Skocz do zawartości
Widar

Barbara

Rekomendowane odpowiedzi

Opowiadanie autorstwa Diabełwgłowie

Wchodząc do klubu czułem miękkość nóg, a moje serce waliło jak młot. Nie wiedziałem, że ta sytuacja dostarczy mi tylu emocji. Czy naprawdę nie wiedziałem? Powinienem wiedzieć i chyba jednak podświadomie wiedziałem, a przynajmniej podejrzewałem. Dyskoteka była ogromna i zatłoczona. Z kilku sal tanecznych zachodziło na siebie dudnienie basu o różnych częstotliwościach. Od starego rock and rolla, poprzez disco, po elektroniczną łupankę. Dla każdego coś miłego - pomyślałem. Moje oczy stopniowo przywykły do mroku, błyskających lamp, tłumu ludzi, który przepływał przez duży hol w kierunku sal, baru, toalet. I z powrotem. Jak w jakiejś fabryce. Gdzie ona jest? - pomyślałem z niepokojem. Jak ją teraz znaleźć w tym tłumie? – trochę spanikowałem. Gdzie jest moja żona? Moja żona, Basia, która weszła do tego klubu blisko czterdzieści minut wcześniej.

Tak! Weszła wcześniej. Dlaczego? – można zapytać. Otóż, nie pokłóciliśmy się. Nic z tych rzeczy. Był to element gry, która zaczęła się sporo wcześniej. Gry, która wykiełkowała w moich, a może naszych fantazjach jakiś rok temu. Dziś miał nastąpić wielki finał. Finał tej gry i fantazji. Nie ubiegajmy jednak faktów. Zacznijmy od początku.

Jakiś rok temu, a może wcześniej, na dość smętnym dancingu, na który wyciągnęli nas znajomi, patrzyłem z poirytowaniem jak jakiś kolega kolegi, który wcześniej za dużo wypił, tańczy z moją żoną próbując niezdarnie łapać ją za tyłek. Powinienem dać mu w mordę – pomyślałem wtedy przez chwilę. Jej zresztą należał się solidny opieprz, bo nie dość stanowczo odrzucała jego pijackie zaloty, sama nie będąc zbyt trzeźwą. Gdy w końcu udało im się złapać rytm, a jego dłoń spoczęła na upragnionym pośladku, zaczęli podrygiwać w tańcu. Parkiet nie był szczególnie pełny, bo impreza zmierzała nieuchronnie ku końcowi. Przy stolikach i w lożach tworzyły się grupki dopijających drinki imprezowiczów. W pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się. Moje i Basi. Dostrzegłem błysk w jej oku gdy wymienialiśmy się spojrzeniami. Puściła do mnie oko i uśmiechnęła się lubieżnie poprzez ramię adoratora, który nic nie robiąc sobie z mojej obecności kilka metrów obok, coraz śmielej przyciągał jej łono do swojego krocza, trzymając za tyłek. Jej oczy zdawały się mówić – Twoja żona, matka twoich dzieci, która pracuje, gotuje, pierze, dalej jest atrakcyjną kobietą, na którą lecą faceci. Poczułem wtedy coś więcej niż złość. Powoli spłynęło na mnie podniecenie i zainteresowanie. Poprzez ukłucia zazdrości poczułem jak rozpala się we mnie ognik, który, wydawało się, zgasł już kilka lat temu. Patrzyłem na atrakcyjną, szczupłą czterdziestolatkę. Ubrana była w czarne, obcisłe spodnie, połyskującą, srebrzystą bluzkę z dekoltem i wysokie, czarne, szpile. Tak, to naprawdę moja żona. To ta kobieta, dla której wiele lat temu straciłem głowę. Dalej jest piękna i seksowna. Może teraz trochę inaczej. Jest bardziej elegancka. Na twarzy pojawiło się kilka zmarszczek. Nie, nie jest tylko piękna. Jest piękniejsza niż kiedykolwiek! To dlaczego pieprzysz się z nią raz w miesiącu? – zadałem sobie pytanie. Dlaczego tak rzadko wyznajecie sobie miłość? Dlaczego nie prawisz jej komplementów? Dlaczego reagujecie na siebie coraz większą obojętnością?

Za to ten jej prawi komplementy, z pewnością – pomyślałem znowu ukłuty zazdrością, patrząc j jak podpity amant próbuje jej coś szeptać do ucha. Widząc jej uśmiech domyśliłem się, że są to raczej miłe słowa. Znowu spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. Cały czas wodząc wzrokiem uśmiechała się tylko, kiedy dłoń partnera miętosiła jej pośladek w tańcu. Widok był tyleż niesmaczny, co podniecający. Na szczęście utwór dobiegł końca. Pospieszyłem odbić moją małżonkę ku wyraźnemu rozczarowaniu jej adoratora, który cmoknął ją w dłoń na zakończenie tańca i powoli oddalił się w mrok mamrocząc coś o pięknych damach.

- Co ty wyprawiasz? - zapytałem Basię wzburzony jak tylko znaleźliśmy się przy stoliku – macał cię po tyłku, a niewiele brakowało by zaczął macać po cyckach. Trochę przegięcie! To zupełnie obcy facet! – dodałem z wyrzutem.

- Ooooo, zazdrość się włączyła!!! - odparła z nutą sarkazmu Baśka. – Przynajmniej ktoś ze mną zatańczył tego wieczoru gdy mój Krzyś (mam na imię Krzysztof) zajęty był gadaniem o piłce nożnej z kumplami. Do czego niby miało dojść? – dodała – był zalany. Pewnie jutro nawet nie będzie mnie pamiętał.

- Jesteście beznadziejni, wszyscy – dodała z rezygnacją w głosie.

- Nie dąsaj się już – podjęła temat po chwili milczenia – w końcu nic się nie stało. Nie poszłam z nikim do łóżka. Trochę podrażniłam twoją zazdrość i to chyba skutecznie – jej spojrzenie świdrowało moje oczy.

- Taaaaak, dość skutecznie – odparłem. - Jesteś piękną kobietą – dodałem przysuwając się do niej bliżej i po chwili nasze wargi złączone były w pocałunku. Pocałunku innego niż wszystkie przez ostatnie kilka lat. Był bardziej namiętny i wilgotny. Poczułem ciepło w podbrzuszu. Basia chyba też to poczuła, bo szepnęła tylko – chodźmy do domu.

Nasz seks dawno nie wyglądał tak dziko jak tej nocy. Wypadliśmy z taksówki jak dzicy. Już na klatce schodowej zacząłem dobierać się do mojej żonki. Gdy tylko znaleźliśmy się w przedpokoju zacząłem zdzierać z niej ubranie. Całe szczęście, że dzieci pojechały na weekend do dziadków – pomyślałem.

Drogę do sypialni znaczyła nasza garderoba. Gdy w końcu dotarliśmy do łóżka, rzuciłem się na nią jak zwierz. Nie było gry wstępnej, nie tym razem. Podczas, gdy moje wargi łapczywie szarpały jej sutki, dłoń szukała źródła gorąca między nogami. Gdy znalazła, rozległ się jęk zadowolenia.

- O taaaak, czujesz jaka wilgotna – dyszała Basia – wsadź mi go, wsadź mi swoją pałę!

Nie trzeba było mnie długo prosić. Atmosfera wieczoru, dłoń obcego na tyłku mojej żony i ta dzikość, o której prze ostanie lata zapomniałem, podziałały jak afrodyzjak. Pomimo wypitego alkoholu mój kutas prężył się dumnie i szybkim ruchem znalazł drogę do wilgotnej szparki. Nasze języki znowu zatańczyły ze sobą. Zacząłem posuwać bez opamiętania. Może i dobrze, że byłem wypity, bo pewnie spuściłbym się po minucie.

- Wal mnie, ruchaj – sapała – posuwaj moją cipkę ogierze!

Moje podniecenie sięgało zenitu. Wyszedłem z cipki, na co Basia zareagowała jękiem zawodu.

- Chcesz ruchania – wysapałem – będzie ruchanie! Odwróć się szybko!

Zrozumiała bez słów i za chwilę jej ponętny tyłeczek kusząco wypiął się w powietrze. Uwielbiam ten widok wypiętego tyłka. Cipka była już pięknie rozwarta i wilgotna od soków. Wszedłem zdecydowanym pchnięciem i zacząłem posuwać. Posuwać bez litości i hamulców. Moje jądra, pełne kipiącej spermy co chwilę uderzały o wargi sromowe, a kutas wdzierał się głęboko w gorące wnętrze. To nie mogło długo trwać.

Po chwili cichego pojękiwania w rytm moich uderzeń jej ciałem zaczęły wstrząsać skurcze będące oznaką orgazmu. Przyspieszyłem jeszcze tempo, czując, że stado plemników domaga się uwolnienia i to natychmiast. Poczułem skurcze w podbrzuszu i nieprawdopodobną rozkosz, gdy moje eksplodujące podniecenie rozlało się w jej wnętrzu. Chciałem mocniej, głębiej, więcej! Pieprzyłem ją tak długo, aż za którymś pchnięciem moja wiotczejąca męskość z mlaśnięciem wysunęła się na zewnątrz wieszcząc koniec zabawy. Basia opadła na pościel dysząc ciężko. Położyłem się obok. Przez chwilę leżeliśmy w milczeniu dochodząc do siebie.

- Było bosko - powiedziała cicho – jak dwadzieścia lat temu. Albo nawet lepiej – dodała.

- Czuję się zmęczona i szczęśliwa. Widzę, że czasem trzeba podrażnić twoją męskość, żeby obudzić zwierza ze snu – zaśmiała się jeszcze.

Trudno mi było zaprzeczyć. Pewnie gdyby nie doszło do sytuacji na imprezie, to odbębnilibyśmy zwykły, rutynowy seks, albo nawet do niczego by nie doszło. Zazdrość zadziałała na mnie jak szpryca adrenaliny w samo serce. Baśka też była jakaś inna, odmieniona.

Jak niewiele trzeba – pomyślałem.

Po chwili już spaliśmy. Alkohol, tańce, emocje, seks – wszystko to wypompowało z nas siły.

Kolejny dzień przywitał nas lekkim kacem. Na szczęście była niedziela i mogliśmy dłużej pospać. Od rana myślałem o wczorajszym wieczorze. Miałem przed oczami moją Basię, patrzącą mi w oczy, gdy obcy facet próbował ją obmacywać w tańcu. Byłem już trzeźwy i trochę bolała mnie głowa, a mimo to poczułem od razu narastające podniecenie. Popatrzyłem na Basię. Spała jeszcze w najlepsze.

Czu to możliwe, że mnie to podnieca? – zaczęło tłuc się w mojej głowie – że podnieca mnie widok mojej żony gdy próbuje się do niej dobierać inny facet? Cholernie dziwne. Może coś ze mną nie tak – pomyślałem jeszcze. Jednak ten widok i namiętność naszego nocnego seksu na dobre utkwiły w mojej głowie. Po śniadaniu, przy porannej kawie nie wytrzymałem i poruszyłem temat.

- Kochanie rozrabiało wczoraj wieczorem – zażartowałem sondując nastrój.

Spojrzała na mnie przeciągłym wzrokiem.

- Nie wracajmy do tego – powiedziała – było, minęło. Trochę mnie poniosło, dobrze się skończyło, po co robić wyrzuty?

- Ja wcale nie robię wyrzutów – odparłem skwapliwie - jakie wyrzuty? Ja tylko stwierdzam, że było trochę niegrzecznie. I wiesz co – dodałem – chyba mi się podobało.

- Co ci się podobało? Jak ten dupek mnie macał po tyłku śliniąc komplementy do ucha, czy może to, co było później?

- Prawdę mówiąc, na początku chciałem gościowi dać w zęby – odparłem szybko – tylko gdy tak spojrzałaś w moje oczy to zaczęła mnie coraz bardziej podniecać ta sytuacja. Oczywiście, nadal byłem zazdrosny ale to chyba dodało pikanterii całej sytuacji – dodałem skwapliwie.

- Ty chyba też nie byłaś taka ciemiężona znowu- dodałem – widziałem „kurwiki” w twoich oczach. Nie wyglądałaś na niezadowoloną.

Baśka zaczerwieniła się odrobinę.

- Proszę, nie męcz – odpowiedziała – było całkiem fajnie. Facet był przeciętny i na bani, ale mówił mi miłe rzeczy, a to, że patrzyłeś na tą sytuację, też wywołało emocje.

- Co zresztą było widać później- dodała już z uśmiechem puszczając oko.

- Oj było widać, oj było. „Rżnij mnie, pieprz!!!” – zacząłem przedrzeźniać.

- Przestań, przestań natychmiast! – złościła się Basia – więcej tak nie zrobię. Musze nad sobą bardziej panować.

- Nie żartuj nawet. Wieczór był świetny – odparłem – musimy to kiedyś powtórzyć bardziej świadomie.

- Co powtórzyć? - zapytała Basia – przecież chodzimy na imprezy czasem.

- Mówię o takim lekko frywolnym tańcu – odpowiedziałem – dobrze nam to na seks robi. Zdanie zakończyłem porozumiewawczym mrugnięciem.

- Głupol z ciebie – zaśmiała się Basia.

Przez następne kilka miesięcy nie wracaliśmy do tego tematu. Oczywiście, w mojej głowie, od czasu do czasu pojawiały się fantazje i przemyślenia na temat - co by było gdyby było. Poczytałem też trochę w internecie na temat takich „gier małżeńskich”. Okazało się, że nie jestem jedynym, którego takie rzeczy w jakiś sposób interesują. Pary urozmaicają swoje życie erotyczne w różny sposób. Fantazje o wprowadzeniu tego „trzeciego”, czy nawet śmielsze były na porządku dziennym. Sam zacząłem się zastanawiać czy nie pociągnąć tego dalej. Bałem się trochę ryzyk z tym związanych, oraz reakcji mojej małżonki. Co prawda, raz nam się zdarzyło delikatnie przekroczyć granice, ale moje myśli wędrowały już dalej na nieznane i głębokie wody. Coraz częściej widziałem moją żonę jak w tańcu obejmują ją obcy mężczyźni, jak ulega ich dotykom i pocałunkom. Wizja o tyleż podniecająca, co i przerażająca. Na pewno wpłynęło to pozytywnie na moje nastawienie do Basi jako kobiety. Zacząłem ją więcej adorować, namawiać do ubierania się trochę śmielej. Nasz seks stał się świeższy i bardziej spontaniczny. Mam wrażenie, że ona też trochę myślała o tym co zaszło jakiś czas temu.

W któryś piątek, kiedy nasza dwójka dzieciaków spędzała czas u dziadków, relaksowaliśmy się na kanapie przy drinku, zastanawiając się jak spędzić resztę wieczoru. Słuchaliśmy jakiejś muzyki, a ja przeglądałem program TV. Okazało się, że jak zwykle nic do oglądania nie ma. Po co ja płace tyle za kablówkę – pomyślałem. Za to mojej żonce zaczęła podrygiwać stopa w rytm muzyki z radia. Wtedy mnie olśniło.

- Chodźmy gdzieś! – wypaliłem znienacka.

Basia spojrzała pytająco.

– Co masz na myśli Krzysztof? Gdzie „chodźmy”?

- Chodźmy gdzieś potańczyć – odparłem – jest piątek wieczór. Nie bardzo chce mi się ten weekend spędzić na kanapie.

Basia wahała się przez chwilę, ale w końcu skinęła głową. Chyba była to aprobata, chociaż nie dostrzegłem wielkiego entuzjazmu.

Dodam, że nie jestem wielkim fanem tańców, ale oczywiście włączył mi się moduł fantazji, który spowodował, że nagle pomysł wyjścia do klubu wydał mi się jedynie słuszny. Szybko przejrzałem miejski portal informacyjny pod kątem klubów. Mieszkamy w sporym mieście, więc jakiś wybór opcji był. Zdecydowaliśmy się na klub, w którym miała być impreza tematyczna – disco z lat osiemdziesiątych. Spodziewaliśmy się, że na takiej imprezie średnia wieku będzie trochę wyższa i nie będziemy potykać się co chwilę o pijanych nastolatków.

- Kochanie ubieraj się zatem – powiedziałem. - Tylko żeby mi to było seksownie – puściłem oko.

- Seksownie? Co masz na myśli? – z przekąsem zapytała Basia

- No wiesz, jakaś krótka kiecka i stringi. Inaczej nic z tego – zaśmiałem się.

- Zwariowałeś!? Chcesz żeby ludzie oglądali mój celulit i do tego goły tyłek - broniła się Basia.

- Basiu, masz najbardziej rasową dupkę jaką w życiu widziałem – zapewniłem natychmiast.

- Niejedna nastka chciałaby mieć takie nóżki jak Ty. Ma być krótko i basta. Na dworze jest ciepło, więc wilka nie złapiesz – dodałem.

Następne pół godziny moja piękniejsza połowa spędziła w łazience. Ja szybko wskoczyłem w jeansy i jakąś luzacką koszulę. Zacząłem się już trochę niecierpliwić. W końcu wyszła. Na jej widok nie mogłem się oprzeć i gwizdnąłem przeciągle.

- Fiuuuuu, ktoś tu dziś będzie miał branie! – zaśmiałem się

- Przestań mnie już peszyć wariacie. Zamawiaj taksówkę lepiej, bo noc ucieka.

Basia wyglądała cudnie. Ciemne włosy luźno spływały jej na ramiona. Pozwoliła sobie na trochę śmielszy makijaż. Czerwień ust aż biła po oczach. Całości dopełniała krótka, czarna sukienka i szpilki na czerwonej platformie.

- Wow! – szepnąłem tylko – co my tu mamy? Złapałem ją szybko za tyłek. Pod materiałem poczułem jędrność pośladków. Szybko kucnąłem i zadarłem sukienkę do góry.

- Brawo, moje ulubione! – zawołałem patrząc na bordowe stringi, które więcej odsłaniały niż zasłaniały – już mi się chce - kontynuowałem.

- Zostaw zboczku jeden – Basia lekko trzepnęła mnie torebką w głowę – zachowuj się!

- Dobra, dobra! Taksówka zaraz będzie. Możemy schodzić na dół. Nie bij swojego męża – dodałem symulując ciężki uraz głowy, czemu przeczył mój szeroki uśmiech.

Piętnaście minut później byliśmy już w klubie. Ludzi było sporo, a muzyka grała już w najlepsze. Spojrzałem na zegarek. Była 21.30. W sam raz – pomyślałem. Zabawa zdążyła się już lekko rozgrzać. To dobrze, bo początki są z reguły drętwe.

- Bawmy się, nie ma na co czekać! – przekrzyczała muzykę Basia i pociągnęła mnie za rękę w tłum.

Byliśmy już rozgrzani alkoholem, bo mały „biforek” został uczyniony w domu, więc nie protestowałem zanadto. Nie jestem wybitnym tancerzem ale dziarsko podskakiwałem do rytmu muzyki czasem przyciągając do siebie moją żonkę, skwapliwie badając przy tym jędrność jej tyłka. Szybkim spojrzeniem zlustrowałem teren. Ludzie wydawali się być w wieku od trzydziestu kilku do pięćdziesięciu lat na oko. Można powiedzieć – nasz „target”. Młodzieżowe dyskoteki to nie dla nas. Za dużo chamstwa i zarzygane kible – pomyślałem.

Po kilku skocznych kawałkach DJ zwolnił, aby umożliwić imprezowiczom uzupełnienie płynów. Udaliśmy się do baru i zamówiliśmy coś do picia. Udało nam się znaleźć wolny stolik na dwie osoby gdzieś w kącie. Przysiedliśmy na moment.

- Fajnie, że wpadliśmy. Zapowiada się wesoły wieczór – zagaiłem.

- Pewnie. Całkiem fajna impreza – odparła Basia – zaraz tańczymy znowu!

- Kochanie wiesz, że ja nie jestem taki rozbrykany jak Ty - zacząłem – nie gwarantuję, że przetańczę z Tobą całą noc. Ty oczywiście się nie krępuj, jeśli ja się nie ruszę to poskaczesz sama. Sądzę zresztą, że ktoś dotrzyma Ci towarzystwa. Ja bym takim nogom nie przepuścił – zaśmiałem się.

Basia spojrzała na mnie tylko z błyskiem w oku.

- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo co kochanie. Przyszliśmy potańczyć, a nie na seks party – odparła ze śmiechem.

Potańczyliśmy jeszcze z kwadrans, po czym zakomunikowałem żonce, że wędruję do toalety i zamówić kolejnego drinka. Basia była już rozgrzana i w zabawowym nastroju, więc puściła tylko całusa w moim kierunku.

Wyjście do toalety zajęło mi kilka minut. Wróciłem do stolika. Basi oczywiście nie było. Przez dłuższą chwile przebijałem wzrokiem tańczący tłum, szukając jej drobnej sylwetki. Jest – pomyślałem z satysfakcją. Jednak za chwilę w moje serce wkradło się uczucie niepokoju. Tańczy z jakimś facetem. Nic niegrzecznego, co prawda, ale tańczy. Przyglądałem się sytuacji z zainteresowaniem. Mężczyzna wyglądał na ok. 45-50 lat. Był to wysoki brunet, krótko ścięty, z niewielkim zarostem i raczej bez zaokrągleń. Podsumowując, dość przystojny. Basia tańczyła z nim jeszcze dwa utwory, po czym chwile rozmawiali. W pewnym momencie on udał się w drugą stronę sali, a Basia podskakując do rytmu wróciła do stolika.

- Widzę, że wyszło na moje – zagaiłem – już za tobą latają.

- Przestań wariacie. Bardzo kulturalny, poważny facet poprosił mnie do tańca. Sam widziałeś. Zresztą, trzeba było mnie samej nie zostawiać – dodała Baśka.

- Dobrze, dobrze. Nic nie mówię. Wiesz, że mi to nie przeszkadza. Znaczy, jestem trochę zazdrosny ale też trochę mnie kręci jak interesują się Tobą inni faceci. Sama wiesz – mrugnąłem porozumiewawczo.

- Dobra, dobra. Kończ ten temat. Idziemy tańczyć? - zapytała

- Kochanie idź, ja dołączę. Jeszcze drinka dopiję spokojnie.

- Tylko nie wypij za dużo. Lepiej to spalić na parkiecie – zaśmiała się Basia i tyle ją widzieli. Obserwowałem cały czas co się dzieje. Po kilku minutach pojawił się ten sam facet, który zabawiał ją tańcem ostatnio. Oczywiście nie odmówiła i po chwili tańczyli w najlepsze. Przy następnym kawałku podszedł do nich jeszcze jeden gość. Facet był dobrze zbudowany, w podobnym wieku co pierwszy adorator. Cała trójka przez chwile rozmawiała. Dostrzegłem jak partner Basi z tańca przedstawia ich sobie i jak podają sobie ręce. Podeszli do baru. Basia przez chwilę spojrzała w moją stronę. Nasze oczy spotkały się. Wyczułem pytanie –co robić? Uśmiechnąłem się tylko i skinąłem głową.

Byłem już cholernie podkręcony, na przemian z uczuciem zazdrości. Moja Basia popija drinka w towarzystwie dwóch przystojniaków. Jeden wysoki brunet, a drugi atletycznej budowy szatyn. Trudno było mi oszacować jego wiek ale wydawało mi się, ze również może mieć pomiędzy 40, a 50 lat. Po chwili Basia odstawiła drinka, i ruszyła w kierunku toalety. Poszła tak aby minąć nasz stolik. Skinęła mi głową na znak żebym poszedł za nią, co oczywiście uczyniłem.

- Nie wiem co robić. Ci faceci zapraszają mnie do stolika. Chyba nie widzieli, że jesteśmy tu razem. Oni tam czekają. Powinnam od razu odmówić. Nie wiem czemu od razu ich nie spławiłam – wyrzuciła z siebie niepokoje ściskając mnie za rękę.

- Spokojnie mała, nic się nie dzieje. Potańczyłaś, wypiłaś drinka. Spokojnie – powiedziałem, chociaż w mojej głowie wcale nie było spokoju.

- Podobało ci się chociaż? Fajnie się tańczyło? – uspokajałem nastrój.

- Taaak, było miło. Robert, eeee, no wiesz, ten brunet tańczy bardzo fajnie i jest bardzo kulturalnym facetem. Jego kumpel, ten atleta, ma na imię Adam.

- Co to za goście? – zapytałem

- Obydwaj pracują w jakimś dużym koncernie, który otwiera u nas w mieście oddział. Robert jest Polakiem, a Adam Amerykaninem polskiego pochodzenia – wyjaśniła Basia.

- O czym my zresztą rozmawiamy. Ty siedzisz sam, a ja tam zabawiam rozmową obcych kolesi. Chyba pora to kończyć.

- Poczekaj kochanie, poczekaj – uspokajałem dalej, snując niepokojące wizje bardziej niebezpiecznej zabawy. – Jeśli dobrze się bawisz, to możemy jeszcze trochę zostać. Ja nie przepadam za tańcami ale ty przecież lubisz i widać, że znalazłaś do tego towarzystwo.

- Przecież oni myślą, że jestem tu sama – odpowiedziała Basia – wiesz co to znaczy? Faceci nie zapraszają kobiet do stolika żeby rozmawiać o pogodzie. Robert jest bardzo grzeczny ale jego komplementy pozwalają mi sądzić, że chyba mu się podobam.

- Ooooo, nie mówiłaś wcześniej o komplementach. Mała kłamczucha – dodałem – ma tajemnice przed mężem.

- Kochanie, pamiętasz tą akcję sprzed jakiegoś czasu na imprezie, kiedy facet trochę zbyt śmiało poczynał sobie w tańcu. Przypominasz sobie to się skończyło? Jaki mieliśmy zajebisty seks? Często o tym myślałem przez ostatni rok. Mam zresztą wrażenie, że ty też – powiedziałem

- Kontynuuj. Co masz na myśli –odpowiedziała Basia patrząc mi w oczy.

- Wiesz, myślę, że mogłabyś przyjąć to zaproszenie i trochę poflirtować. Tylko trochę dla podgrzania atmosfery. Ja zostanę przy naszym stoliku i będę wypatrywał co się dzieje. Oczywiście, w każdej chwili, gdy poczujesz dyskomfort, albo ja – wtrąciłem - przerywamy zabawę i wracamy do domu.

- Nie wydaje ci się to niebezpieczna propozycja? Przecież on może sobie pomyśleć, że lecę na niego i zachować się zbyt śmiało. To ryzykowna gra.

- Kochanie, kocham Cię. Ty mnie kochasz? – zapytałem

- Kocham Cię wariacie! Oczywiście. Niepokoją mnie tylko trochę te szalone pomysły. Sama teraz myślę, że może to być przyjemne i podniecające ale żebyśmy nie przeholowali – zaniepokoiła się Basia.

- Ok. Ustalmy, że dozwolony jest flirt. Jeśli działoby się coś więcej i ten cały Robert byłby zbyt śmiały to przerywamy albo... - zawiesiłem głos – jeśli tobie by się podobało, to napisz mi sms albo wyrwij się do toalety, to szybko postanowimy co dalej. Może być?

- Jesteś pewny tego co powiedziałeś? – zapytała poważnie Basia

- Jestem pewny, że cię kocham oraz, że chcę wyjść trochę poza rutynę codzienną. Ty chyba też – dodałem.

- Nie boję się o nas, bo jestem pewny mojej i twojej miłości. Tylko zabawa, tylko w klubie – kontynuowałem.

Basia zatkała mi usta pocałunkiem.

- No to patrz jak się podrywa facetów- zaśmiała się i zniknęła w tłumie, kierując się w stronę baru.

Udałem się dyskretnie za nią. Panowie czekali oczywiście. Basia dokończyła drinka, i cała trójka w dobrych nastrojach udała się do stolika na drugim końcu Sali. Obserwowałem z pewną nerwowością jak rozwinie się sytuacja. Tymczasem, nic wielkiego się nie działo. Basia poszła zatańczyć z Robertem, potem do tańca poprosił ją Adam. Wyglądało to przedziwnie. Moja Basia wyglądała przy nim jak dziecko przy ojcu. Musiałem przyznać, że Adam poruszał się ze sporą gracją jak na swoją posturę.

