Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Piękny budynek, czułam wielką dumę... moje dziecko...
Było kilka podobno ważnych osób, byli daleko, wcale tam nie podchodziliśmy...
Czułam się dziwnie, trochę kręciło mi się w głowie, ale długo nie wychodziłam, a tu jest tak jasno.
Dużo lamp się pali...
W rogu zobaczyłam mojego pana z urzędu, co bije... ale chwilę przedtem, jakby Jurgen z nim rozmawiał...
Podeszłam...
- I co, słabo wyszło, mówiłam... miałeś mnie zabić, a ty nawet z kumplem ledwo coś kombinowałeś... jestem zła...
- Przepraszam, ale przypomnisz mi ?
- Co takiego ? ... jesteś tak słaby jak mnie pierdoliłeś... nie znasz nikogo lepszego ?
Podszedł Jurgen i się uśmiechnął... tylko miałam wrażenie, że do niego...
- Znam prawdziwego Pana. On umie zabić wszystko...
- Opowiadaj...
- Ma wiele urządzeń, dużo przyrządów... dopiecze ci, że aż strach...
- Już się boję, umów nas, tylko... czy on przyszedłby do mnie, do domu... bo wiesz... pilnują mnie teraz... i spojrzałam się na Jurgena...
- A coś się stało... ?
- Źle interpretują rzeczywistość... myśleli, że chcę się zabić...
- A nie chciałaś... ?


Zastanowiłam się, co mam odpowiedzieć... prawdę ?
Wezmą mnie za wariatkę...
- Nie... to tak źle wyszło... zamyśliłam się... i nie patrzyłam pod nogi...
- Jakoś ci nie wierzę. masz prawo, mąż ci umarł, straciłaś dziecko...


Po cholerę to mówi, i tak ledwo stoję, chciałabym już wracać...
- Słabo się czuję... długo to potrwa... ?
- Możemy iść w każdej chwili... jesteśmy tylko dlatego, że tyle o tym opowiadałaś...
Spojrzałam się na Jurgena...
- Zawieź mnie do domu...


Tak prawdę mówiąc, nie pamiętam dokładnie co było potem... ile było z tego oglądania i komentowania.
Tylko te lampy...
- A podobało ci się ?
- Nie wiem co powiedzieć... raczej tak...


Poprosiłam o swój pokój...
- Naprawdę będę grzeczna... obiecuję...
- Zgoda.
Jola postawiła jedzenie, nie... chcę się położyć i pospać...
- Renia, możesz iść do siebie... nie musisz siedzieć ze mną...
- Jestem u siebie i nigdzie się nie ruszę...
- Ok, jesteś dobrą przyjaciółka...


**********

Nawet puzzli nie układałam, ona tak... ale ja nie miałam inwencji...


**********

Po jakimś czasie Jurgen powiedział, że mam gościa, że zapowiedział się na wieczór...
- A jaki mamy dzień ?
- Piątek, koniec tygodnia, fajnie będzie...
- A jak tam dzieci, nie będą przeszkadzać ?
- Co ty, są daleko...


Uszykowałam się, Jurgen cały czas był przy mnie, nawet zaglądał do łazienki... ?
- Ty to chyba chcesz mnie dostać ?
- Zawsze, podobasz mi się coraz bardziej, dobrze nam w domu, prawda ?
- To chodź, dam ci jeszcze przed jego przyjściem...
- To wypnij się kurewko...


Szybko nasmarowałam tyłek, włożyłam palec, nie chcę aby bolało...
Podszedł, objął moje biodra...
- Lubię twoje duże dłonie... tak mocno mnie trzymasz...
- A może wejdę w cipkę...
- Mówiłam ci, że pizda należy do męża...
- Ale on już nie...
- Przestań, tracę całą ochotę... albo wchodzisz w dupę, albo w ogóle nie dostaniesz...
- Już dobrze...


Wszedł...
Boli, a ten rypie tyłek jak szalony...
Teraz nawet żałuję, w cipie byłoby lżej... ale jest za wcześnie... jeszcze widzę Roberta wyraźnie... chociaż nigdy się nie odezwał...
Złapał mnie za piersi... potem za brzuszek...
- Kurwa... zlejesz się, czy nie ?


Nie wolno mnie dotykać po brzuchu... tam było moje dziecko...
Dostałam przebłysk, że powinnam to lubić... a w dupie mam te przebłyski... nie i koniec...!!!
Zlał się...
Nareszcie... nie wiem, ale jestem teraz nerwowa...
- Idź już, muszę odpocząć...
- Nigdzie nie idę...
- Oj, jak chcesz...
Usiadłam się na kibelku i robiłam swoje...


W co się ubrać ?
W sumie, jak ma być mocny, to może w nic... ?
Jedna moja ulubiona sukienka, ta od policjantów jest idealna, jeden ruch i jej nie ma...


Stanęłam w drzwiach pokoju i czekałam.
Jurgen mu otworzył i przyprowadził.
Duży człowiek i wyglądał... jak oblech...
- Dzień dobry... Pani Karolina ?
- Tak, czekałam na pana... mam się rozebrać ?
- Za chwilę...
Postawił swoją torbę i wyciągnął z niej jakiś drut... pręt... kijek ?


- Zaraz ją podłączę, jest Pani gotowa ?
- Od rana czekam...
- Proszę się położyć...
- Zdjąć sukienkę ?
- Teraz tak...
- Mam nietypowe pytanie, czy widzi Pani czasami jeszcze swojego męża ?
- A co ?
- To dość ważne...
- Widzę, ale się nie odzywa...


Byłam zaciekawiona, zupełnie inne podejście...
Zrobiłam co chciał... a on podszedł do mnie z tym... czymś... i dotknął...
Jak mnie walnął prąd...
O kurwa... wygięło mnie... ja pierdolę... tego się nie spodziewałam...
Jeszcze raz... i jeszcze...


- Dziękuję Panu, to mi się należy... bardzo dziękuję...
Walnął znowu...
Aż szczękę mi zacisnęło... chciałam coś zawołać... ale on nie przestawał...
Nie wiem, ile razy dostałam... ale wszystko mnie bolało... każda część ciała, nie tylko tam, gdzie przyłożył...
To było straszne... całe ciało mi wyginało... ale pomyślałam... że może tak ma być...
Taka moja karma i taka kara...
Za życie kurewskie, które doprowadziło do śmierci Roberta...
- A będzie potem seks ?


Po następnym uderzeniu przeklinałam nawet mojego pierwszego męża...
Gdyby nie chciał dzieci... nigdy by nie doszło do tego... ale, czym byłoby warte życie bez dzieci...
Zaczęłam płakać... jak wybrać... życie Roberta... czy życie moich dzieci... ?
Reszty uderzeń nie czułam...
Być może straciłam przytomność... bo nie zauważyłam, kiedy podszedł od mnie i wsadził swojego kutasa w dupę...


Gdy zaczęłam wracać... gdy łzy zmoczyły całą poduszkę... poczułam jak podniósł mi nogi do góry i walił w tyłek.
Czułam się dziwnie, umysł jakby był jaśniejszy... i .. weselszy... walą mnie w dupę, tak jak lubię...
Dlaczego Jurgen na to pozwolił... ?
Spojrzałam się w jego stronę... stał i walił kutasa...
Pozwolił, bo go to wzięło... stary obleśny gość znęca się nad jego szefową... i cichą kochanką... a ten wali konia, Robertowi też by się podobało.


Na co innego liczę... widział mnie w Hamburgu... wie, co lubię... mocno i ostro... jeśli go zaprosiłam, to chyba wiem po co... ?
Kiwnęłam w jego stronę...
I tak dziękuję, że jest..
Podszedł i dostałam do buzi...
Usiadł się u mojej głowy, jedną nogę przełożył tak, że zablokował moją, a ręką trzymał d**gą...
Leżałam tak rozkraczona, że tamten walił dupę jakby rąbał drwa...
Wyciągał i wkładał...
Jego czułam... musiał być duży... ne mogłam spojrzeć, bo jaja Jurgena zasłaniały mi świat...


I to mi się podobało. Poczułam się naprawdę zupełnie inaczej niż przedtem...
Nie skontaktowałam w pierwszej chwili, ale chyba się uśmiechałam...
Daję po staremu, jestem w swoim żywiole, wracają emocje...
Wiem, że ciało mnie znowu oszuka, że dostanę orgazmy... ale będę je przyjmować z lekką przyjemnością...
Cham zaczął walić dłonią w mój tyłek... boli, piecze... ale się uśmiecham... i ssę jaja...
Przyśpieszył... jejku jak mnie rypie...


Leżę wygięta, cipa aż prosi... oby tylko nie chciał tam wejść... bo czuję, że żaden mój sprzeciw nie będzie brany pod uwagę...
Kilka chwil temu nie pozwoliłam Jurgenowi, a temu dam... głupio... ale czuję, po prostu czuję, że chcę...
Ale nie... on zaczął wkładać w nią palce...
To może być...
W moment miał prawie wszystkie...
- Ale kurwa jest luźna...
- Ona płynie w sekundę... dorzucił Jurgen... i mówiłem, lubi dobre pierdolenie...


Miał rację... ręka wślizgnęła się samoczynnie...
Czułam jak próbuje objąć swojego kutasa przez skórę w cipie...
Dobrze mi... biorę Jurgenowi po jaja... wyginam się... zaraz dojdzie...
Gdzieś skrupuły się schowały... im dłużej i mocniej mnie pierdolą, tym bardziej tego chcę...
Dostałam tyłek do wylizania... i dosłownie poczułam jego zadowolenie... w swojej cipie...
Przyszedł orgazm, a on wyszedł kutasem z dupy.


Dostałam w twarz. Trzy razy...
- Mało... lubię... mocniej walnij...
Dostałam... chyba z całej siły... bo zobaczyłam mroczki...
O tak... ten facet wie, jak się bije kobiety... nareszcie... może... może... mógłby naprawdę mnie zabić ???
Tylko po co, uśmiecham się, dostaję to co uwielbiam... no właśnie... po co ?


Walił cipę ręką, a d**gą zaczął dusić...
Mroczki się nasiliły... w ogóle nie broniłam się... tylko... kurwa... idzie d**gi... może zdąży mnie docisnąć...
Siknęłam... a on nic... puścił szyję, przekręcił na bok... i dawaj do tańca...
Teraz to na pewno nie utrzymam...
Nie wiem, gdzie poleciało, ale przy trzecim puściłam sporo...
I oczywiście krzyczałam...


Było mi wstyd jak cholera, bo obiecałam Robertowi... a teraz się łamię...
Jestem tak słaba, tak szybko poddałam się obcemu kutasowi...
- Jestem szmatą... nic nie wartą...
- O nie, jesteś najlepszą kurwą, którą miałem, żadna po prądzie nie była tak chętna na seks jak ty...
- Możesz mnie brać tak długo jak chcesz...
- To masz zapewnione... nie Jurgen... ?


Wyciągnął rękę i szarpnął głowę do swojego kutasa...
Tyłek wolny zajął Jurgen...
To się rozumie... walenie, obciąganie i dobre pierdolenie tyłka...
Gdy raz łapałam oddech... zdążyłam się zapytać...
- Jak chcesz to dam w cipę...
- Twój przyjaciel mi wytłumaczył... że nie chcesz...
- Już chcę...


