Skocz do zawartości
lucas808

Poznając siebie...

Rekomendowane odpowiedzi

Miesiące oczekiwania na przyjście na świat nowego członka rodziny minęły wręcz błyskawicznie. Dla małżeństwa był to wyjątkowy czas, będący swoistym rozkwitem wieloletniej miłości. Znów patrzyli na siebie, jakby dopiero co się poznali. Temperament, oraz szalejące hormony sprawiły, że Marta znów stała się namiętną, często perwersyjną kochanką, a zachwycony Robert korzystał z otwartości żony. Swój wkład miał w to również Artur, który stał się wirtualnym ‘’przyjacielem domu’’ i kochankiem Marty. Przyszli rodzice uznali jednak, że przynajmniej do momentu rozwiązania zrezygnują z ulubionej rozrywki. Zapraszanie do łóżka kogoś obcego było dla nich w tym momencie zbyt ryzykowane i nieodpowiedzialne. Również młody mężczyzna uznał, że nie chce wchodzić w tym momencie w żadną skomplikowaną relację. Nie zamierzał jednak rezygnować z seksownej blondynki, a zwyczajnie odłożył związane z nią plany na później.

 

Marta dbała jednak o zainteresowanie zasypując jego skrzynkę pikantnymi fotografiami, oraz efektami twórczości w dziedzinie amatorskiej kinematografii przeznaczonej dla grona dorosłych odbiorców. Obie strony były zadowolone z takiego układu. Artur wysoko cenił sobie atuty fizyczności Marty i z przyjemnością korzystał z udostępnianych materiałów. Marta z uśmiechem na ustach przyjmowała jego komentarze w postaci bezpośrednich, wulgarnych epitetów na swój temat. Lubiła je i nie miała zamiaru hamować nowego znajomego w nazywaniu jej ‘’suką’’, czy ‘’puszczalską dziwką’’. Uważała, że czułości wymaga od męża i potrzebuje jej na co dzień, natomiast poniżenia oczekiwała tylko i wyłącznie wtedy, gdy miała na to ochotę. Artur doskonale sprawdzał się w roli dostarczyciela tego typu wrażeń.

Również Robert korzystał z układu. W jakimś stopniu spełniały się jego pragnienia i otrzymywał emocje, których tak bardzo pragnął. Zazdrość, niepewność, chęć rywalizacji były tym czego potrzebował i co uwalniało w nim pokłady skrytej głęboko siły i energii. Z lekkim niepokojem spoglądał jednak na fakt, że działania Marty skręcają lekko w kierunku zdominowania go zarówno przez nią, jak i przez kochanka. Kłóciło się to z jego spojrzeniem na układ w którym żyli. Czuł, że zagrożona jest jego pozycja dyktującego warunki przywódcy stada. Z czasem jednak przywykł do tego i przymykał oko na zbytnie zapędy żony. Choć nie mówił tego głośno, byłby w stanie nieraz oddać jej dowodzenie i przesunąć się na drugi plan. Wiedział, że nie ujmie to jego męskości. Tajemnicą było pragnienie przypadkowej, niekontrolowanej zdrady Marty. Choć podobna sytuacja miała już miejsce i była bardzo bolesnym przeżyciem, Robert uznał, że teraz inaczej podszedłby do tej sprawy. Wyraźnie czuł, że taka jest jego natura.

 

***

 

Przyjście na świat córki było kolejnym niezwykle ważnym wydarzeniem w ich życiu. Czuli się teraz szczęśliwymi, spełnionymi, lecz ciągle młodymi ludźmi. Byli rodzicami dwójki dzieci, a model ich rodziny przypominał wreszcie ten, który wymarzyli sobie kilka lat temu.

Roberta znów pochłonął wir pracy, gdyż czuł się teraz wyjątkowo mocno odpowiedzialny za rodzinę. Starał się pomagać i wspierać żonę, która na swe barki wzięła domowe obowiązki. Nie zapominała jednak o sobie, dzięki czemu w ekspresowym tempie wracała do formy po ciąży. Jej ciało znów nabierało ponętnych kształtów i odzyskiwało jędrność, ku uciesze męża i... kochanka, który nie mógł doczekać się skonsumowania znajomości.

 

Chwilowy post związany z poporodową przerwą rozbudził tylko apetyty Marty i Roberta. Patrzyli na siebie drapieżnym wzrokiem i odliczali dni do momentu, gdy ich życie wróci do normalności. Kilka kolejnych tygodni zajęło układanie wszystkiego na nowo. Pewne schematy codzienności wreszcie się utarły, dzięki czemu dało się wygospodarować kilka chwil tylko dla siebie.

 

***

 

 

Wieczór zapowiadał się zwyczajnie. Marta w łazience relaksowała się po ciężkim dniu, a Robert leżał w łóżku z telefonem w ręku, gdyż przed chwilą położył dzieci spać. Liczył, że razem odbędą wciągającą konwersację z Arturem, a potem rozładują wywołane w ten sposób napięcie dobrym, mocnym seksem.

