Skocz do zawartości
Fleur

Persona grata

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem ciekawa, czy któraś (któryś?) z Was doświadczyła czegoś podobnego. Takiego... dysonansu w kwestii osób, które na nas działają? Ale po kolei.
 

     W wieku nastoletnim wydawało mi się, że mam w miarę określony wizerunek osobowościowy mężczyzny, który trafia w mój gust; mam tu na myśli raczej cechy charakteru aniżeli aparycję. Z biegiem lat zaczęłam odkrywać, że tych typów jest więcej. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że potrafi mnie pociągać wiele rodzajów psyche. By lepiej przedstawić co mam na myśli, posłużę się tu przykładem - rozwlekę się z tekstem, jednak i tak wszystko możliwie skracam do niezbędnego minimum.
 

Mój ówczesny Chłopak (obecnie Narzeczony) w momencie, kiedy go poznawałam, ponad 5 lat temu, był typem dominującym, jednocześnie wyjątkowo wrażliwym, w pewien sposób delikatnym (posiadał i nadal posiada masę innych pięknych cech, ale w tym temacie nie o tym) - krótko mówiąc, swoisty mix wielu na pozór przeciwstawnych charakterów, to było i jest urzekające.
Urzekające było również tłamszenie jego dominacji - odczuwania tego, że ktoś taki, jak on mi ulega, że potrafię z nim zrobić co chcę, stopniowo oczywiście. W pewnym momencie, jeśli chodzi o aspekt dominacji w związku, stał się dla mnie tym, kim jest obecnie - uległym. I taki również bardzo mi się podoba, kręci i wzbudza pożądanie. Niemniej, nigdy nie będzie już w moich oczach dominantem. Sama do tego doprowadziłam, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, jakkolwiek zaczął mi doskwierać brak silnego mężczyzny obok, który niekoniecznie będzie mną władał, ale będzie na równi. Nie musi być codziennie. Niech po prostu bywa. Raz na jakiś czas. Nie uznaję związku, kiedy nie ma w nim szczerości, więc wyjawiłam mojemu partnerowi czego mi brakuje. Mimo, że próbował mnie zdominować, czy to w łóżku, czy życiu codziennym - miałam blokadę, nie pozwałam mu na to, a mimo to kocham i pragnę go. Tak też zostało do dziś.

Po moim wyznaniu i jego nieudolnych próbach zdominowania mnie, stwierdziłam z wielkim bólem, że będę się męczyć i ranić go, więc albo znajdziemy jakieś rozwiązanie, albo trzeba będzie się rozejść. Miałam z tyłu głowy najprostsze wyjście z sytuacji, które wydawało mi się jednak niedorzeczne. Kochanek.
Kochanek, który mnie zdominuje lub chociaż będzie mi na równi i będzie uzupełnieniem tego, czego mi brakuje w związku. Odrzucałam jednak tę myśl męcząc się, aż po kilku miesiącach całkowicie przypadkowo poznałam mężczyznę, który posiadał cechy, które sobie "wymarzyłam" raptem miesiąc wcześniej. Mój przyszły Rogacz doświadczał wtedy całego spektrum emocji. Od potrzeby bycia zaopiekowanym, przez płacz, bunt, ogromne oddanie itd. - ale o tym i o nim być może innym razem. Wracając do Kochanka... K. Skromny ale znający swoją wartość, nie narcyz, szanujący kobietę, ale potrafiący jej powiedzieć NIE. Przy tym niesamowicie męski (jakkolwiek rozumieć ten nadużywany epitet - ale po prostu, subiektywnie był i jest dla mnie strasznie męski). Został moim Kochankiem, którego pragnę. Tak też zostało do dziś.

