Skocz do zawartości
Coma

Już nie ma odwrotu...

Rekomendowane odpowiedzi

Czytałem kiedyś taki tekst, wyznanie: "wyobrażałem sobie kiedyś jak to ciężko będzie po 60-siątce, chce się, ale już nie można, nie ma z kim, sił braknie. A tu się okazało, że mi się na szczęście po prostu nie chce". Tak więc powrót do monogamii czasem może być możliwy bez problemowo jakby z natury, tylko trzeba długo czekać.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, maniurka pisze:

czy w takim przypadku będzie się szczęśliwym, czy pozostanie jakiś wewnętrzny niedosyt...

Jak zawsze - to zależy 

Z moich obserwacji wynika że "szczęście" to stan chwilowy a niedosyt raczej permanentny :lach:

Można popaść permanentny ciąg nowych doznań - bo za każdym razem będzie się ciekawym czego jeszcze się nie poznało. W sytuacji skrajnej może to doprowadzić do stanu, że już nic nie będzie nowe, interesujące a tym samym podniecające. Z czasem potrzebne są coraz intensywniejsze doznania a i one szybko powszednieją.

Odwracając pytanie: Co jest ciekawsze - zawsze czuć lekki niedosyt i kiedyś móc wrócić do tego czegoś ze zbliżoną przyjemnością, czy "przeżyć" już wszystko i dołączyć do marazmu tych co już wszystkiego doświadczyli?

Jak napisano poprzednio - każde doświadczenie zmienia nas a my nasze otoczenie. Nie można więc wrócić do stanu poprzedniego, co najwyżej do mniej lub bardziej zbliżonego.

Moim zdaniem - życie ludzkie toczy się falami. Jest czas "szaleństwa" i stagnacji. I tak zamieniają się te stany przez całe nasze życie - tyle, że będąc na jego różnych etapach różnie wyglądają nasze potrzeby i możliwości.

Często nasze zachowanie determinuje pojawienie się innej osoby, który to fakt potrafi zmienić prawie każdy aspekt dotychczasowego życia, poprzestawiać priorytety, np.zamienić monogamię w poligamię a nawet odwrotnie  

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
10 godzin temu, maniurka pisze:

czy po czymś takim można wrócić kiedykolwiek do monogamii?

Nie

10 godzin temu, maniurka pisze:

 Czy stajemy się „zepsuci” w tej materii i jeden związek już nigdy nie wystarczy?

Tak

 

Obie odpowiedzi potwierdzone empirycznie

Uwierz starszemu koledze

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, misio pisze:

Można popaść permanentny ciąg nowych doznań - bo za każdym razem będzie się ciekawym czego jeszcze się nie poznało. W sytuacji skrajnej może to doprowadzić do stanu, że już nic nie będzie nowe, interesujące a tym samym podniecające. Z czasem potrzebne są coraz intensywniejsze doznania a i one szybko powszednieją.

Odwracając pytanie: Co jest ciekawsze - zawsze czuć lekki niedosyt i kiedyś móc wrócić do tego czegoś ze zbliżoną przyjemnością, czy "przeżyć" już wszystko i dołączyć do marazmu tych co już wszystkiego doświadczyli?

Kurczę, czy ja już jestem na tyle "zepsuta", że mierzi mnie tego typu retoryka? 

 

Chyba nie tylko dla mnie możliwość regularnych spotkań z dopasowanymi kochankami jest sposobem na poczucie pewnej radosnej homeostazy w dniu codziennym?

 

Tak, jakby spełnianie się w tym, co się kocha i czego się potrzebuje, równało się w nurzaniu od stóp do głów w hedonistycznym lepkim bagnie, bez jakiejkolwiek kontroli. I jakby zawsze wiązało się z popadnięciem w marazm z tytułu "doświadczenia wszystkiego". Co to jest w ogóle "doświadczenie wszystkiego"?

 

3 godziny temu, misio pisze:

I tak zamieniają się te stany przez całe nasze życie - tyle, że będąc na jego różnych etapach różnie wyglądają nasze potrzeby i możliwości.

Często nasze zachowanie determinuje pojawienie się innej osoby, który to fakt potrafi zmienić prawie każdy aspekt dotychczasowego życia, poprzestawiać priorytety, np.zamienić monogamię w poligamię a nawet odwrotnie

A z tym już się zgadzam.

 

Lula.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Chyba nie ma czegoś takiego jak odwrót. Moim zdaniem występuje czasowe wyciszenie - z różnych powodów.  Bo czy można  stłumić czy zawrócić z drogi obudzoną seksualność?

Jeśli będziemy próbować to zdusić, cofnąć, powrócić do tego co było "przed", możemy wyrządzić sobie niemałą krzywdę.

 

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy stałam się "grzeczna". Bo przestałam szukać nowych mężczyzn. Obecni w zupełności mi wystarczają.

