Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

Jak obiecalem :)

 

Anki chata była z 10 minut, my jak zwykle z facetem pod rękę, ludzie patrzyli się na niego i na nas, jego wytatuowana szyja i dłonie były widoczne, a my... cóż wyglądałyśmy jak jego kurwy. Ja w szczególności z wielkim brzuchem, chociaż Anka to wisiała na min. 
To było dość ekscytujące, wzrok tych wszystkich ludzi tylko potęgował podniecenie. Naprawdę miałam już mokro, a przecież seks mnie ominie, a może dlatego... ?
Gdy weszliśmy do klatki schodowej oni pożarli się pocałunkami... jego dłoń od razu powędrowała na jej tyłek, a ona mu nie żałowała... sucz w rui...
Rzuciła mi klucze i już prawie dobierała się do jego krocza...
Gdy weszliśmy ona jak oszalała zrzucała ciuchy w odróżnieniu od niego. Zdjął kurtkę, pod spodem miał koszulkę z krótkim, całe ręce w dziarach... ale to wyglądało... do tego lekki zarost, można było się zakochać, albo bać...
- Masz piwo ?
- W lodówce...
- Przynieś mi... i to było wyraźnie do mnie...
Cóż, nie urwało mi... ale kultura to daleko... Podałam mu... otworzył i do połowy poszło jednym haustem...
- To co kurwy, macie ochotę na jebanko ?
- Ja jestem już gotowa... krzyknęła Anka...
- A ja tylko patrzę...
Podszedł do mnie, dotknął mojej twarzy, a potem szarpnął za włosy... 
- Ja biorę co chcę i jak chcę...
Pocałował mnie tak brutalnie, że nie tylko przestraszyłam się na prawdę, ale również popuściłam soki na mocno... kurwa...
- Jesteś gotowa ?
- Tak... Anka...rzuciła...
- Mówię do ciebie mamusiu...
I wsadził mi rękę w krocze... mocno, aż do góry... jak wyczuje...to po mnie...
- O... gotowa... aż masz mokro na zewnątrz...
Szybko doszedł do końcówki rajstop i w sekundę był z paluchami w cipce... wsadził chyba dwa, co najmniej do połowy... a ja... szmata... jęknęłam...


- Pewnie, że jestem gotowa, jestem kurwą, a nie kawałem drzewa, a ty działasz na kobiety, tyle, że mogę w każdej chwili urodzić... a jej dupa czeka i prosi...
- Masz rację, jesteśmy tu dla jej dziewiczego tyłka...
Wyjął palce i dał mi do wylizania... nie ma nic piękniejszego niż kobieta liżąca palce samca gotowego do jebania...
Odwrócił się, spojrzał na Ankę golusieńką z ręką grzebiącą w cipie...
Podszedł do niej, łyknął resztę piwa i walnął ją w twarz...
- Na kolana i liżesz...
Widziałam jej zdziwienie, zdenerwowanie i lekkie przerażenie, ale szybko się ogarnęła... zaczęła rozpinać mu spodnie, wyciągnęła dość ładnego kutasa i zaczęła...
A mnie soki jeszcze mocniej poleciały, cholera, już nie raz to zauważyłam, że oglądanie jak facet bije kobietę mnie bierze, nawet mocniej, niż mnie bije... jestem zboczona ? Pewnie tak...
Połykała jak najmocniej, a to akurat jej dobrze wychodzi... Anka to stara obciągara... Piotrowi podobało się... docisnął kilka razy jej głowę, ona nie protestowała, połykała prawie całego...


Wstań i wypnij się...
Jej ruchy były nerwowe... jest spięta, niedobrze... będzie ją bolało...
Oparła się o stół... a on zaczął tłuc ją dłonią po tyłku... bił mocno, bo po chwili tyłek był cały czerwony...
Co jakiś czas podchodził do niej, dotykał jej tyłka swoimi biodrami i całował w szyję jednocześnie szarpiąc za włosy...
Ona wyczuwała jego bliskość i zaczynała też się obcierać...
Zaczynałam się dotykać, na razie przez sukienkę, ale zaraz ją podniosłam...i zsunęłam troszkę rajstopy z majtkami... było mokro...


On całował ją po uszach, trzymał za pierś, a Anka powoli się rozkręcała... zaczęła jęczeć i mocniej się wyginała...
- Połóż się na stole... i przytrzymaj nogi...
Szybciutko usiadła, rozchyliła nogi, złapała się za kostki i zobaczyłam uśmiech...
Podszedł, cała jej cipka była wystawiona na widok... dotknął ją... i ... zaraz trzasnął z otwartej dłoni... Anka wrzasnęła...
- Cii...
Pocałował jej cipkę... delikatnie i czule...
Potem obszedł stół. nachylił się nad jej głową, pocałował w policzek, położył dłoń na cipce i zaczął bić... nie tak mocno... ale wielokrotnie...
Moje palce już były w mojej cipce...
- Spójrz, twoja koleżanka już jest gotowa... szepnął jej do ucha i wskazał na mnie...
Zawstydziłam się... chciałam cofnąć dłoń... ale dlaczego, mam się wstydzić swojego podniecenia... ?
- A ty, też jesteś gotowa ?
I oczywiście musiałam się wtrącić... 
- Myślę, że jeszcze nie jest...
Wzrok Anki, gdyby mógł, to by mnie zabił...
- Masz rację, jeszcze ją rozgrzejemy...


Całą dłonią walił ją po cipce, ta jęczała, a on robił to coraz mocniej...
- Chcesz coś Aniu powiedzieć...? 
Ona spojrzała się na mnie... ustami podpowiedziałam... dziękuję...
- Dziękuję...
- No proszę, jaka wychowana suczka...
Podszedł znowu do przodu, uderzył w jeden, potem d**gi półdupek... i... pocałował cipkę... Anka jęknęła... Boże... jak on ją całował, jak namiętnie, prawie szalał... Włożył jej dwa palce... ta jeszcze bardziej zaczęła jęczeć...
- Coś mówisz ?
- Dziękuję, dziękuję...
On chwycił dwoma palcami skórę cipki, ścisnął, wyciągnął do góry, a palcami jeździł coraz szybciej... Anka zaczęła krzyczeć... może dostanie... krzyki były coraz głośniejsze... dostała... z wyciem...
Moje również nie próżnowały, ale tylko do pewnej granicy... nie będę jej dziś przekraczać... 


Puścił ją, napluł na cipę, rozsmarował i ... znowu walnął... Anka słabo kontaktowała...
Ściągnął ją ze stołu na dół. klęknęła, on związał ręką jej włosy, uderzył ze trzy razy w twarz... i wskazał na mnie...
- Jej się podoba, jeszcze mi musisz dogodzić...
- Zrobię wszystko czego chcesz...
Pocałował ją i wyciągnął maszynę... 
Anka bez słów wsadziła sobie do gardła... głęboko... a on przytrzymał za włosy o wiele dłużej, niż przedtem...
Wyciągnął, wsadził jeszcze raz... znowu wyciągnął...walnął ją dwa razy...
- Mocniej wkładaj szmato, co to na być, przedszkole... ?
I zaczął gwałcić jej buzię... mocno i gwałtownie, co chwila wyciągał, krzyczał, bił i od nowa, trzymał za włosy i nie odpuszczał... nakręcony na maksa... ile ona wytrzyma...?
Moje palce zaczęły przyśpieszać, jej poniżenie działało jak afrodyzjak... patrzyłam się jak uroczona... film na żywo... Gdy mi to robili, to przecież nie widziałam siebie, a teraz tak. Czułam każde wepchnięcie w jej buzię, prawie czułam ból krtani...
Leciały jej łzy, tusz się rozmywał... ale nigdy się nie wyrwała... dajesz Anka, nie pozwól mu się pokonać...


Puścił jej włosy, a ona nadal się nadziewała, moja krew...
Chwycił jaja i dał do wylizania... jeździła w górę i w dół...
Spojrzał się na mnie...
- Tego też ją uczyłaś kurwo...?
- Nie, to umie od dziecka... i o wiele więcej... syknęłam...
- Zaraz zobaczymy... 
I jeszcze kilka razy porządnie jej wsadził... jak najgłębiej... do łez...


- Podnieś się i odwróć...
Gdy się wypięła, pewnie z myślą, że zaraz się zacznie. on włożył prawie całą dłoń w jej cipę...
Oparł ją mocno o stół i rozpoczął nowy gwałt, cipę ręką...
Co chwilę wyciągał i walił w tyłek...
Anka odchyliła głowę w moją stronę... i powiedziała...
- Jezu jak mi dobrze... dziękuję...
Przestał, na moje Anka wygrywała, nie dała się i wytrzymała...
Leżała oparta o stół, dyszała, ale udami obcierała się jakby ktoś ją walił... ale musiała być podniecona... jaki to był piękny widok...


On też to widział... i nie wytrzymał...
- Chcesz już kurwo dostać w tyłek...?
- Tak , proszę Panie...
Podszedł, napluł, rozsmarował, sobie też i wszedł... Anka chciała krzyknąć... widziałam jej usta... ale nie wydały one dźwięku...
On podniósł jej jedną nogę na stół, chwycił za włosy i zaczął następny gwałt... teraz tyłka...
Co chwilę wyciągał. walił w pośladki, wchodził... dłonią drażnił cipkę, szarpał włosy...
A ja patrzyłam jak piękny kutas znika w jej tyłku, tego też nigdy nie widziałam, te szarpania, te uderzenia załatwiły mnie.
Zbyt dużo wspomnień, za dużo emocji, zbyt wielka jego namiętność... poszedł dość mocny orgazm... tyle, że również nie pisnęłam...
Moja przyjaciółka zaraz odpłynie w świat rozkoszy, zazdroszczę jej, też bym dała takiej fali energii.. takiej pierwotnej sile... jak ten facet działa... ach... Piotrze...


Anka zaczęła krzyczeć, dostawała swój orgazm poprzez walenia tyłka i drażnienie cipki. Leżała jak kłoda, a ten nie przestawał... dostała d**gi... z dużym wyciem... a ten chwycił za biodra i walił jak oszalały...jeszcze raz szarpnął, jeszcze raz walnął...
- Bedę lać...
Ta zerwała się od razu, wróciła w sekundę i szybko klęknęła...
Widziałam, że celował w gardło, poszło po oczach, resztą trafił... dyszał. to musiało być wyczerpujące... Anka przejęła dłonią kutasa i zaczęła zlizywać, potem znowu wzięła całego i pieściła z minutę...
On trzymał ją za głowę, ale już z namiętnością, delikatnie.. i patrzył się jej w oczy...
- Teraz ja dziękuję... powiedział...
- Ja również...
- I ja... dodałam...
Spojrzeli się w momencie, gdy podciągałam majtki... uśmiechnęli się...
- Mogę dawać w tyłek mojemu facetowi ?
- Możesz dawać komu chcesz, ja zawsze ci dogodzę, tylko powiedz...


Zaczęli się ubierać, Anka poleciała do łazienki, on podszedł do mnie... trochę za blisko...
- Wiesz co bym co tobą zrobił... ?
- Nie wiesz, co ja bym zrobiła... jestem gorsza od niej i to o wiele...
Pocałował mnie znowu tak gwałtownie... co za energia... a potem chwycił za pierś...
- Jesteś piękna... zadzwonisz kiedyś...albo przyjdziesz... ?
- Zobaczymy, gdy urodzę może skuszę się na coś małego...
- Nad cipką zrobię ci małe serduszko... 
- Kusisz...
- Pa, lecę, daj buziaka Ance ode mnie...
- Pa.

