Skocz do zawartości
lucas808

Poznając siebie...

Rekomendowane odpowiedzi

Głośne brzęczenie wibratora pracującego na najwyższych obrotach, skutecznie zagłuszało pomruki, jęki i odgłosy dławienia. Charakterystyczny plask uderzających o siebie ciał idealnie pasował do ścieżki dźwiękowej wyjętej niczym z filmu porno. Marta leżała na łóżku, a jej głowa zwisała bezwładnie na jednej z jego krawędzi. Przebierała dynamicznie szeroko rozłożonymi nogami, między którymi szalał wibrujący przyjaciel. Co jakiś czas sprawdzała jakość wykończenia ściany, gdy z impetem wbijała w nią swe czarne, wysokie szpilki. Pomięte pończochy wyraźnie dawały do zrozumienia, że wiele tego wieczoru przeszły. Zdewastowany makijaż niechlujnie mieszał się na całej powierzchni twarzy, a końcówki włosów skąpane były w kałuży śliny i wszelkich innych wydzielin powstałych w wyniku głębokiej penetracji jej gardła. Nie był to zapewne obraz pełnego czułości i romantyzmu zbliżenia. Gęsia skórka na ramionach i nie znikający z jej twarzy uśmiech świadczył jednak o tym, że jest jej piekielnie dobrze. Pełna dominacja, oraz upadek do poziomu seksualnej zabawki był tym, o czym marzyła. Będący na skraju przyzwoitości i dobrego smaku akt, dotychczas był tylko snem. Dziś urzeczywistnił się i chciała czerpać z niego jak najwięcej.

Czuła, jak pędząca lokomotywa przemierza tunel jej ust. Maszynista łapał równowagę, trzymając się jej piersi i ściskając je co sił. Zawrotne tempo odbierało jej tlen. Gdy otrzymywała chwilę na jego zaczerpnięcie, wolała wykorzystać ją inaczej.

 

-Mocniej!

-Głębiej!

 

Jej komendy powodowały, że kilkanaście centymetrów w całości znikało w jej ustach. Duże jądra obijały się o jej twarz. Czuła się jak zabawka należąca do mężczyzny. Była z tego dumna, gdyż w łóżku taka właśnie chciała być.

Pieszczący ją wibrator zaczynał irytować. Łaskotał, pobudzał. Nie potrzebowała go. Odczuwała satysfakcję z tego, że ktoś pieprzy jej usta. Odrzuciła zabawkę na bok. Nogami mocno zaparła się o ścianę. Głowę opuściła jeszcze niżej, by ułatwić penetrację. Na moment wyjęła z ust sprzęt oprawcy i z ogromnym zaangażowaniem ssała jądra. Lizała i całowała ich okolice, nie pomijając tych najbardziej intymnych. Głośne jęki obsługiwanego samca, dawały jej ogromną radość.

Gdy wsunęła go do ciepłych ust, ten wprost oszalał. Pieprzył ją teraz co sił, jakby zapomniał, że penetruje usta. Marta walczyła teraz o każdy oddech, niczym ryba złowiona na wędkę. Lekko przerażona, lecz niezwykle podniecona, nie miała jednak zamiaru przerywać. Bała się samej siebie. Nie miała pojęcia jak daleko jest w stanie się posunąć i gdzie leżą jej granice.

Doskonale znała ten moment. Do perfekcji opanowała męską seksualność. Zahamowała dłońmi sunące w kierunku jej głowy ciało. Chwyciła w rękę wojującą w jej ustach szablę i zatrzymała w nich tylko jej część. Wiła się wśród pościeli, pieszcząc dłonią swe ciało. Był to dla niej rytuał i robiła wszystko, by wydłużyć go jak najbardziej. Wykorzystując doświadczenie, powoli wpuszczała nasienie do swych ust, nie chcąc uronić ani kropli. Uwielbiała ten smak i zapach. Traktowała to jak nagrodę za dobrze wykonaną robotę. Gdy czuła, że to już koniec, puściła go, dając wolność.

Zamknęła na moment oczy. Słyszała oddalające się kroki. To co teraz czuła, było wyjątkowe. Poniżenie, wykorzystanie, zmieszane z radością i spełnieniem. Najdziwniejsze było to, że czuła się w pełni zaspokojona, choć to ona dawała przyjemność. Weszła na wyższy poziom.

 

-Podobało ci się?

-Nie do końca...

-Byłem zbyt ostry? Umawialiśmy się przecież. Mieliśmy ustalony znak.

-Miałam odklepać? Oszalałeś! Nie o to chodzi.

-To co jest?

-Przecież wiesz... Ty powinieneś siedzieć w kącie i patrzeć.

 

Robert spuścił głowę i rzucił na żonę chłodne spojrzenie.

 

-Myślisz, że ja tego nie chcę? Kombinuję, szukam, ale widzisz jak jest. Mimo to staram się jakoś ci to wynagrodzić. Wiesz, że takie akcje to nie moja bajka...

 

Marcie zrobiło się głupio. Nie chciała, by jej słowa zostały odebrane w taki sposób.

 

-Byłeś fantastyczny. Widzę jednak, że robisz to na siłę. Nie chcę żeby tak było.

-Bałem się, że zrobię ci krzywdę. Jesteś moją żoną.

-A wyglądam na skrzywdzoną? Jesteś najlepszy i żaden inny facet nie dorasta ci do pięt.

-To dla ciebie się tak staram.

-Jak tak dalej pójdzie, kochanek nie będzie potrzebny.

 

Mężczyzna spojrzał na żonę z podejrzliwym uśmiechem.

 

-No dobra, żartowałam!

-A teraz się ogarnij. Nie chcesz chyba, żeby moi rodzice zobaczyli cię w takim stanie.

-Oj tam, tylko troszkę się rozmazałam.

 

Niemal każdy weekend nowego roku wyglądał analogicznie. Na barkach Roberta spoczął ciężar realizacji fantazji Marty. Oczekiwała ona, że w łóżku nie będzie traktowana jak żona. Mężczyzna przełamywał więc swoje lęki i robił wszystko, by sprostać jej wymaganiom.

Marta w nowy rok wkroczyła z ogromnym impetem. Zaczęła bardziej dbać o swój wygląd, a niemal codzienne wizyty na siłowni sprawiły, że jej sylwetka ocierała się o perfekcję. Nie ruszała się z domu bez makijażu i szpilek. Chciała kusić i wychodziło jej to doskonale.

Mimo, iż wszystko układało się rewelacyjnie, czegoś im brakowało. Czegoś spróbowali, zasmakowali, jednak nie zdążyli się tym nacieszyć. Czuli ogromny niedosyt i w tym co zapoczątkowali, brakowało kopki nad ‘’i’’. Z fizycznego punktu widzenia, wszystko było ok. Robert doskonale radził sobie w nowej roli, jednak to nie było to. Miał on dość gry aktorskiej, udawania kogoś innego. Pragnął, by to Marta dała mu spektakl, o jakim oboje marzą. Chcieli znów poczuć zastrzyk adrenaliny, zaznać skrajnych emocji. Ostatni czas dał im do zrozumienia, że potrafią bez tego żyć i w pełni to kontrolują. Pokusa była jednak ogromna.

Z tego powodu Marta nie rezygnowała z roli internetowej gwiazdy. Występ z mężem był jednak jednorazowym wyskokiem. Młoda żona zyskała licznych fanów swojego ciała, a ilość spermy przelanej podczas jej pokazów, dawała jej ogromną satysfakcję. Małżeństwo liczyło, że dzięki temu uda się poznać kogoś, kto zechce oderwać się od komputera i urzeczywistnić fantazje. Kilka nawiązanych relacji zapowiadało się obiecująco. Marta odwzajemniała zainteresowanie, a prowadzona korespondencja potrafiła wciągnąć ją na kilka godzin. Czar pryskał w momencie zderzenia z rzeczywistością. Znalezienie wspólnego terminu, zmiana prywatnych planów, a ostatecznie samotna noc w hotelu, gdzie Robert musiał wynagradzać żonie nierealność wirtualnych adoratorów. Nagła choroba, zepsute auto, czy spóźnienie na pociąg. Często zwykłe zerwanie kontaktu. Inni liczyli na szybki seks, a na hasło, że obserwować ma to Robert, rezygnowali z pomysłu. Wszystko to doprowadziło do frustracji. Marta dawała coś od siebie, ale chciała mieć coś w zamian. Czuła, że w ten sposób traci czas.

Żądna przygód kobieta nie miała jednak zamiaru rezygnować. Twardo brała sprawy w swoje ręce i czekała na kogoś, kto będzie godzien ją posiąść, ku uciesze męża. Odbieranie listów w bieliźnie, kuszenie trenera na siłowni, flirt z klientami warsztatu. Seksowna blondynka krok po kroku realizowała swój cel i była coraz bliżej.

