Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, kiedy zasnęłam... ale wyrwał mnie obraz twarzy...
Był straszny...
To była ona... fryzjerka...
Jezu jak się przestraszyłam... była ciut inna... takiej jej nie widziałam... więc dlaczego ?
Musiałam wstać i się napić...
Ale mi się ręce trzęsły...
Wiem, że nie żyje... ale dlaczego przyszła... ?


A Ania doktorka... ?
Też przyjdzie ?
Wiem, co jej zrobił... nie widziałam... ale wiem...

Muszę jechać do sędziego...
- Jarku, mam sprawę...
- Karolinko... za 1,5 miesiąca, nie szybciej...
- W innej, masz dziś czas ?
- Tak, za godzinę... ale gdzie ?
- Mam małą ochotę na ciebie... wykombinuj, moja cipka się domaga...
- Oj... dziewczyno...
- Weź mnie w sądzie... na swoim biurku... albo na stole sędziowskim...
- Karolino, wszędzie są kamery
- To w toalecie... proszę...
- Jesteś niemożliwa... nie mogę iść korytarzem z kobieta do męskiej toalety...
- Dobrze... wyślę ci adres, mam mieszkanie na takie okazje...
- Super..


Jadę... muszą mi pomóc...
- Aniu.. gdzie Jurgen ?
- Coś załatwia... będzie na obiad...
- O... gotujesz ?
- Nie, mamy jechać... ale mówiłaś... ?
- Mówiłam, nie martw się... godzę się z wieloma rzeczami... z tym też się pogodzę... tylko nic nie spieprz... on jest mi potrzebny...
- Wiesz jak jest skupiony, prawie nie rozmawiamy... tylko..
- Się pieprzycie... ?
- Bardziej ja jego...
- Wiesz, dobrze, że tak się stało, bo ja nie dałabym rady, a to opiera się u mnie o homo... lubię jednak normalnie...
- To też jest normalnie...
- A leje na ciebie ?
- Raz go poprosiłam... i to zrobił... wiesz, słabo się dogadujemy, bo nie znam tak dobrze języka, jak ty...
- Do seksu nie trzeba wiele mówić..
- Wiem..
- A dlaczego przyjechałaś ?
- Potrzebuję mieszkania, mam spotkanie z wielkim sędzią...
- To już uciekam...


Zmieniłam pościel, wzięłam kąpiel... i wtedy przyszła mi straszna, ale i śmieszna myśl ..
Wzięłam telefon...
Mąż Mariusz...
- Tak Ukochana ?
- Mężu Mój Jedyny... mam pytanie.. ?
- Tak.. ?
- Muszę coś bardzo ważnego załatwić z panem sędzią i wypadałoby mu dać potem dupy, mogę ?
- Kochana... przecież wiesz... jesteś moim szczęściem i nigdy niczego Ci nie zabronię... ale jestem wdzięczny, że mnie informujesz..
- Zawsze będę to robić.. przecież jestem Twoją sunią. prawda ?
- Tak, jesteś...
- Dziękuję Ci Mój Jedyny...
- Proszę...



Wiem, że się wygłupiam, ale w tym momencie się śmieję... i tego mi trzeba...


Sędzia był punktualny...
- Co tam Karolinko ?
- Mój facet z Niemiec ma dziecko i chcę je adoptować...
- Ok, masz papiery ?
- Proszę...


Czyta... nie wiem, czy umie niemiecki... ?
- To dziecko ma 2,5 roku , małe...
- No..
- Kogo jest, gdzie matka ?
- Jakiejś kurwy, ona nie chce. ale on się przyznał... a że przyjechał ze mną, to jest logiczne... widzisz, tylko on jest wpisany jako ojciec... a tu jest zrzeczenie się jej do praw...
- Rób przysięgłe tłumaczenie i wciągniemy na wokandę...
- Kiedy ?
- A... rozumiem... śpieszy Ci się..
- Jareczku... jak diabli... w cipkę, czy w tyłek chcesz ?
- Może w tyłeczek... masz taki piękny...
- Postawię go i pakuj ile chcesz...
- Wspaniale... za miesiąc... może być ?
- Jesteś cudowny...


Byłam już nastawiona, nasmarowana, trzy paluszki zrobiły luz... więc może od razu ostro...
Pokazałam mu żel..
Wypięłam się na skraju łóżka. obniżyłam biodra... a on przyłożył...
Lekko nacisnęłam sama...
- Dajesz Jareczku... potrzebuję tego...
Wszedł mocno...
Aż wciągnęłam powietrze...


Jak ja to lubię...
Jak facet trzyma za biodra i pierdoli swoją sukę...
Zamknęłam oczy i zobaczyłam jak biorę telefon i dzwonię...
To byłoby ostre... gdybym zadzwoniła do niego...


- Jareczku... a sięgniesz mój telefon ?
- Po co ?
- Zrobisz zdjęcie tyłeczka z Tobą w środku ...?
- Co ?
- Muszę komuś wysłać..
- Poważnie ?
- Mam kochanka na odległość i biedak musi robić robótki ręczne... nich ma pod ten widok...
- Ok... jesteś niesamowita...
- Wiem..


Stykał jak był w środku, jak wyciągał i jak dobijał do końca...
- Dziękuję Ci..
- A nie masz watsapa ?
- Mam, a co ?
- Daj nagram mu film jak będę lał...
- Zrobisz to ?
- Chciałem do środka się zlać...ale...
- To się zlej.,.. nagrasz jak wypływa...
- Ale suczka z Ciebie...


Zaczął mocniej mnie jechać...
- Wiesz... podoba mi się ten pomysł...
- Czuję jak Ci stoi...
- Zaraz... czekaj... jeszcze chwila...
Wychyliłam się i dotknęłam jajeczek...
Efekt dość szybki...


- Ok... włączam nagrywanie...
Trzasnął mnie w tyłek...
- Jeszcze raz... jestem Twoja.. krzyknęłam...
Dostałam d**gi...
- Zlewasz się kochany ?
- Tak suczko... w sam środek...
- Dziękuję za Twoją spermę...


Niech Mariusz ma... podoba mi się ta gra...
Wyciągnął... sperma zaczęła wylatywać...
Dotknęłam cipkę... i otworzyłam ją... niech ścieka po wargach...
I oczywiście lekko kręciłam tyłeczkiem...


- Ale dobrze wyszło... zobacz...
Spojrzałam... ciągle klęcząc i mając wypięty tyłek...
Gdyby ktoś nas widział...


Naprawdę fajnie wyszło...
- Masz ukryty talent...
- Proszę... możesz wysłać...
Wybrałam--- mąż--- i poszło...
Pewnie się zleje zanim oddzwoni...


- Szkoda, że sobie nie zrobiłem...
- Jareczku... strzelaj.. poczekam...
- Ale wszystko wyleciało...
- To wiesz co... zrobisz następnym razem... zresztą możesz robić to zawsze...
- Umówisz się jeszcze ze mną ?
- Niedługo będę kimś... i wtedy dopiero będę się pierdolić...
- To będzie zaszczyt...


Podziękował i jeszcze raz wychodząc obiecał rozprawę najpóźniej za miesiąc..
Musiałam mu tak powiedzieć... niech się stara... a potem zobaczymy...
Czuję się zajebiście... wszystko idzie jak ma iść...
Oj.. pani wróżko... jesteś pani w błędzie...


*************************

Szybki prysznic... i ... głodna jestem...
Jola gotuje same papki... ok.. dla dzieci mogą być. ale ja potrzebuję coś porządnego...
Gdy wychodziłam z mieszkania zadzwonił...
- Dziękuję za zdjęcia i filmik... już jestem po... jesteś boska...
- Dla Ciebie wszystko...
- Lał w Ciebie...
- Wiem, ale nie jestem płodna... to będzie po wszystkim... może nawet będzie Twoje... ?
- Nie mów tak...
- Dlaczego ?
- Bo wiesz...
- A gdybym zaszła... to co ?
- To odejdę... nie będzie ważniejszej sprawy... i powodu..
- A jak się nazywasz ?
- Nazywam się Z...
- Ja też... jestem na Z... nawet nie zmienię inicjałów...
- Śmieszne... ale to wiesz...
- A, jak by co... to do szpitala mnie zawieziesz ?
- Zawiozę i będę przy porodzie...
- Naprawdę ?
- Tak... jesteś dla mnie najważniejsza...
- Dziękuję Ci...


Facet zaczyna być ciekawy... z wielu stron... muszę uważać, aby się nie zakochać naprawdę...


Znalazłam jakiś inny lokal na jedzenie, bałam się, że może u Roberta będzie Marek i będzie nalegać..
Chociaż... jestem tak nakręcona, że mogłabym też mu dać...
Ale nie... niech najpierw załatwi wszystko...


Zjadłam, popiłam lamką wina... i wychodząc natknęłam się na jakiegoś faceta...
Stoi i się patrzy...
- Znamy się ?
Bo już pomyślałam, że może jakiś z tamtego lasu ma dobrą pamięć do twarzy...
- Nie...
- To co się pan patrzy... ?
- Podziwiam piersi...


Ty chamie... nie dla psa kiełbasa...
- Jest pan bezczelny...
- A pani piękna...


Szybkie spojrzenie w około...
Pusto...
- Piękne to mam coś innego...
- A co ?


Aż uderzyło mi do głowy... stare dobre czasy,,, młodość i szaleństwo...
- Tyłek...
I od razu skierowałam się do toalety... jak nie pójdzie za mną, to frajer...
Poszedł...
Zerknęłam po kabinach... stanęłam przed umywalką ... na środku... rozszerzyłem nogi i czekałam...
Wszedł i stanął w drzwiach...
- Mam mało czasu...
I lekko się wypięłam,.... naprawdę lekko... powinien zauważyć...


Podszedł, jednym ruchem rękę wsadził po sukienkę... złapał majtki i szarpnął w dół...
Już wyciągałam gumę z torebki..
On rozpinał zamek w spodniach..
Aż szarpnął ją... i po sekundzie wkładał...
Nie byłam aż tak mokra... więc zabolało... ale mój ból wytwarza od razu śluz...
I się zaczęło...


Oparłam się o blat... głową spojrzałam w dół...
Jego ruchy... i moje bujające się piersi...
Zaczęłam rozpinać górę...
Wyłuskałam je ze stanika...
Zauważył.. i od razu chwycił...


- Wiedziałem, że są piękne..
Ściskał i... pierdolił... a mi... było dobrze...
Nie wiem, ale chyba mam ochotę dojść...
Rozluźniłam się... i od razu zaczął się pojawiać...
Musiał mieć w miarę dużego, bo czuję go...
I wtedy zrobił to... chwycił mnie za szyję i przyśpieszył...


To był impuls... jak ja uwielbiam być tak brana...
Jak suczka... jak dająca... do zlania ...
Gdy dochodziłam, on też doszedł...
Tak krótki i tak piękny seks..
Wyciągnął... odwróciłam się do niego i szybko pocałowałam...


- Dziękuję...
- O nie... to ja dziękuję... to było...
- Piękne... wiem...
- Jak masz na imię...
- Ładne piersi , albo fajny tyłek...
- O, tak... ale naprawdę ?
- Pa...


Prawie wybiegłam...
Jeszcze czuję w udach...
A jak idę ulicą... to mam wrażenie, że wszyscy się patrzą na mnie.,..
Że to widać.. że jestem kurwą... albo, że jestem szczęśliwa...
Sama nie wiem... chyba... bardziej szczęśliwa...


************
 

  • Lubię 1
  • Przytulam 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wieczorem zadzwoniłam do męża...
- Muszę się przyznać... nie muszę.. ale chcę...
- Rozumiem... jesteśmy...
- Wiem co chcesz powiedzieć... ale ja naprawdę... chcę tak żyć... jesteś mężem i koniec...
- Dziękuję...
- Twoja żona mnie nie interesuje, jesteśmy umysłami, sercami i duszami razem... i tak pragnę się czuć...
- Jesteś prawdziwa... i też to czuję...
- Dałam dupy dzisiaj tak spontanicznie, że nie zdążyłam poprosić o zgodę...
- Rozumiem... i wybaczam... jesteś inteligentna... i dla mnie wciąż wolna... masz zawsze moją zgodę..
- Dziękuję mężu... chcesz się dziś pokochać... ?
- Praktycznie zawsze.. ale byłem dziś na 90 km rowerem i jestem zajechany... wybaczysz mi...
- Z trudem... ale wybaczę...