Jeszcze popołudniu zadzwoniłam do młodego sąsiada...
- I jak tam ?
- Wszystko działa, mamy już zamówienia na książki, pakuję i wysyłam, sprzedało się już 60 książek... po 49,90... ale jest coś...
- Co takiego ?
- Powinniśmy mieć reklamę w google, sprzedaż wzrośnie krzywo do góry... potrzebowałbym na przelew, albo nie, dam dane do przelewu, przyjdzie Pani ?
- Dziś nie dam rady, zobaczę...
Super, ten to się uwija, trzeba będzie mu coś odpalić... czekaj, 60 książek sprzedane... to prawie 3 tyś... o ja pierdzielę... kasa na imprezę już jest w nadmiarze, ok... zostawię ją na następny dodruk, no i coś dla naszego geniusza...


Następny dzień. Na 12 knajpa, a ja mam pełno roboty... Najpierw do wydawnictwa.
- Prezes wolny ?
- Prezesa nie ma, a co trzeba Pani Karolino ?
- Kiedy będzie ?
- Jest w toalecie...
- Poczekam.
- Nie jest sam... i się zaśmiała...
Ok i tak poczekam. Minęło dobre 20 minut, dziwne, ze jeszcze żyje, to facet pod 60...


- O... witamy Panią odkrywczynię...
- Ja ?
- Pani Karolino, ile ja już dostałem telefonów od wielu ważnych ludzi... myślą, że to my wydajemy...
- Mówiłam Panu, że to jest talent...
- Nie ważne, wielu nie wyprowadzam z błędu, bo przecież druk jest nasz...
- To jest oszustwo Panie prezesie...
- Oj, wyolbrzymia Pani... jakoś się dogadamy...
- W porządku, potrzebuję zaprosić wszystkich bonzów sprzedaży na bankiet, Pan oczywiście jest jako gość honorowy zaproszony...
- Pani Karolino, coraz bardziej mnie Pani zaskakuje, szybko się Pani uczy...
- Nie jestem idiotką, nam się na fachu... stoi ?


Spojrzałam się głupio na jego krocze... dobrze, że nie zauważył...
- Sprawa załatwiona, stoi...
Uśmiechnęłam się... a ja widzę, że nie stoi... ha, ha...
- A ile to może być ludzi, na ile osób zarezerwować salę ?
- Myślę, że na 20-25 góra... a gdzie będzie ?
- Idę załatwiać, oddzwonię i się umówimy...
- A dostanę jakieś dodatkowe zaproszenie ?
- Panie prezesie... oczywiście...
Podeszłam i pocałowałam go w policzek... 
- Dla Pana zawsze...


Szybko do gazety, Czas ucieka. Wparowałam jak do siebie...
- Szef u siebie ?
- Tak, u siebie...
Gdy przechodziłam przez rzędy biurek kilka osób wstało i zaczęło klaskać... Jurek i Marek jako piersi...
- Nasza gwiazda... zawołali...
Ja pierdzielę, jak fajnie, nigdy czegoś takiego nie przeżyłam... odjazd...
- Szefie ?
- O, Pani Karolina, witamy w naszych skromnych progach... podobał się artykuł ?
- Super, dla mnie bomba... a jest może jakiś fachowy odzew ?
- Pani Karolino, ludzie szaleją, telefony się urywają, trzeba robić imprezę z artystą i to wielką...
- Ja właśnie w tej sprawie, jest już sala, tylko ile ludzi się zjedzie, jak zaprosicie ?
- Wszystkich, czy tylko ważnych ?
- Ważnych, mamy zrobić interes, a nie darmowe żarcie...
- Rozumiem, myślę, że z 20 osób...
- To razem będzie około 50... dużo...bo z wydawnictwa też muszę zaprosić...
- Ale tak trzeba, to jest zwyczajowo przyjęte...
- Wiem, niech tak będzie, lecę doklepać salę i dam znać, zaprosicie ?
- Oczywiście.
 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

No ładnie, będę zmuszona ruszyć kasę z książek, niedobrze...
Prawie 12, pędem do lokalu.
Jestem, o... to jest najlepszy lokal w naszym mieście, to jestem załatwiona, ci muszą kasować... gdzie ten Wojtek mnie zabiera... niech go szlag...
- Cześć Karolina, szef już czeka...
Wtedy zobaczyłam coś, ale nie skojarzyłam od razu... powiem później...
Weszliśmy na salę, kurcze pięknie, ale klimat, ładne światła, ładne stoły, wszędzie kwiaty i to storczyki, ktoś ma tu ręką do kwiatów, mam kilka i wiem co nie co...
Nagle usłyszałam...
- Karolino, to jest właśnie szef...
Odwróciłam się...
Przede mną stał facet i wtedy skojarzyłam... przed lokalem stało jego Audi...
- Witam Panią, jestem Robert.


====== Postać Roberta pochodzi z cyklu opowiadań - Moja żona i Sławek ======


Nogi mi się ugięły. To był ON, ten facet, ten z myjni, ten z wulkanizacji...
Podałam rękę... trzęsła się...
- Karolina...
Pani Karolino, trzeci raz, los chce nam coś powiedzieć...
- Właśnie widzę... 
- Wy się znacie ?
- Tak. 
- Nie.
- To jak ?
- Tak jakby...
Ale zażenowanie, zachowuję się jak dziewczynka... aż trzęsę się z nerwów...
- To ja oprowadzę po sali...
Mało słyszałam. ten gość tak dziwnie działa na mnie, że nie mogę tego określić... w ogóle podniecająco, ale tak... że sama nie wiem... 
- Na ile osób ma być impreza ?
- Karolina ?
- Tak ?
- Na ile osób ?
- Na 50... około...
- Damy radę, a kiedy ?
- Za 2 tygodnie ?


Zaczął się śmiać... 
Stałam i patrzyłam się jak głupia...
- Robert, to nagła sytuacja, wyskoczyło znienacka i musimy zdążyć przed porodem Karolinki...
- Dlaczego Pan się śmieje ?
- Pani Karolino, u nas salę rezerwuje się rok naprzód...
- O... nie wiedziałam...
- A kiedy poród ?
- Teraz już za 5 tygodni, dwa to maks, nie będę przeciągać, bo nie wiadomo co się stanie...?
- Rozumiem... a czy może być zwykły dzień... środa lub czwartek ?
- Myślę, że tak...
- To damy radę, na którą godzinę, jaki wystrój, jaka muzyka, jakie kwiaty, jakie menu, za jaką kwotę ?
- Aż tyle pytań... nie wiem... zdam się na Pana, da mi Pan komórkę to zadzwonię...
- A kwota w przybliżeniu ?
- A ile Pan myśli, to na być impreza do zapamiętania... ale w granicach rozsądku...
- Myślę, że 150 będzie dobrze...na osobę...
- O... to będzie z 7500... zamyśliłam się...
- Jest problem ?
- Nie dysponuję na razie taką gotówką...
- Mogę poczekać, dogadamy się później...


W głowie uśmiechnęłam się, już ja wiem, jak chcesz się dogadać, nie ma sprawy, mogę odrabiać do skutku...
- Proszę zapisać numer...
Wyciągnęłam telefon i wpisałam -- Pan ROBERT, celowo z dużej, aby wiedzieć, że to ON...
- Będę czekać...


Wyszliśmy, a tak naprawdę to Wojtek mnie wyprowadził...
- Dał ci swój telefon ?
- Dał. a co w tym złego ?
- On nie daje numeru nikomu, od tego jest kierownik sali, spotkał się z nami w drodze wyjątku, trochę podkolorowałem ciebie i twoja sytuację, bo znamy się od kilku lat, załatwiłem mu pewną delikatną sprawę i się lubimy... 
- A co on nie pracuje, tylko ma ludzi od tego ?
- Karolinka, ty naprawdę nie wiesz, kto to jest ?
- Nie...
- Ten facet jest jedną z największych szych w naszym mieście, jest współwłaścicielem fabryki okien, tej na Wesołej, zatrudniają 300 ludzi, knajpa to jego hobby i umówił się osobiście tylko dla mnie. On może w ogóle nie pracować, widziałaś jego Audi przed lokalem ?
- Widziałam go już dwa razy.
- On zmienia modele co roku, Niemcy mu przywożą do domu, a ponadto jest jednym z największych sponsorów imprez sportowych w naszym mieście.
- Ładnie...
- Sam jest triathlonistą i występuje w tych zawodach...
- I pewnie wygrywa swoje puchary ?
- A właśnie, że nie, jest bardzo skromny, a w sporcie jest dużo lepszych zawodników... nigdy nie byłaś na takich zawodach ?
- Nie.
- W czerwcu pójdziemy wszyscy, ja jestem co roku, to nie zapomniane widzieć 300 mistrzów w rywalizacji...bo każdy kto kończy, to jest mistrz...a najpiękniejsze jest, gdy zaczynają pływać...
- A ty ?
- Nie, ja nie, jestem za słaby...
- Na razie dzięki... 
- Pa.


Cholera, 7,5 tysiąca, ale ceny, może jeszcze kilka książek się sprzeda... a... wali się to niemiłosiernie, potem, będzie brakować na dodruk...
Czy ja nigdy ne wyjdę z długów... przecież zaraz nie będę mogła dawać dupy, cholera...
Lecę do młodego, zobaczę co tam się dzieje z tymi książkami...ojejku, on chce kasę na reklamę...cholera...!!!
Całą drogę myślałam o Robercie, co to za facet, teraz już wiem dlaczego taki niedostępny, ale zastanawia mnie, dlaczego był wtedy taki smutny ?
Kasy jak lodu, nie musi pracować, facet z taką pozycją pewnie ma każdą... tylko kiwnie... a może bardzo kocha swoją żonę... czekaj, czekaj... jak podawałam mu rękę to on nie miał obrączki. 
Już wiem, jak nie kasa, to taki smutek idzie tylko z problemami miłosnymi... ciekawe co go spotkało ?
Cha, ale jestem mądra, ja to wszystko rozgryzę...
Zadzwoniłam jeszcze tylko potwierdzić do wydawnictwa i gazety, niech zapraszają do lokalu... " ... " Pogratulowali mi wyboru, cholera... oni się cieszą, a ja martwię...


Zajechałam, idę do domu, nie będzie seksu więc nie muszę się anonsować... prawie jest moim pracownikiem...
Zapukałam... nic...
Nacisnęłam klamkę, otwarte... może pakuje i nie słyszy...
- Jesteś w domu ?
Otworzyłam drzwi do pokoju... i szok.
Młody stał nagi, a przed nim klęczała jakaś baba i mu obciągała... no ładnie, kurwiarz...
Odwrócił głowę... i takiego przerażenie to nie widziałam długo...
Kobieta przestała mu ciągnąć i też pokazała twarz...
O... kurwa... o... kurwa... to jego matka.
Cofnęło mnie od razu za drzwi... i wybiegłam do siebie... ja pierdzielę, co tam się wyprawia... ?


10 minut i telefon dzwoni, on...
Nie odebrałam, pani Jola właśnie się pakowała...
Dzwonił raz za razem...
- Nie odbierze Pani ?
- Nie pali się, zaczeka...
- Do jutra.


Odebrałam...
- Mogę przyjść ?
Głos zbitego psa...
- Tak.
Minuta i był.