Błysk w oku Roberta był dla niej czymś wyjątkowym. Czuła, że są w tym razem i oboje czerpią z tego satysfakcję. Jej flirt, jego zazdrość, niepewność, a jednocześnie chęć, by ciągnęła to dalej. Każda wymiana zdań, dotyk, gest wobec innego mężczyzny powodował, że Robert wprost szalał.

 

***

 

On zajęty pracą, zerka przez szybę do biura. Ona otoczona tabunem mężczyzn, schyla się po dokumenty najniżej jak może, mimo, iż leżą na górnej półce. Oni wpatrzeni w nią niczym w obraz, uśmiechają się i szepczą pod nosem. Mimo, że na tym się kończyło, gdy tylko zamknęły się bramy zakładu, Robert z głową pełną fantazji wpadał do biura i brał Martę jak swoją własność, posuwając od tyłu wśród stosu faktur i dokumentów.

 

-Widziałem jak na ciebie patrzą.

-Robiłam wszystko, by zobaczyli, że nie mam majtek...

-Jesteś zwykłą dziwką!

-Ja też cię kocham.

 

***

 

-Znów kazał mi robić przysiady... Trzeci raz w tym tygodniu...

-Widocznie musisz mocniej pracować nad pośladkami.

-Nieee... Mam wrażenie, że on po prostu lubi mnie asekurować. Fajnie, gdy stoi za mną i tak mocno trzyma za biodra.

-Powinien złapać za cycki.

-Jutro mu to zaproponuję.

 

***

 

-I wyobraź sobie, że wystawił mi mandat! A przecież rozpięłam wszystkie guziki w koszuli!

-Widocznie byłaś za mało przekonująca.

-Nie uwierzył w moją historię...

-A co mu powiedziałaś?

-Gdy zapytał gdzie się tak spieszę, odpowiedziałam, że do męża.

-Co on na to?

-Uśmiechnął się tylko. Jednak gdy dodałam, że przedłużyło mi się z kochankiem i stąd ten pośpiech, zrobił się czerwony, odszedł i po chwili wrócił z mandatem.

-Chyba nie był zwolennikiem rozrywkowego tryby życia.

-Cóż, nie każdemu odpowiada to, że jestem łatwa.

 

***

 

-Śniło mi się, że nas porwali i przetrzymywali w jakiejś piwnicy.

-Mam nadzieję, że zakneblowali ci usta i nie mogłaś za dużo gadać.

-Usta akurat miałam zajęte. Zresztą tyłek i cipkę też.

-A ja?

-A ty siedziałeś w kącie i nie mogłeś nic zrobić.

-To straszne.

-Straszne było to, że podarli mi nową sukienkę. Poza tym, bawiłam się świetnie.

-Jesteś chora...

-Jestem po prostu suką. Zboczoną suką.

 

***

 

-Jakiś facet napisał do mnie na portalu i zaproponował 200 zł za loda.

-Co odpowiedziałaś?

-Że trzeba się szanować i 300 to absolutne minimum.

-Co takiego?!

-No tak. Musiałabym dojechać i jeszcze wydać na paliwo.

-Mówisz poważnie?

-Powinnam wziąć 400?

-Powinnaś go zbesztać!

-Seks za pieniądze zawsze mnie kręcił i kiedyś to zrealizuję. Lepiej bądź grzeczny, bo zaraz tobie wprowadzę cennik.

 

Podobnych sytuacji było całe mnóstwo. Każda mniej, lub bardziej pokrywała się z prawdą i zawsze kończyła ostrym seksem. Wszystkie miały jednak na celu wzniecenie iskry, wzbudzenie emocji i ciekawości drugiej strony. Każdy kolejny facet, który pojawiał się w pobliżu Marty, wzmacniał łączące ich uczucie. Miłość ta była specyficzna. Oboje byli jednak pewni, że jest mocna jak nigdy wcześniej. Byli sobie wierni emocjonalnie. Ufali bezgranicznie. Nowa relacja i specyficzne podejście do seksu było tylko zabawą. Najważniejsze było to, iż mieli pewność, że będą mogli zakończyć ją, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Idealna żona, piękne małżeństwo...

Świetne opowiadanie, zdecydowanie jedno z najlepszych, które tu czytałem. Super, że jest kontynuuowane.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

-Po co tyle wszystkiego zabrałaś? Jedziemy tylko na dwie noce.

-Muszę być zabezpieczona na każdą okoliczność. Nigdy nie wiesz co może się przydać.

-Racja. Pięć par butów na wyjazd w góry. Nie mam pojęcia do czego...

-Przestań marudzić i zasuwaj z tymi walizkami, bo pojadę bez ciebie.

 

Robert z grymasem na twarzy zapakował bagaże do uterenowionego suv-a. Ciepły, długi majowy weekend był idealną okazją, by po raz kolejny oderwać się nieco od codzienności. Wyjazd w góry miał być odroczonym zwieńczeniem podróży w którą wybrali się niemal rok temu. Wszystko zorganizowane było dość spontanicznie. Polecone przez jednego z klientów ich zakładu, położone wysoko w górach schronisko, było idealnym miejscem na ucieczkę od cywilizacji. Przeciętne warunki zakwaterowania jakie tam panowały, były jednak rekompensowane przez malownicze krajobrazy, świeże powietrze i niezliczone kilometry górskich szlaków. Idealne miejsce na złapanie równowagi w pełnym zawirowań codziennym życiu.

 

-Pięciogwiazdkowy hotel to to nie jest... Za tę cenę mielibyśmy dobre spa.

-Spa i spa. Ile można. Pora na jakąś odmianę.

-Przecież tam nie ma nawet wanny.

-Jak to nie? W środku może nie ma luksusów, ale na zewnątrz jest ruska bania, sauna.

-No zobaczymy, obyś się nie mylił.

 

***

 

Mimo wyjazdu z samego rana, kilkaset kilometrów na południe kraju było drogą przez mękę. Ze względu na goniący ich czas, pozwolili sobie na ledwie jeden szybki postój na stacji benzynowej. Nie byliby jednak sobą, gdyby nie wpadł im do głowy szalony pomysł.

 

-Nie dam rady. Za drzwiami jest kolejka, ciągle ktoś puka.

-Nie myśl o tym i się rozluźnij.

 

Robert zamknął oczy, a klęcząca przed nim Marta ze smakiem połykała jego męskość. Motywowana dreszczykiem emocji i ze świadomością, że za drzwiami męskiej toalety czeka tłum mężczyzn, starała się doprowadzić go szybko do końca. Kilka ruchów dłonią, parę westchnień i po chwili jej usta pełne były ulubionego nektaru. Szybko poprawiła ramiączka sportowej bluzki, chowając pod materiał swój bujny biust. Jej mąż w pośpiechu zapinał spodnie. Po otwarciu drzwi Marta dumnie wyszła z toalety, natomiast Robert płonął ze wstydu. To na kobiecie skupiał się wzrok wszystkich obecnych. Ciche komentarze traktowała jak komplementy.

 

-Chyba trochę przesadziliśmy.

-Niby dlaczego?

-Tam było pełno ludzi, wszędzie kamery.

-A zrobiliśmy coś złego?

-Wiesz, publiczny seks to chyba nic normalnego.

-Każdy ze stojących tam facetów chciałby być na twoim miejscu. Widziałeś jak na mnie patrzyli? Każdy ci zazdrościł. A ty masz jakieś dziwne pretensje.

 

Przez kilka minut trwała niezręczna cisza. Robert wpatrywał się w dal i skupiał na drodze. Widać było, że zbiera myśli.

 

-Masz rację. Nadal jesteśmy młodzi. Nikt nas tu nie znał. Niepotrzebnie się martwię.

-Wreszcie coś do ciebie dociera.

 

***

 

Pozostała część drogi minęła już szybko i bez zbędnych postojów. Po dotarciu na miejsce, para zabrała się za wnoszenie bagażu.

 

-Witojcie!

 

Małżeństwo nieco wystraszyło się głośnego przywitania kilku mężczyzn ubranych w góralskie stroje. Bez pytania zabrali oni wszelkie bagaże i zniknęli w budynku schroniska. Został jedynie najmłodszy z nich, odpowiedzialny zapewne za wszelkie formalności.

 

-Nie bójcie się. Są specyficzni, ale ugoszczą was jak trzeba.

-Powitanie było obiecujące.

-Jestem Andrzej, ale możecie mówić mi Jędrek.

-Miło nam, Marta i Robert.

-Pokaże wam pokój i wszystko co musicie wiedzieć. Jest tu kilkanaście innych osób, ale bez problemu się pomieścimy.

 

Zakochani ruszyli za przewodnikiem. Cieszyli się, że jest tu ktoś z kim można się dogadać i że nie będą tu sami.

