Skocz do zawartości
mik61

Dziewiąta pieczęć.

Rekomendowane odpowiedzi

Irek, jako 25-latek wyjechał z rodzinnego miasta na drugi koniec Polski, gdzie zamieszkał ze swoją babką w mieszkaniu, którego w przyszłości miał zostać właścicielem.
Pracę znalazł jako technik w jednej z większych fabryk w mieście.
Niestety, wyrwanie z dawnego środowiska skutkowało brakiem znajomych w nowym miejscu, a robota w fabryce, ze względu na swój charakter, wymuszający niejako pracę w męskim gronie, nie sprzyjała poznawaniu kobiet.
25 lat to wiek, w którym posiadanie żony, czy choćby dziewczyny jest dla faceta nieodzowne, bo w przeciwnym wypadku kończy się na pornolach i masturbacji. Niestety, Irek znalazł się w się w takiej właśnie sytuacji.
Wieczorny film i trzepanie kapucyna było przez dłuższy czas stałym elementem kolejnych wieczorów.

Milenę poznał gdy miał 27 lat, podczas zabawy sylwestrowej w swoim rodzinnym mieście, na której bawił się na zaproszenie swojego starego kumpla.
Ona, dwudziestosześcioletnia nauczycielka, raczej zamknięta w sobie i trzymająca się swojego małego grona znajomych.
Chyba ze wzgledu na swój charakter oraz tradycyjne wychowanie, jej poprzednie związki nie przetrwały proby czasu.
Z Irkiem pasowali do siebie. On trochę ekstrawertyk, ona odrobinę introwertyczka. Ich kontakty, ze względu na odległość dzielącą ich miejsca zamieszkania były ograniczone jedynie do weekendów.
Milena po jakimś czasie znajomości z Irkiem przyznała, że z seksem chce poczekać do ślubu a on, choć niechętnie, zgodził sie na to.

Po pół roku zaręczyli się, a po niecałym roku staneli na ślubnym kobiercu.
Uroczystości odbyły się w urzędzie a później w kościele. Ze względu na sporą ilość przyjezdnych gości i ograniczone warunki lokalowe noc poślubną, na którą oboje ze zniecierpliwieniem czekali, przenieśli na inną, lepszą okazję.
...
Wyjazd w góry zafundował im ojciec Mileny.
W domu wczasowym pod Karpaczem mieli własny pokój z łazienką z dala od oczu ciekawskich ciotek i wujów.
Już na pierwszą noc zaplanowali rozpoczęcie współżycia. Oboje byli bardzo przejęci.
Irek nie zamierzał wyjawiać swojej świeżo poślubionej żonie, że jest ona jego pierwszą kobietą, z którą odbędzie pełny stosunek.
W jego dotychczasowych związkach, zabawy łóżkowe z poprzednimi dziewczynami ograniczały się do oralu, pieszczot i wzajemnej masturbacji.
Teraz jednak wszystko szło we właściwym kierunku.

Pieszczoty i cała gra wstępna dała im wiele przyjemności.
Irek był napalony i gotowy do działania.
Gdy czubek jego penisa zniknął pomiędzy wilgotnym wargami cipki jego żony, ona poprosiła, żeby był delikatny.
Miał być delikatny ale podniecenie było tak wielkie, że po kilku lekkich ruchach Irek pchnął z całej siły.
Milena jęknęła.
Poczuła ucisk i ból. Kolejny ucisk i znów ból.
W oczekiwaniu na przełamanie bariery rozszerzyła nogi pozwalając przylgnąć do siebie jak najbardziej.
Irek pchnął z całej siły i ...nic.
Błona nie pękła.
Po kolejnych kilku nieudanych próbach padł wykończony i zawstydzony obok żony.
Milena próbowała pocieszyć męża zachęcając do kolejnej próby. Chwyciła dłonią penisa męża i pieszcząc go starała się doprowadzić do wzwodu i pełnej erekcji.
Niestety, sukces był tylko połowiczny. Penis w prawdzie podniósł się ale jego sztywność ...hmmm.

Owszem, na błonę napierał ale do przebicia był zbyt miękki.
Przez kolejne dni podejmowali kolejne nieudane próby pełnego skonsumowania małżeństwa. W prawdzie sperma tryskała na piersi, usta, w cipkę ale błona wciąż stała na straży dziewictwa.
Irek cierpiał z tego powodu. Czuł się skompromitowany przed żoną i niespełniony, bo przecież nigdy nie zauważył u siebie jakichkolwiek problemów z erekcją.
Milena pocieszała go mówiąc, że to nie ważne a on potrafi dać jej rozkosz językiem i palcami.
Zaproponowała, że jak wrócą do domu to pójdzie do ginekologa, który przetnie jej błonę.
Było to dla niego kolejne upokorzenie. To tak, jak pozwolić wyrzucić do śmieci wisienkę z tortu. Takie zimne, mechaniczne i bez uczucia. Jego żona potraktowana jako przypadek wymagający interwencji chirurgicznej.

