Skocz do zawartości
lucas808

Poznając siebie...

Rekomendowane odpowiedzi

No proszę ... Cenna lekcja dla Marty. Nie mogę się doczekać ich kolejnych wspólnych przygód. 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ciemność w salonie rozjaśniał jedynie nastrojowy blask świec, oraz ciepły płomień w kominku. W powietrzu unosił się aromatyczny zapach kuchennych eksperymentów Marty. Cały dzień przygotowywała się na ten szczególny wieczór. Chociaż od kilku miesięcy wręcz nie rozstawała się z mężem, celebrując każdą spędzoną z nim sekundę, ta kolacja miała być wyjątkowa.

 

Powodów było kilka. Przede wszystkim każdego dnia starała się być jak najlepszą wersją samej siebie, chcąc wynagrodzić mu popełnione błędy, oraz docenić trud jaki włożył w odbudowę ich małżeństwa. Chciała też pokazać, że jej ostatnie wybryki były tylko chwilowym przejawem ludzkiej słabości. Czuła się przede wszystkim żoną i matką. Musiała udowodnić, że postawienie tego na szali, by realizować swoje ambicje było fatalnym w skutkach błędem. Każdego dnia pracowała na to, by odzyskać zaufanie. Całkowicie zerwała wszelkie toksyczne kontakty i opuściła środowisko, które po prostu do niej nie pasowało. Realizowała się w roli nowoczesnej pani domu i pilnowała, by tym razem tego nie zepsuć. Robert bardzo doceniał jej starania. Regularnie podkreślał, że bez niej zwyczajnie by sobie nie poradził.

 

Nieco gorzej wyglądała intymna sfera małżeństwa. Ciężkie miesiące negatywnie wpłynęły na poziom tej części pożycia. Choć Marta robiła wszystko, by przerwać stagnację, Robert cały czas z tyłu głowy miał widok upodlonej żony. Obraz, który kiedyś strasznie go podniecał, dziś stał się czymś nie do zniesienia. Również Marta na myśl o obcym mężczyźnie dostawała mdłości. Starała się robić wszystko, by nie zwracać ich uwagi. Seksowne ubrania zastąpiły skromne stroje. Również nowy kolor włosów uznała za zbyt wyzywający. Z ulgą wróciła do  naturalnego blondu.

 

Czas był w tym przypadku lekiem na wszystko. Oboje powoli, na nowo uczyli się swoich ciał, odkrywali pragnienia. Czuli, jakby zaczynali wszystko od początku. Z każdym dniem wracała fascynacja i namiętność. Od nieśmiałego seksu przy zgaszonym świetle, doszli do momentu szalonych wariacji na kuchennym blacie. Wszystko to miało doskonały wpływ na ich relacje. Czuli, że uzupełniają się doskonale i nie potrafią bez siebie żyć.

 

***

 

Marta z uznaniem w oczach zerknęła w lustro. W ostatnim czasie zyskała kilka kilogramów, ale chciała podobać się tylko Robertowi i wiedziała, że mu tym imponuje. Specjalnie dla niego włożyła tę sukienkę. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze niedawno potrafiła wyjść w niej z domu. Przesadnie krótka mała czarna wyglądała na niej piekielnie dobrze i podkreślała każdy szczegół jej perfekcyjnego ciała. Nie pamiętała kiedy ostatni raz miała na sobie pończochy i szpilki. Włosy podkręcone w delikatne fale i czerwone usta dodawały jej kobiecości. Od kilku miesięcy nie poświęciła tak wiele czasu na strojenie się. Dziś zrobiła jednak wyjątek, gdyż wymagała tego okazja.

 

-Wow! Zapomniałem o jakiejś rocznicy?

 

Brudny od samochodowego smaru Robert przekroczył próg domu, będąc w wyraźnym szoku.

 

-Idź się wykąpać, zaraz wszystko pobrudzisz!

-A może moja piękna żona pójdzie ze mną?

 

Mężczyzna złapał seksowną blondynkę i przytulił do siebie, chwytając w dłonie jej apetyczną pupę. Napotkał jednak na wyraźny opór, więc ustąpił.

 

-No dobrze. Już idę.

 

Dźwięk płynącej wody sprawił, że Marta mogła spokojnie sfinalizować przygotowania. Skończyła nakrywać do stołu i wyjęła kolację z pieca. Ostatnim, niezwykle ważnym elementem wystroju było małe pudełko, które ukryła, stawiając za wazonem kwiatów.

 

-Jestem. To co, powiesz mi co to za okazja?

 

Marta zmierzyła męża wzrokiem. W białej koszuli wyglądał bardzo męsko, a gdy dodatkowo była luźno porozpinana, działała na jej wyobraźnię.

 

-Chcę ci tylko o czymś powiedzieć. Ale później.

-No dobrze.

 

Wspólny czas szybko mijał na konsumowaniu wybornej kolacji i rozmowach na tematy bieżące. Głównym wątkiem była praca, gdyż Robert z przerażeniem wyjawił, że jego młodzi pracownicy zamierzają szukać lepszych perspektyw w stolicy kraju. Małżeństwo postanowiło jednak nie psuć sobie weekendu sprawami zawodowymi. Chcieli chłonąć każdą wspólną chwilę i cieszyć się swoim towarzystwem.

 

Robert wpatrywał się w oczy Marty które szkliły się, odbijając blask świec. Uwielbiał jej cudowne, pełne usta, złociste włosy. Wzrok płatał mu figle, gdy zawieszał się na bujnym dekolcie. Była piękna, cudowna. Stworzona do tego, by... się nią chwalić.

 

-Mam dla ciebie niespodziankę.

-Przestań, nie oczekuję prezentów.

-Tylko, że do tego jakby sam się przyczyniłeś.

-Co masz na myśli?

 

Marta podała mężowi pudełko, na które ten spojrzał marszcząc brwi.

 

-Otwórz.

 

Robert z nieskrywaną ciekawością zdjął kartonowe wieko. Gdy włożył dłoń do środka był wyraźnie zaskoczony, natomiast podekscytowana Marta nie mogła wysiedzieć na miejscu.

 

-To jakiś żart?

-Jestem śmiertelnie poważna.

 

Robert wstał z krzesła, a w dłoni trzymał... parę malutkich, dziecięcych butów. Był wręcz zszokowany i nie potrafił wydusić słowa.

 

-Czy ty?

-Tak, jestem w ciąży.

 

Marta również wstała i chciała niemal wskoczyć w objęcia męża, który rozłożył dla niej ręce. Gdy tylko go objęła... Runęli na ziemię z głośnym hałasem.

 

-Robert! Kochanie! Co ci jest?

 

Mąż Marty nie odpowiadał. Kobieta ułożyła go bezpiecznie i przerażona wezwała pomoc. Nie miała pojęcia co się stało. Czy to przepracowanie? Zbyt dużo emocji? Sama niepotrzebnie mu ich dostarczyła. Czuła się winna i piekielnie bała tego, że mogła zrobić mu krzywdę.

 

***

 

-Nic mu nie będzie. Chwilowy skok ciśnienia.

-Na pewno? Nie chcecie zabrać go na obserwację?

-Wszystko wróciło już do normy. To zdrowy chłop, a serce ma jak dzwon.

-Słyszysz skarbie, nic mi nie jest.

-Z taką żoną raczej nietrudno o szybsze bicie serca. Chyba sami będziemy musieli zmierzyć sobie ciśnienie.

 

Ratownicy byli wyraźnie oczarowani urodą Marty. Gdy tylko to zauważyła, ubrała długi sweter, by zasłonić co trzeba.

 

-Przepraszamy za zawrócenie wam głowy. Macie tyle roboty.

-Nigdy nie wolno lekceważyć takich objawów. Ale w pana przypadku to typowy efekt stresu, lub... Intensywnego doznania. Na nas już czas, zdrowia życzymy.