 

Schronisko nie imponowało przestronnością. Duża stołówka i malutkie pokoje z jeszcze mniejszymi łazienkami. Warunki nie powalały, ale nie one były najważniejsze.

 

-Jest jeszcze wcześnie, możecie zjeść coś na dole, a niebawem wychodzimy w góry.

-Na to czekaliśmy!

 

Podczas posiłku Marcie i Robertowi towarzyszyło jeszcze kilka innych par, rodzin, oraz samotnych gości schroniska. Cały przekrój płci, wieku. Wszystkich łączyła jednak miłość do malowniczych, górskich terenów i chęć zaznania w nich spokoju. Z tego też względu szybko udało się przełamać bariery i złapać z każdym koleżeński kontakt.

Po szybkim lunch'u i przygotowaniu, wszyscy zebrali się przed budynkiem, czekając na przewodników.

 

-Najważniejsze jest to, by nie oddalać się od grupy i zgłaszać gdyby coś się działo. Jeśli wszystko jasne, ruszamy!

 

Marta, choć ubrana na sportowo wzbudzała zainteresowanie. Obcisłe leginsy opinały jej wyrzeźbiony ćwiczeniami tyłek. Sportowa koszulka mocno ściskała biust, a odsłonięty brzuch przyciągał spojrzenia. Przewiązaną w pasie bluzę schowała do plecaka. Było ciepło, a nie chciała, by zasłaniała ona to, czym chciała się chwalić. Szybko wyrwała do przodu, a mąż próbował dotrzymać jej kroku. Szedł nieco z boku, by nie zasłaniać reszcie zgrabnego tyłka Marty. Każde podejście pod górę, czy konieczność wspięcia powodowały, że wyraźnie widoczna stawała się linia skromnych majtek, które na sobie miała. Była w tym momencie motywacją i zachęta dla tych, którzy szli za nią. Kilka godzin wędrówki nie robiło na niej wrażenia. Była w doskonałej formie i czuła się w tych warunkach świetnie. Również jej mąż nie protestował. Byli młodymi, wysportowanymi ludźmi i z przyjemnością pokonywali szlak, fotografując wspaniałe widoki.

 

-Zanosi się na deszcz. Zrobimy tu krótką przerwę, a kto nie czuje się na siłach może wracać z chłopakami do schroniska.

 

Przesiew wśród wędrowników był spory. Choć droga na szczyt nie była daleka, poziom trudności był zdecydowanie wyższy niż dotychczas. Większość po prostu zrezygnowała. Zmęczenie dawało się we znaki. Taka wędrówka wymagała kondycji i przygotowania. Marta i Robert czuli, że mają już w nogach kilkanaście kilometrów. Ambicja nie pozwalała im jednak zrezygnować, tym bardziej, że mieli świadomość tego jak blisko celu się znajdują. Mieli też w głowie to, że są tu tylko na weekend i nie chcą spędzić go w pokoju.

 

-No to zostali najwytrwalsi. Chwila oddechu i ruszamy.

 

Marta była z siebie dumna. Była jedyną kobietą na placu boju. Oprócz niej i Roberta, zostało tylko dwóch młodych chłopaków i dwóch przewodników. Wiedziała, że wszystkie oczy będą skierowane tylko na nią.

 

-Muszę za potrzebą, zaraz jestem.

 

Robert zniknął w zaroślach. Pod jego nieobecność do Marty podszedł Jędrek.

 

-Marta tak? Dobrze pamiętam.

-Tak.

-Świetnie sobie radzisz, jestem pod wrażeniem.

-Dbam o kondycję, lubię się zmęczyć.

-Widoki na szczycie wynagrodzą wysiłek, uwierz.

 

Mężczyzna puścił Marcie oczko, a ta roześmiała się. Wzięła łyk wody i czekała na męża.

 

***

-Fajnie, że ta blondynka została.

-Maszyna.

-Ja to w sumie nie idę przed siebie, tylko za jej dupą. Oczu nie można oderwać.

-Ale cycki chyba ma zrobione.

-Nie wiem zapytaj.

-Najchętniej bym sprawdził.

-Gdyby nie miała męża, to byłaby już moja.

 

Robert to uwielbiał. Stał jak zaczarowany, wsłuchując się w słowa współwędrowników. Najchętniej podszedłby do nich i oznajmił, że jeśli chcą, mogą wziąć Martę tu i teraz. W głowie układał już plan, jak zorganizować to jeszcze podczas tego weekendu.

 

-Długo cię nie było.

-Miałem lekki problem.

-Chyba będę musiała ci pomóc.

 

Marta z apetytem spojrzała na wypukłość w spodniach męża. Gdyby miała świadomość czym jest spowodowana, zapewne i jej ciężko byłoby wytrzymać.

 

-Wszyscy są? No to ruszamy!

 

Ekipa ruszyła przed siebie. Szczyt na który szli nie był wysoki, jednak podejście dość strome. Marta radziła sobie doskonale. Rozciągnięte, silne ciało pozwalało szybko pokonywać wszelkie podejścia. Reszta chętnie podążała za nią.

 

-Ostatnie wspięcie i jesteśmy!

 

Jędrek podał dłoń Marcie i pomógł wejść na szczyt. Zaraz za nią pojawiła się na nim reszta grupy.

 

-Cudownie tu!

-Było warto!

 

Wszyscy zbili piątki gratulując sobie pokonania szlaku.

 

-To niski szczyt. Ale myślę, że jesteście gotowi, by niebawem iść wyżej.

 

Po chwili wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Przewodnicy wykorzystali przerwę na posilenie się. Małżeństwo, oraz dwaj nowi znajomi usiedli na skałach, by złapać chwilę oddechu.

 

-Wreszcie mamy okazję się poznać.

-Bartek.

-Artur.

-Marta i Robert, miło nam.

-Pięknie tu. Po drodze też można było tyle zobaczyć...

-Idąc za wami ciężko było podziwiać widoki.

-Dlaczego?

 

Młodzi mężczyźni spojrzeli na siebie porozumiewawczo, nie wiedząc co odpowiedzieć, by nie urazić nowych znajomych. Marta natomiast uśmiechnęła się.

 

-Myśleliście, że nie wiem, że patrzyliście się na mój tyłek?

 

Bezpośredniość kobiety była zaskakująca. Milczenie Roberta wzbudzało natomiast lekki strach.

 

-Ale to nie tak... Jesteś piękną kobietą, ciężko oderwać wzrok.

-A myślicie, że po co się tak ubrałam? Jestem po to, żeby się podobać. I nie bójcie się mojego męża. On uwielbia się mną chwalić.

 

Szok wypisany na twarzach chłopaków śmieszył nieco Martę. Wiedziała, że się im podoba i była pewna, że nie odmówią jej zbliżenia. Wiedziała, że przy Robercie może pozwolić sobie na więcej, gdyż ma jego aprobatę.

 

-Szczerze... Jesteśmy tu tylko dzięki tobie. Chcieliśmy wracać, ale działałaś jak magnes. Wspinając się nie myślałem o górach, tylko o twojej pupie.

-Jestem pod wrażeniem i doceniam szczerość.

-Jak macie ochotę, możemy zgadać się na drinka po powrocie.

-Jasne, czemu nie!

 

Robert objął żonę, a młodzi towarzysze oddalili się.

 

-Myślisz o tym samym co ja?

-Szykuje się ciekawy wieczór...

 

***

 

Powrót do schroniska przebiegł zdecydowanie szybciej, niż podejście. Mężczyźni postanowili wykorzystać padający deszcz, by orzeźwić swe ciała jego chłodnymi kroplami. Szybko pozbyli się górnych części garderoby i namawiali do tego Martę, która była jednak nieugięta pod naciskiem ich próśb. Mokra garderoba na apetycznym ciele rozbudzała skutecznie wyobraźnię, a krople wody spływające po niej hipnotyzowały wszystkich obecnych. Również młoda żona miała czym cieszyć oko. Ciało Roberta znała na pamięć. Jej uwagę zwracała pozostała część grupy. Wysportowane, szczupłe ciała Artura i Bartka wzbudzały jej uznanie, lecz nie były niczym nowym. Zdecydowanie bardziej interesowały ją wilgotne torsy przewodników. Daleko było im do wzoru idealnej sylwetki, ale emanowały męskością, siłą. Na myśl, że wzięliby ją teraz na łonie natury, Marcie miękły kolana. Z ulgą przyjęła wiadomość, że wędrówka na dziś dobiegła końca.

 

-Wreszcie jesteśmy... Padam ze zmęczenia.

-Słowa uznania dla pani. Niejeden facet wymiękł.

-A teraz na obiad i odpoczywać!

