Skocz do zawartości
adam&ewa

Stroiciel Fortepianów

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zwykle, żona nie ma śmiałości... ale ma talent: ) Brawo Ona! Zatem załączam jej kolejne opowiadanie. 

 

Byłam wściekła na Adama. Czasem mam dość tej jego zazdrości i podejrzliwosci. Po co on to robi? Gdybym jeszcze dawała mu mu temu powody. No ale samo włożenie na siebie sukienki nie świadczy o niczym. W sobotę przyszli do nas znajomi...Marta i Piotr. Zanim przejdę do sobotniego spotkania, parę słów o naszych gościach. Z Martą znam się od kilku lat, jej męża poznałam przy okazji. Kiedyś zostałam zaproszona do nich z Adamem. Pojechałam wtedy jednak sama. Piotr na pierwszy rzut oka wydawał się zestresowanym facetem. Pamiętam, że przez cały wieczór skupiał ma mnie uwagę. Opowiadał mi o swoich sportowych wyczynach, podróżach. Pokazywał mnóstwo zdjęć , a na koniec zaprosił do warsztatu , w którym na co dzień zajmował się renowacją pianin i fortepianów. Ciekawe zajęcie. Podobało mi się. Piotr widać, że lubił swoją pracę. Z pasją opowiadał o każdym pianinie, trochę o jego właścicielach, trochę historii . Przechadzałam się po warsztacie w towarzystwie jego i Marty. Było miło, choć akurat czułam się trochę zakłopotana. Odnosiłam wrażenie, że jestem jego gościem , a nie Marty. Nie odstępował mnie na krok. Zastanawiałam się czemu tak bardzo mu zależy na moim zainteresowaniu...
To był początek znajomości. Kolejne spotkania nie zacieśniły jakiejś przyjaźni między nami. Szczerze mówiąc wolałam wypić kawę z Martą i poplotkować o wszystkim, niż być w centrum uwagi jej męża.

Trochę irytował mnie ten facet od dawna. Nie przepadam za takimi typami . Wolałabym ograniczyć nasze kontakty do zera. Jednak czas pokazał, że było wręcz przeciwnie. Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie Piotr. Wspomniał, że coś złego dzieje się z jego żoną. Ma jakieś problemy depresyjne. Podjęła leczenie, ale bywają wzloty i upadki. Nie wierzyłam w to co słyszę. Marta była dla mnie uosobieniem spokoju. Zawsze uśmiechnięta, cicha...A tu nagle taka wiadomość. Fakt , że od kilku miesięcy jej nie widziałam, jakaś zdawkowa wymiana smsów- nic więcej. Zatem To co mówił Piotr mogłoby się potwierdzić. Długo rozmawialiśmy, chyba czekał na moją reakcję, może inicjatywę. Wyczułam to. Gdyby chodziło o niego pewnie bym nie kiwnęła palcem...ale to przecież Marta. Pierwszą myślą jaka się pojawiła była chęć rozmowy z nią . Jednak Piotr uprzedził., że może nie odebrać mojego telefonu. Zatem nie miałam wyjścia...zaprosiłam ich do nas. Wiedziałam , że Adam nie będzie z tego powodu szczęśliwy, ale są rzeczy ważniejsze. Wiedziałam, że moje argumenty go przekonają

