Skocz do zawartości
pawel1969

Z nudy i ciekawości.

Rekomendowane odpowiedzi

No i żeś mnie uspokoił, wiem coś o pracy zdalnej jakoś na wszystko mniej czasu.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część VI - Kto ugasi ten pożar?

 

Rozpoczynając nowe życie, stare zostawiliśmy za sobą. Urwał się kontakt z Panem Andrzejem i Wąsikiem. W zimę, gdy na wsi niewiele jest rozrywek dopadła nas rutyna i nuda, którą urozmaicaliśmy wieczorem w sypialni, snując fantazje i częściowo je realizując. Julita rozpoczęła pracę w mieście. Kupiliśmy drugi samochód i oboje dojeżdżaliśmy, wożąc na zmianę Piotrka do przedszkola.

Gdy wiosną nasz ogród się zazielenił i rozćwierkał, doceniliśmy jak smakuje poranna kawa na tarasie i jak pachnie świeżo skoszona trawa. Lubiłem drobne prace przy domu, a przy budowlanych, które znów zaczęliśmy pomagali mi synowie Jóźwiaka.
Nasz ogród nie był widoczny zewnątrz, dzięki czemu czuliśmy się tu swobodnie. Obecność młodych Jóźwiaków nie krępowało Julity w najmniejszym stopniu i przywykłem, że często chodziła przy nich w majtkach. Tak też było pewnego słonecznego majowego poranka. Wyszliśmy do ogrodu na śniadanie i kawę. Chłopaki pracowali nad naszą altaną. Byli bez koszulek. Julita zerkała okazyjnie, szczególnie na starszego, lepiej zbudowanego. Poza wyrazistymi mięśniami miał bardzo wyrazistą twarz. Młodszy wydawał się trochę nieobecny i zagubiony, taki typ marzyciela.   

- Piotrek nie chce zostawać ostatnio w przedszkolu - zaczęła.
Zauważyłem, że znów łypnęła na Marcina - starszego z Jóźwiaków.
- Ziemia do Julity... tu jestem. Zaraz zacznę być zazdrosny. No co... będzie trzeba porozmawiać z wychowawczynią w poniedziałek.
- Nie masz o co. Zachowuje się jeszcze jak dzieciak. Chociaż... czasem spojrzy na mnie jak mężczyzna. I muszę przyznać, że mam wtedy ciarki.

Całą zimę fantazjowałem o Julicie z innym. Nie zastanawiałem się czy, tylko kiedy. Jednak jednej rzeczy sobie nie wyobrażałem:
- Obiecaj mi coś Julita. Mieszkamy tu i będziemy mieszkać długo. Z naszym synem a może nie tylko. Też mi się podoba, gdy wywołujesz u Marcina ślinotok, ale nie przekraczajmy pewnych granic.
Wzięła mnie za rękę i spojrzała poważnie.
- Hej... nie musisz mi tego tłumaczyć. Kokietuję go dla ciebie. Przyznasz, że ci się to podoba.
Musiałem przyznać. Każde ich spotkanie, choć nic nie znaczące powierzchownie, było naładowane niewymówionymi podtekstami, a ja wariowałem z podniecenia. Moje wewnętrzne struny rozbrzmiewały symfonią niesamowitych emocji.
- Kojarzysz taką dziewczynkę w przedszkolu, bardzo ładną brunetkę? Ma na imię Julita, jak ja.
- I co?
- Kojarzysz jej tatę?
Kojarzyłem. Wysoki brunet o miłym uśmiechu. Miałem wrażenie nieraz, że im się przygląda.
- Zaprosił mnie na kawę. Zgodziłam się. W przyszły piątek będę później.

Symfonia zagrała pełną mocą płosząc rój motyli w moim żołądku. Gdy dwoje dorosłych ludzi umawia się na kawę, rzadko jest to tylko kawa. Nurtowało mnie pytanie, które po chwili zamieniło się w fantazję, a ta w pragnienie: czy piątkowa kawa Julity zakończy się śniadaniem. Spodobał mi się sposób w jaki Julita powiedziała mi o spotkaniu - nie pytając o zgodę, lub czy chciałbym, by się spotkała. Zgodziła się po prostu a mnie o tym poinformowała. Zawsze chciałem mieć ograniczony wpływ na to, czy się spotyka z innymi i komu daje. Wyglądało na to, że rzeczywistość dogania powoli moje marzenia.

Nadszedł długo wyczekiwany piątek. Julita po pracy wróciła do domu i zajęła łazienkę na dłużej. My z Piotrkiem mieliśmy w planach kino. Na pożegnanie dostałem tylko skromnego buziaka w polik, by makijaż się nie rozmazał. Życzyłem dobrej zabawy i rozjechaliśmy się każde w swoją stronę.
Podczas seansu przyszła wiadomość od niej. Poczułem wibracje w kieszeni.
"Dupa. Nic nie wyszło. Czekam na was. Kocham cię."
"Co się stało?"
"Wypadło mu coś pilnego. Burak!"
Rozumiałem jej emocje. Dla kobiety taka sytuacja niewiele różni się od końca świata.
Znów wibracje w kieszeni.
"Idę do remizy. Jest impreza u nas. Marcin pyta czy chciałbyś też wpaść. Zostaw Piotrka u mamy i dołącz do nas."
Nie miałem ochoty na wiejską imprezę, ale rozumiałem, że Julita musiała odreagować. Zdzwoniłem się z mamą i godzinę później byłem już z żoną.

Remiza nie powalała klimatem - wysoka prostokątna sala, lekko przyozdobiona, ze zbyt jasnym oświetleniem, a dalej kręty hol prowadzący w kierunku toalet, kuchni i innych pomieszczeń gospodarczych. Siedzieli przy stoliku i dobrze się bawili. Wbrew moim przewidywaniom Julita była daleka od podłego nastroju. Małą czarną i szpilki zamieniła przed wyjściem na dżinsowe szorty i tenisówki, a włosy spięła w płomienną rudą kitę.  Przysiadłem się i poznałem towarzystwo, zaliczając kilka karniaków. Trochę potańczyłem, ale tak bardziej na odczepne, po czym skupiłem się na obleganiu stołu. Julita z kolei schodziła z parkietu tylko na moment, by wychylić kolejny kieliszek. Nie narzekałem na brak towarzystwa. Paru chłopaków chętnie mi polewało i podtrzymywało dyskusję.
W pewnym momencie straciłem Julitę z oczu, więc postanowiłem się rozejrzeć. Była już ewidentnie podpita. Wyszedłem na zewnątrz i znalazłem ich stojących pod murem remizy. Julita z papierosem w ustach. Stała ekipa chłopaków od przynajmniej godziny chodziła krok w krok za nią, niczym ochrona papieska. Radosny gwar ustał gdy zobaczyli, że się zbliżam.
- No, no. Czego to się można dowiedzieć o żonie. Palisz?
Zadowolona z siebie wypuściła chmurę dymu, chwiejąc się na nogach. Inni obserwowali rozwój sytuacji.  Julita przytuliła się do mnie i pocałowała, trochę jakby na pokaz.
- Pasujecie do siebie. Jak się poznaliście?
Przez dłuższą chwilę słuchali opowieści Julity, o naszych początkach. Podkreślała na każdym kroku, że jestem facetem jej życia.
- Kurcze - powiedział Marcin gdy skończyła. - Super historia. Aż się boję poprosić do tańca.
- Chodź - chwyciła go za rękę i zygzakiem weszli do środka.

