Skocz do zawartości
pawel1969

Wieśniaczka - Dama, część 1: Zwykła sesja.

Rekomendowane odpowiedzi

W upalną, lipcową niedzielę Mariusz zostawił pensjonat pod opieką personelu i zabrał dzieci na górę piaskową z zakolu Bystrej. Kochał to miejsce i nienawidził jednocześnie. Przychodził tu gdy był wesoły i gdy był smutny. Tu pierwszy raz całował się z Kamilą. Tu się też pierwszy raz kochali. Tu nieraz płakał. Tu wiele wybaczał. I tu wiele zrozumiał.
Siedząc w cieniu sosen na kocu, z uśmiechem obserwował, jak jego pierworodny, sześcioletni Piotrek gania piszczącą z radości dwa lata młodszą Olę, podobną do mamy jak dwie krople wody brunetkę o smukłej twarzy. Dziewczynka schowała się za tatą, żeby uniknąć obsypania piaskiem.
- Zjedzcie coś, Piotrek.
- Nie jestem głodny. Kiedy wróci mama?
- Za dwa dni. Mama ciężko pracuje. Odbierzemy ją razem z dworca, dobrze?
Odpowiedziała mu głośna wrzawa.

Patrząc na zabawy dzieci, dyrektor pensjonatu Mariusz Kowalewski lubił wracać myślami do przyszłości. Był pewien, że mimo jej słodko-gorzkiego smaku, niczego by w niej nie zmienił. Wszystko zaczęło się w tym miejscu. Przy korzeniach tej sosny, pod którą teraz siedział, poznał smak kobiecych ust. Mieszkali z Kamilą na przeciwnych końcach Małych Borów. Chodzili do tej samej klasy, a po szkole odprowadzał ją do domu. Pewnego dnia zwabiła go tu, nad rzekę, i zostali parą. Kochali się w tym miejscu dwa lata później, gdy skończyli siedemnaście lat.
Mariusz zaczął pomagać rodzicom Kamili w prowadzeniu gospodarstwa agroturystycznego. Gęste lasy, jezioro,  rzeka, różnorodne zwierzęta gospodarskie. Było tu wszystko, żeby do  gospodarstwa państwa Grzelaków w Małych Borach chętnie przyjeżdżały rodziny z małymi dziećmi.
Mariusz był zachwycony mogąc zarobić pierwsze pieniądze, choć ważniejsze dla niego było wspólne spędzanie czasu z dziewczyną. Chciał w przyszłości wspólnie z nią założyć pensjonat i wieść spokojne, rodzinne życie. Trochę niepokoiły go plany Kamili o wyjeździe na studia do Warszawy. Bał się, że w zderzeniu z tamtym światem, ten obecny zblednie i Kamila nie wytrzyma próby czasu.

Lato dwa tysiące ósmego było inne niż poprzednie. Pod koniec lipca przyjechała grupa głośnych i aroganckich studentów. Pozostali pensjonariusze zaczęli się szybko skarżyć.  Wysoki brunet o imieniu Marek był jedynym z tego grona chłopakiem dającym się lubić. Chodził z nieodłączną lustrzanką wysokiej klasy, Sprawiał wrażenie lekko nieobecnego artysty. Zwyczajny i miły w rozmowie nie wywyższał się, a wręcz można było odnieść wrażenie, że głupio mu za pozostałych. Mariuszowi jedynie nie podobał się sposób w jaki spoglądał na Kamilę.

Pewnego dnia Mariusz pomagał dziewczynie roznosić posiłki w przeszklonej altanie pełniącej rolę stołówkę. Dzięki temu kuchnia, gdzie czasem się mijali stała się niemym świadkiem skradzionych pocałunków. Kamila miała na sobie białą bluzkę z guzikami i dżinsową, krótką spódniczkę.
Bardzo krótką.
- Ładnie wyglądasz. Kiedy ją kupiłaś?
- Wczoraj w mieście. - Komplement bardzo poprawił nastrój Kamili. 
Objął dziewczynę, nalewającą zupę z gara.
- Rozleję. Puść.
Była zadowolona, że nie posłuchał i zaczął całować szyję.
- Przestań debilu.
- Mam cię w tym puścić na salę? Nikt nie może cię zobaczyć w tej spódniczce. 
Zbliżył usta do pocałunku. Zrobiła podobny ruch, wycofując się w ostatniej chwili z przewrotnym uśmiechem.
- Im szybciej skończymy, tym więcej będziemy mieli czasu. Może pozwolę ci się zaprosić nad rzekę.
Podając do stołu Mariusz w milczeniu zaciskał szczęki, znosząc mniej lub bardziej niegrzeczne rozmowy na temat wsi i ludzi ze wsi.
- Możesz zabrać talerz kolego. Zjadłem.
- Mój też. Dasz radę wziąć dwa?
Ktoś parsknął. Mariusz wyczuł zapach palonej trawy. Kamila zbierała talerze z drugiej strony stołu. Gdy wracała do kuchni, odezwała się jedna ze studentek:
- Ma fajną dupę, Marek. Nie wierzę, że nie zauważyłeś.
- Przepraszam. Coś mówiłaś? - Mariusz zdecydował, że koniec zaciskania zębów.
- Rozumiem. To twoja dziewczyna. Marek robi świetne zdjęcia. Nie chciałaby zdjąć majtek?
Mariusz poczuł, że twarz mu czerwienieje, a uszy palą żywym ogniem. Nabrał głęboko powietrza. Kamila żałowała, że tego dnia jej pomagał. Sama obróciłaby to w żart, tym bardziej, że towarzystwo było upalone. Stało się to, czego się obawiała.
- Nie dostaniesz w pysk, tylko dla tego, że nie masz fiuta.
Towarzystwo się roześmiało, a upokorzony chłopak wrócił do kuchni. Ktoś poskarżył się rodzicom Kamili, a ci poprosili Mariusza o wzięcie urlopu.