- Przepraszam, najmocniej przepraszam...
- Twoja sprawa...
- Ale ja obiecałem, że Pani nie zdradzę... przepraszam...
- Że co ?
- Ja oprócz Pani nikogo... nikogo...
- To kurwa twoja matka... pojebało cię ?
- Nigdy nie poszedłbym z inną kobietą, obiecałem Pani...
- Mówiłam, że masz znaleźć sobie dziewczynę, ale nie swoją matkę...
- Ale my się kochamy... ona tego potrzebuje...
- Co ?
- Jest samotna i raz mnie przyłapała jak oglądałem filmiki o ostrzejszym traktowaniu kobiet...
- Co oglądałeś ?
- Ja dla Pani będę uległym psem, ale lubię w samotności czasami oglądnąć filmik odwrotny... ja bym nigdy tak do Pani się nie odezwał, ani nic nie zrobił... ale podnieca mnie to niesamowicie...
- Co, chciałbyś mnie ujarzmić zboku, potraktować mnie jak kurwę...?
- Ja w życiu, nigdy... 
- Masz szczęście, że ci wierzę... a matka, to co ?
- No właśnie zobaczyła taki filmik, nie zamknąłem dobrze drzwi, ona weszła, usłyszała jak mówiłem sam do siebie...
- Co mówiłeś...?
- Bierz do buzi szmato i ciągnij...
- i co ?
- I matka powiedziała, że jak tak lubię, to ona to zrobi...


Cholera, zrobiło mi się mokro... ala czad...
- I co zrobiłeś... ?
- Byłem w szoku, ale kutas był w prawie zlaniu i nie myślałem wtedy głową...
- I co zrobiłeś...?
Zaczęła ta dziwna sytuacja mnie nakręcać... przełożyłam nogę na d**gą stronę, bo cipka chciała zaciągnąć oddechu...
- Powiedziałem... klękaj szmato i otwieraj paszczę...
- Ty brutalu i co ?
- Klęknęła, otworzyła, a ja bezmyślnie wsadziłem jej do buzi... przypomniałem sobie jak Pani mi brała i wcisnąłem jak najgłębiej...
- Tak ?
Rozłożyłam nogi na boki... i ledwo wstrzymałam się, aby nie zacząć grzebać...
- Zalałem jej całe gardło, myślałem, że urwie mi kutasa, a ona ciągnęła cały czas. wszystko połknęła...
- I co ?
- I uśmiechała się, powiedziała, że tego jej było trzeba, ale najlepiej jakbym porządnie przetrzepał jej cipę...

Zaczęłam obcierać się nogami... moja wyobraźnia szalała... majtki jak zwykle mokre... a brodawki ranił stanik...
- Mi stał, bo podjarałem się na maksa, więc mówię, że ma wypiąć swoje dupsko, to ją zerżnę...
- A co ona ?
- A ona zapytała się, czy chcę tu, czy w łóżku...
- I gdzie ją wziąłeś... ?
- Tam, gdzie Panią, w przedpokoju, kazałem jej klęknąć i wypiąć tyłek, a wie Pani co ?
- Tak ?
- Szmata chodziła po domu bez gaci, tyle, że cipę ma niewygoloną, więc należała się kara...

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tego było już za dużo... podciągnęłam sukienkę, on spojrzał się zaciekawiony, a ja wsadziłam sobie rękę w majtki...
- Mów dalej...
- Podszedłem i bez smarowania wjechałem jej w cipę, zresztą chlupało jak w wiadrze... waliłem, bo kutas ani na chwilę nie opadł, trzasnąłem ją w tyłek kilka razy, a ta kurwa wrzeszczała abym ruchał ją jak szmatę. Gdy szarpnąłem za włosy i zapytałem się, czy chce w dupę... od razu się zgodziła...
- Co ty nie powiesz...?
Bezceremonialnie już dotykałam muszelki i czułam odpływ... on zaś wyciągnął swojego i zaczął go trzepać...
- Gdy wszedłem jej w tyłek, to zaczęła krzyczeć, że tak dobrze, to nikt jeszcze jej nie pierdolił... nie wiem ile to trwało, ale zlałem się d**gi raz... a wie Pani, co szmata zrobiła ?
- Co ?
Zaczęłam odpływać już na całego... on podszedł do mnie bliżej...
- Po wszystkim zaczęła go lizać jeszcze raz, z tyłka, wcisnąłem po jaja, prawie ją udusiłem, ale ani nie jęknęła... po wszystkim wstała, dała mi buziaka, i powiedziała, że liczy na więcej i częściej...
Zamknęłam oczy i zaczęłam odpływ orgazmowy... czując po chwili jak młody strzela mi na twarz...
Jeden, ale porządny orgazm...
- I co, też mam ci obciągnąć po ?
- A na co czekasz kurwo ?
Zrobiłam to, lubię rozkazy, nawet od niego, to jest w głowie i chyba w duszy...ale...


- Jak jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz to dostaniesz w gębę, zapamiętaj sobie...
- Ja... ja... przepraszam... tak mnie to znowu wzięło... ja nigdy... Pani wie... jeszcze raz przepraszam...
- Ty naprawdę jesteś nienormalny, mówiłam, znajdź sobie zwyczajną dziewczynę...
- Ala mam matkę...
- Pojebało cię do reszty ?
- Ale ona powiedziała, że tak dawno nie miała, że to jej wystarczy...
- Jak możesz być tak głupi, jest dorosła, niech idzie na miasto i daje dupy dorosłym facetom... pełno ich... a nie swojemu synowi, masz to skończyć i to natychmiast...
- Ale...
- Kurwa, żadnego ale, bo nigdy już się nie zobaczymy...


Przez jego twarz przelatywało wiele myśli...
- Dobrze... odpowiedział...
- Jak jeszcze raz zobaczę... wyjdzie to i jej, i tobie na dobre.
Ja lubię się pieprzyć, lubię zboczone sytuacje, nawet to mnie wzięło, ale bez przesady...
- Skończone ?
- Tak.
- To do interesów... jak idzie...?
- Jak damy reklamę do Google, za 200-400 zł to ruszy z kopyta, sprzeda się dużo więcej...
- Dobra, daj numer konta na przelew, zrobię za 400 i wszystkiego dopilnujesz... jak to szybko idzie ?
- Prawie natychmiast, za tydzień będzie już duża kasa..
- Ok, pogadamy za tydzień...


Poszedł... ale mnie wkurwił, chociaż orgazm zupełnie przyjemny, wyrypać własną matkę, ale chujek, prawie jak ja poszłaby z własnym ojcem, ohyda...
Na świecie jest tyle kutasów i cipek, że nie ma wytłumaczenia.
Muszę odpocząć, zaraz rodzę, potem już na nic nie będzie czasu, ani siły...


Odpoczęłam dwa dni.
Telefon, nie to się nigdy nie skończy... nasz artysta...
- Pani Karolinko, coś się dzieje ?
- Oj dzieje, książki odebrałam z drukarni, już się sprzedają przez internet, mam informatyka, który zrobił stronę z płatnościami i idzie jak najlepiej... potrzebujesz jakiejś kasy ?
- Nie, daję radę...
- Początki są trudne, za dwa tygodnie będzie impreza, na która musisz się dobrze ubrać, przyjedzie z 40 osób z branży i powinniśmy zrobić dobre wrażenie, jak pójdzie po naszej myśli, to podpiszemy kilka kontraktów i wtedy hulaj dusza...
- Ładnie, cieszę się... a kto robię tę imprezę ?
- A jak myślisz, ja musiałam dawać radę, facet z knajpy chce 7,5 tysiąca za całość...
- O ja pierdzielę... skąd ta kasa ?
- Kombinuję jak koń pod górę, dlatego nie wydaję kasy ze sprzedaży na pierdoły, potem ci odpalę, niech tylko się rozkręci...
- Dobrze, dobrze, pójdziemy razem ?
- Oczywiście Mariuszku...
- A może byśmy się zobaczyli jeszcze do tego czasu... ?
- Trochę odpoczywałam, zobaczę, może... zadzwonię...


Oj kusi mnie młody, ale to jest prawda, szybko się regeneruję, już mogę znowu fruwać...
Powinnam kupić sobie coś specjalnego na tę imprezę, może nowe rajstopy, buty, może sukienkę...?
Dzwonię...
- Aniu kochana, masz jakiś ładny ciuszek dla mnie na imprezę ?
- TAK... sapanie... mam... jęki...
- Co tam się dzieje ?
- Daję Karolcia, daję... zadzwonię... pa...
Ale szmata się rozkręca, przecież jest 12, powinna być w pracy...
Podkręciła mnie, cipce też się to podoba... zaczyna się odzywać... Może kupię sobie coś fikuśnego... ale co ?
Ja... stateczna kobieta w ciąży... co to może być... wiem, rajstopy, ale nie normalne, tylko kurewskie, nigdy nie wiadomo, co się stanie, wśród tylu ludzi.


Jadę na Skromną, do seks shopu. Już zajebiście się czuję, ale fajnie.
- Andrzejku jesteś ?
- Karolina, ty tutaj ?
Spojrzał się na brzuch...
- Jesteś w ciąży...
- Mówiłam, że będę i jestem...
- Jak tęskniłem, coś potrzebujesz, czy może tylko odwiedziny ?
- Andrzej, za 4 tygodnie rodzę, nic z tych rzeczy...
- Kobiety mogą dużo znieść...
- Wiem, ale nie, może potem... teraz potrzebuję rajstopy na fajną imprezę...
- Będzie seks...?
- Nie powinien, ale nigdy nie wiadomo...
- Jaki kolor ?
- Złoty, cielisty, wiesz...coś eleganckiego...
- Proszę te, rozciągliwe, błyszczące, prawie złote, ale zobacz... 
- Piękne. co mają ?
- Dziurkę w miejscu cipki, obrąbiona, nic się nie zniszczy, nie musisz się rozbierać tylko wystawiasz tyłek, a facet cię rżnie... och, już to widzę Karolinko... teraz musisz mieć piękne biodra... pokaż troszkę... nikogo nie ma...
Stałam przed ladą i opierałam się o nią, bo czasami plecy mnie bolały, a tyłek wystawiony... a co tam... podciągnęłam sukienkę...


- O Boże, ale ty masz nogi, ja pierniczę i te uda jak się łączą... Karolinko jesteś warta grzechu za każde pieniądze...
- Czekaj, a pro po, brakuje mi na imprezę, może się dołożysz... ?
- A ile ci brakuje ?
- Dużo...
- 5 stów wystarczy ?
- Zawsze coś...
- A co to za impreza...?
W kilku słowach wytłumaczyłam o co chodzi, dostał głupiego wyrazu twarzy...
- To ty jesteś bizneswoman pełną gębą, czekać jak do telewizji cię zaproszą...
- Nie przesadzaj, ale byłoby miło, teraz to tylko zamknąć rachunek u tego gościa, Roberta ...
- Ty u Pana Roberta robisz imprezę ?
- Tak, a co ?
- Nic, ale szacun...
- Znasz go ?
- Jego... każdy zna, wiesz co to za gość... ?
- No, właśnie nie wiem...
- E... to może i dobrze... może kiedyś ci opowiem, to długa historia, bardzo smutna ale i dość wesoła...
- Gadaj...
- Nie Karolinko, za długo... ja tu mam ważniejsze sprawy... twoje bioderka...