Jeszcze przez 5 sekund byłam poważna... a potem zaczęłam się śmiać...
- Czy czujesz to samo.. że jak jesteśmy razem to od razu się uśmiecham,.. ?
- Ja z natury jestem bardzo poważnym facetem, zmęczony życiem i smutny z sytuacji... ale masz rację.. gdy myślę o Tobie, to od razu się śmieję.
- I jeszcze jedno... często zaczynam mieć mokro... a to zobowiązuje...
- Mogę ja Ciebie wylizać... tylko się nadstaw...
- A weź mnie wbrew woli...


- Ok... wchodzę do domu... a Ty zalotnie pokazujesz mi, że nie masz majteczek...
- Często nie noszę... ale niech tylko zrobi się cieplej...
- Jest ciepło... jest pełnia lata... więc pokazujesz i odchodzisz...
- Tak robię..
- A ja jestem nagrzany... bo wiem, że miałaś dziś spotkanie ze swoim długoletnim kochankiem... Antkiem...
- I co ?
- Wiem, że jemu pozwalasz się zlewać do środka...
- A skąd wiesz... ?
- Bo kiedyś się wygadałaś... w czasie seksu... i zapamiętałem...
- No... i... ?


- Podchodzę do Ciebie od tyłu... chwytam za włosy... i się pytam... masz jeszcze jego spermę... żono moja... ?
- Musisz sprawdzić sam...
- Rzucam Cię na łózko... rozszerzam nogi.,.. Ty od razu wypinasz tyłek...
- Mam mokro... mogę się dotknąć... ?
- Nie.. to ja dziś rządzę...
- Proszę..
- Powiedziałem... czekaj...
- Klękam za Tobą, dotykam uda... są gorące... sama się jeszcze bardziej wypinasz... chcesz abym Cię wylizał...
- Na pewno...bym chciała...
- No to liżę... gorącą... pachnącą cipkę... i tu się dziwię... jest sucho... był w gumie.. ?.. jesteś płodna...?... masz środek... ?
- Tak mam... ale nie był w gumie...
- To dlaczego pachniesz rozkoszą...
- Bo dałam mu w tyłek... i tam się zlał...


- Kobieto, kiedyś zwariuję przez Ciebie...
- Wolałabym... dla mnie...
- Liżę Cię jak oszalały... po cipce i tyłeczku.. jesteś czysta...
- Bo musiałam się umyć... mimo wszystko...
- Wypinasz się. bo Ci dobrze... ja lizę,. a Ty wariujesz... lubisz jak Cię liżę po seksie z innym...
- O tak... lubię.. jak facet się poświęca, tak jak ja, dla niego...
- Dojdziesz ?
- A mogę się dotknąć. ..?
- Teraz tak... liżę teraz również Twoje palce...
- To szybko dojdę... ale nie byłam na toalecie... mogę nie wytrzymać jak mnie mocno rozbudzisz...
- Trudno... Kocham Cię taką jaką jesteś...


- No to kochany dochodzę..
- Ja również...
- A nie chciałeś...
- Z Tabą można nie chcieć... akurat...
- Dojedziemy znowu razem ?
- Pewnie tak... ja jestem zaraz...
- Ja również...


Ok... grałam... jeszcze było mi daleko... ale jakbym się postarała... ? ...ten dzisiejszy był wspaniały...
- Doszedłem...
- Zrób zdjęcie spermy... chcę na telefonie to widzieć... wtedy dojdę...
- Oczywiście, boli mnie głowa... od napięcia... i jajka mnie bolą...
- Lubię lizać po... daj ulżę Ci...
- Proszę... już wysłałem...


Rzeczywiście, zaraz doszedł...
- O jejku... jak dużo... mogę wylizać... ?
- Ja już odpadam... rób co chcesz...


Ten widok był dobry... tyle świeżej spermy... cipka od razu zareagowała... i dostałam pierwszy...
Nie byłam cicha... niech wie...
- Już ?
- Tak... pod Twoją spermę...
- Dziękuję... muszę kończyć bo ...
- Wiem... pa...


************


Od razu mi przeszło... Ona... żona...trudno... takie życie...
Dlaczego, tak fajny facet, musi nie tylko mieć żonę, ale i jeszcze tak zjebane życie... ?
Przecież normalnie spotkalibyśmy się co jakiś czas. pokochali... a nawet może i odszedłby od niej...
Chociaż wiecie, nie rozbijam związków.. bo co dajesz, to potem wraca...


No właśnie... tyle dawałam Robertowi i co dostałam,.. ?
Wszystko straciłam... czyżbym nic mu nie dała... ?
Ale mi smutno... czyżby Bóg... albo bardziej Bogowie tak uznali... że jestem nic nie warta... ?
Że należy tylko mnie upodlić... wbić w glebę... ?
Że niczego w życiu nie zrobiłam dobrego... ?
Że jestem do niczego... ?


A może tak właśnie jest... może to ta wróżka widzi... tylko nie mówi... ?
Może muszę zapłacić za wszystko... bo wszystko źle robię... ?


Ale ryczę...
Aż tak jestem beznadziejna... ?
Aż tak ?


- Karolinko, co jest dziecko... dlaczego płaczesz ?
- Jolu... jest mi strasznie źle... przytul mnie...


Wtulam się w nią... i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mam nikogo do przytulania...
Tylko Roberta miałam...
Tylko jego...
Reszta to tylko cienie...


I wtedy przyszedł sms...
Nie chciałam go czytać...
Nie chciałam dotykać telefonu...
Ale Jola mi go podała...
Zerknęłam...
Od Niego...
- Ukochana Żono... chcesz się przytulić... zaśniemy razem... ?


Dopiero zaczęłam ryczeć...
Ale facet.. mój mąż...
Odpisałam...
- Z przyjemnością Kochany... dziś i zawsze...


- Co jest Karolinko... ?
- Jolu, jestem tak szczęśliwa i tak nieszczęśliwa...
- Biedaczko.. nie martw się... dla każdego świeci słońce...
Akurat.


*********************

Dwa dni później dostałam telefon..
Wpisane młodzi...
Nie chciałam odebrać.. ale dzwonił jak najęty...
- Słucham... ?
- Karolinko... jesteś już dostępna... chcemy się spotkać.. w piątek... ?
- Posłuchajcie, nie przyjmuję już... zarobiłam co miałam, teraz ma inne projekty...
- Ale my nalegamy... ostatni raz...
- Przykro mi... nie...
- To może zapłacimy ci i oddamy w ramach podziękowania... filmik... z tobą ?


Szybka kalkulacja... gnojki nagrali mnie...
No to kanał... jak taki film wypłynie przed rozprawą... jestem udupiona...
- Ok... piątek, a mogę być z koleżanka... ?
- Oczywiście... ale też będzie można jej przyłożyć ?
- Jak najbardziej... ona to lubi...
- To jesteśmy umówieni...


Wy gnojki... już wam dam w piątek... jesień średniowiecza wam zrobię... a nie dupy dam...
Popołudniu powiedziałam wszystko Jurgenowi...
Nawet nie mrugnął okiem...
- Jak to zrobimy.. ?
- Zwyczajnie... dostaną wpierdol i będzie po temacie...
- Ale ich będzie aż czterech...
- Tylko czterech Karolinko... tylko... i sama mówisz... dzieciaki..
- Studenci...
- Byki ?
- Nie. raczej zwyczajni...
- Czyli sierotki... nie ma problemu...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jestem ciekawa... czterech to czterech... ale pewnie pokaże broń, to da radę...
Anka aż się napaliła...
- Nienawidzę takich smarkaczy... wiesz, że teraz wszystko wrzucają do netu... dosłownie wszystko...
- Podejrzewam... a jakby to wypłynęło, to jestem skończona.. a może trzeba było im dać ?
- Będą wracać jak wesz... do końca życia musiałabyś in dawać.. Jurgen zrobi porządek...
- Tak, nasz facet zrobi to, co trzeba...
- Fajnie to powiedziałaś... bo czuję to samo... on jest nie mój, czy Twój... tylko nasz...


Ukochałyśmy się...
- Aniu... kocham Cię.. jesteś dobrą kobietą...
- Ja też Cię kocham... uratowałaś mnie...i zawsze będę z Tobą...
- A ja, z Tobą... pamiętaj...


**************


Piątek, 18... jadę do mieszkania...
Będzie niespodzianka... i to wielka...
- To mówisz Karolinko.. że na ustawkę się szykujemy...
- Nie wiem.. Jurgen dasz radę.. ?



Uśmiechnął się i tylko wzruszył ramionami..
Mimo wszystko siedziałam w nerwach..
- Posłuchajcie.. ja będę w łazience i wejdę w jakimś dobrym momencie... np. zawołacie mnie..
- Dobrze... pobawimy się z nimi... szybko rzuciła Anka..


Ona była wyraźnie nakręcona sytuacją...
Jest dzwonek...
Wyskoczyła pierwsza...
- Proszę panowie...
Zalotna jak podlotek.. a ja aż się trzęsłam...
- To się rozumie... witaj piękna...


Weszli, ten najważniejszy od razu do mnie po przytulenie...
- Spokojnie... najpierw interesy... dodała Ania...
- Co chcecie... ?
- Filmy i zdjęcia najpierw...
- Mamy na telefonie... pobawimy się w odpowiedni sposób to wykasujemy...
- Czyli jak nie będziecie zadowoleni, to nie dostaniemy nic... ?
- Nie do końca...
- A zapłacicie nam ?
- Nie... dziś dajecie za free... za filmy...


- Spokojnie, czegoś nie rozumiem.,.. dajemy wam dupy, za darmo, a jak się nie spodoba, to nawet nie dostaniemy filmów...
- Dobrze kombinujesz mała...
- Ale nie podoba to się nam...
- Nie macie wyjścia...
- Właściwie to mamy... bo widzisz cwaniaku, mamy faceta, który nie pozwala nas krzywdzić...
- I co z tego... ?
- A to... że dostaniecie wpierdol i będziecie nas przepraszać...


Ostro Anka jedzie... nie wiem, czemu dosłownie brakuje mi pary... ?
Ciągle myślę tylko z dzieciach i rozprawie... i ten strach mnie paraliżuje...


- Ty kurwo... niczego się nie boimy...
- To zobaczymy... Jurgen !!!
Nawet jak go zobaczyli, to ich głupie miny się nie zmieniły...
Ania zaczęła znowu...
- Telefony i to już... !!!
- Zobaczymy... popełniłyście błąd kurwy...


Jeden od razu... taki największy byczek poskoczył i prawie natychmiast wrócił na swoje miejsce...
To znaczy polecał nawet dalej...
Jurgen tak go uderzył, że nawet nikt nie zauważył ruchu...
Po prostu facet odleciał...
Dwóch następnych ruszyło i to samo... jeden w lewo, a d**gi w prawo... pod moje nogi...
I wtedy to poczułam... złość i chęć walki... chciałam go kopnąć.. ale gość dosłownie nie kontaktował...


Wtedy ten pierwszy się zaczął podnosić...
Anka wrzasnęła...
- Jesteś tego pewien ?
Jurgen doszedł i dosłownie wbił jego głowę pięścią w podłogę...


Czwarty, ten ważny... stał i nie ruszył się w ogóle...
Jakby nie wierzył w to, co widzi...
Jurgen nawet nie zmienił oddechu... jakby nic nie zrobił...
To był szok... wiedziałam, że jest dobry... ale to było... na filmach nawet tak nie było...


Anka pierwsza zareagowała...
- Telefony śmieciu..
Biedak ledwo się ruszył...
- Chcesz wpierdol ?
- Co ?
- Kurwa... szmaciarzu... ma cię zabić ?


Jurgen sam podszedł, chwycił do za szyję i przewrócił na podłogę...
Dosłownie jak szmacianą lalkę...
Gdy go puścił sam zaczął przeszukiwać ich marynarki..
Powyciągał telefony, portfele, z nich karty, dowody... klucze...


Gnojki zaczęli dochodzić do siebie...
Wtedy już miałam siły... ale Anka latała jak nakręcona...
- Niech tylko któryś się ruszy... to zajebiemy was...
Jurgen zaciągnął ich w jeden róg... i wtedy wyciągnął pistolet...
Podszedł do tego ostatniego, wsadził mu w gębę... a Anka...