Jurgen jest wspaniały... nie tylko mną się opiekuje, to jeszcze pilnuje, aby było jak chcę...
Lubię go coraz bardziej...
Facet zaczął mnie całować... wyglądał jak.. e... jakie to ma znaczenie... jest brzydki... ale robi dobrze...
A tyłek tak mocno wypinałam, że mój kochanek musiał być zadowolony...


Oberwałam w piersi...
- Możesz mocniej... uderz... są twoje... zawołałam...
Dostałam... w nie i w twarz,... i pocałunek...
Potem splunął we mnie... i znowu ...pocałował...
Ach, gdyby Robert mnie teraz widział. byłby zadowolony...


Nawet jakbym go poczuła... to znaczy... to uczucie jak dawałam dla niego... jak byłam dumna, że mnie ogląda...
I gdy dostawałam orgazm z dupy...
- Jurgen kochany... zlej się... dostaniemy razem orgazm...
Czekałam... czekałam... i nasłuchiwałam... tak... teraz mogę...
- Ja pierdolę... ale suka...


Czekałam na te słowa... tak mi ich brakowało...
Oberwałam w tyłek... chyba od dwóch...
Jurgen wyszedł, ale zaraz wsadził w cipę i w moment doprowadził mnie do podwójnego zlania...
Tego nie idzie utrzymać...
Wpakowałam w tym momencie kutasa prawie do końca... za co dostałam w twarz...
Teraz to dla mnie jest dowód uznania...


- Ciągnij, mam ochotę zalać ci tę ładną buźkę...
- Chcesz ją zlać, czy mam połknąć.. ?
- Połknąć i wylizać...
- Marzę o tym Panie...
Jurgen mnie puścił, położyłam się na plecach i otworzyłam buzię...
On klęknął nade mną i wpakował ile mógł... a potem poczułam uderzenie w pizdę...
To Jurgen mnie bił... nie mocno, raczej przyjemnie...
Za każdym uderzeniem kutas wchodził głębiej, bo wciągałam powietrze...
Podobało to się...
Jebał mu buzię, jebał, aż się zlał...


Połykałam ile mogłam, a potem długo nie wypuszczałam z buzi...
- Warto było...
Usłyszałam przybicie rąk... jak kumple... jak Mariusz z Robertem...
Jak życie potrafi się zapętlić...?
- Takiej babki dawno nie rżnąłem...
- Dziękuję, ale powiem, że ten prąd był mocny... były momenty, że odpływałam...
- I o to chodziło, o restart... abyś wróciła... co raczej się stało...
- Mogę potwierdzić... dodałam...


Jurgen wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
- Umyjesz się sama...
- Dobrze...
Byłam straszne zmęczona...
Potem odprowadził mnie do pokoju.
Renia przyglądała się dziwnie...
- Co... chcesz mnie ocenić ?
Odwróciła głowę...
A więc ocenia... cóż...
A może ma rację... kim teraz jestem... co mi zostało... ? ... jedynie akceptacja i dopasowanie się do nowego porządku...


Minęło wiele dni... takich samych, nudnych i zwyczajnych...
Układanie puzzli jakoś szło... mam wrażenie, że będzie to twarz człowieka... dziwne puzzle...


Kiedyś się odezwałam... do Wojtka...
- A co z fundacją, kiedy ruszamy ?
- Nie słyszałaś, czekają na pozwolenia z urzędów, przy ludziach papierów jest mnóstwo... i sanepid jeszcze, wiesz...
- Rozumiem, ale będziesz mi pomagać prawda ?
- Oczywiście...
- O ile dobrze pamiętam jesteś moim d**gim współzałożycielem, wpisanym do ksiąg...
- To będę musiał ci pomóc...
- To fundacja Marysi, dobrze mówisz... musisz...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

********


Jednego dnia zauważyłam, że Anka przytula się do Jurgena...
A to menda... w moim domu, a ta szmata chce go usidlić...
- Jurgen... Aniu... zabawiacie się ?
- A co, jesteś zazdrosna ?
- A jestem... daję mu po nocach i myślę, że on to lubi.
- A mi powiedział, że mnie znowu kocha...


Łza zakręciła mi się w oku... ukuło mnie to...
- To prawda ?
- No co ty... wygłupiamy się... tylko ty jesteś najważniejsza...
Podszedł do mnie i pocałował... a ona odeszła.


Kurwa jakich mało. Nie lubię jej, po cholerę chciałam z nią gadać... ?
Ale teraz jak sobie przypominam, to ona pierwsza usiadła się na nim i pierwsza była pieszczona...
Jeszcze odbije mi go...
Może postaram się bardziej ?
Może dziś w nocy ?


Oparłam rękę na jego piersiach, spojrzałam się w oczy...
- Przyjdziesz do mnie w nocy ?
- Może ?
- Dam ci coś szczególnego... nie pożałujesz.
- Będę..


Wiem co mu dam. Dam mu siebie. Pozwolę wejść w cipkę i przyjmę jego spermę, jak prawdziwego kochanka... jak...
Długo się przygotowywałam... dobrze umyłam cipę, ale nie mogłam znaleźć maszynki do golenia.
Nie będę go prosić, bo od razu się domyśli... a może... troszkę dam do myślenia... ?
- Jurgen, masz wolną maszynkę do golenia, strasznie się zapuściłam... ?
Jego spojrzenie było straszne...
- Nie lubię jak się golisz, zostań jaka jesteś... to jest niebezpieczne... nie mogę ci dać...
- Ale ja nic nie chcę zrobić...
- Nie dam i koniec...


Boi się o mnie... i co, to nie jest uczucie ?
Nie ma Roberta, to będzie on... nie jako mąż, ale dobry kochanek... zresztą i tak mnie bierze, kiedy chce...
Długo czekałam i niestety Renia mnie wkurwiła.
Siedzi i siedzi...
- Musisz mnie tak pilnować ?
Nie odezwała się...
- Mam randkę, Jurgen będzie mnie pierdolić, nie musisz wtedy być...
Cisza...
Menda...


Gdy przyszedł od razu zaczęłam...
- Czy ona musi tu być ?
- Przeszkadza ci ?
- No bez przesady, niech idzie do swojego domu, zaczyna mnie denerwować, żadnego z niej pożytku, Roberta nie ma... a wiesz, że miała na niego ochotę... ? ... wywal ją...
Wyprowadził ją i gdy wrócił ja już leżałam z nogami na boku...
Zaczął się rozbierać...
- Zmieniłaś pozycję, chcesz od przodu ?
- Tak, od dzisiaj będziesz dostawać tam, gdzie będziesz chciał ?
- To znaczy ?
- Możesz się zlewać nawet w cipie...
- Nie... nie mogę, bo zajdziesz w ciążę...
- A skąd wiesz, że nie chcę zajść z tobą ?


Cisza... długo się zastanawiał...
- Będę musiał to skonsultować...
- A z kim... ?
- No... przemyśleć to raczej... wiesz, dziecko to wyzwanie i obowiązek, niedawno przecież straciłaś...
- Jeśli mamy być razem, a mieszkamy już jakiś czas, to mnie to nie będzie przeszkadzać... wiesz, że lubię dzieci...
- Wiem...
- A właśnie, dlaczego tak rzadko je widzę... ?
- Bo jesteś chora, przecież wiesz...
- No to akurat wiem, zajdę i będę miała nowe...
- Pomyślę...


Podniósł mi nogi do góry i wszedł...
Jego twarz wyrażała podziękowanie, a oczy świeciły...
Rozkocham go w sobie, mnie oczywiście to nie grozi, ja kocham tylko Roberta, ale on będzie dobrym ojcem.
I tak się nami opiekuje.
Tego dnia nie pierdolił mnie... nie jebał szybko i brutalnie... tego dnia kochaliśmy się jak mąż i żona...
Tylko zlał się na brzuch...
- Dlaczego, czekałam na twoją spermę ?
- Poczekaj, spokojnie...
- To daj chociaż wyliżę ci...
Dał...


I wtedy przypomniał mi się ON.
Mąż chciał dziecko, a TEN chujek też specjalnie nie zlewał się w cipie.
Raz nawet z buzi chciałam się zapłodnić...
Nie wyszło, teraz nie będę nawet próbować... ale podobieństwo jest uderzające...
Los to menda, bawi się nami, a mną szczególnie... ale prostuję powoli swoje życie.
Będzie dziecko, prędzej, czy później i zacznie się normalne życie od nowa...


*************


Rano niestety Rena wróciła... ale tym razem zjadłam całe śniadanie, nic nie dostanie, stara pryka...
Po kilku dniach wróciła Anka...
- Słyszałam, że chcesz mieć dziecko... ?
Już chciałam krzyknąć skąd wie... ale to normalne... od niego...
- A mam taki plan, kochamy się i to naturalne, że chcę swojemu facetowi urodzić syna...
- Albo córkę ?
- Albo córkę... ale postaram się o syna...


Zobaczyłam łzy w jej oczach.
- Wiesz, cieszę się, masz moją zgodę, pozwalam ci urodzić Jurgenowi dziecko...
Już chciałam ryknąć, że kurwa, żadne twojej zgody nie potrzebuję... ale jak mieli się do siebie, to znaczy, że ona rezygnuje... dla mnie...
Nie menda, tylko przyjaciółka...
- Teraz widzę, że jesteś prawdziwą moją przyjaciółką... lubisz go, co ?
- Nawet bardziej... ale ja mu nie urodzę, jestem bezpłodna...
- No co ty... skąd wiesz ?
- Już dawno robiłam badania, wiem... i dlatego oddaję ci go... zresztą oddaliliśmy się od siebie...


Mam teraz mieszane uczucia, nie do końca przyjaciółka, ale mimo wszystko postąpiła dzielnie.
I zaraz przyszła do mnie straszna myśl...
Gdybym to ja byłam bezpłodna, to nigdy nie spotkałabym ani JEGO, ani Roberta i nigdy by nie zginął.
Oczywiście nie znałabym go, ani on mnie...


Wtedy ta sytuacja zrobiła się czaro- biała... a nawet szara... jakby bez znaczenia...
Nie znać Roberta, to jakby i tak nie żyć... musiało się to stać.
Los postąpił tak... dał mi go na kilka chwil, abym potem mu mogła podziękować... a ja go wyzywam do dziś...
Pierwszy raz tak pomyślałam... i wcale to nie było głupie.
A gdyby umarł i tak... to nigdy nasze dusze nie zaznałyby miłości...
Ten prąd mnie wyprostował... może to też dzieło losu ?


- Dziękuję ci Anka, kocham cię jak najlepszą bratnią duszę.. jeśli będziesz chciała, to dam wam się popierdolić, zabawimy się jak dawniej.
- Miła jesteś, ale ja i tak...
- Ale nie musicie się teraz kryć.
Spojrzała się na mnie ze zdziwieniem, ale bardziej z litością...


***************


Postanowiłam być jeszcze bardziej grzeczna i spokojna. Dość często Jurgen zabierał mnie na spacery. Siadaliśmy na ławce i rozmawialiśmy o wszystkim.
Ciekawiło go moje życie z Robertem.
Było to dość dziwne, ale może nie byli aż takimi dobrymi przyjaciółmi. Zrozumiałam, że on żył mimo wszystko swoim życiem tam w Niemczech.
Nie chciał opowiedzieć, a gdy zapytałam się o syna to dopiero zrobił oczy...
- Oj, nie pamiętasz sceny w hotelu, gdy ci dwaj mnie napadli, a twój syn był administratorem ?
- Opowiedz mi twoimi oczyma...
- Przecież wiesz, zaczepili mnie jak zwykłą polską kurwę, co zarabia w hotelach i Robert dał im po gębie, a ty zrobiłeś jak zawsze porządek...
- A teraz już wiem, lubię porządki, a dla ciebie szczególnie...