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Sobota wieczór. Dzwonek do drzwi. Idę otworzyć. W drzwiach stoi Marta i Piotr. Szybkie powitanie i zapraszam ich do środka. Dopiero siadając do stołu zauważam, że Piotr wygląda nieco inaczej. Jakiś elegancki dzisiaj. Przeważnie sportowy strój...dziś marynarka, włosy lekko nabłyszczone, zaczesane do tyłu. Nie powiem...przystojny. Marta za to wyciszona, skromna. Miałam wrażenie, że jeszcze bardziej przygaszona niż zwykle. Piotr usiadł naprzeciwko mnie. Obok Adam, który od początku nie pałał zbytnim optymizmem...widziałam, że sili się na uprzejmość, żeby nie zrobić mi przykrości. Piotr jak zwykle wiódł prym wśród naszej czwórki. Początkowo Adam próbował dotrzymywac mu kroku...jednak szybko się poddał. Każdy kolejny kieliszek wina sprawiał, że Piotr był jeszcze bardziej swobodny i otwarty. Coraz częściej napotykałam jego wzrok. .. czułam jakbyśmy byli sami przy stole. Myślałam jednak, że może mi się wydaje. Że taki po prostu jest. Zresztą Adam się wycofał z dyskusji, a Marta nie miała ochoty na żarty. Zatem tylko ja musiałam dotrzymywać mu towarzystwa i bawić rozmową. Alkohol szumiał nam już trochę w głowach. W pewnym momencie chciałam zebrać szklanki i dolać herbaty. Podeszłam do Piotra ,siegnęłam po jego kubek...W tym momencie złapał moją dłoń...spojrzałam na niego...Ja dziękuję za kolejną herbatę-rzekł. Trwało to kilka sekund, ale się wydawało mi się , że ten moment trwa i trwa. Stałam blisko...zapach męskich perfum wymieszany z alkoholem. I ten wzrok...przeszywał mnie na wskroś ...jego oczy na wysokości mojego dekoltu.
Dziwny dreszcz przebiegł ciało. Byłam jak zahipnotyzowana. Wtem ocknęłam się i pośpiesznie cofnęłam swoją dłoń, uwalniając się z uścisku Piotra. Po chwili zapomniałam o tej sytuacji. Pomyślałam, że to moja wyobraźnia, że przecież to tylko niewinny gest. Pewnie bym w to uwierzyła, jednak na tym się nie skończyło tego wieczora. Wizyta się przeciągała . Adam i Marta nieco podchmieleni oglądali jakieś nasze wakacyjne zdjęcia. Weszłam do kuchni, żeby coś przygotować. Stałam właśnie przy blacie. Przez moment miałam wrażenie, że czuję czyjś wrok z tyłu. Jednak nie przypuszczałam, że to prawda. Za moimi plecami stał Piotr. Znów znajomy zapach perfum...intrygująca nuta...Znów zamarłam ...Chciałam się odwrócić, ale on stał tak blisko. Szepnął- Może ci coś pomóc? Serce waliło mi jak młot. Jego twarz była tuż obok mojej. Jego ciało tak blisko, że nie mogłam nawet się obrócić. Stałam tuż przy blacie , on nieomal przylegał do mnie. I ten głos...spokojny, niski. Był opanowany, czułam, że nie znalazł się tutaj bez powodu. Z jednej strony chciałam uciec, a z drugiej...sama nie wiem...Jego obecność wyzwalała teraz jakieś inne emocje. Już mnie tak nie irytował swoją nachalnością, pojawiło się trudne do opisania podniecenie. Coś wisiało w powietrzu. Wtem usłyszałam głos Adama- Kochanie, co robisz? Już wracam jestem w kuchni- krzyknęłam. Piotr szybko wycofał się. Wrócił do salonu. Do końca wizyty nie mogłam przestać o tym myśleć. Piotr chyba też...bo teraz jeszcze częściej mi się przypatrywał. Kiedy wstawałam, siadałam...miałam wrażenie ,że jego wzrok śledzi mnie na każdym kroku. Niestety nie tylko ja to zauważyłam. Na drugi dzień Adam wciąż podkreślał, że to ostatnie spotkanie z Piotrem. Wysłuchiwałam, że ten facet mnie zwyczajnie podrywał. Kiedy próbowałam złagodzić sytuację, usłyszałam, że go kokietowałam w tej sukience, że pewnie podobało mi się jak na mnie patrzy. W końcu pokłóciłam się z mężem. W głębi przysięgłam sobie, że faktycznie będę unikać spotkań z Piotrem.

  • Lubię 5
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Fajne, ciągnij dalej, lubię opowiadania napisane przez kobiety, z punktu widzenia kobiety.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Niestety już dwa dni później okazało się, że trudno będzie dotrzymać mojej przysięgi i całkowicie zerwać kontakt z Piotrem. Siedząc w poniedziałek w pracy, otrzymałam od niego pierwszego sms : Cześć, jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie. To był miły wieczór. Odpisałam zdawkowo , że cała przyjemność po naszej stronie. Za chwilę kolejny sms od Piotra : Super sukienka, wyglądałaś rewelacyjnie. Przeczytałam i...trochę byłam zaskoczona jego komplementem . Żeby nie być niemiłą wysłałam mu tylko ,,dzięki " . Jednak to go tylko zachęciło do pisania kolejnych...coraz śmielszych. W jednym z nich przeczytałam,, Kiedy stałem za Tobą w kuchni, czułem że cała drżysz z podniecenia . Też miałem ogromną ochotę..." Trzęsły mi się dłonie kiedy to czytałam. . Przypomniałam sobie minuta po minucie tamtą sytuację. Czułam znów ten dziwny niepokój ,który wywołała bliskość Piotra ...zapach jego perfum, jego ściszony głos. Zdecydowałam, że nie odpiszę na tego sms. Myśli kłębily mi się w głowie. Gdybym nawet chciała mu odpisać, nie wiedziałam co. Nie mogłam przecież zaprzeczyć, że tamtego wieczora przekroczył jakąś granicę . Zapewne nie potrafiłam ukryć reakcji swojego ciała. Był tak blisko...czuł moje rozdygotanie. Nastąpiła cisza. Chyba zorientował się że zrobił o krok za daleko i nie mam ochoty na dalsze zaczepki.