Gdy myślał o seksie z żoną fiut mu sterczał, że aż bolało a gdy przychodziło co do czego flaczał. Wtedy w głowie Irka zrodził się pomysł. Pomysł jego zdaniem dobry ale trudny do realizacji. W zasadzie to trudne było podzielenie się nim z żoną.
W końcu zebrał się w sobie, i z góry przepraszając oraz prosząc o przemyślenie tematu, przedstawił Milenie swoją koncepcję.
Na początku powiedział, że czułby się podle, gdyby pozwolił utracić jej możliwość przeżycia tego, co każda kobieta powinna przeżyć, czyli utratę dziewictwa z mężczyzną a skoro jemu natura z niewiadomych przyczyn nie umożliwia spełnienia tego zaszczytnego obowiązku, lepiej niech Ona zrobi to z kimś innym a nie u lekarza na stole czy fotelu chirurgicznym. Poza tym nie chce, by w kartotece jego żony widniał wpis "defloracja chirurgiczna". W ogóle, najlepiej, żeby to był ktoś obcy, na jeden raz, ktoś kogo nigdy więcej nie spotkają.
Milena słuchała męża w milczeniu.
Zdawała sobie sprawę z tego, że utrata dziewictwa zdarza sie raz w życiu i czekala na ten moment do ślubu aby dać mężowi satysfakcję bycia tym pierwszym, tym jedynym, a teraz? Zrobienie tego z innym mężczyzną to konieczność pójścia z kimś obcym do łóżka, a przecież dopiero od półtora tygodnia jest mężatką.
Kocha Irka i nie chce go zdradzać ale czuła jego frustrację i rozumiała zakłopotanie a nawet obawę przed wyjściem na światło dzienne jego małego problemu. Podświadomie odczuwała też pewien zawód.
Biła się z myślami i w końcu w trosce o przyszłość będącego dopiero na starcie małżeństwa zgodziła się, jednak pod warunkiem, że będzie to tylko zdarzenie incydentalne i nie będą wracali do tego tematu.
...

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ciekawie się zapowiada Już się zastanawiam jak to się potoczy dalej

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tytuł sugeruje, że to opowiadanie trochę się rozwinie, czekam więc na kontynuację.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zbliżał się koniec turnusu.
Na dwa dni przed końcem, w piątek, wybrali się na dyskotekę do pobliskiego miasta.
Dominowało disco polo ale bawili się dobrze. Po jednym z szybszych tańców podeszli do baru kupić o coś do picia.
Stali w niewielkiej kolejce gdy do Irka podszedł chłopak i spytał, czy pozwoli mu poprosić Milenę do tańca.
Irek spojrzał na niego.