Poczekałem z resztą chłopaków aż dopalą. Julita tańczyła wtulona w Marcina, być może tylko z konieczności, ale nie założyłbym się.
- Chodź, trzeba coś wypić - powiedział Michał, mój nowy kolega.
- Nie wiem. Chyba ją zabiorę do domu, zanim padnie.
- To zaprowadzimy. Pięćset metrów to nawet na rękach ją zaniesiesz. Dawaj, pijemy.
No i dałem się namówić. Trochę się bałem, że żona też nie odpuszczała kolejnych toastów. Zaproponowałem, że wrócimy, gdy na chwilę usiadła mi na kolanach, ale nawet nie chciała o tym słyszeć. Kolejne tańce wyglądały coraz bardziej brawurowo, ale chłopcy nie przekraczali granic, choć mocno prowokowała i coraz bardziej ocierała się o partnerów. Twarz była nieraz tak blisko twarzy, że oczami wyobraźni widziałem pocałunek.

Zrobiło się chyba późno, a mnie zaczynała coraz bardziej dopadać względność czasu i przestrzeni. Sala wydłużała się i kurczyła. Z partnerów do picia pozostał jeden.
- Za twoją piękną żonę - wzniósł toast w ledwie znanym mi języku.
Wtedy uświadomiłem sobie, a właściwie przypomniałem, że jestem tu z Julitą i nie ma jej na parkiecie. Nie musiałem się wychylać, bo był niemalże pusty.
- Idę jej poszukać - wycedziłem.
- Siedź. Pijemy.
- Muszę do kibla.
Wstałem, choć Michał stanowczo starał się mnie zatrzymać kolejnym drinkiem. Jakoś pokonałem kręty bardziej niż wcześniej korytarz i otworzyłem drzwi na końcu. To nie była toaleta.

Zamknąłem drzwi po sekundzie, ale obraz przed oczami pozostał, niemal jak stop-klatka. Zrobiło mi się duszno. Zbliżał się do mnie zatroskany Michał:
- Hej. Kibel jest po lewo. Chodź. Zaprowadzę cię.
Byłem już pewien, że Michał jest bardziej wabiem niż moim nowym przyjacielem. Z walącym sercem analizowałem obraz w mojej głowie.
Pomieszczenie za drzwiami to był duży garaż, zdecydowanie jaśniej oświetlony niż korytarz. Po środku stał wielki, czerwony Jelcz strażacki, a między nim a bramą stała grupka chłopaków pijących alkohol.
Nie pił tylko jeden, Marcin, który rżnął od tyłu Julitę opartą o Jelcza. Od pasa w dół była całkiem naga. Majtki i dżinsy leżały obok na betonie.

Wyrwałem się Michałowi i wszedłem ponownie w blaszane drzwi. Mimo upojenia alkoholem, niektórzy ogarniali co się dzieje i nastała lekka konsternacja. Julita nie ogarniała. Wiła się obłapiana po piersiach przez wielkie dłonie Marcina i nadziewała z pasją na jego członek. Wystawiała się dla niego jak tylko mogła, stojąc w szerokim rozkroku i wypinając pupę na ile mogła, piszcząc przy tym i jęcząc jak dziwka.
W mętnych oczach Bartka - braka Marcina - dostrzegłem zakłopotanie. Jakby mówiły "Przepraszam, to nie tak jak myślisz". Jego brat nawet na chwilę nie przerwał zabawy z moją żoną, a w konfrontacyjnych spojrzeniach nie dostrzegłem miłego chłopaka z naszego ogrodu. "Rżnę ci żonę i nic na to nie poradzisz" - tylko tyle wyczytałem. Żadnych wyrzutów ani zawahania.
- Nalejcie mi. Muszę się napić - powiedziałem.
Tylko spoglądali na siebie w milczeniu, a Bartek polał mi kielicha. Marcin w tym czasie przyspieszył i ciągnąc Julitę za rudą kitę skończył w środku. Leciało jej po udach, gdy wyszedł a na betonie pojawiły się plamy. Chwiała się, więc objąłem i przytuliłem. Dyszała mocno w moją szyję.
- W porządku kochanie?
- Tak. Co tu robisz? Idź do domu. Niedługo przyjdę.
- Nie. Pójdziesz teraz ze mną.
- Chcę jeszcze zostać. Każcie mu wyjść chłopaki.
Mimo, że byłem bardzo wstawiony, dotarło do mnie co powiedziała. Nie wiem czy podobnie bym zareagował trzeźwy, ale poczułem podniecenie, i to takie, jakiego dotychczas nie doświadczałem. Spojrzałem na Marcina
- Może ty jej wytłumaczysz. Jest pijana.
- Słyszałeś co powiedziała. Chce zostać. Ty niestety wychodzisz.
Podniecenie się wzmogło. Czy naprawdę tak powinno być. Postanowiłem, że nazajutrz zastanowię się, czy jestem normalny. Teraz nie miałem innego wyjścia, niż zostawić żonę z kilkoma napalonymi facetami.

Ani nie zamierzałem, ani nie chciałem doprowadzać do konfrontacji i zaakceptowałem sytuację. Przegładziłem dłonią włosy żony i pocałowałem w czoło.
- Czekam na sali.
- Nie. Idź do domu Adam. Odprowadzimy Julitę. Trochę nam tu zejdzie.
Odprowadził mnie do drzwi, którymi wszedłem i zamknął za mną na zamek. Nie zamierzałem wracać. Wszedłem w sąsiednie drzwi do toalety, zsunąłem spodnie  i usiadłem. Odgłosy z garażu były bardzo wyraźne i to mi wystarczyło. Starałem się walić konia jak najwolniej, by się długo nacieszyć moim stanem, ale i tak po krótkiej chwili obfity wytrysk pobrudził mi spodnie.
Wróciłem na pustą już salę i na ostatnim ze stołów znalazłem niedopitą butelkę. Ostatnie kilka kieliszków wypiłem sam, nasłuchując wciąż orgii z garażu. Skończyli gdy na zewnątrz świtało. Podziękowałem chłopakom i stwierdziłem, że sami wrócimy z żoną do domu. Na szczęście była na tyle przytomna, że założyła spódnicę. Odnalazłem jeszcze majtki w garażu i ruszyliśmy w stronę domu potykając się o własne nogi.

