Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Jeden tydzień nerwy przez niego, następny w oczekiwaniu końca świata. Ale nic się nie wydarzyło. Był spokój, mój normalnie się zachowywał.
To znaczy był troszkę dziwniejszy, baczniej mi się przyglądał, ale jakby wiedział to, co powinien, to byłoby zupełnie inaczej.
Na razie będę w domu, Żadnego seksu, rodzina i dzieci. Niech ochłonę i cała sytuacja się wyciszy...


Tyle, że nie skończył się tydzień i dzwonią z kancelarii.
- Pani Karolino, dostawa rozwieziona, wszyscy odebrali swoje przydziały. Faktury wystawione i najważniejsze, zapłacone. Oczywiście te terminowe z drukarni również opłaciliśmy i ... Pani Karolino zostało 353 tysiące na czysto. Gdzie przelać ?
- A podatki... ?
- Na koniec roku trzeba będzie zapłacić.
- Dużo ?
- Zrobiliśmy liniowy na 19 %, więc dużo, bo duże zyski, ale i tak nie dużo. Może kupi Pani samochód na firmę ?
- Moja toyotka mi wystarczy... proszę przelać na firmowe konto.


Kiedyś pojechałabym do nich i każdemu obciągnęła z radości, a tak to się wszystko rozmywa...
Są pieniądze, a ja żyję w zgryzocie, bo świadomość, że coś strasznego się wydarzy nie pozwala mi normalnie żyć...


Jeszcze dwa tygodnie i jadę znowu do Wojtka. Może on mnie odchami.
A zadzwonię...
- Wojtku, mam wolną kasę i nie chcę czekać na spotkanie, mogę przelać na konto u ciebie ?
- Oczywiście słodziutka, a jak tam, tęsknisz już ?
- Za tobą zawsze, a pro po... mam pomysł, jesteś zainteresowany ?
- Zależy... i się uśmiechnął...
- Pamiętasz swoją ostatnią fantazję ?
- E... już mi staje... zdecydowałaś się ?
- Ja nie... mam męża, pamiętasz... przecież... ale moja najlepsza przyjaciółka jest tak nastawiona na ten temat, że da ci z wielkim ryzykiem prawdziwej wpadki...
- Ja pierdzielę, poważnie... ?
- Mówię...
- A ile ma lat ?
- Tyle co ty... ale laska, że tylko gwizdać...
- Balem się, że chodzi o jakąś małolatę...
- Przestań... on daje i nie uważa... nosi ją na dziecko... może być fajnie... i jest zupełnie niezależna, żadnych kłopotów...
- Umów nas...
- Zobaczę w jaki dzień... wiesz o co chodzi.. ?
- Zaraz sobie zwalę...
- Przyjechać ci obciągnąć ?
- Nie zdążysz... idę już do łazienki...pa
Rozłączył się. Ale numer.


Dzwonię dalej...
- Tak Pani... ?
- Słuchaj suczko, kiedy masz środek płodności ?
- Jestem w d**gim dniu okresu, za 12 dni...
- To słuchaj, nie będę się powtarzać. Nikomu, ale nikomu nie dajesz dupy do tego czasu, nawet synkowi w tyłek, możesz obciągnąć i połknąć, ale daleko od cipy.
- A co będzie ?
- Mówiłam ci, mam gościa, który chce zerżnąć sukę w rui, taką, która może zajść i która chce się dać zapłodnić... czyli ty... prawda ?
- Jejku...
- Co jest ?
- Muszę sobie pogrzebać... zaraz zwariuję... zgadzam się... lecę do łazienki... pa...


Czy to zrządzenie losu, czy zbieg okoliczności. Ja już w żadne zbiegi nie wierzę. To się dzieje i jestem tego świadkiem...
Decyzja o tym, czy będą razem, jest już podjęta, będę stała z boku i się przyglądała. I śmiała się.


Następne dni miłe, przyjemne, rodzinne i nudne...
Jestem jednak zwierzyną łowną. Może gdzieś wyskoczę ?
Mój zapowiedział wyjazd na szkolenie. Dziwne, w swoim życiu nigdy nie był nigdzie...
- A na jak długo ?
- Na dwa tygodnie ?
- Co ?
- Normalne...
- Kiedy ?
- W niedzielę...
- Masz kogoś, jedziesz z jakąś szmirą na wakacje ?
- Z nikim nie jadę, będę sam i to wybitnie...
- Co to znaczy ?
- A daj spokój...
Nie tylko jest dziwny, to jeszcze niemiły... a niech jedzie... już ja sobie coś znajdę...


Czas mija szybko. a bez niego jeszcze...bardziej... 12 dni minęły i zbieramy się do Wojtusia.
Wytłumaczyłam Joli, że z sąsiadką idziemy na rozmowy do naszego doradcy, bo ona chce zainwestować, aby mieć coś na starość...
Tak, bachora, którego sama będzie wychowywać. Wojtek pewnie, w razie czego odpali jej jakieś 1000+ albo 2000+
Stratna nie będzie, a jak chce... z pragnieniami kobiet nie powinno się dyskutować..


Dzwonię do drzwi...
Młody otwiera...
- Powiesz mi co się dzieje ?
- A co ?
- Matka dom rozpierdala...
Weszłam... ta lata jak oszalała tylko na gaciach.. bez stanika...
- Miałaś być gotowa...
- Nie dam rady... niczego nie mogę znaleźć...
- Młody, gdzie matka ma najlepszą bieliznę...
- U mnie, miałem jej dać. ale nie było okazji... czekałem do urodzin...
- Dawaj.
O.. super... ładna... ma smarkacz gust...
- Droga ?
- Droga.
- Chodź tu i ubieraj...
Stanęła przed nami, majty w dół, cipka golutka, naprawdę wygląda jak dziewczynka... brodawki krzyczą...
- Idziecie na jebanie ?
- Do kina idziemy...
- Akurat... nie daje mi od dawna... na kurestwo idziecie...
Odwrócił się i poszedł do pokoju...


