Skocz do zawartości
lukasek11

Opowiadanie Antopol 16 - "Justyna"

Rekomendowane odpowiedzi

Poszukiwacz

Dla:rumcajs69xxl

 

Justyna

 

Zapraszali, zapraszali i nie mogliśmy się zdecydować na to, aby ich odwiedzić. Gdy już chcieliśmy do nich pojechać, samo życie pokrzyżowało nam takie plany. Udając dobrego alpejczyka, obytego z nartami i śniegiem, zaliczyłem zderzenie z małym płotem. Płot wytrzymał. Moja noga nie. Silne stłuczenie kolana i wylądowałem z nogą w gipsie na 4 tygodnie. Ograniczaliśmy się do kontaktów telefonicznych i niespodziewanie w sobotę zajechali do nas. Marta i Grzegorz, nasi znajomi. A właściwie znajomi mojej Justyny.

 

Z biegiem lat, to właśnie Grześ stał się moim kolegą. Rozumieliśmy się dobrze i nadawaliśmy na tych samych falach. Również z biegiem lat Marta i Justyna coraz bardziej nie lubiły się. Często dawały pokaz wzajemnej niechęci. Muszę tu przyznać, że tzw. „wina” za taki stan rzeczy leżała głównie po stronie Marty. Wyraźnie, przez ostatnie lata, zazdrościła mojej żonie wszystkiego. Źle im się nie wiodło. Można by rzec ponad przeciętnie. Ale gdy tylko spojrzała jak wiedzie się Justynie, wstępował w nią jakiś demon. Podobno było tak jeszcze w szkole, do której razem chodziły. Rywalizowały ze sobą tam, gdzie się tylko dało. Dziś, mając po 32 lata, wyraźnie rywalizowały nadal. Lecz to Justyna zaczynała być górą. Zgrabna, wysoka, kudłata blondynka wyraźnie sylwetką pobiła Martę. Marta, trochę niższa od Justyny, zazdrościła jej jednego. Biustu. Może nie jest on duży, ale za to pięknie uzupełnia jej kobiecość. Tego nie można niestety powiedzieć o Marcie. Powinien być dwa razy większy.

 

Gdy dwa lata temu spędzali tydzień wakacji w naszym domu, Marta nie mogła znieść widoku biustu Justyny. Opięty zbyt małym kostiumem kąpielowym, denerwował ją samym swoim byciem. Wprawdzie jej nie był jakiś niezauważalny, ale gdzie tam jej do Justyny. Dobiło ją jeszcze jedno zdarzenie. W pewien upalny lipcowy dzień postanowiliśmy się opalać nago.

 

I co najdziwniejsze, był to pomysł Marty. Liczyła chyba na to, że jak Justyna zdejmie kostium, to piersi się jej „wyleją”. Nic takiego się nie stało. Dalej były ozdobą jej ciała. Natomiast zauważyła wzrok Grzegorza, który to przestał się zachwycać pięknem okolicy.

 

Jego wzrok bez ustanku wślizgiwał się na piersi Justyny, obejmując je ze wszystkich stron.

Wzrokiem je całował, pieścił, przygryzał. Do tego cały czas musiał leżeć na brzuchu, by nie wzbudzić ogólnej wesołości towarzystwa. Marta to widziała i nieźle się zdenerwowała, choć przyznam szczerze, że nieźle to ukrywała.

 

Tak więc przyjechali odwiedzić chorego (tak mnie nazwali już na wejściu). Przy powitaniu, gdy wstałem aby się przywitać, nakrzyczeli na mnie. I nie pomogło tłumaczenie, że mnie już nic nie boli i że w poniedziałek ściągają mi gips. Miałem siedzieć i mówić czego chcę, a wszyscy mi pomogą. Grześ od razu wyjął z torby pudełko z koniakiem i zaprezentował je ogółowi. Napotkał tu jednak dezaprobatę Justyny.

- Koniak niezły, ale niestety mąż nie może pić.

