Skocz do zawartości
mik61

Rocznica

Rekomendowane odpowiedzi

Za oknem była wrocławska, styczniowa plucha. Wczorajszy śnieg prawie stopniał tworzac wodnistą paciareję.
Agata stała przy oknie ze wzrokiem utkwionym w szarym bruku ulicy oświetlonym żółtawym blaskiem ulicznych latarni.
Gdy Zbyszek wrócił z pracy ziemniaki już dochodziły.
Przywitał się z żoną i Kubą.
Mam dla was niespodziankę - powiedział zadowolony z siebie - załatwiłem dla was na ferie wyjazd na dwa tygodnie do Karpacza.
- jak to dla was? - spytała Agata.
- Kolega musiał zrezygnować z wyjazdu i odstąpił mi swoje miejsce. Niestety, to pokój jednoosobowy z dostawką dla dziecka - tłumaczył Zbyszek - pojedziecie sami ale to nic, odbijemy sobie wspólnym wyjazdem na wakacje.
- mimo tego nie zgadzam się - zawetowała Agata - ciężko pracujesz i też ci się należy wypoczynek i dlatego powinniśmy jakoś podzielić się tym czasem i być z Kubą po tygodniu. Zresztą ja mam za dwa tygodnie umówioną wizytę u dentystki więc i tak muszę być we Wrocławiu.
Zrobimy tak. Zabiorę Kubę na pierwszy tydzien, ty przyjedziesz w sobotę i zostaniesz z nim do końca a ja wrócę do Wrocławia i załatwię wizytę.
Dni ucieakły jeden za drugim. Trzeba było szykować się do wyjazdu.
Zbyszek przygotowywał rzeczy mogące przydać się podczas ferii. Opróżniając z pozostałości kieszenie plecaka, pomiedzy chusteczkami do nosa natrafil na mocno pognieciony przybrudzony kartonik.
Odwrócił go i przeczytal: Benedykt Sz... doradztwo inwestycyjne...
- Benek - przypomniał sobie - ciekawe co u niego?
W tej samej chwili przed oczami stanął mu obraz. Ten z wakacji, Agaty z tymi facetami.
Jego pałka mimo woli podniosła się. Przez chwilę myślami był gdzieś daleko.
Otrząsnął się.
Nie ma co, już piątek, jutro Aga z Kubą jadą a tu nic nie przygotowane.
Rzucił wizytówkę na biurko i wrócił do szykowana.
Rano zniósł bagaże do samochodu, jeszcze raz sprawdził, czy z autem wszystko w porządku i już po chwili machał do patrzącego przez okno Kubusia.
Po dwóch godzinach z minutami zadzonił telefon. Byli na miejscu.
Kwatera podobno całkiem całkiem no i przede wszystkim prawdziwa zima.
Kuba nawet nie chciał iść do pokoju tylko od razu na górkę.
Sobotnie przedpołudnie zeszło Zbyszkowi na sprzątaniu mieszkania. Nie spodziewał się ile czasu i energii wymaga takie zwykle sprzątanie. Na obiad zaprosiła go mama a wieczorem planował delektować się piwkiem w zaciszu czterech ścian.
Dni mijały szybko.
Praca. W drodze do domu restauracja i obiad a w domu TV, piwko lub szklaneczka Whisky.
Czwartkowego wieczoru leżał w łóżku czytając do poduszki książkę Umberto Eco. Kończąc rozdział rozejrzał się za jakąś zakładką i wtedy na szafce przy łóżku zobaczył zgnieciony kartonik.
Znów obrazy z tamtego wakacyjnego popołudnia, nocy i poranka wróciły.
Kołdra uniosła się tworząc kopczyk w kształcie Ślęży.
Zbyszek wsunął dłoń w spodnie od piżamy. Czuł gorąco. Ścisnął kutasa i zaczął go pieścić.
- ciekawe co u Agaty? - pomyślał - pewnie już śpią z Kubą. Przecież go nie zostawi samego i nie pójdzie na zabawę, więc szans na cokolwiek raczej nie ma.
Szkoda...
W sobotę rano poszedł na dworzec.
W autobusie było pełno ludzi. Trzy godziny w tłoku i zaduchu... jakoś wytrzyma.