Minął dobry tydzień. Piotr pisze: Przepraszam za tamte sms. Jest mi głupio, nie gniewaj się. Czuję się ostatnio bardzo samotny. Nie mam z kim pogadać, a Marta jest w coraz gorszym stanie. Nie wiem gdzie szukać pomocy. Odmawia pójścia do lekarza. Gdybyś miała wolne popołudnie, przyjedź proszę i pogadaj z nią. Może się przed Tobą otworzy. Masz z nią przecież dobry kontakt. Cześć. Piotr.

Ten ostatni sms nie dawał mi spokoju. Może faktycznie Marta mnie potrzebuje. Nie powinnam chyba myśleć o zachowaniu Piotra i pogadać tylko z nią . Postanowiłam pierw zadzwonić i umówić się. Miałam nadzieję ,że sam na sam czegoś się dowiem i będę w stanie jej jakoś pomóc . Zrobiłam to jeszcze tego samego dnia . Próbowałam delikatnie wybadać co się dzieje. Początkowo mówiła, że to nic takiego...że już z tego wychodzi, ale czułam, że coś nie gra . Kiedy zapytałam o Piotra zamilkła a później...Mówi: wiesz muszę Ci coś opowiedzieć, ale niech to zostanie między nami . Ostatnio do naszej córki przychodzi dziewczyna, która uczy ją gry na skrzypcach. Miła i atrakcyjna. Piotr znalazł jej ogłoszenie w internecie i zaprosił na rozmowę. Tak mi w każdym razie powiedział. Nie wiem sama co o tym myśleć. Od tej pory Piotr nieco inaczej się zachowuje. Inaczej? - spytałam . Tak.. widzę jak na nią patrzy. Zaczął nagle interesować się grą na skrzypcach . Wchodzi do pokoju podczas zajęć pod byle pretekstem. Zabawia ją rozmową...no i kiedyś ...Nie zauważył że go obserwuję... No i ? - ciągłam rozmowę. Weszłam kiedy odprowadzał ją do drzwi po lekcji. Byli w przedpokoju. Panował półmrok. Podawał jej płaszcz...ale...to nie była zwykła uprzejmość. Kiedy to robił zauważyłam, że jego ręką znalazła się na jej pośladkach . Przyciągał ją do siebie mocno...I ten lubieżny uśmiech. Gdybyś wtedy ich widziała ... Patrzyli sobie w oczy. To była zapowiedź czegoś więcej. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Wyszłam...wybiegłam wręcz zaszokowana. Co na to Piotr? Rozmawiałaś z nim? - spytałam. I tak i nie. Nie widział mnie wtedy. Pytałam czemu tak się nią interesuje i tak dalej. Zbywa mnie, mówi, że jestem przewrażliwiona . Jest mi trudno rozmawiać o tym przez telefon. Może mogłabyś mnie odwiedzić, jak nie będzie Piotra? Powiem Ci coś więcej o jego skłonnościach. Dobrze - odrzekłam , bo nic więcej nie mogłam z siebie wydusić. Nie mogłam przecież powiedzieć jej teraz o zachowaniu Piotra , o jego jednoznacznych sms. Co jeszcze Marta chciała mi powiedzieć? Zastanawiałam się czy jestem na to gotowa, czy będę w stanie jej jakoś pomóc. Piotr jest bardzo przystojny i atrakcyjny. Teraz dopiero zrozumiałam, że jest w stanie uwieść niejedną kobietę...ale nie mnie ...nie złapie mnie w swoje sidła...Nie dam mu tej satysfakcji.