Ponad rok temu poznałam M. Właściwie też dość przypadkowo. Bardzo kobiecy, nawet jego kształty są dalekie od typowo męskich. Przeżyłam szok. Prawdę powiedziawszy, dwa miesiące chodziłam jak na haju. Że ktoś taki wywarł na mnie takie wrażenie. Że pragnę jego ciała, słów, duszy... bliskości. Nie potrafię powiedzieć gdzie jest ostateczna przyczyna takiego stanu rzeczy, tego, jak na mnie wpływa... Może to, że jest w tym szalenie naturalny? I jest też mężczyzną, z którym jest mi wyjątkowo cudownie w łóżku. Czasem jest też przy mnie kobietą, ale raz jeszcze - to nie temat i dzień na tę opowieść. Został moim drugim Kochankiem (a czasem i Kochanką...), w którym się zakochałam i którego pragnę. Tak też zostało do dziś.

     Niekiedy dociera mnie myśl, że dobrze byłoby mieć bardziej prostolinijne i dające się określić preferencje. Jednak potem przychodzi refleksja, że moje upodobania, były kolejnym aspektem po Rodzicach, które ukształtowały moje ja. A przecież niesamowicie się cieszę będąc sobą.

  • Lubię 10
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
30 minut temu, Fleur pisze:

Urzekające było również tłamszenie jego dominacji - odczuwania tego, że ktoś taki, jak on mi ulega

 

30 minut temu, Fleur pisze:

Ponad rok temu poznałam M. Właściwie też dość przypadkowo. Bardzo kobiecy, nawet jego kształty są dalekie od typowo męskich. Przeżyłam szok. Prawdę powiedziawszy, dwa miesiące chodziłam jak na haju. Że ktoś taki wywarł na mnie takie wrażenie. Że pragnę jego ciała, słów, duszy... bliskości.

@Wichura już wie, jaka jego żona ma minę, gdy to czyta

  • Lubię 4
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

@rita tez od razu pomyślałam o Tobie bratnia dusza?

 

@Fleur fajnie opisana historia, choć nie do końca rozumiem co podajesz tutaj jako przedmiot dyskusji? To, że możemy jednocześnie gustować w skrajnie różnych fizycznie i mentalnie mężczyznach?

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 minuty temu, maniurka pisze:

@rita tez od razu pomyślałam o Tobie bratnia dusza?

 

@Fleur fajnie opisana historia, choć nie do końca rozumiem co podajesz tutaj jako przedmiot dyskusji? To, że możemy jednocześnie gustować w skrajnie różnych fizycznie i mentalnie mężczyznach?

Zobaczymy :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, maniurka pisze:

@Fleur fajnie opisana historia, choć nie do końca rozumiem co podajesz tutaj jako przedmiot dyskusji? To, że możemy jednocześnie gustować w skrajnie różnych fizycznie i mentalnie mężczyznach?


To, że możemy jednocześnie gustować w skrajnie różnych fizycznie i mentalnie mężczyznach. To jedno.

Natomiast, główną istotą "problemu" jest dla mnie to, że nasze założenia potrafią być tak bardzo mylące. 5 lat temu nie powiedziałabym, że będę tęsknić za facetem, który jest prosty w obsłudze, jak tłuczek, wrażliwości mu brak i wygląda jak zawodnik MMA. Nawet nie słuchamy podobnej muzyki. A mimo to... znaczy w moim życiu bardzo dużo.
Czasem się boję, że taka nieprzewidywalność tego, jak ktoś na mnie może zadziałać wywróci moje życie do góry nogami. Negatywnie.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Byłem świadkiem, a zdażyło się,  że i uczestnikiem takich "przemian". To bardzo ekscytujące doświadczenie. I zgadzam się z Tobą @Fleur, że potrafi nieźle przemielić mózg

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A czasem zmieniamy się my sami, nasza seksualność, prezencje i typy osób które nas przyciągają. Często też mogą nas pociągać zupełnie różne osoby o przeciwstawnych cechach. Dla mnie to normalne. Nie doszukuję się tu dysonansu a co najwyżej różnorodności

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Fleur pisze:

Natomiast, główną istotą "problemu" jest dla mnie to, że nasze założenia potrafią być tak bardzo mylące. 5 lat temu nie powiedziałabym, że będę tęsknić za facetem, który jest prosty w obsłudze, jak tłuczek, wrażliwości mu brak i wygląda jak zawodnik MMA. Nawet nie słuchamy podobnej muzyki. A mimo to... znaczy w moim życiu bardzo dużo.