Minęło jeszcze jakieś dziesięć minut. Zdążyłem wypić kolejnego drinka i zamówiłem piwo, bo uznałem, że trzeba trochę zwolnić tempo. W głowie czułem przyjemny luz i lekką karuzelę, potęgującą obroty gdy zamykałem oczy. Dodatkowo, moje podniecenie sytuacją sięgało zenitu. Przy kolejnym tańcu zauważyłem, że Robert zaczyna bardzo delikatnie przesuwać dłonią po ręce Basi. Jego druga dłoń schodziła tymczasem niżej, z jej talii na pośladki. Ku mojemu zaskoczeniu Basia nie protestowała. Robert przysunął usta do jej ucha i coś tam szeptał, co wywołało na jej twarzy uśmiech. Po chwili muzyka skończyła się, i wrócili do stolika. Widziałem niewyraźnie jak Basia szuka czegoś w torebce. Po chwili mój telefon zawibrował w kieszeni, co spowodowało, że podskoczyłem w miejscu. Byłem zaskoczony bo cały czas miałem w głowie widok sprzed kilku minut.

„On liczy na coś więcej. Co robić?” – głosiła treść sms.

Przez chwilę walczyłem z myślami.

„Jeśli Ci się to podoba, to ok. Możesz pójść dalej” – odpisałem drżącymi palcami.

Miałem wrażenie, że spojrzała w moim kierunku z pewnym niedowierzaniem. Telefon zawibrował.

„Dalej to może skończyć się pocałunkiem” – napisała.

„ Jeśli dla Ciebie jest ok, to dla mnie też” – szybko odpisałem, z trudem panując nad emocjami.

Kusiło mnie żeby to przerwać już teraz ale jakiś diabeł mówił, że taka sytuacja może się już nie zdarzyć. Carpe diem! – pomyślałem.

„Żebyś tylko nie żałował potem . Kocham Cię!” - przyszedł kolejny sms.

„I ja Ciebie” – odpisałem szybko.

Musiałem wziąć solidnego łyka, bo w gardle mi zaschło z emocji. Widziałem jak Basia chowa telefon do torebki i za chwilę Robert pociągnął ją za dłoń w stronę parkietu. Poczynał sobie trochę śmielej. Jego lewa dłoń błądziła po pośladkach Basi. Zazdrościłem mu. Ciekaw byłem czy czuł ich sprężystość i czy dostrzegł, że pośladki pod materiałem są nagie. W pewnym momencie znowu pochylił się nad jej policzkiem i zaczął coś szeptać. Miałem wrażenie, że musnął wargą ucho. Wiedziałem, że to na nią bardzo działa. Po chwili patrzyli sobie w oczy i nagle, zupełnie bez ostrzeżenia ich usta spotkały się. Na chwilę przestali tańczyć. Jego dłoń przyciągała głowę Basi. Pocałunek trwał chyba minutę. W tym czasie jego druga dłoń przyciskała talię mojej żony do napierającego podbrzusza. Widok był oszałamiający. Przez chwilę targnęła mną potężna zazdrość, ale w końcu uczucie podniecenia i ciekawości zwyciężyło. Patrzyłem na to wszystko z pewnym niedowierzaniem. Byłem jedynym facetem, z którym Basia całowała się przez ostatnie dwadzieścia lat. Teraz stoi tam z obcym przystojniakiem, który miętosi ją bezceremonialnie i całuje namiętnie w usta. Jakiś matrix! – przemknęło mi przez myśl.

W końcu ta chwila stała się przeszłością. Baśka wymieniła z Robertem jeszcze jeden uścisk, spojrzała w moją stronę i udała się w stronę toalety. Nie musiał nawet dawać mi znaku. Wystrzeliłem jak z procy i czekałem na nią w ustronnym miejscu, gdzie nie rzucaliśmy się w oczy.

Nie dałem jej nawet dojść do słowa, tylko od razu zacząłem całować. Miałem wrażenie, że smakuje inaczej. Smakuje grzechem i obcym facetem. Basia sama była zaskoczona moją postawą. Gdy tylko odetchnęła po pocałunku, od razu zasypała mnie potokiem słów.

- Nic nie komentuj. To było strasznie zwariowane. Sama nie wiem dlaczego tak się dałam ponieść. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? Kochasz mnie jeszcze? – spojrzała niepewnym wzrokiem

- Czy kocham? Szaleję za tobą kocico. Szaleję! To był bardzo poruszający zmysły taniec. Miałem trochę miękkie nogi jak zaczęliście się całować ale co tam. I tak wiem, ze jesteś moja, a to tylko zabawa. Jak było? Jak całował inny facet?

- Nie wiem czy chcesz to wiedzieć. Całował świetnie. Nie żeby jakoś lepiej od ciebie ale smak owocu zakazanego sprawił, że poczułam wilgoć między nogami.

Rozejrzałem się szybko. Zobaczyłem, że jesteśmy sami i wsunąłem dłoń między jej uda. Poczułem ciepło na cienkiej koronce stringów. Basia przylgnęła do mnie całym ciałem i jeszcze raz pocałowała w usta.

- Dobra. Wracaj do nich. Dajmy sobie jeszcze pół godziny i wracamy do domu, bo chyba zwariuję z podniecenia – powiedziałem do ucha.

- Serio, naprawdę mam tam jeszcze wrócić? A jak mi się spodoba to co wtedy? – spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a w jej oczach błądziły ogniki.

- Baśka, przestań! Korzystaj póki możesz, a potem lecimy do domu, bo nie wytrzymam. Na dowód czego przylgnąłem do niej kroczem, w którym coraz mocniej rozpychał się mój kutas.

- Ktoś tu się podjarał – zaśmiała się Basia.

- idę! Uprzedzam, że teraz to już będę niegrzeczna – dodała i zaczęła oddalać się w stronę stolika nowych kumpli.

Ja zająłem swoje miejsce i drżąc z podniecenia obserwowałem co się wydarzy. Gdy Basia wróciła do stolika, Robert już bez ogródek objął ją i pocałował w usta. Widziałem, że Adam przygląda się im z zainteresowaniem. Po chwili poprosił ją do tańca. Jakie było moje zdziwienie gdy dołączył do nich Robert. Basia tańczyła trochę z jednym, a trochę z drugim facetem. Ku mojemu zaskoczeniu, Adam również zaczął wykonywać jednoznacznie erotyczne gesty w tańcu. Na Robercie nie robiło to żadnego wrażenia. Nieźle, pomyślałem. Polują tu na jakiś trójkącik, czy co? Basia wyglądała niesamowicie seksownie tańcząc z postawnym przystojniakiem ale cała sytuacja trochę nie mieściła mi się w głowie. W głowie, w której czułem już duże zawroty od emocji, podniecenia i alkoholu. Ja pierniczę! Moja od dwudziestu lat żona właśnie całowała się z facetem, a teraz tańczy bez zahamowani z drugim, któremu najwyraźniej też się podoba. Ciekawe co ona o tym myśli? Czy jej też podoba się ten facet? Ci dwaj faceci? – burza myśli przelatywała przez moje zwoje mózgowe.

W pewnym momencie nastąpiło coś, czego nie podejrzewałbym w najśmielszych snach. W czasie, gdy Robert tańczył za nią, rękami trzymając w talii, a kroczem przywierając do tyłeczka, Adam chwycił twarz Basi w dłonie i przywarł do jej ust swoimi. Basia była chyba zbyt oszołomiona żeby zaprotestować. Poddała się chwili. Taniec dobiegł końca i cała trójka wróciła do stolika.

Po chwili dostałem sms – „Kończmy, wracajmy do domu. Proszę.”

„Ok. Czekam przed wejściem. Łapię taksówkę” – odpisałem szybko zaniepokojony.

Minęło jeszcze dobre 10 minut zanim Basia wyszła. Jej twarz była zaczerwieniona i oddychała ciężko.

Taksówka już czekała, więc szybko wsiedliśmy i ruszyliśmy w drogę do domu. Nie było daleko. Chciałem coś powiedzieć ale Basia tylko spojrzała i pokręciła głową, znacząco wskazując skinięciem taksówkarza. Trzymała mnie kurczowo za rękę.

Na szczęście w domu byliśmy po chwili. Gdy tylko zatrzasnęły się za nami drzwi, Basia wyrzuciła z siebie:

- Przepraszam, nie wiedziałam, że to aż tak daleko zajdzie, naprawdę.

- Za co przepraszasz, za co? Nawet nie myśl o poczuciu winy. Sam Ciebie namówiłem. Byłaś boska. Wyglądałaś jak seks bomba, jak bogini na tym parkiecie! – szybko wyrzucałem z siebie emocje.

- Powiedz lepiej jak było, opowiadaj natychmiast. Jak to jest całować się z jednym facetem, gdy drugi przystojniak dobiera się do ciebie z tyłu?

- Lepiej nie pytaj. Adam całował cudownie. Wygląda jak typowy mięśniak, a robił to zmysłowo i namiętnie. Był przy tym delikatny. A te jego wargi... duże i gorące. Jednym słowem sam miód – rozmarzyła się Basia.

- Sam miód, to dlaczego chciałaś wracać?

- Wiesz dlaczego. Gdybym została, to prawdopodobnie wylądowalibyśmy w łóżku. I to w trójkę. To czyste szaleństwo!

- Powiedz, miałaś na nich ochotę? Miałaś ochotę pozwolić żeby ciebie dotykali, pieścili, przelecieli – podpuszczałem błądząc dłonią między jej nogami.

- Ooooo tak, miałam ochotę. Miałam ochotę być suką w rui – wyszeptała mi do ucha Basia – na szczęście mam jeszcze trochę zdrowego rozsądku i w porę się powstrzymałam przed całkowitym upadkiem. Chociaż...

- Co chociaż, jakie chociaż? – dopytałem natarczywie, cały czas pieszcząc cipkę przez stringi, czując narastającą wilgoć pod palcami.

- Robert chciał mój numer.

Po tych słowach zapadło milczenie.

- I co, i co zrobiłaś? – wykrztusiłem z siebie. Ogarnęła mnie niepewność i myśl, że mogło to zajść za daleko.

Basia popatrzyła mi w oczy głęboko. Potrzymała mnie jeszcze chwilę w niepewności i wypaliła w końcu.

- Nic głuptasie. Przecież mu nie dałam telefonu. Za to... wzięłam numer od niego – dodała z błyskiem w oku.

Straciłem już kompletnie głowę. Ważne, że jakiś obcy facet nie będzie dzwonił do mojej żony. A niech tam. Jest tu i teraz. Przyssałem się do jej ust. Nasz seks był bardzo, bardzo namiętny. Nie trwał zbyt długo, bo obydwoje byliśmy napaleni jak cholera. Po tak szalonym wieczorze, spełnieni poszliśmy spać.

Rano nie wracaliśmy za bardzo do tematu ubiegłej nocy. Dawaliśmy sobie odczuć, że wszystko jest ok. W mojej głowie za to wszystko wirowało. Podejrzewałem, że Basia mogła czuć to samo. Wzięła jego numer. Po co? Skoro doszliśmy tak daleko, że trzeba było przerwać zabawę. Po co? Z drugiej strony był to tak potężny ładunek adrenaliny i podniecenia, że mógł być wręcz uzależniający. Zacząłem myśleć, co by mogło się zdarzyć gdybyśmy jednak nie skończyli tej imprezy od razu. Zacząłem sobie wyobrażać tego osiłka jak nagi wdrapuje się na moje maleństwo. Matko, jakie to byłoby sugestywne i podniecające. Ciekawe czy ma dużego. Murzyni ponoć mają spore, a ten sam w sobie był duży. Takie myśli zaprzątały mnie przez większość dnia. Wieczorem, kiedy zasiedliśmy na kanapie przed TV, zaproponowałem po lampce wina. Basia przytaknęła, więc postawiłem butelkę na ławie i nalałem do kieliszków. Pierwszą lampkę wypiliśmy dość szybko w milczeniu. Nalałem jeszcze. Czułem, że mamy sobie sporo do powiedzenia, a alkohol miał dodać nam odwagi.

W końcu nie wytrzymałem i zapytałem cicho.

- Opowiedz mi coś więcej. Jak się wczoraj czułaś, jakie masz przemyślenia? - przysunąłem się do niej bliżej.

- Sama nie wiem. Wina mieszała się z podnieceniem i ciekawością. Miałam niezły mętlik. Pierwszy raz od dwudziestu lat całowałam się z innymi facetami niż Ty. Kompletny kosmos. Nie wiem co myśleć. Jak Adam mnie całował w usta, to na tyłku czułam stojącego kutasa Roberta. To było podniecenie porównywalne do reakcji jądrowej. Jednocześnie cały czas miałam z tyłu głowy wyrzuty sumienia, że robię coś, czego mężatce w żadnym wypadku nie wypada.

Chwila ciszy.

- Jednak było to podniecające. Czułam się trochę jak dziwka, ale podobało mi się. Czułam ich pożądanie. Wyobrażałam sobie jakiego Adam może mieć kutasa. Nie wyglądał na takiego, który może być mały. Pożądanie i wielka niewiadoma. Gdyby ciebie tam nie było, to nie wiem jakby się to skończyło – dodała.

- Gdyby mnie nie było? Ani się waż robić takie rzeczy jak mnie nie ma – zaśmiałem się - Jak ja jestem, to co innego.

- Przedstawienie było lepsze niż mógłbym sobie wymarzyć. Z początku biłem się z zazdrością ale w końcu podniecenie zwyciężyło i już tylko patrzyłem ciekaw co będzie dalej. Było to piekielnie podniecające i mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy. Ta gra trochę uzależnia. Ciężko przestać.

-Wiem - odparła cicho Basia - też o tym myślę. Myślę jak daleko mogłabym się posunąć i jakie byłyby konsekwencje.

W międzyczasie na stole pojawiła się druga butelka.

- Jak to jakie? Skończyłabyś w łóżku z dwoma facetami. Nie oszukujmy się – odparłem już ośmielony winem.

- No i co dalej? Jakie konsekwencje? Dla nas?

- Na początku to pewnie porządny orgazm dla ciebie – zaśmiałem się.

- Tak na poważnie, to nie wiem sam jak taka sytuacja wpłynęłaby na nas. Diabeł podpowiada mi żeby się nie zatrzymywać, żeby to kontynuować. Nie chciałbym ciebie zranić, a już na pewno nie chciałbym zepsuć czegoś między nami. Jeśli ty potrafiłabyś się posunąć dalej bez zaangażowania emocjonalnego, to chyba bym chciał żeby coś się wydarzyło. No i najważniejsze – chciałbym na to patrzeć.

Basia usiadła na moich kolanach twarzą do mnie.

- Chciałbyś żeby Adam przeleciał mnie do spóły z Robertem? Poważnie? – droczyła się ze mną – żeby dwaj przypadkowi faceci pakowali we mnie swoje kutasy?

- A jak rozepchają moją cipkę aż stanie się luźna? – kontynuowała droczenie, jednocześnie ocierając się o moje krocze .

- Ej, ej, przecież nie jestem jakimś ułomkiem - oburzyłem się – w końcu ma się te dwadzieścia centymetrów w spodniach maleńka. Zapomniałaś?

- Nie zapomniałam kotuś, nie zapomniałam. Jednak to co czułam na moim tyłku miało chyba więcej niż dwadzieścia centymetrów, a to co miałam przed sobą pozostaje niewiadomą – dodała z uśmiechem – a co jeśli dogodzą mi jak nigdy?

- Nie drocz się już. Proszę. Tak zrób to. Kocham cię i wiem, że będziemy dalej szczęśliwi - rzuciłem jednym tchem. Trochę pieprzu dobrze nam chyba zrobi – dodałem już mniej pewnym głosem.

- Trochę bardzo ostrego pieprzu, zapomniałeś dodać – odparła Basia sięgając po telefon.

W międzyczasie wyciągnęła mojego kutasa na wierzch. Siedziała na mnie okrakiem w domowej spódniczce. Odsunęła na bok majtki i powoli pocierała swoją gorącą kobiecością. Tak długo, aż moja męskość stała się sztywna, a Basia osunęła się na nią z pomrukiem przyjemności. Była już wilgotna, co tylko dowodziło, że ją też podnieciła nasza rozmowa. Zaczęła mnie powoli ujeżdżać, zmysłowo kręcąc tyłkiem. Cały czas patrząc mi w oczy podniosła telefon i nacisnęła palcem na ikonkę kontaktów.

- Poczekaj, zróbmy to inaczej. Nie chcę, żeby on miał twój numer - wziąłem jej telefon i szybko przestawiłem w opcjach aby numer dzwoniącego był ukryty.

- Oooo jaki ostrożny mój misiu - droczyła się Basia słodkim głosem najwyraźniej już mocno rozochocona winem i moim kutasem pulsującym w jej cipce.

Podałem jej telefon.

- O nie kochany, skoro to twoja fantazja, to ty wybierz numer – popatrzyła na mnie oskarżycielsko.

Potrafi być perwersyjną suką, nie ma co - pomyślałem

Drżącymi dłońmi wziąłem aparat z jej ręki. Wahałem się przez chwilę patrząc na wyświetlający się kontakt. Robert – dźwięczało w mojej głowie jak dzwon Zygmunta, gdy mój palec dotknął wyświetlacza. Podałem telefon Basi. Basia przysunęła się z telefonem do mojego ucha abym wszystko słyszał.

- Słucham – odezwał się męski głos w słuchawce.

- Czy to Robert? – zapytała Basia słodkim głosem

- Taaaak – usłyszałem wahanie – kto mówi?

- Masz słabą pamięć przystojniaku – Basia siliła się na najbardziej uwodzicielski głos w jej repertuarze.

- Poczekaj, poczekaj, już wiem! - głos w słuchawce wyraźnie się ożywił – nie myślałem, że zadzwonisz, naprawdę – usprawiedliwiał się Robert

Basia przyspieszyła ruchy na moim kutasie. Czułem takie napięcie, że trząsłem się cały.

- Dlaczego? – zaczęła się z nim droczyć – było miło, więc nie widzę powodu żebyśmy nie mieli powtórzyć tego wieczoru. Jeśli oczywiście masz ochotę?

- Ochotę? Jeszcze pytasz. Pewnie, że tak. Za tydzień wybieram się do innego klubu. Adam chce poznać rozrywki w mieście, a nie zna tu jeszcze nikogo oprócz mnie... I ciebie – zaśmiał się Robert.

- Rozrywki powiadasz... - zawiesiła głos Basia. – Ok, to gdzie i o której?

Usłyszałem jak głos w słuchawce wymienia nazwę klubu i godzinę. Basia zapewniła, że będzie i rozmowa dobiegła końca. Pochyliła się nade mną i przyspieszyła tempo ujeżdżania całując mnie jednocześnie w usta bardzo długo i namiętnie. Byłem na krawędzi.

- Tylko mi jeszcze nie dochodź – wysapała Basia – ja jeszcze mam daleko!

-Za późno! – wyjęczałem, pompując spermę w jej miłosny tunel – za późno! To było zbyt podniecające abym mógł wytrzymać.

-O nie kochany, tak łatwo nie będzie. Doprowadziłeś mnie do takiego stanu, że muszę dojść. I ty mi to zapewnisz! – powiedziała groźnym głosem.

Podniosła się do góry. Mięknący kutas spoczął wyczerpany na moim podbrzuszu .

- Zjeżdżaj na dół - powiedziała władczo – zjeżdżaj i liż mnie!

- Aaaaale ona jest cała...

- Cisza! – nie pozwoliła mi dokończyć. – Zacząłeś to skończ – popchała moją głowę w dół.

Basia z westchnieniem opadła na moją twarz i zaczęła ją dziko ujeżdżać. Po chwili byłem cały ubabrany jej i swoimi sokami.

- Liż do cholery!!! – wyjęczała Basia

Nie miałem wyjścia. Najpierw nieśmiało, a potem bardziej zdecydowanie zacząłem lizać. Jej soki, moje soki – smak był dziwny i podniecający zarazem. Nie poznawałem mojej żony. Co za demon w nią wstąpił? Jedną ręką zapierała się o moje czoło, a tyłkiem urządzała sobie rodeo na mojej głowie. Czułem się zdominowany. Przecież ona nigdy taka nie była. Nigdy! – wyjęczałem w myślach, gdy jej ciałem targnął pierwszy spazm orgazmu. Ruchy i jęki stały się bezwładne i nieskoordynowane. Nastąpiło totalne szaleństwo. Jeszcze nigdy moja Baśka nie przeżywała rozkoszy w tak spektakularny sposób.

- Bosko – wysapała gdy doszła do siebie. – Zasłużyłeś na całusa – dodała zjeżdżając na dół w poszukiwaniu moich ust.

To też coś nowego – pomyślałem. Byłem cały umazany, a moja porządna żona, Basia całowała się ze mną jakby nigdy nic. Wszystko się zmienia – pomyślałem – oby na lepsze.

- Kocham cię ogierku, ale czasem muszę cię trochę do porządku przywołać. Nie można być egoistą. Nie tylko ty kochanie, potrzebujesz odrobiny rozkoszy – dodała z miną niegrzecznej dziewczynki.

- Swoją drogą, cudownie mnie wylizałeś. Smakowało? Mi każesz obciągać z połykiem, więc chyba nic się nie stało, że sam spróbowałeś - droczyła się ze mną Basia.

- Od początku, po kolei – sapnąłem- nie wylizałem, tylko zgwałciłaś mi twarz! Cały nos mnie boli! – dodałem siląc się na oskarżycielski ton.

- Było świetnie – dodałem już weselszym głosem - to było niespodziewane i niesamowite. Tak, smakowało, możesz połykać zawsze, bo naprawdę nie ma się czego czepiać – zacząłem się śmiać.

- Będę połykać ale czasem się z Tobą podzielę, żebyś sobie nie pomyślał, że jestem samolubna – kontynuowała żarty Basia.

Reszta wieczoru zleciała nam na pogaduszkach. Dopiliśmy wino, i zastanawialiśmy się co może się zdarzyć w klubie za tydzień. Gdy podniecenie trochę opadło zacząłem odczuwać niepokój i zazdrość. Z drugiej strony, podobała mi się nowa Basia. Basia wyzwolona i namiętna. Ostatni rok był dużo lepszy w sprawach damsko-męskich niż poprzednie kilkanaście lat. Może realizacja fantazji niczego nie popsuje, tylko wzniesie nas na wyżyny – zapewniałem siebie w myślach, patrząc jednocześnie ukradkiem na moją piękną żonę która powoli zasypiała z głową na moich kolanach. W międzyczasie zrobiło się późno. Nawet nie wiem kiedy minęła północ. Wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka. Ostatnie moje myśli przed zaśnięciem wędrowały w kierunku przyszłego piątku. Piątku, który mógł otworzyć schody do nieba ale i do piekła. Na szczęście to jeszcze cały tydzień – pomyślałem zasypiając.

Cdn...

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Przez kolejne dni nie wracali za bardzo do tematu zbliżającego się piątku. Jakby w obawie przed rozmową, po nabraniu dystansu do zdarzeń. Obydwoje, przynajmniej na pozór, wpadli w rytm codzienności. Jednak w głowach małżonków toczyła się walka pomiędzy rozsądkiem i starymi przyzwyczajeniami, a nowymi pokusami, które, jak powódź, próbowały zatopić pojawiające się u Basi i Krzysztofa wyrzuty sumienia.

Dziwne - myślał Krzysztof - czyżby jednak chciała się wycofać? Z jednej strony bał się cholernie, jak zniesie widok żony w relacji intymnej z obcymi facetami, a z drugiej coś w jego głowie krzyczało, że chce to zobaczyć, chce tego posmakować, bez względu na możliwe konsekwencje. Jego członek reagował natychmiastowym wzwodem przy każdym wspomnieniu wydarzeń z ubiegłego tygodnia. Przed oczami miał ciągle wizję Basi, której usta łapczywie całował Robert. Pikanterii dodawał fakt, że były one cały czas odrobinę podrażnione od jego kilkudniowego zarostu. Gdy całował żonę, widział ślady pozostawione przez innego.

Krzysztof sam siebie nie poznawał. Jego fantazja pracowała na najwyższych obrotach. W poniedziałek, musiał sobie ulżyć zaraz po przyjściu do biura. Miał erekcję od samego rana. Okazało się to błędem... Gdy sapał ciężko, patrząc na ostatnie krople spermy niknące w toalecie, dopadły go wyrzuty sumienia i poczucie winy.

Czy my nie posuwamy się za daleko? Czy to wszystko nie zniszczy naszego małżeństwa? – ciężkie myśli nurtowały go natarczywie.

Wieczorem jednak podniecenie wróciło. Gdy Basia zaszyła się w sypialni, z książką, Krzysztof zanurkował w odmętach sieci, czytając historie o niewiernych żonach, oraz oglądając amatorskie filmy porno. Jego wyrzuty sumienia szybko zostały wyparte przez niebezpieczne żądze. Postanowił, że do piątku spróbuje wytrzymać bez spełnienia, aby jego mózg cały czas był bombardowany przyjemnymi, podniecającymi bodźcami. Masturbował się dalej, tylko teraz, z największym trudem, powstrzymywał się przed szczytowaniem, doprowadzając się na samą jego krawędź. Po dwóch dniach takich zabiegów miał wrażenie, że eksploduje, jednak z masochistycznym samozaparciem odmawiał sobie rozładowania napięcia. Chciał być maksymalnie podniecony, aby zagłuszyć swoje wątpliwości.

Nieuchronnie nadszedł czwartkowy wieczór. W końcu musiało paść to pytanie. Krzysztof wahał się długo zanim podjął rozmowę.

- I co robimy jutro? – zdecydował się na pytanie, gdy po kolacji dzieci rozeszły się spać do swoich pokojów, a oni mogli wreszcie chwilę odpocząć.

- Jutro? Aaa jutro piątek – udała zaskoczoną Basia - normalnie do pracy chyba?

- Kochanie proszę! Mówię o jutrzejszym wieczorze – nie dał się zbić z tropu Krzysztof.

- Nie wiem, naprawdę nie wiem – zaczęła robić uniki jego żona. Na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec.

- Basia, nie zmieniaj tematu, proszę – złapał ją za ramiona patrząc w oczy. – Masz jutro randkę z dwoma przystojniakami . Musisz podjąć jakąś decyzję.

- Ja? Dlaczego ja? To trudne – unikała jego wzroku i odpowiedzi Basia

W jej głowie zapanował kompletny mętlik. Tak naprawdę, to od ostatniego wyjścia do klubu, kiedy fantazje zaczęły się materializować, w niebezpieczny, aczkolwiek przyjemny sposób, cały czas myślała tylko o tym, co zaszło i co zajść może, jeśli będą kontynuować tą grę. Na początku dała się trochę ponieść lekkomyślności Krzysztofa i nastrojowi wywołanemu alkoholem, ale teraz, po kilku dniach myślenia o tym wszystkim na trzeźwo, bez dodatkowych podniet, była coraz bardziej pewna, że chciałaby zrobić to jeszcze raz. Jeszcze raz tańczyć, całować, a może nawet coś więcej. Tylko to cholerne poczucie winy, wynikające z robienia czegoś zakazanego. Czegoś, co do niedawna było tabu. Coraz bardziej intrygowała ją postawa Krzysztofa. Wydawało jej się to bardzo dziwne, że żonaty, heteroseksualny i całkiem zazdrosny facet kieruje ją prosto na kurs kolizyjny z góra lodową w postaci tych dwóch przystojniaków. Przecież Titanic zatonął przez taką górę – przemknęło jej przez myśl. Czy ich małżeństwo nie zatonie jak Titanic? Z drugiej strony, zapach i smak obcego, zakazanego mężczyzny. Ilekroć przypomniała sobie pocałunki Roberta i Adama, ich wysportowane sylwetki, czuła narastającą wilgoć między udami. Krzysztof był dobrym mężem i niezłym kochankiem. To jednak było coś innego. Owoc zakazany do granic możliwości. Soczysty i być może trujący. A kto podsuwa jej ten owoc ? Jej mąż!