 

W pewnym momencie w sypialni rozbrzmiała cicha, klimatyczna muzyka, a światło przygasło. Gdy z łazienki wyszła Marta, Robertowi opadła szczęka. Dawno nie widział jej w takiej odsłonie. Ponętna blondynka założyła krótką, skórzaną sukienkę, która przy każdym zrobionym przez nią kroku, odsłaniała bieliznę. Duży dekolt w pełni eksponował dorodny biust, który do granic możliwości napinał elastyczny materiał kreacji. Miłym akcentem były kabaretki z dużymi oczkami. Robert bardzo je lubił, gdyż mógł bez rozbierania przelecieć żonę, wsuwając się przez jeden z otworów. Mocny makijaż zdradzał, że Marta ma dziś ochotę na więcej, niż tylko przyjemny stosunek.

 

Podeszła do niego i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Gdy ją złapał, zaprowadziła go na fotel, który mieścił się w kącie sypialni. Do szklanki wrzuciła kilka kostek lodu, którymi uprzednio przesunęła po mokrych majtkach, a następnie wypełniła jej dno ulubionym alkoholem męża. Ostrość whisky zupełnie zniwelowała posmak kobiecości Marty, jednak ten wulgarny gest działał na wyobraźnię i powodował, że dziś smakowała wyjątkowo.

 

Jej wzrok mówił wszystko. Marta przeszła w tryb nieokrzesanej kochanki. Gdy weszła na niski podest i złapała się przymocowanej do niego rury, Robert wiedział co się święci. Od wieków nie robiła dla niego tego typu pokazu. Zainstalowana kilka lat temu rura zdążyłaby zardzewieć. Z tego też względu jej początkowe ruchy były dość nieśmiałe, nieco nieporadne. Wystarczyło jednak kilka wykonanych w zwolnionym tempie przysiadów, by złapała wiatr w żagle, a spodnie Roberta wypełniła jego męskość. Ruszała się doskonale, a każdy gest był dobrze przemyślany. Podwijała sukienkę, odkrywając fragment pośladków, by zaraz je ukryć. Uchylała rąbka tajemnicy, podnosiła temperaturę, by za chwilę ją schłodzić. Bawiła się doskonale. Zachwycony spektaklem Robert, niczym zahipnotyzowany wodził oczyma za tyłkiem Marty, który wykreślał okręgi w gęstym powietrzu sypialni.

 

Seksowna blondynka zeszła z podestu i okrakiem usiadła na kolanach męża. Chwyciła go za włosy i przydusiła z całej siły do piersi. Gdy tylko poczuła na nich śliski język, odsuwała go i wymierzała mężczyźnie lekki policzek, który miał wyrażać jej sprzeciw.

 

-Czuję się jak w burdelu...

-Byłeś?

-W kawalerskich czasach.

-No i dobrze. Po co masz chodzić po spelunach, skoro możemy zorganizować ją w naszej sypialni.

-Wariatka...

 

Marta zaczęła wykonywać dynamiczne ruchy biodrami. Sunęła swą kobiecością po przyrodzeniu męża, zostawiając mokre ślady na jego spodniach. Pobudzała się w ten sposób, jednocześnie doprowadzając Roberta do obłędu.

Nie chcąc przedwcześnie kończyć zabawy, zeszła z jego kolan. Wyjęła ze szklanki kostkę lodu, którą następnie włożyła do ust. Uklęknęła przed nim i przez materiał spodni lizała uwypuklenie, które na nim powstało. Zimny język był zbawieniem dla rozgrzanej męskości Roberta, a chłodny oddech skutecznie gasił pożar, który powstał w jego spodniach.

 

-A co byś powiedział, gdybym taki pokaz zrobiła komuś innemu?

-To moje marzenie... Tłum facetów i ty w centrum uwagi.

-A na koniec wszyscy mnie pieprzą...

-Dziwka...

 

Choć Marta była przygotowana na dłuższy występ, fantazje zadziałały niczym węgiel wrzucony do pieca. Błyskawicznie rozprawiła się z męskimi spodniami, by za moment łapczywie, niechlujnie, połykać swój skarb.

 

-Myślę, że to już ten moment...

 

Skupiona na zadaniu kobieta nie odpowiedziała mężowi. Jedynie wymowny pomruk dawał do zrozumienia, by dokończył myśl.

 

-Powinnaś się z nim spotkać...

 

Podniecona kobieta z wrażenia niemal ugryzła męskość Roberta. Czekała na te słowa, pragnęła ich... Chciała być wprost wepchnięta do łóżka innego faceta.

 

Położyła się na satynowej pościeli, która okrywała małżeńskie łoże i bezceremonialnie rozłożyła uda, co spowodowało jednoczesne podwinięcie przesadnie krótkiej i ciasnej sukienki. Wyglądała wulgarnie w pozie, która była zaproszeniem do zwiedzania jej wnętrza. Robert nie zastanawiał się długo i czym prędzej zagościł między zgrabnymi nogami żony, zarzucając je na ramiona. Korzystając z doświadczenia i znając doskonale upodobania żony świetnie regulował i zmieniał tempo, napawając się przy tym widokami przypominającymi kadry wyjęte z wysokiej klasy filmu. Mętny, jakby nieco zagubiony wzrok dawał do zrozumienia, że Marta oderwała się od ziemi. Dłoń wędrowała po ciele, szukając najwrażliwszych miejsc. Podszczypując lekko brodawkę zadawała sobie nieco tak uwielbianego i pożądanego przez nią rozkosznego bólu. Ssała i przygryzała na zmianę palec sugerując, że nie miałaby nic przeciwko, gdyby do zabawy przyłączył się ktoś jeszcze.