I tak sobie gadaliśmy...
Jednego razu odważyłam się...
- Wiesz, że nawet Anka nam kibicuje w sprawie dziecka... ?
- Tak , rozmawiałem z nią.
- I co ?
- Dziwna jest ta sytuacja, bo jestem... to znaczy byłem z nią, aż wyskoczyłaś z tym dzieckiem...
- A to jakiś problem ?
- Nie, ale nie przypuszczałem, że tak to zmieni moje życie...
- Przecież wiesz... lubię cię i to bardzo, już raz zaszaleliśmy, a potem ci pozwoliłam i brałeś jak swoje... to normalne...
- Ale jestem dla ciebie zupełnie obcy...
- Już nie taki obcy, daj pociągnę ci i połknę, wtedy będziesz we mnie od razu...


Położyłam dłoń na jego kroczu... a on się zerwał...
- Zwariowałaś... nie tutaj...
- A w domu ?
- Ewentualnie...
Posiedzieliśmy już bez słów...
Dziwny się zrobił... taki zasadniczy... ale w sumie, to go nie znam... ale urobię go... już mam swoje sposoby...


Przyszedł wieczorem, oczywiście Renia siedziała... a ja byłam tak nakręcona, że nie przeszkadza mi to...
Gdy słyszałam jego kroki rzuciłam tylko jej...
- Patrz i zazdrość, idzie robić mi dziecko...


- Wyprowadzić ją ?
- Nie musisz, niech cnotka patrzy i cierpi...
- To obciągnij mi... ale ładnie...
Ma ładnego... goli się, a mi nie pozwala... ale dzięki temu mogę lizać jeszcze lepiej jego jajeczka...
- Rozbierz się... mam ochotę dać ci wiele przyjemności.
Położyłam się na nim w pozycji 69 i całego po prostu połknęłam...
Wiedziałam, że jak zacznie mnie lizać to dostanę... aż cała chodzę...
Zastanawiałam się od jakiegoś czasu, kiedy będę płodna i myślę, że może jest już dobry czas... ?


Schodziłam coraz niżej, na jajka... a jego język rozmawiał z moją cipką...
I dobrze im szło... lubił dodatkowo dotykać d**giej dziurki, ale dzisiaj nie ona będzie w rozkoszy...
Gdy poczułam pierwsze swoje skurcze napięłam wszystkie mięśnie jak najbardziej...
Ciepło jakie wtedy promieniuje na całe podbrzusze jest wspaniałe...
Jakby słońce przypalało...


- Dlaczego jesteś taka mokra... ?
- Kochany, jestem prawdziwą kobietą i też leję podczas orgazmu...
- Ale żeby aż tak ?
- Biedaku... musimy wielu rzeczy cię nauczyć... ja jestem chętna... i już teraz coś ci pokażę... podnieś nogę...


Zanurkowałam, a ten wybuchł... jękiem...
Szarpnął mnie za głowę...
- Co ty robisz ?
- Pieszczotę... kochany... pieszczotę...
I rzuciłam się z językiem do jego dziurki...
Rzucał się, jęczał jak prosię... dociskał głowę... a potem ją szarpał...
Gdy był już oszołomiony, gdy ledwo kontaktował... odwróciłam się i nadziałam...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zaraz wybuchnie... Boże jego kutas parzy... dłonie na piersiach parzą... cała trzęsę się... zaraz się stanie... zaraz mnie zapłodni...
Nawet z Robertem tak tego nie przeżywałam... było mi wstyd... szybko go przeprosiłam w myślach... i od razu przyśpieszyłam...
Było mi gorąco... nie otwierają tu okien... jest duszno... zerknęłam w stronę Reni...
Szmata patrzyła się mi w oczy... i grzebała w cipie...
- Jesteś kurwą, jeszcze i ciebie wypierdolimy... zobaczysz...


Jurgen miał zamknięte oczy... ale kutas stał jak cholera...
Aż nawet za mocno... dotyka mnie głęboko... dobrze dotyka...
Tak... dziś to będzie pamiętny dzień... zaraz strzeli...


Zaczął dochodzić... on to wiedział i ja... otworzył oczy...
Jego wzrok był szalony...
- Mógłbym się w tobie zakochać...
- Wiem, ja też...
Oczywiście skłamałam, niech już strzeli... !!!


Zaczął... tak ścisnął mi piersi, że krzyknęłam...
Nie zareagował... a gdy zaczął zwalniać... położyłam się na niego...
Objął mnie i mocno przytulił...


- To był najpiękniejszy seks w moim życiu od wielu lat...
- Anka tak ci nie dawała ?
- O... nie... ona jest... zwyczajna...
- I bezpłodna... nigdy nie dałaby ci syna...
- A ty dasz ?
- Myślę, że jestem dziś blisko środka, jeśli tak, to masz syna na bank...
- Dziękuję ci.


Poleżeliśmy przytuleni, ale potem powiedział, że musi iść do siebie...
- Zostań proszę, wiem, że nie jest dużo miejsca, ale zostań...
- Muszę, chcę odpocząć... ty też zaśnij...
- To daj ładnego całusa i leć...
Dostałam, chciałam go przeciągnąć... wiecie... jak lubię się całować... ale on poszedł...


Podniosłam nogi do góry... niech spłynie do macicy... może się uda...?
Odwróciłam głowę... Renia już udawała, że śpi...
- Wiem, że odpłynęłaś dzisiaj, mogłabyś chociaż podziękować...


Cisza...
Menda, nie poznaję jej, jakaś dziwna się zrobiła...
- Dziękuję...
No... jest i moja Renia... muszę coś wymyślić... seks z nią też był przyjemny... no i dziewczyna jest samotna...

Liczyłam dni do okresu, a każdy z nich był tak zajęty, że nawet nie widziałam ich często.
Tylko Renia i Jola..
- Jolu, nie można raz zrobić ciekawszego jedzenia... tylko owsianka i chleb z serem...
- Owsianka jest zdrowa...
- Ale bez przesady...
- Porozmawiajcie z Anka, ona rządzi...


Anka rządzi, akurat, ja rządzę. ale jakoś tego nie widać.
Nawet nie mogę się zapytać, bo ciągle jej nie ma... a może mnie unika ?
Ciągle podobno nie ma zezwoleń na otwarcie fundacji... nienawidzę tych urzędasów...
- Jurgen, mam kontakty w urzędzie miejskim, pójdę, dam dupy komu trzeba i będą papiery...
- Dziewczyno, to teraz zależy od wojewódzkiego, takie zezwolenie nie jest tak proste... nawet Warszawa musi dać pieczęć...
- Teraz to przesadzacie, coś ukrywacie...
- A co ?
- Nie wiem, ale nie podoba mi się to... lubię działać, a nie czekać...


Raz zaczepiłam Wojtka...
- Kasa rośnie ?
- A co, masz mało, słyszałem, że potrafisz dorobić na boku...
- Pewnie, że potrafię... Jurgen zawiózł mnie raz do generałów i dostał kopertę...
- Ale teraz już nie wozi ?
- Teraz to czekam na ciążę... wiesz, że urodzę mu syna ?
- Słyszałem... zazdroszczę mu, z Anką nie wychodziło... ona pewnie też się cieszy...
- Dobra przyjaciółka zawsze będzie się cieszyć szczęściem swojej...
- Na pewno...


Odszedł taki smutny...
A mi też łza zakręciła się, jego Marysia przecież umarła przy porodzie.
Pewnie przeżywa to do dziś, na swój sposób...


Nie dostałam okresu !!! ... Jestem już tydzień po... aż chodzę ze szczęścia...
- Jurgen, masz syna, czuję... to.
- Przyniosę test i zobaczymy, nie wierzę, że tak szybko można zajść w ciążę...
- Nie masz pojęcia, ale jestem kobietą stworzoną do rodzenia...
- Nie wiedziałem...
- Mało jeszcze wiesz... ale będę miała dodatkową niespodziankę...
- A jaką ?
- W ciąży nabieram wielkiej ochoty na seks... będę ci dawać ile razy będziesz chciał... nawet przy Ance...
- To się już nie powtórzy, a tak w ogóle to powinnaś się oszczędzać...
- Kurwa następny, mój pierwszy też uważał ciążę za chorobę... będę się pierdolić tyle, ile będę chciała... z tobą, lub bez ciebie... Robert by mi pozwolił...


Ale odszedł wkurzony... do cholery, ci faceci są nienormalni...
A Anka to pewnie daje mu nadal po kryjomu...
Zapytam się Wojtka, niech wyczuje...


Przyniósł test, nasikałam i co... dwie kreski...
- Jestem bezbłędna... i dziś w nocy masz mnie ładnie wypierdolić, w nagrodę...
- Dziś nie mogę...


Nie mogę, nie mogę... a może już nie chcę... zrobiłem swoje i koniec... co ?
- Nie podobam ci się już ?
- Nie o to chodzi...
- Nie lubisz kobiet kurewek ?
- Nie o to chodzi...
- Mogę dawać tylko tobie...
Nie odpowiedział tylko poszedł...


Tygodnie mijały szybko, miałam takie wrażenie, bo jakoś czas leciał teraz inaczej... nie miałam okresu, więc nawet miesiąc był niezauważalny...
Jurgen był i jakoby go nie było... strasznie formalny... tylko witaminy i witaminy...
- Może obciągnę ci chociaż, jeśli boisz się o dziecko... ?
- Dziś też nie da rady, muszę wyjechać...
- Daleko, na długo ?
- Zapisałem się na szkolenie i muszę jechać...


Zacisnęłam wargi... kogo on chce robić w wała... ?
Mnie ?
Mistrzynię intrygi ?
Jedź, zobaczymy, czasu jest dużo... całe 9 miesięcy... no może 8...


Troszkę ta ciąża wpłynęła na mnie. Jestem taka szczęśliwa i ta nienawiść gdzieś się schowała, szczególnie po prądzie i słowach Anki.
Zrozumiałam, że powinnam być choć troszkę wdzięczna losowi, że dał mi Roberta na ten rok, ponad nawet...


Może Jurgenowi naprawdę trochę odpuszczę... jak nie lubi... a jak jest facetem starej daty... ? ... to mimo wszystko nie jest Robert.
Boże, on mi na wszystko pozwalał... jak ja go kocham... a może Jurgen wie, że nigdy nie zajmie w moim sercu jego miejsca... ?


- Jola, wiesz, czy Wojtek będzie u nas... ?
- Tak, dziś w nocy ma dyżur...
- Nie wiedziałam, że on tutaj nocuje... dobry człowiek...
Jola wzruszyła rękoma i poszła...
 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Mam plan. Poczekam... i ... cholera... Renia...może się wygadać...
- Słuchaj Renia, chcę dziś pogadać z Wojtkiem, może przejdziesz się gdzieś... ?
- Nie mogę, a nawet nie chcę... z tobą jest ciekawie...
- Jesteś suką, wciągnę cię w moje gierki... cnotko... zobaczysz... a jak piśniesz Jurgenowi, to pożałujesz... !!!
- Nie powiem...


