Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

To, to ja się domyślam co nie zmienia faktu że facet jest dupa wołowa.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W poniedziałek zbierałam się do domu, ostatnie badanie, wzorcowe, wypis, przyjechała Anka z Wojtkiem, i młody.
- No tatuś, ty nosisz małą... na cały głos Anka...
A ten skulony, ani słowa...
- Dowaliłam mu, będzie chodził jak zegarek. 
Gdy przechodziliśmy koło dyżurki wszystkie pielęgniarki stały i tak się uśmiechały... że żal było odchodzić...
- Do zobaczenia Pani Karolino...
- Oby nie... ale...
Pomyślałam, że przy moim pieprzeniu będę teraz musiała uważać jak cholera... ale to za jakiś czas. teraz odpoczynek... i jak najszybciej do domu.


Tydzień minął jakby go nie było, wiele odwiedzin ciotek, kuzynek, dość często była moja siostra, jej dzieciaki interesowała mała Oleńka... i wszyscy wychwalali jaka podobna do ojca... nie do mnie, tylko do niego. Nie mogło być inaczej. Mocno bolał mnie brzuch, ale siostra uświadomiła mnie, że to macica się obkurcza i że będę miała z powrotem płaski brzuch.
W sobotę zadzwonił sąsiad informatyk.
- Pani Karolino gratuluję córeczki, ale musimy pogadać o interesach...
I wtedy mnie walnęło... o cholera... przecież nasz interes... zamówienia, książki, umowy... o cholera...
- Co jest ?
- Nakład się kończy, idą jak woda, podobno w wielu gazetach ukazały się pozytywne artykuły wychwalające jaki to wielki artysta, książki idą na pniu... trzeba domówić...
- Załatwię to.
Nie, nie ma czasu na lenistwo, ledwo chodzę, a tu trzeba zapierdalać...
Dzwonię do kancelarii.
- Paweł Adamczyk, kancelaria słucham...
- Panie Pawle, tu Karolina od tych książek...
- A gratuluję potomstwa, jak się Pani czuje ?
- Jak ... co się dzieje...co z umowami, co... ?
- Pani Karolinko proszę się uspokoić, wszystkie umowy są zawarte, wpadnie Pani je tylko zaparafować. Pan Robert pilnuje druku, z tego co wiem, wszystkie terminy będą dotrzymane, podobno za dwa tygodnie będą realizować sprawy finansowe, wszystko idzie na konto firmowe, rozliczy się Pani tylko z Panem Robertem, zresztą faktury i tak są u nas, wystarczy zlecić rozrachunek i wszystko załatwimy, jesteśmy profesjonalistami i rozumiemy Pani trudną sytuację rodzinną, A Pan Robert to nasz najlepszy klient, więc i zaufanie jest w obie strony.
Szok, mnie nie ma, nie mogę nic zrobić, a Robert wszystko załatwił, od ręki... to jest facet. Nie mówi, a robi. Jaki on jest inny od tych wszystkich, których miałam, no może tylko ten pierwszy był podobny... ale jego już nie ma, A Robert jest. 
- Przyjadę w poniedziałek i dokończymy.
- Ok, czekamy.


Po porodzie tydzień odpoczynku, kobiety mają po 3 miesiące, ale nie... ja to muszę zapieprzać bez słowa sprzeciwu... dałam się w interesy to muszę je ciągnąć...
Och, zaczyna mnie nosić, małe obciąganko byłoby miłe, mąż oczywiście omija mnie z daleka, jakbym była nadal chora...nie wiem, czy jeszcze coś będzie z naszego seksu, chciałabym mu dawać, może nawet czegoś nauczyć, ale on nie wykazuje najmniejszych chęci. 
Tylko, że w domu ciągle jest pani Jola, tu nie da rady... muszę wstrzymać. A karmienie małej jest dla mnie ciężkie, bo brodawki tak nabrzmiewają, że od razu mam pełno wspomnień i robi mi się dobrze, tyle, że nie mam aż tak mokro, jakbym miała suchoty, więc może trzeba poczekać...?


W poniedziałek zaczynam ruszać. Zrobiłam zaległy przelew za imprezę, bo już nie zdążyłam wtedy.
- Pani Jolu, muszę do kancelarii podpisać papiery, mamy wielki sukces, ale urzędnicze sprawy nie mogą czekać.
- Oczywiście, niech tylko oszczędza się Pani... pochwa musi zagoić się przez co najmniej 3 tygodnie, a nawet do miesiąca...
- Pani Jolu... wiem... będę się pilnować.
Cholera, ona wszystko wie, wie, że do końca ciąży pieprzyłam się z... no nie z mężem... Kocham ją za dyskrecję.


Jadę do chłopaków, za trzy tygodnie będzie gwiazdka, najpiękniejsze święta naszej rodziny i najlepszy interes życia, który zrobiłam, może kupię coś mężowi fajnego... może zegarek ?
- O nasza gwiazda... Karolinko, wygląda Pani przepięknie...
- Byliśmy na ty...
- Prawda, piękne to były chwile... mile wspominamy... ale ciii... to nasza tajemnica.
- Więc co mam zrobić ?
- Tu są umowy do podpisania, łącznie 16 umów...
- 16 ?
- Tak, trzy duże i reszta pomniejszych, i łącznie na... 23500 egzemplarzy.
- O ja...
- Piękne umowy, gratulujemy z całego serca.
- A jakie są terminy ?
- Do 18 grudnia.
- Przecież nie damy rady ?
- Nie... ? Karolinko wszystko dacie radę, mamy umowę z drukarnią, że 16 jest ostateczny odbiór i samochody wywożą całość. 17 jest u wszystkich kontrahentów, a 18 na półkach, idealny prezent na święta. Podobno już idą kampanie reklamowe, tylko czekamy.
- I to wszystko załatwił... ?
- Pan Robert... tak, to on załatwił...i jak zwykle był niesamowicie twardy i konsekwentny w negocjacjach. Zresztą to stary wyga...
- Nie wygląda na starego...
- Nie o to chodzi, on ma pod czterdziestkę, młody chłop, ale chodzi i o podejście do interesów.



Pod 40... ? W życiu bym mu tyle nie dała, to znaczy bym dała, ale nie tyle lat, najwyżej 30... dobrze zachowany...
- A pieniądze ?
- Pan Robert osobiście załatwia drukarnię, to podobno jego kolega, ale faktury przychodzą do nas...
- I jak tam jest ?
- Do tej pory 156 tyś...
- O... 
- Razem ma być 223 250, jeden egzemplarz po 9,5.
- Ja płaciłam 12...
- Karolinko, Pan Robert płaci 9,5, ale teraz słuchajcie... poszły te trzy duże po 25 zł, a reszta po 29. razem 17 grudnia wpłynie 394 250, czyli 170 000 na czysto, minus koszty transportu, ale to będą drobne.
- Ile ?
- Dość ładna sumka... uważam to za sukces, a jeśli potem będzie dodruk, a na to wygląda... Karolinko, wszystko przypilnujemy.
- Chłopaki, tak się cieszę, że muszę wam obciągnąć, kocham was, no i Roberta.
- Nie trzeba.
- Odmówicie kobiecie ? Dupy nie dam, bo cipka musi się wyleczyć...


Zamknęli drzwi, sekretarce powiedzieli, że ich nie ma... ja przesiadłam się na krzesło, rozszerzyłam nogi, oni stanęli przede mną z nogami w moich udach, wyciągnęli, a ja zaczęłam się delektować. Jakie to jest przyjemne... dwa piękne, czyste kutasy do buzi...odprężyłam się i połykałam zachłannie po kolei.
Stały, ale były przyjemnie miękkie, wchodziły całe, gdy zaczęli mnie głaskać po włosach, dotknęłam ich dłoni swoimi i docisnęłam je do swojej głowy. Zrozumieli, pozwolili sobie na ostrzejszą jazdę... a ja brałam jak najgłębiej... z językiem na jajkach... sama objęłam ich za tyłki i jazda...
Zaczęli dość szybko jęczeć...
- Może trochę ostrzej... ? zapytałam...
- Ale jak ?
- Szarpnij mnie za włosy i wbij mocniej... 
Patrzyłam im się w oczy i otwierałam buzię jak najmocniej... pokazując język...
- Pomyślcie, że macie zwykłą kurwę przed sobą...
Jurek zrobił to pierwszy, ostro chwycił za włosy z tyłu i wbił... zassałam i próbowałam nie wypuszczać... może 10 ruchów... i poczułam jak pęcznieje... tak, dziś, w moje święto, wezmę wszystko do gardła... to jest moje... lał... i jęczał jak prosię...
- Teraz ja... zawołał Paweł...
On chwycił dwiema rękoma... ledwo połknęłam, a już był przy migdałkach... wbijał mocniej, bardziej go wzięło, bardziej się trząsł... bardziej jęczał... a ja przyjmowałam bez oddechu...do końca... do czystego... 
- Ja nie mogę...
- Ja też...
- A ja mogę panowie, zawsze i wszędzie... 
Oblizałam się... patrzeli tak zauroczeni... tacy uśmiechnięci i prawie wykończeni...
- Szybcy dziś byliście...
- To przez zaskoczenie, tak jest najprzyjemniej...
- I nikt nam nie przerwał, żaden kelner...
Wszyscy się roześmieli, nawet ja, chociaż d**gi raz mnie to zabolało, jak ktoś mnie w tak chamski sposób obraził.


Ogarnęłam się w łazience, gdy wychodziłam spojrzenie sekretarki było bezcenne, lubię wzrok zazdrości.
Pojechałam do knajpy... poznali mnie...
- Jest szef ?
- Niestety, szef jest na treningu... Pani zostawi namiary to oddzwoni.
- Dziś zrobiłam przelew za książkową imprezę, bo wtedy wylądowałam w szpitalu na porodówce.
- Ok, Pan Robert wyjaśnił wszystko...
- Super.
Może on tak dobrze wygląda, bo trenuje... też będę musiała wrócić na siłownię, tylko jeszcze trochę...


Wróciłam do domu, nakarmiłam małą i zaczęłam liczyć. To my na sprzedaży tysiąca zarobimy w najlepszym wypadku 27 900, minus opakowania i wysyłka i to miał być interes na ustawienie młodego, dupą zarobiłam 12 tyś, a wróci 27, jest w tym sens. Ale 170 000 w jeden wieczór, za mocz na Ance, za spermę w cipie i za grzebanie z pełną moją rozkoszą... to KURWA jest interes.
- I jak tam ?
- Pani Jolu, jeszcze przed gwiazdką na koncie będzie ponad 170 tysięcy.
- O... Pani Karolino, jest Pani wielka, wierzyłam od początku, że to się uda...
- Wiem, ale znam kogoś kto nie wierzył...
I ona, i ja wiedziałam, że chodzi o mojego męża. Te jego biedne 3 tysiące, to skamlanie... może się wróci...? 
Kurwa, wróciło się i to jak... Tak mnie kocha, tak szaleje, a za grosz wiary... ale mi poszło... nic mu nie powiem, oddam mu te 3 koła i niech się cieszy.