- Szybciej, bo się spóźnimy...
- Już, już...
Po pięciu minutach wyszła z łazienki...
Boska. Jak się odwali, to normalnie, laska pierwsza klasa...
Dobrze, że kupiliśmy te ciuchy u Anki.
- Lecimy...
- Pa synek...
Nie odezwał się.


Gdy wyjechaliśmy zaczęła...
- A jaki on jest... jest przystojny, gruby, szczupły... ???
- To facet z krwi i z kości.
- A jak się pieprzy... ?
- Ostro. Czasami bardzo...
- Dam radę...?
- Na pewno dasz...


Zajechałyśmy. Ona cała się trzęsie... jeszcze nigdy tak się nie czułam przed seksem... no... może z NIM, gdy miał mnie... zapłodnić...
Oczywiście, tu również chodzi o zapłodnienie...
- Masz środek ?
- Jak cholera, dokładne...
To ma dziewczyna prawo się denerwować...
Dzwonimy... ubrane porządnie... na wizytę...
Otworzył...
Pierwsze spojrzenie tylko na nią... uśmiech, błysk w oku... chyba jest dobrze...
- Witam Panie.. zapraszam...
A potem pełna kultura. Drinki, napoje, muzyka, rozmowa o sztuce... i zainteresowaniach jej... i jego...
Mnie jakby w ogóle nie było. Siedzieli zafascynowani i patrzyli sobie w oczy... delikatnie czasami dotykali się rękoma... jak małolaty na pierwszej randce...


A czas leciał... nie chciałam poganiać...
Usiadłam się obok niej... podciągnęłam jaj sukienkę do góry...
- Wojtku zobacz... jakie nogi... a ma już dorosłego syna...
- Masz syna ?
- Tak, już dawno rodziłam, tęsknię za ssaniem cycka...
- Pokaż jakie masz ...
Ona lekko zawstydzona, a ja już rozpinałam guziczki... inaczej nie zaczną...
Zsunęła się... ona lekko się cofnęła...
- Dawaj... dotknij, fajne małe sterczące cycki...
Sama rozpięłam staniczek... i praktycznie zerwałam go z niej... bo zachowuje się jak cnotka... Zresztą on też...
Trzeba rozruszać ten cyrk...


Dotknął jej piersi. Ona cofnęła ramiona do tyłu... a ja podniosłam jej ręce do góry.. wtedy piersi wyglądają najlepiej...
Zaczął je całować...
Ona za to zaczęła jęczeć...
- Jest ci dobrze... zapytałam... ?
- Zaraz zwariuję...
- Pokaż mu cipkę... masz mokro ?
- Nie wiem, nie kontaktuję za bardzo...
Rzeczywiście, była taka słaba... ledwo się ruszała... chyba napięcie z wszystkich dni ustępowało...
Wojtek sam ściągnął jej majtki i zanurkował...
- Ma mokro, płynie...


Oparła się o mnie i rozłożyła nogi...
- Już nie wytrzymam...
- To poproś...go ...
- Panie, mógłbyś mnie wziąć i jeśli chcesz to bardzo proszę o zalanie mojej cipki Twoją spermą...
- Jesteś płodna kurwo dziś ?
- Tak Panie, jestem płodna i jak się zlejesz to zajdę w ciążę... proszę... zrób to... jestem cała twoja... chcę urodzić ci dziecko... chcę chodzić z wielkim Twoim brzuchem, i jeśli będziesz jeszcze chciał, to zawsze będziesz mógł mnie zerżnąć. Moje ciało należy do ciebie, zrób z nim co chcesz...
Wojtek wstał, patrzył się na nią tak dzikim wzrokiem, koszulę prawie rozerwał... spodnie spadły same... kutas wyskoczył w największym wzwodzie...

 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Zaraz wleję swoją spermę w twoje cipsko... zapłodnię cię i urodzisz mi dziecko, a do tego czasu, będę rżnąć ciebie i twój brzuch wiele razy...
- Proszę...
- Będę zalewać cię za każdym razem... i w cipę i w dupę...
- Tak... zrób to... oddaję się cała...


Wszedł bardzo gwałtownie, ona leżała na mnie, on podniósł jej nogi do góry, usiadł się przed cipą i rżnął z dużą siłą...
Patrzyli sobie w oczy, ona objęła go za szyję, on złapał za piersi...
- Wlej jak najgłębiej, strzelaj... do samego środka...
Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy...
A Wojtuś pompował z całą swoją mocą... jego twarz była czasami obok mojej... czułam jego oddech... jego sapanie...
Spojrzeliśmy sobie w oczy... uśmiechnął się...
- Przerżnij tę kurewkę... niech zapamięta, co to dobre rypanie...
Długo tak nie pociągnie... jej nogi latały na wszystkie strony...
Aż jęknął...
- To teraz... zawołał...
- Boże czuję... czuję każdy strzał... Jezu dziękuję...
Nachylił się mocno w moją stronę... oczy też miał zamknięte... pogłaskałam go po policzku... otworzył... nachylił się jeszcze bardziej i... pocałowaliśmy się... a po chwili zaczął całować się z nią...


Nie powiem, piękne to było, krótkie, ale klimatyczne...
Długo się całowali i nie wyjmował...
- Zostanę tak z nogami, nie może się nic zmarnować...
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem...
- Już ty będziesz mamuśką, przy takich iskrach to nie ma bata...
Wojtek wstał...
- Daj wylizać... powiedziała... to przecież wszystko moje...
Znowu się uśmiał... i podszedł... ona oczywiście jak wygłodniała suka wylizywała do ostatniej kropelki...