 

Medycy na odchodne ponownie obrzucili blondynkę spojrzeniami. Nie umknęło to Robertowi, który był dumny z tego, jak piękną ma żonę.

 

-Ale mnie przestraszyłeś!

-Nie wiem co się stało. Ale czuję się już dobrze.

-Oby, nie wybaczyłabym sobie, gdyby było to coś poważnego.

-Zbyt dużo szczęścia naraz. Po prostu.

 

Marta przytuliła siedzącego na krześle męża. Objęła go i czule pocałowała.

 

-Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.

-To już drugi miesiąc.

-Przynajmniej wiadomo skąd te dodatkowe kilogramy.

-Spadaj!

 

Robert wziął żonę na ręce i delikatnie ułożył na sofie, a następnie usiadł, kładąc na swoich kolanach jej zgrabne nogi.

 

-Widzę, że chyba wróciła ci energia.

-Czuję taki entuzjazm. Jakbym znów miał naście lat.

-Przypomnij sobie lepiej jak zmienia się pieluchy.

-To było tak dawno. Nasz syn to już duży chłopak, a tu taka niespodzianka.

-Nie rób z nas dziadków. Nadal jesteśmy młodzi.

-Patrząc na ciebie nie sposób o tym zapomnieć. Zresztą chyba nie tylko ja tak sądzę.

-Mówisz o tych zbokach? Nie zdążyłam się przebrać.

-I dobrze. Wyglądasz jak...

-Wiem, wiem. Przesadziłam.

-Nie to miałem na myśli.

 

Robert cały czas wodził dłonią po udzie Marty, a drugą masował jej łydkę. Kobiecie wyraźnie spodobały się te gesty. Lekko zamglone oczy i gęsia skórka świadczyły o tym, że nie zamierza się sprzeciwiać.

 

-Wyglądasz tak, jak na samym początku. Naturalnie, lecz piekielnie kobieco. Ten obraz cudownej żony gdzieś się później rozmył. Chciałaś na siłę być idealna. A ty jesteś piękna taka jaka jesteś, bez zbędnych dodatków.

-Miło, że tak myślisz.

-Gdy przypomnę sobie to jak na ciebie patrzyli, dotykali... Dostaję gęsiej skórki.

-Nie zaczynaj. Widzisz do czego to doprowadziło.

-Do tego, że jesteśmy kochającym się małżeństwem, a nasza rodzina niebawem się powiększy.

-Ale kilka miesięcy temu wszystko wisiało na włosku. Przecież prawie się rozstaliśmy.

-Jednak tak się nie stało. To jakiś znak, nie sądzisz?

-Sądzę, że to było nieodpowiedzialne.

-Tak sądzisz, ale czy tak czujesz?

-To co czuję nie jest teraz istotne. Najważniejsze jest dobro naszej rodziny.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 17.01.2021 o 11:25, Behemoth22 pisze:

Zgasła świeczka i skończyła się bajeczka.

Bo to była taka nie gasnąca świeczka, rozpaliła się na nowo.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

-Jak oni mogli zostawić mnie tak z dnia na dzień? Dałem im wszystko. Dobrą pracę w tej dziurze, doświadczenie. Mateuszowi dałem zaufanie. Był jak prawdziwy przyjaciel.

-Gdybyś dał im normalne umowy, miałbyś teraz czas na szukanie zastępców. Wspominałam ci o tym wiele razy.

-Jak zwykle wypominasz. Jesteś mądra po fakcie.

-I zazwyczaj mam rację. Trzeba było dać im stabilność i wyrzucić do kosza śmieciowe umowy. Mam z nimi pogadać?

-Jak chcesz ich przekonać? Pokażesz im cycki?

-Nie zaczynaj. Zawsze wszystkie niepowodzenia wyładowujesz na mnie.

-Skoro zjadłaś wszystkie rozumy, powiedz co mam teraz zrobić.

-Nie będę rozmawiała z chamem.

 

Drzwi głośno trzasnęły, a Marta wyszła z domu. Była wściekła na Roberta. Zawsze powtarzała mu, że kluczem do sukcesu w biznesie są zadowoleni pracownicy. Najgorsze było jednak to, że znów oberwało jej się za coś z czym miała niewiele wspólnego. Chciała jednak pomóc mężowi. Widziała, że sobie nie radzi i przemawia przez niego frustracja. Postanowiła interweniować. Przez okno zobaczyła Mateusza, który w warsztacie pakował swoje rzeczy. Liczyła, że uda jej się przekonać chłopaka, by został jeszcze na jakiś czas. Była pewna, że ma on do niej słabość.

 

-Marta! Jak ja dawno cię nie widziałem! Pięknie wyglądasz, ciąża ci służy.

-Dzięki, ty też się zmieniłeś. Nie było ostatnio okazji pogadać.

-Niestety. Tak się ułożyło, że muszę wyjechać. Moja dziewczyna zaczyna studia w mieście. Może i mnie uda się znaleźć coś lepiej płatnego.

-Próbowałam namówić Roberta na jakieś podwyżki, ale na próżno.

-Podwyżki? On jest nam winien pensje za trzy miesiące.

-Jak to?

-Tłumaczył, że podobno zakład jest w fatalnej kondycji.

-To niemożliwe. Mam wgląd do finansów i do tej pory wszystko grało.

-Nie wiem. Mam gdzieś te pieniądze. Chcę stąd odejść.

 

Słowa Mateusza zszokowały Martę. Czyżby nie wiedziała o wszystkim? Robert ma jakieś tajemnice? Tak, czy inaczej sprawa wymagała wyjaśnienia.

 

-W takim razie nie mam argumentów, by cię jakkolwiek zatrzymać.

-Dla ciebie byłbym gotów zostać i pomóc. Ale z twoim mężem nie chcę mieć nic wspólnego.

-Przecież zawsze się dogadywaliście. Byliście kumplami.

-Wiele się pozmieniało, padło zbyt dużo słów. Gdybyś wiedziała...

 

Marta kręciła głową z niedowierzaniem. Nie zdawała sobie sprawy jak toksyczna atmosfera panuje w rodzinnej firmie.

 

-Nie będę cię namawiać. Sam doskonale wiesz co robić.

-Marta, ja nie mogę tu zostać...

 

Chłopak przycisnął blondynkę do chłodnej ściany. Młoda żona zaparła się o nią rękoma, wbijając w jej powierzchnię swe długie, czerwone paznokcie. Nie była jednak w stanie oprzeć się młodemu, postawnemu mężczyźnie. Była pod wrażeniem tego jak zmężniał, nabierał typowo męskich cech fizyczności i charakteru. Początkowo próbowała się opierać, jednak nie była w stanie wygrać ze swą naturą. Uwielbiała, gdy facet decyduje co z nią robi. Była uległa, choć czuła, że tym razem powinna to przerwać.

 

-Co ty...

 

Nie zdążyła dokończyć, gdyż w ustach miała już język chłopaka. Będąc pod naciskiem, odwzajemniła pocałunek. Była zwyczajnie wściekła. Tak bardzo chciała, lecz tak bardzo nie mogła...

 

***

 

Robert był na siebie zły. Niepotrzebnie zrugał niczemu winną żonę. W ostatnim czasie był jednak kłębkiem nerwów i miał nadzieję, że Marta to zrozumie. Kto jak kto, ale ona znała go najlepiej. Rozumieli się przecież bez słów.

Gdy ochłonął, postanowił po nią iść. Schodząc po schodach układał w głowie przeprosinową przemowę. Był już przed bramą warsztatu, gdy jego serce zamarło...

 

***

 

Marta płonęła, a jej serce chciało połamać żebra. Stan w którym się znajdowała powodował, że przeżywała podwójnie każdy kontakt, a ochota na seks była trudna do poskromienia. Mateusz wręcz wpychał w jej usta swój język, a silnymi dłońmi ugniatał pośladki.