Poranek, który w tym przypadku oznaczał godzinę czternastą, powitał nas ciężkim bólem głowy. Julita obudziła się w takim stanie w jakim wyszła z garażu.
- Pójdę się przekąpać. - powiedziała, ale nie wstała. Wtuliła się we mnie. - Chyba nam się wczorajszy wieczór wymknął spod kontroli.
W pełni się z nią zgadzałem, ale nie powiedziałem na głos. Z tego zdania wykreśliłbym słowa chyba i nam. Mleko się rozlało. Pozostawało mieć nadzieję, że wczorajsze zdarzenia pozostaną w kręgu uczestników i reputacja Julity za bardzo nie ucierpi. Jedno jeszcze nie dawało mi spokoju i postanowiłem zapytać.
- Nie sądzisz, że Marcin jest trochę inny niż się na pozór wydaje. Miałem go za spokojnego i miłego chłopaka.  Wczoraj w garażu przez moment się go wystraszyłem.
- Jest miły i spokojny. Jeśli chcesz kogoś winić to tylko mnie. Dla nich ważna jest zasada: Jak suka nie da, to pies nie weźmie. Dopraszałam się wczoraj i ja go poprosiłam, żeby ci trochę przytarł nosa.

Zastanawiałem się, czy powiedzieć, jak bardzo trafiła w moje potrzeby. 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bzykanie się z całą męską populacją we wsi nie jest najlepszym pomysłem ale w opowiadaniu czemu nie. Znowu biedny rogacz będzie pośmiewiskiem dla facetów.  Oj te hotki

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część VII - Parapetówka

 

Rano poza kacem męczyło nas poczucie, że mleko się rozlało. Zszedłem pierwszy do kuchni, a Julita dołączyła po chwili idąc za zapachem kawy.
- Ale mnie łeb napieprza - rzuciła ziewając i przecierając oczy - Puszczalska suka już na zawsze... Kurwa! To nie tak miało wyjść.
- Wiem kochanie.
- Tak mnie wkurzył ten dupek z przedszkola. Chciałam tylko odreagować. Napić się i potańczyć.
"Nie martw się. Zbudujemy nowy dom gdzieś daleko" - chciałem powiedzieć, ale to nie był dobry moment na żarty.
- Zobaczymy jak oni do tego podchodzą, ok?

Spotkaliśmy się z Marcinem i poszło lepiej niż przypuszczaliśmy. Wrócił z bratem do prac budowlanych, a co najważniejsze byli z nami zgodni, że wczorajsze zdarzenia były incydentem. Prace przy domu zakończone zostały późną jesienią i nasze gniazdko było gotowe i wyglądało na to, że skończyliśmy w porę, bo przyda się kolejny pokój. Przyszedł nowy rok. Julita nie spotkała się z nikim do lata, ale pełne emocji obrazy w mojej głowie nie odeszły, a nawet przeszły ewolucję. Kształtowała się moja świadomość moich pragnień

Pewnego dnia tuż po nowym roku, gdy Julita poszła pod prysznic usłyszałem, że przyszła do niej wiadomość. Choć nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, sięgnąłem po telefon.
"Nie widziałem jeszcze tak seksownego brzuszka".
Wiadomość odnosiła się do zdjęcia powyżej i pochodziła od Andrzeja. Na zdjęciu był noszący trzymiesięczną ciążę brzuch Julity z profilu. Najwyraźniej damskie owłosienie nie jest jedynym fetyszem naszego "Tłuściocha". Czułem się podle, że grzebię, ale podniecenie nie dawało za wygraną. Prysznic wciąż szumiał, więc przewinąłem listę do początku:
"Hej. Nie odzywasz się Piękna. Co u was".
"Super. Już mieszkamy. A u Ciebie".
"Tęsknię. Może wpadniesz i zrobimy z Olą orgietkę :-)".
"Nie w tej chwili. Zmieniłam... "
"Stan"
"Co ty mówisz? Chyba się nie rozchodzicie?".
"Nie. To ta inna... pozytywna zmiana."
Nie miałem innego wyjścia jak przyznać się, gdy wyszła spod prysznica.
- Andrzej napisał. Spodobało mu się.
Wyrwała mi telefon, nie kryjąc nerwów.
- To nie pozostanie bez kary.
Na dźwięk tego słowa - kara - wróciły obrazy moich fantazji.

Między nowym rokiem a karnawałem zrobiliśmy parapetówkę dla znajomych. Wśród gości był Andrzej i Ola. Tylko oni zostali, gdy przed dwunastą reszta gości nas opuściła. Choć Andrzej nie widział problemu by prowadzić w swoim stanie, zabrałem mu kluczyki, ale zachowując pełen troski i sympatii ton, co odebrał jako gościnność.
- Śpicie razem z Olą, czy przygotować wam oddzielne sypialnie?
- Myślałem, że jeszcze coś wypijemy.
- Pytałem na zapas. Pewnie że jeszcze nie pora. Najwyżej Julita się wcześniej położy. Chyba jej wybaczycie.
- Ja też nie czuję się jeszcze zmęczona - uśmiechnęła się i upiła sok marchwiowy.

W czwórkę wciąż siedziało się sympatycznie. Było bardzo wesoło, głównie za sprawą sprośnych żartów i wywodów Andrzeja. Wyczuwało się jak moja za nim przepada i był moim zdaniem najlepszym kandydatem do regularnych spotkań, mimo wyraźnych braków w wyglądzie. Wręcz ta jego niedoskonałość w porównaniu z wyglądem Julity, czyniła go jeszcze lepszym kandydatem. Ale z wydarzeń tego wieczora na razie nic nie wynikało, poza solidną dawką dobrego humoru. Siedzieliśmy parami - ja z Julitą a Andrzej z Olą naprzeciw, choć formalnie nie byli parą. Julita miała na sobie dżinsową spódnicę do połowy ud i obcisły top. Odsłonięty zaokrąglony brzuch przyciągał jak magnes oczy Andrzeja i niemal widziałem jak ten się ślini. Ocknął się nagle uderzony nagłą myślą.
- Prezenty! Ola. Zapomnieliśmy.
- No tak. Nie chcieliśmy dawać wam przy wszystkich.

Uwielbiałem prezenty. Zarówno dostawać jak dawać. Julita głównie to pierwsze. Cieszyłem się z jej podekscytowania, które manifestowała jak mała dziewczynka w dniu urodzin. Oboje dostaliśmy po niewielkiej paczce.
- Mam prośbę. Żeby Adam rozpakował pierwszy.
Julita zrobiła smutną minę, ale była to tylko gra. Patrzyła z niecierpliwością jak odwijam papier i wyjmuję...
męski pas cnoty.
- Nie przymierzysz? - spytała Julita.
Wpatrzone we mnie w wyczekiwaniu trzy pary oczu nie pozostawiły wyjścia. Zsunąłem spodnie. Dziwnie się czułem obnażając przy Andrzeju, ale jak zabawa, to zabawa. Jego styl bycia rozluźniał atmosferę. Miał sobie coś takiego, że przy nim ludzie również zmieniali zachowanie na bardziej swobodne.

