Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Sorki ale praca :( za to dzis duzo bedzie :)

 

 

Język świdrował po całym kroczu... haczył i o łechtaczkę, i o odbyt... potem wszedł do cipki... powoli, aby zaraz przyśpieszyć... włożył palce... nie wiedziałam ile, ale zaczął mnie wypełniać dość szczelnie...
Zamknięte oczy sprawiają cuda... nie widzisz, a czujesz ze zdwojoną siłą... zaczęłam odpływać, nie wiem, czy zrobiła to ciepła woda, czy fajna atmosfera, czy to, że traktuje mnie jak księżniczkę, czy to pozowanie wyzwoliło demona...
Poszukał punktu G i zaczął go drażnić... piękne...
- Dołóż jeszcze jeden palec...
- Nie mogę...
- Dlaczego ?
- Bo jak dołożę, to będzie to cała ręka...
- Dołóż...
Zaczynałam mieć teraz już pełen odlot, ale był inny... czułam, a właściwie, nie czułam jego pokoju... tylko jakbym unosiła się w powietrzu... jakby cała łąka z kwiatów mnie otaczała... jakbym poczuła nawet ich zapach...
Na ziemię szarpnął mnie orgazm... o cholera... ale wielki... otworzyłam oczy... nachyliłam się... a Marek gwałcił moją cipkę swoją ręką... całą w środku...
- Tyś oszalał...
- Sama chciałaś...
- Ja ?
I musiałam zacząć wyć, bo następny był jeszcze silniejszy... i trzymał mnie cały czas...
- Nie chcę...
- Chcesz, chcesz... kurwo... 
- Tak, chcę... załatw mnie ma amen...
- Trzeci, czwarty i piąty następowały po sobie, a tak naprawdę, to nie było między nimi przerw... nie zdawałam sobie sprawy, ale w pewnym momencie usłyszałam swój krzyk... i to mocny...
- Wyciągnij proszę, nie mogę już... padłam wykończona...
Bardzo lekko poczułam jak wyciąga, a potem zobaczyłam jego głowę nad moją... pocałował mnie...


Spojrzałam się dziwnie i ... wtedy poczułam... był we mnie i odbywał z moim ciałem stosunek.
- Kocham cię... wyszeptał...
- Wariacie...
Objęłam go na ile pozwalał brzuch, a on dyszał...
- Nie jest za luźno ?
- Nie jest ...
- Jak chcesz to wejdź w dupę...
- Poważnie ?
Nie odpowiedziałam, tylko jak wyszedł, to przekręciłam się na bok... i podniosłam nogę... dałam jego kumplowi, przy min, nie będę mu żałować...
- Nasmarować czymś...?
- Napluj i właź, wyruchaj moja dupsko i zlej się w nim...
Zamknęłam oczy, niech robi co chce...
- Lubisz od tyłu...?
- Tak... lubię dawać jak suka...
Prawie nie poczułam jak wszedł...


Nie wiem ile czasu mnie jechał, ale gdy schyliłam się lekko i zaczęłam ręką drażnić jego jajeczka to zawołał...
- A mogę zalać ci buzię ?
Przekręciłam się, on podniósł i zaczął tryskać na całą twarz... dużo leciało... i wszędzie... miętoliłam jajka i troszkę głębiej... a on dolewał... teraz na usta...
Położył się obok mnie i sapał, jakby przebiegł maraton...
A ja, jak Anka, stara spermopijka, położyłam głowę na jego brzuchu i lizałam słabnącego kutaska...
- O ja pierdolę, tego już jest za dużo...
- Gdybym nie była taka zmęczona, to pokazałabym ci jeszcze dużo więcej...
- Jesteś niemożliwa...
Uśmiechnęłam się sama do siebie...
- Nie boli cię coś ?
- Nie...nic...


Po czasie położył rękę mi na głowie i próbował sterować...abym mocniej brała... o.. ty... zabawimy się... zaczęłam udawać, że nie chcę... i czekałam, czy będzie facetem, czy cipą...
Próbował coraz mocniej, dobrze... ale ja jeszcze mocniej próbowałam na nie...
Chwycił mocno za włosy i szarpnął...
- Drażnisz się ze mną...
- A jeśli tak, to co ?
- Liż go kurwo, tak jak lubisz...
Dobrze, jesteś facetem...
- Z przyjemnością...
Ale nie byłabym sobą, abym nie ugryzła go... lekko... ale...
- Musisz pokazać... ?
- Nie muszę, ale lubię...


Gdy odpoczęliśmy podałam mu maila...
- W piątek dostaniesz, podretuszuję troszeczkę, chociaż i tak jesteś piękna... zostawisz sobie na starość...
- Dziękuję, będę lecieć, tylko przypilnuj, aby wszystko się zgrało...
- Sam szef pilnuje...na weekend może zdąży puścić... byłoby dobrze...
- To przypilnuj.
- Pa, lecę...


Gdy schodziłam po schodach zaczęłam kombinować... takie zdjęcia na maila, trzeba będzie ja zgrać na coś, bo gdyby mąż zobaczył... to po mnie...
Coraz częściej kłamię, to znaczy nie mówię prawdy, ale to, to samo... teraz zaczynam ukrywać rzeczy przed nim... a jak to się wyda...?
Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące... dotrwamy... 


Odpoczęłam w środę, zdjęcia dosłał, zgrałam na pendriva i schowałam na dno skrzynki na błyskotki, piękne, ja podniecająca... gdyby to wypłynęło... odpoczęłam w czwartek, a w piątek dostałam telefon, że artykuł wyjdzie na weekendowe wydanie na trzeciej stronie, ale na całej. 
Jest sobota, lecę po gazetę.
- Pani Jolu już mam...
- Czytamy...
- O, jak ładnie...
- O, dobrze...
- Pani Karolino... gratuluję... według mnie sukces na całej linii.
Same pochwały, jedno zdjęcie, Mariusz sam, d**gie ze mną i podpis, że agentka, która odkryła talent na miarę kraju...
Po godzinie zadzwonił Mariusz...
- Jest... jest... super... ale jestem nakręcony...
- Mówiłam ci, jesteś wielki i pokażemy to wszystkim...
- Przyjdzie Pani dziś... zabalujemy...
- Nie, jest sobota, będę z mężem i dzieckiem.
- Ok, to na razie...


Po 14 przyszedł do domu mój, pani Jola gadała jak nakręcona, przeczytał... i zapytał się o obiad...
Żadnych pochwał, nawet jedno słowo...
- I co, nie jesteś dumny z swojej żony...
- A tak, gratuluję, może nie zmarnujemy tych 3 tysięcy...
Czyli następnej kasy na imprezę nie dostanę, nie ma co się pytać...
Boże jaki to prosty człowiek, a kiedyś był taki romantyczny, uwielbiał mnie, kwiaty, prezenty, wycieczki... a teraz tylko praca i praca... spoczął na laurach... ma mnie i już nic nie musi... a ja tyle dla niego musiałam przejść...
Gdyby to nie była sobota, to poszłaby do młodego...


W poniedziałek telefon od Anki...
- Czytałam, jest wspaniały, tyle dobrego napisali o nim i o tobie, jesteś Karolcia wielka...
Potem od redakcji z gratulacjami, nawet szef od wydawnictwa też zadzwonił...
- Pani Karolino gratuluję nosa, jednak miała Pani rację, druk ukończymy jak najszybciej... pierwsze 300 egzemplarzy już jest, można działać...
Działać, a więc impreza, i ... kasa... cholera...


Do kogo zadzwonić... kto zapłaci najwięcej... może ten ostatni... obiecał, że będzie inaczej... kasa kasą, ale to mnie kusi, zaraz urodzę i nici z poznania czegoś nowego...
Dzwonię.
- Poznajesz... ?
- Oczywiście, Pani Karolina... a więc spotkanie... ?
- Dwa tysiące, to mój ostatni występ, ósmy miesiąc zaraz się zacznie... a zbieram na szczytny cel, to nawet nie dla mnie... ja osobiście dałabym za darmo, aby przeżyć coś nowego...
- Ok, będę delikatny i nic się Pani nie stanie...
- Na to właśnie liczę... kiedy ?
- W środę, o 16 ?
- Dobrze, przyjadę...


W poniedziałek, gdy wychodziłam po zakupy, mogę posyłać Panią Jolę, ale lubię wyjść do ludzi... spotkałam sąsiada, młodego...
- Pani Karolino...
- A cześć, co tam u ciebie, jak mama ?
- W porządku, widziałem Panią w gazecie, wygląda to na dużą sprawę...
- A żebyś wiedział, dopiero pierwszy artykuł, a będą inne, to będzie strzał w dziesiątkę...
- A stronkę macie ?
- A... o czym mówisz ?
- O stronie internetowej, z blogiem, czytelnikami, artykułami co i kiedy...?
Olśniło mnie, oczywiście, w dzisiejszych czasach to norma... i nikt na to nie wpadł... a on od razu...
- Mama w domu... ?
- Nie...
- To mam 10 minut, streszczaj się...


Jego piorun strzelił, ręce mu się trzęsły gdy otwierał drzwi...
- Ale dziś będzie tylko ręczna robota, bo idę na zakupy, a nie będę chodzić z mokrymi majtkami...
- Oczywiście, jak Pani sobie życzy...
- I na dodatek solo...!
Wyciągnął swojego, ja rzuciłam płaszcz, podciągnęłam sukienkę, spuściłam majty z rajstopami do połowy ud, notabene... zaczynają mnie wkurzać... i zaczęłam drażnić swoja muszelkę...
- Ma Pani włosy...
- Mam, nie podobają się... ?
- Nie, cipka jak zawsze wspaniała, cała jest Pani cudowna, taka zgrabna...
- Tylko brzuch.. nie ?
- Brzuch jest też fajny...
- Jeszcze niecałe dwa miesiące i będę znowu szczupła...
- Mi się Pani zawsze podoba...
- Zwalaj sobie, bo czas ucieka...

Wypięłam cipkę do przodu, naciągnęłam wargi... on zaczął robić się czerwony...
- Mogę podejść troszkę...
- Nie, bo chlapniesz na mnie...
- Wyliżę...
- Daj ręcznik...
Gdy go przyniósł położyłam na rajstopy i zasłoniłam majtki...
Zbliżył kutasa do szparki i waląc go drażnił łechtaczkę...
- Młody, nie masz za dobrze ?
Wsunął go do środka, główka zniknęła, a on nadal go walił... d**gą rękę położył mi na brzuchu... cholera, soki puściły... dobrze mi...
- Zlejesz się ?
- Już...
I poczułam ciepełko rozlewające się po cipce... na zewnątrz i w środku... o jejku... ale ja to uwielbiam... zamknęłam oczy i rozkoszowałam się, bo on ciągle walił... może za minutę... albo dwie... może doszłabym...


- Skończyłeś...?
- Tak, ledwo wyszeptał... też miał zamknięte oczy... Pani Karolino... ja Panią... Kocham...
- Wiem głuptasku, wiem...ale co tak szybko ?
- Ja sobie nawet nie zwalam, czekam tylko na Panią...
- O biedaczku, to trochę się naczekałeś...
- Mogę czekać do końca życia...
- Głuptasku, znajdź sobie dziewczynę, ja zaraz rodzę d**gie dziecko dla mojego męża...
- Wiem, ale ... co mam zrobić...?
- Nasz układ nie będzie do końca życia... szukaj dziewczyny, ożeń się...


Zaczęłam się wycierać...
- Ja mogę wylizać...
I już klękał, już wciskał swój język do środka, już drażnił... piękny to widok głowy przy cipie i to szarpanie moich nerwów seksu...ale dość !
- Już ja cię znam zboku, a potem dostanę orgazm i się zacznie... idę na zakupy... wystarczy... znajdź jakąś podpaskę mamy...
Znalazł, wsadziłam sobie, ubrałam się, pomógł naciągnąć rajstopy... och ci młodzi... byleby dotykać...
- Strona będzie na kiedy... ?
- Do końca tygodnia będzie śmigać, to będzie coś... lubię to robić... dodam platformę płatności, gdyby ktoś kupił książkę, poproszę tylko o nr konta...
- O młody, ty masz potencjał, prześlę na telefon.
Zajebiście, to jest najlepsze wyjście, będziemy sprzedawać książki na mój rachunek, a ja będę Mariuszowi płacić... zobaczymy najpierw jak wyjdzie... może napierdoliłam się wcale nie za darmo...


