Skocz do zawartości
pawel1969

Wakacje pod namiotami - dzień 1

Rekomendowane odpowiedzi

Tegoroczny wyjazd zapowiadał się zupełnie inaczej. Ceniąca wygody Ania postanowiła zaufać mężowi i spędzić tydzień w Chałupach pod namiotami. W dzień przyjazdu było upalnie i słonecznie. Tylko to poprawiało seksownej blondynce humor. No może jeszcze dyskretne, ale dające się zauważyć spojrzenia wysportowanych mężczyzn, krzątających się wszędzie z kajtami i deskami do windsurfingu. Gdy Paweł nie patrzył, posyłała krótkie spojrzenia okraszone dwuznacznym uśmiechem. W pyzatych policzkach robiły jej się urocze dołki. Proste włosy w kolorze blond spięła tego dnia w kucyk. Elastyczny, zielony top na guziczki opinał ciasno seksowny biust, a białe szorty podkreślały niemałą pupę i kontrastowały z opalenizną ud i brzucha. Oboje mieli po dwadzieścia pięć lat i chcieli jeszcze chwilę poszaleć, zanim utoną pod stertą pampersów.
Po trudach rozłożenia namiotu, już w dobrym nastroju oboje wybrali się do centrum Chałup na obiad. W zatłoczonej knajpie Ania zajęła stolik, a on ustawił się w kolejce do baru. Od razu rozpoznał głos za sobą.
- Paweł? Nie wierzę! Kurwa. Stary. Co ty tu robisz?
- Maniek! No nie. Sam jesteś?
- Nie. Z chłopakami.
Wskazał na stolik w oddali.
- Ja z żoną. Znasz Ankę, nie? Przysiadajcie się.

Maniek był kolegą Pawła z piłki, w którą grali w piątkowe wieczory od lat. Jako jedyny z trójki znał Anię, więc Paweł przedstawił pozostałych: Andrzeja i Mateusza.
- No więc co tu porabiacie? - spytał Maniek.
- Tak pomyśleliśmy, że coś zmienimy. Zawsze był Egipt i inne tam. Chciałem raz Ani pokazać prawdziwe życie.
- A wy tak sami? Bez kobiet? - zaciekawiła się Ania.
- My to w sumie przyjechaliśmy polatać na Kajtach. Jesteśmy na kempingu pod pięć i pół.
- No to jesteśmy sąsiadami. My w szóstce.
- A póki co każdy z nas szuka kobiety. Może tu się poszczęści, ale nie widziałem tu jeszcze żadnej ładnej.
Ania uniosła brwi.
- Słyszałeś Paweł. Jednak nie jestem ładna.
Maniek wybrnął żartem.
- Ty grasz w lidze mistrzów Ania. Cóż. Ale jesteś na łańcuchu.
- Na łańcuchu... - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Uważasz, że żonę powinno się trzymać na łańcuchu?
- Ładną tak.
Koledzy buchnęli śmiechem. Atmosfera przy stoliku robiła się coraz weselsza.
- Ale póki co wybieramy się wieczorem na łowy.
- To udanych łowów.
Ania i Paweł życzyli kolegom udanego wieczoru i umówili się na telefon.

Wieczorem poszli na zachód słońca nad zatokę, a gdy już było całkiem ciemno wzięli koc i przeszli lasem nad morze. Fale przyjemnie szumiały, piasek skąpany był w świetle księżyca. Usiedli w dali pod wydmami obserwując przechodzące z rzadka grupki cieni i popijając whisky z kolą. Było trochę po północy i plażą opustoszała. Nadchodząca trójka postaci rozmawiała głośno i wesoło. Paweł rozpoznał chłopaków i zaprosił na koc. Postanowili jeszcze chwilę zostać. Choć whisky jeszcze się nie skończyła Maniek zaproponował wódkę, którą nieśli ze sobą. Szklanki były tylko dwie. Ania nie chciała się wyłamywać, a poza tym udzielił jej się biwakowy styl bycia. Wzięła butelkę i pociągnęła duży łyk, krztusząc się przy tym i rozbawiając chłopaków.
- Nie w tą dziurkę - orzekł Maniek.
Towarzystwo gruchnęło śmiechem. Ania też umiała się bawić i spuściła z tonu. Krążący w żyłach alkohol wprawiał ją w przyjemny nastrój. W głowie miło wirowało, a plażę w Chałupach coraz mniej dzieliło od egipskiego kurortu.
- Jak łowy chłopaki? Ukłuliście?
Pytaniem znów rozbawiła towarzystwo.
- Marzenie ściętej głowy. Sieć pusta. Nawet płotki nie wpadły.
- W tym stanie nawet wędka już giętka - dorzuciła.
Ponownie śmiechy. Maniek jednak spoważniał.
- I tu się mylisz. Nawet naprany jak szpak nie mam z tym problemu.
- Przechwałki.
Paweł w milczeniu przysłuchiwał się dialogowi. Żona często kokietowała jego przyjaciół i nawet mu się to podobało. Czasem wyobrażał sobie więcej i wtedy zaczynał odczuwać podniecenie. Maniek podszedł do prowokacji Ani ambicjonalnie.
- Naprawdę. Zawsze mi staje. Przepraszam Paweł, że przy twoje żonie, ale usłyszałem wyzwanie.