- Dlaczego ja nie mogę pić? – zapytałem.

- Bo nie jesteś do końca zdrowy.

- Ale ja mam chorą nogę, nie wątrobę. Na jedną nogę zawsze mogę.

 

Grześ nalał po lampce i wszyscy wypili za spotkanie. Po rozgoszczeniu się i małej kolacji spotkaliśmy się w salonie. Butelka koniaku znikła szybko i Justyna wyciągnęła nową z barku.

- Ale ty już nie pijesz – stwierdziła. Ja piję za ciebie.

 

Rzeczywiście, nalała reszcie towarzystwa po lampce a sobie zaaplikowała podwójną ilość.

Marta cały czas bardziej moczyła usta w alkoholu niż piła. Powoli stawało się to zbyt widoczne, bo gdy Justyna wyraźnie się rozkręcała, ona zachowywała się zbyt spokojnie, jak na taką ilość koniaku.

- Ja też chcę podwójnego drinka – powiedziała Marta.

 

Spojrzeliśmy z Grzesiem na Martę. Była prawie trzeźwa. Justyna jej dolała koniaku i obie jednocześnie wypiły. Nawet nie oglądnęły się Grzesia. Teraz Marta złapała butelkę i ponownie napełniła lampki. Zobaczyłem jak Grześ daje mi jakieś znaki. Zobaczyłem w jego oczach wyraźną dezaprobatę. Mnie też to się nie podobało. Wiedziałem, że jak tak dalej pójdzie, to po pół godzinie Justyna padnie. Z Martą pewnie się też nie dogadamy.

 

- A może dałybyście sobie na wstrzymanie – powiedział Grześ. Zamiast pić ten koniak i pokazywać, która więcej może, zróbcie coś innego.

- Co takiego? – zapytały prawie jednocześnie.

- Może jakiś erotyczny taniec, albo striptiz? Niech my też coś mamy z tej zabawy. Zobaczymy, która jest śmielsza.

Pomysł od razu trafił na podatny grunt. Dziewczyny rozochociły się wyraźnie i już po chwili

pytały co mają zrobić.

- Co mają zrobić?- zapytał mnie Grzesiek

- Nie wiem, to twój pomysł. Wymyśl coś. Podpowiem tylko, że jeśli któraś czegoś nie zrobi, za karę wypije lampkę koniaku.

- A jak któraś padnie, to reszta może z nią zrobić co zechce – dodał Grześ.

 

Od razu pomyślałem sobie co ja mógłbym zrobić z Martą, z nogą w gipsie? Ale nie chciałem psuć wszystkim zabawy. Dziewczyny zaczęły się bacznie obserwować i czekać na to co się stanie.

- Zaczynam – mówi Grześ. Niech nasze panie zdejmą spódnice i zatańczą na środku.

Wstały prawie jednocześnie, zrzucając po drodze spódnice. Naszemu widokowi ukazał się niezwykły obraz. Obie miały na sobie pończochy. Kończyły się tuż przed majtkami. W tym samym niemal kolorze. Aż same się z tego zaśmiały. Zaczęły tańczyć. Od razu mój wzrok pobiegł w stronę Marty. Jej zgrabny tyłeczek poruszał się miarowo w rytm cicho grającej gdzieś w tle muzyki. Poczułem małe mrowienie w kroku. Wprawdzie widziałem już ją kilka razy w stroju kąpielowym, ale zdecydowanie to nie to samo. Pończochy i niebieskie majteczki gwałtownie wpłynęły na moją wyobraźnię. Wyobraźnię do tego stopnia już pobudzoną, że poczułem wypełniające się spodnie w okolicach krocza. Stawał mi poza moją kontrolą.

 

Spojrzałem ukradkiem na Grzesia, czy tego nie zauważył, ale on nic nie zauważał oprócz Justyny. Wbił w nią swój wzrok i dialektował się jej widokiem. Spojrzałem na jego krocze

I zobaczyłem spore uwypuklenie. A więc moja żona działała na niego w taki sam sposób.