- Ale jeszcze ktoś będzie musiał zająć się wysyłką...książek...
- Młody, mówię, że masz potencjał, zajmiesz się tym ?
- Skończyłem studia, ale nie mam roboty... oczywiście zajmę się tym Pani Karolinko... zresztą, Pani wie, że ja dla Pani wszystko...
- Wiem...
Pocałowałam go bardzo ładnie, z wielkim uczuciem...
- Macie już książki... ?
- Tak, 300 sztuk już się wydrukowało...
- Drogi jest druk ?
- Oj drogi... masę kasy na to poszło...
- A kto finansuje to ?
- Jak to kto, ja sama... 
- I dała Pani radę ?
- Młody dałam... i to wielokrotnie...
- Ach... no... tak... pamiętam...
- Do piątku działasz... goni mnie poród...
- Będzie.

 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W obiad zadzwoniła Anka
- Karolinko, ten korek mam wciskać na sucho, czy mogę smarować...?
- Napluj na niego, bo nie zawsze będziesz miała oliwkę, albo żel pod ręką...czasami najdzie cię ochota i co... trzeba sobie radzić...
- To powiem ci, że cały weekend próbowałam i jest fajnie... wchodzi coraz lepiej... a nie chciałabyś mi raz pomóc... ?
- To znaczy... ?
- No, wiesz, wsadzić tak znienacka, mocniej... byłabyś jak facet, chodzi mi o to, abym się nie spięła niepotrzebnie...
- Anka, ty chcesz mnie naciągnąć na sesję lesbijską...
- Karolcia, no co ty... wcale, a wcale...
- Już ja cię znam... będę jutro u ciebie i jak tak bardzo chcesz, to zerżnę twoje dupsko raz, a porządnie...
- Będzie bolało ?
- Będzie, obiecuję... chcesz nadal ? 
- Tak...
To było bardzo cichutkie tak...
- Nie dosłyszałam cipo ?
- TAK.
- Jutro... pamiętaj o lewatywie...
- Oczywiście.


Już ja jej pokażę, nie ma, że boli, nie ma nic w życiu za darmo, a za przyjemności płaci się najwięcej... więc jak prosi o przyjemność, to dostanie ją, choćby przez łzy...

W obiad zadzwoniłam jeszcze raz do Anki.
- Będę dziś po południu, mam taką ochotę na lekcję z tobą, że nie dam rady czekać do jutra...
- Super.
Nagrzałam się na jej dupsko, przypominają mi się moje początki... jak piekło i bolało, a potem jak przychodziła rozkosz... ona raczej też ma charakter uległy, więc samo nakręcane się na przyjemność wiele ułatwia..
Dzwonię, jest 17..
- Anka jadę do ciebie, mam tylko godzinę, już późno...
- Ja już wyszłam z pracy, zaraz będę i czekam moje słońce...
- Oj ty mała dziwko...

Weszłam do jej mieszkania, pierwszy raz, fajnie urządzone, kobieco...
- Sypialnia jest w głębi...zrobię tylko siku...
Rozebrałam się z płaszcza i butów... i położyłam się na wielkim łóżku... jak przyjemnie... relaks jest mi coraz bardziej potrzebny... a tyle jeszcze przede mną...
- Kochana... zobacz jaka jestem podniecona... brodawki zaraz eksplodują...
Weszła cała naga, ma takie dziewczęce ciało..., takie piersi... cipeczka goluśka... jest piękna, nie ma co gadać...
- Pocałujemy się troszkę Karolinko... ?
- Myślisz, że każdy będzie miły... ?
- Takich miałam do tej pory...
- A ja nie, włazili w tyłek jak chcieli, tylko przygotowanie mnie ratowało...
- Dobrze, to co mam robić...?
- Stań przy oknie, jakbyś chciała popatrzeć...


Chwyciłam korek, włożyłam go do buzi, naśliniłam mocno, podeszłam do niej. Dotknęłam bioder... zadrżała... pocałowałam w szyję, ręką z korkiem zaczęłam błądzić w kierunku tyłeczka, a d**gą jeździłam po brzuchu, zahaczyłam pierś... była cała nabrzmiała... przy jej, nie tak dużej wielkości, jak moje, to stały jak u małolaty...
Koreczek znalazł już swój otwór... poczułam jak się spięła...
- Rozluźnij się, bo będzie boleć... i pamiętaj, on tego ci nie powie... będzie chamem, bo będzie chciał pokazać swoją władzę i zobaczyć twoją uległość...
- I co ?
- A ty musisz mu ja pokazać... niech robi co chce, ty wytrzymasz, bo jesteś cała dla niego...
I wepchnęłam korek w jej tyłek... przytrzymując ją za brzuch...
- O ja...
- Nie to... musisz powiedzieć...
- Nie ?
- To musi być... jak mi dobrze ...
- Ale mnie boli...
- A co to go obchodzi, on chce cię zerżnąć w tyłek, i tylko to się liczy... wypnij się...
Nachyliła się, oparła ręce o pa****t... a ja szarpnęłam firanę na bok, tak że staliśmy teraz w oświetlonym oknie w bloku przy innych oknach...
- Karolina...
- Zamknij się i oddaj się chwili rozkoszy, liczy się tylko jego kutas w twojej dupie... świat nie istnieje, nawet jak będą się patrzeć tłumy, ty przeżywasz swoją rozkosz, inaczej zawsze będzie boleć... i nigdy nie dostaniesz orgazmu analnego.. zamknij oczy...
Zaczęłam coraz szybciej korkiem ruszać, kilka razy wyciągnęłam i wsadzałam bez ceregieli... poczułam jak się rozluźnia... tyłek nie robił już przeszkód...
- Rozszerz nogi, delikatnie napieraj na jego kutasa.


Teraz już tylko wyobraźnia ma działać...
Zaczęła jęczeć... walnęłam ją w tyłek... nie zareagowała... o .. dobrze... zaczyna odpływać... szybciej, szybciej... jeszcze raz walnęłam...
- Dajesz suko, wypierdolę twoją dupę za wszystkie czasy... zleję się w tobie... będzie ci ciekło po nogach... i będziesz prosić o więcej... na dalej... prosisz o więcej ?
- Tak proszę, nie przerywaj... nie... prze...ry... waj...
Dostała, mała Anka dostała swój pierwszy analny orgazm...
- O kurwa... o... kurwa... wyła...
Padła na kolana, korka nie wyciągnęłam...
- Wstajesz suko...
Spojrzała się na mnie zdziwiona... ale z trudem wstała...
- Połóż się na łóżku i rozszerz nogi...
Klęknęłam przed nią i rozpoczęłam analna torturę podnieconej suki..
Ta złapała się za piersi, ugniatała je i szczypała, nawet wykręcała, a ja waliłam jej dupsko korkiem... d**gi orgazm to tylko kwestia czasu... trzeci zresztą też... jej wycie było słychać, na pewno, za wszystkimi ścianami...


- No, to koniec lekcji, nie wstawaj, jak muszę lecieć...
Ona i tak nie reagowała, leżała jak zerżnięta suka, korek nadal tkwił w tyłku, nogi na bokach... gdy wychodziłam zobaczyłam jak przewraca się na bok.. ach... ten koreczek wyglądał tak wspaniale...


Wieczorem dostałam sms...
- Kocham cię wariatko...
- Ja ciebie też...


Na d**gi dzień musiałam iść do banku załatwić konto, bo nie miałam swojego, tylko kartę męża. Pani przy biurku była bardzo miła, poprosiła mnie, jako ciężarną poza kolejnością. Nie było dużo ludzi, a mój brzuch co, jak co, ale już był widoczny jak cholera...
Gdy ta załatwiała papiery zaczęłam się rozglądać... fotel był wygodny i obracany...
Dwaj starsi panowie, siedzący na krzesłach koło okna, prowadzili przyciszonymi głosami dość ożywioną dyskusję, czasami patrząc w moim kierunku. Z jeszcze większą uwagą zaczęli przyglądać się moim nogom, kiedy jeszcze bardziej rozstawiłam je, o... tak dla jaj. Jak wiadomo, ja okazji nie przepuszczam.
Ich słowa ściszyły się, a wzrok już bezceremonialnie dotykał moich nóg. Uśmiechnęłam się, oddali uśmiech... a co tam... pogramy troszkę w tę grę. I tak, mam czas...
Płaszcz naciągnęłam na nogi, ale sukienkę przesunęłam do góry... Przestali mówić... tylko pożerali mnie... Z zewnątrz nikt nic nie widział, tylko oni, bo odwróciłam fotel dokładnie naprzeciwko nim.
Rozsunęłam nogi jeszcze bardziej, szczególnie, że nikt z personelu nie zwracał na mnie uwagi... dłonią dotknęłam majtek... i jeszcze bardziej pociągnęłam sukienkę... widzieli wszystko co mieli zobaczyć...
Każdy z nich zaczął przełykać ślinę... mieli tak z 60- 65 lat, ale bardzo eleganccy. Czyżby młoda suczka działała na ich maszyny... może i nie, ale na wyobraźnię na pewno...


Przyszła z papierami, zawsze ktoś musi coś zepsuć...
- Proszę o ostatni podpis i od jutra konto działa, tu są logi do internetu, hasło przyjdzie smsem, potem Pani je zmieni sama, z mojej strony to wszystko...
- I ja dziękuję.
Gdy wstawałam oni również wstali, okienko było wolne... ale zanim wyszłam to usłyszałam...
- Da się Pani zaprosić na kawę ?
Haczyk złapał rybkę, a nawet dwie...
- Z przyjemnością... poczekam...
- Nie, nie, my załatwimy swoje sprawy później...nam już się nie śpieszy...
- To gdzie Panowie mnie zapraszają ?
- Tu niedaleko jest dobry lokal, może być... ?
- Wspaniale.
- To my się przedstawimy... Jurek i Paweł...
- Ja jestem Karolina..
- Piękne imię...

Po minucie doszliśmy... oczywiście przepuścili mnie przodem, od razu biła od nich kultura, szarmanccy, sami wzięli płaszcz i podali do szatni... on zresztą byli w garniturach... to się wyczuwa.
Gdy usiedliśmy zamówili dla siebie po kawie, a dla mnie sok jabłkowy... wiadomo... i oczywiście po serniczku.
- Zaintrygowała nas Pani w banku...
- Lubię prowokować...
- Ale Pani stan raczej to wyklucza...
- Ciąża to nie choroba, chociaż ostatnio brzuch zaczyna mi przeszkadzać...
- Jest Pani tak odważna i się nie boi... ?
- W dzień, w banku, z ludźmi tak kulturalnymi jak Panowie, nie, nie boję się... zresztą, do tej pory nie zawiodłam się jeszcze na mężczyznach...
- To jest Pani szczęśliwa...
- O tak, dużo rzeczy idzie po mojej myśli...

Zaczęłam opowiadać o książce, o wywiadzie, artykule, planach... okazało się, że obaj prowadzą kancelarię prawną i biuro księgowe, jedno z najlepszych w naszym mieście, obsługują dużo wielkich firm... i co za tym idzie... pewnie ich kasę...
- Pani Karolino, w Pani sytuacji powinna Pani otworzyć firmę, bo za pieniędzmi idzie zawsze urząd skarbowy, a z Pani słów wynika, że raczej to będzie sukces... pomożemy Pani z wszystkim, ale trzeba się zabezpieczyć...
- A ja lubię iść na żywioł... podnieca mnie to... dlaczego jeszcze mnie nie dotykacie ?
- Ale...
- I wy tego chcecie i ja... po co tracić czas...?
Przesiedli się do mnie i od razu wsadzili ręce pod sukienkę... dwie ciepłe dłonie na dwóch udach... rozkosz...
Rozluźniłam się...lekko wysunęłam biodra do przodu... rano nie było żadnych ludzi w lokalu... idealnie...
Jeden mnie pocałował, nie wiem czy Jurek, czy Paweł... co to za różnica... ładnie pachnieli... a ja znowu czułam się tak atrakcyjna jak diabli...
Złapali mnie za piersi...
- Ładnie nie... ? powiedziałam...
- Przecudowne, w ciąży zawsze są najpiękniejsze...wiemy o tym...Panie nie wie, ale jesteśmy koneserami pięknych kobiet...
- A żony ?
- Od kilku lat wdowcy z nas... ale nie żałujemy sobie...
- Stają wam jeszcze ?
- Powiedzmy, wiek robi swoje, ja mam prawie 70.. a on 68...
- Dałabym wam mniej...
- Dałabyś nam Karolinko ?