 

Wszyscy rozeszli się po swoich pokojach. Marta i Robert po szybkim prysznicu, zeszli na posiłek. Gdy konsumowali posiłek, zauważyli uśmiechających się i szeptających do siebie nowych znajomych.

 

-Myślisz, że wiedzą co się święci?

-Na pewno, przypadkiem podsłuchałem ich rozmowę.

-I?

-I gdyby nie ja, wzięliby cię już w górach.

-Mam nadzieję, że są słowni.

-Ja byłbym ostrożny.

-Przestań. Mieliśmy stawiać na spontan. Tyle razy umawialiśmy się, sprawdzaliśmy, testowaliśmy i nic. Teraz mamy dwóch fajnych i chętnych chłopaków. Idealny moment na przygodę. Zrobią co trzeba, potem wyjeżdżamy i wszyscy są zadowoleni. Zresztą z tobą czuję się bezpieczna. No chyba, że się rozmyśliłeś...

-Masz dar przekonywania...

 

***

 

-Hej! Pięknie wyglądasz.

-Dziękuję.

-Lubisz chyba sportowy styl.

-To raczej wynika z tego, że nie wzięłam ze sobą nic innego.

 

Marta miała na sobie białe leginsy i top tego samego koloru z ogromnym dekoltem. Nie była to zbyt szykowna stylizacja, ale jej ciało wyglądało w niej apetycznie. Całość kontrastowała z opaloną skórą, lecz kluczowy w tej kreacji był brak stanika. Chciała czuć się luźno i swobodnie, ale podkreślić też mocno seksualny charakter tego spotkania.

 

-Jest idealnie. No i jesteśmy w górach. To nie miejsce na stylowe kreacje.

-A to dla ciebie Robert. Słabo zaczęliśmy, ale chyba się dogadamy.

 

Artur podał mężczyźnie butelkę wódki, którą ten natychmiast otworzył. Zawartość butelki znikała w zastraszającym tempie. Gdy kończyła  się jedna, otwierano kolejną. Każda następna rozluźniała atmosferę. Marta leżała na sofie, a nogi ułożyła na kolanach kolegów. Siedzący naprzeciw Robert obserwował to w napięciu. Wiedział, że musi czuwać, gdyż alkohol mocno zmógł jego żonę.

 

-Skoczę do nas po jakieś karty.

-To ja pójdę z tobą.

 

Bartek wstał z miejsca, a za nim, chwiejnym krokiem ruszyła Marta. Artur i Robert postanowili wykorzystać ten moment i zejść do lodówki po kolejne butelki.

Gdy chłopak przeszukiwał torbę w poszukiwaniu kart, Marta chwyciła go za bluzkę i wpiła w niego ustami, a jej dłoń mocno objęła twarde już przyrodzenie.

 

-Ty byłeś dziś szczery, to i ja będę. Widzę, że obaj na mnie lecicie. Lubię przygody i chcę to z wami zrobić, ale jest warunek.

-Jaki?

-Mój mąż to zobaczy.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale. Tak, czy nie?

 

Chłopak skinął twierdząco głową, a po chwili znów miał w ustach język ponętnej blondynki.

 

-Nie pożałujecie...

 

***

 

-No wreszcie jesteście.

-Trochę nam zeszło.

-Marta pomogła mi szukać.

 

Kilka rozdań, szybkie partie i równie szybko znikający alkohol. Było już późno. Marta łasiła się do chłopaków, a Robert nie mógł doczekać się finału zabawy. Dłonie jego żony łapczywie krążyły wokół rozporków gości. Seks wisiał w powietrzu. Oczyma wyobraźni mężczyzna widział już Martę posuwaną przez dwóch młodych ogierów.

 

-Skoczymy tylko zapalić. Trochę się stresujemy.

 

Bartek porozumiewawczo zerknął na kolegę, po czym obaj wyszli z pokoju. Lekko rozczarowana przedłużającym się oczekiwaniem Marta, podeszła do Roberta.

 

-Może zajmę się teraz tobą kochanie? Później mogę być trochę zajęta...

 

Mężczyzna wstał i ruszył w kierunku drzwi.

 

-Chyba też zapalę.

 

Robert szybko zszedł na dół. Złapał za klamkę, lecz jego uwagę przykuła rozmowa potencjalnych kochanków żony.

 

-Suka jest tak nagrzana, że mamy gwarantowane bzykanie.

-Szkoda, że jej fagas ma tam być. Oni są jacyś zboczeni.

-Pewnie ma małego i dlatego laska musi dawać na boku, żeby mieć coś z życia. A on pewnie udaje, że mu się to podoba.

-Mam inny pomysł. Posiedzimy tam jeszcze trochę, upijemy gościa aż zaśnie, a potem weźmiemy się za dupeczkę. Rano nikt nie będzie nic pamiętał.

-A co jak się obudzi?

-Jeden z nas będzie go pilnował. Nie myślałeś chyba, że będę ją walił z tobą do spółki...

-Ty to masz łeb! On tylko by przeszkadzał. Będzie można zaszaleć.

-Ona też jest już nieźle wstawiona, więc zgodzi się na wszystko. Pewnie i tak ma gdzieś czy on przy tym będzie, czy nie. Zresztą nie lubię bzykać w gumie.

 

Robert był w szoku. Mimo, iż znał tych chłopaków bardzo krótko, obdarzył ich pewną dozą zaufania. Całe szczęście było ono ograniczone. Trzymał rękę na pulsie, a bezpieczeństwo Marty było dla niego kluczowe. Musiał zareagować. Z impetem otworzył drzwi. Na twarzy chłopaków wymalowane było przerażenie.

 

-Wszystko słyszałem. Mieliście okazję spędzić miło wieczór, ale na naszych zasadach. Macie szczęście, że wyszło to teraz, bo inaczej mielibyście kłopoty.

-Ale to nie tak...

-Jutro ma was tu nie być. Jasne?

 

Wściekły wzrok mężczyzny wyrażał więcej, niż słowa. Przestraszeni młodzi mężczyźni uciekli w popłochu. Robert wiedział, że musi trzymać nerwy na wodzy. Szamotanina, czy awantura mogłaby wzbudzić zainteresowanie pozostałych gości schroniska. Starał się jak najszybciej ochłonąć, gdyż musiał wracać do żony. W głowie dobierał słowa, którymi wytłumaczyć miał jej zaistniałą sytuację. Wiedział, że go zrozumie, lecz bał się jej rozczarowania. Byli już tak blisko, a znów zderzyli się ze ścianą.

 

-Jesteś już... Gdzie chłopcy?

 

Marta leżała na sofie w prowokującej pozie. Robert uklęknął przed nią, złapał za rękę i spokojnym głosem wyjaśnił co się stało. Kobieta nie dowierzała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

 

-Powinniśmy to przerwać. Kolejny raz ktoś nas oszukał i kolejny raz mogło się to fatalnie skończyć.

-Przecież wiem, że nie mówisz szczerze. Wsiedliśmy do tego pociągu, mając świadomość jakie ryzyko niesie ze sobą ta podróż.

-Ale nigdy nie znajdziemy kogoś, kto zaakceptuje nasze zasady.

-Mamy do nich pełne prawo.

 

Mężczyźnie udało się uspokoić żonę. Oboje postanowili potraktować tę sytuację jako kolejne niepowodzenie i szybko o niej zapomnieć. Była to jednak kolejna, cenna lekcja. Marta wiedziała, że przy Robercie nic jej nie grozi. Był dojrzałym i mądrym mężczyzną. Gdyby nie on, jej temperament już dawno by ją zgubił.

 

Marta klęknęła przed nim i powoli rozpięła spodnie.

 

-Ty nigdy nie masz dość. Mało ci wrażeń na dziś?

-Ostatecznie nikt mnie nie przeleciał...

-W sumie podniecający byłby fakt, że ktoś bzyka cię bez mojej wiedzy.

-To propozycja?

-Może... Ale na pewno nie na teraz.

-To może jutro?

-Dziwka.

-Wziąłeś sobie za żonę lafiryndę, to teraz masz...

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Świetnie napisany cykl ... Scenariusze całkiem prawdopodobne co mi się podoba a do tego kładziesz duży nacisk na ich miłość, wzajemny szacunek i siłę związku. Dla mnie to najważniejsze w tego typu zabawach. Żona może pieprzyć się z innymi realizując własne fantazje i pragnienia ale musi mieć cały czas z tyłu głowy męża ... SUPER. Czekam na kontynuację ...

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Delikatny ból głowy obudził Martę skoro świt. Czuła, że jej ciało było minionej nocy mocno eksploatowane. Choć pamiętała wszystko, alkohol zmienił nieco odbieranie bodźców, przez co mogła pozwolić sobie na więcej. Leżący w kącie wibrator sugerował, że znów przeżyła trójkąt. Plany były inne, lecz Robert stanął na wysokości zadania i wykonał robotę za dwóch.