We wtorek odpaliłam konto w laptopie, było tam ponad 26 tyś. Ładnie... zadzwoniłam do młodego sąsiada.
- Przyjdź.
- Pani Jolu, otworzy Pani...
- Rozliczamy się powoli, ile poszło... ? 
- Trochę ponad 800 egzemplarzy, wiele było wydane na imprezę, na reklamę poszło 400 zł, warto zrobić nową na powiedzmy 800, ale nie ma już książek...
- Po 18 - tym będą, możesz przyjmować przedpłaty, i wszystkie idą po 39,9 ?
- Tak.
- Dobrze, ile chcesz miesięcznie, bo pracy będzie dużo...
- Ile Pani da ?
- 2 tys wystarczy ?
- Zajebiście... to zmykaj... czekaj... nachyl się... posuwasz jeszcze matkę ?
- Ona nie chce nikogo nowego poznawać... muszę...
- Spadaj zboku.


Do tego konta przyszła kiedyś karta, aktywowałam ją, zmieniłam PIN i przelałam sobie 14 tyś, 3 poszły na męża, nie chcę jego kasy. Moje było zatem za dupę 9 i 5 na imprezę uzbierane. To jest moja krwawica i nikt tego nie ruszy. Moja dupa, moje pieniądze. Zostało 9 tys, 7 jest Mariusza, bo 2 musi dostać informatyk.
Jadę do niego, ale teraz się boję sama.
- Anka pojedziesz ze mną do Mariusza ?
- Przyjedź do galerii.
- 20 minut.
- Pani Jolu, jadę rozliczyć się z autorem.
- Dobrze.


Oj, galeria to i chłopaki, podjadę ich zobaczyć...
Był jeden z przodu... zatrzymałam się...
- Co trzeba... o kurwa... Adaś, Karolina przyjechała... 
- Już...
W sekundę byli przy wozie...
- Co tam piękna... a gdzie masz brzuch... ?
- Urodziłam tydzień temu i chciałam was zobaczyć...
- Ja pierdolę, urodziłaś i tak cudownie wyglądasz...? 
- Nie powinnaś odpoczywać i siedzieć z dzieckiem... ?
- A co ja maciora jestem, wiecie co mnie kręci...
- Ale co, że już ?
- Bez przesady, ale miło was widzieć... szykujcie się na ostre rypanko...
- W ilu ?
- Ja tam nie wypominam...


Obydwoje złapali się za krocza...
- Ty dziewczyno nas kiedyś wykończysz...
- Pa.
- Do zobaczenia... słodziutka...


Anka już stała...
- Co ty z nimi gadasz ?
- Umawiam się na pieprzenie, niech zbierają siły i spermę...
- Ty to jesteś kurwą, ledwo urodziłaś...
- E... marudzisz...

Ruszyłyśmy.
- Jak cię tknie to wiesz, że mu przywalę...
- Jadę się rozliczyć...
- A jak idzie... ?
- Wróciły się moje dupy, wszystkie, odłożyłam z zysku 14 tysięcy, to jest moje, a do końca roku wpadnie... słuchaj... 170 klocków. 
- Ja pierdolę... i ty chcesz to wszystko mu oddać ?
- Pogięło cię, nie dość, że swoją dupa wyżebrałam mu sukces, to jeszcze mnie zgwałcił... musi zapłacić za to...
- I tu cię rozumiem, gdyby nie ty, byłby nikim...
- No właśnie.


Zajechałyśmy. On uśmiechnięty...
- Tylko się pilnuj... warknęła Anka...
- Ja już sto razy przepraszałem i zrobię to jeszcze jeden raz...
Klęknął. Prawda, dostałam wiele jego smsów.
- Bardzo Panią Karolinę przepraszam.
- Wstawaj, nie wygłupiaj się... przyjęte...
- Czekaj, mnie się podobało... zawołała Anka.
- To daj się wyrypać i niech ciebie przeprasza...
- Nie kuś...


- Słuchaj, jeszcze trochę książek zostało, ale już na koncie jest twoje 7 tysięcy luźne...
- Ja pierdzielę, 7 tysięcy ?
- Tak, pozostałe zamówienia poszły, muszą się wydrukować i potem będzie więcej...
- To mogę babci kupić pralkę ?
- Kup pralkę i lodówkę, i co tylko chcesz. Od nowego roku będziesz dostawać normalną pensję co miesiąc, ile będziesz chciał ?
- Nie wiem, do tej pory nie widziałem takiej kasy, mi tam mało wystarczy, może 500 zł ? 
- Dostaniesz 2 tysiące, ale nie musisz wydawać, jesteś pieprzonym artystą i ci się należy... ale jako twój agent muszę pilnować, aby kasa rosła, i aby nie przewróciło ci się w główce. Kiedyś będziesz chciał się usamodzielnić i kasa wtedy będzie potrzebna...


Ja nie mogę... ale forsy... bardzo chętnie wyrażę swoją wdzięczność...
- Co ty nie powiesz... zamruczała Anka... ?
- Bardzo chętnie...
- Ja jestem niedysponowana jeszcze... powiedziałam... i ogólnie masz u mnie przerąbane...
- A ja mogę wszystko... powiedziała Anka.
- Jak Pani Karolina pozwoli...?
- Mamusiu mogę schrupać synka... ?
Uśmiechnęłam się, podejrzewałam, że coś jej chodzi po głowie... mała dziwka...
- Możesz... ja popatrzę...


- Pokaż młodziutki co tam masz w gaciach...
Rozbierał się powoli, chujek mały, drażnił się ze mną... wiedział, że wybaczę mu wszystko, bo po prostu lubię to.
- Hm... jakie młode ciało... 
Rozbierał się i uśmiechał, o mało co prawiczek, a tu dwie sukowate laski dostępne prawie na wyciągnięcie ręki. I jak takiemu gówniarzowi nie ma się przewrócić w głowie. Kasa leci, gwiazda prozy i laska, która zaraz zrobi, co będzie chciał...
Gdy stanął nagi ze stojącym do nieba kutasem Anka cmoknęła...
Wstała, podeszła i chwyciła go...
- Twardy...
- Podoba się Pani... a może Aniu ?
- Pani.
- Dobrze, jest cały Pani...
Obeszła go, trzasnęła w jędrny tyłek, przytuliła się od tyłu i zaczęła bawić się przyrodzeniem.
- Taki młody i taki piękny...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odeszła i zaczęła się rozbierać... górę zostawiła w staniku, a dół cały nagi. Nogi w pończochach i w szpilkach wyglądają bosko, a wygolona cipka jest jak brzoskwinka, tylko lizać.
I to właśnie się stało, usiadła się w fotelu, rozłożyła nogi i kiwnęła na niego. 
Klęknął i delikatnie zaczął całować nogi od stóp, raz jedne, potem d**gie i wcale się nie śpieszył do cipki... Delikatnie je muskał w górę, a potem się cofał... rękoma jeździł na wszystkie strony, a szelest pończoch jest elektryzujący...
- Może zaczniesz... ?
- Już... niech nawilży się...
Anka chwyciła go ostro za włosy i szarpnęła do cipki.
- Ty ją nawilżysz językiem...
Nie oponował, objął jej uda i zaczął pieszczoty.
W chwilę Anka zaczęła się wić i jęczeć...
- O cholera, dobry język... zawołała... tylko nie przerywaj...
Położyła mu jedną nogę na ramieniu, a d**gą zadarła do góry...lekko przekręcając się na bok.
Dała mu dojście do tyłeczka, co on wykorzystał. Obniżył się i zaczął lizać jej gwiazdeczkę...
- Oż ty ... dajesz...


Jej piękny tyłeczek wił się pod jego językiem, nauczył się na filmach. już nie jest nieukiem, a ta się napalała coraz bardziej... nowa sytuacja, nowy język, bezpieczeństwo... a dlaczego nie zaszaleć.
W pewnym momencie Anka tak przyśpieszyła, że po chwili jej wycie oznajmiło orgazm... ale wyposzczona... tak szybko ?
Wyrwała jego głowę z ud i spojrzała się mętnym wzrokiem na niego...
- Dobry jesteś... jeszcze jeden masz mi zrobić... mam prezent dla ciebie...
On się wpił, ona zamknęła oczy i rozpoczęli taniec erotyki.
Jego głowa szalała we wszystkich dziurkach, ona wciskała ją z całych sił... i zaczęła dostawać...
W pewnej chwili spojrzała się na mnie i puściła oczko...
Co ona kombinuje ?
W momencie gdy dostawała zauważyłam jak kapie... popuściła szmata, prosto mu w usta... a ten gnojek nie przestawał... trafiło na swego... 


Gdy ją puszczało to przestała, nie było tego dużo, jakby sondowała co się stanie.
- Nie wiem czemu, ale mnie to nie przeszkadza, a nawet bierze... powiedział i spojrzał się na mnie...
- Zauważyłam, a twoja dzisiejsza Pani to też lubi... nie ograniczajcie się dzieci...
- Najpierw niech mnie wyrypie swoją pałą...
A on zaczął od dłoni, poszły w cipę trzy palce i tak ją rozgrzał, że kwiczała jak prosiak...
Gdy prawie miała znowu odlecieć on wstał i wepchnął kutasa do jej buzi...
Nie spodziewała się, nie wiem czy taki miała plan, ale przyjęła i nie otwierając oczu ciągnęła tak, jak umiała. A Anka to stara obciągara, potrafi wciągnąć tak jak ja, do końca...
I dawała pokaz, a młody pozwalał sobie na coraz więcej, podniecał się, wchodził na wyżyny, a to skutkowało szarpaniem za włosy, wpychaniem jak najgłębiej, aż do krztuszenia.
Gdyby Anka nie była tak podniecona, to pewnie dostałby w pysk, a tak robił co chce.


A mnie to właśnie bierze, jak facet wie, co sprawia mu przyjemność i robi to, jakby mu się należało. Wsadziłam sobie dłoń w majtki i dotknęłam muszelkę, może nie powinnam jeszcze, ale nic mnie nie boli, tylko z zewnątrz... i tylko troszkę...
Młody klęknął przed nią i wsadził swojego sterczącego drąga...
Aż ją podniosło... za twardy, a ten gnój zaczął walić jak oszalały, wiem że ją boli, ale sama chciała, zresztą dobre rypanko zawsze jest przyjemne...
- Tylko nie zapłodnij jej... zawołałam...
Po 3 minutach... niestety... wyciągnął i zaczął lać na brzuch... zauważyłam, że powoli zaczyna zlatywać na jej cipkę... ale ku mojemu i jego zdziwieniu, Anka chwyciła jego kutasa i włożyła go z powrotem do cipki...
- Zaraz dostanę trzeci orgazm... dawaj...
Ten chwycił ją za piersi, potem przyciągnął do siebie, rozpiął stanik i teraz miał dwa piękne cycki przed sobą. Ściskał je, brodawki jej stały, może nawet bolało... i wtedy się wygięła.. orgazm naprężył ją i znowu popuściła... a ten szalał... walił i walił...
- Tak mi stoi, że nie mogę, jeszcze nie byłem tak podniecony... powiedział.