Bez problemu włożyłem członek w plastikowy kaganiec.
- Trochę za duży - zauważyła Julita z przekąsem - Nie zdejmuj. Chcę, żebyś w nim został.
- Więc nie popieścimy się, gdy Ola z Andrzejem pójdą spać?
- Długo się nie popieścimy. Wyobrażacie sobie, że mój mąż czytał moje wiadomości?
Andrzej pokręcił głową z dezaprobatą.
- Niedopuszczalne. Twoja kolej. Nie jesteś ciekawa?
Julita uśmiechnęła się szeroko i podskoczyła w miejscu jak dziewczynka. Po chwili trzymała w górze czerwone dildo. Zabawka miała wielkość i grubość dużego długopisu na osiem wkładów, jakie kiedyś były marzeniem każdego dzieciaka.
- Świetny. Mogę sprawdzić?
- Nawet musisz. Jest twój.
Andrzej z trudem przełykał ślinę. Podniecenie grzęzło mu w gardle. Zauważyła to.
- Pomożesz mi?

Teraz ja przełknąłem ślinę. Usiadła na środku dużej, skórzanej kanapy obok Andrzeja i rozchyliła uda pokazując mi białe majteczki. Wlepiał oczy w jej brzuch.
- Dotknij. Nie bój się.
Ciężarne kobiety były zdecydowanie jego fantazją. Oddychał teraz dużo głębiej, szybciej i głośniej. Na czole pojawił się pot. Najdelikatniej jak umiał gładził brzuch mojej żony. Wręcz go muskał. Widziałem,, że ta pieszczota bardzo podnieci nie tylko jego. Również Julitę i mnie. Odpięła dwa guziki jego koszuli w wsunęła dłoń. Ola dokończyła rozpinanie guzików i obie pieściły owłosiony tors Andrzeja.
- Podoba ci się? Niedługo będzie jak twój.
Andrzej uśmiechnął się. Miał dystans do swojej otyłości. Przejechał powoli zabawką przez środek majtek Julity. Za drugim razem wolniej i głębiej. Jęknęła. Na majtkach pojawiły się soczki z cipki.

Cokolwiek by się dzisiaj nie działo, na jedno mogłem liczyć. Na siebie. Było pewne, że nie trójkąt nie zamieni się w czworokąt. Poszedłem po kamerę, by nie przegapić okazji, która już może się nie powtórzyć - moja ciężarna Julita chętnie się obnażająca. Gdy wróciłem ze sprzętem, Ola nachylała się nad Julitą, stojąc za kanapą i całowały się seksownie. Postanowiłem czerpać choć trochę przyjemności z tego co mi pozostało. Wolną ręką pieściłem jądra.
Andrzej wkładał zabawkę pod majtki i wyjmował. Doprowadzało to Julitę do szału. Za każdym razem oczekiwała, że plastikowy koniuszek wejdzie między wargi. Prężenie lędźwi było niemal błaganiem, by to już się stało, ale Andrzej był cierpliwy. Końcem zabawki zsunął na bok majteczki i aż otrząsnął się jakby z szoku na widok mokrej i pulchnej cipki.
- Wiem jak jej chcesz i nie odmówię ci dzisiaj. O ile oczywiście Ola mi cię wypożyczy na dzisiaj.
- Ale chcę pomagać. Przygotuję cię dla niego.

W kagańcu nie było mowy o wzwodzie, lecz co dziwne byłem bardzo podniecony. Nosząc pierwszy raz coś takiego odkryłem jak przyjemne są pieszczoty samych jąder, choć wątpiłem, żebym doszedł do końca. Ola zsunęła top z piersi Julity i ssała powiększone bardzo przez ciążę sutki. Moja żona wyjęła twardy jak cholera członek Andrzeja i pieściła.
- Czy taka reakcja na ciężarną to nie zboczenie? - spytała.
- Jestem zboczeńcem. Przyznaję się.
Julita wypięła pupę w jego stronę, i uniosła w górę nogę. Stojąca wciąż za kanapą Ola chwyciła ją za kolano. Andrzej muskał czubkiem zabawki wargi Julity, rozchylał je delikatnie, badał niczym lekarz i sycił oczy niesamowitym widokiem.
- No zerżnij mnie tym w końcu - nie wytrzymała.
Przykląkłem z kamerą, by uwiecznić jak czerwony plastik penetruje mokre wnętrze. Ola pieściła oboje. Masowała udo, brzuch i piersi Julity, czasem przechodząc z pieszczotami na brzuch i penisa Andrzeja.

Orgietka się rozkręcała. Było intymnie i swobodnie. Tym razem nie bałem się przekraczania jakichkolwiek granic, mając pewność, że rano obudzimy się w dobrych nastrojach z fajnymi wspomnieniami.
- Mam nadzieję, że ty nie czytasz cudzych wiadomości?
- Nigdy. Może jestem zboczeńcem, ale mam swój honor.
Po tej odpowiedzi Julita uniosła się na łokciu w kierunku Andrzeja, by móc sięgnąć jego penisa.
- Poczekajcie. Ja to zrobię - wtrąciła Ola przechodząc na moją stronę kanapy.
Poczułem, że ciężej mi się oddycha i czułem bicie serca. W jądrach miałem mrowisko. Choć nigdy nie prosiłem o to Julitę, właśnie ziszczała się jedna z moich niedawno ukształtowanych fantazji - żeby pozwoliła się spenetrować teraz, w trakcie ciąży.

Położyłem dłoń na wypiętej pupie Oli. Nie zareagowała więc zostawiłem i masowałem. Była zajęta członkiem Andrzeja. Masowała go, a gdy się obrócił na bok, pomogła mu wejść w Julitę. Zatkało mnie. To się działo naprawdę. Tłuścioch posuwał moją ciężarną żonę, a Ola lizała ich okolice intymne. Nie byłem pewien czy zauważyła, że zacząłem ocierać się sprzętem o jej pośladek.
Andrzej był całkowicie pochłonięty Julitą a wyraz jego twarzy, czy też bardziej grymas, mówił wszystko. Komplementował jej zmienione ciało, a każdy z komplementów zdawał się przenosić doznania Julity na wyższy poziom.

