Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

W urzędzie było normalnie, on mógłby wziąć kościelny, ale ona nie...
Radość, uśmiechy, życzenia i łzy...
Mocno mnie przytuliła...
- I dla ciebie jeszcze zaświeci słońce, zobaczysz...
- Pewnie, tylko kiedy... ?
- Wtedy, gdy nie będziesz się tego spodziewać...
Jak zobaczyłam fotografa to wzięło mnie na zwracanie... nienawidzę zdjęć i filmowania...
Gdy wyjechaliśmy do lokalu dopiero doszło do mnie... oczywiście... a gdzie ma być wesele... jak nie w najlepszym lokalu i to jeszcze znajomego...
Jedziemy do Roberta.
Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić... ostatnio był taki dziwny...


Lokal ustrojony przepięknie, wszystko było takie ładne, beżowe... zespół grał coś miłego... oczywiście wszyscy uśmiechnięci, tyle, że znałam tylko Wojtka, ją i młodego.
Posadzili mnie przy zupełnie obcych ludziach, jedynie jej syn był przy mnie, a potem zobaczyłam Patryka
- Będziesz przy mnie ?
- Będę.
- Nie znam nikogo... Patryk też usiądzie się z nami... ?
- To jego rodzice...raczej będą razem..
Aha... od razu przypomniała mi się historia z kompotem z piwnicy, jak dała mu dupy... i jak chodziła przy siostrze i szwagrze ze spermą w majtkach ich syna...
Uśmiech wrócił do mnie na chwilę... lekko się rozprężyłam...


Minęła godzina, tańce się zaczęły, a ja odmawiałam każdemu...
Robert był na początku, potem zniknął... nawet mnie nie zauważył... ale teraz widzę go z panem młodym.
Chwila... patrzą na mnie... Robert kiwa głową na przywitanie... i... podchodzi po chwili...
- Pani Karolino, co za zbieg okoliczności... Wojtek to mój najlepszy przyjaciel... i właśnie wytłumaczył mi, że to przez Panią się zeszła para młoda...
- Przedstawiłam ich tylko sobie...
- Nie ważne, ale stało się, to i tak los kierował Panią i... nimi oczywiście... cieszę się, czy będę mógł liczyć na jakiś taniec...jeśli mąż pozwoli...oczywiście...
- Jestem sama dziś...
- A dlaczego... ?
- Bo... jestem... łza napłynęła mi do oka... samotną matką... rozwiódł się ze mną...
- Jak to możliwe, z taką kobietą ?


Prawie zaczęłam płakać... ale tak bardzo chciałam komuś się wygadać... tak wyrzucić z siebie tygodnie smutku...
- Nie będę Pana zanudzać...
- Wręcz przeciwnie, jestem dobrym słuchaczem... czasami lepszym od psychote****uty...
I tu się roześmiałam... rozbroił mnie, bo dupek u którego byłam był beznadziejny.
- Śmieje się Pani...
- Pierwszy raz od wielu tygodni... i to dzięki Panu. Kiedyś Pan się roześmiał przeze mnie...
- Pamiętam, ale u mnie to było po wielu latach...
- Pogadamy ?
- Chętnie.


Poszliśmy do baru, zamówił mi sok... sobie również...
- Nie pije Pan na weselu ?
- Nie piję w ogóle i wesele tego nie zmieni... jak to się stało...?
Wzięłam głęboki oddech... namyśliłam się... pomyślałam o losie... który... coś kombinuje...i zaczęłam.
- Mój mąż nie mógł mieć dzieci, a bardzo pragnął, więc wzięłam sprawy w swoje ręce, i aby być dobrą i przykładną żoną i matką... puściłam się z takim jednym na zapłodnienie...
- O... grubo... ale nie oceniam...
- Potem mężowi zachciało się d**giego dziecka, więc kochając go do szaleństwa, zrobiłam d**gi raz ten sam numer. Udało się, mamy... mieliśmy dwójkę pięknych dzieci...
- I co się stało ?
- Facet od dzieci, zaczął mnie szantażować. Chciał darmowego seksu, był natarczywy, nagrywał mnie, robił zdjęcia...a gdy mu się postawiłam, to chyba przesłał je mężowi. A on postanowił odebrać mi dzieci, twierdząc, że puszczalska nie może wychowywać dobrze jego dzieci...
- Brzydko... i co ?
- Przegrał, bo to nie jego dzieci, musiałam się przyznać, bo miałam wrażenie, że przegram... więc jestem samotną matką z dwójką dzieci...
- Mówiłem, że los jest paskudny... wredny... i chamski... proszę... robiła to Pani dla męża, a on tak się odwdzięczył... ja bym tego nigdy nie zrobił... chociaż, miałem bardzo podobną sytuację w życiu... chociaż... nie...