- Dałabym z przyjemnością, ale mało czasu, dużo pracy, wielki brzuch, prawie będę rodzić... ale z przyjemnością obciągnę wam... z połykiem...
- Ale gdzie ?
- Pójdziemy do toalety damskiej, tutaj nikogo nie ma... uwinę się z waszymi ptaszkami raz dwa...


- Kelner, płacimy...
Rzucił stówkę...
- A gdzie są toalety ?
- Tam na prawo, w głębi...
- Dziękujemy...
Mi zaczęło do razu robić się dobrze, uwielbiam takie szybkie sytuacje, niespodziewane, na pełnym spontanie... a i goście bardzo mili...
Toaleta rzeczywiście pusta, ładne kabiny, czysto...
Rozsiadłam się w jednej kabinie, sukienka do góry ud, połyskujące rajstopy robiły wrażenie, podszedł pierwszy... rozpięłam rozporek, wyskoczył, normalny, fajny do połykania, więc połknęłam w całości...
- O cholera, Paweł, ona połyka w całości...
A więc brałam Jurka.
- Lubisz na ostro ? moje pytanie..
- A co ?
- Nie żałuj sobie, lubię jak facet mnie bierze, a nie ja jego...
Chwycił za włosy tak jak powinien, nie za mocno, tak w sam raz.. a ja oddałam się swojej rozkoszy... głęboko do gardła, potem po jajkach i znowu gardło...jego dłonie kierowały moją głową prawie w takt moich myśli...idealnie...
Jęczał już od dłuższego czasu... i się... dojęczał... połykałam ile szło... a poszło prawie wszystko...
 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- To było piękne, Pani Karolino... szacunek...
- Następny proszę... czasu to my nie mamy za dużo...
Paweł już miał kutasa na wierzchu i stał jeszcze mocniej niż koledze... był ciut mniejszy, ale i ciut grubszy... musiał się biedaczek nakręcać słysząc jego jęki... i wyginania...
Wszedł mocno, już bez słów i też mocniej dociskał, a że stał mocniej, to i było bardziej niewygodnie... ale... czy ja nie dam rady ? Ja... ?
Położyłam dłonie na jego tyłku i sama dociskałam się na kutasa... wiem... efekt jest piorunujący... suczka nie tylko chętna, ale jeszcze pracowita...
Zaczął dochodzić, ale jakby chciał zwolnić i przedłużyć tę cudowną dla niego chwilę... ale ja jestem suką... wepchnęłam do końca, najgłębiej jak szło i zaczęłam lizać jajeczka.. poczuł to... i to wyraźnie... bo lał od razu... wprost do gardła... nie było dużo... damy radę...
Gdy już miałam kończyć oblizywanie usłyszałam otwierające się drzwi...


- A co tu się kurwa odpierdala... to nie burdel...
Wpadł kelner, ten co nas obsługiwał, pewnie było mu za długo, albo dodał dwa plus dwa...
- Przepraszamy, już wychodzimy... powiedzieli panowie...
- Wypierdalać zboki i ty dziwko też...
- Jak się pan odzywa do kobiety ?
- To jest szmata, a nie kobieta... wynocha, bo zawołam policję...
- Jak Pan może mnie tak obrażać... zapytałam...?
- Wypierdalaj... krzyczał...
Był taki zdenerwowany, że nawet nie odezwałam się... ale łza poleciała mi...
- Gdybym był młodszy nauczyłbym ciebie chamie kultury dla kobiet...
- Wynocha dziadki i to już... i nie podskakuj, bo przypierdolę...


Wyszliśmy bez słowa...
- Bardzo przepraszamy cię Karolinko, z takim prostactwem rzadko się spotykamy...
- Nic się nie stało, pewnie sam miał ochotę, a może miał zły dzień, najważniejsze, że zdążyliśmy, prawda ?
- O tak, o tak...
I wszyscy wybuchli śmiechem...
- Nie mam śladów na twarzy ?
- Nie Karolinko... ale pozwalam sobie w nasze sytuacji tak do Pani mówić, po połknięciu spermy nie będziemy sobie Panować...
- Dobrze chłopaki...
- O jak fajnie, bardzo dziękujemy, że nie zważałaś na nasz wiek i tak cudownie nam dogodziłaś...
- Lubię, a okazję żal przepuścić...
- Załatwimy wszystkie dokumenty, podaj nam telefon, zadzwonimy tylko po złożenie podpisu i możesz uważać, że nasza kancelaria i biuro reprezentuje ciebie we wszystkich sprawach, tu są nasze wizytówki, i dzwoń o każdej porze dnia i nocy...
- Bardzo dziękuję, to był, a właściwie, dobrze zaczął się dzień...
- O tak...
- Pa chłopaki...


Super, poznaję coraz bardziej wpływowe osoby, redakcja należy prawie do mnie, w wydawnictwie mam chody, niech tylko książka zacznie się sprzedawać, to będą mi jeść z ręki, i teraz ci, jak trzeba będzie, to napiszą mi najlepsze umowy handlowe.
Dzwoni telefon.
- Tak słucham...
- Pani Karolina... ?
- Tak.
- Dzwonię z przychodni, nie była Pani na ostatniej wizycie kontrolnej, nie mogłam się dodzwonić do Pani, a przecież rozwiązanie się zbliża, pan doktor nalega na wizytę jeszcze w tym tygodniu...
O cholera, przegapiłam, fakt...
- Ale ja czuję się wyśmienicie...
- Niech Pani nie będzie dzieckiem, ciąża to i obowiązki..
- Przepraszam, a może dzisiaj, mam teraz czas ... ?
- Zaraz, zapytam się pana doktora...
... o 14 może być...
Spojrzałam, jest 13...
- Super, będę.


Poleciałam do domu, zostawiłam papiery bankowe, wytłumaczyłam Pani Joli sytuację, umyłam się i przebrałam bieliznę, bo niestety była troszkę mokra i pachniała mną za bardzo... chociaż ja uwielbiam wąchać swoje podniecenie... A podniecona byłam do teraz, bo niestety taka sytuacja bardzo mnie wzięła, oni spuścili się, a ja tylko się grzałam, może Pan doktorek spuści trochę pary z mojej cipki...
Na 14 byłam już w przychodni, i dwie po pod gabinetem.
Był otwarty, czekał...
- Dzień dobry...
- A witam Panią zapominalską...
- Bardzo przepraszam...
- Tu chodzi o Pani zdrowie i dziecka... proszę się położyć, musimy zrobić kontrolne usg, za 6 tygodni Pani rodzi... odpoczywa Pani...?
- Nie do końca...
- Ale oszczędza się Pani...?
- Nie do końca... lubię ruch, a Pan wie jaki...


Zawstydził się...
- Myślałem że jest Pani na mnie zła i dlatego nie przychodzi... sprawdziłem nawet, czy nie była Pani u innego lekarza...
- Panie doktorze, nasze spotkanie wspominam jak najlepiej... i nawet tęsknię...
- Oj Pani Karolinko... najpierw badanie...
- Pan mi obiecuje, czy tyko żartuje... ?
- Pani Karolino...
- Już dobrze...

Podciągnęłam sukienkę, nogi całe odkryte, już mnie wzięło...
- Zamknę drzwi tak... dla kultury...
Zsunął rajstopy z brzucha...prawie do cipki...
- Ładny kolor i takie świecące... zauważył...
- Są na dodatek bardzo miłe w dotyku...
- Na pewno... ale ja muszę...
- Dobrze, dobrze...
Nasmarował brzuch żelem i jeździł tą głowicą po całym...
- Lubię żele... szepnęłam...
- Ja też...
- Ale rzadko je używam, bo sama się smaruję od wewnątrz...
- Jest Pani niemożliwa...
- No chyba, że do analu...
- O Boże, Pani Karolino...


- I co tam Pan widzi...?
- Wszystko w porządku, dziecko zdrowe, podać płeć... ?
- Dziewczynka...
- Tak, a skąd Pani wie...?
- A wiem... i wiem jeszcze, że zaraz mnie Pan zerżnie na tamtym fotelu, bo od rana jestem nagrzana, obciągnęłam dwóm gościom, a cipka nietknięta... i ten fotel jest fajny.. lubię być unieruchomiona, może mnie Pan tam zapiąć... i wziąć siłą... ?
- Pani Karolino...
- Bierz mnie, bo zaraz eksploduję... nie będę krzyczeć... tylko pojęczę sobie...
Wstałam z łózka, spuściłam rajstopy z majtkami i wgramoliłam się na fotel ginekologiczny.
Zaczął mnie zapinać, dotknął nogi, pocałował przez rajstopę... szedł coraz wyżej... doszedł do gołego uda, a potem do cipki...
- Ależ ty pachniesz...
- Wiedziałam, że zrobisz wszystko, aby mnie wziąć...
- Ja też na to liczyłem...
- To zaczynaj, bo soki już ściekają mi po tyłku...
Wyprostował się, rozpiął spodnie, spadły mu do kostek, a ja zobaczyłam piękną pałkę, o... ale mi dogodzi...
Wszedł powoli... moje unieruchomione nogi tak szalały z moją wyobraźnią. że chcica krzyczała całą macicą...


- Ale jestem napalona, wyryp mnie na ostro...
- Nie do końca, macica się już obniża powoli i może to zaszkodzić dziecku... muszę być delikatny...
- O cholera... bo ja płynę...
- Nie powinna się Pani aż tak podniecać, mogą nastąpić samoczynne skurcze...
- Czyli nici z orgazmów ?
- Do porodu raczej tak...
- Do porodu jest aż 6 tygodni ?
- Tylko 6... to tuż tuż...
- Cholera, to chociaż wsadź porządnie...
Wszedł powoli do końca... i delikatnie zaczął się ruszać...
- Tak powoli to można, ale nic drastycznego...
- Zrób to. już nie mogę...
Jego ruchy mimo wszystko były przyjemne, na 10 % mojej chęci, ale dobre i to...
- Mogę się zlać do środka ?
- Tak. potem się wytrę...


Uderzenie spermy w samą macicę, w tak naładowanej cipce było tak cholernie przyjemne...że... och...
Jego zamknięte oczy i wyraz twarzy zdradzał również pełną przyjemność i zaspokojenie...
- Jest Pani cudowna...
- Wiem...
Pocałował mnie, długo i namiętnie... ja objęłam jego głowę rękoma i czułam się zajebiście... ciepła sperma wypływała z cipki na tyłeczek... a my się lizaliśmy...
- A anal jest dozwolony ?
- Może od tyłu i gdy się Pani nachyli... wtedy bardziej będzie członek szedł do góry... może... ale po co ryzykować...nie lepiej się wstrzymać...
- Chłopie, kto wytrzyma 6 tygodni bez seksu, ja dostaję codzienne...
- Ach... jęknął...
Zaczął mnie wycierać, przy okazji całował uda i raz delikatnie pocałował łechtaczkę...
- Kusi mnie Pan... szkoda, że nie widzimy się częściej...
- A szkoda... westchnęłam...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Już jest dobrze, pomóc się Pani ubrać ?
- Nie trzeba, jestem aktywna...
- Pani Karolino, tu jest moja prywatna wizytówka, gdyby coś się działo, proszę dzwonić, przyjadę od razu, a i tak będę przyjmować Pani poród, jestem również ginekologiem w szpitalu, będzie miała Pani dobrą opiekę.
- Dziękuję Panu...
- To ja dziękuję.


