Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Dom, Karolina. Ania, Jurgen.

- Słuchacie, nie wiem, co to za facet... ale oni spali razem , choć przygotowałam mu pokój...
- Jolu, Karolina jest dorosła i wiemy, że robi co chce...
- No tak, ale w jakim ona jest stanie... może to oszust.. ?
- To ona miała go zapisane jako mąż Mariusz... ona... Karolina,... po mężu Robercie... rozumiesz ?
- Ale mimo wszystko... a dzieci ?
- Jak się obudzą, to się dowiemy...
- Cicho... wstali, zaraz wyjdą...


- Śniadanie... !!!
- Dzień dobry... kochani... dzieci... to jest Mariusz i będzie z nami mieszkać.
- A jak mamy mówić ?
- Dla dorosłych to Mariusz, dla dzieci wujek Mariusz, na razie...
- Jedzmy...


Po śniadaniu...
- Karolinko, porozmawiamy ?
- Tak, chodźcie do salonu...


Karolina zaczęła...
- Przedstawiam, to jest mój drogi przyjaciel, poznaliśmy się zaraz po wyjściu ze szpitala, pomagał mi przetrwać najgorsze czasy i teraz też będzie mi pomagać..
- Ok... witamy Cię..
- Wiecie, że ostatnio byłam w złym stanie... ale jego przyjazd dużo już naprawił.
- Spokojnie... nie musisz się tłumaczyć...
- Ale chcę... w pewnym momencie byliśmy tak blisko siebie, że pewnie tego nie zrozumiecie, ale zostałam jego żoną, a on moim mężem i nic tego nie zmieni..
- Tak na poważnie ?
- Tak, bardzo... i nawet los nam sprzyja, bo Mariusz został wdowcem i teraz już nic nie stoi na przeszkodzie. abym została jego żoną oficjalnie..


- Ale... Karolinko... !!!
- Wiedziałam, że tego nie zrozumiecie... ale to postanowione...
- Kochanie... czy Ty właśnie się mi oświadczyłaś ?
- No właśnie ?
- A w czym problem, przecież to logiczne... i tak... masz rację... weżniesz mnie za swoja żonę ?
- Na Boga... TAK...
- Karolcia... ale chociaż podpiszesz intercyzę ...
- Aniu, będę żoną...
- Bardzo chętnie... podpiszę... nie wiem o co chodzi, ale dla mnie pieniądze nie są ważne...
- To dobrze, mamy to ustalone...
- Ale Aniu... ?
- Słyszałaś, zgodził się...
- Tak i nawet nalegam.


- A jak spałaś kochana ?
- Widzicie... pierwsza wspólna noc i nie tylko nie musiałam się... hm... to prawie całą przespałam... będzie dobrze...
- Jak tak uważasz... to twoje życie i twój dom... ale może wtedy my z Jurgenem możemy coś sobie wynająć...
- Aniu,... to też jest wasz dom...
- Ale Karolinko... wiesz.. to co innego...
- Nie róbcie mi tego...
- Wszystko już jest załatwione... czas iść dalej... przecież będziemy pracować razem, w fundacji...
- Dobrze, porozmawiamy jeszcze... czas wrócić do dzieci...


*************

Karolina.


Ne mogę uwierzyć w swoje szczęście...
I dlaczego nieszczęście czasami dają szczęście... ?
Jego żona umarła... teraz mam go tylko dla siebie...
Za stary dla mnie ?
Wiecie jak wygląda... ?
Jak młodzik... jak facet kolo 4o kilku lat... ciut starszy od Roberta...
Ale jaki opanowany... i zresztą mój...


Jest jak gwiazdka z nieba...
Zleciał jak go najbardziej potrzebowałam,...
Dziękuję bogowie... !!!
A jak wczoraj krzyknął na nich, to już się nie bałam...
I gdy w nocy wstałam, co ostatnio się na zdarzało, tak się bałam, to teraz ich wcale nie było...
Nawet się uśmiałam, choć do łózka to zwiewałam jak diabli..


A teraz nie tylko jest, nie tylko jest mój, to jeszcze mi się podoba.
I nie ma żadnych przeszkód, aby został...
Patrzyłam na niego... i coś strasznego się działo ze mną...
Zaczęłam czuć, jak ta wredna cipka znowu zaczyna żyć własnym życiem..
Patrzyłam się i chciałam mu dać.. obciągnąć... dać w dupę... wylizać mu rowek... połknąć..
Boże... wszystko chciałam na raz...


- Karolinko... jest sprawa taka zwyczajna...
- Tak mężu ?
- Nie wiem jak to powiedzieć... abyś się nie zdenerwowała...
- Już jestem nerwowa... mów... !!!
- Powinienem wrócić do siebie, bo mam pracę przecież...
- To niemożliwe, nie możesz mnie zostawić..
- To wiem... ale co mam zrobić ?
- A nie możesz wziąć urlopu ?
- Nie za bardzo, bo prowadzę małą hurtownię i mam codziennie klientów...
- Sam ją prowadzisz ?
- Ogólnie z żoną prowadziłem, ale teraz to sam...
- Niedobrze... musisz zostać ze mną i najlepiej już na stałe...
- Ale ?


- Ok.. ile zarabiasz miesięcznie... ?
- Ostatnio idzie słabo... ale te 5 tyś wyciągam... no odjąć podatki i na zus..
- To ile zostaje ?
- Powiedzmy 3,5... ale radzę sobie...


Poczekaj...
- Aniu, Jurgen... ile oddał ?
- Wszystko oddał... twoje, Roberta i Mariusza...
- Czyli ile ?
- Ty masz ponad 14 ... a co ?
- I są dostępne od ręki.. ?
- Ogólnie tak..
- To cudownie... bo z mężem mam problem, musi rzucić swoją pracę i nie wiem ile mu zaproponować pensji...
- Że jak ?
- Ojejku... nie przesadzajcie...
- Karolinko.. nie daj się oszukać...
- Jego przysłał Robert, aby mnie uratował i tak będzie... !!!
- Dobrze... a co będzie robić. ?
- Może w fabryce... ? O Jezu... ile mamy roboty... ?


- Nareszcie zaczynasz gadać do rzeczy... .
- Widzicie, tylko się pojawił i już jest dobrze... zaraz będziemy szaleć na całego..


- Ukochany...
Objęłam go za szyję...
- Chcesz pracować dla mnie ?
- Co ?
- Mam fabrykę okien, ktoś musi być dyrektorem, ja się na tym nie znam... i nie mam czasu...
- Że jak ?
- 10 tyś pensji wystarczy, abyś rzucił swoją hurtownię.. ?
- Żartujesz ?
- Nie... na poważnie..
- A co mam powiedzieć ?
- Powiedz tak... i zaraz idziemy się kochać...
- Tak..
- To chodź...


- Spokojnie... ja nie dla pieniędzy to robię...
- Wiem. ja też ... zwyczajnie mam chcicę...
Ostatnie spojrzenie na dzieci, uśmiech do Joli... oczko do Ani... i już go ciągnęłam...


Był dylemat... ale nie... w gabinecie Roberta nigdy nu nie dam..
Zamknęłam drzwi do sypialni... majteczki w dół..
Oparłam się o łózko i wypięłam...
- Proszę... mężu... Twoja sunia czeka...
- Boże... ale z Ciebie jest kobieta... !!!
- Twoja.. możesz robić, co chcesz...
- Nie kuś... !!!
- A co .. chcesz w tyłeczek... ?
- Nie śmiem...
- Wiesz, że lubię... a Tobie w szczególności...


- Poczekaj sekundę..
Szybciutko do szuflady po żel... o .. nie ma,.. !!!
Ale jestem głupia... mieszkam, a nie mieszkam...
Ok.. w łazience jest jakiś krem..


Gdy smarowałam go, to patrzyłam mu się w oczy...
- Masz takie fajne zmarszczki... wiesz, że one są od śmiechu...?
- Dawno się nie śmiałem...
- Teraz będziesz to często robić...


Pocałowałam go...
- A teraz proszę... ładuj...
Prawie jestem sobą... a jak mi włoży... to może i wrócę... ?
Przystawił... i nic...
- Kochanie... mocniej...
- Wiesz, że ja nigdy tego ...
- Poważnie... ?
- Tak...
- To go tylko trzymaj i kieruj...


Już ja sobie sama poradzę...
Zaczęłam napierać.. czułam jego dotyk, mój opór... i moment wejścia...
Aż się uśmiechnęłam...
- Już mi dobrze... zawołałam...
- Tobie ? ... to mi jest bosko...
- Możesz mocniej.. i ostrzej... nie żałuj sobie... mogę dużo wytrzymać...
- Obawiam się, że ja nie...
- Nie martw się, strzelałeś już dzisiaj...


Złapał mnie za biodra... potem za szyję... potem dostałam klapsa... wszystko tak jak ma być...
A potem jęknął...
- CO ?
- Nie mogę... Karolinko... przepraszam...
- Co nie możesz ?
- No... już strzeliłem...


Wyciągnęłam... odwróciłam i szybko przytuliłam się do niego.
- Głuptasie... nie przepraszaj... cieszę się, że tak na Ciebie działam..
- Naprawdę.. nie gniewasz się ?
- No co ty... Kocham Cię...
- I ja nad życie...
- Lubię to mówić.. dawno tego nie mówiłam... ale sorry, muszę do łazienki...


Poleciałam... i kątem oka zobaczyłam swoją twarz w lustrze...
Uśmiechnięta... i oczy takie radosne...


Gdy wróciłam czekał na mnie...
- Mogłeś już iść...
- Raczej nie... widziałaś jak reagują na mnie twoi przyjaciele...
- Przejdzie im jak Cię poznają bliżej, chodź... porozmawiamy...



Dzień minął dość przyjemnie... dzieciaki dość fajnie się odzywały do Mariusza... Anka patrzyła się spod byka... a Jurgen miał na to wyrąbane...
Niestety zbliżał się wieczór i zaczęłam się denerwować...
A jak się wszystko powtórzy ?


Szykowaliśmy się do spania... i kochanie nie było teraz moim priorytetem... zresztą nie zaniedbuję go..
Rozglądałam się... ale była cisza...
- Możemy się dziś nie kochać ?
- Karolinko... w moim wieku to i tak dużo...
- To dobrze...
- Ale nie martw się.. jestem i będę... i nie możesz się bać... oni się tym żywią..
- Ale Ty mnie nie znasz... nie wiesz co zrobiłam...
- A jakie to ma znaczenie... choćby cały świat się od Ciebie odwrócił, choćbyś zrobiła nie wiadomo co, ja zostanę i będę Cię kochać, pamiętaj...


A właśnie ma znaczenie...
Jak mam żyć z takim obciążeniem ?
Jak mu powiedzieć.. ?
Jak się wytłumaczyć, człowiekowi, który jest dobry z natury... ?
Każdy mnie znienawidzi... tak samo, jak ja siebie nienawidzę...


I maja prawo mnie męczyć... i mają prawo mnie nawet zabić...
Przecież wróżka to powiedziała, że moje życie się skończy...
Nie uwierzyłam... a proszę... prawie...
Sekundę.. czy ona nie powiedziała, że dobrze, że chociaż będę miała obrońcę ?
Mój Mariuszek... przysłany przez Roberta... z jego numeru telefonu... !!!


Ale się wtuliłam w niego...
- Jesteś moim obrońcą, prawda ?
- Przecież mówiłem...
- Teraz wierzę...


Zasnęłam prawie spokojna...
Ale w nocy musiałam siku...
Rozglądnęłam się... chyba nikogo nie ma..
Szybko do łazienki, po cichu... bez światła...
I gdy otwierałam drzwi... to tam stali... !!!!!!!!!!!!!!
WSZYSCY... !!!!!!!!!!!!!