  • Lubię 5
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zastanawiałam się, czy powiedzieć o całej tej sytuacji Adamowi. Po ostatniej wizycie Piotra nie wracaliśmy do tego tematu. Wiedziałam, jakie zdanie ma na jego temat . W sumie to miał rację. Te sms i rozmowa z Martą także za tym przemawiała. Miałam ogromny dylemat. Nie chciałam zostawiać Marty samej z problemami. Jednak nie umiałam jej pomóc. W końcu postanowiłam, że pojadę do niej .Rozmowa przecież nic mnie nie kosztuje, a jeśli ma trochę jej ulżyć to może warto. Nie chciałam jednak jechać sama. Powiedziałam w skrócie Adamowi o moich planach i poprosiłam, żeby mnie zawiózł. Widziałam w jego oczach trochę satysfakcji, na usta cisnęły się mu słowa: ...A nie mówiłem? W końcu się zgodził. Pojechaliśmy. Adam od razu zaznaczył, że poczeka w samochodzie. Marta może czuć się skrępowana jego obecnością...A spotkanie z Piotrem było ostatnią rzeczą o jakiej marzył .
Dzwonię do drzwi. Cisza. Kolejny raz i nic. Samochód Piotra stoi przed domem, jednak nikt nie otwiera. Dzwonię do Marty, nie odbiera telefonu. Odwracam się i kieruję w stronę naszego samochodu. Nagle przypominam sobie o warsztacie, po którym ostatnio mnie oprowadzali. Pomyślałam, że może tam kogoś zastanę i uda mi się pogadać z Martą albo dowiem się, gdzie jest. Adam zajęty był czytaniem książki, więc nawet nie zauważył, że poszłam w stronę warsztatu. Złapałam za klamkę, otwarte. Weszłam do środka. Ani żywej duszy. Długa hala. Przez okna wpadał blask wiosennego słońca i rozświetlał stojące fortepiany. Poczułam się jak w innej epoce. Stare instrumenty, odzyskiwały tu swoją dawną świetność. Ustawione w rzędach nosiły w sobie jakąś nieznaną mi historię. Zawołałam: Jest tu ktoś? ...Marta, Piotr...jesteście tutaj? Niestety w hali nadal była cisza. Przeszłam do końca. Po lewej stronie były lekko uchylone drzwi. Ostrożnie przekroczyłam próg. W powietrzu unosił się zapach świeżego drewna i lakieru. Panował nieprzyjemny półmrok. Kurz ograniczał widoczność, że trudno było objąć wzrokiem całe pomieszczenie. Nagle zauważyłam piękny czarny fortepian...to chyba ten sam, który ostatnio pokazywał mi Piotr. Chciałam jeszcze raz mu się przyjrzeć. Mimo słabego światła, wyróżniał się na tle pozostałych instrumentów. Ta czerń dodawała mu niezwykłości, wyglądał wspaniale. Podeszłam bliżej. Dotknęłam dłonią lakierowanej powierzchni. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nie wiem jak długo tak stałam...Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Podoba ci się prawda?...usłyszałam ściszony głos Piotra. Mnie także, to mój ulubiony- rzekł.
Serce łomotało mi jak dzwon. Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Zastygłam całkowicie. Przyjechałam do Marty...Nie ma jej w domu...pomyślałam, że może tutaj...wykrztusiłam z siebie w końcu.
No Marty nie ma, za to jestem ja...nie sądziłem że spotka mnie dziś taka niespodzianka- powiedział z nieukrywaną radością. No skoro nie ma Marty to nic tu po mnie. Zadzwonię do niej i umówię się na inny dzień...odpowiedziałam i chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Chyba nie sądzisz, że pozwolę Ci tak odejść. W tym momencie poczułam jak mnie objął w pasie i przyciągnął do siebie. Piotr, proszę nie! Muszę już iść. Adam czeka w samochodzie- powiedziałam ze strachem. To poczeka. Nie bój się, jak będzie szedł to usłyszymy...jego dłoń przesunęła się wyżej i znalazła się na piersi. Próbowałam się wyrwać, jednak nie miałam szans. Rozpinał mi guziki bluzki, żeby potem uwolnić moje piersi. Na przemian gładził i uciskał moje sutki, które zrobiły się twarde i sterczące. Czułam jego przyspieszony oddech. Wiedziałam, że nie chce przestawać. Jego dłonie błądziły coraz szybciej po moim