Nareszcie się dowiem.
- Tak, a jaką ?
Zawahał się... ale jak rozmawiamy... to rozmawiamy...
- Moja żona... to miała być zabawa w kochanka. ale ona potraktowała to poważnie i psychicznie, i fizycznie zaczęła zdradzać mnie z nim, a gdy zaszła w ciążę, to sama postanowiła odejść...
- I co ?
- Odeszła... zostawiła mnie z dwójką małych synów... dzieci płakały za matką wiele tygodni.
- To smutne.. i co dalej ?


Nie mogłem się z tym pogodzić i wybrałem drogę zemsty. Dziś żałuję tego, d**gi raz tego nie zrobiłbym...ale stało się...
- Co Pan zrobił ?
- Zniszczyłem jego życie, jego całą rodzinę, interes... i na gruzach zbudowałem swoją fabrykę...
Wielokrotnie żałowałem potem swojego postępowania... ale w tamtym momencie wydawało mi się to logiczne.


- Też tak postąpiłam, zniszczyłam życie mojemu mężowi, mówiąc mu, że to nie jego dzieci, ale tak zrobiłam w tamten chwili... bo to było właśnie... logiczne...
- Hm... inne sytuacje, a postępowanie podobne... może naprawdę tak miało być... jesteśmy podobni troszkę do siebie...
- Nie lubimy jak nas poniżają najbliżsi...
- Dokładnie, dobrze to Pani ujęła...


- A co z żoną ?
- Odeszła od niego gdy skończyły się im pieniądze. Przyjąłem ją z powrotem pod dach, z obietnicą, że mnie nie zdradzi...
- I co ?
- Zdradziła... z moim późniejszym przyjacielem... który, w tamtym momencie nie był świadomy z kim uprawia seks, podobno się znacie, to Wojtek, ten który załatwiał Pani lokal na imprezę...
- Tak, chodzi z moją przyjaciółką Anią...
I wszystko jasne, znam całą historię...
- A dzieci ?
- Zostały ze mną, musiały... bo ona zrezygnowała z nich raz, więc i d**gi nie był trudny... I tu też nie jestem porządny, bo miałem nagrania z jej seksu, gdy dawała wielu...ale nigdy nie użyłbym ich w sądzie. Po prostu zgodziła się, zresztą podobno jest z jednym ze swoich młodych kochanków i też mają dziecko...
- Nie widzę obrączki... jest Pan z kimś... ?
- Nie...


Uśmiechnął się rozbrajająco...
- Dzieci mi wystarczą, a ponadto jestem triathlonistą i treningi zajmują mi dużo czasu... a oprócz tego... e... dajmy spokój... napijmy się za zdrowie młodej pary...
- Nie lubię niedokończonych rozmów...
- Nie spotkałem jeszcze kobiety dla mnie...
- Chodzi o wygląd ?
- Nie... o charakter, a właściwie o podejście do pewnych spraw... przestańmy... chodźmy zatańczyć...


Poszliśmy, Cholera, już myślałam, że wszystko wiem, a widzę, że nadal, nic nie wiem.
Przytulał mnie troszkę za bardzo jak na obcego... czasami nawet spojrzał się dziwnie mi w oczy...
- Pani Karolino...
- Jestem Karolina, proszę przestać...
- Robert.
Osobno, specjalnie pocałował mnie w dłoń...
- Tak Robercie ?
- Dobrze mi tańczy się z tobą...
- Właśnie czuję...
- Chyba za długo jestem sam...przepraszam, ale jesteś taka... inna od reszty...
- Wielu mówiło mi, że jestem wyjątkowa... ja też lubię i umiem słuchać... powiesz mi jakiej kobiety szukasz ?


Jak już powiedziałam A, to jadę dalej, do odważnych świat należy...
Westchnął... przytulił mocniej, leciał wolny kawałek... świat teraz kręcił się wokół nas... nie było ślubu, nie było innych ludzi... tylko my i nasz taniec przytulaniec...
- Powiem ci, ale nikomu ani słowa... obiecujesz ?
- Obiecuję...
- Wyprę się wszystkiego i przestaniemy się lubić...
- Obiecuję.


- Jestem facetem, który ma słabość do sytuacji, gdy jego ukochana żona oddaje się innemu...
- Zdradza go ?
- W pewnym sensie, ale za jego zgodą, czasami w jego obecności, ale niekoniecznie...
- Ciekawe.
- Wiem, jestem zboczony, ale na świecie jest wielu facetów takich jak ja i to nazywa się cockold, facet to rogacz, a żona hotka. Tyle, że ja nie lubię być poniżany przez jej kochanka, co często się dzieje w takich związkach. Jestem jej mężem, jej panem i władcą. Ma nie słuchać, a ja będę słuchać jej. Moja idealna kobieta jest zmysłowa, inteligentna, kochająca i jest kurwą, ale tylko dla mnie.
- Robert ?