Chciałam krzyczeć... ale to moja karma... !!!
Głos zatrzymał się... nogi sparaliżowało... co zrobić... ?
- Nie boję się...
Szepnęłam...
- Słyszycie... nie boję się...


Bałam się jak cholera... ale nie będę się odwracać i uciekać...
Poczułam coś dziwnego... zimno... na nogach... jeden z nich przeszedł przeze mnie...
A potem ciepło...
Wiem co to jest...
Posikałam się na stojąco...


Zamknęłam oczy... jak mam umrzeć teraz... to niech się stanie...
Czekałam...
Czekałam...
Boże jaki wstyd... cała mokra podłoga...
Chwila... a kto sprzątnie ?
Otworzyłam oczy... i zapaliłam światło...
Nikogo nie było...


Ale się trzęsę... szybko papier... posprzątać...
Już... już kończę...
Obetrzeć się...
I do łózka... !!!
Brrrr... ale on gorący... a ja taka zimna...
Wzięłam jego rękę i dosłownie się nakryłam...


- Co jest ?
- Nic kochany... śpij... tylko mnie nie puszczaj...
Objął jak najmocniej i chyba zasnęłam...


**********

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jeszcze chwila cierpliwosci :)

 

 

Obudziło mnie grzebanie w cipce...
- Jeśli to ty mnie dotykasz to natychmiast weź rękę.,.
- A dlaczego ?
- Jestem brudna..
- Dlaczego ?


Łzy same poleciały mi do oczu...
Opowiedziałam noc...
Słuchał z przerażeniem...
Potem myślał...


- Coś Ty zrobiła ?
- Nie powiem...
- Znam się trochę na duchach i wiem, że z byle powodu nie męczą ludzi... powiedz...
- Jak powiem to mnie znienawidzisz...
- Powiedz...
- Ktoś zapłacił za moje krzywdy... i był to zły człowiek..
- Ale mówisz, że widzisz kilku..
- No dobrze... to było kilka osób...


Wstał... i zaczął chodzić po pokoju...
I milczał...
A ja ryczałam...
- Odejdziesz ?


Milczał...
- Dobrze... zostaw mnie... możesz wracać do siebie...


Nadal milczał...
I chodził...


- Nienawidzisz mnie ?


Cisza...



- Mariusz, powiedz coś...!!!!!
Dosłownie krzyknęłam...


- Coś mówiłaś ?
- Boże... rozmawiam, a Ty milczysz...
- Myślę..


Zaraz zwariuję...


- Wiem... wiem co musisz zrobić...
- Co ?
- Musisz oglądnąć jeden film... i wtedy zrozumiesz... jak to odwrócić...
- Co... jaki ?
- Siedem dusz, z Willem Smithem.
- A o czym on jest... ?
- Jak oglądniesz, to zrozumiesz... dzisiaj go oglądniesz... wstawaj... szkoda czasu...

Aż się nakręciłam, ale jak jeden film może mi pomóc ?
Zobaczymy...


Mariusz ogarniał film, a Anka porwała mnie do fundacji.
Kierowniczka uśmiechnięta od naszego wejścia...
- Pani Karolino i pani Aniu... inspekcja ?
- Nie koniecznie, chcemy zobaczyć jak funkcjonujecie ?
- Są pewne braki, szczególnie w finansach, bo kilku darczyńców nie przelało pieniędzy w terminie... ale jeszcze mamy czas...
- A jak to wygląda ?
- Nasz szef... to znaczy były szef pilnował tego, mamy wiele wpłat od państwa, miasta, od właśnie darczyńców, dotacje i jakoś się udaje.


Spojrzałam na Ankę.. już my wiemy dlaczego nie ma pieniędzy od powiedzmy darczyńców...
Mendy, bez Wojtka boją się pokazywać, nie wiem, czy zrozumieją co się stało... ale na pewno wiedzą, że dobre czasy się skończyły...


- Ile brakuje ?
- Jak nie dokonają przelewów to ok 10 tysięcy.
Uśmiechnęłam się... za 10 tysięcy mieli prywaty burdel, wygodnie...
- Przeleję te pieniądze, proszę na nich już nie czekać...
- Naprawdę ?
- Tak, i pani Ania od jutra będzie z panią pracować, ma się nauczyć wszystkiego. I proszę jej wszystko pokazać.
- Dobrze.
- A teraz chcę porozmawiać z podopiecznymi..
- Zapraszam..
- Same sobie poradzimy...


Jej mina mówi za siebie...
Jeszcze trochę..
Znalazłyśmy naszą dziewczynę...
- Cześć...
- Witam... nie tutaj...
Wyszłyśmy na parking...
- Czego się boisz ?
- Kierowniczki.
- Dlaczego ?
- Już nam groziła, że to nasz wina, że nie ma pieniędzy ..
- A co.. ona wiedziała ?
- Myślę, że tak... tego nie idzie ukryć... każda tu to wie...
- Porozmawiaj z dziewczynami, teraz to się skończy, nie ma jego i nie będzie ich.


- Słyszałam co się stało...
- No...
- To moja wina...
- Przestań, powiem to tylko raz... to ja miałam z nim porachunki i to przeze mnie się stało... a twoja pomoc była tylko pretekstem...
- Bałam się, że wezwie mnie policja...
- Nie wezwie. Mój prokurator to prowadzi...


Zrobiła wielkie oczy...
- A co do kierowniczki, od jutra Anka zacznie i przyjdzie czas, że tylko ona zostanie..
- Ok... fajnie...


********


Wracamy do domu...
- Karolcia... Ty z tym facetem na poważnie ?
- Tak , to mój umowny mąż, podesłany przez Roberta i nim zostanie..
- Jak przez Roberta ?
- Nie uwierzysz. ale kiedyś musiałam zadzwonić do męża.. byłam z facetami i jakiś wybrał mi stary numer Roberta...
- I co ?
- I on odebrał... po półtora roku dostał jego numer i odebrał... i wiesz co zrobił... udawał mojego męża... i uratował mi tyłek..
- No co Ty ?
- To prawda.
- I nie znał Cię przedtem ?
- Nie. pełen żywioł... a jak kiedyś byłam na cmentarzu, to zadzwonił w momencie, kiedy rozmawiałam z Robertem...
- Nie...


- Powiem Ci, że takich przykładów, teoretycznie niemożliwych, paradoksalnie niespotykanych ... było pełno...
- Poważnie ?
- Miałam wrażenie, że znamy się od 100 lat... tak mnie znał... i tak cudownie reagował na moje potrzeby... że mogę powiedzieć, że uratował mi życie...
- Ciekawe jak ?
- Bo widzisz... Robert, jak przyszedł to powiedział, że mnie uratuje to przyszedł też do niego, we śnie i kazał mu mnie uratować..
- Przestań... aż mam ciarki...
- To prawda... znamy się od czasu jak wyszłam ze szpitala, był ze mną gdy pracowałam na wyjazd, był ze mną w Niemczech i jest jak wróciłam... to nie jest facet znikąd...
- A dlaczego nie powiedziałaś ani słowa ?
- Bo miał żonę i nie mógł jej zostawić.. a teraz umarła... dlatego... następny czysty przypadek, a zresztą, nauczył mnie czegoś..
- Czego ?
- Że są ludzie, których los nie lubi i mówienie przez nich swoich marzeń powoduje, że się nie spełniają... a nie mówienie obaw powoduje ich spełnienie…. Więc należy być cicho... zostawiać swoje rzeczy tylko dla siebie... i zobacz... nie mówiłam i się spełniło marzenie...
- Bardzo dziwna teoria... ale jak to u was działa... to dlaczego nie...


Przytuliła mnie mocno, bardzo mocno...
Nawet chyba płakała...
- Cieszę się Twoim szczęściem... i przepraszam...
- Aniu, kocham cię... zaczynam widzieć światełko... a dziś mam dostać resztę odpowiedzi jak żyć...
- To wracamy ?
- Tak, wracamy...


Po powrocie do domu Jurgen zdał relację, że fabryka zaczyna już działać i powoli wracamy na rynek.
- Dostaniesz nowego dyrektora, który będzie Ci pomagać..
- Kogo ?
- Mój Mariusz zgodził się zostać ze mną i wziąć posadę w fabryce... wszystko zostaje w rodzinie..
- Jak w rodzinie ?


Wstałam, podeszłam do Mariusza... i klęknęłam...
- Bo mój ukochany zgodził się mnie poślubić...
Jezu... jak krzyknął...
- Co Ty robisz ?
- Proszę Cię o rękę..
- To ja powinienem...
- Ale ja byłam pierwsza... musisz odpowiedzieć... !!!


Stał jak osłupiały... a w drzwiach akurat stanęły najstarsze dzieci...
A ja klęczałam... i zaczęłam płakać...
I patrzyłam się w jego oczy...


Odpowiedz mój kochany... odpowiedz...


Podszedł do mnie... klęknął przede mną, chwycił za dłonie... cały się trząsł... i też płakał...
- Tak ukochana... zgadzam się...pragnę Cię jak nikogo innego na świecie…
Pocałował mnie... a ja wzięłam jego dłonie i pocałowałam je od środka...
On pewnie nie wie... ale tak całują Sunie swojego Pana...
Nie musi... wystarczy, że ja to wiem...


Wstaliśmy, każdy prawie płakał... Ania, Jurgen, dzieci... i w kącie Jola...
- To będzie wesele...krzyknęła Julia...
- Będzie, skromne, ale będzie.,...
Mariusz odwrócił się do dzieci...
- Nie chcę zając miejsca waszego ojca... ale chętnie zostanę waszym przyjacielem...
Uściski...i przytulania... to co lubię najbardziej...


Nie wiem co mnie wzięło... emocje... radość... szczęście... czy miłość ?
Robert też tak zrobił... bez zastanowienia... bo oszalał za mną...
Ryczałam.,.. ale nikt nie wiedział... że ze szczęścia jedynego w swoim rodzaju... że będę miała teraz w sercu dwóch mężczyzn... i dwóch mężów...


**************
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Na 20 umówiliśmy się na seans..
Postawili jakieś ciastka, chipsy... i cała rodzina usadowiła się przed telewizorem.
Zaczął lecieć...


Sam początek już był smutny...
Od razu zobaczyłam wróżkę... jak mówi o mojej śmierci.
Powinnam być przerażona... ale czułam jakiś spokój...
Był ciężki... smutny... nie za bardzo łapałam o co chodzi...
Pewne myśli zaczęły mi coś podpowiadać...
Piękna scena miłosna...
I wtedy to się stało...
Zrobił to...
Zaczęłam ryczeć... a więc to prawda...
Jedyne moje wyjście to śmierć...


Ale dlaczego mój ukochany,... .mój mąż to mi to pokazał.. ?
Przecież ?


Ania płakała razem ze mną... nawet Jurgen ocierał łzy...
Dzieciaki od razu poszły...
A mój Mariusz stanął przede mną... i się uśmiechał...
- Dlaczego się śmiejesz, przecież ta historia jest straszna...
- Ale jaka mądra...
- I co mam z robić ?


- Masz jedną fundację... zrobisz d**gą, obok niej... stworzysz bazę osób chcących pomagać innym, tak jak ty pomagasz...
- Zaczniecie zbierać dane ludzi i będziemy szukać i dopasowywać ich...
- Nawet nie wiesz ilu ludzi chce pomagać... ale procedury państwowe są za trudne...
- Na różnych biegach, na których byłem, np na Runmageddonie zawsze stał namiot z wolontariuszami szukającymi dawców szpiku kostnego...
- I dużo więcej ludzi się ofiarowało, niż zgłasza się do szpitala...
- Zrobimy to samo... tylko na wszystkie organy... zgodności na nerki, na przeszczepy łańcuchowe, na wątrobę... nawet na oświadczenia pośmiertne... wiecie jaki to problem jest w skali kraju ?