Spojrzałem i ja na Justynę. Kołysała się trochę niezgrabnie. Wypity alkohol działał bez zarzutu. Jednak w lekko przyciemnionym świetle wyglądała wspaniale. Długie zgrabne nogi podkreślone seksownymi pończochami. Białe obcisłe majteczki na kształtnym tyłku. Widok nieziemski.

 

Po chwili usiadły znów przy stoliku wyczekując na to co będzie się działo dalej.

- Może ty coś zaproponujesz – zwrócił się do mnie Grześ.

- No chętnie. Niech nasze panie pokażą nam w tańcu swoje piersi..

Nie przypadkowo wymyśliłem takie życzenie. Wiedziałem że Justyna zrobi to chętniej niż Marta. I się nie pomyliłem. Justyna wstała znów eksponując swe wdzięki i znów przykuła uwagę Grześka. Pokołysała się chwilkę i zaczęła rozpinać guziki bluzki. Po chwili bluzka wylądowała na stole. Po chwili wylądował tam biustonosz. Kołysała się teraz na środku pokoju z nagimi piersiami. Jakby chcąc je jeszcze bardziej pokazać podniosła ręce nad głowę.

 

Podniosły się stając się niezwykle kształtne. Marta natomiast siedziała i spokojnie obserwowała pokaz.

- No teraz ty – powiedziałem do niej.

- Nie, ja wypiję sobie lampkę koniaku - i zrobiła to od razu.

Justyna usiadła przy stoliku i ubrała bluzkę. Biustonosz wrzuciła za sofę. Miała wyraźnie poczucie wygranej, choć tylko walkowerem. Grześ nie dał na siebie dłużej czekać.

- A teraz chcemy abyście zdjęły majteczki i pokazały nam swoje muszelki.

Dreszcz emocji przeszedł mi po plecach. Do kutasa napłynęła fala podniecenia. Błyskawicznie wypełnił on moje spodnie. Zauważyłem też, że spodnie Grześka za chwilę eksplodują. Dziewczyny spojrzały na siebie i Marta bez oporów, na siedząco, zsunęła majtki w dół za chwilę ukazując je wszystkim w ręce powiedziała:

- Ja już.

 

Justyna, trochę onieśmielona zrobiła to samo. Majtki położyła na kolanach. Niespodziewanie Marta wzięła je i razem ze swoimi odrzuciła na bok.

- No chcemy zobaczyć was całe- powiedział Grześ. Marta od razu wstała ukazując nam ślicznie ogolony wzgórek z małym paskiem czarnych włosków pośrodku. Odniosłem wrażenie, że na każdym kroku chce być szybsza i lepsza od Justyny. Okręciła się jeszcze, ukazując nam zgrabny tyłek i usiadła. Teraz wstała Justyna. Bardzo szybko wstała, bardzo szybko okręciła się i bardzo szybko usiadła.

 

- No to teraz obie musicie wypić po koniaczku- stwierdził Grześ. Miałyście nam pokazać muszelki a nie tyłek. Nalał im po lampce i dziewczyny wypiły. Zbyt dobrze znam Justynę, aby nie wiedzieć, że następna lampka ją wykończy. Jest już na granicy. Po następnej będzie bełkot i brak samokontroli. Wtedy trzeba na nią uważać, by nie robiła głupot.

Marta też ma nieźle w czubie. Widać to po jej świecących się oczach i rumieńcach na policzkach. Ale widzę, że bawi się dobrze. Nagle mówi:

- No dobrze, pokażemy wam te muszelki, jak wy powyciągacie to co wam przeszkadza w spodniach.

 

Tego się nie spodziewałem. Nie spodziewałem się też tego, że wszystkim pozostałym ten pomysł przypadnie do gustu. A zwłaszcza Justynie.

- Tak jest, jak chcecie się dalej bawić to wyciągać kutasy na wierzch – wypala Justyna

- Ja nie mogę, bo jestem chory – stwierdzam.