Robert obserwował ten spektakl z nieskrywaną przyjemnością. Jego żona wreszcie była w swoim żywiole. Fizycznie z nim, lecz myślami z kimś innym. Jeśli kiedykolwiek miał jakieś wątpliwości, zniknęły one dokładnie w tym momencie. Czuł, że odbierając jej seksualną swobodę i ograniczając rozwiązłość zabierze jej część osobowości. On również dusił się, będąc zaszufladkowanym w poukładanym, schematycznym świecie. Zrozumiał, że emocje, które przeżywa oddając komuś żonę, są mu zwyczajnie potrzebne. Na chwilę zamknął oczy i odpłynął w świat fantazji. Oczyma wyobraźni widział Artura dogadzającego Marcie. Marzył, by wizja ta znalazła potwierdzenie w rzeczywistości.

 

Gdy otworzył oczy, ku jemu zdziwieniu Marta wpatrzona była w ekran telefonu. Czyżby była znudzona małżeńskim seksem?

 

-Co ty robisz?

-Umawiam się na randkę...

 

Mężczyzna był zaintrygowany odpowiedzią żony, co wpłynęło na wzrost tempa w którym ją posuwał. Po chwili Marta odwróciła ekran w jego kierunku i przysunęła do jego twarzy.

 

Chcesz go zastąpić?

 

Podpisane w ten sposób zdjęcie nie pozostawiało złudzeń. Musiała zrobić je, gdy miał zamknięte oczy. Uchwycona w kadrze penetracja jej wnętrza, musiała zachęcić kochanka.

 

Nakręcony incydentem Robert złapał mocno ramę łóżka, dzięki czemu spokojne i rytmiczne pchnięcia zamieniły się w twarde, mocne pieprzenie. Zachwycona blondynka wypuściła z ręki telefon, który spadł lądując bezpiecznie na sprężystym biuście. Skrzypiący materac z trudem wytrzymywał intensywność akcji. Drobne ciało Marty wciskało się w jego strukturę, tłumiąc napór męża. Nie miała jak zareagować, gdy poczuła wibrację między piersiami. Doskonale zauważył to jej mąż, który uwolnił dodatkowe pokłady energii. Marta czuła go w najgłębszych czeluściach swych sfer intymnych. Wypełniał ją jak nigdy wcześniej. Czuła, jakby kochała się z kimś zupełnie obcym. Tak doskonały scenariusz musiał mieć równie efektowny finał. Robert ujął w dłoń swą męskość i zalewał ciało żony, niczym ze strażackiego węża. Gasił jej rozgrzaną skórę, jak rozżarzone pogorzelisko. Gromadzone od tygodni zapasy nie kończyły się. Robert z grymasem na twarzy i ogromnym poczuciem ulgi oddawał żonie wszystko. Wniebowzięta Marta starała się łapać językiem pojedyncze krople. Gdy kurtyna opadła, mąż runął wyczerpany obok niej.

 

-To było...

-Nic nie mów...

-Ja się po prostu zastanawiam, czy jakikolwiek inny facet jest mi w ogóle potrzebny...

 

Marta wyłowiła telefon spod twardniejącego na jej biuście nasienia. Widząc, że mąż ją obserwuje, liznęła wyświetlacz, by zobaczyć na nim cokolwiek. Rozbawiła tym Roberta, lecz jako wielbicielka męskich finałów, nie mogła odmówić sobie tego niecodziennego i wulgarnego gestu. Gdy odczytała treść wiadomości uśmiechnęła się i przygryzła wargę. Pokazała mężowi ociekający spermą telefon, by podzielić się z nim jej treścią.

 

Jutro o 18. Bądź z mężem.

  • Lubię 18
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Długo kazałeś nam czekać na kolejną część, ale muszę przyznać, że każda kolejna jest lepsza od poprzedniej i to jak opisujesz emocje Marty i Roberta jest poprostu genialne!

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

-Kurwa!

 

Robert przeklął pod nosem klucz, który wypadł mu z rąk i spadł na podłogę powodując hałas. Ciężkie, głębokie westchnienie było sygnałem, że dzisiejszy dzień nie jest najlepszym jeśli chodzi o efektywności pracy. W zasadzie nie chciał tu dziś przychodzić, gdyż myślami i tak był zupełnie gdzieś indziej. Uciekł jednak z domu, ponieważ chciał uniknąć konfrontacji z Martą. Bał się, że jakakolwiek rozmowa może zasiać w niej wątpliwości co do spotkania z tajemniczym Arturem. Zdawał sobie sprawę z tego, że powinien teraz przy niej być i ją wspierać. Dobrze wiedział, że nie tylko ona stoi na wygranej pozycji w perspektywie spotkania z młodym kochankiem, ale robi to również dla niego. Marta była świadoma jego fantazji i ich realizacja była dla niej wyzwaniem.

 

Zamiast analizować schemat układu hamulcowego, Robert układał w głowie potencjalne scenariusze spotkania. Zastanawiał się kim tak naprawdę jest Artur. Jakim jest facetem? Czy jest przystojniejszy? Ma większego? Każde tego typu pytanie, wątpliwość doprowadzało go do obłędu. Zazwyczaj to on rozdawał karty w rozgrywce. Nadawał tempo rozwojowi wydarzeń, trzymał rękę na pulsie. Teraz pojawił się ktoś, kto wkracza na jego terytorium tylną furtką. Powinien reagować, jednak musiał zaufać żonie. Dał jej zielone światło i teraz to ona dyktowała warunki.