Sześć tygodni bez seksu ?
I jeszcze takie małe mizianie...tylko mnie podjarał...on się spuścił, a ja ?
Sześć tygodni ?
Nie, to nie ja, szczególnie, że jutro na 16 mam zboka i dwa tysiączki na imprezę. Może naprawdę zrobię to ostatni raz przed porodem, jakby coś miało się Oleńce stać, to nie wybaczyłabym sobie..
Dzień do końca odpoczywałam, bawiłam się z Patryczkiem, Panią Jolę zwolniłam do domu, bo jutro znowu ciężki dzień...
A tak naprawdę, to ostatnie wszystkie dni mam ciężkie, to znaczy wielce przyjemne, ale i wymagające. Świat jakby zaczął szybciej się kręcić... młody, książki, wydawnictwo, gazeta, sesja, następny młody, Anka, bank, teraz firma i ten cholerny kelner, tak się zdenerwowałam... nie jestem zwykłą dziwką, jestem wyrafinowaną kurwą i nie takiemu szczylowi mnie oceniać, zapamiętam go sobie...


W środę, w okolicy południa zaczęłam się denerwować, a jak będzie chciał mnie wypierdolić na ostro, mam przepraszać, że jestem przed porodem i nie powinnam... nie da mi wtedy dwóch kola, może nawet wygna... i najem się gówna za darmo...
Pani Jola zauważyła...
- Coś się dzieje Pani Karolino ?
- A... nie... ale dziś mam jeszcze jedno wymuszone spotkanie... i będzie ciężko...
- Bedę czekać i się Panią zaopiekuję...
- Jest Pani cudowna... cieszę się, że trafiłam na tak wspaniała kobietę...i przyjaciółkę...
- Proszę uważać... dziecko jest najważniejsze...
- Wiem.


Zajechałam na 16.
Otworzył mi drzwi... uśmiechał się...
- Sprawy finansowe załatwmy od razu, tu jest Pani koperta...i dwa tysiące.
- Ale jeszcze Pan nie wie... czy dam radę... ?
- Da Pani...
- A mój brzuch, nie będzie przeszkadzał...?
- Wcale...
- Troszkę się boję...
- Nie pamięta Pani, obiecałem, że nic się nie stanie...
- To się cieszę, uspokoił mnie Pan, bo lekarz ostatnio nakrzyczał na mnie, że się nie oszczędzam...
- A Pani co na to ?
- Że ja tak to lubię...
Jego uśmiech był bezcenny i taki szczery ...
- Bez obaw, dziś mam coś spokojnego... chce Pani do łazienki ?
- Nie trzeba...

Przeszliśmy dalej do pokoju w głębi, było tam duże łóżko i wszędzie lustra, spojrzałam się na swoją twarz... niestety była ciągle przestraszona...
- Proszę się rozebrać... słowo klucz to samo ?
- Tak, dziecko..
Rozebrałam się, patrzył się ciekawie na brzuch...
- Nie ma Pan kobiety, która rodziła ?
- Niestety, jedyna to maja matka...
- To nie widział jej Pan w ciąży... ?
- A widziałem, mam brata młodszego o 15 lat, widziałem wszystko, bo rodziła w domu i ja przyjmowałem poród, nie zdążyła zadzwonić..
- I jak było ?
- W porządku, ale to była matka...



- Proszę klęknąć... i ręce do tyłu...
Związał je. potem wyciągnął rączkę z paskami, chyba ze skóry i przyłożył do piersi...
- One nie są w ciąży ?
- Nie... i ten mój głos był słaby...
Zaczął powoli, delikatnie, ale szybko się to skończyło...tłukł je z każdej strony coraz mocniej... zaczęło boleć... nie wiem, czy byłam już znużona, czy bardziej przestraszona, ale ból zaczęłam czuć bardziej...
A on podszedł do tyłu, podniósł moje ręce nad głowę i zaczął bić piersi od tyłu, nie zawsze trafiał, dostawałam pod pachę, pod pierś, prawie na szyję... jęknęłam...
- Boli ?
- Nie... chciałam syknąć, ale nie...
Przyspieszył, od tyłu, potem od przodu walił jeszcze mocniej... spojrzałam się na bok, w lustro, o dziwo nie było żadnych śladów... może naprawdę tylko moja psychika dziś szaleje...

Zapalił świecę, podszedł do mnie i zaczął dłonią dotykać piersi... były tak obolałe i tak wrażliwe, że jego dotyk bolał... potem mnie pocałował... ale tak namiętnie... jakby mnie kochał... a ja przestałam czuć ból...
To było tak niespodziewane, cham, a zaraz kochanek...
Wziął świecę do ręki podszedł... przechylił... a kropla spadła na pierś... kurwa... jak boli...
Potem poleciała następna i następna... przestał i pocałował...
Nie wiem, czy nienawidzić go, czy kochać..
Rozwiązał mi ręce i wręczył bicz...
- Uderz się w piersi...
- Sama ?
- Tak.


Zrobiłam to nieśmiało, tylko musnęłam... by po chwili zrobić to mocniej... już nie czułam bólu... czułam ciepło... i cipkę, która zaczęła się grzać...
On podszedł i spuszczał następne krople wosku... a ja rozbijałam je na piersiach swoim biczem... spojrzałam się na ułamek sekundy w lustro... zobaczyłam uśmiech na twarzy... co ten facet robi ze mną... ?
- Dość...
Znowu dostałam pocałunek... chciałam go objąć... ale on szybko przestał...
- Usiądź się na tym krześle, ale tyłem do przodu...
Chwyciłam poręcz, rozszerzyłam nogi i wystawiłam tyłek w jego stronę...
Uderzył mnie w plecy... o cholera... znowu zabolało... potem w biodra, te tak pięknie wypięte... teraz żałowałam... leciały razy na plecy, szyję, nawet haczył o uda... tył mnie bolał, a cipka chciała otrzeć się o coś, ale poręczę były za daleko...
Podszedł do przodu i zaczął oblewać moje piersi woskiem, piersi jeszcze było znośne, ale jak lał na brodawki to był krzyk ich i cipki... z bólu i z przyjemności.
- Usiądź się teraz normalnie i rozszerz nogi. Oddaj bicz.
Krople wosku zaczęły spadać na brzuch i uda...
- Rozszerz cipkę...
I tak zaczął lać krople wosku, że trafiały coraz bliżej otwartej cipki. Zaczęłam się bać, bo bolało, ale świadomość samej tej czynności działała cholernie podniecająco...
I niestety trafił...w sam środek cipki... ale zabolało, bo i podniecona i gorąca...
Zaczęłam jęczeć... on się uśmiechnął... wiedział co robi...
Znowu chce mnie złamać, jak poprzednio, jego niedoczekanie... wytrzymam.
Cholera, boli... jak diabli... ale o dziwo przerwał, cha, cha... wygrałam...



- Klęknij na dywanie.
Gdy wstawałam kątem oka spojrzałam na plecy... całe czerwone, ale znośnie... klęknęłam, podszedł do mnie bokiem i zaczął głaskać włosy... oraz coraz bardziej przybliżał się swoim kroczem... zrozumiałam.
Przytuliłam się, objęłam jego biodra i ustami dotknęłam jego członka... stał... rozpięłam spodnie i od razu wsadziłam go najgłębiej jak mogłam...
Rękoma opierałam się o swoje uda, a szybkość wkładania on regulował, bez udziału moich dłoni...


Był taki ładny, czysty, pachnący, patrzyłam się w jego oczy wzrokiem pełnym oddania, jak prawdziwa suczka swego Pana. Uśmiechał się, głaskał włosy, wyciągnął i znowu tak pięknie pocałował.
Znowu dał go objąć ustami... jak ja lubię obciągać, bez nachalności, z czułością, ale w głębi głowy z uczuciem oddania... tyle, że on zaczął znowu bić mnie rzemieniami po tyłku. Ja mu obciągałam , a on bił całą dupę... wiedziałam. że nie mogę przestać...
Każde uderzenie, gdy trafiało na włożenie głębokie nasuwało uczucie zamknięcia buzi, ale nie mogłam go ugryźć... to była lekcja opanowania... i wtedy znowu mnie zaczęło brać...
Niby mnie bije, zadaje ból, a tak naprawdę to mnie uczy być jeszcze lepszą kobietą, lepszą suczką i bardziej opanowaną kurwą... mistrzynią obciągania...
Nie czułam już tych uderzeń, widziałam tylko piękną obślinioną pałkę przed oczami i moją rozkosz w dogadzaniu mu.


- Przesuń się do fotela, nie podnoś się, oprzej tylko głowę, powiedział i zaczął zdejmować spodnie ze slipami.
Podniósł nogę na fotel i zaczął dociskać swoją pałą moją głowę w siedzenie. Miałam wolne ręce, więc powędrowały do cipki, zaczęłam się dotykać...
- Nie dotykaj się...
Ok, kutas wchodził coraz głębiej, on coraz mocniej naciskał, prawie się krztusiłam i miałam wrażenie, że o to mu chodzi...
Cipka zaczęła żyć swoim życiem, musiałam obcierać nogę o nogę... tak szło mi do głowy... I rosło... och... jakbym się dotknęła...
Wyciągnął i dał do lizania jajka... miał je takie ładne, wygolone, czyste... Jezu nie wytrzymam... całe krocze mnie pali, jak mam sobie dogodzić...?
Zaczął się przesuwać... zrozumiałam, daje my tyłek do lizania, ale nie jest pewien, czy to zrobię...
On nie wie, że jestem mistrzynią w zajmowaniu się tyłkiem, nie raz pomagało mi to w zadowalaniu facetów... tylko, że zadowalanie ich, powoduje krzyk cipki... i jest to prawdą. Już nie wytrzymywałam, samo obcieranie nie daje za dużo...
Dossałam się do niego, języczek poszedł do roboty, a robił to wyśmienicie. Zaczął pojękiwać, znamy... znamy... i tu wykorzystałam sytuację, bo był przodem do mnie i zaczęłam grzebać...
Też muszę coś z tego mieć... ale on był cwańszy... przekręcił się i teraz patrzył się na moje ciało... walił sobie, czułam po ruchu jajek. Musiałam przestać się dotykać, a niech mu będzie. Oddałam się całkowicie lizaniu tyłka. Jak gość jest czysty, to jest tylko przyjemnością... i dla niego i dla mnie.


- Wstań, czas na zmianę.
Wziął ze stolika jakieś metale, okazały się ściskami na brodawki, prymitywne, ze śrubką. Zaczął zakładać je, a moja brodawki jak wiadomo, teraz to prawie mi urywało... Ścisnął dość mocno, poczułam ból, bo były nabrzmiałe od krwi i podniecenia. Potem założył łańcuszek między nimi, a w rękę wziął coś śmiesznego. Małe kółko z rączką, takie obracane, jakby do ciasta Dotknął nim pierś.
Cholera, to są prawie szpilki, takie ostre. I zaczął jeździć na wszystkie strony. Skóra była obolała od rzemieni, od wosku, brodawki ściśnięte i teraz to... delikatnie, ale bolało...
Skóra była taka uwrażliwiona, że czułam każde ostrze...
Po 2- 3 minutach zjechał po brzuchu do cipki... Teraz to już było za mocne. Moja brzoskwinka chciała pieszczot, lizania, albo pieprzenia, a to... gówienko było.. dziwne...
Bolało, ale zaraz czułam ciepło... klęknął i obrysowywał wszystkie miejsca, aż do odbytu... cholera... jakie to... dziwne... to dobre słowo...


- Rozszerz nogi.
Oczywiście, aby mógł dojść do każdego miejsca... i zaczęło się coś dziwnego... poczułam mniej ostrości, a więcej przyjemności... W brzuchu zaczęło buzować... nigdy nikt mi tak nie robił. Nie wiem, czy to z nowości, czy tak to działa właśnie... ale zaczęłam się podniecać w dość szybkim tempie...
Te zaciski też działały w specyficzny sposób... aż zachciałam mocniej... chwyciłam łańcuszek i sama zaczęłam go ciągnąć. To było to... lekki ból, ale coraz więcej przyjemności... Tak, jestem suką, która to uwielbia...
Spojrzałam się w lustro i zobaczyłam kobietę w ekstazie... szarpałam łańcuszek coraz mocniej, aż piersi się podnosiły, a że swój ciężar mają to czułam to podwójnie.
On klęczał przy mojej cipce, obejmował tyłeczek ręką i teraz haczył o uda od wewnętrznej... Wypięłam je do przodu, aby wiedział, że podoba mi się...