Anka nie kontaktowała. Młody wstał, spojrzał na nią, złapał swojego kutasa, potrząsnął...
- Daje Pani w dupę ?
Ale smarkacz, teraz to przesadza... Anka nie odpowiedziała... a on wziął ją na ręce i położył na łóżku na brzuchu...
- Jak szalejemy to do końca...
- Może wystarczy... zapytałam... ?
- A ma mi urwać ?
Anka nie reagowała...
- Masz jakiś krem ?
Poszedł do łazienki, już sobie zdążył wysmarować, wycisnął na jej tyłek i wszedł od razu do końca.


Gdybym nie była tak podniecona to pewnie przerwałabym to, ale ona nie protestuje, już daje w dupę, niech zapamięta seks z młodym na długo. 
Jęknęła gdy wszedł do końca... była rozluźniona, słabo kontaktowała, ręce położone na bokach... patrzyłam ja dosłownie pierdoli lalkę.
Odlatywał, jęczał, ugniatał jej piersi, trzymał za tyłek, rozszerzał półdupki, wyciągał i wkładał od nowa... Podobało mi się to, jej tyłeczek przyjmował dość porządną pałę i był zadowolony... 
Dobre 10 min ją rypał, przekładał, brał z boku, na rozszerzonych nogach, jak wtedy pięknie wygląda tyłeczek... i jak on wchodzi... gdybym mogła to już nastąpiłaby podmianka na tyłki.
Przyśpieszył i zaczął zalewać jej tyłek swoim d**gim orgazmem, szybki i dobry jest.
Padł obok niej... z rozłożonymi nogami, nie wytrzymałam i usiadłam się obok niego, delikatnie go dotykałam, nie reagował, trzymał się za głowę, jeszcze nie wrócił. Pieściłam go i oglądałam, to jednak jest piękne. Chciałam pociągnąć, bardzo chciałam, ale u mnie ma minus i musi to odczuć.


- Dobrze mi, jak cholera... powiedział...
- A mi jak ... wtórowała mu Anka... chciałam...tego... bardzo chciałam...
- Muszę iść się odlać...
- Lej na mnie...
- Anka, nie przesadzasz ? zawołałam...
- Chcesz ? 
Spojrzała się na niego...
- Jasne, że chcę... 
- Ale musisz uderzyć mnie w twarz, jak dziwkę, jak szmatę i odlej się... chcę się poniżyć, chcę to poczuć...
- Naprawdę ?
- Kurwa, jesteś facetem czy pizdą... ?


Uderzył ją, słabo... bał się...
- A więc jesteś pizdą...
d**gi raz walnął ją mocno...
Aż mnie cipa szarpnęła, może wtedy u pierwszego kochanka, gdy byłyśmy razem, jak ją walnął w twarz, to on wiedział, że Anka lubi... ?
Nadstawił kutasa i po chwili poleciał strumień... na piersi..., brzuch i ręce...
- Pizda, pizda... wrzasnęła.
Dostała jeszcze raz i przysunął go do twarzy...
- Otwórz gębę szmato.
Nie otworzyła.
Walnął jeszcze raz, i jeszcze...
Otworzyła, a on prawie wsadził jej i lał do środka... całe szczęście, że końcówka... ale potem nie wyciągał, a Anka ssała mu, trzymając dłonie na jego tyłku... 
On nachylił się i wepchnął do końca. Ta przyjęła, ale on nie wyciągał... jak zaczęła wierzgać nogami i walić go po tyłku, to wyciągnął...
- Kurwa, to było zajebiste, jesteś the best, to jest mój dzień, ja pierdolę... ale odjazd...
Anka rozpływała się... to jednak jest kurwa tej samej ligi co ja.


Już prawie bez słów... ona poleciała do łazienki... on zaczął się ubierać...
- Jak komuś piśniesz słówko, głupim kumplom to nici z interesu i nie dostaniesz złamanego grosza, zapamiętaj.
- Ja nie mam kumpli na tyle, aby rozmawiać z nimi o seksie, zresztą kończę szkołę w tym roku i idę na studia. Ani słowa nikomu, przysięgam na swoje życie.
- I tego się trzymaj.
Anka wyszła, dała mu buziaka, ja też i wyszłyśmy.


- Dałaś koncert... naprawdę aż tak bardzo tego chciałaś... ?
- I tak, i nie... ale pralka to mu się przyda... 
Parsknęłyśmy śmiechem...
- Nie zajdziesz dziś ?
- Nie, jestem przed okresem.
- Bo już się bałam...
- Karolinko, prędzej czy później będę w ciąży, a z kim, to się zobaczy... a ty wiesz z kim jesteś ?
Nie odezwałam się, ona wie i ja wiem, że nie wiem.

  • Lubię 1
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odwiozłam ją do domu, a sama pojechałam karmić. Podniecenie wcale nie opadało, a ta mała istotka tak ssie mi brodawkę, że każde najmniejsze wspomnienie wraca, pamiętam każdy mój seks, każdego, który ściskał za mocno. Jakie to jest dziwnie, że te odmienne obrazy łączy to samo uczucie ? Albo to my kobiety jesteśmy inne, albo jestem do granic pojebana.
Nie zmienia to faktu, że lubię karmić, zresztą mam tyle mleka, że chodzę jak dojna krowa, a może znalazłby się chętny... ?
O kurcze, ale teraz mnie wzięło... aż cipa się skręciła...
Jest popołudniu, a mi nie odpuszcza...


Muszę zadzwonić do Roberta. Odebrał.
- Tak Pani Karolino... ?
- Panie Robercie muszę Panu bardzo podziękować za wszystko, jest Pan niesamowity, wszystko ogarnięte, dopięte i działa... jestem pod wielkim wrażeniem...
- To dla mnie przyjemność, nowa dziedzina interesu i coś się dzieje innego, byłem już znużony, to ja Pani dziękuję...
- A czym znużony ?
Cisza...
- Życiem, ono mnie nuży swoją przewidywalnością, a ten Pani pomysł jest odskocznią choć na chwilę... jest dobrze.
- Czy można domówić jeszcze tysiąc dla mnie, mówiłam, mamy stronę internetową i tam sprzedaż też idzie dobrze...
- Oczywiście, po 18 - tym odbiór, podajcie adres.
- A spotkamy się do tego czasu ?
- Może w kancelarii przy rozliczaniu druku, pieniądze powinny już do tego czasu spłynąć, powiedzmy 20- go ?
- Dostanę prezent na same święta.
- I o to chodziło, niech Pani zajmuje się dzieckiem, ja dopilnuję wszystkiego, cieszcie się swoim szczęściem rodzinnym.
Rozłączył się. Ale znowu uderzył we mnie jego smutek. Jak ta kurwa musiała go zranić... ?
Kilka lat, a on ciągle się nie pogodził... oj... podejrzewam, że seks z nim nie wchodzi na razie w rachubę...


Z nim nie, ale moje piersi domagają się pieszczot...
- Pani Jolu, może jakieś zakupy trzeba zrobić ?
- A mam Pani rację, na obiad na jutro kupię ... już idę.
Ledwo wyszła, a ja dzwonię do sąsiada.
- Masz ochotę na świeże mleko ?
- To znaczy ?
- Pomyśl, od matki... ale nie swojej zboku...
- Już lecę.

Minutka... ledwo zdążyłam dojść do drzwi... ledwo zdążyłam rozpiąć bluzkę... wyciągnąć piersi, a otworzyły się drzwi... wszedł jak zahipnotyzowany...
- Boże jakie one są piękne...
Dotknął je po bokach, poruszył...
- O Jezu... ale wielkie...
- Bo pełen, mała tyle nie pije, muszę ściągać i wylewać...
Pocałował, każdą z osobna, potem brodawki... i delikatnie próbował wciągać...
- Ściśnij...
Jego duże dłonie, w odróżnieniu do małej zrobiły to porządnie.. poleciało mleko... a on je spijał...
- Smaczne...
- Cała taka jestem...
- Wiem, szaleję za Panią...
- Ale matkę to pierdolisz...
- Nie mogę jej odmówić, jest taka bezbronna... i tak oddana.


To gadanie też na mnie działa, zboczone, ale działa... ciągle mam obraz jak ona klęczy przed nim... jak suka, przed swym Panem... tak... jej oddanie, ale... i jego władza. Ta suka jest w stanie się poniżyć dla pożądania, oddać synowi swoją cipę i dupę... a on może zrobić co będzie chciał...
Te możliwości pełnej władzy, to jest mój afrodyzjak... nieważne, że syn z matką, oni w swoim układzie są bardziej jak Pan z suką... cholera... moje brodawki zaraz eksplodują...
- Ściśnij je mocniej... robi mi się dobrze...
Prawie ugryzł...
- Matce też tak gryziesz...
- Też, Pani mnie tego nauczyła... przelewam wszystkie te same uczucia... i to jest niesamowicie przyjemne... odgrywam nasze relacje...
- A jak ją bierzesz... ona prosi, czy ty żądasz... ?
- Przeważnie ona prosi... jak już zniży się do końca, to biorę ją w dupę, a potem zalewam gardło, że aż się krztusi...
Piersi już mnie bolą, ściska je, a ja mu pozwalam...
Objął mnie i ręką zjechał na tyłek... pozwolę mu na trochę, lubię siłę... głowę odsunęłam do tyłu... jest mi naprawdę dobrze...
- Trenujesz ją ?
- Mam dużo pracy, bo jeszcze programuję na zlecenia, różnego rodzaju zabezpieczenia i siedzę po nocach...
- Powinieneś ją wyprowadzić na ludzi...
- A jak to miałoby wyglądać... ?
- Niech nauczy się czekać i prosić... ale niech dostanie tylko wtedy, kiedy ty masz ochotę... nie musicie jechać po bandzie, bo się wypalicie...
- Lubię gdy mnie budzi rano, przed pójściem do swojej pracy, obciąganiem, lubię gdy leży, a ona go podnosi...
- Ja lubię nawet gdy ciągle leży... są wtedy takie plastyczne...
- Mi od razu staje, chociaż raz się upiłem i wtedy nie stanął... ona próbowała, a ja dałem jej wtedy w pysk...
- Poważnie ?
- Ona lubi na ostro, lubi przekleństwa i wyzwiska, wtedy nie jest moją matką...
- I tak jesteś chamem...



Ścisnął mi tyłek mocniej...
- I co z tego... uczę się od najlepszej... wziąć cię w tyłek... ?
- Zaraz Pani Jola wróci, zresztą jeszcze nie daję... za szybko...
- Ale strzelić ci do gardła mogę... to zajmie chwilkę... taki jestem najarany...
- Nigdy nie trafiasz, nie zdążę się umyć... strzel na cycki...
Klęknęłam, on wyciągnął i zaczął walić... minuta już zleciała... a spermy nie było widać...
Usłyszeliśmy klucz w zamku... on przyśpieszył... strzelił... poleciało między piersi... i na brodawki... schował, ja podciągnęłam bluzkę...



- Dodruk będzie na 18 grudnia, dostawa też, więc możesz szykować wysyłki świąteczne...
- Oczywiście Pani Karolino, szefowo...
- Leć już.
- Interesy ?
- Pani Jolu, chwili wypoczynku nie mam, własna firma to jest biznes, ale ile wyrzeczeń...?
I ile przyjemności, tylko ja wiem.