Stał przed nim dość barczysty, wysoki blondyn, który uśmiechał sie to do niego, to do Mileny. Jego miła aparycja nie wzbudzila żadnego niepokoju dlatego Irek zgodził się na jeden taniec ale tylko do czasu zdobycia drinka i piwa, które chciałby wypić wspólnie z żoną.
Blondyn uśmiechnął się, wyciągnął dłoń i porwał Milenę na parkiet.
Irek obserwował ich jak wirują w rytm muzyki.
Czuł się szczęściarzem. Milena jest naprawdę śliczną i zgrabną kobietą.
Patrzył jak chłopak świetnie radzi sobie na parkiecie. Obracał Mileną lekko, jak piórkiem.
Ona, szczupła szatynka, średniego wzrostu a przy niej tamten, nieco wyższy od Irka, miał może 180- 185 cm wzrostu, barczysty. Wyglądali jak para z obrazka - jego świeżo poślubiona wybranka i obcy chłopak.
Irek poczuł jak kurczy mu się żołądek a w rozporku robi się ciasno.
W jego głowie powstała myśl.
- Może to ten? Wygląda dobrze, no i chyba tubylec więc nie będzie problemu z przypadkowym spotkaniem w przyszłości.
Ale czy Mila się zdecyduje? Hmmm.
Wziął Mohito dla żony, i dwa piwa, jedno dla siebie a drugie ...
Tamten odprowadził ją do stolika.
Śmiała się. Widać, że dobrze się bawiła.
On dziękował narzekając przy tym na barmana za to, że tak szybko obsługiwał czekających, bo liczył na jeszcze jeden taniec z uroczą partnerką.
Irek zaproponował blondynowi piwo i puszczając oczko do żony zażartował, że ten jeden raz chciał, przepuścić w kolejce przed siebie jednego chłopaka ale tamten nie skorzystał.
Zaskoczona Milena popatrzyła wymownie na męża.
- no co kochanie?, to prawda, ja naprawdę chcę, żeby ktoś był przede mną.
Blondyn chętnie skorzystał z zaproszenia na piwo. Od sąsiedniego stolika wziął wolne krzesło, przystawił i przysiadł się.
- jestem Grzesiek - przedstawił się i unosząc butelkę piwa stuknął brzegiem denka w butelkę Irka - a wy co tu robicie na tej "wsiowej" imprezie? Wcześniej Was tu nie widziałem a przychodzę codziennie.
- jesteśmy tu na urlopie - wyjaśnił Irek - a w zasadzie to nasz miesiąc miodowy. Z Milenką niedawno wzięliśmy ślub a teraz nabieramy sił na kolejne lata.
Rozmowa nawet się kleiła. Gadali o wszystkim i o niczym. Od czasu do czasu przegrywali rozmowę wychodząc na parkiet to w trójkę, to pojedynczo z Mileną.
Następną kolejkę piwa postawił Grzesiek.
Był na imprezie sam i jak opowiadał jest niepoprawnym kawalerem. Ma 29 lat, pochodzi z okolic Gdańska a skończył krakowską AGH. Teraz ze względu na nową pracę wyjechał i mieszka z dala od dawnych znajomych, zupełnie jak Irek z Mileną.
Atmosfera rozluźniła się. Śmiali się i dowcipkowali. Irek widział, że jego żona dobrze czuje się w towarzystwie Grzegorza.
W duszy oraz, czym się sam dziwił, w spodniach miał coraz większą nadzieję na to, że ona zdecyduje się na dyskretny układ z nowo poznanym kolegą, w rezultacie czego sprawa jej dziewictwa mogłaby w ostateczny sposób odejść w niepamięć.
Podczas jednego z tańców Irek spytał żony, co sądzi o Grześku, bo według niego to fajny facet i może zgodził by się rozwiązać jego problem.
Milena wpierw nie chciała o tym słyszeć ale widząc desperację męża uległa namowom zastrzegając, że to on musi spytać czy tamten się zgodzi na taki jednorazowy układ.
Irek już od dłuższej chwili obserwował Grześka a w zasadzie zerkał na jego spodnie próbujac oszacować ich zawartość. W końcu, gdy Milena poszła do łazienki odważył się i zagadał.
- wiesz Grzesiek, w sumie to dopiero się poznaliśmy i pewnie po tej imprezie nigdy się nie spotkamy więc spytam wprost. Czy nie zechciałbyś mi pomóc w...,
- w czym?- wtrącił zaciekawiony Grzegorz
- no wiesz, jestem facetem i mężem Mili więc głupio mi o tym tak gadać - kontynuował Irek - ale widzisz, natura poskąpiła mi...., cholera..., poskąpiła mocy fiuta.
Uffff, w koncu to powiedziałem. No więc, czy nie zechciałbyś...
- no wykrztuś to w końcu - z uśmiechem powiedział Grzegorz
- mnie się nie udaje, więc chciałbym żebyś to ty ją rozdziewiczył, zgadzasz sie? - powiedział Irek spuszczając wzrok.
- facet - rozejrzawszy się czy aby nikt nie słyszy, powiedział ściszonym głosem Grzegorz - czy Ty wiesz co mówisz? Twoja żona to niesamowita laska z super ciałem i w życiu nie śmiał bym nawet o tym pomyśleć a tu taka propozycja. I to w dodatku miałbym zostać jej pierwszym facetem? To nie jakaś ściema?
- nie, to prawda. Zrozum, nie jest mi łatwo o to prosić. Mężczyzna, który nie może dogodzić swojej żonie, ba, taki, który nawet nie może przebić jej błony nie zasługuje na szacunek swojej kobiety.
Ciężko mi z tym ale nie chcę, żeby Milenka kojarzyła tą jedyną w życiu chwilę z zimnym fotelem i skalpelem ginekologa w cipce. Wolę, żeby wspominała go jako uniesienie z prawdziwym facetem, więc jak? Mogłbyś się zgodzić?