ciele. Całował mi szyję i szeptał, że zawsze marzył o tej chwili. Drżałam. Nie mogłam się nawet odwrócić. Przygniatał mnie swoim ciałem do stojącego fortepianu. Nie mogłam się ruszyć. Jego pożądanie wciąż rosło. Zsunął rękę niżej...zadarł mi sukienkę i dotarł do mojego krocza. Początkowo pieścił mnie nie zdejmując bielizny...Jego ruchy były coraz mocniejsze...przyciskał mnie do siebie, drażnił moje nagie piersi, próbując dostać się do mojej szparki. Piotr nie rób tego błagam...Nie chcę...prosiłam. Nie chcesz? Na pewno? Zaraz to sprawdzę...jeśli wsunę palec i twoja cipka będzie mokra, wypniesz się bez słowa protestu, a ja Cię ostro przerżnę na tym fortepianie. Ale...pisnęłam. Żadnego ale- powiedział stanowczo i odwrócił mnie do siebie przodem. Dopiero teraz widziałam jego twarz, na której malowało się zwierzęce pożądanie. Był jak nieokiełznany samiec, który zrobi wszystko, żeby dać upust swojej chuci. A teraz bądź cicho, a zobaczysz, że za chwilę będziesz pragnęła, żebym Cię przeleciał- powiedział szybko i zsunął moje koronkowe majteczki. Stałam przed nim prawie naga. Oparta o zimny fortepian. Rozchylił mi uda i uklęknął między nimi. Dopadł do mojej zawstydzonej szparki. Jego język bezbłędnie namierzył cel. Przez chwilę próbowałam myśleć, żeby krzyczeć, wołać pomocy. Jednak jego dotyk sprawiał, że moje zamiary zaczęły się oddalać. Patrzyłam na jego przymknięte powieki, czułam jego gorące usta, które pieściły moją cipkę, widziałam język, który próbował się tam wedrzeć. Obraz ten zaczął powoli mnie podniecać. Każdy ruch powodował, że chciałam jeszcze. Strach i pożądanie wypełniały teraz mój umysł. Rozchyliłam szerzej nogi, żeby ułatwić mu dojście. Wstyd zaczął ustępować dzikiej namiętności. Pragnęłam Piotra coraz bardziej...Nie mogłam w to uwierzyć, ale miałam teraz ochotę na ostry seks z nim, żeby przez moment był moim samcem. On chyba też poczuł, że coraz bardziej mu ulegam. Chciał mi to udowodnić. Wsunął głęboko palec. Jęknęłam, ale to był jęk rozkoszy, znak że może iść dalej, że już mu nie pozwolę przestać. Wstał, spojrzał mi w oczy, pocałował w usta i spytał. Nadal chcesz, żebym przerwał? Nie, odpowiedziałam...chcę tego bardzo. Dopiero teraz widziałam go z bliska, jego piwne oczy i lekko rozwichrzone ciemne włosy spięte niedbale w kucyk. I ten piżmowy zapach perfum...ten sam, który czułam wtedy za sobą w mojej kuchni. Teraz wywoływał moje podniecenie, upajałam się nim.
Nie chciałam dłużej czekać. Odpięłam pasek w jego spodniach, potem zamek. Wsunęłam rękę do środka. Było tak jak się spodziewałam. Twardy penis nie mógł doczekać się kiedy go uwolnię. Był gorący i gotowy do ataku. Pragnęłam go pieścić, głaskać, masować. Piotr ciągle mnie całował i lizał. Gryzł płatki uszu, wbijał usta w moją szyję, ugniatał piersi. Widziałam, że cały płonie. Chciałam tego, ale ciągle myślałam o Adamie. Nasłuchiwałam, czy nie idzie...czy nas tutaj nie znajdzie. Piotr uspokajał mnie...marzyłam, żeby mnie teraz szybko wziął...ale jednocześnie pragnęłam, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Teraz twoja kolej- szepnął. Wiedziałam, że tego oczekiwał. Uklękłam...wzięłam do ust jego sterczącego penisa. Na przemian lizałam i ssałam...drugą dłonią masowałam nabrzmiałe jądra. Piotr przyciągał moją głowę, żeby wbić go głębiej ...sapał… wił się. Wiedzieliśmy oboje, że balansujemy na krawędzi . Wstałam...widziałam żądzę w jego oczach. Złapał mnie mocno za biodra i odwrócił. Popchnął na stojący za mną  fortepian. Słyszałam jak zsuwa do końca spodnie...szykuje się do ataku. Najpierw zagłębił palec w mokrej cipce, aby przetrzeć szlak dla twardego penisa. Droczył się ze mną...masował moją muszelkę. Rozszerz nogi...mówi. Posłusznie spełniłam jego polecenie. Moje