Zanim wszyscy zorientowali się o czym mówi Maniek, ten klęcząc na kocu zsunął kąpielówki w dół, pod jądra. Na wpół twardy członek prezentował się dumnie.
- Schowaj to! Przeginasz - opieprzył kolegę Mateusz, próbując tłumić rozbawienie.
- Nie wierzę - dodał Andrzej zginając się ze śmiechu.
Ani też wciąż dopisywał humor, choć obróciła twarz ku mężowi.
- W porządku - odparł Paweł. - Tylko się bawimy nie?
- Ja się muszę napić.
Zszokowana, ale wciąż rozbawiona Ania wzięła butelkę i pociągnęła duży łyk. Siedziała oparta o Pawła a on obejmował ją w pasie. Zrobiło się ciszej i trochę poważniej.
- I co teraz? Jednak giętki - powiedziała Ania.
- Jak mówię, że zawsze mi staje, to zawsze.
Maniek zaczął masturbować członek i pieścić jądra, ale bez wyraźnego skutku. Reszta przyglądała się w milczeniu. Butelka krążyła z rąk do rąk.
- Przydałaby się tu kobieca dłoń - rzucił Andrzej.
Ani zrobiło się gorąco na myśl, która przeszła jej przez głowę. W ogóle nie dowierzała że się temu przygląda. Chyba tylko dzięki temu, że się spiła. Plaża trochę zaczęła się przechylać. Zbliżyła twarz do ucha męża.
- Duży - wyszeptała. - A zawsze przekonywałeś mnie, że twój jest wielki.
Paweł zawahał się przed odpowiedzią. Głos miał drżący.
- Pomożesz mu?
- Nie! Chyba cię pojebało.
Mimo ostrych słów Paweł widział, że żona jest w szampańskim nastroju. Każda by zaprzeczyła, ale Paweł czuł, że Ania chce wziąć penisa w rękę.
- Chłopaki. Ania zdecydowała, że pomoże.
Oklaski i wiwaty zachwytu spotęgowały zakłopotanie Anki. Uśmiechała się by to ukryć.
- Nic takiego nie powiedziałam - sprostowała.
Nie wierzyła, że to się wszystko dzieje. Na chwilę zapadła cisza. Ania czuła, że wszyscy patrzą na nią i oczekują, że jeszcze coś powie.

Wzięła kolejny duży łyk wódki.
- Zgoda. Ale tylko, żeby pomóc.
Pocałowała czule męża i wyszeptała.
- W porządku?
- W najlepszym.
Paweł czuł, że wszystko jest lepiej niż w porządku. Zawsze chciał przeżyć coś takiego, a teraz proszę. Marzenia się spełniają. Bawił się świetnie i był podniecony jak nigdy. Obserwował z przejęciem wydarzenia, a oddech przyspieszał z sekundy na sekundę.
Ania wyciągnęła powoli rękę z grymasem na twarzy, jakby miała pogłaskać obślizgłe zwierzę. Złapała. Członek, choć nie twardy, był gorący i pulsował. Dłoń wyglądała na bladą w porównaniu z jego kolorem. Na palcu serdecznym w świetle księżyca połyskiwała obrączka ślubna. Przesunęła dłoń ściągając napletek, po czym zawróciła. Masowała prącie pogłębiając ruchy, a ten robił się twardszy i grubszy.
- Od razu lepiej - skomentował Andrzej. - Pomocna dłoń.
- Udowodniłeś - Ania zabrała dłoń. - Jak cię nazywać? Pijany mistrz?
Członek sterczał w świetle księżyca jak dumny wojownik. Zsunięty napletek odsłaniał lśniący i wilgotny łeb.
- Zostawisz go tak? - spytał nie tyle zaskoczony, co rozczarowany Paweł.
- A co mam niby zrobić? Zdjąć majtki?
Paweł poczuł, że mu gorąco, jednak w spojrzeniu żony dostrzegł, że nie może za wiele oczekiwać.
- Dokończysz rączką? Proszę. Wszystkim się podoba. - wyszeptał czule.

Ania musiała sobie jeszcze dodać odwagi z butelki. Skrzywiła się i zacisnęła palce na członku. Cieszyła się, że Paweł nie odpuścił i nalegał, bo miała na to ochotę. Masowała członek rytmicznie. Było cicho. Każdy z bijącym sercem oczekiwał na finał. Spocony Maniek ocierał czoło i delektował się doznaniami. Paweł też dotykał się dyskretnie, ale jego konar był bardziej podatny na alkohol.
Do ruchu ręki dołączyły biodra. Maniek wypychał je by nadać swoje tempo i pogłębić ruchy. Skóra naciągała się bardziej. Choć Paweł wciąż trzymał w pół żonę, wiedzącą po turecku, miała na tyle swobody, by wyciągnąć drugą dłoń.Przez chwilę masowała jądra, a później członek w okolicy główki. Pocierała go otwartą dłonią od spodu w okolicy wędzidełka.
Maniek dyszał już ciężko i głośno posapywał. Ania stwierdziła, że ruszając dłonią tylko przeszkadza. Trzymała więc obręcz z palców, a penis wdzierał się z nią raz za razem, ocierając łbem o drugą dłoń.
I nagle poszło.
Ania poczuła ciepło na dłoni i wykrzywiła twarz w grymasie, który rozbawił widzów. Kolejne fale spermy wyrzucane przez rozpędzony członek, spływały między palcami, kapiąc na koc.

Paweł wszedł drugi w podwójny śpiwór, gdzie już czekała naga Ania. Ze zgrzytem zapiął ekspres i przytulił się do jej pleców.
- To był dziwny dzień. Zwaliłam mu konia! - wyszeptała.
- Ja się świetnie bawiłem. A ty?
- Też. Fajni ci twoi koledzy.
Wymieniając czułe pocałunki pieścił się pod kołdrą z nadzieją na odrobinę sztywności.
- Chyba niektóre sprawy poczekają do jutra.
- Maniek dałby mi dzisiaj radę. Fajnie będzie miała jego żona.
Ania chciała, by to zdanie tak zabrzmiało.
- To dziwne i zwariowane miejsce. Ludzie przyjeżdżają się bawić. - odpowiedział - Żony czasem ulegają tej magii, a mężom nie pozostaje nic tylko wybaczyć.
- Poproszę cię, żebyś powtórzył to jutro na trzeźwo.
Pocałowała go i zasnęli.

  • Lubię 12
  • Wow! 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, pawel1969 pisze:

Jesteśmy na kempingu pod pięć i pół.

Siedem dziewcząt z Albatrosa, Tyś jedyna

Aniu z "szóstki"...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
29 minut temu, uechtatch pisze:

Siedem dziewcząt z Albatrosa, Tyś jedyna

Aniu z "szóstki"...

Albartosik... zgadza się

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, chaser8732 pisze:

Kiedy ciąg dalszy? 