Zbyszek miał nadzieję, że Agata zostanie do niedzieli ale łóżko w pokoju było tak wąskie, że nie było szans spania we dwoje.
Po południu odwieźli ją na PKS.
Wieczorem Kuba zasnął bardzo szybko wykończony całodziennym szaleństwem na śniegu.
Zbyszek wyjął książkę.
Spomiędzy kartek, na jego brzuch wypadła wizytówka, której użył jako zakładki.
Spojrzał na nią i na chwilę się zamyślił.
Wziął z szafki telefon i wpisał przeczytany z wizytówki numer.
Wahał się czy zadzwonić czy wysłać SMS?
Ze względu na porę zdecydował sie na wiadomość tekstową.

"Cześć Benek, tu Zbyszek, mąż Agaty. Poznaliśmy się w sierpniu w Trzęsaczu.
Agata przez nadchodzacy tydzień siedzi samaw domu, we Wrocławiu, bo ja z Kubusiem jesteśmy do końca ferii w Karpaczu.
Gdybyś sam lub z kolegami chciał...wiesz...
Tu masz adres: Wrocław, ul. Podwale...."

Poszło.
Ciekawe, czy się odezwie?

A może tamten wakacyjny eksces był jednorazowym wyskokiem...?
Pogoda dopisywała.

Kuba był przeszczęśliwy.

Na górce poznał rówieśnika z Krakowa, Antka, z którym bawili się przy każdym spotkaniu.
Kolejny dzień minął ustalonym rytmem. Śniadanie, górka, przebieranie w w suche ciuchy, górka, obiad, górka itd, itd. Na kwaterę wrócili około 18. Zjedli kolację i Zbyszek zadzwonił do domu.
Kuba zrelacjonował mamie o ile dalej od Antka zjechał z górki na sankach i kto miał przewagę w bitwie na śnieżki.
- co u ciebie kochanie? - spytał Zbyszek - tesknisz za nami?
- byłam u dentysty i sprawa już załatwiona za to jutro robię babską imprezę.
Przychodzą dwie koleżanki z pracy.
Będziemy piły winko i obgadywały mężów.
- a co to za impreza bez facetów? - podpuszczał ją Zbyszek - powinnyście sobie załatwić jakichś przystojniaczków.

Facet to i zatańczy i ...
- i...co? Co masz na myśli? - spytała Agata wyczuwając podtekst.
- no, że gdybyś miała ochotę... to... ja nie mam nic przeciwko temu. Zimowe wakacje to też wakacje.
- nie mam takich planów - odparła Agata.
Tydzień skończył się szybciej niż wszyscy chcieli.
W niedzielę było pakowanie, długie pożegnanie z Antkiem i prawie trzy godziny jazdy do domu. Ruch na drogach był bardzo duży bo to koniec ferii kilku województw.
W domu byli na 17.
Zbyszek wchodząc dyskretnie rozejrzał się po mieszkaniu. Niczego podejrzanego jednak nie zauważył. Żadnego śladu, żadnego obcego zapachu.
Po cichu liczył, że jego żona, tak jak wtedy, dała się ponieść szaleństwu i doszło do spotkania z jakimś mężczyzną a może nawet kilkoma.
On nie spytał a ona nic nie powiedziała.
Wieczorem, gdy leżeli już w łóżku Zbyszek przytulił sie do żony i zaczął ją pieścić.
Był przez dwa tygodnie wyposzczony, więc nie zwlekając dał nura pod kołdrę podwijając koszulę nocną Agaty.
Zaskoczyło go, że była dokładnie wygolona, chociaż wiedziała, że on lubił jej przystrzyżony dywanik.
Wyłonił głowę spod kołdry i z lekkim uśmiechem oznaczającym zaciekawienie ale i pewną satysfakcję spytał - kochanie, dla kogo ogoliłaśł cipkę?
Agata lekko się zmieszała ale nic nie odpowiedziała.
- może ta babska impreza nie była całkiem babska? - ciągnął Zbyszek.
- imprezy nie było bo Halina złapała grypę - odrzekła Agata.
Zbyszek wypełzł spod kołdry i usiadł obok żony.
- chyba nie chcesz powiedzieć, że zmarnowałaś cały tydzień? - spytał udając zaniepokojenie.
W tym momencie, na blacie szafki nocnej obok lampki zauważył pewien drobiazg, dobrze mu znaną wizytówkę Benka.
Była czysta i nie pognieciona.
Już wiedział, że jego żona nie zmarnowała tego tygodnia.

  • Lubię 10
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Fajnie się opowiadanko rozwija, nie każ za długo czekać na ciąg dalszy.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...