Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

*************


Jurgen prawie się nie pokazywał, wpadał i tylko mówił, że wszystko idzie dobrze...
Podobno musiał wypłacić ok 330 tyś, ale dostał dwa mercedesy szefa.
Młody raz się wygadał, jak leciał kupić akumulatory...
Podobno jeden on dostanie..
Traktowali mnie... jak facet traktuje kobietę..
Niby jestem przyzwyczajona, ale Robert tak mnie nie traktował... rozmawiał, tłumaczył... oni nic...


Bardzo mi go brakuje.
Gdy tak siedziałam sama, to wiele myśl mi przychodziło do głowy...
I nie były to fajne myśli...
Gdyby się nie udało, nie wiem, czym miałabym jeszcze siły ciągnąć to dalej...
Być kurwą, aktorką... zabawką... niby to czasami fajne... ale... nie wiem... ?
Jakbym nasyciła się seksem.
Straciła do niego serce...
Kiedyś już tak było... ale teraz jestem o wiele lat dalej...


Nie widzę teraz nikogo... nie widzi moje serce, ani dusza...
Nie ma prawdziwej miłości.. a bez niej usycham...
Jestem młoda... a czuję się jak stara...
Jak robot... czy chociaż dzieci wynagrodzą mi swoją miłością ?

Znowu dzwoni... mój " mąż "
Podoba mi się ta zabawa, jest nie tyle śmieszna, co przyjemna...
Namiastka... ale sama nie wiem czego... ?
On ma żonę, ja mam Jurgena, przecież teraz będziemy żyć w jednej rodzinie...
Nie będę już musiała nikomu dawać.. a jak Jurgen ie będzie tolerować moich wybryków... to nawet nie dam już nikomu
W moim stanie ducha nawet tego nie potrzebuję...
Są ważne sprawy... przyjemności... ale i są ważniejsze..


A mamy dużo do roboty...
Odbiorę..
- Co tam mężu ?
- Nadal mnie tak nazywasz... to piękne...
- Jak nie chcesz to nie muszę... ale chcę jakąś kotwicę normalności...
- W takim razie, ja mogę Cię nazywać moją żoną.. ?
- Hm... a nie będzie to niestosowne... ty masz już żonę.. ?
- Wiesz jak żyjemy i co ona mi robi... to nie jest małżeństwo już od ok 8 lat..
- Ale zawsze.,.. rozwodu nie macie...
- A wiesz, że w starożytnym Rzymie ludziom np. wystarczyło powiedzieć, że już nie jesteś moją żoną...i to był koniec...
- I co. powiesz jej ?


Cisza...
- Przepraszam... masz rację.. nie będę.. to nietaktowne...
- Może spróbujesz powiedzieć...?
- To ją zabije... to znaczy... ona zabije się mi na złość... aby wszyscy wiedzieli, że to moja wina.. i co wtedy ?
- Aż taka ona jest ?
- Myślę, że nawet gorsza... uważa, że wszystko się jej należy.. a moje życie w szczególności... ona może... ale ja już nie...
- To nie jest normalne...
- Wiem, ale w jakiś pokręcony sposób zdołałem się przyzwyczaić..
- Tak maja najlepsi ?
- Dlaczego ?
- Tylko najlepsze jednostki są w stanie dostosować się do każdych warunków, aby przeżyć.. Ty tak zrobiłeś...
- To nic specjalnego... a może jestem słaby i nie umiem walczyć o swoje... ?
- Każdy sportowiec jest waleczny... inaczej nie doszedłbyś do niczego.. a masz jakieś sukcesy prawda ?
- O tak... zrobiłem 1/2 Ironmana w dobrym czasie...
- A całego też robisz ?
- Jestem za słaby, wiesz ile mam lat... to raczej nieosiągalne... trenuję dopiero do 3 lat...
- Ale walczysz... ?
- Tak walczę...



- Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą...
- Co powiedziałaś,.. ?
- A tak gdzieś słyszałam...
- Na ścianie mam taką zawieszkę na medale i to tam pisze... szok... ale nie ma się co dziwić ?
- Dlaczego ?
- Mówiłem Ci, jesteśmy w jakiś sposób dla siebie stworzeni... ale przepraszam od razu... to wcale nie znaczy, że będziemy,.. albo, że musimy być razem... mogę być dla Ciebie tylko przyjacielem i wspierać Cię w Twoich ciężkach chwilach...
- Może ?
- I wiesz co... w ten sposób też mogę dawać Ci szczęście..
- Jesteś kochany.. zgadzam się.. możesz mówić mi żono... będzie przyjemnie...
- Ok, małżonko... to pa...
- Chwila, a co chciałeś ?
- Tylko Cię usłyszeć i życzyć Ci miłego dnia...
- Dziękuję, jesteś kochany... pa..


Uśmiałam się... obcy facet.. a daje mi radość... niby nic.. ale jest dużo lżej...
Może zrobię dobry uczynek ?
Aparat... majteczki w dół... fotka... pstryk...
Sms... tekst... Dla Ciebie Mężu... To Twoje... poszło...
I od razu lepiej...


****************


Nareszcie, załatwił wszystko... podjechał jakimś wielkim mercem, taki kanciasty... brzydki... nie to, co moje audi...
- Nic lepszego nie dostałeś ?
- Ale co ?
- No samochód ?
- Ale, o co ci chodzi ?
- Nie mieli ładniejszego ?
- Mówisz poważnie ?
- A co ?
- Ten merc kosztuje dużo.... d**gi to samo... to nasze auta... byle czym nie jeździliśmy... to wersje AMG, dostosowane...
- Ile ?
- Tyle co 5 twoich, nowych... oj... kobieto..


Ok... nic nie mówię...
- Kiedy wyruszamy ?
- Jutro z rana... odpocznę... spakuję i wracamy...
- Dziwnie to brzmi...
- Co ?
- Że wracamy... ja wracam... a ty... ?
- Mój dom teraz jest tam gdzie twój...
- Dziękuję ci... pokochamy się dziś ?


Spojrzał się dość dziwnie...
- Nie chcę nic na tobie wymuszać...
- Jestem wolną kobietą i robię co chcę... nie pamiętasz...?
- Pamiętam...


Czuje to co ja...
Dziwność sytuacji... żona jego przyjaciela... wdowa... ale nie do końca... jego...
Wyciągnęłam rękę..
Podszedł, a ja zaczęłam go rozpinać...
O dziwo... ne stał mocno... jakby wiedział co lubię...
Poszedł dużo w gardło...
Jęknął...


Powinien mnie wziąć za włosy...
Ale nie wziął...
Dotknęłam jajeczek... pełne...
Zsunęłam spodnie... on już ściągał koszulę...
Stawał...
I wyglądał pięknie... moja dłoń była mała na min...
Podobało mi się... lubię coś trzymać..


A dam mu dziś jak suczka, niech sobie wyobrazi kogo chce...
Przecież nie znam faceta...
Puściłam go... wstałam... spojrzałam się mu w oczy... i był już inne... podniecone...
Patrząc się na niego ściągnęłam majki... rzuciłam w bok.. i odwróciłam się...
Łózko było dość wysokie... ale pewnie sięgnie...
Sukienkę zaciągnęłam na plecy... i pobujałam tyłkiem...


- Weź... jak swoje... możesz mocno...
Położył rękę na biodrze... i dotknął mnie nim...
Chcę... dzisiaj chcę... wypięłam się jeszcze bardziej...
Schyliłam plecy... zamknęłam oczy...
Niech robi co chce...


Wszedł... powoli... duży... tyle, że ja już byłam mokra.. i gotowa...
Cudowne uczucie... jak wchodzi do końca...
Tylko pierwszym razem się to czuje...
Cofnęłam tyłek... aby dobić...


I pomyślałam... kogo on teraz bierze... ?
Mnie...?
Ma tę podnietę... czy... ?
Bo ja... niestety poszybowałam do ... " męża... "
Ma mniejszego... ale... jakby on teraz mnie brał...?
Szkoda, że nie mogę tego nagrać... ?
Jezu... co ja robię... ?
Przecież daję Jurgenowi...


Pieprzy mnie jak suczkę...
Mocno i jak facet... a nie wiem jak tamten by to robił... ale właśnie o nim myślę..
Już chciałam się opieprzyć... ale to przecież robi mi umysł... albo cipka ?


Oddałam się temu uczuciu... wsunęłam dłoń do łechtaczki... i było pięknie...
Nie wiem, czy nałożyły się doznania... ale odleciałam...
Dobrze, że mnie trzymał... pytanie tylko, czy wyczuł. że dostałam.. bo nie przerywał ani na chwilę...


Dwie minuty później... w trakcie d**giego, zaczął lać...
Nie spytał się, czy może ?
Ale, czy taki facet się tym przejmuje... ?
A jak będzie tak zawsze... ?
To zajdę... prędzej niż później...


I najważniejsze pytanie... czy chcę.. z nim... ?
Teoretycznie nikogo innego nie widzę... i wiele spraw nas połączy...
Nie tylko interesy, bo forsy już nam nie zabraknie, ale coś mnie kłuje... coś nie pasuje...
A chciałabym... tak... chciałabym mojemu facetowi jeszcze urodzić.. prawdziwe dziecko... takie z miłości...


Kurwa... niepotrzebnie tę myśl przywołałam...
Bo najbardziej tylko chciałam Roberta... i jego... dziecko...


Kurwa... kurwa... kurwa... !!!


Po co to... ?
Tyle nieszczęść... i przez kogo.. dla kogo... za co ?


Dobrze, że wyszedł ze mnie, bo chciałam poryczeć...
- Dziękuję...
- Ja również... położę się...
- Zejdę do kuchni, coś ci przynieść... ?
- Nie, dziękuje...


Gdy zamknął drzwi.. puściło...
Poronienie... odebrane następnego... ile mogę znosić... ?
Nie jestem silna... bo jak tylko to wraca... to tak boli...
Przykryłam się... i szlochałam...
Raz na jakiś czas muszę to wyrzucić z siebie..
Oczyścić się i nabrać nienawiści w sobie, aby wiedzieć, po co to wszystko było...


Każde cierpienie, każda łza... wszystko zaprowadzi mnie do Roberta...
Jak to się skończy... to on powróci... i będziemy już zawsze razem...


 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

********************


Rano wyjechaliśmy...
Na dwa samochody, bo on tak chciał...
Na moją sugestię, że może tak drogi samochód sprzedać... myślałam, że mnie zabije...
- To moja duma...to AMG, szybciej twój... ale i tak będą nam dwa potrzebne... nawet Roberta audi już nie ma.
Ok... nic nie mówię... ale jazda w samotności była nudna.
Musiałam, że porozmawiamy, opowiem mu co się działo... jak musiałam sobie radzić.. i co już załatwiłam... ?


Nic z tego...
Zadzwoniłam tylko do Juli... jej szczęśliwy głos wynagrodził mi wszystko...
Sławek już więcej nie próbował... i gnojek ma szczęście... zresztą, nie na długo...
Zatrzymywaliśmy się na kilka postojów, na kawę i obiad..
Mało mówił...
Jakby to był mój chłop... ale i jakby zupełnie obcy...


- Mało mówisz...
- Myślę.
- A o czym ?
- Jak i kogo... ?
- Ale co ?
- Nie mam tego robić. ?
- Nie możesz normalnie powiedzieć ?
- Karolinko, jakie masz plany wobec naszych byłych przyjaciół ?
- Ostre...
- Ok... a wobec Sławka i jej... ?
- To samo..
- A ci co ukradli Ci dziecko ?
- Jeszcze gorsze...
- Widzisz, więc jest o czym myśleć...


- Jurgen, ale będzie czas...
- Kobieto, musi być plan, plan b i c... i plan odwrotu... jak wszystko będzie grać, to można działać.. daj mi to zrobić jako fachowcowi...
- Dobrze...przepraszam...


Nawet nie zareagował...
Ok...rozumiem go... po to go ściągnęłam...
Po 18 zajechaliśmy, Jurgen nie przekroczył żadnego przepisu drogowego... dziwne...
Jola szalała, dzieciaki to samo.
Jeszcze tam zdążyłam kupić im po 10 zabawek. więc były wniebowzięte...
Jola i Jurgen jak starzy znajomi...
Dobrze, że ona mówi po niemiecku, zajęłam się więc dziećmi...
Ale miałam wrażenie, że dla nich jakby czas nie istniał... wczoraj byłam i dziś też jestem...


Ok 20 postanowiłam pojechać do Juli..
- Jadę z tobą...
- Spokojnie, dam sobie radę...
- To nie podlega dyskusji... jestem dla Ciebie i tak masz się zachowywać..
- Dobrze.


Stanęliśmy za zakrętem, aby przypadkiem nas nie widzieli.
Po 10 minutach wyłoniły się trzy postaci..
Julia i chłopcy...
Uściski, pocałunki... i płacz...
Nawet oni płakali...
I prawe Jurgen, bo tak się do niego przykleili, jakby do ojca...
Nawet ich rozumiem... on jest jedynym męskim łącznikiem z dobrymi czasami...
Po kilku tygodniach dowiedziałam się, że jak Robert został sam z dziećmi, to Jurgen przyjechał i mu pomagał... więc, był jak brat ojca...


Dzieci opowiedziały jeszcze raz wszystko... jak piją, jak się pierdolą... jak ona załatwia dupą za niego, jak przychodzą dziwni ludzie i jak niszczą pamięć ojca..
Miałam wrażenie, że to ich najbardziej boli...
I to, że nienawidzi Juli...
Ona nawet nie podnosiła głowy... tylko trzymała mnie za ręce...


