Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Zaczął się śmiać...
- Kochanie, to są biznesmeni, a nie bandyci... Jurgen kazał cię przeprosić...

Akurat ci uwierzę, wiem co mi Jurgen mówił, co zrobił z moim kelnerem, co prawie zrobił z jego żoną...
- To dobrze, to byli prostacy, należy tylko im to wytłumaczyć...
- Już oni im wytłumaczą... nie martw się...
Uśmiechnęłam się na siłę...
Gdybym nie obiecała, na głos, Pierre, że dostaną w tyłek, to może by mnie nie zaczepili, ale wyzywać od Polskich kurew też nie musieli... a należało się im ...


Nasi goście siedzieli zupełnie cicho...
- Chłopaki opowiadajcie, jak tam treningi, gdzie jedziemy na zawody... ?
Zaczęli się rozluźniać, a ja obserwowałam...
Rober był wyraźnie nakręcony... w swoim żywiole... a oni mocno ściszeni...
Musiał ich przestraszyć swoją walecznością...
W końcu John nie wytrzymał...
- Ale walnąłeś go porządnie...
- Mojej kobiety nikt nie będzie zaczepiać...
- Ale jak szybko to zrobiłeś...
- Od 8 lat ćwiczę sztuki walki, zresztą czasami się przydaje...
- Jestem pod wrażeniem...powiedział bliźniak.. Tom...


Siedzieliśmy, zjedliśmy, piliśmy... jednak chyba wszyscy zapomnieli po co mieliśmy się spotkać...
- Jestem tak dumna, że mnie obroniłeś mój tygrysie...
- Ręka w porządku ?
- Tak, mogę już walić konia... zresztą mam d**gą...
Ale się spojrzeli... zrozumieli o co chodzi...
- Słyszałem, że jest Pani niesamowitą kobietą, wiele dodała mi Pani energii na biegu, dzięki temu pobiłem swoją życiówkę i byłem poniżej tysiąca...


- Karolinko, wcale nie musimy... szepnął Robert...
- Dlaczego mam stracić wieczór przez dwójkę chamów... ?
- Jak stracić... ?
- Obiecałeś, że będą mogli mnie wypieprzyć, to co... mam to stracić... być walona przez dwóch takich samych facetów... ?
- Panowie, moja żona ma wybitną ochotę na dwa takie same kutasy w dwóch dziurach... co wy na to ?
Zrobili się zawstydzeni... ale uśmiechnęli się...
- Cała przyjemność po naszej stronie... odpowiedzieli...
- To idziemy, zawołałam, kto prowadzi... ?
- Ja... zawołał Robert...
- Jesteś wspaniały... mąż prowadzący żonę na rżnięcie na dwa baty... jak się czujesz ?
- Jestem szczęśliwy... jeśli i ty jesteś... ?
- Jestem...
Pocałowaliśmy się, wzięłam go pod rękę i poprowadził mnie do pokoju na seks...
A może jednak jestem Polską kurwą ?

Witajcie. Mam na imię Jurgen i za dziesięć minut zadzwoni Rudolf z następnym problemem. Tyle, że ten będzie dotyczyć naszych przyjaciół Karoliny i Roberta.
Poważny problem, który będę musiał załatwić jak dziesiątki poprzednich.
Ale zdążę powiedzieć Wam kilka słów o sobie.
Wytrzymacie ?


Miałem dziesięć lat jak trafiłem do poprawczaka. W nas w rodzinie norma, ojciec pił, matkę bił, raz nie wytrzymałem w wybiłem mu pół szczęki zębów.
Sam się przestraszyłem swojej siły, ale do dzisiaj, nikt kto mnie zaczepił, nie był z tego zadowolony.
Swoimi pięściami torowałem sobie drogę w życiu. Gdy wyszedłem z poprawczaka mój, powiedzmy daleki opiekun, Mahmed wziął mnie do swojej grupy.
Pierwszym jego poleceniem było, abym poszedł służyć do Legii.
Poszedłem i bardzo tego żałowałem, chciałem żyć, a nie ginąć gdzieś na świecie...
Ale stałem się jeszcze bardziej twardy. Wyrzucili mnie jak pobiłem oficera gnoja...


Mahmed był zadowolony. Dał mi pracę ochroniarza. Jeździłem i odbierałem kasę, tłukłem i wybijałem zęby, łamałem ręce i nogi...
Norma, przez kilka lat tak zobojętniałem na cierpienie innych ludzi, że robiłem to jakbym smarował chleb masłem...
A pewniej nocy zakochałem się w dziewczynie, która pracowała dla nas.
Zaczepiał ją klient, więc pokazałem mu co można zrobić z dłonią, która dotyka panienki nie tam gdzie trzeba...
Ona wniebowzięta... też się zakochała...
Mahmed nie miał nic przeciwko, tyle, że ona potem zaczęła pracować jako kurwa.
Miałem podjąć decyzję, albo będziemy razem w takim układzie, albo szukam innej.
Praca to praca.


A potem powiedziała, że jest w ciąży. Decyzję podjął los i tak się stało.
Ożeniłem się, pogodziłem, że pracuje w burdelu, a gdy urodził się syn, byłem najszczęśliwszym ojcem na świecie.
Zawsze mówiła mi, ile razy się dzisiaj rozbierała, ile razy musiała to robić i, że ten ostatni raz dla mnie, jest dla niej najważniejszy i najbardziej radosny.
Szalałem za nią i czekałem na czas, kiedy już nie będą klienci jej chcieli.
Gdy to nastąpiło nasz syn miał już 18 lat.
Mahmed dał mu pracę, wszystko zostaje w rodzinie. Moja żona zajęła się domem...
Nie wiem, czy to zadecydowało, ale brak pracy źle na nią wpływał. Zaczęliśmy się kłócić...
Nie dopuszczałem myśli, że brakuj jej pieprzenia, klientów... rżnięcia i zabawy do białego rana... ale tak mogło być...


Odsuwaliśmy się powoli... ale skutecznie...
Teraz po następnych 4 latach jesteśmy ludźmi mieszkający razem, ale osobno.
To znaczy, mieszkamy już osobno.
Zachorowała na raka macicy i od trzech miesięcy jest w szpitalu. Nie wiem co to oznacza, ale jej rak ma 3 minusy.
Jest bardzo słaba. często siedzę u niej, tak jak teraz, wożę jej ulubione kwiaty, róże, bardzo je lubi...


Wiele czasu śpi, czytam jej i dla mnie te chwile są bardzo ważne. Wiemy, że umiera, a ja siedzę i patrząc na nią widzę tę dziewczynę która liczyła rozbieranki dla mnie...
Oddałbym swoje życie dla niej, oddałbym swój czas, aby móc być z nią jak najdłużej... ale za 5 minut zadzwoni mój syn, Rudolf i każe mi przyjechać do naszego hotelu, bo ktoś rozrabia...


Nienawidzę swojej pracy, robię wszystko jak robot, jestem wypalony... ale pojadę z obowiązku.
Po latach dowiedziałem się, co to jest ubezpieczenie. Mieliśmy swojego lekarza, który zszywał nas i wyciągał kule, ale raka nie wyleczy...
Rak leczy się w szpitalu, a tam chcą ubezpieczenie. Szef powiedział, że zapłaci...
Po wielu tygodniach wiem, że wydał na nią więcej pieniędzy, niż ona zarobiła dla niego. Ale nie powiedział ani jednego słowa... i to jest mój obowiązek.


Jacyś gnoje zaczepili ludzi mi bliskich, Karolinę i Roberta...
Poznałem najpierw Roberta, zaczął handlować z nami chemią, aż doprowadził do powstania wielkiej fabryki okien. Nasz szef stał się biznesmenem, powoli zaczął przekształcać swój interes wymuszeń, pobić i burdeli na eleganckie przedsiębiorstwa.
I to wszystko za sprawą tego faceta.

( Historia Roberta, Mahmeda i Jurgena to cykl opowiadań Moja żona i Sławek.)