 

  • Lubię 3
  • Facepalm 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Przyjemnie ?
- Coś nowego. tak, coraz bardziej... powiedziałam... by zaraz się zorientować, że głos mi drżał...
On palcem dotknął łechtaczkę, zaczął ją drażnić, a kółkiem jeździł po wzgórku... podniecenie szło nawet wbrew mojej woli... ten łańcuszek to już tak szarpałam, że piersi zaczęły mnie boleć... zaczęłam wchodzić w ekstazę... w momencie, gdy włożył palce w cipkę...
- Dobrze mi...
Wstał, pocałował mnie znowu tak ładnie i przejął z mojej dłoni łańcuszek. Teraz on zaczął go szarpać, ściągać, raz w lewo, raz w prawo... cycki skakały, bolały, ale to już zaczynało być poza mną...
- Klęknij...
Od razu dossałam się do penisa, a on znowu zaczął bić rzemieniami. Mocniej, po całych placach, po całym tyłku... jego podniecenie przekładało się na siłę jego uderzeń.
A ja połykałam ile mogłam, to jest w tej chwili mój świat i moja rozkosz...
Przestałam czuć jakiekolwiek razy, skupiłam się na obciąganiu i dawaniu mu przyjemności, a stawał się twardszy coraz bardziej.


Niestety po czasie poczułam, że bije jeszcze mocniej, jakby wpadł w trans, zaczęło boleć...
Przestał, cholera, wie kiedy...
Podniósł mnie, znowu pocałował i skierował na łóżko. Nie przestawał całować, klęknął nade mną, ja rękoma miętoliłam mu kutasa...
Zaczął rozpinać koszulę, przekręcił się na mój tył i wszedł we mnie...
- Będziesz delikatny ?
- Tak.
- A może bardziej wejdziesz w tyłek...
- Jak chcesz...
Wchodził powoli, dotykał mojej twarzy, włosów, piersi, potem zjechał ręką na brzuch... na cipkę... posuwał mnie, a ja odpływałam...
Mimo wszystko podobało mi się, teraz jest naprawdę przyjemnie...
Ale on wziął pejcz i zaczął bić mnie po piersiach... posuwał i bił...
- Weź ręce do góry...
Tak, a piersi na widoku...
Każda brodawka ściśnięta teraz dostawała dodatkowo... odpływałam, ale czułam... szczególnie, że zaczął przyśpieszać. Zarówno wkładanie jak i bicie, dochodził, głos mu się zmienił, zaczął sapać, potem jęczeć... i niestety przestał kontrolować uderzenia. Dostawałam wszędzie, nawet po brzuchu... a i w twarz raz oberwałam...
Ściągnęło mnie to z powrotem na ziemię, a może i dobrze, orgazm nie jest mi dziś potrzebny...

Wyciągnął i zaczął zlewać się na cipkę... przestał bić...
Sapał i jęczał, jakby naprawdę było mu dobrze...
Przekręciłam się, pochyliłam i zaczęłam mu wylizywać... jego oddech zdradzał wielka przyjemność... znam to uczucie...
Nie przestawałam, chociaż zaczął mu maleć... lubię zająć się mężczyzną po wszystkim, niech wie, że ta suczka uwielbia dogadzać...
Ale w głębi głowy siedziało zadowolenie, on mnie bił, on mnie łamał, a teraz leży i jęczy, a ja mu robię dobrze. I kto wygrał ?
Jestem mistrzynią, jest jeden do jednego.


- Zadowolony ?
- Tak i to bardzo... sprawdziłaś się, lepiej niż poprzednio, może byłem za delikatny ze względu na brzuch, ale jestem z ciebie suczko zadowolony. Chętnie oczekiwałbym trzeciego spotkania, ale już po porodzie, tyle, że wersji hardkore.
W głowie poszły dwie myśli... pewnie, że tak, ale d**ga, która przeważyła... chłopie, mam co chciałam, na razie i cześć.


- Nie wykluczam, ale polecę, jestem trochę zmęczona...
- Oczywiście, pomogę ci się ubrać...

To mam załatwione, mam już 3 kola...powinno wystarczyć na knajpę, czas zaczynać i kuć żelazo póki gorące.

Gdy wróciłam oczy Pani Joli od razu skierowały się na moją twarz. I jest... spokój w jej oczach...
- Wszystko dobrze ?
- Tak, odpowiedziałam... to już ostatni raz...
- Cieszę się, powinna się Pani oszczędzać...
- Wiem...
Pobawiłam się trochę z Patryczkiem, potem usnęłam, ale na powrót męża byłam już na nogach.
- I jak ci minął dzień kochana, odpoczywasz ?
Bank, toaleta, obciąganie i wredny kelner, lekarz i zbok, co uważa, że bicie jest przyjemne, może i jest, ale nie dla sensu życia, jako przerywnik może być...
- Zupełnie spokojnie, śpię, dobrze jem i czekamy na poród... a pro po, będziesz ze mną w szpitalu jak zacznę... ?
- No właśnie, zaczyna się za miesiąc u nas wielka kontrola, musimy odnowić certyfikaty i może być ciężko...
- A ty sam tam pracujesz ?
- Nie... ale dużo ode mnie zależy...
- Rozumiem...


Pała, d**gie dziecko, specjalnie dla niego robiłam cuda, poniżałam się, dawałam... a ten kontrolę ma... niech go szlag trafi, zawsze sama, zawsze muszę wszystko załatwić sama... zobaczymy. 
I tak śpimy osobno, bo może mnie uderzyć czasami w nocy... kurwa, biją mnie jak chcą i nic się nie dzieje, a ten boi się łokcia w nocy. Jestem matką Polką, mogę rodzić w polu i nic się nie stanie. Jak on myśli że łopatą mnie zabije, to się grubo myli, nie tak szybko...


Rankiem zadzwoniła Anka...
- Karolinko jak się czujesz...
A ja mając w pamięci wczorajszy wieczór... warknęłam...
- Zajebiście, a co ?
- Co ty taka agresywna...?
- A mój mnie wkurwia, kontrolę będzie miał i nie będzie w szpitalu na poród...
- A po co ci on, chcesz żeby padł ?
- Masz rację...
- Ja będę, nie martw się.
- Cieszę się Aniu, ale po co dzwonisz ?
- Jestem gotowa.
- Na co ?
- Na sprawdzian, chcę mojemu Wojtusiowi zrobić niespodziankę i dać mu w tyłek, ale muszę się sprawdzić...
- To znaczy ?
- Karolcia, wyskoczymy gdzieś, złapiemy fajnego gościa i dam mu w dupę, będzie ciekawie i prawdziwie, a jak nie wyjdzie i nie dam rady, to ty mu dasz, i po sprawie.
- Tak, ja mu dam... jak nie wyjdzie, albo jesteś pewna. albo nie, zaraz rodzę, a ostatnie dni są ciężkie, daję kilka razy dzienne, jestem już zmęczona...
- Jak nie teraz to kiedy, będzie coraz ciężej...
- Masz rację, ale ja się nie będę wtrącać, masz dać i koniec, po co cię uczyłam, dasz radę... !
- Tak, dam, to co w południe ?
- Ok, niech ci będzie.


Ja pierdzielę, jestem w sieci powiązań, które zabierają mi powietrze, każdy coś chce, obowiązki z przyjemnością, ale trochę za dużo...
- Pani Julu, wyjdę na miasto z Anką, na kawę i ciastko, odprężę się...
- W porządku, o której Pani wróci... ?
- Może na 16 ?
- Na wszelki wypadek ubrałam kostium, na elegancko z białą bluzeczką, włosy spięłam do góry, wyglądam jak dama. Niestety noszę od jakiegoś czasu stanik, bo ciężkie są... a nie chcę, aby za bardzo obwisły... za dużo radości mi dają... i nie tylko...mi... 


Pojechałam do galerii, ale nie koło chłopaków, bo jeszcze im się zachce, a im nie odmówię. I tak z daleka widziałam 3 auta, spoko...
- Gdzie pojedziemy ?
- Na kawę i ciacho, mam braki glukozy...
- A... coś się wykosztowałaś...?
- Byłam wczoraj u tego ostatniego, znowu mnie bił, całym ciałem jeszcze czuję, nie ma śladów, ale czuję jego razy...
- A po coś tam poszła ?
- Po kasę, z czego wyprawimy bankiet ?
- No tak...
- A wiesz, że to nas nie ominie, książka będzie hitem i nie mam zamiaru tego zmarnować...
- Ok, to pojedziemy do Rudego, to najlepsza ciastkarnia...


U Rudego jest bardzo przyjemnie, jest klimat, jest zapach kawy i jest elegancko. Anka chyba się boi trafić na pierwszego lepszego chama. I ma dziewczyna rację, niech pierwszy jej facet będzie z wyższej półki.
- Nie ma tu nikogo ciekawego ?
- Anka, poczekamy, jest południe, o pierwszej z korporacji może ktoś wpaść...
I poleciał czas, nasze rozmowy o niczym też są przyjemne, rozprężyłam się, cukier podniósł się dość wysoko, kofeina zaczęła krążyć... powoli dostaję energetycznego kopa. Anka zresztą też, bo gada jak nakręcona...
Po pierwszej zaczęli schodzić się faceci i kilka babek. Ale na kawie zostało dwóch młodych i jeden starszy, tak kolo 40... szpakowaty, może dyrektor...
- Ci dwaj, czy tamten ?
- Anka, dwóch nie obsłużysz, a że młodzi... to wymłócą cię na cztery fronty, zresztą zaraz wrócą do pracy, ten szpakowaty będzie akurat.
- Pójdziesz to załatwić ?
- Dlaczego ja ?
- Bo z tym brzuchem jesteś wiarygodna, ja też załatwiłam ci Wojtka...
- Sobie go załatwiłaś...
- Proszę cię...
- W porządku...


- Witam, mogę się przysiąść ?
Nawet nie podniósł głowy z nad telefonu...ale zauważyłam brak obrączki...
- Proszę...
Czekałam...
- Tak, bardzo przepraszam... ważny sms...
- Jestem w bardzo nietypowej sytuacji i liczę przede wszystkim na dyskrecję i wyrozumiałość.
- Ok, słucham Panią.
- Jestem Karolina, a tamta moja przyjaciółka to Anna... 
Odwrócił głowę i skinął... kultura jest, to fajnie...
- I właśnie Anna uczy się u mnie dawać w tyłek... patrzyłam się w jego oczy, czekałam na reakcję... ale nic... jakby słuchał wiadomości... Przeszła już testy teoretyczne i praktyczne, ale pozostał ostatni, test z prawdziwym facetem, który bez słów zerżnie ją w tyłek, tyle, że z pewnym wyczuciem, chama to znalazłybyśmy na targu.
Nawet nie wziął oddechu, nic... tylko myślał...


- To nie jest żart ?
- Nie.
- Nie ma ukrytej kamery ?
- Nie.
- Nie wkręcacie mnie ?
- Prawda dość często jest najmniej oczywista i doceniana...
- Proszę pokazać torebkę...
Wziął ją, wyjął telefon, sprawdził resztę, włączył go i coś sprawdzał...
- Może Pani wstać... ?
Wstałam, podszedł do mnie i dotknął mnie na piersiach, no bardziej na klatce piersiowej, obszedł mnie od tyłu i zaczął dotykać pleców...
- W porządku, proszę mi wybaczyć...
- Nie ma sprawy, nie mam podsłuchu... to wybitnie prywatna sprawa... i nikt tu nie żartuje.
- Jestem wysokiej klasy managerem i różne sytuacje mnie dotykały, boję się podstępu...
- Jesteśmy zwykłymi kobietami ze zwykłymi potrzebami...
- No to gratuluję, to nie są zwykle prośby i na pewno nie jesteście zwykłymi kobietami...
- Ok, ja jestem wyjątkowa, tak mówią mi mężczyźni, a Anka to spermopijka i jeśli się Pan zgodzi, będzie również dupodajką. 
- A na czym polega Pani wyjątkowość...?
- Jestem jak Pan... wysokiej klasy profesjonalistką, daję zawsze, każdemu i wszędzie, przedkładam dupę przed cipą, zadowalam na wszystkie sposoby i nikt jeszcze mnie nie zaskoczył.
- Każdemu ?
- Powiedzmy... ale jeszcze nie odmówiłam nikomu...wiele zależy od sytuacji...
- O...ok... kiedy i gdzie ?
- Teraz, w jej mieszkaniu...
- Nie, w hotelu i ja wybiorę...
- Nie ma problemu...