Wieczorem przyszedł.
- Wojtuś, widziałeś może dziś Ankę ?
- Chyba gdzieś wyjechali...
- Z Jurgenem ?
- Tak...
A to szuje... nadal się pierdolą... czy naprawdę faceci muszą być takimi prostakami, że nie mogą zadbać o kobietę, która urodzi im syna... niepojęte... ?
- A ty ich lubisz ?
- Nie do końca, ją jeszcze tak, ale on jest sztywny... i wiesz, z tobą... ja bym tak nie postąpił...
- Wojtku, mam propozycję... ze względu na stare czasy... i przepraszam, jak cię urażę... ale wiem, że lubisz walić babki w ciąży...
- Co ?
- Oj, nie musisz udawać, Renia wie o naszych szaleństwach pod koniec mojej d**giej ciąży... waliłeś mnie w dupę aż leciało...


Wiele nie zastanawiając się rozpięłam sukienkę, pokazały się piersi i łono...
Nie ściągałam jej całej, celowo, niech będzie kulturalnie... no i jakby ktoś wszedł...
Zaczęłam się dotykać... brodawki od razu stanęły...
Renia szmata od razu wsadziła rękę w pizdę... ale dziś Wojtek jest mój...
- Co robisz Karolino... ?
- Na razie bawię się... przecież już widziałeś to ciało...
- Ale...
- Wiem, to było lata temu... ale teraz jesteśmy tylko my... daj go dotknąć...


Wyciągnął i delikatnie zaczął sobie walić...
Moje dłonie szalały od piersi po cipkę...
Nie odważałam się na całość, bo mimo wszystko było mi jego żal za Marysię, ale trochę czasu już upłynęło... i jeśli ja mogę, to on w szczególności...
Zresztą Robert i tak by mi pozwolił, z jego kumplem, tym bardziej...


Powoli zbliżał się do mnie, zerkał na Renię... ale to ja byłam gwiazdą... ja dawałam pokaż, ta tylko grzebała sobie pod koszulą...
- Nie wygadacie się ?
- Ja na pewno, a Renia... ?
- Ja też nie... odpowiedziała...
Podszedł jeszcze bardziej... dotknęłam go... jęknął... chwyciłam jego rękę i położyłam na cipce...
Dotknął guziczka... jak ja tego pragnę...
- Już jestem mokra... a nawet nie włożyłeś...
- Zwariowałaś, jak on by się dowiedział, to wywaliłby mnie stąd...
- To mu nic nie powiem... i tak nie chce mnie brać... bo jestem w ciąży... a to przecież nie choroba.
- Pewnie, że nie...
- To zaczynaj jak facet...


Złapał mnie za piersi i delikatnie je ugniatał...
- Mocniej Wojtku, mocniej...
- Nie śmiem...
Ścisnęłam jego kutasa i ruszyłam... z nim i ze swoimi biodrami...
Znowu położył rękę na łonie...
- Włóż mi chociaż palce...
- Masz fajne cipsko... lubię nieogolone...
- Jurgen mi nie pozwala się golić, pewnie myśli, że potnę się maszynką do golenia...
- Nie dziwię mu się...
- Nieważne, cieszę się, że tobie się podoba...


Wchodził dwoma palcami... cholera, co to jest... ale nie będę go poganiać... mamy całą ciążę dla siebie...
I wtedy naszła mnie dygresja... umarł mi mąż, z kochankiem jestem w ciąży, a daję się obłapywać jeszcze innemu... i podoba mi się to...
To znaczy, na pewno Robertowi, by się podobało...
Dawałabym do samego porodu... baba z wielkim brzuchem skacząca na przypadkowym kochanku... na jego kutasie w cipie, albo w dupie...
I zalewałby mnie swoją spermą... w pizdę... zaraz obok jego dziecka...
A najlepiej jakby było ich kilku... cała bym leżała w ich spermach... a Robert by mnie obmywał... albo wylizywał...
Będę dawać Wojtkowi, może nawet jego kolegom, jak będzie chciał...
...ale nie będzie Roberta, nie zobaczy tego...


Wojtek zaczął dotykać mojego brzucha...
- Naprawdę tu rośnie małe dziecko ?
- Naprawdę...
- I seks mu nie przeszkadza... ?
- Wojtek ono jest mikroskopijne... nic mu nie przeszkadza, a nie pamiętasz wtedy... waliłeś mnie po samej macicy... teraz też ci dam, nawet jak Jurgen będzie się sprzeciwiał...
- On nie może się dowiedzieć... obiecaj... nie chcę, aby mnie coś zrobił... lubię tu przychodzić do ciebie...
- Dobrze, obiecuję...


Dotykał brzucha i piersi, a ja sama musiałam sobie grzebać...
Sobie i jemu walić...
Gdy poczułam mokro w dłoni mój orgazm przyśpieszył... on jęczał i strzelał... a ja dochodziłam...
Kobieta w ciąży z jednym, zwala d**giemu... tak... to jest życie... to właśnie uwielbiam... moje pojebane życie...
Zaczęłam oblizywać dłoń... nie pamiętam jego smaku... czas to nadrobić...


- Mówisz, że waliłem już cię ?
- Tak, pokochałeś seks ze mną przez ciążę... zlewałeś się jak chłopiec... nie pamiętasz ?
- O tak... wszystko pamiętam... pierdoliłaś się jak dziwka...
- Bo jestem dziwką,.. to znaczy bardziej kurwą... a mój Robert pozwalał na wszystko, wiec będę ci dawać kiedy tylko będziesz chciał... a nawet więcej...
- To znaczy ?
- Jak przyprowadzisz kolegów, też im dam, ale tobie pierwszemu zawsze...
- Naprawdę taka jesteś ?
- Jestem gorsza... wykorzystaj to... jesteś przecież najbliższym przyjacielem mojego męża i moim, tobie zawsze dam w pizdę albo dupę...
- Masz rację, jestem twoim przyjacielem...
- Umilę każdą imprezę, zorganizuj coś...
- Pomyślę...


Dostałam buzi i poszedł...
Nareszcie jestem na swoich torach... jestem sobą...
Odwróciłam się, wstałam i podeszłam do Reni.
- Pokaż cipsko...
Szarpnęłam jej koszulę do góry...
Wstydliwie rozszerzyła nogi...
- Nie nosisz majtek ?
- A po co ?
- Też się nie golisz ?
- Jak ty nie, to i ja...
Włożyłam palce w jej pizdę... mokro...
- Dostałaś ?
- Nie, ale byłam blisko...
- Odwróć się i wypnij dupsko, dopierdolę cię...


Zrobiła to w mig...
Ach... goły tyłeczek to jest pięknym widok...
Włożyłam od razu trzy palce... ta menda kiedyś włożyła mi całą... zobaczymy, czy też będzie chętna...
- Nie jęcz tak, dzieci usłyszą... szepnęłam...
- Tu nie ma żadnych dzieci...
- Tu nie, ale są u siebie... i niech śpią...


Weszły cztery... a ta płynęła...
Głowę wsadziła w poduszkę... ale dupą to wierciła na wszystkie strony...
Już przy pierwszym orgazmie posikała się...
Ale nie przestawałam... zobaczymy jak daleko odpłynie... ?
d**gi był jakby słabszy, ale trzeci rozwalił ją... totalnie... leciało z niej jak z fontanny...
I sikanie i jej zlanie...


Ledwo łapała oddech...
Gdy odwróciła się... złapała moją rękę i zaczęła ją lizać...
- Co robisz ?
- Musisz być czysta, przepraszam...
Już miałam zawołać, że nie przepraszamy... ale przecież... tyle się już zmieniło... teraz jest inny czas...
- Nie musisz tego robić... lepiej posprzątajmy...
- Nie trzeba, rano dogadam się z Jolą... i przepiorę... bo będą krzyczeć...
- Nie przesadzaj... a.. zresztą, jak chcesz...


Dziwna, seks to seks, nie ma co roztrząsać...
Poszłam zmęczona spać... z nadzieją, że może Jurgen jednak będzie mi wierny... ?

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Już raz zauważyłam, że czas dziwnie płynie w domu... niby wszystko jest tak samo... ale już lekko odstaje mi brzuch, jakby na czwarty miesiąc...
A puzzle idą nadal opornie... niby twarz... ale ciężko...
Jurgen jest i nie jest, Anka w ogóle się nie pokazuje...
Zahaczyłam raz Wojtka...
- Też mnie omijasz ?
- A nie było okazji...
- Weź mnie do łazienki... zwalę ci...
- Teraz, a jak zobaczy ?
- To skombinuj, aby nie zobaczył, będzie bardziej podniecająco...


Przyszedł po godzinie...
- Chodź, rozmawiają z kimś...
- Ktoś przyszedł ?
- Tak, chodź...
- Może o budowę chodzi... ?
- Chcesz, czy nie... ?
- Dobrze...


Jak konspiratorzy, we własnym domu skradamy się do łazienki na sekretny seks... obłęd... ale podniecający...
- Jak chcesz mnie wziąć ?
- Nie wiem... byle szybko...
- Daj go, zrobię to co najbardziej lubię...
Podciągnęłam koszulę, ściągnęłam trochę majtki, wzięłam jego kutasa i zaczęłam walić przy cipce...
- Zajebiste...
- Mówiłam... zlejesz się mi na pizdę, a ja potem będę chodzić z twoją spermą, nawet przy Jurgenie...
- Jesteś pojebana...
- Pewnie, że jestem...


Dość szybko zaczął jęczeć... złapał mnie z pierś...
- Jak chcesz to możemy się pocałować... ?
Zrobił to... mocno, wepchnął język ile mógł...
Jezu... jak dawno tego nie robiłam... nie ma tu czułość... a ta chwila też zaraz się skończy... oby tylko zapamiętać...
Poczułam ciepło... strzelał...
- Dobrze mi...
Zaczęłam obcierać go o cipkę... jęczał za każdym razem...
- Kurwa, jesteś dobra...
- To przyprowadź kolegów... znasz na pewno kogoś... chcę dać upust... proszę...
- Zobaczę...


Podciągnęłam majteczki, wtarłam resztę i oblizałam palce...
- Lecę, nie może mnie zobaczyć... chodź do pokoju...
- Trafię sama...
- Nie, nie... odprowadzę cię...


Renia od razu...
- Wziął cię... ?
- A jak myślisz, też byś chciała ?
- Nie wiem...
- Podaj dłoń... dotknij mnie...
- Masz mokro... to sperma ?
- Chcesz liznąć mnie ?
- Nie wiem...


Podniosłam nogę na poręcz, a ona schyliła się...
- Dziwnie pachnie...
- Jak sperma... przyzwyczaisz się... to inny mężczyzna...
Dotknęła mnie ustami...
- Masz mnie wylizać... !!!
- Ale, ja jeszcze nigdy...
- Przestań pierdolić... nasz mnie wylizać kurwo i koniec... nie udawaj cnotki... ja doszłam do siebie, to i ty się nie wygłupiaj...


Chwyciłam jej głowę i wcisnęłam w krocze.
Język szorował materiał majtek... haczył o łechtaczkę... i zaczęło się...
- Mocniej... może dostanę... ?
Wcisnęłam jej głowę jeszcze mocniej... i ...kurwa... usłyszałam Jolę z garami...
Ale ma wyczucie...
Puściłam ją w ostatniej chwili...
- Obiad dziewczynki...