 

-Niech śpi, napracował się.

 

Marta spojrzała czule na męża i zniknęła w toalecie.

 

Rozdarte na tyłku leginsy były niepodważalnym dowodem na to, jakie emocje towarzyszyły im wczoraj. Włosy i koszulka były poklejone od śladów zbrodni. Młoda żona wyglądała jak aktorka porno po starciu z kilkoma żądłami. Była dumna z tego, że sprawcą zamieszania był jej mąż. Facet, którego zna doskonale. Skromny, niepozorny. Czuła, że ma w domu skarb, którego dotąd nie doceniała.

Chłodny prysznic przyniósł ulgę dla obolałego ciała, oraz rozbudził i dodał energii. Kobieta od razu poczuła się lepiej. Była gotowa, by aktywnie spędzić ostatni dzień wyjazdu.

 

-O. wstałeś już. Nie chciałam cię budzić.

-Daj spokój, czuję się jakbym pokonał triathlon. I te pozdzierane kolana...

-Moja cipka wygląda, jakby ktoś zdetonował mi między nogami bombę. A spermę miałam wszędzie.

-Daliśmy czadu.

-Trzeba podziękować tym dwóm cwaniakom. To ich zasługa. Ciekawe, czy ich dziś spotkamy...

-Szczerze w to wątpię.

-Coś im zrobiłeś?

-Delikatnie zasugerowałem, by nie wchodzili nam już w drogę.

 

***

 

Śniadanie i szybka kawa pozytywnie napędziły zakochanych. Po upojnej nocy odzyskali energię. W doskonałych nastrojach wyszli na zewnątrz, by wziąć udział w kolejnej wędrówce.

 

Pogoda dopisywała. Wiosenne słońce delikatnie opalało ciała, a wiatr cudownie orzeźwiał. Kilometry pokonywane w miłej atmosferze znikały błyskawicznie. Marta i Robert cieszyli się towarzystwem Jędrka, który okazał się sympatycznym facetem. Jako jeden z nielicznych przedstawicieli męskiej części grupy nie rzucał w kierunku Marty głodnego spojrzenia, oraz powstrzymywał od wszelkich podtekstów. Prezentował wszechstronną wiedzę, wypowiadał rzeczowo, a nieliczne komplementy, które padały z jego ust, cechowały się klasą i smakiem. Zauroczył Martę swoją postawą, a u Roberta wzbudził zaufanie. Był jedną z nielicznych osób, którym się to udało.

 

Na dzisiejszą wędrówkę wybrano niższe, lecz równie malownicze partie gór. Ze względu na niski poziom trudności, był to bardziej spacer, niż wyprawa. Wszyscy spragnieni byli świeżego, górskiego powietrza, oraz słońca, którego byli teraz bliżej. Fakt ten postanowiła wykorzystać Marta. Lubiła, gdy jej ciało było opalone. Nigdy nie przesadzała w tej kwestii, ale muśnięta słońcem skóra wyglądała atrakcyjnie. Za aprobatą męża pozbyła się więc koszulki i dalszą część trasy pokonywała w skromnych szortach i staniku. Miała nadzieję, że uda jej się dzięki temu opalić większą część ciała. Miała świadomość tego, że w ten sposób skupi na sobie wzrok. Lubiła to, lecz po wczorajszym rozczarowaniu nie miała ochoty na flirt. Niech patrzą, niech mówią. Wiedziała, że to tylko nakręci Roberta, który da jej popalić w nocy.

 

Ciężko było zrozumieć góralską gwarę, jednak emocje rozmawiających można było łatwo wyczuć. Pojedyncze słowa, które dało się wychwycić powodowały uśmiech na jej twarzy. Gdy jednak w żywiołowej dyskusji padło hasło ‘’cycki’’ potwierdziło się tylko to o czym myślała. Wywołała burzę, ale było jej z tym dobrze.

 

-Przepraszam cię za nich. Nie potrafią się zachować.

-Daj spokój. Są przesympatyczni. Może nieco bezpośredni, ale całkiem zabawni.

-Ale pewnych rzeczy mówić nie wypada. Tym bardziej jeśli chodzi o mężatkę.

-W zasadzie to sama ich sprowokowałam. Co w ogóle mówili?

-Czyli nie rozumiałaś ich? Kamień z serca...

-Mów!

-Nie mogę. Zachowują się, jakby nigdy nie byli na plaży i nie widzieli półnagiej kobiety.

-W sumie... Nad morze macie kawał drogi.

 

Jędrek, który dołączył do Marty, roześmiał się na te słowa. Idący kilka kroków za nimi Robert przysłuchiwał się rozmowie. Nie dziwiła go postawa przewodników zachwyconych walorami jego żony. Zaskakiwał jedynie Jędrek. Nie ciągnął na siłę tematu, unikał podtekstów. Nie zachowywał się jak przeciętny facet, który na widok Marty dostaje małpiego rozumu. Ten chłopak wydawał się jakby... niezainteresowany.

 

***

 

-Zbieraj się. Zjedziemy do miasta. Trzeba kupić jakieś pamiątki.

-Mamy przecież mnóstwo zdjęć. Po co ci jakieś kolejne zbędne rzeczy?

-Rusz się nudziarzu.

 

Robert nie miał ochoty, by spędzić ostatnie dni urlopu na zakupach. Wiedział jednak, że go to nie ominie. Marta w tej kwestii była bardzo stanowcza. Zniechęcony wsiadł więc do auta, nie zamierzając dyskutować.

 

-To ty sobie pozwiedzaj, a ja poczekam tutaj.

 

Mężczyzna wskazał palcem na ogródek piwny, schowany pod cieniem drzew.

 

-Typowy facet. Tylko siedziałbyś na dupie i żłopał piwsko.

 

Oboje wiedzieli, że słowa Marty to tylko ironiczna zaczepka. Uwielbiali się przekomarzać, a uśmiech i gorący pocałunek na pożegnanie idealnie oddawał poziom ich zażyłości. Robert raczył się złocistym trunkiem, a jego żona buszowała po okolicznych sklepach i stoiskach.

 

***

 

-Trochę cię nie było. Kupiłaś coś fajnego.

-Kilka rzeczy dla Młodego, coś dla reszty rodziny. Ale ty chyba się nie nudziłeś.

-Poznałem historię narciarstwa biegowego z ust pewnego starszego pana.

-Widzisz, a mogłeś pójść ze mną... Myślę, że historia lokalnego tkactwa jest zdecydowanie ciekawsza...

 

Marta wyjęła z torby białe, koronkowe stringi, po czym natychmiast schowała. Robert roześmiał się. Uwielbiał specyficzne, przyprawione nutą pikanterii poczucie humoru żony.

 

***

 

Gdy małżeństwo pojawiło się na obiedzie, w schronisku panował gwar. Przesuwano stoły, zawieszano balony, oraz ustawiano scenę.

 

-Co tu się dzieje?

-No tak, nie było was...

-Robimy pożegnalną imprezę. Będzie góralska kapela, tańce, jedzenie i śliwowica.

 

W oczach Marty zapłonęły iskry. Uwielbiała swobodny, nieco przaśny klimat. Niezobowiązująca impreza, bez tego całego przepychu i blichtru miasta była tym, czego potrzebowała. Robert nie podzielał jej entuzjazmu, gdyż nie był zbyt rozrywkowym facetem. Nie miał jednak nic przeciwko.

 

-To my skoczymy się przygotować!

 

Tradycyjnie, gdy Marta stroiła się w łazience, Robert zdążył się przebrać. Miał nadzieję, że impreza nie potrwa zbyt długo. Chciał czym prędzej ją odbębnić i kochać się z żoną w pokoju do samego rana. Sytuacja z wycieczki w góry, mocno go nakręciła.

 

-O kur...

-Ile razy mam ci powtarzać, że wolę określenie- dziwka.

-Skąd masz ten strój?

-Kupiłam dzisiaj. Miał być na noc, ale nie mogłam się powstrzymać przed założeniem go.

 

Marta miała na sobie krótką spódniczkę w tradycyjne wzory, białą bluzkę z dekoltem i gorset. Ubrała białą, koronkową bieliznę i pończochy tego samego koloru. Włosy spięła w długi warkocz, a usta umalowała czerwoną szminką. Nie wyglądała wulgarnie.Tradycyjny styl w połączeniu z seksapilem, mógł jednak wzbudzać skrajne emocje.

 

-Chyba trochę cię poniosło... To tylko potańcówka.

 

Marta przejrzała się w lustrze, obracając kilka razy.

 

-Chyba masz rację...

-W dodatku ta dzisiejsza sytuacja z przewodnikami. Wczoraj dostaliśmy już nauczkę...

-Przesadziłam. Pójdę się przebrać...

