Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy się obudziłam byłam sama w łóżku... która... ?
9 rano... o mój Boże... co sobie pomyślą goście, ja gospodyni i śpię... ?
Szybko się ubrałam, porządnie i poleciałam...
Kończyli z dziećmi śniadania... rozgardiasz jak cholera, śmiechy, wołania, przedszkole...
- O mamusia...
- Dzień dobry, przepraszam...
Renia roześmiana, Filip normalnie, moi faceci mili, a Vivene unikała mojego wzroku.
Dała czadu i teraz jej głupio...
Trzeba temu zaradzić... pokręciłam się i podeszłam do niej...
- Dziękuję...
O... wzrok się rozjaśnił...
- Poważnie ?
- To było piękne...
- Wstydzę się...
- My się nie wstydzimy seksu i nigdy nie przepraszamy... zobacz, każdy jest szczęśliwy... żyj tą chwilą...


I co ... ?
Puściło ją, już była roześmiana...
Całe przedpołudnie było tak luźne, jak byśmy znali się od lat, nawet z dziećmi...
- Vivene, skończyłaś powieść ?
- O, tak, już jesteśmy umówieni, zabieram go ze sobą do Francji...
- Czyli ?
- Wydajemy, tak dobrej powieści dawno nie czytałam, akcja w Hiszpanii, miłość i zdrada, radość i cierpienie... idealna pozycja dla kobiet... aż dziwne, że napisał ją facet i to tak młody...
- Mariusz jest po prostu wybitnie inteligentny i ma wielki talent...
- O tak, ma wielki...


I puściła mi oczko...
- A o jakim nakładzie myślisz ?
- Francja, Anglia i Włochy... gdzieś ze 20 -30 tysięcy na kraj... ale będzie musiał ją promować... dlatego za miesiąc musi przyjechać...
- Mariusz, a studia ?
- Wezmę dziekankę... na jakiś czas... trzeba kuć żelazo póki gorące... prawda Karolinko ?
Jego spojrzenie od razu cofnęło moją pamięć do czasów... wiecie jakich... jakby to było sto lat temu...
- To co, może wypijemy szampana za naszą gwiazdę... zawołała...


- Panowie, Robert... !!
Uwinęli się i już poszły okrzyki... ja oczywiście sok...
Kiedyś skakałabym z radości, nowa kasa, produkcja, faktury... prowizja i cyferki na koncie...
Ale życie się zmienia...
Wiem, że jak się ma kasę, to inaczej się patrzy na życie, ale ja nawet z niej nie korzystam...
Nie kupuję nowych ciuchów, samochodów, nie jeździmy na żadne wycieczki... z tyloma małymi dziećmi i tak to bez sensu...
I strzelił mi pomysł...


- Vivene ?
- Tak...
- Idzie ci dobrze interes, że tak się zapytam ?
- Nie narzekam...
- Co robisz z kasą ?
- Prowadzę fundację, która pomaga kobietom z problemami rodzinnymi...
- To znaczy ?
- Wspieramy takie domy rodzinne, przybywają, mieszkają, a gdy staną na nogi, to idą w swoją stronę... wbrew pozorom, we Francji przemoc domowa to duży problem, rocznie pada nią 250 000 kobiet, a ponad 100 jest zabijanych przez mężczyzn...
- Po rozwodach też ?
- Czasami nie zdążą uciec, ale gdy uciekają od złych facetów, to trafiają do naszych domów...


Spodobało mi się to... mam kasę, nawet mamy, znam kilka majętnych osób... Mahmed, Wojtek... wspólnicy Roberta, może... pomyślimy...
W obiad faceci pojechali do fabryki, a my kobietki zostałyśmy same...
- I co dziewczyny ?
Vivene poszła do łazienki.
- Spoko, rzuciła Renia, szału nie było, ale raczej do Francji nie pojadę...
- Nic na siłę...
- Tak normalnie było, chyba, że za dużo wymagam... ?
Roześmiałam się...
- Wymagaj zawsze najlepszych chwil, szczególnie w seksie...
- To on był słaby...


Wróciła Viviene...
- A ty jesteś zadowolona... ?
- Było dziwnie, ale tak mnie poprowadził, że odkryłam swoje d**gie oblicze... i cholernie mi się spodobało...
- Uległość ?
- Tak... w pracy, w życiu muszę być szefową i powiem wam, to jest strasznie ciężkie... a dziś w nocy on zdjął to brzemię... poczułam się wolna i młoda, w jego władaniu i spodobało mi się to jak cholera...


Wyrzuciła to jednym zdaniem... i na prawdę dało widać w jej oczach ulgę i radość...
- My cały czas się tak bawimy. raz jeden jest Panem, raz rządzi Pani... albo jest zupełnie inaczej...
- Właśnie zauważyłam waszą swobodę i naturalność...
- To nasze motto...


Powiedziała jak dostała klapsy, jak uczył ją bardzo głębokiego gardła... jak dała wylizać sobie tyłek... i jak się to jej spodobało ?
- Ale nie wziął cię ?
- Co ?
- W tyłek cię nie brał ?
- Nie... nie dawałam jeszcze... to znaczy, mój mąż próbował, ale nie wyszło, a potem to już nikt...
- Biedaczka... zawołała Renia...


I teraz ta się zdziwiła...
- A dlaczego ?
- My dajemy, bo to jest niesamowicie przyjemne...
- Teraz to przesadzacie...to niemożliwe, przecież to boli... i jest niehigieniczne...
- Vivene, jak ty dziewczyno mało wiesz o życiu... dodałam...
- Nie miała komu dawać... dodała Renia.
- Pani prezes tylko umie rządzić... dlatego nie przyszło ci to do głowy ?
- Nikt nigdy nie proponował...
- Jak chcesz to cię nauczymy... ?
- Nie wiem... nie za dużo tego ?
- Albo jedziesz, albo uciekasz... wiesz ile razy się żyje ?


- Ok, idę na całość, nie wiadomo kiedy się spotkamy...
- Zaczyna dziewczyna mówić po ludzku...
Zaprowadziłyśmy ją do łazienki i po godzinie lewatywy była... zmęczona...
- Ok, odpocznij, mamy jeszcze czas...
Dostała czekoladę, mocne kakao i ruszyły lekcje...
Renia była wybitnie nakręcona... chwilę temu ona się uczyła...


Po następnej godzince była gotowa...
Kazałyśmy zając jej pozycję na pieska, żelu poszło kilo i paluszkami zaczęliśmy ją drażnić...
Szło opornie... bała się, zaciskała, nie mogła się przemóc...
Wpadłam na pomysł...
- Mam wyjście, ale będzie boleć...
- Tyłek ?
- Powiedzmy, ale inaczej...
- Nie szkodzi, widziałam tak zmaltretowane kobiety, że to akurat nie jest mi straszne...
- Akurat, pani prezes...
- Nie zawsze nią byłam... ale to może innym razem...
- To się przygotuj...


Wzięłam pasek męża, ten sam, którym się okładałam...
- To mój ulubiony, lubię walić mi się po cipie, jak nie wytrzymuję, albo jak zasłużę na karę...
- Poważnie ?
To zapytała się Renia i taki błysk w jej oczach zobaczyłam, że już wiem, jak będzie wyglądać nasze następne spotkanie...
- Uważaj...
I walnęłam ją przez tyłek... nie mocno... ale poczuła... szarpnęło ją do przodu... ale nie jęknęła...
Dostała jeszcze cztery razy, do pięciu prawda... ?


Kiwnęłam na Renię... ta zaczęła i palce weszły od razu...
- I jak ?
- Teraz to przyjemność...
- Widzisz, są rożne rodzaje bólu... a ten będziesz pamiętać jako przeciwstawność do innego...
Palce wchodziły gładko, jej twarz też się zmieniała i rodzaj jęków...
Po 10 minutach powiedziała...
- Cholera, lubię to...
- Z facetem będzie inaczej, szczególnie jak będzie mu stać ostro, wtedy jest twardy, tak jak w gardle, ale tyłek wbrew pozorom, nie ma tylu nerwów jak się wydaje, a gdy następuje przyzwyczajenie, przestaje boleć i zaczyna pracować mózg...
- To znaczy ?
- Zaczynasz odpływać...
- Niemożliwe...
- A sądzisz, że można dostać analny orgazm ?
- Wykluczone...
- To przygotuj się na niego i to na pierwszym analu... może na d**gim, zależy jak się rozluźnisz...
- Dziewczyny... chyba chcę...
- Daj jej korek, niech się przyzwyczaja... zawołała Renia...
- Dostanie ten z oczkiem... niech ją gniecie... szybciej zechce dać...


Gdy wkładaliśmy jej w tyłek, to zajęczała...
- Pamiętaj, możesz krzyczeć, to nic wstydliwego...
- Tak, ale tu mieszkają dzieci...
- To krzycz w poduszkę... pamiętaj... ból przejdzie...



Panowie wrócili, nadal gadali, jakby nas nie było... aż Robert wypalił...
- Zapraszam na kolację do knajpy...
Każda miała eleganckie ciuchy... tylko Vivene szło to powoli...
- Może wyciągnę ?
- Nie ma takiej opcji... masz się nakręcać...
Miała lekko przestraszone oczy... ale jak lekcja to lekcja... i dopiero się zaczęła...


Bardzo miły wieczór, goście wniebowzięci... tacy radośni i szczerzy...
Jedynie ona siedziała jak na igłach... i wyraźnie ulżyło jej jak zaczęliśmy się zbierać...
Jechaliśmy z nimi naszym autem i wyraźnie słyszałam cmoki z tyłu...
Niech tylko Mariusz zobaczy korek... już jej nie popuści... i będzie fajnie...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Gdy wchodziliśmy do domu szepnęła...
- Boję się ?
- Będzie dobrze...
Chociaż, jak Mariusz się nakręci, to może być brutalny... cholera, jak to zrobić... ?
Ci poszli do siebie, a nasi panowie do gabinetu Roberta i ... pili...
- To może wy tu sobie posiedzicie... my kobiety mamy swoje sprawy...
- Dobrze, dobrze... my też mamy swoje...



Załatwione... idziemy do nich z Renią...
- Czekaj, wezmę żel, bo biedaczka na pewno nie ma...
Gdy wchodziliśmy do ich sypialni ona już mu ciągnęła...
To znaczy, siedziała na podłodze z głową na łóżku, Mariusz miał jedną nogę nad nią i wpychał kutasa w gardło... głęboko...
Nawet nie usłyszeli...
A my z Renią obeszłyśmy ich i położyliśmy się na łóżku...
Ona nadal nas nie widziała, za to Mariusz rozpromieniał...
- Rozbierać się suki...


O cholera... ostro... cudownie...
Nam nie trzeba dwa razy powtarzać...
Ona rozbierała mnie, a ja ją.. powoli...
Vivene charczała... ten jechał... gdy zdjęliśmy górę i staniczki, zostały nam rajstopy... i gdy wróciły wspomnienia z Robertem, kiwnęłam Reni, że tak zostajemy... niech wygląda, że nie chcemy się pieprzyć, bo to noc Vivene...


Renia zaczęła dotykać mój krok, całować piersi, ja bezczelnie patrzyłam się mu w oczy...
A Mariusz... wpychał kutasa w Viviene, ale sercem był przy mnie... widziałam to, czułam...
Jak ja go znam...
Odwróciłam się tyłkiem... Renia włożył rękę pod rajstopy i doszła do cipki...
- Już masz tak mokro ?
Odwróciłam głowę...
- Oczywiście... a ty suczko... ?
Przekręciłam się i teraz moja ręka sięgała do jej cipki... już mi nie przeszkadza, że to kobieta... jest przyjemność i seks...
- I co, to samo... Mariuszku działasz na kobiety...