- Jeszcze raz wam przyjdzie tak coś głupiego do głowy... to przyjdziemy do waszych domów i zajebiemy wszystkich obecnych... zrozumiano gnojki... ?
Kiwali rękoma,... bo chyba ciężko było im mówić... a ona dalej...
- Jeśli jakiś film znajdzie się w necie... jakieś zdjęcie... albo pójdziecie do psiarni... to osobiście utnę wam jaja... waszym ojcom i braciom... a teraz wypierdalać...


Nawet nie spojrzeli na telefony... tylko zwyczajnie uciekli...
Wtedy spojrzała się na mnie...
- I co... dobra byłam, co ?
- Anka... byłaś zajebista... mnie odcięło...
- Widziałam... robisz się miękka Karolcia... mnie życie nauczyło sobie radzić... a widziałam wiele...


Może i tak... a może nie do końca jestem taka brutalna...
Jurgen, jakby nic się nie stało... nalał sobie drinka, usiadł się w fotelu i go pił...
Anka latała nakręcona...
Znalazła filmik, u każdego na telefonie... kilka zdjęć... i nic więcej...
- Są jeszcze zdjęcia jakiś lasek. ale pozowane i z uśmiechem.,. może to ich dziewczyny ?
- Zostaw...
- I tak nie dostaną telefonów... do lombardu zaniosę...
- Aniu... nigdzie nie zaniesiesz... chcesz wpaść... kasy mamy jak lodu... zostaw to... nawet nie mów jemu, bo się wkurzy...
- Masz rację...


**********************


Pojechałam do dzieci... bałam się, że może gnojki będą czekać na ulicy... ale nie było śladu..
Jestem ciekawa, czy zrozumieli ?
Chciałam pogadać z mężem... ale dzieci wariowały do nocy i zmęczona się zrobiłam...
Za to w nocy miałam straszne sny...
Nie tylko mój synek Robercik mnie odwiedził... dość niewyraźnie, ale widziałam... ICH...
A nawet czułam strach...
Wiem, że każdy z nich wiedział, co się stanie...
Szczególnie ona... musiała sama nalać wody... rozebrać się do naga przy Jurgenie... a potem patrzeć co on robi...
Jak wrzuca suszarkę...
I dosłownie poczułam jej strach...
Obudziłam się, jakbym miała rękę na szyi... jakby ktoś mnie dusił... i nie wiem, czy to nie była ona, albo on... ?


Cały dzień miałam z głowy...
Naprawdę robię się dziwna...
Jak walczyłam to byłam twarda... a teraz, jak się wszystko dzieje... jak idzie po myśli... jak widzę koniec...to ...
To... nie wiem co.. ?


****************

 

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi


Po 3 dniach dostaliśmy telefon od Marka z knajpy Roberta...
Jedziemy... Anka z nami...
Zaczyna być w temacie, jest w rodzinie... więc jedzie...
- Anka, ale się nie odzywasz..
- Dobrze... wasze sprawy...


- Cześć... to Anka, dziewczyna Jurgena, jest z nami...
- Witajcie... mam wieści... mamy ustalony dzień... sobota... więc potrzebuję do piątku kasę...
- Dobrze... w piątek się rozliczymy... masz jakieś kwity ?
- Oczywiście, przecież nie chcę was naciągnąć... a on wszystko podpisywał... normalnie jest dość uczciwy...


Uśmiechnęłam się... Anka też się śmiała...
- Co jest dziewczyny ?
- Sławek i uczciwość... ? .. ale my się śmiejemy z czegoś innego...
- A z czego ?
- E... nie chcesz wiedzieć... ale Jurgen radzi sobie bardzo dobrze w sprawach uczciwości... i to sam... prawda ?
- O tak.. nasz facet to skarb...


Ustalili, że człowiek Jurgena sam przyjedzie z kasą...
On poszedł. a my zostaliśmy na obiedzie...
Mamy humory... wszystko idzie jak ma iść...
Śmiejemy się, nasz kelner lata przy nas...
Patrzę na niego... fajny chłopaczek.. młody... ale byczek... musi ćwiczyć...
Jak zostanie szefem to podziękuje mi w szczególny sposób...


Gdy odchodził po kawę... zauważyłam jakąś parę kilka stolików dalej..
Ona patrzyła się na mnie... i uśmiechała się.
Znam to spojrzenie... to podniecenie...


- Znasz tamtych... ?
- Nie... a coś się dowiedzieć ?
- Coś się dowiedz...


Wrócił po kilku minutach...
- Ta pani pyta się, czy nie zechciałabyś się do nich przysiąść...
Ok... rozumiem...
Była ładna... grubsza ode mnie, ale piękne piersi, duże i emanowała... tym czymś...
- Widzę znajomych... nie czekajcie na mnie...
Wstałam i podeszłam...
Poczułam władzę... cipka wolała w swoim języku, aż mnie duma wzięła...
Bezczelna babka... ale już ją lubię...


- Dzień dobry...
- Witam Cię... jestem Marysia... to mój mąż Krzysiek...
- Karolina...
- Wiemy... ten miły kelner mi powiedział..
- O co chodzi ?
- Nie będę przeciągać... ale jesteś tak podniecająca... że mam mokro od samego patrzenia... i muszę się zapytać... ?


Uśmiechnęłam się... dobrze odczytuję ludzi...
- Nie musisz... zgadzam się...
- Ale.. ?
- Po co, to ale... też to widzę...
- Jesteś taka... elektryzująca... nie mogę się powstrzymać... boję się, że fotel będzie mokry...
- Rozszerz nogi... sprawdzę..


Aż jej zielone oczy się rozszerzyły...
- Mówisz poważnie ?
- Ja nie mówię... tylko to robię...


Aż szarpnęłam jej sukienkę do góry...
Od razu się zsunęła i rozszerzyła nogi...
Dotknęłam jej ud... były im wyżej, tym bardziej gorące...
Miała ubrane pończochy... i rzeczywiście... majteczki zupełnie przemoczone...
- Możesz mi mówić Mania...
- Maniu... dlaczego siedzisz w mokrych majteczkach ?
- A co mam zrobić ?
- Zdejm je...


Oczy poszybowały po sali...
- Dlaczego się rozglądasz... patrz mi w oczy...
Wróciła wzrokiem... już odpływała... już wariowała...
- Naprawdę ?
- Tak... zrób to... dla mnie...
- Dobrze... Karolinko...


Lekko się uniosła. wsunęła dłonie pod sukienkę...
- Nie Maniu... wstań i zdejm je na stojąco...
Powiedziałam to tak... że zrozumiała...


To ona zaczęła... zrobiła pierwszy krok... a ja zrobię d**gi...
Chce zaszaleć... to pokażę jej, jak należy kroczyć do przodu...
Złamię jej opór... i zobaczymy... na ile jaj zależy... ?


Zrobiła się czerwona... jej Krzysiek nie reagował... zwyczajnie wbiło go w fotel...
Wstała...
- Przejdź przed stolik i patrz się tylko na mnie... jakby nikogo nie było...
Kątem oka zauważyłam, że Ania się spojrzała...
Wróciłam do jej oczu...
- Teraz Maniu... zdejmij je...
Dłonie poszły pod sukienkę... i już wcale nie ukradkiem... tylko normalnie... ściągnęła majteczki...
Chciała mi je podać...
- To Krzyśka... jemu daj...


Widziałam jej podniecenie... jak mu rzucała...
Oczywiście w twarz...
W tym z związku, to ona rządzi... ale kochają się na zabój...
- Usiądź... i opowiedz coś o sobie...


W miarę jak mówiła to się uspokajała...
Są małżeństwem do 30 lat... okazało się, że ta ładna kobieta ma prawie 50 lat...
W życiu bym jej tyle nie dała...
Zdrowa skóra, napięta... pewnie to robiły jej kilogramy... ale wyglądała pięknie...
I od jakiegoś czasu mają ochotę na zabawę...
Dzieci się usamodzielniły... mają dużo czasu, wielką miłość do siebie, są stabilni, choć ona jest bardzo delikatna...
Gdy rozmawialiśmy wsunęłam rękę w jej uda...
I im dalej w czasie... tym język jej się bardziej plątał...


W pewnym momencie, gdy opowiadał Krzysiek, zauważyłam. że Mania zwyczajnie odpływa...
Nie robiłam szczególnych pieszczot... ale sam fakt, miejsce... okoliczności załatwiły ją...
Jej cipka płynęła, a oczy odpłynęły...
- Żona jest bardzo uczuciowa... i szybko dochodzi...
- Widzę... a ty, masz ochotę ?
- Raczej tak, ale dla mnie to pierwszy raz z inną kobietą... która rozmawia ze mną..
- A co było przedtem ?
- One się zabawiały... ja tylko patrzyłem..


- Jeśli ona pozwoli, to zrobię ci też dobrze...
- Mi nie zależy, ona się tylko liczy...
- Zobaczymy...


Mania wracała...
- Pójdziemy do mnie ?
- Bardzo chętnie, nie będzie to problemem ?
- Nie, mam mieszkanie stworzone do tego... tylko muszę iść po klucze...


Wstałam i podeszłam do Anki i Jurgena..
- Dacie mi godzinkę w mieszkaniu ?
- Z nimi ?
- No... ona jest zjawiskowa...
- Fajna... ma piękne piersi... może.. ?
- Aniu... masz Jurgena... dwie godzinki... ok.. ?
- Karolcia... nie bądź taka...


Uśmiechnęłam się, wzięłam klucze i wróciłam do nich...
- Idziemy...
- To twoi znajomi... ?
- Można tak powiedzieć...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Moje auto też zrobiło na nich wrażenie...
Ale najważniejsze... ona była ciągle w odlocie...
Rozmawialiśmy w drodze, on pytał się o silnik... mnie... ?
- Nie mam pojęcia... leję benzynę...
Za to ona... ona.. była tak nakręcona, że gdy dotknęłam jej dłoni, a siedziała z przodu... to aż skoczyła...
- Jesteś tak piękna...
- Ty też... Maniu...
- Co mi dziś zrobisz ?
- Kochana... wszystko... zapamiętasz ten dzień na długo...


Widziałam jak zaciska uda...
Jak nie może się opanować...
Jak próbowała się dotknąć przez materiał...
I jak... najprawdopodobniej dostała. bo przestała się odzywać na dłuższą chwilę...


Uśmiechałam się... takiej kobiety nie miałam.. nie jestem lesbijka... ale jej energia aż kipiała...
A jego zadowolę przy okazji... ona nawet tego nie zauważy...


Dojechaliśmy... ona wzięła mnie za rękę..
Dziwnie się czułam... ale to tylko kilka metrów...


- Chcecie do łazienki... ?
- Ja muszę... ona...
Gdy zniknęła... podeszłam do niego...
- I co... jesteś tylko opieką ?
- Tak jakby... kocham ją, a widok, jak jest zadowalana, jest najpiękniejszy... szybko się podnieca... i to jest piękne..
- Pocałujesz mnie ?
- Naprawdę ?


Sama go chwyciłam za szyję i wpiłam się w jego usta...
Brakuje mi chłopa...
A całowanie jest tak przyjemne...


Nie dotknął mnie, nie złapał za pierś... bał się...
I wtedy przypomniał mi się mąż...
- Poczekaj ... muszę zadzwonić...


- Mężu... mam prośbę...
Akurat Mania wyszła z łazienki...
-.... mam piękną kobietę, z którą chcę iść do łóżka... pozwolisz mi ?
- Jak wygląda... ?
- Maniu ... rozbierz się do naga... muszę Cię opisać mojemu mężowi...
- Masz męża ?
- Oczywiście... każda ma...


Zaczęła się rozbierać...
Jej piersi były hipnotyzujące...
A bez stanika jeszcze większe...
- Mariuszku... Mania jest piękna... jest wysoka... ma niesamowicie ładne piersi.. większe od moich... chcesz zdjęcie ?
- Oczywiście...


To było największym zaskoczeniem... ale nawet nie zdarzyła zareagować...
Zrobiłam zdjęcie z przodu i boku... bez twarzy oczywiście... ale jej zdziwienie było bezcenne...
- Doszło... ?
- Jest piękna... baw się dobrze...
- Dziękuję... zrobię jeszcze kilka zdjęć i Ci poślę po wszystkim...
- Jesteś boska...