Po dobrych 5 minutach Wojtek nalał nam soku...
- Dziewczyny, jestem w szoku... nigdy ie byłem tak napalony... zresztą ostatnie dni były ciężkie, nie mogłem się doczekać...
- Miałeś widzieć ją dzisiaj przed wyjściem... latała goła po mieszkaniu i szukała stanika... nie wspomnę o majtkach...
I wszyscy w śmiech...
Nie widziałam Wojtka, aby kiedyś w ogóle się śmiał... zawsze poważny... a tutaj... zupełnie inny...
Czuję latające fluidy i widzę sznurki, którymi los pociąga. Przecież trzeba być ślepym. aby widzieć, że zachowują się jak najprawdziwsi kochankowie.
Są stworzeni dla siebie, poczekamy, kiedy i oni to zauważą...


Pogadaliśmy, oni oczywiście umówili się na kawę, ale zaczęłyśmy się zbierać. Nie ma co przeciągać i tak dobrej atmosfery.
Oni na pożegnanie ładnie się pocałowali, podziękowali sobie i wyszłyśmy...
- On jest boski, jak zbudowany... jaki kutas... jaki facet... jaka chata... nawet gdy nie zobaczymy się już nigdy, to bardzo ci dziękuję Karolinko. To było nieziemskie przeżycie... i jestem w ciąży... z takim facetem...
- A mówiłam ci, nie dawaj byle komu...
- Daj buzi, jestem tak szczęśliwa...
- Ja również się cieszę... ale powiem ci, on o tobie nie zapomni... widziałam tę chemię...
- Myślisz ?
- Zobaczymy.


Całe w skowronkach jechałyśmy do domu. A dzielnicę przed przed naszą samochód padł. Bez słowa stanął...
- Co jest ?
- Masz paliwo ?
- Mam, a dzisiaj proponowano mi nowe auto, a ja powiedziałam, że mój mi wystarczy, bo dobry..
- Raczej nie...
- Co robimy ?
- Może zadzwonimy po kogoś ? Może po Wojtka...
- Głupio wyjdzie, że już coś od niego chcemy...
Pomyślałam, że może po Roberta, ale sama sobie odmówiłam... do jakiegoś warsztatu za późno, bo już koło 19...
- Dzwoń po taryfę...
- A masz numer ?
- Nie mam, zadzwonię do Patryka... czekaj... cholera... poczta...
- Idziemy pieszo, to nie jest daleko, za 20 minut będziemy...
- Dobra.


Nie przyszło nam do głowy, że dwie radosne laski idące pod rękę i śmiejące się do siebie, eleganckie, w szpileczkach będą stanowiły duże zainteresowanie wobec wielu innych...
Przy blokach, przy skręcie w jakby park stało trzech jakby dresiarzy... ale nie w dresach... Dwóch łysych, trzeci prawie całe ramiona w tatuażach...
- A panienki to zabłądziły... ?
- Auto nam padło, idziemy z buta...
- Możemy pomóc, kolega jest mechanikiem...
- W sumie, stoi dwie ulice stąd... możemy się wrócić... powiedziałam...
Tak naprawdę, to do głowy nie przyszło mi spojrzeć na nich jak na facetów, może zbyt dobre humory miałyśmy... może ich bezinteresowność w głosie..
Wróciliśmy.
Oglądali, odpalali, cisza zupełna... sprawdzili paliwo, akumulator...
- Czy on ma immobilizer ?
- A co to ?
- Odcięcie zapłonu, system zabezpieczający...
- Nie mam pojęcia...
- Musiał się zepsuć, nie daje prądu, to robota dla elektronika. Załatwimy, ale na jutro.
- Nie musicie panowie...
- To nasza dzielnica i chętnie pomożemy, zostawcie telefon i najlepiej kluczyki, i jak się naprawi to zadzwonimy i odwieziemy samochód pod dom...
I tu zapaliła mi się czerwona latarka... albo totalny przekręt, albo trafiłyśmy na wybitnie uczciwych chłopaków... wyglądających na dresy...akurat...


- A jak ktoś go ukradnie w nocy ?
Zaczęli się tak śmieć, że zrobiło nam się głupio...
- Jeśli ktoś ukradnie tu samochód, a ten będzie pod naszą opieką, to raczej żywy nie wróci na obiad do mamusi...
Teraz my parsknęłyśmy śmiechem...
- Coś nie tak ?
- Nie, nie... po prostu poznałyśmy kogoś, kto właśnie bał się mamusi z obiadem...
- Ok, czyli załatwione, odprowadzimy Panie, bo już ciemno się robi...
- Dobrze.


Wcale nie było dobrze, zostawiam samochód, kluczyki, a oni chcą nas odprowadzić... aż tak głupia nie jestem... będzie albo macanko, albo rypanko...
Sąsiadka co jakiś czas spoglądała się na mnie, ja na nią... ale co... miałyśmy jakieś wyjście... ?
Gdy dochodziłyśmy do miejsca spotkania z nimi, za rogiem naprawdę był mały park...
- A może chcecie odpocząć... tu są ławki...
- Przestań pierdolić, czego chcecie... ?
- Dlaczego tak brutalnie, jesteśmy przecież kulturalni...
- Czas ucieka, wracam do małego dziecka, czas karmienia... o co chodzi ?
- Ociągniecie nam ?
- Obciągniemy, ale tylko to...
- Oczywiście.


Usiadłyśmy się na owej ławce, oni przed nami, to znaczy dwóch do mnie, jeden do niej.
Wyciągnęli... i zaczęło się.
Ona wzięła do buzi, ja jednego do ręki, d**giego do buzi. I na zmianę... Ich mlaskanie oznaczało zadowolenie...
Wyginali się na zmianę. kutasy raczej normalne, bez problemowe... nie za bardzo umyte... ale czy mamy wybór...?
Przecież mogli nas brutalnie zgwałcić, a przecież ona na pewno nie potrzebuje dodatkowej spermy w cipie... Jesteśmy jednak głupie... tak się dać podejść...będzie m*****owanie a nawet nie zagrozili...