Położyłyśmy się na brzuchu koło jej głowy, ja objęłam jej policzki, poczuła... zresztą musiała już usłyszeć...
- Wypierdol jej buzię mocno... ona to uwielbia... prawda suko ?
Próbowała kiwnąć głową... ale z takim kutasem było to trudne...
Dotknęłam jego uda... był już lekko wilgotny... nie oszczędza się...


- Nie odpoczniesz ?
- Ja ?
Skierowałam wzrok na Vivene... złapał od razu...
I... teraz ja dostałam jego mokrego członka do buzi...
Renia natychmiast znalazła się obok mojej twarzy... napalona suka...
A Vivene chyba była nam wdzięczna...
Wstała i zaczęła dotykać go po jajkach... i ... kierowała kutasa raz do Reni, a raz do mnie...


To musiał być piękny widok... a odczucia Mariusza jako faceta... cóż... trzy laski to nie jedna...
Dotykał naszych włosów, czasami szarpnął, gdy chciał mocniej wejść...
Ale czas kończyć... to znaczy zacząć...
Gdy byłam wolna wstałam szybko... piersi zafalowały... Vivene patrzyła jak zauroczona...
- Chcesz dotknąć... ?
W tym czasie Renia również wstała i ten sam widok...
- Jesteście piękne... zaczęła...
Mariusz poszedł po jakieś picie... a ona zbliżyła się do nas... dotknęła po jednej piersi, ścisnęła i pocałowała w każdą...


Mariusz wrócił...
My klęczałyśmy na łóżku, ona stała, a on zaszedł ją od tyłu, objął jej piersi.. i zaczął całować po szyi...
- Widzisz, ten facet uwielbia ciebie i twoje ciało...
- Nie jestem już młoda...
- Ani ja.. odpowiedziała Renia... jedziemy na tym samym wózku, a potrafiłam zaszaleć z nimi...
- Ja też zaszaleję, jestem już psychicznie gotowa...


A na co, zapytał Mariusz... ?
Chwyciłam ją za ręce i pociągnęłam do siebie, wypięła się...
- Zobacz co przygotowała dla ciebie...
Zaczął ją dotykać... i zobaczył...
- O cholera... naprawdę... chcesz to zrobić ?
- To będzie jej pierwszy raz... doceń to...
- Będę delikatny... i jestem zaszczycony...


Vivene nagle wyprostowała się, odwróciła i zaczęła całować się z nim...
Wiecie jaki to był piękny widok... podniecona kobieta, która myślała, że już swoją seksualność ma za sobą, a jednak w ramionach młodego kochanka potrafiła nie tylko wrócić, ale i jeszcze dokonać ekspansji uczuć...
Jej oddanie będzie wspomnieniem, które zabierze ze sobą do Francji i będzie z nim żyć... i być może zmieni jej życie...


Mariusz odwrócił ją, klęknął i zaczął całować... tam...
A ona odpływała... jej oczy uciekały... zaczęła drżeć... chwyciłam ją mocno i pociągnęłam do siebie...
Razem z Renią położyłyśmy się w górze łóżka na plecach, ona między nami na brzuchu, Mariusz wszedł na jej nogi, delikatnie wyciągnął gwiazdkę...
Jęknęła...
Sięgnęłam żel, nasmarowałyśmy jej tyłeczek, czasami paluszek się zagłębił, była luźna... dobrze...
Potem Mariusza...
- Tylko powoli...
- Wiem...


Przyłożył... ona zacisnęła nasze dłonie...
- Ne bój się... pamiętaj co mówiłyśmy...
Kiwnęłam mu...
Wszedł...
Lekko krzyknęła...
- Już... nie zaciskaj...
Mariusz czekał... potem lekko się ruszył... a jej poleciała łza...
Nachyliłam się i pocałowałam ją w policzek...
- Tak ma być...


Kiwnęłam znowu...
Ruszył...
Czułam jak chciała się wyrwać... ale on położył się na niej... przygniótł... i zaczął gwałcić jej tyłeczek...
Zaczęła znowu krzyczeć... nałożyłam jej na głowę poduszkę...
- Jedziesz młody, wypierdol ten tyłek, ma zapamiętać tę chwilę na zawsze...


Jak ma stać się kurwą i czerpać z tego przyjemność to musi boleć...
Po minucie przestała się rzucać... po następnej przestała krzyczeć... a potem nastąpiła cisza...
Zdjęłam poduszkę... jej twarz była cała czerwona... ledwo łapała powietrze... i... zaczęła jęczeć...
Zaczęło się.. przełamał jej ból... i jej ciało odpowiada na bodźce...
Teraz będzie tylko lepiej...


Coś mamrotała po francusku... ale raczej było to pozytywne gadanie...
A gdy chwycił i wyciągnął jej ręce do tyłu, to nastąpił przełom...
Ten krzyk, który teraz nastąpił, był krzykiem rozkoszy...
Zaczęła wariować... szarpała się znowu, próbowała kręcić tyłkiem, znowu poduszka poszła na głowę...
Renia zaczęła się śmiać... młody też się uśmiechał...


- Zaraz suka zacznie wyć... rzucił...
- Tak, jeszcze trochę...
- Ma rżnąć twoją dupę, czy przestać suko ? powiedziałam wprost do ucha...
- Si... si... si... je suis au paradis...
Brzmiało to jak dalsze przyzwolenie...
Jej ciało podskakiwało w rytm pociągnięć rąk i wejść kutasa w dupę...
Zaczęła krzyczeć... cholera, głośna suka...
Naprawdę wyrywała się... musieliśmy trzymać ją porządnie... nie mam pojęcia, co się z nią działo... ale może to jej pierwsza reakcja na taki zbliżający się orgazm ?
Trzeba to kończyć... wstałam, objęłam go za szyję i poszliśmy w ślinę... rękę położyłam na brzuchu, nisko... tuż nad kutasem... a potem d**gą na tyłeczku i ścisnęłam...
Zaczął się zlewać, ją puścił , a mnie szarpnął za włosy wpijając się bardzo mocno w usta...


Viviene to wykorzystała i dosłownie uciekła spod jego kutasa... skuliła się za Renią i cała trzęsła...
Nogi tak jej dygotały... pomyślałam, że coś się stało, że może uszkodził ją i boli ponad siły...
Renia objęła ją...
- Coś nie tak... ?
Cisza... nie mogła wydobyć głosu...
- Coś ci się stało Vivene... zawołałam ?
- Un moment de plus...


- Co ona mówi... ?
Teraz to nawet Mariusz się zaciekawił...
- Moment to chyba po naszemu chwila...
Zaczęła wracać...
Przeczesała włosy... odwróciła się, spojrzała na nas, dotknęła buzię Reni i pocałowała ją, potem przyczołgała się do mnie... też dostałam buzi... a na koniec dała taki pocałunek Mariuszowi, że już wiedziałyśmy... wszystko się udało...


Jeszcze chwila... i padła między nami...
Cała spocona, naga, z nogami na boku... gorącą cipą... wyglądała jakby czekała na kochanka... a my tylko się patrzeliśmy...
- Powiedz coś...
- To było... właściwie to nie wiem , co się stało... gdy wszedł bolało bardzo mocno... jak zaczął się ruszać, to jeszcze bardziej... ale natychmiast przyszło takie podniecenie.,.... jeszcze w tym bólu, jednocześnie...
Zaczęłam się uśmiechać... wiem, co zaraz powie...
- Zaczęłam odczuwać taki napór w środku... od tyłu, od przodu... gorąco... że nie tylko dobrze się poczułam, ale potem to był wybuch wulkanu...
- Dostałaś orgazm... ?
- Dostałam go zaraz na początku, a potem trzymał mnie cały czas... jakby przyszedł d**gi, trzeci... czwarty... tylko bez przerw...
- To był orgazm wielokrotny, właśnie bez przerw, jako pierwsze analne przeżycie mocno psychiczne...
- Chciałam uciekać, bo nie wiedziałam co się dzieje... ale on mnie trzymał i to zadziałało jeszcze gorzej... podobało mi się...


I tu zaczerwieniła się i mocno zawstydziła...
- Jesteś prawdziwą kurwą, dajesz w dupę i dostajesz orgazm... gratulujemy...
Mariusz wstał i poszedł do łazienki...
- Zaraz wracam...
Położyłyśmy się obok niej, głaskałyśmy się nawzajem... ona opowiadała jak było jej wspaniale... jak wyciągnął, a ją jeszcze trzepało...
Samego momentu zlania się nie czuła... ale nigdy nie zapomni tak pięknego uczucia...
- Boli cię tyłek ?
- Nie wiem... jeszcze nogi mi się trzęsą...


Wyszedł Mariusz... wszystkie się spojrzały na niego...
A on szedł, trzepał sobie, wszedł na łóżko, chwycił ją za nogi, pociągnął i bez gadania wszedł w cipkę...
Ta znowu wrzasnęła jak oparzona... Renia szybko chwyciła poduszkę... ale wstrzymałam ją... uspokoiła się...
Jej wzrok był tylko na nim... i był szalony... on zresztą też...
Gdy położył się na niej i zaczęli się całować, kiwnęłam Reni... czas na nas...


Wciągnęłyśmy ciuszki i wyszłyśmy po cichu...
- Szkoda, że nie mogę iść z tobą, chętnie zajęłabym się Pierre, tak dla odmiany...
I pewnie Robertem, szmata... nie mówi, ale ja wiem swoje...


A chłopaki nadal siedzieli w gabinecie i... nadal pili... tylko, że teraz to byli już zrobieni na maksa...
- Nie będziesz miała problemów w nocy, nie da rady...
- To może jednak przyjdę do was... ?
- Co ty, żadnemu nie stanie...
- Polizałabym sobie...


Ale baba... wiem co jej chodzi po głowie... jak ja zapraszam, to jest ok, ale jak wprasza się, to staję się zazdrośnicą...
- Reniu, jestem też zmęczona, jutro też jest dzień... może wtedy coś wykombinujemy... ?
- Dobrze, idę spać, pa kochana...
- Pa.


Nie wie, że jutro jadą... cóż... ja tam płakać nie będę...
Położyłam się i zasnęłam.
Czułam jak wrócili, próbowali być cicho, ale cicho u pijaków brzmi śmiesznie...
Niemniej nikt nie dobierał się do mnie i rano to ja byłam pierwsza wypoczęta...
Teraz my będziemy śmiać się z nich...


Zrobiłam śniadanie dla wszystkich, nawet dzieci wstały szybciej od nich... a na pytanie gdzie tatuś, co miałam powiedzieć, że pijak śpi ?
On, który nie pije... śmiech na sali...
Renia wstała pierwsza, potem Viviene... a faceci zaczęli schodzić się koło 12.
Widok był przygnębiający... ale cóż...
Ostatnie rozmowy, obiad i praktycznie zaczęli się zbierać...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wszystko ustawiane, produkcja pójdzie pełną parą, a za mój papierek z urzędu, to każdy całował dłoń...
Vivene przyśle umowę, wiemy, że nie oszuka nas, zresztą w dzisiejszych czasach... i po naszej nocy ?
Długo żegnała się z Mariuszem... aby tylko dzieci z tego nie było...