- A co na to ona? W końcu rozmawiamy o niej bez niej. Czy Ona się zgadza? W ogóle wie o twoim pomyśle?
- wie. Rozmawiałem z nią o tym. Ja jestem za, ale wiem, że ostateczna decyzja należy do niej. Zaraz wróci z łazienki to jej spytam.
Podchodząc do stolika i widząc twarze spoglądających na nią mężczyzn Milena wiedziała, że jej mąż przełamał się i przedstawił Grześkowi swój plan.
Usiadła przy nim, chwyciła go za dłoń i wyczekująco spojrzała na Grzegorza.
- powiedziałem mu - wykrztusił z siebie Irek - co ty na to? - spytał żony.
- nie jestem przekonana czy to dobry pomysł ale miejmy to już za sobą - powiedziała Milena. - Nie wiem, czy Irek zaznaczył, że chodzi tylko o....., o przebicie błony. Żadnych pieszczot. Przebicie i tyle, oczywiscie w prezerwatywie, a po wszystkim rozchodzimy się każdy w swoim kierunku i nigdy więcej się nie zobaczymy.
- rozumiem - wtrącił Grzegorz
- A w ogóle robiłeś to już? - spytała.
- tak, nie byłabyś pierwsza - odpowiedział Grzegorz zaskoczony serią warunków, jakie stawała Milena.
Spojrzał na nią i pomyślał - jakie by te warunki nie były, taka kobieta warta jest każdych poświęceń.
- Chodźmy do nas - powiedział Irek - Czy pół godziny Ci wystarczy? - spytał Grzegorza.
- jeśli miałbym być niedelikatny to i kwadrans wystarczy ale jeśli nie chcesz żeby twoja żona miała po tym złe wspomnienia, to nie ma co się spieszyć. Myślę, że godzina byłaby w sam raz.
- OK, w takim razie zostawię was na godzinę bo nie chcę krępować ani Mili ani ciebie. Przez ten czas będę w pobliżu, ale pamiętaj, jeśli skrzywdzisz Milę, znajdę cię na końcu świata.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Usiadł na ławce pod modrzewiami. Była 22:30 i o tej porze tylko w jednym oknie dwupiętrowej, starej kamienicy świeciło się przyćmione światło. To było ich okno.
Z początku widział cienie przesuwając się na firance, jednak po krótkiej chwili wszelki ruch ustał.
Na nic było spoglądanie w jasny prostokąt okna.
Irek wstał i zaczął krążyć wokół domu. Brak jakiegokolwiek oświetlenia sprawiał, że jedynie blade światło księżyca pozwalało dostrzec kontur budynku i zarys drzew.
Przestępował z nogi na nogę kamienistą drogą zastanawiając się, co dzieje się w pokoju na piętrze. Jak czuje się teraz jego żona? Musi się przecież rozebrać przed obcym mężczyzną. Jak zareaguje na pierwszy dotyk no a w końcu na zbliżenie połączone z punktem kulminacyjnym?
W jednej chwili oczami wyobraźni zbudował obraz nagiego Grzegorza a przed nim leżącej nagiej Mileny. Nagiej i czekającej na swojego pierwszego mężczyznę.
Wyobrażał sobie każdy moment, wszystko, co w takiej chwili mógł sobie wyobrazić mężczyzna, będący na jego miejscu i świadomy położenia w jakim na własne życzenie się znazł.
W głowie miał mętlik. Była to mieszanina strachu, zdenerwowania, niepokoju i o dziwo podniecenia.
Mimowolnie, co chwila nerwowo spoglądał na komórkę. Czas wlókł się niemiłosiernie. Napięcie mógł w tej chwili rozładować tylko w jeden sposób. Stanął między modrzewiami i nasłuchując, czy nikt się nie zbliża opuścił spodnie wraz ze slipami. Podniósł głowę i wzrok utkwił w jedynym jasnym oknie.
Złapał małego i jak kiedyś, wieczorami przy filmie zaczął walić konia.
Wyimaginowane obrazy migały przed oczami. Po kilku minutach z czubka ściśniętego penisa trysnęła oświetlona blaskiem księżyca biała smuga.
Minęło około 45 minut, gdy na firance znów zobaczył poruszający się cień.
- Chyba już - pomyślał.
Pociągnął spodnie i ruszył w kierunku wejścia, po drodze upewniając się, czy nie pozostawił na sobie żadnych kompromitujących śladów.
Z Grzegorzem spotkał się w drzwiach. Na jego twarzy widział uśmiech zadowolenia.
- Milena jest w pokoju. Trochę ją bolało ale to naturalne jednak złych wspomnień mieć na pewno nie będzie. Z resztą sama Ci na pewno opowie. OK, znikam. Jeszcze raz podziękuj Milenie. Dzięki i powodzenia na nowej drodze życia.
Drzwi stuknęły i jeszcze przez kilka chwil Irek słyszał cichnący odgłos butów na drewnianych schodach.
Skotłowana i zakrwawiona pościel na łóżku była niemym świadectwem tego, co przed chwilą zdarzyło się w tym pokoju.
Z łazienki dochodził szum wody z prysznica.
Irek nie odrywając wzroku od krwawej plamy usiadł na krześle. W niepewności czekał na pojawienie się Mileny.
Gdy drzwi łazienki otworzyły się, zobaczył ją.
Wstał niepewnie.
Na ramionach miała szlafrok a na głowie turban z ręcznika.
Uśmiechnęła się do niego i całując w policzek powiedziała - już po wszystkim. Trochę bolało, ale nie było tak źle.
...