NIedługo. Postaram się regularnie wrzucić kilka odcinków do końca pobytu. Będzie się działo

 

  • Lubię 1
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzień 2

 

Anię obudził ból głowy, więc wygrzebała się z niemałym trudem ze śpiwora, by udać się na poszukiwanie piwa, lub choćby mineralki. Paweł zdążył już kupić świeże bułki w kempingowym sklepie i przygotowywał dla nich śniadanie na stoliczku turystycznym między namiotami. Usiadła na zewnątrz, przecierając oczy i przeganiając  resztki snu.
-Jest gorące kakao. Przyda ci się.
Ania była w samej bieliźnie - białym staniku i białych majteczkach, które lekko wżynały się w szparkę.
- Powinnam się bardziej ubrać?
- Nie koniecznie. Tutaj cię to jakoś nie wyróżnia.

Paweł sporo obiecywał sobie po tym wyjeździe i patrząc teraz na żonę nie dbającą, że przypadkowe osoby widzą ją w samej bieliźnie, zaczynał wierzyć, że wszystko jest możliwe. Od dawna fantazjował, że Ania go zdradza. Wręcz stało się to jego obsesją, przy której nieraz się masturbował. Zwierzył się kiedyś Ani, i choć mieli wtedy udany seks przez wiele dni, ona nie czuła się gotowa, by fantazję wprowadzić w życie. Tu mogło wszystko się zmienić.
- Maniek, to od Mariusz? - spytała.
- Widzę, że cię zainteresował.
- Tak tylko pytam.
- Od Mańkowski. Na imię ma Seweryn.
- Do czego ty mnie wczoraj namówiłeś Paweł? Głupio się czuję.
- Aż tak bardzo nie musiałem namawiać.
- Nie ruszę się stąd do końca wyjazdu. Nie chcę wpaść przypadkowo na chłopaków. Zapadnę się pod ziemię, jak spojrzę im w oczy. 
- Ee. Myślę, że cię polubili. I spuść trochę powietrza. Tu jest inny świat i trochę więcej się zdarza. Nie trzeba się kontrolować. Za bardzo się przejmujesz.
- Tak myślisz?

Paweł zniknął na chwilę w namiocie i wrócił po chwili z małym pakunkiem oplecionym wstążką. Ania uwielbiała prezenty. Otworzyła usta z zaskoczenia i zdziwienia.
- A co to za okazja.
- Nasz trzecia rocznica. Wiem, że jest za dwa tygodnie, ale myślę, że teraz jest odpowiedni moment na prezent.
Ania otworzyła niewielkie pudełko. Resztki kaca się rozpłynęły. Teraz biła z niej tylko ekscytacja. W pudełku była złota bransoleta.
- Można ją nosić na nodze. Na kostce konkretnie. Ale sama sobie wygooglaj, co to oznacza.
Zmarszczyła brwi zaintrygowana tajemnicą. W pudełku była jeszcze karteczka w kopercie.
- Tak naprawdę to jest główny prezent. Możesz go przyjąć albo nie, ale chcę, żebyś nie odpowiadała teraz. Przemyśl to do jutra.
- Obiecuję - odpowiedziała i zaczęła czytać.
Z każdą linijką wyraz twarzy Ani się zmieniał. Gdy skończyła, wstała i objęła męża.
- Naprawdę masz do mnie aż takie zaufanie? Dziękuję. Obiecuję, że się zastanowię.
Paweł był dobrej myśli. Coś mu mówiło, że Ania chce spełnić prośbę, ale potrzebowała upewnić się, że nie zrobi mu krzywdy.

Do południa było wietrznie i mżyło, więc postanowili zostać w namiocie, by się sobą nacieszyć. Ani podobał się anturaż namiotu, a świadomość, że być może są słyszani z zewnątrz podniecała. Nie tłumiła swoich odgłosów. Po południu chmury rozeszły się, a igraszki odebrały im wszystkie siły, postanowili więc wyjść coś zjeść i następnie ogrzać na plaży. Zanim doszli do Chałup spełniły się obawy Ani.

Wpadli na chłopaków.
Ania poczuła się speszona i początkowo unikała wzroku Mańka, jednak szybko jej przeszło. Gdy chwilę byli oddaleni od pozostałych powiedział:
- Miło cię znów widzieć.
- Dzięki. Ciebie też.
Zwykła wymiana uprzejmości, czy coś więcej? - rozmyślała potem długo. Zdała sobie sprawę, że trochę jej się podoba. Ujął ją tym, że tak łatwo potrafił przejść do normalności po wczorajszym zajściu. Może naprawdę po prostu dobrze się bawił, a ona za bardzo się przejmuje? Trochę żałowała, że chłopaki już wracają z obiadu i nie dotrzymają im towarzystwa.
- Plażujecie po południu? - spytała z nadzieją.
- Raczej tak. Od rana wymęczyło nas na wodzie, więc należy się odpoczynek.
- To co? Jesteśmy w kontakcie?
- Jasne.

Po czternastej Ania zabrała się z chłopakami na plażę po stronie morza. Paweł postanowił podjechać do Lidla przy wyjeździe z Władysławowa. Nie lada misja wziąwszy pod uwagę nigdy nie kończący się korek. Zebrał zamówienia od chłopaków i wyruszył. Przejechanie sześciu kilometrów w jedną stronę zajęło mu prawie pół godziny. W trakcie esemesował z Anią.
"Jak chłopaki się spisują? Pomogli rozłożyć parawan?"
"Spisują się. Seweryn pomógł mi nasmarować się olejkiem. Na początku się krępował".
"Podobało się?"
"Tak. Nie spieszył się a ja nie poganiałam. I nie miałam pretensji gdy parę razy omsknęła się ręka"
"Więc jak mój prezent?"
"Myślę cały czas nad nim. Nie trać nadziei :-)".
Gdy po dwóch godzinach Paweł zjawił się na plaży, chłopaki odbijali piłkę, a Ania pracowała nad brązowym kolorem skóry.
- Jakie plany na wieczór? - wymruczał do żony - Dalsze testy namiotu?
- Brzmi nieźle. Ale jesteśmy zaproszeni na imprezę.