Kiwnęłam na Ankę, podeszła, a raczej podbiegła...
- Witam, jestem Anka...
- A ja Wojtek...
Parsknęłyśmy śmiechem...
- Co się stało ?
Anka nie mogła, więc ja powiedziałam...
- Ona chce się tego nauczyć dla swojego nowego chłopaka, chce dobrze mu dać w tyłek i nie spanikować...
- Ale dlaczego się śmiejecie...?
- Bo on też jest Wojtek, przynajmniej nie pomyli imion jak będzie krzyczeć w ekstazie...
Zaczął się śmiać...
- Teraz rozumiem... jedziemy ?
- Super, prowadź... mój Panie... szepnęła Anka...
Uśmiechnął się jeszcze raz.


Zaprosił nas do swojego merca, nowy model, ładny, jasny środek, aż chciało się siedzieć...
- Nie musisz wracać do pracy ?
- Ja nic nie muszę...
- Ok...
- Gdzie jedziemy ?
- Tu, w tym kierunku za miastem jest fajny zajazd...
- Korzystałeś... ?
- A przeszkadza wam to ?
- Nam nic nie przeszkadza... lubimy pikantne historyjki, zaczęłyśmy chichotać...
- Oj działo się swojego czasu, gdy byłem młodszy...
- My lubimy doświadczonych, gówniarze są dla nas za słabi...
- Chyba dla ciebie Aniu, bo Karolina to raczej już nie...
Jak się zaśmiałyśmy.. to nie było końca... zaczęłam...
- Wojtku, ja w tym tygodniu to daję prawie trzy razy dziennie...
- A ciąża ?
- Ciąża to nie choroba, a ja uwielbiam się kochać, to znaczy pierdolić...
- O... ho... ho... będzie ciekawie...
- Dziś jest dzień Anki... prawda ?
- O tak, dziś ja daję...

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dojechaliśmy do zajazdu, ładny...
Poczekałyśmy w holu, Wojtek załatwił sprawy, chyba go znali, bo poszło szybciutko... zarejestrowałam tylko skryte spojrzenia w naszą stronę... co było robić, podniosłam głowę w geście dumy... a co tam...
Weszliśmy do pokoju, my do łazienki... ja muszę często siku...
- Mam wyjąć korek ?
- Co ty, niech on go wyjmie, tyłek ma pracować do samego końca, to znaczy do początku...po prostu zamienisz go na kutasa, nic nie poczujesz, żadnej różnicy...
- Łatwo ci mówić, trochę się boję...
- Głowa do góry...
- Ale ty też zrób siku, nie chcesz wstydu przy obcym... możesz tego nie skontrolować...
- Ok.


Wyszłyśmy, on stał na środku i czekał, rozpiął tylko marynarkę. Każda z jednej strony, on patrzył się na mnie i mnie pierwszą pocałował... Anka jako trochę niższa zaczęła całować go po szyi...
Potem nastąpiła zmiana... ona objęła jego głowę, a ja liznęłam go za uchem...
Od razu spojrzał się na mnie... a wzrok miał taki... napięty...może nawet pożądliwy, a może wyrachowany... a może... samczy...
Wzięło mnie to... tak, miał wzrok samca, który zaraz dostanie rozkosz od swoich samic... które tylko marzą o oddaniu się...
Postanowiłam pierwsza mu zacząć obciągać, klęknęłam i rozpięłam spodnie, to dzień Anki, ja mu nie będę dawać, ale mogę zadowolić...
O... piękny kutas, czyściutki, wygolony... pachnący...duży... to będzie przyjemność...dla mnie... a Anka... oj...

Oni całowali się namiętnie, Anka rozpinała już mu koszulę, a on podniósł jej spódnicę do góry. Zobaczyłam piękne pończochy i piękny pas z majteczkami. Ubrała się dziwka na seks ekskluzywnie...
Odsunęłam głowę, zdjęłam górę żakietu, on już miał dłoń w jej majtkach i dotykał jej muszelki... nie wiem czemu, ale niesamowicie podnieca mnie obraz faceta, który trzyma dłoń w kobiecych majteczkach... może to widok zapowiedzi seksu tak działa... ?
Połknęłam jego członka jak najgłębiej, aż do migdałków i przytrzymałam... miałam nadzieję, że to poczuje. O... tak, położył mi dłoń na głowie i przytrzymał...
Ok, gość dużo kontroluje, dam mu więc tę przyjemność i ... przytrzymałam... ile szło... a szło długo, tak jakoś się ułożył... aż sama się zdziwiłam... a ten skurczybyk, zamiast docenić to ... to docisnął jeszcze mocniej...
Wyrwałam się... mało brakowało...
Spojrzał mi się w oczy... a ja jemu... przez łzy, ale zauważyłam zadowolenie i podziw... szkoda, że bez słów...


Wróciłam do obciągania, a on do dociskania, nie nachalnie, ale jednak...
W pewnym momencie zrobił to dwiema rękoma, by za chwilę zjechać jedną na pierś...
Potem wrócił do Anki, ta go całowała, a on ściągał jej majteczki. Spojrzałam się na nich, on na mnie i chwytając ją za włosy sprowadził do mnie. Oddałam jej kutasa, a ten zaczął teraz jej wpychać...
Ale on położył d**gą dłoń na mojej głowie i docisnął do siebie. Lizałyśmy na zmianę, to znaczy Anka trzymała go, a ja lizałam, a potem zmiana... Anka objęła jego od dołu jego jajeczka i lizała jak szalona, ja obciągałam... Potem wzięła do ręki i zaczęła mu walić, a ja wciskałam aż do łez...
I znowu zmiana, ona też mocno brała... miał dwie super suczki u swych stóp, które rozkoszowały się jego kutasem.


Podniósł mnie za szyję do góry, pocałunek i sięgnął teraz do moich majteczek... wszedł pod materiał i dotknął jej... jęknęłam...
- Fajna z ciebie suczka... powiedział...
- Dziękuję
Anka to musiała usłyszeć, bo tak włożyła sobie głęboko, że aż spojrzał w dół...
- A ty jej nie ustępujesz Aniu...
Wyciągnęła z kaszlem... oj Aniu, zazdrośnica z ciebie mała...
Zaczął rozpinać mi bluzeczkę... też miałam ładny komplet... zresztą tak się noszę...
Zdjął mi stanik i zaczął całować wielkie piersi. Musiały mu się spodobać... jedną rękę miał w majtkach przy cipce, usta na brodawkach...a d**gą ugniatał tyłeczek. No dobra, coraz większy tyłek. Uśmiechnęłam się, facet zdecydowanie więcej czasu poświęcał mojemu ciału niż Ance.
Spojrzałam się w dół. Ona obciągała, ale wszystko widziała... posłałam jej buziaka i oczko...


Rozpięłam i ściągnęłam spódnicę, a potem klęknęłam i wzięłam od Anki jego kutasa. Teraz ona wstała, sama zaczęła się rozbierać, a on ją całował...
- Ale mu ciągniesz suko... usłyszałam głos Anki... i poczułam teraz jej dłoń na głowie, która nie żałowała ruchów...
Rzeczywiście, trochę się zatraciłam w tej czynności, spodobało mi się, ładna pałka, dobrze wchodzi, duża, ale przyjemna... taka akurat.
- Podoba mi się ten kutas... odpowiedziałam...
- To ci go wsadzę...
- Ale...
- Ty Aniu kładziesz się na kanapie, a ty liżesz jej cipkę i mi wystawiasz tyłek...
Spojrzałyśmy się na siebie, nie mamy nic do gadania...
To była duża rogówka, Ania oparła głowę na oparciu, nadal miała stanik i majtki, musiałam odsunąć je i zabrałam się do lizania. Po czasie język zmieniłam na dłoń, bo gdy wszedł mi w cipkę, to taka słodycz poszła po całym moim ciele, że nie mogłam się skupić. Zresztą ona też dołożyła swoje palce...
- Miałaś mnie lizać suko... zawołała po chwili... i wypięła cipkę do góry... jej koreczek wystawał pożądliwie...
Gdy się schyliłam docisnęła moją głowę do środka. Ta kurewka lubi lesbijski seks i wykorzystuje sytuację zwalając wszystko na niego.
Ale za chwilę wyciągnęła ręce nad głowę, zaczęła odpływać... jego kutas wchodził głęboko, nie chciałam aż tak, ale to było zbyt przyjemne, zresztą brał mnie od tyłu, jego kutas mocno stał do góry, a brzuch zwisał, pan doktor mówił, że ewentualnie tak mogę. Ciągnął mnie do siebie za biodra, musiałam Ankę co chwilę przyciągać do siebie.
Odwróciłam głowę w jego stronę, jego oczy były pełne pożądania...
- Może już czas ?
- Ok, zmiana...
Anka od razu wróciła...


Teraz wyrównamy. Wstałam i zajęłam jej pozycję, wypięłam cipkę i czekałam. Anka powoli zajęła moje miejsce, tyle, że ja klęczałam, a on ją położył od razu na boku. Wtedy też zauważyłam, że ma założoną prezerwatywę. Może to ona tak mnie obcierała... ?
Naślinił swoje palce, Anka wyciągnęłam korek, on dotknął jej dupki, trochę podotykał i przyłożył. Spojrzałam się jej w oczy... były radosne, tak... za chwilę to się zdarzy...
Wszedł, ona otworzyła usta, zaczerpnęła powietrze...
- O kurwa... już jesteś... ?
- Tak, cały...
- O kurwa... ale dobrze...
- Można ?
- O tak, możesz wypierdolić moją dupę Wojtusiu...


I się zaczęło. On w niej, jej język we mnie, moje dłonie na moich piersiach, głowa do tyłu i sobie odpoczywałam... A Anka zaczęła się drzeć... podniecenie rosło w niej szybko i niekontrolowanie...
Pamiętam swój pierwszy anal z facetem z deszczu, odlot z samego faktu, że ktoś wkłada ci nie tam gdzie zawsze... 
Gdy Anka zaczęła zaciskać dłonie na moich udach... wiedziałam... zaraz dostanie pierwszy analny orgazm od prawdziwego kutasa w tyłku.
Świadomość tego, że twoje ciało reaguje inaczej niż sobie tego życzysz jest zaskakujące. Niespodziewany analny dostarcza tak intensywne uczucia, że można bez trudu dostać d**gi, trzeci... zresztą wiecie...
On tłoczył jak maszyna swojego przyjaciela w jej tyłek, a ta się wydzierała, gdy w końcu doszła.. Imię Wojtek wołała ze sto razy...
Potem były momenty, gdy Anka sama nadziewała się na jego kutasa, gdy dociskała jego biodra do swoich...gdy jej wzrok mówił mi... dziękuję..


Jej usta całkowicie zatapiały się w mojej cipce, poczułam, że jak tak dalej pójdzie to dostanę... a ja nie chcę... nie przed porodem...
Wysunęłam się i podeszłam do nich z boku. Jego maszyna wchodziła tak pięknie, no właśnie, nigdy nie widziałam rżnięcia tyłka z tej strony. Klęknęłam obok nich i patrzyłam. Widok urzekający... piękny i cholera... podniecający... 
Wojtek podniósł jej nogę do góry i cipka znalazła się na górze... pokusiłam się na polizanie... Anka wrzasnęła...
- Nie przerywaj, liż mnie do cholery... wrzasnęła jakby była podłączona do prądu... znam to uczucie... Zaczęłam lizać... Było to tak seksualne... z takim napięciem... i tak intensywne, że Anka dostała następny... włożyłam sobie palce w cipę... tego jest za dużo... może malutki...może się skuszę... ?
Gdy ona odpływała znowu troszkę zwolniłam i... doszłam... Nawet nie jęknęłam, jej jęki były i tak za głośne...
Usiadłam się na podłodze, a Anka padła wykończona... Wojtuś też zwolnił...