Kamili trudno było się wyrywać wieczorami nad rzekę, ponieważ spadła na nią praca, którą wykonywał Mariusz. Nie widzieli się trzy dni. Wieczorami przed snem rozmawiali przez telefon. Mariusz postanowił wyjechać na kilka dni i wpadł do pensjonatu zabrać rzeczy. Nie uprzedził Kamili o wizycie, więc gdy nagle zjawił się w kuchni, oszalała ze szczęścia i rzuciła mu się na szyję. Pocałunek trwał i trwał.
- Musisz jechać? - spytała smutna.
- Michał, wiesz, ten kuzyn ze Świnoujścia, zaprosił mnie nad morze. Ani się nie obejrzysz i będę z powrotem. Może jaśnie Państwo z Miasta już wyjadą.
Dopiero po chwili gdy Mariusz ochłonął po gorącym pocałunku, zauważył co ma na sobie jego dziewczyna. Czarne ciasne legginsy wrzynały się w cipkę. Zamiast eleganckiej koszuli za guziki, elastyczna bluzka opinała ciasno piersi, a sutki odciskały się wyraźnie.
- Od kiedy nie zakładasz stanika?
- Nie podobam ci się tak? - odpowiedziała pytaniem, lekko zmieszana.
- Sam nie wiem. To dla mnie? Nie spodziewałaś się, że przyjdę. A panu fotografowi się podoba?
- Trochę pieprzysz Mariusz. Mam gdzieś, czy się komukolwiek podobam, oprócz ciebie.
- A mi chcesz się spodobać, wyglądając jak dziwka?
Kamila skrzywiła usta i przełknęła ślinę. W oczach pojawiły się świeczki.
- Wiesz co. Idź już sobie.
Mariusz bardzo pragnął ją przytulić, ale coś mu nie pozwoliło. Wyszedł zamykając głośno drzwi.

Wrócił do Małych Borów późno w nocy. Z rana postanowił zadzwonić do Kamili, ale telefon był albo zajęty, albo wolny. Z tym drugim przypadku rozłączała się po drugim sygnale. Z kwiatami wpadł do pensjonatu, ale jej nie zastał. Potrzebował miejsca, które pozwoli mu nabrać sił i zebrać myśli, więc postanowił pójść na skarpę. Po drodze kupił dwa piwa. Dochodziła dziewiąta rano i nie było jeszcze upału. Szedł sosnowym lasem, a zapach wdychanego powietrza przywołał sceny z dnia, gdy się pierwszy raz kochali.
Cichy, jeszcze niezbyt wyraźny męski głos dobiegł z dołu skarpy. Mariusz się zatrzymał, by kroki na leśnym runie nie zagłuszały.Nasłuchiwał.
- Dobrze. Obróć się teraz bokiem... Świetnie.
Zbliżył się do krawędzi skarpy i ostrożnie wyjrzał. Zobaczył Marka. Kucał z aparatem i robił zdjęcia seriami. Mariusz bardziej wychylił głowę i zawalił mu się świat.

