Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Chwila ciszy...
- O tak, było... teraz wiem, że jestem niemożliwa, tylko muszę trochę poćwiczyć kondycję... może razem będziemy ?
- Kochanie, jak trenuję już z 7 lat...
- Ale ty mogłeś dawać z siebie wszystko przez 10 godzin, ja ledwo dwie...
- Nie ma sprawy, siłownia jest w domu, pokażę ci jak zacząć robić formę... najlepiej od biegania...
- Ok, ale teraz sobie jeszcze poleżę...
- Nie przeszkadzaj sobie...


I znowu zacząłem się śmiać...
- Niech tylko dojdę do siebie...
- O tak, dojdź i to wielokrotnie...
- Kocham cię...
- Śpij kobieto, ja będę nas pakować, jutro wracamy...


Zasnęła, spakowałem walizki i torby, oraz umówiłem się z chłopakami na pożegnanie...
Po 16 tej... ostatnie uściski z Mahmedem... ostatnie śmiechy, bo wiedział od Jurgena, że wynosił ją nieprzytomną od Maxima...
- Ale chociaż żyje ?
Znowu śmiechy...
- Ledwo, śpi już kolejne godziny... ale jest ok...
- Takiej kobiety, to jeszcze nie znaliśmy...
- Dlatego tak się cieszę, że to moja kobieta...
- Nie do końca twoja...
- O nie, to że inni ją pierdolą jest bez znaczenia, w środku jest tylko moja..
- Jak tak mówisz...


Zadzwonię, gdy Francuzi oglądną zakład, musimy wybudować czwartą halę, zajmę się...
- Nie będzie problemów... ?
- Myślę, że nie, chociaż znowu zmienia się władza i następni będą chcieli się nażreć naszej forsy...
- Jak co... przyjedziemy...
- A Jurgena nie ma ?
- Ma problemy zdrowotne w rodzinie...
- Ok
- Kasa zawsze wystarcza... dokończyłem...
- No to trzymaj się chłopie i jedź bezpiecznie...
- Na razie..


Wieczorem jeszcze puściłem jej film, bo chciała... na końcówce sama się śmiała z siebie, że nie rusza ręką, ani nogą, a czarni używają jej ciała...
- Mówiłam ci, że mnie gwałcili...
- Mąż zapłacił, ty wybrałaś ... i mówisz, że gwałcili... ciekawe...
- Nie drażnij się ze mną... to się już nie powtórzy...
- Wiem, w tym roku nie, ale za rok są następne zawody i wrócimy...


I tak jej nie wierzę... nie powtórzy... ?
Akurat, sama zobaczyła na co ją stać, obsłużyła pięciu wielkich jebaków... we wszystkie otwory, brali ją w dupę jakby była specjalnie dla nich...
I co, nawet nie jęczała... to znaczy jęczała, ale z zadowolenia...
Zadbamy o jej kondycję, pobiega, wzmocni organizm, może nawet wezmę ja na rower, a potem zorganizujemy kilka orgietek i zobaczymy jak się będzie zachowywać...
Naoliwimy maszynę i puścimy w ruch...


Nic w nocy nie było, niech odpocznie... droga do domu jest długa.
Rano udało się jej zejść, ale szła jak zdjęta z krzyża..
Uśmiechałem się pod nosem, a ona warczała...
- Pamiętaj śmieje się ostatni...
- Dobrze, będę pamiętać... ale choć się wyprostuj...
- Ostatnie twoje słowo... pamiętaj...


Gdy jechaliśmy było i fajnie, i przyjemnie...
Śmiech do końca mnie trzymał, bo gdy się zatrzymywaliśmy na toaletę, to musiałem ją prawie zanosić...
Połowę drogi spała, a ja dzwoniłem do domu, że wracamy.
Z dziećmi wszystko w porządku... tyle, że tęsknią... miło...
Zajechaliśmy wieczorem... udało się jej wejść i nie pokazywać swojego stanu.
Myślę, że nikt niczego nie zauważył...
I tak minął następny dzień... rano będzie już dobrze...



******************************


Karolina


Wiedziałam, że nabija się ze mnie, ale były momenty lekkiego zawahania... może jednak przesadziłam... ?
Ale nie po to zapłacił za pięciu, abym z tego nie skorzystała i on to przewidział...
Podpuścił mnie, bo chciał zobaczyć na co mnie stać...
A mnie stać na wszystko, jestem kurwą przez duże K.
Trochę zmartwiła mnie kondycja, ale pięciu naraz, trzech we wszystkich dziurach i orgazm jeden za d**gim... to jestem ciekawa, jak Anka by to przeszła.


Wiem jedno, ci murzyni zmienili moje zapotrzebowanie i wyobraźnię seksu, mogę dużo i jeszcze więcej... zawsze i z każdym.
To, że ciężko mi się chodzi to kwestia orgazmów, puściłam wyobraźnię i ich wielkie kutasy załatwiły sprawę...
Zresztą chciałam dostać jak najwięcej, wziąć z tej orgii wszystko, zapłacone to moje...
Kiedy to się powtórzy ?
Za rok ?
Ok, do tego czasu wykorzystam każdą okazję, mogę dawać i chcę... a mój mąż pozwoli mi na wszystko...


Po powrocie odpoczęłam i dzięki nasiadówkom z rumianku po dwóch dniach byłam jak nowa...
Oczywiście przyjechał Mariusz, młody oraz Anka.
Jeszcze im nie dałam, niech zatęsknią, a Anka to zwariowała...


- Jak to pięciu ?
- Normalnie, wyszli nadzy, ich kutasy były jak moje przedramię, chciałam wybrać, a gość mówi, że są opłaceni...
- I co ?
- Podkusiło mnie... wzięłam wszystkich...
- Jesteś nienormalna... i powiedz, że obsłużyłaś ich po kolei... pięciu...?
- Nie, wzięłam ich naraz... każdy brał co chciał...
- Chwalisz się... nie można kochać się z pięcioma...
- Można, kutas w cipie, dupie, w buzi i dwa do ręki...
- Akurat...


Mam film, pokażę ci i wtedy zamkniesz tę otwarta buzię...
Oglądnęła...
Śmiała się i płakała... trzymała mnie za rękę, a potem przytulała...
- Zazdroszczę ci i bardzo współczuję... dla mnie jesteś królową pierdolenia.
- Dobrze to ujęłaś...
- Bolało ?
- Bolało, szczególnie po wszystkim, nie mogłam chodzić, a brzuch tak mnie bolał i cały środek... widziałaś ich kutasy... że długo nie dam takim dużym kutasom...
- Kłamczucha, dasz i będziesz chcieć więcej... chociaż u nas takich nie ma... Khalid wyjechał do Stanów...
- Masz rację. mogę dużo i wykorzystam to na maksa, mój nie piśnie ani słowa...


- To kiedy ruszamy... ?
- Spokojnie, dojdę do siebie, ale i tak nie ma pośpiechu... mimo wszystko lubię się delektować seksem...
- A tam było jak ?
- Czyste zwierzęce rżnięcie mojego ciała, na koniec nawet nie zwracali uwagi, że nie kontaktuję...
- To trzeba trenować...
- Za rok pojedziesz z nami...
- Nie kuś. chociaż mnie kręcą inne klimaty...
- A co ty myślisz, że tam nie ma takich lokali dla ciebie ?
- A kurczę... masz rację... jesteśmy umówione... pojadę z wami...
- Ok...


- A może zrobimy jakąś imprezę w weekend, już będziesz na chodzie...
- Dostałam okres...
- Też mi problem... zakorkujesz się i dasz w dupę, albo obciągniesz... będę ci pomagać.. chodź... zróbmy... już jestem podniecona...
- Pomyślę, pogadam z Robertem, żeby nie przestraszył się chłop...
- To nie mów, że będziemy dawać... zrobimy to cichaczem...
- My nie mamy tajemnic przed sobą i nigdy nie będziemy mieli...
- Dobrze, dobrze... gołąbeczki...


O dziwo Robert zgodził się od razu, zaproponował swoich kolarzy z żonami, ja dodałam Ankę z mężem i Mariusza, sąsiadka już będzie rodzić, więc odpadła...
Anka zaproponowała pomoc...
- Mam zaufanego kucharza, przyjedzie i wszystko ogarnie... będziemy Paniami imprezy, a on będzie się produkował... a jest dobry w swoim fachu...
- Załatw, niech kupi potrzebne artykuły... a może jeszcze kogoś do obsługi... ?


Przypomniałam sobie służbę u Pierre w jego pałacu... a co tam, nie jesteśmy gorsi..
- Na pewno ma kogoś znajomego... kelnerzy, czy kelnerki ?
- Kelnerzy, są bardziej dyskretni, ale Anka pamiętaj, nic na silę, nie chcę, aby na mieście mówili, co u nas się dzieje...
- Jak zapłacisz odpowiednio to i milczenie kupisz...


Załatwione, dwa dni i jest weekend.
Polecę do fryzjera... oj kusi mnie ta szmata... ale już nie... nie zobaczy mnie więcej...
Poszłam do starej, w tamtej pamiętliwej kamienicy, ale niestety nikogo nie było, a na moje zapytanie o tych dwóch, nie skojarzyła nikogo...
Zresztą mam okres, ale już mnie nosi...
Może bardziej w głowie, ale nosi...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odwaliła mi całą głowę w lokach, zaproponowała i się zgodziłam...
Blond włosy wyglądały szałowo... zobaczymy co powie Robert ?


Jak mnie zobaczył to oszalał...
- Jaka jesteś piękna... gdybym teraz cię zobaczył na ulicy, to zakochałbym się, bez względu na wszystko...
- Ciszę się... a jak mam się ubrać... ?
- A jak chcesz ?
- Wyzywająco... tylko boję się reakcji ich żon...
- A co to cię obchodzi, to zwyczajne kury domowe, nie maja pojęcia jak świat wygląda...
- Masz rację. nie będą mnie obchodzić opinie innych kobiet, ja ubieram się dla mężczyzn... i dla siebie...
- I tak masz się czuć...
- A jak pójdzie opinia w miasto ?
- To ich mężowie wytłumaczą im, że lepiej tego nie robić... przecież rypali cię i będą trzymać twoją stronę...
- A jak będą chcieli jeszcze raz, abym im dała ?
- To daj, ale dyskretnie, niech nie wybuchnie niepotrzebna afera... ale, czy ty nie masz czasami okresu ?
- Mam, i co z tego, mogę obciągać i dawać w dupę, co lubię... najbardziej...


- O cholera, już mi stoi... może mi teraz dasz... ?
- O nie... ty będziesz ostatni, pamiętasz... i to jak będę chciała... podobno, cierpienie najbardziej cię podnieca...
- Tak... jęknął...
- Będę całą imprezę cię kusić tym, że daję wszystkim, tylko nie tobie... zgoda ?
- Naprawdę zaraz mi urwie...
- Poczekasz kochany... poczekasz...


Pocałowałam go i przejechałam ręką po kroczu...
- Jestem Hotką, a ty moim rogaczem... i taka jest twoja rola... masz cierpieć...
Odszedł z taki wzrokiem, że prawie zrobiło mi się go żal...
Ale tak musi być, to jest cierpienie dla niego, z miłości...