Wyczuliśmy, że coś jest inaczej.
Wiele razy rozmawiałem z szefem, że takie spotkania nie zdarzają się przypadkowo. Przyjechał taki przestraszony, taka sierotka, a wywołał lawinę, która przetacza się przez wiele naszych rodzin i ludzi, bez ich wiedzy... do dziś...
Pieniądze zarobione przez niego pozwoliły oczyścić nasze brudne sprawy, wiele szef zamknął, a i jego spojrzenie na życie zmieniło się.


Robert bowiem miał żonę kurwę, która go zdradzała na lewo i prawo, zaszła w ciążę ze swoim kochankiem, a on znosił to tak dzielnie, z taką godnością i pogodzeniem się z losem, że szef... a za jego sprawą i my, żołnierze, zaczęliśmy inaczej patrzeć na świat.
Można cierpieć, a mimo wszystko zachować pełną godność jako człowiek.
Robert nie tylko przyjął skruszoną żonę do domu, ale jeszcze adoptował jej dziecko.


Pierwszy zrozumiał to szef. Przestał wydawać rozkazy zabicia kogoś... tak... zdarzyło się... a zaczął nawet unikać rozbojów...
Na mieście zaczęli mówić, że zmiękł, że warto go zmienić... ale my to również zauważyliśmy. I co ?
Na mniejsza naszą agresję niektórzy zmniejszyli swoją...
Zaczęliśmy częściej negocjować... rozmawiać... i okazało się, że wiele spraw można załatwić po ludzku... jak to mawiał Robert.
Inni poszli w nasze ślady... a nawet nie wiedzieli komu to zawdzięczają...


Jego nową żoną, Karolinę, poznaliśmy na ślubie. Zajebista babka. Z tamtą jednak się rozstał, bo szmata nadal go zdradzała...
Jeśli facet, po takich przejściach, po kilku latach samotności bierze laskę za żonę po znajomości kilku dni, to albo wariat, albo trafił na tę jedyną.
Okazało się, że trafił.
Podobno ona też.
Szef wytłumaczył mi ich układ.
I wtedy przypomniało mi się moje życie. Moje początki... kobieta, którą się kocha... daje dupy innym. Gdybym znał jej pragnienia, gdybym jej zaufał, był wyrozumiały... pozwoliłbym jej czasami na chwilę szaleństwa... nasze ścieżki nie oddaliłyby się od siebie...
Ona teraz myśli, że siedzę przy niej z litości, a prawda jest taka, że pozwoliłbym się jej pieprzyć... aby kochać do końca naszych dni...


Dowiedziałem się, że Robert jej na to pozwala, że ma powiedzmy, zboczenie w głowie i jemu to odpowiada...
Zobaczyłem miłość w jego oczach i w jej...
I przypomniałem sobie swoją miłość i brak swojego poświęcenia, aby ją kochać.


Jestem teraz przy łóżku umierającej kobiety, za minutę zadzwoni Rudolf i poprosi mnie o pomoc. Dla moich przyjaciół, dla ludzi, których podziwiam za ich miłość.
I wierzę, że im się uda.
Dobroć Roberta jest znana, a szaleństwo Karoliny jest iskrą, która będzie zapalać ich ogień, do końca ich życia.
Byłem z nią w dziwnych sytuacjach... stłukłem faceta, bo ją tylko obraził, byłem na jej występie, gdzie musiałem wyjść... bo... e... lepiej tego nie powiem... nie wolno mi... nie wolno...
Ale na pewno będę jej i jego bronić, nawet jeśli musiałbym wrócić na poprzednią ścieżkę swojego życia.
 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzwoni telefon...
- Tata przyjedź. dwóch facetów chciało zranić Panią Karolinę, a Pan Robert prawie ich zabił...
- Już jadę...
Pocałowałem żonę w czoło, nie wiem, czy jak wrócę będzie jeszcze żyła. Muszę jechać, bo jakimś gnojom zachciało się zrobić rozróbę.
W naszym hotelu, moim przyjaciołom... już mi ich żal...
Po drodze zadzwoniłem po trzech i do szefa zdać raport.
- Masz pełne pozwolenie na to.. co będziesz chciał zrobić...
- Dziękuję szefie...
Jadę. Naładowany i wkurwiony na maksa...
Wybrali zły czas, złe miejsce i złego człowieka, który im to wytłumaczy.


Droga zajęła 10 minut. Chłopaki już czekali...
Weszliśmy.
Wyglądało normalnie, Karolina i Robert stali razem, jakiś dwóch facetów z nimi... a tamci są w kuchni. Wiem.
Skinąłem głową w ich stronę... Karolina uśmiechnęła się lekko... widzę, że ogólnie nic jej nie jest... całe szczęście...


Idziemy od razu do kuchni.
Przyszedł Robert.
- Co się stało ?
- Karolina siedziała przy barze, ja byłem w toalecie, a ci dwaj zaczęli ją podrywać jako polską kurwę... chamsko i bezczelnie. Na jej słowa, że jest z mężem, wyśmieli ją i zaproponowali po 150 euro za zerżnięcie jej dupy... 150... słyszałeś... ?
- Ok.
- Jeszcze jedno, barman widząc te zaczepki, odwrócił się...
- To prawda... wtrącił Rudolf...
- Potem, najpierw oni...


Zły dzień wybrali i zły lokal...


- E... szmaciarze... co wam strzeliło do głowy...
- Wiesz kim jesteśmy... ?
- Nie wiem...
- Należymy do Ruchu Obywatelskiego i nie pozwolimy, aby polska kurwa zarabiała w niemieckim hotelu...
- Więc wcale nie chcieliście jej zapłacić za seks... ?
- W życiu... takiej szmacie ?
- Spójrzcie na mnie... ja jestem Niemcem, ale ten jest Ruskim, a tamci dwaj to Turcy... macie okazję również in wytłumaczyć czym się zajmujecie... jako prawdziwi Niemcy...
- To tak nie jest...
- Jesteście gnidami, jesteście brudem tego narodu, który powinien spłynąć Łabą do morza...


Kiwnąłem na turków...
Każdy zarobił po trzy razy w mordę..
- I jak tam wasza idea narodowości ?
- My... przepraszamy...
- O nie... to my będziemy was przepraszać, gdy skończymy... że jeszcze żyjecie...
Zaczęli pluć krwią...
- W naszym hotelu każdy jest mile widziany... ale wy... zrozumiecie, że najlepiej jest siedzieć w domu... a nie szukać kłopotów na mieście...


Sam się sobie dziwię, że rozmawiam z nimi tak spokojnie... kilka lat temu już byliby na dnie portu...
- Robert, załatwimy sprawę, przeproś Karolinę. to nie jest robota dla ciebie... idź do niej...
Poszedł.
- Nie chce mi się z wami bawić... adresy domowe... poproszę...
- Po co ?
- Chłopaki pojadą po wasze żony i dzieci, i zawiozą je do szpitala, tam gdzie zaraz traficie...
- Wygłupiacie się...


Nachyliłem się, wyciągnąłem spluwę, przeładowałem i odpowiedziałem...
- A wyglądam jakbym się wygłupiał ?
- Nie jesteśmy sami, mamy mocodawców...
- I dlatego potrzebne są wasze żony... adres...
W ryj kolbą jednemu i d**giemu...


Podali.
Chłopaki pojechali, nie musiałem tłumaczyć, bo wiele razy odwalałem ten numer...
- Jak zawsze do EPPENDORF...
A my zapakowaliśmy ich do samochodów i pojechaliśmy na nadbrzeże.


Gdy dojechaliśmy biedaki zaczęli płakać...
- Przestańcie pizdy... obiecałem wam, że traficie do szpitala...
Wyciągnąłem spluwę...
- My już nigdy nie...
- To wiem, na pewno już nigdy... ale nie twoje słowo tu się liczy...
Przyłożyłem do kolana i strzeliłem...
d**gi to samo...
Ryczeli jak dzieci...



- Uciszcie się zjeby... bo muszę zadzwonić po karetkę... bo będzie d**gie kolano...


- Szpital ?
- Mamy postrzelenie... niegroźne... nadbrzeże... przy czwartym słupie... dwóch pokrzywdzonych... żyją...


- Widzisz, jeszcze raz ci to wytłumaczę... od dzisiaj siedźcie w domu, bawicie się z dziećmi i z żonami, bo gdy spotkamy się ponownie to będzie ostatni raz... rozumiecie ?
Kiwnęli głowami...
- Jedziemy.