Namiot Mańka, Andrzeja i Mateusza stał w samym końcu kempingu Albatros. Miał wysoki środkowy przedsionek otoczony trzema sypialniami. Dotarli na dziesiątą wieczorem, głównie z powodu przygotowań Ani. W końcu impreza to impreza, co z tego, że w namiocie. Pod czerwoną sukienkę mini założyła czarną, koronkową bieliznę. Do tego pończochy i szpilki, przez które droga zajęła im dwa razy dłużej. Najwięcej czasu zajął jak zwykle makijaż i układanie włosów.
- Dzięki tobie nasz namiot zamienił się w pałac - zażartował Maniek.
Siedzieli przed namiotem i grillowali przy piwie i wódeczce, pitej tym razem w bardziej cywilizowany sposób. Przed północą deszcz  przegonił ich pod namiot. Przedsionek pomieścił ich, a także niewielki stolik, na którym grali w karty przy żarówce wiszącej pod sklepieniem. Ania siedziała u Pawła na kolanach. Namiot napełnił się zapachem jej perfum. Alkohol szybko rozluźnił atmosferę. Dialogi chłopaków i wzajemne docinki rozbawiały Anię i nieraz nie mogła uspokoić śmiechu.
- Proponuję teraz w pokerka. Co wy na to? - Zaproponował Maniek.
- Ja nie umiem - stwierdziła Ania. - Pograjcie. Ja popatrzę.
- Nauczę cię. To nie trudne.
Paweł grywał w pokera, ale wolał, żeby to Maniek tłumaczył.
- Przesiądź się do Mańka kochanie. Zagrasz z nim ze dwie partie.

To spojrzenie, trwające zaledwie ułamek sekundy, ale jakże wymowne, poruszyło najgłębsze struny duszy Pawła. Oddawał żonę innemu, a to był początek, który tym spojrzeniem zaakceptowała. Wyczytał w jej oczach pragnienie przygody i zrozumiał, że już się nie zastanawia nad jego prezentem.
Ania usiadła na Mańka kolanach. Nie skupiała się nad tym co mówi. Starała się odczuwać. Gołe uda między pończochami a sukienką stykały się z jego udami. "Wyruchaj mnie na tym stole" - poprosiłaby go, gdyby nie normy, których się nie łamie. Była już w pełni świadoma żądzy, zasianej przez jej męża i już dojrzałej, gotowej do realizacji. Potrzebny był tylko jeszcze jeden szczegół - dobry pretekst.

- Dobrze. Chcę zagrać teraz sama. Już sobie chyba poradzę.
Grali na pieniądze, ale nie na serio. Każdy wyłożył co miał, żeby podzielić. Uzbierały się dwa tysiące w stówkach, a więc nie za wiele w obiegu. Andrzej zaproponował, niewielkie urozmaicenie do zabawy. Każde pięćset złotych można wykupić za element garderoby. Paweł zdecydował, że nie gra i będzie pomagał żonie. Początkowo szło nieźle i Ania z Pawłem wznosili okrzyki radości, zgarniając kupkę do siebie. Ania miała ogromną satysfakcję pozbawiając Mateusza szortów. Zabawa okazała się strzałem w dziesiątkę.

Później karta się odwróciła, a cała kupka przed Anią stopniała.
- Chcesz wykupić spodenki, Mati?
- Nie zależy mi na nich. Ale mogę kupić coś twojego.
Ania w odróżnieniu od chłopaków miała na nogach buty. Oba liczyły się jako jeden fant. To wystarczyło jednak tylko na chwilę. Złośliwa karta pozbawiła jej po chwili pończoch. Przy kolejnej wyprzedaży musiała już przekalkulować w myśli co jej się bardziej opłaci. Stwierdziła, że bez stanika sutki będą się bardzo odciskać, a najmniej w oczy będzie rzucał się brak majtek. Sięgnęła pod spódnicę by je zdjąć. Podnieceni chłopcy obserwowali w skupieniu. Gdy w końcu położyła koronkowe majteczki na stole przed Mańkiem, ten jako pierwszy nagrodził ją brawami.
- Wow! A miałem cię za cykora.
- No widzisz, jak się można pomylić - odparła z dumą.

Karta, świnia, wciąż nie sprzyjała i Ania znów stanęła przed dylematem. Bez pośpiechu zdjęła stanik, by jak najdłużej cieszyć się pełnymi pożądania spojrzeniami. Tym razem zwycięzcą fantu był Mateusz.
- Zmówiliście się - rzuciła kokietując. - Chcecie mnie rozebrać.
- Graj lepiej, to może ty nas rozbierzesz. Każdy ma równe szanse.
- Ale to nie fair. Ja się dopiero uczę. Czuję, że po tej partii będzie koniec gry.
Ania miała już tylko jedną rzecz na sobie - sukienkę. I każdy miał tego świadomość.
- Damy ci fory. Jeśli przegrasz, zamiast fantu możesz zrobić dla nas show. Ma trwać dwie minuty.
- Show czyli co? Rozumiem, że mogę sama zdecydować?
- Umówmy się, że ci zaufamy i nie będziemy żałować. Już prawie udowodniłaś, że nie jesteś cykorem.
- Nie jestem - odparła lekko urażona, ale z uśmiechem.

No i znów nie poszło. Prawdziwa czarna seria wcale nie martwiła jednak Ani. Alkohol dodawał jej odwagi, a mimo to czuła, że serce wali, chcąc wyskoczyć przez gardło. Podniecenie na myśl o tym co zrobi przyjemnie świdrowało w podbrzuszu. Pocałowała męża.
- Jak się bawisz kochanie?
- Czekam jak wszyscy na show.

Sukienka Ani miała równą krawędź tuż nad piersiami, a wyżej coś w rodzaju szelek. Zsunęła je z ramion i bardzo powoli pociągnęła materiał w dół. Ten długo stawiał opór aż wreszcie ustąpił uwalniając skrywane dwa skarby. Ania nie czuła skrępowania. Była podniecona i była gwiazdą. Zadowolona z siebie przeszła wokół stolika, pozwalając każdemu dotykać swoich nabrzmiałych pomarańczy. Wiedziała, że takiej atrakcji chłopcy jeszcze podczas pobytu tutaj nie mieli. Każdy obmacał towar, nie bynajmniej aby sprawić Ani rozkosz, lecz żeby samemu nasycić zmysł dotyku. Paweł też czuł, że brakuje mu powietrza. Takich właśnie emocji pragnął.
Minęło pół minuty. Show trwał.
Ania usiadła na skraju dmuchanego materacu w otwartej sypialni. Tak powoli jak tylko umiała zaczęła rozsuwać uda, napawając się minami na zaślinionych twarzach. Gdy już jej muszelka zaczęła być widoczna, rozsunęła uda na całą szerokość.