Już chodzę na swoich obrotach, chociaż okres mam mocny, musieli mocno obić mi macicę... ale do soboty powinno zwolnić...
Włożę tampon, najwyżej zmienię w trakcie...
Świadomość imprezy, obcych kobiet i moich napalonych samców, którzy tylko będą szukać okazji, aby mnie zerżnąć...
I moja władza nad nimi... granie na ich uczuciach i ich podnieceniu... będę znowu aktorką... która zagra kilka aktów następnej sztuki...


Muszę się podrapać, bo swędzi... trochę włoski urosły, też mi się podoba... zostawię... i tak, tylko dziury ich interesują...
Anka dostała prośbę o kurewską bluzeczkę, ale elegancką... nie mogę być wulgarna...


Jutro sobota, a ja już się chcę pierdolić...
We wtorek byłam nieprzytomna, a w piątek jestem jak nowa...


Wieczorem zaczęłam...
- Robert ?
- Tak, kochanie... ?
- Wiesz, że cię kocham nad życie...
- Wiem...
- To ci obciągnę, nie mogę mieć świadomości, że będziesz się męczyć, a ja bawić, jutro...
- Dziękuję ci bardzo, ale już pogodziłem się z tą myślą i jest mi dobrze... uwielbiam cię i poczekam... a cierpienie może być nawet przyjemne...
- Jesteś teraz niemożliwy...
- Uczę się od mistrzyni... i jest mi naprawdę dobrze...
- Kłamiesz...
- Kochanie, nie mam już takich wymagań jak w młodości, naprawdę jest dobrze... cały czas mam motyle w brzuchu i chcę to przeciągnąć jak najdłużej...
- To ja ci zaserwuję naprawdę ucztę...
- Liczę na to...


Ale jestem teraz wściekła, nie chce porządnego obciągnięcia z połykiem...
Mojego... !!!
Zasnęłam odwrócona plecami... jak chce, to niech czeka...


Jest wielka sobota.
O 12 przyjechał kucharz i dwóch kelnerów, e... tacy zwyczajni wszyscy, a może to i dobrze...
O 16 Anka przywiozła bluzeczkę...
- Ubierzesz tę jasną spódniczkę przed kolano i tę bluzkę...
Patrzę,.. łososiowa... i dość mocno przeźroczysta...
- Na pewno ?
- Tak chciałaś, nie marudź, ubieraj...
Stanęłam przed lustrem... cholera, wszystko widać...
- Anka... !!!


- Co, wyglądasz zajebiście, a twoje cyce są niemożliwe... wszyscy padną...
- Ale nie o to chodzi...
- Właśnie, że o to...
- To teraz uważaj, mam komplet do tego koloru...


Poszłam do sejfu i wyciągnęłam perły...
- Założysz mi Aniu...
- O... podobny kolor, kupiłaś tam ?
- Tak, są stamtąd...
- Ładne, dużo dałaś... też mam takie w sklepie...
- Aniu, takich nie masz...
- Karolcia, takie są w każdym sklepie z ciuchami...
- Aniu, takich nie ma w sklepach z ciuchami...
- Gadasz, to skąd je masz... ?
- Dostałam na bardzo eleganckiej kolacji w prezencie od Roberta i Mahmeda...
- Co to znaczy ?
- Oni kupili je u jubilera...
- Powiedz, że to oryginalne perły ?
- Tak, mam certyfikaty...
- Takie duże... !!! Ile kosztowały ?
- 20...
- 20 tysięcy ?
- Euro...


Odwróciła się i ugryzła swoją dłoń...
- O ja pierdolę...
- Aniu...
- Nienawidzę cię... wszystko ci się układa... jesteś w czepku urodzona... kurwa !!!
- Mogę ci czasami pożyczyć...
- Odczep się, mam pożyczyć i siedzieć w domu... kupię u siebie...
- Ja też je ubieram w domu... a zresztą mogę zdjąć...
- Ok, koniec tego, już się uspokajam... odwróć się, ubieramy i koniec tematu... cholera !!!
- Coś się stało ?
- Nie nic... spoko...


- I co, mam tak chodzić do wieczora... ?
- Do roboty masz ludzi, jesteś Panią i tak się zachowuj...


Poszłam do łazienki poprawić włosy, upudrować nosek... cholera... dobrze wyglądam.
Poprawiłam korek, naciągnęłam pończoszki, najgorzej będzie jak brodawki mi staną od seksu, a staną na pewno...
Poszłam do Roberta...
- Kochanie... czy mogę tak dzisiaj wyglądać... ?
Jego spojrzenie znad dokumentów było powolne... dopijał kawę...
I wylał...
- Cholera... !!!
Zaczął czyścić je... ale zaraz rzucił na biurko...
- O ja... czekaj...
Podszedł... oglądnął... obróciłam się... a on mnie objął i pocałował...
- Wyglądasz bosko... jesteś tak piękna i taka zgrabna...
- A bluzeczka...
- Strzał w dziesiątkę...
- Nie za bardzo wyzywająca... ?
- Będą sami swoi...
- Ale tez ich żony...
- To zwykle matki... nie liczą się jako osoby do oceny... zresztą, to moi kumple... a niech gadają, że mam zajebista żonę...
- To ok...
- Wiesz, sam bym dzisiaj chciał cię zerżnąć...
- Nie wiem, czy ci dam, mam wielu adoratorów... a zresztą mam dziś okres...


Zaśmiał się, a ja poszłam do kuchni... trzeba przypilnować to i owo...
Dzieci nocują dziś u niani, moje u mojej, Roberta u ich... bo mimo wszystko piątka to jest trochę kłopotu...


W kuchni nawet się nie spojrzeli, latali od garnków do lodówki...
- Chłopaki radzicie sobie... ?
- W takiej kuchni to przyjemność, nie tylko wielka, ale i wszystko pod ręką... jest Pani dobrą gospodynią...
I wtedy się spojrzeli...
I zawiesili się... wiadomo... na dłużej niż trzeba...
- To fajnie, działajcie...


Na 18 był pierwszy Mariusz... spojrzał się od razu na piersi...
- O ja cię... Karolina... !!!
Objął mnie i od razu w ślinę... łapy na tyłek... jakby kobiety nie miał z rok...
Dobrze, że jeszcze nikogo nie było...więc i nie wyrywałam się od razu...
- Ale wyglądasz... zjawiskowo... kończę powieść o Tobie...jest pikantna i dzieje się w Hiszpanii... może kiedyś tam pojedziemy na plażę... tylko my dwoje... ?
- Mariusz... ciągle marzysz... mam męża i dzieci...
- To co... on pozwoli...
- Prędzej pojedziemy do Francji i Anglii...
- Tak ?


Rzuciłam dwa słowa o siostrze Pierre, że ma wydawnictwo, że przyjedzie i może... ?
A on całował mnie po rękach, a potem po szyi...
Od razu poczułam to co zawsze...
- Dasz mi dzisiaj ?
- Mam okres... mogę obciągnąć...
- A w dupkę ?
- Jak się rozkręcę... może... ale nie ty jeden dziś będziesz miał na mnie ochotę...
- Ale jestem pierwszy... prawda ?
- Każdy kto dziś będzie już mnie miał... więc bardziej po sprawiedliwemu trzeba dzielić... a jak wyglądam... ?
- Tylko chrupać... i to w całości...


Następne pukanie... Anka ze swoim facetem...
Wojtek dostał takie oczy, a Anka zaczęła się śmiać...
- Zobacz, kobiety nie widział... mam mniejsze. ale widziałeś je godzinę temu...
- Przepraszam, widok jest hipnotyzujący...
- Cieszę się...
- To przez zaskoczenie... dlaczego nie powiedziałaś... ?
- Chciałam to zobaczyć... nadal śmiała się Anka... faceci to proste maszyny, jedna wajcha i koniec...


Porwała mnie i poleciałyśmy do salonu...
- Wojtek się urwie koło 21, może poszalejemy razem ?
- Ok, ale będziemy się kryć, nie chcę siary...


Następne dzwonki...
- Ja polecę, ty kręć się w kuchni, nie będzie takiego zaskoku... rzuciła...
Dobry pomysł... tyle, że kucharzowi i kelnerom zaczęły trząść się ręce...
Próbowali patrzeć... i psuli robotę...
- Panowie, macie płacone za pracę, a nie za patrzenie... bo będę musiała sama dokończyć...
Od razu się uspokoili...


Słyszałam jak Anka zachwalała mój ubiór...
- Tylko nie padnijcie jak zobaczycie Panią domu... dziś jest bardzo odważnie ubrana... ale świętuje... ma dziewczyna prawo...
Pokręciłam się jeszcze trochę i wyszłam...
- Witajcie, dla Pań jestem Karolina, a Panowie mnie już znają...
Oni wniebowzięci, a one, jak przypuszczałam, chciały od razu zabić mnie wzrokiem...
Przywitałam się, panowie powściągliwi, tak na wszelki wypadek, a one po chwili już były kupione, bo oczywiście Anka pokazała perły...
Oglądały, przymierzały, wcale się nie bałam, one zadowolone i już było fajnie...


- Wcale ich nie będę nosić, aż strach, ale w domu, czemu nie...
- Masz rację, po co takie drogie... ?
- Wspólnik męża z Niemiec chyba się wygłupił, a mojemu nie wypadało odmówić.. a jak faceci coś kupują to trzeba brać...
Śmiech, poklepywanie...
- Mój tylko o rowerze gada... ile to musi odkładać...
- To namów go na tańszy... może wystarczy na coś małego...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zapraszamy do stołu...
Wszyscy jedli, zachwalali potrawy... a ja kombinowałam, jak to zrobić... ?
Mało ludzi, trzeba będzie je spić... i wtedy jakoś się uda...


Podeszłam do rowerzystów...
- Zadbajcie o żony z drinkami, ale sami nie pijcie za dużo... bo potrzebuję waszej spermy w sobie... ok... ?
Wielkie oczy i wielkie uśmiechy...
Czas zacząć imprezę...


- Mariusz wymykamy się... ale osobno... idę do toalety, ale za nią jest gabinet Roberta... tam będę za minutę... stoi ci ?
- Od wejścia... zresztą, wszystkim stoją...
Obeszłam, wzięłam swoją szklaneczkę... i do łazienki...
Idąc liczyłam do 60... a każda cyfra podbijała moje podniecenia, zaczęłam się trząść z emocji... w domu pełnym ludzi będę dawać dupy kochankowi za ścianą.. w gabinecie męża...
W łazience wyjęłam korek, sprawdziłam czystość, nasmarowałam żelem... i wymknęłam się...
Wszedł za mną dosłownie w 5 sekund...


Od razu zaczął całować...
- Wyciągaj go...
Odwróciłam się i oparłam o blat biurka...
Podciągnął spódniczkę... jednym ruchem ściągnął do kolan majtki, trzasnął w tyłek, dotknął dziurki i wsadził...
- Pierwszy raz powoli...
Wszedł szybko...
- Oj ty... !!!
- Jak dajesz to dajesz... wypnij się kurewko...
Wypięłam...