- Ale o ile wiem to masz chorą nogę. nie kutasa

Grześ nie czekając na efekt dyskusji wyciągnął swoją pałę na wierzch.

- No brawo – obie panie są zadowolone. Teraz ty – mówią.

Nie chcąc przeciągać tego dalej wyciągam, ba, uwalniam swego kutasa ze spodni. Jest mi teraz o wiele wygodniej. Równocześnie kątem oka obserwuję kutasa Grzesia. Co facet w sobie takiego ma, że natychmiast je porównuje?

 

Porównałem i odetchnąłem. Nie ma większego. Podobnych rozmiarów.

Mój wzrok przeniósł się teraz na Justynę, wpatrzoną w kutasa Grzesia. Niby taki sam, a jakże ją zainteresował. Jakby był kwadratowy. Obserwując ją jednak dłużej, zaczynam dostrzegać wyraźne oznaki podniecenia. Wypity koniak i cała ta zabawa podnieciła ją nieźle.

Teraz Marta zsuwa się na brzeg fotela, bezceremonialnie kładzie nogi na stole i je szeroko rozsuwa. Moim oczom ukazuje się jej muszelka w całej okazałości. Pała mi stoi tak, że aż boli. Po chwili Marta wraca na fotel i siada wygodnie. Teraz to samo robi Justyna. Lecz tak, że muszelką jest skierowana wyraźnie w stronę Grześka. Jego pała także jest napięta do granic możliwości. Justyna wyraźnie przedłuża ten pokaz, jakby chciała pokazać Marcie, że nie wstydzi się zupełnie. Marta obserwuje Grześka i widzi jego podniecenie. Ale nic nie mówi. Po chwili Justyna siada. Pozostaje napięcie.

 

- No i co teraz? - pyta Marta.

- Teraz, skoro mamy nasze kutasy na wierzchu, możecie je troszkę popieścić.

Dziewczyny wstają i ruszają do nas. Marta do Grzesia i Justyna do mnie. Łapie mnie ręką za kutasa i zaczyna go ściskać i wolno masturbować. Mój kutas jest napięty i twardy jak nigdy. Kilka łagodnych ruchów Justyny i czuję jak we mnie wzbiera fala podniecenia. Przenoszę wzrok na Grzesia. Marta robi mu tak samo i też widzę, że ledwie oddycha. Gdy już czuję, że to się może szybko skończyć, łapię za rękę Justynę.

 

- Już wystarczy – mówię. Justyna z uśmiechem łapie mnie drugą ręką i szybko nią porusza.

Aż mnie podniosło na fotelu. W ostatniej niemal chwili łapię ją za drugą rękę.

- Powiedziałem wystarczy. Justyna przestaje i z figlarnym uśmieszkiem siada po drugiej stronie stolika. Ja jeszcze przez chwilę czuję pulsowanie w swym kutasie. Marta także siada. Grześ oddycha głęboko.

- No coś jeszcze chcecie? – pyta Marta. Wiem, że teraz Grześ wymyśli coś mocniejszego.

I nie mylę się.

- Teraz zróbcie to samo, ale zmieńcie partnerów.

 

Justyna nie ma żadnych oporów. Od razu wstaje i podchodzi do Grześka. Łapie go za kutasa i zaczyna posuwać ręką. Wolno i delikatnie, jakby nie chciała mu zrobić krzywdy. Wprawdzie Marta robi to samo z moim kutasem, ale nie zwracam na nią szczególnej uwagi. To Justyna przykuwa moją uwagę. Widok mojej żony, posuwającej ręką nie mojego kutasa jest powalający. Wpatruje się w niego z tym swoim uśmieszkiem. Na Grzesia nie patrzy wcale. Wyzwala to u mnie dodatkową porcję podniecenia, taką, że po chwili muszę powstrzymać Martę.

 

- Zostaw – mówi Marta.