Nie, to niemożliwe żeby on coś knuł – zastanawiała się – jego to naprawdę podnieca. Mnie też to kręci i pragnę tego, ale nie mogę dać tego tak po sobie poznać. Niech myśli, że zastanawiam się bardziej, niż to ma miejsce – utwierdzała się w postanowieniu Basia

O czym ona tak rozmyśla do cholery – zastanawiał się Krzysiek, próbując nawiązać kontakt wzrokowy. Może za bardzo naciskam? – pomyślał.

- To ty będziesz z nimi tańczyć, pewnie się całować, a może i coś więcej. Ty musisz być pewna, że tego chcesz. Moje zdanie znasz. Jest to moja fantazja. Widzę, że twoja chyba też. Teraz albo nigdy! – zakończył.

- Tak, masz rację. Jest to też moja fantazja. Boję się tylko jak będzie wyglądać nasze życie jeśli posuniemy się za daleko.

- Nie ma czegoś takiego jak za daleko, jeśli jesteśmy pewni swojej miłości – uspokoił ją obejmując ramieniem.

- Ja mojej jestem, a Ty? – zapytał patrząc jej w oczy

- Pewnie wariacie – odpowiedziała, łącząc odpowiedź z pocałunkiem. – Kocham cię bardzo – zapewniła.

- To jak? – rzucił w eter.

- Dobrze, zróbmy to. Pójdziemy do tego klubu. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może nic się nie wydarzy – dodała jakby z nadzieją w głosie.

Może nic się nie wydarzy? Śmieszne – pomyślała. Wiedziała, że coś się wydarzy. W rzeczywistości, pragnęła tego, co mogło się wydarzyć. Obawiała się jedynie konsekwencji. Czy ona nie poczuje jakichś uczuć, do któregoś z tych facetów? Czy Krzysztof to zniesie. Jak i gdzie kontynuować wieczór, jeśli jednak dojdzie do czegoś więcej? Za dużo tych pytań. Za dużo. Jak ja teraz zasnę? – zmartwiła się Basia.

Noc była trudna dla obojga. Leżeli obok siebie, wiedząc, że drugie nie śpi. Nierówne oddechy, westchnienia i przewracanie się na boki, wypełniły im pierwszą godzinę. Krzysztof, kątem oka spojrzał na jarzący się mdłą zielenią wyświetlacz budzika. Północ, cholera – pomyślał. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy zdrowo niewyspani.

Z tych rozmyślań wyrwał go jakiś hałas. Spojrzał na zegarek jeszcze raz. Była prawie pierwsza. Jednak zasnąłem – zdziwił się. Co to był za dźwięk? – poczuł niepokój. Ku jego zdziwieniu, miejsce Basi było puste. W pierwszej chwili pomyślał, że wyszła do toalety, ale po kilku minutach, gdy nie wracała, zaczęła go dręczyć ciekawość.

Krzysztof po cichu wstał z łóżka i na palcach wyjrzał na korytarz. Mieszkali w niedużym domu, w zabudowie szeregowej, na peryferiach miasta. Na piętrze, oprócz ich sypialni znajdowały się jeszcze pokoje dziecinne, garderoba i łazienka. Dosłyszał jakieś dźwięki dochodzące z tej ostatniej. Bynajmniej, nie były to odgłosy spuszczanej w toalecie wody. Krzysztof, zaintrygowany przysunął się bliżej. To są odgłosy seksu! – dotarło do niego. Niepokój przyszedł równo z erekcją. Co ona tam robi do licha? I z kim? – zastanawiał się. Jednocześnie czuł narastające mrowienie w podbrzuszu. Gromadzone od kilku dni napięcie dawało znać o sobie.

Miał ochotę po prostu zapukać, ale ciekawość zwyciężyła. Po cichu opadł na czworaka i zajrzał do łazienki przez otwory wentylacyjne w drzwiach. Dobrze, że to nie taka plastikowa kratka jaką mieliśmy w poprzednim mieszkaniu – podziękował w myślach za przepisy dotyczące wentylacji. Otwory w drzwiach były całkiem solidne i okrągłe.

Widok, który ukazał się po drugiej stronie drzwi był co najmniej niecodzienny. Na toalecie siedziała Basia. Koszulkę nocną miała podwiniętą do góry i mógł podziwiać jej aksamitną cipkę, rozpychaną teraz przez wielkiego ogórka, którym masturbowała się zawzięcie. Druga dłoń przenosiła się co chwilę pomiędzy łechtaczką i piersiami, potęgując doznania. Basia pojękiwała cicho. Wtórowały jej dźwięki dochodzące ze stojącego na małej szafce obok toalety laptopa.

Moja grzeczna żona masturbuje się ogórkiem i ogląda porno! – odkrywczo stwierdził kompletnie zaskoczony Krzysiek. Jego kutas pulsował skumulowanym podnieceniem. Na szortach pojawiła się plama śluzu.

Nie teraz stary, nie teraz. Musisz wytrzymać do jutra. Jutro ją przelecisz i zalejesz do pełna, ale dzisiaj musisz wytrzymać! – walczył ze swoją dłonią, która uporczywie sięgała do wzwiedzionego członka. Członka, który wręcz krzyczał domagając się dotyku.

Show w łazience zmierzał tymczasem do finału. Ogórek coraz szybciej znikał pomiędzy różowymi, wilgotnymi wargami, a palce drugiej dłoni natarczywie i zdecydowanie miętoliły nabrzmiały guziczek łechtaczki. Krzysztof zauważył nieuchronnie zbliżające się oznaki szczytowania. Jej rozszerzone uda zaczęły drżeć.

Zaraz dojdę! – myślała w tym samym czasie Basia. Czuł, jak wielki kutas, którym stał się w jej wyobraźni ogórek, dociera do samego końca pochwy, szturchając szyjkę macicy. Palce tańczyły na łechtaczce. Poczuła pierwsze skurcze nadchodzącego orgazmu. Chciała się zgrać w czasie z bohaterką filmu, który akurat wyświetlał się na ekranie laptopa. Bohaterką była kobieta, mniej więcej w jej wieku. Miała to szczęście, że zamiast ogórka posuwał ją dobrze zbudowany facet. Całą scenę filmował drugi mężczyzna, który masturbował się w tym czasie. Tytuł filmu głosił, że był to jej mąż, filmujący swoją żonę z kochankiem. Nie ważne! – pomyślała. Nie ważne! Czy ich to naprawdę podnieca!!!??? – krzyczał głos w jej głowie. Nie słyszała już tego krzyku. W tym momencie jej ciało przejęło kontrolę ulegając gwałtownym skurczom. Chciała jęczeć i wrzeszczeć, ale udało jej się ograniczyć do stłumionych jęków. Ostatkiem woli wepchnęła ogórek do samego końca i walcząc z mięśniami pochwy, usiłującymi wypchnąć intruza skurczami orgazmu, przeżywała swoją rozkosz. Przez chwilę nie rejestrowała niczego, co działo się na wyświetlaczu laptopa. Dopiero po kilkunastu sekundach jej umysł, wracający z dalekiej podróży odnotował wysuwającego się z pochwy bohaterki filmu członka. W ślad za nim, na prześcieradło wypłynęła struga spermy. Barbara dyszała ciężko, ulegając ostatnim wstrząsom rozkoszy, kiedy mąż bohaterki filmu oddał kamerę jej wcześniejszemu kochankowi, zajmując jego miejsce. Po kilku szybkich ruchach jego nasienie zmieszało się z nasieniem poprzednika. Nie to jednak było zaskakujące. Basia z niedowierzaniem patrzyła jak filmowa żona, chwyta filmowego męża za włosy i bezceremonialnie spycha jego głowę w kierunku swojego krocza. Bohater filmu z lekkim oporem poddał się tym zabiegom i na początku nieśmiało, a potem z większym zapałem zaczął zaspokajać oralnie swoją żonę. Scena była równie niesmaczna, co perwersyjna i podniecająca. Niesamowite! – pomyślała. Gdzie ja byłam przez ostatnie dwadzieścia lat? Muszę tego obejrzeć więcej – postanowiła. Gdy wyjęła swój połyskujący teraz masturbator, spojrzała na niego z pewną wdzięcznością. Dzięki – pomyślała. Jednocześnie dotarło do niej, że jest już dwadzieścia po pierwszej, a rano, jak co dzień, trzeba wstawać. Dodatkowo, zaczęła martwić się, czy nie narobiła zbyt dużo hałasu.

Cholerny rozsądek! – pomyślała. Najpierw rozkosz, szczytowanie, a potem zawsze wraca codzienność – rozważała oporządzając się po zabawie.

Krzysztof tymczasem, najciszej jak umiał, wrócił do łóżka i położył się na boku. Zastanawiał się przez chwilę, czy ma się w ogóle odzywać. Szybko doszedł do wniosku, że nic nie powie. To będzie jego słodka tajemnica. Bardziej poczuł, niż usłyszał, jak Basia kładzie się obok niego. Przez chwilę jakby wyczekiwała, nasłuchując czy się nie poruszy. Tak naprawdę, to miał cholerną ochotę rzucić się na nią i przelecieć. Przelecieć to może zbyt dużo powiedziane. Wiedział, że gdy tylko w nią wejdzie, to eksploduje jak wulkan. Rozpaczliwie pragnął sobie ulżyć. Ciekawe co ona tam oglądała? – zastanawiał się.

Upewniwszy się, że jej mąż nie przebudził się, Basia ułożyła się wygodnie i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Przynajmniej ona się choć trochę wyśpi – pomyślał Krzysztof, cały czas zwalczając w sobie chęć dotknięcia nabrzmiałego problemu w kroczu. W końcu i on jednak zapadł się w objęcia Morfeusza.

Piątkowy poranek obudził Krzyśka zapachem kawy i światłem porannego słońca wpadającym przez okno sypialni. Basia była już na nogach. Kobiety potrzebują chwilę więcej przed wyjściem z domu – pomyślał, przeciągając się leniwie i odwlekając o ostatnie sekundy moment pożegnania z przytulnym łóżkiem. Gdy spojrzał na żonę, czytającą wiadomości przy porannej kawie, od razu, jak w kalejdoskopie przemknęły mu przez głowę obrazy z minionej nocy. Znowu mi staje! Nie wytrzymam – wyjęczał w duszy.

- Jesteś? – bardziej stwierdziła niż spytała Basia. – Zrobiłam śniadanie – skinięciem głowy wskazała na talerz z kanapkami.

- Młodzież już poszła do szkoły – wspomniała jeszcze o ich pociechach. Dziesięcioletnim Patryku i ośmioletniej Ani.

Krzysztof zwrócił uwagę na zdobiące kanapki plasterki ogórka. Ciekawe czy to ten sam? – pomyślał siadając do śniadania. Pewnie tak, bo jakoś nie przypominał sobie pełnej półki ogórków w lodówce. Nawet jeśli, to nic mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – pomyślał.

Basia tymczasem krzątała się jeszcze przed wyjściem. Pracowała na kierowniczym stanowisku w banku, stąd do pracy ubierała się bardzo oficjalnie. Krzysztof zwrócił uwagę, że zamiast spodni, które zwykle nosiła do białej bluzki, jej zgrabny tyłek opinała spódniczka do kolan.

Coś się zmieniło? – zastanawiał się pochłaniając kanapki i delektując mocną kawą.

- Krzysiek, pamiętaj o telefonie do rodziców. Dziś wychodzimy. Pamiętasz? – powiedziała jeszcze całując go na pożegnanie.

- Pewnie! Pamiętam. Jak mógłbym zapomnieć – odparł szybko.

Nie co dzień moja żona wychodzi na randkę z dwoma facetami – przemknęło mu jeszcze przez głowę.

Gdy tylko Basia wyszła, Krzysztof spojrzał na zegarek. Dochodziła ósma. Prowadził swoja firmę i dziś mógł sobie pozwolić na odrobinę luzu. Celowo nie umawiał się na dziś z klientami, bo jego umysł zaprzątały dziś inne sprawy. Ooo, tak! Zdecydowanie inne – dodał w myślach sięgając przez stół po laptopa Basi.

Gnany ciekawością Krzysiek otworzył przeglądarkę internetową i szybko dotarł do historii. Od ostatniego weekendu pojawiło się bardzo dużo nowych linków. Jak się okazało, głównie do stron pornograficznych, oraz do forów tematycznych. Krzysztof zaczął klikać po kolei. Okazało się, że Basia przez ostatnie kilka dni, zamiast nowymi butami, czy sukienkami (jak go zapewniała), interesowała się głównie związkami, w których żona wchodzi w relacje z innymi mężczyznami za zgodą męża.

A jednak! – pomyślał z błyskiem w oku, zadowolony ze swojego odkrycia. Ją to też kręci! – jego dłoń znowu sięgnęła w kierunku krocza.

- Zaraz zwariuję! – wyszeptał masturbując się, gdy czytał opowieści na forach. Niektóre linki prowadziły do amatorskich filmów. W ciągu kilku minut jego członek był gotowy eksplodować.

Nie ma tak lekko – pomyślał przerywając na moment, czując jak kipiące nasienie cofa się. Przez kolejną godzinę jeszcze kilkanaście razy doprowadził się na skraj szczytowania, opanowując emocje z najwyższym trudem. W końcu, z opresji wybawił go telefon od klienta, któremu wypadła jakaś nagła awaria. Krzysztof prowadził serwis sieci komputerowych i takie nagłe wezwania zdarzały się często.

Może to i dobrze – zastanawiał się. Chyba bym oszalał jakbym jeszcze jakiś czas oglądał te filmy – poczuł jak jego członek odrobinę opada niezaspokojony i czuły na najmniejszy ruch.

Basia również miała trudności w koncentracji. Wertowała papiery bez przekonania. Podobnie jak Krzysiek, starała się na ten dzień nie planować żadnych ważnych spraw. Korciło ją żeby poprzeglądać jeszcze trochę stron erotycznych, jednak była na to zbyt rozsądna.

Pięknie by to wyglądało - pomyślała. Dyrektor, stary piernik, nieźle by się ubawił, gdyby się dowiedział, co personel kierowniczy robi w godzinach pracy na służbowym komputerze. Basia nie chciała ryzykować konsekwencji służbowych, więc powstrzymała kudłate myśli. Z rozważań wyrwał ją głos koleżanki.

- Hej Basia! Jak dzień mija? - w drzwiach swojego gabinetu dostrzegła twarz przyjaciółki, Jagody.

- Wszystko gra. Jak u Ciebie? Wejdź proszę – odpowiedziała.

- Wiesz Baśka, tak pomyślałam, że dawno nie miałyśmy żadnej rozrywki. Może byśmy gdzieś wyskoczyły wieczorem? – powiedziała Jagoda sadowiąc się na krześle, naprzeciw biurka Basi.

Jagoda była jej najlepszą kumpelą z firmy. Atrakcyjna, krótko ścięta blondynka, o dość wydatnym biuście, którego Basia jej trochę zazdrościła. Dziewczyna podoba się facetom – wiele razy myślała Basia. Czasem miała jej za złe, drobne flirty z Krzysztofem. Szczególnie, gdy spotykali się w większym gronie i ośmielili alkoholem. Tym niemniej, lubiła Jagodę, która zawsze była duszą towarzystwa i miała spore poczucie humoru.

- Dzisiaj? Aaaaa, dzisiaj! – Basia miała chaos w głowie. – Nie, dziś nie da rady. Wpada rodzina Krzyśka na grilla – skłamała na poczekaniu. – Może za tydzień? – dodała szybko.

- Szkoda. Dziś mam wychodne. Za tydzień mój Marek wychodzi z kumplami na piwo – ze smutkiem w głosie odpowiedziała Jagoda.

Jagoda była również mężatką. Jej małżeństwo nie było zbyt udane. Z Mężem, Markiem, często mieli odmienne zdanie i sporo się kłócili. Marek raczej typem despoty, który nie za bardzo liczył się z jej zdaniem i oczekiwał raczej kury domowej, niż pełnej wigoru i charakteru kobiety.

Może dlatego Jagoda flirtuje z facetami na imprezach – zastanawiała się Baśka.

Przyjaciółki rozmawiały jeszcze chwilę. Gdy Basia została sama w gabinecie, znowu zaczęła rozmyślać o czekającym ich wieczorze.

Co się wydarzy? Czy nie posunie się za daleko? Co tak naprawdę myśli Krzysztof? Czy to możliwe, że dalej ją kocha, skoro ma takie fantazje? Wspomniała również minioną noc. Co jej strzeliło do głowy? Masturbowała się w toalecie oglądając porno. Dzięki potędze internetu dowiedziała się, że jej mąż nie jest jedynym „niegrzecznym” facetem. Dodawało jej to trochę otuchy. Co się wydarzy dziś? Przypomniała sobie gorące usta Roberta i Adama. Pamiętała również ucisk sztywnego członka, który napierał na nią w tańcu bezceremonialnie. Prosty, samczy instynkt. Dopadłeś samicę, więc możesz ją wypieprzyć – zastanawiała się jeszcze nad męską motywacją.

Wiedziała, że w tym wszystkim była przedmiotem. Przedmiotem męskiego pożądania i męskiej próżności. Z drugiej strony, czuła, że wie jak tym sterować. Wiedziała, że przez swoją kobiecość ma nad nimi władzę. Imponowało jej też, że dwóch przystojnych, zadbanych facetów tak intensywnie o nią zabiegało. Byli tacy konkretni i stanowczy. Przypomniała sobie zapach. Mocny zapach męskich perfum i ulotny, działający na podświadomość zapach ciał. Inny, niż ten, do którego przywykła. Zakazany i kuszący.

Na samą myśl o tym, jej dłoń powędrowała pomiędzy uda. Dobrze, że zdecydowałam się na spódnicę – pomyślała.

Dziewczyno opanuj się! – skarciła się w myślach równie szybko. Przecież nie będziesz się masturbowała w pracy! Musisz ochłonąć!

Szybkim krokiem udała się do toalety. Gdy spojrzała w lustro, wystraszyła się. Jej policzki płonęły rumieńcem, a oczy błyszczały podnieceniem.

Co się z tobą dzieje do cholery? Nie zachowuj się jak jakaś napalona suka! – przemawiał stanowczym głosem rozsądek.

Dzień minął na szczęście szybko. Gdy wróciła o domu okazało się, że Krzyśka nie ma. Pojechał z dzieciakami do swoich rodziców, gdzie miały spędzić weekend. Wrócił około osiemnastej.

- Jestem! – krzyknął już w drzwiach. Z wielką energią pobiegł na piętro, gdzie Basia, stojąc przed szafą w garderobie zastanawiała się co na siebie włożyć. Widok był apetyczny. Jego żona stała tyłem do niego. Ubrana była tylko w bordowe stringi i biustonosz do kompletu lustrowała wzrokiem rząd sukienek wiszących na wieszakach w rzędzie.

- Czyżby szafa pusta? – wesoło powiedział Krzysiek, przytulając się do niej z tyłu.

- Pięknie pachniesz - dodał wtulając twarz w jej włosy.

Niemal natychmiast, erekcja zaczęła rozpychać jego spodnie.

- Mmm! Ktoś tu nie panuje nad sobą – zamruczała Basia, kręcąc szczupłym tyłkiem.

W Krzyśka wstąpiło zwierzę. Szybkim ruchem zsunął stringi i nacisnął na plecy Basi. Nie stawiała oporu. Drżącymi dłońmi rozpiął rozporek i wyciągnął pulsującego podnieceniem członka na zewnątrz. Wbił się w nią jednym, zdecydowanym ruchem.

- Eeeej, co ty wyprawiasz? Tak z marszu? Nawet buzi na powitanie nie dostałam – udawała niezadowoloną.

- Moja mała suka jest podniecona! – wysapał lubieżnym głosem czując brak oporu i ciepłą wilgoć otaczającą jego męskość.

Nieźle! – pomyślała w tym czasie Basia. Co w niego wstąpiło? Nie przypominał teraz jej męża, który po powrocie do domu zwykle mył ręce, przebierał się w dres i zasiadał przed komputerem poczytać wiadomości.

Krzysztof posuwał ją zdecydowanymi pchnięciami. Niestety, po minucie, może dwóch, powstrzymywana od dawna kipiel znowu zaczęła wędrować w kierunku ujścia. Zwolnił ruchy. Czuł się jak alkoholik, świadomy własnych problemów, patrzący na kieliszek zmrożonej wódki. Chciał spróbować, ale wiedział, że nie powinien.

- Co się stało? Jak zacząłeś to dokończ – domagała się Basia.

- Nie mogę. Przecież nie mogę! - odpowiedział kręcąc głową. – Jeśli teraz się spuszczę, to nie wiem, czy dam radę dalej. No wiesz, z naszym wyjściem. Boję się, że jak zejdzie ze mnie pożądanie, to pojawią się wątpliwości. A mam straszną ochotę zobaczyć co będzie – usprawiedliwiał się wykonując bardzo delikatne ruchy, balansując na krawędzi orgazmu.

- Ja jednak nie chcę tak skończyć – odpowiedziała Basia, zabierając swój seksowny tyłek. Członek Krzyśka sterczał osamotniony. – Ja chcę dojść! – dodała jeszcze, ciągnąc go za rękę do sypialni.

Gdy tylko tam dotarli, Basia położyła się na łóżku, rozkładając nogi.

- Wyliż mnie porządnie! – zarządziła stanowczo.

Krzysiek nie miał wielkiego wyboru. W nozdrza uderzył go subtelny, ale jednocześnie intensywny zapach kobiecości. Przed oczami miał kusząco zapraszającą różowość cipki otoczonej wilgotnymi teraz wargami sromowymi. Najpierw delikatnie - pomyślał dotykając czubkiem języka lekko nabrzmiałą łechtaczkę.

Oooo taaak! – szepnęła zdecydowanym głosem Basia, chwytając go za głowę i dociskając do swojego krocza.

Diabli wzięli „delikatnie”- pomyślał zabierając się z zapałem za lizanie. Dość szybko, do jej gorącego wnętrza powędrował palec, potem drugi. Lizał ją natarczywie, jednocześnie posuwając palcami, na których coraz mocniej zaciskały się mięśnie, jakby Basia bała się, że gdzieś ucieknie. Krzysiek czuł zbliżający się orgazm żony. Pojawiły się pierwsze skurcze. Jej dłonie już nie trzymały jego głowy. Basia intensywnie pieściła swoje piersi, pojękując coraz głośniej. Krzysiek jednak miał inny plan. Gdy jaj ciało zaczęło już wyginać się powoli w łuk, szybko zabrał palce. Zamiast dającego rozkosz języka, poczuła chłodne dmuchnięcie, które próbowało ugasić płonący w jej kroczu pożar.

- Co robisz? Dokończ natychmiast! – wyjęczała próbując zastąpić jego język swoimi palcami. Krzysiek był jednak gotowy. Złapał ją za dłonie, nie przestając dmuchać na łechtaczkę.

- Nie kochanie! Ty też rozpoczniesz dzisiejszy wieczór napalona i niezaspokojona! – zdradził swój plan.

- Ty draniu, tak się nie robi! – sapała Basia cały czas szukając kroczem jego twarzy, aby przeżyć swoją rozkosz, na której krawędzi balansowała.

Krzysztof jednak był silniejszy. Po chwili poczuła jak wąż grzechu i rozkoszy znika gdzieś wewnątrz niej. Jak chowa się do swojej jamy. Szczytowanie oddalało się coraz szybciej.

- Nie będziesz już niegrzeczna? Rączki na kołderce? – zażartował.

Baśka obdarzyła go nienawistnym spojrzeniem, ale skinęła głową na znak kapitulacji.

- Niech będzie po równo! – wesoło powiedział jej mąż. – Ja napalony, ty też napalona. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

- Pożałujesz tego jeszcze! – z błyskiem w oku ostrzegła go Basia. – Pożałujesz! – potwierdziła swoje ostrzeżenie kierując się w stronę garderoby.

Krzysiek ugryzł się w język w ostatniej chwili zanim powiedział, że ona miała już przynajmniej jeden orgazm w tym tygodniu. Korciło go aby powiedzieć Baśce, że wie. Pomyślał jednak, że może ją speszyć. Powie jej po wszystkim – postanowił.

Zaczęli się wspólnie zastanawiać jak ten wypad zorganizować i na co mogą sobie pozwolić. Tym razem sprawa była dość jasna, bo było wiadomo, na czym skończyło się poprzednie spotkanie, więc od razu założyli, że pocałunki są akceptowalne. Ustalili, że ona wejdzie do klubu pierwsza, a on po jakichś trzydziestu-czterdziestu minutach, żeby dać jej czas na oswojenie się z sytuacją, wypicie drinka z kolegami i ogólne wczucie się w nastrój.

- A co jeśli oni będą chcieli czegoś więcej…? No wiesz o czym mówię. Co wtedy? – zapytała patrząc mu uważnie w oczy Basia. Jakby chciała wyczytać jego ukryte pragnienia i obawy.

- Basiu nie uprzedzajmy faktów. Na razie idziemy do klubu, gdzie będziesz się zapewne dobrze bawić, pozwolisz sobie na odrobinę szaleństwa, a potem zobaczymy jaki będzie nastrój i co się wydarzy. Na pewno nie pozwolę abyś gdzieś sama poszła z tymi facetami – odpowiedział Krzysiek – zobaczmy po prostu, w jakim kierunku ta zabawa pójdzie.

- Lepiej zajrzyjmy do tej przepastnej szafy i zobaczmy co tam masz – zarządził.

Po dobrej godzinie przekomarzania i kombinowania Basia wyglądała oszałamiająco. Krzysiek namówił ją na prosty i niezawodny zestaw. Czarna, króciutka sukienka, która chyba dobre kilkanaście lat kurzyła się na wieszaku, pończochy i dość wyzywająca bielizna w krwistym kolorze.

- Ty chyba masz nie po kolei w głowie, że namawiasz mnie na wyjście w czymś takim – skwitowała Baśka na koniec i udała się do łazienki żeby poprawić makijaż. Krzysiek, upewniwszy się, że jest zajęta, ukradkiem włożył do jej torebki dwie prezerwatywy. Wcisnął je do małej, bocznej kieszonki, w której jego zona trzymała Tik-Taki. Lepiej żeby nie leżały na wierzchu. Nie chcę żeby za szybko wpadła na to, że dopuszczam taki scenariusz. Mam nadzieję, że będzie chciała skorzystać z odświeżenia zanim dojdzie do pocałunków – pomyślał zadowolony z własnej zapobiegliwości.

Koło 20.30 byli gotowi do wyjścia. Krzysiek zamówił taksówkę i ruszyli na spotkanie przygody. Po dojechaniu na miejsce Basia jeszcze raz zasygnalizowała wątpliwości.

- Boję się trochę. To czyste szaleństwo co wyprawiamy – stwierdziła po wyjściu z taksówki.

- Wypijesz drinka, zatańczysz, rozluźnisz się i wejdziesz w nastrój – pocieszył ją mąż.

- Pamiętaj, że jesteśmy w tym razem i akceptuję wszystko, co się może zdarzyć – dodał jeszcze.

Czy aby na pewno wszystko? - w jego głowie odezwał się cichy, stłamszony głos.

Pocałował ją na pożegnanie i wymownie spojrzał w stronę wejścia do klubu. Basia odwzajemniła spojrzenie i powoli zniknęła w grupce ludzi tłoczących się przy wejściu.

Krzysiek odetchnął głęboko. Spojrzał na zegarek. Była dwudziesta pierwsza. Spokojnie – pomyślał - zajmij się czymś przez pół godziny.

W pobliżu był niewielki pub, więc postanowił tam uciszyć emocje kufelkiem zimnego piwa. Od kiedy Basia zniknęła w tej piekielnej czeluści zepsucia, jak postrzegał teraz wejście do dyskoteki, zaczął być odrobinę nerwowy i pobudzony. Czas ciągnął się jak poniedziałek w biurze. Krzysiek spoglądał na zegarek co kilka minut. Miał wrażenie, że czas stoi w miejscu. Jego myśli były tak skupione na tym, co podsuwała mu wyobraźnia, że nawet nie zapamiętał kiedy wypił drugie piwo. Z zamyślenia wyrwał go głos barmana.