Już chciałam ją opierdolić, ale... co to da... i tak weszła... poczekam do wieczora...
Ale tak jakoś... poszłam spać... i minął nie tylko ten wieczór... ale i wiele innych dni...
Zaczęło wzbierać się we mnie...


- Jurgen, musimy porozmawiać... dlaczego tak mnie traktujesz ?
- Jak ?
- Masz mnie w dupie... przecież tak mnie lubiłeś... przeszło ci... ?
- Nie, nadal bardzo cię lubię...
- Noszę twoje dziecko, urodzę ci syna, kurwa... coś mi się należy... !!!
- Ale co ?


Jezu, zachowuje się jak ułomek...
- Masz romans z Anką ?
- Nie nazwałbym to tak...
- A jak ?
- Mamy układ, tkwimy w nim... przepraszam cię... poprawię się... wybaczysz mi ?


Wtedy zobaczyłam Roberta.
Stał między mną, Jurgenem a Renią...
Stał... i patrzył się na mnie... na brzuch... i był cholernie smutny...
Poraził mnie ten obraz...


- Kochany... jesteś zły ?
Nie odezwał się...
Pewnie, że jest zły... zaszłam w ciążę z ochroniarzem, który na dodatek mnie nie szanuje...
- Przepraszam, wiem, że ty byś mnie kochał bez względu... na wszystko...


Usiadłam się i zaczęłam płakać...
Nie wiem, co mówili tamci... co to ma za znaczenie... ?
Mój ukochany jest zły i smutny... i nic już nie mogę zrobić...
Odwróciłam się do ściany, położyłam i płakałam...
Kiedyś mówiłam, że jestem dobrą kobietą... kiedy to było... ile się wydarzyło... ?
Dziś już nie wiem, kim jestem... ?
Matką ?
Nie żoną ?
Kochanką ?
Puszczalską ?


- Nie chcę nikogo widzieć... słyszycie ... nikogo... zostawcie mnie w spokoju...
Zaczęłam krzyczeć... kopać pościel...
Ktoś mnie dotykał... coś mnie ukuło... gnojki...



**************


Gdy się obudziłam był wieczór... nie wiem dokładnie gdzie jestem, ani jaki jest czas, jedynie Renia jest ciągle...
- Długo mnie nie było ?
- Nie wiem...
Ok, długo... nie chce gadać...
Jestem taka zmęczona...
Jestem i żyję, ale najchętniej to bym się... zabiła.
Tylko... co z tego... ?
Robert mnie już nie chce... nie rozmawia, ten brzuch go zmartwił... a jak przestanę go widzieć ?
Jak odejdzie na zawsze... ?


Boże, Boże... Boże...
Na prawdę... nie wiem jak żyć... tak go kocham... i zaczynam rozumieć, że wielka miłość rzuca wielki cień...
Jestem beznadziejną niewdzięcznicą... a myślałam...
Ty głupia kurwa... twoje myślenie jest do dupy... już dość spierdoliłaś...
Mahmed dobrze się wyraził... amatorka... za trzy grosze... mogli mnie wysłać do Roberta i byłby spokój...


- Jak Renia nie chcesz gadać, to nie gadaj...
Wstała i zaczęła ukradać dalej te cholerne puzzle, nie wiedziałam, że będą taki duże... teraz widzę już wyraźnie... to twarz... ciekawe...
Po... jakimś długim czasie przyszedł Wojtek...
- I co piękna, nasz na coś ochotę ?
- Nie wiem...
- Jurgena nie będzie z dwa tygodnie... może zaszalejemy ?
- A Anka ?
- Razem jadą na urlop...


Na urlop... kurwa... kiedy ja byłam... ?
Nie pamiętam już... wielu rzeczy nie pamiętam... a nawet nie chcę...
Nie lubię tylko robienia w konia... przyjdzie czas i wywalę z domu wszystkich.
Ankę, Jurgena, a Wojtek pomoże mi się uporać z dzieckiem... przecież on mnie nie skrzywdzi... nie ma w tym interesu...


- Wojtku, oczywiście, zabawmy się... może nawet rozruszamy tę starą prykę... Renię...
Nachyliłam się mu do ucha...
- Wkurwia mnie, siedzi i nie ma z niej żadnego pożytku, weżniemy ją ze sobą i damy wypierdolić we wszystkie dziurki... może to ją obudzi... ?
Spojrzał się na nią...
- Myślisz ?
- Jestem pewna... chcesz zobaczyć jej cipę ?
- Pokaże ?
- Szmato, mój Pan chce zobaczyć twoje cipsko... i tyłek...


Siedziała jak kotka, gotowa do działania...
Podciągnęła koszulę i szybko rozszerzyła nogi...
- Też się nie goli... zobacz jaka zarośnięta...
- Teraz dupę pokaż...
Wypięła się na klęczkach...
Wstałam i walnęłam z otwartej...
- Będzie dobrze się pierdolić...
- Dasz kurwo w dupę się wyjebać ?
Nie odpowiedziała... ale da na pewno...


- Nakręciłaś mnie jak cholera...
- To chodź, weź mnie... też tego pragnę...
- Teraz jest przerwa, ok... oni są... gdzieś indziej...
- Naprawdę ?
Chwycił mnie za rękę i przystawił do drzwi... szybko podciągnęłam koszulę, on już wyciągał i... dotknął mnie...
Jaki ciepły... gorący... pocałowałam go w usta... a on już próbował włożyć...
Rozszerzyłam nogi... i wszedł z taką przyjemnością... że aż jęknęłam...
- Dobrze mi kochany... będę ci dawać aż do porodu, a potem pozbędziemy się ich...
- Głupoty gadasz...


Ok, nie chcesz, nie będę naciskać... tylko mnie rżnij...
Wchodził tak delikatnie... tak zmysłowo... obejmowałam jego głowę, a on mój tyłeczek...
- Jesteś idealna...
- Nie za chuda... ? ... kiedyś byłam bardziej pełna...
- Co ty, już jesteś duża, a cycki jakie masz zajebiste...
Szarpnęłam koszulę i już byłam naga... Jezu... to właśnie uwielbiam...
Rzeczywiście, cyce pełne jak diabli... ciąża działa...



Wyszarpałam się i odwróciłam...
- Nie lubisz od przodu ?
- Od tyłu masz lepszy dostęp do mojej dupki, ona też lubi być wyjebana...
Spojrzałam się na Renię...
Tak mendo, już ja przypilnuję twojego tyłka... jeszcze będziesz płakać pode mną...
Wypięłam się... naśliniłam palce i nasmarowałam tyłek... teraz to już chcę tylko miłe chwile przeżywać...


Wszedł mocno raczej dla siebie... ale wytrzymałam...
Obniżyłam się jeszcze bardziej... ręce na drzwi...
- Zrób to dobrze...
Walił mnie miarowo... a ja spojrzałam się na na dół... na brzuch...
Jasna cholera... jaki już duży... jak zwisa... ? ...a piersi jak falują...


Złapał je... a jak będzie chciał brzuch... ?
Pozwolę... muszę się przemóc... dla siebie i dziecka, na przyszłość...
- Jak chcesz to możesz mnie złapać...
- Za co ?
- Za brzuch, wiem, że to uwielbiasz...
Złapał, ale tak jakoś... zwyczajnie... bez wielkich emocji... zaraz potem ponownie za biodra...
Może mu wygodniej...


Nagle zobaczyłam Renię obok nas...
- Na co się patrzysz ?
Nic nie odpowiedziała... ale wyraźnie patrzyła się na znikającego kutasa w tyłku...
- Boli cię ?
- Mnie... ?... mnie nic nie boli, jestem stworzona do dawania... ty będziesz jęczeć, ale to minie... i jeszcze mi podziękujesz...


Wojtuś zaczął pompować...
Zakręciłam jeszcze tyłkiem... nie myślałam o sobie... tak jest fajnie...
Wyciągnął, a ja szybko odwróciłam się do niego i pocałowałam...
- Dziękuję... to było piękne...
- Muszę iść, bo przyjdzie...
- Czego się boisz... ?
- Wszystkiego...


Poleciał... a ja poczułam się znowu jak śmieć...
Czy tak już zostanie za zawsze ?
Dlaczego oni są tacy dziwni... ?
Robert, to był gość... nie dorastają mu do pięt..



Jurgen zaglądał tylko z witaminami, pytał jak się czuję i nic więcej...
Traktował mnie jak chorą... i... obcą...
Aż mi żal, że mu dałam... może dlatego Robert był taki smutny... ?
Stało się... ale gdy urodzę, to wyprostuję wszystko...
Anka w ogóle się nie przychodziła, ale jak urzędują razem, to jest jej wstyd... szmata i kurwa...
I dobrze, niech nie pokazuje się w moim domu, bo nie ręczę...


 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wojtek odważył się na jakiś piątek... wiem, bo powiedział...
Od dawna nie mam poczucia czasu... ale podobno godziny liczą tylko szczęśliwi...
Przyszedł z dwoma kumplami...
Wszyscy w białych koszulach... na elegancko...
Gdy weszli zakluczył drzwi od środka...
- Dlaczego to robisz... ?
- Wiesz, jakby ktoś przyszedł...
- A... dzieci... nie śpią już ?
- Śpią, ale zawsze...


We trzech podeszli do mnie...
- Chwila panowie, jesteśmy we dwie... Renia wstawaj i rozbieraj się...
Odwrócili wzrok...
A Renatka ze wstydem bardzo powoli zaczęła ściągać koszulę...
Drażni się... robi klimat...
Jeden podszedł do niej i od razu złapał za cipkę...
- Nie golą was, co ?
- Lubimy włoski... to podniecające... rzuciłam...


Nie będę się tłumaczyć frajerom, że boją się mojej przypadkowej śmierci...
- Pokażcie swoje kutasy...
Wyciągnęli... o smutku... przeciętność... ale może Renia nie będzie aż tak płakać, jak zasadzą jej tyłek ?
Jeden został z nią, a dwóch dla mnie... idealnie...
- Lubię się całować, Wojtek wie...
- To będziemy cię całować księżniczko...


Zaczęli, bosko... dwie twarze, to dwa razy więcej przyjemności...
Raz z jednym, potem z Wojtkiem...
Trzeci już łapał Renię za cycki...
Klęknęłam, wiem, że na to czekają...
Przynajmniej są czyści... połykałam z rozkoszą... obejmowali głowę, czochrali włosy... Jezu jak dawno nie byłam u fryzjera...
Sama brałam do końca, tę wielkość połykam w całości
Gdzieś w oddali słyszałam powolne jęki Renatki... nareszcie się rozrusza...


Podnieśli mnie, Wojtek wszedł w cipę, a d**gi obmacywał piersi...
- Fajne cycki...
- Trochę schudłam, mogliście mnie widzieć kiedyś...
- I tak są zajebiste...
- W ciąży rosną...
- No i brzuszek wspaniały... jeszcze nie brałem brzuchatej babki...
- Wynagrodzę ci to... Wojtku pozwolisz... ?


Wyciągnęłam jego kutasa i nadstawiłam się do d**giego...
Wszedł i jęknął sobie...
- Dobrze ci ?
- Dawno nie miałem takiej puszczalskiej dziwki...
- Możesz mi włożyć palec w dupę ?
- Ja pierdolę, już ?
- A na co czekać... dam wam w każdą dziurę... i liczę, że docenicie to...
- Na pewno...
- Lubię d**gą dziurkę, a najbardziej kutasa w niej... moja przyjaciółka też na to liczy, ale trochę się boi...
- Słyszysz Leon, trafiła ci się analna dziewica...


