Skocz do zawartości
Sailor&Lula

Współradość.

Rekomendowane odpowiedzi

W artykule "Terapia związków niemonogamicznych" zamieszczonym w temacie

zostało poruszone zjawisko współradości - na widok definicji tego odczucia aż zapaliły mi się oczy:

 

"Poliamoryści stosunkowo niedawno wprowadzili nowy termin: kompersję (tłumaczoną również jako współradość), który opisuje odwrotny do zazdrości zbiór emocji. Współradość oznacza cieszenie się szczęściem partnera, także wtedy, gdy to szczęście wynika z jego nowej relacji miłosnej. Przyrównywana czasem do radości, jaką odczuwamy, gdy nasz przyjaciel lub dziecko odnosi sukcesy w życiu, jest stawiana jako ideał emocjonalny dla par w otwartych związkach (Ferrer, 2008)."

 

Naraz jakoby pełniej zdałam sobie sprawę, dlaczego ostatnimi czasy tak ważna jest dla mnie pełna jawność moich relacji wobec partnerek życiowych kochanków; a także umiejętność dzielenia się wiedzą o nowych kochankach pojawiających się w moim życiu. Perspektywa zaznania szeroko zakrojonej współradości jest dla mnie niesamowicie kusząca.

 

To, że współradość jest niemalże zdrowym standardem w "typowej" relacji cuckold (tzn. rogacz radośnie dzieli się swoją hot wife, hot wife radośnie buduje więź z kochankiem, kochanek cieszy się z satysfakcji hot wife i rogacza) było w wielu wątkach nieraz przegadane i rzeczywiście można nazwać to zjawisko totalnym przeciwieństwem zazdrości wraz z jej niszczycielskimi możliwościami. A może część z Was, pomimo uprawiania cuckoldu, nie umie odnaleźć w sobie współradości choćby w przytoczonej wyżej "najprostszej" relacji między trojgiem ludzi? Jeśli tak, w jaki sposób bez niej odnajdujecie harmonię i satysfakcję?

 

A współradość na szerszym polu? Gdy partnerka kochanka wie o jego poczynaniach i być może osobiście zna jego kochanki? Gdy kochanki jednego bulla/kochanka czy kochankowie jednej hot wife znają się nawzajem - czy macie tutaj doświadczenia właśnie ze współradością? Jak ją okazujecie? A może trzymacie ją tylko dla siebie?

 

Czy może jest to dla Was pojęcie na tyle idealistyczne i abstrakcyjne, że nierealne do kultywowania w codziennym życiu i zawiłościach relacji?

 

Lula.

 

  • Lubię 12
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

U nas jest to ważny element bez którego ZK nie smakowałaby nam tak jak smakuje. Relacje DADT (Dont Ask Dont Tell) zupełnie nie są dla nas. Przykładowo Rita ma obecnie kochanka którego ja osobiście nawet nie traktuję na poważnie jako kochanka... Nie odczuwam minimum zazdrości wobec niego. Subiektywnie  nie wiem co ją w takich osobach kręci ale to nie ma najmniejszego znaczenia i cieszę się z tej relacji. Ważne, że ją kręci i że chodzi dzięki temu zadowolona od rana do wieczora. Podobnie Rita nie musi uwielbiać moich kochanek a "jedynie" je akceptować. Bodajże Switch napisał kiedyś w temacie "kto wybiera kochanka" coś takiego: "Ja kochanka muszę akceptować - To żona musi go pożądać" i tak to właśnie jest u nas dzięki temu, że potrafimy odczuwać wspomnianą Kompersję (swoją drogą świetne słowo) ;) 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja na obecnym dosyć początkowym etapie doświadczeń śmiało mogę powiedzieć, ze odczuwam wspolradosc z każdej relacji żony. Uwielbiam wszelki flirt jaki jest z tym związany, cieszę się z każdego udanego spotkania i smucą mnie spotkania nieudane.  Mam prawo weta co do potencjalnych kochanków ale nie wiem co musiałby się zadziac żebym to ja kogoś odrzucił. Tak czy inaczej ten termin bardzo pasuje do tego co odczuwam

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

 

Czy może jest to dla Was pojęcie na tyle idealistyczne i abstrakcyjne

Cóż, muszę się wyłamać z powyższych wypowiedzi, ponieważ dla mnie związkowo jest to niestety pojęcie abstrakcyjne i idealistyczne.

 

Godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

Gdy kochanki jednego bulla/kochanka czy kochankowie jednej hot wife znają się nawzajem - czy macie tutaj doświadczenia właśnie ze współradością

To uczucie natomiast znam i lubię, nawet bardzo, o ile oczywiście wszystkie strony są z tego zadowolone.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

Gdy kochanki jednego bulla/kochanka czy kochankowie jednej hot wife znają się nawzajem - czy macie tutaj doświadczenia właśnie ze współradością?

Odczuwam współradość, gdy kochanki, kochankowie to osoby, które lubię. Jeśli mnie z jakichś powodów drażnią to tracę zainteresowanie kochankiem/kochanką.  