Robert zastanawiał się, czy może prowadzić... ale dla pewności przyjechał szef ochrony i zawiózł ich na lotnisko.
Wieczorem Renia zaczęła kombinować... ale Robert wywinął się od razu, że idzie szybciej spać...
I dobrze.
Co za dużo to przesada... też mam swoje sprawy w poniedziałek rano u prokuratora...
Renia więc zawinęła się i pojechała.
Uwielbiam ciszę w domu i jak wszystko jest poukładane...

Dysk do ręki, jest 9 trzydzieści, jadę...
Ręce trzęsą mi się... nie wiem jaki on jest, nie wiem, czy będzie miły, czy jak zwykle służbista... ?
Pod prokuraturą czekał Tomek.
- Cześć, tu masz wezwanie, możesz tu parkować, ja niestety uciekam...
- Czego mogę się spodziewać ?
- Będzie dobrze... głowa do góry...


Z duszą na ramieniu szłam do jego pokoju.
Gdy zapukałam sam wyszedł...
- Witam Panią Karolino... proszę wejść...
- Dzień dobry...
- Ma Pani ?
- Mam, ale nie wniosę zarzutów na podstawie tego dowodu...
- Zdobyła go Pani nielegalnie, więc i tak nie może być dowodem, ale on tego nie wie.
- Czyli co ?
- Na podstawie dysku z domu facet pękł, to znaczy bardziej, gdy zagroziłem jego finansom...
- Nie rozumiem ?
- Albo idzie siedzieć za pornografię dziecięcą, albo szukamy dziewczyn z dysku i jak one go oskarżą, to pójdą duże odszkodowania, więc straci majątek...
- To prawda ?
- Niezupełnie, sprawa ciągnęłaby się miesiącami i nie ma żadnej pewności, że kogoś znajdziemy, a tym bardziej, że będą chciały go skarżyć... Pani na przykład już nie chce...
- Mam skomplikowaną sytuację w domu...
- Każdy ma, rozumie Pani... ale zagrałem ostro i dziś ma dać odpowiedź, będzie za godzinę..
- Czyli może wyjść i nie siedzieć ?
- Nie, siedzieć na pewno będzie, ale może się targować, a wygląda na cwanego...


Zamyśliłam się... cholera, prawie, ale to nie to samo...
- Dobrze, może mu Pan powiedzieć, że ja sama go będę skarżyć i że moja koleżanka Ania z dysku też, to są już dwie dziewczyny, reszta też się znajdzie...
- Super, teraz jest udupiony... bardzo dziękuję, liczę, że nie będzie to potrzebne.
- A ja liczę, że zrobi Pan wszystko, aby gnojek posiedział za krzywdy, które wyrządził wszystkim dziewczynom... są nawet dwaj faceci... więc jest zboczeńcem...
- Dopilnuję osobiście, a jak już będzie po sprawie, to oddam dysk w nienaruszonej formie...
- Cieszę się, rozumie Pan, że to nie są dla nas miłe filmy i zdjęcia...
- A jak chciał Panią szantażować ?
- Miał układ z siostrą, fryzjerką, ona była od czarnej roboty...
- Może też się nią zainteresuję ?
- A może nie, niech tylko będzie sprawa pornografii... mój mąż... jest poważnym biznesmenem i na razie nic nie wie i chciałabym, aby tak zostało... bardzo mi na tym zależy... potem będzie prasa i całe to gów... przepraszam.
- Ok, rozumiem...


- A jaki może dostać wyrok ?
- Jest to dość prosta sprawa, ale bez osobistej krzywdy kogokolwiek, maksymalnie 2 lata...
- Mi to wystarczy... może nauczy się czegoś... ?
- To dziękuję Pani, odprowadzę...
- Tomek dobrze się wyrażał o Panu...
- O Pani lepiej...
- Tak, a co ?
- Że jest Pani zjawiskową kobietą, co potwierdzam...
- Teraz Pan mi schlebia...
- Nie wyolbrzymił w żadnym słowie...


Nie wiem, ale możliwe, że zaczerwieniłam się...
Znam ten głos, tę barwę... gdy facet urzędowy nagle zaczyna prawić komplementy...
Zaraz oglądnie dysk i znajdzie mnie, jestem ciekawa, co wtedy zrobi... ?
Stawiam stówę, że będzie chciał...
A ja mu dam... takich ludzi trzeba trzymać przy sobie... przecież może coś w więzieniu mu się stać... pedofile mają podobno ciężko...

Boże, kiedyś ten człowiek był dla mnie wyrocznią, jest ojcem Patryczka, rozbierałam się dla niego w galeriach, dał obciągnąć chłopakom przy oponach... stawiał mnie na ulicy jak kurwę, a ja byłam dumna, że tak mnie kocha. Gdyby poczekał na rozwód, to chętnie wyszłabym za niego, ale teraz wiem, że zawiodłabym się jeszcze bardziej...
Dziś splunęłabym na niego, za mnie, za Anię i za wszystkie inne. A jego siostrę to powiesiłabym na suchej gałęzi...
Jest dla mnie gnidą i ludzką wszą...


Dzwonię do Tomka.
- Jestem już po, miły ten twój kuzyn...
- Mówiłem, zrobi wszystko jak trzeba...
- Dopilnuj i daj znać, co się dzieje...
- Jasne.


**********************************

Prokuratura.

Ok, mam jeszcze 15 minut, oglądnę ten dysk.
30 plików, jak ją znaleźć... jeden, dwa... dwanaście... osiemnaście... jest, to ona..
Pięć plików... ok, ostatni... cholera jeszcze 6 minut...
Leci...
O... ja pierdolę, ale menel... a ona z nim... wali mu kutasa... kurwa... ale czad...

( cytaty z Dziecko 36 )

Słucham tekst...
- Zajebiste cyce...
- Ona karmi jeszcze małe dziecko...
- Kiedy rodziłaś ?
- Pół roku temu...
- O... to możesz się pierdolić...

Niemożliwe, że on to jej robi... takiemu dziadowi, ale jak ona mogła zgodzić się na nagrywanie ?


- Obciągnij mi suko...
- Dajesz malutka, obciągaj... zawołał ON...
- Ale on śmierdzi...
- Tu masz gumę, naciągnij ...

I ona mu ciągnie... ale jak... powoli, ale coraz głębiej... kurwa... ale mnie bierze... moja stara nie ciągnie... a ta robi to menelowi... odlot...
Szybko 4 folder...
Na jakiejś polanie facet wali ją w dupę... a ten nagrywa...
I nagle jej słowa...


- Jak chcesz, to dam w dwie dziury... ty wejdziesz w tyłek... zobacz jaka jestem wypięta...
- Mam już co chciałem...kończcie...


Ok, miała rację, on wcale nie chciał jej, tylko nagranie... dość wyraźnie to widać...


Pukają...
- Proszę...
Wchodzi.
- Proszę usiąść...
- Słucham pana decyzja...
- Waham się, czy Pan propozycja jest do końca uczciwa, mój adwokat proponował nie iść na ten układ...
- Jak pan chce. ale proszę spojrzeć...


Odwróciłem monitor i puściłem właśnie ten tekst...
- Jak chcesz, to dam w dwie dziury... ty wejdziesz w tyłek... zobacz jaka jestem wypięta...
- Mam już co chciałem...kończcie...


Zbladł... przełknął ślinę.. zagryzł wargi...
- To jest dowód jak zbierał pan haki na swoje ofiary... mam tu 30 plików, a Pani Karolina i Ania już złożyły zaznania jako pierwsze. Tylko od mnie zależy co zrobię i z jakiego paragrafu pana oskarżę... pana wybór.


Dwie minuty ciszy...
Stanowczo za długo...
- Ponadto pana siostra była zamieszana w wyłudzanie, więc ona będzie następna...


- Zgoda, niech będą te dwa lata, ale nic więcej... i nic z siostrą, mój warunek
- Proszę podpisać zeznania.
- Kiedy sprawa ?
- Nie wiadomo, ale przy takim przyznaniu się wystąpię o dobrowolne poddanie się karze, uznamy to za występek zagrożony do 3 lat, więc sprawa pójdzie szybko... a nawet bardzo szybko...
- Czyli ?
- Mam pewne znajomości, powiedzmy w ciągu miesiąca...
- A czy przed samą rozprawą będę mógł dostać powiedzmy dwa dni przepustki na załatwienie spraw rodzinnych... opłat za dom, rachunki, rozumie pan ?
- Dostanie pan dozór elektroniczny i nie widzę problemu...
- To załatwione...
- Proszę o wyprowadzenie oskarżonego...


Kazali przyspieszać, to robię co mogę... to już 7 taka szybka sprawa, będzie awans...
- Tomek, powiedz Pani Karolinie że facet już siedzi, dostał dwa lata...
- Tak szybko, co jest ?
- Wystąpi o dobrowolne poddanie się karze na dwa lata bezwzględne, wiec już nie wyjdzie, chyba, że za dwa lata, bo nawet nie dostanie przedterminowego zwolnienia...
- Kuzyn, zajebiście, a Karolina, to, jak tam ?
- Powiem tak... każde twoje słowa były trafione... babka jak cholera...
- A żebyś wiedział jeszcze jak się...
- Co.. ?
- Nic...
- Pierdoli ?
- Powiedzmy...
- Widziałem dysk, masz rację, robi to dobrze...
- A wiesz, co jest najdziwniejsze ?
- Co ?
- Jej mąż pozwala jej na to...
- No co ty ?
- Gadałem z nim... facet jest dziwny... a ona niemożliwa... a co, już masz ochotę ?
- Przestań...
- Jak masz to wal w dym, ona się zgodzi...
- Ale moja Jolka... ?
- Akurat, już dawno nie sypiacie razem, weź rozwód i po kłopocie... muszę lecieć, bo mam interwencję...
- Cześć.
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Następny telefon.
- Pani Karolino, oskarżony zgodził się na moje oskarżenie i można powiedzieć, że już siedzi... wyjdzie za dwa lata...
- Jest Pan wspaniały... jak się mogę odwdzięczyć... ?
- To moja praca..
- Ale tak szybko... zależało mi na tym...
- Może Pani jeszcze dziś wpaść po dysk.
- Za godzinkę ?
- Tak, wydam polecenie o przepustce... czekam...
- Do zobaczenia.


Nie wiem, wstydzę się, ale moja nie tylko nie żyje ze mną, ale nigdy nie wzięła do buzi, a ta, zmuszona, ale wzięła menelowi... i tak głęboko...
Nie, nie... jestem urzędnikiem...


Karolina.


Boże, nareszcie... siedzi skurwysyn... ależ jestem szczęśliwa... muszę zadzwonić do Anki..
- Aniu, siedzi, dzwonił prokurator, wyjdzie dopiero za dwa lata... nauczy się gnój pokory...
- Niemożliwe, jak to zrobiłaś... ?
- Jak chcesz to wszystko możesz...
- Chyba ty...
- Tak, Aniu, ja mogę wszystko... naginam rzeczywistość wokół siebie i sama kieruję własnym życiem...
- Cieszę się, jesteś kochana, może wrócę do Wojtusia...
- Wracaj, to fajny facet...


Teraz do Reni...
- Reniu kochana, naprawiłaś szybę ?
- Tak, dziękuję za kasę...
- Facet siedzi i szybko nie wyjdzie...
- Poważnie ?
- Ja, jak załatwiam, to na amen, żaden jeszcze facet mi nie dał rady, jeśli na to nie pozwoliłam...
- Wiesz, zaczynam się ciebie bać... oczywiście pozytywnie...
- Dobra, narka...