Powstrzymał pierwszy odruch, by wyskoczyć zza krawędzi, rzucić się na Marka, podeptać aparat i utopić w rzece. Przykucnął bliżej krzaków zapewniających dobry kamuflaż. Płomienie niepokoju trawiły wnętrze. Czuł i słyszał bicie swojego serca, które próbowało wyskoczyć gardłem. Kamila z każdym ujęciem zdawała się być coraz śmielsza i oswojona z obiektywem. Zdjęła spódnicę i bluzkę, zostając w samym kostiumie kąpielowym. Słuchała wytycznych fotografa i  sprawiała wrażenie osoby, która dobrze się bawi. Na jego prośbę to zakładała proste, ciemne włosy za uszy, to znów pozwalała by opadły na twarz. Z pewnym oporem ale dawała się namówić na coraz śmielsze pozy. Mariusz starał się pozbierać i spowolnić oddech. Jego dziewczyna wypinała zgrabną, opaloną pupę i brała w dłonie średniej wielkości jędrne piersi. Była czarująca na zmianę i wyzywająca, tajemnicza i radosna.
- Zdejmij górę - poprosił Marek jakby pytał o godzinę.
Mariuszowi zrobiło się duszno. Stało się też coś, czego nie rozumiał. Przez ścianę zazdrości, lęku, niepewności przedarło się jedno słabe niepozorne odczucie - podniecenie. Penis stał i Mariusz nie mógł temu zaprzeczyć. Nabrał jednak powietrza czekając co zrobi jego dziewczyna, a ona wciąż się wahała.
- Nie jestem chyba jeszcze gotowa - odpowiedziała jakby chcąc przeprosić.

- W porządku - odpowiedział Marek bez cienia pretensji. - Byłaś super dzisiaj.
  Złożył sprzęt, a Kamila w tym czasie się ubrała.
- Dzięki za sesję - powiedział, a podziękowania poparł całusem. Ledwie cmoknięciem. Mariusz nie był pewien, czy to było w usta, czy w polik. Poczuł, że mu duszno, jakby niebo zawaliło się na płuca. A penis wciąż sterczał. Jeszcze bardziej niż poprzednio, nie robiąc sobie nic z bólu duszy. Kamila i Marek stali nieruchomo. Powinni ruszyć w górę zbocza, ale tak się nie stało. Stali blisko siebie. Zbyt blisko. Kolejny pocałunek nie był już taki zwykły, strącając Mariusza na dno piekła. Po chwili wydającej się wiecznością, Kamila opamiętała się i przeprosiła Marka. Dopiero wtedy odeszli.

Mariusz został. Masturbował się, nie wiedząc dlaczego to robi. W głowie, jak natrętny komar, pojawiał się obraz Marka pieszczącego jego dziewczynę. Po wszystkim nie poczuł ulgi. Do późnej nocy pił w barze z przyjaciółmi, a po powrocie do domu znów się masturbował, odczuwając skrajne emocje bólu i rozkoszy. Zadzwonił do niej jeszcze przed świtem.
- Wiesz która jest godzina, Mariusz?
- Nie wiesz jak tęsknię za tobą. Zobaczymy się?
- Piłeś?
- Zachowałem się jak dupek. Przepraszam.
- Piłeś Mariusz.
- Piłem. Zobaczymy się teraz? Kocham cię.

O wschodzie słońca było chłodno. Obserwowali go ze skarpy nad Bystrą, przytuleni, ogrzewając się nawzajem. Wtulony w szyję dziewczyny Mariusz wdychał zapach jej włosów. Milczeli. Próbował zrozumieć, co się z nim dzieje.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część 2 - rozstanie.

 

Dzieci dreptały z niecierpliwości, gdy pociąg wjeżdżał na peron, a gdy zobaczyły Kamilę na stopniach wagonu, ruszyły jak dwa harty. Wisiały na szyi mamy zanim postawiła walizki. Mariusz długo czekał, zanim dane mu było objąć żonę.
- Tęskniłem.
- Ja bardziej.
- Jak było?
- Opowiem ci nad rzeką. Mam ochotę na piknik, tylko się przebiorę.
W domu Kamila sprawnie zmyła wyrazisty makijaż, a szpilki, pończochy i spódniczkę mini zastąpiły dresy. Siedząc przytulona do męża na kocu w zakolu rzeki, wyglądała jak dziewczyna sprzed paru lat, choć wciąż pachniała drogimi perfumami.
- Dziękuję - powiedziała.
Dzieciaki taplały się w wodzie.
- Za co?
- Że jesteś. Bez ciebie to wszystko nie miałoby sensu.
- Ja powinienem ci podziękować. Nie wiedziałbym kim jestem. Dzisiaj rozumiem, że wszystko było potrzebne. Nawet jeśli bolało.
Gdy Kamila obróciła się do niego, dostrzegł melancholię w jej zielonych oczach. Zastanawiał się czy to dzięki nim miała nad nim absolutną władzę.
- To tu zerwałam z tobą. Dokładnie w tym miejscu. Jedyny raz. I żałuję. Nawet nie wiesz jak.
- Sam już nie wiem, kto z nim wtedy skończył.
- Chyba znów będę musiała wyjechać.
Objął żonę i patrzyli w milczeniu na zabawę dzieci.