- Jak teraz będzie, zapytała się pierwsza ?
- Zrobimy sprawę sądową i zobaczymy na czym stoimy, mam dobrych prawników, nawet sędziego...
- Ale sądy pracują powoli... to może trwać miesiącami...
- Wiem, ale jak zaczniemy za szybko, to dostaną argumenty przeciwko nam...
- Jurgen... !!! krzyknęła... Julia...


Spojrzał się na mnie... wzruszył ramionami..
- Zobaczę... potrzebuję kilku dni... może dwa tygodnie... ok ?
- Ale ...
- Jak najszybciej... dodała...
- Dobrze...
- Tylko nie się wygadajcie... będziemy w kontakcie... a... i potrzebuję ten laptop z nagraniami...
- Przyniosę następnym razem...


Ukochaliśmy je i poszły...
Boże, jakie to jest ciężkie..


- Co myślisz ?
- Potrzebujemy człowieka od wywiadu...
- To znaczy ?
- Robert miał faceta, jakiegoś detektywa...
- Rozmawiałam z nim, jak wyszłam ze szpitala, mam jego numer...
- No widzisz... zaczynamy..


Zadzwoniłam i umówiliśmy się na jutro.
Gdy wróciliśmy, to zrobił się problem ze spaniem... bo moje łózko było pojedyncze...
Jurgen stwierdził, że prześpi się na podłodze...
Jola aż skoczyła...
- Ale jak ?
- Normalnie, nie raz w wojsku tak się spało, a nawet dużo gorzej..
Po ukąpaniu dzieci i nacałowaniu się... poszliśmy spać.


Oczywiście męczyło mnie to, że powiedzmy " mój " facet śpi obok i nic...
Obudziłam się w nocy, spocona... albo tak grzali, albo z nerwów...
Po cichu wstałam do kuchni...
Gdy już napiłam się i chciałam gasić lamkę pod szafką... wszedł Jurgen..


- Nie mogę spać...
- Ja też..
- Leżysz na podłodze, to dlatego...
- Nie... coś mnie męczy...


Spojrzałam się na niego... wzrok naprawdę miał gdzieś w oddali...
Nie zauważył nawet jak podciągam koszulkę nocną...
Szybko przejechałam ręką po cipie... cała mokra... oczywiście...
Przeszłam obok niego i oparłam się o jego róg siołu...


- Ulżyj sobie...
Odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się...
Takich oczu jeszcze nie widziałam...
Jakby wrócił w odległego kraju... i nie wiedział co się dzieje...
Ale... co jak co... krągły, kobiecy tyłeczek... zawsze jest pociągający...


Powoli wyciągał go z bokserek...
Już stawał...
Gdy położył rękę na biodrze, to od razu nabrałam jeszcze większej ochoty...
Wypięłam się... tak, że dotknął ją...
- Wejdź... tylko po cichu...


Jego westchnięcie, gdy dobił do macicy... było piękne...
I męskie... jakby spełniał sen...
Wchodził powoli, a mnie zaczęło od razu rozpierać...
Tak, on będzie cicho.. a ja ?
Czy wytrzymam?


Dlaczego tak jest mi dobrze... ?
Dlaczego tak mocno odczuwam ?
Czyżbym była zadowolona ?
Zadowolona matka i suczka... ?


O tak... jestem już u siebie... i zaraz zacznę odbierać wszystko co moje...
I wszystkim... !!!
Odwróciłam głowę... spojrzał się...
- Mocniej... !!!
Ale on tego nie zrobił... drażnił mnie i dobijał... swoją wolnością...
Tak pragnęłam mocnego wyruchania... a on się znęcał nade mną... i cholera... skutek był odwrotny...


Doszłam szybciej, niż przy ostrym seksie...
Gnojek... ale mój... i na swój sposób kochany...
Zlał się zaraz po mnie... znowu do środka...
Ostatni raz... musimy sobie coś wytłumaczyć...
Ale to jutro... bo od razu poczułam się zmęczona...
Dostał buzi i nawet nie wiem, jak to się skończyło...


*******************


 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rano, jakby nic się nie stało..
Pojechaliśmy na spotkanie.
Facet się ucieszył... taki niepozorny... Janusz pamiętam...
- Witam panią Karolinę ponownie...
A z Jurgenem przywitali się jak starzy znajomi...
- Jest kilka spraw, które trzeba uregulować..
- Cieszę się, że znowu współpracujemy...
- Ja też... odparł Jurgen.


Mam kilka pytań...
- Czy Robert ma jakieś długi u pana ?
- Nie, zdarzył się rozliczyć..
- Dobrze... teraz najważniejsze... Sławek i pierwsza żona Roberta... oraz Wojtek, ten od pieniędzy...
- Przyglądałem się obydwóm i coś nie co wiem.. podejrzewałem, że ta wiedza się przyda, tylko jak zobaczyłem panią Karolinę..
- Robert wiedział z kim pracować.. słuchamy...


- Sławek robi to co zawsze, gra i przegrywa... teraz to karty.. ma długi i o dziwo jakoś je spłaca...
- Ok, wiemy jak, wyprzedają majątek Roberta.. coś o fabryce wiadomo ?
- Jest ogólnie kryzys, ale oni idą ku upadłości... zwalniają ludzi... i za chwilę fabryka będzie za bezcen...
- Bez przesady, tak są cztery hale... zawołałam...
- Pani Karolino, puste hale, to jest darmocha...
- Ok, spokojnie... a Wojtek ?


- Hm... Wojtek to jest ktoś... prowadzi swoją fundację...
- Ona nie jest jego tylko moja... ukradł mi ją...
- Przepraszam, nie wiedziałem...
- Do rzeczy...
- Więc... prowadzi i wielu z miasta tam się udziela, dostaje dotacje i urządza imprezy... jest znany...
- Dobrze, a jakieś brudy ?
- Podobno dziewczyny nie tylko mieszkają z dziećmi, ale i muszą dziękować sponsorom...


- Bardzo dobrze... trzecia sprawa... we wiosce... takiej a takiej... mieszka fryzjerka, która ma zakład na ul.... chcę wszystko o niej wiedzieć...
- Rozumiem
- I najważniejsza sprawa...Karolino... teraz ty...
- Rodzina Leśniewskich, on i ona psychiatrzy, pracowali w naszym szpitalu psychiatrycznym, wyprowadzili się ok 1,5 roku temu, z dzieckiem... muszę znać ich adres.
- Zrobi się, to będzie proste...
- Proszę, tu jest 10 tysięcy euro... i jak najszybciej...
- Nie trzeba...
- Ma tak być... a gdzie Sławek gra ?
- Jak to gdzie... w restauracji Roberta.. teraz on jest tam szefem...


Jak mnie szarpnęło...
Kurwa... Sławek szefem w knajpie mojego męża... parodia historii...niedoczekanie...
W tej samej knajpie, w której dostał wpierdol... poprzednim razem... ale musi się czuć... !!!
Jurgen podziękował... a ja od razu...
- Jedziemy tam, mam kelnera, który jako pierwszy facet mi pomógł, gdy wyszłam ze szpitala, nakarmił mnie i powiedział, że będzie moimi uszami...
- Karolinko... jesteś stworzona do tego...
- Widzisz, też się przydam...


Pojechaliśmy... oczywiście był i nas poznał...
- Pana Jurgena to ja też znam...
- Nie pamiętam...
- Bo na samym końcu zacząłem pracować... ale historie słyszałem...
- Musimy wiedzieć komu Sławek jest dłużny, z kim się rozlicza... i te sprawy...
- Ok... to jest Szprycha, stary znajomy... urządzają karciane zawody, a że Sławkowi nie idzie, to przegrywa dużo... podobno śmieje się, że ma szczęście w miłości...
- Są inni ?
- Są, jest taki, co skupuje długi... i potem robią naciski... i wiem, że ma Sławka mocno w garści...
- Możesz dać mu słowo, że chcę pogadać... ?
- Jasne... a dziś coś podać... ?
- Nie, tylko interesy... zadzwoń...


Gdy wyszliśmy Jurgen był zadowolony.
- Dobrze idzie nie ?
- To zależy... ale źle nie jest...
- A co ?
- Wszędzie są mendy... czemu się dziwię... ?
- Ale poradzimy ?
- Tak, Karolinko...


*************


Po trzech dniach był telefon, że czeka na 16...
Pojechaliśmy, na początku trochę był nie sos, że jadę.. ale jak się dogada beze mnie ?
Gdy weszliśmy to kelner od razu kiwnął na stolik w głębi sali..
Gdy podchodziliśmy to zaczęłam się denerwować...
Znam tego faceta...
To będzie on.,. bo siedzi sam...
Pamiętacie pierwszego kochanka po wyjściu ze szpitala... z tej knajpy ?
To on... bez dwóch zdań...


Podeszliśmy...
Wstał i pierwsze na mnie...
- O. Pani witraż...
- Pamięta Pan... ?
- Takich kobiet się nie zapomina..


Podszedł do mnie, pocałował w rękę i w usta...
Jurgen stał i miał tylko wielkie oczy...
- To mój przyjaciel i kochanek... może będzie dobrze... ?
- To mój człowiek, ochroniarz z Niemiec... Jurgen..
- Ktoś chciał rozmawiać o Sławku ?
- To właśnie my..
- Ok, mówię po niemiecku, więc się dogadamy... o co chodzi ?


- Podobno ma Pan jego jakieś długi ?
- Jestem Marek... możemy ?
- Oczywiście... ja to Karolina...
- Wiem, dowiadywałem się...
- Tak, a dlaczego ?
- Wiesz Karolinko dlaczego...


Zawstydziłam się... jasne, że wiem...
Opowiedziałam w skrócie, co będzie się dziać w życiu Sławka i jakie on ma plany ?
- Ok, sytuacja zaczyna się zmieniać... tego nie brałem pod uwagę.. i teraz jestem w kropce...
- Dlaczego ?
- Bo miałem ochotę na fabrykę.


Odwróciłam się do Jurgena i wytłumaczyłem, że znam gościa i najpierw spróbuję sama z nim pogadać...
Kiwnął głową..
- Marku... gdy wygram sprawę w sądzie, fabryka będzie z powrotem moją własnością, zresztą jak to chciałeś zrobić ?
- To proste, ona płaci jego rachunki... i ona ma fabrykę...
- O... tu jesteś w błędzie, ona zarządza nią... ale fabryka należy do dzieci...
- Jak do dzieci ?
- Po śmierci ich ojca one odziedziczyły, a ona jest tylko ich opiekunką prawną.
- A skąd to wszystko wiesz ?
- Jestem w temacie i to bardzo...
- Ok... czyli jak rozumiem... gdyby Cię nie spotkał, to za jakiś czas miałyby worek nadziei i pusty portfel ?
- Tak to widzę...
- Czyli, jesteś nie tylko dobrą kochanka... ale jeszcze moim aniołem stróżem... ?
- Pięknie to ująłeś... podpuszczaliby cię i wydoili z kasy... do nich nie należy nic...
- Ale dość regularnie spłaca go..
- Tak, sprzedaje rzeczy mojego męża...


Spojrzał się i otworzył oczy...
- Jak twojego męża ?
- To ja jestem prawowitą żoną Roberta... ona jest jego pierwsza i nic nie ma... i za chwilę odbiorę jej moje dzieci... i całą resztę...
- O kurwa... ale kanał... o.. przepraszam...


Uśmiechnęłam się... jestem dobra... los mnie lubi... nareszcie... idzie lepiej niż zakładałam...
- Karolino... spadłaś mi z nieba... już d**gi raz...
- Ty, Marku mi też... bo teraz musimy obgadać interesy... ile umoczyłeś... ?
- Jakieś 350 tyś...zostało, ale... zaczyna mieć problemy... ostatnio spłacił tylko 200...
- Tak, samochodem Roberta..
- Ostro gra...
- Zbiera się, facetowi nie idzie karta, to nałóg... dlatego chciałem to wykorzystać... i doprowadzić do ostateczności..



Spojrzałam na Jurgena...
- Teraz ty będziesz rozmawiać...
Wytłumaczyłam mu szybko co i jak..
Jego uśmiech był bezcenny...
- Mam plan... trzeba go utopić... i teraz tylko jest pytanie, czy zgodzisz się na zabawę... ?
- Konkrety...
- Spłacę wszystkie jego długi.. ale to między nami... ma pójść w miasto, że on nie daje rady...
- Rozumiem, chcesz go wykończyć...
- Coś w tym rodzaju...


Odwrócił się bokiem do mnie i puścił oczko..
- Dobrze, załatwię to, ustawię dobrą partię...
- Jak chcesz to powiedz, żeby wziął swoją kobietę, lubi nią płacić...
- Jak nią ?
- Ona dupą spłaca jego długi...
- Oj... to długo by to trwało...
- Wiemy, że to nierealne... ale chodzi o coś innego... ona ma się pojawić i ma to zrobić.. aby to też poszło w miasto... a ja zapłacę za nagranie tego...
- Ok... widzę, że dobrze trafiłem... bo z wami to raczej nie chciałbym mieć do czynienia...
- Mamy bardzo konkretne plany i każdy kto wejdzie nam w drogę... albo będzie przyjacielem... albo wrogiem...
- To co.. zostaniemy przyjaciółmi... ?