 

Wszelkie wątpliwości znikały w mgnieniu oka, gdy pod zamkniętą na sekundę powieką wyświetlały się interesujące slajdy. Wytwórnia filmowa zwana wyobraźnią obsadzała Martę w roli namiętnej kochanki, obsługiwanej przez barczystego mężczyznę. Robert marzył, że dzisiejszego wieczoru marzenia te urzeczywistnią się i będzie mógł nacieszyć oczy widokiem żony z innym mężczyzną.

 

***

 

-Ta nie... Za długa. W tę się już nie mieszczę, a w tamtej wyglądam jak dziwka. W sumie... Przecież idę się pieprzyć, to jak mam wyglądać?

 

Marta wyrzucała z szafy kolejne sukienki, prowadząc przy tym nieco zabawny monolog. W przeciwieństwie do męża nie rozwodziła się zbytnio nad całą tą sytuacją. Zastanawiało ją tylko miejsce i okoliczności w których rozłoży nogi przed kochankiem. Jej oczekiwania nie były wygórowane, a cały zarys sytuacji jasny i przejrzysty. Artur miał jej dać to, czego nie daje Robert. Oczywiście mężowi Marty niczego nie brakowało, jednak ich łóżkowe preferencje czasem nieco się rozmijały i oboje potrzebowali czegoś nowego. Małżeńska miłość, szacunek, ale też troska powodowały, że ich zbliżenia pełne były czułości. Poprzeczka progu dominacji i dozy brutalności zawieszona była bardzo wysoko, a doskakiwali do niej jedynie wtedy, gdy poziom podniecenia sięgał zenitu. Młoda żona miała nadzieję, że nowy kochanek okaże się nieokiełznanym, pełnym energii i fantazji samcem, który poszerzy jej horyzonty i nie będzie bał się zdominować. Niemal co noc śniła o ciągnącym za włosy i uderzającym w policzki twardzielu, który nie zmięknie, gdy usłyszy jej krzyk, a potraktuje go jako zachętę, by podostrzyć jeszcze mocniej. W zamian oferowała swe piękne, pożądane przez wielu ciało i pełne oddanie. Pragnęła tego, a pomagała jej świadomość, że gdy zaspokoi wewnętrzne potrzeby i wróci do domu, zastanie kochającego i czułego męża, który będzie lekiem na umęczoną cielesność. Liczyła, że w ten sposób zadowoleni będą wszyscy uczestnicy tego układu i każdy otrzyma to, czego od tego typu relacji oczekuje.

Dźwięk sms wprowadził ją w stan euforii. Z wypiekami na twarzy czytała jego treść.

 

***

 

-Kochanie, jesteś tu?

-W łazience!

 

Robert nie mógł znieść dłużej niepewności i rozdrażnienia jakie wywoływała w dniu dzisiejszym praca. Spojrzał na zegarek, by upewnić się ile czasu zostało do godziny ‘’0’’. Dzień dłużył się niemiłosiernie, więc ostatnie dwie godziny trwać będą wieki.

Mężczyzna wszedł na górę i pociągnął za klamkę drzwi do łazienki.

 

-Zajęte!

-Chciałem cię tylko zobaczyć.

-Zobaczysz później. Zawieź dzieciaki do rodziców.

-Co mam im powiedzieć?

-Nie wiem, że idziemy do kina, czy coś. Przecież nie powiesz im prawdy.

 

Robert pokornie wykonał polecenie. Cała otoczka tego wydarzenia, uknuta intryga przyprawiała go o dreszcze. Prowadząc auto zastanawiał się co byłoby, gdyby ktokolwiek dowiedział się o zabawie w której uczestniczą. To co robili, w ich kręgach społecznych uznane jest przecież za niemoralne i zapewne większość bliskich stwierdziłaby, że zwyczajnie niszczą swoje małżeństwo. Iskierką nadziei był fakt, że udało im się już kilkukrotnie poznać otwarte, tolerancyjne osoby. Był to jednak zaledwie ułamek ludzkości. W obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem było trzymanie wszystkiego w ścisłej tajemnicy.

 

Wracając do domu Robert był już w stanie euforii. Nie mógł doczekać chwili, gdy zobaczy żonę. Naprężona męskość niemal stykała się z kołem kierownicy. Mężczyzna miał nadzieję, że jeszcze przed wyjściem zdąży skonsumować kobietę swego życia i ulżyć sobie w cierpieniu.

 

Gdy wszedł do środka Marta była już gotowa. Wyglądała seksownie i ponętnie, lecz dobór ubrań zbijał nieco z tropu. Sportowe leginsy i obcisły, top leżały na jej ciele idealnie i doskonale podkreślały jego atuty. Nie był to jednak standardowy strój, jaki zwykle ubierała na randkę. Spodziewał się raczej kompletu seksownej bielizny pod elegancką sukienką. Zabawa zaczynała jednak coraz bardziej mu się podobać.

 

-Wyglądasz świetnie. Ale myślałem, że jedziemy do jakiegoś eleganckiego hotelu.

 

Opowiedziała mu cisza. Marta nawet nie spojrzała w jego kierunku, wpatrzona w swoje lustrzane odbicie.

 

-Szykuje się akcja w plenerze? Wziąć jakiś koc i coś do picia?

-Nie wiem. Artur napisał, że mamy się tak ubrać, bo możemy się pobrudzić.

-Dziwne. Ale ciekawie się zapowiada.