 

-Nie mógłbym dłużej pracować, gdy ty jesteś obok. Seks z tobą był pierwszym i najlepszym w moim życiu. Świadomość tego, że nie mogę cię mieć niszczy mnie od środka.

-O czym ty w ogóle mówisz?

-Ja się w tobie za...

 

Mateusz nie zdążył dokończyć, gdy Marta wyrwała się z uścisku i uciekła. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak daleko zabrnął niewinny flirt. Dostała kolejny sygnał, że jej rozwiązłość była bardzo niebezpieczna. Jedno było pewne, musiała o wszystkim porozmawiać z Robertem.

 

***

 

Gdy żona przebiegła obok, nie wiedział co robić. Biec za nią, czy posłuchać wyjaśnień młodego pracownika. Czuł się dziwnie. Był roztrzęsiony i... rozczarowany. Nie mógł jednak zostawić teraz żony samej. Był jej oparciem.

 

***

 

Marta siedziała w fotelu wpatrzona w ścianę. Myśli kotłowały się w jej głowie. Zerwała się na równe nogi, słysząc kroki na schodach. Gdy zobaczyła Roberta, rzuciła mu się na szyję.

 

-Przepraszam, nie chciałam, to on...

-Wiem, wszystko widziałem i słyszałem.

-Gdybym wiedziała, że on się zakocha, to nigdy bym mu nie pozwoliła.

-Oboje pozwoliliśmy.

-Ale to moja wina...

-Ciągle tylko moja wina, twoja wina. Chyba w tym wszystkim zapomnieliśmy o czymś najważniejszym.

-O czym?

-Jesteśmy małżeństwem. I jeśli coś robimy, to razem.

-Ale przez chwilę przyjemności nasze życie tak się pokomplikowało...

-Musimy wyciągnąć jakieś wnioski. Chłopaki odejdą, w ich miejsce przyjdą inni, więc zakład jakoś przetrwa. Nasza rodzina się powiększa i to jest teraz najważniejsze.

 

W oczach Marty zakręciły się łzy. Cieszyła się, że wszystko jakoś się układa i udaje się posprzątać cały bałagan, który wytworzył się w ich życiu.

 

-Pójdę zobaczyć, czy już się spakował. A ty odpocznij, musisz się oszczędzać.

 

Znów czuła się tak jak kiedyś. Robert, jej mąż, samiec alfa, potrafił jak nikt inny zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Wiedziała, że z nim może wszystko.

Jej głowę zaprzątała jedna kwestia. Dziwne wydawało się to, co Mateusz mówił o finansach firmy. Uznała jednak, że motywowany uczuciami chłopak, mógł zwyczajnie zmyślać, by pozbyć się konkurencji. Postanowiła tego nie sprawdzać, ufała Robertowi.

 

***

 

Robert czuł, że musi walczyć. Był głową rodziny i na jego barkach spoczywało zapewnienie jej bezpieczeństwa. Gdy wrócił do warsztatu, Mateusza już nie było. Udało się uniknąć konfrontacji. Nagły wybuch emocji mógł źle się skończyć. Postanowił zająć się pracą. Był to najlepszy sposób na wyciszenie i ukojenie skołatanych nerwów.

 

Nie spostrzegł nawet, że minęło kilka godzin. Leżąc w tym czasie pod jednym z aut nie zauważył, że zrobiło się już ciemno. Kochał tę pracę i potrafił zupełnie w niej zatracić.

W pewnym momencie w pomieszczeniu zgasło światło. Mężczyzna chciał zobaczyć co się dzieje, lecz próbując wyjechać spod samochodu uderzył się w głowę.

 

-Co jest kurwa?!

 

Czuł jak powoli rozsuwa się rozporek z którego po chwili wyskoczyła jego męskość.

 

-Ktoś tu jest chyba mocno napalony.

 

Robert szybko rozpoznał znajomy, aksamitny głos. Nie miał już zamiaru wychodzić spod auta.

 

Miękkie, puszyste usta i delikatny język siały spustoszenie w dolnych rejonach jego ciała. Każdy pocałunek spadający w te okolice powodował drżenie całego ciała. Było to cudowne cielesne doznanie, którego nie mógł zobaczyć, a jedynie czuć. Charakterystyczny dźwięk splunięcia zwiastował, że najlepsze dopiero nadchodzi. Drobna dłoń objęła dorodny korzeń i rozpoczęła powolną wędrówkę po całej jego długości. Robert zrelaksował się i rozluźnił swoje ciało. Czuł, że zaraz rozładuje całe towarzyszące mu napięcie. Gdy poczuł język na samym czubku swego penisa nie wytrzymał. Strzelał bez opamiętania, a ciepłe krople spadały na jego ciało, po czym znikały błyskawicznie zbierane językiem żony. Marta działała jak opętana, spragniona męskiego nasienia. Wyssała z Roberta wszystko i zlizała to co spadło wokół. Nadal była jednak nienasycona. Połykała i ciągnęła będącą w spoczynku męskość męża, która rosła w jej ustach na nowo. Nie spieszyła się, a kilka minut takich zabiegów wystarczyło, żeby znów gotowa była do działania. W tym momencie przerwała. Robert leżał parę chwil, lecz wysunął się spod auta, chcąc zobaczyć co się dzieje. Gdy podniósł głowę, widok zaparł dech w jego piersiach. Marta miała na sobie obcisłe jeansy i czarną, skórzaną kurtkę, która z trudem utrzymywała jej ogromne cycki. Wysokie szpilki sprawiały, że jej nogi wyglądały obłędnie. Makijaż, spojrzenie i mowa ciała dawały do zrozumienia, że drzemie w niej demon.

 

-Pokaż jaki z ciebie facet i twardziel.

 

Marta rzuciła siedzącemu jeszcze na ziemii mężowi... kajdanki.

 

-Zwariowałaś? Co to ma być?

-Chciałeś sobie na mnie pokrzyczeć i wyładować emocje, to zrób to jak na samca przystało.

-Przestań. Jesteś w ciąży i nie będziemy szaleć.

-Jesteś zwykłą cipą! Mocną w gębie cipą!

 

Marta odwróciła się w kierunku drzwi. W tym momencie podbiegł do niej Robert i złapał od tyłu za ręce.

 

-Nie przeginaj. Nie bawią mnie takie żarty.

-To mnie zerżnij!

 

Mężczyzna przyparł żonę do warsztatowego stołu. Na nadgarstek założył jedną z obręczy kajdanek, drugą przykuł do podstawy stołu. Uklęknęła. W wolną dłoń wzięła leżący na stole klucz. Specjalnie wybrała ten najbardziej brudny od smaru. Przejechała nim po policzku, zostawiając czarną smugę, po czym włożyła między piersi. Robert oglądał ten spektakl z ogromnym zaciekawieniem, ale też spokojem. Marta czuła, że musi podkręcić atmosferę, dalej prowadzić grę. Miała ochotę na ostry, wulgarny seks i chciała wprowadzić w ten nastrój Roberta.

 

-Przyznaj się... Gdy obciągnęłam temu gościowi na siłowni, nie byłeś zły...

 

Mężczyzna zmrużył oczy, a jedna z dłoni zacisnęła w pięść.

 

-O imprezę pewnie też. Ale się tam upiłam. Nie pamiętam nawet kto mnie przelizał.

 

Marta czuła, że w jej mężu napięcie sięga zenitu. Taki też był cel. Chciała, żeby wybuchł.

 

-Po co do tego wracasz? Przestań już.

-A co byś zrobił jakbym wróciła do domu zerżnięta w każdą dziurę i zalana do pełna?

 

Robert nie wytrzymał. Złapał za włosy ile miał tylko sił i nadział usta żony na swój atrybut męskości. Wpychał co sił, a zachwycona kobieta z trudem łapała powietrze.