- Nie. Nie chcę. Przynajmniej nie teraz. Marta jednak nie daje łatwo za wygraną. Złapała kutasa tak mocno, że nie mogę oderwać jej ręki. Udaje mi się to dopiero po chwili.

Marta wraca na miejsce a Justyna nie przerywa. Grześ pręży się i oddycha szybko. Mam wrażenie, że za chwilę wystrzeli. Justyna wreszcie przerywa i siada obok Marty. Uff.

- Teraz chcemy, abyście dosiadły nas. Każda swojego męża.

- Ale ja nie mogę – mówi Justyna.

Wszyscy patrzą teraz na Justynę. O co jej chodzi?

- No to lampka koniaku – od razu wypala Marta.

- Już wolę jak to zrobisz – mówię, niż mać wypić jeszcze jeden koniak.

- Ale nie zrobię. Od czasu twojej nogi w gipsie nie zabezpieczam się. I właśnie nie mogę.

 

Marta od razu nalewa jej koniaku i Justyna go wypija. Wiem że będzie z nią ciężko.

Tymczasem Marta wstaje, podchodzi do Grzesia i ostrożnie siada tyłem na jego kutasie.

Nie widzę, czy wszedł w nią czy nie, ale sądząc z jej ruchów biodrami i delikatnym poruszaniu się w górę i w dół, myślę że tak.

 

Trwa to dłuższą chwilę i sprawia im to widoczną przyjemność. Obserwuje ich też i Justyna. Podniecona i nieźle już wstawiona. Ale jakimś cudem jeszcze nie pada. Trzyma się dzielnie.

 

Grześ z Martą przestają i Marta powraca na swoje miejsce. Kutas Grzesia lśni od jej soków.

- A teraz zróbcie to samo, ale z innymi partnerami – mówi Grześ.

- Mówiłam, że nie mogę – mówi Justyna.

- No to koniaczek. Bo ja mogę. Bez problemów.

- Dobrze, zrobię to, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim? Spytali chyba wszyscy.

- Że was przywiążemy do foteli. Ręce do oparć. Tak, żebyście nie mogli wstać. Sama będę wiedzieć kiedy przerwać.

 

Już sam jej pomysł przyprawił mnie o dreszcze. Myśl, że dosiądzie obcego kutasa była tak niesamowita, że kutas podniósł mi się natychmiast. Grześ zgodził się od razu. Ja z podniecenia też. Pozostała kwestia przywiązania do foteli. I na to znalazł się szybki i skuteczny pomysł. Marta zdjęła pończochy i ruszyła do Grzesia.

- Nie, nie – powiedziała Justyna. Sama go przywiążę. Także zdjęła pończochy i podeszła do Grześka. Przywiązała mu ręce do oparć, co chwilę spoglądając na jego kutasa.

Teraz Marta przywiązała moje ręce do oparć. Siedzę i obserwuję co się dzieje. Unieruchomiony jak nikt.

- Robimy to razem, czy oddzielnie – pyta Justyna Martę.

- Myślę że razem. Jak któraś się zdecyduje przerwać to ta druga też przerwie. Tak będzie najlepiej.

 

Wszystko już ustalone i widzę jak Marta zbliża się do mnie. Mój kutas jest już na granicy eksplozji i już wiem, że teraz spuszczę się tu na pewno. Marta odwraca się tyłem i powoli siada na moim kutasie. Po chwili czuję ciepło. Kutas wślizguje się w nią bez najmniejszego oporu. Teraz delikatnie zaczyna mnie ujeżdżać. Głowę odwracam jednak w stronę Justyny, wiedziony ciekawością, co tam się dzieje. A dzieje się. Justyna jakby nie wie jak do tego ma się zabrać. Wreszcie decyduje się na stosunek przodem do Grzesia. Grześ obsuwa się trochę niżej na fotelu, eksponując swego kutasa. Justyna wchodzi na niego i siada mu na udach okrakiem. Przesuwa się do przodu i po chwili osuwa się na niego wydając przy tym cichy jęk.