Zrobiło mi się gorąco, świat zawirował... serce zaczęło mi walić jak oszalałe... objęłam go jeszcze mocniej...
- Słucham ?
- Ja jestem taką kobietą...
- Co ?
- Jestem kobieta, która jeśli pokocha, to zrobi dla swojego faceta wszystko... a szczególnie będzie się pierdolić... z każdym, którego on wskaże... nie robi mi to żadnej różnicy, jeśli on tego pragnie...
- Co ty, niemożliwe... los sobie kpi ze mnie... żartujesz prawda ?
- Nie... a może nasze spotkania, niby przypadkowe, doprowadziły nas do tej chwili...
- Rzeczywiście...
- Myślałam, że los mnie nie lubi, aż znalazłam Ciebie...tu i teraz..
- Ja myślę dokładnie tak samo ...
- A wiesz, co powinni zrobić ludzie w takiej sytuacji ?
- Iść za głosem losu i spróbować...


Spojrzeliśmy się na siebie i tak mocno pocałowaliśmy, że muzyka już dawno nie grała, a my zaczarowani staliśmy na środku sali i całowaliśmy się jak oszalali...
- Ja chyba... bardzo mi się podobasz...
- Ty mi też... niemożliwe...
I dalej w ślinę. Nie ważni byli wszyscy goście, muzyka zaczęła lecieć dalej... oni się bawili, a nam otwierał się nowy świat.


Czy to możliwe, że tak wszystko się ułożyło, abym spotkała faceta swoich marzeń ?
Moja cipka skoczyła na swoje wyżyny, cycki poczułam, że się podniosły... brodawki na pewno były widoczne... a na udach zrobiło się mokro...
- Wiesz co ?
- Tak Karolinko...
- Płonę...
- Mnie też uwiera...
Nachyliłam się do jego ucha, objęłam głowę i szepnęłam...
- A chciałbyś mnie wypierdolić ?

Chwycił mnie za rękę, zdążyłam tylko zobaczyć jego mętny wzrok i już wychodziliśmy przez kuchnię...
Za nią było jego biuro...
Zamknął drzwi, ja już ściągałam majtki, on rzucił marynarkę... rozpinał spodnie... podniosłam sukienkę do góry... rozszerzyłam nogi i czekałam...
Patrzył mi się tylko w oczy, chwycił za szyję, pociągnął... Boże od razu w idealny sposób... i ... wszedł we mnie. Odlot...
Objęłam go za głowę, on mnie za tyłek i zaczął jazdę...
Jęczałam jak oszalała... głowa nie nadążała za podnieceniem... chciałam szybciej i mocniej... mocniej i szybciej... on robił to cudownie... byłam w odlocie od samego początku... a każda sekunda potęgowała całe moje podniecenie...
Walił mnie jak maszyna, sapał i dociskał, jakby chciał cały we mnie wejść...
Rozkosz od cipki szła do głowy i z powrotem...
- Weź mnie od tyłu, wypierdol jak swoją sukę...


Szarpnął, oparł o biurko i równie mocno wszedł... i pierwszą rzeczą jaką zrobił, to złapał mnie za szyję, i ścisnął... Prawdziwy Pan i jego sunia...
Władczość w każdym uścisku... zaczęłam wyginać się mocniej... sama wbijałam się w niego...a jego jedna ręka powędrowała na pierś... usłyszałam westchnięcie...
- Jesteś moja ?
- Jestem...
- Będziesz się pierdolić dla mnie ?
- Tylko dla ciebie, tak... będę...
Jak to mnie brało... facet pozwoli mi się pierdolić z wszystkimi... tak... zrobię to dla niego i... dla siebie...
- Będę lać... gdzie chcesz... ?
- Tam gdzie ty... mój Panie...
Wiedziałam, że chce mnie posiąść... każdy to chce... wyciągnęłam rękę do tyłu i docisnęłam jego biodra do siebie... zrozumiał... do okresu tydzień. może lać...
Strzelił... a i mnie szarpnęło... klimat załatwił wszystko...
- Dostałaś też ?
- Zawsze z Tobą... kochany...
- Jesteś...
- Wyjątkowa, przekonasz się...


Całował mnie po placach, wygięłam się i dostałam pocałunek w usta...
- Szaleję za Tobą... tyle lat czekania...
- Ja też myślałam, że zostanę teraz sama... a tu zdziwienie...
Gdy wyciągnął szybko ubrałam majteczki... niech nasiąkną... to mój mały fetysz, od czasu opowieści sąsiadki... z Patrykiem...
- Na pewno mogłem ?
Klęknęłam i zaczęłam mu czyścić...
- Mogłeś... a tak ogólnie, to mogłabym urodzić ci dziecko, jakbyś chciał...
- Jezu...
- Co ?
- Moja była... tak powiedziała do swojego kochanka... do niego... a ty to mówisz do mnie... widzisz jaka jest różnica... ?
- Dla mnie to normalne...
- Ja pierdzielę... muszę to zrobić...
- Co takiego... ?