- Moim i tak jesteś... powiedziałam...
Uśmiechnął się...
- To Twój facet ?
- I tak i nie... robię co chcę...
- Czyli można Cie zaprosić na kawę, bez niego ?
- Oczywiście, ale dopiero wróciliśmy i mamy tysiące spraw na głowie...
- Skąd wróciłaś ?
- Wyciągałam go z więzienia z Niemiec i powiem, łatwo nie było..
- O... to taki gość... ?
- Nie chcesz z nim zaczynać.. uwierz na słowo...
- To widać.. ale pomyślisz... ?
- Już odpowiadam --- TAK...


Uśmiechnął się. zresztą ja też...
Jak nie Jurgen, to może on... ?
Nie wiem, ale facet ma klasę.. i jest przystojny...
Cóż, jestem wolna.. i może warto z tego zacząć korzystać... ?


- Zmieniłaś się od naszego tamtego spotkania...
- Nie aż tak bardzo... nadal jestem posklejana... jak ten witraż...
- Pamiętam... i zobacz... nie skaleczyłem się i Tobie to zawdzięczam..
- Będzie dobrze... a potem się pokochamy...


Klepnęłam Jurgena.. i gdy już mieliśmy wyjść kiwnęłam na kelnera...
- Jesteś osobą, która pierwsza mi pomogła... gdy tego najbardziej potrzebowałam...
- Ja taki jestem...
- Ale dziękuję ci ...
- Nie trzeba...
- Jak to się skończy i ta knajpa wróci do mnie, będziesz tu szefem..
- Ale pani Karolino...
- Spokojnie, my o swoich dbamy.. to rodzina... zapamiętaj...
- Dobrze...
- Tylko będziesz musiał jedną rzecz zrobić... jak to w rodzinie...
- Jaką ?
- Przyjemną, ale to potem... oczy szeroko otwarte... pamiętaj...


Hm... rodzina to rodzina, obowiązki, ale i przyjemności... dam mu z chęcią...


Jadąc tym kanciastym mercem czułam jego moc...
- Jurgen... i co ... idzie ?
- Karolina, jesteś the best... byłaś i jesteś wielka...
- Mam wiele kontaktów... zaraz bijemy do prawników... czas ruszyć maszynę...
- Ale beze mnie.. nie lubię i niech mnie nie widzą...
- O nie... muszą Cie zobaczyć... mają się przestraszyć... i wiedzieć, co ich czeka jak nie będą się starać...
- Zaczynam się Ciebie bać...
- Ja, kochany, dopiero się rozkręcam.. skręć gdzieś ... obciągnę Ci...


Dwa razy nie mówiłam...
Ale zrobił coś dziwnego...
Stanął na parkingu marketu... dosłownie za zakrętem...
Rozglądnęłam się... z zaciekawieniem... co tu robimy ...?
A on... rozpiął spodnie i go wyciągnął...
- Ok... bierz go...


Mój Jurgen się wyrabia...
Ciemn szyby... a co tam...
Wzięłam... hm... to jest przyjemność...
Od razu wcisnął głowę... teraz facet wie, jak to się robi...
Oddałam się temu...
Jego dłoni... ruchowi bioder... to nic, że ślina kapała...
To nic, że był moment, że charczałam...
Przyjęłam jego strzał z połykiem...


No... nie do końca... ale mam chusteczki...
Wytarłam go, jak panienka swojego Pana..
I on był zadowolony i ja...
Lubię przyjemności, te swoje... ale i bardzo lubię silnych facetów...
Gdy wycierałam usta... uśmiechał się.
Nic nie powiedział... tylko ruszył.. z kopyta...
Jakby się należało.. cóż...


- Gdzie jedziemy... do domu ?
- Nie... jedź na targ...
- Po co ?
- Jedziemy zrobić pierwszy dobry uczynek...
Jedziemy do Ani...


Gdy zaparkował, od razu pełno gapiów...
- A ci, to co ?
- Ci... Karolinko, znają się na autach...
Nagle ktoś krzyknął...
- Ile ma koni ?
Przetłumaczyłam...
- Powiedz 630... AMG...
Powtórzyłam... choć nie wiem, co to oznacza... ?
Ale po ich minach... widziałam, że oni wiedzą...
Cholera... teraz nawet ja się poczułam lepiej...


- Gdzie idziemy... ?
- Po Ankę...
- Tu ?
- Tak, tu...

 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie widzę jej... idę do budy obok...
- Anka gdzieś jest ?
- Ma klienta... musisz poczekać...


JA... ???
Ja... nie czekam... ale mnie wzięło...
Wchodzimy do budy...
- Anka... wychodź, koniec pracy... !!! ...koniec pierdolenia...
- Jurgen, jak co, to lej po gębie...
- Ok..


- Anka, to ja Karolina... wyjdź...
Otwierają się drzwi... to ona...
- Przestań, mam klienta...
- Koniec kurewstwa... zabieram Cię... jedziemy...
- Co ty .. ?
- Zobacz, kogo mam... Jurgen... pokaż się...


Nagle ktoś szarpnął Ankę... i wypatrzył się jakiś oblech...
- Jeszcze nie skończyłem... wracaj kurwo...
- Anka, masz sekundę ... już...
- Zapłaciłem... wrzeszczał...


Podeszłam do niej.. teraz ja ją szarpnęłam za rękę...
- Idziemy...
- Ale..
- Aniu... idziemy... zostaw to życie... obiecałam ci..


Wtedy wkroczył Jurgen...
Gość już ani słowa nie powiedział... bo w tej budzie Jurgen wyglądał jak wielkolud...
- Muszę pozamykać wszystko...
- Aniu... nie rozumiesz... to nie jest nic warte... zostaw wszystko... jesteś wolna...


Jak ona wyglądała... miała wiele lat za dużo i wiele niepotrzebnych...
Przestraszona,... wychudzona...
Rozglądała się nerwowo...
- Aniu... jedziemy... mam forsy jak lodu... zostaw wszystko... już się skończyło...
- Naprawdę ?
- Tak kochana... naprawdę...


Chwyciłam ją mocno za rękę i dosłownie ciągnęłam za sobą...
Ludzie dziwnie się patrzyli...
I jeszcze ten gnojek z budy wyskoczył...
- Zapłaciłem za kurwę... kto mi odda kasę.. ?
- Jurgen...


Cofnął się... dosłownie wystawił rękę i gość odbił się od niej... i coś powiedział po niemiecku... ale nie zrozumiałam...
Szliśmy do auta... tylko odjechać... zostawić ten świat...
Ale przy aucie pełno dzieciaków...
Ledwo się przecisnęłyśmy...
Usiadłam się z nią z tyłu... Jurgen ruszył i z każdym metrem jazdy czułam się lepiej...
Ania tak się wtuliła we mnie... jak dziecko...
Małe... przestraszone... dziecko...
- Już dobrze Aniu... już dobrze... jedziemy do domu...

Kierowałam go do mieszkania.
Tam ją usadowię...
Szła prawie nieprzytomna... tyle, że czułam od niej alkohol..
Gdy weszliśmy wciągnęłam ją pod prysznic... i puściłam trochę zimnej...
- Aniu... musisz wrócić... koniec z tym.. rozumiesz... koniec... !!!


Była słaba... nie chciałam dopuścić myśli, ale zaczynałam podejrzewać, że jeszcze coś wzięła...
Widziała tylko łóżko...
Ułożyłam ją... i spojrzałam na Jurgena...
- No co ?
- Nic, to wrak człowieka...
- Nie znasz jej, dała ci kiedyś dupy...
- I co z tego... takie dziewczyny nie wracają...
- O mnie też tak mówili... a wróciłam... zabraniam Ci tak mówić...
- Jak chcesz..
- To moja przyjaciółka i zostanie z nami... nie pamiętasz jej z domu Roberta...
- Jej tam nie było... może tylko na początku...


Ma racje, przecież Wojtek i Renia od razu wszystkich odseparowali...
- Zostaniesz z nią, aż się wyśpi... i zadzwonisz.. ja jadę do dzieci, a potem pojedziemy do prawników...
- Dobrze.


Niech myśli co chce... tak zrobię i tak ma być...
Po godzince zabawy z dziećmi i zrobieniem relacji Joli zadzwonił...
- Obudziła się, przywieź jakieś jedzenie...


Gdy jechałam po kebaby zobaczyłam tę ulicę.
Ulicę wróżki...
Cholera, nie mam czasu... może jutro... ?


*********

Anka wyglądała strasznie...
- Aniu, co się stało... przecież, nie było mnie dwa miesiące... ?
- Słabe tygodnie... musiałam...
- Ale ty bierzesz ?
- Też byś brała... spróbuj takiego życia...
- Dobrze, koniec, więcej tam nie wrócisz, zostaniesz z nami w tym mieszkaniu, a potem zamieszkasz z nami i dziećmi, dobrze ?
- Tak, ale mam kilka długów do spłaty... i będą mnie szukać...
- Ile ?
- Ok, 4,5 tyś...
- Zapłacę, mamy forsę, nie martw się... komu wisisz. ?
- Buda nr 36, Jarek...


Nie będę się pytać za co... bo to bez znaczenia...
Pojadę i zapłacę...
- Aniu, zjedz, zostaniesz tu, my z Jurgenem załatwimy sprawę i wrócę...
Kiwnęła tylko głową...
Boże, jak mi jej żal, wróciłam w samą porę...


Przed adwokatem zajechałam na ten targ, ale kazałam mu stanąć z d**giej strony na parkingu.
Zmieniłam w kantorze 1100 euro i poszliśmy.
Buda 36... jest...
- Z szefem proszę..
- A kto pyta ?
- Forsę chcę oddać...
- Ok...


Z tyłu wyszedł mały, łysy facet...
- Płacę za Ankę... 4,5 ..proszę.. jakieś kwity są ?
- My tu skarbowego nie lubimy... słowo jest słowo...
- Załatwione.. ?
- Nie do końca...
- Kurwa... Jurgen zapierdol go... !!!


Jurgen nie zareagował, bo po polsku to powiedziałam...
Za to facet skoczył od razu...
- Spokojnie, jest dobrze... coś mi się przywidziało...
- Mogę wrócić w każdej chwili... pamiętaj...



Wyszliśmy... podoba mi się obecne życie...
Widzę, że los jest łaskawy... nie ma Roberta... i może już nie będzie... a żyć trzeba.


**********


Teraz do adwokata...


- Jest szef ?
- Jest, ale zajęty...
- Powiedz słonko, że Karolina przyjechała...
- Ale...
- Ja pierdolę, czego nie rozumiesz, już...


Wiem, nosi mnie i jestem chamska... ale bez przesady...
- Szef prosi...
Jakbym mogła wzrokiem zabić... to byłoby krucho z nią...
- Karolinko... jak przyjemnie cię widzieć... a to pan Jurgen ?
- Tak...


Przywitali się... patrzyłam się na niego.. i zobaczył to, co miał...
Bo niestety Jurgen tak wygląda... facet szafa, a to, że jest w garniturze nie zmienia jego twarzy...
Włosy króciutkie, wygolony i te łapy...


- Dobrze, że już jesteś... bo czas już zacząć... sędzia Jarek też się dopytywał, mogłaś dać znać, że wracasz..
- Do końca nie znałam terminu...
- Ok... jest tak... za miesiąc sprawa trafi na wokandę...
- Nie można szybciej ?
- Dwa tygodnie musi leżeć poczta... nie da rady...
- Dobrze...
- Boję się, że będą przeciągać... żeby odwlec.. ale po to jest Jarek... nie martw się.. póki będzie w naszym sądzie to sprawa jest wygrana...
- Czyli mogą iść wyżej ?
- Raczej spodziewałbym się tego...
- Hm... dobrze... działajcie... jakaś kasa jest potrzebna ?
- Nie... a co ?
- Teraz już nie zbieram, mam swoją... to znaczy naszą...


Klepnęłam Jurgena w klatę...
Jak w kamień... celowo... niech patrzy... niech powie i Andrzejowi, prokuratorowi i Jarkowi...
Niech wszyscy wiedzą, że z nami się nie zaczyna...



Gdy wyszliśmy... zadałam nu głupie pytanie Jurgenowi...
- A broń będzie ci potrzebna ?
- Będzie, choć nie aż tak... a co ?
- Bo nie wiem, jak się to załatwia...
- Karolinko... w aucie jest skrytka... wszystko mam...


Uśmiechnęłam się...
Wzięłam go pod rękę i prawie jak małżeństwo szliśmy do auta ?
A gdy weszłam dostałam czkawki...
- Co jest ?
- Nie wiem... ktoś mnie wspomina...


Kurwa... !!!
Kurwa... !!!
Robert...
- Jurgen, muszę na cmentarz...
- O cholera... zapomniałem...
- Ja też... ale wstyd...


Zaćmienie w głowie... totalne...
Tak pędzę, że zaczyna mnie z tyłu brakować... jak mi wstyd...
Mój ukochany...


Siedziałam godzinę... świat stanął...
Jurgen usiadł się na ławeczce i nic nie mówił...
Rozmawiałam, przepraszałam, pytałam się, gdzie jest... ?
I cisza... którą zawsze lubiłam... teraz mnie bolała...
Odszedł... nie chce na to patrzeć... coś źle robię... ale dlaczego jest tak wspaniałe... ?


Nawet jakbym się zatrzymała... to i tak nie zobaczę... dlaczego ???
No nic... idziemy...
Nagle Jurgen zaczął...
- Pamiętam to, jakby było wczoraj...
- Szkoda, że ja nie...
- Mogę opowiedzieć...
- Nie chcę... wiem, że będę płakać... pewnie jak wszyscy... nie chcę... bo...
- Bo co... ?
- Bo nic...