To było siedem lat wcześniej. Mariusz oświadczył się Kamili, oczywiście w jedynym możliwym miejscu - zakolu Bystrej. Zostali do rana, mając spory zapas wina i świece. Pół roku później, w zimę, przyjechał fotograf, tym razem bez swojego głośnego towarzystwa. Mariusz nie był tym zachwycony i często okazywał to Kamili, wyrzucając, że poświęca mu zbyt wiele czasu. Wpadał czasem pomóc w pensjonacie, ale nie było w tym już dawnego entuzjazmu, gdy spotykali się ukradkiem w kuchni na kilka muśnięć dłoni i pocałunków. Choć fotograf traktował Mariusza z sympatią, nie mógł liczyć z jego strony na rewanż. Zazdrosny Mariusz często obserwował z konta ich rozmowy, a gdy trwały za długo, lub Kamila zbyt dobrze w jego mniemaniu się bawiła, po prostu wkraczał i przerywał.
Kiedy mógł przytulał i całował dziewczynę w obecności Marka, starając się by wyglądało to wymownie. Liczył na wzajemność i zaangażowanie Kamili, ale ta czuła się po prostu niezręcznie.
- Co ty do niego czujesz? - spytał raz w kuchni.
Spodziewał się oburzenia z jej strony, ale ona spuściła zmieszany wzrok w podłogę. Poczuł silny niepokój.
- Co się dzieje Kamila?
- Nic. Spotkamy się nad rzeką dzisiaj?

Bystra skuta była lodem, co się zdarzało bardzo rzadko. Mariusz czekał zacierając ręce.
- Hej.
Przytuliła się do niego. Byli w płaszczach i grubych czapach.
- Hej. Chciałaś o czymś pogadać?
- Powinniśmy dać sobie trochę czasu.
Mariusz poczuł się, jakby rozpadał się na kawałki, i to nie za sprawą mrozu.
- Zrywasz ze mną tak?
- Nie. Po prostu oboje potrzebujemy oddechu. Cały czas się kłócimy. Myślę że mała przerwa obojgu nam się  przyda. Nie chcę cię stracić.
- Stracić? A wiesz co ja myślę? Dziewczyna tak mówi, gdy ma kogoś na oku. I chyba wiem kogo. Rżnęłaś się już z nim, czy dopiero zamierzasz?
W oczach Kamili zabłysnęły świeczki, a po chwili po poliku spłynęła łza. Usta jej drżały.
- Śmiało. Powiedz to. Masz na niego ochotę.
Stała i patrzyła na niego. W smutnych oczach pojawiły się świeczki. Wygięła usta w podkowę i rozpłakała się wtulając w niego.
- A więc to koniec, tak?
- Przepraszam. Chciałabym ci wszystko wytłumaczyć, ale nie potrafię.
Zdjęła pierścionek z palca i oddała Mariuszowi.
- Obiecasz mi coś? Nie zatrzaskuj dla mnie drzwi.
Rozpłakała się jeszcze głośniej i objęła go tak mocno, że z trudem oddychał, po czym odeszła. Choć serce kazało mu pobiec za nią, duma nie pozwoliła tego zrobić.

Ta sama duma nie pozwoliła mu również zadzwonić następnego dnia, ani jeszcze kolejnego. Ranki spędzał w domu, resztę dnia w pubie. Prawie nie trzeźwiał. Poszedł do pensjonatu po pięciu dniach, wiedziony nadzieją, ale szybko pożałował. Rodzice Kamili wyjechali na narty. Na podjeździe odśnieżone było tylko jedno stanowisko, zajęte przez Toyotę Marka. Otworzył mu w samych slipach. Patrzyli na siebie chwilę. Mariusz nie zamierzał wszczynać awantur. Miał raczej minę skruszonego grzesznika.
- Do ciebie Kamila - krzyknął Marek.
Zeszła po schodach w szlafroku. Mariusz starał się nie zdradzić stanu w jakim się znajdował. Gdyby nie powstrzymywał się z całych sił, padłby przed nią na kolana. Podeszła dostojnym krokiem z obojętną miną, a gołe uda na przemian ukazywały się pokazując Mariuszowi co stracił. Dałby wiele, by zobaczyć choćby nienawiść, zamiast tej chłodnej obojętności.
- Możemy porozmawiać? - spytał tonem proszącego o zbyt wiele.
- Tak. Wejdź. Herbaty?
Mariusz czuł, że pęka mu serce. Kamila traktowała go jak zwykłego kolegę i choć wiedział, że zmusza się do tego, i tak bardzo bolało.