Następny tydzień minął bardzo spokojnie, aż za... wypoczęłam i nosi mnie jak cholera. Jedynie świadomość, że muszę się dobrze wygoić powstrzymywała mnie przed szaleństwem. Oleńka je i śpi, cudowne dziecko, a Pani Jola pomaga we wszystkim. Mąż jej płaci i tak wyraża swoją wdzięczność za rodzinę i swoje szczęście.
Dwa razy dzwonił młody, wiem co chce, ale spławiam go. Dziś natomiast wpadł mi pomysł . Dzwonię do niego.
- Nagraj mi filmik...
- Na jaki temat ?
- Rusz głową... o życiu ptaków...
Dostałam na d**gi dzień. Podał przez Jolę.
- Młody przyniósł dane sprzedaży...
- Później oglądnę.
Dotknęłam pendriva i poczułam jego moc...aż dreszcz mnie przeszedł.


Wieczorem, gdy wszyscy spali odpaliłam kompa.
- Dlaczego mnie nagrywasz ?
- Bo lubię patrzeć jak mi ciągniesz...
Jego matka siedziała naga na łóżku, między jego nogami i delektowała się kutasem. Powoli, delikatnie, lizała i cmokała. Potem zniżyła się i pieściła mu jajeczka. Podniósł nogę a ona zanurkowała...
- Dobra suczka, dobra... wyliż i nakręć mnie, niech stanie, co się nadziejesz...
Jedną ręką waliła mu, a głowy prawie nie było widać...
- Mogę już ?
- Jeszcze nie... fajnie mi... naśliń mocniej...
Dotknęłam się, gówniarz już dawno nie jest młodzikiem. Może to i moja wina... ale on zaczął od szantażu... musi być mendą z charakteru, spokojną, ale mendą.


- Nadziej się, ale w dupę i tyłem do mnie...
Naśliniła swój otwór i zaczęła się opuszczać na kutasa. Mimo swoich lat miała fajny tyłek, raczej była drobna.
Wszedł, powoli wciskał się, by zaraz pokazać znowu.. drażniła się z nim, albo ze swoim tyłkiem. Objął jej biodra i wcisnął do końca, jęknęła...
- Dobrze ci kurwo ?
- Tak, jestem cała twoja...
Kurcze, to jest chore, jak ona może tak się poddawać pożądaniu, jak może tak ulegać... facetowi, mogę zrozumieć, ale synowi, traktować go jak swojego Pana ?
W starych kulturach syn po ojcu przejmował obowiązki głowy rodziny, ale nie w sprawach łóżka.
Jej chuć, jej chora żądza jest straszna, ale i piękna... Też chciałabym się tak oddać pożądaniu, ale tak wielkiemu, że łamałabym wszystkie tabu, że pozwoliłabym odebrać sobie godność, tak jak ona...
Oddać się całkowicie, ciało i duszę, na dziś i na zawsze, bezgranicznie.


Wiem, ona to robi, bo mimo wszystko jest z nim bezpieczna, to jej syn, jej rodzina... to jest więź nie do zniszczenia. Gdyby mój mąż chciał mojego poświęcenia, to dałabym mu je, właśnie, pozwoliłabym mu, bo on jest mój i należę do niego. Dlatego zeszmaciłam się, aby dać mu dzieci, a ona pozwoli mu na wszystko, aby dostać bezpieczny seks, naturalny odruch ludzki.
Szkoda, że mój mąż jest taki staroświecki, ach, jakby mogło nam się pięknie żyć w cudownym świecie seksu.

 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jego kutas walił jej dupę, a ona jęczała i tak jak ja, oddawała się całą sobą.
- Zlejesz się ?
- Wystarczy, mam robotę, a i ty idziesz do pracy...
- Dziękuję.
Wstała, pocałowała jeszcze jego w niego i wyszła.
Następne ujęcie jak młody patrzy się w kamerę.
- Spodobało się... ? Zaraz wjadę jej w dupsko jeszcze raz, mi się podoba...
Wstał, poszedł do kuchni, ona się krzątała ubrana do wyjścia.
- Tu masz śniadanie, obiad jest w lodowce, zupa tylko do odgrzania, ja idę do pracy.
- Przed drzwiami masz się wypiąć jeszcze raz, mam ochotę...
- Ja już muszę...
- Co kurwa powiedziałem...
Następne ujęcie jak ona podciąga spódnicę, opuszcza majtki z rajstopami i wypina swój krągły tyłeczek... on pluje jej na otwór i wsadza do tyłka...
- Mocniej pracuj...
To ona nadziewa się tyłkiem na jego kutasa... a on trzyma pewnie telefon i się buja w rytm jej uderzeń tyłka...
- Szybciej, dojdę...
Jedną ręką łapie ją za biodra i ciągnie w swoją stronę... teraz i on pracuje...
- Możesz nie lać do tyłka, połknę wszystko...
- To bierz...
Wyszarpała, klęknęła i połknęła główkę i ten moment połykania mi wystarczył... nie otwierała ust, ssała rozkoszując się lecącą spermą wprost do gardła...
Już od dłuższego czasu moja ręka była na łechtaczce... więc dostałam. Pierwszy po porodzie... cichy... ale jakże cudowny... uwielbiam to... to ... niesamowite ciepło, naprężenie i odprężenie, jak puszczają mięśnie, a głowa nadal jest połączona z cipką...
Pokazywał jak ma czystego, ona stanęła uśmiechnięta, dała mu buziaka i poszła.
Dobre, zboczone, ale dobre...


Osiemnasty idzie wielkimi krokami i święta tuż, tuż. Wybrałam się na zakupy, dla Joli kupiłam sweterek, a dla męża zegarek za 999, wiem, że lubi, a nosi raczej zwykły i wydałam na to czyste moje pieniądze. To znaczy z kurestwa, ale moje i moja w tym radość.
17 - go dostałam telefon z kancelarii i ustaliliśmy spotkanie na 14. Wielki sądny dzień.
Odwaliłam się w najlepszą sukienkę, obcisłą, brzuch już prawie cały zszedł, piersi niestety wielkie na wierzchu, ale tak ma być. Oczywiście perły, ale włosy to już nie zdążyłam, Muszę iść do porządniej fryzjerki, bo sama już niewiele mogę wymyślić. Ale wyglądam dobrze, suknia jest przed kolano więc i pończoszki, może będzie okazja pokazać.
Czekali już wszyscy, nawet Robert.
- Pani Karolino, piękna jak zawsze...
Zauważyłam spojrzenie Roberta, pierwszy raz... jak na kobietę... fajnie...
- Wszystkie umowy zostały dopięte, książki już na półkach, wszystkie przelewy doszły, czas na rozliczenie.
- A ten tysiąc dla mnie ?
- Dziś dojedzie pod wskazany adres, powiedział Robert.
- Super, wiec proszę...
- Zgodnie z wyliczeniem, po odjęciu faktury za transport zostało na Pani subkoncie 158 tyś złotych, bo doszedł jeszcze jeden tysiąc druku dla Pani...
- Oczywiście, pamiętam, dobrze... teraz proszę o fakturę od Panów i Panie Robercie od Pana.
- My pierwszą transakcję robimy gratis, zresztą to dla nas przyjemność Pani Karolino...
- Ich spojrzenia mówiły wszystko...


Spojrzałam się na Roberta... a ten zamyślony, jak zawsze...
- A Pan, ile kosztowała mnie Pańska pomoc...?
Spojrzał się na mnie tak dziwnym wzrokiem, tak nieobecnym, tak odległym... nawet jakbym zobaczyła ślad łzy...
- To była dla mnie wielka radość móc Pani pomóc, a wyznaję zasadę, że za coś, co przynosi mi radość, nie biorę pieniędzy.
- Jesteście niemożliwi... mogę chociaż postawić dobry obiad ?
- A bardzo chętnie
- Panie Robercie, pójdzie Pan z nami ?
- Oczywiście.


Pojechaliśmy oczywiście do innego lokalu niż jego. Były śmiechy, komplementy, miłe słówka, prześcigali się jeden przed d**gim.
- Lampka dobrego wina za jeden z lepszych interesów jakie zaczęliśmy...
- Ja poproszę soku, bo karmię cały czas...
- Oj Pani Karolinko widać, że dobra z Pani matka...
Robert też się patrzył, zresztą tylko ślepy nie widziałby tych piersi. Cały czas kombinowałam jak pokazać mu pończochy... bo... coraz częściej patrzył się na mnie. Ukradkiem, ale ja wszystko widzę.
Dostał telefon, przeprosił i wstał, a ja przesunęłam się powoli na brzeg kanapy i założyłam nogę na nogę. Sprawdziłam... tak... było widać całą koronkę...
Gdy skończył, odwróciłam się w stronę Pawła i niby... ostro rozmawialiśmy...
- Przepraszam za telefon...
- Daj spokój Robert, to życie...
- Każdy coś ode mnie chce... to męczące...
- Teraz się bawimy z najpiękniejszą kobietą w naszym mieście, zostaw życie, niech sobie samo leci...
- A macie rację, toast za piękną panią ...
Widział na pewno, ale nie dał poznać...


Wyprostowałam się, uśmiechnęłam zalotnie i cieszyłam się chwilą.
- Panowie, będę jechać, pora karmienia się zbliża.
- Fajnie ma ta mała... zaczęli żartować... co Robert, nie ?
- Pewnie, ona i jej mąż, szczęśliwa rodzina...
- A ty tylko o jednym, zostaw już, sprawy zakończone... rzucił Jurek...znalazłbyś sobie jakąś babę...
- Nie ma takiej na świecie...
- Pieprzysz bajki... tylko się rozglądnij...
Zaciekawiło mnie to, fajny temat...
- Mówię wam, że nie ma dla mnie... takiej, która by dała radę...
- Wiemy, kozak z ciebie, za dużo trenujesz... i zaczęli się śmiać...
- To nie o to chodzi...


Bardzo chciałam zostać i pociągnąć za języki, ale Robert zgasił się i jakby nawet skulił, to musi być drażliwy temat, nie na dziś...
- Pani Karolinko, jeszcze dziś wyjdzie przelew i czekamy na dodruk, fachowcy mówią, że będzie na pewno...
- Dziękuję i do zobaczenia.
W ostatnim momencie spojrzałam się na Roberta, stał jak zbity pies, zawsze taki pewny, a teraz aż niemożliwe... jak tego chłopa coś boli, jaki on ma problem... ?
Ciężko będzie się dowiedzieć, bo teraz już nie będę miała z nim za bardzo do czynienia... forsę na następne dodruki już mam, coś znajdę... zobaczy się...