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi


......

Urlop się skończył.

Teraz czekała ich przeprowadzka Mileny na drugi koniec Polski, do mieszkania Irka.
Roboty było sporo, bo część rzeczy trzeba było wysłać pocztą, część przywieźć osobiście a o części na jakiś czas zapomnieć.
Już na miejscu Milena szukała pracy i w końcu znalazła ją, w jedynym w okolicy liceum.
Życie płynęło spokojnym nurtem. Sprawy łóżkowe, na ile pozwalały warunki mieszkaniowe, i nie chodziło tu o metraż a o mieszkającą z nimi przedwojenną babcię, układały się nieźle. Irek wciąż gorzej sobie radził z dogłębną penetracją cipki żony wpół stojącym penisem ale osiągnął perfekcję w palcówkach i oralu, dzięki czemu Milena wyglądała na usatysfakcjonowaną.

Nastała jesień niosąca ze sobą kilka zmian. Pierwszą była wyprowadzka sąsiadów z naprzeciwka.
Z jednej strony Irek cieszył się, bo wreszcie skończyło się kopanie piłką w ścianę, które do czasu powrotu sąsiadów z pracy było ulubionym zajęciem ich nastoletniego syna Krystiana w dodatku na jego wycieraczce przestały pojawiać się kupy kotów regularnie dokarmianych przez młodszą córkę sąsiadów Nikolę.
Z drugiej strony, sąsiedzi byli często ich jedynym wsparciem w rozmaitych sytuacjach, jako że prawie cała rodzina Irka mieszkała daleko. Sąsiedzi podlewali kwiaty i czuwali nad domem w czasie jego wyjazdów w rodzinne strony, mieli "oko" na babcię, która miała już swoje lata. Wtedy pomagali gdy zachodziła potrzeba. Po prostu dobrzy sąsiedzi.
Drugą istotną zmianą, niedługo po wyprowadzce sąsiadów, było odejście babci. Nikogo jej śmierć nie zaskoczyła bo starowinka była już przed dziewięćdziesiątką i w sumie zmarła ze starości. Tak czy siak gdy jej zabrakło, Milena i Irek odczuwali pustkę.
Czas płynął i powoli przyzwyczaili się do obecnej sytuacji.
Którejś soboty pod dom pojechała przeprowadzkowa ciężarówka. Kilku mężczyzn w ubraniach roboczych otworzyło burty auta i zaczęło wnosić meble.
- Zapewne nowi sąsiedzi - zauważył Irek - ciekawe kto?
Słychać było jak tragarze wnosząc meble i pudła tłuką się po wąskim korytarzu. Drzwi trzaskały do późnego popołudnia.