Patrząc na twarze płonące z pożądania, zastanawiała się co ich powstrzymuje przed rzuceniem się na nią. Trzech napalonych samców siedzi i tylko patrzy na pokaz. Nie odrywali oczu od wypukłej, starannie wygolonej i przeciętej różową szczelinką cipki. Ania przyłożyła do niej palec i przesunęła powoli. Była gorąca i wilgotna.
"Domaga się kutasa" - myślał każdy z trzech obserwatorów. Ania zaczęła się masturbować powoli palcem i cichutko pojękiwała. Drugą ręką pieściła piersi. Już dawno zapomniała o zegarku i ustalonych dwóch minutach.
- Powinienem się odwdzięczyć za wczorajszą pomoc - stwierdził Maniek.
Odpowiedź się dla niego nie liczyła, a z resztą nawet nie padła. Przysiadł się na materac obok Ani, jednak z trudem mieścili się w zapinanych na ekspres drzwiach. Ania przełożyła nogi do wnętrza sypialni i tam znów je rozłożyła, kładąc się na plecach. Nikt z obserwatorów nie zauważył, że Paweł wyjął penisa, by się masturbować.

Męska dłoń to męska dłoń. Pocierana szparka zalała się obficie lepkimi soczkami. Maniek masował ją pełną dłonią. To ruchami okrężnymi, to w poprzek, to znów rozsuwał warki i pieścił mokre wnętrze delikatnie palcem. Ania odchodziła od zmysłów a sypialnia i cały namiot wypełniły się jej westchnieniami i pełnymi seksu cichutkimi piskami. Andrzej prześliznął się do sypialni, żeby również odwdzięczyć się Ani. Tak za przyjaciela. W końcu byli ekipą. Zajął się piersiami Ani.
Za każdym razem, gdy palec Mańka dotykał szparki, krew w żyłach Ani przyspieszała a biodra wypinały, chcąc mieć go w sobie. Ale Maniek bawił się z nią w kotka i myszkę. Dawał nadzieję, że to już, lecz jej nie spełniał, rozpalając dziewczynę coraz bardziej.
- Dwie minuty minęły - powiedział nagle. - Masz szansę jeszcze wygrać.
Ania chwyciła jego rękę za nadgarstek i przyłożyła do swojego łona.
- Miałeś mi się odwdzięczyć. Zerżnij mnie palcem.

Paweł przekonał się, że Ania ma zadatki na puszczalską suczkę. Penis pulsował mu w dłoni, a każdy dotyk wyzwalał dreszcze. Maniek wrócił do pieszczenia jego dłoni. Wykonał dwa kółka, po czym wsunął palec. Ania nie czekała biernie. Wypinała biodra ile tylko mogła, by poczuć go jak najgłębiej.
- Jeszcze jeden. Albo piramidka z trzech - wydyszała. - Proszę.
Maniek nie widział powodu, by odmawiać kobiecie rozkoszy. Jebał jej szparkę trzema palcami. Coraz szybciej i szybciej. Ani ona ani Paweł nie przypuszczali, że potrafi puścić tyle soczków. Ania podniosła się na kolana do szerokiego rozkroku. Czuła, że kręci jej się w głowie, więc opierała się o Andrzeja i całowała z nim. Maniek zmęczył przedramię i poprosił Mateusza o zmianę, na którą ten nie mógł się doczekać. Teraz penetrował od spodu cipkę Ani, a na dłoni zbierały się jej soczki. Choć Mateusz robił to szybko i bardzo mocno, Ania nie czuła bólu. Tylko czysta rozkosz i nadchodzące trzęsienie ziemi. Ani pociemniało przed oczami. Straciła kontrolę nad ciałem. Biodra szamotały się chaotycznie. Gorący gejzer wystrzelił ze szparki i zalał wszystko dookoła. Ania opadła bez sił. Paweł zachwycony pokazem, lecz bardziej się kontrolujący, wykonał kilka szybszych ruchów i osiągnął spełnienie.   

- Kto tu śpi? - spytała, gdy odzyskała oddech.
- Mateusz.
Całe towarzystwo buchnęło śmiechem.

  • Lubię 16
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzień 5

 

Sen był tak realny, że Ania czuła wciąż dreszcze. Starała się nie otwierać oczu, by nie uleciał zbyt szybko. Męskie dłonie masowały jej nagrzane od słońca plecy. Była pewna, że już nie śpi, lecz wszystko było tak przyjemnie odrealnione. Odsuwała od siebie jak długo mogła, coraz mocniej przebijającą się prawdę, że dłonie nie należą do Seweryna.  Często po przebudzeniu, z dziennej drzemki, czuła się zdezorientowana. W końcu otworzyła oczy, powoli przyzwyczajając się do jaskrawego światła, prawie pozbawionego barw. Wciąż czuła się, jakby należała do snu, lecz już było jasne, że Seweryna nie było w pobliżu, a za parawanem byli tylko we dwoje - ona i Paweł.
- Hej kochanie. Nie powinnaś spać na słońcu.
- Hej. Gdzie chłopaki?
- Poszli na chwilę po jakieś zakupy. Może przyniosą piwko. Chyba miałaś sen. Mówiłaś.
Ania nic nie odpowiedziała. Siedziała, dochodząc wciąż do siebie i zastanawiała się co mówiła. Nie chciała jednak pytać.
- Myślę, że powinnaś się przespać z Sewerynem.
Nic nie mogło Ani bardziej wyrwać z resztek snu.
- Obiecałam ci, że się zastanowię.
- Jesteśmy tu piąty dzień Aniulek. Niedługo będziemy wracać i nie przeżyjemy przygody. Jeśli czujesz, że nie chcesz, to w porządku.
- Naciskasz trochę za bardzo. Wiem jak ci na tym zależy Paweł, ale co? Mam tak podejść do niego i poprosić?
- Jako kobieta masz swoje sposoby i nie mów, że nie wyrwiesz każdego faceta.
- Tylko, że to twój kumpel i może na przykład z tego powodu nie chcieć, geniuszu.
- O to akurat się nie martw.
Do Ani dotarło.
- Rozmawiałeś z nim! - powiedziała z pretensją, przełamaną uśmiechem.
Odpowiedział jej również wymownym uśmiechem.