Plask, plask... już po trzech ruchach się ułożył... korek to korek...
Następne razy na tyłek...
I jazda... kurwa... jak ja to uwielbiam...
Dupa aż grzała się od jego szybkości... ładował, a piersi latały w swój rytm...
Odwróciłam głowę... widzieć faceta jebiącego twoją dupę to piękny widok... czuję każde jego wejście, każdy uścisk bioder... słyszę każde westchnięcie...
Ugięłam lekko nogi, aby wchodził na jego wysokości...
Położyłam się na blacie, ręce na boki, trzask w tyłek, trzask... o tak... czułam jego mocne dłonie trzymające biodra...
I... zwalniające ruchy bioder... zlewał się w tyłek... i jęczał...


Pomyślałam, czy to dobry pomysł, nie wiem ile spermy tam wejdzie... ?
Pójdę częściej do łazienki...


- O kurwa... tego mi trzeba było... ale masz tyłeczek... jęczał i chwalił...
Wyciągnął i zaczął go całować... a ja poczułam, że muszę szybko do łazienki...
Wyrwałam chusteczkę z pojemnika... Robert miał na biurku, zakorkowałam... ubrałam majtki, odwróciłam się, dostał buzi i już leciałam...


Gdy wróciłam spojrzałam na zegar... 5 minut... zajebiście... nikt w ogóle nie zauważył...
Rozmowy o niczym, dużo o zawodach, komentowali jakie treningi, jaki dobry czas mieli we dwójkę... ich radość i duma...
A ja już się rozgrzałam, cipka zadowolona, tyłeczek jeszcze bardziej, ciepełko się rozchodzi, korek wcisnęłam z powrotem, aby nie było niespodzianek...


- I co, jakoś drętwo... zagadała mnie Anka...
- Aleś skąd... już dałam Mariuszowi... w tyłek...
- Jezu , kiedy... ?
- Pięć minut temu... w gabinecie Roberta...
- A dlaczego w tyłek ?
- Bo mam okres dzisiaj...
- Ale ty jesteś kurwą... jak nie możesz... to jednak możesz...
- Aniu, ja zawsze mogę...
- Poczekam, aż mój pójdzie i też mu dam... po starej znajomości...
- Polewaj dziewczynom, musimy je upić, aby nie podpadło...
- Załatwione...


Poszłam do kuchni...
- I jak Panowie.. ?
- Szefowo jest ok, zaraz podajemy smakołyki i wjedzie tort...
Byłam tak rozbudzona, że nawet im bym dała...
Przechodząc z kuchni do salonu, mamy mały pokoik z boku...
Otworzyłam drzwi, stanęłam za futryną, słyszałam każdą rozmowę i podciągnęłam spódnice...
Przez majtki zaczęłam masować łechtaczkę...
Ale dobrze... jeszcze nie opadło, a teraz zaczęło rosnąc...
Noga na komodę... prawie goła cipa przy drzwiach... jak kelnerzy pójdą to mnie zobaczą...
Dosunęłam tampon i dawaj...


Po całym ciele zaczęło się rozchodzić... muszę tak się rozgrzać, że będzie mnie tak trzymać, że potem wystarczy, że ścisnę uda...pod stołem...
Ojejku... już jest w głowie... włosy mi się podnoszą... takie to jest uczucie...
Ręką z tyłu trzymałam korek, a prawa szalała z łechtaczką...
Dostać, czy nie ?
Dostać, czy nie ?
Idzie... cholera... zatykam sobie buzię, bo zacznę krzyczeć... jest mocny... moje zawsze są silne...
Pilnuję tampon, korek... i buzię... aż skurcz prawie mnie złapał...
Ledwo ściągnęłam nogę z komody... cała zesztywniała...


Ale mnie trzyma... aż nogi mi się trzęsą...
Muszę do łazienki...


A kelnerzy akurat zawołali...
- Uwaga tort jedzie...
Mają wyczucie...
Żeby korek tylko nie wyskoczył... bo ciągle mam skurcze w cipie i tyłku...
Wyszłam za nimi... spojrzenie w lustro... o... sutki aż krzyczą... cholera...
Stanęłam za Robertem, może się uspokoi...
Tort za Ironmana i wspaniałe miejsce...


- Chciałbym coś zakomunikować.. zaczął Robert...
- Dajesz...
Dziewczyny już były wesołe, Anka uśmiechała się do mnie...
- To był mój ostatni Ironman, nie będę już wypluwał sobie flaków dla medalu, zwalniam i to ostro...
- Wygłupiasz się... zakrzyczeli...
- Mam ochotę ten czas poświęcić mojej pięknej żonie... pokaż się Karolinko...
I wypchnął mnie na środek...
- Dla takiej kobiety to warto... zawołali wszyscy mężczyźni...


Oczywiście patrzyli się na piersi i na brodawki...
- Jestem wzruszona...
- Widać... zawołała Anka... i w śmiech...
Tamte były cicho...
- Ja popieram, bo mam ochotę urodzić mojemu mężowi nasze wspólne dziecko...
- Gratulujemy... !!!


Odwróciłam się i pocałowałam Roberta jak mogłam najmocniej...
- Dobrze się bawisz ?... szepnął na ucho...
- Już raz dałam i raz sama się zadowoliłam, nie ma okazji... wymyśl coś...


Rozlano szampana...
- Do dna pijemy...

Przez następną godzinę faceci chodzili kolo mnie jak samce na żerowisku... każdy chciał choć dotknąć... musnąć tyłeczka... a okazji do rżnięcia nie było.
Robert był w swoim temacie sportu... oni patrzyli i każdy czekał...
Gdy siadałam wśród dziewczyn celowo nogi zakładałam tak, że było widać więcej...
Kusiłam, podpuszczałam... i nic...
Gdy czasami chłopaki zagadywali uśmiechałam się... aż nie wytrzymałam...


- Panowie, czekam tyla, aby wam dać... szukajmy okazji...
Aż wściekli się... pewnie, że są z żonami...
Ale powoli one zaczęły bełkotać... śmiały się za głośno i komentowały ostrzej...
- A ty Karolino, to ziółko jesteś co ?
- Jeszcze jakie... wtórowała Anka...
One to były Patrycja i Anita.
Anita była Marka, więc była z nami na zawodach...
- Podobno w Niemczech dała czadu... ciągnęła Anka... ?
- Widziałam ją z jednym Anglikiem jak szła do hotelu...
- To nie to... ale była afera, bo dwóch gości w barze potraktowało mnie jak kurwę z Polski...
- I co ?
- Robert obił im tak gęby, że do dzisiaj nie wiedzą jak wymawia się kurwa...po polsku...
Ale śmiechu było...
- Dziewczyny... do dna jedziemy...


Każda chlapnęła, my z Anką soku, one szoty...
Jeszcze chwila..
- Też bym chciała, aby mój walczył o mnie...
- A jak dał radę dwóm ?
- Robert ćwiczy sztuki walki raz w tygodniu, prawie ich zabił...
- A policja była... ?
- Co ty, jeden telefon i ochroniarze tego wspólnika z Niemiec przyjechali i gnoi wywieźli do portu...


Zaczęły naprawdę głośno się śmiać...
- A po co do portu ?
- Jak to po co... kula w łeb i do kanału...
Jeszcze bardziej się zaśmiały... ale po chwili doszło to do nich... kula w łeb... wspólnicy... ochroniarze... jeden telefon... perły za 20 tyś euro... dla mnie...
Śmiech i lekki strach... u kogo siedzą w gościnie... i niech potem mała myśl, w razie czego zakiełkuje...że nie warto będzie opowiadać za dużo... prawda ?


- Dziewczyny pijemy za zdrowie Pani domu... wtórowali ich mężowie...
Wojtek od Anki był cichy... dużo siedział w telefonie... i przed 21 naprawdę zaczął się zbierać...
Dziewczyny akurat wałkowały Mariusza...
- Karolina, nie wiedziałyśmy, że ty i Mariusz jesteście razem...
Chwilka konsternacji...
- Tak, prowadzimy wspólne interesy... wydałam jego dwie książki...
- I co, jest dobry... ?


Akurat dosiadła się Anka, pożegnała swojego i zaczęła realizować swój plan...
- On jest bardzo dobry, nie tylko w pisaniu książek...
- A w czym jeszcze... poleciało pytanie pijanych kobiet... i ich śmiech...
- Raz mu dałam dupy, a potem obsikaliśmy się nawzajem...
- Ale numer... nigdy bym na to nie wpadła... zawołała Patrycja...
- Nie chcesz na mnie się odlać... młody... ? to była teraz Anita...
- To nie jest dobry pomysł... odpowiedział Mariusz...
- Ależ jest... ja się zgadzam... zawołała...
- Najpierw mnie zerżnie, potem cię obsika... rzuciła Anka.


Chwyciła go za rękę i wstali...
- Mogę, zapytał się mnie... ?
- Oczywiście... idźcie tam... wiesz gdzie... ?
Poszli, panowie nawet nie odwrócili wzroku...


Dziewczyny były już zrobione, poczekam aż Anka wróci i pójdę z moimi...
One są tak pijane, że nie wiedzą co mówią... powtarzają głupie teksty, a jutro nic nie będą pamiętać...


- A ja mu dam się obsikać... też to lubię...
- Masz ciuchy na przebranie.. ?
- Połknę wszystko... mojemu też połykam... co nie wierzycie... ?
- Mów ciszej... może twój mąż nie chciałby o tym mówić w towarzystwie...
- On ma na to wylane...


I poleciały następne śmiechy...
Coś po bełkotały... ale to było bez sensu...
 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wrócili... Anka aż dostała rumieńców...
- Uwielbiam go... raz już lał, a i tak dał radę...
- W takim towarzystwie mogę dużo... odpowiedział...
- Teraz młody się chwalisz...
Popatrzyłam na nie, są już zrobione, nie zauważą jak ich faceci znikną...
- Polecę do łazienki na chwilę, a wy zajmiecie je czymś... ok... szybko zawołałam...do Anki...
- Leć..


Nowy tampon, żel w dupę, cyce do przodu i lecę...
Podeszłam do nich...
- Robert idź do kobiet, pytały się o ciebie...
Zabrzmiało to jak rozkaz, i myślę, że chciałam aby to tak zabrzmiało... każdy i tak wie, o co chodzi...


- A nasze kobiety... ?
- Nie kontaktują, na pewno przez następne 10 minut nie wytrzeźwieją, zresztą, mają dobre towarzystwo... nakręcają się na młodego...
- Poważnie... ?
- To też są kobiety i też mają cipki... a po pijaku jest dużo łatwiej...
- No nie wiem...
- A co ty, pies ogrodnika jesteś... idziecie ?
- Masz rację... idziemy...


Gabinet jest dobrym miejscem... blisko i nie słychać...
Gdy weszliśmy do razu podciągnęłam spódniczkę... a oni do piersi...
- Bluzka jest zajebista... gdyby moja w takiej chodziła... ?
- A ma takie piersi... ?
- Daj spokój, widziałaś...
Poszły pocałunki... macanie tyłka... ręka w majteczki... i zdziwienie...