Irek i Mila od śmierci babci mogli w mieszkaniu czuć się zupełnie swobodnie, z czego skwapliwie korzystali. Zdarzało się im paradować po domu bez ubrania. Nie musieli się też ograniczać z głośniejszym niż do niedawna wyrażeniem swoich emocji w łóżku.
Minął tydzień od sobotniego wnoszenia mebli do mieszkania na przeciwko a tym czasie nie było widać ani słychać aby ktoś w nim przebywał.
Pewnej soboty małżeństwo planowało wybrać się na wycieczkę w plener ale pogoda pokrzyżowała ich plany i skończyło się na pieczeniu ciasta, popołudniowym degustowaniu wina i oglądaniu telewizji.
Milena była właśnie w kuchni i przygotowywała herbatę gdy usłyszeli dzwonek do drzwi. Nie był to nikt obcy, bo zadzwonił dzwonek a nie domofon.
Milena podeszła i zaciekawiona niespodziewaną wizytą otworzyła drzwi.
W tym momencie Irek usłyszał dźwięk tłukącej się szklanki. Wstał i wyszedł do przedpokoju sprawdzić co było przyczyną tej drobnej katastrofy.
Stanął jak wryty. Z resztą tak samo jak znieruchomiała Milena oraz stojący przed drzwiami ... Grzegorz.
- ja..., tu...., - jąkał się zaskoczony jak wszyscy mężczyzna, wskazując na drzwi za nim - ja się tu wprowadziłem - dokończył wreszcie.
Stał trzymając w jednej ręce bukiet kwiatków a w drugiej butelkę Whisky.
Milena wciąż nie wiedziała czy ma trzasnąć drzwiami i udawać, że nikt nie dzwonił, czy zaprosić gościa do mieszkania.
Irek pierwszy otrząsnął się z zaskoczenia.
- Grzegorz, wejdź proszę, uważaj na szkło. Co za niespodzianka.
Ten, wchodzac podał kwiaty Milenie, butelkę Irkowi i wszedł za gospodarzem do pokoju.
Co tu robisz? - spytał Irek. 
- mieszkam tu. Na przeciw. Przeprowadziłem się tu bo mam tu pracę. Mówiłem Wam wtedy, w Karpaczu. Po AGieHu tu znalazłem pracę w swoim zawodzie. Jestem kierownikiem w rafinerii a stąd mam blisko.
Milena powoli zbierała rozpryśnięte po przedpokoju odłamki stłuczonego szkła, jakby chciała odwlec chwilę przyjścia do pokoju i spojrzenia w oczy Grzegorzowi.
Przypomniała sobie tamtą noc. Noc, o której nigdy z nikim nie rozmawiała, ale też noc której początek przebiegał zgodnie z ustaleniami lecz finał był zdecydowanie inny niż zamierzony i o jakim nie wiedział jej mąż.
Wtedy, gdy leżąc w łóżku zobaczyła Grzegorza nagiego i zobaczyła jego sterczące przyrodzenie była przerażona. Wstydziła się i spodziewała się bólu. Uczucie to minęło gdy poczuła jak najpierw jego gorący penis przesuwa się po jej sromie, jak jej zwarte do tej chwili wargi rozchylają się a wydobywający się z wnętrza cipki śluz zwilża żylastego fiuta.
Czuła, że Grzegorz wie co robi. Napęczniałą żołędzią drażnił wargi wieksze i mniejsze, pocierał o łechtaczkę, wsadzał czubek w dziewiczy otwór. Robił to delikatnie i tak długo, aż jej ciałem wstrząsnął orgazm. Czuła, że sutki zdradzały jej podniecenie. Strach i wstyd gdzieś zniknęły. Jedyne co w tamtej chwili czuła to pożądanie. Wypieki na policzkach, ciężki oddech i mimowolne przygryzanie dolnej wargi jasno mówiły czego w tym momencie pragnęła.
On też to widział. Usadowił się pomiędzy jej rozchylonymi nogami, przystawił malinową główkę do wąskiego otworu i lekko pchnął a gdy poczuł opór nachylił się nad leżącą Mielną wspierając na rękach po jej bokach, lekko wycofał i pchnął z całej siły.
Oboje poczuli moment, w którym błona pękła.
Milena poczuła ból i ciepło rozlewajace się po jej rozdziewiczonej cipce.
Grzegorz, powinien w tym momencie zakończyć swoją misję jednak wciąż delikatnie poruszał się we wnętrzu krwawiącego kwiatu.
Ona też nie zareagowała bo ten ruch już po krótkiej chwili stał się dla niej przyjemny.
Jej cipka zaczęła wydzielać sok, który pozwalał penisowi Grzegorza gładko pokonywać kolejne centymetry jej nietkniętej dotąd norki. Poruszający się w niej, rozciągający i szczelnie wypełniający jej ciasną dziurkę penis Grzegorza dawał nieznane dotąd odczucia.
Kolejny orgazm był równie gwałtowny i silny co pierwszy ale wywołany był nieznanymi dotąd bodźcami. Bodźcami, których niestety nie dał jej mąż.
Gdy Grzegorz poszedł do łazienki ona wciąż leżała na łóżku z szeroko rozłożonymi nogami. Słyszała dobiegający z łazienki szum wody. Czuła jak z jej wciąż pulsującej cipki coś wycieka. Przyłożyła do niej dłoń i spojrzała na zakrwawione palce. Żałowała wtedy, że to co trzymala dla swojego ślubnego przypadło w udziale komu innemu.
A teraz ten któremu oddała dziewictwo i którego miała już nigdy nie zobaczyć był w jej domu.
Jak ona ma mu teraz spojrzeć w oczy. A co jeśli o prawdziwym przebiegu tamtej nocy powie jej mężowi?
To był dla niej trudny wieczór. Na szczęście rozmowa z, jak się okazało nowym sąsiadem, w sumie była miła i nie było nawiązań do Karpacza.