Wróciliśmy do hotelu.
- Rudolf, gdzie ten gówniarz... ?
- Na zapleczu.
Siedział skulony i się trząsł... gdy mnie zobaczył zrobił się jeszcze mniejszy...
- Wstawaj..
- Przepraszam...
- Od jak długo tu robisz ?
- Od 5 miesięcy...
- Wiesz kogo jest ten hotel, myślisz, że goście tu są przypadkowi ?
- Nie wiedziałem...
- A powinieneś... Rudolf cię brał i tłumaczył...
- Ale ja nikomu nigdy nie powiem.
- Tu chodzi o naszych gości, ochraniamy ich i pomagamy we wszystkich sprawach, a ty dałeś dupy...
- Przepraszam...
- Ta kobieta jest najważniejszą osobą ze swoim mężem w tym hotelu, szef za coś takiego by cię zabił... to jego wspólnik głąbie... i moja przyjaciółka... też powinienem cię zabić...


Strach i przerażenie, świadomość nieuchronnego... widziałem to setki razy... Potem była tylko cisza i zaczynało się od nowa...
I tak dzień za dniem, następny idiota, następna lekcja i koło się obracało...
Ale teraz już nie... daruję mu, a jego wdzięczność i strach pozostaną z nim do końca życia.
- Pójdziesz do kwiaciarni, kupisz największy bukiet czerwonych róż i zaniesiesz go do Pani Karoliny, z prośbą o nie wyrzucanie z pracy...
- Tak szefie...
- Ale nie osobiście, nie pokazuj się dopóki oni tu są... jeszcze dwa dni i siedzisz obierając warzywa.
- Dobrze...
- Robert nie jest pamiętliwy, a Karolina przyjedzie tu dopiero za rok, w razie czego będziesz brał zmianę na kuchni...


Pójdę jeszcze do nich...
Ale na sali już ich nie było...
- Helga, poszli już ?
- Tak, we czwórkę do pokoju...
Hm... ok... nie będę przeszkadzać...
Wyślę tylko smsa z przeprosinami.
I ostatnia sprawa, szpital... ten sam, tylko inne piętra.


Pojechałem. Już byli na izbie. Chłopaki pokazali mi żony, Jedna była z małym dzieckiem na ręku, d**ga sama...
- Możemy porozmawiać na osobności ?
- A kim Pan jest ?
- Moi ludzie przywieźli Panie tutaj...
- Tak tak, bardzo chętnie... byliście świadkami ?
- Tak, wasi mężowie poprosili nas, aby was przywieźć...
- Jak to się stało ?
- Będę mówił wolno i proszę mnie słuchać uważnie, bo nie powtórzę...


Ich spojrzenia zmieniły się od razu...
- Wasi mężowie przyszli na kurwy, do mojego hotelu i jako debilni idioci próbowali poderwać, nie... próbowali zgwałcić moją przyjaciółkę.
- Niemożliwe !!!
- Zamknij się szmato, bo dostaniesz w ryj przy ludziach...
- Ale...
Odchyliłem marynarkę... zobaczyły to co miały... spluwę...


- Więc pokazałem im jak kończą idioci, ale to wy podejmiecie się obrony waszych rodzin. Jeśli kiedykolwiek przyjdzie im do głowy zrobić coś głupiego w związku z tą sprawą, a wy mi tego nie powiecie, to przyjadę i zabiję was, wasze dzieci, a na koniec ich.
- Ale...
- Ale jeśli zadzwonicie do mnie szybciej... że oni coś kombinują... i nie będą was słuchać...to zabiję tylko ich, a wy przeżyjecie. To wy decydujecie jak będzie wyglądać reszta waszego życia, spokojnie, czy pod ziemią... a jeśli spróbujecie gadać z glinami, to zabiję również waszych rodziców i dziadków, jeśli żyją...


Nie były aż tak bardzo zdziwione, ale... były przerażone i w szoku,
One wiedzą, że mężowie należą do narodowców i, że czują się silni, może nawet one są takie same jak oni... mam to w dupie, powinny zrozumieć, że z pewnymi ludźmi nie warto zaczynać...
Położyłem numer telefonu na pa****cie i odszedłem...
Gdy rozmawiałem z chłopakami, widziałem, że patrzą...
- Sprawa załatwiona, postójcie jeszcze z 20 minut, niech nabiorą pokory, muszą uwierzyć...
- Załatwione.


Poszedłem do windy i pojechałem na onkologię.
Spała, wziąłem książkę i zacząłem czytaj dalej...
Po godzinie przyszedł sms od Rudolfa...
- Jak mama ?
- Żyje.


Wiem, że ta historia jest słaba, ale ulżyło mi wam to opowiadając.
Samotność w brutalnym świecie boli dużo bardziej.
To, że jestem prostakiem i chamem tego nie zmienia. Jestem również człowiekiem.

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Klęczałam i oglądałam dwa identyczne kutasy. Wygoleni, pachnący i piękni...
Robert siedział w rogu pokoju w fotelu, były słabe światła, nie dało go widać, więc się chłopaki nie peszyli...
Dotykali mojej głowy, włosów, pieścili mnie swym dotykiem, a ja rozkoszowałam się widokiem i smakiem.
Każdy miał swój czas, jeden, potem... d**gi.
Próbowałam ile wejdą, sama dla siebie... a on pojękiwali z zadowolenia...


Byłam ciałem tu z nimi, przy ich kutasach... a myślami byłam przy Jurgenie.
Co im zrobi, czy będzie myślał o mnie... ?
Ten facet jest bandziorem, jego ręce, siła i brak jakiegokolwiek oporu są w takim ciele cholernie niebezpieczne, chociaż, to właśnie on przestrzegał mnie przed uczuciem władzy nad innymi ludźmi...
Czy poniosą gu uczucia... złość, że mnie dotknęli... skrzywdzili... ?
Boże, dlaczego tak myślę, przecież to obcy facet... to, że jest miły dla mnie niczego nie oznacza...
I znowu niesie mnie power jego siły... mam się przed tym bronić... a to jest takie piękne...


Wyprostowałam się.
- Który pierwszy mnie rżnie... ?
- A którego chcesz ?
- Jest mi to obojętne... każdy ma to zrobić porządnie i mocno... zaczynać...


A jednak ulegam... a dlaczego nie... ?
Jego władza nad zdrowiem i życiem innych ludzi jest inną władzą, niż moja... nad moim ciałem...
Ale czuję, że pochodzenie tej siły jest takie samo... pochodzi z walecznego serca i duszy wojownika...
Więc jestem wojowniczką...dobrze... mój mąż jest też wojownikiem, Jurgen też... jesteśmy jedną rodziną...


Moja cipa jest w ekstazie, rypie ją porządny kutas... buzia zatkana d**gim... takim samym...
Jadą mnie w swój rytm... od tyłu i od przodu...
Powinnam płynąć od ich pieszczot... ale ja raczej podniecam się widokiem w głowie jak Jurgen ich bije...
Jak krzyczy na ich głupotę, ich prostactwo...
- Mocniej mnie rypcie... zawołałam w chwili gdy wyciągnął z buzi...
- Niegrzeczna jesteś...
- A wy za grzeczni... jak chłopcy u mamuśki... może nawet cipy...
- Ty mówisz poważnie... ?
- Albo gadasz. albo pierdolisz... chłopcze...
- Ok, już ja ci dam...


Wsadził do buzi jak mógł najgłębiej... ale nie wiedział, że jestem wyszkoloną polską kurwą...
Przyjęłam jakbym tylko na to czekała... ale mi już chodzi coś innego po głowie...
Szarpnął głową i myślał. że mnie to obejdzie...
Wyrwałam się...
- Nie umiesz dogodzić takiej kobiecie jak ja...
- Czego chcesz... krzyknął...
Dobrze... zaczyna się denerwować... Jurgen też jest zdenerwowany... zaraz zacznie ich bić...
- Aby mnie zadowolić... musisz mnie upokorzyć..