Cholera, najpierw Robert, teraz ta... przecież wszystko idzie super, wszystko się udało i zamknęłam sprawę... o co im chodzi ?
Lecę do prokuratora, ten dysk jest mój...


- Witam... nie za szybko ?
- Proszę wejść, jest ok...
- Niech mi Pan jeszcze raz opowie...
- Postraszyłem go Pani zeznaniami, zastraszyłem, że oskarżę siostrę o współudział... i pokazałem mu dowód jego spisku...
- Jaki dowód, skąd go Pan wziął... ?
- Z dys... nie powinienem tego mówić... sprawa jest zakończona...
- Proszę mi pokazać, muszę to zobaczyć...


Włączył polanę z fotografem, jak jechał mnie w tyłek... wielka, wypięta dupa i nędzny kutas w niej...
- O tu... proponuje mu Pani udział, a on że wszystko już ma... to jego słowa... czyli nagranie...
- I to jest dowód ?
- Pani tego nie zauważyła, ale jak on robił tylko po to, aby mieć filmik do szantażu i tylko on o tym wiedział, to w momencie, gdy mu to wytknąłem, zrozumiał, że ja też wiem... i to był koniec... sam się załatwił tymi słowami... to znaczy Pani zdobywając ten dysk...
- Czyli ?
- Pani go dała złapać, Pani dostarczyła dowody, a ja tylko go skazałem... to znaczy sąd go skaże, proste...
- Tak, proste... ale dawałam się podejść...
- Jeśli ktoś chce kogoś złapać, to tak kieruje postępowaniem, że tylko on o tym wie, a inni tego nie zauważają...
- Wstyd mi teraz i cieszę się, że wreszcie odpowie...
- Szkoda, że nie za te szantaże...
- Mówiłam... mój mąż...
- Rozumiem...


Odetchnęłam, a więc już jest po wszystkim...
- I na pewno nie wyjdzie ?
- Za dwa lata... na bank...
- Bardzo dziękuję... i na prawdę chciałabym się odwdzięczyć...
- Nie ma takiej potrzeby ?
- Może kawę, chociaż ?
- A kawę... to chętnie... kończę za... powiedzmy... mogę skończyć już... proszę dysk...
- Super, poczekam na dole...
- Da mi Pani 5 minut...


Jaki chętny... mogę już skończyć... widziałam jego rozszerzone oczy jak puszczał mój tyłek... nie będę się wstydzić, jest jaki jest... byleby dawał...
Kawę wypijemy, wyczuję co go kręci...


Poszliśmy do kawiarenki za rogiem.
- Mogę mówić na ty ?
- Oczywiście, jestem Andrzej...
- Andrzej, a w tym więzieniu to może coś mu się stać ?
- Wiesz, pedofili nigdzie nie lubią... ale mam inny pomysł... zrobię jego majątek...
- To znaczy ?
- Gołym okiem widać, że facet nie był w stanie zarobić tyle kasy, sam podawał stan, dom 500, samochody na 250, z pensji specjalisty... niemożliwe...
- No właśnie, on to ma z szantażu wszystkich kobiet z dysku...
- Pójdzie pismo do naczelnika skarbówki, mój znajomy, zrobi to migiem...
- Jesteś wspaniały...
- Nie, to ty jesteś...


Jeszcze wstydzi się, tematy zastępcze... może jest prawiczkiem... zwykłym mężem, a ja mam obrączkę...
Jak nie ruszę, to on w ogóle...
- Oglądałeś dysk... i co jest mocny ?
- Gość robił to każdej...
- I mnie też oglądałeś...
- Tak... musiałem...


I był to głos niesamowicie zawstydzony...
- A co ci się podobało najbardziej... ?
Wyprostował się, nabrał powietrza, spojrzał mi się w oczy... błysnęło...
- Jak obciągałaś temu...
- Żulowi ?
- Tak.
- I to cię wzięło ?
- Nie, sam fakt obciągania... moja tego nie robiła...


O... biedaku... jesteś mój...
- Nie robiła, czy nie robi ?
- Dawno nic nie robi, żyjemy osobno...
- To dobrze, bo nie lubię wchodzić w takie układy...
- A dlaczego tak mówisz ?
- Bo nie wiesz, ale jestem mistrzynią połyku...


Biedak ledwo przełknął kawę... aż oczy mu wyszły...
- Co to znaczy ?
- Biorę całego po jaja i jak będziesz lać, to wszystko połknę...


Skręcił się...
- O cholera...
- Co Andrzejku ?
- Stanął mi... chwila... jak będę lać ?
- A co, odmówisz mi, przecież wiem, że myślisz tylko o tym...


Teraz zrobił się czerwony...
- Ja... ja...
- Andrzejku, to jest życie, ja chcę i ty chcesz, jesteśmy dorośli, zapłać i chodź do mojego samochodu...
Wstałam i poszłam pierwsza... niech nie widzą nas tyle razem.
Auto stało na parkingu z tyłu bloku, bo przed prokuraturą nie było miejsca...
Szedł za mną jak zbity pies... może nie jest przyzwyczajony, że ja, jako kobieta sama to zaproponowałam...


Od razu usiadłam się z tyłu, sukienka do góry, nogi w pończochach... na pewno zrobią wrażenie...
Gdy otworzył drzwi, gdy spojrzał, to go zamurowało...
Rozszerzyłam je...
- Andrzejku... chodź, obciągnę ci...
Potem nastąpił wybuch emocji...
Rozpinał spodnie, ręce trzęsły mu się jak uczniakowi...
- Poczekaj... sama to zrobię...
- Ale nie mam gumy ?
- A po co ci ?


Ok, nie do końca dobrze umyty... nie spodziewał się... trudno...
Zwykły, normalny więc poszedł do końca...
Nie wiem, czy chciałam szybko, czy długo... bardziej , aby był zadowolony...
Podniosłam głowę, spojrzałam mu się w oczy...
- Połóż rękę na mojej głowie i dociskaj ile chcesz... dam radę z wszystkim...


Jego niedowierzanie, a potem radość chłopca w sklepie ze słodyczami była komiczna...
Wzięłam znowu, a on zrobił co kazałam...
Oj faceci, jesteście tacy przewidywalni...
Było czuć, że robi to pierwszy raz w życiu oraz, że kosztuje go to dużo... bo sapanie i jęki nadchodziły jak tsunami...
W dwie minuty wygiął się i strzelił...
Spodziewałam się dużo... więc szybko przełykałam... moje słowo musi coś znaczyć...


- Jezu... nie mogę... to było tak piękne... właśnie tak to sobie wyobrażałem... 100 %, cudownie...
Podniosłam głowę... i pokazałam mu jak wycieram usta do środka...
- Jesteś niesamowita...
Uśmiechnęłam się... oczywiście...
- I co, może być ?
- To była jazda bez trzymanki... pierwszy raz w życiu i będę to pamiętać... długo...
- Liczę na to. może kiedyś powtórzymy ?
- Chciałbym, ale jakby mnie nakryli... ?
- Ja nikomu nie powiem... mam w tym interes... przecież wiesz...
- Ja robię co robię i nie będę liczyć na twoją wdzięczność...
- To jest zwykłe życie... i nasza ludzka przyjemność... przecież to robię, bo też lubię...
- Muszę lecieć...
- Załatwisz skarbowego ?
- Oczywiście...


*********


Jechałam taka szczęśliwa do domu.
Robert boi się... a czego... wszystko jest pod kontrolą...
Gdy skończę z tym gnojkiem, to nie zostanie z niego nic... nawet pył... który można byłoby wyrzucić na wiatr...
Kocham życie, kocham męża i nasze dzieci...
Dość się wycierpiałam, teraz czas na żniwa...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dom.


- Kochany, jestem szczęśliwa jak nigdy... już nie mogę się doczekać naszego dziecka... wybierzemy imię ?
- Poczekajmy przynajmniej do usg, a tak ogólnie to nie wiem... potem wybierzemy.
Wtulałam się w niego...
- Coś cię trapi ?
- A mam taką małą sprawę...
- To mów, wiesz, że jestem dla ciebie zawsze na tak...
- Mam takiego kumpla, chce się rozwieźć z żoną, to znaczy bardziej ona... bo... już mu nie staje... rozumiesz... ?
- I co ?
- Może coś byś wymyśliła, jesteś taka inteligentna i znasz różne sztuczki...
- Dla ciebie kochany wszystko, umów nas, ale w naszym domu...
- Oczywiście.


Nawet mój mąż ma do mnie sprawy seksu. Jestem organizatorką wszystkiego, pomagam w firmie, negocjuję nowe umowy, prowadzę swoją, pomagam Wojtkowi, zaraz kilka kobiet będzie w szoku, jak gnojek zostanie skazany, uratuję im tyłki.
Nawet nie wiem, czy ktoś to docenia... ?
Na pewno Robert i to mi wystarczy.
Pojadę jutro z Renią na ciacho, musimy pogadać, teraz to ona zajęła miejsce Ani, na jej wyraźną prośbę... nie cierpię meneli... lubię tę francuską elegancję, szyk i czystość...
Wszystko co daje mi Robert i Renia...


*************

Karolina i Renia.

- I jak się kochana układa ?
- Jak widzisz, wyśmienicie... kobieta taka jak ja, załatwi wszystko, mam dar z którego korzystam... a los mi pomaga...
- Jak było u pana prokuratora ?
- Skończyliśmy w moim samochodzie ze spermą w ustach...
- Niemożliwe, to przecież urzędnik...
- I zwykły facet, każdy ma swoje potrzeby, a ja odgaduję je natychmiast...
- A co z dyskiem ?
- Nie mam pojęcia, na razie leży w sejfie, w każdej chwili można będzie go użyć...


Piliśmy soczek, zajadałyśmy się sernikiem i nawet nie przyszło mi do głowy rozglądać się... tak jak kiedyś...
- Robert poprosił mnie o pomoc z jego kolegą, nie staje mu i mam go uleczyć...
- To przebierz się za panią doktor... z wziernikiem...
- Dobra jesteś... i co, badanie analne ?
- A jak, niech pocierpi...
- Nie lubisz facetów... ?
- A... mam taki uraz... jedynie Robert jest w porządku, reszta jest miałka...
- A Mariusz ?
- Dla mnie za młody, przecież wiesz, że ja już jadę z górki i wcale nie mam wyrzutów sumienia... trudno... takie jest życie... ten Filip też mi nie przypadał...
- Szkoda...
- Najbardziej lubię ciebie... nawet mogłabym cię pokochać.,.. oczywiście żartuję... ale tak się właśnie czuję... może zabawimy się ?