Podszedł i zaczął mnie macać, a mi oczywiście spodobało się to, sklep pusty, co tam...
- Jezu, jaka jesteś piękna, żadnych rozstępów, żadnego cellulitu, żadnego tłuszczyku...
- Trochę tam jest...
- Co ty dziewczyno wiesz o tłuszczu u kobiet... to, co ty masz, to sama piękność... po porodzie zniknie... a nawet jakby została, to będziesz taka apetyczna, że ach...
Włożył mi dłoń w połączenie ud z cipką, jak wtedy ten masażysta, to wspomnienie zadziałało od razu, wypięłam się mocniej... d**gą ręką jeździł wzdłuż uda... tak delikatnie...
Zaczęłam bujać biodrami na lewo i prawo... a cipka popuściła...
- Andrzej nie mogę...będę wracać w mokrych majtkach...
- Dam ci nowe...
- Przestań... jak chcesz to ci obciągnę...
- Nie chcę, twój tyłek mi wystarczy... zleję się na niego...
- Dobra... 
Opuściłam rajstopy z majtkami do połowy ud, jego ręką wleciała w cipkę, ja ledwo trzymałam się lady, nie dla mnie takie odjazdy... nie jestem z drzewa...
- Co ty mi robisz, nie chcę odlecieć... mam za dużo pracy...
- Za dużo mówisz... jeszcze trochę...
Poczułam jego język na tyłku, potem pocałunek...a ręka pracowała... teraz miał kciuk w cipie a reszta dłoni jeździła po wargach... zaraz nie wytrzymam...
- Kończ... proszę...
- Pracuję nad tym... 
Całował jeszcze raz... i chyba walił sobie... wygięłam się jeszcze mocniej, prawie zwiesiłam głowę pod blat... i wtedy poczułam... strzelał na tyłek... nareszcie...jeszcze minuta... o byłoby źle...
- O Boże, ale to było piękne... ja mógłbym oszaleć dla ciebie dziewczyno...
- Wiem Andrzejku, wiem...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie ty jeden biedaku, mam nadzieję, że i mój mąż, też tak mnie kocha, jak ci wszyscy faceci, to znaczy mocniej...
Wytarł mnie, ubrałam się, a on wręczył mi plik banknotów... 
- Na tę imprezę... baw się dobrze...
- Dziękuję, jesteś wspaniały...wiesz, że dałabym ci za darmo...
- Wiem Karolinko... znam cię... nie robisz tego dla forsy...
- No właśnie, tylko dla przyjemności... ile płacę ?
- To prezent... i to ja dziękuję.
- Pa.


Pięć stów piechotą nie chodzi. super. Ale historia tego faceta Roberta zaciekawiła mnie mocno, namówię Ankę niech wyciągnie od Wojtka wszystko, ten na pewno dużo wie... już ja sobie poradzę, nie takie rzeczy się załatwiało.
Wszystko pozamykane, tylko czekać, jestem dobrą organizatorką, nie ma co gadać... jak sobie przypomnę ile musiałam przejść, ilu facetom dać dupy, ile razy dostać po gębie i ile spermy wypić... to tylko ja wiem...


Pojechałam do domu, mało czasu zostało do porodu, czas na odpoczynek, jeszcze będzie młyn...
Gdy miałam chwilę spokoju weszłam na konto zobaczyć jak wyglądamy... i coś mnie zaskoczyło... znalazłam dodatkowy przelew przychodzący na tysiąc złotych... a to skąd... ?
Cha... od kancelarii prawnej i podatkowej ... spółka... tak a taka...
Moi faceci z banku, no proszę wpłata z tytułem... za usługi - rozliczenie... pięknie się zachowali, tylko skąd mieli mój nr rachunku... no tak, jest na stronie... nie są głupi... czyli mam już... 5,3 tyś, jeśli nie będę ruszać tych 3 za sprzedane książki..., mało brakuje, odrobię u Pana Roberta.


Minął tydzień wypoczynku, lenistwa, nawet nie dotykałam się, korek leży zakopany, cały czas spędziłam na zabawach z Patryczkiem i oczywiście na zakupach dla Aleksandry, setki pierdoł na różowo, jak pięknie...
Dostałam potwierdzenie od wszystkich, że przyszły czwartek na 18 jest bal. Cudnie, idzie jak po maśle, może pojadę do młodego przypilnować jego ciuchy... ?
Pojechałam. Ucieszył się jak dziecko... koszula norma, marynarka też może być...
- Słuchaj, rozmawiałam z naszym informatykiem i człowiekiem od wysyłek, dziennie idzie 20 książek, prawie 100 na tydzień, zaraz zrobimy dodruk, leży już trochę tam kasy, może naprawdę coś ci trzeba...?
- Może na gwiazdkę kupię babci coś lepszego, może nową lodówkę ?
- Dobry pomysł, dostaniesz kartę i zapłacisz w sklepie, a jak ruszy wszystko z kopyta to zobaczymy, trochę będziemy musieli też jemu zapłacić, pakowanie to też robota..
- Oczywiście...
- Szykuj się, tylko pamiętaj, jesteś gwiazdą i żadnych rozmów o biznesie, ja jestem od tego, tylko nic nie spieprz... baw się i nic więcej... może będzie jakaś laska dla ciebie... ?
- Ale ja kocham Panią...
- Daj spokój...
- Ale to prawda... może troszkę pobaraszkujemy... ?
- Nie ma opcji...
- Pokaże mi Pani cipkę, a ja się zleję i będzie po...
- Oj ty kusicielu...cały tydzień pościłam... zgoda...


Na samą myśl poleciało mi po cipie, ci młodzi są tacy rozkoszni...
Usiadłam się w fotelu, podciągnęłam sukienkę, a on ściągnął mi rajstopy z majtkami... potem pocałował cipkę...
- Tylko się przywitam...
- Rozbierz się, chcę widzieć cię nagiego... masz piękne ciało...
W sekundę był bez ciuchów, jego sterczący kutas do nieba jest taki słodki...
Klęknął przede mną, dotykał moich ud i walił sobie...
- Mogę zdjąć rajstopy z jednej nogi...
- A zdejmij...
Rozłożyłam nogi na boli, on przybliżył się do cipki, prawie dotykał... i cholera tak mnie to brało, gorzej jakby wsadził... jego lekkie muśnięcia warg... i szedł od razu prąd aż do głowy...
Złapałam się za piersi, jakie nabrzmiałe... eh... tydzień postu to stanowczo za dużo... a on delikatnie wsadził główkę między moje różowe płatki i walił sobie patrząc mi w oczy...



- Ja naprawdę kocham Panią... jest Pani taka... nie z tej ziemi...
- Nie mów głupot...
- Trzecią powieść napiszę o Pani i dla Pani...
- No co ty ?
- A właśnie, że tak...
Jak się wzruszyłam... dotknęłam jego dłoni na moim udzie... i przeniosłam na pierś... a on przybliżył swoją twarz...do mojej...
Pocałowaliśmy się, delikatnie, z takim uczuciem... że popłynęłam jak małolata... poczułam jak wchodzi głębiej i jak on przestał walić... ruszał go bardzo powoli... a mnie szlag trafiał... jak ja lubię pierdolenie... a to mnie wykańczało... niby jest we mnie, ale jakby go nie było... zaczynałam się napinać, biodra same zaczęły posuwać się w jego kierunku, cipka próbowała zassać go...i... poczułam strzał... jeden, d**gi, trzeci... 


To było takie piękne, żadnej szarpaniny, takie prawie nic... a napięcie seksualne wprost rozrywało nas...
Wyszedł... sperma zaczęła wylatywać... dotknęłam jej dłonią i zaczęłam rozsmarowywać ją na jego brzuchu, uśmiechał się... bawiliśmy się jak dzieci...
- Wstań... powiedziałam...
Wzięłam mu do ust, był taki przyjemny, ciągle stał, uwielbiam ciągnąć po, nawet jak już leży... potem zaczęłam całować go po brzuchu, po tej spermie... coś mnie wzięło na czułości... lubię go, jest taki niewinny... 
- I jak nie kochać...?
Wiem, to było pytanie retoryczne... ale co ja mogę na to, już taka jestem...
- Będę się zwijać... wystarczy ?
- Tak, tak... może po porodzie zaszalejemy ?
- Okazji będzie wiele... ale pamiętaj, mam męża, którego kocham nad życie i nic tego nie zmieni...
- Wiem.


W drodze powrotnej zajechałam do Anki. 
- Co masz dla mnie ?
- Zobacz, tę sukienkę ci wybrałam...
Biała, do kolan, na ciążę, wstawki złotej nici, piękna...
- Ubierzesz ?
- Jasne.
- Zdejmij stanik, chcę coś zobaczyć... szepnęła...
Leżała bardzo dobrze, nie za duża... ale piersi troszkę opinała... pokazałam się...
- O tak, idealna... zobacz w lustrze...
- Anka, brodawki widać...
- To teraz, bo się podnieciłaś, w tłumie ludzi to się nie stanie, a jeśli, to co... to jest takie piękne... ty jesteś piękna i zjawiskowa, taka niewinna w bieli... masz rajstopy, czy ubierasz pończochy ?
- Mam fikuśne rajstopy, pończochy trochę mnie uwierają...
- A jakie ?
- Z dziurką w środku...
- Będziesz dawać komuś... ?
- Oczywiście, że nie, ale przezorny to ubezpieczony...
- Szmata... powiedziała nachylając się do mnie...i uśmiechając...
- Biorę, ile ?
- To prezent dla ciebie, za wszystko...


- Jesteś wspaniała, ale słuchaj będzie sprawa i to najwyższej wagi.
- Jaka ?
- Twój Wojtek zna takiego Roberta, co ma knajpę, w której będzie impreza, możesz coś od niego wyciągnąć na jego temat ? 
- Roberta ?
- Mówię właśnie...
- To ty go nie znasz ?
- A ty znasz ?
- Każdy zna...
- No coś takiego, każdy go zna, a ja nic nie wiem...
- Bo ty kochana tylko mężulek i dzieci, a świat kręci się wokół innego życia... zajęłaś się tym młodym i kasą... i dlatego nic nie wiesz o wielkim świecie...
- Powiedz coś.
- Jego żona zdradziła go z najlepszym przyjacielem, zaszła w ciążę i odeszła, zostawiając go z dwójką małych dzieci...
- O... to smutne...
- Ale słuchaj najlepsze, on doprowadził do zniszczenia całej rodziny tego przyjaciela, bo podobno jego stary też coś tam namieszał, zrujnował go, buldożerami skasował cały jego zakład stolarski i na jej ruinach zbudował tę wielką firmę z oknami...
- Fajnie, dobrze im...
- Czekaj, czekaj, ona po tym wróciła do niego... i on przyjął ją z dzieckiem...
- Ja pierniczę, poważnie ?
- Tak, taki był układ.
- I co teraz, mieszkają razem, przecież to porąbane... ?
- No co ty, chyba po 2 latach ona znowu go zdradziła i wygnał ją z domu, teraz mieszka sam z trójką dzieci, złamała słowo i nawet w sądzie nie wygrała opieki, musiał coś na nią mieć... ty naprawdę nie słyszałaś o tym ?
- Nie...
- W jakim ty świecie żyjesz ?

 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Gdyby mój mąż nie chciał tak bardzo dziecka, nigdy nie spotkałabym swojego kochanka, on nie otworzyłby mi oczu, nie zaczęłabym korzystać z życia, nie spotkała Anki, młodego... nic by się nie wydarzyło, byłabym szarą myszką żyjącą jakimiś iluzjami życia...
Teraz mam znajomości, wspomnienia, coś robię ważnego i widzę jak świat naprawdę wygląda, a zawdzięczam to... tak naprawdę... mężowi... jakie to jest porąbane.