Zaczął się ubierać... zapiął spodnie, koszulę, ubrał marynarkę, poprawił włosy, podszedł do ściany i odchylił obraz. Tam był sejf... otworzył go i coś wyciągnął...
Podszedł do mnie... klęknął i pokazał w dłoni pudełeczko...
- Karolinko, wyjdziesz za mnie ?
- Robert... głos mi zamarł w gardle... Robert... ja... ja... TAK... oczywiście...
Rzuciliśmy się w ramiona... potem pokazał pierścionek... duży... cholera... naprawdę duży... włożył mi na palec...
- Naprawdę będziesz moja ?
- Już jestem...


Oszalałam. Koniec życia i nagle początek. Jestem pijana za szczęścia. A Robert śmieje się cały czas... jest tak radosny jak dziecko...
- Znowu się uśmiechasz...
- To przez ciebie... KOCHAM CIĘ.
- Ja również CIĘ KOCHAM.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jak Ja uwielbiam Robercika... oby w nastepnych opowiadaniach bylo go wiecej...

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
24 minuty temu, nightwish pisze:

Jak Ja uwielbiam Robercika... oby w nastepnych opowiadaniach bylo go wiecej...

 Oj bedzie go bedzie 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Witam w ten piekny sloneczny dzien :)

nie  tylko z powodu prawdziwego sloneczka ale tez zaczynamy next Cześć tu bedzie duzooo Roberta :)

 

 

 

 

- Naprawdę chcesz mnie za żonę ?
- Jeśli jesteś taka jak mówisz, jeśli obiecujesz, że nie zawiodę się na następnej kobiecie, to jak najbardziej... TAK ...
- Obiecuję, jeśli ty również jesteś moim księciem, na którego nawet nie spodziewałam się trafić, to również... TAK...


Pocałowaliśmy się, ogarnęliśmy i wróciliśmy na salę.
On poszedł coś doglądnąć, a ja usiadłam się do stolika...
Młody od razu do mnie...
- Gdzie byłaś z tym facetem ?
- Na zapleczu , dałam mu dupy...
- Jesteś kurwą...
- Oczywiście, że jestem, ale zaraz będę również jego żoną...
- Co ?
- Oświadczył mi się... zobacz...
Pokazałam pierścionek...
- O... duży...
- No właśnie...
- Dałaś mu dupy i on oświadczył się ci ?
- Nie do końca, dogadaliśmy się w pewnych sprawach...
- A co z nami ?
- Nie wiem, może jeszcze umoczysz, ale raczej szukaj dziewczyny dla siebie, zobacz matka, teraz ja... czas na ciebie...


Posmutniał biedaczek, kilka tygodni i świat jego, matki i mój wywrócił się do góry nogami. Prawie umarłam ze zgryzoty, a tu strzał w totolotka. Los kpi sobie z nas i to mocno, dobrze Robert mówił...
Przyszedł mój kochany...
- Czy zatańczysz żono ?
- Oczywiście mężu...
Przytuliłam się jak smarkula, objął mnie swoim ramionami... czułam się bezpieczna, czułam oddanie do niego, czułam się JEGO.
- Wiesz co ?
- Tak, słucham...
- Nie wierzę, ale jestem szczęśliwa...
- A ja pierwszy raz od wielu lat jestem szczęśliwy, bo wierzę kobiecie, którą znam... chwile... prawie nie znam...
- Nie będą się z nas śmiali ?
- A wiesz co, mam to serdecznie głęboko... już dawno nie przejmuję się opiniami ludzi, którzy są wredni, którzy kłamią i lubią nieszczęścia innych, a ich powodzenia kłują ich w oczy...
- Też tak myślę... a poznasz mnie i to dobrze...


Zaczęliśmy tańczyć obok pary młodych...
- A co wy się tak obściskujecie... widziałam nawet pocałunek stanowczo za długi...
- To mój nowy mąż i mam prawo go całować jak długo chcę...
Oczywiście pocałowaliśmy się...
- Karolcia, co ty mówisz... ?
- Robert... wtrącił Wojtek... co jest ?
Wyciągnęłam rękę z pierścionkiem...
- O ja... duży...
- Zaręczyliśmy się przed chwilą, jesteśmy stworzeni dla siebie...
- Ty mała...
Nie dokończyła, ale wszyscy zrozumieli, może oprócz Roberta... ale on nie ma nic przeciwko... Boże, jestem taka szczęśliwa, taki facet jest mój... Niemożliwe...


- To kiedy ślub ?
- Najszybciej, jak to możliwe... powiedzieliśmy razem...
Ale było śmiechu...
I tak trwała zabawa do rana. Jola siedziała z dziećmi, chociaż mówiłam, że wracam przed północą...
O 3 poprosiłam Roberta o odwiezienie. Rano dzieci wstają, bez względu na godzinę, wiadomo...
Pod domem jeszcze całowaliśmy się jak młodziki...
- Obciągnąć ci ?
- Nie trzeba, ja zwracam uwagę na zupełnie inne rzeczy, sam seks jest mniej ważny...
- A najbardziej na co ?
- Oddanie...
- Wiesz, że swojemu mężowi byłam wierna do końca, gdyby na rozprawie chciał wrócić, to bym mu wybaczyła, ale on na moją prośbę o pogodzenie, odwrócił się od mnie. Tym zerwał nasze małżeństwo, a ja tego nie wybaczam...
- Tak samo patrzymy na świat.
- Ale jeszcze pogadamy o szczegółach ?
- Oczywiście...
- Polecę, bo padam, chociaż na pewno nie zasnę... Kocham cię.
- I ja cię kocham...