Czas do świąt przeleciał, książki przez stronę szalały, młody wziął kuzyna do pomocy, bo nie wyrabiali, w cztery dni sprzedali 480 egzemplarzy, ludzie brali po 3 sztuki, pewnie na prezenty.
A kasa leciała, na konto znowu wpłynęło ponad 18 tyś, jest tak zajebiście, że radość świąt jest zwielokrotniona kilka razy. Rozpiera mnie energia, duma i radość, że mała myśl na początku w ogóle nie wietrzyła tak wielkiego sukcesu.
Moja potrzeba działania zaprowadziła mnie do wydawnictwa, tak znalazłam jego rękopis i nawet, gdy szef mnie wyśmiał, to postawiłam całą energię na wprowadzenie tego w życie. Czy ja to robiłam świadomie, czy los tak mną kierował...?
Jakby to powiedział Robert... należy go słuchać, niekoniecznie się zgadzać, ale podążać jego ścieżkami, które nam kreśli.


Przecież, gdyby mój mąż nie chciał dziecka, nie poznałabym pierwszego, gdyby on nie nauczył i nie pokazał świata seksu, nigdy nie uzbierałabym forsy na druk... jak to wszystko dziwne się układa... ?
Bez seksu nie byłoby kasy, młody zginąłby w zapomnieniu, nie byłoby sukcesu, radości, dumy... byłabym inną kobietą, stojącą w innym miejscu na ziemi, w innym czasie i historii.
A teraz poznałam Roberta, idąc tą myślą musi zdarzyć się coś, co to wyjaśni, nasze spotkania, nasze interesy, moje zaciekawienie jego osobą...
Poczekam, na spokojnie zobaczę, czy jego teoria ma jakiś sens, a może jest niczym... ważnym...


Święta wspaniałe, dzieci, zabawa, rodzina, dużo osób nas odwiedziło, nikt nie mówi o moim sukcesie, nie ma żadnego tematu, jakbym żyła w dwóch światach. Jeden to dom i rodzina, spokój, a d**gi jest szalony, wspaniały, interesujący, ekscytujący oraz mroczny i żywiołowy.
Jakby dwa światy równoległe, a ja balansuję na ich krawędzi, często jednak myślami przekraczam granicę, bo d**gi wciąga mnie jak czarna dziura.
Ci wszyscy ludzie zajmowali się takimi zwykłymi rzeczami, wiem... one też są ważne. ale ja chodziłam jakby pijana. Pijana szczęściem i moją radością z sukcesu okupionego tylko moim poświęceniem. Nikomu nie mogę nigdy nic powiedzieć, nigdy się pochwalić, wyklęli by mnie, szczególnie siostra i mąż.
Dostałam jak zwykle krem, a on nawet nie zapytał się skąd wzięłam pieniądze na zegarek, pewnie myśli, że jak zwykle z karty, czyli i tak to jego.
Nieważne... ten świat tylko muska mnie... oblatuje jak wiatr na wiosnę... dotyka jak pierwsze promienie słońca o poranku... ale to nie jest prawdziwy dotyk... to nie jest sirocco, który mówi ci, że żyjesz... to nie jest upał, którego nie możesz znieść, ale zawsze chcesz do niego wrócić...


Przez wszystkie dni świąt uśmiechałam się, bawiłam, rozmawiałam, a w głowie rosła myśl... jak bardzo jestem podniecona i jak nie mam możliwości w daniu upustu swojemu pragnieniu.
Ale dobrze, że wszystko się kończy, nawet święta. Niecierpliwy duch już puka, już dzwoni, już się przedziera, a ja czekam, aby otworzyć mu drzwi...
Nawet sylwester przeleciał najspokojniej w całym życiu.

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Żyję prawdziwą radością, mam wszystko, dzieci, dom, męża. Jestem spełniona, ale to szczęście jest tak bardzo samotne. Sama żyję ze sobą, ze swoimi myślami i pragnieniami, Dobrze, że mam Ankę, moją przyjaciółkę, wentyl bezpieczeństwa, inaczej mogłabym się pogubić.
I właśnie Anka dzwoni.
- Jak żyjesz piękna ?
- Jest cudownie i tak pięknie, że zaczynam wariować...
- To co, mały wypad... ?
- Głupio mi, wiesz, ja to wszystko robiłam dla męża, to znaczy dziecko, potem dla młodego, a teraz wszystko się kręci jak w najlepszej maszynce... nie mam motywacji... tak dla samego seksu... ?
- Karolcia, a ten twój rypie cię chociaż... ?
- Nie...
- I nie masz potrzeb ?
- Mam.
- Ja też, Wojtek jest cudowny, ale on ju z nawet nie chce mnie brać w tyłek, mówi, że woli cipkę... a tyle się uczyłam i co ... ma się to zmarnować... ?
- Gadasz jak kurwa.
- Odezwała się porządna... wiesz co najbardziej pamiętam w tamtego roku ?
- Co ?
- Twojego młodego jak lał na mnie i mnie uderzył... jestem chyba małą masochistką, już ten twój poprzedni to wyczuł i czasami mi przywalił... a lanie, to wiesz, że lubię...
- Wiem... Anka to się źle zaczyna i jeszcze gorzej skończy.
- Gadasz jak moja babcia, szykuj się, wyskoczymy, ja coś upoluję dla siebie, ty tylko będziesz ze mną... ok ?
- Daj mi godzinę, podjadę do sklepu, czy domu ?
- Do domu.


Mam tylko trzy godziny luzu, bo małą karmię cały czas, zaraz ją przystawię i wyskoczymy. Ładna pogoda, jest dość ciepło jak na styczeń.
Podjechałam do niej. Gdy wychodziła tylko jedno było widać, jej króciutką spódniczkę spod płaszcza.
- Nie jest ci zimno ?
- Kochana, jestem najgorętszą laską w mieście, dawaj, jedziemy...
- A gdzie ?
- Zaraz się zobaczy, może zgarniemy na ulicy kogoś...
- Ja pierdzielę, jesteś aż tak zdesperowana ?
- Nie gadaj, jedź...
- Co masz w torbie ?
- Rzeczy na przebranie, w razie czego...
Pojechałyśmy do bary z frytkami, tak sobie zażyczyła.
Rozglądnęła się,...
- Nikogo tu nie ma, jedziemy...
Potem był pub...
- O tamten mi się podoba... chodź...
- Cześć piękny, masz trochę wolnego czasu ?
- A co ?
- Nie masz ochotę na ostry seks ze mną ?
Spojrzał się na nią, na mnie, wziął łyk piwa i odpowiedział...
- Spierdalaj kurwo... mam dość własnych problemów...
- Ulżę ci ...
- Powiedziałem...


Wyszłyśmy jak oparzone...
- Mówiłam, to zły pomysł...
- Za grzeczny... to palant, idziemy dalej...
Szłyśmy ulicą, Anka rozglądała się jak wygłodniałe zwierze... to nie jest normalne...
- Mam ochotę na jakiś baton, chodź tutaj...
Weszłyśmy do zwykłego sklepu...
- Poda mi Pani Twixa i Snickersa... Karolcia, muszę komuś dać dupy dzisiaj, nie wytrzymam, już się nastawiłam...


- Mogę pomóc, weźmie Pani to na miodzie i pójdzie do następnej bramy... powiedziała sprzedawczyni...
- Słucham ?
- Do następnej bramy, do Rysia... i da mu Pani to na miodzie...
- Da mi Pani jeszcze wino.
Zapłaciła i wyszłyśmy...


- Chodź w tę bramę...
- Zwariowałaś...
- Ja idę...
I trafiła... stał tam jakiś facet...
- Dzień dobry...
Spojrzał się, to raczej był jakiś biedak, bo nieogolony, byle jak ubrany... koło 40-50, trudno powiedzieć...
- Czego, jesteście z psiarni ?
- Nie.
- Nic nie zrobiłem, zaraz idę do domu...
- Możemy z Panem, napiłabym się w dobrym towarzystwie... rzuciła Anka...
- A co macie ?
- Na miodzie i wino...
- Może być, idziemy...


- Jesteś nienormalna... szepnęłam... chcesz z nim iść...?
- Nikt inny się nie nadaje, zresztą właśnie na takiego mam ochotę, on odleje się na mnie bez gadania...
- Ale on pewnie śmierdzi...
- I co z tego, ciągnąć mu nie będę, najwyżej dam w dupę...



Poprowadził nas do klatki schodowej, potem na piętro...
- To tu.
Gdy otworzył i weszłyśmy, wiedziałam , że to się zdarzy, Anka już zdecydowała...
Mieszkanie nie było cudowne, ale nie aż tak brudne jak jego ciuchy. Chociaż z bliska to raczej były, po prostu biedne rzeczy. Nie było telewizora, w łazience bez płytek, surowo, baz zasłon i firan, kuchnia... e...
- Nie mam za dużo szklanek, ale coś się znajdzie... poszedł do kuchni i zaczął coś myć...
- Może ja umyję... powiedziałam...
- Jak chcesz...


Były dwie szklanki, dosłownie dwie, dla Anki i niego, całe szczęście.
Ona chodziła jak suka gotowa do seksu, widziałam jak się pręży, jak zwierzyna, teoretycznie do upolowania, ale i polująca...
Gdy postawiłam szklanki on już miał otwartą swoją butelkę, Anka otwierała swoje wino.
- Każdy pije co lubi, prawda ?
- Czego chcecie, bo na picie to chyba nie przyszłyście...?
- Mam ochotę z tobą się napić, a potem będę miała prośbę, abyś wsadził swojego kutasa w moją dupę...i ją zerżnął...
Podniosła swoją króciutką spódniczkę, osunęła stringi na bok i dotknęła tyłka..
- O, dokładnie tu...
- Dawno nie miałem kobiety...z dwa miechy...
Ciekawe, nie zdziwiło go, że taka laska chce mu dać tyłka, tylko martwi się, że mu nie stanie...
- To może zaczniecie przed piciem... powiedziałam, aby uniknąć porażki...
- Jeszcze mi staje, bez obaw, a napić to się muszę...
Wychylił szklankę na jeden raz.
- Ty też chcesz pierdolenia... spojrzał się na mnie ?
- Nie, jestem tylko przyzwoitką.
- Dobra zaczynamy.


Zaczął się rozbierać, nie wyglądał źle, rzeczy szkoda gadać... ale Anka była wniebowzięta... ściągnęła stringi, wyciągnęła żel z torebki i nasmarowała sobie tyłek.
Gdy facet ściągnął gacie to otworzyłam oczy... taki sprzęt, że palce lizać, ale dla dupy Anki to będzie egzamin...
- O kurwa... powiedziała...
- Co ?
- Nie wiedziałam, że masz takiego kutasa...
- Nie... ? Laski przychodzą tylko dla niego...
- Masz ich dużo ?
- Bywało... paniusie same się nadstawiają, a co boisz się ?
- A będziesz delikatny ?
- Kurwa, będę... i się zaśmiał...
Jeszcze mu nie stał do końca, ale był gotowy.
Anka spojrzała się na mnie trochę błagalnym wzrokiem... a ja puściłam jej oczko... i kiwnęłam głową do góry.
Kurwa chciała, to niech ma, niech nie rzuca się z motyką na słońce.


Facet podszedł do niej, ona trochę mu nasmarowała, odwrócił ją, oparła się o łóżko, rozszerzyła nogi, on przyłożył i zaczął wciskać...
- Nie spinaj się...
- Powoli...
- Oczywiście... połóż się...
To nie jest dla niej dobry pomysł... nie będzie miała drogi ucieczki...
Przyłożył i wjechał w jej tyłek...
Jak ona wrzasnęła... to cała kamienica chyba słyszała...
- Ciszej Anka...
- Niech wrzeszczy, tutaj to norma, wszystkie krzyczą na początku...