- Trzeba się napić... powiedział... co wam nalać...?
- Soku jakiegoś...
Odpoczywałyśmy... on chodził ze sterczącym kutasem, patrzałyśmy, mimo wszystko, zauroczone. Niecodzienny to widok i taki piękny. Na dodatek chyba ćwiczył, bo był szczupły, ale dobrze zbudowany... Gdy nalał nam soku zmienił prezerwatywę...
Spojrzałam się na Ankę... była tak uśmiechnięta, że ja też się roześmiałam...
- Co tam dziewczyny ?
- Nie tylko daję radę, to jeszcze mi się podoba...
- A mówiłam ci...
- Masz rację Karolinko, a może ty się też skusisz i dasz Wojtusiowi w tyłek...?
- Dziś jest twój dzień...
- Chętnie zapakuję ci... wtrącił Wojtek...
- Nie dziękuję, za blisko jestem porodu, lekarz mi zabronił...
Anka tak parsknęła śmiechem, że nawet Wojtek się zaśmiał...
- Akurat, już to widzę kurewko... będziesz dawać jeszcze na sali porodowej... ha... ha...
A ja przypomniałam sobie, że mój lekarz będzie odbierać poród...Anka jest tak blisko prawdy...


- Aniu, odpoczęłaś ?
- Jasne.
- To wskakuj na mnie tyłem, Karolinka będzie ci lizać...
Usiadł się na sofie, rozłożył ręce na boki, jak boss i czekał...
Anka podeszła, chwyciła jego kutasa, dobrze naśliniła, potem swoją dupkę i zaczęła się opuszczać... wszedł w piękny sposób... stałam tak zapatrzona...
Gdy zaczęła znowu jęczeć, podeszłam, klęknęłam przed nimi i się patrzyłam...jak wchodzi, jak wychodzi... jak tyłeczek go obejmuje, jak się zamyka, jak kutas go rozpiera...
- Zaczniesz mnie lizać ?
Wróciłam i zaczęłam ją lizać... ale dość często lizałam też jego jajeczka... objęłam je sobie, oglądnęłam i wylizałam z wszystkich stron...
- Chyba dojdę... zawołała Anka...
Wróciłam do jej cipki... i od razu poczułam napinanie... oraz jej krzyk... dobrze, że byłyśmy w toalecie, teraz rozumiem dlaczego popuszczam, po prostu nie idzie tego wstrzymać, za duże ciśnienie idzie z cipki... 
A Wojtek tłoczył niezmordowanie, gdy wyskakiwał, wkładałam go z powrotem, wchodził jak w masło, Anka nie miała żadnego napięcia oporowego. tyłeczek był jak cipka, chętny i gotowy.


Zaczęłam palcami dotykać jej guziczka, niech suka dostanie jeszcze jeden...
- Pocałujesz mnie ?
Spojrzałam się w jej oczy, była na krawędzi, jej świadomość tylko w części była z nami... pocałowałam... objęła mnie za tył głowy i docisnęła... moja dłoń ciągle masowała...
Dostała bardzo mocny orgazm, trzeci już, jej ciało zaczęło ze świadomością odpływać... ona już nie da więcej rady...


Położył Ankę na bok, i tak już z niej nie było pożytku... ledwo łapała powietrze...
- I co teraz, zapytał ?
- Zwalę ci...
- Usiądź się...
- Gdzie ?
- Na mnie...
- Lekarz mi zabronił...
Jego wzrok rozbroił mnie, a stojąca pałka kusiła...
- Ale tylko na chwilę...i w tyłek... powiedziałam...
Wstałam i patrząc się mu w oczy zaczęłam się opuszczać, dotknęłam, a on wszedł jak w cipkę, gładko...
Objęłam go i zaczęliśmy się całować, poszło tak piękne uczucie, że mogę powiedzieć, że kochaliśmy się w tej chwili... kutas wchodził bardzo powoli, z wyczuciem, jakby się delektował moim tyłkiem... brzuch dociskał do niego, piersi falowały w okolicach jego twarzy... ale on tylko mnie całował...
Oczywiście dłonie były na biodrach i nadawały rytm wejść. Anka usłyszała moje westchnięcia, spojrzała i uśmiechnęła się...
- Nie od dziś wiadomo, że nie przepuścisz okazji kurwo...
- On mnie namówił...
- Akurat uwierzę... Wojtusiu, nie żałuj sobie, ona to uwielbia...


I cholera on przyśpieszył, nie pasowało mi to, bo cała ta sytuacja, jak wiadomo, obojętna nie była. Jeden malutki sobie zrobiłam, ale czułam, że d**gi przyjdzie nawet bez udziału mojej świadomości. Ciało w podnieceniu żyje swoim życiem. 
Oddałam się temu pragnieniu, jak się dzieje, to na całego...byłam dość mocno wygięta do niego, wchodził gdzieś daleko z tyłu, jest spokój...
Jemu też ta intymna sytuacja ze mną się podobała, bo całował w amoku, jego też brało... i co... dwie minuty i dostaliśmy jednocześnie. Boże, jakie to wspaniałe uczucie pełnego zespolenia, nawet z obcym... 


- O cholera... tego nie chciałem...
- Nie chciałeś się spuścić ?
- Chciałem, ale wam na twarze, chciałem zobaczyć dwie piękne ospermione twarzyczki... i zrobić fotkę...
- Nic straconego... Anka chodź...
Wstałam, podałam mu telefon, ściągnęłam prezerwatywę i zaczęłam wypuszczać krople na jej i moją twarz, a potem zbliżyłyśmy języki do kutasa...
- Strzelaj...
- Kurwa mać, nikt mi by nie uwierzył, robię bez oczu w razie czego...
- A co, masz tylu kumpli, bo żony to raczej nie... ?
- Nie, ona zginęła w wypadku we Włoszech, dzieci nie mieliśmy, a kumpli to kilku mam, tyle, że jestem raczej samotnikiem, ale tym się pochwalę...
- No to masz bonusik...
- Dziewczyny, dziękuję wam...
- To my, a szczególnie ja... szybko rzuciła Anka...
- Ja również...
Jego wzrok i tak częściej dotykał mojego ciała, piersi i brzucha... więc czułam się wyśmienicie...


- Jak mogę się odwdzięczyć ?
- Nie trzeba, jest ok...powiedziałam...
- Może kwiaty, albo kawa, albo po prostu kupicie sobie coś ładnego ?
- Nasza Karolinka zbiera na szczytny cel, wydaje książkę młodego i bardzo zdolnego pisarza, był nawet artykuł w naszej prasie, a wszystko jest takie drogie...
- Anka, daj spokój... idziemy już, odwieziesz nas ?
- Proszę, nie gniewajcie się, szczególnie ty Karolino, mam 200 euro, proszę, to nie jest za seks...
- Masz rację, my nie jesteśmy dziwkami za kasę, ale to się przyda...
Wstała i po prostu wzięła z jego ręki te dwa banknoty...
- Anka, jesteś niemożliwa...
- Zaprosimy cię na bankiet... szybko wtrąciła...
- A co to będzie ?
- Wielka impreza promocyjna, ludzie z całego kraju, z branży, wydawcy i promotorzy... na to właśnie Karolinka zbiera...
- Będę na pewno.

 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zaczęliśmy się zbierać, jako tako posprzątaliśmy, ostatni szlif w łazience i lecimy.
- A co ty Wojtku tak ogólnie robisz ?
- Jestem maklerem, gram na giełdzie...
- Tu i nasz w mieście ?
- Tam gdzie internet, tam i pieniądze...
- Ale na tej giełdzie w Warszawie ?
- Nie, na Forexie, to inna giełda, w wieloma instrumentami finansowymi, z dźwigniami, można obstawiać jak idzie do góry i jak idzie na dół...
- I jak sobie radzisz ?
- Powiedziałem już, jestem wysokiej klasy specjalistą, mamy w firmie fundusz wielu ludzi z naszego rejonu i tak ogólnie, to ja osobiście wychodzę na 5 do 8 % zysku.
- To raczej nie dużo ?
- Miesięcznie.
- O, to ładnie, a ile trzeba mieć pieniędzy, aby u was zainwestować...?
- A ile macie ?
- Dobra, nie ma tematu, nic nie mamy, ale jak co, to zadzwonimy...
- Wami zajmę się osobiście, tu was wysadzić...?
- Tak, tu jest dobrze, to pa...
- Do zobaczenia, przyjdę na bankiet na pewno.
- Ja zadzwonię... rzuciła Anka...


- Anka, jesteś...straszna...
- Masz, dwie stówy to osiemset, a tobie brakuje zawsze, zarobiłyśmy uczciwie.
- Co prawda, to prawda... i jak , zadowolona ?
- Mogę dawać mojemu Wojtusiowi kiedy chce...
- To mu dawaj...
- A mnie kusi dawać jak ty...
- To znaczy ?
- Wiele razy...
- To się źle skończy. zobaczysz...
- Tobie to nie przeszkadza, będę tak skromna jak ty... ach... dałaby jeszcze dziś komuś, ale tak bardziej na ostro... bo prawie nic nie czuję...
- Mówiłam ci, tylko rozciąganie i czas...
- Chodź zaszalejemy...
- Jestem trochę zmęczona...


- Mam coś dla ciebie, a i mi się przyda... 
- Co takiego ?
- Zobaczysz, nie powiem, to niespodzianka, jedziemy... 
On jest niesamowita, taki power, uwielbiam jej towarzystwo, jest taka radosna i tak szalona...
W prawo, w lewo, w uliczkę w bok...
- To tu... wysiadamy.
- Jesteś pewna, bo okolica słaba... ?
- Wysiadaj, nie marudź...
Zadzwoniła... po chwili domofon się odezwał...
- Dwie, na dwa seanse, rzuciła Anka.
- Anka, co to będzie ?
- Idziemy, cicho...


Po schodach na piętro, wystrój od razu mi podpadł, jak z burdelu...światło i wiśniowe kolory...
- Co to będzie ?
- Cicho Karolcia, cicho...
Wyszła jakaś kobieta...
- Dzień dobry Aniu... co potrzebujecie... ?
- Dwa masaże dla odprężenia, bo jesteśmy spracowane...
- Kto dla kogo ?
- Dla mnie dziewczyny, a dla niej faceta... bo to prawdziwa sucz...


Masaż, a może i ma rację...
- Ty idziesz do tamtego pokoju kochana... wskazała na mnie ta kobieta...
- Spokojnie Karolinko, tylko dobrze się odpręż...
Nigdy nie miałam masażu, niech się dzieje co chce...
Weszłam, ładny pokój, mimo wszystko przyjemny... po chwili wszedł... chłopiec...no z 23 lata... młodszy ode mnie o kilka lat... dziwne...
- Witam Panią, proszę się rozebrać i oddać w moje ręce, nie będzie Pani żałować...
A niech tam będzie, może ma jakieś kursy...
Zostałam w bieliźnie, tej ładnej i położyłam się na stole, na placach, wiadomo... Było ciepło, zaczął lać jakiś olejek... też ciepły...
- Może Pani zamknąć oczy... i się odprężyć...
Dobry pomysł... zamknęłam oczy i oddałam się przyjemności...

- Może zdejmiemy ciuszki, bo są bardzo eleganckie, a oliwka tłusta...
Zapaliła mi się lampka, masaż, a ten co chce, moje ciało pooglądać... ?
Ale ma rację, szkoda bielizny, zresztą, czy ja się wstydzę ?
Pomógł mi rozpiąć stanik, majteczki sam zdjął... mam zajebiste ciało, niech gówniarz się podnieca...ja szukam odprężenia...
I się zaczęło. Jego dłonie były bardzo sprawne... i bardzo przyjemne... masował brzuch... boki... ręce... potem podszedł do głowy i masował szyję... cholera... naprawdę przyjemne... zaczęłam nawet troszkę odpływać... Anka... to był dobry pomysł...
- Ma Pani piękny brzuszek i taki zadbany... żadnych rozstępów...
- Dbam codziennie o niego... a ponadto, to sprawka kolagenu, MSM i vit c, i po sprawie...
- A i piersi są równie piękne...
- Dziękuję, 
Wyrywa mnie, czy sperma uderza mu do głowy...?


