Skocz do zawartości
Fleur

Namiętność, pożądanie

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Wichura pisze:

Przejście z etapu zakochania do fazy "dojrzałej miłości" charakteryzuje się pewnymi rzeczami takimi jak np wspomniane przywiązanie, zaufanie, oddanie... ale nie jest wprost powiązane z wygasaniem namiętności czy pożądania. Mówimy o zmianach stałych i uniwersalnych. Dalej oczywiście można rozpatrywać jak u danych osób przebiegają te dodatkowe.

 

Rewelacyjnie opisuje to książka "Psychologia miłości" - Bogdan Wojciszke

 


Nie znam wielu pozycji, ale przynajmniej kilka autorstwa, zarówno seksuologów czy psychologów (nie mówiąc już o masie artykułów w internecie) i zdaje się, że w każdej z tych pozycji z grubsza opisywane są fazy miłości, gdzie wraz z upływem czasu związku (co jest tożsame z coraz większym poznawaniem się, przechodzeniem rutyny dnia codziennego) SPADA namiętność.

 

 

5 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Mi zawsze namiętność dobrze się paruje z przywiązaniem, zaufaniem i oddaniem.


Jeśli tak masz, to Ci z całego serca zazdroszczę. Nie twierdzę, że to co mam z narzeczonym (z którym jestem strasznie blisko, przywiązana, oddana itd.) jest gorszą miłością, bo jest to naprawdę silne. Natomiast dla mnie wygląda to jak analogia do faz w cyklu... :D:

Czas owulacji - wzrost estrogenu, testosteronu - mam ochotę szaleć w łóżku. Eksperymentować. Ogień. - Takie właśnie mam często emocje przy kochanku,
Kilka dni po owulacji wzrasta progesteron - wtedy właśnie mam ochotę na czułostki, przytulanki. Seks nie bardzo  - Takie z kolei mam emocje przy narzeczonym.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 minut temu, Fleur pisze:

Nie znam wielu pozycji, ale przynajmniej kilka autorstwa, zarówno seksuologów czy psychologów (nie mówiąc już o masie artykułów w internecie) i zdaje się, że w każdej z tych pozycji z grubsza opisywane są fazy miłości, gdzie wraz z upływem czasu związku (co jest tożsame z coraz większym poznawaniem się, przechodzeniem rutyny dnia codziennego) SPADA namiętność.

Cóż... Z pewnością często tak właśnie będzie i tego nie podważam. Osobiście mogę jedynie współczuć osobom w takich związkach choć uważam, że w wielu przypadkach jest to po prostu wypalenie, zaniedbanie lub brak chęci na utrzymanie poziomu namiętności i pożądania w związku "bazowym". O utrzymanie "ognia" w związku należy dbać jak o wszystko inne - samo się nie zrobi a z pewnością samo może wygasnąć ;) 

  • Lubię 4
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W moim związku było zupełnie inaczej. Namiętność przez naście lat była na wysokim poziomie, pomimo wielu innych problemów. To zapewne kwestia także temperamentu, nie tylko fazy związku. Oczywiście były gorsze momenty, czyli takie kiedy seksu było mniej. Głównie czas przydługich starań o dziecko, koniec ciąży, czy początek karmienia, gdzie zdarzyło mi się mieć libido dosłownie poniżej zera, czasem jakiś bardziej stresujący czas. Trudno, żeby w trakcie 12 lat związku takich momentów nie było ?‍♀️ Poza tym pożądanie było zawsze, od czasu do czasu podsycane jakimś urozmaiceniem, nowością albo zwyczajnie wyjazdem, podczas którego można było nie wychodzić z łóżka. Tyle, że to nie był związek idealny, wiec może wniosek jest taki, ze jest albo namiętność albo prawdziwa bliskość Albo nie nie ma co wysnuwać żadnych wniosków - ot, każdy związek, każda relacja jest inna.

  • Lubię 8
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
30 minut temu, Fleur pisze:

Jeśli tak masz, to Ci z całego serca zazdroszczę.

To niechybnie wynika też z charakterystyki mojej seksualności. Bez zaufania, przywiązania i oddania ja po prostu nie potrafię osiągnąć kompletnego spełnienia erotycznego.

 

30 minut temu, Fleur pisze:

Natomiast dla mnie wygląda to jak analogia do faz w cyklu... :D:

Czas owulacji - wzrost estrogenu, testosteronu - mam ochotę szaleć w łóżku. Eksperymentować. Ogień. - Takie właśnie mam często emocje przy kochanku,
Kilka dni po owulacji wzrasta progesteron - wtedy właśnie mam ochotę na czułostki, przytulanki. Seks nie bardzo  - Takie z kolei mam emocje przy narzeczonym.