Nie prostowałam, delikatność też jest fajna... tyle, że ja jestem dużo dalej...
Włożył mi palec... a ja nachyliłam się do Wojtkowego kutasa...
Miałam wrażenie, że kiedyś był dużo większy... ale to przecież niemożliwe...
Objął moja głowę i jechał ją... a tamten po kilku ruchach zamienił dziurki... i wszedł kutasem do analu...
Wojtek ładnie pracował w buzi... normalny stosunek, muszę trochę zwolnić, bo biedak spuści się za szybko...
Spróbowałam się wyprostować..
- Dasz mi też w dupę ?
- Wojtku, jestem puszczalską szmatą dającą się ruchać w każdą dziurę. Jestem twoją własnością, możesz zostać moim Panem, jeśli chcesz... chcesz ...?
- Podniecasz mnie jak cholera...
- Zmiana... teraz Wojtek idzie do dupy... i proszę użyj mojej dupy, żeby zaspokoić swoją potrzebę, wal ciężarną kurwę i pierdol ją, jak zwykłą szmatę.
Tamtego wzięłam do buzi... taka jestem... nagrzana i absolutnie wyzbyta wszystkich oporów...


Teraz wiem, że żyję... nie rozglądam się po kątach, w tej chwili nie chcę widzieć Roberta...
Przeproszę go po wszystkim...


Zmieniali się co chwilę... potem ten d**gi położył się na podłodze, a Wojtek wszedł na d**giego...
Całowałam się z nimi na zmianę, wygięta, ale co tam... muszę naładować akumulatory...


Sama zaczęłam szybko poruszać pupą w górę i w dół, i nakręcałam ich słowami...
- O tak, Panie, wypierdolcie dupę ciężarnej kurwy. Zerżnijcie mnie jak szmatę, jestem wasza przez całą noc... uwielbiam jak walicie moje dupsko.
Chwyciłam tego na dole ręce i położyłam na swoich cyckach, zaczął ugniatać...a potem całować...
- Mocniej, chcę to czuć...
Prawie odgryzł mi brodawkę...
Ukradkiem spojrzałam się w stronę Reni... nie wiem, gdzie ją walił, bo nie zapalali dużego światła, ale kurwa jęczała jak kwoka...


A potem przyszedł mi do głowy szalony pomysł...
- Możecie mi wsadzić dwa kutasy do dupy ?
- Kurwa... dasz radę ?
- Chcę spróbować...
Zaczęli... próbowali... aż poczułam ból... tak... weszli...
To była iskra, która dopełniła drogę mojego orgazmu na świat...
Dostałam... i z tej radości zaczęłam całować ich po rękach...


- Ja pierdolę, ale nawiedzona suka...
- Mówiłem... na mnie już czas... będę lać...!!!
- Do buzi... do buzi...mogę ?
Wyszli razem i razem klęknęli obok mnie, bo tylko przekręciłam się na plecy...
Strzelając, wsadzili mi kutasy głęboko w usta i przytrzymali głowę tak, że krztusiłam się ich członkami i zalewającym gardło nasieniem...
Ale to była symfonia... chciałam sobie szybko zrobić, albo nie... potem...
Oblizywałam, a oni się rozkoszowali...


Renatka dalej dawała dupy... jęczał i on i ona, aż szarpnął za głowę i też się tam zlał...
Poczułam zmęczenie, nie mówiąc o Reni, ta leżała bez życia...
Myślałam, że chociaż porozmawiamy, że może będą jeszcze chcieli się pocałować... ale nie... zaczęli się zwijać tak szybko, jakby ktoś ich gonił...
Nawet to przykro wyglądało...
Gdyby nie ten orgazm, to byłabym niezadowolona...
Niech idą, teraz ja zaopiekuję się Renią...

- I co mała kurewko, dostałaś po garach ?
- Muszę się umyć, nie mogę być brudna...
- Nie jesteś, trochę spermy ci zostało...
- Możesz wyczyścić... nie lubię brudu...
- Ja pierdolę, jesteś bardziej walnięta ode mnie...
- Przepraszam...
- Zabawimy się, czy idziemy spać...
- Spać, rano obudzi nas śniadanie... ona nie lubi jak za długo śpimy...


Ok, byłam zmęczona, ale i zadowolona...
Ciekawe, czy Robert mnie odwiedzi we śnie... mógłby... ale pewnie jest zły...


Rano zaciekawiły mnie te wstrętne puzzle... już coś widać... może oko... ?
- Renia, widzisz coś ?
- To twarz..
- A kogo ?
- Nie wiem, wygląda jak... e... niemożliwe...
- Gadaj.
- Nie, nie ważne...


Nikt nie przychodził... znalazłam jakieś książki i czytałam sobie.
Czas leciał... a Jurgen to przychodził tylko z witaminami... i zapytać się, jak się czuję... ?
Raz, gdy dotknął brzuch poczułam jego ciepło... ale potem on odszedł... a ja poczułam kopnięcie...
- Renia, kopie już !!!
- Daj dotknąć... rzeczywiście... kopie... tak mocno, to chłopiec...
- Wiem...


Zamyśliłam się... chłopiec... Robert byłby szczęśliwy... jak mu dam na imię... ?
Może Ignacy ?
Może... rzadkie imię... a cholera... a jak ten będzie chciał mu dać...jakieś ich... niemieckie... ?
W życiu... nie pozwolę...
A może Jurgen ma jakąś rodzinę w Niemczech... matkę... albo ojca... ?
A jak będzie chciał do nich jechać ?
Cholera... dużo pytań...


Na dworze jest gorąco, nawet na te spacery nie chcę wychodzić...
Często jestem z Wojtkiem... ale i on jest jakiś małomówny...
- Już ci się nie podobam ?
- Nie o to chodzi, oni są za blisko, nie chcę podpaść...
- Anki nie widać w ogóle...
- Ale jest... zrobiła się ostra, zarządza wszystkim i po prostu boję się...
- Słaby jesteś, a myślałam, że masz porządne jaja..
- Przepraszam... ale i tak chyba będę musiał iść gdzieś indziej...


A idź w cholerę... mogło być tak fajnie, tak lubił brać ciężarne... a teraz boi się Anki... szmaciarz...


- Renia, tu ciągle jest nudno... może chociaż my we dwie się zabawimy...
- Oni patrzą... i będą źli...
- Co ty pierdolisz ?
- Mówię ci... patrzą...


Dobra, książki i puzzle... ale rozrywka...
Niech tylko się urodzi, potem zaczniemy...


Minął miesiąc i następny... nie wiem dokładnie, w którym jestem, ale chodzę z wielka piłka w brzuchu... bo niestety na żarciu Joli, to nie przytyłam ani trochę...
Nawet na spacery mnie nie biorą... niby za gorąco... a Wojtka to nie widać w ogóle...
Raz zagadałam Jurgena...
- Wiem, że Anka tu się kręci czasami, mógłbyś ją poprosić... chciałabym z nią pogadać po kobiecemu...
- Zapytam się...


Kurwa, nawet on się jej boi, co tu się odpierdala ?
Przyszła.
Weszła wyniosła, w białej sukience, włosy od fryzjera... aż mi się głupio zrobiło,...
No tak, jak na mnie Jurgen patrzy to aż żal...
- Chciałaś ze mną porozmawiać ?
- Tak, usiądź się...
- Słucham...


Już jakiś czas temu o tym myślałam, teraz to wyduszę z siebie...
- Wiem, że między mną, a Jurgenem nie jest dobrze, nie wiem dokładnie... ale przypuszczam, że macie romans i on jest ze mną ze względu tylko na dziecko...
- Ciekawe...
- I chciałabym powiedzieć, że możecie się nie kryć, jestem w stanie sama wychować to dziecko, nie będę go obciążać, mam pieniądze, Jola mi pomoże, a wy możecie być razem. Nawet nie będę się gniewać, dziecko było moją decyzją i to będzie mój problem... co ty na to ?
- Zastanowię się..
- Nadal uważam cię za moją przyjaciółkę i życzę wam wszystkiego najlepszego. Jeśli się kochacie to w porządku, ja i tak kocham tylko Roberta.


Uśmiechnęła się w bardzo żałosny sposób... znam się na spojrzeniach... i to było spojrzenie... politowania i pogardy...
Może to wcale nie jest już moja przyjaciółka... ?
- Karolinko, nie denerwuj się... wiesz... dziecko...
Próbowała to ukryć...
- wszystko będzie dobrze, będziemy z tobą, aż do porodu, a potem się zobaczy...
Teraz mnie ujęła... nie chce mnie denerwować...


- A wiesz co, może chociaż raz pojedziemy do ginekologa ?
Wiecie, o co mi chodzi, ten mój wyruchałbym mnie na swoim biurku i nikt by nie zauważył...
- Nie trzeba, jesteś w dobrych rękach, znam się na tym...
I poszła.
Co ona pierdoli... jak ona się na tym zna, jak sama jest bezpłodna.. ?
Coś tu się nie zgadza, tylko co ?


- Karolina, chodź... już widać twarz w puzzlach...
- Pokaż...
Czy to prawda ?
Jak to możliwe ?
Wyraźnie widzę twarz Roberta...
- Ty też to widzisz ?
- Tak, to twarz...
- Roberta...
Spojrzała się dziwnie na mnie...
- Nie... to mój syn...
- No co ty... przestań... to Robert...


Odwróciła się do ściany i przestała się do mnie odzywać...
Menda... jak nie, to nie...
 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pewnej nocy obudziły mnie bóle... czy to już ?
Czy za chwilę zobaczę swojego synka ?
- Renia, mam bóle...
- I co z tego... ?
- Zawołaj kogoś...
- Przestań, do rana wytrzymasz...
- No tak, to początek...


Rano, gdy przyszła Jola ze śniadaniem... szepnęłam...
- Możesz powiedzieć Ani, że zaczęło się...
Spojrzała na brzuch...
Poleciała.. przynajmniej ta się przejęła...
Przyszła Anka i Jurgen... i byli bardzo mili... nareszcie...
- Jedziemy do szpitala ?
- Damy sobie radę...
- Jak to damy radę... chcę do szpitala...
- Przestań histeryzować, my kobiety poradzimy sobie...
- Teraz przesadzacie... dajcie mi telefon...
- Nie potrzebujesz go... i tak nikt nie przyjedzie... rozpręż się...


Ja pierdolę, ona zwariowała... ale przecież z takim brzuchem sama nie pojadę...
- Jurgen, zrób coś... !!!
- Wyprowadź tamtą... rzuciła Anka...
Chwycił za rękę Renię i wyszli razem...
- Słuchaj się jej, ona wie co robi... zawołał...
- Co oglądnęłaś na YouTube i jesteś mądra ?
- Nie, kiedyś byłam położną...
- Jaja sobie robisz, nigdy nie mówiłaś...
- A pytałaś się ?
- Nie...
- To się zamknij...



Jurgen, przytnij te włosy ...
O dziwo, teraz można ?
Przyniósł jakąś maszynkę i zaczął obcinać...
Bóle nasilały się... i co mi dadzą nerwy... ?
Pamiętam moje porody, jestem matką Polką... urodzę nawet w polu...