- Podać coś jeszcze? – zadźwięczał, szorstki, męski głos

- O kurcze, to już tak późno!? – z zaskoczeniem w głosie powiedział Krzysiek. – Nie, dziękuje, muszę lecieć – dodał kładąc na barze dwudziestozłotowy banknot.

O ile pierwszy kwadrans czekania ciągnął się długo, o tyle drugi przemknął nie wiadomo kiedy. Krzysztof zapadł się w fantazjach tak głęboko, że umknął mu nie tylko drugi kwadrans, a nawet trzeci. Był już spóźniony piętnaście minut!

Tymczasem, pod klubem zebrał się spory tłumek i wyglądało, że wejście do wnętrza zajmie co najmniej kolejny kwadrans, tym bardziej, że dochodziło do coraz częstszych sprzeczek między mocniej wypitymi klientami, a bramkarzami, którzy zdawali się odmawiać coraz większej ilości chętnych.

Krzysztof zajął miejsce w kolejce i zaczął się niecierpliwić. Z czasem zaczęło się dziać coś dziwnego, bo nagle jakby przyspieszył.

Cholera, dwudziesta druga – wściekał się patrząc na zegarek i na kolejnego pijanego delikwenta kłócącego się z ochroną o wejście do obiektu. W tym momencie jego telefon zawibrował.

„Gdzie jesteś? Nie żebym się nudziła, ale panowie coraz bardziej flirtują. Potrzebuję wsparcia” – głosiła treść sms.

„Zaraz, jeszcze chwila. Trudności przy wejściu. Daj mi jeszcze kwadrans” – odpisał szybko drżącymi palcami.

Teraz jego niecierpliwość osiągnęła apogeum. Po kolejnym kwadransie, Krzysztof dotarł w końcu do upragnionego wejścia.

- Ty już nie wchodzisz. Już tylko pary i panie wpuszczamy! – Krzysztof cały zdrętwiał na dźwięk słów ochroniarza. Poczuł się nagle jak człowiek spadający w przepaść, któremu ponoć przypomina się wtedy całe życie. Krzyśkowi nie przypomniało się całe życie, ale wszystkie obrazy z ostatniego tygodnia. Pożądliwe dłonie mężczyzn na pośladkach Basi, równie pożądliwe spojrzenia adoratorów, fakt, że jest tam z nimi sama już od godziny, oraz jej słowa, gdy ze złością w błyszczących oczach ostrzegała go. „Pożałujesz tego jeszcze!” – zadźwięczało, jakby nagle odezwał się dzwon na wieży kościoła.

- Panowie, nie żartujcie! Jestem umówiony z dziewczyną. Już jestem pół godziny spóźniony! – Krzysztof wysilił się na proszący wzrok mówiąc te słowa. Było to trochę upokarzające, ale w tej chwili gotów był zrobić minę jak kot ze Shreka, byle tylko dostać się do środka.

- No nie wiem, jest już komplet prawie – odpowiedział jeden z ochroniarzy z wyraźną wyższością w głosie.

- Panowie, proszę! Nie zepsujcie mi randki! – szybkim ruchem wsunął w dłoń osiłka stuzłotowy banknot.

Zauważył, jak ochroniarz spojrzał pytającym wzrokiem na swojego starszego kolegę.

Pewnie szef – pomyślał Krzysiek.

Z wielką ulgą odnotował przyzwalające skinięcie głową. Po kilku sekundach znalazł się w przestronnym, hałaśliwym holu.

W tym momencie znalazł się na początku opowieści. W klubie, który dudnił muzyką i zdawał się być zatłoczoną czeluścią piekielną. Znalazł wolny kawałek ściany. Musiał oprzeć się na chwilę i dojść do siebie. Sytuacja przy wejściu wywołała w nim taki stres, że nie był w stanie opanować drżenia. Czuł jak po jego ciele spływa pot. Na szczęście, Basia chyba myślała jeszcze o nim, bo telefon zawibrował przyjemnie w kieszeni. Jeszcze nigdy tak szybko nie otwierał wiadomości, jak w tym momencie.

„Jesteśmy w loży, w sali, gdzie jest główny bar. Pospiesz się. Kocham Cię” – przeczytał

„Ok. Zaraz będę” – odpisał szybko

Rozejrzał się w terenie. Główny bar – pomyślał. W dyskotece barów było kilka ale dość szybko zlokalizował dużą salę z lożami. W tej sali DJ serwował muzykę dla ludzi pamiętających lata osiemdziesiąte i z grubsza takie towarzystwo migało Krzysztofowi przed oczami w rytm muzyki i stroboskopów podwieszonych pod sufitem. Potrzebował chwilę na przyzwyczajenie oczu do oświetlenia. Przy barze stało kilka wolnych hokerów, więc zajął jeden, bardziej w kącie. Znalazłszy się na upatrzonej pozycji skinął na barmana. Po chwili sączył drinka i już dokładniej rozglądał się po okolicy próbując wyłowić oczami znajomą sylwetkę swojej żony.

Jest! Dostrzegł ją. Siedzieli w loży po drugiej stronie sali. Czasem widok zasłaniali mu przechodzący lub tańczący ludzie ale dostrzegł Basię siedząca pomiędzy Robertem i Adamem. Towarzystwo było roześmiane i pochłonięte rozmową.

„Jestem przy barze. Jak się bawisz?” – napisał sms

Minęło kilka minut zanim odpisała. To zrozumiałe, bo w końcu była w towarzystwie.

„Dobrze, że w końcu. Już myślałam, że zostawiasz mnie tu samą. Jest ok. Zaraz idziemy na parkiet” – przyszła odpowiedź po kilku minutach.

Nie trwało długo jak zobaczył postawną sylwetkę Adama w towarzystwie swojej małej Basi. Zaczęli tańczyć, z początku dość oficjalnie i z dystansem, ale po kilku minutach ich ciała zaczęły przywierać do siebie coraz częściej. Przez przypadek, czy też bardziej celowe działanie Basi, powoli para przemieszczała się w stronę baru. W końcu miał ich może trzy metry od siebie. Dłoń Adama spoczywała władczo na pośladku jego żonki. Melodia była dość spokojna, co sprzyjało tańcowi w większym zbliżeniu. Adam co chwilę nachylał się nad uchem Basi i szeptał jej coś do ucha. Powoli obrócili się w taki sposób, że widział tylko jej plecy i dłoń Adama coraz mocniej zaciskająca się na pośladku. Nie widział momentu, gdy zaczęli się całować, ale dostrzegł jak Basia lekko unosi się na palcach, a twarz Adama pochyla się. Powoli obracali się w tańcu i w pewnym momencie mógł z bliska obserwować, jak ich języki łączą się w zmysłowym tańcu. Krzysztof poczuł gwałtowne ukłucie zazdrości, niepokoju i podniecenia. Kilka dni balansowania na krawędzi orgazmu zrobiły swoje, co objawiło się, po raz któryś już, gwałtowną i niemal bolesną erekcją. Drżącą ręką sięgnął po drinka. Wziąłem głęboki oddech. Opanuj się. Dzieje się to, po co tu przyszliście. Właśnie dzieje się twoja fantazja – pomyślał. To dopiero początek wieczoru. Po chwili, zdającej się trwać wieczność, ich usta oderwały się od siebie. Basia przywarła twarzą do torsu Adama i niespiesznie tańczyli dalej. W pewnym momencie ich oczy spotkały się. Basia, przytulona do obcego przystojniaka spojrzała przeciągle na swojego męża. Jej oczy błyszczały, a usta ułożyły się w dziubek wypuszczając w powietrze dyskretnego całus. Krzysztof z niepokojem i podnieceniem obserwował, jak znikają w tłumie tańczących. Powoli lecz nieuchronnie, para zaczęła przemieszczać się w drugą stronę sali.

„Nie za szybko to idzie?” – napisał drżącymi palcami

Minęła dłuższa chwila, podczas której odczuwał coraz większy niepokój i wyrzuty sumienia. Czy nie zapędzili się za daleko? Paradoksalnie, na początku martwił się o podejście swojej żony. Myślał, że będzie nieśmiała i skrępowana, co spowoduje, że wieczór skończy się dość szybko. Tymczasem, sytuacja rozwijała się zupełnie w innym kierunku i Krzysztof czuł, że traci nad nią kontrolę. Basia flirtowała w najlepsze, pozwalając adoratorom na coraz więcej. Miał wrażenie też wrażenie , że już odrobinę wypiła. Wiedział, że ma dość słabą głowę i po alkoholu robi się lekkomyślna. Podniecało go to, jak i niepokoiło.

Głowa pijana, dupa sprzedana – zadźwięczało mu w głowie stare, sprawdzone powiedzonko. Nieraz śmiali się z tego z kumplami, kiedy ktoś miał do opowiedzenia jakąś pikantną historię, o jakiejś zdradzie wśród znajomych. Teraz to wszystko działo się na jego oczach i za jego przyzwoleniem. Więcej! – pomyślał. Działo się za jego namową. Z rozmyślań wyrwała go wibracja telefonu.

„Czy nie tego właśnie chciałeś kochanie?” – przeczytał wiadomość od swojej żony. Czuł, że jej się spodobało. Jego dłonie stały się mokre od potu. Krzysztof już nie wiedział, czy jest bardziej przerażony, czy przepełniony żądzami i niezdrową ciekawością.

Przez kolejną godzinę sytuacja powtarzała się cyklicznie. Tańce, przytulanki, pocałunki. Raz z Robertem, raz z Adamem. Dobrze, że jest sporo ludzi – pomyślał. Przynajmniej te zabawy nie rzucają się w oczy wszystkim dookoła. Przez chwilę przeszła mu przez głowę myśl, że przecież mógłby ją widzieć ktoś ze znajomych. Piękna historia do plotek –ironizował w myślach. Basia robi mu rogi. To ci sensacja. Znajomi mieliby o czym plotkować. Dobrze, że mieszkamy w dużym mieście, gdzie łatwiej o anonimowość - pomyślał. W tym momencie, jakby z zaświatów, do jego głowy, pełnej myśli, dobił się głos, znajomy głos.

- Ładnie się zabawiacie moi drodzy. Pięknie! – głos był dziwnie znajomy.

Krzysztof przez dłuższą chwilę nie był w stanie wydusić z siebie żadnego głosu. Obok niego, z triumfalnym uśmiechem stała Jagoda, koleżanka Basi. Wpatrywał się w nią wielkimi oczami i z całkowitym osłupieniem. Czuł jak twarz pokrywa mu czerwony rumieniec.

- Co się tak patrzysz jakbyś ducha zobaczył? – śmiejąc się wypaliła Jagoda. – Ale was przyłapałam! Pysznie!

- Eeeeee, nieee, to nie tak – zaczął mamrotać niewyraźnie Krzysztof.

- Co jest nie tak Krzysiu? Twoja żonka zabawia się z dwoma facetami, a ty popijasz drinki i cały się trzęsiesz z radochy.

- Nie zaprzeczaj, bo obserwuję was już dobre pół godziny – jej oczy rozsyłały wkoło błyski, gdy przygważdżała go argumentami do taboretu.

- I wiesz co? – dodała filuternie, nachylając się nad jego uchem – podoba mi się ta zabawa! Mam nadzieję, że mogę trochę popatrzeć?

- Jagoda, to zupełnie nie tak – brnął w kłamstwie z coraz mniejszym przekonaniem Krzysztof.

Faktem jest, że trzyma mnie za rękę, a ja próbuję zaprzeczać, że to moja ręka – pomyślał.

- Błagam, Krzyś, nie ściemniaj. Znamy się nie od dziś. Dyskrecja murowana –dodała kładąc rękę na sercu.

I to na jakim sercu – zastanowił się Krzysiek. Dopiero teraz zaskoczenie opadło z niego na tyle, że był w stanie przyjrzeć się Jagodzie. Była trochę bardziej zaokrąglona od jego żony, wyższa i z zdecydowanie większym biustem, który prężył się zachęcająco spod rozpiętych guzików, czarnej bluzeczki. Obcisłe, połyskujące spodnie i buty na wysokim obcasie pięknie podkreślały krągłość pośladków. Krótkie blond włosy i krwisto czerwone usta dopełniały całości.

Rasowa suka – lubieżnie pomyślał Krzysztof. W dodatku już odrobinę wstawiona.

Przez kolejną chwilę zastanawiał się co robić. Nie było sensu uporczywie zaprzeczać, że coś się dzieje. Sytuacja była klarowna i czytelna.

Głupio wpadliśmy, chyba będę musiał przyjąć jej warunki – zastanawiał się. Z zadumy po raz kolejny wyrwał go głos Jagody.

- A jak wyciągałam Baśkę gdzieś wieczorem, to mówiła, że rodzina, grill i takie tam. Powinnam się na nią obrazić, ale jak zobaczyłam tych przystojniaków, to chyba jej wybaczę. Też bym wolała wyjść z nimi niż z koleżanką.

- A ty wariacie? Ciebie kręcą takie rzeczy? No nie spodziewałabym się. Takie ułożone i poprawne małżeństwo, a tu takie zabawy – karciła go ze śmiechem Jagoda.

- Co mogę powiedzieć? Przyłapałaś nas. Pierwszy raz coś takiego robimy i od razu wpadka – odpowiedział skruszonym głosem Krzysztof.

W tym momencie wyświetlacz telefonu leżącego na barze rozbłysnął wiadomością. Krzysztof wziął telefon do ręki i chciał przeczytać, ale Jagoda pochyliła się nad nim, opierając obfity biust na ramieniu. Poczuł odurzający zapach jej perfum.

- Pokaż co tam nasza Basia napisała… wspólniku – szepnęła mu do ucha. Poczuł delikatne muśnięcie jej warg. Wiedział, że to nie przypadek. Jagoda lubiła z nim poflirtować, a teraz, będąc panią sytuacji mogła sobie pozwolić na śmielszą zabawę. Drżącym palcem przesunął po wyświetlaczu telefonu.

„Oni dobierają się do mnie. Jestem już cała mokra. Jak tego nie zastopuję, to za moment może być za późno. Narada rodzinna? Za dwie minuty koło toalet? – przeczytał szklistymi z podniecenia oczami.

- Nieźle – zamruczała Jagoda.

„Ok. Za dwie minuty” – odpisał Krzysztof.

Miał burzę w głowie. Dostrzegał z daleka ich sylwetki w loży. Nie widział jednak co się dzieje pod blatem. Mógł sobie tylko wyobrażać, jak panowie próbują dobierać się do jego żony. Widział w wyobraźni ich natarczywe palce szukające żaru skrytego między udami. Ciekawe czy już tam są? Czy już czują tą wilgoć? Ciasnota w spodniach stała się nieznośna. Miał ochotę sobie ulżyć. Zresztą, niewiele brakowało aby ulga przyszła sama. Jak ja to wytrzymam dalej? – pomyślał.

- Za dwie minuty przy toaletach – przypomniała mu Jagoda. – Idź na naradę, a ja się zaszyję gdzieś w kącie. Znajdę cię jak będzie bezpiecznie –mrugnęła jeszcze porozumiewawczo i z drinkiem w dłoni zniknęła w tłumie ludzi.

Gdy ją zobaczył, nogi same się ugięły. Szybko odeszli w bardziej ustronne miejsce. Usta małżonków spotkały się w gwałtownym pocałunku. Pachniała nimi.

- To szaleństwo. Właśnie byłam pieszczona w miejscu publicznym – po tych słowach ich błyszczące oczy spotkały się. – Nie panuję już nad tym. Robili mi palcówkę. Obydwaj! Dobrze, że ta loża jest osłonięta z każdej strony – dodała.

- Moje majtki stały się trofeum – kontynuowała, po raz kolejny wprawiając Krzysztofa w osłupienie – Twoje ulubione. Będziesz musiał kupić mi nowe.

Powiedziała to, jakby zaszło coś oczywistego. Samiec upolował samicę i zdobył fant.

- Robert cały czas szepcze, że już nie może. Chce… chce żebym z nim na chwilę wyszła. Wiesz po co, prawda? – kontynuowała dziwnie spokojnym głosem Basia.

Krzysztof wiedział po co. Był zbyt poruszony żeby wykrztusić z siebie cokolwiek.

- Wiesz, że dzisiejszej nocy zostaniesz rogaczem? Wiesz o tym i chcesz tego, prawda? – mówiąc to naparła dłonią na jego nabrzmiałego penisa.

Krzysztof był już całkiem oszołomiony i zmiażdżony emocjami.

- Ciebie to naprawdę podnieca? – wyszeptała pytająco do ucha – chcesz żebym z nim poszła, prawda? – upewniała się jeszcze. Widzę, że tego chcesz – dodała już bardziej zdecydowanym głosem – powiedz jak bardzo.

Basia zupełnie nie przypominała jego żony, z którą przeżył już tyle lat. Stała przed nim odurzona seksem i alkoholem, w przykrótkiej, czarnej sukience i bez majtek. Jej język co chwilę szukał drogi do jego ust gdy tak lubieżnie szeptała sprośności. Resztki oporu zniknęły. Krzysztof zapadał się w otchłań żądz.

- Tak, chcę tego – wydyszał szarpiąc jej gorące wargi swoimi – zrób to!

- Straszny z Ciebie wariat. Mam nadzieję, że to się źle nie skończy. Obserwuj sytuację i… kocham cię!

Po tych słowach Basia odwróciła się na pięcie i zdecydowanym krokiem zniknęła w tłumie. Jeszcze raz obróciła się w jego stronę i posłała błyszczące podnieceniem spojrzenie.

Po kilku ich zobaczył. Szli szybkim krokiem. Weszli na piętro, gdzie w korytarzyku przylegającym do antresoli były toalety, zdecydowanie mniej oblegane od tych na parterze. Udał się dyskretnie za nimi. Robert wszedł do męskiej toalety. Po kilkunastu sekundach, widocznie upewniwszy się, że nikogo nie ma wewnątrz, wychylił głowę i skinął w stronę Basi. Ta nie zwlekając zniknęła wewnątrz.

Serce Krzysztofa waliło jak młot. Jego żona właśnie weszła z obcym facetem do toalety na dyskotece żeby… Właśnie, żeby co? Żeby się z nim pieprzyć? Zrobić mu loda? Co tam się wydarzy? – wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Właśnie miał po cichu otworzyć drzwi od toalety, gdy jak spod ziemi wyrosła przy nim Jagoda.

- Nie tak szybko mój drogi – obwieściła. – Ja też jestem cholernie ciekawa co tam się wydarzy.

No tak. Musiała nas obserwować – pomyślał. Przez ostatnie kilka minut doznał tylu podniecających i wstrząsających bodźców, że prawie zapomniał o swojej… wspólniczce. Miał nadzieje, że Jagoda tego nie spieprzy. Była wstawiona i wyraźnie rozbawiona, a on, tak naprawdę, znajdował się na jej łasce. Może powinien powiedzieć Baśce? Pewnie nie byłaby zachwycona.

Trudno, mleko się rozlało. Za późno na wyrzuty - podsumował w myślach i zlustrował wzrokiem Jagodę.

- Dobrze, tylko po cichu. Proszę –dodał spoglądając na jej szpilki. - W czymś takim nie da się chodzić po cichu.

Jagoda tylko puściła mu oko i szybkim ruchem zrzuciła buty.

- Jestem gotowa – zameldowała wesołym głosem.

Widać było, że nie odpuści i jest zdecydowana. Krzysztofowi pozostało tylko ogłosić kapitulację, co uczynił znacząco wzdychając. Otworzył drwi. W toalecie panował lekki półmrok. Poprzez fakt, że sala na piętrze była wyłączona z obiegu przez remont, na antresoli kręciło się tylko kilka osób. Głównie parki szukające spokojnego miejsca. Zupełnie jak moja Basia – przyszło mu na myśl. W toalecie również było pusto. Krzysztof wiedział, że kochankowie pewnie usłyszeli otwierające się drzwi. Nie chciał ich spłoszyć, a jednocześnie zastanawiał się jak dyskretnie znaleźć się w sąsiedztwie akcji. Pochylił się szybko i zlustrował teren. Wszystkie kabiny, oprócz ostatniej były puste. Kątem oka wskazał Jagodzie sąsiednią. Widać było, że zabawa ją wciągnęła, bo w skinęła tylko głową i na palcach podążyła do celu. Krzysztof tymczasem trzasnął drzwiami od kolejnej kabiny. Po kilku chwilach wyszedł robiąc trochę hałasu i odkręcił wodę w umywalce. W międzyczasie drzwi wejściowe otworzyły się i ktoś podszedł do pisuaru. Krzysiek wykorzystał zamieszanie i szybko dołączył do Jagody, czekającej w kabinie. Po cichu zamknął drzwi od środka. Facet, który zbłądził aż na piętro wyszedł trzaskając drzwiami. Zostali sami. Do toalety dochodziły tylko dudniące dźwięki muzyki z Sali poniżej. To dobrze – pomyślał. Nie będzie nas słychać. Tylko czemu tam jest tak cicho? – zastanawiał się nasłuchując odgłosów z sąsiedniej kabiny.

Po ścianach cały przetaczało się dudnienie basu z dyskoteki. W kabinie było trochę ciasnawo. Pikanterii sytuacji dodawał biust Jagody, która nawet nie próbowała odsunąć się do tyłu. Stali tak w zwarciu. Na twarzy czuł jej gorący oddech.

Dziwna sytuacja – pomyślał. Na kilku metrach kwadratowych, tuż obok siebie znajdują się cztery podniecone osoby. I wszyscy po cichutku. Paranoja –skonkludował.

Po chwili z sąsiedniej kabiny dotarły pierwsze szelesty. Razem ze swoją towarzyszką zaczęli nasłuchiwać, próbując przebić się przez szum muzyki. Coś się działo. Jakiś urwany, cichy chichot, mruczenie. Już się do niej dobrał – podpowiadał Krzysztofowi diabeł w jego głowie.

Jagoda, błyszczącymi oczami skinęła lekko głową w dół. Krzysztof zrozumiał sugestię. Powoli, jak najciszej pochylił się aby spojrzeć w przerwę pomiędzy podłogą, a przepierzeniem kabiny. Zauważył, ich stopy. Basia stała na palcach, przodem do Roberta. Całują się – pomyślał. Miał wrażenie, że słyszy lekko mlaskające odgłosy, ale może to tylko wyobraźnia. Pięty jego żony opadły. Usłyszał kolejne dźwięki, które zakwalifikował jako „tekstylne”. Po chwili, z brzękiem klamerki od paska opadły na dół spodnie Roberta. Krzysztofowi wydawało się, że jego Basia siedzi teraz na toalecie przed swoim kochankiem.

- Oooooo, jaki duży - usłyszał znajomy głos. – Dawaj tę pałę ogierze – kontynuowała.

Krzysztof nie umiał opanować drżenia. Poczuł dłonie Jagody na swojej głowie. Delikatnie głaskała go po szyi. Odgłosy z kabiny obok nie pozostawiały wątpliwości. Basia robiła Robertowi loda. Sądząc po jego pomrukach i westchnięciach, robiła to dobrze.

- Jeszcze nie widziałam tak dużego –dosłyszał jej głos.

Czy ona robi to specjalnie?- zastanawiał się. Pewnie się domyśla, że on podsłuchuje. Poczuł jakiś ruch nad głową. Spojrzał kątem oka. Dłoń Jagody powędrowała pod spodnie. Robiła sobie dobrze nie zważając na jego obecność.

Bodźce zalewały Krzysztofa z każdej strony. W kabinie obok, jego żona zaspokajała oralnie obcego mężczyznę, a nad jego głową masturbowała się blond piękność. Poczuł jak palce Jagody zaciskają się na jego włosach. Pociągnęła go do góry. Spoglądała mu w oczy z odległości kilkunastu centymetrów.

Jest napalona jak suka w rui – zdążył tylko pomyśleć, zanim poczuł jej wilgotny palec na swoich wargach. Jagoda, cały czas patrząc mu w oczy, rozchyliła jego wargi i powoli wsunęła palec do środka. Po smaku i zapachu nie miał wątpliwości. To był ten palec, który przed chwilą zagłębiała w swoim kroczu. Skrajnie podniecające było to, że nie mógł nic zrobić. Nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku. Miał dziką ochotę odwrócić ją tyłem, zedrzeć te błyszczące spodnie i wpakować swoją dzidę w wilgotną cipę. Tymczasem, inicjatywę przejęła Jagoda. Powoli, wysunęła palec z jego ust, lubieżnie oblizała go i z powrotem zaczęła przesuwać po jego wargach.

- Ooooh, dalej, ssij, robisz to cudownie – szeptał męski głos z kabiny obok – nie przerywaj, czujesz jak bardzo tego potrzebuję – kontynuował lubieżnym szeptem Robert

- Mmmm, duży jest – Basia ponownie pochwaliła męskość kochanka – wielki.

Wyobraźnia Krzysztofa zaczęła pracować jak po uruchomieniu podtlenku azotu. Jak duży? Czy większy niż jego? Tysiące myśli wirowały zlewając się w jedną plamę.

Z tego toku myślowego wyrwał go nowy dźwięk. Do toalety ktoś wszedł. Usłyszałem męskie głosy.

W kabinie obok zrobiło się chwilowe zamieszanie i zapadła cisza. Niespodziewani goście chyba się domyślili, co może się dziać.

- Spooooko, już się zmywamy, nie krępujcie się!!! –zawołał podpity głos. Rozległy się śmiechy. Szum wody z umywalki. Trzaśnięcie drzwi. Cisza. Po kilkunastu sekundach w kabinie znowu coś się ożywiło. Jakieś szelesty. Pomrukiwania.

- Odwróć się – stanowczy szept Roberta.

- Oooo, jaki wielki! Ostrożnie, powoli! J-jest za duży – droczyła się Basia.

- Nie mam prezerwatywy – ten komunikat Roberta zadziałał na Krzysztofa jak sygnał ostrzegawczy. Nie przypominał sobie żeby brała torebkę do toalety. Zresztą, jeśli nie dotarła jeszcze to Tik-Taków, to nawet nie wiedziała, że ma prezerwatywy w torebce. Krzysztof był głęboko przekonany, że zaraz wszystko się skończy.

Zapanowała wymowna cisza.

- Trudno, chcę go w sobie - nie wierzył w to co usłyszał. Jego żona miała zamiar pieprzyć się z obcym facetem bez zabezpieczenia. Powinien to przerwać.

Niestety, albo na szczęście, na posterunku czuwała jego towarzyszka w procederze podsłuchiwania, która zatkała mu usta pocałunkiem. Ciepły i mokry język wtargnął do jego ust. Jednocześnie poczuł dłoń na swoim kroczu.

O nie, tylko nie to – zdrętwiał. Miał cholerną ochotę, ale bał się stracić to podniecenie, które magazynował w sobie od kilku dni. Wiedział, że jeśli teraz je uwolni, to cały czar pryśnie i pojawią się wyrzuty sumienia. Nie mógł jednak nic zrobić. Nie mógł i nie chciał, bo zakazany dotyk obcej kobiety był równie podniecający jak odgłosy ostrego seksu zza przepierzenia.

- Oooooooh – usłyszał westchnięcie Basi – już jest cały w środku?

- Spokojnie maleńka – wydyszał męski głos – jak będzie cały w środku, to poczujesz.

Kurwa, jakiego on ma tego kutasa?! – denerwował się Krzysztof.

Po chwili z kabiny obok dobiegały już regularne odgłosy pieprzenia. Słychać było jak jaja Roberta uderzają o krocze Basi za każdym pchnięciem.

Jest głęboko, wszedł do końca –pomyślał Krzysztof z dziwną satysfakcję

Jagoda również nie próżnowała. Korzystając z tego, że kochankowie obok zaczęli być hałaśliwi, rozpięła rozporek Krzysztofa i wydostała jego członka na zewnątrz. Jeszcze raz spojrzała mu w oczy, po czym usiadła na toalecie i drapieżnym ruchem chwyciła go w usta.

Krzysztof był w siódmym niebie. Gorące wargi i zwinny język doprowadzały go do szaleństwa. Wiedział, że długo to nie potrwa. Jagoda jednak potrafiła panować nad sytuacją. Jedną dłoń trzymała na jego podbrzuszu i ilekroć wyczuła drżenie mięśni i przyspieszony oddech, wypuszczała jego członka z ust aby nie dopuścić do wytrysku.