Wkrótce nadeszli chłopcy, przynosząc ze sobą piwo w oszronionych butelkach. Ani Maniek-Seweryn podał słodkie Sommersby.
- Pamiętałeś jakie piję. Dzięki.
- Masz może ochotę się przejść? - spytał.
Łypnęła wzrokiem na męża przez ułamek sekundy.
- Jasne. Czemu nie.
Każdy chyba był zaskoczony. Trójka facetów w milczeniu, popijając piwo obserwowała odchodzącą plażą parę. Paweł delektował się mróweczkami podniecenia, depczącymi mu żołądek. Taka zwykła, niewinna propozycja spaceru nie często jest adresowana do obcej kobiety - mężatki. Wtedy nie jest aż tak niewinna. Czuł, że w końcu się doprosił.
Piwo się skończyło, drugie również. Minęły dwie godziny, a Ani i Seweryna wciąż nie było. Zaczął się zrywać wiatr, co ucieszyło Andrzeja i Mateusza.
- Chyba czas pośmigać stary. Będzie wiało.
- Też tak myślę. Zbieramy się.
- Czekajcie. Zadzwonię do Anki - rzucił Paweł.
Wybrał numer, ale telefon odezwał się tuż obok niego w Ani torebce.
- No to się już dodzwoniłem. Chodźmy, zabierzemy ich graty.

Wyruszyli przez las, przeszli przez tory kolejowe i weszli na główną aleję. Wtedy Paweł ich zauważył. Szli od strony Chałup. Postanowił zaczekać. Patrząc na zbliżającą się parę doznał dziwnego uczucia. Nie szli jak kolega z koleżanką. Nie wyglądali jak dwoje zwykłych znajomych, którzy spotkali się i nie mogą nagadać. Przeciwnie. Nie rozmawiali. Im bliżej tym bardziej odczuwał to coś. Ania była poważna, ale nie smutna.
- Hej. Jakie plany? - spytał z entuzjazmem.
Nastało milczenie. Ania patrzyła gdzieś w bok, na trawnik. mętniejącym z każdą chwilą wzrokiem. Choć odpowiedź jeszcze nie padła, Paweł już ją znał. Tych dwoje przez najbliższy czas nie ma ochoty integrować się z innymi. Przeszedł go dreszcz.
- Pójdę popatrzeć jak chłopaki pływają na kajtach. Może się czegoś nauczę.
Ania zatrzymała go, gdy odszedł kilka metrów.
- Paweł. Poczekaj.
Przytuliła się, a właściwie mocno wtuliła w niego. Pieściła kark i całowała szyję.
- Kocham cię, wiesz. - to było stwierdzenie. Nie pytanie.
- Wiem - odpowiedział.
- Przyjdź później. Będę w naszym namiocie.
A więc tam to zrobią. Mrówki w brzuchu zareagowały na tą wiedzę i rozbudowały mrowisko na cały brzuch. Paweł czuł mdłości jak przed trudnym egzaminem, a jednocześnie nie zamieniłby tych doznań za nic na świecie. Pocałował Anię w czoło, nie w usta i ruszył przez kemping nad zatokę.

Znalazł pojedynczą wolną ławkę na niewielkim cyplu. Pomarszczona wiatrem powierzchnia wody roiła się od desek i kajtów. Nie wysiedział zbyt długo. Wstał i chodził między namiotami, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Kilka razy zawracał, aż za trzecim razem doszedł do niewielkiego, pomarańczowego namiotu. Czuł jak wali mu serce. Kemping wyglądał jak opuszczony. Paweł usłyszał szepty żony i Seweryna, rozdzielane westchnieniami. Nie musiał rozróżniać słów, by wiedzieć jaką namiętność wyrażają. Wyjął telefon i wystukał:
"Wyjdziesz na chwilę? Proszę."
Ekspres drzwi zgrzytnął i pojawiła się Ania. Miała na sobie białe, koronkowe majteczki i taki sam, lecz krzywo założony stanik, fryzurę w nieładzie i ciężko oddychała. Objęła męża.
- Co się stało? - spytała.
- Nic. Wszystko w porządku. Chciałem cię tylko zobaczyć i powiedzieć jak cię kocham.
- Wiem. Maniek zrozumie, jeśli przerwiemy. Rozmawiałam z nim o tym, że może się tak zdarzyć.
- Ale nie ma potrzeby Ania. Wracaj. Obejmij mnie jeszcze.
- Chcesz wejść?
- Nie dzisiaj. Zostanę tutaj.

Blond włosy zniknęły w przedsionku namiotu, a tuż za nimi zgrabna pupa Ani. Znów zgrzytnął ekspres drzwi. Paweł usiadł przy namiocie i rozejrzał się czy nie jest obserwowany. Wsunął rękę w luźne szorty i bawił się członkiem, oczekując pierwszych sygnałów wydarzeń w namiocie. Znał dobrze reakcje Ani. Jej westchnienia, słodkie piski i ciche jęki pozwalały mu w myślach śledzić przebieg spotkania z Sewerynem. Dzięki nim nie miał wątpliwości, kiedy kolega wszedł w jego żonę. Czasem na skośnym materiale sypialni pojawiał się odcisk jego głowy. Ani było dobrze. Wszystko wskazywało, że albo kolega miał talent, albo świadomość seksu z innym wyzwalała dodatkowe doznania. W końcu skoro na Pawła to działało, to i na nią miało prawo. Postanowił sobie, że nie będzie zazdrosny. A jeśli będzie, stłumi to. Nawet jeśli ona będzie miała orgazm.
Miała.
Poznał to bez trudu. Długi i intensywny. Maniek dogodził jego żonie. Namiot w końcu zamilkł i znieruchomiał. Paweł z sercem w gardle oczekiwał wpatrzony w drzwi. Zgrzyt ekspresu i pojawił się Maniek. Miał lekki problem, by spojrzeć Pawłowi w oczy, lecz ten wstał i podał grabę przyjacielowi. Następnie go objął.
- Dzięki stary. Chcę, żebyś wiedział, że wszystko gra. Lecę do Ani.
- Na razie. - tylko tyle był w stanie wymyślić Maniek zanim odszedł.