- Mam okres... dam w dupę i obciągnę, kto chce gdzie... ?
- Wezmę dupę... od razu rzucił Marek... ten od dużego...
Ok, więc gruby idzie do buzi...
Wypięłam się...
- Wjedź na ostro, już jestem rozruszana...
Pewnie pomyślał o Robercie...
Jurek sam ściągnął spodnie i usiadł się na krześle
Stał mu i był taki piękny... mały, a gruby... no i wygolony...
Nachyliłam się, on chwycił mnie za włosy, otworzyłam buzię do wzięcia i w tym momencie Marek wpakował mi kutasa po jaja, a Jurek wcisnął na siebie...


Oj wy brutale... myślicie, że będziecie brali mnie na ostro tak jak lubicie... wy jeszcze nie wiecie, co to znaczy być mocnym i brutalnym, do prawdziwego bólu...
Teraz zrozumiałam, jak seks z czarnymi macho zmieni moje postrzeganie i wyobrażenie o seksie...
Przypomniałam sobie słowa...
- Można wszystkich... pięciu...
A teraz mam tylko dwóch i to prawie normalnych...
Oni chcą mnie zadziwić ?


Otworzyłam jeszcze mocniej buzię i wszedł cały...
Nogi rozszerzyłam, majteczki były tylko lekko przesunięte... wchodził jak tłok w dobrze naoliwiony otwór...
Chciałam to skomentować... ale wolałam obciągać...
Nie zważał, że byłam 2 godziny u fryzjerki... szarpał i wciskał głowę, chociaż i tak brałam po jajka...
Ostre pchnięcia z tyłu rozgrzały mnie już na maksa...
Majteczki otrzymywały tampon na miejscu, więc rozluźniłam się ile szło...
Poszedł trzask na tyłek...
- Ale ty masz dupę... Robert to ma dobrze...
- Dobrze mi... ryczał Jurek...


Chciałam powiedzieć, aby się nie zlewał za szybko... ale trzymał głowę dość mocno...
A mam to w dupie... tak.. mam... jak nie wytrzyma to niech leje...
- Kurwa, ale się ciebie pierdoli...
- A jak ciągnie... zaraz jej strzelę do gardła... połkniesz wszystko szmato ?
I docisnął jeszcze mocniej... zaczął ruszać swoimi biodrami... sapać...


I strzelił... głęboko poszło... wstrzymałam swoje ruchy... ustabilizowałam oddech i... połykałam...
Poszły trzy duże wytryski... chciałam trochę puścić... ale nie ja... jestem kurwą pierwsza klasa...
On dociska, a ja połykam i liżę, tak jak lubi... tak jak i ja lubię...


Rozluźnił się... puścił... podniosłam głowę... odpłynął...
- Dobrze ci ?
- Kurwa, jak ty umiesz to robić...
- Słyszałam, że twoja też dobrze połyka...
- Nie narzekam, ale ty robisz to jakoś inaczej...
- Może nie wkładasz jej kutasa do buzi jak lejesz...


Zawstydził się...
- Powiedziała ?
- Pijana kobieta powie wszystko...


- Możecie przestać... mam ochotę się zlać w jej dupie...
Położyłam się na biurku, tak jak przy Mariuszu rozłożyłam ręce na boki i leżałam z ciałem gotowym na pierdolenie...
I pierdolił mnie... mocno i głęboko...
A mnie nic nie bolało... śmiałam się w środku... że mam tak rozjechaną dupę, że teraz to mogę dawać zawsze i każdemu w tyłek, bez względu na wielkość...


Ale pomogę mu... ścisnęłam ile szło... i wychyliłam się dołem pomacać jajka... to zawsze działa...
- O cholera... zaraz strzelę...
- Strzelaj spermą w tę kurewską dupę...
Trzasnął mnie dwa razy...
- Zaraz się spuszczę w tobie kurwo... na biurku twojego starego... albo nie... mam lepszy pomysł...


Wyszarpał kutasa, odepchnął mnie i strzelił na... biurko...
O dziwo... nie leciało dużo... i trafił prawie w jedno miejsce...
- Zliż to... czy chcesz, aby to zobaczył... ?
- Nie, nie mogę na to pozwolić...
Zaczęłam zlizywać...
- Mój mąż byłby zły na mnie, że źle sprzątam... dostałabym razy na tyłek...
- Jaszcze tu ... nie widzisz kurwo...!!!
Chwycił mnie za włosy i pociągnął do ostatniej kropli...
- Przepraszam Panie... już zlizuję... a mogę jeszcze wyczyścić ci kutasa... ?


- Dawaj... nie ociągaj się... co ty sobie myślisz... ?
Specjalnie drażniłam go, trzymałam u nasady i się bawiłam...
- Chcesz mnie ukarać... ?
- Jasne...
Zaczął się nakręcać... a ja grałam rolę dla niego...
- Uderz mnie...
Zawahał się...
- Za karę, proszę... Panie...
Uderzył... tak trochę...
- To za słabo za taką zniewagę...
d**gi raz poszedł prawie porządny...
- Już nie będę Panie... jeszcze coś wylizać ?


- Nie już wszystko...
- A waszych tyłków nie mam wylizać... ?
- Co ?
- Przecież chcecie full serwis, prawda ?
- Ja pierdolę... a liż szmato...
Oparli się o biurko... wypięli, a ja klęcząc lizałam im tyłki... z wyobraźnią... czarnych dup... moich pięciu kochanków...
Łapałam kutasy i trzepałam, a mój język wiercił im odlot...
Raz jeden, zaraz d**gi...
I nie wytrzymałam, wsadziłam sobie rękę w majteczki... muszę dojść... też mi się należy...


Po chwili zaczęło mnie brać... zwolniłam im lizanie...
Spojrzeli... odwrócili się...
- Pomożemy ci suczko...
Postawili mnie do góry... objęli, jeden zaczął pieścić łechtaczkę, d**gi kakaowe oczko...
Delikatnie, z wyczuciem... obejmowałam ich, trzymałam się na nich... a oni robili mi dobrze...
Szedł i to piękny... czułam go od dołu nóg, przez kolana, uda... aż wybuchł... w brzuchu...
Całowali brodawki... a potem... nadstawiłam usta...
Nie było chwili zawahania... poszły tak gorące pocałunki... tak szalone... a ja dostawałam właśnie d**gi...
Tak pięknego seksu nie spodziewałam się dzisiaj...
Miało być szybkie rżnięcie, a tu coś takiego... życie jest zaskakujące i piękne...


- Ubierajcie się, dostałam swoje, czas wracać...
Po cichu weszliśmy do salonu... a tam śmiechy co nie miara... muzyka leciała dość głośno...
Panie dostawały właśnie małpiego rozumu, a Mariusz i Robert z Anką tylko się podśmiewali...
- A wy starzy gdzie byliście... ?
- O Karolina ty też ... ?
- Dawałam im dupy w gabinecie Roberta, ale już jesteśmy... pijemy ?
- Jasne... kto polewa... ?
Anka prawie się zsikała ze śmiechu, Mariusz aż się skulił, a nasi biedacy zrobili się czerwoni ze wstydu...


- I kto w to uwierzy... rzuciłam... ?
- Ja... odpowiedział Robert...
W jego oczach były iskry... jak on szaleje za mną...
Faceci zmiękli, jednak Robert na nich działa w jakiś sposób, na osobności rżnąć to tak, ale w oczy mu nie patrzą...
Co innego Mariusz... podszedł do mnie, klepnął w tyłek...
- A dobrze było ?
Ich się zapytaj... ?

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wszyscy spojrzeli się w ich stronę...
- Pierwsza klasa, jak zawsze... zawołali...
- O tak, ta suczka daje najlepiej z wszystkich... dodał Mariusz i ścisnął mi pośladek...
Akurat stałam za sofą, na której siedziały Panie... więc nikt i tak nie widział...
- A ja, to co, nie było dobrze... zawołała Anka... ?
- Sorry, jesteś równie dobra... sprostował... tylko, że przy swoim mężu to nie dałabyś... a ona da...



I wiecie co zrobił ?
Stanął z tyłu, zaczął podciągać spódniczkę...
Szybko spojrzałam się na towarzystwo... na Roberta... na żony... te były w innym świecie...
A oni nawet się nie uśmiechnęli ...
- To będzie przesada... zawołał Marek...
- To nawet nie wypada... rzucił Jurek...
- I kto się odzywa... odpowiedziałam... ?
- A ja mam to w dupie... to znaczy zaraz będę miał... rzucił Mariusz...
- Robert... pozwolisz na to... ?
Nie odezwał się...
A Mariusz rozpiął rozporek... przyłożył... stał mu, po dwóch numerkach, musiała ta sytuacja podziałać jak cholera... i to była prawda... też chciałam tego... przy nich... czułam się zupełnie bezwstydna... i ciągle napalona...
Faceci zaczęli oblizywać wargi... Anka swoje zacisnęła, dostała wielkie oczy...
- On to zrobi naprawdę... zapytała ?
- O tak... już wszedł... jęknęłam... spojrzałam się na męża... i zamknęłam oczy...



Jebał mnie przy wszystkich... przy Robercie... na chama...
Takiego numeru jeszcze nie odwaliłam...
Robił to delikatnie, ale dało widać jak moje ciało reaguje... brodawki stały ponad materiał bluzki...
- Karolina, a te perły... to oryginalne... zawołała Anita... ?
- T..A..A...K...
- Robert, ty to masz gust... też bym takie chciała... Marek, kupisz mi ?
- Tak , kupię ci kochanie...
Całe towarzystwo zamarło w trakcie oglądania sceny jak z pornola...
Faceci zaczęli wkładać ręce w spodnie... nawet Robert...
To było takie nierealne, a takie prawdziwe... czułam w tyłku kutasa i ... cholera... było mi dobrze...
Zaczęłam ciężej oddychać... taki numer... przecież on zmienia nasze życia...
Czy inni też zdają sobie z tego sprawę... ?


Nagle Mariusz wyciągnął...
Otworzyłam oczy...
- Trzeba się napić... zawołał... jest jeszcze szampan ?
Powietrze wyleciało jak z balonu... nagle każdy miał coś do powiedzenia...
- Zjadłbym coś... dodał...
I nagle też zrobiłam się taka głodna...
- Kelnerzy... Mariusz szalał... ciasto podawać... tu są spragnieni ludzie...


Poprawiłam spódnicę... i poleciałam do łazienki... Anka za mną...
- Ja pierdolę... ale numer... nie krępowałaś się... ?
- Anka, mam to gdzieś... wszyscy już mnie brali... wiec, czego się krępować...
- Ale przy Robercie... ?
- On to uwielbia... im dziwniej i z szaleństwem... tym lepiej...
- A jemu też już dałaś ?
- Nie... on czeka... zawsze dostaje ostatni... jest moim królem, najlepsze kawałki na koniec...
- Jesteście pojebani...
- Ja ciebie też kocham...