 

-Chciałaś, to masz!

 

Marta reagowała uśmiechem na każdy gest i każde wyzwisko. Czekała na to, a scenografia chłodnego, brudnego warsztatu działała na nią jak płachta na byka.

 

-Będziesz mnie wreszcie bzykał, czy mam szukać zastępstwa?

 

Robert pociągnął żonę za włosy i oparł o blat stołu. Próbował zsunąć z niej spodnie, lecz te nie chciały współpracować.

 

-Ty niezdaro!

 

Seksowna blondynka przeczesała wzrokiem panujący na stole bałagan. Wzięła do ręki stary, zardzewiały przecinak i podała mężczyźnie.

 

-Co niby mam z tym zrobić?

-Zaraz stąd pójdę! Tnij wreszcie!

 

Robert delikatnie przecinał materiał. Bał się, że może zrobić żonie krzywdę.

 

-Tnij!

 

Drżące dłonie spowodowały, że zimne ostrze narzędzia dotykało delikatnej skóry kobiety, która cichymi syknięciami okazywała nadchodzącą przyjemność. Rozcięty materiał rozszedł się na boki, uwalniając jędrny tyłek. Bojąc się kolejnego słownego ataku Robert bez wahania przystąpił do dzieła. Wszedł mocno, dynamicznie. Z ogromnym impetem nacierał na żonę, obijając biodrami jej pośladki.

 

-Podoba ci się?

 

Marta kręciła głową przecząco. Robert nie potrafił jej zrozumieć, gdyż krzyczała z zachwytu. Rozpięła kurtkę i dotykała piersiami zimnego, brudnego stołu.

 

-Brakuje mi... Jeszcze jednego...

-Dziwka!

 

Nie brakowało jej niczego, ale czuła, że tylko w ten sposób wyzwoli skrywane dotąd pokłady energii męża. Mocny klaps, który spadł na pośladek zwiastował skuteczność tej metody.

 

-Mocniej!

 

Robert posuwał coraz szybciej, a na tyłek Marty spadały coraz mocniejsze razy. Młoda żona bawiła się doskonale, a pieczenie i ból dawały więcej przyjemności, niż sam seks. Była z siebie dumna, gdyż wcześniejsze rozbrojenie działa męża było doskonałym posunięciem. Mógł teraz dłużej, mocniej i szybciej ją zadowalać.

 

-Lubię, gdy grasz zdzirę.

-Taką mam naturę. Zawsze miałam coś z dziwki.

-Muszę zacząć krótko cię trzymać.

-I tak się puszczę.

 

W mężczyznę wstąpił demon. Marta mocno trzymała się stołu, by się nie przewrócić. Po chwili usłyszała świst przeszywanego powietrza, a na pośladku poczuła mocny, piekący ból.

 

-Aaa! Mocniej!

 

Robert przerwał penetrację, by zaspokoić specyficzne potrzeby żony. Stary, zużyty, gumowy pasek okazał się znakomitym narzędziem do dawania tej skrajnej przyjemności. Mimo, iż na delikatnej skórze pojawiły się grube, czerwone pręgi, Marta odpływała. Mąż pierwszy raz w życiu zadawał jej ból i był wstrząśnięty reakcją. Poznawał ją na nowo, odkrywał nieznane. Powoli zaczynał się jej bać.

Głośne krzyki już dawno wymknęły się poza warsztat. Zawładnięte ekstazą małżeństwo  przestało je kontrolować. Również mocno sceptyczny Robert dał się porwać uniesieniu. Rzucił w kąt gumowy pasek i ponownie wszedł w żonę. Wystarczyło kilka pchnięć, by kończył w jej wnętrzu. Znów czuł się męsko, znów tryumfował. Oznaczał swoje terytorium i wiedział, że tym razem podołał.

 

***

-To był najlepszy seks w moim życiu.

-Przecież ty przez tydzień nie usiądziesz.

 

W zaciszu sypialni Robert balsamował obolałe pośladki żony. Czuł się zrelaksowany, opuściły go wszelkie złe emocje.

 

-Ale ja tego potrzebowałam. Inne kobiety potrzebują czułości, a ja muszę oberwać.

-To dziwne, ale... cholernie podniecające.

-Powiedz szczerze. O czym myślałeś okładając mnie tym paskiem?

-O tym, że powinienem zrobić to zaraz po tym jak wróciłaś z siłowni i powiedziałaś mi o tym lodzie. Uniknęlibyśmy tej bezsensownej kłótni.

-Nie mów tak, bo będę robiła to częściej.

-A te wszystkie twoje docinki, obelgi wobec mnie były na poważnie?

-Nie, musiałam jakoś cię nakręcić. Jesteś typem faceta, który lubi wyzwania, rywalizację. Gdy za mocno cię chwalę, to robi się z ciebie taka... miękka faja.

-Skąd ty to wszystko wiesz...

-Mówiłam ci dziś, że mam w sobie coś z dziwki... Z psychologa chyba też.

  • Lubię 12

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Super masz to opowiadanie, a w tym warsztacie to jak bym swoją żonę widział. Pisz tak dalej

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wykończony Robert z ulgą zamykał bramę warsztatu. Był świadom, że z pracą jest daleko w tyle, lecz nie był w stanie zrobić nic więcej. Przez ostatnie kilka tygodni zmuszony był działać w pojedynkę, gdyż szukanie pracowników kończyło się fiaskiem. Wielu klientów zrezygnowało z jego usług, gdyż czas oczekiwania na naprawy był zwyczajnie zbyt długi. Efekty były więc odwrotnie proporcjonalne do ilości włożonej przez niego pracy, co niezwykle go irytowało. Wychodził z domu skoro świt, a wracał po zmroku. Całe szczęście czekała na niego ukochana rodzina, a dzięki niej zapominał o kłopotach. Marta zwolniła go z domowych obowiązków, biorąc na siebie niemal wszystko, a dodatkowo pomagała w administracyjnych niuansach warsztatu. Znów było tak jak kiedyś, znów tworzyli zgrany zespół.

 

-Padam na twarz, nie pamiętam kiedy widziałem ostatnio słońce...

-Musisz znaleźć kogoś do pomocy, długo tak nie pociągniesz.

-Szukam i widzisz... Nie chcę już o tym gadać, jest piątek...

 

Robert ślamazarnie wbijał widelec w przygotowaną przez żonę kolację, a wzrok zawiesił na jej dekolcie. Jedyne na co miał w tej chwili ochotę, to gorąca kąpiel i głęboki sen. Czuł, że poziom paliwa już dawno osiągnął rezerwę.

 

-Idę pod prysznic, a później do łóżka. Może jakiś film?

-Jasne, poszukam czegoś. Zrobić ci drinka?

-Czytasz w moich myślach skarbie.

 

Gorący strumień wody masował zmęczone i obolałe ciało. Mężczyzna czuł, że nie potowarzyszy żonie zbyt długo. Wiedział jednak, że to zrozumie.

 

W sypialni panował półmrok. Wokół dużego małżeńskiego łoża rozłożone były palące się świece. Obraz wyświetlany na ekranie telewizora zdradzał, że Marta nie zamierzała się nudzić. Kilku przystojnych mężczyzn konsumowało atrakcyjną, biuściastą blondynkę, a zafascynowana tą dziedziną kinematografii młoda żona obserwowała dzieło leżąc na łóżku z palcem pod czarnymi koronkowymi majtkami. Miała na sobie dokładnie to, co uwielbiał jej mąż. Tym razem do czarnego kompletu bielizny dołożyła cienkie rajstopy w tym samym kolorze i wysokie szpilki. Robert ubóstwiał nogi i pośladki żony w tym wydaniu, a Marta kochała uczucie, gdy materiał pęka rozrywany przez kochanka na jej pośladkach.