- Maniu, bez pozwolenia męża nie wolno mi się bawić, musiałam...
- Jesteś... e.. podoba mi się... możesz robić zdjęcia... ale bez twarzy, ok.. ?
- Oczywiście...

Jest moja, w moim władaniu... nauczyłam się wielu sztuczek... wiem jak reaguje ciało... szczególnie podnieconej kobiety...
To będzie dobry uczynek... bo mój świat teraz balansuje na krawędzi dobroci i śmierci...
Ten dzień będzie należeć do jasności...
A o jutrze... nie myślę...

Podeszłam i dłonią dotknęłam jej twarzy...
Wiła się jak kotka...
Każde dotknięcie wywoływało skurcze jej macicy...
Chciałam to przedłużać... niech dziewczyna szaleje...
Jest strasznie delikatna... niesamowicie podniecona...
Nowa sytuacja... troszkę ją nakręciłam...


- Maniu... jesteś piękna...
- Ty bardziej...i jesteś taka młoda...
- Wiele już przeżyłam... i to się na mnie odcisnęło...
- Ja dopiero zaczynam żyć.. i jest mi cudownie...
- Czuję to...i chcę uczestniczyć w tym uczuciu... też go potrzebuję.
- A twój mąż ?
- Jest bardzo daleko... i... nieważne... choć...


Chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam na łózko...
- Jak lubisz... ?
- Wszystko lubię... nie rozbierzesz ?
- Spokojnie... najpierw ty..


Położyłam ją tak, że nogi zwisały i klęknęłam przed jej cipką...
Pachniała... podnieceniem...
Czasami czułam ten zapach jak brałam do buzi po mnie...
Fajnie się całuje i liże rozkosz...
Jęknęła po pierwszym dotknięciu..


Mania miała kilka kilogramów więcej ode mnie... i była bardzo przyjemnie miękka...
Nie miała złej skóry... właśnie była ładna i napięta... i mięciutka...
A jej wygolona cipa aż zapraszała...


Nie wiem, gdzie był jej mąż... ale klęcząc wypinałam się celowo...
Powinien mi zasadzić... to byłoby dopełnieniem... ale..


Zaczęłam ją lizać i wkładać palce..
Dziewczyna dosłownie płynęła...
Bez żelu... palce wchodziły jak w masełko...
Nawet nie jęknęła jak prześlizgnęła się dłoń...
Jestem ciekawa ile razy rodziła... bo ja też dość szybko sobie radzę z tym..
To niestety jest prosta zależność...


Miała zamknięte oczy... i dosłowny odlot...
Lizałam łechtaczkę.. i czułam każdy jej orgazm...
Szła moja drogą... stały i przychodziły...
Po trzecim zaczęłam szukać Krzyśka...


Siedział dosłownie w kącie...
Kiwnęłam głowa...
Podszedł...
- Jak chcesz to ci obciągnę... zlejesz się na nią...
Mówiliśmy szeptem...
- Nie, ona tego nie lubi...
- To wsadź mi i tam się zlej...
- Ja nie muszę...
- Ale ja. kurwa, muszę... dajesz...


O Jezu... robił to tak niezdarnie... że sama musiałam ściągać majtki i rajstopy...
Ale wsadzić wsadził mocno... i miał dość dobrego, bo czułam...
Też miałam mokro... ale wiedziałam jak wchodzi...
I teraz to zrobiło się piękne...


Ja rypałam ją... sama będąc używana...
Nie wiem ile ona potrafi dostać orgazmów.. ale nie przestawała...
Po szóstym chciałam odpocząć.. a i ona jakby przysypiała...
Tego nie idzie ukryć... to zwykle zmęczenie...


Wyciągnęłam rękę i złapałam za piersi...
Tak dużych nie widziałam...
Jasno brązowe brodawki zrobiły się ciemne... odznaczały się mocno... bo były przekrwione... i stały..
Gdy je zaczęłam drażnić, objęła moje dłonie swoimi...
I tylko westchnęła...


Za to Krzysiek coraz śmielej mnie brał...
I też miałam przyjemnie...
Może się pokuszę ?
Prawie położyłam się na nią... była większa ode mnie, ustami bawiłam się jej piersiami, ona mnie obejmowała.. i odpoczywała nie otwierając oczu...
Nie wiem... ale powinna poczuć jak moje ciało się rusza..
Ale nie reagowała... a Krzysiek jechał...
Były momenty, że też się kładł na mnie... chciał dotknąć moich piersi... ale one leżały na Mani... więc tylko czasami udało mu się dotknąć cipki od przodu...


Było mi przyjemnie... taka czysta miłość..
Bez zmuszania... płacenia... oczekiwań... totalny luz i to zaczynało mnie załatwiać...
On nie przerywał... nie zlewał się... cholera... nie chcę do środka...
Odwróciłam się...
- Na plecy jak co...
- Ok...
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

I niestety to mnie wzięło... i jego... bo przyśpieszył i stwardniał...
Wzięłam jej piersi w dłonie... w twarz... objęłam dosłownie siebie... i dostałam...
Bez jęku... ale rozlewający się po brzuchu...
Cały zrobił się gorący... ale ona też była...
Po chwili strzelał na plecy...
Wiem, że orgazm u kobiety mocno działa na członka...


Wtuliłam się jeszcze mocniej w jej ciało...
Chciałam tę chwilę zapamiętać... bo już takich nie będzie...
Odejdą... a ja wrócę do swojego...
NIE... !!!
Jeszcze niech trwa... jeszcze chwilę...


Dali mi prawie pięć minut... potem ona zaczęła się budzić...
Jego już dawno nie było...
- Teraz ty Karolino... jak chcesz. ?
- Jest dobrze, cieszę się, że jesteś zadowolona, a jesteś ?
- Było bosko... nikt mi tak dobrze nie zrobił... tyle orgazmów... chcę się odwdzięczyć...
- Nie trzeba, nawet mam spotkanie...
- Zdążę zrobić ci szybki fisting, nie odejdę jak nie spróbuję twojej cipki...


Tak szybko się przekręciła i mnie już obracała... że się poddałam...
W tym momencie plecy wytarły się o pościel, więc nie zauważyła...
Wiadomo,. byłam mokra, nawet żelu nie użyła..
Była grubsza ode mnie... ale miała drobne dłonie... będzie i milo i przyjemnie...
Ledwo zaczęła... a już siedziała głęboko..


- Ale jesteś mokra.. tak cię wzięło ?
- Lubię dawać rozkosz...
- Ja bardziej brać... ale z tobą mam wielka przyjemność, działasz na mnie... już w lokalu nie mogłam się opanować... bije od ciebie taka seksualność, że głowa boli...
- Dziękuję...
- Też płynę.. ale odlot...


Jej dłoń szalała w cipce... wkładała i wyciągała... jeszcze nie przeszła... tylko się bawiła...
Musiała wiele razy tego doświadczać, bo robiła to po mistrzowsku...
Gdy przeszła... to mnie puściło w zupełności...
Już czułam, że d**gi stoi i czeka...
A Mania dodatkowo zaczęła mnie lizać... ustami wciągnęła łechtaczkę... co zrobiło eksplozję uczuć...



- Chciałabym do buzi... mogę.. ?
Nie wiem co się działo między nimi, bo coś było... ona przestała robić... ale nic nie powiedziała...
Wygląda na zazdrośnicę.. sobie tak... ale jemu już nie...
A mam to gdzieś...
Podszedł, klęknął obok mojej twarzy i dał mi go...
Jeszcze czułam resztki spermy... gdyby ona wiedziała...
Lubię jak się zajmują moją cipką, ale kutas w buzi jest sto razy lepszy...
Natychmiast d**gi przyśpieszył... a, gdy ona znowu mnie zaczęła lizać, to odleciałam...


Jego połknęłam całego... mam tak jak dostaję orgazm... wejdzie wtedy największy...
On się nie zleje więc... luz... totalny luz...
Zaraz szedł trzeci... tylko lekko się napięłam...
Aż poleciało... ale nie siuśki.. tylko ode mnie...
Ona dosłownie pożerała cipkę... i nawet charczała...


- Dziękuję... byłaś piękna... i to powiedziała ona...
- Nie, to je dziękuję... dostałam dwa cudowne...
- Ja też dostałam...
- Co ?
- Naprawdę.. bez pieszczenia... tak na mnie działasz... a twoje orgazmy tylko mnie zapaliły... jesteś cudowna...


Hm... wspaniały wieczór...
- Cieszę się z naszego spotkania... szkoda, że twój mąż się nie zalał... pośpieszyłam się za bardzo...
- Nie musi... w domu dojdzie...


Dobrze wyszło... on uratowany i ona zadowolona...
- Masz spotkanie... ?
- Wieczorem... ci z knajpy przyjdą...
- I co... dalej poszalejesz ?
- O nie... to tylko znajomi...
- To będziemy się zbierać... ale jest dobrze ?
- Oczywiście Maniu...


Dałam jej piękny pocałunek... i byłam wdzięczna... że się zwijali...
Bo już w duszy szedł mi smutek...
Mój facet, o którego walczyłam, wróci ze swoją dziewczyną... oddałam mu siebie, a los zarządził inaczej...
Dlaczego mam ciągle pod górkę... ?


************


Zostałam sama... ogarnęłam kąpiel i mocno musiałam się wstrzymywać...
Byłam na krawędzi płaczu...


Może ta wróżka naprawdę widzi zupełnie coś innego niż ja.. ?
Jestem w tym życiu... patrzę na nie... idę do przodu... a jakby teraz było ono obce...
Pierwszy raz poczułam jakby to życie nie było moim...
Robię co do mnie należy, ale jakbym mijała się z cieniami.
Oddycham powietrzem, ale jest ono dziwne i obce... może już dawno nie żyję i tylko mi się wydaje... ?


Jestem aktorką... i gram w teatrze życia... i teraz już wiem, że ta krótka chwila, którą byłam z Robertem... jedynie TA chwila była prawdziwa...
I ostatnią kotwicą, która teraz łączy mnie z tym światem, to dzieci...
Zrobię sobie jeszcze jedno... aby czuć i wiedzieć, że żyję...
One są esencją istnienia i prawdziwości... i tego chcę...


Zadzwonię...
- Jesteś ukochany ?
- Jestem moje słońce... co u Ciebie ?
- Jestem smutna... jest mi źle i chcę do Ciebie...
- Ale przecież miałaś seks... nie było fajnie ?
- To nie jest już moje życie... żyję... ale jakbym miała już dawno umrzeć...
- Dlaczego tak mówisz...?
- Nie wiem... czuję coraz większą szarość wokół mnie... wszystko się dzieje... ale ja jestem jakby... obok...
- A wiesz, że mam to samo... rozumiem Cię.. nawet nie o to, że żyję w nienawiści... ale, że coś ucieka przez palce...
- Dokładnie...
- Kocham Cię..
- Ja Ciebie również... jestem ciekawa... a.. nie...
- Powiedz co ?
- Pa ukochany...


Rozłączyłam się, chciałam się zapytać, czy są choć nikłe szanse na nasze życie... na to, abyśmy mogli mieć dziecko... ale wiem, że nie...
Teraz zaczęłam ryczeć i nie musiałam się z tym kryć...
Na stoliku stała butelka Jurgena...
Nawet nie nalałam sobie w szklankę..
Położyłam się i piłam z butelki...
Albo będę płakać... albo pić... ?


A co mi szkodzi... będę i płakać, i pić...
Może Robert przyjdzie... ?
A może... nie...


*****************


Dlaczego tak świat się kręci... ?
- Karolinko.,.. obudź się..
- Robercik ?
- Nie, to ja Ania... co się stało, nie odbierasz telefonu...
- Chyba zasnęłam...
- Usiądą się... piłaś... ?
- Ja... wcale...

Ale gdy mnie podniosła, to ledwo zdążyłam do łazienki...
Boże... za jakie grzechy...
- Oj... dałaś czadu... i to sama ?
Zwracałam raz po razie... i dobrze, że trzymała mnie za czoło. bo głowę to mi rozsadzało...
- Nigdzie dziś nie pójdziesz, zostaniesz na nic z nami...
- Muszę do dzieci...
- Aby się wystraszyły matki pijaczki... ?
- Co ty ?
- Idziesz spać... jutro będziemy rozmawiać...