Nie popuścił nic, tylko wkładał raz za razem... Anka jęczała z bólu, ale trudno, musi przetrzymać... Cofnął się trochę i podniósł ja za biodra do siebie... walił i przyciągał, przez to wchodził mocniej i głębiej...
Jej jęki zaczynały się zmieniać... bluzeczka, którą miała opinała się na piersiach, ale trzymała... Chwycił ją za włosy i szarpnął... ach... poczułam to... wspomnienia ożywają od razu... zawsze mocny seks łączy się u mnie z szarpnięciem za włosy...
Położył ją z powrotem, wszedł na łóżko na wysokość jej bioder i walił jej dupsko, że aż miło. Piękny widok, potężna pała, wąski tyłek, wystająca cipka, połączone uda... i plask... plask...


Anka już teraz jęczy z rozkoszy, ten jak młody Bóg wali ją, że aż łóżko trzeszczy... Znowu zsunął się, szarpnął jej biodra, szarpnął bluzkę, piersi wyskoczyły... szarpnął włosy... ona jęknęła z jeszcze większej rozkoszy... no i nie wytrzymałam, siedząc na brzydkim krześle grzebałam sobie w majtkach..
Miał wielką siłę, bo brał Ankę jak laleczkę, do dużych to ona nie należy, ale walił ją naprawdę mocno... nagle wyszedł z niej, odwrócił ją na plecy rzucając na łóżko, wszedł na nie, wypiął się nad nią i przystawił kutasa do jej buzi...
- Będę lał...
Anka próbowała nie otwierać, nie wiem , czy robiła to celowo, drażniąc się z nim, czy nie chciała wziąć z tyłka, ale dostała to co chciała.
Walnął ją w twarz...
- Bierz spermę do gęby szmato jebana...
Otworzyła za mało...dostała jeszcze raz... i wtedy wepchnął jej do połowy, waląc sobie i pojękując... spuścił się...
- A teraz poleruj...
- Nie chcę...
- Ja ci kurwo dam...
Jedną ręką znowu ją odwrócił na brzuch i wszedł od nowa w tyłek... Anka przestała się ruszać, tylko jego ruchy ją poruszały. Przełożył jedną nogę, usiadł się na jej udzie i wchodził w tyłek jak chciał... W mojej cipce czułam jakby to i we mnie wchodził, ona wszystkie ruchy pamięta, i ja też, taki lekko miękki kutas wchodzi bardzo przyjemnie...
Ciepło rozchodziło się równomiernie... tak w sam raz, na małe co nie co... nawet nie jęknęłam, nauczyłam się przeżywać je w ciszy... i w głowie...


Wyszedł z niej i położył się obok zmęczony... ale jedną ręką namierzył jej głowę, zacisnął palce na włosach i szarpnął w kierunku swoich bioder...
- Zajmij się nim, on wymaga pieszczot...
- Już nie chcę...
- Tylko do tego się nadajesz kurwo... mam cię znowu walnąć... ?
- TAK...
- Jak chcesz...
Trzasnął ją ciągle trzymając za włosy... jej makijaż już dawno się rozmył, twarz miała może nawet opuchniętą... i skierował jej usta wprost na swojego kutasa...
Anka otworzyła usta i wzięła prawie całego... no, tak, to przecież najlepsza spermopijka. Tak długo trzymała, to znaczy, on trzymał, że zaczęły jej lecieć łzy...
Wyszarpała, ale od razu poszła na jajka... nie ogolone, nie umyte... sama chciała... ale ja wiem, podniecenie odbiera rozum i łamie wszystkie hamulce...
Już nie szarpał ją za włosy, ona nie przestawała... gładził jej twarz... tak, teraz wyglądali jak kochankowie... ona gładziła jego uda... on miał zamknięte oczy...
Jeszcze trochę i dostałabym d**gi orgazm, ale nie trzeba, wycofałam rękę...


- Dobrze ci było ?
- Nie jesteś najgorsza, ale miałem lepsze...
- A zrobisz coś jeszcze dla mnie ?
- Czego ?
- Odlej się na mnie, jak na kurwę, na szmatę... jak chcesz to nawet połknę...
- Kurwa, co jest z wami baby, pojebane jesteście do reszty, nie masz własnego chłopa ?
- Mam, ale on tego nie zrobi...
- Ja pierdolę... wstawaj...
Znowu chwycił ją za włosy, szarpnął na wysokość swoich bioder i pociągnął do kibla...
Wstałam, chcę to zobaczyć... ona jest naprawdę zboczona...
Anka nachyliła się na muszlą, a on zaczął lać na jej twarz, spływało, ale wypluwała... nie lał po włosach, tylko na policzek i usta...
Gdy skończył... Anka powiedziała.
- Dziękuję.
I bez słowa zaczęła znowu mu obciągać... a robiła to z sercem i z duszą... Taki lump, a ta oddawała mu swe usta i ciało, jak najlepszemu kochankowi...



- Dość, wypierdalać kurwy, zostaw wino i jak masz jakąś kasę...
Anka zaczęła wracać do rzeczywistości, bo jej ruchy przy ubieraniu się były już nerwowe... położyłam 50 zł na stoliku i gdy się ogarnęła wyszłyśmy.
- Nie oceniaj mnie, powiedziała, potrzebuję czegoś takiego raz na jakiś czas, może nawet wrócę tu...
- Jesteś tak samo zboczona jak ja, w inny sposób, ale kurwa z ciebie jest też pierwsza klasa.
Objęłam ją i pocałowałam, i poczułam jego mocz... ale to były jej usta... a jej się nie brzydzę...

Długo myślałam o Ance, ona chyba będzie podążać inną drogą niż ja, lubię jak facet przywali, jak weźmie jak szmatę, jak wykorzysta na maksa, ale raczej w grzecznej formie, bardziej uczuciowej...
Czas leciał, ja usychałam, tylko dziecko, karmienie, pieluchy, obiadki... interes się kręcił, musiałam domówić następne 2 tysiące dla młodego. Uwijał się, czasami pomagał mu jakiś jego kuzyn, często myślałam o nich, czy nie pokusić się na duet, ale zaczęłam się troszkę bać konsekwencji. Mam całą rodzinę, mam wszystko, a jak się wyda ?
Mam to stracić... całe poświęcenie pójdzie na marne.
Tyle, że moje piersi nic, a nic nie zmalały, wiem, że karmię, ale takie balony to z jednej strony ciężar, a z d**giej pokusa, aby komuś je pokazać, aby pobawili się nimi...
 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Gdy raz przyszedł w odwiedziny, to zagadałam...
- A ten twój kuzyn, to ile chce kasy za pomoc ?
- E... nic, on cieszy się, że może wyrwać się z domu, jego żona to podobno wredna zołza...
- Co ty, jak pomaga to trzeba mu coś odpalić...
- Nie wiem... stawiam mu piwko i pakujemy, czasami kompa naprawię, to fajny gość...
- A ile ma lat ?
Gdzieś po 30 jest...
- A ta jego nie daje mu ?
- A... tu jest problem, ma Pani ochotę na niego... ja już nie wystarczam... ?
- Ty masz swoją mamuśkę, bierzecie ją w dwójkę ?
- W życiu, matka nigdy by się nie zgodziła, zresztą jest chyba jego kuzynką...
- I co z tego, ty jesteś synem...
- Nie... to byłoby nienormalne...


Zaczęłam się śmiać...
- A to co ty robisz, jest normalne ?
- No... nie wiem, to jest inaczej... moja matka... e... nie wiem sam...
- A umiałby trzymać ten twój kuzyn gębę na kłódkę ?
- A co ?
- Zobacz jakie mam piersi, bolą mnie czasami i przydałby się dobry masaż... a i mleka mam pełno...
- Zapytam się, ale nie powiem o kogo chodzi... w razie czego...
- Zapytaj.


Na d**gi dzień przyszedł sms...
- Jest chętny i poważny w tych sprawach...
Zaczęłam kombinować, u mnie nie da rady, do niego... ?
A może tak, przecież on mnie nie zna i nigdy nie musi poznać...
- Umów się na jakieś popołudnie, jak matki nie będzie, przyjdę, ale nie mów mu, że to ja sąsiadka i szefowa.
- Oczywiście.

Po trzech dniach przeszedł sms, może jutro, na 16 ?
- Ok, odpisałam.
I się zaczęło. Golenie, korek w tyłek, rano zmieniłam na większy, nie planuję za dużo, ale jak się rozkręcimy, to nigdy nie wiadomo. Potrafię zaszaleć, jak oddam się pożądaniu to... oj...
Zaciskam nogi, bo cipka robi się ciepła, a karmienie to mordęga, tak stoją mi brodawki, że małej są za duże i nie może dobrze złapać... Pani Jola to się czasami podśmiewa, wie o co chodzi...
Musi czuć, że jestem kobietą gotową i chętną, zresztą niczego mi nie brakuje... I tak muszę robić to dyskretnie, bo trochę ponad miesiąc po porodzie szykować się na orgietkę, to może być dla niej przesada...


Jest 16, muszę się spóźnić, wyszłam, ale idę drogą z d**giej strony, pewnie patrzą przez okno i czekają.
Gdy chciałam dzwonić drzwi otworzyły się...
- Witamy Panią...
Stał młody, a w głębi jego kuzyn. Chłop z 1,9 wzrostu, mocnej budowy, ładna koszula i buty, lekki zarost, ale włosy to od fryzjera... a tak, ja też muszę już się wybrać.
- Jestem Patryk...
- Karolina.
- Mam dla Pani kwiaty...
Cofnął się do pokoju i przyszedł z pięcioma różami...
- Ładnie z twojej strony, wstaw je, wezmę jak będę wychodzić...


Usiedliśmy się na kanapie, gadka o niczym, on patrzył mi się w oczy, ale potem już częściej na piersi.
- Ma Pani piękne piersi...
- Zaraz będę ci obciągać, więc mówmy sobie na ty...
Przełknął ślinę... młody siedział jakby za mną...
- Pokaż mu... powiedziałam...
Przysunął się do moich pleców, położył dłonie na piersiach, zważył je, a potem zaczął rozpinać bluzeczkę. Miałam dość krótką spódniczkę więc już po chwili zaczynały być widoczne majteczki...
Widziałam jego dylemat, piersi czy cipka... przelatywał wzrokiem coraz szybciej...
Podobało mi się to, znowu jestem w swoim żywiole, pozwalam ile chcę, oni będą mnie rypać, ale tylko dlatego, że im się oddam... będę ciągnąć tylko dlatego, że chcę...
Stanik miał zapięcie z przodu i po chwili już go nie było...