- A dacie zerżnąć dupcie ?
- Nie ma mowy.
- Mamy gumy...
- Ona na pewno nie może dać...
- A dlaczego ?
- Bo... bo ma środek... a jak pęknie... ?
- To znaczy... ty możesz dać ?
Złapał mnie gnojek na słówkach...
- E...
- Nie kombinuj za bardzo, prawie się zgodziłaś...i chyba to twój samochód ?
- Ok, dam.. ale w dupę, też się boję...
- To i ona może w tyłek...
- Dam... powiedziała... cichutko...


Klęknęłyśmy na ławce, moja spódnica i jej sukienka poszły w górę, gatki w dół, naśliniłyśmy tyłki prawie razem, jak wytrawne kurwy i chłopaki załadowali...
- O ja pierdolę, ale dupcie... jesteście zajebiste...
- Co ty nie powiesz...?
Ten wolny, jakby ich szef... chodził od przodu i macał piersi...
- Ty masz ładniejsze... dużo większe...
- Karmię jeszcze...
- Lubię pierdolić mamuśki zawołał ten z mojego tyłka...
- Ona jest w ciąży... bądź delikatny... zawołałam...
- Poważnie, nie widać, od dawna ?
- Od jakiegoś czasu...
- To ja też lubię jebać w dupalca mamuśkę... zawołał jej adorator...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Ja leję... pierwszy
- Ja też... d**gi...
- Nie mam trzeciej gumy... trzeci...
- Obciągnę ci z połykiem - zaproponowałam...
Jeszcze klęczałam, a on już wkładał... był nagrzany... dawał mocno... i głęboko... przytrzymywał głowę i czuł ją jak cipkę... strzelił... nie puściłam, on pompował i jęczał...
Puścił głowę...
- O kurwa... dobra jesteś...
- Chłopaki musimy naprawdę już iść...
- Tam za zakrętem w lewo jest autobus do was, 15...
- Ok, dzięki.


Szłyśmy jak strute...
- Ale mam się trafiło...
- Jak kulą w płot... rzuciła..
Milczałam...
- Ale... w sumie... nie było źle...
- Ty naprawdę jesteś już kurwą...
- I ja tak myślę...
Zaśmiałyśmy się znowu...
- Cicho... bo jeszcze kogoś spotkamy...


W domu byłam stanowczo za późno... Jola prawie była zła...
- Padł mi samochód i pół miasta szłyśmy pieszo...
- Był listonosz do Pani, zostawił tylko awizo, bo to z sądu, do rąk własnych...
- Z sądu... jakiś mandat ?
- Nie wiem... mogę już iść... ?
- Oczywiście, dziękuję i bardzo przepraszam.
Z sądu... to jest dziwne... zadzwonię do mojego, może on coś wie...
Nie odebrał.
Zadzwoniłam jeszcze dziesięć razy i dziesięć razy nie odebrał.
Co się dzieje ?

Jest 10 rano, bawię się z dziećmi i czekam na Jolę. Muszę iść na pocztę. Dużą cześć nocy nie spałam. Może zostawił gdzieś telefon, ale przecież, gdyby przyszedł, to widziałby połączenia i oddzwonił rano.
Ktoś dzwoni, to pewnie on.
Obcy numer...
- Tak słucham ?
- Cześć piękna, samochód jest zrobiony, gdzie go podrzucić... ?
- O... tu mnie zaskoczyłeś...
Zobaczyłam już Jolę...
- Na parkingu Tesco, za dwadzieścia minut.
- Ok.


- Pani Jolu... jadę odebrać samochód, już chłopaki zrobili, podobno coś z elektroniką... i na pocztę wlecę...
- Dobrze.
Do Tesco mam jeden autobus, nie pokażę gdzie mieszkam, jeszcze czego...
Stoi... jeden, ten niby szef, co zlewał mi się do buzi...
- Proszę... kluczyki, jakieś zwarcie w elektronice, zrobione i jest jak nowy...
- Ile płacę ?
- Daj spokój, to była przyjemność, jakbyś kiedyś chciała... to dzwoń... załatwiamy wiele różnych spraw...
- Dziękuję.


Akurat zadzwonię, niedoczekanie... jadę na pocztę.
Kolejka... zawsze coś...
Mam. Nie mogę już... otwieram zaraz po wyjściu...


NIEMOŻLIWE. TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ...
Pozew o rozwód.
Co to ma znaczyć.. dowiedział się.. ?
Nie, to stanowczo za szybko, nie zdążyłby... musiał to zrobić przedtem...
Dzwonię... poczta...
- Jak zaraz nie odbierzesz to masz przesrane... czego się boisz gnojku... masz natychmiast do mnie oddzwonić...
Ale mi ciśnienie poszło... wiedziałam, kurwa wiedziałam...
Usiadłam się na ławce i zaczęłam płakać... mój mąż... moja połówka... nasza rodzina... o mój Boże...


Nie wiem jak dojechałam do domu... ale Jola od razu zobaczyła...
- Co się stało ?
- Zobacz...
- O Boże...!
- On... mój mąż chce rozwodu... wyjechał jak tchórz, a może naprawdę ma jakąś babę...
- Niemożliwe, nie on...
- A spodziewałabyś się tego ?
- A może wie... ?
- Co on może wiedzieć, cały czas pracuje, przecież nigdy go nie ma w domu... tylko w pracy siedzi...
- A może nie siedział... tylko ...
- Ta sierota ?