Wieczorem, podczas rozmowy w łóżku Irek był bardziej niż jego żona podekscytowany faktem tego, że to właśnie Grzegorz jest ich nowym sąsiadem. Był nawet nieco zaskoczony dość chłodnym potraktowaniem gościa przez Milenę.
Sam delikatnie wspomniał o tamtej nocy sugerując, że ich losy są poniekąd z Grzegorzem związane, ale na tym temat się skończył.

...

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tydzień zleciał szybko tak jak i poprzednie. Praca i dom, dom i praca. Z nowym sąsiadem prawie się nie widywali, dlatego w piątek przy obiedzie Irek spytał żonę, co by powiedziała na zaproszenie Grześka do nich na kawę na sobotę?
Milena nie zapałała entuzjazmem na tą propozycję a gdy wieczorem, będąc już w łóżku ponowił pytanie, odparła - przecież wiesz jakie mam z nim skojarzenia.
- A to skojarzenia dobre czy złe - spytał Irek
- no złe nie są, nie mogę powiedzieć - odparła skrępowana Milena
- to znaczy, że są dobre, tak? - drążył temat Irek
Milena nie odpowiedziała ale on zauważył, że rumieniec oblał jej policzki. Po raz kolejny zdał sobie sprawę z tego, że choćby się starał nie wiadomo jak, nie będzie w stanie swoim mięknącym pisiorkiem zapewnić żonie takich doznań jakie mogłaby mieć z mężczyzną obdarzonym choćby przeciątną potencją.
- Powiedz - zaczął niepewnie - czy gdybyś miała jeszcze raz zdecydować, to czy dla dobra nas obojga odważyłabyś się pójść z nim do łóżka?
- a co Cię tak nagle wzięło? Już zrobił to co miał zrobić. Temat dziewictwa już nie istnieje - skwitowała Mielna.
- ale nie całkiem o to mi chodziło.
- a o co?
- ja wiem - ciągnął - mówisz, że w łóżku wszystko jest OK, ale pamiętam wyraz twojej twarzy tam, wtedy.
Moim kutaskiem nie byłem wstanie wtedy przebić błony i wiem, że na pewno teraz nie jestem w stanie w pełni cię zaspokoić.
Kocham Cię i pragnę Twojego szczęścia dla tego myślę, że skoro los po raz drugi na naszej drodze postawił Grzegorza to coś znaczy. Myślę, że gdybyś zechciała, mogłabyś raz na jakiś czas rozładować napięcie właśnie z nim, ja nie czułbym się taki winny, a sam bym się cieszył twoim szczęściem. On na pewno jest dobry w łóżku i pewnie ma wielką fujarę. Powiedzmy raz w tygodniu, co ty na to?
- czyli chciałbyś, żebym ja z nim...? - spytała niepewnie Milena
- jeśli tylko ty zechcesz, to tak. Twoje zadowolenie i szczęście są dla mnie najważniejsze a w dodatku świadomość, że jesteś z kimś innym daje mi jakąś dziwną, masochistyczną satysfakcję.
Temat rozmowy tak nakręcił Irka, że zsunął się pomiędzy nogi swojej żony i przyssał się ustami do jej cipki. Od razu poczuł dobrze mu znany smak podniecenia Mileny.
Jak on, była podniecona. Giętki język i zwinne palce szybko doprowadziły ją na skraj świadomości. Po zmianie pozycji do szybkiego finału doprowadził prawie sztywny penis, który choć niezbyt twardy, świetnie nadawał się do stymulacji warg sromowych i łechtaczki.
Zasnęli w miłosnym uścisku.
Rano Mila szczebiotała jak skowronek. Zrobiła jajecznicę i była gotowa do wyjścia do sklepu.
- kupię jakieś ciastka, żeby było co wieczorem na stół postawić - powiedziała stojąc w progu - chcesz coś ze spożywczego?
- raczej nie - odpowiedział Irek - chociaż,.... jak będziesz przy kasach weź paczkę tych..., no wiesz, może się przydadzą - zaśmiał się na koniec.
Milena cofnęła się od drzwi i wsadzając głowę do pokoju powiedziała ściszonym głosem - jak wpadasz na takie pomysły to sam się powinieneś postarać o odpowiednie zabezpieczenie swojej żony.