 

-Wybrałam interesujący, romantyczny film. Idealny na wieczór.

 

Odziany tylko w przewiązany na biodrach ręcznik Robert uklęknął na łóżku, tuż obok głowy żony. Kompletnie nie miał sił i ochoty na seks, ale ambicja nie pozwalała mu odmówić. Widział jak się stara, jakie ma potrzeby. On jako mąż musiał zawsze stawać na wysokości zadania. Niestety chęci nie zawsze szły w parze z możliwościami. Robert odczuwał skutki trybu w jakim ostatnio żył, a jego miękka, zwisająca w dół męskość była tego idealnym podsumowaniem.

 

To co dla prawdziwego mężczyzny było powodem do wstydu, dla blondwłosej bogini seksu stanowiło wyzwanie. Bez zastanowienia przystąpiła do pracy, by postawić maszt ku górze i dodać wiatru w żagle mężczyźnie swojego życia. Masowała czule i delikatnie swój skarb, lecz gdy zabiegi nie dawały rezultatu postanowiła użyć siły i ugniatała miękkiego członka, chcąc pobudzić go do życia. Kilkunastominutowe zabiegi połączone z całowaniem i lizaniem wszystkiego co tylko mogło zmobilizować zawodnika do gry spełzły na niczym. Marta czuła, że pozostała jej ostatnia deska ratunku. Coś co nigdy nie zawodzi.

 

-Skarbie, musisz dziś przelecieć lafiryndę, którą nazywasz żoną, bo inaczej znów obciągnie komuś obcemu.

 

Robert zmarszczył w skupieniu czoło, złapał żonę za pierś i wziął sprawy w swoje ręce.

 

-A może zaprosimy sąsiada? Ja mu się oddam a ty sobie popatrzysz?

 

Mężczyzna przyspieszył ruchy nadgarstka, a jego szabla zaczynała błyszczeć w pełni. Zachwycona Marta, masowała dłonią jądra, pomagając w osiągnięciu pożądanego stanu.

 

-Starszy gość, ale jest w formie. Lubię, gdy tak bezwstydnie gapi mi się na cycki.

 

Słowa Marty działały cuda. Mąż położył się nad nią, wspierając na łokciach i błyskawicznie wsunął pomiędzy szeroko rozwarte uda. Po chwili jednak po raz kolejny przyszło rozczarowanie.

 

-Spokojnie, mamy czas. Zaraz nad nim popracujemy.

 

Robert wstał z łóżka i nerwowo chodził po sypialni.

 

-Mam już dość! Nie daję rady, rozumiesz?

-Wyluzuj, każdemu zdarza się chwila słabości.

-Nie rozumiesz mnie. Tyram w pracy całymi dniami, ledwo oddycham, a tobie w głowie tylko jedno. Przecież my nawet nie mamy kiedy pogadać, bo ty ciągle chcesz się bzykać. Wystarczy, że rano otworzę oczy, a ty już masz w buzi mojego kutasa. Zostajemy gdzieś na chwilę sami, a ty rozkładasz nogi. Ja nie mam już siły!

-Przesadzasz. Fakt, mam ostatnio większe potrzeby, ale wiele kobiet w ciąży tak ma. Skoro nie dajesz rady, to po prostu powiedz. Nigdy nie wyglądałeś na niezadowolonego.

-Bo nie jestem. Tylko ty nie przestajesz kusić. Te stroje, pikantne teksty. Wiesz co lubię i to wykorzystujesz. Nie umiem ci odmówić, chociaż moje ciało mówi stop.

-Naprawdę jest aż tak źle?

-W tygodniu bzykamy się rano i wieczorem. W weekendy potrafimy wyjść z sypialni tylko na obiad. Nawet ostatnio, gdy byliśmy u moich rodziców, poszłaś za mną do toalety, żeby mi obciągnąć, gdy myłem ręce przed obiadem.

-Niejeden facet chciałby być na twoim miejscu.

-Jasne, ale który dałby radę na dłuższą metę? Nie zrozum mnie źle. Jesteś fantastyczną, seksowną kobietą, a seks z tobą to spełnienie moich marzeń. Ale seks to nie wszystko. Chciałbym czasem z tobą pogadać, spędzić czas z młodym.  Ostatnio tylko pracuję, śpię i cię bzykam.

-Może masz rację. Ostatnio wystarczy, że przypadkiem się tam dotknę i jestem mokra. Powinnam ci trochę odpuścić. Czuję, że ledwo żyjesz.

-No wreszcie coś zrozumiałaś. Zainwestujmy w jakość, kosztem ilości.

-Ok, ale następnym razem przyjdź z kolegą, bo z tą jakością to u ciebie mizernie.

 

Marta rzuciła pogardliwe spojrzenie na skurczoną męskość męża. Choć był to żart, wbiła mu szpilkę.

 

-Jakoś ostatnio w warsztacie byłaś innego zdania.

-Raz w roku to i...

-Gdybyś nie była w ciąży, już dawno załatwiłbym ci kilku zawodników, którzy nauczyliby cię pokory.

-Nie tłumacz się ciążą. Jesteś zbyt słaby, by na to patrzeć, a o uczestnictwie nie wspomnę.

-Kiedyś urządzę ci taką jazdę, że przez miesiąc nie wspomnisz o seksie.

-Trzymam za słowo.

 

Kusząca blondynka miała nadzieję na sprowokowanie męża do działania. Jakiś czas temu odkryła co wzbudza w nim agresję i powoduje reakcje. Lubiła władczych, silnych mężczyzn, którzy z łatwością dadzą radę poskromić jej charakter. Choć na co dzień nie dawała sobą pomiatać, to w łóżku facet miał decydować co z nią zrobi. Robert potrafił przybrać takie wcielenie, lecz wymagało to kilku psychologicznych zabiegów żony.

 

Tym razem aktorska gra nie przyniosła rezultatu. Robert przewrócił się na bok dając żonie do zrozumienia, że dziś nic go nie wyprowadzi z równowagi. Tego nie lubiła najbardziej. Odmowa była dla niej pstryczkiem w nos i nie mogła obyć się bez konsekwencji. Marta miała niepohamowaną ochotę na seks, a brak partnera nie był dla niej problemem.

 

-Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam się dobrze bawić.

-Rób co chcesz, byle cicho.

 

Drobna dłoń powędrowała w okolice wewnętrznej części ud, a oczy wpatrzone były w ekran. Gdy je przymykała, wcielała się w bohaterkę filmu. Zawsze zastanawiała się co musi czuć, oraz przeżywać w takiej chwili kobieta. Otoczona, zdominowana, zdana tylko na własne ciało. Czy rozkosz dawaną niemal bez przerwy, z wielu źródeł można znieść? Czy istnieje granica w której kończy się spełnienie, a zaczyna ból? Co czułby Robert widząc ją w takiej sytuacji? Czy w ogóle chciałby to oglądać? Czy bałby się o nią? Pytań, wątpliwości i przemyśleń było mnóstwo. W ostatnim czasie towarzyszyły jej one zdecydowanie zbyt często.

 

Przewinęła film od początku. Chciała zobaczyć jak rozbierają ją wzrokiem, ślinią na jej widok. Gdy jej powoli dotykają, a ona muska ich pulsujące członki. Pragnęła czuć to samo, błądziła więc dłońmi po ciele, a chaotyczne ruchy były zupełnie nieskrępowane. Robiła to tak, jakby na sekundę chciała dotknąć każdego fragmentu. Dać komuś siebie, dzielić się tym, czym obdarzyła ją natura. Ściskała nabrzmiałe sutki, szczypała pośladki. Bez cienia odrazy patrzyła jak drobna blondynka klęka między nimi i każdemu chce dać rozkosz. Dla wielu była zwykłą pozbawioną moralności dziwką, lecz dla niej stanowiła wzór, zazdrościła jej takich możliwości. Maślanymi oczyma wpatrywała się jak aktorka połyka w całości ogromne okazy, jak sięga językiem tam gdzie nie wypada. Wiedziała, że zrobiłaby dokładnie tak samo. Byłaby w stanie zrobić rzeczy, które na regale z fantazjami zajmowały najwyższą półkę. Możliwe było wszystko, byle tylko... kazali jej to zrobić. Nie prosili, nie pytali. Oczekiwała rozkazów, a każdego mniej konkretnego wyprosiłaby za drzwi.