Dzwoni.
- Co to ma znaczyć... wrzasnęłam...
- Uspokój się, tak musi być, abyś się opamiętała...
- Ja ? Z czym... ?
- Idź do mojego biurka i otwórz szufladę, jest tam koperta, zobacz sobie...
Otwieram... a tam zdjęcia... o cholera... na parkingu, jak klęczę... i obciągam... i ich trzech... i ostatnie spotkanie, jak stoję cała naga przytulona do niego ... i jeszcze jedno w bramie z tym obwiesiem... jak trzymam mu kutasa i... jak się uśmiecham... ( zdjęcia z części 7 )
- Mogę to wytłumaczyć...
- Tu nie ma co tłumaczyć, spotkamy się w sądzie i odbiorę ci dzieci... porządna matka nie może robić takich rzeczy.


Rozłączył się.
Rozpłakałam się znowu... ale tak, że ledwo łapałam oddech...
Jola przyszła mnie przytulić... i niestety też zobaczyła zdjęcia...
Niemożliwe... Gdy trochę się uspokoiłam Jola schowała je do koperty i zamknęła w szufladzie...
- Ja tam nic nie widziałam i zawsze będę z Panią...
- Jesteś kochana, ale raczej mam przerąbane... chce mi odebrać dzieci.. bo się źle prowadzę... czy on może to zrobić ?
- W Polsce dzieci raczej są przy matce...
- Ale, czy przy takiej ?


Znowu się zapłakałam... i przyszła mi do głowy siostra... muszę do niej zadzwonić...
- Siostrzyczko, wiesz, że Marek chce rozwodu, teraz jak mamy dzieci i takie małe...
- Wiem.
- Co ? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś...?
- A po co ?
- Jak to po co, jestem twoją siostrą...
- Nie wiem kim jesteś, ale na pewno nie moją siostrą, ani porządną matka... jesteś kurwą i my to wiemy...
Skończyła rozmowę...
Ja pierdzielę.. co się dzieje... zaraz zwariuję...


- Moja siostra wyzwała mnie od kurew... Jolu, co mam zrobić... oszaleję zaraz...
- Niech Pani jedzie do swoich prawników... na spokojnie. Już oni będą wiedzieli, co zrobić...
A więc to się dzieje naprawdę... stało się. Moje życie leci w dół, a ja tonę i nie wiem, czy uda mi się je uratować.
Robert miał rację. dostaniemy w dupę od losu, kiedy nie będziemy się tego spodziewać...


Musiałam ochłonąć. Przez kilka godzin analizowałam sytuację. Wiem, jestem winna, robiłam wiele brzydkich rzeczy, złapali mnie na tym i maja mocne dowody, ale czy mam się poddać ?
Tak walczyłam dla Mariusza, tak ciężko zbierałam te pieniądze i udało się, wykazałam tyle inwencji i zaradności w interesach, że byłam dumna z siebie. I co... teraz mam odpuścić... pozwolić mężowi odebrać sobie dzieci ?
Nie pierwsze małżeństwo, które ma kłopoty, W zasadzie to jego wina, nie brał mnie tak często... kurwa... nie brał mnie w ogóle...
I teraz udaje świętoszka. może i jest porządny, ale zrobić to swojej żonie, która tyle poświęciła dla niego i jego pragnienia bycia ojcem.
A najgorsze jest to, że nie mogę obronić się tą prawdą.


- Jolu jadę do prawników... czas zacząć walkę...
- Jestem z Panią.
- Wiem i dziękuję.


Przyjęli mnie w skupieniu. Mało mówili, oglądnęli zdjęcia i coś ze sobą dyskutowali...
- Nie jest dobrze... jeśli mąż nie będzie chciał ugody, to ciężko będzie utrzymać to małżeństwo...
- Ale ja go kocham...
- On najwidoczniej kieruje się innymi priorytetami w życiu... wygląda na to, że chodzi mu przede wszystkim o dzieci i ten argument przed sądem będzie dość silny.
- Wygra ?
- Nie ma takiej opcji, w Polsce matka wychowuje dzieci, zresztą on nie ma pojęcia o życiu dzieci, bo jak sama Pani powiedziała, bardzo dużo pracuje, więc kiedy będzie się nimi zajmował. Przecież Pani robi to cały dzień, prawda ?
- W zasadzie tak, niania mi dużo pomaga...
- A będzie po Pani stronie ?
- Myślę, że tak.
- Ok. przygotujemy się do obrony, i tak pierwsza rozprawa będzie pojednawcza... może się uda...


Trochę uspokojona wróciłam do domu. Zdałam relację Joli, wsparła mnie, więc może nie będzie tak źle.
Ochota na seks zniknęła. Nie mogę dać się złapać na czymkolwiek, to pierwsze zdjęcie przecież ktoś zrobił z daleka, ON wspominał o jakimś zboku, który robił zdjęcia...
A może to była intryga JEGO, d**gie zdjęcia przecież robił fotograf... a teraz posłał je mężowi. On jakiś czas temu zaczął mi się przyglądać... może już wtedy dostał pierwsze zdjęcie...
O w mordę... mój mężulek planował to od wielu tygodni... zdążył przecież złożyć pozew... pewne też ma adwokata...


Nie mogłam się pokazywać na mieście, bo nie wiedziałam, czy nie kręci się następny gnojek z aparatem.. Jedyne wyjście to na plac zabaw z dziećmi.
A mojej siostrze to nie daruję... zawsze była kościelna, ale bez przesady...
Interesy szły pełną parą, trochę bałam się swojej nadszarpniętej reputacji, ale nic się nie stało. Tyle, że zaczęłam patrzeć na życie ze strachem... Przecież mogą mnie śledzić... by wykorzystać to w sądzie...
Po miesiącu wariowałam od napięcia nerwów, strachu i niepewności.
Z kobiety sukcesu żyjącej pełnią życia zrobił mój mąż kłębek nerwów...
Nie uśmiecham się, rozglądam na wszystkie strony...