-Każdy potrafiłby wynająć hotel i kupić gumy. To kreatywny facet. Nie będziemy się z nim nudzić.

 

Robert podszedł do żony, chcąc ją przytulić. Marta nie odwzajemniła tego gestu, a na zamiar pocałunku, zareagowała odwróceniem głowy. Biło od niej wyraźnym chłodem. Nie tego spodziewał się jej mąż.

 

-Co jest?

-Nic. A co ma być?

-Nie mogę pocałować własnej żony.

-Może potem.

-Przestań...

 

Mężczyzna podjął drugą próbę, lecz Marta odepchnęła go.

 

Zabolało, zakłuło.

 

-Dzisiaj należę do niego. Zabronił mi jakiejkolwiek bliskości z tobą.

 

W nomenklaturze bokserskiej Robert otrzymał od żony hak pod same żebra. Ból promieniował na całe ciało. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek usłyszy od niej tak mocne słowa. Odebrało mu mowę. Stał bezradny i wpatrywał się w pośladki Marty, kołyszące się, gdy ta wychodziła z domu.

 

-Idziesz?

 

Dopiero jej słowa sprawiły, że ruszył za nią. Nadal był jednak zszokowany i zdezorientowany jej zachowaniem. Jego wnętrze rozerwane było na pół. Rozum kazał przerwać tę dziwną sytuację i wracać do domu. Kontrolę nad jego ciałem przejęły jednak emocje, które kazały mu brnąć w to dalej. Czuł dziwną potrzebę tych skrajnych odczuć.

 

***

 

Droga mijała w zupełnym milczeniu. Marta unikała rozmowy, kontaktu wzrokowego, a Robert nie był w stanie zebrać się na odwagę i wydusić z siebie choćby słowa. Nie miał pojęcia dokąd jedzie, był zupełnie rozbity. Zastanawiał się dlaczego jego żona tak nagle zmieniła oblicze. Ciekawość wywoływała niepewność, ale też poczucie ekscytacji. W głowie układał scenariusz, który był prosty i czytelny. Piękna żona zaliczy szybki skok w bok, po czym rozentuzjazmowani wrócą do domu, by oddawać się cielesnym uciechom i cieszyć oczy napoczętym ciałem rozwiązłej Marty. Robert był gotów znieść zniewagi i elementy poniżenia tylko po to, by móc później zanurzyć się w czeluściach, które wcześniej penetrował ktoś inny. Uwielbiał ten widok, napawał się tym. Przyjemność sprawiało mu, gdy mógł nazwać swą żonę puszczalską.

 

Auto kierowało się drogą prowadzącą przez gęsty las. Marta zwolniła, gdyż nawigacja wskazywała, że powinna skręcić w jedną z dróg gruntowych. Wyboista ścieżka prowadziła w nieznane. Sceneria przypominała nieco tę z horrorów. Oboje czuli się niepewnie. Nie mieli pojęcia dokąd jadą i nie znali człowieka z którym mają się spotkać.

 

Punkt docelowy okazał się zarazem końcem drogi wyglądającej na cywilizowaną. Dalszy przejazd zwykłym autem był zwyczajnie niemożliwy. Powalone drzewa, kałuże nieznanej głębokości, oraz wszechobecne błoto budowały ponury obraz tego miejsca. Małżeństwo było mocno zdezorientowane.

 

-To jakaś dziecinada. Wracamy do...

 

Słowa Roberta przerwał niesiony przez echo jazgot motocyklowego silnika. Maszyna kilkukrotnie okrążyła z zawrotną prędkością auto małżeństwa, wyrzucając spod kół ogromne ilości błota przyklejającego się do szyb. Marta i Robert spojrzeli na siebie wzrokiem pełnym niepewności. Nie mieli pojęcia co zaraz się wydarzy. Złapali się za ręce, czekając na dalszy rozwój wypadków.

Gdy hałas ucichł i zapach spalin ustąpił, motocykl Artura stanął przed autem małżeństwa. Mężczyzna patrzył na nich przez ciemną szybę kasku, nie wykazując żadnych emocji.

 

Marta spojrzała w oczy mężowi, dając sygnał do wyjścia. Ich stopy grzęzły w błocie po kostki, jakby próbowały ich zatrzymać. Było już jednak za późno, gdyż stali w obliczu wyzwania. Wyzwania, którego oboje z całych sił pragnęli.

 

-Pewnie myślałeś, że wypieprzę ci żonę, a ty sobie popatrzysz...

 

Robert nie odpowiedział. Patrzył na Artura, który powoli zwalniał zapięcie kasku.

 

-To byłoby zbyt proste. Takich dup jak ona mogę mieć na pęczki. Mam lepszy pomysł...

 

Mąż Marty zmarszczył brwi. Nie podobała mu się zbyt pewna siebie postawa Artura. Ciekawość brała jednak górę, więc postanowił wysłuchać go do końca.

 

-Jak się zapewne domyślacie sceneria nie jest przypadkowa. Tutaj jest mapa całego terenu. Tu jest start, meta w tym samym miejscu. Robimy kółko. Trasa jest bardzo wymagająca, ale zrobiłem rozeznanie i wiem, że kumasz o co biega. Wyjeżdżasz pierwszy, ja piętnaście minut po tobie. Jadę motocyklem, a ty tym autem.