Zaczęłam łapać...
Nie o mnie mu chodziło... tylko o cel...
Nie muszę oddawać swojego życia, aby się uratować...
Mam ratować inne, inne dusze, aby one uratowały moją...
Spojrzałam się na niego...
Na mojego męża... na mojego opiekuna...


*******


I na Roberta... stał... w rogu pokoju...
I uśmiechał się...
Chciałam podejść... ostatni raz się przytulić... ale on to wiedział... podniósł rękę i pokiwał...
Też mu kiwnęłam... pa ukochany...
I odszedł...
Wiem, że na zawsze... zrobił, co miał zrobić... i odszedł...
Oddałabym całe swoje życie za jego...


********



Mariusz podszedł i przytulił mnie...
Ok... życie toczy się dalej...
Teraz to mój mężczyzna...
- Chcę iść spać, jestem zmęczona...
- Dobrze...
- Dobranoc wszystkim, jutro porozmawiamy...


Myłam się bez strachu... patrzyłam się w lustro bez bólu...
A w łóżku tylko się przytuliłam do niego...
- Dziękuję Ci... i kocham Cię...
- Ja Ciebie też mocno kocham...
- Będziesz zawsze ze mną ?
- Tak będę... nigdy Cię nie opuszczę...
- Wiem... kochaj mnie... proszę kochaj...


Bardzo delikatnie mnie zaczął całować...
Obejmować... dotykać..
Dosłownie wsunęłam się pod niego... wszedł... i dalej był delikatny...
Chwyciłam go za głowę... całowałam każdą cząstkę jego ciała...
A on mnie...
To była piękna miłość...
Czułam nasza energię, która tańczyła za nas...
Oddawałam swoje ciało.. serce i duszę...
I on robił to samo...
Prawdziwa noc poślubna...
Gdy strzelał.. to pomyślałam... że to jemu dam następne dziecko...
Poczęte z prawdziwej miłości i oddania...
Z połączenia dwóch dusz... które być może odnalazły się po tułaczce...
Bo czułam, że on... to jest teraz ON.


- Kocham Cię...
- Kocham Cię...
Wypowiedzieliśmy to razem... w jednej sekundzie...
- Razem...
- Tak, już na zawsze razem.



Nawet nie spojrzałam w stronę drzwi...
A niech stoją... niech się patrzą...
Niedługo to się i tak skończy...


****************


Na d**gi dzień już byłam z nim u prawników.
Anka pojechała do fundacji, a Jurgen do fabryki...
Nareszcie... zaczynamy żyć i prowadzić wszystko tak jak należy...


Niestety prawnik od razu nas ostudził.
W Polsce potrzebne jest zezwolenie ministerstwa zdrowia, fundacja musi być non-profi i mieć jakieś poparcie.
Że ogólnie najszybciej będzie podczepić się już pod jakąś znaną fundację i prowadzić działalność jakby w jej ramach..
Dla mnie nie miało to znaczenia...
Ma zacząć działać, a ewentualną filię po prostu stworzymy u nas...


Chodziłam jak nakręcona. Tak bardzo spodobał mi się ten pomysł, że patrzyłam na Mariusza jak na fajnego faceta...
Mądry, inteligentny, dobry, opiekuńczy... i kochający... pięć pasujących przymiotników...


Po prawniku pojechaliśmy do urzędu stanu cywilnego.
Bronił się przed wejściem.. ale przecież przyjął oświadczyny...
I tu o dziwo... nie ma terminów specjalnie. podobno mało jest ślubów, więc za dwa tygodnie mamy ślub.


- Jesteś tego pewna...?
- Tak kochany,...
- A intercyza...
- Nie wygłupiaj się... biorę Cię jak stoisz i oddaję się cała...
- A nie boisz się ?
- Po tylu rozmowach... to Ty powinieneś się bać.
- A dlaczego ?
- Nie znasz jeszcze dobrze Jurgena...


Uśmiechnęłam się... bo wiem, że nawet jak nam nie wyjdzie, to on odejdzie i tylko będzie cierpiał...
Kocha mnie mocniej niż ja jego... bo on nie tęskni za żoną... a ja bardzo mocno...za Robertem.



Po kilku dniach jednak zaznaczył, że musi pojechać do siebie pozamykać sprawy.
Firmę... dom, uregulować majątek...
Wziąć papiery na ślub...
- A mogę jechać z Tobą ?
- A dlaczego, masz tu rodzinę...
- Boję się...


Jak spojrzał się na mnie... podszedł i przytulił z całych sił...
- Oczywiście, że możesz pojechać...
I wtedy zobaczyłam łzy w jego oczach...
- Co się stało ?
- Nic…jest w porządku...
- Przecież widzę... musisz mi powiedzieć... !!!
- Nie pamiętasz. ale moja żona chorowała na lęki i zawsze byliśmy razem... wszędzie... wiem, co to jest strach...
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj... za uczucia się nie przeprasza...


- Coś Ty powiedział ?
- Za uczucia się nie przeprasza...
- Ale to moja dewiza, chociaż życie ją zweryfikowało...
- To teraz będzie nasza...
- Kocham Cię... wariacie...
- A ja Ciebie niesamowita kobieto...
- Lubię to mówić... i lubię, jak Ty to mówisz...


To jest mój facet...
- Musisz mi coś obiecać...
- Co takiego ukochana ?
- Jak będę kiedyś wredna i nie do wytrzymania,... to po prostu mnie stłucz...
- No przestań...
- Obiecaj... daj mi lanie... abym wróciła na porządne tory...


Zaczął się śmiać...
- Dobrze, obiecuję...
I to był pierwszy i jedyny raz kiedy widziałam, że kłamie...


**********


Pojechaliśmy.
Okazało się, że ma piękny dom i nawet nie aż tak małą firmę...
Sprzedał cały towar, w nieruchomościach wystawił dom, aż się ucieszyli, bo ładna okolica i ładny dom.
Okazało się, że sam ma prawie milion z domem ,więc nie do końca brałam biedaka..
A tak się rzucał...


Gdy wracaliśmy postanowiłam z nim porozmawiać...
- Mężu mój ukochany...
- Tak słońce ?
- Wiesz, że teraz na jakiś czas mnie będzie nosić i ...
- Wiem i zgadzam się...
- Tak od razu ?
- Ale mam warunki..
- Jakie ?
- Zawsze chcę wiedzieć, nawet po i najważniejsze... nigdy mnie nie zdradzisz...
- Oczywiście..
- I... będziesz kochać bezwarunkowo... i na zawsze... forever and ever...
- Forever and ever...


- Choć zajedziemy gdzieś się pokochać...
- A gdzie chcesz... ?
- Do hotelu... nie chcę już nigdy dawać w lesie...
- To Cię przepraszam za tamtą leśną fantazję...
- Wtedy Ty byłeś i to raczej był samochód...
- Czyli samochód może być ?
- Może...


I w tym momencie ostro zahamował...
- Co się stało ?
- Popatrz do tyłu...
Zerknęłam w lusterko...
Na poboczu stał młodzian z plecakiem...
- Mam się cofnąć, czy jechać dalej... ?


Aż się skurczyłam...
Nie wiem. ale z cipki aż strzeliło... od razu miałam mokro...
- W głowie mi się kręci...
- Twoja decyzja...
- Ale tak nagle... nie będziesz się gniewać..?
- Kochana, ja dla Ciebie zrobię wszystko... i to sobie zapamiętaj...
- To cofnij...


Cichutko... skulona... spocona... z drżącymi rękoma...
Cofnął...
- Podwieźć ?
- A z miłą chęcią... już 3 godziny stoję...
Wyszedł otworzyć bagażnik...
- Przesiądź się...
Szybkie polecenie... a, że jego auto miało rolety, to nie zauważył...jak przeskoczyłam na tylną kanapę...
Ledwo zasłoniłam się spódniczką... a już młody wsiadał...
Normalny... dobrze, że nie szpetny...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zaczęliśmy rozmowę... gdzie jedzie, co robi...
Prozaiczne... jedzie na wakacje autostopem, bo biedny i oszczędza..


- Nie wiem jak się odwdzięczę... ?
- A gdzie masz dziewczynę ?
- Zostawiła mnie, bo za biedny jestem, dziś dziewczyny myślą inaczej... kariera... kasa... prawdzie uczucia nie mają znaczenia...
- Nieprawda... trafiłeś na nie tę, co trzeba...
- E...
- My na przykład za dwa tygodnie mamy ślub, a kochamy się na zabój...
- To gratuluję... to rzadkość...
- O, tak... jesteśmy wyjątkowi... nawet w szczególny sposób...
- A można wiedzieć jaki ?


Mariusz spojrzał się w lusterko...
Zobaczyłam jego uśmiech... a on pewnie mój...
On zaczął...
- Widzisz... moja żona chciała dostać coś wyjątkowego na prezent ślubny... i nie mogłem nic znaleźć... aż trafiliśmy na ciebie ?
- Nie rozumiem...
- Biedaczka nie zdążyła się wyszumieć przed ślubem, bo miała bardzo rygorystycznych rodziców, którzy trzymali ją pod kloszem...
- I ?
- I widzisz... jak chcesz się odwdzięczyć, to ona chętnie się z tobą pokocha... a właściwie zwyczajnie da ci dupy...
- Ale pan ?
- Ja dopiero po ślubie, też jestem dość...powiedzmy staroświecki...
- Nie do wiary...
- Młody... ja jestem tylko kierowcą... nie krępuj się...


Podobała mi się ta rozmowa.. inteligentna.. i śmieszna...
Podciągnęłam spódniczkę do samych majteczek...
- Pani na poważnie ?
- O niczym inny nie myślę... pocałujesz ?
- Panią, czy ją... ?
- O konkretny jesteś... możesz ją..


Podniosłam biodra... a młody sięgnął do majteczek.
Gdy je ściągał sama poczułam jakie są mokre...
Powąchał je...
- Jestem mokra... i nagrzana...
- Czuję to...
Klęknął i zaczął mnie dotykać..
Wcale nie rzucił się do cipki... tylko delikatnie całował kawałek nogi po kawałku.
Nie podobało mi się to... bo chciałam od razu ... a ten zwlekał...


- Chodź...
- Muszę się nacieszyć takim widokiem... jest pani piękna...
- To mnie weź... !!!
- I niecierpliwa.. a moja dziewczyna uczyła mnie, że pośpiech w seksie nie jest wskazany...


Zaraz go zabiję...
- I kazała się godzinami pieścić...
- Nie mamy tyle czasu...
- Panie kierowco, kiedy dojedziemy ?
- Za dwie godziny i 27 minut...


Oż ty... mój mężu... jak dojedziemy do domu, to sobie porozmawiamy...
- Mamy dużo czasu... najpierw pieszczoty...
Rozszerzył mi nogi... i spojrzał w oczy...
- Taką piękną kobietę trzeba docenić...


Naprawdę go zabiję...
Dotknął wewnętrznych stron ud...
- Gorąco...
A jak ma być... ?
Zaraz mi głowa eksploduje...
Muszę się rozluźnić... zamknęłam oczy... dobrze... pieść mnie... już ja wiem jak dojść...


Delikatnie się zbliżał... ale nie dotknął..
Muskał dookoła... dmuchał gorącym powietrzem...
Skąd taki młodziak wie jak dogadzać kobiecie...?
Bo niestety, robił to wyśmienicie... i ta jego go zostawiła... ?
Następna głupia baba, co miała za dobrze...jak dostanie prostaka i chama, to zatęskni do niego...
Ale... teraz to on jest mój...


Dotknął łechtaczki... palcem... a mnie strzelił piorun...
Ale jestem nagrzana... samą sytuacją... i nowością, że mój nowy mąż, tak szybko załapał moje potrzeby...
O... cholera... poczułam język.. na cipce...
Gorący... jeszcze bardziej niż ja...
Zsunęłam się troszkę...
I jeszcze bardziej rozszerzyłam...