Dzwoni Wojtek.
- Karolinko, słyszałem o twoich problemach... nie musimy się już spotykać...
- Nie wiem co powiedzieć...
- Twój prezent został rozpakowany i skonsumowany...
- To znaczy ?
- Jesteśmy razem i powiem ci, odzyskałem radość życia.
- Cieszę się... to się unormuje ale wiesz, że służę swoją dupką zawsze kiedy zapragniesz...
- Wiem słodziutka, jesteśmy z Tobą, jak co to pomożemy... tylko powiedz...
- Pa.
 

  • Lubię 1
  • Przytulam 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Oj nie :) dzis jeszcze dluzsza bedzie 

chce zakonczyc te Cześć jutro 

a od soboty zaczynamy next  tym razem cuckoldowcy sie nie zawioda :)))

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wiedziałam od sąsiadki, że daje mu dupy w dzień i w nocy... że szaleją za sobą, i jeśli tak dalej pójdzie, to będzie ślub.
Jednym idzie jak po maśle, innym po grudzie...
Nawet moje dilda nie sprawiały mi radości... Mam takie do przyczepienia do ściany w prysznicu... próbowałam z przodu i z tyłu... nasmarowałam, bo byłam sucha... ale po kilku ruchach, zamiast się podniecić rozpłakałam się.
Byłam przez całe życie bardzo radosną dziewczyną, ostatni rok był wyjątkowo szczęśliwy, a teraz siedzę w kącie prysznica i ryczę jak przysłowiowa baba...bo nawet moja cipa nie chce się zabawić...
Jedno pismo... jedna rozmowa z nim i z siostrą... i praktycznie straciłam całą moją rodzinę.
Zostały mi tylko dzieci. I on chce mi je zabrać... Po moim trupie.


Nadszedł dzień rozprawy. Pojechałam do sądu z moimi przyjaciółmi...
- Pani Karolino, głowa do góry... damy radę... nie takie rozwody robiliśmy...
Łatwo im mówić, ja się po prostu teraz wstydzę swojego postępowania... będę przedstawiona jako kurwa i dziwka, a nie jako matka i kobieta sukcesu...
Ubrałam się odpowiednio, skromnie, w długi żakiet.
Zobaczyłam go na korytarzu... stał zgaszony, a jak mnie zobaczył to od razu wszedł na salę... uciekł przede mną...
A ja go kocham... albo... ?


-----------------Szczegóły techniczne rozpraw rozwodowych zostały przeze mnie skrócone do głównego wątku---------



Jego adwokat zaczął ostro, że przedstawione zdjęcia nie potrzebują dodatkowego wyjaśnienia, że pokazują jakim jestem człowiekiem.
Że rodzina nic nie znaczy dla mnie, że ktoś taki nie powinien zajmować się dziećmi...
Sędzina, była to kobieta, źle... sama naprostowała, że może trzeba szukać porozumienia...
On od razu zaznaczył , że nie ma tu miejsca na pojednanie...i że jego klient chce całkowitej opieki nad dziećmi... bo nic nie gwarantuje, że nie będę... nie dodał - kurwą...
Było brzydko, nieprzyjemnie i coraz bardziej się wstydziłam...
Moi adwokaci coś tam wymyślali, ale sędzina była coraz bardziej przychylna mojemu mężowi...


Nawet zabrał głos...
- Moja żona była kiedyś normalną prostą dziewczyną, teraz jest obcą mi osobą i boję się, jak to się dalej potoczy. Boję się o nasze dzieci, i o to, jak jej świat wpłynie na nas. Musi się opamiętać i przestać robić to, co robiła. Musi dostać nauczkę, że życie rodzinne to jest rodzina, a nie...to coś obrzydliwego... Te prezerwatywy znalazłem w jej torebce, my nigdy ich nie używaliśmy. Boję się o choroby, wiadomo co to jest AIDS...
Jasna cholera, grzebał w moich rzeczach...
Jako świadek wystąpiła również moja siostra.
Powiedziała, że widziała moje kurewskie ciuchy, że widziała jak się zachowuję i że podrzucałam jej dzieci idąc na... nie dokończyła... i że widziała mnie przed galerią, jak stałam tak źle ubrana i tak wyzywająco, że całe miasto widziało nie matkę, tylko kurwę...
Zaznaczyła, że pomoże szwagrowi w wychowaniu dzieci, że on dobrze zarabia, i że stać go na całodobową opiekę nad dziećmi...


Moi adwokaci zażądali, aby podał on kwotę zarobków...a ponadto miał opisać sytuację jego firmy, która ma potężne problemy na rynku i że wiele oddziałów zamykają i, że jego pozycja może szybko się zmienić...
Odpowiadał zmieszany jak diabli, że zarabia 6 tysięcy a na koniec spróbował zostać chamem...
- Zresztą jakie to ma znaczenie, moja żona korzysta tylko z mojej karty i nie pracuje w ogóle... jest zależna tylko ode mnie...
Moi adwokaci zaśmieli się, kiwnęłam, że sama odpowiem...
- Proszę wysokiego sądu, mój mąż jest niedoinformowany. Jestem właścicielką firmy, która zajmuje się promocją młodych artystów i otrzymuję z tego tytułu wynagrodzenie w kwocie pięciu tysięcy, a ponadto zyski firmy są zainwestowane i tutaj mam wyciągi z comiesięcznych wpłat na moje prywatne konto od firmy ... takiej a takiej...
- Proszę podać te wyciągi...
Na pierwszym wyciągu było 10 tys, na d**gim już 13, a na trzecim i czwartym 24 tysiące.
- Chce Pani powiedzieć, że obecnie zarabia Pani 24 tysiące miesięcznie ?
- Nie proszę wysokiego sądu, zarabiam 29 tysięcy, bo jeszcze jest 5 z firmy.
- Skąd są te pieniądze... ?
- Z ulokowanego i zainwestowanego kapitału firmy ?
- A jaki to jest kapitał ?
- 800 000 zł ... proszę wysokiego sądu...
Wiem... to było sarkastyczne... ale nie mogłam się opanować...