Po czasie wrócił do brzucha, długo się nim zajmował... potem nogi... zaczął od stóp i szedł coraz wyżej... nie powiem... podobało mi się... szczególnie gdy dochodził do ud...
Delikatnie zaczął masować je bardzo wysoko, prawie przy cipce... rozchyliłam nogi... tak tylko dla jego wygody... nic sobie nie pomyślałam... ale ciepełko w cipce zaczęło rosnąć...
Wrócił do góry... od razu do prawie piersi... jeździł po bokach, po górze, aż... zaczął je masować... Myślałam, że tylko na chwilę, że zaraz pojedzie dalej... ale jak ujął brodawki w palce i zaczął je ugniatać... to chciałam go opieprzyć...
Tyle, że zdarzyły się dwie rzeczy. Było mi cholernie przyjemnie, odprężająco i wręcz błogo, a podniecenie często łączy się z moim ośrodkiem w głowie, który zawsze jest na tak... więc... skalkulowałam... a dlaczego ...nie ?


Jeszcze bardziej się odprężyłam, a niech dzieje się...
Jedną dłonią masował pierś, a d**ga powędrowała na uda... i do cipki oczywiście. Może moje rozszerzenie ud go zachęciło... eh... ja tam... lubię...
Dobrze mi się zaczęło robić... oddech się przyśpieszył... zaczęłam lekko poddawać się jego dłoniom, wyginałam się w rytm jego palców i mojego prądu podniecenia...
Tak pięknie masował moje płatki oplatające cipkę, już teraz robił to dwiema dłońmi... jeszcze nie włożył ich do środka... a ja zaczęłam wariować z podniecenia... ugniatał je, rozciągał, wracał do ud, dmuchał na brzuch nad cipką... było raz zimno, a raz gorąco..
Sama objęłam piersi, bo brodawki zaczęły mnie boleć... prądy szły z całego już ciała... gdziekolwiek mnie dotknął, czułam strzały do głowy, jakby burza szalała w każdej komórce...

- Co ty mi robisz ?
- Nie jest przyjemnie ?
- Jest, ale... zaraz będę eksplodować..
- O to przecież chodzi...
- Nie rozumiem...
- To jest masaż erotyczny... wszystko idzie w dobrym kierunku...
- CO ?
- A co ?
- Ja nie wiedziałam...
- Tylko tym się zajmuję...
Zrozumiałam, Anka wrobiła mnie w następny seks, ale szmata, tyle, że ja już nie chcę... chcę... ale ... już nie...


- Nie mogę eksplodować, jestem za blisko porodu, jeszcze dostanę skurcze tutaj...
- Ok, zwolnimy, nie musi być dziś seksu...
Aha, nawet by mnie zerżnął... już ja jej dam...
Powoli masował mnie coraz delikatniej, nie przyśpieszał... utrzymywał swój rytm... tak, tyle, że u mnie to tak nie działa, raz ruszona maszyna może się nie zatrzymać...
- Zgodzę się na jeden orgazm, ale położę się na boku...
- Super.
Przekręciłam się, on podszedł do mnie od tyłu, wsadził dłoń między zaciśnięte uda, lekko wysunęłam lewą nogę, aby ułatwić mu dojście, on polał oliwką i zaczął prawdziwą jazdę. Teraz to nawet drażnił anal, jeden palec do cipki, d**gi do dupki... kurwa... jak dobrze... 
Jego dłoń tak się ślizgała, że była wszędzie. Jeździł w górę i w dół całą ręką po cipce i dupce. Zaczęłam tracić świadomość, tak mi było dobrze... po chwili usłyszałam swoje jęki i poczułam jak sama się wyginam... jak pracuję biodrami i jak ściskam piersi...
Wjechał czterema palcami w cipkę, a kciukiem w tyłek... potem wyciągnął, znowu całą dłonią po całej cipce i znowu włożył w dwa miejsca... i to przeważyło... odleciałam na maksa... tak pięknego orgazmu... to dawno nie było... zasłoniłam sobie usta, aby nie krzyczeć...
- O Boże...
- Jedziemy dalej ?
- Nie, nie...!!!
Ale d**gi sam przyleciał... bo, choć nie ruszał dłonią, to trzymał ją w środku mnie, a moja świadomość robi sama co chce...


Gdy zaczął wyciągać dłoń szybko przekręciłam się na plecy...
- Koniec, bo nie wyjdę stąd do wieczora...
- Ja mam czas...
- A dziecko umiesz też przyjąć...bo gwarantuję, że urodzę tu...
- To powycieram Panią, to była przyjemność z mojej strony zadowolić tak piękną kobietę...
- Ja również dziękuję.
- A jest tu prysznic... ?
- Mogę to sam zrobić...
- O to chodzi, że nie możesz... nie wytrzymam...z tobą...i twoimi dłońmi...
- Tam jest, proszę...

Miałam wielki problem umyć się, w normalnej sytuacji szalałabym aż do utraty tchu, ale teraz nie mogę...
Poszło z oporami. Wyszłam naga, on patrzył...
- Jaka jest Pani piękna...
- Podobam ci się ?
- Ten brzuch jest tak podniecający, żałuję, że już koniec... nie wiedziałam, że kobieta w ciąży może być tak pociągająca... zresztą coś w Pani jest takiego...
Co ty chłopcze nie powiesz, też to widzisz, a mój mąż tego nie widzi, praca, dzieci, rodzina. Taki smarkacz, a tyle dał mi przyjemności w ile... 30 minut ...?


- Tu się płaci , czy przy wyjściu ?
- U Pani przy drzwiach...
Wyszłam, Anka już czekała...
- I jak kochana ?
- Zabiję cię z ten numer...
- Wystarczy buziak i jesteśmy kwita...
Nadstawiła się, co miałam robić, jej szelmowski uśmiech tak mnie rozbroił, że tylko się uśmiechnęłam...
- Idziemy, wszystko załatwione, na razie Tereska...
- Pa Aniu.


- Ty znałaś to miejsce, prawda ?
- Oczywiście, byłam tu kilka razy i to nie sama... chyba nie żałujesz ?
- Nie, ale mogłaś powiedzieć słowo...
- Po co, to miała być niespodzianka i co ?
- Była i to bardzo przyjemna...
- Ile dostałaś ?
- Dwa, ograniczałam, się, nie chciałam tam zacząć rodzić...
- Ja dostałam jeden i jestem tak niedojebana, że zaraz kogoś wyrwę...
- Nie mów tak do mnie, bo moja cipa też chciałaby dostać więcej...
- To idziemy...
- Anka, nie, ja nie mogę, zaraz rodzę...
- To będziesz patrzeć, a tak w ogóle to nie przesadzaj, za sześć tygodni rodzisz, szmat czasu...
- Jestem głodna jak cholera, chodź, tam jest coś..


Poszłyśmy do baru takiego ogólnego, pewnie z frytkami też.. Dwie super laski, odwalone w takim miejscu... trochę śmieszne.
- Masz rację, jestem głodna, zamów jakieś mięso... potrzebuję białka...
Oprócz nas siedziały dwie pary młodzików, dziadek i jakiś facet...
Anka wróciła...
- Zaraz podadzą... widziałaś tego w rogu, całe dłonie ma w tatuażach i szyję też, pewnie z więzienia wyszedł... może on...?
- Zgłupiałaś do reszty ?
- Mam chcicę, chcę rżnięcia...
- Daj spokój, posłuchaj, mamy już kasę na imprezę, niech twój Wojtek załatwi salę, a ja przez wydawnictwo i gazetę zaproszę wszystkie szychy.
- Wystarczy ?
- 3,8 powinno, niech się zmieszczą i koniec...
- Zaraz załatwię.
Wzięła telefon i zaczęła rozmowę...
- Chcesz Karolcia zobaczyć salę ?
- Kiedy ?
- Jutro rano...
- Może być, ale na 12, przedtem załatwię zaproszenia.
- Wojtuś na 12, przyślij tylko adres Karolince, pa...


Nagle usłyszałyśmy z głębi sali...
- To są jajka sadzone, kucharz jest ślepy ?
- Przepraszam.. młoda dziewczyna zaczęła prawie płakać... dziś jest mój pierwszy dzień...
Wstał, wziął talerz i podszedł do okienka...
- Kucharz, gdzie się chowasz...?
Wyszedł chłop wielki jak szafa, tłuścioch jak beczka...
- Czego ?
- To są jajka sadzone, czy twoje ?
- A co ?
- Kurwa, jak nie umiesz słuchać, albo czytać to się naucz...
- A co ci przeszkadza...?
- I jeszcze kurwa nie umiesz gotować...
- Masz problem ?
- Nie ty masz, a jak chcesz go rozwiązać to odpuść tłuściochu, bo kurwa nie masz pojęcia...
- Czego ?
- Niczego... 
Rzucił talerz i zaczął się zbierać... 



- Zobacz Aniu jaki cham... 
- Co ty gadasz. to on... idę...
Wstała i poszła od razu do niego... ale szmata, aż tak ją nosi ?
Usiedli się do stolika, wszyscy patrzyli... a po minucie...
- Karolinka chodź do nas...
Ale obciach... tak przy ludziach...
- To jest Piotr... to Karolina...
- Cześć.
- Piotr zgodził się mnie rozdziewiczyć, ma w tym wprawę... zjemy i pojedziemy do mnie, będziesz z mną Karolcia ?
Zbiła mnie z tropu zupełnie... 
- Ale ja nie biorę w tym udziału...
- Piotr wszystko już wie...
Ale trajkotka, w minutę ustawiła gościa i na dodatek, skłamała... rozdziewiczyć tyłek, dobre...godzinę temu już dawała...
- Pójdziemy gdzieś indziej, tu jest beznadziejnie... rzucił Piotr.
- Ok.


Dwie ulice obok był zwykły bar, zamówiliśmy po kebabie, zjedliśmy... Ania wpatrzona w niego jak w obraz, on nic... jadł... a ta gadała jak ją uczę, jak trenowała, jak robi to dla swojego faceta... prawie całe życie mu opowiedziała...
A ja się przyglądałam, jego odpowiedzi nie sugerowały prostaka, miał silne dłonie, dobrą sylwetkę...
- Co robisz na co dzień... ?
Spojrzał się na mnie... zamyślił... na moje... kalkulował...
- Jestem współwłaścicielem studia tatuażu na Spokojnej...
- To dlatego masz ich tyle...?
- Są moją wizytówką.
- A dużo ich masz... zapytała Anka ?
- Niedługo je oglądniesz... i to wszystkie... opowiem ci o każdym...
- A tam... też masz ?
- Tam... będziesz całować... to zobaczysz...
- Bezpośredni jesteś... odpowiedziałam...
- Raczej ona jest tutaj najostrzejsza... i wskazał na Anię...
- Ona myśli, że ty... i nakręca się... na to...
- Ma rację...wciągnę ją na takie obroty, że albo będzie żałować, albo na długo mnie zapamięta...
Patrzył się w jej oczy i nawet nie mrugnął...
- Mam już mokro... odpowiedziała Anka...
Ja nie mówiłam nic, ale też już płynęłam, ten facet działał jak samiec na zwierzynę, albo wszystko dla niego i wszystkie, albo ucieczka...
- Idziemy ?
- Tak, idziemy...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 minut temu, nightwish pisze:

@swoboda-film ty to masz wyczucie... akurat jak maluje paznokcie ...ehhh ... ale dziękuje za następna cześć

:) :) ale nozek :) ? bo to sexowna pozycja  :)

 dla Ciebie specjalnie dam jeszcze jedna Cześć :) 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 minuty temu, swoboda-film pisze:

:) :) ale nozek :) ? bo to sexowna pozycja  :)

 dla Ciebie specjalnie dam jeszcze jedna Cześć :) 

I raczki i stopki ... to muszę się spieszyć... dziękuje za weekendowe extra opowiadanie 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...