 

Nie zważała na to, że w łóżku nie jest sama. Bawiła się doskonale, a głośne jęki były tego najlepszym świadectwem. Wprowadzony na najwyższe obroty wibrator siał spustoszenie między jej udami, a palce zwiedzały wszelkie intymne zakątki jej ciała. To co najistotniejsze działo się jednak w jej głowie. Właśnie tam toczyły się kluczowe sceny. Bez cienia skrępowania, czy wstydu mogła tworzyć dowolne, wymarzone scenariusze. Na chwilę zrzucała maskę idealnej pani domu i zamieniała w wulgarną, zboczoną ździrę. Serce biło jak szalone, a szybki, nieregularny oddech odbierał świadomość. Jej skóra stała się wrażliwa na każdy bodziec, a przechodzące przez ciało skurcze niemal rozrywały mięśnie. Czuła się wyjątkowo, a fakt, że do takiego stanu doprowadziła się sama napawał ją dumą.

 

Po kilku minutach otworzyła oczy. Oddech uspokoił się, a serce wróciło do normalnego rytmu. Czarny ekran telewizora sugerował, że film już dawno się skończył. Przez to wszystko straciła poczucie czasu. Gdy odwróciła głowę, Robert nie spał. Była zdziwiona, że nie zauważyła tego wcześniej.

 

-Już się wyspałeś?

-Nie zasnąłem nawet na sekundę. Działy się tu dantejskie sceny.

-Fakt, doskonale się bawiłam. Mam nadzieję, że wyciągnąłeś z tego wnioski.

-Owszem, zrozumiałem, że mam zboczoną żonę i przestaję za nią nadążać.

-Gdybyś tylko chciał, nadążałbyś.

 

Robert musnął udo żony i zaczął całować jej szyję, ta jednak odsunęła się.

 

-Myślałem, że dasz mi szansę nadgonić.

-Jak widzisz, świetnie radzę sobie sama.

-Co to ma znaczyć?

-Myśl, obserwuj, analizuj.

 

Marta odwróciła się na bok, dając mężowi do zrozumienia, że nie zamierza ciągnąc dyskusji. Robert nie zamierzał naciskać. Marta ostatnimi czasy zachowywała się specyficznie i wyraźnie dawała mu do myślenia. Był tym lekko zaskoczony, lecz wyraźnie zafascynowany. Czyżby znów zaczynała swą grę?

  • Lubię 8
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wśród sklepowych pólek czuła się jak ryba w wodzie. Ostatnimi czasy zerwała z wizerunkiem nieco wulgarnej i emanującej seksapilem dziewczyny. Teraz była poukładaną, skromną kobietą, która niebawem zostanie matką. Z tego też powodu postanowiła odświeżyć nieco garderobę. Kilka godzin chodziła, przebierała i szukała odpowiednich stylizacji. Chciała postawić na skromność, ale też nieco podkreślić atuty z których zawsze była tak dumna.

 

Część sklepu z erotyczną bielizną skupiła jej uwagę na dłużej. Uwielbiała wszelakie koronki, wzory. Skrawki materiału wprowadzały nutkę tajemnicy do łóżkowych poczynań. Nie mogła przejść obojętnie obok czarnego kompletu, który od razu wrzucił jej się w oczy. Chciała sprawić niespodziankę mężowi. Oczyma wyobraźni widziała już stylizację w której zaprezentuje mu się wieczorem. Sprawdziła rozmiar i bez większego zastanowienia wzięła bieliznę ze sobą, kierując się do kasy.

 

-Świetny wybór. Mąż będzie zadowolony.

-Zapewne.

 

Marta zignorowała gruby, niski głos dochodzący zza jej pleców. Była przyzwyczajona do tego typu zalotów i nie robiły one na niej wrażenia.

 

-Kobiety w pani stanie są tak piękne. Ciężko oderwać wzrok.

-Może pan stanąć w kolejce obok.

 

Śmiech stojącego za Martą mężczyzny nieco ją zdenerwował. Odwróciła się przez ramię i... zdębiała. Musiała unieść głowę wysoko, by dostrzec rysy twarzy faceta, który ją zaczepił. Jego postura robiła wrażenie. Drobna blondynka miała głowę na poziome potężnej, szerokiej klatki piersiowej nieznajomego. Ogromne, nabite, ramiona niemal rozrywały rękawki obcisłej koszulki. Długa, czarna broda i ogolona na łyso głowa podkreślały tylko wizerunek twardego, silnego faceta. Wśród społeczeństwa taka aparycja wzbudzała respekt i lęk. Marta nie czuła jednak nic takiego. Była pod wrażeniem, nie chciała jednak tego okazać.

 

-Spokojnie, tylko żartowałem.

-Nie życzę sobie takich zaczepek. Proszę dać mi spokój.

 

Blondynka odwróciła się, a mężczyzna odpuścił. Marzyła, by wyjść już ze sklepu.

 

-Niestety, transakcja odrzucona.

-Niemożliwe. Proszę spróbować jeszcze raz.

-To samo, przykro mi.

-Na pewno macie coś z terminalem.

-Wszystko działa.

-Proszę chwilę zaczekać, zadzwonię do męża.

-Widzi pani tę kolejkę? Nie mamy na to czasu. Oddaje pani zakupy, czy płaci?

 

Zdezorientowana Marta nie wiedziała co robić. Poczucie wstydu paraliżowało ją, powodując drżenie rąk i przyspieszony oddech.

 

-Może zapłacę za panią? Wyjdziemy, poczekamy na męża i odda mi pani pieniądze.

-Nie wiem, nie znam pana.

-Proszę się pospieszyć. Inni klienci czekają.

 

Motywowana stresem i presją czasu kobieta przystała na propozycję nieznajomego. Mętlik w głowie spowodował, że nawet dobrze tego nie przemyślała.

 

Po wyjściu ze sklepu Marta nieco się uspokoiła. Nigdy przedtem nie była w takiej sytuacji. Musiała wyjaśnić ją z Robertem i to jak najszybciej.

 

-Dziękuję panu za pomoc. Zaraz dzwonię do męża.

-Spokojnie. Usiądźmy najpierw. Miała pani dość stresu, a w ciąży to niewskazane.

 

Postawny facet wskazał pobliską ławkę na której usiedli. Sięgająca kolan spódniczka Marty podwinęła się do połowy ud, co od razu wpadło w oko mężczyźnie. Młoda żona zareagowała natychmiast, kładąc na kolanach torebkę. Czuła się niepewnie w towarzystwie nieznajomego faceta o takiej, a nie innej aparycji.

 

-Cholera. Zawsze, gdy jest potrzebny, to nie odbiera.

-Tak to już bywa z mężami. Dobrze, że są na świecie pomocni nieznajomi.

 

Marta śmiechem zareagowała na żart mężczyzny. Doświadczenia podpowiadały jej, że było w nim ziarnko prawdy.

 

-Mam pomysł. Chodźmy na kawę, a w tym czasie będzie pani dzwoniła dalej.

-Proszę wybaczyć, ale wolałabym załatwić to bez kawy.

-Nalegam. Nie będziemy przecież tu siedzieć.

 

Młoda żona miała lekkie wyrzuty sumienia wobec miłosiernego nieznajomego. Czuła, że jest mu coś winna w zamian za pomoc i postanowiła przystać na propozycję.

 

-Co pani zamówić?