- A kiedy to było ?
- Jakieś kilka lat temu, to stara historia...
- A ma jakąś kobietę ?
- A co masz ochotę ?
- Nie, tak się pytam...
- O ile wiem, nie ma nikogo... masz rację... to dziwne... facet z taką pozycją... może nie ufa już żadnej... wiesz, to może być trauma...
- Teraz wiem, dlaczego zawsze gdy go widziałam, był taki smutny...
- A ty byś nie była...gdyby twój coś ci takiego wykręcił...?
- Byłabym.


I wtedy naszło mnie straszne uczucie. Przecież ja też mojego męża zdradzam... też mam dziecko z kimś innym... też go oszukuję...
Ale ja go nigdy nie opuszczę... ja go kocham i nigdy nie opuściłabym swojego dziecka !!!


Wzięłam sukienkę i pojechałam do domu. Całą drogę myślałam o nim, tak mi było go żal, nawet łza mi poleciała. Facet, przyjął ją z powrotem, z bachorem, wiedział przecież, że to nie jego, a ta cipa znowu go zdradziła, ale głupia pinda...
Nostalgia mnie wzięła, może zbastuję na jakiś czas, aby nie spieprzyć swojego małżeństwa, a jak się dowie... nie, nie dowie się, bo skąd, ale jakby... ?


Dziś czwartek, największy dzień po zapłodnieniu w moim życiu. Dziś albo wypłyniemy na wielkie wody, albo polegniemy i nic z tego nie wyjdzie...
Nasz informatyk pokazał mi plany na wysyłkę książek, od tego tygodnia wysyłamy je w ozdobnych pudełkach, od razu jakby na prezent, dobrze wykombinował, idą jeszcze lepiej...
Mój rytuał przygotowań szedł pełną parą. mąż oczywiście nie przyjedzie, bo i po co, praca... praca...
Miałam krótkie zastanowienie, czy ubrać majteczki, ale przy takich rajstopkach to byłby grzech...
- Pani Karolino denerwuje się Pani ?
- Pewnie Pani Jolu, albo świat, albo klapa...
- Nie będzie tak źle, uda się na pewno, zostanę tak długo, jak trzeba będzie...
- Dziękuję.
- Nie widać za dużo ?
- Jest Pani piękna, może być...


Jest przed 16. Jadę, ale nerwy... i co najgorsze, zbyt często myślę o Robercie, jak mu patrzeć w oczy, jak się odzywać... czy w ogóle będzie... ?
Dojechałam, widzę Audi, jest, nerwy jeszcze bardziej skoczyły...
Na sali jest dopiero kilka osób... ale wszystko jest takie piękne, wszędzie kwiaty, kelnerzy eleganccy... o... jest młody...
- Ale się denerwuję...
- Ja też, czy wszyscy przyjadą, jak bonzowie się nie pokażą to mamy przerąbane, kasa na darmo...
Wchodzą ludzie z gazety, jest szef wydawnictwa, jacyś nowi... może się uda... ?
Podszedł szef gazety...
- Pani Karolino, jeszcze dziś miałem potwierdzenie od dwóch ważnych gości, przyjadą... będzie dobrze, przedstawię Panią i artystę osobiście...
- Super, dziękuję, denerwuję się mocno...
- Spokojnie, będzie dobrze...


Zobaczyłam go przy barze, stał i rozmawiał z jakimś gościem. 
Zobaczył, że go widzę, ukłonił się... uśmiechnęłam się... trochę na siłę...
Coraz więcej osób wchodziło, uda się...
Wzięłam więcej powietrza... bo szedł w moją stronę... i patrzył się na piersi..
- Witam Panią, wszystko gra ?
- Denerwuję się...
- Nie koniecznie, z naszej strony będzie perfekcyjnie...
- Cieszę się, dla mnie to wielki dzień, albo... albo...
- Gdy Panią zobaczą opadną im szczęki, jest Pani zjawiskowa dziś... uda się wszystko, spokojnie, jak co, jestem obok...
I wiecie co, opadło mi, taki spokój bił z jego słów, i jeszcze komplement... a może ma rację, uda się i jeszcze jestem gwiazdą. 


O 17 była już pełna sala. Dowiedziałam się, że przyjechali wszyscy, którzy się liczą, wielcy i pomniejsi. Nasz szef wydawnictwa i szef gazety praktycznie prowadzili imprezę. Opowiedzieli o wszystkim co się działo do tej pory, przedstawiali po kolei nas każdemu, młodego i mnie jako jego agenta, i wiecie co, miałam wrażenie, że rozmowy będą się odbywać tylko ze mną. Nasz artysta był gwiazdą, opowiedział jak pisze, jakie ma pomysły, że d**ga książka już jest w korektach. Mówił tak pięknie, nawet ja byłam pod jego wpływem, czarował i pięknie mu to wychodziło.


Rozdawał książki z autografami, uśmiechał się i był szczęśliwy. A ja dowiedziałam się, że najważniejsze osoby to babka w czarnym kostiumie, jakiś stary gość i facet po 40... wielcy... od wielkich zamówień...
Zaczęłam od babki. Zupełnie normalna w rozmowie, chociaż czuć było wyższość w jej głosie. Jak ktoś ma władzę to o tym wie i jej używa.
Po godzinie byłyśmy już na ty. Siedziałyśmy przy stoliku z kilkoma innymi paniami...on piła i to ostro...
- Dasz radę... ?
- Mam mocny łeb.
- I co myślisz o nas, uda się coś załatwić ?
- Dajesz mu dupy ?
- Co ?
- Pytam się, czy dajesz młodemu dupy, ja bym dała...
- Dałam mu dwa razy, no dobra, trzy...
- I jak ?
- Jak młody, ja lubię dłuższe zabawy i bardziej ostre, w większym gronie...
- To masz teraz problem, kiedy rodzisz ?
- Za dwa tygodnie...
- Szkoda, chciałam coś ci zaproponować, ale...
- Wal śmiało...
Nachyliła się mi do ucha...
- Lubię dawać dupy facetom, ale najbardziej lubię sikać na eleganckie laski, takie jak ty...
Rozwiązanie przyszło mi natychmiast do głowy...
- Sprawa załatwiona, ze względu na to, że muszę obsługiwać imprezę ja odpadam, chyba rozumiesz, ale co powiesz na tamtą kobietę, jest elegancka, prawdziwa dama i jest moją przyjaciółką...
- Poważnie ?
- Dwa słowa i jest twoja, tu i teraz...
- Jakie dwa słowa ?
- Podpisuję kontrakt.
- Podpisuję kontrakt.


Wstałam i poszłam do Anki. Bawiła się z Wojtkiem i z młodym.
- Aniu kochanie...
- Tak, moje słońce...
- Widzisz tę babkę w czarnym kostiumie, tam w rogu... ?
- Widzę.
- Ona chce nasikać na ciebie, powiedziałam, że jesteś moją suką i zrobisz co ci karzę, a ona ma taką słabość i oczywiście podpisze kontrakt, a to gruba ryba. 
- Ale co, tu ?
- Pójdziemy do łazienki...
- Ale nie mam nic do przebrania...
- Pojedziesz po tym do domu... zrobisz to dla mnie ?
- Zrobię, oczywiście, że to zrobię dla ciebie...
- Wojtku, za 10 min zbieramy się, przygotujesz mój płaszcz..
- Już ?
- Już.
- Oczywiście.


Pocałowała mnie mocno w usta, chwyciła za rękę i poszliśmy uśmiechnięte w jej stronę.
- Ania jestem i służę Pani...
- Wspaniale, cieszę się... chodźmy...
Idąc do łazienki rozglądałam się na boki, nikt nie zwracał na nas uwagi, weszłyśmy, pusto, ufff... jest zamek w drzwiach... zamknęłam...
- To nie będziemy przeciągać... powiedziała ona...
- A jak masz na imię ?
- Justyna.
- To Justynka nie krępuj się... rzekła Anka
Podsunęła spódniczkę do góry, ściągnęła majtki, była w pończochach...postawiła nogę na umywalce, Ania klęknęła przed nią i dorwała się do idealniej cipki... nic mądrzejszego nie mogłam wymyślić, raj dla Anki... ona uwielbia lesbijskie tematy, a i popuszczanie lubi.
Justyna zaczęła jęczeć, szybko jej szło, musiała być nagrzana od samej rozmowy, albo od sytuacji i marzenia, które właśnie się spełnia...no i piła ostro...
- Chcesz już lać, zapytała się Anka... ?
- A co.. ?
- Chętnie wyliżę cię do orgazmu, dostaniesz... ?
- Kurwa, mogę dostać... dobrze mi...
Podeszłam do nich, muszę to przyśpieszyć... chwyciłam ją za pierś i zaczęłyśmy się całować...
Ona również mnie chwyciła dość mocno...
- Ale masz piersi wielkie...
- Nie żałuj sobie... dawno nikt ich nie dotykał...


My w lizaniu, Anka liżąca, a ta jęczała jakby brało ją co najmniej trzech w każdą dziurkę...
Zaczęła robić się sztywniejsza, napinała się, idzie jej orgazm...
- O... kurwa...
Dostawała, ja nie przestawałam jej całować, ale usłyszałam jak zaczęło kapać na podłogę...
Wyrwała się z mojego uścisku, chwyciła głowę Anki i docisnęła do krocza... prawie krzycząc z rozkoszy...
- O kurwa... o... kurwa...
Anka lizała, ani na chwilę nie przestawała... a Justyna zaczęła się chwiać... dobrze, że stałam obok...
- O Boże, ale mi łeb napierdala... przestań... już... przestań...
Anka podniosła głowę do góry, cała twarz mokra, całe włosy mokre... ale jej uśmiech był bezcenny... 
- Dziękuję... powiedziała Anka...
- Co ty, to ja dziękuję, ale jesteście kurwami, pierwsza klasa...
- No co ty nie powiesz... zadowolona ?
- To był odlot, perfekcyjna jazda... dawno tak nie miałam...


Anka wstała, cała mokra, jej bluzka nie była z tych co widać wszystko, ale spódniczka była zalana w połowie... jak ona wyjdzie z lokalu ?
Zaczęła wycierać twarz papierami, włosy... 
- Też mi się podobało, powiedziała, moja Karolinka nie jest tak chętna, jak ty... aby mi dogodzić...
- A dlaczego ?
- Bo ta kurwa pierdoli się tylko z facetami, im więcej tym lepiej, a jeszcze najbardziej lubi dawać w dupę...
- Poważnie ?
- Jasne, odparłam, uwielbiam...
- Ale pewnie dawno już nie dawałaś...?
A my w śmiech... akurat zachciało mi się sikać, więc nie przerywając rozmowy usiadłam się na sedesie i dalej rozmawiałam...
- Do wczoraj jeszcze dawałam, po trzy razy dziennie... aby cholera... uzbierać kasę na ten bankiet.
- To teraz już nie będziesz musiała, kupujemy 6000 książek na początek, potem zrobisz dodruk, ten młody to będzie żyła złota, d**gą, jak napisze, też biorę w ciemno...
Nasz uśmiech oddawał wszystkie nasze uczucia, oczekiwanie i zadowolenie, udało się dzięki naszej przyjaźni.
Szmata patrzyła się na moją cipkę, wstałam powoli i powoli się ubrałam...
- Nie masz majtek ?
- A po co, tylko przeszkadzają. a dzień się jeszcze nie skończył...widzisz ten otwór... tylko czeka na okazję...
- Mówiłam... kurwa... powiedziała Anka...
- Właśnie widzę...