Cisza, która nastąpiła była moją muzyką...
Omawialiśmy z adwokatami te kwestie, ale nie myślałam, że ten prostak, mój mąż, je podniesie.
Po minach jego i jego adwokata, oraz sędziny widziałam, że dostali mocnego haka...
Wstąpił we mnie duch walki, Jak oni... KURWA... myślą, że będę pizdą i dam się wyruchać na sucho, to są w błędzie. Ja zawsze z ruchania mam przyjemność... A nie po to dawałam dupy, aby pozbawiono mnie mojego sukcesu.


Jego adwokat wstał i zaczął.
- Kwestie finansowe w wychowaniu dzieci nie są najważniejsze, a mój klient, jako porządny ojciec, mimo wszystko gwarantuje lepsze wychowanie swoich dzieci.
Poprosiłam o zabranie głosu... zwróciłam się wprost do niego...
Chcę ci powiedzieć, że ja już nie żyję, chociaż jeszcze nie umarłam, jestem jak struna, która zaraz pęknie, nie doprowadź do tego, bo już nic się nie uratuje...


Nastapiła cisza... a on odwrócił się ode mnie... nie dał mi szansy...
Sędzina uśmiechnęła się... zamknęła jakąś teczkę i zbierała się do zabrania głosu...
- Czy mogę coś jeszcze dodać... wstałam...
- Chcę zamknąć przewód...
- Ale to jest bardzo ważne...
- Proszę.


Głos zatrzymał się mi w gardle. nie wiedziałam, że będę do tego zdolna. Ale los najwidoczniej tak chciał...
- Moje dzieci nie są dziećmi mojego męża...
- Co Pani przez to rozumie ?
- Mój mąż jest bezpłodny i mam je z kimś innym, jeśli trzeba to przedstawię testy dna.


A teraz nastąpił hałas...
Ale raban... ta nie wiedziała gdzie spojrzeć... jego adwokat nerwowo zaczął mu coś tłumaczyć...
Ona zaczęła...
- Ale dzieci urodzone w związku i tak należą do męża...
Wtedy wstał mój adwokat...
- Ale na pewno sprawa ojcostwa będzie przeważać w kwestii wychowania i opieki.
Wstałam i też zabrałam głos...
- Jak będzie chciał się z nimi widywać, to ja nie będę mu tego ograniczać...


Mój mąż skurczył się jeszcze bardziej... raz się spojrzał... nie ze złością... nie z żalem... tylko z wzrokiem przeprosin...
Zrozumiał, że w tym momencie stracił wszystko. Mnie, dzieci i rodzinę, na której tak mu zależało...
Nie będzie nauczki dla mnie, nie będzie cwaniakować... misterny plan poległ, a ja wygrałam i on to zrozumiał.


Patrzyłam się na człowieka dla którego poświęciłam swoje życie, dla którego zeszmaciłam się... aby urodzić mu dzieci, które teraz próbował mi odebrać...
Żal mi go było... ale takiej zdrady nie wybaczę mu nigdy...
Jestem wojowniczką, która wygrała, i która niestety płacze z tego zwycięstwa.


Sąd przyznał mu prawo do odwiedzin raz w tygodniu, koszta po jego stronie i oczywiście rozwód, bez orzekania... zgodziłam się...
Wychodząc zaczęli...
- Pani Karolino, szło źle, ale im Pani dowaliła, szkoda, że nie wiedzieliśmy o tych rewelacjach...
- Nie chciałam ich ujawniać, ale nie było innego sposobu...
- Wygrała Pani i może być szczęśliwa...
- Wcale nie jestem, dziękuję i do widzenia.


Mimo wszystko trochę się zawiodłam na nich, a może oczekiwałam zbyt wiele. Dziwnie się czuję, jestem matką i samotną kobietą.
Wczoraj miałam męża, dziś go już nie ma...
Straszne uczucie... nie mam w sobie radości, wygrałam, ale wolałabym nigdy tego nie doświadczyć...
Zwycięstwo z tak gorzką nutą, że poleciałam od razu do domu. Teraz to... no właśnie... co z domem... ?
Czy podział majątku też będzie... ?


Dzwoni moj mąż.
- Słucham ?
- Przepraszam cię, nie wiem, co mnie podkusiło... jestem w stanie ci wybaczyć...
- Ty mi ?
- A co ?
- To nie twoje dzieci, daj sobie spokój, od dawna jestem samotna i jakoś sobie radzę...
- Od kiedy to trwało ?
- Od pierwszej twojej prośby o dziecko... ty nie mogłeś... to rozwiązałam ten problem... i tak poszło...
- Ile razy mnie zdradziłaś... ?
- Nie chcesz znać prawdy...
- Ile !!!
- Wiele... nie liczyłam...
- Z kim ?
- Z wszystkimi... daj mi spokój... co z domem... mam się wyprowadzić... ?
- Nie... odezwę się...
Rozłączył się...


Zobaczyłam małego człowieczka... który rzuca się jak ryba w sieci... Naprawdę, już od wielu miesięcy byłam uczuciowo, z jego strony, porzucona...
Miałam moich kochanków, oni zapełniali mi tę pustkę... ale nie byłam świadoma, że moje życie i tak się rozpada.
Musiał planować to od tygodni... i od tygodni był coraz bardziej oddalony... aż w końcu jestem sama. Ja i moje dzieci.
A los... co... śmieje się...kpi... ?