- O ja... ale piękne...
- Dotknij... pocałuj... są twoje...
Jednak cycki to najlepsza zabawka dla facetów...
Pieścił, lizał, całował, miętolił... a ja poczułam jak zaczyna wypływać mleko. Dałam jej wypić przed wyjściem, ale zawsze trochę zostaje.
- To mleko, nie martw się... ciągle karmię...
- Urodziłaś ?
- Tak, ponad miesiąc temu...
- Ojejku... ależ one są piękne...
Dorwał się do brodawki i ssał jak maluch...
Wyciągnęłam się, objęłam głowę młodego, on ciągle całował mnie po szyi, odwróciłam się i szybko doszedł do ust... oparłam się do tyłu, lekko zsunęłam, Patryk zaczął całować brzuch, a po chwili już lizał stringi. Przesunęłam je na bok i cipka była cała jego.
Miał sprawny język, nawet bardzo... szybko stałam się wilgotna. Zresztą tyle postu robi swoje...
Leżałam wygięta jak kocica, która czeka na rozkosz i pożądanie. Młody całował me usta i ściskał piersi, a one zaczęły boleć... a ja uwielbiam taki ból podniecenia. Czułam całowane uda, brzuch, pieszczoty na wielu miejscach... i cholera działały... Ten facet wie jak doprowadzić kobietę na szczyt, nie śpiesząc się...


- Daj mi do buzi... szepnęłam do młodego...
Rozebrał się migiem i nadstawił swoją pałkę. Dziś jestem suką, a nie jego Panią, niech się nacieszy...
- Przełóż nogę...
Postawił ją z mojej d**giej strony i teraz miałam całego kutasa przed sobą, zsunęłam się jeszcze bardziej i przyciągnęłam go do siebie. Ma wejść głęboko... chcę poczuć go na migdałkach, ma mnie przydusić, ma zgwałcić me usta, ma przywołać wszystkie najpiękniejsze wspomnienia...
Cipka szalała z rozkoszy, podniosłam lewą nogę na oparcie kanapy, lekko się przekręciłam, on zrozumiał, dostaje do lizania cipkę i tyłeczek... i gość skorzystał w pełni. Jeździł jak fachowiec, delikatnie, potem mocniej, wkładał go prawie całego w cipkę, by po chwili penetrować dupkę... a młody wszedł w taki rytm, że moja głowa już dawno nabrała ruchów jak przy dobrym waleniu ...
Odbijała się od kanapy wprost do jego brzucha, a kutas chował się, by po chwili pokazać się cały obśliniony.
I to był bląd, który wystrzelił gdzieś głęboko do gardła Nie spodziewałam się, zakrztusiłam, on szybko wyciągnął, ale po chwili przyciągnęłam go z powrotem, aby dokończył... i jeszcze mu poleciało... ojejku... jak ja lubię lizać po spuszczeniu... jak on flaczeje... jak facet wtedy jęczy, jak nie może wytrzymać, jak się droczę z nim... niby robię to dla niego, a tak naprawdę, to tylko dla siebie...


- Ty już się spuściłeś... zawołał Patryk ?
- Przy takiej kobiecie nie idzie wytrzymać... wiesz jak ona ciągnie... ?
- Zaraz się przekonamy...
Również się rozebrał i pięknie mnie zaskoczył. Miał dużego kutasa, nie wielkiego, ale dużego...
- Ładny...rzekłam
- Powiedz to mojej żonie...
- A co, nie ciągnie ?
- Mówi, że za duży i ją boli... już nawet przestałem prosić...
- Twoja żona to cienka dupa, daj go, pokażę ci jak obciąga mistrzyni...
Podszedł, nadal leżałam na plecach, zajął tę samą pozycję co młody i włożył mi do ust.
Fakt, był duży, ale ja już obciągałam Khalidowi, reszta to milczenie.


Nie wchodził do końca, tak, duży, trochę jednak chyba się wstydził ale on jęczał, więc był zadowolony... Takie duże nigdy mocno nie stoją, ich delikatna miękkość dużo ułatwia... a ja już się zaczęłam rozgrzewać... Objęłam go za tyłek i sama nadawałam rytm wejść...
Wiedział o co chodzi, nie naciskał, lubię facetów, którzy wiedzą co i jak...
To my jesteśmy najważniejsze i tylko nasza chęć, lub niechęć robi, albo dobrze, albo źle.
Pracowałam w najlepszych obrotach, wejście, wyjście... w małej przerwie zawołałam...
- A ty do cipki, nie ma wolnego...
Nie chciałam być niedopieszczana, jest ich dwóch , a to zobowiązuje...
Jego język czułam przy swoim, był w moich ustach i mojej głowie...a lizał cipkę... ciekawe...


- Nie, nie... masz rację, to za szybko się skończy... powiedział Patryk.
Wstaliśmy, złapałam go. dobrze się trzyma, młody też podszedł i zaczęliśmy całować się na zmianę... Ja trzymałam ich, oni dotykali mnie... piersi, plecy, tyłek... potem cipka i uda od środka... Trochę mi się przytyło, więc były pełne, dorodne, jak u prawdziwej kobiety.
Zresztą stojąc tak, tak właśnie się czułam. Pełna i piękna. A dwóch samców rozkoszowało się mym ciałem...
Młodemu jeszcze nie stanął, ale czułam jego przyjemność, bo mruczał co jakiś czas...


- Może pójdziemy na łóżko...
- Pewnie...
- Macie gumy ?
- Oczywiście.
- To ty Patryk pakujesz, a ja postawię d**gą maszynę...
Położyłam się, wystawiłam tyłeczek na jego widok, poruszałam nim, pofalowałam... i ułożyłam młodego przed sobą. Wszedł do buzi mój cukiereczek, złapałam za całe jajka, ścisnęłam i ruszyłam w rytm.
W tym czasie poczułam znowu język Patryka, tym razem tylko na tyłku, rozszerzył moje pośladki i lizał anal. Lizał... ba... kochał się z nim... Czyżby młody puścił farbę, że daję w dupę ?
Pewnie, że dam, niech tylko się nakręcę jeszcze bardziej... oj będą chłopcy żałować spotkania ze mną.
Poczułam jak przykłada do cipki, była mokra więc wślizgnął się prawie niepostrzeżenie... ale jego wielkość dała znać, rozkosz rozlała się po całym podbrzuszu... Boże jak cudownie... a skorzystał na tym młody, bo wzięłam jego tak głęboko, że jęknął na głos...
- Ale to jest dobre... zawołał...
- O tak, dobre i piękne... wtórował mu Patryk.


Trzymał mój tyłeczek i czułam jak falował w rytm walenia, raz robił to na klęcząco, a potem kładł się za mną i przytulał, podnosiłam nogę, aby głębiej wchodził. Wszystko było już zagojone, czułam się cudownie, w swoim żywiole, w swoim życiu...
Kutas młodego podnosił się adekwatnie do pieszczot...
- Cudownie się ciebie wali, masz tak piękne ciało, takie kobiece... ten tyłeczek i te piersi...
- A co, twoja taka nie jest... ?
- Bardzo dużo ćwiczy na siłowni, ale za to wygląda teraz jak oschły śledź... bez cyca, bez dupy... zero kobiecości... nie to, co ty...
- To używaj ile możesz, jakby to był pierwszy i ostatni raz...
Podniósł się, przeciągnął mnie prawie na płasko i wszedł bardzo mocno. Wzięło go, dobrze, ma mnie wyruchać za cały czas postu.
Moje ciało podskakiwało w każdy rytm wejścia... młody usadowił się wyżej na łóżku, tak, że moja głowa leżała teraz na jego udach, ale nie byłam w stanie mu ciągnąć... za to on głaskał mnie po włosach i buzi. Czasami dostałam palec do possania...


Patryk wyszedł ze mnie...
- Kurwa, zaraz się zleję... a nie chcę...
Szybko odwróciłam się, spojrzałam na niego i trzasnęłam go z liścia...
- Ani mi się waż...
Spojrzał się tak dziwnie... ale zaraz dodał...
- Podziałało...
- Jestem mistrzynią manipulacji... odpocznij... a ty młody do roboty...
Odwróciłam się i zaczęłam iść w jego stronę... on podniósł się wyżej, a ja mając jedną nogę wyżej, pokazałam jak jego kutas znika w mojej cipce...
- O... to jest... o... tak...
Wyprostowałam się, moje piersi dotknęły jego ust, przyciągnęłam głowę i rozkoszowałam się swoim podnieceniem... Kutas wchodził tak, jak ja chciałam, ja nadawałam rytm, szybko się nie zleje, więc i przyjemność będzie dłuższa...


- Ależ ty pięknie wyglądasz... szepnął Patryk... ten twój tyłeczek, twoje uda, masz tak idealnie gładką skórę... kurwa, ale to jest piękny widok...
- Ochłonąłeś... ?
- Już tak...
- To pakuj w tyłek, nie ma odpoczynku...
- Poważnie, wejdzie ?
- Bo co, twoja ci nie dawała ?
- Ją zawsze bolało, zresztą szkoda gadać...
- To nie gadaj, wpakuj go...naśliń i włóż...

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Splunął na swoje palce, naślinił, potem usadowił się i przyłożył... zobaczymy, czy korek nadal spełnia swoje zadanie... wszedł, on czekał... bał się... zabolało trochę, ale ja przecież to uwielbiam...
- Mocniej, do końca...
Wjechał cały... nabrałam powietrza... wyprostowałam się...
- Oż ty...
- Wyciągnąć... ?
- Czekaj...
Wszystko musi się ułożyć...
- Ok... teraz...wypierdol mnie jak sukę, tego dziś potrzebuję...
I zaczęło się... ostro i mocno... a ja przypomniałam sobie Ankę, jeśli ją bierze mocz, upokorzenie, szczególnie typów z trzeciego sortu, albo i czwartego, to jej sprawa, jej rozkosz, jej świat.
Ja uwielbiam mocny anal, moja dupa go uwielbia, mam tam coś w środku... co tego żąda... a gdy się nakręcam, to niech się dzieje...


Jak mnie walił, jak wchodził, złapał za piersi, ścisnął... zabolało, a ja objęłam jego głowę, która całowała mi szyję...i zaczęłam odpływać... w swój świat... dziś będzie mocno... pierwszy już szedł, już był za ścianką... już zaczął się odzywać... i krzyknął...
Oni znieruchomieli, nie wiedzieli co się dzieje...
- Nie przerywajcie... zawołałam...
Ruszyli, a mnie zgięło d**gi raz... bo Patryk zjechał rękoma na brzuch... a on stał się tak erogennym miejscem u mnie, że odleciałam od razu... Nadal mnie trzymał za niego, nadal walił tyłek... a orgazm trzymał w swym uścisku... Pierwszy raz dostałam jakby zwielokrotniony... w czasie...
Padłam na młodego...
- Chwila przerwy ?
- Tak, dajcie mi minutkę...
- Co to było, orgazm ?
- Kurwa, dwa naraz... i to jakie... jak dotknąłeś mojego brzucha...
- Jest bardzo przyjemny...
- Jeszcze zostało mi trochę, ale zaraz pójdę na siłownię i zgubię...
- Co ty, jest idealny... taki powinien zostać...