Mimo ogromnego podniecenia, alkohol nie pozwolił Andrzejowi na dojść szybko.
- Może zrobię po drinku? Kto chce? - rzuciłem, bardziej żeby sprawdzić czy wciąż są świadomi mojej obecności. 
- Ja poproszę - wydyszał Andrzej.
- Dla mnie soczek.
Położyłem kamerę na stole i poszedłem do kuchni. Gdy wróciłem, było po wszystkim. Ola lizała nasienie z penisa i jąder. Postawiłem drinki na ławie i podałem Julicie sok. Nie pamiętam kiedy była tak piękna. Włosy przyklejały się do mokrego czoła i polików. Oddech powoli się uspokajał, ale wciąż zachłannie łapała powietrze. W zmąconych dogasającą rozkoszą oczach zobaczyłem to co chciałem.
- Kocham cię - wyszeptała.
- Ja ciebie też. Pozwolisz mi posprzątać po nim?
- Nie powinnam za to, co zrobiłeś. Tym bardziej, że to dla ciebie nagroda nie kara.
Rozśmieszyłem ją miną błagającego psiaka. Dotychczas to zawsze działało.
- Tylko szybko - dodała ulegając.

Zacząłem od zlizania spermy z okolic pępka. Spełniała się moja druga fantazja - sprzątanie po kochanku. Wyczyszczenie cipki okazało się trudniejszym i bardziej pracochłonnym zadaniem, ale też przyjemniejszym. Wbrew poleceniu żony nie spieszyłem się z tym, bawiąc przy okazji jądrami. Pociągałem za nie, ściskałem, masowałem. Orgazm przyszedł niespodziewanie i był miłym dodatkiem do wieczoru.
Cieszyłem się, że opanowałem technikę zaspokajania się w tak poniżający sposób.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zaczynam się martwić że to koniec, to najbardziej klimatyczna opowieść od czasów polako. 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Będzie kontynuacja. Jeszcze odcinek lub dwa.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część VIII - Słodkie oczekiwanie

 

Cały lipiec był upalny, a ten weekend stanowił apogeum. Nie mogąc liczyć choćby lekki, orzeźwiający zefirek, szukaliśmy cienia w altanie i pod coraz większymi drzewkami w naszym ogrodzie. Basen na stelażu też okazał się bezcenny. Tu Julita czuła się swobodnie i bezpiecznie. Julita nie dowierzała moim zapewnieniom, że wygląda seksownie, uważając że wielki jak balon brzuch budzi odrazę u innych. Na szczęście z trudem, ale namówiłem ją na sobotni wypad nad wodę. Chciała ubrać się w luźne ciuchy, lecz stanowczo zabroniłem. W końcu plaża, to plaża. Piotrek uwielbiał wodę, więc posiedzieliśmy nad zalewem prawie do zachodu słońca, gdy upał pozwolił oddychać. Początkowo ja bawiłem się z synem w wodzie, a później zamieniliśmy role. Zostałem pod parasolem by poczytać, a żona zajęła się Piotrkiem, choć rozebranie się do kostiumu sporo ją kosztowało. Zerkałem znad książki by kolejny raz nacieszyć oczy jej ciałem.

Nie byłem jedyny. Dwa koce dalej pijący piwo i zerkający spod słonecznych okularów chłopcy o sportowych sylwetkach rozpoczęli typową w ich wieku rozmowę.
- Ale mamuśka. Brałbym bez pytania.
- Nie wiem czy dałbym radę z ciężarówą. Chyba bym miał opory.
- Co ty wiesz? Musisz spróbować.
Nie dziwiłem się młodzieńcowi zachwyconemu Julitą, gdyż sam nie byłem w stanie znudzić się jej ciałem, choć obecnie niestety przestaliśmy się kochać, by nie wywołać porodu. Julita niewiele przytyła, ale piersi się powiększyły i zrobiły się ciężkie, natomiast opięty ciasno skórą brzuch przypominał wieli arbuz. Gdy wróciła na koc, szepnąłem, że ma wielbiciela, co ją trochę speszyło. Piotrek pobiegł kupić lody.
Niebawem czekało nas ważne wydarzenie i siedząc jak na szpilkach tylko tym żyliśmy, jednak zaczynało mi brakować innego rodzaju dreszczu emocji.
- Kocham cię, wiesz. I kochałbym, nawet, gdybyś nie była we mnie tak zapatrzona. Ostatnio nawet nie uśmiechasz się do innych.
- Teraz nic się nie liczy, tylko ty i dziecko. Ale po porodzie zamierzam być milsza dla innych.
Mile połechtały mnie jej słowa, lecz chciałem wykorzystać czas gdy jest tak piękna i zmysłowa. Choć dla niektórych mężczyzn kobieta w ciąży nie jest atrakcyjna, są też tacy, którzy ten stan uwielbiają najbardziej. Podzieliłbym się Julitą z każdym jej gorącym wielbicielem.
- Mam dla ciebie niespodziankę na jutro.
Po tych wypowiedzianych mimochodem słowach patrzyłem jak kwitnie uśmiech na jej twarzy. Chyba wszystkie kobiety uwielbiają niespodzianki.
- Co to jest? Powiedz.
- Wtedy nie będzie niespodzianki.
Spodziewałem się, że szybko nie odpuści, ale jak zwykle nie uległem. W drodze powrotnej spytałem Piotrka czy chce jechać do babci. Po głośnym Huraaa odwieźliśmy syna i wieczór mieliśmy dla siebie. Pół nocy upłynęło na zmysłowych pieszczotach, choć bez tej najważniejszej.

Rano, wykorzystując chwilę może nie chłodnego, ale nadającego się do oddychania powietrza, wypiliśmy kawę na tarasie. Poprosiłem Julitę, by się odpicowała jak do wyjścia, zdradzając że będziemy mieli gościa.
- Nie. Jakiś czas po porodzie, Adam. Teraz wybij sobie z głowy te rzeczy.
- Oczywiście, że nie. Ale zgodzisz się chyba na sesję ciążową. Jesteś zbyt piękna i seksowna, żeby nie mieć żadnych fotek z tego okresu.
Julitę zatkało. Na buzi pojawił się wielki jak banan uśmiech a oczy napełniały się ekscytacją. Rzuciła mi się na szyję, a po chwili pobiegła do łazienki.

Gdy wyszła po godzinie, w salonie stały już akcesoria fotograficzne - lampy, ekrany, statywy. Przedstawiłem ją fotografowi. Miał na imię Krzysztof i był młodym, wysokim i wysportowanym brunetem. Przywitała się, po czym poprosiła mnie do kuchni. Na twarzy nie było już wielkiego jak banan uśmiechu.
- Możesz mi to wytłumaczyć? Co on tu robi? Mam się z nim pieprzyć, tak?
- Ciszej. Zaraz ci wytłumaczę. Ty byłaś w wodzie z Piotrkiem. Usłyszałem, że mu się podobasz. Poszedłem za nim do baru i zagadałem. On jest naprawdę fotografem i niczego mu nie obiecywałem. Choć prawdę mówiąc powiedziałem, że jesteś hotką.
Dobrze. Powiem mu, żeby się zabierał.
- Poczekaj.