 

Kobieta spuściła głowę. W drzwiach łazienki stanął jednak Robert.

 

-Wyglądasz bosko skarbie, a oni tylko na to czekają.

-Ale... Chyba jest trochę za krótka...

-Z przyjemnością zerżnę dziś tyłek wymacany przez tłum facetów.

 

Robert pocałował żonę namiętnie i klapsem wymierzonym na goły pośladek, zaprosił do wyjścia.

 

***

 

Gdy zeszli na dół, impreza trwała w najlepsze. Przyciemnione światło spowodowało, że nikt  nie zauważył ich wejścia. Góralskie rytmy natychmiast porwały młodą żonę, natomiast jej druga połowa wybrała miejsce przy stole. Z tego miejsca miał doskonały pogląd na to, co wyczynia Marta.

 

-No to co, zdrowie!

 

Jędrek klepnął Roberta w ramię i przysiadł się do stołu.

 

-A ty nie z żoną na parkiecie?

-Kiepsko tańczę. Sama lepiej się pobawi.

-Ja wbrew pozorom też nie wymiatam.

-No to musimy bawić się po swojemu.

 

Stukające się kieliszki były nieodłącznym elementem tego wieczoru. Alkohol rozluźniał również języki. Jędrek okazał się urodzonym niedaleko informatykiem, który spędził kilka lat w stolicy, a teraz wrócił, by osiąść w rodzinnych stronach. Potrzeba pomocy drugiemu człowiekowi sprawiła, że doskonale odnalazł się w zawodzie ratownika górskiego. Również Robert przedstawił nowemu znajomemu swoją rodzinę. Poczuli bliskość, rozmawiali jak kumple.

 

Marta natomiast bawiła się wybornie i to bez kropli alkoholu. Porwał ją klimat i ciepło bijące od wszystkich. W czasie szybkich kawałków jej długi warkocz wirował, wraz z krótką sukienką. Każdy zainteresowany, mógł pod nią zajrzeć, a od ilości obrotów, zakręciło  jej się w głowie. Lokalne ballady zbliżały chętnych do jej bujnego biust. Nie oponowała, gdy ktoś był zbyt blisko. Każdy dotyk był dla niej istotny.

 

-Ależ ona pięknie wygląda.

-Nie wiem, czy nie za bardzo prowokująco...

-Jest bezpieczna. To dobre chłopaki. Może któremuś czasem zbyt daleko osunie się ręka, ale nic poza tym.

-No to mogę być spokojny.

-Ja mimo wszystko byłbym zazdrosny o taką kobietę.

-Kiedyś też byłem...

-Kiedyś?

-Uznałem, że czasem warto dać komuś cząstkę czegoś, co ja mam na co dzień.

-O czym ty mówisz?

 

Robert postanowił wyznać Jędrkowi prawdę. Mężczyzna był w szoku i z zapartym tchem wsłuchiwał się w historię. Każda przygoda była dla niego czymś niewyobrażalnym.

 

-Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nie pozwoliłbym na coś takiego.

-Ja kilka lat temu myślałem podobnie. Dopiero teraz widzę jak nas to zbliżyło. Znów czujemy ogień. A w łóżku... Nie da się jej poskromić...

-To szalone. Ale po tym co mówisz, zaczynam to rozumieć.

-A najlepsze jest to, że my się cały czas poznajemy...

 

Mężczyźni przerwali na jakiś czas rozmowę, by rozejrzeć się po sali. Marta wirowała wśród mężczyzn, którzy przekazywali ją sobie z rąk do rąk, jak zabawkę. Jej roześmiana twarz potwierdzała, że świetnie się bawi. Gdy zauważyła patrzących na nią mężczyzn, wyrwała się na moment z tłumu i podeszła do stolika.

 

-Ruszcie tyłki!

-Tu nam dobrze. Mamy interesujące widoki.

 

Marta złapała obu za ręce i zaciągnęła na parkiet. Znów obracała się, skakała, a jej biust rytmicznie podskakiwał. Była już lekko zmęczona, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Zbawienna okazała się chwilowa przerwa, którą zarządziła kapela.

 

-No to co, zdrowie!

 

Cała trójka przechyliła kieliszki.

-Chodźcie, coś wam pokażę.

 

Jędrek wskazał palcem tylne wyjście z budynku. Marta i Robert ruszyli za nim. Na zewnątrz było zupełnie ciemno. Ciszę zakłócał jedynie koncert świerszczy. Noc mimo, iż jeszcze wiosenna, była dość ciepła. Jędrek wskazał miejsce na jednym z pagórków.

 

-I jak?

 

Zachwycona widokiem para milczała przez moment. Wpatrywali się w szczyty gór rozświetlanie jedynie blaskiem księżyca. Czuli, jakby byli teraz bardzo blisko nieba pełnego gwiazd. Zapach wilgotnej trawy działał na nich kojąco. Mogliby tu po prostu zostać...

Marta odwróciła się w kierunku Roberta. Pocałowała go czule, namiętnie i długo. Ten położył dłoń na jej udzie. Widząc to Jędrek poczuł, że na niego już pora. Rozumiał, że okoliczności sprzyjają okazywaniu miłości. Gdy wstawał, poczuł na ramieniu dłoń Marty. Zdębiał. Nie wiedział co zrobić, więc usiadł. Rozpalona kobieta nie dała mu czasu na reakcję, gdyż niemal natychmiast poczuł w ustach jej język. Chciał się wyrwać, ale jej pełne, oraz miękkie wargi smakowały wybornie. Coś podświadomie nie pozwalało mu przestać. Siedzący za żoną Robert, drżącymi dłońmi rozpiął jej koszulę, a zaraz potem stanik, który zsunął się na brzuch. Przez cały czas całował jej szyję. Wiedział jak to na nią działa. Świadomość tego, że rozbiera ją dla innego niemal go rozrywała. Czuł jej przyspieszony oddech i serce bijące niczym młot.

 

Jędrek rzucił się na biust Marty jak wygłodniała bestia. Miał teraz to na co patrzył od kilku dni. Robert schował ręce, a żona oparła się plecami o jego tors. Nowy znajomy lizał, całował, a nawet gryzł. Obaj mężczyźni czuli, że jej się to podoba. Gdy przeniósł czułości na brzuch, było jej już wyraźnie gorąco. Docierając do jej tajemnicy, znalazł klucz, by ją ujawnić...

 

Młoda żona dyszała i mruczała, a jej ciało chwytały skurcze. Robert cały czas trzymał ją za rękę. Wiedział dokładnie, kiedy język Jędrka trafia do jej wnętrza, gdyż w tych momentach jego dłoń była ściskana przez żonę z nieznaną dotąd siłą. Gdy kochanek podniósł na moment głowę, Marta złapała go za włosy i przyciągnęła. Pocałowała go, muskając językiem jego wilgotne usta. Pchnęła na plecy. Jak kocica dopadła do rozporka. W tym momencie Robert nieco ustąpił i wycofał się.

 

Po chwili miała go w ustach. Smakował wybornie, bo był obcy. Choć spory, ginął cały w jej buzi. Robert początkowo uciekał wzrokiem. Dopiero po czasie zauważył, że męskie narządy rozrodcze w ustach żony to coś, co mu się podoba. Bezczelnie patrzyła na męża, gdy sprawiała przyjemność innemu. Delikatnie, czule masowała jądra, a na jej palcu błyszczała obrączka.

 

Gdy zdjęła spódniczkę i rzuciła nią w kierunku męża, ten wiedział, że to nie koniec. Marta klęczała na czworakach nad Jędrkiem i ocierała kobiecością o jego członka.

 

-Aaale nie wziąłem...

-Zabierając mnie tutaj powinieneś o nich pamiętać...

 

Nie zważając na nic Marta nakierowała sztywny miecz na swoją tajemnicę. Po chwili skakała już na nim w szybkim tempie, a jej biust podskakiwał niczym nieskrępowany.

 

Robert nie mógł uwierzyć, że jego żona ujeżdża obcego faceta bez żadnego zabezpieczenia. Nie bała się konsekwencji o których on teraz myślał. Ale to wszystko tak bardzo go podniecało.

 

Gdy położyła się na trawie i rozłożyła szeroko uda, Jędrek nie czekał. Położył się na niej, nakrywając całym ciałem. Jedynie jej głowa wystawała spod silnego, męskiego torsu. Czuła się zdominowana, bezbronna. Piszczała jak mysz, gdy góral w szybkim tempie wsuwał się w nią. Robert wykorzystał to i podszedł do żony. Uklęknął obok i załapał za rękę. Ani przez moment nie poczuł, że się od niego oddaliła. Pocałował ją. Czuł obcy smak. Z przyjemnością oglądał, jak się oddaje i patrzył jej w oczy.

 

-Kocham cię...