Jurgen mnie podniósł, objęłam go za szyję... nawet chciałam pocałować... ale teraz już mi nie wolno...
Ostatnie uczucie, które czułam, to samotność... która boli...


*****************


Ranek był straszny... ale wszystko pamiętałam...
Ogarnęłam się i zawiózł mnie do dzieci...
Jola tylko się uśmiechnęła...
- Wiem wszystko, idź odpocznij...
Usiadłam się z dziećmi na podłodze i na zmianę układaliśmy klocki aż do obiadu...
One i ja... ja i one...


Po południu przyjechał Jurgen.
Opowiedział jak idą przygotowania do soboty i gry w karty.
Jak wszystko jest zaplanowane i co zrobimy, jak dostaniemy nagranie z nią w roli głównej...
Mamy mieć raporty co godzinę... jak będą przerwy...



******************


Na d**gi dzień zadzwonił Tomek policjant...
- Chce pogadać... za godzinę, tam gdzie ostatnio...
Szybko i sucho.


Pojechaliśmy z Jurgenem.
- Co Tomku... ?
- Nie jest dobrze... przyjechała spec grupa z wojewódzkiej i trzepią wszystko.
- Jest bardzo źle... ?
- Nie aż tak, jak mówiłaś, w skrytce znaleźli jej dysk z nagraniami, notatnik z sumami pieniędzy i Andrzej podjął wątek szantażu.
- A kiedyś dałam mu podobny dysk...
- Karolino... to ten sam...


Ach... życie jest piękne...
- No to, o co chodzi... ?
- Jak Jurgen zrobi to jeszcze raz, to połączą fakty... na razie idzie w miarę... ale za dużo jest hałasu... wiesz, jak Andrzej się boi... ?
- Mogę go uspokoić...
- Żadnych spotkań, z nikim...
- A coś innego łączą może ?
- Jak coś innego... ?
- Inną sprawę ?
- Nic nie wiemy...
- To dobrze... to dobrze...
- Czy wy... ?
- Nie Tomeczku... my nic...


Pokiwał głową.. i pojechał..
Opowiedziałam Jurgenowi..
- Nic nie znajdą... łuskę zabrałem, przedtem oglądnąłem każdą kamerę i żadna nie złapała mojej twarzy, spokojnie, znam ich sposoby... będzie dobrze...
- Jedziemy po bandzie...
- Dopiero zaczniemy...


Ruszył... i pierwszy raz zaczęłam się zastanawiać...
A jak to się wyda... ?
Przecież jeszcze zostali oni i Wojtek z Renią...


Wróżka... aż zacisnęłam pięści...
Ona wie...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

**************


Jest sobota.
Dzień zbierania haków na matkę...


Wczoraj udało mi się odebrać laptopa od Juli.
I powiedziałam, że idzie wszystko pełną parą.., że mam już małego... i że nowy braciszek już tęskni...
Gdy usłyszała, że to mały Robercik, to się popłakała...
- Jakbyśmy mieli tatusia w domu...
- Nie do końca... ale wychowamy go na faceta... takiego, jakim był Robert...
Ukochałyśmy się i pierwszy raz zobaczyłam jej uśmiech...


W nerwach go otwierałam.
Prawie cały dysk zagrany...
Pół nocy segregowałam nasze nagrania... jego stare i te nowe...
Nie oglądałam, oprócz naszych kilku wspomnień...
Z Mariuszem w kuchni... np...
Często występujące imię w moim życiu... dwóch, co dawało mi radość...
A teraz nawet nie wiem, gdzie go szukać ?
Po wszystkim załatwię sprawę... pan Janusz go znajdzie...


Kilka razy się poryczałam, szczególnie jak przynosił mi kwiaty.
Jego obraz teraz mam już odświeżony...
Był taki radosny jak wracał do domu i taki naturalny... jak się kochaliśmy...
Miał spokój w sobie, którego mi teraz brakuje...


Oglądnęłam jeszcze kilka ostaniach filmów...
Z nią..
Na trzech była ze Sławkiem, w ogóle ich seks mnie nie ruszył, on gruby, leniwy, a ona nawet nie starała się...
Za to na czwartym filmiku ją brało dwóch, a on zwyczajnie wyszedł do kuchni...
Bez uczuć, podniecenia... jakby mu nie zależało...
Beznadzieja..
Za to ona odżyła przy nich... starała się, nadstawiała, kusiła...
Nie dała w dupę... ale przyjęła spermę do buzi..
Rozliczeń żadnych nie było widać... a gdy ona poszła do niego do kuchni i chciała się przytulić, to on ledwo rękę wyciągnął...
I ona ma być matką moich dzieci... ?


Na pewno takich filmików jest kilka... szkoda, bo Robert wycinał i katalogował wszystko, a teraz leciało w zapętleniu.
A na starych jest data... sprzed prawie 10 lat...
Słabe do wykorzystanie w sądzie...
Dobrze, że dziś będzie świeże, na bieżąco... zobaczymy jak się z niego wytłumaczy... ?
Bo plan jest taki, aby zmusić ją dobrowolnie, aby odeszła bez walki...
Jak stracą kasę, dom... to może odpuszczą ?


Wieczorem pojechałam do Ani...
Jurgen wrócił przed 21... i był uśmiechnięty...
- Coś wiesz ?
- Nakręcili go na dobrą partię... podobno ustawili, że jakiś ważniak przyjedzie grać.. chodziło o naszego człowieka...
- A on jest dobry ?
- Jest, ogra go jak chłopca... Marek z nowym nastawieniem zaproponował mu kasę na mały procent.. złapał haczyk... dziś będzie nasz..
- A ona ?
- Ona też przyjechała... zrobili z tego wydarzenie, cała knajpa zamknięta... w sobotę... wiecie jak to wygląda... ?


Ania miała wino...
- Karolinko... coś lżejszego... musisz nauczyć się pić jak kobieta..
Nie będę jej tłumaczyć.. co mam w duszy... ona ledwo wróciła z otchłani... muszę grać w tej sztuce do końca..


Ok 22 był pierwszy telefon...
Sławek zaczął wygrywać... zgodnie z planem...
O 23 zaczął przegrywać...
O 24 już nie miał nic...
O 1 w nocy ona zaczęła płakać...
A o 2... chłopaki zaczęli zbierać się na seks..
Zadzwonił sam Marek...
- Mamy zrobić to na spokojnie, czy na ostro ?
- Na ostro.. liczę na ciebie...


Jestem znowu w centrum wydarzeń...
Tyle, że nerwy mieszają się ze szczęściem, podnieceniem... i żalem...
Otchłań, która się otwiera we mnie jest ciekawa... i straszna...
Bo widzę... co się dzieje... co ona przeżywa... jak on jest zdołowany... jak myślą, że ratują... a własnie niszczą swoje życia...
Wiem, że im się to należy... ale jakiś głos w środku próbuje krzyczeć... i nie czuję się z tym dobrze...


Po 3 przyszedł sms...
- Zrobione, jutro 13, knajpa...
Jurgen pojechał po swojego człowieka..
Ma go zawieźć do hotelu i trochę pewnie pogadają..
Już mi się oczy zamykały... a i wino zrobiło swoje..
Ale wrócił dość szybko...


- Sławek stracił 430 tyś, to znaczy... taki ma dług..
- To dużo, prawda ?
- To głupek, nie umie się wycofać... trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść...


Powiedział to o nim.. a ja pomyślałam o sobie.
Nie wiem dlaczego... ?


************


Na 13 pojechaliśmy wszyscy... przedtem wlecieliśmy na godzinkę do domu przywitać się z dziećmi...
Joja tylko zawołała, że trójka to dopiero jest zabawa... o połowę mniej roboty...
Wiem, co mówi... dużo dzieci to radość, bo bawią się razem...


W knajpie było pełno ludzi, nasz kelner od razu skierował do naszego stolika..
- Pan Marek zaraz będzie... jest w toalecie...
Przyszedł, gdy stawiali obiad...
- Wiecie co.. ta knajpa schodzi na psy... oszczędzają na wszystkim...
- Jeszcze chwila.. też będzie nasza...
- Całe szczęście, ok... od czego zacząć... tu jest dysk... elegancko się udało nagrać... ona robiła swoje, Sławek wyszedł... nie wiem, ale miałem wrażenie, że ona wie, że była nagrywana...
- To dobrze... jak finanse.. ?
- Wiecie, łącznie Sławek przegrał 430 tyś, z moich poszło 110, reszta była wasza... poszedł na całość, ostatnia rozgrywka była na ostrzu noża...
- Aż tak ?
- Prawie się odkuł.. ale ten gość od was miał kolor... nie miał szans nawet z grubym fuulem... to było mistrzowskie rozdanie...


Jurgen się uśmiechał. gdy przetłumaczyłam... on to wszystko wiedział i zaplanował...
- Chcesz w złotówkach, czy euro ?
- W naszych...
- Ok, zaraz pojadę do banku i jeszcze dziś się rozliczymy...
- W poniedziałek bardziej...
- Jasne.
- Teraz sprawa nagrania... jesteśmy wdzięczni... ile ?
- Gratis... chce mieć was za przyjaciół.. zresztą, jak się rozliczycie z długami Sławka, to będę miał uratowaną dupę... tak by poszło w kanał...
- Wszystko zapłacimy...
- Jedynie 20 tyś musi dostać mój człowiek, bo uczciwie wygrał... a..i ona odrobiła 5 tyś dupą... wiec dla niego 25...
- Ok.



Jurgen nachylił się mi do ucha...
Wiedziałam... ale powtórzył...
- Marku... jeszcze prośba... będziesz chciał go po naciskać ?
- W jakim sensie ?
- 430 tyś samo się nie spłaci.. zażądaj domu, powiedzmy za tydzień... daj mu dwa na zastanowienie, w tej kolejności, potem powiem dokładnie, do jakiego dnia ma się rozliczyć..
- A coś planujecie ?
- Przejęcie wszystkiego, musi mieć nacisk psychiczny... i musi to się zgrać...


Siedział, patrzył się raz na mnie, raz na Jurgena... podziwiał... uśmiechał się.,.. i pewnie w duszy dziękował za szczęśliwe dla niego zrządzenie losu...
A ja nie wiem już, czy czasami nie siedzi w niebie jakiś pisarz i nie pisze naszych losów...
Sam decyduje, co się uda. a co się spieprzy... a jak ta wróżka go zna... to jesteśmy uratowani... albo mamy przerąbane...


************

Wracaliśmy szczęśliwi...
Tak dobrze jeszcze nie szło...
Nasz pisarz musi mieć dobry humor... może się zakochał... i odsuwa lęki i strachy... na później... ?
Może jego życie też ktoś rozwesela... ?
Nie ważne, tu i teraz jesteśmy górą...


Posiedziałam z nimi, włączyliśmy na laptopie jej występ... ale jakiś wszystko szło zwyczajnie.
Nasz Niemiec zlał się jej do buzi... ten d**gi mistrz od Marka zalał jej cipkę, ani słowem nie poprosiła o prezerwatywę...
Nie była uśmiechnięta... jakby odrabiała robotę..
Ale na jej miejscu też bym się tak czuła...
Tyle kasy przegrać..
Może głupia w końcu go wyrzuci ?
Nie moja sprawa... mam dość dowodów na nacisk... jak będzie walczyć to ja też... i zobaczymy kto wygra... ?


***************


Całe popołudnie spędziłam z dziećmi... a wieczorem zadzwoniła Julia.
- Mamusiu, coś zrobiliście ?
- Tak, daliśmy im popalić, chociaż nie zdają sobie z tego jeszcze sprawy...
- Oj, zdają... taka jest wojna w domu, że musimy sami sobie robić jedzenie...
- A co konkretne ?
- Kłócą się o pieniądze...
- Załatwiliśmy, że Sławek przegrał w karty dużo kwotę...
- To teraz rozumiem... mówią, że będziemy się przeprowadzać...
- Kochanie, wy nic nie musicie, dom jest wasz, fabryka jest wasza... ona nie może tego zrobić..
- Ale na pewno ?
- Mamy wszytko pod kontrolą... w odpowiednim momencie wkraczamy... jakieś 3 tygodnie... i może będzie koniec... ?
- Super, powiem chłopakom, a te prezenty, jak konsole i laptopy to też już sprzedali...
- Niech się nie martwią... mamy z Jurgenem pełno pieniędzy... wszystko wróci do normy...
- Czekamy i kocham Cię mamusiu...