Paweł chwilę przyzwyczajał oczy do półmroku namiotu. Naga Ania leżała na śpiworze w sypialni. Mokre włosy kleiły się do twarzy. W rogu przedsionka leżała zużyta prezerwatywa. Żadne się nie odezwało nie chcąc spłoszyć ulotnej chwili. Paweł zdjął koszulę i położył się obok żony. Odgarnął delikatnie jej włosy i gładził polik. Nie potrafiłby zdefiniować tego jak się czuł, ale pragnął doświadczać tego w przyszłości. Leżała wpatrzona w niego. Zdyszana, zerżnięta i taka śliczna. Pachniała seksem.

  • Lubię 13
  • Wow! 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzień 6

 

Szósty dzień zapowiadał się słonecznie. Gdy Paweł wstał, Ania była od dawna na nogach i szykowała śniadanie przed namiotem. Miała rozpuszczone i jeszcze nie uczesane włosy. Przyzwyczajona już do chodzenia po polu w zwykłej bieliźnie, nie widziała powodu zakładać nic więcej. Białe majteczki wrzynały się w cipkę.
- No, w końcu. Jak się spało?
Paweł przeciągnął się leniwie.
- Miałem bardzo miły sen. Związany trochę z wczorajszymi wrażeniami.
- Skoro już się obudziłeś, mam dla ciebie misję. Skocz do Albatrosa i zaproś chłopaków na śniadanie. Mogą jadać z nami.

Cała trójka jeszcze spała. Szarpnął Andrzeja za ramię.
- Paweł. Wiesz która godzina? Coś się stało?
- Ogarnijcie się i za piętnaście minut u nas. Ania robi śniadanko.
Dobra wiadomość wyrwała pozostałych dwóch ze snu i zaczęli się ogarniać. Seweryn zdawał się unikać wzroku Pawła, co ten zauważył.
- Apropo ostatnich dni, chłopaki. Spuściłem Anię ze smyczy. Dałem jej wolną rękę na ten wyjazd.
- Dało się zauważyć.
- Ania wie, że się przyjaźnimy i to ją trochę... no wiecie. Po prostu, traktujcie ją jak kobietę. Niekoniecznie moją żonę. Jesteśmy drużyną chłopaki. Chcę zobaczyć ciąg na bramkę i oby posypały się gole.
- Obyśmy nie przestali być drużyną przez ten wyjazd - odparł sceptycznie Mateusz.
-Wyświadczycie i mi i Ani przysługę. Zaufajcie mi.

Gdy dotarli na śniadanie, Ania była w tym samym stroju. Świadoma już, czego chce, nie zamierzała tracić ani dnia więcej. Zerkając na nią chłopcy nie tylko sami nasycali oczy, ale także w niej rozbudzali podniecenie. Paweł już udowodnił,  że chce jej zdrad nie mniej niż ona, więc odrzuciła cały lęk skupiając się na czystej zabawie.
- Jakie plany na dziś? Pływacie.
- Zero wiatru. Może dołączymy do was.
- Byłoby super. Planowaliśmy poopalać się nad morzem, prawda kochanie?
- Pewnie. Pójdziemy razem.

To był najcieplejszy dzień od początku pobytu. Mimo to plaża, jak to w Chałupach nie pękała w szwach. Bez trudu znaleźli ustronne miejsce pod wydmami. Ania postanowiła opalić piersi i spytała, czy nie będzie to chłopców krępowało.
Nie krępowało nikogo.
Gdy zdejmowała stanik, każdy leżał jak dotychczas udając, że nie patrzy. Ale widziała, że się gapili. Na szczęście. Wzięła olejek w rękę.
- Kto pomoże?
Najszybszy był Mateusz. Zerwał się jak sprężyna i klęknął obok niej. Smarował Anię wolnymi ruchami. Chciałby jeszcze wolniej, ale dziwnie by to wyglądało. Natarł olejkiem uda, łydki, następnie ręce, szyję, ramiona, na koniec zostawiając brzuch.
- Jeszcze nie wszystko - powiedziała, zanim zakręcił korek.
Obserwującemu wszystko Pawłowi nie umknęło, że zostały jedynie piersi. Poczuł mrowienie pod spodenkami. Mateusz już rozcierał olejek na dłoniach, które po chwili opadły na piersi.

Tym razem Mateusz nie dbał o pozory. Masował wolno, łapiąc w palce i pieszcząc sutki.
- Pomagasz,  czy cię bawisz? - skarciła go z uśmiechem.
Nie zbiła jednak Mateusza z tropu.
- Pomagam - odpowiedział pewnie, nawet z lekkim tupetem. nie przerywając zabawy.
Jedna z dłoni przemknęła po brzuchu w kierunku majteczek. Ania czuła przyjemne ogniki. Palce dłoni wśliznęły się pod materiał.
- Nie. Proszę - westchnęła.
Lecz Mateusz nie posłuchał. Dłoń brnęła dalej.
- Nie - powtórzyła, jednocześnie rozsuwając lekko uda.
Paweł nie miał wątpliwości, że to nie była odmowa, a Ania ma ochotę się pieprzyć. Zaczął kamerować całą scenę. Zauważył, że wsunęła dłoń między uda Mateusza i pocierała go przez majtki. Nie trzeba było długo czekać, aż się uwypuklą.
- To chyba przeze mnie - powiedziała.
- Na to wygląda. Chyba mamy problem.
- Nie zostawię cię tak. Ale musimy znaleźć spokojniejsze miejsce.

Nie było już wątpliwości, że Ania zamierza być dla Mateusza bardzo miła. Wyglądało też na to, że nie ma ochoty wracać do namiotu. A więc gdzie chce to zrobić? - zastanawiał się Paweł.
- Idę z wami - powiedział. - Przyda się pamiątka.
"Będzie niezły materiał do rozwodu" - omal nie wyrwało się Mateuszowi, lecz ugryzł się w porę w język. Najprawdopodobniej straciłby okazję zabawienia się z Anią.
- Idź z nimi Andrzej - wtrącił się Seweryn. - Ja popilnuję dobytku.