Spojrzałam się w róg... w stronę Roberta... nie widziałam go, ale chciałam, aby zobaczył moje oczy... moje spojrzenie...
- Jak mam to zrobić... ? my nie mamy styczności z takimi kobietami...
- Uderz mnie... w twarz...
- Poważnie ?
- Tak cipo... frajerze, który nie wie co robić...
Pewnie tak właśnie Jurgen mówi do tamtych...
Uderzył mnie...
- Jeśli tak się bijesz to współczuję twojej matce, że urodziła takiego frajera...
Dostałam d**gi raz... ciut mocniej...
- Wyciągnęłam kutasa z cipy, odwróciłam się do d**giego brata...
- Może ty umiesz przyłożyć kobiecie lepiej niż ta cipa...


Jurgen nie ma takich problemów... Jurgen umie bić... pewnie już leci im krew z rozciętych warg...
Mi jeszcze nikt tak nie przyłożył... chociaż, ten sadysta, jeden z ostatnich przy zbieraniu pieniędzy, był bliski... ten bił mocno... chociaż bardziej cipę...
- Ale ?
- Jak chcesz zerżnąć moją dupę, to musisz to na mnie wymusić...
- Chcę...
- A ja po dobroci nie dam...
Spojrzał się w stronę Roberta...
Teraz ja go uderzyłam...
- Z nim się pierdolisz, czy ze mną... ?
Już oczy mu się zmieniły... jeszcze trochę...
- Myślisz, że w tłumie możesz pierdolić jak chcesz, a potem nie masz jaj...
Złapałam go za jądra... i ścisnęłam...


O tak, jest błysk...
- Przestań...
- To ty zacznij...
Poczułam na tyłku porządnie uderzenie...
- O... ktoś jednak dobrze zaczyna...
Jego wzrok był już szalony...
Tak... tego mi dzisiaj trzeba... chcę widzieć wzrok Jurgena tu i teraz...
Chcę wiedzieć co będzie robić i jak będzie to ich boleć... ?
Uderzył mnie w twarz... a d**gi w tyłek...
- I co mi teraz zrobicie... ?


Ten z przodu szarpnął za włosy w geście... klękaj szmato...
- Już klękam Panie... obciągnąć ci... ?
- Tak, do końca...
Wzięłam do połowy...
- Do końca... !!!
Znowu do połowy, a nawet mniej...
Wyciągnął...a ja spojrzałam się na niego ze wzrokiem... wiem... zaraz dostanę... ale nie ma innego wyjścia... nawet się lekko uśmiechnęłam...
Walnął dużo mocniej... i zaraz poprawił w ten sam policzek... bo d**gą ręką trzymał włosy...
- Do końca... kurwo...


Nareszcie... puściło mu...
Wzięłam do 3/4...
Wyciągnął i znowu dostałam...
Jurgen pewnie tak się z nimi nie bawi... bije od początku porządnie... już dawno leci krew... już dawno są przerażeni... on ich nauczy rozumu... więc niech ci chociaż porządnie mnie przerobią...
Wzięłam całego, głęboko... przytrzymał... jeszcze raz... znowu przeciągnął... a ja kurwa... zaczęłam lizać mu jajka...
Ale się spojrzał... i był to wzrok przegranego... on do mnie... do mnie... do mistrzyni... ?
Puścił rękę z włosów... to nie ta liga... muszę sama popracować...
Wstałam... chwyciłam jego kutasa, stał jak cholera... i wsadziłam sobie od przodu...
- Tam jest żel, nasmaruj mi tyłek i wchodzisz John...


Jeszcze raz się spojrzałam w stronę Roberta, lekko mignęło jak trzymał kutasa... ale twarzy na zdążyłam...
A John przyłożył i wszedł...
Zabolało, bo docisnęłam jego tyłek do siebie... i miało boleć... Jurgena ręka też boli od uderzeń...
Już ich załatwił, czy nadal się z nimi bawi... ?
Ich strachem i bólem...
Przytulili się do mnie, trzy ciała w jednym akcie seksu... dotykali piersi, bioder... całowałam się z Johnem i z Tomem.
I było mi dobrze... od ich kutasów i od uczucia władzy w głowie... to piękny narkotyk... i niestety uzależnia...


- Panowie zmiana... każdy dostanie po równo...
Położyłam Johna na łóżku i usiadłam się na niego...
- A ty ładujesz w tyłek...
- Może się umyjemy ?
- Ja jestem dostatecznie dobrze umyta... ładuj...
Wszedł... już bez bólu, bo taki sam kutas przed chwilą już mnie rozciągnął...
Patrzyłam się na twarz Johna i była dokładnie taka sama jak przed chwilą... Toma.. jakby walił mnie jeden facet dwoma kutasami...
Skakałam i wierciłam się, aby wyciągnąć z tego seksu wszystko co najlepsze...


Ale niestety moje orgazmy były daleko... tak samo jak daleko były myśli o Jurgenie... i nie mylcie tego z miłością... to było zupełnie inne uczucie... to była pasja w kontroli swoich pragnień i chęci oddania się nim...
Zaczęli chłopcy jęczeć...
- Kończycie już ?
- A jak to można wytrzymać... jesteś niemożliwa...
- Lejemy na twarz, pozwolisz ?
- A nie chcecie do środka ?
- Nie śmieliśmy...
- To lejcie... byle dużo...


Nawet dobrze się nie nakręciłam... szkoda...
Jestem maszyną rozkręcającą się do czerwoności... ale nie tym razem...
Pompowali i jęczeli... a ja słyszę jęki z ust tamtych frajerów pobitych do bólu... i żałuję, że nie widziałam tego... to musiałoby być przeżycie...
Skończyli... pocałowali na pożegnanie i wyglądało to, jakby uciekali... e...


Gdy drzwi się zamknęły... wyciągnęłam się w pachnącej pościeli... i skierowałam dłoń w stronę Roberta...
- Mój najdroższy... chodź do mnie... pragnę cię...
Podszedł i był taki uśmiechnięty...
- Ile masz twarzy kobieto ?
- Może 50 ?
- Myślę, że więcej... i ty mnie kochasz ?
- Do szaleństwa...
- Widziałem właśnie twoje szaleństwo... jakbyś była inną osobą...
- Mało widziałeś, ale mamy całe życie przed sobą.. zdążysz... będę cię zaskakiwać za każdym razem...
- Dużo lepiej ogląda mi się ciebie w akcji... wtedy pochłaniam całą twoją energię, którą emanujesz...
- Zrób mi dobrze, bo nie zdążyłam dojść...
- Ja doszedłem, prawie dwa razy... więc... słabo to widzę...
- Zrób to ręką...albo jak chcesz... językiem...
- Zrobię ręką... może kiedyś...


Rozluźniłam się totalnie... Jurgen już skończył... załatwił sprawę... pewnie już odpoczywa w jakimś barze i pije z chłopakami...
A ja popłynę z ręką męża, który zanurza ją właśnie w spermie obcego faceta... wkłada palce, smaruje łechtaczkę... i robi mi dobrze jak cholera...
Lubię go zadowalać... nawet bardziej niż siebie... nie wyobrażam sobie seksu z kimkolwiek tylko dla faktu...
Coraz częściej nakręca mnie tylko myśl, że on to oglądnie, że mu opowiem, i że jako ostatni dokończy...
Bez niego sam seks byłby tylko... seksem... przyjemnością.,.. ale i nudą...


Szedł mój ukochany orgazm... jego palce w spermie... ojejku... to jest dobre... może namówię go na liźnięcie kiedyś cipki...
Albo teraz...
Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam do góry...
- Kocham cię...
I włożyłam jego palce do buzi... lubię smak spermy... a teraz jeszcze moje soczki...
- Ja też cię kocham...
I zrobiłam to... podniosłam głowę i pocałowałam go...
Nie cofnął się... poszły języki, a nasze szaleństwo wzrosło tak, że położył się na mnie... zaczął mu stawać...
Każdy pocałunek, każde moje nabranie spermy z cipy i włożenie palców w nasze usta powodowały, że nie tylko mi włożył, ale i zaczął jechać...
Objęłam go nogami i nadałam biodrom rytm jego pchnięć...
Sapał...przyśpieszał... był mocno podniecony...