Przekręciłam się na plecach, dotknęłam cipki, uspokoiła się już, podniosłam nogi do góry, wystawiłam się na widok...
- Dajesz dalej Patryk, czekam...
Klęknął przede mną i wszedł od razu do końca...
- O...tak... a ty... daj do buzi...
Młody podskoczył i już wpakował, też wszedł do końca, był dużo mniejszy, taki do buzi... więc żadnych oporów...
Objęłam jego tyłeczek, Patryk obejmował moje bioderka i każdy mnie jechał. A ja rozluźniałam się powoli, każdy wjazd, czy to do buzi, czy w tyłek ładował akumulator orgazmu... po 5 minutach został naładowany...
- Dostanę następny...
I gdy doszedł to pałkę młodego dosłownie połknęłam, aż do jajek, a nawet dalej...
- Ja też dojdę ... zawołał Patryk...
Poczułam jego skurcze w tyłku, wiele razy...
- O kurwa... ale jesteś niesamowita...


Następny... a więc wracam do gry...
- Skończyłeś ?
- Tak.
- To teraz moja kolej...
Przekręciłam się, on już leżał na plecach, ściągnęłam gumę i zaczęłam wylizywać...
- O kurcze... nie wytrzymam...
A co to mnie obchodzi... wzięłam jak mogłam najgłębiej... ścisnęłam jajka i jeszcze coś wyleciało...
Młody zaczął całować moją cipkę, jego język nadal budził moje demony...
- Włóż mi...
Wszedł gładko, przyjemnie, a ja nie odpuszczałam, kutas i jajeczka były moje... palcem zaczęłam szukać wiadomo... i znalazłam... jego dziurkę...
Kutas zaczął momentalnie stawać...
- Co jest ?
- Nie znasz najstarszej sztuczki kobiet ?
- Nie.
- To się odwróć na brzuch...
Przekręcił się, a ja rozchyliłam i dorwałam się do jego anusa.


Od razu zaczął jęczeć...
- O ja pierdolę... tego to nie znałem...
- Twoja tego na pewno nie zrobi...
- Nie denerwuj mnie... ale to przyjemne...
Całe pośladki były moje, cały otwór, aż do jajek... a młody walił cipkę... dobrze ją walił, ciągle byłam podkręcona na 90 %, niesamowicie przyjemnie... sam orgazm już nie jest potrzebny, wystarczy ten poziom...
- I co już ci stoi ?
- A tak, stoi...
- To ubieraj gumę i robimy powtórkę, tyle że odwrotną...
Ubrał, ja dosiadłam go i kiwnęłam na młodego...
- A ty w dupkę...
Spojrzałam się na Patryka, leżał tak rozmarzony, tak szczęśliwy...
- Zadowolony ?
- Jak cholera...
- To pocałuj mnie jakbyś całował księżniczkę...
- Nie ma problemy, ty nią i tak jesteś...


Objęłam jego twarz, palce poszły we włosy, on złapał mnie za tył głowy i nasze języki zaczęły taniec... boski taniec... nie czułam żadnego kutasa, czułam jego delikatność na moich ustach, jego dłoń we włosach zaciskającą się w podnieceniu...
Szarpnęłam ją do tyłu, zwolnił uścisk...
- Trzymaj mnie, bo ucieknę...
Zrozumiał. Szarpnął i ściągnął mnie do jego ust... nareszcie... moc i pożądanie, prawdziwie męskie pożądanie... władza i nakaz, co mam robić...
Tak właśnie ma być, bierze mnie i jestem jego, cała w oddaniu...


- Mogę zlać się w tyłek... ?
- Jak chcesz to przyjmę do buzi...
Wyszedł, ściągnął gumę, ja nachyliłam się a on zaczął strzelać...
d**gi raz, a leciało zupełnie dobrze...
- Włóż...
Teraz on jęczał, a ja docisnęłam lewą ręką jego tyłek i wszedł cały... coraz bardziej miękki, więc znowu przyjemnie...
- Oberwałem twoją spermą... nieśmiało wtrącił Patryk...
- To jest moje, zaraz cię wyczyszczę...
I spijałam każdą kroplę, którą znalazłam...
A potem spojrzałam się mu w oczy... jeszcze nie wiedział o co chodzi...
- Coś nam przerwało, a ja zawsze kończę...
Nachyliłam się i znowu zaczęliśmy się całować. Miałam gdzieś jego odczucia, teraz ja się liczę... niech się nauczy... choćby to był i kuzyn...


- Ja muszę odpocząć... powiedział młody...
A ja zeszłam z Patryka, odwróciłam się, wypięłam tyłeczek...
- Masz siły ?
- Dla ciebie zawsze...
Klęknął, wszedł, ja podniosłam się, wzięłam jego dłonie i położyłam na piersiach... on pracował, a ja mu wtórowałam biodrami...
- Mogę zrobić wam zdjęcie, tak pięknie wyglądacie ?
- Nie, zawołałam...
Jeszcze tego mi trzeba, gówniarz...
Cholera, wybił mnie z rytmu... ochota przeszła natychmiast...
- Czas kończyć, mam obowiązki... a wy chyba jesteście już zadowoleni...
- Chciałbym się jeszcze raz spuścić...
- Dużo ci zostało ?
- Jakbyś dobrze pociągnęła to szybko pójdzie...


Odwróciłam się, położyłam na plecach, zsunęłam głowę na skraj łózka...
- Pakuj i spuszczaj się...
Wstał, podszedł z tyłu i wsadził dość głęboko... nie stal do końca, więc jest ok...
Wchodził, a ja drażniłam jajeczka... wkładał coraz głębiej, coraz dłużej przytrzymywał w gardle... znowu poczułam oddanie, uległość... zaczęło wracać..., jak ja to uwielbiam...
Pochylił się nade mną, zaczął całować piersi, potem jeszcze się przesunął , doszedł do brzuszka... nawet łaskotki od jego ust mi nie przeszkadzały, a jego kutas to teraz gwałcił już moje gardło...
Wchodził prawie do końca, brakowało mi oddechu, był moment, ze nawet łzy zaczęły mi lecieć... a ten skurczybyk dotknął mojej cipki, i poczynał sobie, drażnił i jego ruchy koliste zaczęły przywoływać orgazm.
Świadomość powoli odpływała, pozwalałam na jego mocne ruchy w gardle, bo czekałam, aż dojdzie...
Jego palec dokonał tego... doszedł trzeci wielki orgazm. Otworzyłam usta jeszcze mocniej, on jeszcze głębiej wszedł i równocześnie poczułam jego wytrysk wprost w środek gardła.
Jedynie myśl, że nie będzie tego dużo pozwalał mi wytrzymać, ale tu się pomyliłam, leciało i leciało... ten dociskał w ekstazie, nie zwracając na mnie uwagi... zaczęłam kaszleć... niestety... za dużo... wyciągnął od razu... a ja przekręciłam się na bok...


- Przepraszam, nie chciałem tak mocno...
- Nigdy nie przepraszaj...
- Ale prawie cię udusiłem...
- No właśnie, prawie... to ne to samo, ja dużo mogę
Wytarłam buzię o koc, a ten klęknął przede mną, chwycił moją twarz w dłonie i zaczął całować...
Pociągnęłam go na łóżko i w objęciach przytulaliśmy się we wspólnej rozkoszy i podnieceniu...
Jego kutas czasami był zbyt blisko cipki...
- Jeśli chcesz to ubierz gumę i jeszcze włóż...
- Wjadę w tyłek...
- To wciskaj...
Nakierowałam mięciutkiego już kutasa, mój tyłeczek przyjął go z rozkoszą, wcisnął i lekko pracował, cały czas mnie całując...


- Ten seks zapamiętam do końca życia... powiedział...
- Było przyjemnie, fakt...
- Nie wiem jak po czymś takim będę musiał żyć...ze swoją...
- To był tylko seks, jak z dziwką...
- O, co to, to nie... nie obrażaj się... dla mnie to było mistrzostwo świata...
- Mało jeszcze widziałeś... co młody... nie... ?
- Bez komentarza.
- I tak ma zostać, nikt nikogo nie szuka i nie wspomina, obiecaliście...
- Tak jest.
Wysunęłam się, wyciągnął, poszukałam ciuchy...
- To ja lecę, czas karmienia się zbliża... pa chłopaki...
- Bardzo dziękujemy...


Poleciałam, Jola będzie niezadowolona. Może nawet wyczuje... a może nie...
- Jestem już, płakał ?
- Nie, ale troszkę marudzi...
Spojrzała się na mnie i od razu odwróciła wzrok...
Poleciałam do łazienki... o cholera... oczy rozmazane... od ostatniego ciągnięcia... i krztuszenia... jest taktowna...


Po tygodniu musieliśmy ruszyć d**gi tysiąc książek, idą jak bułeczki... a konto powiększyło się o następne 45 tyś, mamy już ponad 200 kawałków... jak przyjdzie dodruk to sama sfinansuję...
Siedziałam w domu i tylko ten laptop łączył mnie ze światem, młody się nie pokazywał, mój Mariuszek pojechał na ferie, dostał premię, niech odpocznie, kończy w tym roku szkołę... niech ma... talent jeden...


Minęły następne dni...w w końcu wybrałam się do fryzjera. Muszę zorganizować jakiś seks, bo cipkę to mi rozwali, dupa swędzi, nawet korek nic już nie daje, ale ubrałam na drogę taki mniejszy, niech drażni.
Adres... Kanałowa 26... tutaj podobno jest zajebista fryzjerka, kamienica, trzecie piętro, Anka dała mi adres... ale schody... i ta klatka... dajcie spokój... szemrana dzielnica...
- Witam, na 13 od Anki jestem...
- Proszę bardzo... na lewo... do gabinetu...
Proszę bardzo, profesjonalny salon fryzjerski... wielkie lustro i mnóstwo lakierów i odżywek...
- Co robimy ?
- A co Pani proponuje ?
- Magda jestem...
- Karolina.
- Oj, suche te twoje włosy... i słabe... trzeba je wzmocnić...
- Urodziłam dwa miesiące temu...
- Norma. spadek odporności, biotyna, mikroelementy, bierzesz ?
- Nie...
- Dam ci adres babki od ziół, pomoże... a teraz się odpręż... musimy je wzmocnić...
Nie wiem co robiła, ale tak się odprężyłam, że prawie zasnęłam... może naprawdę... osłabienie...


- Musisz przyjść jeszcze z dwa razy, teraz tylko ci ułożę, tą odżywką stosuj codziennie rano, bez spłukiwania...
- I tak jest super... jak od fryzjerki... zaśmiałam się...
- Ile ?
- 100 zł, potem z farbą będzie trochę drożej...
- Dobra jesteś, Anka miała rację...
- Dziękuję.
Jeszcze jedno spojrzenie w lustro, zajebiście i lecę...


Wzięłam telefon i dzwonię do Anki...
- Jestem super zadowolona, ona jest jak magik, z niczego zrobiła coś...
Gdy byłam już na 2 piętrze pod oknem stało dwóch facetów...
- Zobacz jaka niunia od Magdy idzie...
- Hej laska, piękną cię zrobiła...
- Poczekaj Anka... przepraszam... ładna z natury jestem, a Magda tylko to podkreśliła...
- Jaka zadziorna w gadce... pewnie i ostra laska...
Minęłam ich i zeszłam niżej...
- Anka pogadamy jak się spotkamy...
- Pa.

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...