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

- Będę się zbierać, idź Karolcia po Wojtka, niech przyjdzie tu z płaszczem.
Zawołałam go... i poprosiłam... Gdy przyszedł szepnęłam cicho...
- Tylko bez słów i bez komentarza, po prostu zawieź ją do domu.
- Nie ma sprawy.
Pojechali, a my poszłyśmy na salę. Zabawa, rozmowy, śmiechy... wtopiłyśmy się w tłum.
- Jeśli chcesz jeszcze dobić targu, to ten w rogu i tamten stary, przy barze, reszta to plotki, polecą za nami...
- Dziękuję Justyna.
- I ja.
Pocałowała mnie w usta i poszła.


Podeszłam do młodego...
- Mariuszku, właśnie sprzedałam 6 tysięcy egzemplarzy i biorą następną powieść...
- Mam już ukończoną...
- Spokojnie, nie odkrywajmy wszystkich kart, idę załatwić resztę...
Tak się uśmiechnął, jeszcze bardziej się rozluźnił... i niestety nie zauważyłam, że zaczął mnie obserwować, co robię i z kim...


Do kogo podejść pierwszego ?
Postawiłam na starego, może szybciej się zmyć ze względu na wiek... siedział przy barze.
- Witam, Pana, jestem Karolina, dobrze się Pan bawi...?
- Wyśmienicie Pani Karolino, wiem jak Pani ma na imię, piękne kobiety obserwuje się od pierwszych minut...
- Pochlebia mi Pan...
- Jest Pani wspaniała, a w tym stanie jeszcze piękniejsza...
- Czy Pan mi się podlizuje ?
- A nawet jeśli ?
- To może bardziej chciałby mi Pan wylizać przód, albo tył ?
Akurat pił drinka i oczywiście prawie się zakrztusił...
- Jest Pani bardzo bezpośrednia...
- Ja kuję żelazo póki gorące...
- A jeśli tak, to co ?
- Czystą, czy po zerżnięciu ze spermą... ?
- O cholera... drgnął mi... a w moim wieku nie zdarza się to często...
- Czekam... czas leci...
- Ja już nie dam rady się spuścić...
- Może być po naszym artyście...?
- Kuszące, ale czy to zostanie między nami ?
- Panie... ? 
- Arturze.
- Panie Arturze, rozmawia Pan z profesjonalistką... to mój interes...aby nasze sprawy zostały między nami...
- To ja się zgadzam...
- A ja w takim razie poproszę o dwa słowa...
- Jakie ?
- Podpiszę kontrakt...
- Z miłą chęcią podpiszę z Panią kontrakt.



- Jak to załatwimy ?
- Po wszystkim wystarczy mi, jak włożę palce w Pani cipkę, zamieszam i wyliżę je, to wszystko, tylko teraz mam prośbę, czy może Pani iść przedtem do łazienki i nie podetrzeć się, abym mógł Panią powąchać ?
- Może Pan to zrobić teraz, bo byłam przed chwilą i nie do końca zrobiłam to dobrze...
Oczywiście miałam mokro jak cholera, bo staruch mnie podniecił, zresztą, każdy temat o seksie mnie bierze...
- Gdzie mam to zrobić ?
- Tu, przy wszystkich...odpowiedziałam..
- O ja pierdzielę, znowu mi drgnął... jest Pani niemożliwa...
- Rozszerzę nogi, mam rajstopy z otworem na cipkę i włożysz mi palce... Arturze... ok... ?
- Super. 
Troszkę się odchylił na bok, rozejrzał się po sali, musiało być bezpiecznie, bo wsunął rękę pod sukienkę, po udach dotarł do cipki i delikatnie ją dotknął. Przesunęłam się na róg krzesła barowego i nadziałam się na jego palce. Weszły. 
- Ale masz tam gorąco...
- Jestem cała gorąca, a seks wyzwala we mnie demona... i jeszcze bardziej się nadziałam...
On zamieszał... i wyciągnął... podsunął sobie do nosa i zaczął się delektować...
- Ależ ty pachniesz, taką młodością... jaką masz cipkę ?
- Jak dziewczynka...
Nie mogłam uwierzyć, d**ga osoba z wielkiego świata i d**ga zboczona na maksa, a gdy zaczął je oblizywać, to miałam dość... trudno, różne są zboczenia...
- Nie wiem, kiedy to załatwię, ale przyjdę do ciebie od razu...
- Czekam...
Zostawiłam go z palcami w ustach... brrr...


Nie miałam zamiaru od razu lecieć na spuszczenie, pokręcę się, może jeszcze kogoś ugram.
- Pani Karolino ?
Odwróciłam się, wiecie kto stał ? Ten facet koło 40, ten podobno trzeci wielki...
- Tak, witam Pana... prawie chciałam porozmawiać...
- Myślę, że możemy nie mieć okazji, wychodzę i chciałem się przywitać i pożegnać.
- A dlaczego ?
- Jeśli Pani układa się z Arturem, to ja rezygnuję, to moja największa konkurencja, a na dodatek nie lubię typa, jest obleśny... i niech Pani uważa, wykorzysta Panią, a może i młodego artystę...
- Ma Pan rację, jest obleśny, ale ja tylko z nim rozmawiam...
- No właśnie, rozmawia Pani... a ja nie cierpię, bo ciągle wcina się w moje interesy, mam stare zatargi i nie trawię go...
- A ma Pan ochotę go upokorzyć za wszystkie czasy ?
- Ciekawe, o co chodzi ?
- Artur chce wylizać moją cipkę po seksie z naszym artystą, obliże swoje palce po zanurzeniu ich w jego spermie...
- O ja pierniczę, wiedziałem, że to zboczony staruch, ale gnój... a udaje świętoszka i moralistę...
- Mogę dać Panu się spuścić i to Pańską spermę będzie Artur lizać...
Wyraz jego twarzy był bezcenny, nie dowierzał i trawił to chwilę...


- Zrobi to Pani ?
- Zrobię, jeśli usłyszę dwa magiczne słowa...
- Jakie ?
- Podpiszemy kontrakt.
Spojrzał mi się w oczy, potem jego wzrok zjechał na piersi... uśmiechnął się...
- Dla Pani wszystko, jeśli to naprawdę wyjdzie, to podpiszemy... nawet cyrograf...
- Dziękuję.
- Ma Pani ładny biust...
- Wiem.


Kątem oka patrzyłam, czy Artur nie widzi, że rozmawiamy... ale nie, pił drinka...
- Muszę to zgrać z Arturem, aby wyszło wiarygodnie i z młodym, dam znać...
- Czekam.
- Tak z 15 minut...

Cholera, jestem zajebista, czuję się jak ryba w wodzie, jak ja uwielbiam manipulować ludźmi, grać na ich emocjach i oczywiście robić na tym interesy. Oni ciągle sądzą, że rządzą swoim życiem, a nawet światem, a tak naprawdę, to grają w mojej sztuce. 
Znowu jestem reżyserem i główną aktorka, tak jak wtedy w supermarkecie, na dodatek sama piszę scenariusze, odlot... 
A brodawki rosły z każda chwilą, teraz mam to gdzieś... jestem królową...
Oczywiście los mi sprzyja i za to go kocham.


- Mariusz pozwolisz ?
- Tak moja Pani...
- Idzie tak zajebiście, że za 3 miesiące będziemy bogaci jak cholera, ale musimy odwalić ostatni numer...
- Co takiego ?
- Musisz mnie ubezpieczać w toalecie, aby nikt nie wszedł...
- Co Pani zrobi !!!
- To co trzeba, dla ciebie, dla nas...
- A jeśli ja nie chcę... !!!
- Nie bądź dzieckiem, to ja się poświęcam, zresztą... ten ostatni raz nic nie znaczy... za 10 minut będziemy udawać, że idziemy na seks do łazienki, a ten stary, przy barze musi to widzieć, nasz udawać, że idziemy to zrobić...
- A zrobimy ?
- Nie z tobą, z tamtym gościem, to jeden z największych graczy na rynku... i ustawi nas na cacy.
- Nie chcę...
- Przestań cyrkować, jeszcze tego mi trzeba, nie spierdolisz mi tego, rozumiesz... ?
- Tak.


Gówniarz, ile ja musiałam poświęcić... tylko ja wiem...
Pokręciłam się po sali, zbierałam same pochwały, ludzie deklarowali się na 1000 szt, na 800, dobre i to, łącznie uzbiera się...
Kręcąc się tak... zobaczyłam go... znowu stał za barem i rozmawiał z barmanem i jakimś gościem...
Niby przypadkiem, ale znalazłam się blisko...
- Pani Karolino, wszystko gra, coś trzeba więcej.. ?
- Jest super Panie Robercie, jestem w szoku... jak jest pięknie...
- Wszystko dla Pani...
- Jest Pan bardzo miły, zresztą tak zaczęliśmy naszą znajomość, od Pańskiej kultury, wpuścił mnie Pan wtedy bez kolejki...
- Próbuję być dobry dla ludzi, wszędzie jest tyle zawiści i fałszu, że trzeba się odgradzać od tego...
- Jestem tego samego zdania...
- To miłe, życzę dobrej zabawy i jeszcze lepszych interesów...
- Rozliczymy się dość szybko, dobrze idzie... na razie i dziękuję.
Ach, ten facet to jest gość...


Przechodząc po sali kiwnęłam lekko głową w stronę gościa...
Potem skręciłam do Artura. On pije, pewnie i tak by się nie zlał, zresztą w tym wieku... dobrze to wymyśliłam...
- Arturze, już czas, idę po młodego i zaraz wracam z jego spermą... 
- Zaraz ?
- On zleje się natychmiast, jak usłyszał, że to dla ciebie, to chciał od razu mnie wziąć...
- Znowu mi drgnął, to się dawno nie zdarzyło, trzeci raz...
Jego oczy były podniecone, a głowa czekała na ekstazę... zaraz mu ją dam...


Podeszłam do młodego.
- Mariuszku, ukłoń się Arturowi, siedzi przy barze... ten dziadek...
- Jemu dasz ?
- Spokojnie, uśmiech poproszę...
- Dobra, teraz idziemy do toalety...
Wzięłam go pod rękę i kręcąc tyłkiem poszliśmy... Tam już stał on...
- Do damskiej, a ty pilnuj, jak co, to mów, że jest przerwa na czyszczenie, bo ktoś zabrudził...
Wzięłam teraz jego za rękę i wciągnęłam do środka...
- A jak ty masz na imię...
- Adam.
Rozglądnęliśmy się, nikogo nie było...
- Jak chcesz mnie wziąć...
- Szybko, bo jestem nakręcony na maksa, wiele mi nie trzeba...ta sytuacja jest tak dziwna, że ...
Stanęłam na środku, powoli zaczęłam podciągać sukienkę do góry, a nogi mam do nieba... stał jak zauroczony...
Dojechałam do cipki i pojechałam dalej...
- Nie masz majtek ?
- Prawie nigdy nie noszę i zawsze korzystam z okazji...
- Jesteś... 
- Kurwą jestem i to najlepszą ?
- Za kasę ?
- Za kasę to dają dziwki, ja daję dla przyjemności... pokaż co tam masz...
Wyciągnął normalnego, super, bo bałam się zbyt dużego...