Następne dobre słowa w mym smutnym życiu...
Dzieci... tylko dzieci...


**************


Po tygodniu została ustalona data rozprawy adopcyjnej.
Jedziemy elegancko ubrani...
Już raz to przeżywałam.. teraz było spokojniej.
Wszystko ustalone, nasi adwokaci, nasz sędzia i zwykła formalność...
Godzinka i czekamy tylko na papiery...
Podszedł sędzia Jarosław...
- Gratuluję Pani Karolino... jest Pani wspaniałą kobietą... tyle dzieci...
- Tylko one utrzymują mnie przy życiu. i tylko dla nich żyję.
- Troszkę się śmieję.. bo Pani nazwisko dokładnie Panią określa...
- Nigdy nie zwracałam na nie uwagi...
- Pani Karolino... Nieziemska... daje dużo do myślenia...
- Tak, i mój syn się nazywa Robert Nieziemski... aha... rozumiem... Panie sędzio.. !!!


- Karolinko... tęsknię.. dobrze, że poszli...
Jurgen i Ania wyszli z sądu... wiedzieli, że będę chciała porozmawiać..
- Ja również, ale mam tysiące spraw na głowie...
- Słyszałem, głośno było i nadal jest...
- Coś konkretnego... ?
- Ogólnie nie.. ale tak nie można...
- Jareczku... tak należy... i na tym się nie skończy... kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie...
- Ale..
- Mówiłam, mój facet jest konkretny i jest fachowcem.. nic nigdy nie znajdą.. więc może jak się uspokoi, dobrze... ?
- Masz rację.. jak się uspokoi...
Pocałował mnie w dłoń.. ja go w usta... nikt nie widział i z papierami wróciliśmy do domu...


Jedna z nielicznych chwil, kiedy jestem szczęśliwa...
Podziękowałam Jurgenowi...
Tylko machnął ręką.. a mi przyszła myśl do głowy...
- Jurgen... ile to kosztowało... ?
- Nic Karolinko, nic..
- Nie kłam... ile...
- Przecież wiesz, że mam kasę..
- Ile ?
- Jesteśmy kwita.. ok.. ?


Szybko pomyślałam... jest zbyt skromny i wie, że miał dług... ale i zdałam sobie sprawę, że samej nigdy nie udałoby mi się tego załatwić.. więc wszystko ma swój sens...
Musiałabym dalej dawać dupy byle komu... w nieskończoność.. następnemu urzędnikowi... następnym chamom...
Spojrzałam inaczej na niego...
Nie musi być mój... i tak nim jest...


Podeszłam do niego i przytuliłam się jak przyjaciółka...
Anka spojrzała... ale nie miała w oczach niczego... oprócz radości...
To są moi przyjaciele... moja rodzina... oni oddadzą swoje życie, tak jak i ja...
Poleciała mi łza...
- Kocham Cię... i Ciebie Aniu też...
Wyciągnęłam rękę... i ona podeszła...
- Dziękuję wam, że jesteście...
- Zawsze będziemy Karolinko...


*****************

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Po tygodniu zadzwonił Marek.
- Jestem po spotkaniu ze Sławkiem, zaproponowałem dom za dług i się zgodził od razu..
- Wiesz, że to jest przekręt... ?
- Wiem., ale nie dałem poznać.. ale przecież u notariusza wyjedzie wszystko..
- Chyba, że zmuszą dzieci... ?
- A jest taka możliwość ?
- Nie wiem... ale jak ludzie mają nóż na gardle, to mogą zacząć postępować nie racjonalnie...
- Ok, poczekamy, kiedy się spotkacie ?
- Za 3 dni..
- Dowiem się... na razie..


Zabiję gnoi jak to zrobią...
Zadzwoniłam do Julki.
- Córuś, mogą chcieć was zmusić do podpisania jakiś papierów, na nic się nie zgadzajcie, bo to będzie sprawa domu.
- Dobrze mamusiu, powiem chłopakom...


- Jurgen, chcą sprzedać dom na długi...
- Nie martw się, sami będziemy przeciągać, spokojnie...


Dobrze mu mówić, nie wie jak dzieci będą reagować...
Zaczynam się denerwować...


I wtedy przyszło pismo z sądu, o dzieci... nareszcie... !!!
Ciekawiła mnie jej reakcja... bo też dostała...
Teraz ona oberwie od losu z wielu stron...
Menda potrafiła wykorzystać moją chorobę dla kasy... teraz ja będę grać w swoje zasady...


Na d**gi dzień zadzwoniła Julia...
- Mamuś.. ona chce się spotkać Tobą...
- Nareszcie.. widzisz... już blisko... powiedz, że przyjadę po południu...


Jurgen też się ucieszył...
- Pojedziemy razem, niech mnie zobaczą...
- Pojedziemy...


***********


Całą drogę się denerwowałam... niby mamy wszystko w garści... ale zawsze..
Gdy wysiedliśmy od razu zauważyłam jej wściekłą minę..
Ale gdy spojrzała na Jurgena, to zobaczyłam też strach..
I dobrze...


Zaprosiła nas do salonu...
Wszystko tak jak było... nawet firanek nie zmieniła... nasze dywany...
Flądra...
Rozsiedliśmy się i wtedy wszedł Sławek...
Chciał podać rękę Jurgenowi... ale ten nawet się nie ruszył...
Dobre.. ale jakie głupie...


- Co to ma znaczyć.. ? zaczęła..
- Jak to co... chcę odzyskać dzieci...
- Ale to ja jestem ich matką...
- Ja również, adoptowałam je, a ty mi je tylko ukradłaś..
- Nie oddam ich...
- Nie masz wyjścia... jesteś tylko opiekunka... Robert pozbawił cię praw do nich...
- Zmusił mnie..
- Nagraniami... ? mam je wszystkie... nie pamiętasz co robiłaś... ?


Cisza... tego się nie spodziewała...
- Zresztą mam też te świeże, z ostatnich kart...
Teraz Sławek się jakby podniósł...
Miałam wrażenie, że chciał się postawić Jurgenowi ... żałosne...
- I jak spróbujesz sprzedać dom za długi, to ci się to nie uda.. nie należy do ciebie...


Wstała... chwyciła laptop i go odpaliła...
- Proszę.. też jestem przygotowana...
Zerknęłam...


O kurwa...
Ktoś stał i nagrywał jak w lesie jakiś facet mnie pierdolił...
Niewyraźnie. ale moja twarz była widoczna...
A potem włączyła d**gi film...
Ten z młodymi, ten, który sama kasowałam z telefonów...
KURWA...


- To tyle w kwestii moralności... w sądzie będzie dobrze wyglądać... i w internecie też...
Jurgen wstał i powiedział...
- Powiedz, że wycofasz sprawę i już się nie pokażesz...
- Co ?
- Powiedz..


- Jurgen proponuje, abyśmy to jeszcze raz przemyśleli...
- I kurwa dobrze mówi... wypierdalaj z mojego domu... trzeci raz nie powtórzę...


Aż mi się w głowie zakręciło...
Jurgen chwycił mnie za rękę i dosłownie wyprowadził...
- Siadaj do wozu...
Wepchnął mnie na siedzenie...
Jezu.. nie wiem gdzie są dzieci.. czy słyszały.. czy widziały... ?


Jechał szybko, nawet się nie odwróciłam...
- Co teraz, Jurgen... co teraz ?
- Plan B... spokojnie... tego się spodziewałem...
- Że będą mieli moje filmy ?
- Nie... że będą walczyć.. trudno... sami tak wybrali...
- Czyli co ?
- Zajebię ich na ich własną prośbę...


W głębi duszy też tego chciałam... ale Bóg mi świadkiem, że próbowałam być dobrą kobietą...
Dać im szansę... zrobić to pokojowo...
Ale nie... tak tylko mi się zdawało...
Nie jestem już dobra... i los nie jest...
Bogowie... tak ma być... to moja droga... ?
Chciałam to odwrócić... coś naprawić... ale wszystko idzie tylko w jednym kierunku...
Czy to też moja karma.. ?
Czy wróżka ma rację ?
Boję się...

Chciałbym przeprosić za pewną formę treści, za prawie brak seksu, ale realizuję plan według scenariusza i pewną drogę Karoliny, którą musi przejść. Dziękuję za Waszą cierpliwość... i zapraszam...


**************


Gdyby nie Jurgen, to nie wiem, co bym zrobiła... ?
Pewnie ryczała całą noc, a rano się załamała...
Co dzieci by powiedziały...?
Przecież przegrałabym w sądzie... kurwa stojąca na ulicy... ona chociaż robiła to w jakimś pokoju...
Dobry adwokat zmiażdżyłby mnie... na powitanie.


Każdy był cicho... każdy myślał o innych sprawach...
Mój strach zaczyna narastać...
To znowu nie jest moje życie..
Następne...
Idę jak owca... a nie chcę nią być...


- Co zrobimy ?
- Spokojnie, mam to obmyślane... zresztą już się dzieje... mamy wszystkie karty w ręku...
- Ale przed rozprawą, jak to będzie wyglądać ?
- Będzie dobrze Karolinko... spokojnie...


Nie wiem, jak mam być spokojna... ?
Jak mam żyć.. ?


W nocy miałam koszmary...
To była straszna noc... ale jedno zrozumiałam...
Zrobię to... zrobię dla Jurgena i dla Roberta...
Los tak pisze... więcej... los tak już napisał... i moje dylematy nie mają znaczenia...


Rano powiedziałam mu to...
- Zrobimy to razem... chcę być przy tym, bo to moje życie...
- Nie powinnaś...
- Chcę jej patrzeć w oczy... zaczęła.. a jak to skończę.. oni wszyscy zniszczyli mi życie... złamali prawie mnie... i nawet jak to ma być koniec, to chcę go sama napisać...
- Dobrze...



Przez tydzień prawie go nie było...
Siedziałam z dziećmi... z Anią... nikt nie podejmował tematu...
Ale napięcie rosło...
Szczególnie we mnie... rosła też we mnie wściekłość i walka...
I gdy w końcu powiedział to... to zaczynałam się uspokajać..


Mówił jak to zrobimy... jakie są możliwości, jak może się nie udać.. co zrobić... ?
Wszystko było jasne...
To miała być środa... tydzień przed rozprawą..
Ostatni tydzień... i wróci moje życie...


************


Na 18 wyjechaliśmy...
To znaczy, musieliśmy przejść 5 ulic i tam stało nasze auto... jakiś golf...
Zawiózł mnie do jakiegoś mieszkania... gdzie był Marek.
Przywitał się prawie bez słów...
Mieliśmy czekać...


Po jakiś 15 min był dzwonek.
Marek poszedł otworzyć, a my do kuchni i zamknięte drzwi...
Słyszałam głos Sławka i jej..


- Macie papiery ?
- A ty masz kasę ?
- Oczywiście...
- Proszę...


Cisza...
- Ale to nie jest umowa notarialna... tylko zwykła...
- Przecież to wystarczy...
- Chcecie mnie oszukać ?
- Dlaczego ?
- Wiem, że nie jesteście prawnymi właścicielami domu tylko dzieci...
- Ale to moje dzieci...


Nie wytrzymałam... wyszłam... wiem, że nie tak miało być... ale tak jest...
- Nie kurwo... to moje dzieci... ty jesteś tylko byłą szmatą mojego męża...
W tym momencie wyszedł też Jurgen i Sławek od razu dostał w gębę...
Ta w krzyk...
- Stul ryj kurwo...krzyknęłam...
Marek się zwinął, a ona zaczęła się miotać..
Klęczała przy nim... i go cuciła..


- Jak śmiecie... pożałujesz...
Jurgen zakuł go w kajdanki i przyczepił do kaloryfera...
- Nic nie wygracie... nie oddam wam filmów... wszystko jest moje...


Wiem, że Jurgen kazał zrobić to szybko... ale chciałam z nią pogadać..
- Nigdy nie nauczysz się, że twoje złe decyzje zniszczyły mu życie ?
- Nie twoja sprawa... to zresztą stare dzieje... sam tego chciał...
- Nic nie rozumiesz... on cię kochał... a ty to zniszczyłaś,... tak jak teraz niszczy jego dziedzictwo...
- Nie jego... tylko moje...
- Nie... nie twoje... tylko dzieci...