 

A więc jest w środku. Justyna przesuwa się jeszcze bardziej do przodu i nie patrzy na Grzesia. Głowę ma za jego głową, opartą na jego ramieniu. Teraz widzę, że zaczyna się delikatnie poruszać. Z każdą chwilą rośnie jej podniecenie. Przy każdym ruchu cicho jęczy z rozkoszy. Ja na taki widok nie mogę już wytrzymać. Wtem po cichu podnosi się Marta. Schodzi ze mnie i kładąc palec na ustach nakazuje mi ciszę. We dwójkę obserwujemy to co się dzieje w pokoju. Justyna trochę przyspieszyła. Spowodowało to u niej głośniejsze jęki. Teraz jeszcze posapuje wciągając powietrze. Ja to sapanie dobrze znam. Jest bardzo podniecona.

 

- Jak myślisz, jak to się skończy? – szeptem pyta Marta.

- Pewnie zaraz przerwie.

- Myślę że nie. Niech ma trochę przyjemności.

Marta złapała mnie teraz ręką za kutasa i zaczęła posuwać. Fala uderzyła we mnie jak grom.

 

Po chwili znów przerwała, obserwując co się dzieje na drugim fotelu. A tam Justyna zaczęła posuwać Grzesia znacznie szybciej niż przedtem. I co gorsza, nie zwraca już na niego specjalnej uwagi rozkoszując się jego kutasem. Marta po cichu podchodzi do nich. Staje za plecami Justyny i delikatnie łapie ją przez bluzkę za piersi. Justyna jakby tego nie zauważyła. Dalej powoli ujeżdża Grzesia. Marta ugniata jej piersi powodując jeszcze większe podniecenie. Teraz dopiero Justyna zauważa ręce na swoich piersiach. Nie protestuje. Nie przerywa. Podniecenie jest już zbyt duże. Marta wycofuje się i patrzy na mnie. Taki widok doprowadził mnie na granicę maksymalnego podniecenia. Marta uśmiecha się i powoli odwiązuje rękę Grzesia. Patrzy na mnie, jakby oczekując głośnego protestu. Ale ja milczę jak kamień. Z jednej strony chcę przerwać tę zabawę, a z drugiej nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej. Po chwili Marta już wie, że nie będę protestował. Siedzę i patrzę jak urzeczony. Jedna ręka Grzesia jest już wolna. Marta odwiązuje drugą. Justyna nie przestaje go ujeżdżać. Odwiązana jest druga ręka. Natychmiast wolne już ręce obejmują Justynę i pieszczą plecy i pośladki. Ręce Marty znów wędrują do jej piersi.

 

Do Justyny coś zaczyna docierać, że za dużo jest tych rąk. Zaniepokojona chce się wycofać, ale Grześ jej nie pozwala mocno dociskając do siebie. Justyna zwalnia. Coś w jej głowie mówi, że powinna przestać. Ale Marta nie pozwala jej odpocząć. Ciągle ją pieści. Lecz Justyna powoli wysuwa z siebie kutasa Grzesia. Jest cały mokry od jej soków. Próbuje się cofnąć, i o dziwo, Marta jej na to pozwala. Powoli wstaje i nie może ustać na trzęsących się nogach. Siada na dywanie. Oddycha ciężko. Grześ na klęczkach jest już przy niej. Zaczyna całować ją po karku i powoli napiera na nią tak, aby położyła się na plecy. Justyna broni się przed tym niemrawo i bez przekonania. Odnoszę wrażenie, że robi to tylko dla mnie. Żeby zachować jeszcze jakieś pozory, abym miał może jeszcze jakąś nadzieję, że się mu wyrwie, że przerwie tę grę. Nie wie nawet jak tym wzbranianiem podnieca mnie. Nagle sam siebie przyłapuję na myśli, żeby Grzesiowi się udało. Alkohol szumi jej w głowie, podniecenie robi swoje. Czy ma jeszcze jakąś szansę?