Następny tampon, tyłek wyczyszczony i nasmarowany... bez korka, bo i tak idzie jak po maśle...
Wróciłyśmy... podawali kawę i ciasto...
Robert nie spuszczał ze mnie wzroku... a był on dziwny... myślę, że pełen podniecenia... ale jeszcze coś innego tam było...



Kobietki szalały do końca, nic nie będą pamiętać... bo jeszcze kilka drinków poszło...
W pewnym momencie Anita zaskoczyła...
- A mi Mariusz obiecał, że coś zrobi...
Faceci nie wiedzieli o co chodzi, a my tak...
I nie za bardzo zwrócili uwagi na jej słowa... znowu poszły rowery, zawody...
Spojrzałyśmy się na siebie... a co nam szkodzi... facetom wolno, a im nie... ?
Poszły teraz oczy na Mariusza...
Wzruszył ramionami... i kiwnął głową na... tak...


- Idziemy... zadecydowała Anka...
- Dojdziesz za minutę... szepnęłam do Mariusza...
Chwyciłyśmy je za ręce...
- My do toalety idziemy...
- To my do siłowni... pokażę chłopakom nowego Tomahawka... rower...
Idealnie... to jest wieczór...


Musiałyśmy je prowadzić, pijane w sztok, cud, że jeszcze coś kontaktują...
Ale jak się bawić, to na całego...
W łazience Patrycja usiadła się na toalecie i zaczęła odlatywać... dobrze...
- Anita, a ciuchy... będą mokre...
- To zdejmę...
Zaczęłyśmy ją rozbierać... naprawdę ma małe cycki, ale stojące... cipka wygolona, zgrabna... w ogóle się nie wstydziła... zresztą jej kontakt ze światem powoli się też urywał...
- Nawet ja mam większe... Anka się zaśmiała...
Przyszedł Mariusz...
- Dasz radę... ?
- Dam, już mi się chce lać...


Wsadziliśmy ją do wanny, ona kleknęła i otworzyła buzię...
- O... nauczona jak kurewka...
- Mąż mnie uczy... a ja lubię... mówiła, ale już bełkotała...
Anka zaczęła rozpinać mu spodnie, wyciągnęła...
- Tylko nie ruszaj nim... bo stanie... wtrącił...
- Ty się skupiaj...
- Ładny... powiedziała Anita...


Dobra minuta i zaczął lać... Anka trzymała i kierowała...
- Tylko nie po włosach... bo się wyda... zawołałam...
- Spokojnie...
I kierowała po cyckach. na cipę... a jak się ustabilizował... to poszło do buzi...
Anita brała wszystko... nie połykała, tylko wylatywało jej bokami...
- Dobrze wyszkolona jesteś... powiedziała Anka... ale się napaliłam...


- Rób zdjęcia Karolcia...
- Po co ?
- W razie czego jakby coś pamiętały...
Ma dziewczyna rację... jesteśmy szmaty... ale o swoje trzeba dbać...
Strzeliłam z 10 zdjęć...


Skończył...
- Wsadź jej do buzi...
- Co ty ?
- Dawaj... co się czaisz... ?
- Wyliżesz mu kurewko, prawda ?
Kiwnęła głową...


Wsadził główkę...
- Obciągaj mu, pokaż co umiesz... wtórowała Anka...
Coś w nią wstąpiło... jak widzi sikanie to wariuje... mnie to tam nie bierze, ale ona zaczęła grać..
Nagraj filmik... !!!
Włączyłam...
- Głębiej... młody zaleje ci buźkę jeszcze spermą... też połkniesz, prawda... ?
Kiwnęła znowu...
Jej brodawki stały teraz tak jak moje... a Anka jedną ręką dociskała jej głowę, a d**gą jego tyłek...


- Strzelisz jej do gardła... ?
- Chyba nie dam rady...
Dobra, idziemy do d**giej...
Wzięła jej głowę, otworzyła buzię i Mariusz włożył jej do połowy...
- Strzelaj foty...
Anka zaraz łapała ją za piersi... ale była nakręcona... jeszcze coś odwali...
Dobrze, że dziewczyna ledwo oddychała...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ok, załatwione... trzeba ją umyć... a ty znikaj...
Prysznic, ciepła woda... i w moment ją ogarnęliśmy...
Dziewczyna odpływała momentami...
Gdy wytarłyśmy ją i miałam już ubrać jej majtki, Anka zawołała...
- Poczekaj, sprawdzę czy kontaktuje...
I wsadziła jej palce do cipy...
- Mokra kurewka... podobało się jej...coś czuła... żeby tylko nie pamiętała...
Czekałam, ale ona jej nadal grzebała...
- Anka, jesteś niemożliwa... wykorzystujesz ją...
- Mam to gdzieś... lubię cipki... a ty ?
Chwyciła jej głowę... ale ona nie odpowiedziała...
Za to Anka pocałowała ją w usta...
- Zabawiłabym się z tobą szmato... !!!
- Anka !!!


Wytarłyśmy do końca i ubrałyśmy... jakby nic się nie stało...
Pod ręce i do salonu...
Jejku jakie one ciężkie... akurat wracali panowie... dobrze..
- Wiecie co, trzeba albo je położyć, albo jedziecie... zawołałam...
- Miejsc do spania jest dużo... wtrącił Robert...
- Nie wiemy... też wypiłem szota...
- To zostajecie... zawołałam, idę przygotować sypialnię...



Mieliśmy trzy pokoje gościnne, więc żaden problem...
Po chwili wróciłam i panowie zanieśli je, pożegnaliśmy się... Mariusz zamówił taryfę, podobno musiał wrócić do babci, ale Anka chętnie została...
Kelnerzy ogarnęli bałagan, Robert zapłacił im i powoli zaczęliśmy się kłaść...


W pewnej chwili podeszła do mnie Anka...
- Karolcia, nie będziesz na mnie zła...
- A co ?
- Bo mam głupi pomysł... trzyma mnie ciągle...
- Anka...
- Nie, ja wiem, że Twój mnie nie weźmie, ale jakby mógł chociaż odlać się na mnie... tak jak Mariusz... to przecież nie będzie seks, tylko przysługa taka przyjacielska... bez podtekstów... potem się załatwię sama...
- Nie wiem... ?
- Zapytaj się... poproś... Karolinka... proszę...
- Dobrze.


Poszłam do Roberta...
- Jest mi głupio, ale jest sprawa... z pogranicza seksu, ale daleko...
- Tak, kochanie... ?
- Jeśli pójdziesz się odlać , to mógłbyś to zrobić na Ankę... ?
- Co ?
- Ona ma fetysz, lubi i jestem jej trochę dłużna... proszę...
- Ale... ?
- Robercik, to nie będzie seks, jakbyś lał do muszli, ona wejdzie do wanny i potem posprząta...
- Nigdy tego nie robiłem i raczej nie lubię...
- Ja też, ale kiedyś jak z podniecenia lałam pod siebie to Anka sprzątała po mnie... proszę...
- Dobrze...


- Kocham cię... ale zaraz mi wracaj... obiecałeś mi dorżnięcie...
Poszedł...
Też poszłam do łazienki się przygotować... i w momencie mycia cipki zaczęłam się denerwować...
Anka zobaczy jego kutasa... też się jej spodoba... zaczynam być zazdrosna ?
Nigdy takie uczucie mną nie szarpnęło...
Zdecydowanie to jest zazdrość... jakby któraś go dotknęła... oj... jestem zazdrosna jak cholera... aż mi serce mocniej wali...
Całe szczęście, że on tego ode mnie nie wymaga... wiecie... łeb za łeb... bo... byłoby ciężko...


Wrócił...
Nie odezwałam się ani słowem, ale kutas mu stał... trudno, usiadłam się i nadziałam od razu w tyłek...
To była Anka, jest bez szans jako kobieta, ale jest moją przyjaciółką...
- Jesteś trzecim kutasem w moje dupce dzisiaj...
- Ilu się w niej zlało ?
- Tylko Mariusz... Marek zlał się gdzieś indziej...
Wchodził pięknie... rozszerzyłam półdupki, wszedł jeszcze głębiej...
- A Jurek ?
- Jemu obciągnęłam i połknęłam ...
- Marek gdzie lał... ?
- Też chciał abym wszystko zlizała...
- I co ?
- Zlizałam do czysta... wszystkim... z połykiem... a potem wylizałam im tyłki... w gratisie...


- Wygiął się... jęknął... wiele razy jęknął...
- Tak czekałem na to... dziękuję ci, jesteś wspaniała...
- A ja ci dziękuję, że mogłam się zadowolić i że wytrzymałeś... tak długo...
- Dla ciebie wszystko... przecież wiesz...
Zeszłam, objął mnie i odlecieliśmy do samego rana...


-------------------------------


Ranek był ciężki... tyłek mimo wszystko trochę bolał... może pamięta jeszcze czarne kutasy... ?
Robert jeszcze spał... wyciągałam się jak kotka... Boże, jak sobie przypomnę jak Mariusz mnie zapiął przy wszystkich... to aż ciary dostaję...
Jestem ciekawa jak Robert się czuł... ?


Wstałam do kuchni... mamy gości, a kelnerów już nie ma... trzeba jakieś śniadanie ogarnąć...
Okazało się, że całe jedzenie z wczoraj jest zapakowane w foliach i tylko wystarczy je wyciągnąć...
10 minut i cały stół stał zastawiony... a i kawa już zdążyła się zaparzyć...
Miałam ubrany szlafroczek na gole ciało, tylko majtki ubrałam, wiadomo dlaczego...
A fakt, że zaraz się obudzą wszyscy już mnie grzał...



- Cóż za piękny zapach... można... ?
Za mną pojawił się Marek...
- Cześć, proszę, świeża...
Podszedł do mnie i pocałował mnie...
- A to co ?
- Za wczoraj, byłaś niesamowita...
- Ale chodzi ci o was, czy o młodego... ?
- To z nami było wyprawą na Marsa, a młody... to... byłem nawet trochę zazdrosny...


Zaczęłam się śmiać...
- Zazdrosny o kochankę... komiczne...
- Nie śmiej się, jesteś wyjątkowa... dla mnie...
- Tak, ale i jestem żoną Roberta, pamiętaj... to, że daję, to daję tylko dla niego... normalnie byłabym porządną kobietą...


- Oj Karolinko, teraz już przesadzasz...usłyszałam głos Jurka...
- No trochę... ale to jest prawda, pozwalibyście mi na takie życie , gdybym była z wami... ?
- Absolutnie nie... odpowiedzieli razem...
- I dlatego nie jestem z wami, tylko z Robertem i nikt, ani nic tego nie zmieni... rozumiemy się ?
- Tak, spuścili głowy... i od razu spokornieli...
- To fajnie, jest jak jest... zaraz wasze żony przyjdą i macie się zachowywać...


- Kochana, one do południa nie wstaną, leżą nieprzytomne...
- Na pewno ?
- Odwaliłem numer w nocy... nasmarowałem jej tyłek i włożyłem... nigdy w życiu mi nie dała... a teraz nawet się nie obudziła...
- Poważnie, zawoła Marek... ?
- Zalałem jej dupę spermą, a wiecie pod kogo jechałem... ?
- Ja wiem...
- Tak, pod naszą Karolinkę, jak w salonie dawała Mariuszowi... tak mnie to trzymało, że nie mogłem przepuścić... zresztą, teraz też mnie ta myśl bierze...