Aż przestał...
- Nie dam rady... ale jest tak cudownie, że i to wystarczy...
- A może chcesz włożyć w tyłek... ?
- Nie, to bez sensu... jest dobrze...
- To połóż się na plecach i odpocznij...
Prawie go zrzuciłam z siebie. aby zrobić ulubioną czynność... wylizać jak mięknie i jak jest cały od spermy... nawet nie od swojej...
- Mocny był dzisiejszy poniedziałek...
- O tak, od rana jedziemy...
- Ci gnoje mnie wkurzyli...
- Jak myślisz, co im zrobią... ?
- Nie wiem, rano spotkamy się z Jurgenem, opowie... chociaż, oni nie lubią mówić... a on szczególnie...
- Jest skryty ?
- Robi co do niego należy, nie pyta i nie odpowiada... chociaż podobno od jakiegoś czasu bardziej negocjują, niż rozwalają..
- To może tylko im wytłumaczyli... ?


Sama tego nie chciałam, pragnęłam ich krwi i obitych gęb... wtedy mój seks miałby wyrazisty smak...
- Może... ne wiem...
Jurgen, proszę, nie zawiedź mnie, moja władza chce ich cierpienia...
A teraz całą noc czekania...

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rano obudziłam go lizaniem... przeciągał się leniwie...
- Co dzisiaj na śniadanie ?
- Nie kuś, on ma ranną zmianę... może zejdziemy na dół... ?
- Co ty... potrzebuję z 2 godziny, zamów do pokoju... może on przynieść...
- A co, masz ochotę ?
- Nie, ale chętnie zobaczę kto cichaczem mnie rypał w tyłek...
Zadzwonił...


Miałam tylko szlafroczek i wcale się nie śpieszyłam... chciałam zrobić numer, ale bez finału...
Po 30 minutach ciche pukanie...
- Ja otworzę... zawołałam
Robert spojrzał się na mnie, a ja idąc od toaletki w połowie drogi rozwiązałam szlafrok i zsunęłam go...
Zdążył tylko otworzyć buzię, gdy ja ...otwierałam drzwi...
To był on... spojrzał się na mnie nagą... objechał z góry do dołu...
- Śniadanie dla Pani, Pani Karolino...
- Proszę wejść...
Oczywiście kręciłam tyłkiem jak tylko mogłam... i usiadłam się dalej do malowania...
Nie zauważyli, ale byłam przed lustrem i widziała, jego spojrzenie na Roberta, jego wzruszenie ramionami i wielkie zdziwione oczy... gesty migowe... i ... jego wyjście...


- Karolinko śniadanie... zjesz... ?
- Tak, już kończę kochany...
Nie ubrałam się... położyłam na łóżku... obok niego...
- Możesz mnie nakarmić... jestem głodna jak smok...
Jego uśmiech był bezcenny...
- No co ?
- Już ty wiesz, co ...


Tak, jestem aktorką, jestem kurwą, ale przede wszystkim jestem sobą...


Po godzinie Robert zadzwonił do Mahmeda. Z tej rozmowy nic nie wynikło... sprawa załatwiona i koniec tematu, wielkie przeprosiny i tyle...
Po następnej godzinie znowu pukanie... tym razem Robert się zerwał...
Ktoś przyniósł kwiaty, wielki bukiet...
- To od barmana z przeprosinami... prosi o nie wywalenie z roboty...
- A kto o tym decyduje ?
- Teraz ty... jak zdecydujesz, tak będzie...
- O...


Znowu to poczułam, moc i władzę...
Jedno kiwnięcie palcem i chłopaczek traci grunt pod nogami... przecież wiem, że na wyrzuceniu się nie skończy... też oberwie...
Nie... ja nie mam takiego charakteru... jestem dobrą kobietą i chcę dobrze postępować w życiu... jedynie trochę się zabawić...
Już dwa razy to mówiłam i dwa razy łamałam słowo... przy kelnerze i pieprzonej fryzjerce...
E... zaraz wyjedziemy i tyle go będę widzieć...
- Przyjmuję przeprosiny... myślę, że i tak Jurgen mu dobrze wytłumaczy sprawę...
- Na pewno...


Robert dostał telefon.
- Muszę jechać, Francuzi chcą jakiś aneks do umowy podpisać.
A jednak, Pierre jest słowny...
- Tylko nie zdziw się, będzie na naszą korzyść... zawołałam...
- A ty skąd wiesz... ?
- Jako współwłaścicielka muszę wiedzieć to i owo...
- Załatwiasz coś za moimi plecami ?
- Mówiłam ci kochany, ty robisz swoje interesy, a ja swoje... pozdrów chłopaków i ponów zaproszenie do nas, do domu...
- Jesteś...
- Niemożliwa, wiem... pa...

Robert.


Ona jest niemożliwa... jaki aneks ?
Bardziej myślałbym, że czepiają się czegoś...
Jestem na miejscu... siedzą... uśmiechnięci... jest dobrze...
- Robercie...
- Pierre, Filip...
- Przemyśleliśmy waszą ofertę na spokojnie i chcielibyśmy nawiązać współpracę na dłuższy czas niż jest w umowie.
- To znaczy ?
- W umowie jest zaznaczona tylko nowa budowa, którą właśnie zaczynamy... a my zdecydowaliśmy na stałą współpracę, na powiedzmy następne 5 lat.
o... kurcze... dobrze...
- A co was skłoniło do takiej decyzji... ?


Zapowietrzyli się, potem wciągnęli powietrze i wypuścili...
- Powiedzmy... walory negocjacyjne waszej wspólniczki, a prywatnie Twojej żony...
- Płacicie za jej pierdolenie ?
- Nigdy w życie byśmy tego tak nie ujęli, rzeszą Pani Karolina wytłumaczyła nam, że niektóre rzeczy robi dla przyjemności... to po prostu wypada z naszej strony, wasza oferta i tak jest najlepsza... po co, co chwila ją przedłużać... mamy spokój na 5 lat z opcją przedłużenia...
- Niech wam będzie... i tak wiem, że to ona tu kręci...
- Oj kręciła, kręciła... przepraszamy...
- Dajcie spokój, sam wiem, że ta kobieta jest niemożliwa... a jak udało mi się ją złapać, to do dzisiaj nie mam pojęcia...
- Jesteś szczęściarzem... jakich mało... szampana ?
- Szkoda, że jej tu nie ma... ale maluje się... spojrzałem na zegarek... już od dwóch godzin... i może nie być jeszcze gotowa...


Śmiech wybuchł z wszystkich stron...
Wypiliśmy szampana, podpisaliśmy i podaliśmy sobie ręce...
- Karolina jeszcze raz zaprasza do nas, do Polski...
- Ja przyjadę na pewno, powiedział Pierre, obiecałem zabrać siostrę, może spodoba się jej ten jej pisarz i coś wydadzą razem...
- Może, dziękuję...
- To my dziękujemy...


Ja nie mogę... Karolina dupą załatwiła umowę na 5 lat, przecież jak dobrze pójdzie cała produkcja może iść dla nich... trzeba będzie postawić czwartą halę... przynajmniej na magazyn...
To może być dodatkowe 20- 30 milionów obrotów rocznie... dzwonię do Mahmeda...
- Słuchaj przyjacielu, Francuzi podpisali umowę na 5 lat do przodu...
- A jakim cudem... ?
- Po spotkaniu... wiesz jakim... z Karoliną...
- O ja pierdolę... twoja żona jest lepsza niż tych 3 dyrektorów sprzedaży... razem wziętych...
- Obiecałem jej współudział i pensję... jako mojej żonie i tak w razie czego...
- Należy się dziewczynie... kup jej coś ładnego, ja też kupię... przecież to będzie z milion euro na czysto...
- Też ta wyliczyłem...
- Spotkanie dziś wieczorem ?
- Miałem jeszcze jeden pomysł na wieczór dla niej, może być trochę zmęczona potem... biorę ją do Maxima...
- Zwariowałeś... ona to wie ?
- Nie, ale nie bój się, sama powiedziała, że jest nie do zajechania... i ja to potwierdzam...
- Przecież ona tam zwariuje... Jurgen idzie z wami, w razie czego...
- Ok
- To spotkamy się na obiedzie, idź na zakupy... na 16, przyślę samochód...
- Spoko.


