Skocz do zawartości
PoznańskaPara

Zdrada fizyczna, a emocjonalna

Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, PoznańskaPara pisze:

Lula, miałem na myśli nas, czyli ludzi z klimatu

No to już nie jest tak oczywiste; ludzie z klimatu też postępują bardzo różnie. I bywa, że mają wiele rzeczy niepoukładanych.

 

Lula.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

No to już nie jest tak oczywiste; ludzie z klimatu też postępują bardzo różnie. I bywa , że mają wiele rzeczy niepoukładanych.

 

Lula.

Mają bardziej poukładane niż ludzie spoza klimatu...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Teraz, PoznańskaPara pisze:

Mają bardziej poukładane niż ludzie spoza klimatu...

Przynajmniej w teorii :D 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, Wichura pisze:

Przynajmniej w teorii :D 

Oj to fakt...  Praktyka rzadko idzie z teorią w parze. 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 godziny temu, Sem. pisze:

Pytanie tylko czy każdy z nas jest na tyle otwarty przed swoim Partnerem, aby mu o tym powiedzieć

 

Gdy nasz Partner nagle to wszystko odnajduje w rozmowach "nie ze mną!", może czuć się zdradzony. Bo zaskoczony.

 

 

 

Dokładnie – nie chodzi o to, żeby Partnerowi się z nikim dobrze nie rozmawiało, żeby nie miał przyjaciela poza związkiem, tylko żeby był w tej kwestii szczery. Jestem w stanie zaakceptować (nie bez emocji), że będzie mu łatwiej coś omówić z inną osobą, ale ja mam wiedzieć. Nie muszę znać każdego słowa, ale nie może mnie kiedyś zaskoczyć, że ktoś zna temat i nie mogę się stale zastanawiać, jak dużo mówi komuś innemu, bo spadnie moje zaufanie do najbliższej mi osoby i wtedy na pewno będę czuła się oszukana, zdradzona.

 

4 godziny temu, Sem. pisze:

A jak chłop się chłopu zwierza gdy łowią karasie w kurtkach moro i żłopią wódę to nie zdrada. Baba babie jak się czeszą i chichrają w przebieralni nie zdrada, co nie? Czy problem pojawia się gdy istnieje ryzyko, no jakieś ryzyko, że z tego się zrodzi "kurwa, nie wiem jak to się stało" bo płeć jest przeciwna? :D 

 

 

 

Po pierwsze jest w tym jakiś sens, bo jednak chłop od baby różni się nie tylko fizycznie i wydaje mi się, że można potrzebować czegoś odmiennego, czego w podstawowej partnerskiej relacji się nie dostaje (chociaż u nas akurat zapotrzebowanie na taki zewnętrzny kontakt jest bardzo małe).

Po drugie po przekroczeniu pewnej granicy byłaby to zdrada, chociaż mogłoby nie być żadnej intymności w sensie seksualnym. Na przykład mówienie niektórych rzeczy o partnerze kumplom/przyjaciółkom nie jest w porządku – czułabym się zdradzona.

A po trzecie wiele osób się przejechało na takim braku poczucia zagrożenia ;)

 

Taki chłodny przykład przyszedł mi do głowy. Powiedzmy, że Dali znalazł sobie kolegę do jeżdżenia na rowerze. Jest zrozumiałe, jeśli lubi jeździć z kolegą poza jeżdżeniem ze mną, jeśli lubi jeździć z kolegą, bo ja jestem cienias i jadę za wolno czy za krótko, jeśli jeździ z kolegą, bo ja w ogóle nie lubię. Ale jeśli chętnie jeździ z kolegą, a ze mną nie chce wcale, chociaż wyrażam chęć – jest to zdrada.

 

3 godziny temu, Wichura pisze:

Można jednak przyjąć że seks to "obecność", zaangażowanie (nawet jeżeli chwilowe), bliskość, poczucie zespolenia i obustronna, głęboka przyjemność płynąca ze wzajemnych aktywności. Wtedy dochodzimy do wniosku że np. obejrzenie fajnego filmu leżąc objęci pod kocem przy lampce wina jest bardziej seksowne niż szybki numerem w brudnej łazience klubu.

 

Właśnie ten element niefizycznej bliskości byłby dla mnie trudniejszy do zaakceptowania. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że otwieramy związek, Dali się z kimś umawia, uprawia seks i oczywiście życzyłabym mu wtedy świetnej zabawy przez cały wieczór (czy inną porę dnia). Ale gdyby z założenia umówił się na przytulone oglądanie filmu, mogłabym nie znieść myśli „a dlaczego nie ze mną?”. Być może po prostu jeszcze wiele przed nami.

 

1 godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

Uważam, że w każdym, ale to każdym związku - niezależnie od preferencji jego członków - ważna jest szczerość emocjonalna i to jej brak jest kluczem do tego, czym można nazwać zdradę.

 

Zdradziłabym mojego Męża emocjonalnie wtedy, gdybym coś przed Nim zatajała. Albo gdybym zaniedbała nasze uczucie.

 

Staram się świadomie wychwytywać nowe podszepty serca, które się we mnie pojawiają, właśnie po to, by nie doszło do sytuacji "nie wiem, jak to się stało".

 

Fizyczna również jest zdradą emocjonalną, bo przecież nie jesteśmy automatami, które po seks sięgają odruchowo z byle kim.

 

Rzeczywiście, właściwe byłoby chyba powiedzenie, że komponenta emocjonalna dowolnej zdrady byłaby dla mnie trudniejsza do zniesienia.

 

1 godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

Cudownie jest używać własnego sumienia. Po prostu. 

 

Lula.

 

I to jest idealne podsumowanie. Jeżeli w związku jesteśmy szczerzy, dobrze znamy siebie i Partnera, to niewątpliwie pojawi się w pewnym momencie wewnętrzne ostrzeżenie, że nasze zachowanie nie jest w porządku i właśnie przekraczamy tę granicę, która dla każdego związku będzie inna. Od nas tylko zależy, czy zdecydujemy się iść dalej.

 

 

Hidi

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
5 minut temu, Hidi_&_Dali pisze:

Właśnie ten element niefizycznej bliskości byłby dla mnie trudniejszy do zaakceptowania. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że otwieramy związek, Dali się z kimś umawia, uprawia seks i oczywiście życzyłabym mu wtedy świetnej zabawy przez cały wieczór (czy inną porę dnia). Ale gdyby z założenia umówił się na przytulone oglądanie filmu, mogłabym nie znieść myśli „a dlaczego nie ze mną?”. Być może po prostu jeszcze wiele przed nami.

 

90 % osób tutaj zgromadzonych ma dokładnie takie samo podejście tak więc spokojnie ;) 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
13 godzin temu, Sailor&Lula pisze:
13 godzin temu, PoznańskaPara pisze:

 

No to już nie jest tak oczywiste; ludzie z klimatu też postępują bardzo różnie. I bywa, że mają wiele rzeczy niepoukładanych

Swego czasu, w pewnym klubie dla swingersów, jedna para, najwyraźniej nie początkująca w klimacie, pokłóciła się wściekle ze sobą w mojej (pasywnej) obecności nie o to, że On zerżnął na piętrze ze sześć niewiast po kolei tylko o to, że jednej z nich dał się przez chwilę musnąć ustami o swoje usta. Podobno „nie taka była umowa”.


Najwyraźniej wszystko jest kwestią wzajemnych ustaleń ale ważniejsze jest to aby ustalenia te były otwarcie komunikowane (koniecznie ze zrozumieniem) a później respektowane. Z czym zazwyczaj bywa problem.

  • Wow! 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...