Po następnych godzinach już szlo...
- Nie dacie czegoś na ból... ?
- Wytrzymaj...
- Kurwa boli...
- Przestań się drzeć tylko przyj...
Byłam już zmęczona... i to jak diabli...


Parłam i czułam jak się przesuwa...
Jurgen stał z boku i patrzył...
Ciekawe kiedy zemdleje... ?
Ale on nie mdlał, tylko dość fachowo pomagał mi w parciu i oddychaniu...
Jest już... największy ból... zaraz... zaraz... wyszedł...
Ale ulga... tylko to zmęczenie...


Nie słyszę płaczu...
Zasłaniają mi je...
- Co się dzieje ?
Nawet się nie odwrócili...
- Chcę moje dziecko... !!!


I wtedy Anka zrobiła coś bardzo dziwnego... po prostu wyszła z dzieckiem z pokoju...
A Jurgen zrobił mi zastrzyk...
- Jesteś zmęczona... musisz odpocząć...
- Ale co z dzieckiem... ?
- Ania się nim zajmie...
- Ale...
Odpływałam i to ostro...


*******************


Obudziłam się... kiedyś... było ciemno...
- Renia jesteś ?
- Tak...
- Która godzina ?
- Nie wiem...
- Gdzie oni poszli... ?
- Nie wiem, ale nikogo tu nie było...
- A moje dziecko ?
- Nic nie widziałam, długo spałaś... poczekajmy do rana...
- Masz rację, jestem bardzo zmęczona... i ledwo żyję...


Pewnie muszą zbadać dziecko, albo teraz śpi...
Wiedzą, że muszę odpocząć... zasnę... rano pewnie je przyniosą... no właśnie, nawet nie wiem, czy chłopiec, czy dziewczynka... ?


*****************


Obudziłam się chyba w obiad, bo po śniadaniu nie było śladu... ale patrzę... jestem podłączona do kroplówki...
- Renia, co to jest ?
- Dali ci na wzmocnienie i na leki...
- Jakie leki... ?
- Dobre, długo spałaś...
- Ile ?
- Długo...
Dotknęłam się na dole, żadnego bólu, jakby nic się nie wydarzyło...
- Jestem głodna, była już Jola ?
- Była, zjadłam za ciebie...
- A Anka była, albo Jurgen... ?
- Przez jakiś czas on przychodził, ale tylko z lekami... ale teraz jest już nowa...
- Nowa. co to znaczy ?
- Przyjedzie, zobaczysz sama...
- Chcę zobaczyć dziecko...
- Jakie dziecko ?
- Jak to jakie, urodziłam chłopca... wyprowadzili cię, ale widziałaś jak zaczęłam rodzić...
- Nic nie widziałam...


Teraz to wkurwiłam się... wstałam i zaczęłam walić w drzwi...
Aż mnie ręka bolała...
Usłyszałam kroki...
- Zaraz...
Drzwi otworzyły się... i weszła jakaś kobieta...
- Dzień dobry, cieszę się, że obudziła się pani w końcu... już dobrze się czujemy ?
- A pani to kto ?
- Jestem nowa, ale poznamy się dobrze, niech pani odpoczywa... zobaczymy się...
- Ale co jest grane ?
- Teraz ja będę się panią opiekować, od jutra zaczniemy, dobrze ?



KURWA... CO TU SIĘ DZIEJE... JAKA NOWA... ???



################################################################




Jurgen.

( cytat części trzeciej )



Całą noc nie spałem, siedziałem w kącie pod schodami.
Nikt mnie nie widzi...
Gdy ją zobaczyłem boso. a szło już na dobrą jesień, wiedziałem...


Była taka nieuważna... szedłem za nią 50 metrów...
Nie wiedziałem co kombinuje, ale to nie jest normalne...
Wtedy zobaczyłem rzekę...
Przyśpieszyłem... kiwała do... nikogo...
Gdy zaczęła wchodzić i nie zwalniać, rzuciłem się za nią... ale trochę mi brakowało...
Nie wiem ile to było czasu... ale już ją miałem...


Całą drogę do domu niosłem ją na rękach...
Była w odlocie... zupełnie nie kontaktowała... kurwa... d**gi raz się nie wraca z tamtej strony...
Jola i Renata stały przed domem...
Podbiegły od razu...


- Co się stało... ?
- Próbowała się zabić...
- O mój Boże... !!!
- Weźcie ją do sypialni, przebierzcie i otulcie... jeszcze dostanie zapalenia płuc.


Dzieciom powiedzieliśmy, że mamusia jest przeziębiona i przez kilka dni nie może wyjść, aby ich nie zarazić.
Życie toczyło się niby normalnie, ale nic nie było normalne.
Do końca dnia nie odzyskała przytomności.
Kobiety upierały się na wizytę lekarza...
- I co mu powiecie, że chciała się utopić... mają ją wziąć z powrotem do psychiatryka ?
- Nie.
- Widziałem takie sytuacje, albo wróci do nas, albo nie... i lepiej, aby stało się to w domu.
Posłuchały, to znaczy poszły się modlić...


*************


Niestety, rano też się nie ocknęła... i teraz już kobiety zaczęły mocno naciskać na lekarza.
- Dobrze, niech przyjadą...
- Musimy ustalić jakąś wersję.
- Najlepsza jest prawda, będą wiedzieli jak ją leczyć...
- Kurwa, to się źle skończy...
- A jak się nie obudzi, to będzie dobrze ?
- Ok...


Przyjechali... powiedzieliśmy o tym, że wpadła do wody i jest jak jest... nieprzytomna.
Krzyczeli, że za długo czekaliśmy, mogło dojść do niedotlenienia i uszkodzenia mózgu...
Bardzo szybko ją zabrali i na sygnale polecieli...


Po południu przyjechał Wojtek i razem pojechaliśmy do szpitala. Sam przecież się nie dogadam.
Długo rozmawiał z lekarzem...
- I co ?
Wojtek słabo mówił po niemiecku, ale wyszło, że leży na intensywnej terapii i że jest źle...
Musiał im powiedzieć w jakich okolicznościach wylądowała w wodzie...
- Szkoda, że to powiedziałeś... trudno...


**********



Chodziliśmy do niej co kilka dni, ale stan się nie zmieniał.
Wojtek musiał doglądać budowę, bo chłopaki ruszyli ostro, dobra firma to remontuje.
Pewnie do końca roku zdążą...


Po miesiącu, gdy przyjechaliśmy Karoliny nie było.
Wojtek dowiedział się, że się wybudziła, ale tak się rzucała i mówiła takie głupoty, że niestety zawieźli ją do szpitala psychiatrycznego.
- Kurwa mówiłem, stamtąd dwa razy się nie wraca...
Pojechaliśmy do nich, przyjęła nas ta sama lekarka, pani Leśniewska...
- Witam ponownie, przykro mi, że znowu do nas trafiła... ale podobno próba samobójcza... ?
- Tak.
- Mówiłam, dziewczyna była za słaba, coś się stało ?
- Tak, stało się... dowiedziała się prawdy o śmierci swojego męża... to było zabójstwo, nieumyślne, ale było i ona prawdopodobnie wzięła winę na siebie...
- Źle, bardzo źle...
- A jak się czuje... ?
- O dziwo dobrze, ale mojego męża, lekarza dyżurnego Jurka, nazywa Jurgen... coś wam to mówi... ?
- Mój kolega to Jurgen, przyjaciel Karoliny...
- Swoją współlokatorkę nazywa Renia, a pielęgniarza Wojtkiem...
- O Boże, ona odtwarza swój dom... ja jestem Wojtek...
- A właśnie, cały czas mówi, że jest w domu...
- Co to oznacza ?
- Jest zamknięta w swojej wyobraźni, albo wyjdzie, albo nie wyjdzie... z mojego doświadczenia wiem, że to bardzo ciężkie przypadki...
- Ale czasami wracają... ?
- Czasami tak.
- A ile to może potrwać... ?
- Miesiące, a nawet lata...
- O kurwa... przepraszam... ona ma małe dzieci...
- Proszę je przyprowadzić, może pomogą jej przypomnieć... siebie...
- Dobrze... dziękujemy i do widzenia.


Nie kumałem ich rozmowy, ale wieczorem Jola wszystko przetłumaczyła...
Renia z nią płakały, Wojtek pił... dołączyłem...
Bez słów się rozumieliśmy. To koniec, on to czuje, a ja wiem...
Zawieźliśmy dzieci, ta lekarka pozwoliła wejść tylko dzieciom... aby dodatkowo osoby dorosłe się jej nie myliły, bo może dostać ataku paniki...


Po wszystkim dzieci były dziwne...
Podobno Karolina cieszyła się, że ją odwiedziły w... jej pokoju, wytłumaczyła, że musi odpoczywać, ale Jola ma się nimi opiekować jak dotychczas.
Ta lekarka dodała, że pomoc kuchenna, ta kobieta która roznosi jedzenie jest teraz jej Jolą...
Zupełny obłęd, ale podobno... jest nawet szczęśliwa...


Chodziliśmy z dziećmi kilka tygodni... za miesiąc święta, a jej nic się nie polepsza...
Kobiety ustaliły, podobno na prośbę dzieci, że już nie będą jej odwiedzać...
Za duży stres i za długo wtedy płaczą... a ta doktorka też to potwierdziła... będą ją leczyć, to znaczy próbować wyciągnąć z jej świata...
Siedziałem i zastanawiałem się co tu robić...?
Zdecydował telefon od szefa.
Są kłopoty i mam wracać, nic tu nie poradzę, a jak się uspokoi u nich, to wrócę...
Pożegnałem się z wszystkimi i pojechałem.
Żal mi było niesamowicie opuszczać ten dom... bardzo chciałem się nią opiekować...
Trudno.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dom. Renia, Jola i Wojtek.


- Kobiety, nie wiedzę sensu prowadzić tej fundacji, jak Karoliny nie ma.
- Co ty mówisz, nie możemy tego porzucić... nie... choćby dla niej...
- Ale, jak nie wróci, to co ?
- Nie jesteś wice ?
- Jestem
- Pomogę ci... poprowadzimy razem, wiem dokładnie co chciała zrobić i jak to miało wyglądać...


Zaczęliśmy razem. Niestety finanse trochę podupadły i mocno zastanawiałem się skąd na to weżniemy kasę, wiadomo, zawsze jej brakuje...
Po świętach, nawet nie pojechaliśmy do niej, dzieci nie chciały, a my nie naciskaliśmy, zresztą lekarka odradzała...
A ja siam... zacząłem zbliżać się do Renatki.


- Zauważyłaś, że dobrze nam idzie razem... ?
- Zauważyłam...
- Lubię patrzeć jak zajmujesz się Olivką...
- Prawie traktuję ją jak córkę, ona jest taka mała i taka śliczna...
- Ty też jesteś fajna... może byśmy mogli... ?
- Czekałam na to od dawna...
Pocałowała mnie.


Tej nocy zaczęliśmy romans... który, najprawdopodobniej skończy się małżeństwem.
Razem jesteśmy w domu, w fundacji i w życiu.
Postanowiliśmy się wyprowadzić z domu Karoliny i wziąć Olivię.
Oczywiście wszyscy protestowali, ale w końcu zrozumieli.
Jola dawała sobie radę, szczególnie, że po długiej chorobie wróciła d**ga... we dwie mają wszystko opanowane.
Ja przelewam im pieniądze na życie, chodzę do fabryki, a cała reszta kręci się po staremu.