Przyznaję, czasem miewam przebłyski i składam jakiemuś mężczyźnie, który mnie pobudza w dole i na górze propozycję, ale na propozycjach się kończy. Chyba stałam się wierna - na swój sposób monogamiczna.  Bo obecnie tak mi najbardziej smakuje i tak pasuje.

I to nie jest tak, że zawróciłam z tej drogi. Weszłam raczej na inny tor. A czy kiedyś znowu wskoczę w etap podrywu i poszukiwań? Być może.

  • Lubię 7
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 17.09.2020 o 23:27, Sailor&Lula pisze:

Co to jest w ogóle "doświadczenie wszystkiego"?

Lula, gdy wszystkie fantazje, które mogłaś spełnić już spełniłaś - masz uczucie "doświadczenia wszystkiego"  (ciesz się, że go jeszcze nie doświadczyłaś :) ). Nie mam na myśli "odhaczenia na liście". Raczej chwilowego przeżarcia się potrawami, które uwielbiasz, ale czasem musisz odstawić, by znów smakowały nieziemsko, a nie "może być". ;) 

  • Lubię 6
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
23 minuty temu, Zouza pisze:

Lula, gdy wszystkie fantazje, które mogłaś spełnić już spełniłaś - masz uczucie "doświadczenia wszystkiego"  (ciesz się, że go jeszcze nie doświadczyłaś :) ). Nie mam na myśli "odhaczenia na liście". Raczej chwilowego przeżarcia się potrawami, które uwielbiasz, ale czasem musisz odstawić, by znów smakowały nieziemsko, a nie "może być". ;) 

O to mnie to nie czeka bo zbyt wiele moich fantazji jest niespełnialnych w układzie okoliczności w którym mi mimo wszystko bardzo dobrze. Inna sprawa, że nienasycenie którego wszyscy tutaj tak pragną jest antytezą osiągnięcia szczęścia w filozofiach dalekiej Azji gdzie kładzie się nacisk na to, że szczęśliwym się jest tylko wtedy gdy się niczego nie pragnie, a tak długo jak się czegoś pragnie tak długo ma się powód do zmartwień ?‍♂️ inna sprawa, że my w Europie już od wczesnego średniowiecza widzimy szczęście w umartwianiu się i ascezie, a niektórzy nawet lubią samobiczowanie :D

  • Lubię 6
  • Haha 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 7.10.2020 o 20:39, Dreamer pisze:

Inna sprawa, że nienasycenie którego wszyscy tutaj tak pragną jest antytezą osiągnięcia szczęścia w filozofiach dalekiej Azji gdzie kładzie się nacisk na to, że szczęśliwym się jest tylko wtedy gdy się niczego nie pragnie, a tak długo jak się czegoś pragnie tak długo ma się powód do zmartwień ?‍♂️ inna sprawa, że my w Europie już od wczesnego średniowiecza widzimy szczęście w umartwianiu się i ascezie, a niektórzy nawet lubią samobiczowanie

@Dreamer jakże ja Cię uwielbiam za te słowa!!! Dlaczegoż umartwiać się, że rozbudziło się w sobie chęć na więcej? Odnaleźć w sobie harmonię, dążyć do szczęścia i karmić się tym, co się kocha. To jest moja dewiza, dewiza szalonej dewiantki. ;)

 

Ja jestem przeszczęśliwa, gdy jestem najedzona. Na tyle, że każdy kolejny kęs nadal mi smakuje, ale nie czuję też przykrego wiercącego głodu. Ani tym bardziej - wyrzutów sumienia.

 

Lula.

  • Lubię 5
  • Przytulam 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 7.10.2020 o 20:39, Dreamer pisze:

w filozofiach dalekiej Azji gdzie kładzie się nacisk na to, że szczęśliwym się jest tylko wtedy gdy się niczego nie pragnie, a tak długo jak się czegoś pragnie tak długo ma się powód do zmartwień ?‍♂️

A przewrotnie zapytam - niczego się nie pragnie, bo wszystko, co dotychczas było pragnieniem już się osiągnęło? ;) 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
5 minut temu, Zouza pisze:

A przewrotnie zapytam - niczego się nie pragnie, bo wszystko, co dotychczas było pragnieniem już się osiągnęło? ;) 

Niekoniecznie chociaż pewnie może być i tak. Zasadniczo wszystko zależy od konkretnego nurtu filozoficznego ale najlepiej oddają to cztery szlachetne prawdy którymi operuje buddyzm gdzie de facto osiągnięcie szczęścia wymaga wykorzenienia pożądania bo tylko wtedy można osiągnąć nirwanę. Przy czym pożądanie nie do końca jest rozumiane tak jak u nas tu raczej chodzi o kwestie materialne. Seks tam (co do zasady bo nurtów jest multum) stanowi źródło energii prowadzące wręcz do stanu nirwany... No tak czy owak to skomplikowane

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...