I w tym momencie zrozumiałam, że nie ma sensu..
Dyskutować... rozmawiać... a może... gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że negocjować...
Poszłam do kuchni... wzięłam nasz nóż...
Gdy podchodziłam do niej Jurgen szarpnął ją za włosy...
W jedynej... ostatniej sekundzie... zobaczyła mnie...
Wszedł w wątrobę... po lewej stronie... prawie cały...
Od razu go wyciągnęłam,...


Myślałam, że będzie krzyczeć...
Ale nie... tylko się spojrzała na mnie... potem, jak Jurgen ją puścił, spojrzała na swój bok... jak wypływa krew i praktycznie od razu osunęła się na podłogę..
Jurgen wziął nóż ode mnie i kazał odejść..
Widziałam jak moje ciało się cofa...
Nie czułam nic... kroków... rąk... tylko patrzyłam się na jej twarz...
Była zdziwiona... i ... koniec...


Jurgen usadowił Sławka blisko niej, ciągle był nieprzytomny, z głową przy kaloryferze...
Potem wyciągnął pistolet, wsadził jej w dłoń... mi kazał podać poduszkę i strzelił mu w klatkę...
Nie było głośnego wystrzału...
Ale już się nie patrzyłam...
Chciałam zwracać... ale wiedziałam, że nie mogę...
Wybiegłam do kuchni...
Dosłownie trzymałam rękę na buzi... nie może być śladów... nie mogę...


On w tym czasie wytarł noż, wsadził go w jego prawa rękę, sprawdziliśmy i jego i ją...
Przyszedł do mnie, przytulił i powiedział...
- Koniec... idziemy...
Takie zwyczajne... bezuczuciowe... spokojne...
- Nie patrz się...
Nie chciałam nawet... skończone...


Jedynie zdziwienie, że dosłownie kilka minut temu żyli... a teraz obydwoje są martwi.
Strasznie szybko...
Nawet nie poczułam, jak za pierwszym razem, czy d**gim...
Taki był plan, ale dziwne...



Nikogo na schodach... zeszliśmy nie włączając światła...
Powoli... już i tak było ciemno na dworze...
Auto było zaparkowane 3 ulice dalej...
Żadnych podobno kamer w okolicy...
Jurgen spokojnie odpalił i wróciliśmy w to samo miejsce.
Wróciliśmy jakby ze spaceru...


W domu jeszcze raz, gdy dzieci już spały, powiedział co robiliśmy.
Że cały dzień byliśmy w domu z dziećmi. że oglądaliśmy bajki, które zresztą nagrane, musiałam oglądnąć.
Jak będą sprawdzać auta, to GPS się nie ruszał.
Golf poszedł podobno do kasacji... i tyle...


Szybko... chciałam powiedzieć bez nerwów..
Ale jak poszedł... to zwracałam z pięć razy...
Opóźnione...ale doszło...
Nawet zaczęłam rozumieć jego postępowanie, jestem ciekawa ile razy to robił ?
Jola nic... nic...


************
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Została teraz sprawa moich dzieci.
Nie mogłam się tam pokazać, jakbym wiedziała co się stało.
Zadzwoniłam do Juli.
- Kochana córeczko... załatwiłam wam d**gą Jolę na kilka dni...
- Dlaczego mamusiu ?
- Będzie za kilkanaście minut, ona jest przygotowana i proszę nie płacz... skończyło się...


Cisza...
- Jak przyjedzie policja to ona nie pozwoli was zabrać z domu...
- Przyjadą ?
- Na pewno... ona się wami zaopiekuje...
- Czy Jurgen ?
- Nie córcia, oni sami, wpadli w duże kłopoty i sami to zrobili, tak powiedz chłopakom i tak będziemy mówić... do końca życia... zapamiętaj to..
- Dobrze... a kiedy przyjedziesz ?
- Za dwa dni kochana... tak kazał Jurgen... aby nie wzbudzać podejrzeń...
- Dobrze...
- Kocham was...


Niestety usłyszałam jej głos...
Jak się załamał... jak się rozpłakała...
To przecież jeszcze dziecko... i w końcu... jej matka...
Teraz zdałam sobie sprawę, że oni mogą to przeżyć jeszcze gorzej niż ja..


Boże, co my robimy... ?
Czy mamy prawo... ?
Tak bardzo chciałam się dogadać.. i pewnie, gdyby nie Jurgen, to nie nastąpiłoby... i nic poza tym...
Nigdy byśmy się już nie spotkały i wszystko poszłoby na marne...
Moja choroba i moje poświęcenie...
Oni zapomnieliby mnie... żyliby... i może... może byliby szczęśliwi... ?


***********

Noc do dupy... wcale nie spałam...
Było mi dziwnie... obojętnie... tylko ten zadzior w duszy...
Nie wiedziałam... ale on krwawił...
Zaczął już wcześniej... tylko nie czułam...
Myślałam, że będzie teraz już tylko dobrze...
Ale źle myślałam...


Nad samym ranem... gdy już jaśniało... zobaczyłam go...
Uśmiechnęłam się... Robert... jesteś... !!!
Bardzo szybko się zerwałam... rozpostarłam ręce... i ... nic...
Nie było nikogo...


Stałam i nie mogłam uwierzyć...
- Dlaczego jesteś i Cię nie ma,... ?
- Robert... proszę... !


Nie wrócił...
Znowu zostałam sama...
I ta rana... krwawiła...


Rano byłam nieprzytomna...
- Karolinko, kto dzwonił tak wcześnie ?
- Nikt.
- To z kim rozmawiałaś ?
- Z Robertem, ale tchórz ociekł... nie chciał się nawet przywitać...


Nie odezwała się.
I dobrze, bo nie mam ochoty z nikim rozmawiać...
Jakoś ranek musi minąć... to czekanie mnie zabije... cała się trzęsę... o dzieci i... o ... wszystko...
Chciałam kiedyś tego ... ale nie wiem, czy za taką cenę... ?
To wariactwo...
Jak czegoś nie zrobię, to oszaleję...


I tak... właśnie zrobię coś szalonego..
- Mężu jesteś ?
- Jestem Ukochana... co u Ciebie moje słońce ?
- O której jesteś wolny ?
- Ale kiedy ?
- Dziś.. o której możesz... chcę do Ciebie... pragnę się wtulić i masz mnie wykochać...
- O 12 jadę na rower...i co ?
- Przyjadę, jak tego nie zrobię, to zrobię coś o wiele gorszego i głupszego... proszę..
- Jestem dla Ciebie...
- Wynajmę pokój w hotelu i przyjedziesz, dobrze ?
- Oczywiście żono... spróbuj w hotelu NER... jest obok mnie...
- Załatwione, szykuj się... bo jestem spragniona... i zwariowana.


Google, hotel NER.. dziwna nazwa... ale już dzwonię..
- Chcę dziś wynająć pokój, są dostępne ?
- Tak , proszę pani, mamy wiele wolnych, nie ma ruchu... zapraszamy...
- To proszę o rezerwację.. na nazwisko Nieziemska.,.
- Proszę bardzo... pokój nr 121.
- Dziękuję.


- Jolu, mogę wyjechać na kilka godzin ?
- Jedź... widzę, że musisz...
- Tak... muszę...


***********************


Dwie godziny i 15 min...
Piszę sms...
- Już jestem..
- Za 15 min.,..
Akurat, zdążę zapłacić.. a prysznic weźmiemy już razem...


Był dokładny... rower wsadził do bagażnika, dostałam buzi i już szliśmy ..
Ale mi serce waliło... był przystojniejszy niż na zdjęciach, ale niesamowicie szczupły...
Sportowiec, Robert był podobny, więc nie robi mi to różnicy...
Na schodach prawie się przewrócił, bo szedł w tych butach rowerowych...
Śmiech... i dobrze... bo mam stres jak cholera..


W pokoju od razu w ślinę.. już go rozbierałam.. on był bardziej powściągliwy. ale ja nie...
- Idż pod prysznic, zaraz dojdę...
- Wolałbym abyś doszła ze mną...
Spojrzałam się na niego...
- A... oczywiście... dojdę z Tobą...


- Mogę jeszcze coś zrobić ?
- Tak... a co ?
Nie wiem skąd to wyjął... ale to było pudełeczko... czerwone...
Klęknął i otworzył... a tam była obrączka... !!!
- Wyjdziesz za mnie... nawet w takiej formie...?
- Idioto... oczywiście, że tak...
Ale się wzruszyłam... od razu ubrałam na palec... pasuje jak ulał...
- Skąd znałeś rozmiar... ?
- Strzelałem...
- Ale ja nic nie mam dla ciebie, wsiadłam tak, jak stałam...
- Ty jesteś moim prezentem... Kocham Cię...
- Wariacie...


Zauważyłam, że jak się uśmiecha to ma fajne zmarszczki.. takie właśnie od śmiechu... takie jak ja mam...
Musi był wesołym człowiekiem i już mi się podoba...
Zdjęłam sukienkę... byłam już bez stanika, majteczki w dół i jestem...
- Ale masz mięśnie... byczek jesteś..
- Chudy, ale byk, dużo ćwiczę.. bo nie mogę przytyć, więc nadrabiam masą...
- Trochę widać...ale nadal słabo...
- Jestem taki jak Ty, też jesteś szczuplutka...
- Ja... ?.. zobacz mój tyłek...
- Piękny...


Oglądaliśmy swoje ciała myjąc się nawzajem...
Jego przyjaciel był ciut większy niż na zdjęciach.. taki akurat.. do dłoni, buzi, cipki i tyłka...
I ciągle się uśmiechał..
Był zestresowany, widziałam to w oczach i ruchach... ale ja również...


Jego dotyk sprawiał, że czułam wracające życie...
Był jak odbicie lustrzane moich doświadczeń...
Dokładnie odwrotne... mile, przyjemne... i oczekiwane...


Wytarł mnie..ale sam wyszedł mokry...
Rzuciłam go na łóżko...
- Jesteś mój.. ja zaczynam...
Od razu wzięłam do buzi... idealny... choć już stał...
Był pięknie wygolony..., pachnący...
Jego brzuch był zupełnie płaski..


Delektowałam się... chłonęłam dosłownie każdy centymetr...
Aż mnie porwał...
- Nie mam tyle czasu... pragnę Cię...
Przekręcił mnie obok siebie i teraz on delektował się piersiami...
On może... a ja nie... też mi równouprawnienie... ?
Brodawki i tak już stały... ale czułam je strasznie intensywnie...


Bo to nie jest seks... to jest miłość... taka prawdziwa... namacalna...
Już nie rozmawiamy.. nie piszemy... tylko się dotykamy...
On mnie pieści... ja jego dotykam... i pragnę... tak jak i on...
Czuję dosłownie fluidy w powietrzu... energię...


Położył się na mnie...
Pocałował... i wszedł...
Mocno i głęboko, tak jak lubię...
Uwielbiam poczuć pierwszy brak powietrza...
Pierwszy mocny oddech... i wchodzącego mężczyznę we mnie...
Jego członka, który stoi i obciera górną ściankę pochwy...
Jego dłonie na mojej twarzy...
Jago pocałunki... oddech i pożądanie...


Czuję jak jego dłonie parzą moje piersi...
Klęknął, jest u góry.. patrzy na mnie i pragnie...
Jego oczy są obłędne...
To oczy zakochanego faceta...



- Jaka jesteś piękna...
- Co ty.. jestem zwyczajna...
- Nie spodziewałem się tego... jesteś dużo piękniejsza niż na zdjęciach...
- Ty też..
Obejmował w swoich dużych dłoniach moje duże piersi...
Ściskał je... nawet poczułam jak ze dwa razy za mocno... ale to podniecenie...


- Weź mnie jak chcesz...
- Będę Cię brać jak chcę i jak ty pragniesz... nie wypuszczę Cię...
- Weź mnie od tyłu...


Coś mnie zaczęło niepokoić.. miałam stanowczo za mokro...
Szybko zerknęłam... cholera.. czerwono...
- Kochany... dostaję okres.. nie możemy... przepraszam... ale mi wstyd...
- Co ty opowiadasz... idziemy pod prysznic... !!!
- Ale...
- Kochana... to nic... mi to nie przeszkadza... Ty się tylko liczysz.. i jak pozwolisz... to nie przerwę..
- Jestem tu dla Ciebie... masz mnie wyrypać na długo... już się myję... chodź..