Zamknęli się w altanie, a Marek poszedł na górę do pokoju.
- A więc jednak.
Nastało milczenie. Mariuszowi ognie niepokoju trawiły wnętrze. Położyła dłoń na jego ramieniu i pieściła, ale cofnął je.
- Ja jestem inna Mariusz. Chciałabym ci to wszystko móc jakoś wytłumaczyć.
- Zaufaj mi i spróbuj.
- Raniłabym cię tylko. Jesteś bardzo wrażliwy. Wiem, że nie pokocham już nikogo tak, jak ciebie. Wiem też, że zawsze będę miała problemy z wiernością, a ty nie zasługujesz na takie życie.
- I postanowiłaś mnie zostawić.
- Kiedyś myślałam, że powiem ci o sobie i liczyłam, że zaakceptujesz. Będziesz czekał na mnie za każdym razem. Ale zbyt cię kocham.
Tym razem to Mariusz wyciągnął rękę, by pieścić przedramię dziewczyny.
- Chciałbym spróbować. On przecież wyjedzie kiedyś. Wrócisz wtedy do mnie? Udowodnię ci, że potrafię czekać. Chodźmy do Marka.

Milczeli idąc przytuleni długim korytarzem. Mariuszowi kotłowało się w brzuchu. Czuł, mdłości i drżały mu nogi. Gdy ich nogi zastukały na drewnianych schodach i zobaczył nad głową drzwi pokoju 21, klucha stanęła mu w gardle.
- Kocham cię - wyszeptał do dziewczyny.
Kamila zatrzymała się, by spojrzeć mu w oczy z najbliższej możliwej odległości.
- Nic do niego nie czuję. Przyrzeknij, że mi wierzysz. To dla mnie ważne.
Te słowa sprawiły, że był gotowy stawić czoła wszystkiemu. Głęboki pocałunek, jakim obdarowuje tylko kochająca dziewczyna, dodał mu jeszcze więcej siły. Teraz mógł spotkać się z Markiem w każdych okolicznościach.

Zapukała w ciężkie drzwi, po czym weszła nie czekając na odpowiedź. Marek czytał na łóżku w pościeli. Na jednego gościa ogrzewanie centralne całego pensjonatu nie było opłacalne, a pokój dogrzewany farelką szybko się wychładzał. Podniósł się i usiadł, widząc Kamilę idącą w jego stronę. Po drodze zrzuciła szlafrok i wśliznęła się pod pościel. Mariusz usiadł w fotelu.
- Nie przeszkadzam? Widzę, że wciągnęła cię lektura.
- Zaznaczę zakładką i dokończę później.
Wszedł pod pierzynę i wyrzucił slipy na wykładzinę. Mariusz był silny. Czuł oczywiście mdłości i świdrowanie w brzuchu, ale wiedział, że pocałunki, takie jak przed chwilą na schodach, są zarezerwowane tylko dla niego. To chwilowo wystarczało.

Spod pierzyny wystawały tylko ich głowy, za co Mariusz był wdzięczny. Kamila leżała tyłem do Marka, który odgarnął jej włosy i całował szyję. Tyle było widać, a reszty można było się domyślić. Mariusz wiedział, kiedy się zaczęło i co się dzieje pod kołdrą.
- Więc jesteście razem. Gratuluję. A tak się martwiłaś.
- Niepotrzebnie. Powinnam była wierzyć w Mariusza. To super facet i jedyny w moim życiu.
- Tobie też Mariusz gratuluję. Nie co dzień trafia się na taką dziewczynę.
Marek bardziej wydyszał swoje słowa, niż powiedział, penetrując Kamilę coraz szybciej. Wgryzł się w jej szyję gdy kończył.
Kamili nie było dane przejście przez szczyt. Spocona wyszła z pościeli i wtuliła się w chłopaka na fotelu. Choć nie wyglądał na takiego, był szczęśliwy.

Mariusz ocknął się z zamyślenia, gdy Piotrek rzucał wodorostami w Olę, a ta z piskiem uciekała. Uświadomił sobie jak mocno obejmuje żonę.
- Gdzie tym razem jedziesz?
- Biznesmen z Krakowa. Nawet nie stary i przystojny. Spotkałam go na przyjęciu u Romana. Jest podobno mną zachwycony.
- Też mi nowość. Ja też jestem.
- Ale ty nie zabierzesz mnie na rejs.
Mariusz nie odpowiedział. Obejrzeli wspólnie zachód słońca. Od spotkania z Markiem w pensjonacie Kamila nie żałowała nikomu, a on nie zamieniłby jej na żadną inną. Kiedyś nie uwierzyłby nikomu, że można być podnieconym, obserwując żonę z innym. Uśmiechnął się do siebie na myśl o filmach, które żona prześle mu z rejsu.