biodra byłby na wysokości jego penisa...zaparłam się o fortepian...Wyciągnął mokry palec ...włożył mi do ust. Czujesz? -spytał. To smak twojej cipki... słodki. Prawda? O czym teraz myślisz, czego chcesz? Nadal się boisz? Chcesz żebym Cię teraz przerżnął? - mówi. Straciłam  zmysły, moje ciało podpowiadało mi jedno...Tak chcę ...odpowiedziałam cicho. Nie słyszę- rzekł Piotr, chcąc żebym to potwierdziła kolejny raz. Pojawiło się uczucie upokorzenia, ale pożądanie wygrywa z nim. Zniknął wstyd i strach...Zrób to teraz, już...dłużej nie wytrzymam ...chcę go wreszcie czuć - krzyczę. Piotr wbija swoją pałę do końca. Zagryzam wargi żeby stłumić jęk. Ciarki przeszywają moje ciało. Z jednej strony przynosi to ulgę a ...a z drugiej moje nienasycenie rośnie. Poczułam się zniewolona...Moje podniecenie sięgało zenitu, kiedy Piotr wymierzył mi klapsa...jeden , drugi...Wypinam się bardziej dając mu przyzwolenie. Ból i rozkosz...ogarniało mnie istne szaleństwo.
Poruszając się coraz głębiej i mocniej, Piotr gryzł moje ramię. Potem całował szyję, bawiąc się moim biustem. Ściskał i szczypał twarde sutki. Dalej pompował cipkę w szybkim i wściekłym tempie. Moje soki kapały na nogi i pończochy. Słychać było jak twarde jądra zamknięte w skórzanej mosznie odbijają się o moją szparkę. Nasze spocone ciała poruszały się w jednym rytmie. Wygięłam się mocniej, moja pupa była wystawiona na ostre pchnięcia, więc Piotr wchodził i wchodził coraz to szybszymi ruchami. Tracę w końcu kontrolę nad sobą. Tylko fortepian stał nieruchomy, ani drgnął, kiedy przesuwałam się w przód, dając dostęp do mojej szparki. Piotr pieprzył mnie wściekle, łapiąc pospieszne oddechy, jęcząc przy tym z przyjemności. Wyłączyłam się, nasze ciała tak pięknie tańczyły, że nie myślałam już o niczym poza trwaniem tej chwili do czasu gdy… Już, teraz ...dochodzę! Aaaach! Jedno mocne pchnięcie, przygryzłam usta, zaciskając przy tym dłonie na nakrywie fortepianu. Piotr ostro wdarł się do mojego wnętrza i zalał mnie ogromnym ładunkiem ciepłego jak mleko nasienia. Nasze krzyki uniesienia niosło echo po całej hali. Świat wirował mi przed oczami. Kiedy ochłonęłam, Piotr tulił mnie w swoich ramionach. Dziki zwierz nagle zniknął. Delikatnie pocałował mnie w usta. Byłaś cudowna- rzekł...Mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Marzyłem o tym odkąd Cię zobaczyłem.
Pośpiesznie się ubierałam. Nie myślałam o niczym. Jakiś instynkt tylko podpowiadał, żebym uciekała.  Dopiero teraz przypomniałam sobie, że Adam ciągle czekał w samochodzie. Już chciałam wybiec, Piotr złapał mnie za rękę. Spojrzał w oczy - Obiecaj proszę, że to jeszcze powtórzymy- rzekł. Nic nie odpowiedziałam. Wybiegłam. W głowie kotłowało mi się tysiące myśli. Wygładzałam pogniecioną sukienkę. Byłam przerażona, ale i podekscytowana. Nie mogłam zrozumieć, jak to się stało... że mężczyzna, który mnie dotąd tak irytował, doprowadził mnie na szczyt rozkoszy. Miałam wrażenie, że to tylko jakaś fantazja, jakiś sen. Jednak kiedy poczułam, że moje uda nadal są lepkie i mokre… zrozumiałam.
Musiałam teraz zapanować nad sobą. Adam siedział nadal z nosem w książce. Weszłam do samochodu, starając się żeby niczego nie zauważył. I jak, pogadałaś z Martą? Udało się coś dowiedzieć? - spytał. Tak- odpowiedziałam niepewnie. Próbowałam przezwyciężyć drżenie rąk i wydobyć z siebie głos przez zaschnięte usta. Chyba jej trochę pomogłam...ale Marta jest w kiepskim stanie. Obawiam się kochanie, że moje wizyty u niej będą częstsze. Kiedy to powiedziałam poczułam, jak strużka jeszcze ciepłego nasienia wypływa mi z krocza. Zacisnęłam mocno uda, żeby nie zabrudzić tapicerki w samochodzie mojego męża.

  • Lubię 12
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...