A wiecie, co on zrobił... ?
Założył je na siebie.. i nawet docisnął, tak , że prawie go dusiłam...
Musiała ta jego tak robić...
I fajnie... lubię nogi zaciskać do orgazmu... a ten szedł już od dawna...
Jedziesz ... zaraz ci strzelę... i nie będę się ograniczać...
Nigdy więcej się nie spotkamy... a znając jego historię, pewnie nie raz mu siknęła...


Pięknie lizał... próbowałam co jakiś czas spojrzeć na Mariusza, ale byłam z nisko...
Szkoda... bo pierwszy raz jestem z nim w takiej sytuacji... i chciałabym, aby był ze mną...


Hm... idzie... lekko się napnę... i strzeli...
Już go czuję...
I w tym momencie młody się wycofał...
To było tak niespodziewane, że nawet nie zdążyłam zacisnąć ud...


- Co jest ?
- Za szybko pani dojdzie... szkoda ..
- Nie rób mi tego... chcę dostać. !!!!!
- O nie... chciałbym, aby to spotkanie pani zapamiętała na długo...
- Wypierdol mnie i to już.. !!!.
- Teraz dam obciągnąć...


Usiadł się obok, rozpiął spodnie i ściągnął je od razu ze slipami...
Leżał mu, nawet nie drgnął... niemożliwe...
- Proszę... można się zająć...


W tym momencie spojrzałam się na męża...
A ten śmiał się... ale jak... !
Pewnie bawi go, jak ten mnie traktuje... zresztą sama chciałam...
I nie wiem, czy byłam bardziej wściekła... czy napalona.. że smarkacz traktuje mnie jak zabawkę...


Bo niby dba o mnie i mi dogadza... a tak naprawdę drażni się ze mną i się bawi...
Może to on ją zostawił, a nie ona... a może wykorzystał okazję...


Cóż, nachyliłam się i wzięłam do buzi...
Całe szczęście, że lubię brać małe...
Miał właśnie małego... więc może jakieś kompleksy... ?


I tu się trochę zdziwiłam, bo zaczął rosnąć praktycznie od razu...
I robił się coraz większy...
Tego nie grali... ale na koniec, jak już stał, to ledwo dawałam radę brać w całości...


- Urósł ci...
- Jest za duży ?
- Nie widziałeś dużych...
- A pani ?


Nie odpowiedziałam , tylko wzięłam się za obciąganie...
Im szybciej go zadowolę, tym szybciej mnie wypieprzy...


Dawno tak mnie nikt nie brał... mam jednak w sobie pierwiastek uległej szmaty...
I jak mąż mi pozwala, to mi nie przeszkadza, ale żaden obcy już mnie nie dostanie... tylko dla siebie.
Jestem teraz żoną i będę jeszcze bardziej wierna niż Robertowi.
Tamto minęło... teraz jest nowe, a i jestem mądrzejsza..


Gdy już stał tak jak powinien spojrzałam się na niego...
Powinien zobaczyć wzrok kobiety proszącej o rżnięcie...
I zobaczył...


- Jak Pani chce...
Nie dałam odpowiedzi... tylko się usiadłam na niego...
Ale całować się nie będę...
Smarkacz nie zasłużył...
Teraz liczy się tylko jego pała... i moja przyjemność, że mój tyłek wypina się w stronę mojego faceta...
A wiem, że patrzy...


Pięknie wchodził.. . sama nadawałam rytm... sama się nim pieściłam...
- Dobra jest pani..
- Jestem mistrzynią...
- Właśnie to czuję... możemy zmienić pozycję ?
- A jak chcesz... ?


Teraz on nie odpowiedział...
Objął mnie w pasie i szybko przerzucił na plecy...
Mało miejsca... a taki podobno duży samochód...


Patrzył się mi w oczy i wchodził...
I cholera... dobrze mi...
Zaczęłam rozpinać bluzeczkę...
Patrzył się jak zdobywca... jak pan nad swoją zdobyczą, której to się jeszcze podoba...
Stanik akurat był rozpinany z przodu. co za zbieg okoliczności...?
Gdy wyszły, to jego oczy się powiększyły...


- Piękna jest pani...
Zerknęłam na brodawki... moja dumę... tego się nie ukryje...
Każde jego uderzenie je ruszały... aż do fal...
Nie napinałam się wybitnie... byłam tak rozbudzona, że pierwszy poszedł jak po maśle...
Ale gnojek wyczuł...


- Już ?
- Ja dostaję na zawołanie..
- To proszę się nie ograniczać... lubię zadowolone kobiety...


No co ty nie powiesz... każdy chyba lubi... ?
- Mężu... jest Ci dobrze... ?
- Tak ukochana...
- Dostałam już pierwszy orgazm... i zaraz dostanę następne.. mogę ?
- Czekam na to... moje słońce...


- To pierdol mnie młody... nie ograniczaj się...
Jebał mnie koncertowo... długo i porządnie...
Dostałam łącznie cztery...
Mogłam więcej... ale liczę na męża w domu... nie mogę się dać wypluć obcemu...


- Możesz kończyć... jak chcesz ?
- W ustach...
- Mam połknąć ?
- A zrobi to pani ?


- Mężu mam mu połknąć ?
- Poproszę... ale pokażesz prawda... ?
- Jejku... jesteście niemożliwi... nie spotkałem takich ludzi...
- Zawsze jest pierwszy raz...


Wyciągnął i zaczął trzepać przed moimi ustami...
Odgarnęłam włosy... oczywiście zalotnie... oblizałam wargi i otworzyłam usta...
Strzelił kiedy chciał...
Też jest dobry...


Ale nie było dużo... pokazałam do lusterka... i połknęłam...
Mariusz od razu podał mi picie... a potem zaczęłam się ubierać...
Młody nic nie mówił... tylko przez chwilę..


- To była wielka przyjemność, dziękuję i pani i panu..
- My również... spisałeś się na medal..
- Dziękuję... zawsze starałem się być miły dla kobiet...
- To się nie zmieniaj...


Do końca drogi rozmawiał z Mariuszem o głupotach..
A ja rozmyślałam...
Jakby się nic nie stało... jakby moje życie trwało w takiej samej otoczce zmysłowości.
Tylko inny facet i inny czas...


Gdyby nie ten czas... powinien nam pomagać zapomnieć...
A jest wręcz odwrotnie... odciska w naszych duszach swoje obrazy na zawsze...
Wypala je... i kruszy serce na wiele kawałków...
Jak witraż.. już kiedyś to czułam...
Każdy jego ból... każdą ranę...
I nic się nie zmieniło...


Poleciała mi łza... ale szybko ją wytarłam...
Nie ma innej drogi... tylko do przodu...
I może jednak powinnam dziękować losowi.. że jest, jak jest... ?


Kiedyś radość z seksu trwała dniami...
Napędzałam się i rozkoszowałam się uczuciem rozkoszy...
Teraz znika prawie natychmiast...
Wiem, że jest dobrze... tylko dlaczego ciągle mnie boli ?


Dojechaliśmy do jego miejscowości, pożegnał się i pojechaliśmy dalej.
- Nie chciałaś jego numeru ?
- Nie kochany... mam Ciebie, a reszta, to tylko cienie życia...
- Pięknie mówisz...
- Taka już będę..


On się cieszył, a ja wewnątrz płakałam...
Muszę żyć, bo jak kiedyś powiedziałam.. śmierć mnie nie chciała...
I obiecałam sobie, że nie będę wyręczać bogów...
Niech robią co chcą.. a ja się dostosuję...


*************

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wieczorem kochaliśmy się bardzo zmysłowo...
Lekko mnie dotykał, delikatnie pieścił piersi... często miałam gęsią skórę...
Gdy wchodził były momenty, że go nie czułam... ale po czasie tak mu urósł, że zaczęło mi być dobrze...
- Wiesz co... a może naprawdę zrobimy sobie dziecko, chciałbyś ?
- Jesteś niemożliwa... w moim wieku. ?
- Jesteś zdrowy, zadbany... szczupły... zdrowo jesz i dużo ćwiczysz... będziesz żyć 100 lat...
- Ale zawsze...
- Mamy nianie... pieniądze... co nam więcej trzeba... ?
- Nie mów tak...
- Dlaczego ?
- Bo zaraz strzelę...


- Kocham Cię... strzelaj...
Objęłam go za głowę... i poczułam jego wytryski...
Każdy strzał... jego drgawki... i jęczenie...
To było piękne... jak zajdę... to będzie dziecko z miłości...
Tylko wydawało mi się, że do okresu już jest za blisko...
Trudno, za miesiąc też możemy to zrobić...


Widziałam kilka cieni... ale tak się wtuliłam w niego, że pomogło...



************


Przy najbliższej okazji powiedziałam Ance, że mój facet na prawie milion, więc nie jest biedny.
- Wszystko sprzedaje i będzie pracować dla mnie.,.. to on ryzykuje, a nie ja...
- Dobrze, już sobie to poukładałam... wiesz, na początku to wyglądało inaczej...
- Aniu kochana... teraz on się mną opiekuje... i ma plan, abym ich nie widziała...
- Wiesz co... sama się zgłoszę.. do tego programu, ze szpikiem... czy nawet wątrobą... myślę, że to jest warte.
- Powinniśmy zacząć... bo tez mnie to boli...


- A jak u was z Jurgenem ?
- Nie chcę nic mówić, ale mogę być w ciąży...
- Poważnie ?
- Miałam taki epizod w samochodzie... po... e... no miałam... i chyba jestem.
- Powiedziałaś mu ?
- Jeszcze nie... nie wiem jak zareaguje... ?
- Nie martw się, jak ucieknie to zostaniesz z nami.,.. ale będzie wesoło...
- Masz rację... poradzimy sobie...


- Umiem już prowadzić fundację.. możemy ją wyrzucić, jedziemy ?
- Jasne...
- Mężu robisz za kierowcę... jedziemy robić porządki.


******


- Ale dlaczego, przecież jestem sumienna... ?
- Proszę z czystym sumieniem powiedzieć o dziewczynach.
- Nie rozumiem...
- No widzi pani... dobry kierownik wie o wszystkim, co się dzieje u niego... a pani nie wie... szkoda... żegnamy...


- Mam miesięczne wypowiedzenie...
- Pieniądze pójdą na konto, proszę sobie odpocząć w domu ...
- Ale pani Karolino ?
- Spierdalaj szmato... rzuciła Anka...


Miałam to samo na końcu języka... ale teraz jakbym bardziej kulturalna się stawała...
Porozmawiałyśmy z lokatorkami. nawet się ucieszyły... ale dla nich najważniejsze są sprawy dnia codziennego.
Anka została, a my ruszyliśmy do fabryki.


Przedstawiłam nowego pana dyrektora.
Jurgen tylko się uśmiechał... a my nie wiedzieliśmy dlaczego ?


- Jurgen, co jest grane ?
- Całe szczęście że go znalazłaś..
- Tak ?
- Daj spokój, tu idzie zwariować... mogę robić wiele rzeczy. ale rozmowy z ludźmi nie są moją mocną stroną...
- Widzisz, nic nie dzieje się bez przyczyny... mam wrażenie, że los znowu mnie lubi...


Uśmiechnął się...
Może naprawdę coś się dzieje... ?
Ale nie będę zapeszać...


Wracałam do Anki...
- Masz jeszcze dużo pracy ?
- Nie, mogę skończyć, a co ?
- Nie chcesz kupić testu ?
- A co to da ?
- Głupia jesteś... kobieta w ciąży musi o siebie dbać, a ty przecież wiesz...jak z tobą było.. !
- Masz rację...