Podszedł i od razu ręka poszła na tyłek...
- Uwielbiam twoją dupkę... i ciebie w ogóle... wybacz głupie gadanie, nie jest tego warte... co innego ty...
d**ga poszła w majteczki... a, że byłam lekko nagrzana... więc nie reagowałam... wślizgnął się pod szlafrok... dotknął łechtaczki... prąd od razu...
Obejmował mnie z przodu i tyłu... Marek tylko patrzył...
Objęłam ręką jego głowę... bo jakby mną zakręciło trochę... on od razu nadstawił usta... i poszło... z języczkiem i śliną...
- A na mnie to nakrzyczała... rzucił Marek...
- Do kobiety trzeba umieć dotrzeć... jesteś niespotykana... nie znam d**giej takiej kobiety...
- Potwierdzam... usłyszałam głos Roberta...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Odskoczył jak oparzony...
- O, cześć szczęściarzu... komplementujemy Twoją żonę od rana, bo dziewczynie się należy...
- O tak, potwierdził Marek.
- A wasze to co ?
- Jak zabite... można iść się pośmiać...
- Jestem głodny... zaczniemy zatem bez nich ...


Podeszłam do niego, dało oczywiście widać, że szlafrok jest lekko rozpięty, może nawet zobaczył majteczki... a miałam te mocno przeźroczyste... ale on normalnie objął mnie, przytulił i pocałował...
- Witaj gwiazdeczko...
- Cześć mój książę...
- Zobacz młodą parę... rzucił Marek... jak na miesiącu miodowym...
- My tak zawsze, jesteśmy dla siebie stworzeni... prawda mężu... ?
- Tak, to prawda... panowie wyspani ?
- Jasne... chociaż Jurek szalał ze swoją w nocy...
- A ona mogła ?
- W tym szkopuł, że ona nie wie, a Jurek zrobił sobie prezent urodzinowy...
- Co ty mówisz... ?
- Wziął ją w tyłek, na siłę... i udało się, nie obudziła się...
- Poczekaj aż teraz się obudzi, dostaniesz za swoje...
- Nie strasz mnie... Karolina, to może się wydać ?
- Mnie tyłek boli... jak nigdy nie dawała, to może się wydać...
- O ja pierdolę... mam przechlapane...


Zaśmiałam się...
- Kto broi ten się boi...
- Nie straszcie chłopaka... rzucił Robert... może się uda... ?
- Uda... albo i nie uda... nadal się śmiałam...
- Jesteś niemożliwa...
- Wiem... pa... idę się ubrać...



W łazience oglądnęłam zdjęcia z wczoraj, fajne, wyraźne... i nie widać, że pozorowane, jakby robiły to z własnej woli...
W godzinę byłam jak bóstwo...
Gdy wróciłam, żony kończyły śniadanie... Anka też była...
Jurek tylko kiwnął, że jest ok...
- Nasze gołąbeczki obudziły się... zawołałam ?
- Nie tak głośno, boją nas głowy...
- Tyle picia, nie dziwne...
- Przestań, ostatni raz w życiu...
- Nigdy nie mów że ostatni to raz... zawsze będzie więcej i więcej...
- Nie , nie...
- Ale zabawa była fajna, prawda ?
- Ja tam za dużo nie pamiętam...
- Ja też...
- Oj, dziewczyny było fajnie, byłyście gwiazdami towarzystwa... prawda Panowie...
- Raczej ty... one tylko się śmiały... rzucił Marek...
- Ciszej... proszę... ciszej...


Więc się udało, laska nie pamięta nawet kutasa męża w tyłku... a może coś czuje, ale wstyd się jej przyznać, że coś mogło być...
Bo jak nic nie pamięta, to skąd może wiedzieć, kto ją zasadził... ?
Faceci poszli na telewizor...
- Dziewczyny... powiecie... coś się działo ?
- Nic takiego, normalnie tyle, że była fajna zabawa... odpowiedziałam...
- No nie wiem, ktoś dawał czadu... rzuciła Anka...
- Ja mało pamiętam... dużo gadania o seksie... a czy coś w łazience nie było... z jakimś facetem ?
- Chcesz wiedzieć, czy wolisz zapomnieć... Anka drążyła... ?
- A mnie dupa boli... wiecie coś ?
Albo powiemy wszystko, albo nic... zawołałam...


Zrobiła się cisza... spuściły głowę, zrozumiały, że to one dawały czadu, że my wiemy, i że są w szachu...
- Dobra, cisza... nic się nie wydarzyło... ok... powiedziałam... ?
- Ok.
Puściłam oko do Anki... nie ma sensu tego ciągnąć... jestem bezpieczna...
- Chodźcie, odpoczniemy...
Poszłyśmy na taras, koło basenu... mamy leżaki... jest ciepło... dojdą do siebie...

Robert.


Nie podoba mi się to... jestem inny w środku, a Karolina zaczyna mnie traktować jakbym był nią... mogąc wszystko...
Ja mam radość, gdy ona to robi, nie muszę widzieć, byle mieć świadomość, a tu prośba o odlanie się na Ankę...
Nie powiem jest ładna, ale mam jakiś wewnętrzny seksualny wstręt do innych kobiet...
To nie będzie seks... tak, nie będzie, a kto ma wyciągnąć kutasa i lać na kobietę...
A gdzie mam lać ?
Na ciało, piersi, nogi ?
Wiem, że przesadzam, ale nie lubię... i koniec...


Idę... nie przebrałem się... tak będzie szybciej...
Wchodzę do łazienki, jeszcze jej nie ma...
Ok, jak ona to sobie wyobraża... ?
Pukanie...
- Wejdź...
- Cześć Robert... jednak się zgodziłeś... poprosiłabym męża, albo Mariusza, ale już pojechał... a jestem niesamowicie nagrzana i to wina twojej żony...
- Nie zwalaj na nią...
- Nie zwalam, ale sam widziałeś, jest niemożliwa... i taka naturalna... ciebie to nie wzięło, jak Mariusz ją wziął przy wszystkich... ?
- Możesz nie wracać do tego, bo znowu mi staje...
- Sam widzisz, a my kobiety mamy gorzej, bo jak się podniecimy, to trzyma nas dużo dłużej niż was...


Dobra, jak chcesz to zrobić... ?
Rozbiorę się, wejdę do wanny, a ty to zrobisz...
- Do naga ?
- Szkoda ciuchów...
- Coś się by znalazło...
- Robert, to nie seks... nie dotknę cię...


Zaczęła się rozbierać... próbowałem nie patrzeć, ale jak tego nie robić w łazience... wszędzie lustra...
Była zgrabna, tyle, że dość małe piersi...
Klęknęła w wannie i patrzyła się takimi oczyma... widziałem w nich szaleństwo...
- Stań przede mną, zamknij oczy i pomyśl o czymś neutralnym... o pracy, albo o treningu i samo poleci...
Kurwa, pomyśl o czymś innym... a przede mną klęczy naga kobieta... nie jestem z drzewa...
Dobra, trening... lepiej, zawody, ostatni Ironman... jak miałem kryzys na rowerze, gdzieś na 150 kilometrze...
O.. jak było wtedy ciężko... i tak gorąco...


Jest dobrze .. zbiera się... nie otwieram oczu...
Jeszcze chwila... jest... leci...
Ulga... niech jej będzie...


Nie wytrzymałem... spojrzałem...
To jest przecież szok... że ona to robi... tak... to jest szok... ona bierze... to do buzi... cholera...
Ledwo kontroluję, żeby nie stanął... już czuję, że nie dam rady...
Teraz leci na piesi... i znowu do buzi...
Zaczął stawać... przestało lecieć...
- Nie mogę na to patrzeć... stanął mi...
- Przepraszam cię...


Nachyliła się i pocałowała go w główkę...
Nie zdążyłem zareagować... a już miała go do połowy... w ustach...
I najgorsze było to... że patrzyła się taki wdzięcznymi oczyma... że nie chciałem jej urazić...
W końcu miałem trzy kobiety po pierwszej żonie, a to przyjaciółka Karoliny i sama mnie prosiła...
Zresztą wie, że nigdy nic nie będzie między nami...


Ośmieliła się chyba brakiem mojej reakcji, bo zaczęła lekko ssać, jedną ręką objęła jądra... a d**gą zaczęła drażnić...cipkę.
Zamknęła oczy... zaczęła odpływać...
Zrobiło mi się jej żal... nie ma jej faceta, a seks aż kipiał na imprezie... każdy został ze swoją kobietą, a ona będzie spała sama...
Zaczęła brać prawie całego... nawet się krztusiła. ale jej d**ga ręka szalała w kroczu i te jęki...


Jestem miłosierny... chwyciłem jej głowę w dłonie i przyciągnąłem...
Spojrzała się z taką wdzięcznością... i dołożyła d**gą rękę do swojej cipki...
Zamknąłem oczy i wyobraźnia poszła po obraz mojej Karolinki... docisnąłem...
Zrobię jej tak... jak jej... mocno, tak jak ona lubi...


Jej charczenie było coraz głośniejsze... mam to gdzieś, sama chciała...
Tyle, że zaczęło mnie to brać... kurwa... myśl o zawodach... o rowerze...
Poczułem jak się napina... dostawała swój orgazm... jak dobrze... bo zaraz strzeliłbym jej do gardła...


Wyciągnąłem, a ona opadła...
- Jak chcesz to dokończ... byłeś blisko... przyjmę do buzi... nie wstydź się...
- Nie byłem...
- Już krople twoje szły... byłeś... nie musisz się wstydzić... jesteś facetem... masz prawo... to ja cię prosiłam... zgodzę się na wszystko... chcesz w dupę ?
Zerwała się, szybko napluła na dłoń, rozsmarowała na tyłku... i wypięła się w moją stronę...
Kurwa... ale zgrabna dupa... tyle, że ja mam swoją, i ciut bardziej mięsistą... tak, ta jest za chuda...
- Wybacz, ale Karolina czeka na moją spermę...
Wyszedłem... to nie moje życie i nie mój problem... mam swoja żonę i tylko ona mnie bierze, nawet jak nie daje... a teraz da.


Nie pytała się o nic, ani słowem... od razu usiadła się i wbiła w tyłek... wiedziała, że będę chciał być tam, gdzie dzisiaj była większość facetów...
Wspomniała jak ją brali, jak się spuszczał Mariusz do środka i jak ona wylizała im tyłki na koniec... tego było za dużo... spuściłem się w mój najpiękniejszy tyłeczek...
To jest to. I koniec.