- W domu jest ciągle tłum... a wieczorem już Robert wraca...
Specjalnie to odraczałam... bo nie miałam ochoty na ich spotkanie, przynajmniej nie tak często... Robert jest mój i koniec...
- Chodź, wynajmiemy hotel i zaszalejemy... nikt nas nie pozna...
- Musiałybyśmy wyglądać inaczej...
- Kupimy peruki i powygłupiamy się...
- Wiem, mam znajomego w seks shopie, pojedziemy i on nas obsłuży, to znaczy pomoże... Andrzej...
- Fajny ?
- Dawałam mu i jego kumplowi Mirkowi, wtedy było bosko... jak mnie ubierał... na... cholera... spotkanie z gnojkiem... ile ja dla niego zrobiłam...
- Żałujesz ?
- Najbardziej tego, że on nigdy nie chciał mnie, tylko szykował szantaż... a przecież dał mi Patryczka... prawie Oleńkę... byłam za nim... jak głupia... to było szaleństwo... on mnie ukształtował... a teraz widzę, że to był produkt uboczny jego podłości... zresztą rozwaliło to moje małżeństwo...
- Mówiłaś, że dobrze się stało...
- Teraz to wiem, ale wtedy ryczałam wiele nocy... zresztą, mogłam nie spotkać Roberta i do teraz byłabym rozwódką z dwójką dzieci...kto wie jakby potoczyło się moje życie... ?


- Ale jest dobrze ?
- Zarąbiście... ale mam taki żal... byłam kiedyś inna... zwyczajna... a on mnie zmienił... no i Mariusz nie napisałby ostatniej powieści...
- Poleci kasa, co ?
- A masz rację, spodobał mi się pomysł Vivene na działalność charytatywną... pomożesz mi... ?
- Oczywiście...
- Wydamy całą kasę... tyle jej potrzebuję... co nic ... dla mnie tylko miłość się liczy...
- Bo masz kasę... inni tyle nie mają...
- Był czas, że też nie miałam z a dużo, zwyczajnie pracowałam, a gdy trzeba było uzbierać na wydanie książki, to musiałam robić różne rzeczy...
- Jakie ?


Opowiedziałam jej o chłopakach z wulkanizacji... jak negocjowałam wydanie książki... z trzema wydawcami... jak Anka pomogła... a stary grzebał w spermie swojego konkurenta...
I jak straciłam siostrę... bo widziała mnie gdy stałam przed galerią jak kurwa...
O innych już nie wspominałam...
Było śmiesznie, a potem smutno... czyli tak jak w życiu...


Zajechaliśmy. Weszłyśmy po cichu... pusto...
- Andrzej... klientki przyjechały... !!!
Cisza...
Po chwili wyszedł... oj przytyło się trochę...
- Boże, Karolina, sto lat...
- Nie sto, tylko rok... cześć Andrzejku...


Buziaczki, całusy... przedstawiłam Renię... a on tylko w moje oczy...
- Mów, co u ciebie... ?
- Urodziłam piękną córeczkę, rozwiodłam się i wyszłam za mąż, teraz mamy prawie 6 dzieci i jestem w następnej ciąży z nim...
- A z kim ?
- A zgadnij...



- Z Robertem...
- Czy dobrze myślę, z tym Robertem ?
- Tak...
Pokazałam mu mój wielki pierścionek z brylantem...
- No tak, to jest ten Robert... to pewnie znasz jego całą historię... ?
- Andrzejku, ja wiem wszystko...
- A jak tam impreza na którą zbierałaś... ?
- Dzięki twoim 5 stówom zamknęłam budżet i wszystko się udało, wydaliśmy książkę i jest ok... ale mamy teraz z moją Renią inne już sprawy na głowie...


A on ciągle patrzył się mi w oczy...
- Andrzej... !!!
- Karolinko, jesteś ciągle taka piękna... wybacz, ale stanowczo za mocno na mnie działasz... i ty to wiesz...
- Przestań, bo się zawstydzę...


Zaczął się śmiać...
- Karolinko, ty i wstyd ?
- Przestań !!!
- Kochana... gdyby twoja przyjaciółka wiedziała...
- Wszystko jej mówię... ale skup się... potrzebujemy dwie peruki dla niepoznaki...
- Mówisz i masz... jakie kolory ?
- Mają być naturalne... nic cudacznego.
- Proszę, ruda, blond, czarna, krótka i długa...


Ja wybrałam długą czarną, jestem trochę blond, więc to będzie zmyłka... a Renia zrobiła się na rudy wamp...
- Dziewczyny... jesteście boskie...
- Też mi się podoba...jak wyglądam Karolinko ?
- Poszłabym z tobą..
- Przecież pójdziesz...
- Oj, tam...


- Idziecie na babską imprezę ?
- Może ?
- Jejku, wy kobiety wiecie jak wykończyć faceta...
- A co Andrzejku, dawno babki nie miałeś... ?
- Dawno... ? Już... cholera nie pamiętam...
- Biedaku... możemy ci obciągnąć,.. ale nic więcej...
- Jezu, poważnie ?


Spojrzałam się na Renię, ta uśmiechnęła się...
- Poczekajcie, mam coś dla was...
Gdy wrócił trzymał w ręku śmieszny sztuczny członek... różowy...
- Patrzcie, tu jest dodatkowa rączka, aby mocniej chwycić i ostrzej walić... w pojedynkę, albo we dwójkę...
Obydwie chwyciliśmy go, miły... giętki... tak akurat... nie za gruby... nie za długi...
- Bierzemy...
- To prezent na zabawę...
- Idź, zamknij drzwi...


Poleciał, a ja puściłam oczko Reni...
- Dasz radę ?
- Spoko...
Poszliśmy na małe zaplecze... klęknęłyśmy, jak przystało na służebne suczki... on stanął między nami i wyciągnął swoją pałkę.
Pamiętałam... nadal była piękna i grubaśna...
Jak zwyczajne kurwy z filmów porno z jego półek lizałyśmy po długości... potem któraś brała do buzi i zmiana...
Pieszczone jajeczka... jego głupie teksty o cudowności chwili, moje popisy wkładania do końca, Renia raczej się nie wygłupiała... potem jego jęczenie i strzelanie po naszych ustach...
Krótko, przyjemnie i fachowo...


- Jesteście boskie, będę miał co wspominać... taki prezent... Karolinko... cieszę się, że los nas złączył. Te piękne chwile są jak gwiazdy na niebie...
- Nie przesadzaj...
- Nie kłamię, wiesz, zresztą chyba poznałaś już jak działasz na facetów...
- O tak... i to wielokrotnie...
- I naprawdę cieszę się, że złapałaś Roberta na męża...
- O nie, to on mnie złapał i pierwszy się oświadczył...
- Wiedział facet co robi...


Dostałyśmy chusteczki do wytarcia, pieniędzy nie wziął, zapakował do siatki i już jechałyśmy o hotelu.
- Robisz to tak naturalnie, że długo tego nie zrozumiem...
- To po prostu jest we mnie... albo spotykam odpowiednich facetów...
- Czy ktokolwiek ci odmówił ?
- Jeszcze taki się nie urodził...


Na parkingu ubrałyśmy peruki, każda pomogła d**giej pochować swoje i po stwierdzeniu, że wyglądamy zajebiście... poszłyśmy.
Nikt zupełnie nie zwracał na nas uwagi, pokój 306 jest nasz.
Zaczęłyśmy od prysznica... i wcale ne było mi dziwnie pieszcząc kobiece ciało.
Z Anką nigdy nie przyszło mi to do głowy, jedynie, gdy sytuacja nas zmusiła, a z Renią idzie to naturalnie...
Jej nabrzmiałe piersi i twarde brodawki były tak jak moje...
Może to robi jej spokój, wiek... dojrzałość... a Anka daje po piwnicach...
Kleknęła do cipki... zamknęłam oczy i wyobraźnia poszła do języka Roberta...
On też mnie tak pieści, z wyczuciem... z rozkoszą dla mnie...
Jej palce świdrowały środek... haczyły czasami o tyłeczek... a język ugniatał łechtaczkę...


- Chodź na łózko...
Poszłyśmy nagie i mokre... trzymając się za ręce...
Cudowne uczucie, nikt nie chce niczego... nie ma oczekiwań i wymuszeń...
Totalna wolność i jedynie uczucie wiedzy, że d**ga osoba chce tylko twojej rozkoszy...
Pozycja 69 i każda jest zadowalana...
Bez pośpiechu, nerwów... szybkiego spuszczania się...
Było mi tak dobrze, że mogłabym zasnąć w jej... udach... najwyższy luz i wspaniały język...


- Dobrze mi z tobą Reniu...
- Mi również... masz piękne ciało... takie młode...
- A ty akurat masz się czego wstydzić...
- Pamiętam kiedy byłam taka młoda... też miałam tyle energii... tyle, że mój mnie tłamsił...
- Ale teraz jesteś wolna...
- Ale nie mam już tyle sił... i nawet ochoty...


Pomyślałam o Robercie, jest jeszcze starszy... tyle, że cholernie mocno wysportowany... ale może... ?
Wpiłam się j jej cipkę...
Płynęła... ja zresztą też... ta leniwość powodowała, że orgazm szedł od razu, ale bardzo powoli...
I wcale mi to nie przeszkadzało...
Nagle Renia sięgnęła nasz nowy nabytek...
Położyłam się na plecach i czekałam...
Niech robi co chce...


Wszedł... jak fajnie... członek...
O... głęboko... tak idealnie...
Cipka objęła go z przyjemnością... i rozkoszą... a orgazm przyśpieszył...
- Dostanę...
- Czekam...


I doszedł... leniwiec...
Rozlał się po całym brzuchu... spokojnie i przyjemnie...
Te od mężczyzn czasami były tak natarczywe... i agresywne... a ten zupełnie inny...
- Teraz ty...
Przejęłam rączkę i wsadziłam w nią...
Jęknęła od razu...
- Czekałam na to...
- Widzisz, kutas to kutas...


Po kilku ruchach dostała... ale ją wygięło dużo mocniej...
Nawet oddech przyśpieszył znacząco...
- Piękny... dziękuję ci ...
- d**gi ?
- Poproszę...


Kleknęłam przed jej cipką i zaczęłam szybko go wkładać... jakbym była facetem i jakbym... ją gwałciła...
Odpływała bez słów... z oczami zamkniętymi i rękoma na piersiach...
Jęki i bardzo szybki, płytki oddech...
Dostała d**gi...
Minęło sporo czasu zanim wróciła...
- Piękne... teraz ty ?
- A wiesz, ja już nie potrzebuję... jest tak fajnie, że mi to wystarczy... chyba będziemy wracać...
- Dziękuję, było zajebiście...
Dałyśmy sobie buzi i przebrane w perukach wyszłyśmy...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dom

Wieczorkiem Robert ciężko trenował w swojej siłowni, gdy wrócił ledwo dyszał...
- Dlaczego tak się katujesz... ?
- Muszę być w formie, przydaje się...
- Masz jakieś zawody ?
- Nie, rok się kończy, ale jesień i zima to najlepszy czas na powiększenie formy...
- Ale rowerem jeździsz na dworze ?
- Rower robi wydajność, a przede wszystkim lubię... aż do zimy... wtedy przejdę na trenażer... może będziesz chciała pojeździć ze mną... kupię ci taki fajny dla kobiet...
- Robercik, na zimę to już brzuch będzie mi odstawać...
- I co z tego, kondycja zawsze się przyda...
- Już ja zadbam o kondycję...
- Ja pierdolę... ty tylko o jednym...
- A co, masz już dosyć ?
- Nie... co ty...
- Na pewno ?
- Rób kobieto co chcesz, niczego ci na zabronię...
- Oczywiście, nawet załatwisz mi nowego kochanka...
- Nic z nim nie wyjdzie, zobaczysz, on jest stracony, seks jest w głowie, a jego kobieta tak go stresuje, że już nie daje rady...
- Umów jak najszybciej, ja nie poddaję się tak szybko...
- Może jutro ?
- O... tak szybko ?
- On już nie może się doczekać...
- Pobawić się z nową, obcą, elegancką żoną kolegi... masz rację... też nie mogę się doczekać...
- Jesteś teraz mendą, czy tylko kurwą ?
- Nie wiem, zastanowię się...