Grzegorz z radością przyjął zaproszenie na wieczór.
Małżonkowie, tak jak wtedy, pierwszym razem, byli podekscytowany. Już na samym początku wiedzieli, jak może skończyć się ten wieczór.
Milena, chcąc zaprezentować się z jak najlepszej strony założyła swoją czarną sukienkę z dekoltem podkreślającym jej ładny biust i kuszącym rozcięciem z boku, pozwalającym dostrzec ciemniejszy pas ściągaczy pończoch. Kasztanowe włosy lokami spadające na ramiona, piwne oczy pod łukowato wyprofilowanymi, ciemnymi brwiami i krwistoczerwona szminka na ustach tworzyly obraz ideału kobiety. Całości dopełniały czerwkne szpilki, których wąskie paseczki obejmowały szczupłe stopy. Nie sposób było oderwać od niej wzroku.
Było fajnie.
Milena sączyła wino a panowie co raz przechylali szklaneczki z Jasiem Wędrowniczkiem.
Wieczór mijał a Irek czekał na stosowny moment by tak jak wtedy, na dyskotece złożyć Grześkowi swoją propozycję.
W końcu chyba alkohol wzmocnił jego odwagę bo chwycił żonę za dłoń i zaczął.
- pamiętasz Grzegorz, tam w Kudowie, poprosiłem Cię o pomoc. Od tamtej pory pewne rzeczy się zmieniły a pewne nie. Dzięki tobie Mila nie jest już dziewicą ale niestety mój fiut wciąż jest niezbyt twardy, dlatego chcemy, wspólnie z Milą, żebyś raz w tygodniu ją zaspokoił.
Grzegorz podniósł wzrok i zwrócił się wprost do Mileny - chcesz tego?
- Irek uważa - odparła - że to będzie dobre dla naszego małżeństwa.
- ale czy Ty tego pragniesz? - Grzegorz ponowił pytanie.
- z Irkiem...
- nie z Irkiem - przerwał jej wpół słowa. Muszę wiedzieć. Jeśli robisz to tylko dla niego, to ani jemu ani tobie nie wyjdzie to na dobre. Nie chcę żebyś bzykała się ze mną z musu, więc jak? Chcesz, żebym Cię rżnął tak jak wtedy?
Nawet w kiepskim świetle kinkietu dało się zauważyć, że Milena zrobiła się na twarzy czerwona jak szminka, w którą miała na ustach.
Jej mąż usłyszał coś, co wtedy przemilczała. Dowiedział się, że pozwoliła przekroczyć ustaloną granicę.
Na nim nie zrobiło to jednak wrażenia. Teraz pragnął tylko jednego, chciał, żeby mimo jego przypadłości jego ukochana nie musiała tracić tego, czego on nie mógł jej zapewnić.
Widząc przepełniony podnieceniem i miłością wzrok męża odpowiedziała - tak, chcę, żebyś mnie rżnął tak jak wtedy.
Grzegorz wstał i wyciągnął dłoń do Mileny a ona ujęła ją, wstała i pozwoliła pociągnąć się w kierunku drzwi.
Od tamtego wieczora Grzegorz był częstym gościem w ich domu a każdorazowe rewizyty w jego kawalerce z pewnych, znanych wszystkim względów składała jedynie Milena.
Układ był dla wszystkich jasny.
Na codzień przyjaźń a raz w tygodniu seks z Mileną.
Listopadowe wieczory były coraz dłuższe a te piątkowe wydawały się Irkowi wiecznością bo właśnie piątki wspólnie wybrali na dni spotkań Mili i Grześka.
Irek miał wystarczająco dużo czasu, żeby przyzwyczaić do nieobecności żony w domu w te wieczory a mimo tego uporczywie nasłuchiwał odgłosów dobiegających zza cienkiej, betonowej ściany.
To pobudzało jego wyobraźnię.
A słychać było dobrze. Betonowe bloki wybudowane w końcu lat 70-ych nie grzeszyły solidnością zapewniając dzięki temu całkiem niezłą akustykę.
Łóżko za ścianą skrzypiało zwykle z krótkimi przerwami około półtorej godziny. Doskonale słyszalne stłumione pojękiwania Mileny dokładnie umiejscawiały w czasie jej orgazmy. Irek rozkoszując się tą symfonią dźwięków patrzył jak jego miękki zwykle penis przechodził transformację. Wyprężał się, po jego bokach pojawiały się żyłki a malinowa główka pulsowała. Nie mógł zmarnować takiej okazji więc trzepał kapucyna tak intensywnie, że po dwóch wytryskach skurcze trzeciego nie wyrzucały już spermy.
To było jednak dla niego wciąż za mało. Chciał czegoś więcej, chciał patrzeć jak jego żona za sprawą Grześka przechodzi kolejne etapy erotycznej ekstazy.
...

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...