Mijały tygodnie wypełnione pustką i niepełną rodziną...
Przez internet kupiłam nowe żelowe dildo i w łazience gwałciłam swoją cipkę, albo dupkę raz na tydzień...
Nie potrzebowałam więcej... dużo seksu we mnie zgasło.
Wojtek miał swoją ciężarną suczkę. Kilka razy rozmawiałam z nią. Planują ślub za dwa miesiące, oczywiście jestem zaproszona, jako główny gość... a ja mam to gdzieś...
Młody prawie nie odzywa się do mnie, zabrałam mu mamusię. Przestała dawać mu dupy... i o to chodziło. Teraz czas na niego, ja mu nie dam, to znajdzie sobie w końcu.


Mariusz pojechał w Polskę na... to nazywa się ... czytanie...
Te wielkie sieci wszystko załatwiły, a moją sytuację każdy rozumiał...
Nie miałam nikogo i nie szukałam...
Pieniądze płynęły, a ja nie miałam ochoty nawet iść na zakupy...
- Pani Karolino, myślę, że ma Pani depresję...
- Jolu, mówmy sobie na ty... już tak długo się znamy...
- Dobrze. Powinnaś iść do lekarza...


Pierwszy raz zobaczyłam od razu w wyobraźni mojego położnika... i jego zgrabne palce...
- Nie, ja nie mam depresji...
- Siedzisz w domu, nie rozmawiasz z nikim, nawet na ciuchy nie idziesz, Ania nie dzwoni, sąsiad nie przychodzi... myślisz, że to jest życie... ?
- Może masz rację.
Wyobrażenie lekarza, który leczyłby mnie seksem było kuszące... ale mój położnik to nie te****uta... a może właśnie psycholog ?
- Dobrze, poszukam jakiegoś przystojnego psychologa...
Ale się roześmiała... może być kobieta...
- O nie, ja tylko z mężczyznami...
Gadam jak najęta... ale chyba się uśmiechnęłam...


Ok, ogolę to włochate zaniedbane cipsko... i znajdę sobie lekarza dla duszy i ciała.
Za trzy dni mam wizytę...
Super, zaczęłam nosić korek, i jest jak na początku. Dupa zapomniała do czego służy, jakby mnie ktoś teraz wziął, to popłakałabym się z bólu...
Odwaliłam się i pojechałam.
Muszę stanąć na nogi, bo ślub za 3 tygodnie.
W poczekalni siedział facet...
- Pan czeka ?
- Nie, tak... na żonę czekam...
Po 10 minutach wyszła...


- Proszę, teraz Pani...
- Witam, jaki mamy problem ?
Facet koło 50... szpakowaty, przystojny... może... ?
- Przeszłam ciężki rozwód i nie mogę dojść do siebie...
- A ile trwał z wiązek...
- 6 lat...
- Dzieci ?
- Dwójka...
- Mąż odwiedza je... ?
- Niestety, ani razu...
- Zna Pani powód.. ?
- Tak, znam, to nie jego dzieci, więc je nie odwiedza...
- Z poprzedniego związku Pani ?
- Nie, mam je z innymi facetami...


Cisza... jak makiem zasiał...
- Rozumiem...
- I co się dzieje ?
- Nie mogę sobie z tym poradzić, jestem załamana, chodzę jak robot i nic mnie nie cieszy. brakuje mi jego, nadal go kocham i żałuję, że tak się stało...
- Może jednak fakt urodzenia dzieci innych facetów miał na to wpływ, że były mąż odsunął się nawet od dzieci...
- Do dnia rozwodu nie wiedział o tym...
- A dlaczego tak się stało... ?
- Nie mógł mieć, bo jest bezpłodny, więc musiałam zrobić to dla niego...
- I nie podejrzewał ?
- Nie, ale dostał zdjęcia, jak się puszczam i złożył pozew o rozwód...
- Dziwi się Pani... ?
- Nawet nie, ale to boli... zawiódł mnie...
- A może to Pani go zawiodła... tak się prowadząc...
- Nie przyszłam tu po porady na temat mojego życia, tylko jak wrócić do niego...
- Faceci są prości w takim rozumowaniu... dla niego jest Pani dziwką i koniec...
- A dla Pana też... ?
- Trudno to inaczej ująć...
- Jest Pan chamem, a nie lekarzem... pomyliła się przychodząc tu...
- Takty są niezmienne...


Wstałam i walnęłam drzwiami jak najgłośniej... ale burak... lekarz... raczej psychol... a ja myślałam... ale jestem głupia... kolejny raz...
Los ładnie sobie ze mną pogrywa...
Wróciłam do domu i rozpłakałam się kolejny już raz...
Jola próbowała coś mówić... ale nie docierało...
Sama zniszczyłam wszystko... i to przez NIEGO i mojego... zachciało mu się dzieci, a d**gi wciągnął w pułapkę podniety i seksu... a potem mnie zniszczył...
Świat facetów... nienawidzę ich... za dobre miałam serce i za miękką dupę. Teraz boli mnie wszystko.



Przeżywałam swoją rozpacz w samotności, aż nadszedł tydzień przed ślubem sąsiadki z Wojtkiem. Wiem, że muszę iść... nie chcę... ale muszę...
W środę poleciałam do Anki po bardzo porządny ciuch. Ona też planuje wyjść za swojego, nadal pierdoli się z żulami, aby... jak to ujęła... mieć życie w równowadze... Wszystkim się układa. a mnie wali... ciekawe... i cholernie smutne...
Piątek fryzjer, paznokcie... sobota ostatnia kąpiel i makijaż... Byłam gotowa ciałem, ale nie duszą...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jutro jedna ale za to ostatnia Cześć tego rozdzialu :) od soboty zaczynamy raj cucoldowcow :)) 

i nie tylko bedzie wszystko i cuckold , kryminal , milosc , zemsta :) 

ale napewno nie zabraknie bzykania :))

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...