Dlatego ja założenia dotyczące wyglądu i zainteresowań odrzuciłam w kąt. Pewnie, że dobrze jest mieć o czym z kochankiem porozmawiać, ale gdy chemia działa, zawsze miło się będzie spędzało razem czas. Pewnie, że przyjemnie, gdy kochanek "dobrze" wygląda, ale jak patrzę na przegląd fizjonomii moich kochanków, to można złapać się za głowę - taka to różnorodność.

 

Godzinę temu, Fleur pisze:

Czasem się boję, że taka nieprzewidywalność tego, jak ktoś na mnie może zadziałać wywróci moje życie do góry nogami. Negatywnie.

W obecnej sytuacji mogłabym pokusić się o stwierdzenie, iż moja seksualność jest mega przewidywalna i wiele rzeczy, które wydarzyło się po drodze, było potrzebnych głównie po to, by dojrzeć do tego, co wiedziałam o sobie już dawno temu. Toteż nie pomogę w kwestii doradzenia jak to jest, gdy wręcz własna tożsamość seksualna wywraca się do góry nogami. ??‍♀️  (za sprawą wydarzeń czy konkretnej osoby)

 

Lula. 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, Fleur pisze:


To, że możemy jednocześnie gustować w skrajnie różnych fizycznie i mentalnie mężczyznach. To jedno.

Nawiązując do Twojej historii i powyższej wypowiedzi pamiętam jak ja mając jeszcze naście lat związałam się z późniejszym mężem to miałam swój „typ faceta” - wysoki przystojny brunet z ciemnymi oczami. Chyba podświadomie chiałam mieć takie śliczne potomstwo, bo sama mam szare oczy i mysi blond   (los jednak lubi grać z nami w pokera, bo dzieci mamy blond ?‍♀️)

 

Chyba po latach dalej lubię ten typ, (choć trochę ewoluował), jednak w ZK fajne jest to, że nie trzeba się ograniczać, że możemy mieć chemię z różnymi osobami. To, że nie wiążemy się na stałe, nie analizujemy każdej małej cechy  (podświadomie) pod kątem choćby posiadania dzieci pozwala oddać się instynktom i czerpać radość ze spotkań z niekoniecznie idealnym partnerem w naszym „typie”. To bardzo otwiera na nowe przeżycia.

 

Inna sprawa, że ja osobiście, chyba przez wszechobecne „hotele Paradise” „Warsaw Shore” czy inne takie, mam lekki uraz do facetów „idealnych”. Dla mnie zlewają się oni w jedność i nie potrafiłabym zapamiętać ich imion ani twarzy - są tacy sami! Zdecydowanie wolę facetów „normalnych”, takich z mankamentami, które wręcz w nich lubię. To samo tyczy się kwestii mentalnych - facet musi być inteligentny i ciekawy, bo ileż można rozmawiać o nowej keto diecie ?‍♀️
 

Co do własnych przemian to mam wrażenie, że zmieniamy się cały czas. Kształtuje nas nasza osobowość i seksualność, ale też doświadczenia. Sama jestem ciekawa kim będę za kolejne 5 lat.


 

 

  • Lubię 6
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
18 godzin temu, Fleur pisze:

Czasem się boję, że taka nieprzewidywalność tego, jak ktoś na mnie może zadziałać wywróci moje życie do góry nogami. Negatywnie.

 

Przyjemnie jest odkrywać pozornie "niekompatybilne" osoby oraz nieprzewidywalne z góry źródła  przyjemności. Próżno szukać ich przecież wszystkich w jednej osobie, relacji czy konwencji.

 

A że może to wywrócić dotychczasowy układ do góry nogami? Pozornie negatywnie ale niekoniecznie w szerszej perspektywie czasu. Niektórzy całe życie czekają na takie odmiany. 

 

 

 

 

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...