Ja wiem... jestem tak daleko..., jest tak fajnie...a jestem tak blisko krawędzi...
I nie chcę wracać... najpierw dzieci... potem sobie popłaczę...


- Jurgen... skręć w tamtą uliczkę... muszę sobie pogadać z jedną babką...
Stanął.. a ja, z duszą na ramieniu... weszłam po schodach...
Pukam...
- Można... ?
- Tak proszę...
- Dzień dobry...
- Czekałam na panią...


Akurat... już mnie wkurwiła...
- Przecież dopiero wróciłam...
- Pani nigdy nie wyjechała...
- Ale to nieprawda...
- Ciało jest jednym, a duch d**gim, proszę usiąść...


Rozłożyła karty...
Nie mam pojęcia co można w nich widzieć... ?
d**gi raz rozłożyła...
- Jak poszło, zapytała się... ?
- Długo, ale skończyłam.
- Niczego pani nie skończyła...
- No tak...
- I niech pani nie kończy...
- Dlaczego... ?
- Każdy początek jest zarazem końcem...
- Co to oznacza... ?
- Zależy, co jest dla kogo ważne... sprawy dnia codziennego.. czy życie ?
- Ja muszę zrobić to, co zrobię... muszę...
- Pani wybór... dobrze chociaż, że ktoś czuwa... 150 zł poproszę...


Kurwa, znowu... zapłaciłam i wyszłam...
Jak tę babę rozumieć... zrobię swoje i umrę ?
Dlaczego miałabym umrzeć ... ?
Robert będzie czuwać ?
A kto inny... ?


Już chciałam powiedzieć... pierdoły... ale zadałam sobie pytanie...
Jestem w stanie to zrobić... czy nie... ?
Co jest dla mnie ważne ?
Tylko jedna odpowiedź... dzieci...
Nie mam wyjścia...
Idę pod prąd...
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

**********************


Wróciliśmy do Anki...
Wyspana wyglądała lepiej...
Opowiedziałam co i jak, co będziemy robić, jakie mamy plany i jak to się skończy...
Siedziała i kiwała tylko głową...
- Tego chuja Wojtka, powinniście zajebać... on powiedział mojemu... tak by się nic nie stało...
- Bo byłaś niewygodna, chcieli Cię zdyskredytować... wiedzieli, że będziesz walczyć o mnie...
- Oddałabym życie za Ciebie...
- Wiem Aniu... wszystko naprawimy...
Ustaliliśmy, że będzie dochodzić do siebie, tylko odpoczynek i ewentualnie nam pomagać..


Mieszkaliśmy z Jolą i Jurgenem razem, ale ona taktownie czasami wychodziła z dziećmi na plac zabaw...
Wtedy dosłownie rzucałam się na niego.. i nasz seks był niesamowicie impulsywny...
Czułam energię.. siłę... zaraz wszystko się skończy... i to dodawało mi ochoty...



Jednego dnia od rana mnie nosiło... ale w łazience zobaczyłam krwawienie...
Okres... teraz... ale byłam zła...
Jakoś Jurgen nie za bardzo przepad za analem.
Kilka razy proponowałam, a on to zbył...
Trudno, ale dziś mógłby mnie wziąć w tyłek...
Jak go skusić ?


Dodatkowo moje piersi zrobiły się strasznie tkliwe... i wrażliwe...
Co je dotknęłam to szły iskry...
Nie brał mnie już od trzech dni...i dosłownie wariowałam...
Znalazłam w szafce Joli jakiś piling cukrowy..
Pierwszy raz go zobaczyła,,, tłusty krem pełen ostrych ziarenek...
Hm... Jola też dba o siebie...
I w szufladzie, gdy szukałam miejsca na majtki... znalazłam małą pompkę...
Skojarzyłam, że jakby do odciągania pokarmu...
Przystawiłam do brodawki i oszalałam..
Cudowne...


Gdy zbliżył się wieczór... zaczęłam jak suczka chodzić koło niego..
Wiedział co się święci i też oczy zaczęły mu się świecić inaczej...
Przy kolacji wspomniałam, że mam okres, ale mam też pomysł...


Gdy już wszyscy spali... wyciągnęłam krem i pokazałam mu co ma robić..
Zaczął wcierać te ostre ziarenka w piersi, ale i w brodawki...
I piersi i one czuły to bardzo...
Dołożyłam oliwkę... i wtedy pokazałam mu tę maszynkę...
Uśmiechnął się...
Ściągnął swoją koszulkę i zasłonił mi oczy...



Poczułam jak przystawia ją do brodawki.. i jak nagle sutek zostaje wyciągnięty do granic możliwości...
Zabolało...
Potem zrobił to samo z d**gą... i pocałował mnie...
Nie jestem drażliwa na ból więc dość szybko przeszło...
Czułam pulsowanie w brodawkach...
Po chwili odciągnął tę maszynkę.. i pozwolił spojrzeć...
Sutki były długie, może nawet na 1,5 cm...



I były wrażliwe jak nigdy wcześniej.
Chwycił mnie za dwie piersi jednocześnie, między palcami ugniatał te długie sutki...
A na dole miałam szaleństwo, cipka chciała krzyczeć.. i domagała się szaleństwa...
Domagała się ostrego sexu...


I stało się coś niesamowitego...
Gdy wziął jednocześnie oba sutki do ust i zaczął je ssać... odjechałam...
Totalne zaskoczenie... pierwszy orgazm od piersi...
I z cipki poleciało mi mocno... nie tylko krew, ale soki...


Nie patrząc się na dół szybko chwyciłam go i zaczęłam mu ssać... tak mocno... jak brodawki przed chwilą...
Aż mnie szarpało...
- Chcesz mnie wziąć ?
- Ale jak ?
- Wejdź w tyłek...


Cisza... jakby chciał się wycofać...
Ale muszę dostać.. przecież zaraz zwariuję..
Chwyciłam mocniej go za członka... i nakierowałam.,.. na cipkę...
Niech ma... nie będę taka...
Dosłownie kilka ruchów i już lal...
- Nie będzie Cię boleć ?
- I co z tego... dobrze mi... dziękuję...


Niestety musiałam iść szybko do łazienki się umyć... ale było warto...
Trochę to partyzantka... ale ma swój klimat...
Jakbym była znowu młoda...


**************


Rano Jurgen pojechał gdzieś... a mnie wzięło na rozmowę..
Telefon... " mąż Mariusz.. "
Cały czas jeszcze mnie trzymało...
Dzieci się bawiły, a ja wyciągałam się jak kotka w w łóżku...
Jestem szczęśliwa, mam prawie wszystko w zasięgu ręki...
- Kochany... co tam u Ciebie ?
- Mam chwilę wolnego... a co ?
- Może chcesz się pokochać ze mną ?
- Ale jak ?
- Powiesz mi co chcesz mi zrobić... a ja to poczuję...
- Poważne... ?
- Spróbuj... zaskocz mnie... kiedyś mi się udało zaskoczyć Ciebie... pamiętasz... ?
- A jak mam zapomnieć.. jesteś najważniejszą osobą dla mnie...
- Wiem... kochaj mnie..


Zaczęło to działać na mnie...
Niby jesteśmy daleko... ale i blisko..
I czuję go mocniej niż Jurgena...
Jurgen jest jak poderwany facet... rżnie i odchodzi... a ten... jest moim uczuciem...
Naprawdę chciałabym mu raz w życiu dać... szkoda, że nigdy nie przyjedzie...


- A słuchaj kochany... czy gdybym przyjechała do Ciebie to byłbyś w stanie się wyrwać na godzinkę, albo dwie ?
- Myślę, że tak... na rower pójdę..
- To może przyjadę do Ciebie i spotkamy się w hotelu.. ?
- Ty na poważnie ?
- Jak najbardziej...
- Nie mogę uwierzyć...
- To uwierz... załatwię swoje sprawy do końca i zobaczymy... a teraz mnie kochaj...


- A ten Twój facet... ?
- Wziął mnie wczoraj... ale chcę się kochać z Tobą... zaczynam Cię pragnąć... jesteś inny.. czuję to.. on jest zwyczajny... a Ty... nie wiem,.. może za bardzo się nakręcam... ale tak czuję...
- Możesz rozłożyć nogi ?
- Tak..
- Mam ochotę na Twoją cipkę...
- To ją wyliż...


- Najpierw dostanie lanie...
- Co ?
- Jestem zły na Twoją cipkę... że daje wszystkim...
- Poważnie ?
- Nie, uwielbiam jak daje innym... w dziwny sposób mnie to bierze... może dlatego, że mam wielkie uczucie do Ciebie...
- A chciałbyś mnie posiąść jak Pan, czy jak mąż ?
- Chciałbym abyś była dla mnie partnerką w życiu... a w seksie kochanką...
- Uległą ?
- Kusisz mnie... tak.. uległą...
- To mnie zniewol... pragnę Ci się oddać... może nawet zostanę Twoją sunią... ?


- Będę dziś Twoim kochankiem... odbierz telefon... ktoś dzwoni...
- A liżesz mnie ?
- Cały czas...
- A kto dzwoni ?
- Mąż, kochanek... ? ... zadecyduj...
- Kochanek... miałam mu dziś dać.. zapłacił mi,. bo wiesz, czasami biorę kasę... na waciki...
- Wiem, jesteś suczką...
- Tak... już odbieram... co mam mu powiedzieć... ?
- Prawdę... że ktoś już Cię bierze... ktoś lepszy... niech poczeka...


- Już odbieram.. tak. słucham... wiem.. ale nie jestem sama... mam wspaniałego kochanka... liże mi cipkę i już nie mogę wytrzymać... chcesz posłuchać... ?
- Kochany... on będzie słuchać jak mnie zadowolisz...
- Włożyłem ci palce... czujesz... ?
- O tak... ona jest wrażliwa... jeszcze opuchnięta od wczoraj... poprzedni kochanek miał wielką maczugę...
- Włożyłem trzy... boli cię.. ?
- Nie, mnie cipka nie boli, ale czuję to mocno... co robisz ?
- Masuję Twój twardy guziczek...
- Czuję... jest mi bardzo przyjemnie... a wejdziesz we mnie dziś... ?
- Suniu, ja decyduję co z Tobą zrobię...


Ale dostałam skurcz... aż mi soki poleciały...
- Chyba możesz tak do mnie mówić...
- Jak ?
- Suniu... lubię mocnych facetów... co robisz ?
- Już włożyłem czwarty...
- Spróbuj włożyć więcej...
- Jak więcej... ?
- Wszystkie... mam tak mokro, że wejdziesz... jestem gotowa...


- Dobrze suniu... dogodzę ci.. ale mam duże dłonie... męskie... będzie boleć...
- Lubię ból... wytrzymam...
- Przygotuj się... zaraz wejdę...
- Tak, zrób to teraz... już... pchaj...
- Wszedłem...


Kurwa... prawie to poczułam... od razu ten młody Niemiec stanął mi przed oczyma... pamiętam to uczucie wypełnienia...
Cała dłoń, i ten widok... posłałam mu przecież zdjęcie... ale to był tyłek...
- Dostałem kiedyś zdjęcie...
- Pamiętam... było obłędne... wiesz ile razy jechałem pod nie... ze sto...
- Ruszaj nią... zgwałć mnie... leżę nieprzytomna... nogi mam szeroko... i ledwo oddycham...
- Jadę, ostro Cię biorę... wchodzi jak w masło... nie boli ?
- Nie... zaraz będę miała odlot...


Łechtaczka aż bolała od szarpania...
Kątem oka patrzyłam, czy dzieci nie wchodzą...
Gdybym miała korek to wsadziłabym sobie w tyłek... nawet ten duży...


- Pięknie wyglądasz... i fajnie jęczysz... i masz taki intygujacy wzrok..
- O tak.. wiem jak wyglądam... jak jestem podniecona...
- Wyciągnąłem...
- Dlaczego kochany... proszę jeszcze...
- Nie widzisz... rozbieram się... patrzę na Ciebie, pożądam i szaleję od widoku... zaraz wejdę...
- Jezu... wejdź... proszę... czekam...
- Mocno mi stoi... jest twardy... jestem podniecony na maksa.,.
- Wejdź..
- Nie będzie boleć... ?
- A niech boli... wsadź go... dobij mnie...


- Wszedłem... jestem w środku... do końca wepchnąłem... czujesz to... ?
- Tak, czuję... ale jest piękny... i twardy...
- O, tak... obcieram Cię...
- Czujesz jak cipka go obejmuje... już się cofnęła...
- O tak... czuję... mogę długo nie wytrzymać...jesteś strasznie gorąca...
- To zlej się... strzelaj...
- Ale gdzie ?
- Do środka...
- A jak będziesz płodna... ?


Dlaczego to powiedział... ?
Strzeliłam jeden z najpiękniejszych orgazmów...
Dosłownie wyłabym z rozkoszy... ale nie mogę... gryzę poduszkę... i zaciskam uda...


- Zrób to... !!!
- Do środka... ?
- Tak, do środka... i żebyś wiedział... dziś jestem... dziś zajdę...


Dostałam d**gi... nawet się nie dotknęłam... poszedł z głowy...
Tak, chcę mieć dziecko... nawet wirtualne... z nim...
Kurwa... jebana wróżka...