- Piękny.
- Tak uważasz...
Podeszłam i od razu wzięłam do buzi... jęknął, bo oczywiście zmieścił się cały...
Gdy chciał dotknąć mojej głowy wyprostowałam się...
- Nie po włosach, impreza trwa... łap za biodra i pakuj się...
- Nie ściągniesz ?
- Daj go...
Odwróciłam się, wypięłam, chwyciłam pod krokiem i nakierowałam na otwór z cipką... wszedł jak po maśle...
- Już jestem...zawołał
- Wiem, mam tak mokro, też się pod jarałam, możesz mieć problemy za zlaniem...
- Ja nigdy nie mam takich problemów, a z taką dupą to już w ogóle...
Trzasnął mnie w tyłek, chwycił za biodra i zaczął jazdę... walił mnie mocno, szkoda, nie chciałam tak mocno... złapał za pierś...
- Wielkie...
- Chwyć pod sukienką...
- Nie nosisz stanika ?
- A po co, miałbyś tylko problem... ja jestem zawsze cała dostępna...
- Ale z ciebie kurwa...
- Tak, jestem kurwą i wypierdol mnie, czekam na spermę...
- Jeszcze trochę...
Postanowiłam mu pomóc, zacisnęłam mięśnie Kegla jak najbardziej się wyuczyłam, jeszcze bardziej się wygięłam i zaczęłam pracować w jego stronę...


- Ja pierdolę, jaka suka z ciebie...
- Lej w tę sukę... oznacz ją, pokaż do kogo należy... jestem twoja... LAŁ... o kurcze... jak ja to lubię... poprawiał z trzy razy...
- Ale odlot... jesteś...
- Wyjątkowa... wiem...
Gdy wyciągnął zatkałam cipkę dłonią, odwróciłam się i oczywiście wylizałam mu...
- Nie trzeba...
- Ja zawsze sprzątam po sobie...
- Gdybym to nagrał i puścił mojej żonie, to miałbym uciechę na sto lat...
- Gorzej z nią...
- Nie mów, szkoda słów...
- Nie będę przeciągać, ale muszę iść do Artura, wyjdź i żeby cię nie zobaczył...
- Nie ma sprawy... pójdę do męskiej i wyjdę za minutę...


Wyciągnęłam chusteczki i troszkę się wytarłam... poprawiłam włosy, puściłam sama sobie oczko w lustrze...
- Karolinko, jesteś zajebista... powiedziałam na głos i wyszłam..
- Idziemy.
Znowu wzięłam Mariusza za rękę i weszliśmy na salę. Artur patrzył się...
- Na środku sali daj mi buzi i się uśmiechnij do starucha...
- Co jest grane ?
- Później...
Dostałam buziaka i uśmiechnięta podeszłam do niego. Usiadłam się, ale przedtem włożyłam szybko chusteczkę...
- A to po co ?
- Aby nie ściekało na sukienkę...
- Widać ci brodawki...
- Ja jak się pierdolę, to na maksa, zawsze jestem podniecona... a przy tobie teraz, w szczególności...
- Mogę ?
- Oczywiście... i rozszerzyłam nogi...
Jego palce trafiły od razu... włożył je na ostro...
- Spokojnie...
- Nie mogę uwierzyć... grzebię w zerżniętej cipce ze spermą... ale gorąco...
- Jestem tak samo podniecona jak ty, jeszcze nikt nie chciał tego ode mnie, jesteś pierwszy... zadowolony ?
- Uwielbiam cię, jesteś...
- Wyjątkowa, słyszałam to już...


Jego palce dotykały ścianek, warg, ślizgały się, potem znowu włożył głęboko, prawie spadłam z krzesła...
- Przestań, bo już nie wyrabiam... zaraz dostanę orgazm...
- Naprawdę, dostaniesz ?
- Jeśli nie przestaniesz to cała sala się o tym dowie, bo wtedy krzyczę jak wariatka...
- Już dobrze...
Wyciągnął... zaczął wąchać... oglądać je... delektował się... i ... włożył do buzi... zaczął je oblizywać.. Boże jaki zbok... jak na faceta...


- Artur, co ty tutaj robisz, wyrywasz najlepszą partię na imprezie ?

To Adam, wyczuł moment i chciał zobaczyć swoje zwycięstwo... puścił mi oczko... i zamówił drinka...

- No co ty, ja, taki stary to tylko mogę porozmawiać...
- Ale bawisz się dobrze ?
- Wyśmienicie, fajna impreza...
- Zajebista, lecę... Pani Karolino, zadzwonię... 
Jego uśmiech mówił wszystko, a czerwona twarz Artura też.

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wyprostowałam się, spojrzałam na salę, na wszystkich ludzi, którzy bawili się za moją krwawicę, jak pili, jedli i myślałam, czy było warto...?
Było, zostałam królową balu, bez korony, ale byłam nią. Tylko ja o tym wiedziałam, tylko ja oglądałam ten spektakl, ale mi to wystarczy. JESTEM ZAJEBISTA.

 Jesteś zadowolony Artur ?
- Jasne, prawie mnie przyłapał...
- Co ty, skąd może przypuszczać, co ty właśnie robisz ?
- Masz rację, nie przyjdzie mu to do głowy, bo i skąd ?
- Zresztą możesz robić co chcesz, masz pozycję i miej to w dupie... a jeśli taka laska jak ja daje ci, czego pragniesz, to niech inni tylko zazdroszczą...
- Dobra jesteś, cieszę się, że cię poznałem, zrobimy fajne interesy...
- A pro po, ile możecie zamówić ?
- Szefostwo nie pozwoli mi zamówić więcej niż 5 tysięcy, ale na mój nos, za góra trzy miesiące będzie powtórka i pamiętaj, jak wyrobi się jego marka, to każda następna powieść pójdzie w większym nakładzie, będziecie bogaci...


Justyna 6, ten 5, pewnie Adam też coś w tych okolicach, ale jazda, a my mamy w okolicach 600 ?
Co ja zrobię, skąd wziąć kasę na resztę i kiedy to się wydrukuje ?
Boże same problemy, dotknęłam pieprzonej góry lodowej, abym tylko nie rozbiła się jak Titanic.
I jeszcze poród mnie czeka, Czy ten los mnie lubi, czy czasami nie robi sobie jaj ze mnie.
Idę do szefa wydawnictwa.


- Arturze pozwolisz, muszę się powycierać...
- Ucałuję tylko dłoń i zmykaj młoda...
- Tu jest mój telefon i zgramy się na spokojnie.
- Masz kogoś dobrego do umowy ?
- Tak, mam kancelarię prawną.
- Super, do poniedziałku.


Poszłam do łazienki, mijałam Mariusza i uśmiechnęłam się... a on nie... już chciałam się zatrzymać, ale zaczęło lecieć mi po udach... poczeka.
W łazience były dwie babki... szybko weszłam do kabiny, bo już kolana były mokre, szkoda mi sukienki i plam.
- Ale jestem narąbana i nagrzana, aż cipa mi cieknie...
- Ja też, ten artysta to ciacho, że ślinka cieknie, schrupałabym go...
- Co ty, za młody, na takie jak my, to nawet nie spojrzy...
- Ale pomarzyć można...


No ładnie, a może go skusić.. niech sobie poużywa, jest okazja, ja bym nie przepuściła.
Wytarłam, poprawiłam i wyszłam na salę. One zostały, dobrze, że nie zwracały na mnie uwagi...
- Mariusz, jakbyś chciał, to w toalecie damskiej czekają dwie napalone na ciebie mamuśki... gotowe w każdej chwili...
- Nie chcę... syknął przez zaciśnięte usta... i wypił porządnego drinka... 
- A ty co... jest fantastycznie, baw się na całego...
- Nie chcę... 
- Twoja sprawa, ja muszę załatwiać dalej... tylko nie upij się...


- Panie prezesie, jest cudownie, mamy dużo zamówień, trzeba będzie zrobić dodruk i to duży...
- Pani Karolino, bardzo chętnie, ale sama Pani wie, że jesteśmy raczej małym wydawnictwem, a ma Pani pieniądze na druk... ?
- Myślałam, że jakoś wspólnymi siłami...
- Ja tego tak nie widzę... proszę raczej iść do banku...

Cholera, tego się nie spodziewałam, taki interes, a zaczyna już na początku wymykać się z rąk...
Do banku, a z czym, z pomysłem... ? 
A może wystarczą umowy zamówień... ?
Nie znam się, Jezu tyle na głowie, a zaraz rodzę... jak to ogarnąć...?


Nagle patrzę, Anka wróciła...
Jakbym zobaczyła anioła, tak padłyśmy sobie w objęcia, jakby nasze rozstanie trwało 100 lat.
- Aniu kocham cię...
- Wiem Karolinko, wiem, udało się ?
- Ta baba zamówiła 6 tysięcy sztuk, wyobrażasz sobie ?
- A ty masz tysiąc ?
- Już nawet nie... nie wiem co zrobić, skąd wziąć taką kasę, ja już nie zdążę zarobić... a tyle kasy, nie...
- Takich pieniędzy nie zarobisz dupą... daj sobie już spokój.
- A myślisz, że w banku mi dadzą ?
- Bank, pogięło cię... twoja firma ile istnieje, miesiąc, a ile potrzebujesz ?
- 6 i 5 i pewnie 5 to daje 16 tysięcy po 12 zł... daj spokój... kolo 200 tysięcy, zaraz zacznę płakać...
- Czekaj.


Poszła po Wojtka.
- Chodź tutaj, masz może luźne 200 koła dla Karolinki na rozkręcenie biznesu ?
- Ile ?
- Przestań się wygłupiać...
- Sorry, ale nie mam...
- To leżymy na całego...
- A wiesz kto ma ?
Obie spojrzałyśmy się mu w oczy...
- Tak.
- Kto ?
- No nie wiem, czy to się uda... musiałbym powołać się na stare znajomości...
- To dzwoń, na co czekasz ?
- Nie muszę, odwróćcie się...


Odwróciłyśmy się i... co ?
- O kim myślisz ?
- Jest tylko jeden człowiek, którego znam... Robert.
- Nie.
- Tak.
- Ja nie idę do niego... powiedziałam...
- Dlaczego ?
- Bo... nie... nie wiem... to się źle skończy...
- Ale wydziwiasz, ty stara kurwa i się boisz...?
- To się źle skończy... wiem to...


Anka wyrwała do przodu i zanim się zorientowałam była już u niego. Po chwili zaczęła machać do nas...
- Nie ma wyjścia Karolino, idziemy... powiedział Wojtek.


- Karolcia. mów... rzuciłał Anka.
- Ale ja się... wstydzę...
I wtedy Robert spojrzał mi się w oczy... jego wzrok powędrował do mojego serca, potem poleciał do duszy, ogrzał ją i wrócił...
- Pani Karolino, los już dawno zdecydował za nas, Pani o tym wie... ja o tym wiem... nie ma co... to już się dzieje i niech teraz się spełni...
- O czym Pan mówi, zapytała Anka...?


A my staliśmy naprzeciw siebie i patrzeliśmy sobie w oczy... nasz świat zatrzymał się w tej chwili, był tylko on i jego uśmiech... ale tylko w oczach...
- Chodź Anka... szepnął Wojtek... 


- Pan się uśmiecha...
- Niemożliwe, od dawna się nie śmieję... ale odkąd Panią zobaczyłem po raz trzeci, zastanowiło mnie to. Jestem obserwatorem i wiem, że nic nie dzieje się przypadkiem. Dużo w życiu już przeszedłem i wiem tylko jedno, że nie należy z losem walczyć, można go unikać, ale najlepiej go słuchać i poddać z jego woli.
- Tak Pan myśli ?
- Jeśli Pani uważa, że to były przypadki, może tak być, ale zobaczmy... czy się Pani nie myli... słucham, o co chodzi ?