Po chwili przerwała pieszczoty aby wstać i ponownie złączyć usta w pocałunku. Krzysztof poczuł jej dłoń na swojej. Patrząc mu w oczy, powoli nakierowała ją na rozpięty już zamek w spodniach. Dało się wyczuć promieniujące ciepło. Łapczywym ruchem zagłębił się w gorąco. Nie dbał już tak bardzo o ciszę, bo z kabiny obok dochodziły teraz niczym nie skrępowane jęki i klaszczące odgłosy zderzających się ciał. Jagoda nie przestawała go całować. Jej dłoń masturbowała jego członka. Miała teraz ułatwioną kontrolę, bo wyczuwała twarzą rytm jego oddechu. Pieszczoty musiała przerywać raz za razem, bo nie brakowało wiele. Krzysztof napierał palcem na jej nabrzmiewającą łechtaczkę. Oddech Jagody również przyspieszał. Gorący język baraszkował teraz po jego uchu.

Pojękiwania Basi w sąsiedniej kabinie również narastały, w miarę tempa.

Szkoda, że tego nie widzę. Czyste szaleństwo! – myślał. W tym momencie poczuł jak ciało Jagody zaczyna drżeć. Uda zwarły się w mocnym uścisku na jego dłoni. Partnerka zaczęła szczytować. Miała jeszcze na tyle przytomności żeby puścić wolno członka, który niebezpiecznie zbliżał się do erupcji na skutek jej coraz bardziej nieskoordynowanych ruchów. Przywarła do niego całym ciałem. Krzysztof musiał przyznać, że była twarda. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Tylko krótki, przerywany oddech, którego ciepło wdzierało się do jego ucha, świadczył o przeżywanej rozkoszy.

Orgazm Jagody niemal zlał się ze szczytowaniem Basi.

- Ooooooohhhhh, dochodzę - wyjęczała tylko jego żona. Miał wrażenie, że czuje przez przepierzenie drżenie jej ciała. Robert nie przerywał gwałtownych pchnięć.

- Ja też. Już nie mogę! Mam wyjść? Gdzie mam się spuścić? Szybko – sapał męski głos

Co teraz! – eksplodował krzyk w głowie Krzysztofa.

- Nie przerywaj, błagam, pieprz mnie mocniej – jęczała Basia, jakby nie robiła sobie nic z tego, że za chwilę wypełni ją nasienie innego faceta. Innego faceta! – dźwięczało uporczywie.

- Aaaarghhhh……. Rozległo się przeciągłe charczenie połączone z jękami. Usłyszał jeszcze kilka mocnych klaśnięć. Wiedział, ze Robert właśnie dochodzi. Nic już nie można było zrobić.

Gdy przyspieszone oddechy kochanków uspokoiły się, z kabiny obok dobiegł głos Roberta.

- Bosko było. Jesteś wspaniała. Ja teraz wyjdę, a ty odczekaj chwilę i jak będzie cisza, to wracaj do nas. Adam już chyba tęskni za nami.

- Dobrze, daj mi chwilę – powiedziała Basia cichym głosem.

W tym czasie, Jagoda podziękowała mu za swoją rozkosz gorącym pocałunkiem. Jej dłoń wepchała nabrzmiałego członka z powrotem w spodnie. Krzysztof nie wiedział, czy ma dziękować, czy domagać się zaspokojenia. Był naprawdę na krawędzi. Miał wrażenie, że sperma rozsadza jego jądra od środka.

Drzwi trzasnęły. Zapadła cisza.

- Idź do niej i pamiętaj, jeszcze z tobą nie skończyłam – szepnęła mu do ucha Jagoda.

Z jednej strony był cholernie chętny aby z nim „skończyła”, a z drugiej musiał zobaczyć żonę. Natychmiast!

- Basiu, otwórz, to ja – powiedział cicho pukając do kabiny gdy tylko za Robertem zamknęły się drzwi.

Otworzyła. Spoglądała szerokimi źrenicami, oddychając ciężko. Na twarzy dostrzegł czerwone rumieńce, a fryzurę w ruinie. Dostrzegł, że po udzie spływa sperma, znacząc biały ślad na czarnej pończosze. Wyglądała jak dziwka, a jednocześnie jak demon seksu. Jak jakaś wampirzyca z dna piekieł. Wyglądała oszałamiająco.

- Nic nie mów. Nic nie tłumacz. Wszystko słyszałem – zatkał jej usta pocałunkiem. Dłonią sięgnął do krocza. Poczuł śliską i lepką wilgoć.

- On to zrobił. Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam dojść – wyszeptała. – Czujesz ta wilgoć? Spuścił się we mnie. Spuścił się tam, gdzie do tej pory, byłeś tylko Ty – szeptała cały czas lubieżnym głosem.

- Chcę jeszcze! Chcę ich obydwu – kontynuowała wywód. Pociągnęła do góry jego dłoń, która była mokra od nasienia i jej soków. Oblizała palce.

- Słyszysz co mówię? Chcę jeszcze – po tych słowach pocałowała go.

Krzysztof zamarł. Jej usta miały smak jakiego wcześniej nie znał. Nie znał tego smaku, ale wiedział już, że jest to smak Roberta. Na początku wzdrygnął się. Czuł, że Basia zrobiła to celowo, aby jeszcze bardziej go podniecić i trochę upokorzyć.

- Lubisz to, prawda? Lubisz gdy jestem brudna i niegrzeczna.

Sięgnęła dłonią do jego krocza.

- O taaaak, lubisz mój mężusiu.

Zanurzyła palce w swojej ociekającej pochwie. Po chwili podsunęła mu je przed twarz. Krzysztof czuł jak rozsmarowują lepką wilgoć po jego wargach.

- Czujesz zapach seksu, zapach faceta? Wiesz jaki był wielki? Jak dobrze mi zrobił? – dręczyła go z lubieżną miną na twarzy.

- Ty do tego doprowadziłeś. Ty i twoje fantazje. A ja głupia nie wiedziałam jak dobrze smakuje owoc zakazany – roześmiała się Basia, całując go znowu w usta.

Krzysztof słuchał jej zszokowany. Czyżby coś poszło nie tak? Czyżby otworzył puszkę Pandory? Pomimo gigantycznego podniecenia, w jego serce wdzierała się lodowata igła niepokoju i zazdrości.

A jeśli ją stracę? – przemknęło mu przez myśl.

- Ejże głuptasie, nie patrz na mnie tak poważnie. Chciałeś zabawy, to masz zabawę. Poczytałam trochę w necie, co kręci takich wariatów jak ty. Mam nadzieję, że to spojrzenie nie oznacza końca wieczoru? Pamiętaj, że to tylko gra. Jutro znowu będziemy tylko my. Kocham cię! - wyrzuciła z siebie miotając jednocześnie iskry z oczu.

Krzysztof poczuł ulgę. Cały dzisiejszy wieczór nie mieści się w głowie – pomyślał. Basia ma rację. Sam ją do tego sprowokował. Namówił ją żeby zachowywała się jak dziwka. Prowokował ją już od dawna. Nie powinien się dziwić. Jeśli mimo to, dalej wyznaje mu miłość, to chyba nie jest najgorzej. W końcu jego kutas dalej stał niezaspokojony, a cała sytuacja w dalszym ciągu była dla niego bardziej podniecająca niż irytująca.

Ciekawe czy Jagoda dalej tam jest? Czy ich słyszała? – nagle przypomniał sobie o blond piękności.

Po chwili byli już na zewnątrz. Basia weszła jeszcze szybko do damskiej toalety żeby na spokojnie doprowadzić się do ładu. Gdy wyszła zauważył jeszcze, że ślady spermy na jej pończochach pozostały pomimo prób ich starcia. Wyglądało to równie obleśnie, co podniecająco.

- Wiesz, że to nie koniec? – zaczęła ponownie Basia – tam jest jeszcze Adam.

- Co myślisz? Co robimy dalej? – odparł

- Co robimy? Tam jeszcze czeka jeden napalony samiec. Jeśli teraz się nie wymkniemy, to dziś przeleci mnie jeszcze jeden facet. Może zrobię to jeszcze raz z Robertem – kontynuowała, bezlitośnie uświadamiając Krzysztofowi co może się dalej wydarzyć.

Czuł suchość w ustach. Wyraźnie dała mu furtkę.” Jeśli się teraz nie wymkniemy” – dźwięczało mu w głowie.

Jego usta wypowiedziały kwestię zupełnie niezależnie od rozsądku, który słabym głosem domagał się przerwania tego upadku moralnego.

- Twoje stare mieszkanie. Teraz stoi puste. Pojadę tam pierwszy i schowam się w małym pokoju. Zaproś ich tam – Krzysztof nie dowierzał w to co słyszał z własnych ust.

Spojrzała na niego rozszerzającymi się źrenicami. Dostrzegłem w nich mieszankę pożądania, winy i nagłego zrozumienia. Zrozumiała, że on naprawdę chcę, żeby to się stało.

- Jak teraz nie przerwiemy to wrócę tam i zaliczę dziś jeszcze jedni pieprzenie, wiesz o tym? - patrzyła mu w oczy przenikliwie – naprawdę to zrobię.

- Tak. Kocham Cię – zakończył dyskusję Krzysztof – wracaj do nich. Posiedźcie jeszcze pół godziny, a ja zaraz wskoczę w taksówkę i pojadę tam pierwszy.

Co z Jagodą? – jakiś natrętny głos domagał się nieustannie wyjaśnienia zagadki jego atrakcyjnej „wspólniczki”.

Tytułem wyjaśnienia. Barbara i Krzysztof byli właścicielami jeszcze jednego mieszkania, które sprezentowali Basi jej rodzice. Wynajmowali je studentom, ale teraz było świeżo po remoncie i czekało na nowych lokatorów. Klucze podpięte z domowymi na wszelki wypadek, jakby trzeba było tam zajrzeć.

Z przemyśleń po raz kolejny wyrwał go sms. Spojrzał na telefon. Jagoda!

„Wybacz Krzyś, ale muszę to zrobić. Nie gniewaj się. Idę przyłączyć się do zabawy. Mam nadzieję, że jeszcze się dziś spotkamy” – wiadomość kłuła w oczy i nie pozostawiała żadnych wątpliwości, co się stanie.

- Kurwa mać! – wymknęło się z jego ust. A to mnie suka urządziła - dodał już w myślach. Szybkim krokiem wrócił się z holu do sali, w której imprezowała jego żona z kolegami. Akurat zdążył zauważyć, jak Jagoda ściska się na powitanie z Basią. Przez chwilę rozmawiały obok loży. Miał wrażenie, że dostrzega wyraz zaskoczenia na twarzy żony. Chyba jednak doszły do porozumienia, bo po chwili Basia przedstawiała przyjaciółkę kolegom. Panowie skwapliwie zrobili więcej miejsca i powrócili do rozmowy.

Jakąś minutę wcześniej, jego żona zdecydowanym krokiem wracała do loży. Miała jeszcze wątpliwości, czy to, co się dzieje nie zmierza w złym kierunku, ale wyzbywała się ich coraz bardziej. W sumie – dlaczego nie? Jeśli jej mąż to również akceptuje. Dostrzegała u niego objawy wewnętrznej walki, jednak każde dotknięcie penisa powodowało kapitulację.

Faceci! Cały rozum w kutasie – pomyślała. Swoją drogą mój mężuś musi mieć nieźle poprzewracane w głowie – kontynuowała rozważania. Na początku myślała, że po tych macankach w tańcu zarządzi odwrót. Tymczasem wyszło, jak wyszło. Jeszcze czuła przyjemne mrowienie w kroczu. Seks z Robertem był świetny. Co prawda, czuła się jak tania kurwa, wypinając tyłek w toalecie dyskoteki, ale nie żałowała. Robert był typowym macho. Owłosiony, z kilkudniowym zarostem i ta jego pała. Kutas Roberta był wielki, twardy i żylasty. Nie był może dużo większy od członka Krzyśka, ale był inny. Bardziej samczy, bardziej władczy. Generalnie, Robert kipiał testosteronem. Wiedziała też, że chce aby ją przeleciał jeszcze raz. Teraz była już pewna, że się nie cofnie. Po tej rozmowie, gdy poprzez pocałunek z Krzysztofem, w którym wymieszały się ich soki, przełamali kolejne tabu, wiedziała, że to musi się stać. W mętnych oczach męża dostrzegała tylko oddanie i pożądanie. Łatwo okręcić sobie faceta wokół palca. Swoją drogą, przeżyła z nim ponad dwadzieścia lat i dopiero teraz okazało się, że wcale nie jest taki święty. Może to i dobrze – zastanowiła się. Życie po czterdziestce wydawało się zmierzać już tylko do emerytury, a tymczasem dzieją się rzeczy niezwykłe.

Idąc tak zamyślona, nawet nie zauważyła kiedy przed samą lożą wpadła na kogoś. Zderzenie wyrwało ją z zadumy.

- Basia!? A Ty co tu robisz? – głos należał do jej przyjaciółki, Jagody.

Mina Barbary przypominała minę Krzyśka dłuższą chwilę wcześniej. Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Szybko, wymyśl coś! – krzyczał głos w jej głowie.

Jagoda zbliżyła się do niej konfidencjonalnie.

- Nie wysilaj się. Wszystko wiem. Jestem tu już dłuższy czas. Byłam razem z Krzyśkiem w kabinie obok, kiedy zabawiałaś się z tym przystojniakiem – odkryła karty przyjaciółka.

Basia patrzyła tylko w osłupieniu i nie dowierzała temu, co słyszała. Kompletnie jej się to wszystko nie mieściło w głowie.

- Wybacz, ale nie mogłam się oprzeć. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną tymi ogierami. Jestem tak napalona, że nie wrócę do domu bez solidnego rżnięcia. Chyba, że odstąpisz mi swojego Krzyśka, ale on jest pełny spermy jak balon. Wystarczy jedno ukłucie i pęknie – zażartowała na koniec Jagoda.

Co ona plecie, co tam się działo w kabinie obok? Basia myślała, że tylko ona dziś pracuje na pójście do piekła, a tymczasem jej mąż podsłuchiwał ją razem z najlepszą kumpelą. Pięknie! Ciekawe co jeszcze tam robili? – pomyślała z przekąsem.

- Nie wiń Krzyśka. Był tak samo zaskoczony jak Ty. Po prostu przypadek. Mam nadzieję, że szczęśliwy przypadek. Przedstawisz mnie? – przeszła do konkretów Jagoda.

Basia zaczynała powoli rozumieć co się dzieje. W sumie, obecność Jagody może doda jej trochę animuszu. Dziewczynie też należy się coś od życia, bo jej małżeństwo jest raczej niezbyt udane – zastanowiła się jeszcze. Dobre sobie! Udane małżeństwo? Właśnie wyznaczamy nowe standardy – roześmiała się w duchu.

- Oczywiście, że cię przedstawię! Panowie – skinęła ręką – to moja serdeczna przyjaciółka, Jagoda. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu żeby dotrzymała nam towarzystwa?

- Oczywiście Basiu, jak możesz pytać? – odezwał się Adam z lekkim akcentem, świadczącym o tym, że więcej rozmawia po angielsku niż po polsku.

Faceci! - pomyślała Baśka. O mało nie potknął się o własne nogi, tak skwapliwie robił jej miejsce w loży.

- Moja droga, ten jest póki co, mój – szepnęła jeszcze na ucho koleżance. - Na razie mogę ci odstąpić Roberta, a potem się zobaczy – puściła jej oko.

Zanim zajęła miejsce, napisała jeszcze szybką wiadomość do Krzysztofa. Niech wie, że nabroił.

Jej mąż obserwował sytuację z daleka i właściwie spodziewał się tego sms-a.

„Dlaczego mi nie powiedziałeś!?” – wiadomość przyszła po chwili.

„Wybacz. Nie chciałem psuć zabawy. Nie wiedziałem, że ona to zrobi. Zaskoczyła mnie całkowicie” – odpisał szybko.

Po kilku minutach telefon znowu zadźwięczał.

„Podpadasz dziś mój mężu. Plany bez zmian. Za piętnaście minut wychodzimy” – głosiła wiadomość.

Jadą w czwórkę? Co to ma znaczyć? – zastanawiał się. Trudno, teraz już nie mogę się wycofać – pomyślał.

Tymczasem, w loży, towarzystwo bawiło się w najlepsze. Robert z wyraźnym zadowoleniem flirtował z Jagodą. Fantastycznie – radował się w duchu. Ten wieczór zapamięta na długo. Cudowne rżnięcie w toalecie, a wygląda, że to jeszcze nie koniec.

Adam szeptał komplementy Basi, a jego dłoń śmiało wędrowała pomiędzy uda. W kieszeni spodni, z dumą wyczuwał trofeum – jej pachnące kobiecością majteczki. Niezła jest ta Baśka. Podobało mu się, że wie, czego chce. Dziś, najwyraźniej ma ochotę na mocne wrażenia. Był gotów jej to dać w każdej chwili. Jakby w odpowiedzi na tą myśl, jej drobna dłoń spoczęła na jego rozporku.

- Co my tu mamy? Wyczuwam całkiem duży kawał mięcha – połechtała jego próżność, szepcząc mu do ucha pochwały.

Adam poczuł się jak król. Wypiął zachęcająco krocze do przodu.

- Wyjdziemy gdzieś? – zapytał.

- Mam lepszy pomysł – odpowiedziała Basia.- Przenieśmy się w jakieś bardziej prywatne miejsce. Mam takie małe mieszkanko, całkiem niedaleko. Kupimy tylko po drodze jakieś napoje i będziemy mogli spędzić wieczór bardziej intymnie. Kto jest za? – zapytała.

Jak można się było spodziewać, głosów sprzeciwu nie było. Basia szybko wysłała wiadomość do męża, a panowie zamówili rachunek.

Krzysztof tymczasem siedział w taksówce, która dojeżdżała na miejsce. Szybkim krokiem wbiegł na drugie piętro. Po chwili krzątał się już po mieszkaniu. Przewietrzył pokój i zaczął się zastanawiać, czy będzie miał dostatecznie dobry widok na wydarzenia.

Jakiś czort podsunął mu jeszcze jedną myśl. W kartonie, w małym pokoju przechowywał różne graty. Przypomniał sobie o kamerce sportowej, która kiedyś kupił. Ostatni raz używał jej w czasie wycieczki w góry, jakieś dwa miesiące wcześniej. Szykował się do remontu garażu i wywiózł kilka pudełek swoich drobiazgów do mieszkania Basi, żeby nie zawadzały. Pamiętał, że kamerka była wrzucona plecaka turystycznego.

Jest! – zakrzyknął po cichu gdy ją znalazł. Bateria prawie pełna. Szybko poszukał dogodnej lokalizacji na regale między książkami.

„Jesteśmy prawie na miejscu” – obwieścił telefon.

Krzysztof jeszcze raz upewnił się, że kamera nie rzuca się w oczy. Włączył nagrywanie bez doświetlania diodą led i zgasił światło. Przez chwilę kamera będzie rejestrować tylko ciemność, ale trudno. Karta pamięci była spora. Powinno wystarczyć. Po przygotowaniu sprzętu zaszył się w małym pokoju. Na wszelki wypadek zasłonił całkiem rolety przeciwsłoneczne, aby w pomieszczeniu aby oświetlenie z ulicy nie rozświetlało ciemności. Zostawił uchylone drzwi. Pozostało tylko czekać. Po chwili dobiegł go szczęk zamka. Tuż za drzwiami jego kryjówki rozbłysnęło światło i zapanował gwar.

- Przytulne gniazdko – powiedział Robert

- Raczej kwatera studencka – zaśmiała się Basia – mam nadzieję, że nie liczyliście na apartament prezydencki?

- Dziewczyny, w takim towarzystwie, każdy apartament jest prezydencki – skomplementował Adam.

Towarzystwo szybko przeniosło się do dużego pokoju. Na szczęście, Basia zapaliła światło. Pewnie chce żebym wszystko widział – docenił Krzysztof. Dzięki temu będzie też niezły film – ucieszył się jeszcze.

Po krótkiej chwili z pokoju rozbrzmiała muzyka. Basia uruchomiła mały zestaw stereo i znalazła stację radiową z nastrojową muzyką. Panowie zatroszczyli się o drinki. Za moment, obydwie pary zaczęły tańczyć na tych kilku metrach kwadratowych powierzchni. Trudno to nawet było nazwać tańcem. Robert całował się z Jagodą, a Adam z jego żoną. Przy akompaniamencie muzyki dłonie wędrowały po ciałach, na których zaczęło ubywać garderoby.

Basia, zmysłowymi ruchami rozpinała koszulę Adama. Dla równowagi, Robert w tym czasie pozbawiał bluzki Jagodę. Krzysiek z ciekawością i podnieceniem przyglądał się. Jego członek, po raz kolejny tego wieczoru, zaczął budzić się do życia. Jagoda wyglądała oszałamiająco. Po chwili została tylko w czarnej bieliźnie i szpilkach, bo spodnie podzieliły los bluzki. Robert w pośpiechu zrzucał swoje ubrania, nurkując twarzą w obfitym biuście partnerki. Jakby bał się, że za chwilę zniknie. W przypadku Basi rozbieranie było dużo prostsze. Adam jednym ruchem pozbawił jej sukienki, pod którą skrywała tylko pończochy i krwisto czerwony biustonosz.

- Jesteś piękna Basiu – komplementował Adam, miętosząc jej pośladki.

- Spokojnie, spokojnie. Nie tak łapczywie – mruczała pomiędzy pocałunkami.

W międzyczasie obydwoje współpracowali przy spodniach Adama, które bardzo szybko opadły do kostek. Baśka nie zwlekała zbyt długo.

- Pokaż tego potwora! – powiedziała rozkazującym tonem i opadła przed Adamem na kolana. Zwinnym ruchem pociągnęła w dół jego bokserki, spod których wyskoczył dumnie sterczący członek. Zdecydowanie, Adam miał się czym pochwalić. Krzysiek z niedowierzaniem obserwował jak jego zona, która dopiero co strofowała Adama za łapczywość, otworzyła usta i przyssała się do tego, co sterczało przed jej oczami. Nie wiedział już na co ma patrzeć. Obok, na krawędzi kanapy, z szeroko rozłożonymi nogami leżała Jagoda, dociskając twarz Roberta do swojej kobiecości. Pokój zaczęły wypełniać pojękiwania rozkoszy i wilgotne mlaśnięcia. Jagoda z zapamiętaniem miętoliła swoje uwolnione już z biustonosza piersi.

Ile ja bym dał, żeby znaleźć się teraz na jego miejscu – rozmarzył się Krzysiek.

Jednak jemu przypadała na razie tylko rola widza.

Basia z bez wytchnienia próbowała wchłonąć w swoje usta członka Adama. Jest inny niż Roberta. Nie tak żylasty, ale potężny, grubszy i równie sztywny – komentowała w myślach. Jego główka, wydzielająca obfite ilości śluzu ledwo mieściła się w ustach. Mam nadzieję, że mężuś ma przedstawienie, jakiego oczekiwał – pomyślała jeszcze. Ssała coraz intensywniej. Dłońmi przyciągała umięśnione pośladki Adama, wbijając w nie swoje długie paznokcie.

- Ej, kocico, zrobisz mi krzywdę! – syknął jej kochanek. – Teraz pora na rewanż – dodał i zwinnym ruchem uniósł ją do góry. Basia wylądowała na kanapie obok Jagody, a między jej nogami usadowił się Adam. Wkrótce, obydwie przyjaciółki pojękiwały unisono w rytm pieszczot. Po chwili, Adam dołączył jeszcze palec, następnie kolejny, co Basia zaaprobowała głośniejszym jęknięciem. Ku swojemu zdziwieniu, Krzysiek dostrzegł jak jedna dłoń Jagody wędruje na pierś jego żony, która po chwili zrewanżowała się tym samym. Adam umiejętnie dozował napięcie, powoli zwiększając ilość palców zagłębionych w gorącym wnętrzu Basi. Trzy, potem cztery. Jego żona wiła się z rozkoszy, pomimo, że wejście do pochwy było już mocno rozciągnięte.

- Mocniej, chcę mocniej! – jęczała wyginając ciało w łuk, jednocześnie coraz mocniej szarpiąc sutki Jagody. Robert tymczasem zarządził zmianę. Jagoda wypięła swój kształtny tyłek w jego stronę, a jej twarz znalazła się nad jęczącą z rozkoszy Basią. Kochanek przymierzył się i z impetem wbił sterczącego kutasa w jej kobiecość.

- Aaaaaaa, jak dobrze – wydyszała blondynka. W tym czasie, pokój wypełniły znane już klaszczące dźwięki.

Adam przeciągał jeszcze zabawę. Krzysztof z narastającym niepokojem obserwował, jak jego małżonka wije się w przyjemności, gdy jej kochanek pieprzy ją już wszystkimi palcami dłoni, za każdym pchnięciem coraz głębiej. Niespodziewanie znalazł pomoc u Jagody, która ochoczo zanurkowała pomiędzy nogami Basi. Jej język raz po raz spotykał się z językiem Adama na nabrzmiałym guziczku łechtaczki. Krzysztof przeżył kolejne tego dnia (które to już?) zaskoczenie, bo nie spodziewał się tego typu czułości pomiędzy paniami. Jego żonie zdawało się to w ogóle nie przeszkadzać. Przeciągły jęk bólu pomieszanego z rozkoszą ogłosił sukces Adama, którego dłoń znalazła się cała w gorącym wnętrzu Basi. Fisting? Krzysztof widział to parę razy na filmach porno, ale żeby jego żona? Cały czas nie dowierzał. Kochanek próbował wykonywać jakieś ruchy w ciasnym wnętrzu jego żony, a Jagoda z wielkim zaangażowaniem pieściła ustami nabrzmiałą łechtaczkę. Tego wszystkiego było dla Basi za wiele. Krzysztof dostrzegł jak jej nogi zaczynają podrygiwać, a uda mocno zaciskają się na przedramieniu Adama, którego dłoń cały czas tkwiła w ciasnym wnętrzu.

Nie słyszał jeszcze tak głośnego orgazmu w wykonaniu swojej żony. Jej ciało wygięło się w łuk, w sposób prawie nienaturalny. Miał wrażenie, że dłoń Adama za chwile zostanie zmiażdżona. Jeszcze kilka wstrząsów i Basia bez sił opadła na kanapę. Kochanek, ostrożnie wyjął dłoń, której miejsce zajął natychmiast język Jagody. Do Barbary chyba dopiero teraz dotarło, co się dzieje, bo szerokimi ze zdumienia oczami spojrzała w dół. Chwyciła głowę koleżanki i przyciągnęła ją do siebie.

- Co Ty robisz wariatko? – zapytała słabym głosem, który szybko został stłumiony przez pocałunek. Dwie, całujące się kobiety wyglądały niesamowicie erotycznie, tym bardziej, że w rozciągniętej do granic możliwości kobiecości Basi, zdecydowanym pchnięciem rozgościł się członek Adama, czemu towarzyszył, kolejny, stłumiony przez pocałunek jęk.

Oczywiście, żaden nie pomyślał o zabezpieczeniu – z przekąsem zauważył Krzysztof, który z wypiekami na twarzy i kutasem w dłoni obserwował całą scenę. Dobrze, ze Basia ma spiralę – uspokajał się w myślach. Obserwował teraz plątaninę błyszczących od potu ciał. Nogi Basi sterczały wysoko w powietrzu, podtrzymywane przez Adama, a jego umięśnione pośladki poruszały się rytmicznie, wbijając potężny tłok w drobną brunetkę. Robert posuwał Jagodę z coraz większą siłą. Jej jędrne i duże piersi kołysały się w rytm uderzeń członka. Narastające jęki, świadczyły o zbliżającym się szczytowaniu. Robert był w tej komfortowej sytuacji, że już raz przeżył rozkosz i teraz mógł się bardziej kontrolować. Tego samego nie można było powiedzieć o Adamie, który równie z narażony na podniety przez cały wieczór, dość szybko zaczął sapać i wykonywać nieskoordynowane pchnięcia.