************************


Zakład psychiatryczny.
Jurek Leśniewski, lekarz.
Anna Leśniewska, ordynator, jego żona.




Ta nowa jest fajną dupą, tylko pojebana jak cholera. Mówi do mnie Jurgen, myli z kimś, ale w takim stanie nie wolno ich wyprowadzać z błędu.
Gdyby zorientowała się, gdzie naprawdę jest, to następuje katatonia... całkowite odcięcie od świata.
Powoli, będziemy ją leczyć, tylko to potrwa...


Dziś mnie rozbawiła...
Jurgen, mogę cię prosić...?
- Tak ?
- Opowiedz mi, co zrobicie z tą kurwą i tym szmaciarzem ?


Nie mam pojęcia o czym mówi, chociaż żona wspomniała, że jej męża zabito...
- Nie pamiętasz, zagadałem... ?
- Jeszcze raz...
- Nie warto, jak nie pamiętasz, to może i lepiej...


Ma stany wielkiego pobudzenia, by potem przez wiele dni leżeć bez słów.
Opowiada o jakiejś budowie, potem widzimy ją jak masturbuje się przez wiele godzin...
Brak wtedy z nią zupełnie kontaktu, jakby przeżywała coś na jawie... ale niestety... to tylko jest w jej głowie.
Nie przeszkadzamy, bo to wbrew terapii...
Ale... przyjemnie się ją ogląda...


Jest taka zmysłowa, często dotyka swój odbyt, wkłada w niego palce i to kilka... jest wtedy taka... podniecona i podniecająca...
Ach, gdyby nie była pacjentką...
Ma piękne ciało, idealne piersi i jest szczupła... lubię takie...
Moja Anka, wielka pani ordynator, niestety jest zbyt dumna, aby dać mi w dupę...
Gdy w domu opowiadam jej o tej pacjentce, to widzę, że coś ją rusza...
Tak... pacjentka ją rusza, a nie mąż...



Jest intrygująca, ale ta budowa męczy ją dość mocno.
Akurat budują nam nowe skrzydło, może zabiorę ją... oczywiście w ramach terapii.. ?
Jednego dnia sama zaczęła...
- Muszę jechać na budowę...
- Na jaką ?
- Wiesz, dom Marysi, przecież remontujemy...
- Jesteś dziwna...
- Umarłam, ale jeszcze jestem wśród żywych... muszę być inna.



Zawiozłem ją, chodziłem oczywiście krok w krok za mną...
A ta, żyła swoim życiem i była naprawdę przekonywująca...
Opierdoliła wszystkich... oczywiście nikt nie zwracał na nią uwagi... ale kierownik podszedł.
- Nie może pan tu przyprowadzać nikogo...
- Wiem, ale to specyficzna pacjentka, bardzo mocno wierzy, że to jej budowa jakiejś fundacji i myślę, że to jej pomoże w terapii... nie może pan poudawać ?
- Ładna babka, pewnie że mogę...


Ale gdy zaczęła z nim gadać i wspomniała o obciągnięci, to się przestraszyłem...
A ten gnojek aż uśmiechnął się.. puścił mi oczko... i poszedł z nią.
Stałem jak sparaliżowany, nie mogłem tego przerwać, bo i głupio, i niebezpiecznie...
Mogłaby dostać szoku, gdybym się sprzeciwił... podobno jestem kimś w rodzaju ochraniarza, a teraz jest już za późno, ten kierownik mógłby to zgłosić...
Z d**giej strony... fajnie się ją ogląda... wkłada dziewczyna całe serce, to znaczy... połyka całego...
Ach... o... kurwa... on się zlewał, a ta połykała...
Gdyby moja tak robiła...

**********

Jako lekarz muszę stwierdzić, że odwiedziny jej dzieci źle na nią wpływają.
Ma jakieś urojenia dotyczące winy śmierci swojego męża... dołuje się, a to nie wpływa dobrze na terapię...


Znowu chce jechać na budowę... nie powinienem... ale... oglądać ją to wielka przyjemność...
Kierownik jak ją zobaczył od razu się uśmiechnął...
Pogadali i poszli...
Ona jest boska, jak się rusza, jak rozwiewa włosy...
Cholera, daje mu w dupę... nie powinienem,.... oberwę za to... ale stanąłem za filarem i trzepałem sobie...
Jej oczy były o dziwo smutne... jakby chciała, a nie chciała...
Zlałem się przed nim... bo cycki to na zajebiste...

***********

W domu jak zwykle nerwy... Anka wkurwiona jak zawsze... zresztą, to trwa już tyle miesięcy... że przestałem reagować...
- Co tak chodzisz do tej nawiedzonej... ?
- Ciekawa pacjentka...
- Już ją rypiesz ?
- No co ty...
- Nie wygłupiaj się, wiem o wszystkich, myślisz... dlaczego ci nie daję... bo mam cię gdzieś...
- A ja cię kocham... mężczyzna potrzebuje kobiety... wróćmy do siebie...
- Już wolałabym iść z kobietą, niż z tobą...
- Mogę tę Karolinę tak ukierunkować, że zrobi ci dobrze... a może nam razem zrobi ?
- Zgłupiałeś... możemy z roboty wylecieć...
- My, ordynatorka i główny lekarz, kto nam podskoczy... pomyśl... ona i tak nie kontaktuje, a ma zajebiste ciało... i widziałem jak się pierdoli...
- Co ?
- Ma fantazje o jakiejś budowie i wziąłem ją na tę obok... obciągnęła i dała w dupę kierownikowi ot... tak... jakby to było nic...
- Niemożliwe...
- Nie masz pojęcia ile ta babka ma erotyzmu w sobie... idź, pogadaj z nią... może się czegoś nauczysz...
- Nie mam czasu... to twoja pacjentka...
Ok... moja, więc odczytam jej fantazje i pomyślę...


***************


Zacząłem w domu coraz częściej o niej mówić, a moja jakby spokorniała.
Zaczęła się interesować i była dużo bardzie miła dla mnie.
Myślę, że ona obudziła w niej emocje, które za długo skrywała...
Z czułością się do niej obnosiłem... i nawet zacząłem dostawać buziaki... tak od niechcenia...
- Myślałam o niej... ma ładne ciało, myślisz, że dałaby się wykorzystać ?
- Ufa mi bezgranicznie, jak jej to podsunę, to zgodzi się na bank...
- Ale musimy być ostrożni...
- Tak ustawię dyżury, że będziemy sami na oddziale...


***************




Jednego dnia przyjechała kobieta z prośbą o rozmowę z Karolina, rodzinną.
Może ją pozna, może pomoże...
Zostałem i to była dobra decyzja, bo okazało się, że ta kobieta chce jej odebrać dzieci, bo jest ich biologiczną matką..
Jak się Karolina zdenerwowała, musiałem ją wyprowadzić, bo wpadła w szał...
Groziła jej śmiercią, do czego nie powinienem dopuścić..
Musiałem ją długo uspokajać.
- Widzę, że stan się nie polepsza... zaczęła...
- Niestety, jak pani widzi...
- Idę do sądu, wariatka nie może opiekować się moimi dziećmi...
Trzasnęła drzwiami.
Cholera... mam wrażenie, że niestety Karolina zostanie u nas długo...


***************


Gdy wróciłem do Karoliny nadal była wściekła.
- Nalej mi... napijemy się dzisiaj... a może nawet napierdolimy...
Pijemy... jest impreza, czuję, że dziś mi sama da...
- Anka kiedyś się odezwała z kondolencjami, ale szmata nie przyjechała... dawać telefon...
- Daj zadzwonię... zawołałem... bo przecież ona nie ma telefonu...
- Tylko dobrze ją opierdol... !!!


Zadzwoniłem do mojej żony, Anki.
- Jeśli chcesz się zapoznać z naszą podopieczną, to robimy imprezę, Zbyszek ma dyżur dopiero na noc, zdążymy...
- Jadę.
- Dziękuję.


Boże, co się działo, przyniosłem jakąś butelkę z biurka, nalałem, a ta wypiła duszkiem...
Anka przyjechała i udawała jej przyjaciółkę, kilka razy musiała improwizować, bo nikt nie wiedział o co chodzi, ale było fajnie.
O dziwo moja zaczęła pić, a potem się rozkleiła...
Gdy usłyszała jaki byłem dziś wojowniczy, to usiadła mi na kolana.


Raz kozie śmierć. albo wróci do mnie na stałe, albo odejdzie... idę na całość...
Podpuszcza mnie ta kobieta... tworzy taką atmosferę, że aż się chce...
I te jej ruchy... prawdziwej damy seksu...


Zaszaleliśmy.
Poszedł anal z Anką, poprosiła mnie sama, dostała orgazmy, co zdziwiło i ją, i mnie... ale alkohol, ona, atmosfera... luz..
Gdy my już zwalnialiśmy zobaczyliśmy coś przerażającego...
Karolina stała z moim paskiem od spodni i waliła się po piździe... szok i niedowierzanie...


Anka pierwsza oprzytomniała...
- Co robisz Karolinko ?
- Wymierzam sprawiedliwość...
- Pomoc ci ?
- Nie... ja... jestem... nie ... wiem... co ... jest... nie powinnam... nie mogę... nie chcę...


I wtedy mojej puściły hamulce, poszła na całość... kazała mi ją wypierdolić... obcą kobietę, pacjentkę...
Podniecenie robi szambo w mózgach kobiet...
Szaleliśmy, że naprawdę było mi wstyd.
Chciałem to wszystko zrobić, ale dotąd były to tylko moje marzenia...
I robiłem, pierdoliłem ją w cipę, a potem w dupę, jak ten kierownik...


Tylko, że Karolina zachowywała się irracjonalnie... cały czas wrzeszczała, że nie chce, że jej nie wolno, że nie może...
Żal mi tej kobiety, żyje w świecie, gdzie jej wina za śmierć męża ją zabija. To musiała być niesamowicie wielka miłość...


Na koniec poleciała do łazienki i tak skończyła się pijacka impreza.
Anka pozbierała się i dostałem piękny pocałunek
- Do wieczora, może jeszcze ci dam... ?
- Mam dyżur, wrócę rano...
- Twoja strata...


Jaka tam strata, całą noc będę z Karoliną.
Przyszedłem jak spała... gdy miętoliłem piersi obudziła się...
- Co robisz ?
- Biorę cię, bo chcesz tego...
Odwróciła się tyłem...
- Moja pizda należy do męża, wyjeb mnie w dupę... i tam możesz się zlać...
Mów kobieto tak do mnie częściej.
Zlałem się i było mi cholernie dobrze. Zajebista suczka...


Wyspałem się na tyle, żeby zostać w szpitalu i zobaczyć, co ona będzie pamiętać...?
Dostała aspirynę i czekałem...
Ale jej słowa były tak niespodziewane, że zamarłem...
- Jest w porządku, jeśli kiedyś będziesz chciał sobie ulżyć, to się nie krepuj, moja dupa zawsze ci da... lepsze to, niżbyś miał chodzić na jakieś kurwy... masz przecież swoje potrzeby, jak każdy facet...
Ja pierdolę, jest... jest... !!!
Nie zorientowała się, że jej Anka... tak naprawdę... jest moją Anką...
Cudownie jest przebywać wśród wariatów.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

ale autor ma odlot, pisz dalej takiego opowiadania jeszcze nie było. :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...