 

Artur skierował wzrok na zaparkowany w krzakach terenowy wóz. Również Robert był pod wrażeniem pojazdu. W jego żyłach buzowała teraz adrenalina. Kochał rywalizację, a ta dodatkowo wiązała się z jego ulubioną dziedziną. Pozostawała jednak do wyjaśnienia jedna kwestia...

 

-Jaka jest stawka tego wyścigu?

-Jeśli wygrasz, jadę z wami gdzie chcecie i bawimy się na waszych warunkach. Dodatkowo auto jest wasze.

-A jeśli przegram?

-Twoja żona spędza ze mną weekend. Na moich warunkach.

 

Robert był nieco skołowany. Spojrzał na Martę i próbował wyczytać z jej twarzy jakąkolwiek opinię na temat całej sytuacji. Jej wzrok wręcz szalał i wszelkie słowa były teraz zbędne.

 

-Jakie są twoje warunki?

 

Artur zaśmiał się szyderczo i rzucił w kierunku Marty wygłodniałe spojrzenie.

 

-Nie mam zamiaru opowiadać ci wszystkiego ze szczegółami. Spójrz na nią. Ona ma potencjał na coś więcej, niż delikatne głaskanie.

 

Uśmiech na twarzy żony był dla Roberta wystarczający. Ewidentnie odpowiadało jej to, że gra będzie się toczyć o nią. Sprowadzenie do roli czyjejś nagrody było tym, czego brakowało jej na co dzień.

 

-Możecie się naradzić. Ale szybko, nie mam całego dnia.

 

Artur oddalił się zostawiając małżeństwo z trudnym wyborem. Marta i Robert patrzyli na siebie, nie wiedząc jak zacząć. Temat był trudny do ugryzienia, a okoliczności nie sprzyjały długim przemyśleniom.

 

-To szalone. Nigdy nie robiliśmy nic podobnego...

-No właśnie. Przecież zawsze chcieliśmy przekraczać granice, wychodzić poza schemat.

-A co jeśli mi się nie uda? Chcesz spędzić weekend z facetem, którego kompletnie nie znasz?

-Chcę. I ty też tego chcesz. Poza tym, jestem pewna, że wygrasz i auto jest nasze. Przecież ono jest warte kilkadziesiąt tysięcy...

-Poważnie myślisz teraz o kasie?

-Pamiętasz kartkę z fantazjami?

 

Robert błyskawicznie połączył fakty i przypomniał sobie jakie skłonności ma jego żona. Wielokrotnie wspominała o stawianiu swej cnoty na szali z dobrami materialnymi. Gdy na nią patrzył, jej ciało mówiło wszystko. Krzyczało w jego kierunku, wymuszając wręcz zgodę. Postanowił schować do kieszeni rozsądek.

 

-Wchodzę w to!

 

Słowa Roberta wywołały uśmiech na twarzy Marty. Cieszyła się, że jej stonowany zazwyczaj mąż porwał się na takie szaleństwo i kolejny raz otrą się o to co zakazane.

 

Uśmiech Artura był za to ironiczny. Pewny siebie mężczyzna czuł się wygranym. Rzucił Robertowi kluczyki do leciwej terenówki. Mąż Marty czuł się dość pewnie za kółkiem, a tego typu rajdy nie były dla niego nowością. Wiedział, że ma szanse i jest o co walczyć. Nie wyobrażał sobie, by jego żona spędziła klika dni w obcym domu, z obcym mężczyzną. Wziął ze sobą mapę i szybkim krokiem ruszył do samochodu.

 

-A ja?

 

Obaj mężczyźni obejrzeli się w kierunku stojącej z tyłu Marty. Męska rywalizacja sprawiła, że obaj zachowywali się jakby zapomnieli o co tak naprawdę toczy się gra.

 

-A ty masz piętnaście minut, żeby przekonać mnie, że warto go gonić.

 

Artur podszedł do ponętnej blondynki rozpinając suwak motocyklowego kombinezonu. Jej mąż natomiast był teraz rozdarty. Miał niepowtarzalną okazję, by zobaczyć kobietę swojego życia zadowalającą innego mężczyznę, jednak miał też świadomość tego, że traci czas i oddala się od wygranej. Odchodząc w kierunku auta spoglądał przez ramię. Zdziwiła go łatwość i lekkość z jaką Marta klęknęła w błocie. W tym momencie zrozumiał, że nie zatrzyma już tego rozpędzonego pociągu, a może jedynie pilnować, by nie wypadł z właściwych torów. Wiedział, że jeżeli dołoży odpowiednich starań pociąg ten doprowadzi go do świata najskrytszych marzeń i fantazji.

Gdy zamknął drzwi ucichły odgłosy westchnień i innych dwuznacznych dźwięków. Uruchomił silnik i zerknął na mapę starając się zapamiętać pierwszy odcinek trasy. Raz jeszcze spojrzał przez szybę. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego żona jest mistrzynią w dziedzinie oralnych uniesień. Wiedział, że nie tylko sprawia przyjemność ustami, ale wkłada w to mnóstwo zaangażowania i serca. Liczył, że uda jej się przeciągnąć to jak najdłużej, dzięki czemu uda mu się zyskać przewagę.

 

***

 

Marta delektowała się smakiem męskości Artura, chcąc jednocześnie dać mu jak najwięcej przyjemności. Ona również miała nadzieję na długie zakończenie, gdyż chciała, by do seksualnych uniesień mógł dołączyć również Robert. Artur jednak wyraźnie się niecierpliwił.