Porównanie ciekawe! W moim odczuciu, czas owulacji nazwałabym nie pożądaniem, lecz po prostu popędem. To pieprzone uczucie, kiedy mam ochotę nadziać się na cokolwiek i spuścić z krzyża. Ja go w żaden sposób nie wiążę z pożądaniem WOBEC konkretnej osoby, a pożądanie jest u mnie barrrrdzo osobnicze. Nie pożądam kogokolwiek, lecz właśnie TEJ osoby, od ogółu do szczegółu. Popęd mogę próbować zaspokoić zwykłym dildo, z pożądaniem nie da się tego zrobić.

 

Patrząc na to, jak piekielnie potrafię pożądać także tuż przed okresem albo w jego pierwszych dniach, gdy fatalnie się czuję - daje mi do zrozumienia, że moje pożądanie wybiega daleko poza czysty zwierzęcy popęd.

 

A czułostki i przytulanki są dla mnie genialnym spoiwem każdego ognistego pożądania. Nie popędu. Pożądania.

 

Oczywiście, nie kwestionuję tego, w jaki sposób Ty postrzegasz swoje pożądanie.

 

Lula.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 godzin temu, Fleur pisze:

 

6 godzin temu, Fleur pisze:

Jak u Was wyglądało, wygląda kwestia „poziomu” namiętności, pożądania wobec partnera (rogacza, ale nie tylko), partnerki po kilku latach związku? 

@Fleur wywołałaś temat, który ostatnio, bo dosłownie parę dni temu, poruszaliśmy siedząc przy winie z P. Wspominając od początku Nasz 18-letni  związek, nasze seksualne odkrywania Siebie nawzajem. 

 

Wracając do pytania... Namiętność, pożądanie było u Nas zawsze, ale zgodzę się z przedmówcami @Sailor&Lula @Wichura...ze jest to zmienne i nie w rozumieniu "opadania" "obniżania" "zaniku", czy "wzrostu" "nasilenia" pożądania... Bardziej chodzi o "dodatkowe bonusy" ;) w postaci coraz głębszej i prawie bezwarunkowej Miłości, totalnego zaufania, zrozumienia i zupełnej akceptacji P. - z jego wadami włącznie. 

Ta całość powoduje, że po tych nastu latach potrafimy mieć takie wybuchy namiętności, że rozsadza Nas oboje.

 

Więc chyba śmiało mogę napisać że Namiętność jednak jest większa.

 

Zgadzam się z @maniurka, że moment życia w którym się znajdujemy, czyli jak pisała : ciąża, karmienie piersią i inne ma ogromny wpływ na "poziom" naszego pożądania ( @maniurka u Mnie podczas karmienia był bliski zeru ale podczas ciąży mogłam zawsze i wszędzie

 

Sam Cuckold tylko dołożył swoje i tak udany seks wszedł na totalnie wyższy poziom, ale nie tylko seks, nasze porozumienie, bliskość i chęć poprostu  bycia razem nasiliły się jeszcze bardziej. 

6 godzin temu, Fleur pisze:

Pewnie każdy zna teorię (fakt?), że po odkryciu wszystkich twarzy drugiej osoby, kiedy już jest on/ona dla nas w pełni dostępna, znamy ją niemal  wylot pożądanie do niej mocno spada (na korzyść zbliżenia emocjonalnego, intymności itp.). 

Z tą teorią akurat Ja się nie zgodzę, jak pisała Lula, pożądanie do P. z którym łączy Mnie tak wiele, którego jak piszesz "znam na wylot", przeżyłam bardzo wiele pięknych, niezapomnianych momentów (z rodzeniem dzieci włącznie ;) i tych gorszych. To wzmocnienie jest tak trwałe, że powoduje, iż pożądanie, namiętność jest, była i mam nadzieję będzie ❤️

6 godzin temu, Fleur pisze:

Panie, czy odczuwacie coś takiego? I czy jest to u Was bodźcem do tego, by lukę w pożądaniu do partnera rozwijać z kim innym? Miłość, intymność - rogacz. Dziki seks, pożądanie, motyle w brzuchu - kochanek. 

Przy okazji, czy ogień rozbudzony z innym samcem powoduje u Was rozbudzenie na nowo pożądania stricte do partnera. 

Na to pytanie odpowiedziałam już powyżej... "Luki w pożądaniu nie ma", więc nie ma czego wypełniać

 

6 godzin temu, Fleur pisze:

Panowie, czy to prawda, że u Was bywa niezmienne i po latach kipicie takim pożądaniem do partnerki, jak w okresie pierwszych miesięcy?