  • Lubię 7
  • Facepalm 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zaskakujące. Pięknie opisane uczucia i emocje. Ale...

Mariusz. Gdzie Ty masz szacunek dla samego siebie? Honor? Czy na takich fundamentach da się zbudować coś trwałego? Z  własnego doświadczenia wiem, że... nie!

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
8 godzin temu, Oscar pisze:

Zaskakujące. Pięknie opisane uczucia i emocje. Ale...

Mariusz. Gdzie Ty masz szacunek dla samego siebie? Honor? Czy na takich fundamentach da się zbudować coś trwałego? Z  własnego doświadczenia wiem, że... nie!

Nie wiem na ile mi wyszło ale chciałem przedstawić miłość nie taką partnerską, gdrzie obie strony kochają po równo (która zresztą jest fikcją), ale miłość, gdzie Mariusz kocha bezwzględnie, a Kamila owszem, ale nie na tyle by zrezygnować z tego jaka jest i ze swoich planów. Nie pasuje jej siealnka na wsi a wielki świat puszcza do niej oko. 

Tak zresztą według mnie jest w każdej relacji, w mniejszym lub większym stopniu. Tu jest to doprowadzone do krawędzi, może trochę za mocno. Dla Mariusza to nie ma znaczenia, ponieważ zaczął odkrywać siebie i widzieć wszystko inaczej.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Przyszedł deszczowy październik, a wraz z nim początek semestru na uczelni. Chwila, której Mariusz tak się kiedyś obawiał, teraz napawała go tylko smutkiem rozstania. Pensjonat opustoszał, jak co jesień i tylko dzięki ciężkiej pracy w gospodarstwie Mariuszowi jakoś mijały samotne godziny i dni. Kamila przyjeżdżała na weekendy. Sam nie wiedział, gdzie podziała się ta silna zazdrość o narzeczoną. O to, że pozna inne, światowe życie, które zacznie ją pociągać.

Odkrycie prawdy o sobie wywrócił wszystko do góry nogami. Myśl o Kamili dotykanej przez innego wyzwalała w nim emocje, których nie rozumiał, ale pragnął. Chciał więcej i więcej, lecz ona, od wyjazdu Marka była wzorem narzeczonej. Podczas spotkań towarzyskich Mariusz miał oczy i uszy otwarte, by móc się nacieszyć choćby drobnym flirtem Kamili, lub spojrzeniem pełnym pożądania.

Gdy żegnali się przed wyjazdem w zakolu Bystrej, szepnął narzeczonej do ucha, że nie zamierza jej sprawdzać w Warszawie. Skarciła go za to wzrokiem, ale nic nie odpowiedziała. Przez pierwszy rok studiów przyjeżdżała do Małych Borów prawie co weekend. Dzwonili do siebie niemal każdego wieczoru. Na drugim roku zaszła w ciążę, a latem urodził się Piotrek. Kropla w kroplę Mariusz.

Po roku urlopu Kamila wróciła na studia, lecz nie do akademika. Zamieszkała u Marka. Nawet nie ukrywała przed Mariuszem, że z nim sypia. Wysyłała zdjęcia szparki wypełnionej penisem kochanka, lub ociekającej nasieniem, które pozwalały Mariuszowi się spełnić wieczorem. Nieraz aż bolał go członek od masturbacji.

Kamila odwiedzała wieś często. Za każdym razem była nieco chłodniejsza, bardziej wyrachowana i o wiele lepiej ubrana. Wielki świat wchłaniał ją bezpowrotnie. Jedynie podczas wieczorów w łóżku Mariusz odnajdował dawną Kamilę, dzięki czemu wiedział, że to wciąż ona i że warto znosić dla niej wszystko. Po upojnych nocach opowiadała mężowi o życiu w Warszawie. O tym, że poznaje nowych znajomych, często bogatych. Że otwierają się przed nią nowe perspektywy. Że jest zapraszana na gale i na sesje. I w końcu, że się puszcza, bo to jeśli nie jedyny, to najszybszy sposób do utorowania sobie drogi. Mariusz był podniecony. Mimo, że dopiero się kochali, opowieść znów przyprawiła go o wzwód. Wszedł na Kamilę i długo się kochali. Było mu bardzo dobrze, ale wymęczony poprzednim razem nie mógł się spuścić. Wyobrażał sobie tych wszystkich starszych kolegów żony. Bogatych, nie potrzebujących urody by dostawać czego pragną. Wyobraził sobie jak Kamila daje, by pomóc sobie w karierze. Gdy skończyli się kochać Kamila wyszeptała mu coś do ucha.
Mariusz głośno wypuścił powietrze. Milczał chwilę.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? Jest Piotrek. O tym pomyślałaś?
- Wiem, ale to nigdzie nie wypłynie. Obiecał mi. Zastanowisz się?
Pieściła jego brzuch robiąc słodkie miny.
- To bez sensu Kamila. - Nie dawał za wygraną. - Wiesz, że mamy i tak granice postawione bardzo daleko. Chciałbym, ale to po prostu nie realne.
Obróciła się od niego i zasnęła.