 

-Gdybyś tak miała robić mi loda, to chyba bym zasnął... Później pokażę ci czego oczekuję.

 

Artur zapiął suwak i chwycił blondynkę za ręce, które przywiązał mocno do jednej z cienkich gałęzi drzew.

 

-Żebyś się czasem nie rozmyśliła.

 

Marta klęczała w błocie, a przez skrępowane ręce nie mogła nawet otrzeć ust. Początkowo lekko zamroczona, wstydziła się tego co zrobiła przed chwilą. Poczucie to jednak szybko minęło, bo czy przecież nie tak to sobie wyobrażali? Nie o tym marzyli?  Wierzyła w Roberta. Wyobrażała już sobie, że zaraz znajdą się w przytulnym hotelu w którym odda się kochankowi, trzymając męża za rękę. Marzyła, by znów poczuć w sobie dwóch tętniących testosteronem samców jednocześnie. Czekała, aż po wszystkim najważniejszy dla niej mężczyzna okaże swą dominacje i oznaczy swoje terytorium.

 

***

 

Auto szybko pokonywało kolejne wzniesienia i głębokie kałuże. Nigdzie nie było widać i słychać motocykla. Robert był pewien, że jego żona zatrzymała Artura na starcie i nie mógł doczekać się, aż zda mu z tego zajścia relacje. Czuł się zwycięzcą. Niesiony euforią, oraz emocjami pozwalał sobie na odrobinę brawury, gdyż mocne auto i wymagający teren skłaniały ku szaleństwom. Z ogromną prędkością pokonywał trasę. Bawił się doskonale, a motoryzacja była jego żywiołem. Wiedział, że na mecie czeka na niego nagroda. Miał zamiar usiąść w fotelu ze szklanką whisky w ręku i wpatrywać się w spektakl jaki da mu Marta. Osoba Artura była zupełnie drugorzędna. On miał dać tylko kawałek swego ciała, którym wymaluje moc emocji i pozytywnych uczuć na twarzy Marty. Robert chciał napawać się tym jak jego żona przeżywa uniesienia. Chciał patrzeć jak jej dobrze, jak na jej ciele formuje się obraz kobiecego spełnienia. Pędził przed siebie usłaną w wyobraźni ścieżką. Dopiero teraz poczuł, że to co ich spotkało, choć nierealne, jest spełnieniem ich marzeń.

 

***

-Gdzie oni do cholery są...

 

Marta z niepokojem rozglądała się wokół, gdyż czas dłużył się niemiłosiernie. Czuła się dziwnie i w jej myślach pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Była przecież niepewna swojego losu, a przegrana Roberta wiązała się z szalonymi konsekwencjami. Z głębokich przemyśleń wyrwał ją huk, który dobiegł jej uszu... 

 

***

 

-Cholera, pieprzony złom!

 

Robert wciskał gaz do dechy, lecz koła kręciły się w miejscu wyrzucając spod siebie ogromne ilości błota. Chwila nieuwagi spowodowała, że stracił kontrolę nad autem uderzając w jeden z korzeni wystających z drogi. Samochód wpadł do głębokiego rowu. Zbyt głębokiego, by wyjechać o własnych siłach. Mężczyzna był wściekły i w akcie desperacji próbował robić cokolwiek. Wszelki wysiłek był jednak zbędny, a sytuacja beznadziejna. Jeden błąd sprawił, że przegrał. Jedyne nad czym się teraz zastanawiał, to reakcja Marty. Presja, która go motywowała, teraz stała się przygniatającym ciężarem.

 

-Spodziewałem się takiego zakończenia. Jednak nie jesteś tak dobry, jak myślałem. Gdybym wiedział wcześniej, pozwoliłbym twojej żonce ‘’dociągnąć’’ sprawę do końca. Ale... Nic straconego...

 

Artur z pogardą w głosie zwracał się do zdruzgotanego Roberta. Cisza jaką usłyszał w odpowiedzi była niczym fanfary na cześć zwycięzcy.

 

-Nie będę się nad tobą pastwił, bo leżącego się nie kopie. Uszkodzenia wliczyłem sobie w koszta, zaraz przyjedzie pomoc. Ty tu zaczekasz, a ja oznajmię wynik twojej żonie. Na pewno się ucieszy. No i... Ma coś do dokończenia. Tylko pamiętaj, że od teraz działamy na moich zasadach.

 

Robert oparł się o auto i skrył twarz w dłoniach. Był pewien, że Marta nie wybaczy mu tej porażki. Upokorzony, poniżony, odarty z męskiej dumy. Czuł się jak wrak człowieka. Miał wrażenie, że zwyczajnie zawiódł i niepotrzebnie wplątał się w dziwny układ. 

 

***

 

Marta zamarła na moment. Bała się o męża. Gdy na horyzoncie ujrzała motocykl, próbowała rozerwać krępujący ją sznur.

 

-Gdzie Robert? Coś mu się stało?

-Jakby to delikatnie ująć... Twój mąż zawiódł.

-Jak to?

-Przegrał. Po prostu. Wjechał do rowu.

-Gdzie on jest?

-Niebawem wróci.

-Chcę z nim porozmawiać.

-Już to zrobiłem. Wiedziałem, że tak to się skończy. Był tak podniecony tym, że będę cię bzykał, ze totalnie odleciał.