-Przejdźmy na ty. Jestem Marta.

-Artur. To co, herbata i ciastko?

-Bez ciastka. Dość już przytyłam.

-Nie żartuj. Wyglądasz perfekcyjnie.

 

Artur zawstydził Martę po raz kolejny. Gdy uścisnęła mu dłoń, zamarła. Była wielka, szorstka, a uścisk bardzo silny.

 

-Dzwonię do niego.

 

Telefon Roberta milczał. Marta była wściekła. Kolejny raz nie było go, gdy był potrzebny.

 

-Napisz mu, że jesteś na kawie z nowym znajomym. Od razu oddzwoni.

 

Marta zaśmiała się zmysłowo. Gdyby tylko wiedział... Nie zamierzała  jednak zdradzać nieznajomemu małżeńskich tajemnic.

 

-Ma dużo pracy.

-Czym się zajmuje?

-Ma warsztat samochodowy.

-O! To muszę kiedyś was odwiedzić.

-Nie wiem, czy znajdzie czas. Ma zawalony terminarz.

-Dla takiej żony tyrałbym całymi dniami...

 

Nowy znajomy zerkał wyraźnie na biust Marty. W ostatnim czasie jego wielkość wymykała się spod kontroli i coraz ciężej było go ujarzmić. Musiała zmienić temat i odwrócić jego uwagę.

 

-A ty czym się zajmujesz?

-Pracuję jako ochroniarz, trenuję sztuki walki i... podrywam atrakcyjne mamuśki na mieście.

-Zawsze jesteś tak bezpośredni?

-Tak, bywam bezczelny, ale dla ciebie robię wyjątek.

-Jak to?

-Normalnie pewnie próbowałbym zaciągnąć cię do łóżka.

 

Marta wstała gwałtownie starając się, by jej reakcja robiła jak największe wrażenie. Tak naprawdę grała, gdyż kierunek rozmowy bardzo jej odpowiadał.

 

-Chyba się zapominasz.

-Nie. Wiem, że masz męża i jesteś w ciąży. Dlatego nie jedziemy jeszcze do mnie.

 

Choć w tonie Artura wyczuwalna była ironia, jego słowa działały na kobietę. Lubiła mężczyzn, którzy nie owijają w bawełnę.

 

Robert nadal nie odbierał. Sytuacja stawała się niezręczna.

 

-Mam pomysł. Wymieńmy się numerami i zgadamy się potem.

-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.

-Spieszę się trochę.

-Niech będzie.

 

Nowi znajomi pożegnali się i rozeszli w swoje strony. Marta czuła, że znów popełniła wykroczenie. Zamierzała powiedzieć o wszystkim mężowi i szybko zamknąć tę historię. Coś jednak nie dawało jej spokoju. Nie potrafiła ułożyć myśli.

 

***

 

-Cały dzień próbowałam się do ciebie dodzwonić.

-Miałem dużo pracy.

-Co z naszym kontem? Nie mogłam zapłacić za zakupy.

-Przejściowe problemy.

-Tylko tyle masz do powiedzenia?

-Musiałem oddać zaliczki tym, którzy zrezygnowali. Pokryć wynagrodzenia chłopaków, opłacić faktury. Niebawem się odbijemy.

-Dlaczego o niczym nie powiedziałeś?

-Chciałem oszczędzić ci nerwów.

-Skompromitowałam się w sklepie.

-Znów kupiłaś jakieś niepotrzebne rzeczy?

-Tak, jestem przecież w ciąży.

-A ta bielizna?

-Jest dla ciebie.

-Po co wydajesz kasę na bzdury?

-Dla ciebie!

-Jak zapłaciłaś za to bez kasy?

-Jakiś facet za mnie wyłożył. Mam jego numer, wszystko mu zwrócę.

-O czym ty gadasz? Obcy facet za ciebie zapłacił?

-Tak, nie odbierałeś i nie wiedziałam co robić.

-Mogłaś oddać zakupy.

-Byłam zestresowana. Nie myślałam racjonalnie.

 

Robert był wściekły. Miał jednak ogromne poczucie winy.

 

-To moja wina, mogłem ci powiedzieć, żebyś zaczekała z zakupami.

-Nie chcę się kłócić. Oddajmy mu pieniądze i zapomnijmy o sprawie.

-Jest tylko mały kłopot. Dopiero za kilka dni dostanę zapłatę za zlecenia.

-To co mam mu powiedzieć?

-Nie wiem. Wymyśl coś, jakoś to przeciągnij.

-Nie mam pomysłu...

-Dasz radę. Masz na to cały wieczór.

-A ty?

-Wychodzę. Umówiłem się z kumplami. Popytam o jakichś ludzi do pracy.

-Żartujesz?

-Nie. W sumie to uciekam. Miłego wieczoru.

 

Marta stała zamurowana. Nie mogła uwierzyć, że Robert wychodzi z domu mimo problemów jakie mają. Czuła, jakby nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Dodatkowo zostawił ją z problemem.

 

Cały wieczór myślała o tym co napisać dobroczyńcy, który jej pomógł. Postanowiła postawić na szczerość i zastanawiała się jak ubrać w słowa opis zaistniałej sytuacji. Wielokrotnie pisała i usuwała wiadomości. Choć odganiała od siebie pewne myśli, była oczarowana Arturem, a jego bezpośredniość idealnie do niej trafiała.

 

Dźwięk sms wybił ją z letargu. Nie zauważyła nawet, gdy jej dłoń zaczęła wędrować blisko kobiecości. W porę jednak się otrząsnęła.

 

Chyba nie doczekam się odzewu. Cóż, pieniądze to nie wszystko. Te bynajmniej zainwestowałem bardzo dobrze.

 

Właśnie do Ciebie pisałam. Drobne problemy w domu. W ciągu kilku dni wszystko Ci oddam.

 

Masz jakieś problemy? Może jakoś pomóc?

 

Przejściowe.

 

Napisz chociaż, czy mężowi podobała się bielizna.

 

Mąż wyszedł z kumplami.

 

Pięknie. Będę za 20 minut.

 

Przestań. To nie jest zabawne.

 

Marta starała się ukryć zainteresowanie. Najchętniej jednak napisałaby mu, żeby przyjechał jak najszybciej. Wykonała zdjęcie ekranu i wysłała mężowi.

 

Wystarczy, że nie ma mnie chwilę, a już ktoś się obok Ciebie kręci. Owiń go sobie wokół palca suczko.

 

Przyzwolenie męża ucieszyło ją. Zamierzała się dobrze bawić. Musiała być jednak ostrożna.

 

Zabawne jest to, że Twój mąż właśnie nie zdejmuje z ciebie bielizny.

 

Lubię bezpośrednich facetów.

 

Życie jest zbyt krótkie na podchody. Trzeba wyciskać je jak cytrynę.

 

Dlaczego zagadałeś do mnie w sklepie?

 

Rzadko widuje się tak duże cycki.

 

Ahaa...

 

Często nosisz pończochy?

 

Skąd wiesz?

 

Zasłonę w przebieralni trzeba zasuwać do końca.

 

Zamyślona, pochłonięta konwersacją kobieta na moment wróciła na ziemię. Była lekko przerażona, że nie dopilnowała dyskrecji w sklepie. Bała się, że mógł ją widzieć ktoś jeszcze. Z drugiej jednak strony świadomość ta mocno ją podniecała. Czuła, że jest jej coraz goręcej...

 

Noszę je często. Są wygodne. Wystarczy podwinąć kieckę do góry i...

 

No proszę. A wydawałaś się taka grzeczna, poukładana, spokojna.

 

Bo taka jestem. Mam dwa oblicza.

 

Ciekawe...

 

Masz kogoś? Żonę, dziewczynę?

 

Mam każdą na którą aktualnie mam ochotę.

 

Czyli bzykasz wszystko co nie ucieka?