- Strzeliłem... pięć razy... jesteś dobita... nie ruszasz się... a ja go nie wyciągam... niech dojdzie sperma do środka...
- Na pewno doszła.. czułam ją... dostałam dwa orgazmy z Tobą... Kocham Cię...
- Co powiedziałaś ?
- Kocham Cię wariacie... nie widzę Cię, a zadowoliłeś mnie jak żaden ostatnio...
- Ja Kocham Cię od dawna... i cieszę się, że mogę to w końcu powiedzieć...


- Poczekaj... ledwo łapię oddech... czegoś takiego nie przeżyłam jeszcze...
- Cieszę się.. też doszedłem...
- Dużo miałeś...
- Całe biurko mam zalane...
- Zrób zdjęcie... i przyślij mi... masz Watsap ?
- Mam, zaraz dostaniesz... a Twoją cipkę tez mi dasz ?
- Jasne..


Szok, nie znamy się, a strzelamy fotki naszych dokonań...
Poszło...i od razu dostałam...
Jejku... ale dużo...
- Ładne masz strzały... na pewno będę w ciąży...
- Cieszę się... jesteś nieziemska...
- Ty też... Kocham Cię...
- Ja Cię mocniej..
- Dlaczego mocniej ?
- Bo ożeniłbym się z Tobą bez wahania...


Ile razy to już słyszałam... ?
Od ilu facetów... ?


Ale pierwszy raz... poczułam... że mogłabym to zrobić...
Każdy był podniecony... a on... on... to mówi od dawna i zna mnie...
Był w chwilach fajnych... i gdy go nienawidziłam,... gdy go obrażałam...
Gdy wykorzystywałam... i teraz... gdy się kochaliśmy...


- Czy to są oświadczyny ?
- A co... a jakby ?
- To mogłabym je przyjąć...
- Ale znasz sytuację ?
- Znam, ty masz zjebaną... ja nie dokończoną... nigdy to się nie uda... ale zgadzam się... mogę zostać Twoja żoną... zresztą i tak jesteś wpisany w telefonie jako Mariusz mąż...
- Poważnie ?
- A jak Cię miałam wpisać... pierwsza nasza rozmowa była jako rozmowa żony z mężem...
- No tak... to ja Cię oficjalnie proszę o rękę... ?
- A ja się zgadzam...
- Witaj żono...
- Witaj mężu...


- Jezu, jakie to piękne i jakie zwariowane...
- Kochamy się i to jest najważniejsze,... bez względu na Twoją i moją sytuację...
- To ja wpisuję Ciebie jako Żona Karolina...
- A masz hasło na telefonie ?
- Nie...
- To załóż, bo jak znajdzie ona... to jak się wytłumaczysz ?
- Dobrze...
- Pa kochany...
- Pa najdroższa...


Rozłączyłam się...
Jestem wariatką... największą na świecie... a on za mną...
Czy ktoś kiedykolwiek zrozumie to... ?
Czy tak można ?
A kto może zabronić... uczucia są ponad wszystko...
To jest mój zwariowany świat... rzeczywistość, którą sama tworzę...
Jestem szalona... ?
Jestem... ale to jest lepsze od życia w rozpaczy... bo jak mam umrzeć... to nich ktoś dostanie jeszcze ode mnie szczęście...

Teraz się wzruszyłam...
Za chwilę będę płakać... muszę iść do dzieci...
Nie mogę... im pokazać, że mama jest smutna... one są szczęśliwe i to jest również moje szczęście...


 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

*******************


Po południu przyjechał Jurgen...
Spojrzałam się na niego... jak na zwykłego faceta...
Pomaga mi... ale, czy mogę mu teraz dawać dupy ?
Mam przecież męża...
Zadam pytanie... biorę telefon...sms...


- Mężu, a mogę dalej dawać dupy ?
- Każdemu komu musisz...i każdemu, któremu chcesz... Kocham Cię...
- Ja również...
To sprawa załatwiona... fajny mąż... prawie jak Robert...


- Coś załatwiłeś... ?
- Tak , mam wieści.. Janusz znalazł... ją.
- Jaka ją... ?
- Tę która zabiła Roberta...


Spojrzałam się... i ...musiałam wyjść...
Ścisnęło mi gardło...
Wiem, że miało się zacząć... i teraz się zaczęło...
Wróciłam...


- Mogę później...
- Nie trzeba, opowiadaj...
- Za pierwszym razem wywieźliśmy ją do Niemiec, miała odrobić długi w burdelu.. przez pół roku.,.. a potem miałem ją zabić.


Nawet nie patrzyłam się... on zresztą też...
- Ale mnie zamknęli... i nie przypilnowałem... pół roku minęło... i zwyczajnie ją wypuścili...
Niech mówi...
- Wróciła do Polski, ale miała prezent... była w ciąży...
- Zabiłbyś kobietę w ciąży ?


Nie odezwał się...
Szkoda, że chlapnęłam...


- Wróciła do męża... urodziła i ich zostawiła...
- Menda..
- Jej mąż został sam, mieszka u rodziców na wsi... rzucił pracę w urzędzie, był jakimś kierownikiem.. miał już córkę, teraz ma syna...poznaliśmy go...
- Jak ?
- Porwaliśmy ich obydwoje, on szybko zrozumiał, że ona naprawdę to zrobiła i wybrał córkę i rodziców... bo gdyby się wygadał, to oni... wiesz...
- Naprawdę ?
- Tak, chłop nic nie wiedział... i ja mu uwierzyłem... ale najwidoczniej coś się stało jak wróciła...
- Co ?
- Być może ona go znienawidziła za to, że ją zostawił, może potem spodobało się jej kurewstwo, bo podobno daje teraz komu popadnie... ciąża też zrobiła swoje... nie ważne... mam plan...
- Chcę w nim uczestniczyć...
- Nie chcesz...
- Chcę, to moje życie i moje rachunki...
- Dobrze.



Wytłumaczył mi jak to zrobi...
Wtedy ja przejęłam inicjatywę...
- Posłuchaj, wiesz, że będzie głośno... muszę z kilkoma osobami się zobaczyć... zanim to zrobisz...
- Z kim ?
- Z policjantem Tomkiem i prokuratorem Andrzejem...
- Znam ich, jadę z tobą.
-Wolałabym sama...
- Chcesz im dać dupy... ?
- A to jakiś problem ?


- Nie...
Hm... to nie... było po czasie.. znam tę zwłokę... wiem, co oznacza...
On nie będzie tolerować mojego życia... jesteśmy razem i mam być jego...
Następny minus do naszego związku. bo ja się nie zmienię... lubię to i dodatkowo mam " męża "...


- Dobrze, pojedziemy razem, ale ja będę mówić...
- W porządku.



*****************



Zadzwoniłam do Tomka.
Strasznie się ucieszył...
- Karolinko... nareszcie... znowu zniknęłaś...
- Mówiłam, załatwię sprawy i wracam...
- I co.. Jurgen jest ?
- Tak , musiałam go wyciągnąć z więzienia...
- Wierzę, że tylko ty to mogłaś zrobić... jedli ci z ręki ?
- Nie do końca... było ciężko... ale się udało...
- A za co siedział ?
- Zabili szefa, Mahmeda i on musiał zrobić porządki...
- O cholera...
- I teraz mi będzie pomagać... spotkamy się ?
- Jutro wieczorkiem mam czas...
- To do jutra...


To była pierwsza noc, w której Jurgen nie dostał dupy...
Nie wiem, czy wiedział za co... ale rano nie pokazał niczego po sobie..
Wleciałam do Anki, zobaczyć co i jak.. ?
Ogarniała się dziewczyna... a gdy usłyszał historię... to aż skoczyła...
- Też mogę pomóc, ta kurwa dostanie za swoje...
- Aniu, to moje problemy... ja to załatwię..
- Karolcia, nie za dużo robisz... ?
- Moja karma... jestem to winna Robertowi...
- Ale to już dużo czasu minęło...
- Dla mnie za mało...
- Pa, lecę...



***********


Jurgen przestał się odzywać...
Był skupiony, rzucał tylko polecenia...
Gdy spotkaliśmy się z Tomkiem, przywitali się jak starzy znajomi...
- Tomku, będziemy jeszcze rozmawiać a Andrzejem, ale dostaniesz cynk, kiedy coś się wydarzy... i jeśli będziesz mógł, to sprawę trzeba będzie wiesz... jak załatwić... po naszemu...
- Załatwi się... jesteśmy rodziną...
- Jak rodziną ?
- Jurgen, jesteśmy rodziną ?


Przetłumaczyłam...
- O tak... jesteśmy rodziną, pamiętam... jeśli będzie potrzebna kasa na zamknięcie gęby komuś... to kasa jest..
- Raczej nie, ale macie racje, czasami... ?
- Może pogadasz sam z Andrzejem, bo mamy mało czasu... ?
- Pogadam...


- Tomeczku... będziesz chciał ?
Po polsku Jurgen nie zrozumie...
- Karolinko, to, że się kochaliśmy, to przez to jesteśmy rodziną... tak ten główny powiedział...
- Mahmed ?
- Tak...
- No to musimy podtrzymywać więzy rodzinne...


Zaśmiałam się...
- To kiedy ?
- Karolinko, nie gniewaj się, ale za miesiąc się żenię...
- To gratuluję... nic nie szkodzi... kochasz ?
- Tak, dość mocno...


Uśmiechnęłam się z dwóch powodów...
Pierwszy... że ma chłopak szczęście...
d**gi... przecież też mam męża... i praktycznie nie powinnam...
Ok... los tak kieruje... niech będzie...


Pożegnaliśmy się, w drodze powrotnej powiedziałam mu, że Tomek się żeni i tyle...
Jakby się uśmiechnął... ale nie chciał dać poznać...
Jurgen jest zazdrosny...
Niedługo zrozumie, że niestety jesteśmy inni...



****************


Po dwóch dniach opisu planu... zaczęliśmy...
Pojechaliśmy do salonu...
Gdy weszłam, sama, to ona prawie się przewróciła...
Z dumnej pani zrobiła się szara mysz...
A ja... nic...


- Chcę zafarbować włosy, można ?
Jakaś dziewczyna, a była ona i ona... od razu do mnie...
- Oczywiście, proszę Pani... zapraszamy... zaraz podejdę...


Tamta dosłownie uciekła na zaplecze... a młoda, jakby nic... bo przecież mnie nie znała... i zaczęła robić swoje...
Mycie, suszenie... rozmowy o niczym...
Spokojnie rozglądałam się za kamerami... ale nie było żadnej...
Po pół godzinie wyszła... bo przyszła następna klientka... i młoda ją zawołała...
Nanosiła farbę, sreberka... i gęba się jej nie zamykała...
Wisiały pioruny w powietrzu... ale powoli zaczęło opadać...


Opowiadałam zmyślone historie o podróżach... jakby tamto życie odeszło.
Jakbym zapomniała, a nawet więcej... jakbym była szczęśliwa...
Widziałam, że się rozluźnia... że zaczyna być sobą...
Nawet próbowała wtrącić się do dyskusji...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Było mi trudno... a wiele było chwil, w których chciałam wstać i ją zwyczajnie udusić...
Nie mogłam patrzeć na jej gębę... jak zaczyna się uśmiechać... ale taki był plan...
Jurgen powtarzał go do znudzenia... po 100 razy... aż przy nim zobojętniałam..
Powtarzałam odruchy i słowa bezbłędnie...
Ale teraz... tak nie idzie...


Patrzę na jej ruchy... na żywiołowość i wiem, że zaraz nastąpi nieuniknione...
Pierwszy raz w życiu... patrzę na życie... i zaraz spojrzę na śmierć...


Klientka została obsłużona... wstała... film zaczął zwalniać... sekunda stawała się minutą...
Widziałam każdy jej ruch ręki, odgarnianie włosów... dotknięcie szczotki... lakieru...
Jak odprowadziła ją do drzwi...
Jak podeszła do mnie...
Jak włączyła suszarkę...
Jak poprosiła mnie, abym się przesiadła...
Jak młoda poszła na zaplecze...
Jak biorę telefon... jak wybieram...


I jak mówię...


- TERAZ...

Nie wiem, jak to się stało... kiedy wszedł... ale to...
Jak ona się odwraca...
Jak jej oczy robią się wielkie...
Jak otwiera buzię... w grymasie niepotrzebnych słów...
Jak jej czas właśnie się kończy...
Ostatnie jej spojrzenie w moją stronę...


I te jej oczy...
Prośba... ?
Błaganie... ?
Czy rozpacz... ?


A potem zwyczajnie upadła...
Nadal się patrzyła w moją stronę... tylko, że ja... zamknęłam oczy...
Usiadłam się głębiej w suszarce...
Założyłam nogę na nogę...i ... nareszcie puściłam kciuki...
Rozprostowałam palce... dopiero w domu zrozumiałam jak mnie bolą... tak je zaciskałam...


Pierwsze minuty były straszne.. suszarka huczała, ale świadomość ubiegającego czasu...
Śmierci, która jest kilka metrów ode mnie...
Walącego serca... i siły, aby wytrzymać...


Próbowałam zobaczyć Roberta... przywołać jego obraz... ale się zamazywał...
Wmawiałam sobie, że nareszcie... rozpoczęła się sprawiedliwość... ale jakoś nie szło...
Żołądek miałam w gardle...
I jedna myśl... od wróżki... czy to będzie prawda... że... moje życie właśnie zaczyna się też kończyć ... ?


Krzyk usłyszałam, ale się nie ruszyłam...
Bedę mówić, że zasnęłam...
Nikt mnie nie dotykał...
Suszarka była lekko z tyłu zakładu, więc to było wkalkulowane...