**************************************

Karolina



- Dziewczyny, a może popływamy... woda jest taka fajna... zapytałam ?
- Nie mamy strojów...
- Ja mogę na golasa... rzuciła Anka...
- No co ty... nasi faceci by zwariowali... nie, nie ma szans...
- A co mnie obchodzą faceci, którzy nie wytrzymają na widok gołej babki... ?
- Ja też mogę nago pływać... a jak chcecie, to mam kilka strojów...
- Na moje cycki i tak nie będą pasować...
- Po wczoraj nie musicie się niczego wstydzić... zresztą możemy załatwić to z waszymi facetami... odpowiedziała Anka...
- Nie, naprawdę, nie możemy, zresztą będziemy się już zbierać...
Ich spłoszone spojrzenia, ucieczka wzrokiem, zawstydzenie... tak, to jest skutek picia alkoholu i braku pamięci... długo będą się zastanawiać, co wydarzyło się wczoraj... ?


W pięć minut faceci stali obok nich i żegnali się z nami...
Tacy kozacy, a pantoflarze jak każdy...
Pożegnaliśmy się...
Tyle, że nasze spojrzenia z Anką tak się śmiały, że aż na duszy lżej...
 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W obiad przyjechał facet Anki i też się zabrali, zresztą dzieci miały zaraz przyjechać...
Zostaliśmy sami...
- Porozmawiamy mężu ?
- Oczywiście.
- Mam się wstydzić, czy nie... ?
- Nigdy się nie wstydź swojej seksualności...
- To dobrze, bo mam maksymę, że nigdy nie będę przepraszać za swoje podniecenie i za to co robię w seksie... ale wiesz, to byli twoi goście i mogłeś być zawstydzony...
- I byłem, jak cholera...
- Naprawdę ?
- Nie mów, że jak Mariusz włożył ci w tyłek przy wszystkich gościach to nie ruszyło cię... rzeszą wszyscy widzieli jak odpływasz...
- Naprawdę ?
- To było tak piękne, że zostanie w mojej pamięci do końca życia...
- Dziękuję...
- Dla takiej właśnie chwili żyję, dla widoku twoich oczu, twojej twarzy i reakcji ciała... te trzy, które miałem były jak niunie, albo nawet jak kurwy, bez uczuć, bez emocji...
- Ja też jestem kurwą...
- Tak, ale u ciebie to charakter, a u nich to jak zawód... zrobić swoje i koniec... brr...


Podeszłam do niego i pocałowaliśmy się, jest bosko...
- A wzięło cię ?
- Prawie urwało, od razu chciałem się spuścić, nawet przy wszystkich... Mariusz robi się niebezpiecznie dobry... jakby znał moje wnętrze...
- Podobno dokształcał się i już kiedyś zdradzał mi twoje tajemnice, i teraz widzę, że ma rację...
- Jak to opowiadał ci o mnie ?
- Pamiętaj, że to jest inteligent, pisarz i pieprzony geniusz, on rozpracowuje charaktery ludzi zawodowo... i robi to koncertowo...
- Masz rację..
- To będzie nasz największy przyjaciel... i wie, że nigdy nie będę jego i się z tym godzi... chociaż, ostatnio zaproponował mi wakacje w Hiszpanii, sami...
- Poważnie... ?
- Pisze książkę o mnie, oczywiście zawoalowaną i dzieje się ona w Hiszpanii... prawie kończy i pomyślał o wyjeździe...
- Mamy dzieci...
- Daj spokój, nigdzie z gówniarzem nie jadę, a szczególnie bez ciebie, to byłaby zdrada...
- Masz rację...
- W ogóle zauważyłam, że podniecają mnie tylko te sytuacje, o których ty wiesz, które widzisz, kontrolujesz, lub organizujesz...
- Naprawdę ?
- Tak, seks dla samego seksu już mnie nie interesuje, związałeś mnie ze sobą nawet w seksie, nigdy bym się tego nie spodziewała, a jednak stało się... więc taki wyjazd... tylko z tobą...



- Jesteś zajebista...
- A powiem ci jeszcze, że coraz bardziej chciałabym abyś się dołączał... gdybyś podszedł wczoraj do mnie i dał do buzi... wzięłabym przy wszystkich, nawet do zlania... a powiem ci, szczególnie do zlania...
Rzucił się do pocałunku...
- Kocham cię nad życie...
- A ja ciebie...


Przyjechały dzieci i dzień poleciał...
W poniedziałek Robert do pracy, a ja dostałam polecenie załatwić u naszych prawników sprawy przejęcia wspólnictwa w firmie i sprawy adopcji wzajemnej naszych dzieci...
Podobno potrwa to z trzy miesiące, ale wiceszefową zostanę już w tym tygodniu, aż spłyną wszystkie zgody od innych wspólników...
W środę Robert wrócił wściekły...
- Ten chujek w urzędzie czepia się o czwartą halę, nie chcą nam sprzedać 500 metrów od miasta, zmieniła się władza i kurwa... porządni się znaleźli... a tak na prawdę, to niedouki...
- Nie można zapłacić... ?
- Oni nie biorą, przynajmniej na początku, a nie chcę sprowadzać chłopaków, bo może być tylko gorzej... mają teraz i prokuraturę, i sądy w swojej kieszeni...
- Może ja pójdę...
- Jeszcze czego, od razu uznają, że to próba przekupstw lub szantażu... w życiu...
- Ale on mnie nie zna...
- Karolinko, daj spokój...
- A jak się nazywa, może znam. lub moi znajomi znają ?
- Kwaśniewski, w Urzędzie Miasta, od ziemi... ale jak coś znajdziesz, to najpierw chcę wiedzieć...
- Oczywiście...



Mój kochany Roberciku, ty załatwiaj swoje sprawy, ja spróbuję swoje...
Już w piątek byłam w Urzędzie...
Z dwoma urzędnikami próbowałam znaleźć jakąś ziemię do kupienia...
Stanęło, że decydujący głos oczywiście ma szef... więc umówiłam się do niego... do Kwaśniewskiego...
Ale go nie było, miał być w poniedziałek, sekretarka wpisała mnie, wystarczyło poczekać...
Wychodząc przechodziłam obok szklanego pokoju... i mignęła mi twarz...
Szłam dalej... i szukałam w pamięci... ale słabo szlo...


- Karolino ?
Odwróciłam się... to był on... czyli kto ?
- Nie pamiętasz mnie... ?
Jest strzał... wiem... to facet, który najbardziej lubił mnie bić, gdy zbierałam 12 kola, byłam u niego dwa razy... ale bardziej skupiałam się wtedy na bólu, niż na jego twarzy, zresztą ma zupełnie nijaką... taki cień... faceta...
- To ty...!!
Nie mam pojęcia jak ma na imię...
- Mówiłaś, że jeszcze wrócisz...
- Moje życie potoczyło się zupełnie inaczej niż zaplanowałam i wiele spraw zamknęło się same, a inne odpłynęły w dal...
- Myślałem, że cię czymś uraziłem...
- Nie, wtedy zbierałam kasę na interes, wyszedł i po prostu więcej nie potrzebowałam...
- A co u ciebie w tamtych sprawach... ?
- Całkiem dobrze, tylko, że mam teraz dwójkę dzieci i jakoś idzie.. to przestałam na szeroką skalę...
- Więc już się nie zobaczymy... ?
- Raczej nie, chyba, że będę w potrzebie...
- Ja nikogo nie zmuszam na siłę, po prostu dobrze cię wspominam, bo byłaś wyjątkowa, ale bardzo również cię szanuję, więc bez ciśnienia... przyjaciele ?


Kamień spadł mi z serca...
- Oczywiście...
- Nie chciałbym, aby tak wspaniała kobieta miała o mnie złe zdanie, było minęło, bardzo cieszę się, że cię spotkałem... co tu robisz ?
Od razu zapaliła się lampka...
- Mam wielką sprawę do Kwaśniewskiego, ale go nie ma...
- Znamy się, jak wszyscy w urzędzie, coś pomóc... ?
- To może na kawę mnie zaprosisz ?
Spojrzał się na zegarek...
- Za 15 minut, na rogu jest bistro, ok... ?


Jest, już widzę światełko w tunelu... fajny gość...
Przyszedł... tyle, że jak to zrobić... ?
- A jak dobrze go znasz... ?
- Powiem tak, facet jest samotny, z niewielu ludźmi się kumpluje, bo jest... niezbyt lubiany...
- A dlaczego ?
- Jest grubasem i wiesz, ludzie są trochę uprzedzeni, a i on, wycofany... nie angażuje się w żadne prace, bo... jest nieporadny... i wstydzi się tego...


Cipa mnie strzeliła... kurcze... ten facet będzie mój...
- O... widzisz, a ja lubię grubasów... w szczególny sposób...
- Poważnie, dobrze myślę ?
Kiwnęłam głową...
- Kiedyś takiego musiałam zadowolić, był taki miły i taki zmysłowy, że zostało mi to uczucie... słabości...
- Dziwne...
- Myślę, że to właśnie z samotności... i z faktu, że nie miał pewnie wielu kobiet...
- A co masz za sprawę... ?


Nie mogłam powiedzieć wprost, bo wygada... a to za ważna sprawa.
- Muszę zrobić to tak, aby nie połączyć spraw zawodowych z ewentualną próbą przekupstwa, lub wiesz... oni teraz są drażliwi...
- Zostaw to mi, jestem mistrzem manipulacji, wybadam sytuację, nakręcę go i spotkacie się na neutralnym gruncie.
- Tak byłoby najlepiej...
- Ale oczywiście seks wchodzi w rachubę ?
- Jak najbardziej... niech na początku będzie to tylko dla seksu, sprzedaj historyjkę o znajomej, która ma słabość... wtedy nie podpadnie...
- Będzie dobrze... teraz żałuję, że nie... jestem nim...
- Może nic straconego... może kiedyś... ale nie jesteś zły... ?
- Karolinko, na ciebie być zły, mam za piękne wspomnienia...
- Masz mój numer, zadzwonię...



I co... jestem boska... załatwię to po swojemu...
Oczywiście, facet musi się jeszcze dać skusić... ale jaki się nie skusi...?
Cholera... gej... ojejku... niech będzie normalny... proszę...


Już tak dobrze szło, już byłam w ogródku... gdy zadzwoniła Anka...
- Gdzie jesteś, nie ma cię w domu... jestem u ciebie...
- Już wracam, byłam w urzędzie, coś się stało ?
- Tak, wracaj...
Jej głos był straszny... pognałam jak najszybciej..


- Odpal komputer... pokażę ci coś...
I pokazała...
Na stronie z anonsami seksualnymi były moje filmiki... ujęcia ostre zalanej spermą twarzy ... i oczywiście oferta, że robię to co dzień... i że czekam na maile...
- Kurwa, zabiję szmatę... zabiję...
- Wiesz, kto to zrobił... ?
- Oczywiście, ta kurwa fryzjerka, a kto inny... jedziemy...