Mam ostatni pomysł, to będzie wisienka na torcie dla mojej ukochanej żony. Zapamięta Hamburg na wiele tygodni i będzie tu wracać...
- Wróciłem...
- Jesteśmy tutaj...
Wchodzę, a ona siedzi z Jurgenem...
- Miałeś być dopiero wieczorem... zresztą, jesteś za szybko, skąd wiedziałeś... ?
- A co mam wiedzieć ?
- Mahmed nie dzwonił ?
- Nie, Karolina poprosiła o spotkanie...
- Chciałam dowiedzieć się coś z wczoraj...
- Nie jesteś w stanie się opanować ?
- Wiesz kochany, że kieruję się przede wszystkim emocjami...
- Oj wiem... i co tam ?


- Jurgen jest mistrzem manipulacji, faceci będą przez najbliższe lata srać po gaciach... zresztą nie tylko oni...
- Jesteś nakręcona jak cholera...
- Żebyś wiedział... ta opowieść jest niesamowita... chcesz usłyszeć ?
- Mówcie...
 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Karolina


Robert poleciał podpisać umowę, wiem, że będzie dobra, a ja muszę się dowiedzieć... od rana chodzę nakręcona...
- Jurgen... masz czas na spotkanie... ?
- Kiedy ?
- Teraz ?
- Gdzie ?
- Jestem w hotelu, nie chcę nigdzie wychodzić... przyjedziesz ?
- Za pół godziny.


Cholera, szybki makijaż, jak chcę to potrafię uwinąć się w godzinę, a teraz mam 30 minut... szybko... szybko...
Przyjechał po 40... zdążyłam... poprawię potem...
- Chciałbym przeprosić jeszcze raz, osobiście...
- Dostałam kwiaty od barmana, wiem, że to twoja robota... możesz go zostawić, nie jestem pamiętliwa...
- Dobrze, cieszę się...
- Opowiesz co zrobiliście z chłopakami... ?
- A dlaczego chcesz wiedzieć ?
- Bo nie jestem pustą lalą do pierdolenia, jestem jeszcze inteligentną babką, która rządzi swoim życie sama i nigdy nie pozwala na przypadki w nim następujące... ciężko pracowałam z głową, aby wejść na szczyt i chcę się na nim utrzymać, znając wszystkie sztuczki...
- To nie są sztuczki, tylko brutalne życie...
- A ja jestem kobietą wybitnie narażoną na tę brutalność... prawda ?
- Ok...
- Chcę wiedzieć, co i jak, w formie nauki... dla mnie... pamiętasz fryzjerkę, chyba dobrze to załatwiłam... ?
- Masz rację... przepraszam...


Opowiedział o ich bucie, o próbie zastraszenia, bo to narodowcy z kumplami... o strzałach w kolano i najważniejsze, o rozmowie z żonami...
- O ja pierdolę, ale numer... tego nawet nie przypuszczałam...
- Kilka lat temu to wymyśliłem, sama świadomość strachu, jego nieuchronność i niepewność każdego dnia, potrafią zdziałać cuda... Ta myśl paraliżuje i wykańcza ofiarę z jej chęci odwetu, szczególnie, gdy ma się rodzinę...
- Dobre, niesamowicie dobre... bo wiesz, myślę o tym gnojku, który dał jej zdjęcia... on nadal je ma...
- Trzeba znaleźć sposób na emocjonalny szantaż, aby sam je oddał...
- A jak nie odda, jak nie będzie na niego haka... ?
- To zostaje najprostsza... życiowa brutalność...
- Przyjedziesz wtedy ?
- Przyjadę...



Pogadaliśmy jeszcze o kilku sprawach, o jego synu Rudolfie, gadaliśmy, śmieliśmy się, a ja walczyłam...
Walczyłam ze sobą...
Podobał mi się ten facet... jego moc... nawet umysł... oczywiście, tylko fizycznie... ale pierwszy raz tak patrzyłam na tego faceta... był z innego świata... jakby filmowego... nierealnego...
Oczywiście nie ma mowy o zdradzie Roberta, to zupełnie coś innego... tak, jak podoba mi się Pierre, tak jara mnie Jurgen. Tam jest elegancja, tu brutalna siła faceta zdolnego zabić...
- Wróciłem...
Przyszedł Robert, całe szczęście, chociaż majtki i tak są już mokre...
- Jesteśmy tutaj...


Zaczęłam...
- Jurgen jest mistrzem manipulacji, faceci będą przez najbliższe lata srać po gaciach... zresztą nie tylko oni...
- Jesteś nakręcona jak cholera...
- Żebyś wiedział... ta opowieść jest niesamowita... chcesz usłyszeć ?
- Mówcie...


Nie zrobiło to na nim większego wrażenia...
- Kochanie, podniecasz się, bo to pierwsza akcja, która dotyczy ciebie... my już mamy za sobą wiele numerów... przywykniesz...
- Jesteś niemożliwy, cała dygocę z podniecenia i wrażenia...
- No co ty... ?
- Dotknij mnie...
Zrobiłam to celowo... chciałam zobaczyć reakcję Jurgena... chciałam... coś zobaczyć... coś, być może nierealnego... ale nie udało się...
- Karolino, na 16 mamy obiad z Mahmedem, upudruj nosek... my musimy pogadać...


Jak on śmie, traktuje mnie jak dziewczynkę... jak... cholera...!!!
- Oczywiście kochany... dziękuję Jurgen...
Kiwnął głową, bez słów... chcą zostać sami...
W łazience prawie trzasnęłam drzwiami... wyrzucił mnie z pokoju... eh... !!!!!
Jestem wściekła, dzisiaj dupy to już nie dostanie, zobaczymy kto wygra...


Po wielu minutach usłyszałam zamknięcie drzwi.
Wychyliłam się...
- Poszedł ?
- Tak, załatwiliśmy wszystko...
- Szkoda, że ja nie zdążyłam...
- Na 16, pamiętaj, na elegancko, idziemy na obiad... muszę jeszcze coś załatwić... będę na 15... pa.
- Pa.


Co jest grane, nic mi tu nie pasuje... oni chyba coś knują... tylko co ?
Siedziałam jak sierotka sama w hotelu... i żadna sukienka mi nie odpowiadała, każda była już... powiedzmy zużyta.
A co tam, mam swoją kartę, idę na zakupy, mam jeszcze 3 godziny.
Sklepy były niedaleko i to całkiem ładne...
Obsłużono mnie bardzo kulturalnie i znalazłam łososiową sukienkę, mocno przed kolano, ale czy ja muszę się czegoś wstydzić ?


Na 15 siedziałam w pokoju odpicowana jak trzeba...
Gdy wszedł... prawie padł...
- Skąd masz tę sukienkę ?
- Kupiłam sobie... brzydka ?
- Nie... piękna... powiem idealna...
- Do czego ?
- To jest niemożliwe... powiedział kręcąc głową...
- O czym mówisz ?
- O niczym, zrozumiesz, ale nic nie mogę powiedzieć...


Coś kombinuje... zaraz wyjdę z siebie...
Ale nie powiedział ani słowa, tylko uśmiechał się pod nosem...
- Jesteś straszny...
- Nie, to ty jesteś nie przepisowa, a może aż za bardzo, zrozumiesz...


Na 16 zeszliśmy, mercedes już stał...
- Karolino... pięknie Pani wygląda... od razu rzucił Jurgen...
- Jeszcze ty, powiecie, co jest grane ?
- Ja nic nie wiem...
- Zaraz się zdenerwuję...
- Karolinko, cierpliwości...
- Akurat...


Jechałam teraz już wkurzona, nie lubię jak mężczyźni kręcą coś za moimi plecami i to wyraźnie o mnie...
Zajechaliśmy, jeszcze lepsza restauracja... no ładnie...
Gdy weszliśmy Mahmed już był...
Zobaczył mnie i rozdziawił się...
- Miałeś nie mówić... rzucił do Roberta...
- Nie pisnąłem ani słowa, kupiła sukienkę dosłownie przed chwilą...
- Czy w końcu przestaniecie mnie denerwować... czuję się jak głupia...