Dźwięk syreny też usłyszałam... ale nadal spałam...
Po minucie ktoś mnie szarpnął...
- Proszę pani...
- Już koniec ?


Otworzyłam zaspane oczy... nie rozglądałam się...
- Kim pan jest ?
- Policja...
- Co się dzieje... ?
- Nic pani nie słyszała ?
- A co się stało... ?


Facet się odwrócił... spojrzałam się na nią...
Wyglądała tak samo... wzrok w moja stronę... ale bez duszy... odeszła...
- Jezu co tu się stało ?
- Ktoś zabił właścicielkę... nie pani nie widziała... ?
- Spałam... nie... nic nie widziałam i nie słyszałam...


Młoda stała i płakała... cała roztrzęsiona, coś pokazywała na mnie...
Ale już nikt nie podchodził do mnie...
Zakryli jej ciało.


Wtedy podszedł do mnie policjant...
- Poproszę dowód...
- Proszę..
- Słyszałem, że nic pani nie widziała...
- Przepraszam, ale byłam pod suszarką... i się zdrzemnęłam...
- Spiszę tylko dane i dostanie pani wezwanie na komendę, tam spiszemy zeznania, dobrze ?
- Dobrze...


20 minut i byłam wolna...
Cała chodziłam wewnątrz... ale nerwy zamieniały się w...
Nie wiem, jak to opisać... ?
Radość to byłoby za dużo...
Zadowolenie... za mało..
Spokój... jakbym odhaczyła w zeszycie zadanie...
Zrobione i jedziemy dalej...

Jurgena nie widziałam nigdzie... tak ma być...
Wsiadłam do wozu... odczekałam , aż przestaną mi się trząść ręce i pojechałam do domu...
On już tam był...
- Jedziemy do Anki, tutaj nie nocuję...
- Ok, powiem tylko Joli...


Nie wiem, czy coś poznała... ale patrzyła się bardzo dziwnie...
Wiem, jestem nakręcona... ale przecież jej nie powiem..


W drodze zajechał na stację.. i kupił alkohol... whisky...
Nic się nie odzywał i jak również...
Od razu gdy wszedł do mieszkania wyciągnął szklankę i sobie nalał...
Ania spojrzała się na mnie... zaciągnęłam ją do kuchni...


- Nic nie mów, nic się nie pytaj... on będzie dziś pić... tak myślę...
- Co się stało ?
- Lepiej żebyś nie wiedziała...
- Powiedz, przecież jesteśmy na złe i na dobre...


Wciągnęłam powietrze... ok..
- Zaczęło się... dziś... na ostro...
- Co się zaczęło...
- Wszystko... Aniu.. wszystko...


Podeszłam do niego...
- Też chcę się napić..
Nalej...
- Aniu, podasz nam lód... ?


Gdy przyszła postawiła swoją szklankę...
- Jesteśmy razem, nie pamiętacie ?


Nalał jej...
- To za co pijemy ?
- Za duszę...


Przetłumaczyłam...
Anka aż przełknęła ślinę...
- A za kogo duszę ?
- Za jej... szepnęłam...


Nikt już nie wspominał tematu...
Dotknęliśmy się szklankami... każdy wypił i poszło...
Jurgen kupił dużą butelkę i dobrze... bo szybko znikało..


Po czasie puściło nam...
Zaczęły się śmiechy... głupie dowcipy... Anka znała dużo świńskich...
Nawet Jurgen się śmiał...


Powinnam zadzwonić... ale nie mogę...
Dzisiejszy wieczór należy do Jurgena...
Może nawet mu dam...
Powinnam...


Tyle, że po kilku drinkach... ja zaczęłam robić się senna, a oni wkraczali w swój świat...
Widziałam jak Anka opiera się o jego ramię...
Jak Jurgen patrzy się na jej nogi...
Oczywiście w domu była na luźno... krótka spódniczka... i bluzka zapięta na kilka tylko guzików...
A gdy się nachylała, to wszyscy widzieli, że nie ma stanika...
Zresztą i tak rzadko go nosiła... jej drobne piersi nie potrzebowały...


Pomyślałam nawet, że... a może ?
To wcale nie jest głupi pomysł...
Ja nie za bardzo już chcę... mam prawie, ok... głupio to brzmi... " męża ", oni są samotni... no i jesteśmy rodziną...
Ona i ja mu dawałyśmy...
Tylko, że przypomniał mi się szpital... tam oni też byli razem... ale to nie byli oni...


Wstałam, bo żołądek ścisnął się za mocno...
Alkohol... albo wspomnienie...
Ledwo zdarzyłam do łazienki...
Anka od razu przyleciała...
- Pomogę Ci Karolcia...
- Przepraszam... ale dziś widziałam za dużo..
- Wiem, kochana, wiem...


- Aniu, to było straszne... jej wzrok.. taki pusty...
- Ona ? ... a dzieci... ?
- Nie... to była fryzjerka...
- A tej kurwie się należało... nie żałuj jej... zabiła Roberta... szmata...
Splunęła...
Potem podniosła mnie i zaprowadziła do łóżka...


Chciałam jeszcze popłakać... wzruszyć się, jako człowiek... ale tak mi w głowie szalało... że zasnęłam...


************


Otworzyłam oczy ok 9...
Ledwo otworzyłam... ale ich zobaczyłam...
Ania leżała wtulona w niego... obok mnie... bez majtek...
On był przykryty kołdrą...
A więc...
Żadnego uczucia z moje strony... żadnej zazdrości...
Jak los tak kieruje... to niech tak będzie...


Wstałam się czegoś napić..
Oni leżeli nieprzytomni...do 11...
Pierwsza wstała Anka...
Z gołą dupą paradowała po mieszkaniu... bluzeczka była nawet zapięta... czyli szybki seks...


- Ale mnie głowa boli... masz coś ?
- Mam kakao... chcesz ?
- Jasne...
Nic, jakby nie wiedziała, że nie ma majtek...
Gdy Jurgen zaczął wstawać, powiedziałam jej...
- Aniu, masz goła cipę...
- Zawsze tak chodzę... faceci to lubią...



Żadnej skruchy..., że może wyjebała mojego faceta... może partnera na życie... ?
Nic...
Jurgen też się nie wstydził, powoli się ubierał... ale nie patrzył się na Ankę...
Może jednak nic nie było... ?
Tak, nic... to dlaczego też był nagi... ?


Jestem dziwna, nie chcę go... a jednak się dziwię...
Opanuj się Karolino... kogo to obchodzi, kto się z kim pierdoli... ?
Jestem kurwą naszego kraju... a zachowuję się jak największa cnotka...


Zjedliśmy śniadanie i czas wracać...
- Kto prowadzi ?
- Mojego merca ja... i to zawsze...
- A promile ?
- Tomek nas ochroni...


Cholera, teraz doszło do mnie, co się wczoraj stało...
Trzeba dzwonić...
Chwyciłam telefon... o... trzy połączenia nieodebrane...
Dwa od Tomka, jedno od Andrzeja...


- Jurgen, jedziemy...


W drodze zadzwoniłam najpierw do Tomka...
- No, nareszcie... gdzie jesteś ?
- Jedziemy, gdzie mamy być ?
- Za godzinę na wylocie na Gdańsk...
- Ok..


**********

Czekamy...
Jest.
Wsiadł do nas...
- Mogliście chociaż powiedzieć...
- Ale co ?
- Jest dobrze, żadnych świadków, nie było kamer, czysta sprawa... ale po cholerę Ty tam byłaś... to przecież jest poszlaka...
- Tomeczku... musiałam ją widzieć... poczuć jej strach... i rokoszować się nim...
- Nie mów tak... śmierć, to zawsze śmierć...
- Ale jest jakiś problem ?
- Nie, Andrzej sam mi powiedział, że jest czysto.. tylko złożysz zeznanie... czytałem zapiski... jesteś cwana...
- Tomeczku... jesteśmy cwani... to wszystko Jurgen wymyślił...
- Ok, ok... ale przez kilka dni będzie dym... w telewizji powiedzą...
- Ona dawała dupy na lewo i prawo... była kurwą z Niemiec... na pewno miała wielu wrogów... wiele żon, a znając ją... na pewno kogoś szantażowała...
- A masz rację...
- Poszukajcie jakiegoś sejfu... coś tam może być...
- Jesteś...
- Dobra jestem... wiem.. dziękuję...


Pokiwał głową... i pojechał...
Opowiedziałam Jurgenowi co i jak.. a on się tylko uśmiechnął...
Dwa dni mi truł jak to będzie wyglądać, jak mam czekać na moment, jak ją uśpić, rozluźnić... i jak to się zacznie...
Nie powiedział jak skończy... ale nie chciałam wiedzieć..
A o jej zamiłowaniu do szantażu to sama wymyśliłam, siostra swojego brata... dziwne by było, gdyby nie wróciła do korzeni...
 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

***********


Po 3 dniach zadzwonił Janusz, detektyw...
Idzie coraz szybciej...
- Mam adres Leśniewskich... jeśli to mieli być k**naperzy, to są frajerami... nadal pracują w zawodzie...
- Mają dziecko ?
- Tak, chłopca, ok 2,5 roku...
- Wiedziałam, mój synek... nareszcie...


Szczegóły ich rozkładu dni dogadali z Jurgenem...
Przez następna dwa dni siedział i myślał.
Z Anką chodziłyśmy po cichu... tylko jedzenie zwoziłam...
Potem kupił i zapakował fotelik do merca.



Jednego dnia wyszłyśmy na spacer, z dziećmi...
I sama Anka zagadała...
- Jak jest z wami ?
- O Jurgenie mówisz ?
- No...
- Nie wiem, inaczej go sobie wyobrażałam , nasze życie i naszą przyszłość...
- A jak ?
- Nie wiem, ale jest drętwo... to jednak chyba nie jest facet dla mnie... mam wrażenie, że nie pozwoli mi na... wiesz co...
- Bo chciałam Ci powiedzieć. ale mi wstyd...
- I tak wiem...
- Wiesz... ? ... za dużo wypiłam... i chyba się z nim przespałam... chociaż nie jestem do końca pewna..
- Anka, spałaś z gołą dupą... i on też był goły...
- Wybaczysz ?


Uśmiechnęłam się...
- Aniu, czy ja byłam zazdrosna kiedyś ?
- No nie...
- Tylko o Roberta...
- Za niego Cię przepraszałam...
- Tak, ale chciałaś aby się odlał na ciebie, myślisz, że Jurgen będzie chciał... ?
- Teraz jestem inna, wiesz co musiałam robić w tej budzie ?
- Nie wiem..
- Wszystko, a teraz... brakuje mi zwyczajnej normalności... ale nie będę się do was wtrącać...
- Aniu,,, nie jestem psem ogrodnika, a taki facet robi, co chce... ale myślę, że do końca naszych spraw lepiej mu nie mieszać..
- Dobrze...


Gdy powiedział, że jedziemy... to serce mi zaczęło robić to samo...
Aż w uszach je słyszałam...
- Wyczuję moment, wejdziemy do domu i zajmiesz się tylko dzieciakiem... reszta należy do mnie...
- Ok..
- Żadnych niepotrzebnych słów... a jak powiem, że masz wyjść, to wyjdziesz...
- Dobrze.


**********

Po trzech godzinach byliśmy na miejscu...
Wyliczona godzina... idziemy...
Drzwi do kamienicy otworzył jakimiś drucikami...
Idziemy...
Trzęsę się... ale to dobrze... idę po swoje dziecko...


Nikogo na schodach... dobrze...
Puka pod numer 6...
Bez pytania... otworzyła...


Jurgen natychmiast wszedł i ją chwycił za twarz...
Ja za nim, zamknęłam...
Niósł ją jak worek... wierzgała nogami, ale to nic...
Teraz to zobaczyłam...
Jurgen wyciągnął pistolet... i przystawił jej do skroni...


Teraz moja rola...
- Jak krzykniesz, to on cię zabije... rozumiesz... ? ... kiwnij głowa...
Kiwnęła...
Jeszcze mnie nie widziała... bo jego dłoń zasłaniała całą twarz...
Puścił ją...
- Będę cicho, moje dziecko jest w d**gim pokoju, weźcie co chcecie... pieniądze są w szufladzie, a tam mam karty... w portfelu...


I wtedy mnie zobaczyła...
Jej wzrok mówił, że szuka... aż oczy zmrużyła...
Jurgen wcisnął ją w fotel... cały czas trzymając broń na jej głowie...


Podeszłam do niej...
- Mówisz kurwo... twoje dziecko... ???
Chciała otworzyć buzię... może chciała krzyknąć... ale głos jej uwiązł w gardle...
- Nie... to moje dziecko... i przyszłam je odebrać...


Takiego strachu nie widziałam w żadnych oczach...
Zrozumiała, że nie o pieniądze chodzi... tylko, o coś droższego... co zostanie jej odebrane...
Dziecko jej życia... ponad dwa lata miłości i poświęcenia...
Dwa lata odebranej mojej miłości...
Cząstki mojego ciała... i mojej duszy...


- Ale...
Odwróciłam się... chciałam dać jej w pysk...
- Myślałaś, że nie wrócę... że cię nie znajdę... że zapomnę, że opuszczę... własne dziecko... syna ?
Spuściła wzrok...
Spojrzałam na te drzwi... i poszłam...
Zaraz go zobaczę...