Zajechałyśmy.
- Poprosimy test ciążowy...
- Jeden ?
Tknęło mnie... a jak będzie zepsuty... ?
- Da pani dwa...


Zachowywałyśmy się jak dwa podlotki...
Niby stare baby... a wstyd przy kupowaniu testów był jak w szkole...


W domu Anka nasikała... i co ?
Ciąża... jak byk..
Ukochałyśmy się, czułam jej radość.,.. pierwsze...
- Aniu będzie dobrze... zobacz nasze dzieci... to jest szczęście..
- Masz rację... co by się nie działo... jesteśmy razem..


Oczywiście Jole też się cieszyły...
- Panie.. jak będzie ciężko, weźmiemy następną Jolę...
Jak wszystkie wybuchły śmiechem..


Gdy faceci wrócili z pracy... od razu wyczuli radość...
Ale Anka chciała to załatwić na osobności...
Wzięła go do pokoju na ro zmowę..
Trochę się bałam i widziałam, że ona też...


Wszyscy bawili się z dziećmi nadal...a ja nasłuchiwałam...
I pewnie nikt nie zwrócił uwagi... ale ja znam swoja przyjaciółkę...
A szczególnie jej jęki...
Anka dawała dupy Jurgenowi... albo to on ją brał jak rolnik dotacje...
Gdy wyszła cała spocona i uśmiechnięta... to wiedziałam...
Jurgen będzie ojcem i będą szczęśliwi...


Mariusz przyglądał mi się uważnie...
- Coś się dzieje ?
- O tak... widzisz dom pełen dzieci... ?
- Widzę...
- To właśnie idzie następne... Anka jest w ciąży...
- To fajnie...
- Lubisz dzieci, prawda.. ?
- Tak lubię...
- To ciesz się już na zapas...bo na pewno urodzę Ci syna... albo córkę...


Jak się spojrzał... !!!
Takie oczy, to są oczy miłości...
- Wiesz.. jestem szczęśliwy...
- Ja też...
- Chyba mi stoi... ?
- Chyba ?
- Cholera... stoi jak szalony...
- To nie możemy tego zmarnować, chodź...


Pociągnęłam go za rękę.. Anka to zauważyła i tylko się uśmiechnęła...
Jurgen właśnie szedł sobie nalać...
A ja już czułam, jak mi cieknie...
Jak za starych dobrych czasów...
Jeszcze nic się nie dzieje... a już jestem szczęśliwa...


Robert odszedł... i może tak właśnie ma być... ?
Życie płynie dalej... jest czas żałoby i czas normalności...
Nie mówię o radości... bo jedyna cecha czasu to pamięć.. po wsze czasy... ale... dlaczego, raz na jakiś czas, nie uśmiechnąć się... ???



Jednym ruchem ściągnęłam majteczki...
Dziś mnie weźmie jak swoją sunię...
Oparłam się o stół... podciągnęłam spódnicę... i wypięłam tyłeczek...
Odwróciłam głowę... patrzyłam jak rozpina spodnie...
Jak go bierze w dłoń... jak stawia...


Zniżyłam kolana... tyłek jeszcze bardziej się wypiął i wtedy nadziałam się w niego... dwa porządne razy... aż poszedł posłuch...
- Bierz co Twoje...
- Wezmę...
- Bierz... mam taką ochotę, że wyssę z Ciebie każdą kropelkę...
Przyłożył...


Byłam ciekawa jak wejdzie... ?
Zrobił to ostro... cudowne...
Jakbym miała sucho to bolałoby ... ale nie mam...
Musiał to widzieć... poczuć...
Chwycił moje biodra i jechał...


Za sekundę jego ręce były na piersiach...
A potem na szyi...i ruch położenia mnie na stole...
Kiedyś tak dałam w gabinecie jednemu z jego kolegów..
Dziś daję mężowi i czuję się sto razy lepiej...


Wiem, że nie zajdę... bo okres już za kilka dni... ale podobno faceci uwielbiają lać w płodną kobietę...
Niech tak myśli, niech się podnieci i ma z tego taką przyjemność jak ja...


Położył moją głowę jednym ruchem dłoni...
Pięknie...
Czasami lubię leżeć rozłożona i facet robi co chce...
Czuję jego siłę i moje oddanie... i myślę, że faceci to lubią...


Zaczynałam odpływać... moje myśli uwolniły się od zmartwień...
A cipka to wykorzystała...
Rób to... jedź w ten rytm... a dostanę...
Poczułam jak mi puszczają soki... będzie mokro... może dociągnie... ?


Jechał... i nie przerywał...
Byłam prawie przed dojściem...
- Jak strzelisz to będę miała z tobą dziecko... chcesz ?
- Tak, pragnę tego i Twojego oddania...
- Wszystko dla Ciebie ukochany... możesz strzelać...


Dostałam... bardzo chcę być w ciąży... jak Anka.. będziemy nosić z dumą wielkie brzuchy i pewnie będziemy dawać ile wejdzie...
O... a wejdzie... w takie wielkie cipska... ale będziemy się bawić.,..
Obcieranie napuchniętej zrobiło swoje... poczułam jak strzela...
Jak ściska mi biodro i szyję...
Jak jest podniecony...


Wracam, nie ma dwóch zdań...
I wracam też do swojego prawdziwego życia...
Zaczynam dziękować losowi za męża.,.. za ułożenie wszystkich spraw i kiedyś podziękuję za dziecko...

Jeszcze rano w łóżku nabrałam ochoty na więcej... albo on na mnie tak działa, albo zaczyna mnie po staremu nosić...
- Mężu mój kochany, podobam Ci się ?
- Jesteś piękna.
- Możesz mówić jak jestem fajna... a ja się nim zajmę... dobrze ?
- On jest Twój, rób co chcesz...


Uwielbiam jak jest mały.. jak zaczyna rozmawiać z moimi ustami... jak pokazuje jak mu dobrze...
- Karolinko... jesteś piękną kobietą ... i taką młodą... nie jestem za stary ?
- Panie... ja Cię kocham za serce, umysł i duszę... a i tak wyglądasz młodo... ale miałeś mówić o mnie...
- Ok... masz cudowne ciało... jak na matkę dbasz o siebie wyjątkowo...


Nie przestawałam... jak nie buzia to zawsze jest ręka...
- Ostatnio właśnie nie dbam o siebie... jestem za chuda...
- A tu masz rację... mogłabyś mieć troszkę więcej...
- Co za facet... chce, aby jego kobieta przytyła... ?
- Nie przytyła... tylko się zaokrągliła...
- Ok... teraz jak będzie spokój to będę więcej jadła...


- Jesteś jeszcze... ?
- Dosyć, bo mnie rozpraszasz i siebie... chcę strzału w usta...
Połknęłam całego... prawie z jajkami...
A paluszek poszedł na dół...
To rozumiem... dawać rozkosz i dostawać...
Położył rękę na głowie...
Ten facet robi wszystko tak jak trzeba... bez słów...


Gdy sam zaczął ruszać biodrami... wiedziałam...
Jesteś mój i wszystko co twoje, jest moje... nawet sperma...
Strzelił... a ja zamknęłam na nim usta...
Niech sam się porusza...
Jest mi dobrze... ale poczekam... wiem, że warto...


A może coś wleci niespodziewanego... ?
Pojęczał... a potem zachwalał...
- Nie musisz wstawać... odpocznij... dziś ja robię śniadanie...


Wstałam taka radosna... jak dawno nie byłam..
Niestety dzieciaki były pierwsze i Jola już była po śniadaniu..
Ale bardzo się ucieszyły, że jestem zwyczajnie uśmiechnięta...


********
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Jurgen, jest jeszcze jedna sprawa do załatwienia... nasza knajpa...
- Jedziemy, prawie zapomniałem...
- Mogę z wami... szybki krzyk Anki..
- Jedziemy wszyscy...


Teraz mam energię...
Co nasze to nasze...


Gdy weszliśmy, nasz kelner aż skoczył...
- Pani Karolina... nareszcie...
- Dawaj tego... wiesz kogo...
Jurgen poprawiał plecy... znam te ruchy... tuż przed bitwą.. tak robi...


- Słucham państwa...
- Jestem Karolina Nieziemska, żona jedynego właściciela tego lokalu pana Roberta i właśnie pana zwalniam.
- Jeszcze czego...
- Kurwa, człowieku, czego nie rozumiesz... spierdalaj...
Oczywiście to była Anka...
- Ma nasz człowiek cię wynieść ?
- Ale... ?
- Wiesz, kurwa co się stało... mamy wytłumaczyć ręcznie ?
- Jak Pan chce to możemy zaraz wyciągnąć brudy przekrętów... ale... to pana wybór...
Spojrzał się na mnie... i biedak w końcu zrozumiał...


Odwrócił się i po 10 min był spakowany...
Wyszedł bez słowa...
A nasz kelner stał z boku...
- I co, załatwione... ja się nazywasz ?
- Mateusz..
- No to Mateusz od dzisiaj rządzisz... będziesz umiał ?
- Skończyłem studia managerskie, ale tu musiałem zwyczajnie dorabiać.. dam radę...


Teraz Jurgen się odezwał...
- Ma jakość powrócić do czasów Roberta...
- Oczywiście...
O… Mateusz odezwał się po niemiecku...
- Umiesz ?
- Znam 4 języki, jeszcze angielski, włoski i francuski...
- No to mamy swojego człowieka na odpowiednim miejscu...


Teraz jedziemy, a sprawy finansowe załatwimy następnym razem...
- Oczywiście pani Karolino...
- A... i jeszcze jedno... w następny piątek mam ślub i będzie oczywiście uroczystość tutaj...
- Wszystko będzie perfekcyjnie...proszę się nie martwić..
Wszystko idzie po sznurku...


Gdy wyszliśmy Mariusz nachylił się do ucha...
- Masz knajpę ?
- Mam. po mężu... a co ?
- Nic, rozumiem obawy Anki...
- Przestań.. jeszcze raz i się pogniewam...
- Też Cię Kocham...
Aż się roześmiałam.. umie facet mnie rozweselić... i to jest najważniejsze...


*********

- Aniu... muszę kupić sukienkę na ślub... szkoda twojego sklepu...
- Było minęło... pomogę, ale muszę do fundacji na trzy godziny wlecieć.. o 13 pójdziemy... ok ?
- Pewnie... zajrzę do fabryki... do męża.,...


Mam szalony pomysł, aby mnie wziął... ale nie na biurku Roberta...
Wyciągnę go na godzinkę... i dam mu choćby w samochodzie..


Ale gdy już minęłam bramę.. zadzwonił telefon...
- Tak słucham ?
- Karolinko... Mania z tej strony... masz chwilę... ?
Zatrzymałam auto...
- Mów..


- Mam mały problem... nie dogaduję się z Krzyśkiem ostatnio... a co wspomnę Ciebie... to mnie bierze... umówisz się ze mną ?
- Tylko my dwie ?
- Tak, mam wielką ochotę na seks... z Tobą...
- Widzisz, ja bardziej lubię z facetami...
- Jak masz kogoś, to możesz go też zaprosić.. chętnie popatrzę, a może i dam... nawet ostatnio trenowałam anal...
- Ok... za dwie godziny w mieszkaniu...
- Będę..


Ale menda... już ja jej dam... nie dogaduję się z mężem... kurwa... mąż to świętość, a znając Krzyśka... taki fajny facet, kocha ją... robi dla niej wszystko...
Dobrze, że się wymieniliśmy telefonami...
- Krzysiek...
- Tak słucham Karolinko...
- Macie problemy w łóżku ?
- A skąd wiesz... ?
- Wiem... masz czas ?
- Teraz ?
- Tak , za godzinę... na dwie godziny...
- Znajdę...
- To za godzinę w mieszkaniu... wytłumaczę... ale kup kominiarkę...
- Co ?
- W sklepie.. słyszałeś...kominiarkę... i gumy...