Na pierwszych zdjęciach Julita była w czerwonej sukience mini, ciasno opinającej brzuch. Początkowe skrępowanie szybko minęło, głównie dzięki umiejętnościom Krzysztofa. Potrafił wytworzyć luźną, naturalną atmosferę, w której kobieta zapominała o obiektywie i zrelaksowana dawała z siebie co najlepsze. Wypracowany luz gdzieś się ulotnił po powrocie z garderoby w stroju odsłaniającym brzuch. Zielony top ciasno opinał cycuszki, a dżinsowa spódnica, ledwo dopięta pod arbuzem, sięgała do połowy ud. I tym razem Krzysztof szybko zdobył zaufanie Julity, by wykrzesać z niej najlepsze pozy. Niektóre nazwałbym nawet śmiałymi. Komplementy Krzysztofa dodawały mojej żonie pewności siebie.

Po przebraniu w strój plażowy wyszliśmy do ogrodu. Tym razem Krzysztof wyglądał na bardziej speszonego. Starał się nie patrzeć wprost na Julitę i często przełykał ślinę, starając nieudolnie ukryć pożądanie. Altana i okolice były osłonięte przed ewentualnymi ciekawskimi spojrzeniami. Było słonecznie. Gorące, nieruchome  powietrze unosiło zapach kwiatów i perfum Julity, Krzysztof poprosił, bym nasmarował jej brzuch olejkiem. Wtedy się odezwała.
- Taki sprzęt pewnie kosztuje majątek?
- Powiedzmy, że mająteczek. Nie pozwalam nikomu dotykać.
- Adama kiedyś bardzo kręciła fotografia. Też chciał kupić taki aparat, prawda kochanie? Szkoda, że jest taki drogi, bo Adam mógłby zrobić nam kilka wspólnych zdjęć.
Krzysztof patrzył na mnie, ale nic nie mówił. W oczach było pożądanie, nadzieja i strach, że się nie zgodzę. Dostrzegłem też w nich, że odda bez wahania aparat w moje ręce. Decyzja należała do mnie.
- Jak to się obsługuje - podszedłem.

Po krótkim instruktarzu miałem w rękach wymarzoną zabawkę. Krzysztof rozcierał olejek na dłoniach drżąc z emocji. Obsługa aparatu nie była trudna. Zaczął od nacierania barków, przechodząc powoli na kark i szyję. Julita stała boso na trawie, to bokiem, to przodem do kamery, a on powoli krążył wokół i cierpliwie pieścił jej ciało. Uśmiechała się słysząc szeptane niemal do ucha komplementy:
- Jesteś piękna...
- Podniecasz mnie...
Relacja zawodowa fotograf-modelka płynnie przerodziła się w coś dziwnie intymnego. Ukradkowe spojrzenia, którymi go obdarzała budziły we mnie większy niepokój niż pozbawione więzi spotkania z Tłuściochem. Patrzyła na niego jak na czułego kochanka.

Dłonie wędrowały po brzuchu w niemal zwolnionym tempie, jakby chciał jadł przepyszny deser nie chcąc by się skończył. Julicie dotyk również sprawiał przyjemność. Poznawałem to zawsze bez problemu po sposobie w jaki mrużyła i zamykała oczy. Obserwowałem to wszystko przez wizjer, klikając raz po raz na migawkę. Zastanawiałem się, czy Julita zareaguje, gdy palce jego dłoni po raz kolejny wsuną się nieznacznie pod materiał majtek lub stanika.

Nie reagowała. W naszym zaklętym ogrodzie, poza odgłosem owadów coraz częściej słyszałem cichutkie, lecz przepełnione pożądaniem westchnienie Julity.
- Nie myśleliście o śmielszych zdjęciach. Robię czasem akty modelkom. Nieraz wspólnie z partnerem. Zmieńmy się Adam. 
Nie mogłem odmówić Krzysztofowi sprytu. Czując, że nie może się dalej posunąć, znalazł sposób, by zobaczyć być może znacznie więcej. Miał nadzieję, że rozbiorę Julitę do końca. Ja miałem jednak inny plan.
- Spodobała mi się zabawa tym cackiem. Ty chyba też się dobrze czujesz w swojej roli. Super wyglądacie razem.
Mogłem sobie wyobrazić, co poczuł dostając ode mnie zielone światło, choć pewnie drżał z obawy, czy dostanie je również od Julity. Nie należał do ludzi, którzy boją się sprawdzić w obawie przed klęską, a był na to jeden sposób.

Dłoń okrążyła arbuza szerokim łukiem i wsunęła się w majtki. Tym razem cała, nie tylko palce. Pozostała tam masując łono. Sprzeciw nie nadszedł. Julita miała problem ze spojrzeniem w obiektyw i, być może dlatego by ukryć zakłopotania, a może dlatego, że chciała, obróciła uniesioną twarz ku niemu w prośbie o pocałunek. To było piękne i bardzo intymne. Czułe i niespieszne. Usta muskały się delikatnie. Choć odchodziłem od zmysłów targany przyjemnym, pełnym niepewności podnieceniem, przechodzącym momentami w zazdrość, musiałem przyznać, że wyglądają jak para idealnych kochanków. Nie miałbym nic przeciw, by kontynuować znajomość po ciąży.
- Wystarczy - powiedziała. - Pocałunki są zarezerwowane tylko dla męża.
Nie miałem wątpliwości, że brak pocałunków zostanie Krzysztofowi wynagrodzony z nawiązką.

Julita uklękła z kolanami nieco szerzej i objęła oburącz udo Krzysztofa. Miał na sobie dżinsy. Między udami brzuch Julity dotykał niemal trawy. Uśmiechnęła się do obiektywu wyzywająco. Romantyzm i magia chwili gdzieś się ulotniły, wyparte przez rozpustę i pożądanie. Strzelałem zdjęcie za zdjęciem. Dłoń Julity przesunęła się wyżej i pieściła materiał dżinsów w miejscu, gdzie formowało się zgrubienie.
- Słyszałam, że koledzy nie rozumieją  twoich pragnień.
- Nie wiedzą, co dobre. 
- Tylko dobre?
Krzysztof delikatnie, jak kochanek, czesał jej włosy, gładził szyję i polik, w końcu wsunął kciuk do ust.
- Kobiety w tym stanie szczególnie na mnie działają. A ty jesteś diamentem pośród nich.