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W swoich myślach o cuckoldzie zawsze pierwiastek zadowolenia jest na pierwszym miejscu czy to przez patrzenie na rozkosz, jej radość itp. Dążenie do jej pełnego zadowolenia. Nie chciał bym nigdy takich zabaw gdyby nie sprawiały jej radości. Moja dziewczyna gdy pytam ja o co co ja najbardziej kreci w zk odpowiada że moje podniecenie, moja radość. Oczywiście wspomina również o zaletach wynikających z możliwości posiadania kochanka. Nawiasem mówiąc ten termin z pewnością opisuje również nas. /Onn

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wichura już to ładnie ujął. U nas było tylko jedno veto kiedy uznałam, że kochanka tak bardzo personalnie mi nie odpowiada, że czułabym się osobiście urażona, gdyby zaczął się z nią spotykać. Ja też mam veto na konkretną osobę zresztą z podobnego powodu

Nie umiem tego wyjaśnić zbyt głęboko, ale jego spotkania cieszą mnie jego radością. A na ostatnie na ktorym był to już się cieszyłam jakbym sama tam szła Chętnie słucham gdzie mają być, co tam będzie, miło mi się patrzy jak mąż się szykuje i jeszcze milej jak wraca z uśmiechem na twarzy. Jeśli tak nie jest to ruszają rozmowy co się popsuło w międzyczasie, bo na początku cieszę się zawsze a brak radości zwykle oznacza, że któraś ze stron czuje się zaniedbana, jakies ustalenia zostały złamane albo jest ogólnie gorszy czas w życiu nie pozwalający na te wyższą formę radości. 

 

Co do radości z kochanek kochanka to musiałam wyrobić sobie zdanie i już wiem, że nie umiem się z tego cieszyć. Mąż jest ze mną i jestem go pewna. Kochanek to wolna planeta. Znajdzie inną to może ze mnie zrezygnować lub przynajmniej stracę na czasie i zainteresowaniu, jakie dostawałam. Może kiedyś nabiore dystansu, może nie, dziś jestem zaborcza w tym temacie i nie chce się dzielić albo przynajmniej nie chcę wiedzieć i psuć sobie humoru ;)

  • Lubię 4
  • Dziękuję 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi i niecierpliwie czekam na kolejne.

 

Myślę sobie, jak wiele czasem daje zwykłe NAZWANIE jakiegoś odczucia. To, że zostało ono nazwane sprawia, iż łatwiej pojąć jego istnienie.

 

Mam wrażenie, że czasem nie dajemy sobie przestrzeni do odczuwania współradości, bo w ogóle nie zakładamy możliwości jej istnienia.

 

Ileż to razy, gdy rozmawia się z ludźmi niewtajemniczonymi o otwartych związkach, pada pytanie: "ale Wy nie jesteście o siebie zazdrośni"? Jakby to było uczucie, które absolutnie musi występować i nie ma dla niego przeciwwagi.

 

Sailor generalnie rzecz ujmując nie jest o mnie zazdrosny i mierzili go tylko moi kochankowie, którzy nie dawali przestrzeni do współradości właśnie. Bo gdy kochanek jest bardzo zazdrosny wymagając tym samym wyłączności ode mnie, plus nie jest w stanie pojąć współradości Sailora, którą czerpie z moich spotkań z osobami trzecimi - sytuacja aż się prosi o nieustanne zgrzyty.

 

Współradość dla mnie jako osoby o skłonnościach poliamorycznych jest receptą na pielęgnowanie szczerości emocjonalnej (szczerość emocjonalna to ostatnio moje ulubione wyrażenie). Dzięki otwarciu się na to odczucie i pragnieniu pielęgnowania go, łatwiej wchodzić mi w znajomości z partnerkami / kochankami kochanka i różne bardziej zawiłe układy - które bez świadomości współradościowej opcji mogłyby być zarzewiem konfliktów, potajemnych zazdrostek, intryg, rywalizacji i wielu przemilczanych spraw.

 

Zastanawia mnie, na ile układy DADT wynikają ze świadomych potrzeb, a na ile z założenia, iż nad współradością po prostu nie da się pracować, jeśli nie występuje już na starcie...

 

Oczywiście, nikogo nie można zmusić do współradości. Warto jednak posiąść wiedzę na temat tego, że w ogóle można o takim odczuciu dyskutować. Wydaje mi się, iż prościej jest pracować nad ewentualnymi ukłuciami zazdrości, gdy z tyłu głowy mamy nieustanne pragnienie dążenia do stanu współradości.

 

Lula.

  • Lubię 9
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja jestem patologicznie mało zazdrosny i kompersja towarzyszy mi często. Nie tylko z działań seksualnych, ale na takim bardzo ogólnym polu, po prostu się cieszę z radości partnerki. 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Kiedyś żona pytała mnie, czemu to robię, co mnie cieszy z zabaw cuckoldowych, czemu czerpię radość z jej spotkań z kochankiem, po prostu nie mogła zrozumieć, że nie objawiam typowej dla ogółu zazdrości. Odpowiedziałem jej, że oprócz podniecenia ważnym elementem jest widzieć i odczuwać jej zadowolenie ze spotkań, jej radość i pobudzenie przez kolejne dni, widzieć ją pewniejszą siebie, bardziej stabilną emocjonalnie i silniejszą. Nie wiedziałem, że jest na to definicja, ale właśnie tak to odczuwałem. I w drugą stronę również tak czułem, choć w skrytości, bo jej to nie odpowiadało.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...