Jestem jak anioł, szczęśliwa do granic wytrzymałości, po cichu zasnę, a jutro... jutro... jest nowe życie.


Rano obudziły mnie dzieci, jednak zasnęłam...
A mój uśmiech na twarzy był widoczny od razu...
- Widzę, że dobrze się bawiłaś Karolinko, mówiłam, idź do ludzi...
- Jolu, usiądź i słuchaj, bo padniesz...
Opowiedziałam jej o naszych spotkaniach, o losie, który kierował nas do siebie, po cichu, dyskretnie, ale konsekwentnie...
- I co się stało ?
- Gdy dowiedział się, że jestem samotna, po rozwodzie, to ośmielił się na kilka komplementów, potem poszła mała szczerość...
- Mów szybciej...
- I tak od słowa do słowa, wyszło, że patrzymy na świat w ten sam sposób, że jestem lekarstwem na jego ułomność, pal licho szczegóły, ale po tym oświadczył mi się na kolanach... patrz...
Wyciągnęłam rękę...
- O mój Boże...
- Jestem taka szczęśliwa...
- Ale tak szybko...?


Co miałam jej mówić, nie powiem o szczegółach, bo to kobieta starej daty...
- Jeśli trafia się na d**gą połówkę, w jego przypadku, po wielu latach, to... to się wiei po co czekać...
- To ile on ma lat ?
- Podobno jest po 40.. ale wygląda młodo, jest sportowcem... uprawia... jakiś... chyba... triathlon...
- To stary do ciebie...
- Co ty, doświadczony, też po rozwodzie...
- A dzieci ma ?
- Tak, trójkę i wychowuje je sam, bo żona je zostawiła...
- To smutne...
- Widzisz, dał radę, to jest porządny facet... i raczej bogaty...
- Ty też jesteś teraz bogata...
- Są różne progi bogactwa... znasz tę fabrykę okien u nas ?
- Znam.
- Podobno jest jego...
- O grubo... to pewnie będzie chciał intercyzę...
- I co z tego, podpiszę, mam swoją kasę... zresztą zobaczymy...


Dzwoni telefon. To on...
- Mogę, moje słoneczko wpaść do ciebie na chwilę ?
- A kiedy ?
- Stoję pod domem...
- Boże nie... to znaczy tak... ale jestem nie ubrana...
- To dobrze...
- Przestań, jestem z opiekunką...
- Tylko na chwilę...
- Dobrze...


Jolu on idzie tutaj... szybko muszę się ubrać...
Minuta i dzwoni... cholera... jak ja wyglądam... ale mam przechlapane...
Jola go wpuściła... wyszłam po minucie... i tak nic nie dała...
A on stał z tak wielkim bukietem czerwonych róż, że nie dało go widać...
- Dla ciebie moja najdroższa...
- Oj... dziękuję bardzo, nie zdążyłam się jeszcze wyszykować...
- Jesteś tak piękna, że nic nie musisz robić...
- To jest Pani Jola...
- Już się przedstawiliśmy... lecę, nie przeszkadzam, chciałem tylko się przywitać... pa...


I już go nie było...
- Fajny facet, może być... powiedziała Jola...
- A mówiłam...
Cały dzień chodziłam jak pijana, ale ze szczęścia... ten mój były... to... e... szkoda gadać...wychodzi na to, że wszystko dobrze się toczy...
W poniedziałek rano przyszedł sms z życzeniami miłego dnia... Ten facet chyba zwariował... ja się cieszę, ale on... miłe to...
Dzieci cieszyły mnie podwójnie... może będzie nowy, ale prawdziwy tatuś dla nich, całe szczęście, że są takie małe i nie będą pamiętać faceta, którego i tak często nie było..
Ok... ale on też ma dzieci i to starsze... jak one zareagują na mnie, czy dam radę... być mamą piątki dzieci ?
O cholera, szykuje się ciekawe i ciężkie życie...
Zadzwonił popołudniu i umówiliśmy się na rozmowę w środę i poprosił o kilka godzin... oj, będzie gorąco... muszę się szykować...


- Jolu, w środę będziemy ustalać szczegóły naszego życia, zostaniesz sama ?
- Oczywiście.
- Poprosił o kilka godzin, będzie poważnie...
- Małżeństwo to jest poważna sprawa...