Ania szła środkiem. Z lewej strony Andrzej, z prawej Mateusz. Paweł kręcił idąc za nimi. Ania miała na sobie zielony kostium kąpielowy, na nogach klapki i bransoletkę na kostce. Włosy spięła w kitkę. Dotarli do wyjścia z plaży, a następnie skręcili w leśną dróżkę, ciągnącą się wzdłuż półwyspu. Była pusta. Szli aż stracili z oczu dojście na plażę.  Wtedy Ania skręciła w las i uszła jeszcze parę metrów. Było tu trochę mchu pomiędzy młodymi drzewkami.
- Tutaj chcę.
Paweł rozłożył koc, który niósł pod pachą. Ania obróciła się do kamery. Z zalotnym uśmiechem pomachała dłonią. Chłopcy podeszli bliżej i zaczęło się.

Początkowo wymieniali delikatne pieszczoty. Pocałunki, muśnięcia dłońmi. Paweł za kamerą też się dotykał. Dwie pary rąk dotykały Anię coraz śmielej, a ona czasem jakby odpierała ataki. Te jednak wracały z większą siłą. Dłonie obmacywały ją już wszędzie, rozpalając zmysły i zapędzały ku studni rozkoszy. Delikatne muśnięcia warg zmieniły się w mokre, namiętne pocałunki.
Ania posyłała do kamery pełne kokieterii spojrzenia, jakby chciała powiedzieć "Patrzcie jaka ze mnie dziwka. Jak mi to łatwo przychodzi."
- Chcesz cię przyłączyć Paweł?
Mąż tylko energicznie przytaknął i znalazł miejsce na umieszczenie kamery. Gdy stała stabilnie, podszedł by pocałować Anię. Ta jednak szybko wycofała usta.
- To dobrze. Będziesz pomagał. Rozbierz mnie dla nich.
"I skończyło się rumakowanie" - pomyślał, ale bez większego żalu. Przelecenie Ani wraz z kolegami byłoby fajnym przeżyciem, ale chyba bardziej wolał być odsunięty. Przygotuje ją. Będzie pomagał. A oni ją zerżną.
Tak.
Tak będzie lepiej. Już był tego pewien. Pozbawił Anię stanika. Zachłanne dwie pary rąk szybko zajęły się ponętnym biustem. Tymczasem Paweł ukląkł, by odsłonić największy skarb Ani.

Całkiem już naga młoda żonka uklękła na kocu. Dwóch ogierów podeszło najbliżej jak to możliwe. Całowała chwilę ich uda i pocierała przez majtki twardniejące członki, by wydobyć na zewnątrz już w pełnej gotowości. Lizała na zmianę, spoglądając co chwila w kamerę. Siliła się na pozę gwiazdy porno, lecz często wychodziła z roli wybuchając raz po raz śmiechem. W końcu się opanowała. Przywołała męża skinieniem.
- Przygotuj mnie. Chcę już być zerżnięta.
Gdy Ania wypięła się na kocu w pozycji na pieska, Paweł zajął się jej pupą i szparką. Lizał chwilę, a w tym czasie miejsce za Anią zajął Mateusz , którego penis sterczał już dumnie, jak lufa czołgu. Paweł rozciągnął pośladki żony, by Mateusz mógł ją wygodnie palcować, lecz nie trzeba było długo. Soczki z cipki spływały po udach. Rozpalona Ania nie mogła się doczekać. Zachwycony Paweł czuł serce w gardle. Nie mógł widzieć już z bardziej bliska, jak niemały penis Mateusza wchodzi powoli w jego żonę. Patrzył jeszcze przez chwilę na penetrację, zanim otrzymał polecenie od Ani.
- Stań z boku kochanie. Przeszkadzasz.

Cios, ale jaki słodki. Pawłowi stał jak nigdy. Wyjął go by się masturbować.
- Nie wszystko jeszcze zajęte. - Ania przywołała Andrzeja.
Ten natychmiast klęknął z twardym dyszlem przed nią. Spoglądając w kamerę i na Pawła oblizywała główkę, waląc mu ręką. Andrzej dążył do wepchnięcia jej go do buzi, co mu się szybko udało. Ania była rżnięta z przodu i z tyłu. Trwało to i trwało a masturbujący się Paweł czekał na dalszy rozwój wypadków. Zaczęło się od grymasu twarzy Andrzeja. On pierwszy nie wytrzymał i spuścił się Ani w ustach.
Gdy żona spojrzała na Pawła, wiedział co ma robić. Został znów przywołany i ma misję do spełnienia.
- Kocham cię - powiedział klęknąwszy przed nią.
Ania obdarzyła go uśmiechem rozkapryszonej gwiazdy i zrobiła dzióbek z ust.
Pocałował.
Namiętny pocałunek smakował, choć miał go upokorzyć. Ania przelała w jego usta nasienie kolegi. Paweł przełknął.
- Idź już sobie - powiedziała.

Mateusz mocno ściskał pośladki Ani i wbijał się w nią głęboko. Obróciła głowę ku niemu z kolejną wersją uśmiechu rozpieszczonej dziewczynki, która właśnie wymyśliła kolejny dowcip.
- Lubisz w dupcię?
- Uwielbiam.
Mateusz przygotował drugą dziurkę Ani jej soczkami z cipki,  po czym wtargnął. Ania wzdychała, jęczała i błagała o więcej. Mateusz czasem wychodził, by zmienić dziurkę. Anka wyła z rozkoszy i doszła na pewno raz, a może dwa razy. Mateusz,  który hamował się, by dać dziewczynie pierwszeństwo, stwierdził, że czas na niego. Penetrował dupcię Ani z całych sił, po czym wyskoczył. Sperma chlusnęła falami na jej pośladki i obie dziurki.
- Trzeba tu chyba posprzątać kochanie - wydyszała Ania do męża.
Paweł miał na to nadzieję. Nie spieszył się. Był już bardzo blisko i nie przerywał masturbacji. Położył się na kocu a ona kucnęła nad jego twarzą.
- Dobra robota chłopcy. Muszę was pochwalić.
Paweł wciąż czyścił żonę. Leżała w rozkroku.
- Przyjemność po naszej stronie. Trzeba to powtórzyć Anka.
- Lubię facetów z wyobraźnią i inicjatywą. I oby za dużo nie wiało.
- Kite jest spoko, ale wystarczy że kiwniesz palcem.

Wracając na plażę nie rozmawiali. Mateusz z Andrzejem szli przodem. Daleko za nimi przytuleni Ania i Paweł.

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...