Zaczął Mahmed...
- Pani Karolino, cieszę się niezmiernie, że zostaje Pani naszą wspólniczką w interesach i w ramach współpracy pozwoliłem sobie na mały prezent dla Pani...
- Ja również... wtrącił Robert.
Podali mi dwa pudełeczka, większe i mniejsze.
- Ale ja o nic nie proszę...
- To nie o to chodzi, to jest nasza wdzięczność...
Otworzyłam mniejszą od Roberta...
Kolczyki z perłą w kolorze łososiowym... idealną do sukienki...
Zaczęłam się śmiać...
- A więc o to chodzi...


 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zabrałam się za prezent od Mahmeda..
Otwieram... piękne pudełko...
Sznur pereł w taki samym kolorze...
Szybko przeleciała mi myśl, że tak ładne pudełko do zwykłych pereł... nie za bardzo pasuje... ale się nie odezwałam...
- Możesz przymierzyć...
Ok, jak chcą...
Teraz zauważyłam kelnera z lustrem... co jest grane ?
Ubrałam naszyjnik i kolczyki...
Kilka osób zaczęło klaskać... teraz to zrobiło mi się tak głupio, że na pewno się zawstydziłam...
- Bardzo dziękuje, ale nie wiem co powiedzieć...
- Tu są certyfikaty, można schować potem do sejfu... tak w razie czego...


I tu mnie olśniło...
- Wygłupiacie się, prawda ?
- Ale w jakiej sprawie ?
Byli zupełnie poważni...
E... pomyśl... głupia...
- Ok, ile to kosztowało... ?
- Dżentelmenów o pieniądze się nie pyta...
- Ja na poważnie...
- Aneks załatwił sprawę i nie ma tematu... należy się i koniec... powiedział Mahmed...
- Jak mi zaraz nie powiecie to się pogniewam...


Spojrzeli na siebie, Jurgen odsunął się lekko uśmiechając...
Wzruszyli ramionami...
- 10
- Co 10 ?
- 10 tysięcy...
... ?
- Euro...
... ?
- Każdy...
Ten naszyjnik i te kolczyki kosztowały 20 tys euro ?
- Tak...
- Zwariowaliście, kiedy i gdzie mam to nosić ?
- W każdej chwili, wyglądasz wspaniale... powiedział Robert...
- Olśniewająco... i ta sukienka... idealnie...
- Jesteście...
- Niemożliwi... szybko wtrącił Robert... wiemy... chociaż raz, jesteśmy pierwsi, przed tobą...


- Jestem w szoku, ale ja nie potrzebuję...
- Ale możesz, prezentów się nie oddaje, niektóre trzeba umieć przyjąć... powiedział Mahmed...
I zawołał kelnerów... tak... kilku kelnerów...
Teraz siedziałam i patrzyłam w menu czując jak zaczynają mnie te perły parzyć... 20 tys... to prawie 90 nasze... w życiu nie będę ich nosić...
Ale w miarę upływu czasu przestałam zwracać na nie uwagę... oczywiście inne kobiety patrzyły się co chwila na nie, czułam jak opowiadają sobie... i komentują... więc i mała próżność i coraz większe zadowolenie obejmowało mą duszę.


Jak oni tak uważają... aż zaczęłam się wewnętrznie śmiać...
Znowu dupą zarobiłam... ale nie 12 tys w kilka miesięcy, tylko ponad 90 w godzinę z Francuzami... i przez 5 minut w łazience z Pierre.
I kto powie, że nie jestem dobra... że nie jestem najlepsza... ?
Siedziałam i patrzyłam się na oczy mojego męża...
Na jego uwielbienie, zakochanie i dumę, że ta elegancka suczka, która siedzi w eleganckiej restauracji jest... jego suczką...


- Karolino, ta sukienka to naprawdę przypadek... zaczął Mahmed ?
- Zupełny, była w d**gim sklepie, do którego weszłam i od razu mi się spodobała...
- Godzinę temu ?
- Dwie...
- To dopiero przypadek...


Zaczęłam się śmiać...
Spojrzeli się na mnie...
- Panowie, w życiu nie ma przypadków... wasze spotkanie, nasze... dotknęłam Roberta dłoń i teraz również nasze wspólne... przecież to widać gołym okiem... prawda ?
- Rzeczywiście... powiedział Robert...
- Coś w tym jest... wtrącił Jurgen...
- Los robi z nami co chce... dodałam i niestety, nie mamy na to większego wpływu... cieszmy się chwilą i radujmy...
- Szampana !!!


Siedzieliśmy do 18, potem Robert zaczął kończyć... nawet byłam zła na niego... fajnie było...
- Kochanie pojedziemy... spojrzał się na mnie...
- Było nam bardzo milo... odpowiedziałam...


I zupełnie cicho powiedział do Jurgena...
- Na 20, ok...
Ten kiwnął głową...
Kombinują coś znowu...


- Robert... zaczęłam już w aucie... znowu coś kombinujecie ?
- Kochanie, na 20 jedziesz do Maxima, Jurgen cię odwiezie i będzie z tobą...
- A co to jest Maxim ?
- Klub.
- Taki jak ostatnio ?
- Nie, inny, ale równie ciekawy...
- A ty ?
- Tam mężowie nie są mile widziani...
- O...
- A Jurgen ?
- To twój ochroniarz, zresztą jego znają...
- Jego chyba wszyscy znają... ?
- Powiedzmy...


Patrzył się na nas, bo nie rozumiał, rozmawialiśmy po polsku... ale uśmiechał się...
W pokoju oglądnęłam jeszcze raz prezenty...
- Kto na to wpadł ?
- Mahmed.
- I co, razem poszliście na zakupy ?
- Tak, razem, musiały pasować do siebie...
- Są piękne, ale takie drogie ?
- Dla ciebie wszystko...
- Do Maxima mam je ubrać...
- Zdecydowanie nie, jak najprościej... bez bielizny, tylko sukienka...
- Aż tak będzie ostro...
- Nie bądź zbytnio ciekawa, bo nie będzie niespodzianki...


Ile razy na tym wyjeździe się myłam, to tylko ja wiem... tyłek już mnie bolał od lewatyw, ale krem rumiankowy działał cuda...
- Mogę cię umyć ?
- Oczywiście kochany... myślę, że zawsze będziesz mnie myć, gdy będę szła na kurewstwo, będziesz nawet mnie ubierać i męczyć się... patrząc się na mnie, gdy będę pielęgnować ciało dla innego...
- Zgadzam się ?
- A co, nie będzie cię to brało ?
- Na samą myśl już mi staje...
- Wypracujemy swoje sposoby, będziesz i ty zadowolony, i ja...


Poszliśmy do łazienki... odkręciłam ciepłą wodę i postawiłam nogę na umywalce...
- Myć twoją cipkę i wiedzieć, że inny będzie ją zaraz rypać, to największa nagroda dla mnie i największa kara, za miłość do ciebie...
- Tyłeczek też poproszę...
- Teraz się znęcasz...
- Jestem niemożliwa i wiesz o tym...


Pocałowałam go... już od dawna cipa się grzała... a jego dotyk tylko wzmacniał doznania...
- Chcesz mnie ?
- Zawsze cię chcę...
- To weź...
- Nie mogę...
- Dlaczego ?
- Zrozumiesz jak wrócisz, nawet mi podziękujesz.
- Nie rozumiem...
- No widzisz...


Przed 20 telefon...
- Jurgen już czeka...
- Jestem gotowa... a mam jeszcze pytanie, czy gdy szłam na spotkanie z francuzami to podglądałeś mnie w holu ?
- Tak, patrzyłem jak idziesz radosna na pierdolenie... przedłużałem moje cierpnie...
- Biedaku... czułam cię...
- Bo jesteśmy stworzeni dla siebie...
Ostatni pocałunek jaki dostałam był bardzo mocny... i mocno mnie przytulił...
- Kocham cię...
- I ja...
Idę.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jurgen nie odzywał się...
- Co tam u ciebie ? zaczęłam...
- Spokojnie, jest jak jest... niczego nie zmienimy...
- Wiesz, że na ostatnim moim seksie myślałam o tobie ?
- Tak, a dlaczego ?
- Wyobrażałam sobie jak ich tłuczesz, jak walisz po gębach i zastanawiałam się, czy robisz to dla mnie ?