Jest środa, korek na miejscu, cipka głaciutka, najlepsza bielizna i najładniejsza sukienka, ta beżowa, w pół prześwitująca, ale z klasą. Szpile do nieba, pończochy mocno połyskujące i zakręcone włosy. Nauczyłam się robić to szybko na wałki.
Delikatny makijaż, jestem raczej Damą, niż kurwą, albo i nie...
Podjechało jego wielkie czarne Audi.
Wysiadł i otworzył mi drzwi, oczywiście po pocałunku i następnych kwiatach...
- Jesteś zbyt hojny... dziękuję...
- Dla najpiękniejszej dla mnie kobiety wszystko co najlepsze...
- Gdzie jedziemy ?
- A ile masz czasu ?
- Do wieczora...
- To jedziemy nad morze, do Sopotu...
- Co ty, to kilka godzin jazdy...
- Dwie, nie martw się, jeżdżę bezpiecznie...


Wyjechał na autostradę i wcisnął. Oczywiście, w takim aucie nie czuje się szybkości, ale 180 to widziałam...
- Nie za szybko...?
- Chcesz wolnej, boisz się... ?
- Nie, z Tobą nie boję się...
Opowiadał o swoim sporcie, o treningach i zawodach... potem chciał wszystko wiedzieć o mnie.


Co miałam mu powiedzieć, że daję na lewo i prawo, bo lubię, że dupą zarobiłam na interes Mariusza, że dawałam kilku naraz i to w jeden dzień... że dałam się bić i poniżać za trochę kasy i że podobało mi się to... ?
- Jestem spokojną, aczkolwiek zdeterminowaną kobietą, dla męża, jak wiesz, musiałam się puścić, aby urodzić mu dzieci. Nie toleruję zdrady, a zrobiłam to tylko dla niego, bo go kochałam.
- Wiem, i bardzo cię z tego powodu szanuję.
- Lubię facetów z klasą, którzy umieją dbać o swoją kobietę, nie chodzi o pieniądze, i nie zawiodą jej w najcięższych chwilach... a po za tym, raczej jestem normalna, bez wielkich wymagań...
- Masz to jak w banku.


Dojechaliśmy...
- Już... ?
- Mówiłem, to chwila moment...
Poszliśmy na molo. Pierwszy raz byłam nad morzem, widok oszałamiający... taka przestrzeń... tak wolność... i ten wiatr...
- Pięknie wyglądasz...spodobałaś mi się od pierwszego wejrzenia, wtedy już w tej myjni...
- Nawet się nie uśmiechnąłeś do mnie...
- Nie uśmiecham się od lat, od rozstania, od zawiedzenia, nie patrzę na kobiety jak na obiekt seksualny, bo wiem, że nie spotkam takiej, która mnie zadowoli... i co z tego, że mi się podoba, że jest ładna, a na dodatek mężatka...
- Nie szukałeś ?
- Kilka razy tak, ale to się wyczuwa od razu, od kilku rozmów o światopoglądzie, o życiu, o byłych, o podejściu do dzieci i ogólnie o seksie...
- I trafiłeś na mnie...
- Od początku wyczuwałem, że jesteś inna, że moglibyśmy nawet porozmawiać, ale byłaś mężatką...
- Ale już nie jestem...
- No właśnie, powiem ci prawdę, byłem już od kilku lat tak zniechęcony, że nie wierzyłem, że to się zdarzy... więc, gdy dowiedziałem się od ciebie, że jesteś wolna.. puściło mi. Teraz jest mi głupio, ale byłem, teraz zdaję sobie sprawę, tak spragniony miłości i spotkania kobiety mych marzeń, że dosłownie zgłupiałem, gdy się zgodziłaś.
- Poważnie ?
- Na prawdę, dostałem w głowę od losu, ale to była ta podświadomość, że ty jesteś inna... od razu ci uwierzyłem... a normalnie nie powinienem... dałem się ponieść, jakbym znalazł wyspę skarbów, po wieloletnich poszukiwaniach...rozumiesz ?
- Tak, i co, żałujesz ?
- Myślę, że nie... a co ty na to ?

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Szliśmy w stronę morza, nie widziałam innych ludzi, trzymaliśmy się za ręce, przytulaliśmy... a słońce oświetlało nas z tyłu... byłam taka szczęśliwa...
- Jak to ma wyglądać, wiesz... ten seks... ?
- Możesz robić w swoim życiu co tylko zapragniesz, możesz pieprzyć się z kim chcesz, kiedy i gdzie... tylko nie możesz mnie zdradzić...
- Czy to się nie wyklucza... ?
- Oczywiście, że nie, jesteśmy z d**gą osobą, bo obiecaliśmy jej, że ją kochamy i w zdrowiu i chorobie nie opuścimy... Chodzi o wieź psychiczną, o połączenie dwóch dusz, jeśli one się kochają, to pieprzenie się na lewo i prawo niczego nie zmieni... a w moim przypadku spełni dodatkowo mój fetysz, mnie to podnieca, że robisz to z innymi...
Jeśli wyjdziesz za mnie będziesz moja, tylko moja i na zawsze moja... a kto cię będzie brać... nieważne... bylebyś była zadowolona i szczęśliwa. Natomiast żadna inna kobieta dla mnie nie będzie istnieć, tylko ty, ale ty... masz wolną rękę... znaczy.. wiesz co...