Siedział i bawił się pociągiem...
Był tyłem... podeszłam... usiadłam się obok niego i zobaczyłam go...


Mój syn...
Jest piękny... uśmiechnięty... blondynek... z niebieskimi oczami... jak moje i Roberta...
- Cześć synku...
Podał mi zabawkę... i wyciągnął rączki...
Wzięłam go... i ... nigdy nie byłam szczęśliwsza...


MÓJ SYN.
NARESZCIE.


Nie chciałam słyszeć hałasu w łazience... wiem, co tam będzie...
Przytulałam go... i wtulałam we włosy... aby nie słyszeć nalewanej wody...
Potem usiedliśmy się i zaczęłam się z nim bawić... celowo hałasowałam zabawkami... aby nie słyszeć jej próśb...


Potem była chwila ciszy...
A gdy wywaliło korki zasłoniłam uszy... jemu...
Niech nie słyszy momentu śmierci jego mamy...
Poleciały mi łzy...


- Teraz będziesz miał swoją prawdziwą mamę... Roberciku...
Od dziś będziesz małym Robertem... moim synem...
Nie wyszłam z pokoju... nie porozmawiałam z Jurgenem, każdy robił co musiał...


To był pierwsze chwile z moim synkiem, z tym co mnie budził... jeszcze nie mówi... coś gaworze po swojemu, ale w ogóle się mnie nie boi... jest ufny... może wie ?
Leżałam obok niego i nie mogła się napatrzeć...
Ta chwila, wyczekiwana właśnie trwa...
Moje szczęście rozszerzyło się o następna dziecko... o moją cząstkę...
Rozerwana dusza zaczyna się łączyć...
Jeszcze trochę... i zabliźni się mocniej...
Nie wiem, czy w całości... i nie wiem, czy te blizny nie będą boleć... ale to jest to... na co czekałam...


Po dwóch godzinach zrobiliśmy się głodni... coś mu zrobiłam, sama nie mogłam i junior zaczął przysypiać...
Wtuliłam go w siebie i zaśpiewałam mu moją kołysankę, którą śpiewałam Oleńce i Patryczkowi...
Zasnął...
Jurgen tylko raz zajrzał...
Był skupiony...


Wtedy usłyszałam klucz w zamku...
Ostatni akord...
Muszę być silna... dla niego i dla siebie...


Wszedł...
- Kochanie jestem...
- Co... co jest... ?
Nie widzę. ale wiem... to Jurgen przystawił mu pistolet go głowy...
On nie wie, co się dzieje... kombinuje co może zrobić... ?
Ale przy Jurgenie... nie zrobi nic...
Odłożyłam małego do łóżeczka... poprawiłam sukienkę i wyszłam...


Stali bokiem...
Jurgen kiwnął... w moją stronę...
Odwrócił się...


Te same oczy... ten sam strach...
Nie odezwał się... tylko się rozglądał...
- Poznałeś mnie... co ?
- Czego chcesz ?
- A jak myślisz ?
- Gdzie Ania.. ?
- Przyszłam po swoje dziecko... i po ciebie...


Jurgen podał mi broń...
Przedtem nauczył mnie obsługi...
On nawet się nie ruszył...
- Możemy się dogadać, co do opieki...
- Myślisz że przyszłam się dogadywać z tobą ?
- A co zrobisz ?
- Ja nic... on cię zabije...


W tym momencie Jurgen zarzucił mu sznur na szyi i od razu zaciągnął...
Doktorek tylko wyciągnął rękę w moja stronę...
Nie zdarzył krzyknąć... nic nie zdążył...
Wyszłam...
Czekałam na tę chwilę ponad dwa lata...
I teraz nie chciałam jej widzieć...
W ciągu kilku dni widzę następną śmierć... i teraz, jak u niej,. rozpłakałam się...
Nie wiem, czy były to złe dusze... ale, czy ja jestem nadal dobrą kobietą... ?



Nie wierzę w Boga... często go przywołuję... ale jeśli ktoś tam istnieje... to właśnie patrzy się na mnie... i cholernie mocno czuję to spojrzenie...
Po 10 minutach Jurgen wszedł i powiedział...
- Zbieramy się...


Znalazłam ciepłe rzeczy małego, ubrałam go, nadal spał... i zaczęliśmy wychodzić...
Nie chciałem tego widzieć... ale było czysto... nikogo...
Jurgen wyszedł na klatkę... kiwnął mi... i szybciutko poszliśmy do auta...
Było już ciemnawo, więc nic podejrzanego...


Włożyłam małego do fotelika, nadal spał... i ruszyliśmy.
Nie odzywał się..
- Dziękuję Ci...
- To była przyjemność...
- Nie mów tak...
- To była przyjemność...


Ok... nie będę z nim dyskutować... wiem, że faceci mają inne spojrzenie na dumę i honor...
Moja była podeptana już wiele razy... i jakoś się podnosiłam,...
Teraz też się podniosę..


Trzy godziny ciszy...
Tylko moje myśli i moje obawy...
Czy wszystko było jak zaplanowaliśmy...
Czy spakował wszystkie zdjęcia małego, długo nie szukał... a jak w jakiejś szafie coś jeszcze było... ?


- Znalazłeś wszystko.. ?
- Tak, wszystko...


Dobrze, nie będę drążyć...
Mały się obudził...
- Włącz jakąś muzykę, ale cicho...


Gdy dojechaliśmy do domu... Jola stała w drzwiach...
Jej uśmiech był podziękowaniem za wszystko...
Jak ukochała małego...
Od razu poszli na górę do moich...
Braciszek... ale będzie zabawa...


- Jadę do Ani... tam będę nocować...
- Dobrze... ja muszę tutaj..
Kiwnął i pojechał...
Pewnie znowu na stację po whisky i znowu będzie z Anią..
Nawet nie mogę...
Muszę odpuścić...
Tak kieruje los moim życiem...
A ja... dziś mam jeszcze piękniejszą rodzinę...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

*********************


Na d**gi dzień wcale się nie zapytałam, życie niech toczy się normalnie...
- Jak ktoś zadzwoni, z policji, wiesz, ani słowa, nic, czekasz na mnie...
- A gdzie jedziesz. ?
- Do siebie po papiery na dziecko...
- Ale jak ?
- Przecież nikt nie zarejestruje dzieciaka bez aktu urodzenia, prawda ?
- Nie pomyślałam... jejku... co teraz... ?
- Spokojnie, wrócę z papierami, że to moje dziecko, adoptujesz je i będzie twoje...
- Naprawdę ?
- Oj, dziewczyno... za tydzień wracam... możesz zadzwonić do adwokata, niech robi sprawę...
- Jesteś pewien ?
- Karolino... !!!


Odszedł, odjechał., żadnej buzi.. przytulenia..
To jest człowiek od załatwienia...
Zna swoje miejsce i swój czas...
Nie będzie między nami chemii... nie będzie uczuć...
Zastanawiam się nad wspólnym życiem...
Może Anka to jest sprawka losu ?
A jak ma tak być ?


Spokojnie, niech wszystko się toczy...
Tydzień szybko zleci...
Trójka szkrabów ... jest co do roboty ...


******************

Tydzień przeleciał, Anka zaczyna być z nami... opiekuje się dziećmi, pomaga Joli, gdy muszę wyskoczyć...
Jednego dnia, chyba już nie mogła wytrzymać...
- Karolinko... muszę ci powiedzieć..
- Wiem Aniu...
- Ale...
- I co z tego... w innych okolicznościach sama bym cię zaprosiła do łóżka...
- Ale, chciałam ci o czymś opowiedzieć...
- Mów...
- On jest inny... i wiem dlaczego...
- To powiedz, zauważyłam to sama...


- W więzieniu miał moment, gdy był chory i trafił na lekarkę Agnes...
- I co ?
- I ona podjechała go i podobno jakość głupio wyszło, że on się zgodził..
- Na co ?
- Na seks, wiesz, samotny, więzienie...
- Rozumiem...
- Tyle, że już za pierwszym razem ona od razu pokazała, że interesuje ją jego tyłek...
- Ja też lubię męskie tyłki...
- Tylko, że ona lubiła gwałty analne...
- O... !!!


- Widzisz, on tego nie lubił... ale ...
- Mów... !!!
- Polubił...
- Czyli.. ?
- Lubi jak się go tam mocno używa...
- Zaczynam rozumieć... ale dlaczego nie chciał analu u mnie... ?
- Bo nigdy go nie lubił... w stosunku do kobiet...
- Ale siebie lubi... ?
- Lubi.. i przyznał mi się po pijaku... że wstydzi się z Tobą o tym porozmawiać...
- Powiem Ci, że ja nie za bardzo bym chciała to robić... jakoś mnie to nie kręci...
- On to wie... ja to wiem... ale mnie tak... mnie to się podoba... musiałam wiele razy to robić... i wiesz, jestem inna...
- Czyli co... on teraz gejem jest ?
- Nie, nie jest... nadal lubi kobiety... ale jest inaczej...



Zamyśliłam się...
Więc jednak los kieruje po swojemu...
Jurgen nie będzie moim facetem.,.. będzie Ani..


- Nie chcę wchodzić między wami... za bardzo Cię kocham...
- Aniu, ja to samo.. jak będzie chciał, to weź go sobie...
- Poważnie ?
- Już od jakiegoś czasu czułam, że on... to nie to...
- Ale Karolcia... na poważnie ?
- Aniu, jak odzyskamy wszystko i jak będziecie chcieli, to możemy wszyscy razem mieszkać, mimo wszystko potrzebować będę ochrony... i faceta w domu...
- Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko... jejku jaka jestem szczęśliwa... oczywiście , że będziemy mieszkać razem...
- A wiesz, ile Jurgen ma kasy ?
- Mnie to nie interesuje...
- Dobrze, ale powiem Ci, to nie będzie już nigdy dla nas problem, a jak ja odzyskam swoją... to w ogóle...
- Kocham Cię..
- A ja ciebie...


Pocałowałyśmy się, przytulaliśmy i z uśmiechem dalej do dzieci...
Nawet się cieszę, nasza rodzina, to nasza rodzina...
Będziemy trzymać się razem...


*************

Załatwiłam pana mecenasa...
Mocno się zdziwił, że po takich przejściach chcę następne dziecko... ale przecież Jurgen zostanie moim partnerem... to jest logiczne..
Dla sportu obciągnęłam mu w biurze, na szybko... strzelił i się zawstydził...
- Ale tak szybko ?
- To moja zasługa, panie mecenasie...
- Oczywiście. ale żeby tak zadziałało... mam już swoje lata...
- Przestań... to było spontaniczne... a taki seks jest najlepszy...
- Ty jesteś najlepsza... mogę Ci chociaż kupić kwiaty...
- A może obiad ?
- Już... ale kwiaty też...
- Jak nalegasz...


Lubię... Robert nie pytał się.. tylko przywoził...
Oczywiście knajpa jego... za chwilę i tak będzie moja...
Znajomy kelner ucieszył się od razu..
- Mam kilka przekrętów mojego szefa nagrane, jak będą potrzebne to dam..
- Dziękuję... a Sławek jest w coś zamieszany ?
- A nie ? ... bez niego nic się nie dzieje...
- Super, zapłacę za to...
- Pani Karolino... wie Pani...
- Wiem, dziękuję...


Oczywiście dostałam bukiet róż...
Zjedliśmy, mecenasek był miły, ile dobrego robi porządne obciąganie... ?
Ustaliliśmy działanie... ale na koniec, chyba nie wytrzymał...
- Karolino... ta akcja w salonie fryzjerskim...
- A co ?
- Nie mam się pytać ?
- Nie, proszę nie ruszać... Jurgen jest bardzo dokładny...
- W środowisku to potwierdzają...
- A konkretnie ?
- Żadnych śladów... nawet nie znaleźli łuski...
- Mówiłam, jest dokładny...
- To jest to, o czym mówiłaś... ?
- Wolę się pieprzyć... niż mówić...
- Ok, dziękuję za dzisiaj...


Kulturalnie, nie będę mówić, ale i nie będę się kryła... mają się bać...


*********

Wieczorkiem.. gdy już dzieci spały... chciałam się podotykać...
Ostatnio są tematy seksu, obciąganie... ale moja cipka jest samotna...
Jestem zdrowa... ciągle młoda... i ...
O... i mam " męża "
Już dzwonię...


- Tak żono moja ukochana ?
- Możesz rozmawiać.. ?
- Tak, siedzę w najdalszym pokoju przy kompie i mogę...
- To się rozsiądź i pokochaj się ze mną... jestem sama i mam ochotę, aby mój mąż mnie zadowolił...
- A coś chcesz konkretnie ?
- Masz mnie wziąć jak swoją... jak chcesz... dam wszędzie...


- Dobrze... jesteś ubrana ?
- Nie do końca...
- Rozbierz się.. nawet majteczki...
- Jestem...


- Leżysz na łóżku ?
- Tak...
- Kusisz mnie... ?
- Oczywiście... jesteś moim mężem.. czekam na Ciebie...
- Wchodzę do pokoju, rozbieram się powoli... Ty się dotykasz...
- Cipka już jest cieplutka...
- Podchodzę do łózka...
- Jesteś nagi ? Stoi Ci ?
- Jestem nagi. ale mi nie stoi... wisi i czeka na Twoje usta...
- Mogę podejść... ?
- Nie.. masz się doczołgać na brzuchu, potem odwrócić... i zwieść głowę z krawędzi...
- Już to robię...