 

Marta zrozumiała, że to podniecenie mogło zgubić Roberta. Postanowiła wziąć odpowiedzialność za to, że sama się do tego przyczyniła. Czuła się źle z myślą, że wywarła na niego presję.

 

-A teraz dokończ to co zaczęłaś suczko. Może tym razem zdążysz.

 

Artur nie dał Marcie czasu do namysłu, gdyż po chwili przeszywał jej gardło swą włócznią. Tym razem to on nadawał tempo. Marta lubiła, gdy facet jest zdecydowany w działaniach, a głębokie gardło było jej popisowym numerem. Pierwszy raz jednak miała do czynienia z działem takiego kalibru, które docierało w najdalsze zakamarki. Artur trzymał mocno jej głowę i wpychał się na siłę w usta. Grube nici śliny ciągnęły się po jej brodzie, kapiąc na sukienkę i rajstopy. Każda chwila na złapanie oddechu była zbawienna, gdyż wyraźnie brakowało jej tlenu, a mdłości i zawroty głowy powodowały ciemność przed oczyma. Zwykle w takich sytuacjach pomagała sobie powstrzymując dłońmi nacierające na nią biodra. Teraz była jednak bezradna, zdana na łaskę Artura.

 

-W wiadomościach byłaś taka pewna siebie. Przecież pisałaś, że jest taki mały, a teraz co.

 

Postanowiła nie dać za wygraną. Choć mąż poległ w pojedynku, ona chciała wyjść z niego z tarczą.. Wspinała się na wyżyny umiejętności, by zmieścić atut Artura w ustach i nie dać mu satysfakcji. Ku jego zdziwieniu, zostawiała ślady szminki na podbrzuszy. Namiętnie, łapczywie pochłaniała jego męskość. Czuła, że jest lepsza. Im dłużej trwała zabawa, tym bardziej jej się podobało. Była świadoma tego, jak dużą przyjemność sprawia Arturowi, co równoznaczne było z nieuchronną eksplozją. Choć starała się uciec, Artur znów docisnął jej głowę. Kącikami ust pozbywała się nadmiaru tego, co oddał jej kochanek. Gdy skończył, bezczelnie zapiął spodnie i odwrócił się w kierunku swojego motocykla.

 

-Widzimy się niebawem...

 

Zmęczona, obolała Marta czuła satysfakcję. Choć Artur potraktował ją przedmiotowo, nie dała się. Podsumowując w głowie cały ten akt uznała, że... doskonale się bawiła. Tego przecież od niego oczekiwała. Miał być inny, niż kochający mąż.

 

***

 

Gdy Robert wrócił do Marty nie był zaskoczony widokiem. Spodziewał się tego jak potraktuje ją kochanek. Jej groźna mina nie zwiastowała niczego dobrego. Nie miał pojęcia jak się wytłumaczyć z poniesionej klęski.

 

-Jak się czujesz?

-A jak ty byś się czuł, gdyby ktoś na siłę wciskał ci do gardła ponad dwadzieścia centymetrów?

 

Mężczyzna zrozumiał uszczypliwość żony. Nigdy w życiu nie doznał tylu upokorzeń, co dziś.

 

-Przepraszam, zawiodłem cię.

-Nie przepraszaj. Ja też cię kiedyś zawiodłam.

-Przecież już to wyjaśnialiśmy, nie mam ci niczego za złe.

-Ja tobie tym bardziej.

-Jak to?

-Nigdy nie bawiłam się lepiej...

-Co takiego?

-Miałam nadzieję, że przegrasz...

 

Robert błyskawicznie dopadł do żony i szybko rozwiązał skrępowane dłonie Wpił się w jej usta, nie zważając na nic. Słony posmak nie robił na nim wrażenia. Ciężko było opisać to co w tym momencie czuł. Skrajne podniecenie mieszało się z zazdrością, ale również gniewem. Minione wydarzenia mocno podrażniły męskie ego. Czuł się przegrany, upokorzony. Zastanawiał się jedynie nad konsekwencjami. Bał się, lecz był zarazem szalenie ciekaw rozwoju wydarzeń.

Patrzył na ‘’upiększone’’ przez Artura ciało żony. Rozmazany makijaż, zastygające na dekolcie nasienie i oblepione błotem kolana. Na pierwszy rzut oka nie był to obraz najszczęśliwszej kobiety na świecie. Wystarczyło jednak głębokie spojrzenie w jej niebieskie oczy, by odnaleźć jej ogromną radość.

 

-Wiem, nie wyglądam najlepiej.

-Jesteś piękna i kocham cię całym sercem.

-Ja ciebie też i chciałam ci podziękować.

-Mnie? Za co?

-Za to, że tu ze mną jesteś, przełamujesz razem za mną swoje ograniczenia, pozwalasz spełniać najskrytsze fantazje.

-Jesteśmy w tym razem. Pamiętaj...

-Pamiętam. To wszystko jest tak szalone, nieprzyzwoite, wulgarne, że...

-Że?

-Że chcę tego więcej i więcej...

  • Lubię 10
  • Dziękuję 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dopiero skończyłem czytać tą część, a już czekam na następną... Bardzo podoba mi się Twój styl i charakter bohaterów. Mam nadzieję, że to się szybko nie skończy.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Lubię to opowiadanie, jego narrację i dynamikę oraz to że cały czas czymś nowym zaskakujesz. Zgadzam się też z przedmówcą - nie kończ zbyt szybko ;)

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...