Zawsze nie lubiłam kobiet, które nie szanują swoich facetów, tylko lecą na innych...
Ja, pomimo tego co robię, zawsze po pierwsze kochałam męża... czy tego czy tamtego... sami wiecie...


Pojechałam do fabryki.
Przywitałam się z prawie wszystkimi, wiele osób mnie pamiętało... takich zwykłych... których w ogóle nie znałam...
Wiele z nich pamiętało Roberta.
I pierwszy raz rozmawialiśmy o nim bez mojego smutku...
Wiem, że to on wszystko poustawiał...
I, że w jego zamyśle, mam być szczęśliwa...
I zaczynam być...


Produkcja już zarabia na koszty... więc jest dobrze...
Jurgen zwozi maszyny... w produkcji jest niezastąpiony... a Mariusz jest dobrym szefem...
Czy prowadzi swoją firmę... czy naszą... i tak się zna na podstawach.


- Ukochany, mam dziś spotkanie z żoną, którą swędzi cipka.. muszę ją naprostować... ale przy okazji będę dawać jaj mężowi w ramach tej nauki... mogę ?
- Ale jesteś zawiła… zwyczajnie powiedz, że chcesz się zabawić.. i koniec...
- To nie tak... nie jestem zwykłą ulicznicą, co daje każdemu...


Jak to teraz zabrzmiało... i ile w tym nieprawdy...?
Ale powoli prostuję swoje życie...


- Tego nie powiedziałem i tak nie myślę... zgadzam się kochana...
- No to pa... chce buzi.. ale ładnej...
Och... takie pocałunki... już mi cipka zagrała...


Czas na mnie...jadę..
Pod mieszkaniem już czekał.
- Chodź..



- Posłuchaj...
Opowiedziałam mu rozmowę z Manią...
Spuścił głowę... szkoda...
- Urządzimy ją, jak się nie spodziewa... i rozpalimy wasz ogień na nowo...
- Ale jak ?
- Mam pomysł.. chce dostać faceta... to dostanie...
- O czym myślisz ?
- Będę się z nią zabawiać... a ty wejdziesz w kominiarce, powiedzmy po 10 min i mnie weźmiesz od tyłu.. a potem zobaczysz... już ja umiem kierować uczuciami i podnieceniem...
- Wiesz, że jesteś wyjątkowa ?
- Wiem.
- Aha... masz tu inną koszulę.. niech cię nie pozna od razu...


Już chciałam skończyć rozmowę... ale, jako doświadczona kochanka, zaczęłam mieć obawy...
- Krzysztof... ?
- Tak..
- Jesteś podniecony ?
- Prawdę ?
- Prawdę...
- Jak diabli...
- Hm.. a stanie Ci, jak się zlejesz, d**gi raz ?
- Raczej tak... jak dojdzie do tego, co mówisz, to pewne...


Wstałam... podciągnęłam spódniczkę... i odsunęłam majteczki... aby zobaczył włoski... ( wiem, ogolę się niedługo )
- Zwal sobie...
Jego oczy były wniebowzięte...
Wyciągnął... i zaczął trzepać...
Podeszłam bliżej... dotknęłam pierś... a potem zaczesałam włosy...


- Jesteś wspaniała... zaraz dojdę...
Oj ci faceci... kawałek cipki... uśmiech... i dobre słowo...
Podoba mi się ta historia... jakbym oglądała film...
Tylko w tym akurat gram... a lubię grać...


Podeszłam do niego... blisko...
Chwyciłam go.. i sama zaczęłam to robić...
Ale jęknął... aż się zgiął... i już to czułam...
Podłożyłam d**gą dłoń i od razu zrobiło się ciepło...


Strzelał... i kwiczał...
Fajne, że mu dobrze...
I dużo strzelił... d**gi raz tak szybko się nie zleje...
I o to chodzi...


Poszłam do łazienki umyć dłonie.
Spojrzałam się w lustro...
Fajna jestem... i sama do siebie puściłam oczko...
Wychodząc wzięłam oliwkę i postawiłam na widoku...



*****

 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Po godzinie przyjechała...
Weszła wyraźnie stremowana...
- A może jednak źle robię.. ?
- Teraz chcesz się wycofać.. jak już jedzie facet... ?
- A kto ?
- A czy to ważne.. byleby mocno wyruchał... to co.. ?
- Liczyłam najbardziej na ciebie...
- On przyjedzie dla mnie, spokojnie...


Teraz trochę się rozluźniła...
- Usiądź w fotelu..
Miała ubrane leginsy i top na górze...
Nie miała stanika... co dało widać... już nie po ich wielkości, ale po brodawkach...
Stały jakby były z kamienia...


- Zacznij się dotykać...
Rozpięłam bluzeczkę... wyjęłam piersi ze stanika...
Opierałam się o stolik... tak, że byłyśmy kawałek od siebie...
Jedną ręką dotykała piersi, a d**gą cipki przez materiał...
Szybko zrobiła się plama..


- Nie masz majtek ?
- Nie.. lubię tak chodzić.. szczególnie na seks... fajnie obciera...
- Mała kurewka z ciebie...
- Nie taka mała...
- Ściągnij top...


Ciach, jeden ruch...
Ależ ona ma piękne piersi...
- Ściśnij brodawki...
- Dobrze mi...
- Wiem... mi też...
Dotykałam się bezwiednie...


Nagle słychać otwierane drzwi.
Ona przestała... i zrobiła duże oczy... nawet jakby lekko przestraszone..
Nie odwracałam się... tylko czekałam...
A w momencie, gdy poczułam jego dłonie na tyłeczku, to się uśmiechnęłam...
Mania nie poznała go... bo nadal była zawstydzona...


Podciągnął mi spódniczkę... majteczki poszły w dół.. i poczułam jego usta na tyłku...
Jestem ciekawa na co sobie pozwoli...?
Może na jakieś swoje marzenie ?


Języczek... szybko doszedł do analu...
Ha... to was faceci kręci.. nie ?
- Maniu... co jest... zabawiamy się dalej...
Było to śmieszne... bo brodawki i skóra na piersiach mówiły o jej podnieceniu...


- Ściągnij leginsy...
Aż skoczyła...
- Teraz... chcę cię zobaczyć.. chcemy cię zobaczyć...
Nieśmiało to zrobiła...
Pięknie wygolona cipka...
- Rozszerz nogi i rób sobie...


Moje rozkazy działały tak jak miały...
A nawet z mojego miejsca widziałam wypływające jej soki..
Lubię podniecenie... lubię rozkosz... a jego język mi ją dawał...
Ale nie za bardzo chciałam mu dawać w tyłek, bo plan był, aby zerżnął Manię...


- Włóż mi...
Słyszałam rozrywaną gumę i po chwili poczułam jak wchodzi..
Ale mu stał...!!!
A ta patrzyła i się grzała...


- Dobrze ci suczko ?
- Tak...
Trzy palce były w cipce... a brodawkę tak ściskała, że aż czułam jej ból...
- Zamknij oczy i nie otwieraj...


Podeszłam z nim do niej... klęknęłam i zaczęłam ją lizać...
Aż jęknęła... a ja poczułam jej gorąc...
Teraz moje palce wchodziły w nią... ale od razu cztery..
Była tak mokra, że zaraz ją zgwałcę dłonią...


Musi się tak rozgrzać, aby puściła swoje hamulce całkowicie...
Jego wejścia czułam cały czas..
Obcierał mnie we wszystkich miejscach.. i niestety... działał to na moją niekorzyść..
Mania tak ruszała biodrami, tak pracowała, że ręka sama się wślizgnęła...
Nawet nie krzyknęła... ale jest podniecona...


A ja... jak widzę prawdziwe uczucie, to nie kryję, że jest mi dobrze...
Napięłam się.. i dostałam...
Piękny... długi orgazm...
I dobrze, że załatwiłam Krzyśka przedtem.. bo w tym momencie by się zlał...


Mania nie zauważyła, bo szalała, będąc w swoim świecie...
Jej jęki były tak głośne, że aż byłam zazdrosna...
Pięknie przeżywa swoje szczęście...


Odwróciłam głowę... Krzysiek nachylił się...
- Idź i pobaw się jej piersiami od tyłu...
Obszedł fotel i w pierwszym momencie. gdy ją dotknął, od razu skoczyła...
A ja wtedy przyśpieszyłam...
Idealnie zgrani w czasie...


Nie miała szans... szedł jej następny orgazm i musiała się poddać...
A Krzysiek bawił się jej wielkimi piersiami...
Teraz już jest jej obojętnie...
Byleby było dobrze... byleby podniecenie nie opadło...


Podniosłam się do góry... mam ochotę na jej brodawki..
Ale ręki nie wyciągnęłam...
Mania otworzyła oczy...
- Dziękuję Ci... jestem w niebie...


Co ty nie powiesz... jeszcze nie wiesz, co Cię czeka... ?
- Będziesz mi posłuszna ?
- Tak, możesz robić ze mną co chcesz...
- Mam duże plany... jesteś pewna ?
- Tak, oddaję się całkowicie...


- To teraz mnie wyliż...
Wyciągnęłam dłoń i usiadłam się na stoliku... eksponując cipkę...
Krzysiek ją puścił.. a ona klęknęłam przed mną i od razu zaczęła...
Jemu kiwnęłam, aby wszedł w nią..


Objęłam jej głowę... wcisnęłam głębiej...
- Rób mi dobrze Maniu.. !!!
W tym momencie jej mąż dotknął jej tyłek...
Chciała się zerwać.. ale trzymałam jej głowę...
- Nie przerywaj suko... !!!


Zrozumiała, co to znaczy się oddać całkowicie... zresztą, w głębi siebie, po to tu przyszła...
Krzysiek wszedł w nią...
Czuję jak jego twardy członek wchodzi w mięciutką cipkę, w tę...w której byłem przed chwilą..
Jest lekko luźna... też się nie zleje...


I się zaczęło...
Mania już niczego nie kontrolowała...
Jęczała, wiła się... a jej język świdrował we mnie...
I dostała następny orgazm...


Nachyliłam się do przodu i walnęłam ją w tyłek...
- A to za co ?
- Za rozkosz jaką mi dajesz...
- Nie rozumiem... ?
- Zrozumiesz... rób swoje.. chcę też dostać...
- Włożyć ci dłoń ?


Hm... tego nie miałam w planach... ale jest tak dobrze... a co tam..
- Dajesz... ale mogę trysnąć... jak będę dostawać...
- Nie krępuj się Karolinko.. przyjmę wszystko...
- I wszystko dostaniesz...


Nie wie... ale zaraz się dowie...
Jej zgrabne palce szybko znalazły sposób... i już była we mnie...
A jak nie mam być podniecona... ?
Jestem kobietą...


Szedł następny... a ja... pomagałam jej ręce...
To dopiero był widok... i uczucie...
Prawie Hamburg...
Dostałam... i ona też dostała następny klaps..
Ale teraz od Krzyśka...
Nie odezwała się ani słowem,..


Teraz jest ten czas...
Nachyliłam się jeszcze raz... i rozchyliłam jej pośladki...
Pokazałam mu oliwkę...
Uśmiechnął się...


Wyszedł z niej... nasmarował go... i zaczął smarować jej tyłek...
Na początku nie zwróciła uwagi...
Ale jak zaczął smarować anal… to przestawała mnie lizać...
- Masz mnie zadowolić... !!!


Kiwnęłam głową...
Objęłam jeszcze mocniej jej głowę...
I Krzysiek wszedł...
Jednym ruchem... a ta aż szarpnęła...
Spojrzała się na mnie...


- Oddaję się całkowicie... pamiętasz ?
Schyliła głowę i zaczęła lizać dalej...
Jeszcze raz kiwnęłam głową...
Wiedział co robić...
Wszedł do końca...