 

Z trudem wyszeptane słowa, były dopełnieniem całego aktu. Robert był pewien, że nic nie złamie ich miłości. Chciał więcej.

Salwa nasienia spadła na podbrzusze i piersi Marty. Otworzyła usta z nadzieją, że coś w nie trafi. Podniosła się i oblizała do czysta męskość kochanka. Zebrała palcem to, co trafiło na niego i Roberta. Jędrek wstał z kolan i ubrał się. Czuł, że jego rola dobiegła końca.

 

-Jesteście szaleni...

 

Po tych słowach zniknął w ciemnościach. Marta leżała teraz zbrukana, cała w nasieniu. Jej białe pończochy brudne były od trawy, a większa część czerwonej szminki została na członku kochanka. Robert wpatrywał się w nią zakochanym wzrokiem.

 

-Właśnie taka podobasz mi się najbardziej.

 

Nie wahał się, by ją pocałować. Nie bał się, by zejść niżej. Jeszcze jakiś czas temu na widok nasienia dostawał mdłości, a teraz lizał je z ciała niewiernej żony. Ssał i lizał dając ulgę rozciągniętej kobiecości. Z pietyzmem oddawał w jej usta wszystko co zebrał językiem. Ani trochę nie ujmowało to jego męskości. Czuł, że on tu rządzi i to on ma Martę na własność.

 

Złapał ją za ramię i odwrócił. Echo po klapsie, który jej zadał rozeszło się po górach. Złapał za warkocz i zaplótł wokół dłoni. Silny uścisk powodował, że nie mogła się ruszać. Wbił się w nią i mimo tego, iż nie był jej pierwszym tego wieczoru kochankiem, czuł opór. To on był większy i to on dawał  jej więcej.

 

-Może mieć mnie każdy, ale to ty jesteś najlepszy!

 

Było dokładnie tak jak chcieli. Jędrek miał być tylko rozgrzewką, przystawką do dania głównego. Doskonale wywiązał się z zadania. Marcie było z nim przyjemnie, a sam dobrze wiedział kiedy ustąpić. Nie prosił o więcej, nie naciskał. Cieszył się tym jak wiele dostał.

Robert pieprzył żonę z całych sił, starając się dotrzeć jak najgłębiej. Ciągnął mocno za warkocz. Jęki i krzyki Marty niosły się wraz z echem. Nie była to może zbyt długa i romantyczna akcja, jednak kilkanaście minut dobrego i mocnego seksu zrobiło na kobiecie wrażenie. Otrzymała od męża całą paletę przeróżnych doznań. Zakończenie w jej wnętrzu było idealnym zwieńczeniem tego szalonego wieczoru. Robert wypełnij Martę po brzegi, oznaczył swój teren.

 

Blondwłosa piękność ubrała się i wzięła buty w rękę. Robert objął ją silnym ramieniem. Oboje spojrzeli raz jeszcze na wygniecioną trawę za sobą.

 

-Możesz mi wytłumaczyć co tu się wydarzyło?

-Pogadamy o tym jutro.

-Ale do schroniska powinniśmy wejść tylnymi drzwiami...

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

-Co najbardziej zapadło ci w pamięć z wczorajszego wieczoru?

-Chyba to jak cie rozbierałem. Ta myśl, że robię to dla kogoś innego. Magia...

-Miałam wtedy takie dreszcze...

-Najpiękniejsze było to, że cały czas na mnie patrzyłaś, trzymałaś za rękę...

-Tak. W głowie miałam tylko ciebie.

-Było coś, czego się bałaś?

-Tego, że możesz się wycofać. Bałam się twojej reakcji. A ty?

-Ja tego, że się nie zabezpieczyłaś. Myślałem o konsekwencjach. Również zdrowotnych.

-Tak, to była straszna głupota z mojej strony. Ty zawsze jesteś taki rozsądny, wszystko bierzesz na chłodno.

-Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę ryzyko.

-Następnym razem musimy być bardziej odpowiedzialni.

 

Marta i Robert cały ranek spędzili na wspomnieniach i podsumowaniach minionego wieczoru. Wyciągnęli mnóstwo wniosków, a najważniejszy dotyczył relacji między nimi. Była ona coraz silniejsza, a otwarty związek znakomicie go dopełniał.

 

***

 

Nadszedł czas wyjazdu. Po śniadaniu, szybkie pakowanie i toaleta. Było to dość brutalne zderzenie z rzeczywistością. Małżeństwo nie chciało żegnać się z pięknymi górami, oraz rezygnować z zabawy. Tęsknota za rodziną i konieczność powrotu do obowiązków były jednak silniejsze.

 

Marta brała prysznic, a Robert pakował ostatnią torbę, gdy ktoś zapukał do drzwi ich pokoju. Gdy mężczyzna je otworzył, zobaczył w nich Jędrka, ubranego w służbowy uniform ratownika. Podali sobie dłonie na przywitanie, a nieco speszony góral wszedł do środka.

 

-Wczoraj trochę dziwnie wyszło... Nie chciałbym, żebyście mieli do mnie jakieś pretensje.

-Rozmawiałem o tym z Martą. Wyszło rewelacyjnie i to głównie dzięki tobie. Zachowałeś się tak, jak należało.

-Kamień z serca. Bałem się, że dojdzie między wami do jakiegoś zgrzytu po tej akcji.

-Zgrzyt był i to niejeden. Marta nie może dziś chodzić.

 

Słowa Roberta uspokoiły nieco Jędrka. W nocy nie zmrużył oka przez dręczące wyrzuty sumienia.

 

-Spieszysz się?

-Dyżur mam dopiero za dwie godziny.

-To siadaj, napijemy się kawy.

 

Gdy gość usiadł z łazienki wyszła Marta. Nie spodziewała się nikogo, dlatego miała na sobie tylko czarną bieliznę. Na widok Jędrka wyraźnie się uśmiechnęła.

 

-Mogłeś mówić, że mamy gościa. Ubrałabym się.

-Chciałaś chyba powiedzieć... rozebrała...

 

Młoda żona zaparzyła kawę, którą podała obu mężczyznom. Gdy ją pili, ona krzątała się po pokoju, wzbudzając ich zachwyt i kusząc opalonym ciałem.

 

-Nie wiedziałam, że nasz nowy znajomy ma tak odpowiedzialną pracę.

 

Na widok stroju Jędrka kobieta dostawała dreszczy. Odważni i twardzi mężczyźni zawsze byli wysoko w jej hierarchii. Na nowo nabrała ochoty na seks. Innego zdania była jej wyeksploatowana kobiecość, która wymagała regeneracji. Musiała wykombinować coś innego, by ostatni raz podczas tego wyjazdu zaszaleć. Wpadła na podstępny plan. Biła się jednak z myślami, nie chciała przesadzić. Jednak myśl o jego realizacji strasznie ją podniecała.

 

Po kilku chwilach rozmowy Marta podeszła do mężczyzn, by odebrać od nich kubki. Zrobiła to jednak na tyle niezdarnie, że resztki kawy wylądowały na spodniach mężczyzn.

 

-Przepraszam, niezdara ze mnie...

-Nic się nie stało. Mam inne na zmianę.

-Ja też zaraz się przebiorę.

-Ale to trzeba zaprać, bo zostanie plama.

 

Pomysłowa blondynka zniknęła w łazience z dwiema parami spodni. Ich właściciele siedzieli w samych bokserkach, rozbawieni tą sytuacją.

 

Po jakimś czasie szum wody przerwał krzyk Marty.

 

-Pomocy! Ratunku!

 

Mężczyźni wbiegli do łazienki przerażeni. Panowała w niej zupełna ciemność, a drzwi zatrzasnęły się. Nie było tam okna, więc nie dało się czegokolwiek zobaczyć. Robert próbował otworzyć drzwi, jednak były zamknięte, a klucza nie było w zamku.

 

-Kochanie, jesteś tu? Co się dzieje.

 

Po chwili obaj mężczyźni wiedzieli już co się święci. Ich bielizna powędrowała w dół, a na członkach poczuli delikatne, ciepłe dłonie. Mlaskanie i ciche pomruki ujawniły to co się tam działo. Marta klęczała między mężczyznami i na zmianę bawiła się ich sprzętami. Był to jej ulubiony układ i ulubiona pozycja. Fakt, że znajdowała się u stóp mężczyzny, bardzo ją podniecał.

Sumienność, oraz dokładność w tej operacji powodowała, że obaj wręcz wariowali. Marta doskonale wiedziała, jak wydłużać tę zabawę. Gdy czuła, że jeden jest blisko, brała się za drugiego. Gdy dość mieli obaj, pieściła ich brzuchy, okolice ud. Robiła wszystko, by bomba nie eksplodowała przedwcześnie. Chciała jak najdłużej czuć w ustach swój ulubiony smak.