Rzuciłam w niego poduszką... koszulka podniosła się sama do góry... pokazała się goła cipka, lekko już zarośnięta...
- O... jaka fajna cipuchna...
- Proszę, można podziwiać i wylizać... może nawet wyczujesz kogoś zapach ?
- O... a kogo ?
- Liż i zgaduj...
- Dałaś dzisiaj komuś ?
- Dałam... byłam w hotelu...
- Co ty, przecież miałaś być dyskretna...
- I byłam, kupiłam perukę i nikt mnie nie poznał... czekaj, pokażę ci...


Gdy wróciłam jego spojrzenie rozczarowało mnie...
- E... lubię cię jak jesteś moja... blondynka... ściągaj to...
- Za to musisz zgadnąć zapach...
Lizał i wąchał... pieścił i dumał...
- Nie mam pojęcia... pachnie ładnie... spermy to tu nie było... ?
- Masz rację, tylko języczek Reni i nowy sztuczny członek... tak dla zabawy...


Nie wiem, ale ucieszył się... miałam takie wrażenie... czyżby lekka zazdrość... ?
I wtedy przypomniałam sobie pana prokuratora... następna tajemnica, której nie mogę wyjawić... a obiecałam nie kłamać...
A, czy nie mówienie czegoś, jest kłamstwem ?
Nie myślę dalej, bo jego język został zamieniony przez kutasa... który wchodził ostro i przyjemnie...
Zamknęłam oczy... niech tajemnice pozostaną ukryte... skończą się i już nie wrócą...
Brał mnie szybko... jakby dostał dodatkową energię... a może ta tajemnica z dawaniem w hotelu go wzięła... a może tylko udaje... nie... przecież widzę, że chce...
Zlał się w środku...
Objęłam go nogami, całowałam i cieszyłam się... mój mąż i mój Pan nadal mnie pożąda...
A zresztą, cóż może zaszkodzić naszej miłości ?

Następne dni były bardzo spokojne. Odetchnęłam w takim luzie, że poddałam się całkowicie naszej rodzinie.
Robert trenował, ja pielęgnowałam swoje ciało, przygotowywałam je do ciąży, a Vivene dzwoniła i relacjonowała przygotowania do spotkań autorskich Mariusza.
Według jej słów wszystkich zachwyciła jego powieść, są duże szanse na ciekawe wydarzenie literackie, więc, gdy wszystko będzie zapięte na ostatni guzik, ruszy machina i oczywiście pieniądze...
Słuchałam jej słów, ona podniecała się rozgłosem, pieniędzmi, a dla mnie było to tylko echem poprzedniego życia...


Zamknięcie jego, zakończenie sprawy jest punktem zwrotnym. Koniec starego życia, teraz jest nowa rodzina, dzieci, Olivka i to malutkie, które rośnie pod mym sercem...
I straszna żałość za matką młodego... żal Wojtka... żal jego samotności...
Jednym los daje, a innym odbiera...
W ciągu roku zostałam matką tylu dzieci, że rok temu śmiałabym się z tego pomysłu... a teraz... żyję z nim i się realizuję...


Muszę nadać większy sens swemu życiu.
Spotkałam Francuzów, dałam im i los przysłał mi Vivene, która dała następne wskazówki jak postępować.
Jej rzeka pieniędzy pójdzie na cele charytatywne.
Stworzę dom dla samotnych i skrzywdzonych matek, które albo są same, albo muszą uciec.
Teraz mając do pomocy policję i prokuraturę wiele spraw uda się załatwić od ręki. Na dodatek mam dwóch ludzi w urzędzie miejskim, będzie dobrze...


Mariusz powinien się zgodzić na pewną kwotę do wspólnego konta...
A zadzwonię...
- Mariuszku, przyjedziesz, musimy pogadać...
- Oczywiście słonko... w sobotę mogę być...
- Ok..


d**gi do Wojtka.
- Wojtku, będę chciała otworzyć nowe konto, będą na nie duże wpłaty, bo otwieram fundację pomocy samotnym matkom.
- Poważnie ?
- Tak, i będzie się ona nazywać Fundacja Marysi.


Cisza.

- Mówisz poważnie... ?
- Jak najbardziej, jej dziecko jest samotne i też potrzebowało domu... wiele jest takich matek i wiele dzieci...
- Nie wierzę, jesteś niemożliwa...
- A jak Olivka dorośnie, to sama się nią zajmie... i nigdy nie zapomni o matce...
Dokładnie słyszałam jego głos... płakał... ja ja...


Cisza...


- Bardzo ci dziękuję, zajmę się wszystkim i pierwszy zrobię wpłatę... i oczywiście naciągnę innych...
- I o to mi chodzi... zobaczysz jak to się uda...


Zaraz zadzwoniłam do Roberta i wszystko mu opowiedziałam... o oczywiście obiecał swoją, to znaczy naszą cegiełkę i rozmowę z wspólnikami...
- A do Mahmeda to sama zadzwonię...
- Ale jesteś nastawano bojowo, czuję to w głosie...
- Bo jestem, lubię działać, a jak wszystko idealnie działa to jeszcze bardziej...


I to jest prawda. Ta menda żerowała na biednych kobietach i ich słabościach tylko dla siebie. Szantażował i nic nie robił... aż stracił, zachłanność zawsze zgubi... los jest jedna sprawiedliwy...
Zniszczę go do końca, przeżuję i wypluję... ale power.


Rozmowa z Mahmedem przebiegła jeszcze szybciej...
Zadał tylko jedno pytanie...
- Ile ?
Zaczęłam się śmiać...
- Nie trzeba wiele, ale każda cegiełka zbuduje wielki dom...


W ciągu jednego dnia miałam już tyle kasy, że chodziłam dumna jak cholera.
Panie Jole aż kiwały głowami, mówiły, że tego nigdy by nie przypuszczały, a za nazwę nawiązującą do matki Olivki dostałam wieki buziaki.


Wieczorem Robert powiedział, że wszyscy się zgodzili, mam tylko podać nr konta, bo dodatkowo zrobią odpisy podatkowe...
A ja zrobiłam mu specjalne podziękowanie połykając ostatnią kroplę spermy...
- To co, teraz będziesz tak każdemu dziękować... ?
- Wielu w życiu ludziom musiałam dziękować za dużo mniejsze sprawy... ale nie, już skończyłam z tym... jestem tylko dla ciebie...
- A... właśnie... pamiętasz tego kumpla, co mu nie staje... ?
- No właśnie, miał przyjść...
- Nic nie mówiłaś, myślałem, że się rozmyśliłaś...
- Twoje prośby zawsze będą spełniane... umów ...
- Dziękuję..


Na zabój zapomniałam... ale wstyd...
Naszym księgowym z biura poleciłam stworzyć fundację... i wszystkie sprawy papierowe...
W kilka dni zrobili wszystko, fachowcy... a każdy zaczął wpłacać kasę na nowe konto.
Przelałam wszystkie odsetki i tak ich nie potrzebuję, razem 263 tysięcy, Robert dał 250, jego wspólnicy po 100, nie wiem ile Wojtek da, ale jeszcze pogadamy...


W piątek Robert zapowiedział na sobotę gości, tego faceta z żoną...
- I co, ona zgodziła się ?
- Podobno to ma być ostatnia deska ratunku, gdy nie wyjdzie rozstają się i nawet ją rozumiem...
- Ja nigdy nie odeszłabym od ciebie, nawet jakbyś mi zakazał się pieprzyć...
- Teraz tak mówisz...
- O nie, pamiętaj, jestem mimo wszystko ci wierna... ( cholera, ugryzłam się w język, ale to tylko z tą sprawą tego gnojka.. ) i byłabym w stanie się poświęcić.,..
- Jakoś ci nie wierzę...
- Zabawiałabym się sama, albo z Renią...pozwoliłbyś na coś takiego, prawda... ?
- Na kobietę tak, ale na szczęście nie mamy takiego problemu...
- Jak idzie kasa ?
- Jeszcze się zdziwisz jaka twoja żona jest obrotna...
- Już ja wiem jaka jesteś...
Poszedł śmiech, dotykania... i piękny pocałunek... nasz seks jest teraz bardzo spokojny... zresztą, jak mam tyle na głowie, to też jakbym mniej potrzebowała...
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

niestety konczy sie ten etap zycia Karoliny jeszcze chwilka i bedziemy w next etapie

 

 

 


W sobotę rano przyszedł Mariusz. Od razu w ślinę...
- Jestem nagrzany jak cholera...
- Poczekaj, dzieci latają.. i Robert jest... a ponadto są interesy do załatwienia...
Tak... moje gadanie i jego ręka w kroku, w kuchni, gdzie każdy może wejść... nerwowo...
- Poczekaj...
- Przy tobie nie można...
Wsunął dłoń pod rajstopy, wślizgnął się pod majteczki i już drażnił łechtaczkę...


- Cholera... jęknęłam...
- Co... dobrze ci kurewko... ?
- Jak diabli...
Jeździł palcami, aż zaczęłam puszczać soki... nawet zamknęłam oczy na chwilę...
A jednak to jest zajebiste... ale moment... zaraz ktoś wejdzie... otworzyłam oczy..
I kurwa... stał Robert... tak jak wtedy z policjantem, ale teraz wiedziałam, że jest...
Nie wiedziałam, ale zagryzałam właśnie palec i musiało to wyglądać pięknie, bo jego rozmarzone oczy płonęły pożądaniem.,..


Mariusz nawet nie zareagował, zresztą stał trochę bokiem...
Specjalnie zrobiłam minę dziewczynki przyłapanej przez kogo... ?
No właśnie, męża ?
Kochanka... ?
Kto teraz był kim... on nim... czy odwrotnie... ?
Do kogo należałam w tej chwili... ?
Kto miał prawo mnie brać. a kto tylko patrzeć ?


Zauważyłam szklankę soku w jego ręku, powoli popił... i nic...
Objęłam głowę Mariusza i pociągnęłam do pocałunku...
Patrzy... to niech... widzi...
Ogólnie była cisza... pewnie wszystkie bawią się u siebie, a, że jest to kawałek od nas, to luzik... w razie czego on stoi najbliżej...
A mój ukochany mąż... wyciągnął telefon...
Nie lubiłam ich, ale teraz już tak...


- Zarżniesz mnie ?
Dotknęłam jego wypukłość...
- Marzę o tym...
Jednym ruchem ściągnął rajstopy z majtkami do kolan, objął za tyłek, podniósł i przekręcił się w stronę stołu...
Wtedy najprawdopodobniej zobaczył Roberta...
Już rozpinał spodnie, ja podniosłam nogi i rozszerzyłam tyle, na ile pozwalały rajstopy...
Ale w moment jego wejścia musiałam krzyknąć...
- O Jezu...
- Chcesz tego ?
- Tak, tak... boli i chcę jak najmocniej...
Wygięłam się do tyłu, objęłam jego głowę i prawie wyszarpałam pocałunek...
On wchodził tak głęboko, że oddechu wystarczyło tylko na chwilę...
- Dobrze mi... powiedziałam dość głośno...


Wróciłam ze spojrzeniem do niego... niech mnie nagra, będzie miał na chwilę samotności w biurze...
Uśmiechnęłam się... wyciągnęłam rękę do niego... podszedł i ... pocałował ją...
Boże, kochany mój...
A ten mnie rypał... głęboko... soki już dawno puściły... latałam po stole w rytm jego uderzeń...