- Będziesz przy mnie wtedy ?
- Nie muszę, oczywiście jest to dodatkowa podnieta, bardzo mocna, ale ja dużo rzeczy przeżywam w głowie, psychicznie, mam wielką wyobraźnię, nawet chciałem kiedyś napisać cykl opowiadań na ten temat, ale odpuściłem, kto chciałby czytać te wypociny, szczególnie, że słaby ze mnie pisarz.
- Ja bym to czytała... Karolina i Robert... fajny tytuł... prawda ?
- Teraz się naśmiewasz ze mnie, chociaż jestem pełen krytycyzmu wobec siebie, można się śmiać ze mnie i nie obrażam się...
- To słuchaj mój przyszły mężu... uwielbiam się pieprzyć, tylko ze względu na moje małżeństwo hamowałam się w skorupie rodziny, ale ten mój wymuszony kochanek tak otworzył mi świat seksu, że na koniec to dusiłam się w związku, ale pozostałabym w nim do końca życia. Ale gdy mój mąż próbował odebrać mi dzieci, to wręcz zabiłabym... A kochanek... nawet na koniec, w świetle jego szantażu, ufałam mu, a on następny raz mnie oszukał. Nienawidzę tak podłych ludzi, był prostakiem i to wulgarnym, ale szedł podobną drogą co ty, więc, jeśli z nim czułam się dobrze, to z tobą, moim mężem, będzie cudownie. Zrobię dla ciebie wszystko, bo to uwielbiam, tylko proszę bardziej o kulturę, niż o chamstwo i prostactwo. Jestem psychicznie DAMĄ.
- Będziesz moją królową i nigdy nie zmuszę cię do zrobienia czegoś wbrew własnej woli, albo przekonań... zresztą, ja wcale tak często tego nie będę chciał, już się oduczyłem spełniania własnych pragnień... zawsze ty będziesz najważniejsza...
- Ze mną nie będziesz się ograniczać, jestem maszyną do pierdolenia, jeszcze będziesz żałować, że się mi oddałeś...


- I znowu się uśmiechasz...
- Bo szaleję za tobą, że mocniej już nie można...
- A powiem, ci, że ja również mam bujną wyobraźnię...
- Liczę na to, że też mnie czasami zaskoczysz...
- Oj... widzę gwiazdy kochany... widzę gwiazdy...



Poszliśmy do jakiejś restauracji na kolację i w drogę do domu...
Siedziałam wtulona w piękną jasną tapicerkę, pasowała idealne do mojej sukienki... podciągnęłam sukienkę do góry... a nogę do przodu...
- Wiesz, tyle jesteśmy dziś ze sobą, rozmawiamy o mocno zboczonym seksie i wcale nie korzystamy z tego...
- Jestem już spokojnym facetem...
- Ale ja jestem mocno mokrą suczką... boję się o skórę w aucie...
- Wypierze się...
- Mogę pofantazjować sobie... ?
- A możesz na głos ?
- Dla ciebie wszystko...


- Jadę samochodem po siłowni do domu, do ciebie, do dzieci, śpieszę się... jest już ciemno... i nagle samochód staje, nie mogę go odpalić, sięgam po telefon, padł, nie naładowałam, jestem taka roztrzepana... Jestem w obcej dzielnicy, nie mogę zadzwonić po ciebie, po taryfę... więc idę pieszo, aby coś załapać...
- Podoba mi się..
- Nie zauważam ich trzech stojących po blokiem, w cieniu... zaczepiają mnie... pytają się co się stało, że tak wieczorem idę sama... odpowiadam, że auto padło i idę po taryfę... oni, że pomogą naprawić...
- Akurat...
- Poczekaj... wracamy do auta i ustalają, że to elektronika i że chętnie naprawią rano, mam dać tylko kluczyki...
- Chyba nie dasz... ?
- Oj dam... dam... uspokój się... potem mówią, że mnie odprowadzą, bo dzielnica niepewna... idziemy przez mały park osiedlowy, jedna latarnia się tylko świeci... a oni, że powinnam się jakoś im odwdzięczyć, że tak mi pomagają...

Zaczął się śmiać...
- Robert, to moja fantazja... przestań...
- Przepraszam...
- Mówię, że mogę tylko obciągnąć, bo mam środek i nie chcę komplikacji... oni, że ok. Dwójka stanęła przede mną, brałam na zmianę, a trzeci zaczął mnie macać od tyłu i mówi, że mam zajebiste cyce... a ja mu na to, że ledwo co urodziłam i jeszcze karmię małą...
Robert poprawił się w fotelu i już nic nie mówił...
- Obciągałam jak stara kurwa, chłopaki jęczeli, bo brałam ich kutasy po same jaja... zaczęli się zbyt podniecać, nie chcieli już kończyć... zapytali się czy mogą mnie zerżnąć, że mają gumy, i że nic się nie stanie... a ja, że może pęknąć i nie chcę... ale jak bardzo chcą, to dam im w dupę...
- O kurwa...
- Może zwolnisz...
- Tak.. zwolnię... mów dalej, dałaś... ?
- Ja zawsze daję, a w tyłek to uwielbiam...
- O cholera...