 

Mam spore wymagania.

 

A ja? Podobam ci się?

 

Nie obraź się, ale jesteś nieco starsza, masz delikatne krągłości, dodatkowo ciąża, mąż...

 

Rozumiem. Fajnie, że nie owijasz w bawełnę, tylko wprost piszesz jak jest. Chyba odrobinę się zagalopowałam. Wybacz.

 

Ale...

 

???

 

Ale masz perfekcyjne ciało. Włosy, uśmiech, oczy... Gdy zobaczyłem Cię w przebieralni nie mogłem oderwać wzroku od Twoich nóg. A biust? Mógłbym pieścić godzinami. Idąc za tobą gapiłem się na Twoją pupę jak jakiś małolat. Ideał!

 

Wow! Nie spodziewałam się takich komplementów.

 

Ja też nie. Rzadko komplementuję kobiety w ten sposób.

 

W takim razie poproszę coś w Twoim stylu.

 

Z takimi warunkami zrobiłabyś karierę w branży porno.

 

Od razu lepiej. W dodatku wydaję mi się, że już kiedyś to słyszałam.

 

Marta doskonale czuła się w tej wirtualnej rozmowie. Lubiła bezpośredniość Artura i wiedziała, że jest szczery. Była doświadczoną życiowo kobietą i znała mężczyzn na tyle, by łatwo wyczuć ich intencje. Nie lubiła całej tej otoczki, dorabiania ideologii do dość prostego tematu. Nie oczekiwała romantyzmu, górnolotnych wyznań. Liczyła się dobra zabawa. Ta, choć wirtualna, zapowiadała się ciekawie.

 

 

Czyli coś jest na rzeczy...

 

Może kiedyś nagram coś skromnego, na własny użytek...

 

Co za...

 

???

 

Suka...

 

Uwielbiam, gdy ktoś mnie tak nazywa. Zapomnij jak mam na imię, nazywaj mnie suką.

 

Wariatka...

 

 

Lubię facetów, którzy mówią i piszą wprost to co o mnie myślą. Większość obrzuca komplementami, aż robi mi się niedobrze, a w głowie jestem ich perwersyjną fantazją. Doceniam szczerość.

 

Cieszę się, że odpowiada Ci moja osobowość.

 

Myślę, że bardziej cieszyłbyś się, gdybym klęczała teraz przed Tobą.

 

Ostro. Ale całkiem przyjemnie.

 

Trzeba było wejść do przymierzalni.

 

Jestem ciekaw co faktycznie zrobiłabyś, gdybym tam wszedł.

 

Nic specjalnego. Klęknęłabym i zrobiła Ci najlepszego loda jakiego w życiu doznałeś.

 

Czyżbym trafił na specjalistkę w dziedzinie?

 

Profesura, facetom miękną kolana.

 

Ale mi się trafiło. Połykasz?

 

Jeśli będziesz mi kazał, to zliżę nawet z podłogi.

 

Uległa?

 

Oddaję się facetowi w całości. To on decyduje co i jak ze mną robi.

 

Wyjdź za mnie.

 

Trochę się spóźniłeś. Ale myślę, że możesz zostać moim... dobrym kumplem.

 

Chciałbym zobaczyć cię w bieliźnie, którą kupiłaś...

 

Może kiedyś... Teraz musi wystarczyć Ci to...

 

Marta wzięła telefon i rozchyliła lekko uda. Skierowała aparat w czeluście skrywane pod spódniczką. Zdjęcie wysłała Arturowi.

Jaka mokra...

Na czacie zapadła kilkuminutowa cisza. Marta była skrajnie podniecona. Tematyka rozmowy i otwartość nowego znajomego doprowadzały ją do obłędu.

 

To dla ciebie suczko.

 

Zdjęcie, które wysłał Artur nie pozostawiało złudzeń. Oblany nasieniem telefon, a na nim fotografia, które otrzymał od Marty.

 

Jeszcze się nie spotkaliśmy, a już tak na Ciebie działam.

 

Wariatka...

 

Na dziś wystarczy. Myśl o mnie...

 

Kobieta przerwała konwersację i odłożyła telefon. Wpatrywała się w sufit, a w jej myślach rozgrywał się konflikt. Z jednej strony bawiła się świetnie, a Artur był idealnie w jej typie. Z drugiej jednak zastanawiała się, czy nie pozwoliła sobie i jemu na zbyt wiele. Znała go tak krótko, a już tak daleko zabrnęła. W zasadzie nie wiedzieli o sobie nic. Był to jednak pewien zawór bezpieczeństwa. Zachowali anonimowość.

 

***

 

-Kochanie wróciłem!

 

Słysząc głos męża, Marta zbiegła na dół i skoczyła na niego, przypierając do ściany. Niemal siłą wcisnęła mu język w usta. Zapach alkoholu i papierosowego dymu, tylko bardziej ją podniecał.

 

-Zaczekaj, skoczę pod prysznic.

-Siadaj na sofie!

-Ale...

-Siadaj!

 

Mężczyzna posłusznie wykonał polecenie, a żona klęknęła przed nim.

-Ale się nakręciłaś...

 

Połykała całą długość łapczywie, niechlujnie. Z dekoltu wyjęła schowany tam telefon i wcisnęła mu do ręki. Robert przeglądał i w skupienie czytał treść dyskusji z Arturem. Każde zdanie wpływało na jego tętno. Położył dłoń na głowie żony i dociskał coraz mocniej. Powoli nie wytrzymywał.

 

Zapomnij jak mam na imię, nazywaj mnie suką.

 

-To on? To przez niego jesteś mokra?

-Mhm...

 

Robert złapał żonę w pasie i delikatnie ułożył na plecach. Nie zastanawiając się odsunął na bok pasek czarnej bielizny i wszedł w Martę zdecydowanym ruchem.

 

Trochę się spóźniłeś. Ale myślę, że możesz zostać moim... dobrym kumplem.

 

-Czyli moja żona ma nowego kolegę...

-Mhm...

-Dasz mu dupy? Chcesz tego?

-Mhm...

-Głośniej!

-Taaak... Ale ty też tego chcesz...

-Dziwka!

 

Oboje byli w kompletnym amoku, a ich zbliżenie swą intensywnością przypominało najlepszy seks z młodzieńczych lat. Dość było już udawania, że nic się nie dzieje, że potrafią bez tego żyć. Wiedzieli doskonale co najlepiej na nich działa. Specyficzne, nieco skomplikowane relacje dolewały oliwy do ognia, który rozpalał ich małżeństwo. Każdy mężczyzna, który pojawiał się między nimi... Zbliżał ich do siebie. Potrzebowali tego.

 

Robert uklęknął nad biustem żony i kilkoma ruchami nadgarstka wywołał eksplozję, która zalała dorodne piersi Marty. Był z siebie dumny.

 

-Możesz pisać, umawiać się i sypiać z kim chcesz. Ale pamiętaj, że to ja jestem jedynym, prawdziwym facetem w twoim życiu.

-Nigdy o tym nie zapomnę.

-I pomyśleć, że niemal zniszczyliśmy swoje małżeństwo przez coś, co nas napędza, daje radość.

-Na pewno chcesz dalej w to brnąć?

-Ja chcę pędzić. Widzę jak to na nas wpływa. Zresztą takie ciało marnowałoby się z jednym i ciągle tym samym facetem.

 

Mężczyzna wziął do ręki telefon i zrobił zdjęcie zalanych piersi Marty, po czym podał jej go.

 

-Wyślij mu to. Niech wie kto tu rządzi...

  • Lubię 7
  • Wow! 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Lucas808 dziękuję za kolejny fragment opowiadania. Niezmiernie przypadło nam do gustu. Panowie bierzcie, przykład jak pisze, się SMS-y do cudzej żony a dostaniecie nagrodę taką jak opowiadaniu.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...