Kocham go za te słowa... już chciałam ze wstydu uciec... a on był taki spokojny...
Umyliśmy się, wróciliśmy do łózka i od razu nadstawiłam się tyłem...
- Tak poproszę...
I wiecie co zrobił... ?
Wsadził i prawą dłoń położył mi na szyi.. zacisnął i zaczął mnie jechać..
Mój mąż, kochanek... bierze mnie tak jak uwielbiam... jak swoją własność.. jak swoją Sunię...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wypięłam się jak kocica... aż zabolało, gdy mocniej dobił...
Ale i natychmiast doszedł orgazm...
Tego nie grali... nawet nie czułam jak idzie... jak się ustawia... jak biegnie...
Po prostu wybuchł...
Wtuliłam głowę w pościel.. on ją dociskał... a ja zwyczajnie odlatywałam...
Chciałam aby też doszedł... we mnie... w tej chwili...


Ale on położył mnie na brzuchu, docisnął własnym ciężarem, lewą ręką złapał za cipkę, a prawą ścisnął półdupek...
I walił... jak młot...
Ileż ten facet ma siły... ?
Bo, nie wiem czemu... ale ten orgazm jakby wypuścił ze mnie powietrze...
Nie szedł d**gi... nie napinałam... chciałam być jego... niech bierze mnie jak chce... jak lubi... jakie ma marzenia... ?
Byłam szczęśliwa... napełniona naszą miłością...


Ale on się nie zlewał...
No tak... okres...
- Poczekaj Mariuszku.. muszę się umyć... ty też.. chodź...
- Oczywiście, jak chcesz...
- To krepujące...
- Nie zajmuj się rzeczami nieważnymi...


Uśmiechnęłam się, kocham go i jeszcze lubię..
Umyliśmy się znowu razem.,. jak jego, potem siebie... i już gnaliśmy do łóżka..
- Ile jeszcze będziesz ?
- 15 min.


Trudno... jak jestem szczęśliwa...
Pol ożył się wygodnie... chciałam mu obciągnąć...
- Możesz się odwrócić.. ?
- Mogę..
Natychmiast, gdy to zrobił, rozszerzyłam mu pośladki i wpiłam się językiem...
- Co robisz.. ?
- To co lubię...
- To moje marzenie... i ty je spełniasz, na pierwszej randce ?
- U mnie to pakiet podstawowy... kochanemu facetowi zawsze będę to robić... jak będzie chciał..
- To ja się zapisuję... chcę i pragnę... i dziękuję...


Oddałam się z prawdziwą miłością..
On jęczał... wyginał się... dotykał, a potem walił...
Było mi cudownie robić to swojemu facetowi... który przed godziną mnie poślubił..
Prawie byłam w niebie... gdy zadzwonił budzik...
Godzina...


- I co teraz, nie zlałeś się ?
- Kochana, nie ważny jest cel... sama droga też jest przyjemnością... Kocham Cię i jestem niesamowicie szczęśliwy...
- Ale czuję się źle...


Pocałował mnie mocno i prawdziwie...
- Nie martw się.. to najszczęśliwszy dzień mojego życia...
- I co... już.. jedziesz.. ?
- Muszę... wiesz...
- Odprowadzę Cię..


On poszedł pierwszy, wyciągnąć rower... ledwo się ubrałam i dosłownie biegłam za nim...
Byłam tak szczęśliwa i tak nieszczęśliwa...
Gdy po ostatnim pocałunku pokiwał, musiałam mocno się wstrzymywać. aby nie zacząć ryczeć...
Wróciłam do hotelu... zrobiłam zdjęcia naszego pokoju, numeru 121, łazienki, pościeli..
Umyłam się i zeszłam do recepcji...


- Chcę się wymeldować, odjeżdżam..
- Ale co.. już, przecież... ?
Jej mina była bezcenna... zdziwienie, graniczące z niedowierzaniem...


Całą drogę powrotną śpiewałam piosenki z radia...
Wiedziałam, że wracam do świata, który po części mnie nienawidzi...
Do świata, którego i ja nienawidzę.. ale i kocham.. bo tam są moje dzieci...
On ma żonę... ja mam sprawy...
Dwa odległe i spotykające się światy tylko w pokoju 121.


***********************


Wróciłam i wróciły nerwy...
Dosłownie boję się, że coś przeoczyliśmy...
Przecież to będzie głośne, znowu...
Zaczną węszyć...


I moje dzieci...
Zadzwoniłam.
- Julciu, jak tam... ?
- Mamusiu, nikt nie przyjechał, nic nie wiemy... Jola jest wspaniała i wróciły dobre wspomnienia...
- To się cieszę, pewnie jutro będą... ja też jutro już przyjadę,.. bo nie wytrzymam...
- Będziemy czekać..
- Przyjedziemy wszyscy... już na zawsze...
- Kocham Cię...


Teraz ona dała mi kopa...
Jutro... jutro wszystko się skończy i zacznie od nowa...


Kładłam się do łóżka wcale nie czekając na sen...
Zaczynam nie lubić nocy... zresztą dni też...
Wzięłam małego Robercika, bo troszkę płakał... nie wiem, czy nie tęskni... ?
Jestem jego matką... ale wciąż jestem obca...
A ostatnie dni były ciężkie... jakby coś czuł..


Postanowiłam czuwać, niech śpi jak aniołek...
Była 3... albo 4... ciemno... gdy zobaczyłam ich...
Stali w rogu... dwie postacie... potem doszła trzecia...
A gdy jedna z nich zaczęła iść w naszą stronę dosłownie krzyknęłam...


- Co jest Karolina ?
- Nic Jolu.. miałem zły sen...
Przyszła...
- Wezmę go...
- Nie, muszę go bronić... chcą mi go zabrać...
- Kto ?
- Ona... oni...
- Karolina... co się dzieje !!!
- Nic... nic...
Szarpnęła mnie za ramię...
- Obudź się... słyszysz ... !!!
- Nie śpię... możesz zostać... ?
- Dobrze...
- Boję się...


***************


Ranek był jeszcze gorszy... obudziłam się o 11...
Małego nie było... cisza za ścianą...
Jak się zerwałam... czyżby już przyszli ???
Ale nie... dzieci oglądały bajeczki... a Jola robiła im picie...


- Jesteś...
- Źle spałam...
- Wiem.. masz za dużo na głowie..
- Nie, mam za dużo w głowie...
- Ktoś się dobijał na telefon...


Poszłam do siebie...
Osiem połączeń i 6 wiadomości...
Od męża Mariusza, Tomka... i Juli.
Najpierw Julia...
- Córcia, dopiero się obudziłam, miałam straszną noc...
- Mamusiu przyjedź prosimy... jest tak strasznie... nic nie wiemy, nikt nic nie mówi...
- Dobrze, przyjadę... za godzinę będę..


Teraz do Tomka..


- Jestem...
- Co wy odpierdalacie ?
- My.. ?
- A kto ?
- My nic... to pomyłka...
Odłożyłam słuchawkę..
Do męża nie dzwonię.. nie mam nastroju.. i nerwy mam.


Jest sms...
Tomek.
- Tam gdzie ostatnio, za godzinę.
Odpisałam...
- Za dwie...
Przecież najpierw dzieci...


Zaczęło się... może powinnam się chociaż dowiedzieć... ?
Ok... dzwonię do Jurgena..
- Mamy spotkanie za dwie godziny, jadę do dzieci, dzwoniły...
- Nie powinnaś...
- Mam to w dupie... to moje dzieci... !!!



*************


Zabrałam ze sobą wszystkich, wszystkie moje dzieci będą nareszcie razem..
Jechałam cała w nerwach... ale tak szczęśliwa, jak nigdy...
Nareszcie... skończyło się...
Cały koszmar moich ostatnich lat...
Jurgen mnie wyzywał, ale teraz ja decyduję...


Brama była otwarta... a dzieci czekały na podjeździe...
Zaczęłam ryczeć jak idiotka... jacy duzi...
Mój Boże... NARESZCIE.


A jak zobaczyli nasze brzdące... to był tylko śmiech, płacz i uściski...
Każdy z każdym... jedynie Roberta trzymałam na ręku, za mały jeszcze...
Weszliśmy do środka...
Już było fajnie, ten sam dom,... wszystkie dzieci, dwie Jole i MY.
- Mamusiu , a kto to ?
- To mały Robercik... wasz brat...
Postawiłam go... a on podszedł do nich... bez strachu...


Tego widoku nie zapomnę do końca życia.,..
Stali i płakali...
Potem podeszli do niego, wzięli go za ręce i w sekundę poleciały wszystkie na górę.. do swoich pokoi... zabawek...
A my z Jolami nadal stałyśmy i płakałyśmy...
- Nareszcie Karolinko, nareszcie...
- Dziewczyny, ogarnijmy się, bo muszę za chwilę jechać na ważną rozmowę...
- Ale wrócisz ?
- Nie wiem..myślę, że tak... ale w razie czego poradzicie sobie we dwie... ?
- Oczywiście, jedź...


***********

Obeszłam cały dom...
Do jego gabinetu nie weszłam, siłownia była prawie pusta, aż straszna...
A tak ogólne, wszystko to samo... ona nie miała swojego gustu... albo prawie miała, bo nic nie zmienił po mnie..


Pożegnałam się, dzieciaki wariowały, że prawie nie zauważyły... i pojechałam po Jurgena...
Gdy zajechaliśmy.. już Tomek stał...
Już szedł nerwowy...
- Tak nie można, to nie dziki zachód...
- Mają coś ?
- Nie wiem, ale ta sama grupa przyjechała, a ledwo co odjechali...


Tłumaczyłam Jurgenowi... i teraz on zaczął...
- I co ? ... do kłótni rodzinnej przyjechali ?
- A skąd ?
- Poczekaj, nie macie świadka, który wszystko wytłumaczył... ?
- Ale... to wszystko ?
- Tak i nie spotykajmy się, i nie dzwoń z byle czym...


Kiwnął na mnie i odpalił auto...
Tomek wyszedł jak struty...
- Pisklę... nie martw się... wszystko jest pod kontrolą..


Zawiózł mnie do domu, ale sam wrócił do Anki.
Na razie tak ustaliliśmy... czeka nas jeszcze pogrzeb.
Może wtedy...
Trochę się denerwował, że chcę już tu mieszkać. ale co... dzieci muszą mieć matkę...


Po kilku dniach opowiedział.
Nasz Marek sam zgłosił się na policję i wszystko wytłumaczył.


Że to mieszkanie było jego wynajęte.
Że załatwiał tam interesy min. z nimi...
Że Sławek przegrał w karty 430 tyś i mieli ustalić sposób uregulowania...
Że on zaproponował dom, a ona zaczęła się na niego drzeć...
Że nie chciał być świadkiem ich kłótni i wyszedł z mieszkania, bo wiedział, że nic nie wskóra z nimi wtedy...


Kamery w sklepie z elektroniką złapały go w chwili ich stwierdzonej śmierci.
Zresztą to on zawiadomił policję, bo gdy wrócił oni nie żyli... i teraz składa sam zeznania...
Nic dodać... idealnie... według planu...
Znowu spojrzałam na Jurgena łagodniej...



Trochę się uspokoiłam, choć każda noc jest męczarnią.
Jestem w domu... jest lepiej, ale wspomnienia są ciągle świeże...
Prawie nie sypiam, czuwam... potem padam...
Na razie nikt się nie pojawił..
Ale znalazłam sposób... małe lekarstwo...
Jak już wszyscy śpią... znowu piję...
Dwa drinki i nadchodzi luzik...
Odważyłam się w końcu wejść do jego gabinetu i tam znalazłam moje ukojenie.
Mój mąż nie pił... ale miał pełen barek.



Oczywiście żadnych papierów o pieniądzach nie było...
Sejf był otwarty i pusty...
Moja kolia pereł zniknęła, pewnie sprzedana za grosze, Roberta obrączka... też...
I żałuję, i się cieszę...
Mam wiele skrajnych odczuć... ale wieczorami biorę lekarstwo...
Raz nawet jakbym go zobaczyła... ale zdążyłam zasnąć...
Jeszcze przyjdzie czas na znalezienie go i rozmowę...



*****************

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...