- Ja prowadzę, bo zrobisz wypadek... rzuciła...
Całą drogę szlag mnie trafiał... ale się nakręciłam, już widziałam wszystkie scenariusze... już ją kroiłam...
Jak ona śmiała... jaka głupia cipa... wybiję jej z głowy wszystko, razem z zębami...
Dojechałyśmy...
- Tylko spokojnie, z głową...
Gdy weszłyśmy, akurat nie było żadnych klientów... tylko dwie dziewczyny i ona...
- Wy wypierdalać, i to już...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Poszedł taki rozkaz, że ona tylko kiwnęła głowa...
- Jesteś aż tak głupia, życie ci niemiłe... twoje i dziecka ?
- Nie wiem, o co chodzi... ?
- O stronkę z ogłoszeniami i moimi filmami...
- Ja tego nie zrobiłam... przysięgam... wiem, co mi mówiłaś... bałabym się...
- To kto ?
- On, zdenerwował się, odradzałam mu, ale nie mam na niego wpływu...
- Kim on jest dla ciebie... ?
- Bratem, nie spodobało mu się jak mnie potraktowałaś i powiedział, abyś spróbowała z nim...


Ale dostałam w łeb... kurwa... aż mną wstrząsnęło...
- Więc wiedziałaś... i mówisz... nie masz na niego wpływu... nie kocha swojej siostry ?
- Nie wiem... ?
- To ja ci powiem, dzwonię do chłopaków z Niemiec, przyjadą i zabiją ciebie i twój pomiot... rozumiesz, albo on to odkręci... nasz dzień... ani dłużej...
Wyszłyśmy...



- Karolina, co ty odpierdalasz... ?
- Nie odzywaj się... mam swoje sposoby na takie szmaty... nie będzie mi podskakiwać...
- Ale groźby o zabicie ?
- I co z tego ?
- A jak pójdzie na gliny... ?
- Gliny też mamy opłacone... i gwarantuję ci, że nie pójdzie... rodzina jest ważniejsza od zemsty...
- Boże, kim ty jesteś... nie znam cię takiej... ?
- Jestem dużo dalej niż myślisz... dużo dalej... dzięki, ale poradzę sobie...
Odwiozłam ją pod dom, wsiadła do auta i odjechała...
Była przestraszona... i to bardzo, a ja byłam wkurwiona...
Nie mogę dać poznać tego po sobie, to moja sprawa i ja ją załatwię, a Jurgen mi pomoże...



Na d**gi dzień, zaraz po wyjściu Roberta do pracy odpaliłam laptopa... strona nadal była, a ja, czyli nie ja, dostałam 36 próśb o kontakt... cholera.
Jadę.
Teraz nie będzie już tak miło...
Cała się gotuję, obmyślam co powiem, jak ją do straszę... i ... szok.
Lokal zamknięty. Zupełnie. Kartka, zamknięte do odwołania...
Uciekła. Na pewno wzięła dziecko i wyjechała...
On tak jej poradził... to jego sprawka... chroni ją... bo chce walki ze mną... osobiście...
Dobrze, dostanie na co zasługuje... chce wojny, to będzie wojna...


Ale jestem wściekła...
Muszę się uspokoić... pomyśleć... nie popełnić błędu...
Telefon... numer chuja... dzwonię...


- I co boli ?
- Spotkamy się ?
- Nie ma po co... umieszczę te filmiki we wszystkich serwisach... będziesz sławna... nie będziesz grozić mojej rodzinie... zniszczę cię...
Wyłączył się...
Kurwa.


Co robić... ?
Cholera...
Dzwonię do młodego...
- Musimy się spotkać.. przyjedź do mnie...
- Na seks ?
- Nie, coś poważnego się stało...


Zabawa z dziećmi tylko mnie drażniła...
Jola to zauważyła...
- Coś się dzieje... ?
- Ten, którego kiedyś rzuciłam mści się na mnie... ten od zdjęć i rozwodu... muszę walczyć... i dlatego jestem nerwowa...
- A to menda... walcz Karolinko... walcz...


Przyjechał młody...
- Zobacz co gnojek zrobił...
Przeglądał bardzo uważnie... potem odpalił kilka innych stron, ale nic nie było...
- Napiszemy do administratora i usuną stronę...
- Ile to potrwa... ?
- Kilka dni... trzeba czekać...
- Groził, że umieści również na innych...
- To też napiszemy...
- I co, tak w kółko... będziemy się gonić...?
- Nie ma innego wyjścia, można podać go do sądu o stalking...
- A to ile potrwa... ?
- Najpierw na policję, zbiorą dowody i do sądu... kilka miesięcy...
- Zwariowałeś... nie mam tyle czasu, Robert nie może się tego dowiedzieć...
- Przecież on wszystko wie... dlaczego się przejmujesz... ?
- On wie, ale nienawidzi obrzydlistwa... a seks z tym żulem w bramie będzie dla niego zbyt drastyczny... może zacząć inaczej na mnie patrzeć... to może zabić naszą miłość...
- Masz rację, jest mocny i brzydki... dlaczego to zrobiłaś... ?
- Zmusił mnie, a potem zerwałam z nim wszelkie kontakty, a on w złości rozwalił moje małżeństwo, bo przesłał te zdjęcia do męża... i on je wykorzystał w sądzie...
- I tak dobrze się stało...
- To nie do końca jest tak, nie chcę, aby d**gi mąż też to oglądał... wiesz, jaki on jest elegancki... takie właśnie lubi życie, może być mocne, ale eleganckie... dasz mi gwarancję... dasz ?
- Nie.
- Właśnie...


- Będę kontrolować sytuację. odpowiem na wszystkie maile, że to pomyłka, przestaną pisać... sprawa ucichnie...
- A jak nie... ?
- Nie denerwuj się do przodu... zobaczymy...
- Ok, uspokoiłeś mnie trochę...
- Głowa do góry, narka...
- Pa.


Może ma rację, naskoczyłam za szybko, poniosło mnie... pośpiech jest złym doradcą...
A już miałam dzwonić do Jurgena, tak bardzo chcę go zobaczyć... tęsknię ?


W następnym tygodniu nic się nie stało poważnego, tamten jeszcze nie dzwonił, młody uspokajał ludzi, ale nie było dobrze.
Poszły następne zdjęcia i filmy, coraz bardziej odważne, na innej stronce, wiadomo jakiej...
Dzwoni młody.
- Już załatwiłem sprawę z tym pierwszym serwisem, a chujek umieścił na innym...
- I co, nie mówiłam... ?
- To będzie sprawa nie do opanowania... zostaje policja...
- Nie chcę...
- A nie ma Robert kontaktów w policji ?
- Mówiłam ci, że nie może wiedzieć, a co, myślisz, że jego kumple mu nie powiedzą... ?
- Cholera... a ty też jakiegoś kiedyś poznałaś... ?
- Ale on był z patrolu i nie mam pojęcia gdzie go szukać, zresztą też nie pomoże... na razie...


Sprawa się komplikuje... nie widzę innego rozwiązania jak tylko Jurgen...
Zadzwonię jeszcze raz...
Odebrał...
Zaczęłam od razu z propozycją...
- Posłuchaj, jak chciałbyś rozwiązać tę sprawę... ?
- Ona nie ma rozwiązania...
- Przecież nie będziesz mnie obsmarowywał wszędzie... co chcesz ?
- Masz do mnie wrócić...
- Jestem żoną i matką... nie mogę...
- To twój problem... jedno małżeństwo już załatwiłem...
- Mogę przyjść na raz... po staremu...
- Ok, dziś jest środa, powiedzmy sobota... u mnie na 18 i zarezerwuj sobie całą noc...
- Dobrze.


Ty skurwysynie, całą noc dla ciebie, z tobą... !!!
Kurwa twoje niedoczekanie...
Następny telefon...
- Jurgen... mam kłopoty ze sprawą, o której ci opowiadałam... przyjedziesz... ?
- Na poważnie ?
- Tak, chce zniszczyć moje małżeństwo i jedyne wyjście to mam do niego wrócić...
- Ty... nasza wspólniczka... ?
- Sam widzisz, jest bardzo brzydki i nie chce negocjować...
- Kiedy ?
- W sobotę jest spotkanie...
- Załatwione, ale powiedz Robertowi...
- Załatw, że chcesz urlop...
- Karolina... zaczynasz kłamać...
- Nie mówię prawdy w celu ochrony...
- To to samo...
- Przyjedź...



Ma rację. muszę mu powiedzieć...
Cholera, jak się wyda, jestem spalona...


- Robert, Jurgen przyjedzie do nas na tydzień, niby bierze urlop. ale tak naprawdę ma mi pomóc w delikatnej sprawie...
- A co to takiego ?
- Mam mały sekrecik i pozwól mi załatwić go po swojemu... też chcę być aktywna... a Jurgen to tylko poza... wiesz jak on działa...
- Ale powiesz po wszystkim... ?
- Oczywiście...
- Ok.
- Jesteś kochany...


Poszło jak po maśle.
W czwartek zadzwonił z urzędu.
Idzie dobrze, zaczyna znowu się układać, Jurgen też załatwi sprawę...
- Nakręciłem go, że mam znajomą, która lubi facetów z tuszą... nie wierzył mi, aż pokazałem mu twoje zdjęcie...
- Moje zdjęcie, skąd je masz ?
- Jak byłaś odwrócona i lałem cię w tyłek, to zrobiłem foty twoich pręg i czerwonego tyłeczka...
- Nie mówiłeś...
- To tylko jedno zdjęcie i tylko dla mnie...


Następny... cholera, czy to się nie skończy... ?
Moja przeszłość zaczyna wracać jak bumerang... a myślałam, że wszystko już za mną... na zawsze...
- I co ?
- Przekonało go, mówiłem, że jesteś odważna i zajebiście dobrze ciągniesz...
- Wtedy prawie mnie udusiłeś...
- Taki był układ... ja go nie zerwałem, a zdjęcie wykorzystałem tylko dla ciebie...
- O coś się pytał ?
- Tak, ile bierzesz... odpowiedziałem, że jesteś moją znajomą, która akurat szuka grubasa, bo masz słabość... i że gwarantuję dyskrecję...
- Niech ci będzie... kiedy ?
- Jutro ?
- Na 17 umów... ale gdzie ?
- W galerii ?
- Nie, za dużo oczu... po pomnikiem Mickiewicza... powiedz, że chcę iść do niego i, że będę Audi Q5.
- Załatwione.




Nie jest źle... jak załatwię tę sprawę, to Robert wszystko mi wybaczy...
Przygotowałam tyłek, może będzie chciał... chociaż, jak nie ma kobiety, to pociągnięcie skończy się w buzi...


Na 17 zajechałam pod pomnik... był tam parking, więc super.
Rozglądam się... jest, w rogu, pod krzakami na ławce siedzi jeden tylko grubas...
Nie jest szpetny... dam radę...
- Cześć to ja...
- Witam Panią...
- Jestem Karolina, a ty ?
- Rafał...
- Słyszałeś o mnie ?
- Tak, kolega powiedział, ale nie wierzę...
- Nie widziałeś zdjęcia co on mi robił... ?
- Widziałem, ale ja taki nie jestem...
- To był inny czas, on wtedy tak chciał. a ja teraz chcę z tobą...
- A gdzie jest podstęp, jakaś ukryta kamera, jest Pani dziennikarką... ?
- Rozglądnij się, nikogo nie ma, rzeszą mamy jechać do ciebie, więc żadnych kamer i tak nie będzie... chodź, rusz się...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...