Klęknęłam na ławce, sukienka do góry, majtki w dół, nasmarowałam śliną i się wypięłam...
- Chyba stanę gdzieś... o tam jest stacja...
Zajechał z boku, a ja rozpięłam mu rozporek i wyciągnęłam mojego już kutasa...
- Pozwolisz...
Delikatnie, wolno... do góry i w dół...
- Jechali moje dupsko, a ja odpływałam z rozkoszy... jeden z przodu bawił się moimi piersiami, a ja mu obciągałam bardzo głęboko... pierwszy z tyłu się zlał... ja że następny proszę... d**gi miał dużo większego, zabolało mnie jak wchodził, jak rozpychał moje ciasne oczko... a ja mu, że nareszcie porządna pała jedzie moją dupę... Im on głębiej wchodził, tym, ten z przodu mocniej wkładał.
- O Boże...
Siedział z zamkniętymi oczami i wzdychał...
- Walili mnie jak swoją sukę, jak dupę, która zawsze chętnie im da... zaczęli zlewać się jednocześnie... ten z tyłu pompował, a z przodu lał głęboko do gardła...


Strzelił... i to porządnie... nawet nie zdążyłam się nachylić...
- Jezu... jęczał...


- Robercie... ?
- Tak... tak... ?
- Dobrze ci było, o to chodzi ?
- Idealne...
- Masz całe spodnie brudne...
Spojrzał się nieprzytomnym wzrokiem... potem na mnie...
- Mam to w dupie...
- Nie Robercie, ja miałam w dupie i nadal mam...
Podciągnęłam sukienkę do góry i przekręciłam się na bok... wypinając tyłek...
- Dotknij tyłeczka...
- Co to jest ?
- Mój przyjaciel... koreczek...
- I cały dzień ze mną go nosisz... ?
- Oczywiście.
- Jesteś... jesteś...
- Wyjątkowa, wiem...
Pocałowaliśmy się następny raz, i następny...


Aż usłyszeliśmy pukanie przez szybę...
O cholera, policjant... ale popłoch... Robert niezdarnie zapinał spodnie... i otwierał szybę...
- Tak panie władzo... ?
- Ludzie ze stacji bali się, że może być napad, stoicie od dłuższego czasu na uboczu, na włączonym silniku...
A ja poznałam tego policjanta, kiedyś mnie zatrzymał i w głupi sposób się wykręciłam za rozmowę przez telefon...
- Nie poznaje mnie pan ?
Schylił się, spojrzał... i ... poznał...
- O... pani rozmawiające przez telefon o bardzo ważnych sprawach z koleżanką... poznaję.. dzisiaj też coś ważnego... ?


- To mój przyszły mąż, jedziemy z Sopotu, mamy wspaniałe nastroje, a ja mu właśnie opowiadałam skrywane fantazje... bardzo niegrzeczne ... i biedak tak się podniecił, że zatrzymaliśmy się i musiałam mu zwalić. A na dodatek wszystko pobrudziłam, sam pan widzi... pokazałam mu palce całe od spermy, zobaczył też spodnie, a na koniec zaczęłam jeszcze oblizywać jeden palec...
- Widzę... och...
- Nie chcieliśmy robić tego w czasie jazdy, to bardzo porządny i ostrożny kierowca...
- Jest pani niesamowita...
- Potwierdzam... Robert...
- Do widzenia i życzę szczęścia...
- Dziękujemy...


Robert zaczął tak się śmiać, że również zaczęłam...
- Ty naprawdę taka jesteś... ?
- Jestem sto razy lepsza, tylko byłam uwięziona i skrępowana... potrzebuję przestrzeni i miłości, oddania i jeszcze raz miłości...
- Wszystko dostaniesz... a to... to było mistrzostwo...
- Gdyby trzeba było... dałabym nawet temu gliniarzowi, kiedyś mu już obiecałam... oczywiście w żartach... a ty trzymałbyś mnie za ręce...chciałbyś... ?
- Nie dolewaj ognia... bo będę chciał znowu...
- Gdyby był upierdliwy...
- Spokojnie, mam swoje dojścia w komendzie i takie sprawy załatwiam na jeden telefon...
- Oj tam... a gdyby się rozładował, jak mi wtedy ?
- E... to była fantazja... czy fakt... ?
- A jak wolisz kochany... ?
- Jesteś... ok... wyjątkowa...nie mów...


Dojechaliśmy do domu, buzi...długą... i pa...
Rozpromieniona weszłam do domu...
- Jolu, jestem boska, a on jest moim królewiczem.
- Tak dobrze ?
- Oddałabym za niego życie... jest wart każdego dnia czekanie, wiedziałam to już dawno, ale miałam męża... już nie jestem zła na los, teraz mu dziękuję. Tak po prostu miało być...
- Cieszę się twoim szczęściem...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...