 

Podparła się rękami o dywan i nie chce się dać położyć. Siedzi tak podparta z podkurczonymi nogami. Nogami, które Grześ rozsuwa teraz na boki i wciska jej tam głowę. Domyślam się tylko po co. Już po chwili wstrząsa nią spazm rozkoszy. Już wiem na pewno gdzie dostał się jego język. Justyna kładzie się na plecach. Jeszcze próbuje zacisnąć nogi ale nie ma na to siły.

 

Teraz, wolnymi już rękami odpycha jego głowę w dół. Trwa to może minutę i Grześ nie może się do niej dobrać. Marta widząc co się dzieje podchodzi do Justyny od tyłu, klęka jej za głową i rozpina spokojnie bluzkę. Dwie wspaniałe piersi ukazują się spod odpiętej i odsuniętej bluzki. Marta dopada je teraz i pieści, koncentrując się wyraźnie na sterczących sutkach. Grześ łapie Justynę za ręce i przesuwa je nad jej głowę. Tu czeka już Marta. Przytrzymuje jej ręce i nie puszcza. Grześ zjeżdża w dół i językiem trafia od razu w jej muszelkę. Justyna już po chwili się nie broni. Wie jak to się skończy. Z każdą chwilą rośnie jej podniecenie. Grześ nie przestaje ją pieścić. Po chwili posuwa ją także palcem.

Oporu już nie ma. Jest tylko jęk rozkoszy . Grześ przerywa nagle i wstaje. Szybko ściąga spodnie i slipy. Wypręża się do przodu ukazując w całej okazałości swojego kutasa. Justyna patrzy na niego rozpalona do białości. I ja patrzę, wiedząc, że za chwilę będzie w niej. Grześ kładzie się między jej nogi i jednym mocnym ruchem wchodzi w nią. Z jej gardła wydobywa się głośny jęk. Marta puszcza ręce Justyny a ona obejmuje Grzesia za szyję. Jednocześnie oplata go nogami nadając jego biodrom właściwy rytm. Marta podchodzi do mnie i ręką łapie kutasa. Kilka ruchów i jest on gotowy do strzału. Ale Marta zwleka. Dopiero po chwili daje się słyszeć przeciągły okrzyk Justyny i zduszony głos Grzesia. Grześ wpompowuje w Justynę cały swój ładunek. Orgazm rzuca Justyną na wszystkie strony. Ręka Marty teraz przyspiesza i po kilku sekundach wypalam jak z armaty. Wystrzał jest tak daleki, że wzbudza podziw Marty. Po paru minutach sytuacja się uspokaja. Odwiązali mnie od fotela. Tylko Justyna leży na dywanie. Chyba śpi.

 

Na drugi dzień rano wstała z wielkim kacem. Grześ i Marta wyjechali bardzo wcześnie i nawet jej nie budzili. Przy śniadaniu musiałem jej zadać to pytanie, które nasuwało się samo.

- Co teraz będzie?

- Z czym?

- No tym, że wczoraj nie mogłaś... no wiesz.

- Ach, z tym. No nic nie będzie. Specjalnie tak powiedziałam, żeby ci napędzić trochę strachu, albo żeby cię jeszcze bardziej podniecić. Sama nie wiem. No pewnie, że się zabezpieczam.

 

Patrzyłem na nią jak wryty. Miałem cholerną ochotę rozbić na niej talerz z jajecznicą. Ale nie.

Jajecznica była mi potrzebna. Podobno jajka wpływają dobrze na potencję, a ja mam wobec niej szczególne plany na wieczór.

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dobre opowiadanie jest jak wino, z wiekiem tylko dojrzewa,  Antopol 16, Polako  to są  mistrzowie stylu.

Szkoda że opowiadania ze starych portali nie są dostępne.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jedno z lepszych opowiadań jakie tu są. Bardzo lubię do niego wracać ?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...