Początkowe mruczenie zmieniło się w sapanie i jęczenie. Marta wiedziała, że jej mężczyźni świadomość i opanowanie zostawili za drzwiami. Postanowiła to wykorzystać i wycisnąć z tej sytuacji maksimum, a zarazem spełnić swą kolejną nieprzyzwoitą fantazję.

Dyszący głośno Jędrek oparł się o umywalkę. Opróżniał zawartość jąder wprost do ust nowej znajomej. Było tego dużo. Na tyle, że Marta musiała połknąć część, lecz nie taki był plan. Nie uroniła jednak ani kropli. Gdy przeszła do męża, ten od razu wiedział co się dzieje. Czując lepkość w ustach żony, doszedł natychmiast. Wypełnił je po brzegi. Uwielbiał być tym ostatnim i wieńczyć dzieło puszczalskiej żony. Gdy skończył, Marta wstała. Pocałowała go głęboko i namiętnie. Próbowała podzielić się z mężem tym, co miała w ustach, jednak ten odsunął głowę. Postawił weto. Zaakceptowała to i połknęła wszystko.

 

Gdy drzwi się otworzyły, cała trójka wyszła z łazienki mrużąc oczy.

 

-Chciałbym, żeby to co działo się podczas tego weekendu, zostało między nami.

-Masz to jak w banku, ale pod warunkiem...

-Jakim?

-Że jeszcze tu wrócicie.

-Z ogromną przyjemnością. A jeśli nie znajdę czasu, podeślę ci Martę.

-A co z moimi spodniami?

-Wybacz, nie zdążyłam ich wyczyścić. Byłam trochę zajęta.

 

Zabawny akcent sprawił, że pokój znów wypełnił śmiech. Małżeństwo pożegnało się z człowiekiem, którego mogli nazwać przyjacielem. Obiecali sobie pielęgnować tę znajomość.

 

***

 

-Nieźle was załatwiłam.

-Skąd w ogóle ten pomysł?

-Bo miałam ochotę. Miałam wyjść i zapytać, czy zrobić wam loda? Wyszłabym na nimfomankę.

-A tak, wyszłaś na całkiem kreatywną nimfomankę.

 

Marta szturchnęła ramię Roberta, który prowadził auto. Uwielbiała się przekomarzać.

 

-Mogę jeszcze o coś zapytać?

-Przecież wiesz, że możesz o wszystko.

-Dlaczego cofnąłeś głowę?

-Bo nie miałem na to ochoty?

-Ale na polanie zlizałeś wszystko... Wcześniej też próbowałeś.

-Wtedy byliśmy sami. Teraz on stał obok. Czułem się tak... Mało męsko. Gdy jesteśmy sami, jestem gotów pozwolić sobie na więcej. Dziś poczułem, że muszę wcisnąć hamulec.

-Męska duma?

-Też. Lizanie cię po innym uważam, za sposób wyznania miłości, oddania i poświęcenia. A to jest tylko dla nas. Rozumiesz?

-Jesteś kochany, naprawdę. Zawsze boję się, że kiedyś będziesz brzydził się mnie dotknąć.

-Jesteś moją żoną, kocham cię.

 

***

 

Wydarzenia z majowego weekendu wspaniale wpłynęły na małżeńskie relacje. Mimo, iż kolejne tygodnie pełne były obowiązków, a wolny czas oboje poświęcali rodzinie, w ich związku nie brakowało ognia. Pikantne sms-y, zdjęcia były na porządku dziennym. Uwielbiali się zaskakiwać. Każdy dzień tygodnia był pretekstem do tego, by podgrzać atmosferę przed weekendem, który był dla nich chwilą tylko dla siebie. Kluczem do sukcesu była rozmowa i wymiana poglądów. W tym małżeństwie nie było miejsca na tajemnice i tematy tabu. W zamkniętej na klucz sypialni zawisła tablica na której wpisywano wspólne fantazje. Z jednej strony te Marty, z drugiej Roberta. Część kobiety zapisana była zdecydowanie gęściej.

 

-striptiz dla twoich kolegów (a potem lodzik dla wszystkich NARAZ)

-seks za pieniądze

-zabawa z kobietą

-seks podczas imprezy rodzinnej (ale nie z tobą :*)

-zorganizuj mi wreszcie gangbang

 

I wiele, wiele innych...

 

Po stronie Roberta widniał jeden, duży napis.

 

SPRAWIĆ, BY MOJEJ ŻONIE NIE ZNIKAŁ Z TWARZY UŚMIECH.

 

Mężczyzna był niezwykle oddany żonie. Dawał jej wiele, ale wiele też dostawał. Mógł mieć ją każdy, lecz kochała tylko jego.

 

***

 

-Co ty zrobiłaś z włosami?!

-Chciałam coś zmienić. Nie podoba ci się?

-Jest... Inaczej.

-Czyli źle?

-Myślę, że ta fryzura ujmuje ci kilka lat...

-Taki też był cel.

 

Marta przefarbowała włosy na ciemno- rudy kolor. Całkowicie zmieniło to jej wizerunek. Faktycznie, wyglądała niczym studentka. Taka, która spędza więcej czasu w pokojach kolegów, niż nad książkami.

Zmiana ta, wraz z wyzywającą garderobą sprawiła, że wręcz nie mogła opędzić się od mężczyzn. Zaczepki w pracy, na mieście, czy siłowni były bardzo częste. Podekscytowana tym kobieta prowokowała jeszcze bardziej. Czuła, że może wszystko.

Wkręcona w sportowy tryb życia, zaczęła realizować się również w tym kierunku. Kurs trenerki personalnej poszerzył jej horyzonty i pozwolił pomagać innym. Wiele kobiet chciało wyglądać tak jak ona, co dodawało jej motywacji. Myślała nad własną stroną w mediach społecznościowych, jednak bała się rozpoznawalności. W łóżku miała również wiele planów do realizacji, a dyskrecja była wskazana. Postawiła na prywatną współpracę i pomoc online. Nieco zaniedbała pracę w warsztacie, jednak wyrozumiały mąż, wziął więcej na siebie i pomógł w realizacji marzeń. Zakochana Marta bardzo to ceniła.

 

***

 

Chęć odkrywania nowych doznań i odczuć przekładała się na seksualną sferę życia pary. Każda wspólna przygoda znajdowała swe ujście. Marta stawała się coraz bardziej ciekawa, a jej pomysły bywały skrajnie perwersyjne. Robert początkowo z dystansem podchodził do fantazji żony, jednak z czasem i on wciągnął się w tę grę.

W łóżku i poza jego obrębem działy się cuda. Marta zakochała się w uprzężach, kajdankach, pejczach. Z uwielbieniem spoglądała na analne zabawki, a seks tego typu stał się jej ulubionym. Inspirację czerpała z filmów. Licznie oglądane produkcje sprawiły, że jej myśli skręciły również lekko w stronę kobiet. Nie czuła jednak do nich pociągu, męczyła ją tylko ciekawość.

Była jeszcze jedna rzecz, której młoda żona pragnęła. Chciała poczuć to, co czuje Robert, gdy ona jest w objęciach innego. Widok męża z inną kobietą, był strasznie kuszący. Marta była ciekawa tych emocji, odczuć. Namawiała go z całych sił, lecz ten był nieugięty. Miękł jedynie wtedy, gdy Marta wręcz błagała go na kolanach, trzymając w ustach jego męskość. Podczas jednego z tych oralnych aktów, udało jej się wyprosić spotkanie z parą. Pod przykrywką zabawy z drugą kobietą, sprytnie chciała w nie wpleść uczestnictwo męża. Dla kreatywnej Marty nie było rzeczy niemożliwych.

  • Lubię 8
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z niecierpliwością czekamy na  ciąg dalszy przygód Marty i Roberta . Jak zwykle super się czyta od początku do końca 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Piękne opowiadanie, wspaniałe erotyczne przygody, cudowne małżeństwo, ale... jest zbyt idealnie. Pełna sielanka. Marta - ideał, wzorzec hot wife - nic tylko oddać do Sevres. Jedynym problemem są czasami nietrafieni kandydaci do zabawy. A tak sielanka, niczym niezmącone szczęście i miłość. Niestety, takich kobiet nie ma. Po prostu nie ma. Jest to piękna bajka o zaletach zdrady kontrolowanej, ale tylko bajka...

lucas808 - może jakaś łyżka dziegciu?

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pomysłów na kolejne przygody, a zarazem części jest mnóstwo. Sam nie wiem jak potoczą się dalsze losy bohaterów, ale jakiś element dramaturgii zapewne się pojawi, ciągła sielanka byłaby nudna. Jedno jest pewne- będzie mocno, czasem skrajnie. To tylko fikcja, a ogranicza mnie jedynie wyobraźnia.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...