Cisza...
- W tym przypadku tylko myślałem o Tobie, no i o Robercie...
- Tak myślałam, i dobrze mi wtedy było...
- Cieszę się..
- Ale oczywiście, bez podtekstów... rozumiesz ?
- Tak...


Jechaliśmy dalej...
- A ten klub, to coś specjalnego ?
- Robert nie powiedział nic ?
- Nie...
- Szkoda...
- Dlaczego ?
- Bo to specyficzny klub dla kobiet, dla takich jak ty... wchodzisz, wybierasz z kim chcesz iść, ale potem oddajesz swoje ciało im we władanie... i nie masz już na nic wpływu...
- Co to znaczy ?
- Zobaczysz...
- Ciekawi mnie, ale i przeraża...
- Będę czekać i nic złego nie stanie się, tyle, że...


- Co ?
- Nic, będę czekać... nie bój się, zaopiekuję się Tobą... po wszystkim.
- A oni jacy są ?
- Wszyscy przebadani, będzie rypanie bez gumy, ale spokojnie... zbyt wysoki poziom...


Zajechaliśmy. Jurgen wszedł pierwszy. Załatwiał sprawę z jakimś facetem, a ja stałam w holu i zastanawiałam się, co mnie czeka... ?
- Wszystko ustalone, od 20 do 22 lokal jest Twój.
Podniosłam głowę do góry... dla mnie... wszystko... zajebiście...
- Pani... proszę za mną..
Ostatnie spojrzenie na Jurgena... jego brak uśmiechu... telefon w ręku... i smutek w oczach...


Już szłam korytarzem... drzwi po lewej i prawej, a my poszliśmy na wprost...
Weszłam do dużego pokoju z jednym łóżkiem okrągłym na środku.
- Minutkę...
Rozglądnęłam się, pokój jak pokój , dużo luster po bokach, na suficie... normalny pokój burdelowy, jak w filmach ... a miało być ekskluzyw...
Otworzyły się drzwi i wszedł duży... murzyn... a za nim d**gi, trzeci, czwarty i piąty...
Wszyscy nadzy, świecący się, wielkie mięśnie i wielki kutasy...
O cholera, ale będzie jazda, jedyny Khalid był mulatem, prawdziwego murzyna nie miałam jeszcze...i którego wybrać...?


Więc to jest prezent od mojego męża... aby pieprzyć się z murzynem...
- Proszę... ruch ręki... jakbym była na targu...
Podeszłam do nich, spojrzałam się w oczy... każdy był fajny, dotknęłam kutasy, pomiętoliłam a... wybór był niesamowicie trudny...
- Nie wiem, który... ?


I wtedy usłyszałam coś, co zmieniło moje życie, chociaż nie zdałam sobie z tego sprawy w tej chwili..
- Można wszystkich...
- Co ?
- Każdy jest w tej chwili dostępny i wszyscy są opłaceni...


O ja pierdolę... pięciu... wielkich facetów z wielkimi kutasami...
Więc Robert pozwoli mi wybrać... samej podjąć decyzję... chce wiedzieć, jak wielką kurwę poślubił...
Opłacił wszystkich, bo nie wiedział... a może podejrzewał... może sama ta myśl go kusiła, może swoje niezdecydowanie przerzucić chce na mnie...
On chce się dowiedzieć kogo ma... ? Więc się dowie...


- Poproszę wszystkich...
Uśmiech faceta, a w oczach politowanie...
Sama się boję, ale czterech już mnie brało... chociaż brak porównań jest widoczny...
- Jest wasza, dwie godziny... o 22 koniec zabawy...


Wyszedł i nastąpiła chwila konsternacji...
- Karolina... jestem...
Podszedł według mnie najprzystojniejszy...
- Nie, nie jesteś Karoliną... jesteś niewyżytą kurwą, którą będziemy pierdolić przez dwie godziny.
To nie było miłe...
- Wyjebiemy cię dziwko... zobaczysz... będziesz pod nami jęczeć, ale spodoba ci się...
Cholera, już słyszałam podobne słowa, od frajerów z baru ... tyle, że ci zrobią to na pewno i nikt mnie nie uratuje...


Zaczęli mnie dotykać... sukienka od razu poleciała w kąt, obchodzili mnie jakby oglądali klacz do pokrycia...
Ręce na piersiach, palce na udach... ktoś szarpnął mnie za włosy do tyłu...
Spojrzałam się odruchowo do góry i, w lustrze tam zamontowanym... zobaczyłam kłębowisko czarnych ciał i jedno białe w środku...
Zobaczyłam swoje oczy... lekko przestraszone... ale już z iskrą, która zaraz się zapali... a potem wybuchnie jak bomba...


Coraz bardziej wulgarne okrzyki rozpalały mnie do orgii, która lada moment się zacznie...
Wyzwiska od kurew, suk, dziwek, które padały raz po raz, to były najdelikatniejsze komplementy.
Wszyscy starali się jak najbardziej upokorzyć i poniżyć mnie... zanim zaczęli jeszcze pierdolić..
Jednak zaczęło to sprawiać mi w jakiś masochistyczny sposób wielką przyjemność...


Biała kobieta, która płaci za seks z czarnymi buhajami musi być niewyżytą kurwą... a może nawet wiedzą, że to mąż zapłacił za jej zeszmacenie...
Jeśli kupił ich wszystkich, to może w ramach nauczki dla niej... bo pierdoli się na boku.
To teraz niech oni wypierdolą ją na zapas...
Dla nauczki ?
Dla nich będę kobietą szmatą i kurwą, i właśnie tak do mnie się odzywają...


Ręka szarpiąca moje włosy skierowała głowę na najbliższe kutasy...
Nie stały jeszcze mocno... ale było ich pięć... od którego zacząć... ?
Skierował na swojego... i od razu do końca gardła... jakby w teście sprawdzenia, czy dobry towar dostali do zabawy...
I co ?
Jestem... najlepszym towarem do pierdolenia... wzięłam do końca, choćby miałoby się to źle skończyć...
Jak ma być ostro to będzie, jak się zrzygam i jak zsikam to trudno...
Pokażę, że kobieta, która wybiera pięciu wie, co robi...


Ich palce wcale nie były mniejsze od kutasów, bo gdy wchodziły do cipy, to miałam wrażenie, że już zaczęli...
Ale nie... oni ciągle się bawili... prawie dwie godziny to szmat drogi...
Dostałam d**giego do obciągania... taki sam duży... potem były następne...
Żaden nie uważał na moje gardło... wkładali zawsze jak najgłębiej... a jak nie chciał wejść to poprawiali palcami...
Łzy już dawno mi leciały... a i buzia zaczęłam boleć...
Był jeden moment taki, że chciałam odwrócić głowę, myślałam, że nie zauważą... ale się przeliczyłam... następny, który trzymał mnie za blond włosy... odchylił głowę i trzasnął z liścia...
Niezbyt mocno... ale sytuacja dopiero się rozkręcała...


Zrozumiałam , że oni zrozumieli, że należy mnie czegoś nauczyć... jak już ich wybrałam...
Musieli mieć już tu niejedną niewyżytą kurwę... i dokładnie wiedzą, czego kobiety o takim charakterze oczekują...
I, cholera , mieli rację...
Nie uderzył za mocno, ale jak dostanę tak kilka, lub kilkanaście razy, to będę wyglądać jak ofiara bójki...
Ale przynajmniej to zapamiętam...


Szarpnęłam znowu...
I znowu dostałam...
Wielką czarną dłonią, obejmującą całą moją twarz...
Potem ktoś uderzył mnie w pierś... i zaraz w d**gą...
Jeśli chcieli postawić brodawki, to było już za późno... całe moje ciało przeszywał prąd, tak jak zawsze, ale co innego jeden, a co innego być podłączona do przedłużacza...za pięcioma wtyczkami...
Szarpnięcie postawiło mnie do góry... ale głowa pozostała na wysokości ciągnięcia...
Ktoś dotknął analu... ktoś włożył trzy, albo cztery palce w cipkę...
Zaczęli smarować żelem tyłek i nim się obejrzałam już palec był w środku...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...