- Przyjmiesz moją spermę ciężarna suczko ?
- Tak, do środka... teraz jestem twoja...
Wcisnął i zwolnił... poczułam... nie ciepło... tylko uderzenie w macicę... już się powiększa... już czuje... już zaczyna żyć własnym życiem... to znaczy kurewstwem...


Nie czułam seksu, tylko praca i załatwianie, ale wystarczy dotknąć strunę, a gitara już gra...
- Kurwa jak dobrze... uwielbiam cię pierdolić, a szczególnie jak twój mąż patrzy...
- Ja też lubię... cieszę się jego poniżeniem... zobacz jak tam stoi...
Obydwoje spojrzeliśmy się w jego stronę... a on... jakby zaczerwienił się...


- Ma mi wylizać twoja żona... ?
Nie odpowiedział... a ja już nie patrzyłam...
- Zlałem się w twoją pizdę i teraz jesteś moją kurwą... rób, co do ciebie należy...
Ześlizgnęłam się bez słowa... ma rację,.. daję przy mężu, teraz mój kochanek jest moim Panem... naznaczył mnie swoją spermą... oddam się całkowicie...
- Zobacz mój mężu do czego mnie zmusza... o przepraszam... sama chciałam...


Jezu... nie poznaję się, to znaczy wiem dokładnie co się dzieje ze mną... ale żeby tak się oddać.. ?
Dawno nie czułam takiej uległości... obudził ją smarkacz... a może to wina Roberta... ?
Dla niego i przez niego... kocham to i nienawidzę...
Lizałam jaja mokre od spermy, ta dodatkowo wyciekała ze mnie na podłogę...
Tyłek był tak wypięty, żałowałam, że nie ma następnego kutasa... nadziałabym się z wielkim podnieceniem...
Bo tak, płonęłam, a nawet nie zbliżyłam się do orgazmu...


Łapczywie nie zostawiałam żadnej kropli... schodząc coraz niżej... co niestety wykorzystał...
Podniósł nogę na stół i przesunął głowę ręką...
- Tylko dobrze mi wyliż kurewko... twój mąż patrzy... Robert, jak chcesz to sobie zwal, ona chętnie przyjmie następną porcję...
Przekręciłam się na podłodze... chciałam zobaczyć jak się patrzy...
A on płonął, tak jak ja... nie wyciągnął, nie walił... nie odzywał się...
Ale spojrzał się mi w oczy...


Wiem już, zostawia to na wieczór... wtedy mnie posiądzie...
- Możliwe, że jeszcze raz się zleję... postaraj się suko bardziej... powiedział Mariusz...
- Zaraz mogą dzieci zejść... powiedział Robert...
- Masz rację... nie ucieknie, mogę przecież rżnąć ją kiedy tylko chcę... prawda ?


Nie było odzewu, ale może tylko kiwnął głową...
Podniosłam się... a on objął mnie za tyłek, mocno przyciągnął... i zaczął całować...
Uwielbiam jak faceci to robią...
Wiem, że stałam do Roberta tyłem, że widział moją dupkę ściskaną przez dłonie kochanka...
Przez mocne i silne dłonie... które rozszerzały ją... i pokazywały mokrą pizdę ze śladami jego spermy...
Wiem, robił to celowo... specjalnie go upokarzał... wykorzystując mnie, jego żonę...
Pokazywał mu swoje dzieło... teraz swoją własność... którą naznaczył...


Skończył...
Sukienka opadła, poprawiłam piersi... i chciałam chwycić papier kuchenny...
- Niech on to zrobi...
O cholera... menda do kwadratu...
- Chcesz posprzątać po swojej żonie, prawda... ?
Robert bez słowa wziął ode mnie rolkę, nachylił się i wytarł podłogę...
Patrzyłam z politowaniem, ale jakby nie chciał, to by nie robił...
- Ją też wytrzesz ?
Ja pierdzielę, tego jest za dużo... ale jego oczy nadal wyrażały podniecenie...
Podszedł, urwał papier i wsadził rękę pod sukienkę...
Gdy mnie dotknął poczułam od razu strzał... a ten diabeł zaczął drażnić się ze mną... przysuwał twarz do mojej, jakby do pocałunku, a potem się odsuwał... wkurzył mnie...
Tak go chciałam, tak byłam podniecona jego dotykiem... a on wcale nie chciał...
Już ja mu dam wieczorem... !!!


Wróciłam z łazienki, mycie się było bardzo przyjemne...
- O czym chciałaś rozmawiać Karolinko ?
Wzięłam go za rękę i zaciągnęłam do salonu.
Tam nakreśliłam sprawę, mój pomysł... a on tylko zapytał się, ile ma dać...?
- Może turnee po Europie na to pójdzie, chociaż część... ?
- Masz rację, ile jest na koncie ?
- Koło miliona i dobrze pracuje, zresztą fundacja będzie działać na tej samej zasadzie, tylko odsetki będą wydawane, a nie kapitał...
- Ok, zobaczymy ile Vivene wyciśnie i policzymy wszystko razem, jak wrócę, może być ?
- Oczywiście.


Usiadłam się na niego, objęłam głowę do pocałunku... on położył dłonie na tyłku...
Klepnął... a ja docisnęłam cipkę do jego krocza...
- Nie musisz mi dziękować i tak dałbym ci te pieniądze..
- Czy mi kiedykolwiek chodziło o kasę ?
- Bywało... pamiętam tych cholernych wydawców...
- To tylko środek do celu... i zobacz, gdzie jesteśmy... ?
- Może i masz rację...
- Dzisiaj my kierujemy swoim losem... a nie oni...


Pocałowałam go mocno... i mocno docisnęłam...
Cholera, bierze mnie... chciałabym dostać chociaż malutki...
- Karolinko, czas się już przygotować...


Otrzeźwiałam natychmiast... to był Robert...
- A co macie ?
- Goście, taki tam znajomy z żoną, na karty przychodzą... dodał...
Puściłam oczko, zrozumie...


- Ok, zawinę się, było super, dzięki Robert, wiesz, że tylko się popisuję... nie bierz tego do siebie...
- Wiem... i... dzięki...


Wyszedł, a gdy Robert wrócił od razu rzuciłam się do przytulenia...
- Mogłabym przeprosić... gdybyś chciał... ?
- Nie... dostaniesz podziękowania... to było jak zwykle ekstra...
- Poważnie... ?
- Wiem, że dodawał sobie... ale jako gra... było idealnie... przy nim nie muszę się kryć, wstydzić, ani czuć zażenowania... ponadto, uwielbiam patrzeć jak stoisz w rajstopach i facet grzebie ci w majtkach.
- Ale ja nie grałam...
- To też wiem, dlatego uwielbiam cię ponad wszystko... i zezwalam na ... wszystko...


Pocałowałam go... i powiedzcie, jak go nie kochać... ?
Zjedliśmy obiad z dziećmi, pobawiliśmy się, a na dwie godzinki przed gośćmi zniknęłam w łazience...
Muszę mieć tyle czasu, by przygotować się na każdą ewentualność...
Robert zachodził, ale nie chciał seksu, nawet dotknięcia go...
Wiem, noc jest nasza...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Na 20 byli. Facet grubszy, ale nie aż tak, ona raczej wyszczekana blondi... tyle, że jej wzrok był totalnie zgaszony.
Po 30 minutach wiedziałam, że ona już go nie chce, że robi to dla świętego spokoju, a to, że obca kobieta ma się nim zająć, to było i tak ponad jej siły...
Pokazywała to odzywkami, tonem głosu i spojrzeniem...
Wiem o co jej chodzi, też mogłabym oczy wydrapać obcej babie, ale mi zależy, a jej już nie... a mimo wszystko tak się zachowuje.
Mam ją serdecznie i głęboko... liczy dziś się tylko on i mój Robert.
Facet bardzo przyjemny, miły i kulturalny, speszony, ale... podoba mi się... nie będzie nic na siłę...


Po godzinie, gdy opadły już emocje, zaczęłam tematycznie haczyć rozmową... czas najwyższy...
- Od jak dawna ci nie staje ?
Cisza jaka nastąpiła była co najmniej dziwna...
- Mówiłem ci, ona jest niemożliwa...
- Robercie, nie pesz gości...
Od dwóch lat... syknęła jego żona...
Ale suka, zamiast sama się czegoś nauczyć oddaje chłopa obcej kobiecie...
- I co, nie nie poradziłaś na to ?
- A co ja mogę, to jemu nie staje...


Zaczęłam się tak śmiać, że aż Robert zrobił oczy...
A co tam, głupia pinda nie będzie w moim domu mnie obrażać...
- To zawsze jest wina kobiety... małżeństwo jest tańcem dwojga, jest zespoleniem dwóch światów w jeden, jeśli jeden choruje, to dlatego, że d**gi chce, aby chorował... albo sobie z tym nie radzi...


Zrobiła takie oczy, on i nawet Robert...
- Mówiłem... jest jedyna w swoim rodzaju...
Wstałam, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do sypialni...
- Na nas już czas...


On tylko ostatni raz spojrzał się w stronę swojej żony... oj... są problemy...
- Tam jest łazienka, umyj się porządnie... albo nie... idziemy razem...
Wolałam sama to zrobić, musi być czysty wszędzie, bo mam ochotę na eksperyment...
Rozbierał się zbyt wolno... wstydził się biedak... więc pierwsza stanęłam przed nim tylko w majteczkach...
Może szok nagości coś zdziała... ?


Spojrzał się najpierw na piersi, które jeszcze dość falowały... potem w oczy...
- Przepraszam... ja nigdy nie...
- Nigdy nie przepraszaj za swoje pragnienia... jeśli musisz kogoś przeprosić, to zmień tego kogoś...
Uśmiechnął się...
- Fajna jesteś...
Zdjął slipy... taki akurat, w sam raz do połknięcia i wygolony...
- Chodź...


Zaczęłam delikatnie go dotykać, namydliłam dłonie i ruszyłam od klatki...
- Pocałujesz mnie najpierw, czy chcesz je dotknąć... ?
- Dotknę je i pocałuję...
- I to rozumiem... świat należy do odważnych...
- To ostatnia deska ratunku, widziałaś, odejdzie ode mnie... jeśli się nie postaram...


Oj biedaku, ona i tak odejdzie, a ty będziesz albo samotny, albo znajdziesz babkę dla siebie...
Ale nie powiem mu tego... nie moje to zadanie...
Zaczęliśmy się całować, a jego dłonie na moich piersiach masowały mój umysł...
Szłam już w swoją stronę... z Mariuszem przecież nie miałam orgazmu, a bardzo chcę...


Objął mnie, a ja podniosłam nogę na jego biodro i cipka wcisnęła się na jego kutasa...
Docisnął tyłek ręką...
I nic... gdyby stał już byłabym w odlocie... ciepła woda, bliskość obcego ciała... nowego kutasa i nowych ust... tak tego mi trzeba...
Zaraz zabawimy się...
Opuściłam nogę, on również mnie puścił... klęknęłam i połknęłam go...


Takie lubię najbardziej, wiszące, leżące, bez życia... takie, które przy dotyku języka wracają z podróży... do celu... aby dać nektar życia...
Jego nie wracał...
- Zrób z moją głową to, co powinieneś...
Położył od razu dwie dłonie... i wcisnął...
Mocno... jak kurwę...
Pewnie swoją żonę tak nie traktował... nie śmiał, albo mu nie pozwalała...
Brałam po jaja, nawet lizałam... i nic... leżał, to znaczy wisiał, chociaż czułam jak chciał go wskrzesić...