Jeśli myślicie, że będę udawać, to się mylicie... naprawdę to zrobiłam... prześlizgnęłam się na łózko i zwiesiłam głowę...


- Jestem kochany...
- Podaję Ci go... delikatnie... chcesz go połknąć...ale drażnię się z Tobą...
- Dlaczego to robisz ... ?
- Bo mogę...
- Mam mokro... mogę się dotykać ?
- Nie... to mój przywilej...
- Wsuwam Ci go powoli... delikatnie dotykasz językiem...
- Mogę liznąć jajeczka ?
- Możesz...
- Dziękuję Ci mój mężu...


Dosłownie otwierałam buzię... miałam zamknięte oczy i czułam go...
- Zaczynam wsuwać Ci głęboko...
- Czuję go...
- Fajnie wchodzi... bierzesz głęboko...
- Lubię tak brać... jesteś zadowolony ?
- Tak... bierzesz po jaja...
- Teraz liżę Ci je... możesz jeszcze głębiej... ?
- Już nie idzie...
- Chcę liznąć twój tyłeczek...
- Poczekaj, wysunę go i podniosę nogę...


Jakbym to poczuła... jak kładzie ją obok mojej głowy...
- Teraz masz dostęp... liżesz ?
- Tak, wyliżę Cię całego... staje Ci ?
- A jak myślisz... już od dawna... a teraz jak liżesz to w ogóle...
- Dotykasz się... trzepiesz... ?
- Nie mam wyjścia, pięknie liżesz...
- O tak.. jestem mistrzynią... i kocham to...


- To przestań...
- Dlaczego ?
- Wstań, wypnij tyłek i czekaj na swojego Pana...
- Jestem Twoja sunią ?
- A chcesz ?
- Pragnę tego... oddam Ci się..
- A ja Cię przyjmę... a jak będzie boleć ?


- Wiesz co... świetnie wpisujesz się w moje pragnienia. Dla Ciebie mogłabym zrobić wszystko, nawet gdyby mi to do końca nie pasowało , to byłoby dla Ciebie, po to, abyś był szczęśliwy i zaspokojony.
- Dziękuję Ci suniu... kocham Cię..
- Zrobiłabym to z miłości, poświęcając siebie dla Ciebie, żebyś czuł, jak ważny dla mnie jesteś i niech boli... wytrzymam... czasami nawet lubię...
- Poważnie ?
- Tak i że jesteś jedyny, dla którego mogę zrobić coś wbrew mojej woli, ale jednocześnie z przyjemnością i rozkoszą, bo będę wiedziała, że w ten sposób utwierdzę Cie w przekonaniu, że Cię kocham...
- Jesteś niemożliwa...
- Boże jakie to zagmatwane wszystko. Trudno mi opisać te moje odczucia, trochę się w nich gubię, tzn może nie gubię, tylko nie umiem wyartykułować tego z jakich pobudek to wypływa...
- Bardzo dobrze to rozumiem...
- Sama siebie nie rozumiem, ale wiem, że w ten sposób właśnie Cię kocham...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Coś mnie wzięło... może to, że jest obcy... ale i tak bliski...
Wziął mnie za żonę... a byłam obca... nie dałam mu, a to zrobił...
Wszyscy inni mówili to po seksie... on zrobił to na odległość... nie znając, nie widząc... zaufał dosłownie na słowo...
Trochę koloruję, ale dla porządnego męża muszę być choć w wyobrażeniach porządna...


- Włożysz mi w tyłek.. ?
- Mam taki zamiar... ale jest problem..
- Jaki ?
- Stoi mi mocno... i główka jest wielka..
. Naśliń ją... a potem napluj mi w tyłek...
- Naprawdę. ?
- Jestem twoja sunią... z oddania i miłości wytrzymam.. zrób to i wchodź... i nie zważaj jak będę krzyczeć..


Ale jestem podkręcona...
Klęczę na łóżku i wypinam tyłek..
Gdyby ktoś mnie zobaczył i się zapytał, to byłabym wariatką...
Daję facetowi przez telefon... i najgorsze, że jest mi dobrze...
A nawet cholerne dobrze...


Dotknęłam się, jednym... naśliniony... wszedł jak w masło...
- Włożyłem Ci... boli ?
- Poczułam to... znowu robimy to samo...


Wszedł d**gi i trzeci...
- Włóż głębiej... chcę go czuć...
- Po jaja ?
- Tak, po jaja...

Wepchnęłam do końca...
Boli...
- Boli... ale proszę... ryp mnie...
- Jadę Twoja dupkę...
- Mój anal... zgwałć mnie... mocniej...
- Ale wchodzi.. fajnie wyglądasz... i on fajnie wchodzi...
- Po jaja ?
- Tak, po jaja... boli ?



- Nie wiem, chcę więcej... mocniej... zrób mi dobrze...
- To podnieś głowę...
- Nie, ty ją szarpnij...
- Oplotłem palce w Twoich włosach... szapię...
- O, tak.. lubię...
- Spójrz się w prawo kochana...
- A co tam jest... ?


- Nie co... tylko kto ?
- CO... KTO ?
- Mój kolega, właśnie przyjechał... był pod prysznicem... nie usłyszałaś go...
- Boję się...
- Nie bój... jestem z Tobą... będę dbać o Ciebie... ale Ty dziś zadbasz też o niego...
- Jak mój Pan sobie tego życzy...



- Wchodzi na łóżko.. uśmiechnij się do niego... powiedz coś...
- Witaj nieznajomy.. pokaż swój sprzęt... mam cię zadowolić... ?
- I co ?
- Jeszcze nie zdjął ręcznika... poczekaj... o Boże... ale ma wielkiego... !!!
- Podoba Ci się ?
- Tak, zaraz go wezmę do ust... zaraz będę go zadowalać... zaraz pozwolę mu wypierdolić moja buzię... chcesz tego Panie ?
- Tak, zrobi z Tobą, co będzie chciał... nie ma ograniczeń... a słyszałem , że jest ostry...
- Naprawdę... ? ...do dobrze... bo chcę się oddać Twojej prośbie... jestem Twoja i będę robić co chcesz... ale będziesz ze mną ?
- Tak, kochana, zawsze będę...


Dosłownie, miałam zamknięte oczy, ale czułam tę wielkość... zresztą sama to wymyśliłam...
Chciałam dostać coś porządnego...
- Wiesz, ciężko go brać całego...
- To poproś, aby się wypiął...
- Mam go wylizać ?
- A nie lubisz ?
- Tobie lubię.. ale to obcy...
- Masz się złamać... oddać mojej władzy... zrób to...


Nie wiem, dlaczego gram taką rolę... ale bardzo mi się podoba...
Jakbym cofnęła się w latach swoich doświadczeń...
Jakbym była młodsza..
I mniej skrzywdzona... on się będzie mną opiekować... teraz to robi...


- Dobrze, wyliżę mu...
Wyciągnęłam język... ale jestem głupia... ale jak grać, to grać..
Jestem znowu aktorką... samotna... ale nie sama...
- Liżę go kochany... jest mu dobrze... jęczy...
- Pod Twoim językiem każdy będzie jęczeć.. wali sobie... ?
- Tak, czuję, bo jajka się trzęsą...
- A mnie czujesz... ?
- Tak, prawie rozrywasz mi tyłek.. jesteś podniecony ?
- Jak diabli...
- To nie żałuj sobie...


- Dobrze mi...
- Chyba się nie zlejesz ?
- Nie, podnieś się i wejdź na niego...
- Poważnie, dasz mu wejść w cipkę... ?
- Tak... on w cipce... ja w tyłku...
- Ale jestem płodna.. może się zamienicie... nie chcę zajść w ciążę z obcym...
- Mówisz naprawdę... ? ...a jak ze mną zajdziesz... ?
- To będę... uwielbiam mieć brzuch... jestem matką Polką...


Ale mnie bierze... normalnie wariuję,... z tyłu głowy jest głos, który mówi, że się wygłupiam... ale z d**giej strony... dlaczego mam go słuchać... ?
Jest mi dobrze, grzebię sobie w tyłku... palce wchodzą i mam odloty...
Ale chwila... teraz on będzie w cipce... będzie strzelać... może zajdę... ?


- Chodź kochany, umyję Cię... idziemy pod prysznic...
- Oczywiście...


Szybko poleciałam umyć palce... i całą drogę się śmiałam...
Naprawdę jestem wariatką...
Ale sprawia mi to radość... a jej mi brakuje..
- Jestem już... wejdziesz teraz we mnie ?
- Nie, ty to zrobisz... ja położę się, a Ty nadziejesz się.. i wypnij tyłek...
- Ale wiesz, że on ma wielkiego... będzie mnie bolec..
- Już jesteś luźna, rozjechałem Cię.. nie będzie...
- Dobrze, ufam Ci...


Wzięłam poduszkę i usiadłam się na nią...
Wsunęłam palce i zaczęłam ją drażnić...
- Przystawił mężu mi do tyłka... zaraz wejdzie...
- Przytul się do mnie... pocałuj..


Zrobiłam to...
Gdybym miała swoje zabawki, to teraz ten największy już by siedział w tyłeczku...
Ale i tak było mi dobrze...
Soki leciały po palcach... czułam jej gorąco...


- I co żono ?
- Wszedł, miałeś rację... nie boli... ale czuję jak mnie rozpycha... też go czujesz ?
- Tak, obcieramy się... zaraz mnie załatwisz piękna...
- I ja też dojdę... proszę poczekaj.. na mnie...
- Poczekam... ale pośpiesz się...


To sprawa minuty...
Poczułam w tyłku czarnego z Hamburga... to znaczy w głowie... pamięć to dobra rzecz...
Odlot natychmiastowy...
I jego w cipce...
Moje palce były nim... ale wyobraźnia dawała radę...
- Już kochany... możesz mnie zalewać... strzel głęboko.. i niech się stanie...
- Strzelam...


Zacisnęłam uda... piękny... czysty i delikatny...
- Czuję jak strzelasz... dziękuję Ci..
- To ja Ci Kochana dziękuję..
Oczywiście musiałam jechać dalej... aby i d**gi się zlał, jak będę dostawać..


- Twój kolega zaraz wpompuje w tyłeczek swoją porcję spermy...
- Czekamy na niego... ?
- Już jęczy... zaraz dostanie...


d**gi też był piękny...
Uwielbiam orgazmy... te prawdziwe i wymyślone...
- Dostałam d**gi jak on strzelał...
- Jesteś niemożliwa...
- To Ty mnie rozgrzałeś...
- Aż mnie jajka bolą...
- Chętnie bym je wylizała...
- Może kiedyś to zrobisz ?
- Mam coraz większa ochotę... kiedyś przyjadę do hotelu i mnie wykochasz...
- Zrobię to... obiecuję..
- Muszę do łazienki... dziękuję kochany...
- To ja dziękuję piękna.. pa...


Nie wiem, czy gdybym miała normalnego chłopa, to by się udało... ?
Ale nie mam... nie mam nawet Jurgena..
Jesteśmy nienormalni... i mamy, przynajmniej on ma, nienormalną sytuację..
I to jest jakieś rozwiązanie... chociaż ja potrzebuję fizycznego kutasa...
Może sędziemu chociaż dam... ?
Jak przywiezie papiery, to umówię się z nim...


***********


Tydzień minął. Przyjechał, a nawet przyjechali.
Jurgen przywiózł jakiegoś gościa.
Facet tak brzydki, chudy... nie dla mnie...
Okazało się, że to mistrz kart.
Zawieźliśmy go do Anki, potem pokazał idealne papiery, że to jego syn...
Teraz tylko do sądu o adopcję i jest mój...


Zaraz, za d**gi dzień pojechaliśmy do knajpy Roberta.
Był na umowianą godzinę...
- Cześć, masz już umówioną rozgrywkę ?
- Tak , w sobotę
- Dobrze, ten gość będzie grać za wami..
- Już mam kogoś dobrego...
- To jest nasz mistrz, nie szkodzi, obrobią go we dwóch, wszystko ustalimy... w piątek...
- Dobrze, widzę, że to będzie dobry wieczór...
- Pamiętaj, masz mieć dużo kasy, ma Sławek brać, ma wpaść w amok, mój mistrz tak go poprowadzi, że wtopie się na amen...
- Super, rozumiem...
- I ma być z nią...
- Ostatnio bywa z nią..
- I kurwa... masz to nagrać... chcę film... to bardzo ważne... ma upaść i on się zgodzi, zaproponujesz dużą kasę... tak, aby i ona się skusiła...
- Rozumiem...
- Wszystko potem rozliczymy... nasi go ograją i to będzie nasza własna kasa... jemu odliczysz przecież tylko na papierze...
- Jasne...


Siedziałam cicho... Jurgen najwidoczniej jechał konsekwentnie według planu.
Zawsze ma dobry plan i do tej pory zdawał rezultat.
Pożegnaliśmy się..
W drodze do domu nawet się nie odezwał...
Wiem, myślał, był skupiony...
Ale...


Ale...
Jakbym poczuła się nie ważna...
A na dobrą sprawę, to przecież moje kłopoty... moja wojna...
Jurgen idzie jak żołnierz, konsekwentnie od jednego punktu do d**giego...
- Zawieź mnie do Anki... muszę z nią pogadać...


Ok...
Wyraźnie mnie unika...
Nie będę się skarżyć... nawet jak będzie z nią, to i tak będziemy razem...
Tylko, że w domu, nawet z trójką dzieci, poczułam się strasznie samotna...
Zabawa zabawą... ale każda noc jest strasznie długa...


*************

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...