kochanków, ale i przez męża niewiernej żony. Trzeba było mu przyznać, że dobrze to zinterpretował, pomimo że nie miał o mnie pojęcia. O mnie, ukrytym reżyserze. 

  • Na co więc liczysz? - zapytała skonsternowana Aga. 
  • Na to... że pozwolisz mi odebrać nagrodę na moich zasadach. - odparł enigmatycznie. 
  • A coś więcej? - nie dawała za wygraną. 
  • Dostanę jedną minutę, w trakcie której będę mógł zrobić z twoim ciałem to na co mam ochotę. - rzucił nieco światła na swój pomysł. 

Aga wciąż stojąc tyłem zamyśliła się. On zaś przestał masować jej cipkę, by przez chwilę mogła się skupić... żeby jeszcze bardziej zapragnęła jego dotyku na swym ciele. Nie byłem przekonany czy to dobry pomysł, ale decyzję pozostawiłem jej. A ona kiwnęła głową dając mu przyzwolenie. Klamka zapadła. Moje serce zaczęło mocniej bić. Wiedziałem, że zaraz coś się wydarzy. Mogłem odejść, pozostawić wszystko domysłom. Mogłem, ale nie potrafiłem. 

  • Daj mi proszę chwilę na przygotowanie. Ale zostań tyłem jak jesteś. 

Wrócił do swojego plecaka i coś z niego wyciągnął. Ciężko było z daleka dostrzec co to. Nie ociągał się długo i już po chwili ponownie znajdował się za moją małżonką. W ręku miał małą niebieską tubkę, z której wycisnął coś na swoją sterczącą na baczność pałę. Czyżby zamierzał spenetrować moją ukochaną? Ale... jej cipka była przecież całkiem wilgotna po tych wszystkich zabiegach, których dokonał przed momentem. Po co mu dodatkowe nawilżenie? Odpowiedź przyszła szybko i uderzyła mnie jak młot kowalski spadający na nowe dzieło mistrza. On faktycznie chciał spenetrować moją żonę, ale nie upatrzył sobie jej cipki, tylko... jej tyłek! 

 

Jęk Agnieszki, nie był wyrazem ekstazy, lecz raczej bólu. W jej nieprzygotowany odbyt zaczął wchodzić nawilżony członek kolegi. Jej zaciśnięte zwieracze powoli puszczały, umożliwiając dalszą wędrówkę w jej głąb. 

  • Auć to boli! Ostrożnie! - wyjęczała. 

On nic jej na to nie odpowiedział, tylko kontynuował swoje natarcie, wchodząc w nią coraz głębiej. Chciała się wyrwać, lecz ją przytrzymał. Krzyknęła krótko. 

  • Spokojnie moja droga. Pamiętaj, że obiecałaś mi tą minutę. 

Agnieszka, przestała stawiać opór. On wykorzystał tą okazję, żeby wyciągnąć nieco swego członka i ponownie natrzeć ze znacznie większą stanowczością. Docisnął swoje prącie po same jajka i westchnął z zachwytu. 

  • Ale masz ciasne dupsko. O cholera! 

Ależ to było mocne. Dupczył ją bez żadnych oporów, jak gdyby nigdy nic. Jakby robili to regularnie. Ale tak jednak nie było. To był ich pierwszy raz i do tego od razu zdecydował się pójść na całość. To była najdłuższa minuta mojego życia. Choć wierzę, że kochanek odbierał to zupełnie inaczej. Dla niego to było jak mrugnięcie okiem, a jego kochanka już zaczynała się wyrywać, dając do zrozumienia, że czas się skończył. On jeszcze raz dobił się do końca i przywarł do niej na chwilę, zdobywając dodatkowych kilka sekund w jej tyłku. Agnieszka się wyswobodziła i chwiejnym krokiem poszła po swoją bieliznę. Nie utrudniał jej tego. Co prawda nie udało mu się dojść w tak krótkim czasie, ale co zaruchał to jego. Wreszcie i on z ociąganiem poszedł po swoje ciuchy i zaczął szykować się do drogi powrotnej. 