Nie przyjeżdżała na wieś przez dwa kolejne tygodnie. Zupełnie jakby chciała ukarać męża. Zdjęcia przychodziły i były śmiałe. Mariusz masturbował się wieczorem. Gdy skończył, zadzwonił do Kamili.
- Na pewno chcesz to zrobić?
- Kocham cię - odpowiedziała podniesionym głosem. - Przyjedziemy na wieś. Tutaj się to stanie. Ty też się przydasz.
- Tutaj!? A Piotrek?
- Damy go do rodziców na kilka dni.
- Jesteś szalona.
- Ale taką mnie kochasz. Poznasz Andrzeja. Chcę, żebyś był dla niego uprzejmy. Nie po to się tyle starałam, żebyś to zawalił.

Przyjechali w dwa samochody. Jeep i BMW. Andrzej był starszym grubaskiem, bogatym i wesołym, w odróżnieniu od dwóch wysokich osiłków bez mimiki twarzy. Był jeszcze Marek i kolega. To oni mieli dbać o zdjęcia i dźwięk. Z rana cała ekipa wybrała się nad zakole bystrej. Mariusz był ubrany na luzie, jak to na wsi. Kamila odpicowana, że mucha nie siada. Czerwona suknia i wysokie szpilki. W drodze Kamila opowiadała historię znajomości z Mariuszem. Był to już element filmu. Andrzej pełnił rolę reżysera a za razem reportera wysłuchującego Kamili. Dotarli do piaskowej góry.
- Świetna historia - stwierdził Andrzej. - Prawdziwa  miłość.
Kamila wymieniła z Mariuszem dłuższy pocałunek. Wyglądali jak księżniczka i parobek.
- Tu się pierwszy raz całowaliśmy. Później kochaliśmy.
Przechodząc nad krawędzią potknęła się o konar.
- Kurwa! Przejść się normalnie nie da.
Mariusz nie poznawał żony. Uwielbiała naturę. Zawsze. A teraz chętnie wycięłaby tu wszystko i zrobiła chodnik.

Marek ustawił sprzęt na statywie. Kolega zadbał o dźwięk. Światła nie trzeba było poprawiać. Naturalne było najlepsze. Kamila usiadła na rozłożonym kocu.
Nie jak księżniczka, chyba że księżniczki siadają w szerokim rozkroku, pokazując majtki. Dwóch przypakowanych milczków stało po obu stronach koca. Byli w garniturach, lecz penisy wraz z jądrami zwisały swobodnie z rozporków.
- Piękne miejsce Kamila. Idealne na pierwszy film - powiedział Andrzej.
- I znaczy dla mnie bardzo dużo. Dlatego tutaj chcę być zerżnięta.
Mariusz klęczał przy kocu. Miał na sobie sweter we wzory. Miał mieszane uczucia, czy nie za szybko się na to zgodził. Nie wierzył do końca w zapewnienia Andrzeja, co do losów nagrania. Miało nigdy nie wyjść poza pewien krąg, lecz Kamila bardzo tego chciała. Miał obawy, ale nie potrafił jej odmówić. Poza tym już zaczął odczuwać,  jakich emocji przysporzy mu uczestniczenie w nagraniu.

Dwóch osiłków zbliżyło się do Kamili. Oblizywała ich członki, a oni zsunęli sukienkę z jej ramion. Była wciąż w ładnym, koronkowym staniku. Andrzej kucnął z mikrofonem obok Mariusza.
- Co czujesz teraz kolego? Wiesz co się za chwilę stanie, prawda? Mów w stronę kamery.
Emocje malowały się na twarzy Mariusza. Mówił łamiącym się głosem.
- Cieszę się. Bardzo. Kamila ma świetne ciało. Taki film to dla niej duża szansa.
Penis w ustach Kamili był już twardy.
- I nie jesteś zazdrosny? Zobacz na te wielkie pały i jaja. Twoja żona może to za bardzo polubić.
Mariusz zawahał się i zbladł. Widać było jak jest mu ciężko.
- Ufamy sobie - odparł walcząc by zabrzmiało to wiarygodnie.
- To bardzo dobrze Mariusz. - Położył mu rękę na ramieniu, jakby chciał dodać otuchy. - Twoja Kamila zostanie teraz zerżnięta. Wierzę,  że zniesiesz to jak mężczyzna.
- Jestem facetem w stu procentach.
- To świetnie. Niestety dziś Kamila jest nie dla ciebie. Jej szparką zajmą się ci dwaj dżentelmeni. Chcę, żebyś się masturbował.