Poczułam jej ból... ale wytrzymała...
Spokojnie, zaraz się przyzwyczai...
Krzysiek nie żałował sobie...
Widziałam jak wychodzi z niego złość... jak chce ją poniżyć.. dosiąść... jak mąż i facet...
A ona nie miała wyjścia...


Ale nie podobało się to jej...
Czułam je opór przy lizaniu...
Nie podniecała się, tak jak powinna...
Przypuszczam , ze nie jest przygotowana i dlatego raczej cierpi...
Ale co to nas obchodzi ?


Krzysiek szalał...
I wiele nie trwało... a strzelał w jej tyłek...
Tak rozmarzonego faceta dawno nie widziałam...
Gdy skończył i wyciągnął, ona dosłownie się zerwała i pobiegła do łazienki..


- Jak mam ci dziękować ?
- Zmykaj.. bo się wyda...


Wróciła zawstydzona...
- Co jest Maniu ?
- Nie wiem...
- Przecież chciałaś... nawet podobno trenowałaś anal... ?
- Ale było inaczej...
- Tak mechanicznie ?
- A skąd wiesz...?
- Bo pierdolenie to jedno... a miłość to d**gie...
- Nie rozumiem ?
- Masz wspaniałego męża... a szukasz szczęścia u obcego...
- To nie do końca tak...
- Wiesz co... powinnaś dostać od niego wpierdol... aż zrozumiesz, gdzie jest twoje miejsce...


- A co, twój mąż cię bił ?
Wyczułam hardość w jej tonie...
- Nie, mój mąż mnie kochał i obydwoje wiedzieliśmy, że jesteśmy stworzeni dla siebie... każdy znał swoje miejsce...
- Kochał, już cię nie kocha,... ?
- Umarł... Maniu.. umarł.. i brakuje mi go każdego dnia... obyś tego nie do świadczyła...


Nie wiem, czy to dotrze do niej... ?
- Muszę się zbierać..
Zrozumiała...
Na 13 mam Ankę i szukamy sukienki...


*******

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Babskie popołudnie... jak za dawnych czasów...
Nawet Anka pokazała dwóch byczków... którzy bezczelnie się patrzyli...
To już nie moja bajka... nie za wszelką cenę..
Mam męża i dzieci.. teraz będzie inaczej..


W końcu wybrałam, beżową.. nic i tak innego nie było...
Buty i bielizna...
- Musisz mieć nową.. a może bez pójdziesz ?
- Ania... przestań.. nosi cię ?
- A jakbyś wiedziała.. tak jak ciebie w ciąży..
- Pamiętam... to były piękne dni... ale nie teraz...
- Gadanie... tamci to by nas wygrzmocili...
- Ale Jurgen chyba nie lubi ?
- Ciii... nie wszystko musi wiedzieć... przecież ty mu nie powiesz... daj się skusić...


Samo gadanie już mnie nakręciło... zresztą też byłam w formie...
Gdy życie się uspokaja, to mnie też nosi...
- Ale Aniu... za tydzień mam ślub...
Parsknęła śmiechem...
- Też mi problem... podobno jest jak Robert.. ?
- Ale nie mogę szaleć tak otwarcie...
- To tylko im obciągniemy...
- Jesteś niemożliwa...


Nie powiem, miałam dziś dwa orgazmy i, albo one mnie jeszcze trzymają, albo jej nagabywanie...
Pewnie i jedno i d**gie... bo teraz już mam mokro...
- Jak porządne... czy jak kurwy ?
- Sama decyduj... ja mogę jak kurwa...
- To idź i załatw.. ale tylko obciąganie...
- Mogą się zlać do buzi ?
- Mogą...


Anka poszła, a ja mam dylemat... zadzwonić, czy przemilczeć... ?
Ale czy nie mówienie.. to nie to samo, co kłamstwo ?
Zadzwonię...


- Mariuszku... mam sprawę...
- Tak Ukochana ?
- Z Anką chcemy obciągnąć dwóm młodym i tylko to, mogę ?
- Chcę zdjęcie ze spermą w buzi... zróbcie sobie nawzajem...
- Oczywiście... ale jak co ... to nie mów Jurgenowi.. on tego nie toleruje...
- Ok.. bawcie się dobrze...


Mój ukochany.. zawsze będę dzwonić... nigdy go nie okłamię... nigdy...
Anka wraca...
- Są chętni.. nawet na więcej... ale powiedziałam, że może następnym razem..
- Mariusz chce zdjęcie mojej buzi ze spermą...
- Musiałaś zadzwonić ?
- Musiałam, zresztą i tak się zgodził...
- Idziemy do toalety... po staremu...


Naprawdę mam chcicę... i aż się śmieję...
Minęłyśmy ich z miną pożądania..
Nawet fajni...
Tyłki same chodziły... a cipka krzyczała...
Mam następnego męża i jest tak samo kochany...
Może tacy faceci, to jednak, nie aż taka rzadkość ?


W środku było czysto i jasno...
Anka szybko sprawdziła kabiny...
Weszli za nami...
- Mamy mało czasu, jak mówiłam, zlewacie się i do widzenia...
- Kochane... jak prosicie tak dostaniecie... a gdzie lejemy ?
- Do buzi, poproszę... rzuciłam...


Klęknęłyśmy na środku i czekałyśmy...
Ale to się im podobało... !!!
Jak dwie kurwy... czekające na swoich panów...
Wyciągnęli i podeszli...
Ładne... i jeden i d**gi...


Każda dostała swojego...
Nie wiem, czy się umówili, ale każdy był zadowolony...
Jak pamiętam, Anka nie bierze tak głęboko jak ja...
I się zdziwiłam,... bo brała... i to jak... ?
Oj.. dobrą szkołę musiała dostać dziewczyna od życia...


Nie będę robić zawodów z nią..
Mi wystarczy, że moja cipka chce...
I że jest tak mokra... i, że głowa myśli tylko o tym,. aby wrócić do domu i dać mężowi...
Tak ma być...
Mogę obciągać byczkom w kibelku, ale i tak jestem wierna swojemu facetowi... i tęsknię za nim.


Pociągnęłyśmy.. pojęczeli i zaczęli strzelać...
Tak brałam, aby nie połykać... aby było dobre do zdjęcia...
Lewą ręką wyciągałam już telefon...
Cholera... Anka tak mu jeszcze liże, że szybko nie skończy...


Trudno... wyciągnęłam rękę w jego kierunku...i pokazałam język...
- Poważnie ?
Kiwnęłam głową...
Facet miał taką minę... że o mały włos nie zaczęłam się śmiać..
Ale pstryknął i wtedy wyplułam...


- A po co ci zdjęcie, kolekcjonujesz ?
- Nie, dla męża... ale tego pewnie nie zrozumiesz..
- O kurwa... poważnie ?
- Panowie... dziękujemy... czas na nas...


Klepnęłam Ankę i wyszłyśmy.
- Kurczę... dobrze mi i było, i jest...
- Mi też... jadę do domu.,.. już powinni wracać z pracy...muszę dać Mariuszowi...
- A ja Jurgenowi...
- Czy ty Karolcia czasami nie jesteś w ciąży. ?
- Co ty... ?
- Tak, a oczy to świecą ci się jak ogniki...
- Przestań... chcę... ale nie jestem..
- Ok.. w domu nasikasz i zobaczymy, został mi jeden test..


Aż mi serce skoczyło...
Nie.. to niemożliwe.. jutro powinnam dostać okres..
Szybko wysłałam zdjęcie Mariuszowi i już jechałyśmy.



W domu, jeszcze ich nie było, od razu zaciągnęła mnie do łazienki..
Co miałam robić... ?
Nasikałam..
Te kilka minut było straszne...ale i ... nie wiem.. jakie...


Anka chodziła z nim w ręku..
- Gratuluję... Karolcia jesteś w ciąży...
- Pokaż..
Niemożliwe, dwie kreski... ale jak ?
Przecież to musiałoby być... w ... pierwszą noc...
Tę pierwszą, gdy Robert odszedł...
Boże, co to oznacza ?


- No to dziewczyno będziemy rodzić prawie razem... ale jaja.. powiesz mu ?
- Oczywiście, nawet on tego chciał... ale nie uwierzy...
- Ale jaja... chodź, powiemy dzieciom...
Szłam otępiała...
Chciałam, bardzo chciałam.. ale w ten dzień... ???


Ogólnie dzieci się cieszyły... choć Julia patrzyła się dziwnie na mnie...
Ma już 16 lat, a ja nawet z nią nie porozmawiałam o seksie.
Choć dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej do przodu, ale porozmawiam...
Jole też się cieszyły, ale chyba bardziej z tego, że wracam do siebie...
Cóż... życie leci dalej...


Nie do końca jest wszystko piękne, bo widzę ich codziennie, ale trzymają się jakby w oddali.
Przynajmniej jak Mariusz śpi ze mną


Przyjechali.
Ankę aż nosiło...
- Co jest dziewczyny ?
- Karolina ma coś do powiedzenia...
- Anka...


Teraz już wszyscy się patrzyli na mnie...
- Dobrze... jestem w ciąży.
Oczy Mariusza zrobiły się wielkie... i bardzo radosne...
A potem się zaszkliły...
- Naprawdę kochana ?
- Tak mężu... będziemy mieli dziecko...
Prawie zaczął płakać...
- Ale jestem szczęśliwy... kocham Cię
- A ja jak.,.. uwielbiam dzieci... wiem, że to moja misja... i ta d**ga też...
- Zobaczysz, że pomoże...
- Chcę jeszcze raz dziś obejrzeć ten film...
- Wiem, też go oglądałem już wiele razy... i zawsze warto do niego wrócić...



Popołudnie poleciało, Jurgen chciał wyciągnąć go na picie... ale Mariusz nie pije...
Tylko okazjonalny szampan...
A wieczorem zasiedliśmy wszyscy jeszcze raz do filmu.
I powiem wam... warto... każda scena była wyraźniejsza... każde słowo było ważniejsze... i każdy gest był piękniejszy...
Znowu ryczałam, zresztą wszyscy płakali... a te słowa... --- Ty jesteś Emili... ? --- to jak zdobycie Mount Everest.
I jak ona patrzyła mu się w oczy... w jego oczy...
Wiem, że Robert zrobiłby to dla mnie... i właśnie tak to odbierałam... i dlatego ryczałam jeszcze długo jak poszliśmy do siebie...


Wtuliłam się w niego... w mojego faceta.. w ojca...
Nie rozmawialiśmy o dniu i seksie...
Teraz wydał się tak mało znaczący...
Ot...był i nic więcej..
Naprawdę jest wiele rzeczy ważniejszych w życiu...


Zerknęłam tylko w ich stronę...
Są...
Nawet mogłabym się przyzwyczaić...


***********


Nasz ślub już jutro...
Cieszę się.. ale... moich myśli nikt nie odgoni...
Uśmiecham się... rozmawiam, ustalamy do końca...
Oczywiście w naszej knajpie...
W lokalu Roberta...


Jestem ciekawa, czy zgodziłby się, gdyby był... ?
Pewnie tak, bo go przysłał...
A teraz go nie ma... i sama muszę o wszystkim decydować..
Jakie życie z nim było piękne... takie beztroskie... i szczęśliwe...


Jutro...
Tak ma być, tak miało być i tak będzie...


**********

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W urzędzie nie czułam niepokoju... choć jeszcze rano się bałam..
Bo w nocy próbowali być bliżej...
Moje decyzje na nich nie wpływają...
Trudno...