Odpinanie guzika spodni i rozporka celebrowała długo, spoglądając co chwila w moją stronę. Gdy zsunęła majtki pod jądra, penis sterczał ku górze dumnie, jak średniowieczne działo.
- Jest piękny - powiedziała nie za głośno, by nie wypłoszyć intymności z ogrodu.
Pocałowała jądra nie mniej czule, niż wcześniej usta. Kolejne pocałunki i delikatne muśnięcia prącia językiem wprowadziły Krzysztofa w zakłopotanie.
- Jest OK? - spytał mnie z niepewnym wyrazem twarzy.
- A stałbym tu spokojnie, gdyby nie było? Jak dają - bierz. Jak biją - uciekaj. 
Nikt się nie zaśmiał. Zrozumiałem, że mój dowcip wyjątkowo nie pasował do sytuacji i dobrze, że magiczna bańka nie prysnęła. Wróciłem do aparatu a oni do pozowania. Kilka zdjęć naprawdę nieźle mi wyszło. Krzysztof stał za Julitą i pieścił jej włosy. Jądra leżały na lewym ramieniu, a penis dotykał polika ucha. Uśmiechała się niewinnie jak uczennica gimnazjum na zdjęciu klasowym.

- Można tym kręcić filmy? - spytała.
Krzysztof wytłumaczył mi jak przestawić aparat. W tym czasie Julita zdjęła majtki i stanik. Usiadła na kocu w szerokim rozkroku, nie ukrywając niczego przed obiektywem. Bałem się, że Krzysztofowi zabraknie śliny do przełykania. Zaprosiła go gestem, by podszedł, a gdy już stał nad nią, pozbawiła go spodni.
To nie było zwykłe obciąganie. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Muskała go wargami czule, pieściła językiem z takim przejęciem, jakby wymieniała pierwsze młodzieńcze pocałunki. Nawet gdy wzięty do ust penis wypchnął jej polik, wciąż wyglądało to pięknie, a nie wulgarnie. Dotykała jego uda, swój brzuch i pieściła się na dole, podczas gdy on gładził jej włosy i szyję. Ale nie regulował tempa. To ona decydowała czy połyka członek głęboko, czy tylko trochę, a robiła to z wielkim czuciem. Krzysztof mrużył oczy, sapał, dyszał i wzdychał. Nie miał szans wytrzymać długo.

Nie narzucił jednak tempa nawet na koniec. I to był dobry wybór. Doszedł w jej ustach. Nasienie, które wypluła spłynęło między piersiami w kierunku brzucha. Rozpalony Krzysztof przyklęknął, by wsunąć członek między nie, a na jego twarzy widziałem, że spełnia swoje życiowe marzenie.

Po odprowadzeniu Krzysztofa Julita doprowadziła się do porządku i pojechaliśmy po Piotrka. Wieczorne pieszczoty, nasycone świeżymi wspomnieniami, były niesamowite. Julita wiedziała jak brakuje mi jej dawnej rozwiązłości i obiecała, że wkrótce po porodzie znów zacznie się puszczać. 
 

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, pawel1969 pisze:

Julita wiedziała jak brakuje mi jej dawnej rozwiązłości i obiecała, że wkrótce po porodzie znów zacznie się puszczać. 

Obudził demona   będą jeszcze większe  rogi, jak u łosia z Alaski

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Część IX - Koncert

 

Rok po urodzeniu Amelii zaczęliśmy wychodzić z przyjaciółmi, oddając dzieci pod opiekę mamie. Odnowiłem relacje z Markiem - moim kolegą ze studiów, a jego żona Iwona szybko znalazła wspólny język z Julitą. Była ładną brunetką średniego wzrostu, o wyraźnie ukształtowanej sylwetce. Wieczny uśmiech na pyzatej buzi dodawał jej uroku.
Któregoś razu postanowiliśmy wybrać się na koncert Imagine Dragons, a ja miałem zorganizować bilety. Nawaliłem. Wziąłem już telefon, żeby przekazać złe wieści Markowi, lecz Julita mnie powstrzymała.
- Zaczekaj Adam. Jest jeszcze jedna możliwość. Pracownicy dostają nieraz bilety dla siebie. Możemy spróbować odkupić.
- Jesteś geniuszem kochanie. Jutro podjadę pod Arenę.
- Nie. Ja to załatwię. Mi łatwiej pójdzie.

Wróciło dobrze mi znane, przyjemne podniecenie. Miałem nadzieję, że Julita nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. W końcu jej ciało, choć nie  wróciło jeszcze do poprzedniego rozmiaru, wyglądało bardzo seksownie, może nawet lepiej niż przed ciążą.
- Tak. Też myślę że to dobry pomysł.
- Tylko nie wyobrażaj sobie, że zrobię nie wiadomo co. Po prostu je odkupię.
Gdy rano szykowałem się do pracy, wstała razem ze mną i odpicowała się jak na randkę. Pierwszy raz po ciąży wskoczyła w dżinsową mini, ledwo zakrywającą pośladki. Do kompletu delikatna bluzeczka na wiele guzików z przodu i z paroma ozdobnikami. Gdy nie zakładała stanika, jej ciężkie piersi poruszały się pod materiałem w niesamowity sposób. Znów poczułem te miłe ukłucia wewnątrz.

W pracy przejrzałem pocztę i ku mojemu zaskoczeniu odkryłem wiadomość od Julity. Prawie zawsze kontaktowaliśmy się w inny sposób. W mailu był załącznik. Odpaliłem.
Jakość filmu nie była najlepsza, jak to z małej ukrytej kamery. Zobaczyłem plac pod Areną - prawie pusty. Julita skierowała obiektyw na siebie.
- Jest samotny kolega na papierosku. Życz mi szczęścia. Idę.
Uśmiechnęła się do kamery.
- Odepnę górny guziczek.
Film się urwał. Poszedłem na kawę, pokręciłem się, a gdy wróciłem do biurka czekał następny. Kamera chyba wpięta była gdzieś w ozdobach bluzki. Zobaczyłem chłopaka w niebieskim ubraniu roboczym.
- Cześć. Pomożesz mi? - spytała miłym głosem.
- O co chodzi?
- Potrzebuję bilety na Dragonsów.
- Spóźniłaś się. Sorry. Z tego co wiem, już nie ma.
- A ty byś mi nie odsprzedał? Słyszałam, że dostajecie.
Chłopak odpowiedział z pewnym zakłopotaniem.
- Tak, wiesz, to prawda, ale swoje już komuś obiecałem. Kumple z tego co wiem też  porozdawali. Na takie imprezy zawsze cała rodzina wypytuje. Wiesz jak to jest.
- Wiem. Cóż. Szkoda. Jak masz na imię?
- Wojtek.
- Tak czy inaczej dzięki, Wojtek. Jestem Julita. Miło było poznać.
- Ciebie też, ale muszę lecieć.
Odszedł. Film się skończył.