Aaaaaarghhhh!!! – zaryczał coś nieskładnie i z całą mocą pchnął kutasa, którego końcówka musiała penetrować teraz najdalsze zakątki pochwy. Krzysztof z dziwną fascynacją obserwował strużkę spermy która powoli spływała po kroczu Basi, tworząc plamę na kanapie. Kobieta była chyba nie do końca zaspokojona, bo ostatkiem sił przyciągała kochanka do siebie. Adam jednak miał dość na ten moment.

- Zmiana panowie. Potrzebuję mocnych wrażeń. Adam, chcę żebyś mi dogodził tak jak Basi, no wiesz, dłonią. To było niesamowite! – zarządziła Jagoda. – Robert, zerżnij ją tak żeby popamiętała. Tylko ułożymy się inaczej – dodała jeszcze.

Basia była w zbyt dużym amoku aby kontrolować sytuację. Jagoda położyła się na plecach, nakazując jej klęknąć na czworaka w pozycji sześćdziesiąt dziewięć. Tym sposobem, drobny tyłek brunetki prężył się dumnie w powietrzu, a soki Adama cały czas sączące się z jej wnętrza zaczęły spływać prosto w rozchylone usta blondynki. Ku zaskoczeniu jej męża, dość ochoczo i bez ociągania przyssała się wargami do łechtaczki koleżanki, podczas gdy Adam zaczął zabawę z palcami. Jeden, drugi, trzeci… Krzysztof liczył i obserwował w napięciu. Tym razem gra była jeszcze bardziej perwersyjna, bo co chwilę, kochanek wysuwał palce, które Basia z wielkim zapałem oblizywała. Mieszkanie znowu wypełniły wilgotne, mlaskające dźwięki mokrego, wyuzdanego seksu.

Robert usadowił się za plecami Basi. Spojrzał z uznaniem na wypięte, błyszczące pośladki. Czubkiem penisa zgarnął jeszcze wilgoć wypływającą z jej szparki. Nie odmówił sobie jeszcze jednej przyjemności.

- Sssij kocico! – te słowa skierował do Jagody, która zmierzając ku orgazmowi, próbowała językiem dosięgnąć łechtaczki Basi. Posłusznie rozchyliła usta. Żylasty, połyskujący kutas znalazł drogę do jej gardła. Robert wykonał kilka pchnięć, niemal doprowadzając ją do zakrztuszenia, po czym bez ostrzeżenia wpakował go do samego końca, w wymęczoną kobiecość Basi. Pchnięcie było tak silne, że niemal zderzyła się głową z Adamem, który w tym czasie usadowił już całą dłoń w pochwie Jagody.

- Ostrożnie brutalu! – wysapała Basia.

- Tak, jak koleżanka prosiła. Zerżnę cię tak, jak nikt, nigdy dotąd – odpowiedział kochanek, który wyglądał jakby sam był w amoku.

Rozpoczął ostre pchnięcia, do samego końca, bez pardonu. Odpowiedziały im oczywiście jęki.

- W który pośladek wolisz najpierw? –zadał niezrozumiałe dla Basi pytanie.

- Jak? O czym mówisz? – wysepleniła brunetka z trudem, bo jej twarz była dociskana przez Adama do krocza koleżanki.

- A o tym mówię! – odkrzyknął posuwający ją ogier . Rozległ się głośny trzask, kiedy wymierzył jej potężnego klapsa w pośladek.

Aaaaaaa! Przestań natychmiast! – krzyknęła Basia odrywając usta od łechtaczki Jagody.

Nie na długo, bo Adam silną dłonią złapał ją za włosy i nie pozwolił na dłuższe przemowy. Spojrzał wymownie na Roberta.

Aaaaaa! – kolejny głośny trzask i stłumiony krzyk Basi wypełniły powietrze.

Krzysztof przez chwilę wpadł w przerażenie. Co się dzieje? – myślał. Czy to jacyś zboczeńcy? Co będzie jeśli będą chcieli je skrzywdzić? Sam nie da im rady. Może dzwonić po policję?

Po policję? Dobre sobie. I co im powiesz? Halo, moja żona pieprzy się z dwoma osiłkami w dużym pokoju, a ja walę sobie konia w małym. Trochę mnie to martwi, bo jeden pierze ją po dupie – przedrzeźniał sam siebie w myślach.

Sytuacja jednak przybrała nieoczekiwany obrót, bo po kolejnym, siarczystym uderzeniu, Basia jeszcze raz oderwała usta od krocza przyjaciółki i oglądając się za siebie z zaciętą miną wykrzyczała – rżnij mnie ty wielki skurwysynu, rżnij jak szmatę!!! Pokaz co potrafisz!!!

Podziałało to na Roberta, jak płachta na byka, bo wyzbył się wszelkich hamulców. Jego żylasty kutas wbijał się w pochwę po same jaja, a powietrze co chwilę przecinały siarczyste razy wymierzane w pośladki.

Kurwa, co tu się dzieje! – przeżywał Krzysztof, z trudem panując nad swoim wytryskiem.

- Jeszcze trochę. Wytrzymaj – szepnął do swojego umęczonego kutasa.

Orgia ciał i dźwięków trwała jeszcze przez dłuższą chwilę. Pierwsza szczytowała Jagoda. Jej krzyki wydostawały się co chwile spomiędzy ud Basi, a ciało wiło się w spazmach rozkoszy nadziane na dłoń Adama, który w po chwili zastąpił ją swoim kutasem. Lubieżnik wykonywał kilka pchnięć w pochwie, po czym wpychał go z całej siły w usta Basi, która już nie miała siły się opierać. Gdy jej koleżanka doszła do siebie orgazmie, z większym zaangażowaniem zajęła się jej łechtaczką, o którą co chwilę uderzały jaja Roberta. Dla Basi również nadchodził kres. Widząc co się dzieje, Adam przytrzymał jej głowę mocniej, z całych sił pieprząc usta. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy zmieszane z makijażem. W końcu stało się. Ciało ogarnęły spazmy, których widok był tak podniecający, że Robert również nie wytrzymał i z jękiem zaczął opróżniać swoje jaja głęboko, w najgorętszych zakamarkach cipki. Czekający jakby na sygnał Adam, wreszcie przestał masakrować kutasem jej usta i z lubością na twarzy zaczął się spuszczać na policzki, usta i włosy. Po wszystkim, pieczołowicie powycierał w nie swoją męskość. Basia bez sił opadła na leżącą pod nią Jagodę.

Kurwa, co to było? – to była pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy, gdy doszła do siebie po najmocniejszym szczytowaniu jakie pamiętała w swoim życiu. Właściwie to nie tak. Pamiętała tylko pierwsze klapsy i moment, w którym Adam zaczął gwałcić jej usta. Potem był już tylko nie kończący się festiwal rozkoszy, bólu, smaków i dźwięków.

- Jak się czujecie dziewczyny? Nie było za ostro? – z niespodziewaną czułością w głosie zapytał Robert.

Basia, powoli, przezwyciężając pieczenie w kroku oderwała się od ust Jagody, która cały czas pieściła jej łechtaczkę, po której spływało nasienie kochanka.

- Za ostro? Jeszcze, kurwa nikt, nigdy, mnie tak nie zerżnął. Nie wiedziałam, że w ogóle coś takiego jest możliwe. Dzięki wielki byku! – odpowiedziała szybko, kończąc swoje podziękowanie całusem złożonym na główce kutasa, który właśnie przewiózł ją od nieba na samo dno piekieł. I z powrotem.

Kątem oka spojrzała na ciemną szparę w uchylonych drzwiach od małego pokoju. Wiedziała, że jej mąż tam jest i obserwuje wszystko. Ciekawe co teraz czuje? Czy nie żałuje swojej decyzji? Trudno, jego wybór. Będzie musiał z tym żyć.

Na chwilę wzięła jeszcze do buzi członka Adama, szepcząc do niego czułe słówka. Na koniec jej uwaga skierowała się w kierunku Jagody, która również dochodziła do siebie podziwiając sufit nieobecnym wzrokiem. Basia chwyciła ją za rękę i pociągnęła. Koleżanka spojrzała na nią z zagadkowym uśmiechem. Jej twarz, podobnie jak twarz Basi pokryta była rumieńcami i udekorowana śladami spermy. Przez chwilę patrzyły sobie w oczy. Bez zbędnych słów usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Dziewczyny całowały się z energią wyposzczonych kochanków, co chwilę zlizując strużki nasienia ze swoich policzków. Panowie przyglądali się temu z uznaniem.

Robert nalał whisky do szklaneczek.

- Zatem, za bardzo udany wieczór! – podniósł szklankę do góry.

Brzęk zderzających się szklanek obwieścił, że wszyscy podzielają jego opinię.

- Panowie, weźcie jednak pod uwagę, że na nas czekają mężowie w domu – powiedziała z kpiącym uśmieszkiem Jagoda.

- Zobaczymy się jeszcze? Dostaniemy w końcu te numery telefonu? – domagał się Adam.

Basia spojrzała jeszcze raz w ciemną szparę drzwi, próbując przebić ciemność.

- Może kiedy indziej. Pamiętajcie, że ja mam numer telefonu do Roberta – spojrzała w jego stronę – czyż nie zadzwoniłam?

Robert roześmiał się.

- Wiem, że zadzwonisz znowu. Takie rasowe kobiety jak ty potrzebują porządnego rżnięcia raz na jakiś czas.

- Raz na jakiś czas? Nie doceniasz mnie? –puściła oko w jego stronę Basia, po czym jeszcze raz spojrzała poprzez przedpokój w ciemność.

Pograjmy jeszcze chwilę. Niech poczuje trochę niepewności – pomyślała z satysfakcją. Później mu to wynagrodzę.

Krzysztof czuł więcej niż niepewność. Jego poczucie pewności siebie zostało potargane, zgniecione i wyrzucone do głębokiego kubła na śmieci. Gdy padło pytanie o numer telefonu, powtarzał w duszy mantrę – nie dawaj mu tego numeru! Odetchnął z ulga, gdy Basia odmówiła.

- Zostajemy w mieście na dłużej. Na pewno jeszcze co najmniej dwa tygodnie. We wtorek musimy załatwić trochę formalności w banku, w związku z otwarciem nowego oddziału.

- O proszę? A w jakim banku? – wypaliła znienacka Jagoda.

Zamilcz kobieto! – prawie spopieliła ją wzrokiem Basia.

Gdy Adam wymienił nazwę banku, jej groźne spojrzenie stało się bez znaczenia. Był to bank, w którym pracowały. Basia zajmowała się klientami biznesowymi. Teraz dotarło do niej, że dyrektor wspominał o jakiejś poważnej firmie, która w we wtorek będzie zakładać u nich rachunek. Bardzo mu zależało żeby potraktowała ich specjalnie, bo to strategiczni klienci. Przez chwilę wymieniła się ukradkowym, zaskoczonym spojrzeniem z koleżanką.

Czyż można było potraktować ich poważniej? – przemknęło jej przez myśl. Już wiedziała, że dostaną jej numer telefonu. Wiedziała też, że to, co zaszło dziś nie będzie jednorazową przygodą. Już wyobrażała sobie to spotkanie. Panowie będą mieli niespodziankę życia. Musi dopilnować, żeby Jagoda też była. Z lekką niepewnością w oczach jeszcze raz spojrzała w stronę kryjówki Krzysztofa. Postanowiła zagrać na zwłokę.

- To miło, że zostajecie jakiś czas. Wieczór był fantastyczny, ale sami rozumiecie, że my nie mamy takiej swobody na co dzień. Odezwę się – podsumowała.

Towarzystwo wymieniało uprzejmości jeszcze kilka minut, po czym panowie zaczęli zbierać się do wyjścia. Gdy drzwi zamknęły się z trzaskiem, Basia odczekała chwilę. Dlaczego on nie wychodzi? – zastanawiała się. Podeszła do drzwi, uchyliła je szerzej. Światło rozjaśniło mrok. Krzysztof siedział na krześle. Minę miał niepewną. Ich oczy spotkały się. Wyciągnęła rękę.

Musiał przyznać, że pomimo intensywności wieczoru wyglądała ślicznie. Jak dziwka, ale najpiękniejsza na świecie. Poplamione nasieniem pończochy, rozmazany makijaż, rozczochrane, posklejane włosy.

- Chodź mój mężu! Musimy Ci jakoś wynagrodzić ten wieczór. Mam nadzieję, że to było dokładnie to, o czym fantazjowałeś? – zapytała.

Krzysztof dał się zaprowadzić do dużego pokoju. Bezwolnie opadł na kanapę. Trochę za dużo się wydarzyło. Czuł się jakby przejechał go walec drogowy. Trzy razy.

Dziewczyny jeszcze raz wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Basia uklęknęła przed kanapą i zaczęła pozbawiać męża spodni. Tymczasem Jagoda usiadła na nim okrakiem i zwinnymi wargami poszukała ust. Krzysztofa odurzyły zapachy seksu, ale nie opierał się. Zawsze marzył o takiej sytuacji. Gdy Jagoda rozpięła jego koszulę, jej pełne piersi przylgnęły do jego torsu.

- Z ciebie też całkiem niezły przystojniak – podniosła go na duchu.

Poczuł, znajome ciepło w kroku. To Basia zaczęła pieścić ustami członka, który zdążył już trochę opaść razem z jego pewnością siebie. Pieszczoty odniosły skutek. Jagoda uniosła się odrobinę do góry, podsuwając mu przed samą twarz swoje nabrzmiałe, wyraziste sutki. Krzysztof wpił w nie wargi, jakby miał zamiar odgryźć. Blondynka, niemal z matczyną czułością przyciskała jego twarz do piersi, pojękując cicho. Zupełnie niespodziewanie odczuł nowe doznanie. Basia nakierowała jego sterczącego już członka na jaskinię rozkoszy pomiędzy udami koleżanki, która z westchnieniem opadła na jego męskość.

- Takie skarby twoja żonka ukrywała i dopiero dziś się podzieliła!? – wyszeptała mu do ucha.

Krzysztof był w siódmym niebie. Ujeżdżała go powoli, wiedząc, że na długo nie starczy mu sił. Basia kocimi ruchami zajęła pozycję z boku, i dopadła drugiej piersi Jagody. Oczy Krzysztofa znowu zaświeciły się blaskiem podniecenia. Wbił palce w jędrne pośladki ujeżdżającej go piękności. Partnerka starała się kontrolować sytuację jak najdłużej, jednak kumulowane przez większość tygodnia podniecenie musiało znaleźć ujście. Zbliżał się do punktu krytycznego, starając się wykorzystać sytuację maksymalnie. Całował, ssał, lizał w dzikim amoku. Orgazm nadszedł z siłą gejzeru. Jagoda, czując drżenie ciała pod sobą ponownie poszukała swoimi wargami jego ust. Miała uczucie, jakby jego język chciał przebić ją na wylot. Potężna rozkosz i ulga targnęła ciałem kochanka. Czuł jak nasienie zalewa gorące wnętrze partnerki. Miał wrażenie, że to dzieje się bez końca. Wreszcie nadeszło spełnienie. Krzysztof chciał aby trwało bez końca. Basia lekko pchnęła koleżankę, sygnalizując, że ma jeszcze plany wobec męża. Zajęła podobną pozycję jak Jagoda, nadziewając się na wypluwającego ostatnie strzały nasienia członka. Krzysztof poczuł jej ciepły oddech i szepczący do ucha głos.

- Pamiętaj, że to wszystko tylko seks i zabawa. Bez względu na wszystko, jestem tylko twoja. Możemy przerwać tą zabawę w każdej chwili, pamiętasz? – szeptała, kręcąc pośladkami i wysysając ostanie krople rozkoszy z penisa.

- Wiem jednak, że nie będziesz chciał przerwać tej gry. Nieprawdaż?

Krzysztof chciał odpowiedzieć, ale zamknęła mu usta pocałunkiem. Wystarczyło jego spojrzenie. Obydwoje wiedzieli, że właśnie odkryli coś nowego. Coś, co wciągnie ich na dłużej.

Przytuleni, przeżywając jeszcze raz miniony wieczór nawet nie zauważyli kiedy za Jagodą zamknęły się drzwi. Wychodząc posłała w stronę małżonków całusa. Miała przeczucie, że nie przekroczyli dziś ostatniej granicy w swoim życiu.

Ciekawe co przyniesie wtorek? – niemal jednocześnie pomyślała cała trójka.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Opowiadanie bardzo fajne, ale myślę ze nie ma żadnej potrzeby wstawiać tych części w takich odstępach czasu jak 3 części tego opowiadania znajdują się na innym forum, wystarczy zrobić kopiuj wklej i jest.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 godziny temu, terryib pisze:

Opowiadanie bardzo fajne, ale myślę ze nie ma żadnej potrzeby wstawiać tych części w takich odstępach czasu jak 3 części tego opowiadania znajdują się na innym forum, wystarczy zrobić kopiuj wklej i jest.

trzeba budować napięcie,  a  oczekiwanie na więcej pobudza fantazję

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
21 godzin temu, terryib pisze:

Opowiadanie bardzo fajne, ale myślę ze nie ma żadnej potrzeby wstawiać tych części w takich odstępach czasu jak 3 części tego opowiadania znajdują się na innym forum, wystarczy zrobić kopiuj wklej i jest.

O to chodzi ze jest na innym forum i dlatego wstawiam a jeżeli chcesz mozesz sam kopiuj wklej i wstawisz 3 Cześć

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Niedzielny poranek objawił się u Basi lekkim szumem i uczuciem ciężkości w głowie. W ustach czuła nieznośną suchość.

Za dużo alkoholu wczoraj – pomyślała, szukając szklanki z wodą, którą zwykła stawiać na szafce przy łóżku każdego dnia.

Może jednak nie byłam aż tak pijana – przemknęło jej przez myśl. Chłodna woda przyniosła orzeźwienie i ulgę. Powoli, zaczęły jej przemykać przed oczami obrazy z wczorajszej nocy. Drinki, muzyka, pożądliwe dłonie, gorące usta kochanków, wzwiedzione, gorące członki, wreszcie finał kiedy wspólnie z Jagodą zaspokajały Krzysztofa.

„Wiem, że nie będziesz chciał przerwać tej gry” - dźwięczało jej w uszach. Czy naprawdę ona to powiedziała? Czy naprawdę tak myślała?

Co ja wyprawiam? Jak rozwydrzona gówniara – ciężar myśli coraz mocniej przytłaczał jej głowę do poduszki. Wczoraj wszystko wydawało się proste, a dziś bała się konsekwencji tej przygody. Odruchowo sięgnęła dłonią w kierunku leżącego obok męża. Poczuła jak jego palce reagują na dotyk. Mąż odwzajemnił uścisk. Znów ulga. Krzysztof powoli odwrócił się w jej stronę. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy, jakby próbując zgłębić nawzajem swoje myśli. Poczuła dłoń Krzysztofa na swoich włosach. Gładził ją leniwie. W pewnym momencie jeden kosmyk włosów połaskotał ją w policzek. Było jakoś inaczej. Basia sięgnęła dłonią i po chwili wiedziała co było nie tak. Jej włosy były posklejane i sztywne. Wiedziała, że to nasienie Adama. Wiedziała, że Krzysztof też to wie. To odkrycie i fakt, że jej mężowi zdawało się to nie przeszkadzać spowodowały jakby delikatne mrowienie w kroczu. Dotarło do niej, że wrócili do domu wykończeni. Gdy opadły emocje, zmęczenie było tak duże, że żadne z nich nie pomyślało o prysznicu. Była coraz bardziej świadoma obecności licznych śladów szalonej nocy na swoim ciele. Krzysztof, którego oczy płonęły coraz bardziej, złapał palcami zaschnięty kosmyk włosów i zaczął nim jeździć po jej policzkach i po wargach. Mimowolnie uchyliła usta. Wysunęła czubek języka.

Co ja robię? Co on robi? – myślała coraz bardziej podniecona. Mój mąż rozpala mnie włosami, na których pozostały ślady mojego kochanka – nie dowierzała Basia. Nie była pewna, ale miała wrażenie, że poczuła ten smak. Smak, który wypełnił jej usta ubiegłej nocy. Coraz mocniej przysuwała swoje ciało w kierunku męża. W końcu poczuła na pępku coś gorącego i twardego.

- Czy ciebie naprawdę to podnieca? To, że zachowywałam się wczoraj jak niewyżyta suka? A może tu chodzi o to, że też mogłeś zabawić się z inną? – w końcu odezwała się Basia.

Krzysztof przez chwilę nie odpowiadał. Kontynuował za to lubieżną zabawę kosmykiem jej włosów.

- Basiu, nie wiem jak to powiedzieć żebyś mnie dobrze zrozumiała - wydusił w końcu z siebie. – To, co zaszło wczoraj było najbardziej szaloną i podniecającą rzeczą jaką przeżyłem kiedykolwiek. – Nie chodzi tu o Jagodę – dodał szybko. – Chociaż nie da się ukryć, że było bardzo ekscytujące pieprzyć twoją najlepszą kumpelę, w twojej obecności. Jednak nie o to chodzi – podkreślił jeszcze raz.

Basia słuchała go z rosnącą ciekawością. Jej dłoń, zaczęła leniwie pieścić sterczącego członka, który po chwili odwdzięczył się coraz intensywniej wypływającymi kroplami śluzu. Krzysztof zamruczał z zadowolenia.

- Chodzi o to, że nie wyobrażałem sobie wcześniej, że można przeżyć coś tak podniecającego, jak obraz własnej, ukochanej żony przeżywającej orgazm z innym facetem. Myślałem, że tego nie zniosę. Fantazjowałem o tym, ale byłem pewny, że ta zabawa skończy się co najwyżej dużą traumą – kontynuował, jakby usprawiedliwiając się.

- Okazało się jednak, że było to najbardziej niesamowite doznanie erotyczne jakie przeżyłem i pewnie zdziwisz się, tym co teraz usłyszysz, ale… chciałbym, żeby to nie był ostatni raz.

Po tych słowach Krzysztofa zapadła chwila ciszy, przerywana tylko ich głębokimi oddechami. Krzysiek czuł, że Basia głęboko przeżywa jego słowa. Nie był pewien jej reakcji. Dłoń pieszcząca członka na chwilę zamarła w bezruchu. Ich oczy znowu się spotkały.

- Czy Ty mówisz poważnie? Naprawdę chcesz żebym się dalej zabawiała z Robertem i Adamem? – z niedowierzaniem w głosie wyszeptała Basia.

- Nie, nie chodzi o Roberta i Adama, chociaż wydawało mi się, że obydwaj dogodzili tobie aż miło. Podniecający jest sam fakt, że jest inny mężczyzna. Nie musi to być konkretnie Robert ani Adam. Zresztą, nie chciałbym aby to przekształciło się w jakiś rodzaj związku – szybko wyjaśnił. Tylko seks. Tylko przygoda, bez angażowania się w dłuższą znajomość. Jeśli chodzi o twoje uczucia to dalej jestem cholernie zazdrosny – coraz szybciej wyjaśniał swoje fantazje Krzysztof.

Poczuł jak dłoń Basi znowu zaczyna się przesuwać po jego fiucie.

- Zaraz, wyjaśnij mi jeszcze raz – dopytywała się z coraz większymi wypiekami na twarzy. – Nie przeszkadza ci, że obcy facet mnie przeleci, ale przeszkadzałoby ci gdybym się z nim zaprzyjaźniła?

Jej mina wyrażała zdziwienie i zaciekawienie. Krzysztof bał się trochę, że zabrnął za daleko. Obawiał się reakcji żony na dalsze obnażanie własnych fantazji.

- Basiu, to nie do końca tak – lawirował. - To nie działa w taki sposób, że mi nie przeszkadza, albo przeszkadza. Chodzi o swego rodzaju erotyczną grę. I ja naprawdę jestem o ciebie zazdrosny – dodał szybko. – Tylko, że ta zazdrość, gdy patrzę na takie sceny jak ostatniej nocy, daje mi potężnego kopa. To jest trochę jak silna używka. Wiem, że to niebezpieczne, ale cholernie uzależniające – wyrzucił z siebie.

Basia nie wyglądała na przekonaną. Cały czas szukała spojrzenia Krzysztofa, jakby chciała wyczytać więcej z oczu. Z drugiej strony, było to bardzo śmiałe wyznanie i rozumiała, że musiało go to kosztować sporo odwagi. Tym więcej, że rozmowa odbywa się w trakcie porannego kaca, kiedy człowiek z reguły jest bardziej krytyczny i skłonny do wyrzutów sumienia. Ostatnie wybryki można było zwalić na karb fantazji podpartych sporą dawką alkoholu, ale dzisiejsza rozmowa utwierdzała ją w przekonaniu, że jej mąż traktuje sprawę serio.

- Od dawna masz takie fantazje? Jak to się zaczęło? – wyszeptała cicho.

- Tak na serio, to chyba od czasu tej naszej pierwszej przygody. Wiesz, gdy ten zalany przystojniaczek próbował się do ciebie dobierać – westchnął Krzysztof – Na początku byłem zazdrosny i wkurzony, ale szybko zacząłem odczuwać podniecenie, które… zwyciężyło. Potem to już samo poszło. Zacząłem się interesować tematem. Okazało się, że w sieci jest sporo filmów, zdjęć, opowiadań. Wiele z nich pokrywało się z moimi fantazjami. - Zresztą… sama wiesz. Przecież oglądałaś, wtedy w nocy. Przed naszą ostatnią przygodą. – wyłożył karty na stół.

- Ty wiesz!? Podglądałeś?! Straszny z ciebie drań! – syknęła Basia. Krzysztof poczuł drażniącą pustkę na swoim członku, gdy zabrakło ciepłych palców żony.

- Basiu, wybacz. Nie chciałem ciebie zaskoczyć. Bałem się, że jak się przyznam wcześniej, to możesz się speszyć, że pojawią się wyrzuty sumienia i nic nie wyjdzie z naszych weekendowych planów.

- Swoją drogą, był to bardzo ekscytujący widok. No i jak ten ogórek smakował na śniadanie - zażartował.

- Przestań wariacie natychmiast. Nie pogrążaj mnie bardziej. Przez ostatnie kilka dni zrobiłam więcej szalonych i zakazanych rzeczy niż przez całe swoje życie. Ba, chyba więcej niż wydarzyło się w tej rodzinie od pokoleń!

Krzysztof z satysfakcją odnotował, że palce Basi znowu zajmują się jego męskością.

- Opowiedz mi więc, co takiego podniecającego oglądałeś ostatnio – wyszeptała mu do ucha.

- Może po prostu pokażę? – odpowiedział jej mąż wskazując głową na leżącego na stoliku laptopa.

Basia skinęła tylko głową z aprobatą. Krzysiek przyniósł komputer do łóżka i włączył go. Po załadowaniu systemu kliknął na ikonkę przeglądarki internetowej. Dość szybko, jakby zawstydzony, rozwinął menu ulubionych. Basia zdążyła tylko zauważyć, że menu jest dość długie. Muszę się temu kiedyś przyjrzeć – pomyślała. W międzyczasie, Krzysztof zalogował się na stronę. Xhamster – trzeba zapamiętać – notowała w pamięci Basia, czując wypieki na twarzy. Ulubione filmy – coraz lepiej, ekscytowała się. Zauważyła, że jest tego sporo. Kiedy on zdążył to wszystko obejrzeć? – zastanawiała się.