Uśmiecham się.. znowu... całuję... pijemy szampana..
Wiem, że to jest szczęśliwy dzień... jestem w ciąży z nim... i to dobry człowiek... ale moje demony chyba już nigdy mnie nie opuszczą...
Nie ma nas dużo, Ania wzięła tylko dwie koleżanki i te dwie z fundacji...
Ale jest fajnie, nasze dzieci są za wszystkich niepotrzebnych ludzi...
Dzieci Mariusza nie przyjechały...
Podobno za szybko po śmierci matki... i tak w ogóle...


I pierwsza radosna myśl przyszła od razu po wejściu do lokalu...
Przywitał nas stary kucharz Roberta... pierwszy właściciel...
Ale się uściskaliśmy...
Nawet się popłakał... i tak dziękował, że mógł wrócić..
Młody się spisuje...


Pod wieczór przyszedł do mnie d**gi dobry humor, bo jestem tu, a nie w domu.. ha.. też jest sposób...
I oczywiście naszła mnie myśl, że swoje długi trzeba spłacać...
- Anka.. pomożesz ?
- A co ?
- Muszę dać dupy naszemu młodemu szefowi...
- Ok... pamiętam... o tak... trzeba dać... a ja ?
- Anka... jak Jurgen Cię przyłapie to będzie awantura...
- Samolubna jesteś...


Zaczęłam się kręcić obok niego...
Chcę coś zrobić z tobą...
- A co, pani Karolino ?
- Chcę ci dać dupy... obiecałam..
- Szefowo... nie... to pani ślub...
- Odmawiasz ?
- Nie..
- Masz kogoś, nie chcesz ?
- Nie..
- To załatwione... znasz ten kantorek na tyłach... tam za 10 min..
- Ale...
- Ty pilnuj swoich ludzi... a ja zajmę się moim...


Teraz oczywiście do męża... nie wiem, jak zareaguje na dawanie dupy na ślubie... ale do odważnych świat należy...
- Mężu ?
- Tak Ukochana ?
- Jak mocno mnie kochasz. ?
- Bardzo...
- To wiesz, że lubię zaszaleć..
- Co masz na myśli... ?
- A to, że mąż rogacz powinien być zadowolony, jak jego żona Hotka, da dupy na własnym weselu...


Aż go skręciło...
I tak się spojrzał...
- Naprawdę ?
- Co naprawdę ?
- Zrobisz to ?
- Jak nie pozwolisz, to nie...
- Jak mam nie zezwolić, mi stanął jak cholera...
- Przyniosę Ci jego spermę w cipce... zanurzysz sobie palce... i może nawet obliżesz... a może chcesz jej teraz posmakować i tak płynę..
- Ale ludzie...
- To zrób to dyskretnie...


Rozszerzyłam nogi i wcisnęłam kolano w jego...
Pod stołem zaczął szukać.
Ruch jego palców po udzie zwiększył jeszcze bardziej podniecenie...
Gdy doszedł do majteczek.. wyczuł jakie są mokre...


- Włóż palec do środka...
Włożył...
- Ale jesteś gorąca...
- Wiem... i naprawdę tego chcę... pocałuj mnie.
Pocałował i jeszcze bardziej wcisnął...
Teraz ja jęknęłam...
- Weź do buzi i obliż...
Wyciągnął powoli... i zaczął lizać...
- Kocham cię mężu... idę..


Tylko jęknął...
- Zgadzam się..
Rozumie, że taka jestem, i że to daje mi szczęście...
I w jakimś sensie jemu też...


Wstałam, Anka też... i poszłyśmy...
Już mi ćmiło w głowie, nawet nie myślałam o cipce, bo i tak czułam jak zaczyna cieknąć...
Cudowne uczucie.. uśmiechnęłam się...
Młody czekał... a Anka stanęła na czatach...
Podeszłam, pocałowałam go intensywnie... i sięgnęłam do rozporka...
Stała maszyna... i to dość spora...


- Od tyłu poproszę... i nie pognieć mi sukienki...
- Nie mam gumy...
- Nic nie szkodzi... możesz zlać się do środka...
- A można ?
- I tak jestem już w ciąży... bardziej nie będę..


Podciągnęłam sukienkę... ale majtki zostawiłam jemu...
Nie ściągnął ich od razu... tylko klęknął i zaczął mnie całować...
Ale jego usta mnie paliły...
Chciałam kutasa, a nie pieszczot...
Zaczęłam kręcić tyłeczkiem...


- Proszę..
- To mój pierwszy i pewnie ostatni raz... chcę zapamiętać...
- Nie jestem tego taka pewna...
- Czego ?
- Że ostatni...


Teraz się wpił w cipkę... przez materiał...
Jego język był tak gorący... że aż poczułam w głowie...
- Młody... nie mam tyle czasu... wypierdol mnie...
Zrozumiał...


On wstał, a ja ściągnęłam majteczki... tak do połowy ud...
Jak kurwa... jak w filmach...
I mam w tym cel... po zlaniu muszę spermę zanieść mężowi...
Włożył... aż jęknęłam...
Spojrzałam się w drzwi...


Anka, bezwstydna, patrzyła się i dotykała...
Na razie przez sukienkę... ale miała przecież pilnować...
Dwie brzuchate kurwy... aż boję się, co będzie dalej...


A na razie młody jechał... za dobrze...
Jestem tak nagrzana, że jak nie skończy za szybko, to mnie załatwi...
Na swoim weselu... daję dupy... nawet przy Robercie nie przyszło mi to do głowy...
Jest inaczej... jestem gorsza.. ?


Nie mogę myśleć...
Załatwi mnie... bo już go czuję...
Tak mnie drażni... jego dłonie też parzą...
A gdy dotknął ręką brzuch... to poleciałam...


- Dostałam... Boże... ale mi dobrze...
Musiałam to wykrzyczeć... bo chciałam, aby już skończył...
A ten gnojek położył rękę na szyi i przyśpieszył...


Co robi Anka... pilnuje ?
Co tam...
Weszła do środka i jawnie jeździ rękę po cipie...
Pewnie też się na nią patrzy...
Bo ona na niego na pewno...


Nie mogę... idzie d**gi...
Ale będzie mocny...
Patrzę się na nią... wzrok mi mętnieje...
- Zlej się... !!! krzyknęłam...
Ściska mi szyję... ale mi dobrze...


Powiedziałam to w tym samym momencie,. gdy strzelał...
Ale odlot... Idealnie...
Idealny kochanek... będzie mój...
Zerknęłam na Ankę...
Ok.. będzie nasz...


Poprawiał trzy razy...
Będzie dużo...
Gdy wyciągnął, szybko podciągnęłam majtki...
I wtedy zauważyłam jak Anka mnie minęła...
Co ona robi ?


Niedojebana klęknęła i oblizywała mu...
I jak tu na nią liczyć..
Sama podeszłam doi drzwi...
Aż mi w głowie ćmi...
Ale power...


On objął jej głowę i bezczelnie, wzrokiem zwycięscy, patrzył się na mnie... wciskając jednocześnie w jej usta swojego kutasa...
Piękna scena...
Mógłby ktoś to nagrać.. a przynajmniej opisać...


Ok, opisać, nie nagrywać..
Od razu wróciłam...
- Anka...
Nic...
Ale menda...
- Anka... !!!


- Pies ogrodnika... pa piękny... do zobaczenia...
Wstała... oblizała się i wyszłyśmy...
Teraz to już ona jest gorsza ode mnie...
Zobaczymy, co jeszcze wymyślimy...
Może jednak życie będzie piękne... ?

Szłam i czułam jak mam mokro...
- Karolcia... fajnie się czuję..
- Ja też... taki power, nie ?
- No właśnie... power...
- Tak działają hormony... powinny się uspokoić... za jakiś czas...


- Akurat... pamiętam twoje jazdy... do końca...
- W d**giej ciąży to nasz pisarz brał mnie do przyjazdu karetki... i jeszcze wpierdol dostałam... ale był pijany i potem przepraszał...
- Mamy jego kasę... możesz sobie potrącić...
- Aniu... ja mam pełno, Jurgen ma pełno... po co nam kasa... ?
- Aby wydawać...


Hm.. tutaj trafiła w sedno...
Wydajemy na fundację... ale może coś jeszcze wymyślimy ?


Mój ukochany już czekał...
Cały czerwony... Boże... ale to przeżył...
- Coś Ci jest ?
- Czekam... i trochę się bałem..
- Dlaczego ?
- Bo chcę Cię bronić... i opiekować się w takich sytuacjach...
- Kochany... sama dbam o siebie.. jestem silna kobietą...


Spojrzał się swoim wzrokiem...
- Ok... pamiętam coś innego...
- Oj tam... od kiedy jesteś... jest dobrze...


Nienawidzę kłamać.. ale jak muszę... wychodzi mi to dobrze...
- Chcesz dotknąć... ?
- Tylko o tym marzę..
Usiadłam tak, aby nikt nie widział...
Jego dłoń szukała powoli... a mnie brało od nowa...


Zerknęłam na Ankę... bo akurat przechodziła... z Jurgenem...
Uśmiechnęłyśmy się...
Teraz jesteśmy naprawdę przyjaciółkami...


Dotknął mnie...
Aż dostałam strzał...
- Ale mokro...
- No.. lał jak młodzik...
- Było Ci dobrze... ?
- Nadal jest... jak chcesz to możesz poprawić... ?


Aż go skręciło...
Walczy... i tak się patrzy we mnie...
- Nie kochana... w domu... bierze mnie teraz... ale w moim wieku umiem się opanować...
- I za to również Cię kocham... bo ja jestem żywiołowa... czasami szybciej robię niż myślę..
- Zauważyłem... ale mi to nie przeszkadza... będziemy się uzupełniać... nauczę Cię cierpliwości...


Pocałowałam go...
Mojego prawdziwego teraz już męża..
Pobawiliśmy się jeszcze... ale świadomość, że majtki są cały czas mokre... nie odpuszczała mojego podniecenia...
A jak Anka wróciła cała czerwona... i poczochrana... to nabrałam jeszcze większe ochoty...
Co tu zrobić.. ?


I wtedy spojrzałam na męża...
Stateczny... opanowany,... uśmiechnięty...
Nie... na dziś już koniec...
Jestem przede wszystkim żoną... potem jego sunią... a na koniec hotką...


Po 2 wracaliśmy.
Opiekunki wzięły dzieci według wieku...
Najdłużej bawiła się Julia... ok 1 jeszcze z nią zagadałam...
- Dobrze się bawisz córcia.. ?
- Mamo... jest fajnie... nawet Ci wybaczyłam...


To mnie zmroziło...
- Tak ?
- No wiesz, nowy facet... ale cię rozumiem... każdy musi iść dalej...
- On naprawdę mi pomógł i to ojciec go ściągnął do mnie...
- Słyszałam.. niech tak będzie... zresztą znając ciebie...
- Co chcesz powiedzieć... ?
- Mamo... oglądnęłam wszystkie filmy...


Tego się obawiałam... że kiedyś to ją zmieni...
- Nie jestem już dzieckiem... swoje wiem..
- Julia... nie powinnaś tak mówić..
- Mamo... to normalne, że kobieta chce mieć faceta... a ty szczególnie...
- Julia... !!!
- Mamo...jest ok... mi seks też się podoba...
- Czy ty ?
- Mam 16 lat... i tak późno zaczęłam...


Jezu... ile mnie ominęło... ?
- Powinnam już dawno z tobą porozmawiać...wytłumaczyć...
- Szybko dorosłam... ona też nie była święta,... ale ty przynajmniej nie oszukiwałaś ojca...
- Kochałam go... kocham nadal...
- Wiem...


Przytuliła się...
Moja mała.. a już taka duża Julia..
- Tylko się zabezpieczaj... zawsze w gumie...
- Wiem... wiem, co się jej przytrafiło... ja... zresztą...


Wytarła łzy i poszła...
Ciągle myślę o sobie... a całe życie obok toczy się dalej...
Koniec skupiania się na moich problemach... czas zająć się innymi...


***********
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...