Byłem trochę rozczarowany. Nie tylko koncertem. Chyba liczyłem na dłuższą rozmowę mojej żony z Wojtkiem. Wróciłem do pracy, ale tylko na chwilę. Kolejny mail. Obraz z kamery był gorszy. Julita odnalazła swojego rozmówcę wewnątrz hali.
- Słuchaj. Zapłacę ci za nie ile będziesz chciał. Powiedz jakąś cenę. Jakoś rodzinie wytłumaczysz.
- Nie ma opcji. Obiecałem, to obiecałem. Idź, bo szef się tu kręci.
Ruch kamery mógł oznaczać, że Julita odpięła kolejne dwa guziki sukienki.
- Może porozmawiamy w spokojniejszym miejscu. Może jak mnie lepiej poznasz, to zmienisz zdanie. Naprawdę szaleję za Imagine Dragons.
Chłopak ruszył bez słowa, tylko skinął, żeby szła za nim. Zrobiło się ciemniej. Szli długim korytarzem. W końcu otworzył duże, stalowe drzwi przed.
To był niewielki magazyn z otwartymi, stalowymi regałami, biurkiem i krzesłem.
- Zamyka się od wewnątrz? - spytała.
Gdy chłopak przekręcał zamek, Julita ukryła sprytnie kamerę na regale. W tym momencie film się skończył, a ja zorientowałem się, że mam rękę na zgrubieniu pod spodniami. Byłem pewien, że już się nie skupię na pracy, czekając na kolejną wiadomość od żony.

Sprawdzałem skrytkę co chwila i nic.  We mnie aż się kotłowało, ale było to bardzo przyjemne uczucie. Do fajrantu mail nie dotarł. W domu zastałem na kuchennym stole cztery bilety. Żona gotowała obiad.
- Wow! Jesteś niesamowita!  Wierzyłem w ciebie cały czas. Dzwonię do Marka. Jak to zrobiłaś?
Byłem podekscytowany.
- To moja słodka tajemnica. Kobiety mają swoje sposoby.
- Powiedz. Co się zdarzyło w tym magazynku?
Odpowiedział mi uśmiech, który dobrze znałem, więc nie było co dalej nalegać i odpuściłem.

Po nieziemskim koncercie nie chcieliśmy się rozjeżdżać do domów, więc zaprosiliśmy Marka z Iwoną do nas na wódeczkę. Dzieci były u mamy, mieliśmy wolą chatę, alkohol i świetne nastroje. Szybko zaszumiało w głowach, więc choć byliśmy tylko w czwórkę, zaczęły się wygłupy i tańce. Usiedliśmy by odpocząć i uzupełnić płyny. Wykorzystałem ten moment do zmiany tematu.
- Przyznam wam się do czegoś. Niewiele brakowało, a nie byłoby koncertu. Zawaliłem z biletami. Na szczęście kto załatwił? Julita!
Rozległy się owacje i zachwyty.
- Zdolniacha. Jak to zrobiłaś?
- Opowiedz Julita.
- Co będę opowiadać. Pokażę. Przy okazji czegoś się o nas dowiecie.

Bałem się reakcji Iwony, nie wiedząc czy Marek ją wtajemniczył. Ale wypity alkohol zrobił swoje i uznałem, że raz kozie śmierć. Byłem zbyt podniecony, by trzymać dalej nasz sekret przed nią w tajemnicy. Moje obawy rozwiały się szybciej niż przypuszczałem. Odezwał się Marek:
- Czekamy cały czas z Iwoną jak na szpilkach i nie możemy się doczekać. A nie chcieliśmy sami wypytywać.
- Zacznijmy od filmu. To wam wiele wyjaśni.
Zgasiłem światło i usiedliśmy na kanapie. Marek, Iwona, Julita i ja. Było ciasno. Z przyjemnością powtórzyłem sobie sceny, które już widziałem, czując, że im bliżej bohaterowie byli magazynu, tym bardziej brakowało mi tchu.

Chłopak zamknął drzwi na zamek i odwrócił się do Julity.
- Dobra. Mów.
Ale Julita nic nie powiedziała. Zaczęła go całować. Odwzajemnił pocałunek i zaczął jeździć rękoma po jej ciele. Wymacała zgrubienie na jego spodniach i uklękła. Zadźwięczał pasek spodni i zgrzytnął rozporek. Po paru ruchach dłonią Julita prawie natychmiast zaczęła robić mu loda.
Kątem oka zauważyłem, że Marek trzyma rękę na udzie Iwony. Nic nadzwyczajnego, ale dobry znak. Jeszcze lepszym znakiem była ręka Iwony wsunięta między jej uda.
- I to tyle? - powiedział chłopak na filmie. - Tym mnie chcesz przekonać?
Julita pogrzebała chwilę w torebce, znajdując prezerwatywę. Poczułem zdecydowaną duszność. Odpakowała i zgrabnie nałożyła na jego instrument.

Iwona nachyliła się i szepnęła coś Julicie do ucha. Po chwili zamieniły się miejscami. Moje biodra stykały się teraz z miękkimi biodrami Iwony. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Upiłem łyk drinka, tymczasem wydarzenia na ekranie nie zwalniały.
Julita sięgnęła pod spódnicę, sprawnie zdjęła majteczki i położyła obok na biurku. Sama na nie wskoczyła pośladkami i rozłożyła uda.
- Jesteśmy dogadani?
Bez słowa podszedł i chwycił nogi tuż powyżej kostek. Pchnięcie oznaczało, że byli dogadani.
Drgnąłem ale dopiero po chwili dotarło do mnie dlaczego. Poczułem dłoń Iwony na sobie. Pieściła moje zgrubienie i wyszeptała.
- Jesteś podniecony. Lubisz, gdy ona to z kimś robi?
Odważyłem, się i wsunąłem dłoń pod jej sukienkę, dotykając gładkiego uda. Powoli, powoli posuwałem się wyżej nie napotkawszy protestu.
- A tobie się podoba film?
- Bardzo. Fajnie jest odkrywać nowe zabawy.
Zerknąłem dalej, by się przekonać, czy Marek z Julitą robią to co my. Wyrzuty sumienia, że dotykam Iwonę minęły. Pieściłem dalej powoli jej udo, ale dziś nie chciałem posuwać  się dalej. Penetrowana na biurku Julita słodko pojękiwała. Trwało to parę minut. Chłopak zaczął odpinać jej bluzkę, ale zaprotestowała.
- Nie. Tu nie. Jestem młodą mamusią i karmię.
- To tym bardziej tak.
Nie odpuścił i rozpiął ją do końca. Cieszyłem się, że Marek to widzi. Piersi tak się poruszały, że Marek wsunął Julicie dłoń pod bluzkę. Na ekranie chłopak złapał za nie oburącz i po chwili skończył w ekstazie.

Nie rozmawiali. Julita założyła majtki. Wręczył jej cztery bilety, które schowała do torby. Pozapinała się, a gdy on otwierał drzwi zabrała kamerę z regału. Film się skończył i zrobiło się cicho, a my zastygliśmy z dłońmi w przeróżnych zakamarkach. Nic już więcej się nie zdarzyło i wróciliśmy do picia, ale kładłem się spać pełen optymizmu na przyszłość.

  • Lubię 5
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...