Przesunęłam palec na tyłek... i nastąpił mały ruch...
Jego oddech się zmienił... i jeszcze bardziej wcisnął głowę...
To i ja wcisnęłam...
I drgnął...


Odpuściłam i jeszcze bardziej się zniżyłam... dojdę tam językiem i zobaczymy...
Od razu rozszerzył nogi... dał dostęp... i zaczął jęczeć...
- O kurwa...
- I jak tam... ?
- Widziałem to na filmach... ale nie śmiałem...
- Paniusia nie jest od tego ?
- Daj spokój...


A jednak miałam rację... leniwa szmata.
Teraz już sobie go przesunęłam i normalnie poszło lizanie tyłka...
- Na pewno tego chcesz ?
- Jestem w tym mistrzynią...
- Cholera, staje mi...
Dotknęłam... e... daleko mu do stania... ale przecież najważniejsza jest głowa...
Lizałam sam środek... wciskałam... język, ale najbardziej jęczał przy włożonym palcu...


I wtedy wpadł mi szatański pomysł...
On może być ukrytym, ale bardzo wrażliwym bi...
- Idziemy na łóżko...
Wytarł mnie, opadł mu wyraźnie, nie był zadowolony, ale nie wiedział, co go czeka...


Otworzyłam moje sekretne pudełko od butów i wyciągnęłam najnowszy nabytek, ten od ostatniego spotkania w hotelu z Renią...
- Co robisz ?
- Zabawimy się po mojemu...
- Ale ?
- Zaufaj mi... jeszcze dziś się zlejesz...


Kazałam mu położyć się na wznak, podnieść nogi, nasmarowałam mu środek żelem, potem mojego przyjaciela i przyłożyłam...
I co... jeszcze nie wszedł, a jemu już zaczął stawać...
- Nie wierzę... naprawdę to zrobisz ?
- Biedaku, nie wiesz co cię podnieca... pokażę ci...
Chwyciłam za rączkę i nacisnęłam...
Delikatnie... to będzie jego pierwszy raz... a maszyna dość spora...
Dla niego, ja tam przyjęłabym z wielką przyjemnością... ale to ja...


Wszedł... aż jęknął... oczy miał przestraszone...
- Boli ?
- Nie... ale jest cholernie dziwnie...
- Poczekaj aż dojdzie tam gdzie ma...
- To znaczy ?
- Do twojego guziczka...
- Jakiego ?
- O takiego...
I pokazałam mu łechtaczkę... którą zaczęłam sobie drażnić... mimo wszystko zaczęło mnie to brać...
- Masz taki sam tylko w środku...


Maszyna wchodziła coraz lżej... coraz szybciej i głębiej...
Za każdym razem jego kutas podskakiwał...
Nachyliłam się i wzięłam do buzi... cały czas gwałcąc jego środek...
Ruszył biodrami... a jednak... bi... i to całkowicie...
Coraz szybciej, mocniej... zaczęłam być brutalna... a jego ręka na mojej głowie pokazywała w jakim jest stanie...


Podobało mi się to, byłam teraz mężczyzną... i chodź, było to dziwne, jego twardniejący kutas wynagradzał to...
Jęczał, sapał, prawie szalał... całe jego ciało chodziło...
Już nie kontrolował się... a ta oznacza jedno... zbliża się...
Jeszcze kilka ruchów... jeszcze troszkę głębiej...
Poczułam jak strzela... to znaczy... jak troszkę leci... niedużo... kutas i tak miękki... ale udało się...


- Jezu... kobieto... zlałem się... i kurwa jestem w niebie...
Ciągnęłam do końca... niech ma przyjemność...
Potem wyciągnęłam i nachyliłam się do pocałunku... wiecie, że lubię...
Pocałował... leżałam na nim, on mnie obejmował i całował...
- I co, udało się...
- Jesteś mistrzynią świata... Robert ani jednym słowem nie skłamał...
- My nie kłamiemy...
- Dziękuję ci jak cholera... jestem na każde twoje zawołanie, obojętnie czego będzie tyczyć...
- Nie ma potrzeby... zrobiłam to dla męża, dla ciebie i dla siebie...
- A może teraz ja ciebie zadowolę ?
- Nie, mój mąż czeka już cały dzień... ta noc należy do niego...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Gdy wychodziliśmy jego uśmiech tak ją wkurwił, że nawet nie musiał nic mówić...
Ubrali się w 5 minut, podziękował Robertowi, coś poszło na ucho... i poszli...
- Wiedziałem, że go załatwisz..
- Oporny gość, ona nie da rady, zobaczysz, że się rozstaną...
- Szkoda, fajny kumpel, od wielu lat...
Chciałam go zapytać o to na ucho... ale, jak nie mówi, to tak chce...


Do łóżka szłam z wielką ochota... na całą noc... to znaczy, tak myślałam... bo on po zlaniu chciał iść spać...
- Poważnie, nie chcesz mocniej mnie wyrypać... możesz wszędzie... na każdy sposób...
- Wystarczasz mi kochanie swoją obecnością... to świadomość mnie najbardziej zadowala...


Hm... nie złapałam za bardzo... ale gdy on spał, to pod Mariusza pojechałam dwa razy...
I prawie chciałam przeprosić...
Byłam zła i zadowolona... i nie wiem, jak będzie między nami...

*******

Po tygodniu zadzwonił prokurator, dobrze, że rano, byłam sama...
- Pani Karolino...
- Tak Andrzejku ?
Lubię zdrabniać, od razu jesteśmy bliżej...
- Jest sprawa, trochę delikatna... i proszę nie gniewaj się...
- Dajesz, jesteśmy dorośli...
- Naczelnik skarbówki chciałby...
- Kiedy ?
- Jezu, ty tak od razu ?
- Dokładnie wiem, czego mężczyźni ode mnie chcą , a że lubię, to macie szczęście...
- To mój kumpel, więc wspomniałem mu nasze spotkanie i co zrobiłaś... i też tego chce...
- Tylko obciągnięcia ?
- Tak, chce zlać ci się do buzi... jego... wiesz...
- A sprawa ?
- Oj, to jest wredny facet... wycycka go do ostatniej złotówki, po wyjściu z więzienia będzie wrakiem i biedakiem... prawie żal mi go...
- A mi nie... umów spotkanie, jak najszybciej...
- Dobrze i dziękuję...



A Robert się bał... o mnie... śmieszne... ilu już ludzi trzymam za jaja... a dopiero się rozkręcam...
W tygodniu przyszedł sms z terminem i adresem...
Pojechałam...
No obrzeżach parku stał tylko jeden samochód... Skoda... to on...
Wsiadłam...
- Karolina... to ty ?
- Tak... mam mało czasu... zaczynaj...
Ok... bez buzi i innej kultury...


Rozpiął spodnie i wyciągnął...
Duży...
E... już polubiłam małe...
Gdy tylko dotknęłam go ustani, od razu wcisnął głowę jak najbardziej mógł...
Było ciężko, bo nie spodziewałam się tego... widać, jest brutalem również w życiu...
Nawet zakrztusiłam się, a cham od razu skomentował...
- Jak za duży to powiedz...


Kurwa... duży... chłopie nie masz pojęcia, co to jest duży kutas... albo pięć...
Zresztą wcale nie puszczał głowy, więc jak miałam powiedzieć... ?
Trzeba się postarać i koniec...


Nie będę wiele mówić... jego ruch ręką w dół... mój do góry... i znowu dociśnięcie...
Ślina ciekła, bo twardniał bardzo szybko... i równie szybko wciskał, i jęczał...
Strzelił po pięciu minutach... i postarał się jak najgłębiej...
Cholera... uduszę się, ale nie pokażę, że nie pasuje mi...


- Jesteś zajebista, żadna jeszcze tak długo nie wytrzymała... Andrzej dobrze cię wyszkolił...
Akurat, Andrzej... sama się wyszkoliłam, ale najwidoczniej męskie rozmowy są dalekie od prawdy...
Pokazałam mu jak połykam...
- Jesteś tego warta... sprawa załatwiona, facet już jest nikim... zrobimy to, co ty... połkniemy go i zniknie... na razie mała...


Wyszłam, a on odjechał...
Ok... dzisiaj... tu i teraz naprawdę poczułam się jak zwykła kurwa...
Nie było to miłe... lubię być kurwą, ale luksusową... do podziwiania... i pieszczenia... do dawania rozkoszy... ale w wyrafinowany sposób...
Prostak, zawsze zostanie prostakiem...
I następny sekret przed Robertem... cholera... ile jeszcze ich będzie... ?
Powoli przestaję być zadowolona z tej całej sprawy... i jej załatwiania... mam nadzieję, że to był już ostatni jej akt...

******

Mariusz za dwa tygodnie jedzie do Francji.
Vivene przysłała umowę na ponad 180 tysięcy sprzedanych egzemplarzy we wszystkich krajach... co po 4 euro na czysto da prawie 3 miliony... cholera... znowu się uśmiecham...
Wojtek zrobi, powiedzmy na 5 % prawie 150 tysięcy miesięcznie... i jeszcze nasze...
Damy radę. Trzeba działać...


Następny telefon do urzędu, do moich dwóch kochanków, grubasa i tego, co mocno bił...
- Szukam lokalu na działalność charytatywną, coś w rodzaju hotelu dla samotnych matek, może być do remontu.
- Pogadamy z prezydentem i działem lokalowym...
- Mam fundację i chcę to robić...
- Karolinko, dla ciebie wszystko...


Pod koniec tygodnia już była wstępna decyzja...
- Mamy stary hotel robotniczy, stoi pusty, jak załatwisz papiery jest twój.
- Już załatwiam...


Następny telefon do prawników...
Dosłownie dwa zdania i szybka odpowiedź...
- Działamy i załatwiamy...


Wieczorem leżałam z Robertem w łóżku i zaczęłam sama się śmiać...
- Jak ci kochany mijają dni ?
- A spokojnie, dziękuję... a ty, co się śmiejesz... ?
- Jak mu powiedziałam co udało mi się załatwić... to zdębiał... a przecież nie mogłam powiedzieć wszystkiego...
- Niemożliwe...
- Niemożliwe to moje d**gie imię...
- Cholera, to prawda...
- Twoi znajomi po wpłacali już ładne kwoty, dziękuję tobie, bo wszystkim byłoby ciężko...
Nachyliłam się i zaczęłam ciągnąć...


Teraz on zaczął się śmiać...
- Już to widzę...
- Ciebie to śmieszy, ale nie wiesz, jak i co musiałam zrobić, aby wydać pierwszą książkę Mariusza...
- Miałaś mi kiedyś opowiedzieć...
- Tak, kiedyś...


Przypomniał mi się brutal ze skarbówki... tak, on by się nadawał do starych czasów, o których muszę zapomnieć...
Jesteśmy w zupełnie innym miejscu, w innym świecie...
Dokończyłam z połykiem, przytulił mnie i zasnął...
Chciałam pojechać pod kogoś... ale straciłam wenę... myślę o kobietach i ich dzieciach, które wyrwiemy z łap oprawców... a jak będą się rzucać... to przyjedzie Jurgen...
Zajebiście... bez ostrego seksu, a jednak zasnęłam szczęśliwa.

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...