Zarządzili przerwę. Każdy upił po parę łyków kawy. Kamila wolała drinka. Andrzej miał ostatnie instrukcje dla aktorów.  Zwrócił się do Mariusza.
- Klęczysz przy kocu i walisz konia. Nie musisz udawać załamanego. Raczej podoba ci się, że żona daje dupy.
- Nie będę musiał udawać - odparł Mariusz.
Następnie Andrzej poinstruował pierwszego z osiłków.
- Gdy wypnie dupę, zarzucasz jej sukienkę na plecy. Obmacujesz pośladki. Potem bardzo powoli ściągasz majtki. Rozsuwasz jej uda łapiesz za pośladki i rozciągasz szeroko.
Spojrzał na drugiego.
- Ty dołączasz i palcujesz szparę. Zabawiacie się z nią długo. Aż puści porządnie soki.
Teraz zwrócił się do Kamili.
- Łapiesz chłopaków za kutasy. Nie możesz się doczekać. Masujesz jaja i dbasz,  żeby żaden nie opadł.
- Nie musisz mnie do tego namawiać.

Gdy kamera znów ruszyła, Mariusz czuł jak wali mu serce. Penis w dłoni świerzbił, dostarczając rozkoszy. Kamila na jego oczach stawała się gwiazdą porno. Gdy duży, żylasty kutas wszedł w Kamilę od tyłu, Mariusz pomyślał, że ich święte miejsce już nigdy nie będzie takie same. Będąc posuwana przez jednego ssała drugiego. Piersi uwolnione z dekoltu kołysały się swobodnie. Kamila często uśmiechała się do kamery. W trakcie rozmawiała z Andrzejem.
- A więc tutaj to się stało. Straciłaś dziewictwo z ukochanym. Opowiesz o tym.
Kamila bardziej dyszała niż mówiła. Była rozpalona seksem, a poza tym lizanie członka pozostawiało mniej czasu na oddychanie.
- Było cudownie. Wtedy myślałam, że już lepiej nie może być. - Zrobiła przerwę na uśmiech - No ale wtedy jeszcze nie wiedziałam co to prawdziwy kutas.
Jakby na potwierdzenie jej słów wielki penis eksplodował tuż przed twarzą, obrzucając ją lepką salwą. Kamila zmrużyła oczy i oblizywała spływający z nosa na usta potok.

Chwilę później, gdy lizała do czysta więdnący członek i jaja, drugi z terminatorów nagle porzucił swoją maskę na rzecz rozanielonej miny grzesznika. Każde mocne pchnięcie wieńczył jej słodki pisk. Mariusz mógł tylko wyobrażać sobie jak nasienie zalewa wnętrze żony. Wkrótce jednak mógł również zobaczyć. Tuż za wychodzącym penisem w szparce Kamili pokazała się biała kropla.
- Twoja rola przyjacielu. Żona liczy na ciebie. Będzie się puszczała tylko mając twoje pełne wsparcie.
Mimo oporów przed obcym nasieniem Mariusz położył się na kocu, po czym otworzył szeroko usta. Kamila wyprostowała się nad nim i rozluźniła mięśnie. Ilość spermy zaskoczyła Mariusza. Skrzywił się. Wypłynęło wszystko nagle ciągłym, gęstym strumieniem.

Ekipa wyjechała po trzech dniach zdjęć. Kamila jeszcze została, by nacieszyć się rodziną. Odebrali od mamy Piotrka. Spacerowali po parku i jedli lody. Wieczorem poszli na zachód słońca nad Bystrą. Podekscytowany Mariusz chłonął w pamięci obrazy penetrowanej żony. Chciał więcej.
- Wiesz co myślę? - spytała wtulona w niego.
- Co kochanie?
- Że lepiej byś się starał, gdybyś musiał na mnie zasłużyć. Od tej pory tak będzie.
Mariusz zaczął podejrzewać,  że żona czyta mu w myślach. Od dawna fantazjował, że go odstawia. Poczuł wzwód.
- Ale dziś wieczorem pokochamy się chyba? Wyjeżdżasz.
- Zastanowię się.
Spojrzała wzrokiem przepełnionym miłością i przytuliła do niego.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Już myślałem że nie będzie kontynuacja a tu nagle niespodzianka myślę że następna część będzie szybciej bo jest intrygująca 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...