Na to pytanie o odpowiedź poproszę P-jak już wróci z delegacji;) .. Choć z moich subiektywnych obserwacji wynika, że z pożądaniem u Niego jest podobnie jak u Mnie

M. 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Gdyby związek miał się opierać na nie spadającej namiętności, to pozostałby takiej samej jakości jak u zakochanych nastolatków. W tym stanie nie rozmawia się o wartościach, prozie, rachunkach, skarpetkach i kto do ciężkiej cholery miał w tym tygodniu wynosić śmieci. 

 

Spadek namiętności otwiera nas na życie z człowiekiem jako człowiekiem, zdejmuje też różowe okulary. Czy to złe? Kwestia potrzeb. 

 

Natomiast jak nie chce się żyć z drugą osobą jak że współlokatorem czy przyjacielem, to trzeba przypilnować podtrzymania namiętności, by proza życia jej nie zżarła. 

 

Cuckold dla wielu par stanowi taki podtrzymajnik. Mam wrażenie, że w dyskusji toczy się o to, czy cuckold 

 

A)stanowi protezę na umierającą namiętność,

B)stanowi element który rozpala parę i ich relacje, ubogaca i buduje związek. 

 

Ja się czuję na B. 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Większości chyba wystarcza miłość, bliskość i cała reszta wspomnianych wyżej rzeczy. To naprawdę wiele. Ale... mi nie. Być może mam w sobie coś z osoby skłonnej do uzależnień. Nie ukrywam, chciałabym taki ogień (tak, te motyle w brzuchu) jak przez pierwsze tygodnie, miesiące znajomości czuć do narzeczonego obecnie. Biologicznie to nie jest możliwe... habituacja bodźca. W dodatku, po prostu problemy codzienne swoje dokładają, ale to akurat da radę z trudem przeskoczyć.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 minut temu, Fleur pisze:

Nie ukrywam, chciałabym taki ogień (tak, te motyle w brzuchu) jak przez pierwsze tygodnie, miesiące znajomości czuć do narzeczonego obecnie. Biologicznie to nie jest możliwe... habituacja bodźca

Wszystko zależy od tego jak zdefiniujesz tę potrzebę. Jeżeli mają to być dokładnie te same motyle co w momencie zakochiwania się to faktycznie - może to być niewykonalne. Jeżeli chodzi o to żeby wspomniany ogień, namiętność czy pożądanie były dalej utrzymywane na wysokim poziomie to to jest już w pełni możliwe jeżeli się o to postaracie. 

 

Poza tym pamiętaj, że w Twoim przypadku Wasze wzajemne relacje zmieniły się o 180 stopni od momentu kiedy się w sobie zakochaliście i postanowiliście być ze sobą a to również nie jest pewnie bez znaczenia.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
18 minut temu, rita pisze:

Gdyby związek miał się opierać na nie spadającej namiętności, to pozostałby takiej samej jakości jak u zakochanych nastolatków. W tym stanie nie rozmawia się o wartościach, prozie, rachunkach, skarpetkach i kto do ciężkiej cholery miał w tym tygodniu wynosić śmieci. 

 

Spadek namiętności otwiera nas na życie z człowiekiem jako człowiekiem, zdejmuje też różowe okulary. Czy to złe? Kwestia potrzeb. 

 

Natomiast jak nie chce się żyć z drugą osobą jak że współlokatorem czy przyjacielem, to trzeba przypilnować podtrzymania namiętności, by proza życia jej nie zżarła. 

 

Cuckold dla wielu par stanowi taki podtrzymajnik. Mam wrażenie, że w dyskusji toczy się o to, czy cuckold 

 

A)stanowi protezę na umierającą namiętność,

B)stanowi element który rozpala parę i ich relacje, ubogaca i buduje związek. 

 

Ja się czuję na B. 

B!  M. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
5 minut temu, Wichura pisze:

Wszystko zależy od tego jak zdefiniujesz tę potrzebę. Jeżeli mają to być dokładnie te same motyle co w momencie zakochiwania się to faktycznie - może to być niewykonalne. Jeżeli chodzi o to żeby wspomniany ogień, namiętność czy pożądanie były dalej utrzymywane na wysokim poziomie to to jest już w pełni możliwe jeżeli się o to postaracie. 

 

Poza tym pamiętaj, że w Twoim przypadku Wasze wzajemne relacje zmieniły się o 180 stopni od momentu kiedy się w sobie zakochaliście i postanowiliście być ze sobą a to również nie jest pewnie bez znaczenia.


Racja, dobrze, że o tym wspomniałeś - mam na myśli siłę pożądania, pociągu do mojego partnera i zafascynowania nim. Chciałabym mieć to na takim levelu, jak na początku.

Odnośnie Twojego drugiego akapitu, jestem ciekawa, jak postrzegasz zmianę relacji pod kątem pożądania po zakochaniu się i decyzji, że postanawiamy być ze sobą.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...