Krzysztof uruchomił pierwszy film. Większość z nich, było typowymi, amatorskimi produkcjami o długości kilku minut. Basia z satysfakcją zauważyła, że większość bohaterek tych filmów, to raczej szczupłe i drobne brunetki, jak ona. Oglądali obydwoje w milczeniu. Jej dłoń cały czas leniwie pieściła członka, który, co kilka chwil wypluwał z siebie kolejne krople śluzu. Krzysztof, czasem dotykał jej piersi, chociaż zajmowała go obsługa komputera. W większości filmów kobiety uprawiały ostry seks z dobrze obdarzonymi mężczyznami, często czarnymi. Często również seks kończył się wytryskiem w pochwie. Basia odnotowała, że dość często, po tym finale, osoba filmująca przekazywała kamerę kochankowi i sama wkraczała do akcji. Jej nie kończące się zdumienie wywoływały sceny, w których owi mężowie namiętnie wylizywali ociekające spermą kochanków krocza swoich żon. Widziała już coś podobnego gdy zaspokajała się w nocy, jednak nie spodziewała się, że jej mąż będzie miał tego typu filmy w ulubionych. Regularnie przewijały się też sceny seksu grupowego, kiedy kilku, lub kilkunastu facetów masakrowało swoimi członkami jedną kobietę. Dla odmiany sporo też było kobiecej dominacji. Wszystkie miały wspólny mianownik – ociekały ostrym i mokrym seksem, gdzie mąż, jeśli takowy się pojawiał, pełnił raczej rolę widza niż bohatera i często pozostawał niezaspokojony. Oczywiście, domyślała się, że wiele z tych produkcji jest zwyczajnie zaaranżowanych przez zawodowych aktorów. Niektóre jednak wyglądąły zupełnie tak, jakby były kręcone przez amatorów w ich sypialniach.

- To cię kręci? Chciałbyś nakręcić taki film ze mną w roli głównej? I później zaspokoić mnie ustami? Gdy będę pełna nasienia obcych mężczyzn? Moja rozkosz najważniejsza? Byłbyś w stanie patrzeć na moje orgazmy? I wytrzymałbyś jeśli byłabym zbyt zaspokojona żeby obsłużyć jeszcze ciebie? – zapytała w końcu z błyszczącymi oczami i wypiekami na twarzy.

Krzysztof nie umiał odpowiedzieć. Skinął tylko lekko głową.

- A po wszystkim wyprawiamy dzieci do szkoły, jemy śniadania, obiady, kolacje, robimy razem zakupy? Jakby nigdy, nic? – oczy Basi płonęły gdy zadawała te pytania.

Krzysiek nie odkrył jeszcze ostatniej karty. Zamiast odpowiedzi sięgnął do szuflady szafki nocnej, z której wyjął jakiś drobiazg. Basia dostrzegła tylko, że Krzysiek wkłada kartę pamięci do komputera. Po chwili na wyświetlaczu pojawił się widok na pokój i kanapę. Znajomy pokój i znajoma kanapa. Film był niezłej jakości. Brakowało oczywiście zbliżeń, ale można było zobaczyć przebieg całej orgietki. Basia nie była w stanie wydusić słowa. Kobiety na filmie wyprawiały rzeczy niemoralne i wręcz niewyobrażalne. Gdy patrzyła na siebie jęczącą, przeklinającą i miotającą się w kolejnych spazmach rozkoszy, jej oddech przyspieszał. Pod koniec pojawił się jej mąż. Wydawał się jakiś taki… mniejszy i mniej męski niż dobrze zbudowani, samczy i kipiący testosteronem kochankowie. Dziwne pomyślała. Krzysiek zawsze wydawał się jej być męskim, zaradnym przystojniakiem. Teraz wydawał się jej zagubionym chłopcem. Może to efekt czegoś nowego, wcześniej nieznanego? – zastanawiała się. Kochała go oczywiście, ale coraz natarczywiej dobijały się do jej głowy myśli o twardych, ostrych facetach, którzy dadzą jej rozkosz, jakiej wcześniej nie zaznała. Taką jak ostatniej nocy. Wiedziała już, że od jej decyzji będzie zależało wiele. Czy wejdzie w ten gorący i wyuzdany mrok?

Gdy film skończył się zapadła drażniąca cisza przerywana tylko ich przyspieszonymi oddechami. Krzysztof reagował coraz szybszym sapaniem na jej dotyk. Wiedziała, że jest na krawędzi. Odrobinę przyspieszyła. Ciało męża zaczęło się wyginać w łuk. Obserwowała jak mięśnie brzucha zaczynają kurczyć się w charakterystyczny sposób.

- Nie tak prędko mężusiu! – jej słowa podziałały jak zimny prysznic. Zupełnie bez ostrzeżenia zabrała dłoń z pulsującego już członka. Krzysztof czuł jak sperma kipi w jego jądrach. Z czubka członka wypłynęła niewielka stróżka nasienia. Reszta, powoli przestawała wrzeć.

Spełnienia! Chcę spełnienia! – rozpaczliwie wręcz domagał się Krzysztof.

- Basiu, proszę! Nie dręcz mnie! Błagam! – sapał próbując naprowadzić jej dłoń z powrotem na miejsce.

- Przecież sam mówiłeś. Moja rozkosz na pierwszym miejscu, a już zachowujesz się jak typowy samiec – wyszeptała mu do ucha żona.

Patrzył z nadzieją, jak jej usta zjeżdżają w dół. Objęła wargami czubek członka, patrząc mu w oczy. Pociąg pełen spermy znowu ruszył ze stacji i zaczął przyspieszać. Basia jednak oblizała go tylko kilka razy. Cmoknęła w czubek i delikatnie położyła na podbrzuszu.

- Na dziś starczy tego dobrego. Pokaż teraz jak kochasz swoją Basię – rozkazała rozchylając nogi.

Krzysztof spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Oddałby teraz chyba wszystko za wytrysk, za ulgę. Wiedział, że wystarczyłoby kilka razy ruszyć dłonią i nic nie powstrzyma spełnienia.

Przegryzł wargę. Jego fantazje działy się właśnie na żywo. Brał w nich udział. Przed nim leżała jego żona. Jej różowa cipka i wewnętrzna strona ud cały czas pokryte były zaschniętym nasieniem Roberta. Ostatkiem silnej woli powstrzymał się i z pewną rezygnacją zanurkował pomiędzy nogi Basi.

Jej jęk zwiastował, że była już mocno podniecona. Przycisnęła jego głowę do krocza.

- Liż mnie! Liż tą pizdę! – rozkazywała. – Czujesz jak smakuje? Czujesz to? – sapała coraz mniej wyraźnym głosem.

Krzysztof czuł to. Czuł, że smakowała inaczej. Była bardziej mokra, jakby rozpulchniona i pełna obcego zapachu. Mimo to lizał zapamiętale, co przyniosło piorunujący efekt. Ciało Basi zaczęło drżeć coraz mocniej. Jej cipka była już tak mocno przyciśnięta do jego twarzy, że miał trudności ze złapaniem oddechu.

- Aaaaaaaaaaaaa – jej orgazm objawił się niemal zwierzęcym wyciem.

Krzysiek czuł, jak na jego palcach, które wcześniej w nią wsunął zaciskają się spazmatycznie mięśnie. Trwało to dłuższą chwilę. Basia pociągnęła jego głowę do góry. Szybkim ruchem przyssała się do niego ustami. Pocałunek był długi, mokry i namiętny.

- Zasłużyłeś na nagrodę – szepnęła mu do ucha. Wykonała przyzwalający ruch biodrami.

Poczuła jak członek męża wślizguje się w jej wilgotną szparkę. Basia miała jednak plan na dalszą zabawę.

- Wyobraź sobie, że jak się teraz spuścisz, to opadnie z Ciebie całe to napięcie. Może pojawią się wyrzuty sumienia? Może już nie będziesz chciał żeby Twoja Basia była dalej niegrzeczna?

Krzysiek spojrzał jej w oczy zdezorientowany. O co jej chodzi? Znowu czuł to narastające rozpieranie w kroczu.

- Przecież chcesz być zawsze gotowy do zaspokajania swojej żony? Nieprawdaż? Chcesz się więc pozbyć tego rozkosznego, seksualnego napięcia?

Pchnięcia ustały. Krzysiek z niemal fizycznym bólem wysunął członka z gorącej pochwy. Położył się na plecach i mętnym wzrokiem spoglądał w sufit. Pragnął tylko i wyłącznie jednego. Natychmiastowego wytrysku.

- Grzeczny chłopak. Co powiesz na taką umowę, że najbliższa nagroda powiedzmy… we wtorek.

Wtorek! Do Krzyśka dotarło to dopiero po chwili. We wtorek, Basia miała umówione spotkanie.

- Więc… jesteś zainteresowana kontynuowaniem tej przygody? – spojrzał na nią niepewnym wzrokiem.

- Nie wiem jeszcze. Zastanowię się – stanowczym tonem odpowiedziała jego żona wstając z łóżka.

- Tylko żadnej masturbacji mój drogi – spojrzała groźnym wzrokiem. – Następnym razem chcę dostać od ciebie naprawdę solidny ładunek. - Idę pod prysznic – dodała jeszcze oglądając się na męża.

Było jej go trochę szkoda. Wyglądał jak zbity pies. Leżał z tym sterczącym kutasem. Basia nie chciała go dręczyć. Miała tylko ochotę sprawdzić jak bardzo zaangażował się w tą fantazję. Chciała mieć pewność, że Krzysiek na pewno jest zdecydowany na pewne poświęcenia i uległość, jeśli zdecyduje się to kontynuować.

W końcu, sam tego chciał – pomyślała z uśmiechem odkręcając ciepłą wodę.

W końcu, sam tego chciałem – pomyślał Krzysztof, patrząc z rezygnacją na swojego wiotczejącego kutasa.

Resztę dnia spędzili na czynnościach raczej tradycyjnych. Krzysztof odebrał dzieci od dziadków. Zjedli wspólny obiad, a popołudnie i wieczór zleciały szybko przed telewizorem. Krzysztof liczył na coś wieczorem, jednak Basia cmoknęła go tylko w policzek na dobranoc. Wymówiła się zmęczeniem.

W sumie, trudno się dziwić – pomyślał zasypiając.

Poniedziałkowy poranek powitał Krzyśka potężną, poranną erekcją, która pojawiła się wcześniej niż zwykle. Krzysiek miał wrażenie, że męczyła go przez większość nocy.

Nagroda we wtorek – przypomniał sobie słowa Basi. Jaka nagroda? Czy znowu do czegoś dojdzie? Czy może tylko się z nim droczy i będą się po prostu kochać jak wcześniej. Miał cholerną ochotę rzucić się teraz na Basię, taką śpiącą i ciepłą. Wiedział, że doszedłby w minutę. Chciał uwolnić tą kulę narastającą w jądrach. Postanowił jednak wytrzymać do wtorku. Będzie co ma być.

W poniedziałek, Basia była w pracy trochę rozkojarzona. Rano dostała sms od Jagody, że musi wziąć kilka dni urlopu. Sprawy rodzinne. Basia uśmiechnęła się pod nosem. Jagoda nie dała rady. Wymiękła. Szkoda. Może jeszcze coś z tego będzie, jak zrobi sobie kilkudniową przerwę. Pewnie chciała uniknąć tego spotkania we wtorek. Dzień upłynął raczej normalnie z kilkoma przerywnikami, które nie pozwoliły Basi zapomnieć o historii, w którą się uwikłała.

Koło południa telefon na jej biurku zadzwonił.

- Pani Basiu, dzwoni niejaki pan Robert Wolski. Chciałby z Panią rozmawiać celem potwierdzenia jutrzejszego spotkania – dobiegł ją głos recepcjonistki.

Basia wpadła w panikę. Przez chwilę nie wiedziała co robić.

- Pani Basiu… mogę połączyć rozmowę? – dopytywała się recepcjonistka.

- Pani Aniu, proszę przekazać, że nie mogę teraz rozmawiać, oraz że spotkanie jest aktualne o dziesiątej – Basia szukała wyjścia z sytuacji. Nie czuła się gotowa na tą rozmowę.

Jeszcze chwilę dochodziła do siebie po tej rozmowie, kiedy nieoczekiwanie do jej pokoju wpadł dyrektor.

- Pani Basiu, co się dzieje? Klient nie może się do pani dodzwonić. Zresztą, nieważne, dałem mu do pani komórkę. Pamięta pani o spotkaniu jutro? – spoglądał na nią badawczo.

- Pani Basiu, jest pani tam? Już mamy poniedziałek? – zaczął żartować przełożony widząc kompletne zaskoczenie i dezorientację na jej twarzy.

Dyrektor był postawnym, lekko otyłym facetem w wieku pięćdziesięciu czterech lat. Na co dzień służbista i karierowicz. Rzadko zdarzało mu się przejawiać poczucie humoru.

Co za menda – pomyślała gdy dotarło do niej wszystko, co się zdarzyło. Z drugiej strony – pozyskanie dużej firmy jako klienta banku było ważne. W końcu po to się tu spotykali codziennie żeby załatwiać takie sprawy.

- Tak panie dyrektorze. Już dobrze. Byłam trochę zajęta i zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Oczywiście, że pamiętam o spotkaniu.

Jeszcze dobrze nie przebrzmiały jej słowa, kiedy z torebki dobiegł ją odgłos wiadomości. Przez chwilę nie miała odwagi sięgnąć po telefon.

Robert! – na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer.

„Cześć Basia! Mam nadzieję, że nie czujesz się źle z tym, co zaszło. Ja i Adam jesteśmy zachwyceni. Jeśli jednak Ty uważasz, że sprawy zaszły za daleko, to zrozumiemy. Wyślemy na spotkanie głównego księgowego i po sprawie. Jeśli tak wolisz, to odpisz cokolwiek. Jeśli będzie brak odpowiedzi, to widzimy się jutro. Pozdrów Jagodę. Robert”.

Basia przez najbliższe pół godziny trzymała telefon w drżącej dłoni. Jej palce napisały krótkie – „może lepiej to zakończmy” i tocząc wewnętrzną walkę wpatrywała się w ikonkę wysyłania wiadomości.

Kurwa, co się ze mną dzieje? Ja tego chcę, mój maż tego chce, to na cholerę mam ciągle te wyrzuty sumienia? Ostrożnie, żeby przypadkiem nie wysłać odpowiedzi, skasowała tekst wiadomości i zdecydowanym ruchem schowała komórkę do torebki.

- Pieprzyć! – szepnęła do siebie. – Dosłownie i w przenośni – dodała w myślach.

Po chwili jednak jeszcze raz sięgnęła po telefon. Napisała krótką wiadomość do męża.

„Kochanie, podjedź dziś o 16 pod bank jeśli możesz. Chciałabym z Tobą skoczyć na zakupy. Całuję. Basia.”

Krzysztof był całkowicie zaskoczony wiadomością. Nie pamiętał kiedy robili razem jakieś zakupy. Czasem w weekendy wyskakiwali do galerii handlowej, ale w tygodniu to się nie zdarzało. Nie wiedział co myśleć, ale potwierdził krótkim „ok”, że będzie i wrócił do swoich obowiązków, co było dość trudne, bo jego myśli ciągle krążyły wokół wydarzeń z ostatnich dni. Zanim wyszedł do biura obejrzał jeszcze raz film nakręcony w sobotę. Miał wrażenie, że dosłownie rozerwie mu jądra z podniecenia. Czuł się jak nałogowy palacz, który nie ma papierosa przy porannej kawie, a jednocześnie czuje znajomy zapach dymu. Zapach drażniący każdy zmysł.

Dzień jakoś zleciał. Koło szesnastej Krzysiek, siedzący w samochodzie przed bankiem dojrzał sylwetkę swojej żony. Pomachał jej z daleka. Basia pocałowała go na powitanie o wiele mocniej niż zwykle.

- Lećmy do galerii. Muszę zrobić kilka zakupów. Podjedziemy Twoim czy moim? – zapytała.

- Możemy moim. Co takiego pilnego musisz kupić, że aż ściągnęłaś mnie na te zakupy? Chyba jesteśmy zgodni co do tego, jakie masło kupujemy? – zażartował Krzysiek. – Oczywiście, bardzo to miłe, tylko jestem trochę zaskoczony – dodał jeszcze prostując swój żarcik.

- Krzysiu, powiedz mi, kto lepiej oceni czy kobieta dobrze wygląda, jeśli nie kochający mąż? – Basia puściła do niego oko.

- Jasne, jasne, ale czy my mamy jakąś okazję, gdzieś wychodzimy? – Krzysztof jeszcze nie rozumiał.

- Nie wiem gdzie ty jutro wychodzisz, ale ja wychodzę… do pracy. Mam jutro bardzo ważne dla banku i… dla mnie, spotkanie. Czyżbyś zapomniał?

Krzysztofa zatkało. Tego się nie spodziewał w najśmielszych snach. Jego żona proponowała mu wspólne zakupy ciuchów na… potencjalną randkę.

- Przecież tego właśnie chciałeś? Nieprawdaż? Jeśli chcesz się wycofać, to powiedz i zakończmy to szybko – spojrzała mu badawczo w oczy.

Krzysiek wpatrywał się tępo w kierownicę. Czy tego chciał? Czy naprawdę? To wszystko fajnie wyglądało na ekranie komputera, czy po kilku drinkach, ale teraz, po południu, siedząc w samochodzie trochę walczył z myślami.

- Krzysztof?! – wyrwała go z zamyślenia Basia. – Ja nie wiem czy do czegoś dojdzie. Bądź co bądź, będzie to spotkanie służbowe, rano, w banku. Jednak… chciałabym dobrze wyglądać. Chyba o to chodzi w tej… zabawie?

Spojrzał na nią. Była piękna jak zawsze. Przez tyle lat tego nie dostrzegał, albo też przeszedł nad tym do porządku dziennego i paradoksalnie, w momencie kiedy rozpoczęli niemoralną, niebezpieczną grę dostrzegł jak bardzo atrakcyjną kobietą była Basia. W dodatku, podjęła tą grę po mistrzowsku, dozując napięcie jak u Hitchcocka. Westchnął ciężko.

- Basiu, wszystko gra. Kocham cię, wiesz o tym?

Odpowiedziała lekkim skinięciem głowy i kolejnym pocałunkiem. Ciekawe czy jutro te usta będą całować innego mężczyznę – pomyślał jeszcze Krzysiek.

- No to ruszajmy na te zakupy.

Z początku wyobrażał sobie, że podjadą do najbliższego sex shopu, gdzie Basia zakupi jakąś przeźroczystą mini sukienkę, ale po chwili zreflektował się. Zakupiła oficjalną, aczkolwiek krótszą niż zwykle spódniczkę, opinający talię żakiecik i białą bluzeczkę, która wyglądała dość seksownie po rozpięciu górnych guzików. Najwięcej emocji wzbudziły zakupy bielizny. Krzysztof lubił raczej wyzywające, ostre kolory, ale Basia potrzebowała czegoś bardziej eleganckiego i pasującego do białej bluzki. Zdecydowała się na biały komplet, z lekko srebrzącym się kwiecistym motywem, jedynie na koronkowych figach czerwieniła się mała kokardka, dodająca całości smaczku i pikanterii.

- Jak myślisz kochanie, czy powinnam jutro założyć pończochy? – zapytała gdy zrobili sobie przerwę na kawę. Chyba dla starszej Pani na oficjalnym spotkaniu pasowałyby bardziej takie klasyczne, z pasem? – kontynuowała z błyskiem w oku.

- Baśka, jakiej starszej pani? Co ty wygadujesz. Wyglądasz jak milion dolców i założę się, że większość facetów dzisiaj ma brudne myśli na twój widok. A jak założysz te cuda, które dziś kupiliśmy, to chyba cię z domu nie wypuszczę.

Wrócili się jeszcze raz do sklepu z bielizną, gdzie kompletu dopełnił pas i eleganckie, cieliste pończochy. Jednym słowem, miało być seksownie, ale i oficjalnie. Po zakupach wyskoczyli jeszcze na obiad i trzeba się już było spieszyć do domu. Dzieci miały do szkoły blisko i chodziły same, w jedną i drugą stronę, ale nie lubili gdy zostawały zbyt długo bez opieki. Wieczorem odrobinę siebie unikali. Było wiadomo, jakie tematy zaprzątają ich myśli, ale nie mieli zbytnio warunków do swobodnej rozmowy. Krzysiek próbował coś wskórać u Basi, przyciskając do jej tyłka wzwiedzionego członka, przy każdej, nadarzającej się okazji, ale ona podroczyła się z nim tylko chwilę i życząc przyjemnych snów odwróciła się na drugi bok.

We wtorek rano, jak zwykle, wstała przed swoim mężem. Przygotowała szybko kanapki dla dzieci i zajęła łazienkę. Przez chwilę stała naga patrząc się w lustro. To dziwne – pomyślała. Jeszcze niedawno była dla siebie krytyczna. Teraz jednak czuła się coraz atrakcyjniejsza. Zewsząd tylko komplementy. Od męża, od adoratorów. W lustrze spoglądała na nią kobieta promieniejąca. Basia zawsze miała dobrą figurę, jednak z wiekiem pojawiło się tu i ówdzie kilka fałdek, a na twarzy pierwsze zmarszczki. Dziś jej to jednak nie przeszkadzało. Gdy kończyła robić makijaż usłyszała pukanie do łazienki.

- Kochanie, długo będziesz? – zaspanym głosem dopytywał się Krzysiek.

- Chwila! – odpowiedziała patrząc na zegarek. Siódma trzydzieści. Dzieciaki miały do szkoły na dziewiątą, a Krzysiek pracował swoim rytmem. Basia musiała być w firmie o ósmej. Co prawda, jako osoba na kierowniczym stanowisku nie była rozliczana z czasu pracy zbyt skrupulatnie, ale wiedziała, że jej szef nie toleruje spóźnialstwa. Basia jeszcze raz spojrzała w lustro. Do boju dziewczyno – pomyślała i wyszła z łazienki.

Krzysiek sączył właśnie poranną kawę i dopiero po chwili spojrzał na żonę. Wyglądała oszałamiająco. Elegancko i seksownie jednocześnie. Strój wyglądał bardzo oficjalnie, jednak krótka spódniczka, w połączeniu z mocniejszym kolorem ust dodawały tego czegoś, co powodowało, że nie był w stanie oderwać wzroku od żony.

- To ja zbieram się do pracy – zakomunikowała zakładając buty na wysokim obcasie.

- Poczekaj, chwila – Krzysiek odstawił kawę i podszedł szybkim krokiem. – Naprawdę już idziesz? – naparł na nią ciałem. Poczuła w jego szortach coś twardego.

- Widzę, że komuś tu sperma uderza do głowy? – zaśmiała się cicho, bo słychać już było krzątaninę dzeci. - Krzysiek, bądź poważny. Spóźnię się do pracy.

Patrzył na nią mętnym wzrokiem.

- Dobrze. Wiem o co ci chodzi – westchnęła. - Posłuchaj. Idę do firmy. Mam spotkanie. Wiadomo z kim, ale jest to spotkanie biznesowe. Nie wiem czy dojdzie choćby do całusa.

Widząc tęskniące spojrzenie Krzyśka, szybko dodała – przecież nie wezmę cię ze sobą. Nie schowam cię w szafie na segregatory, ani pod biurkiem. Jeśli zdarzy się choćby uścisk dłoni, który będzie trochę bardziej czuły niż oficjalny, to będziesz pierwszą osobą, która się dowie. Obiecuję- dodała.

Cmoknęła go w policzek, zostawiając czerwony ślad szminki i zdecydowanym krokiem wyszła z domu.

- Tato, co na śniadanie!? – z letargu wyrwało go dopiero wołanie dzieciaków. Obowiązki wzywają - pomyślał Krzysiek z ciężkim westchnieniem.

Basia dojechała do firmy kilka minut po ósmej. Gdy szła do swojego gabinetu na piętrze, czuła na sobie ciekawe spojrzenia. Jej pracownicy też dostrzegli tą subtelną zmianę. Krótsza spódniczka i mocniejszy makijaż. Nawet ten stary cap, jej dyrektor zauważył.

- Pani Basiu, pięknie pani dziś wygląda. Proszę tak częściej, to od razu poczuję się młodziej – zażartował dyrektor, którego mijała na korytarzu.

Czyżby ten stary piernik ze mną flirtował. Spocony grubas – pomyślała zamykając za sobą drzwi gabinetu.

Czas do godziny dziesiątej ciągnął się niemiłosiernie powoli. Basia odczuwała coraz silniejsze nerwy. Wreszcie, kilka minut po wyznaczonej godzinie rozległ się telefon.

- Pani Basiu, ma pani gości. Dodam, że jest to dwóch bardzo przystojnych panów – powiedziała recepcjonistka konfidencjonalnym tonem.

Co ty powiesz mądralo. Przystojnych? Żebyś ty wiedziała co w spodniach mają, to by ci szczęka opadła – pomyślała nerwowo Basia. Po chwili drzwi otworzyły się. Dosłyszała jeszcze jak recepcjonistka przedstawia ją gościom.

- Pani Barbara Leszczyńska, zastępca dyrektora do spraw klienta biznesowego. Pani Basiu, panowie Robert Wolski i Adam Kovalski. Byli umówieni – zakończyła oficjalną formułkę.

Basia nie wiedziała co się z nią dzieje. Podała gościom dłoń na przywitanie. Recepcjonistka zapytała o poczęstunek. Po chwili przyszedł jeszcze dyrektor. Basia była mu trochę wdzięczna, bo kompletnie nie wiedziała co robić. Była w swoim fachu profesjonalistką, jednak to spotkanie okazało się zbyt dużym wyzwaniem i całkiem się pogubiła. Musiała jednak przez to przebrnąć. Trochę drżącym głosem zaprosiła wszystkich by usiedli przy niedużym stole konferencyjnym. Po chwili na blacie pojawiła się kawa, ciastka i teczki z umowami, które mieli podpisać. Dyrektor patrzył z zadowoleniem jak poszczególne dokumenty są przyozdabiane kompletem podpisów i pieczątek. Basia zaś nie mogła oderwać wzroku od Roberta, który ze stoickim spokojem podpisywał dokumenty, a pod stołem pocierał swoją nogą o jej łydkę.

- Pani Basiu, mam tu jedną wątpliwość. Chodzi o paragraf dziesiąty, trzecia linia. Niech Pani nie wstaje, podejdę pokazać – wtrącił nagle Adam.

Podszedł do niej z tyłu. Pochylił się jakby chciał coś pokazać. Był blisko. Stanowczo zbyt blisko. Poczuła zapach jego perfum. Nieznacznym, niezauważalnym ruchem pogładził jej ramię przez bluzkę. Chyba nikt nie zauważył? – spanikowała Basia. Nieznaczny dotyk, zapach, absurdalność sytuacji spowodowały, że poczuła wilgoć w kroczu.

- O tutaj Pani Barbaro – Adam cały czas stał pochylony nad nią.

- Głupstwo Panie Adamie, to literówka. Poprawimy i zaparafujemy – odpowiedziała szybko.

Dyrektor szczerzył się tylko w szerokim uśmiechu, patrząc jak coraz więcej dokumentów okraszonych kompletem podpisów ląduje w teczkach. Tak jak lubił – pełen profesjonalizm.

- Panowie, dziękuję za spotkanie. Mam nadzieję, że to początek owocnej współpracy. Muszę się już oddalić, ale oddaję panów w ręce najlepszego fachowca w banku. Jest dziś tylko do panów dyspozycji i na pewno będzie bardzo pomocna przy omawianiu szczegółów współpracy.

Za dyrektorem jeszcze nie zamknęły się dobrze drzwi, kiedy poczuła na szyi pożądliwe usta Adama.

- Adam co robisz? Ktoś może wejść, proszę… - w tym momencie zamknął jej usta pocałunkiem. Gwałtownym, namiętnym i nie znającym oporu. Czuła jego dłonie na wpychające się pod spódnicę.

Robert przestał drażnić jej nogę. Wstał i podszedł do drzwi. Przekręcił zamek.

- Panowie, co wy wyprawiacie? - dyszała Basia, powoli tracąc panowanie nad sobą.

Nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Adam odwrócił ją bez zbędnych ceregieli i zadarł spódniczkę do góry. Jego oczom ukazał się apetyczny tyłeczek. Nawet nie zadawał sobie trudu ściąganiem fig. Odsunął je szybkim ruchem dłoni na bok i złapał swojego uwolnionego w międzyczasie kutasa, który prężył się już okazale. Splunął na niego i przesunął pomiędzy jej gorącymi, wilgotnymi wargami. Gdy poczuł, że znajduje się we właściwym miejscu, zatkał Basi usta dłonią i pchnął potężnie.