  • I jak ci się podobało? - zapytał beztroskim tonem, jakby nic się nie wydarzyło. 
  • To chyba ja powinnam cię o to spytać. - mruknęła pod nosem Aga. 
  • Dziękuję, że pytasz. Było naprawdę fajnie. - uśmiechnął się do niej szeroko. 
  • To było... mocne. Dzikie... nie spodziewałam się tego. 
  • Domyślam się. Ważniejsze jest jednak co dalej? - podkreślił nie patrząc w jej stronę. Wycierał w ręcznik swojego wilgotnego penisa, jakby wyszedł spod zwykłego, wieczornego prysznica. 
  • Co dalej?... - nie zrozumiała co ma na myśli. 
  • No... czy dalej chcesz kontynuować naszą znajomość. - doprecyzował. - Czy mimo to, że zerżnąłem cię w dupę bez pytania o pozwolenie, chcesz dalej się ze mną spotykać? 

To było jasne postawienie sprawy. Zrobił to z premedytacją. Podjął ryzyko, wiedząc że może stracić potencjalną kochankę. Czyżby wyczuł, że moja Aga jest gotowa na coś więcej? Czy nie miał bladego pojęcia, ale po prostu nie potrafił się oprzeć? 

  • Chcę, choć trochę się boję. - wypaliła. 
  • Zupełnie niepotrzebnie. Nie zamierzam zrobić ci krzywdy. Po prostu chciałbym cię lepiej poznać. Czuję, że lubisz seks. Że na razie się hamowałaś z przyzwoitości, ale czas z tym skończyć. Maski zostały zdjęte. 

Śmiało sobie poczynał, nie mogłem temu zaprzeczyć. Pytanie co dalej? Agnieszka zgodzi się na kolejne spotkanie, to pewne. Ale jak ono będzie wyglądać i jakie będę miał możliwości uczestniczenia w tym wydarzeniu? Miałem wrażenie, że on już ma wszystko zaplanowane, że już wcześniej wszystko sobie ułożył w głowie. A teraz po prostu krok po kroku realizował swój plan. Plan na pełne wykorzystanie potencjału mojej ukochanej. 

  • Pracuję w pewnym biurze projektowym. Nie jest za duże, ale całkiem komfortowo urządzone. Po godzinach nikt tam raczej nie siedzi. Szczególnie w piątki. Ja jednak zostanę dłużej, a ty przyjdziesz mnie odwiedzić... Będziesz tego wieczora moją sekretarką. 
  • Sekretarką? - odparła zaintrygowanym tonem. 
  • Tak sekretarką. Bardzo posłuszną zresztą. Co ty na to? - zapytał ją, jak gdyby składał jej propozycję zawodową. 
  • Dobrze panie prezesie. Stawię się w piątek w pańskim biurze. - odrzekła niskim uwodzicielskim tonem. 

Zaczęła grać w jego grę. Nie miałem jej za złe, że podjęła decyzję bez mojego udziału. Była w pełni usprawiedliwiona, trzeba było dać szybką odpowiedź kochankowi, by nie wzbudzić jego podejrzeń. 

 

Tak oto zakończyło się ich spotkanie, a ja siedziałem na przewróconym konarze drzewa, wciąż nie mogąc dojść do siebie. Stało się, akcja toczy się dalej, a moja decyzyjność drastycznie spadła. No cóż musiałem się z tym liczyć. Rozumiałem, że jeżeli ma dojść do czegoś więcej to muszę dać jej większe pole manewru. Jeszcze nie wiedziałem jak. Ale chciałem uczestniczyć w kolejnym spotkaniu mojej ukochanej. Musiałem to dobrze przemyśleć i zaplanować.

  • Lubię 14
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...