Jęknęła przeciągle. Zabolało. To był bardziej gwałt niż seks dwojga kochanków. Adam nie przejmował się tym za bardzo. Wykonywał zdecydowane pchnięcia, a pal znikający raz po raz w jej gorącym wnętrzu robił się coraz bardziej śliski i wilgotny. Basia zaczynała odczuwać przyjemność. Popatrzyła na Roberta. Z rozporka sterczała mu już okazała dzida. Zastawiał się chyba co robić. Adam zapamiętale posuwał ją od tyłu sapiąc i ciągnąc za włosy. Traktował ją jak tanią kurwę, ale Basi coraz bardziej to odpowiadało. Wystroiła się dla nich jak królewna. Wybierała ciuchy całe popołudnie, a oni po prostu biorą ją jak sukę i to w miejscu niemal publicznym. Bez gry wstępnej, tak po prostu, jak tanią dziwkę. Czuła klaśnięcia jąder Adama o swoje krocze. Rozkosz narastała. Robert podszedł z przodu usiadł na krześle i zamachał swoim żylastym prąciem przed jej ustami. Basia zaczęła ssać łapczywie.

Krzysztof! - nagle naszła ją myśl. Chciałby wiedzieć. Chciałby widzieć. Rozkosz przybierała na sile.

- Robert weź moją komórkę z biurka i zrób mi zdjęcie, proszę? – wysapała pomiędzy miażdżącymi jej pośladki pchnięciami Adama.

- Zdjęcie? Po cholerę, do albumu rodzinnego? – odpowiedział Robert, niezadowolony, że jej usta zostawiły członka bez pieszczot.

- Dla męża – Basia wyłożyła karty na stół.

Panowie spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Rytmiczne pchnięcia Adama ustały.

- Da męża?! – powiedzieli niemal równocześnie. Na ich twarzach zagościło spore zaskoczenie.

- Tak, dla męża! Pieprz mnie, skoro już zacząłeś –sama nie wiedziała skąd w niej tyle zdecydowania i wulgarności.

- No to pokażmy mężowi jak się traktuje damę – sapnął Adam i zaczął ją ruchać tak ostro i brutalnie, że wszystkie uczucia zaczęły się zlewać w jeden wir, wciągający ją coraz mocniej w otchłań wyuzdania i rozpusty.

- Uśmiech kochanie, do tego zdjęcia – kpiącym głosem powiedział Robert i zaczął. Najwięcej uwagi poświęcił jej twarzy, na której pojawiały się grymasy rozkoszy i bólu.

- Oooo tak, jeszcze jedno! Świetne! – z zadowoleniem spojrzał na wyświetlacz. Udało się uchwycić moment, w którym jego żylasta pała wysunęła się z ust Basi, jednak pozostała połączona połyskującą strużką śluzu i śliny.

- Jak mąż ma na imię? – zapytał.

- K.. rzyyy… siek – wysapała Basia, dobijana mocnymi pchnięciami do podbrzusza Roberta. – Co chcesz zrobić?

- W kontaktach zapisany jako Krzyś? Wyślę mu pozdrowienia od żony z pracy. Co Ty na to?

Basia próbowała spojrzeć na niego wytrzeszczonymi z niedowierzania oczami, ale czym prędzej chwycił ją za włosy i wepchał kutasa głębiej w gardło.

- Przecież chcesz tego, prawda? Oboje tego chcecie najwyraźniej? Po co inaczej te zdjęcia? – dręczył ją pytaniami, na które nie mogła odpowiedzieć.

- To jak? – zapytał jeszcze raz wysuwając chuja z jej ust. Podniósł jej głowę do góry. – Ty to zrób – dodał z szatańskim błyskiem w oku, podsuwając jej telefon pod nos. Zdjęcie było już dodane, kontakt wybrany. Wystarczyło dotknąć wyświetlacza.

Pieprzyć! – Pomyślała Basia. W końcu temu ma służyć ta zabawa. Kutas w jej rozgrzanej cipie poczynał sobie śmiało. Cały zbieg okoliczności i wiszący w powietrzu testosteron, powodowały u niej coraz mocniejsze doznania. Wiedziała, że zaraz dojdzie. Czy chce, czy nie. Chciała. Pragnęła tego jak cholera. Byle tylko nie krzyczeć. Miała wrażenie, że wszyscy w banku podsłuchują

Wyciągnęła dłoń. Jej palec dotknął właściwej ikonki. Stało się.

- Damy mężowi chwilę. Może potem wyślemy mu następne.

Wiadomość od żony zastała Krzyśka u klienta. Omawiali właśnie kwestie modernizacji sieci komputerowej. Krzysztof nie miał za bardzo głowy do pracy, ale musiał się wziąć w garść. Nie można było przeżyć życia fantazją. Coś do gara trzeba włożyć – myślał, zadając zdawkowe pytania mające na celu uzyskanie jak najwięcej informacji o potrzebach klienta. Gdzieś, w głowie świtało mu, że już minęła dawno dziesiąta. Pewnie nic się ciekawego nie dzieje. Zresztą, co ciekawego może dziać się w banku? – pomyślał usiłując udawać zainteresowanie słowami klienta. Nawet nie odnotował wiadomości, której przybycie objawiło się cichym dźwiękiem i wibracją.

- Panie Krzyśku, wiadomość Pan dostał – życzliwie podpowiedział klient, skinąwszy głową w kierunku leżącego na biurku telefonu.

- Tak, tak. Dziękuję. Pewnie nic ważnego – odparł Krzysztof, kontynuując monolog na temat przepustowości sieci. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego. Wiadomość! Może Basia!

Szybkim ruchem sięgnął po telefon. Faktycznie Basia. MMS? – pomyślał zdziwiony. Przez chwilę nie mógł dostrzec co przedstawia nadesłane zdjęcie. Dopiero po chwili, z gąszczu na ekranie wyczytał rysy swojej małżonki, której mina była cokolwiek ekstatyczna. Przed jej nosem dumnie prężył się połyskujący od śliny kutas. Krzysztof znał tego fiuta. Pamiętał go.

Po kilku sekundach przyszło kolejne zdjęcie. Tym razem tyłek w charakterystycznych majteczkach, obok których przeciskało się kolejne, spore przyrodzenie.

- Panie Krzyśku, coś cię stało? – zapytał klient, który ze zdumieniem obserwował, jak Krzysztof najpierw blednie z otwartymi ustami, a po chwili oblewa się czerwonym rumieńcem.

- Mam nadzieję, że nikt nie umarł? – próbował zażartować.

- Nie, nie, wszystko w porządku – szybko odparł Krzysztof, ale jego rozbiegane oczy nie były w stanie nawiązać kontaktu, bo przychodziły kolejne zdjęcia.

- Panie Mariuszu, ja bardzo przepraszam, ale wyszła taka osobista sprawa. Czy moglibyśmy dokończyć ten temat jutro? – wymamrotał niewyraźnym głosem Krzysiek. – Ja muszę coś pilnie załatwić – kontynuował patrząc na kolejne zdjęcia wyświetlające się przed jego oczami.

- Jasne, jeśli coś pilnego, to spotkajmy się jutro. Sprawa nie jest pilna, a widzę, że pan wie, czego potrzebujemy. Skoro to jakaś rzecz nie cierpiąca zwłoki – odpowiedział rozmówca Krzyśka, wstając z fotela i wyciągając dłoń na pożegnanie.

Krzysztof nawet nie wiedział jak i kiedy znalazł się w samochodzie. W międzyczasie dostał kilkanaście zdjęć, z których jednoznacznie wynikało, że jego żona uprawiała dziś seks z dwoma facetami.

Jego głowę nurtowało kilka kwestii. Kto robił zdjęcia? Czy jeden z nich? Czy ona im powiedziała? – mnóstwo niepewności pomieszanej ze skrajnym podnieceniem przetoczyło się przez Krzysztofa. Podjął szybką decyzję. Drżącym palcem dotknął ikonkę połączenia. Przyłożył smartfon do ucha oczekując w napięciu na to, czy żona odbierze. Jeden sygnał, potem drugi…

- Popatrz Basia, mąż dzwoni – z bezczelnym uśmieszkiem powiedział Robert, pakując jej jednocześnie kutasa głębiej w usta. – Chcesz pogadać? – zadał retoryczne pytanie, pchając się z okazałym fiutem.

- A może małżonek ma ochotę posłuchać? Sprawdźmy zatem czy spodoba mu się jak jego żona pozyskuje nowych klientów – Robert przesunął palcem po ekranie.

- Halo, Basia… - niepewnym głosem zaczął Krzysiek. Po drugiej stronie nikt nie odpowiedział. Było tylko słychać jakieś dziwne szelesty. Po chwili dotarły do niego charakterystyczne dźwięki. Dźwięki seksu.

- Ssij go mała, ssij, już niedługo – powiedział Robert na tyle głośno aby mieć pewność, że zostanie usłyszany. – Adam, jak się czujesz w tej ciasnej cipce? Wyglądasz jakbyś miał zaraz eksplodować. – kontynuował monolog.

- Uhhhhh, uhhhhh – wysapał Adam przyspieszając swoje i tak ostre ruchy.

Basia jęczała coraz głośniej. Krzysztof słuchał jak zahipnotyzowany. Nie był w stanie tego przerwać. Słyszał wszystko, co mówił Robert. Jego uszy wypełniały mlaszcząco, szeleszczące dźwięki, pomieszane z sapaniem i jękami.

Basi było już wszystko jedno, kto jej słucha, kto na nią patrzy i kto mógłby wejść do pokoju. Jej drobnym ciałem targnęły pierwsze spazmy orgazmu.

- Aaaaaaaaargh!!! – wydała z siebie stłumiony przez kutasa w ustach jęk. Robert przytrzymał ją, aby nie upadła. Adam złapał za biodra i ruchał w oszalałym tempie. Po chwili również wydał z siebie zwierzęcy jęk. Szczytował. Po kilku ostatnich pchnięciach wysunął swojego opadającego członka z gorącego wnętrza Basi. Spojrzał na zaczerwienione wargi, pomiędzy którymi pojawiła się charakterystyczna, biaława ciecz. Adam uśmiechnął się tylko i zdecydowanym ruchem przesunął majteczki Basi na swoje miejsce.

- Ciasteczko dla męża – zaśmiał się, wycierając z lubością członka o jej spódniczkę.

Robert również był już blisko. Szybko wysunął połyskującego od śliny i śluzu członka z ust Basi i kazał jej uklęknąć.

Co on chce zrobić? – wpadła w popłoch. Chyba nie ma zamiaru… - jej rozważanie przerwał silny strumień spermy uderzający o dekolt. Robert celował tak, aby większość nasienia spłynęła prosto pod biustonosz, ale przypadkiem, czy może celowo, kilka strzałów trafiło w białą bluzkę Basi.

- Ooooo tak Basiu, pięknie wyglądasz. Mężowi będzie się podobać.

Po tych słowach Roberta, połączenie zostało zerwane. Krzysztof został wyrwany z pełnego napięcia letargu. Po kilku sekundach przyszedł kolejny MMS. Na zdjęciu widoczna była biała, częściowo rozpięta bluzka, dekolt i biustonosz. Wszystko pokryte mokrymi plamami.

W biurze Basi atmosfera zaczęła opadać. Panowie szybko i sprawnie pozapinali rozporki. Przez chwilę panowało niezręczne milczenie. Basia wyciągnęła z torebki chusteczkę i próbowała zetrzeć wilgotne ślady z bluzki. Czuła też lepką wilgoć wypływającą z jej gorącego wnętrza na majteczki. Nagle dopadło ją wrażenie, że cały personel banku podsłuchuje przyczajony za drzwiami jej gabinetu. Jej twarz oblał natychmiast czerwony rumieniec.

Panowie obserwowali jej poczynania z rozbawieniem. W międzyczasie, Adam zdążył odblokować drzwi. Poza ciemniejszymi miejscami na białej bluzce i czerwonymi policzkami Basi nic nie wskazywało na to, że przed momentem, w pokoju rozegrała się krótka, spontaniczna orgietka.

- Taki sposób załatwiania interesów w banku to ja rozumiem – wesoło zagaił Robert rozsiadając się na kanapie.

Basia spuściła oczy. Sytuacja ją skrajnie podniecała, jednak teraz, po wszystkim dopadło ją poczucie wstydu i winy. Co zrobi Krzysztof?! – nurtowała ją coraz mocniej ta myśl. Szybko wzięła w dłoń telefon. Zaczęła przeglądać zdjęcia, które zostały wysłane do jej męża. Czy on na pewno jest na to gotowy?

- Basiu, zaskoczyłaś nas tym, że twój mąż o wszystkim wie. Mieliśmy ciebie za zagubioną mężatkę, a tu się okazuje, że jesteś całkiem zwariowaną kocicą – kontynuował monolog Robert. – Nie będę zaprzeczał, że podoba mi się ta sytuacja – dodał jeszcze.

- Jak myślisz Adam? - spojrzał pytająco na kolegę.

- Zdecydowanie Robert, zdecydowanie – padła konkretna odpowiedź.

- Widzisz Basiu, sytuacja jest taka, że chętnie kontynuowalibyśmy tą zabawę, może nawet w bardziej wyuzdany sposób, ale nasza misja tutaj w zasadzie jest wypełniona. Oddział już w pełni funkcjonuje, a my musimy przenieść się do Gdańska, gdzie otwieramy kolejną placówkę. Tam będziemy urzędować przez kolejne kilka miesięcy. Jesteśmy tu jeszcze dwa tygodnie. Chętnie się spotkamy zawsze, kiedy będziesz miała ochotę. Możesz też zabrać Jagodę. – Basia zauważyła błysk w oku Roberta.

- I męża, gdyby chciał popatrzeć na żywo. Pora na nas – dodał od niechcenia Adam.

Panowie tylko skinęli głowami na pożegnanie i drzwi gabinetu zamknęły się z cichym trzaskiem.

Basia kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Jej krocze pulsowało podnieceniem i wilgocią. Z góry zaś, spływały na nią pokłady wyrzutów sumienia.

Rozległ się dźwięk telefonu. Krzysztof!!! – spojrzała na wyświetlacz ze strachem w oczach. Co ona ma mu powiedzieć? Właśnie dała się zerżnąć dwóm rasowym samcom, a ewidencja poszła w świat. Za późno na żale – pomyślała. W końcu to on mnie namawiał – przełamując resztki oporu odebrała telefon.

- Nic nie mów. Porozmawiamy w domu. Możesz teraz przyjechać? Ja się zwolnię, bo i tak nie jestem w stanie wysiedzieć – szybko wyrzuciła z siebie do słuchawki.

Chwila ciszy.

- Ok. Będę za 20-30 minut – odpowiedział Krzysztof.

Basia podniosła słuchawkę telefonu na biurku. Wybrała wewnętrzny.

- Panie dyrektorze, nie czuję się najlepiej, czy mogłabym się zwolnić szybciej? Jakoś wyczerpało mnie to spotkanie. Za dużo nerwów.

- Zadowoleni? Oczywiście, że byli zadowoleni. Tak, podpisali wszystko. Sprawa załatwiona – odpowiadała na pytania przełożonego.

Spróbowaliby być niezadowoleni – pomyślała czując mrowienie między nogami.

Dyrektor, najwyraźniej usatysfakcjonowany tym, co usłyszał nie oponował specjalnie. Basia szybko zgarnęła torebkę z biurka i wyszła z pokoju. Starała się przemknąć jak najszybciej, a i tak miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, że wszyscy wiedzą.

Na złodzieju czapka gore – przeszło jej przez myśl, a nieznośny, czerwony rumieniec znowu zagościł na jej policzkach. Byle szybko do samochodu. Czuła jak wilgoć w jej majtkach przesiąka powoli i zaczyna spływać po wewnętrznej stronie uda. Szybciej! – poganiała się w myślach.

Z dużą ulgą zamknęła za sobą drzwi auta. Ruszyła z piskiem opon. Gdy dojechała do domu, na podjeździe stał już samochód Krzysztofa. Chwile zawahała się, po czym wysiadła i podeszła do drzwi wejściowych. Nie zdążyła nacisnąć klamki. Drzwi otworzyły się. Dostrzegła w półmroku holu błyszczące oczy męża. Przekroczyła próg.

Krzysztof czekał na Basię już od dobrych pięciu minut. Trząsł się cały z podniecenia i niepewności. Gdy tylko jego żona znalazła się wewnątrz, pchnął drzwi, zatrzaskując je z impetem i zdecydowanym ruchem przyciągnął ją do siebie. Ich usta połączyły się w gwałtownym pocałunku. Myśl, że przed chwilą oglądał te usta oblizujące z zapałem żylastego kutasa, wyzwoliła gigantyczne pokłady niekontrolowanego podniecenia. Wpychał swój język łapczywie pomiędzy czerwone wargi Basi, nie dając jej złapać tchu. Jego dłoń powędrowała pomiędzy nogi. Poczuł lepką wilgoć. Oderwał na chwilę usta od ust żony.

- Skończył w środku? Który? – wysapał chrapliwym szeptem Krzysztof.

- Adam – odpowiedziała krótko Basia patrząc z niepokojem w oczy męża. Wyglądał jak w amoku. Ręce mu latały na wszystkie strony. Dłonie były wilgotne od potu.

Krzysztof porwał żonę na ręce. Myślała, że niesie ją do sypialni, jednak Krzysiek był w stanie dojść tylko do salonu. Niezbyt delikatnie rzucił ją na kanapę. Ich usta znowu spotkały się w pocałunku. Basia czuła na swoich policzkach, na szyi lubieżny, gorący język swojego męża.

Czy to jeszcze mój mąż? – pomyślała. Czy może opętany seksem szaleniec?

Guziki bluzki rozleciały się wokół po gwałtownym szarpnięciu. Poczuła palce natarczywie mocujące się z zapięciem od biustonosza, który wkrótce ustąpił. Miseczki odlepiły się z mlaśnięciem od piersi pokrytych lepką, połyskującą wilgocią. Krzysztof spojrzał tylko szybko ze zrozumieniem. Jego wargi łapczywie zaczęły chwytać, na przemian lewy i prawy sutek. Basia westchnęła w przypływie nagłej przyjemności.

Gdy Krzysztof pieścił jej piersi, pracowicie je gryząc i liżąc, poczuła jak wielką ma teraz nad nim władzę. W tym momencie nie był już jej samcem alfa. Jego zadaniem było dać jej rozkosz. On się nie liczył. Przed oczami zawirowały jej wszystkie obrazki minionych dni. Męscy, kipiący testosteronem kochankowie, zachęty męża, aż wreszcie jego głowa, którą właśnie trzymała za włosy i dociskała w miarę rosnącego podniecenia do piersi. Piersi zaznaczonych przez prawdziwego, żylastego samca zdowbywcę. Popchała jego głowę niżej.

- Cipkę, liż mi cipkę – wysapała lubieżnym głosem.

Krzysztof nie dał się długo prosić. Jego twarz była czerwona od podniecenia i dzikiej żądzy. Szybkim ruchem zadarł do góry jej krótką spódniczkę. Uniosła się lekko do góry aby ułatwić mu zdjęcie majteczek, które również odkleiły się z lekkim mlaśnięciem od jej krocza. Po chwili jęknęła z zadowolenia, kiedy język męża znalazł drogę do łechtaczki.

Przeżywał nawałnice emocji. Mieszało mu się już podniecenie, upokorzenie i szaleństwo. Na twarzy czuł lepkość. Wiedział, że to nasienie kochanków. Jego piękna żona puściła się dziś jak rasowa kurwa. I jemu to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie. Kochał ją i szalał za nią. W wyobraźni widział ją otoczoną gąszczem kutasów tryskających spermą na wszystkie strony. Zatracony w tych perwersyjnych wizjach ocknął się dopiero kiedy jego głowa znalazła się w żelaznym uścisku drżących ud.

Aaaaaaaaaaaaa!!!! – Basia szczytowała podrygując bezładnie na kanapie. Po kilku gwałtownych szarpnięciach, uścisk jej ud zelżał. Krzysztof gorączkowo rozpinał rozporek. Gdy tylko jego nabrzmiały członek wydostał się ze spodni, jednym ruchem gwałtownie wszedł w rozgrzaną, pulsującą pochwę, rozpoczynając gwałtowne pchnięcia. Wiedział, że nie będzie to trwało długo.

Basia nie zdążyła jeszcze ochłonąć po kolejnym dziś orgazmie, kiedy poczuła jak penis Krzysztofa,, bez żadnego oporu wślizguje się do jej szparki. Prawdę powiedziawszy, po wcześniejszych doznaniach nie czuła zbyt wiele. Dziwne – pomyślała – jej mąż miał całkiem pokaźnego członka, który dostarczył jej nieraz sporo rokoszy. Teraz jednak myślała tylko o obcych kutasach, które wypełniały ją wcześniej. Czuła, męski, obcy zapach. Obcy!!! – to chyba był klucz do wszystkiego. Zasmakowała owocu zakazanego, który smakował lepiej niż owoc znany i smakujący zawsze tak samo. Dziwne – przeszło jej po raz kolejny przez myśl – dla tych obcych była uległą suką, a nad mężem miała coraz większą władzę.

Jego język zaczął natarczywie wpychać się między wargi. Gorący, sapiący oddech przypominał jej, że Krzysztof zaraz uwolni swoją spermę w jej wnętrzu. Nie czuła jednak znajomego smaku męża. Jej usta wypełniał smak nasienia kochanków.

-Taaaak, pieprz mnie… Adam – wyszeptała do ucha Krzysztofa, który spojrzał na nią z obłędem w oczach, czując wzbierające w jądrach nasienie.

- Lubisz to? Lubisz jak twoją żonkę pieprzą prawdziwi twardziele? Wiesz jak mi dzisiaj dogodzili? Traktowali mnie jak tanią dziwkę. I wiesz co? Podobało mi – szeptała lubieżnym głosem.

Krzysztof nic nie dopowiedział tylko przyspieszył swoje ruchy. Zaczął postękiwać coraz głośniej, a jego palce wpijały się brutalnie w piersi żony.

- Stój! Nie tak prędko – Basi zaświtał w głowie szatański plan. Gwałtownie cofnęła biodra. Kutas Krzysztofa zadyndał bezradnie, pulsującw powietrzu. Próbował wepchnąć go z powrotem, ale Basia zasłoniła dłonią wejście do pochwy. Jej mąż stęknął po raz kolejny, kiedy niewielka strużka nasienia wysączyła się z czubka penisa.

- W samą porę – powiedziała wpatrując się w niego błyszczącymi oczami. – Zadałam pytanie. Nie odpowiedziałeś – drugą dłonią pociągnęła do góry jego podbródek. Ich oczy spotkały się.

Krzysztof sprawiał wrażenie jakby został wyrwany z hipnozy. Patrzył na nią, jakby nie rozumiał co się wkoło niego dzieje.

- Basia, proszę, już nie wytrzymam, muszę dojść – szepnął tylko.

-Najpierw odpowiedz. Lubisz jak pieprzę się z prawdziwymi ogierami? Lubisz to? Chcesz żebym dalej to robiła? Z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę? – Basia sama była zaskoczona tym, co wygadywała i władczością swojej postawy. Przez chwilę miała poczucie, że się zagalopowała i zaraz czar pryśnie.

- Tak, uwielbiam kiedy zachowujesz się jak dziwka! Tak, uwielbiam kiedy pieprzysz się z innymi facetami – niespodziewanie odparł jej mąż. – Kocham cię – dodał jeszcze, spuszczając oczy.

Basia uśmiechnęła się. Jedną dłonią przyciągnęła jego usta do swoich, a drugą nakierowała członka na wejście do pochwy. Po niecałej minucie Krzysztof opadł na nią bezwładnie drżąc z uwolnionej rozkoszy.

- Teraz mnie wyliż, do czysta! – Basia uśmiechnęła się jeszcze raz widząc zaskoczone spojrzenie męża.

W końcu to wszystko, to twój pomysł – dodała jeszcze w myślach spychając jego głowę niżej. Ja tylko dostosowałam się do proponowanych zasad – usprawiedliwiła się, czując ciepły język pracowicie zlizujący lepki bałagan wypływający z jej kobiecości.

Po kilku minutach milczenia i dochodzenia do siebie, Basia przerwała krępujące milczenie.

- Teraz, kiedy to się stało tak na serio, na trzeźwo, dalej Cię to kręci?

Krzysztof milczał. Jego głowa spoczywała na piersiach żony.

- Mówiłam, co mówiłam, bo to chciałeś słyszeć. Na tym polega ta fantazja? – upewniała się. – Kocham Cię cały czas – dodała. – Musisz jednak wiedzieć, że podoba mi się ta gra. Podoba mi się to, że jestem pieprzona jak suka, a potem adorowana przez ciebie jak bogini. Nie znałam siebie od tej strony.

- Krzysiek, powiedz coś.

- Zaskoczyłaś mnie trochę. Spodziewałem się, że może dojść do czegoś między tobą a nimi, ale nie pomyślałbym nawet się, że tak nagle, że w banku. No i to, co działo się teraz. Naprawdę nie pozwoliłabyś mi skończyć gdybym nie odpowiedział na to pytanie? – spoglądał badawczo w oczy żony.

- Na sto procent kochanie, na sto procent – odparła Basia. – Skoro chcesz się bawić w rogacza i hot wife, to musisz się liczyć z takimi rzeczami. Podoba mi się to! – dodała z błyskiem w oku.

Hot wife? Kiedy ona się tego nauczyła? Pomyślał

- Jasne. Chcę się w to bawić, tylko… boję się tylko… - Krzysztof powoli artykułował wyrazy. – O twoje uczucia. Nie wyobrażam sobie żebym mógł cię stracić.

- Krzysztof, to jest układ czysto seksualny. Sam to wymyśliłeś – spojrzała na niego oskarżycielsko. – Nie rzucę ciebie, nie będę wymykać się na randki. To są tylko sztywne kutasy. Fakt, cholernie apetyczne kutasy – dodała. – Jeśli kiedykolwiek zrobię to jeszcze z kimkolwiek, to tylko wtedy, jeśli ty będziesz to akceptował.

- Jasne – przytulił ją mocniej z ciężkim westchnięciem.

- Chcę jednak wyraźnie podkreślić. Nie spodziewałam się tego, ale podoba mi się ta zabawa. Wiedz, że jeśli będziesz chciał się w to dalej bawić, to ja będę się bawić… z dość dużym zaangażowaniem.

- Rozumiem. Mi… - zawiesił głos - też się podoba. Mam wątpliwości, ale kto by nie miał w takiej sytuacji – odpowiedział już bardziej zdecydowanym głosem Krzysztof.

- Moi sympatyczni koledzy niedługo wyjeżdżają. Raczej na stałe – mówiąc to patrzyła w oczy mężowi. Miała wrażenie, że pojawiła się w nich ulga.

- Jednak… - kontynuowała – mam dzwonić jeśli tylko poczuję chęć. A raczej poczuję- dodała cicho.

- No i wreszcie… , za dwa tygodnie panowie żegnają się z naszym miastem, więc nasza zabawa dobiegnie końca. Przynajmniej w tym gronie. Wspominali coś o pożegnalnym party. Mówili też, że… – Basia zawiesiła głos – mogę ciebie zabrać – dokończyła jednym tchem i wlepiła świdrujące spojrzenie w męża.

Spojrzenie i zaskoczona mina Krzysztofa były bezcenne.

- Tylko… - kontynuowała uwodzicielskie droczenie Basia - …tam może się dziać bardzo wiele. Nie wiem czy to zniesiesz. – cedziła uważnie każde słowo, obserwując reakcję męża.

- Zastanów się nad tym wszystkim na spokojnie. Powiedz mi jutro co myślisz w temacie dzwonienia i w temacie zaproszenia – Basia zdobyła się na bardzo konkretny ton. - A teraz kończmy tą orgię, bo za chwilę dzieciaki wracają ze szkoły. Wymownie spojrzała na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał czternastą.

Na drugi dzień Basia nie zdążyła jeszcze dojechać do biura, kiedy z torebki dobiegł ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziwne – pomyślała. Kto tak wcześnie?

Sięgnęła do torebki. Krzysztof? Czyżby coś się stało? Kliknęła na wiadomość - „1. Tak, 2. Tak.”

Wiedziała już, że to będą interesujące dwa tygodnie.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...