Chciałam otworzyć usta... ale patrzyłam się w oczy tego obcego faceta, słuchałam jego głosu i zastanawiałam się, co on takiego w sobie ma, że czuję się tak bezpieczna. W ogóle go nie znam, a jakby nasze duszę już się spotkały. I to nie na pieprzeniu, tylko w życiu...
To było tak dziwne uczucie, że zatraciłam się w nim na chwilę...


- Pani Karolino... ?
- Ne wiem, czemu... ale ufam Panu od początku... mogłabym oddać Panu swoje życie i nie bałabym się...
- Cieszę się, ja nie krzywdzę ludzi... chociaż... czasami wymierzam im sprawiedliwość...
- Potrzebuję około 200 tysięcy, może więcej na druk książek, które są już sprzedane, w poniedziałek moja kancelaria będzie podpisywać dokumenty na trzy wielkie umowy i pewnie wiele mniejszych.
- Zgadzam się...
- Wszystko jest bezpieczne, dzisiejsze spotkania były wielkim sukcesem, na pewno nie straci Pan...
- Zgadzam się... 
- Nasz artysta już ma d**gą powieść, którą zaraz będą też kupować...
- Zgadzam się...
- Mam piękną stronę internetową, przez którą też idzie sprzedaż...
- Karolino... zgadzam się...
- Tak... ?
- Tak.
- Mogę Pana uściskać ?
- Możemy podać sobie ręce, jest Pani przecież mężatką i pewnie niedługo urodzi mężowi dziecko...a to zwykły interes.
- Tak, za dwa tygodnie...
- Gratuluję, w poniedziałek niech kancelaria skontaktuje się ze mną i dogramy sprawę, a jaka to ?
- Jakiś Pan Paweł i Jurek...starsi panowie...
- Pani Karolino, to najlepsza kancelaria w mieście, to również moja kancelaria... i nadal uważa to Pani za przypadek ?
- Poważnie ?
- Nadal Pani upiera się, że los nic nie mówi ?
- Teraz to już nie wiem... może...ma Pan rację...?
- Już dwa razy Pani pomogłem, pomogę i trzeci, zresztą człowiek powinien się zmieniać i iść po nowe wyzwania, a tej dziedziny jeszcze nie poznałem... ciekawi mnie..
- Pożyjemy, zobaczymy...


Przez sekundę nawet nie przyszło mi do głowy zaproponować mu seks. Niemożliwe jest to uczucie wokół niego... nie jestem w stanie ani w jednym słowie go określić...
- Oni przypilnują wszystkiego ?
- Na pewno, to dobra kancelaria, rozwiedli mnie... ale... nie mówmy...
Wiedziałam o co chodzi, nie będę dotykać tematu... może później...
- Muszę dopilnować spraw, pożegnam Panią...
- Oczywiście...


Poszedł, moje serce wali jak oszalałe... ale czuję się wyśmienicie...
Podszedł znowu szef wydawnictwa...
- Mamy problem, do tej pory będzie ponad 20 tyś egzemplarzy zamówień, nasze wydawnictwo nie da rady tego obsłużyć... w rozsądnym terminie, powinna Pani poszukać większego...
- No ładnie, interes życia, a tu klapa...
- Przykro mi.
Co zrobić, jak teraz szybko kogoś znaleźć... ?
Akurat przechodził Robert...
- Ma Pan sekundę... ?
- Oczywiście.
Nasza drukarnia jest za mała na wszystkie zamówienia, właśnie odmówili mi druku...więc, minie trochę czasu zanim zaczniemy... jak co, to się odezwę... nie będzie problemu... ?
- Żaden problem, znam szefa dużej drukarni z południa... jutro to załatwię, proszę się nie martwić...
Odszedł.
Ja nie mogę, sekunda i rozwiązał problem, ale gość... prawie zaczęłam płakać z rozpaczy, a ten nawet dobrze nie przystanął... a jego pinda go zdradzała... głupia suka.


Powili impreza się kończyła, wszystkie pytania kierowałam na stronę internetową i oczywiście na adres kancelarii, na umowy...
Będzie z 22 tysiące egzemplarzy. Jestem w takim szoku, że chodzę pijana ze szczęścia. Frajer nie poznał się na młodym, teraz nie daje rady drukować... a może... może... jest zazdrosny... o nasz sukces... A to menda... niech się wali, d**gi raz przejdzie mu kasa kolo nosa...
Ze mną chce walczyć, mi robić pod górkę... jeszcze nie wie z kim zadarł, moje znajomości dopiero się rozkręcają...


Muszę zadzwonić do domu...
- Mareczku, prawie kończymy, wielki sukces, będę w domu do godziny, może dwóch... a ... śpisz... to przepraszam...
Śpij, śpij to może i prześpisz swoje życie... ja nie mam zamiaru...


- Mariusz, będziemy się zbierać...
- Dobrze, odwiezie mnie Pani ?
- Oczywiście...
Poszłam jeszcze do Roberta...
- Mogę prosić o wyliczenie..., ile dokładnie wyszło ?
- Szefie, rachunek Pani prosi...
- Już Panie prezesie...
No ładnie, to jest ten szef sali... a to prezes.
- Łącznie 55 osób, po 150 jak Pan mówił... to 8250.
Miałam 5,3 i 3 z książek, a niech to...
- Super, akurat tyle jest na koncie, jutro zrobię przelew, nr konta ?
- Tu jest, na rachunku.
- W porządku, jeszcze raz dziękuję.


Podeszłam do Mariusza.
- Nasz mistrzu, jedziemy.
Wzięłam go pod rękę i pojechaliśmy...
Nie odzywał się, ja zresztą rozmyślałam, nie miałam siły liczyć ile to wszystko wyjdzie i ile przyjdzie, chciałam odpoczynku, zawiozę go i do domu spać. 
- Wejdziesz na chwilkę...
Wiedziałam o co mu chodzi, zwalę mu, albo obciągnę... należy mu się..


Weszliśmy po cichu, babcia spała... a gdy znaleźliśmy się w jego pokoju, on zamknął drzwi... a wiec tak... skromny seks... zmęczona, ale uśmiechnęłam się...


A on mnie walnął w twarz. Mocno... przewróciłam się... kurwa, co jest grane...?
- Co ty robisz ?
- Nie będziesz się pierdolić szmato z byle kim...
Wstałam, a on walnął mnie jeszcze raz...
- I zapamiętaj to sobie, jesteś moja i nie pozwolę ciebie tknąć... nie takim szmaciarzom...
- Wypraszam sobie...
- Myślisz, że nie widziałem jak ten staruch cię obłapywał, wkładał ci paluchy do cipy, a ty pozwalałaś...
- Robiłam interesy, jak tego nie rozumiesz... ?
Chwycił mnie za włosy, szarpnął na łóżko...
- Ja wszystko rozumiem, jesteś kurwą i tak cię potraktuję...


Był pijany, za bardzo... i wściekły... młody gówniarz... co prawda, spodobała mi się jego stanowczość, jego oddanie, jego szał i brutalność... ale nie teraz, nie w tej chwili... 
- Zostaw mnie, jadę do domu...
- Nie dziś...
Zaczął zrywać ze mnie rajstopy, sukienkę prawie podarł...
- Co robisz.. ?
- Jak lubisz się pierdolić, to cię wypierdolę...
Wpadł w jakiś szał... nie kontaktował... przydusił mnie ręką na szyi i zaczął wyciągać swojego członka.
Nie chcę, już do porodu tak blisko, nie chcę... ale nie mogłam mówić... nawet powietrza mi brakowało...
Wszedł bardzo brutalnie, pchnął do końca, a jego pała stała jak drąg... zaczął mnie gwałcić leżąc na moim brzuchu... 
Zaczęłam się bać jak cholera... ale on nie przestawał... zaczęło mnie boleć... za mocno stał i za bardzo walił...

- A teraz tyłek... wrzasnął...
Przewrócił mnie na bok, puścił rękę...
- Boję się o dziecko...
- Teraz się boisz, a w łazience dawałaś bez strachu...
- On był delikatny...
- A ja nie jestem... ?
Wygiął mnie i bez smarowania próbował wejść w tyłek...
- Naśliń chociaż... jęknęłam...
Napluł i wszedł... o kurwa... ale boli... za mocno stoi... ale boli... zaczęłam płakać...i przestałam się szarpać... Taki piękny dzień, a ten musi to spieprzyć... jebany gnojek...
Niech robi co chce... niech mnie zgwałci... to będzie ostatni jego raz... ale nie pozwolę sobie się podniecić, nie dziś i nie z nim...


Wyszedł z tyłka i wszedł w cipę...
- Nie chcę tam, nie z tyłka...
- Zamknij się kurwo, robię co chcę...
Zaczęło mnie boleć, płakałam i próbowałam się nie ruszać, ten rzucał się na mnie, szarpał za włosy... jak ścisnął pierś to zawyłam...
- Nie bądź chamem...
- Ty lubisz takich, co cię zmuszają, jesteś im uległa, a ja ci nie pasuję... ?
Nie odezwałam się, to była prawda, a jemu nic do tego...
- Ja też mogę, a ty mi ulegniesz... 
Walił jak szalony, stanowczo za mocno... a ból się nasilał...
- Boli mnie...
- Podobno lubisz jak boli...
I jeszcze mocniej walnął, wyszedł z cipy i w tyłek... kurwa jak boli... i wiem dlaczego... po prostu nie chcę dziś...
Przewrócił mnie na bok, rozszerzył nogi, rozszerzył tyłek, wyciągał i wkładał, kilka razy z rzędu, potem w cipę i znowu w dupę...
- Będę lał. bierz do pyska...
Wyszarpnął z tyłka i próbował wcisnąć mi do buzi... a ja myślałam tylko o bólu, który w dole brzucha nie mijał...
Dostałam znowu w twarz...
- Otwórz gębę...
Nie otworzyłam... on lał, dostałam w oko, ucho... reszta spadła na twarz i usta...
- Jebana szmata... 
Wytarł kutasa mi o włosy...
- To dla twojego męża...


Leżałam skulona, trzymałam się za brzuch i czekałam, aż minie ból. Niestety nie mijał...
- Chcę do łazienki...
Nie odezwał się, leżał na placach rozwalony jak król... ledwo doszłam... nic nie zrobiłam, ale jak się podcierałam zobaczyłam na papierze krew...
Potem dostałam jakiś skurcz i przeszył mnie ból, jakby ktoś igłami mnie nakłuwał...
Wiedziałam, że brał mnie za ostro... co za skurwiel... moje dziecko...
Nie dam rady jechać... wstałam i wyszłam poszukać torebki... zadzwonię do Anki, niech przyjedzie po mnie...
I wtedy to poczułam... poleciało mi po nogach... od razu po całych... spojrzałam się na dół... mokra plama...
- Daj telefon, dzwoń do Anki... szybko !!!


Ledwo się podniósł... spojrzał się na mnie... na plamę... 
- Co się dzieje... ?
I wtedy dostałam d**gi taki mocny skurcz... zgiął mnie w pół...
- Dzwoń na pogotowie... !
Obudził się, od razu był trzeźwy, ręce mu się trzęsły...
- Pogotowie... moja dziewczyna ma mocne bóle i ...
- Powiedz, że wody mi odeszły i mam straszne skurcze... możliwe, że rodzę...
- Ona chyba rodzi... tak... podaję adres...


Usiadłam się na podłogę tam gdzie mnie zgięło...
- Karolino, jak cię przepraszam... ja nie chciałem... przepraszam...
- Zamknij się, jak coś się stanie Oleńce, to cię zabiję...
Zanin przyjechali zobaczyłam strach w jego oczach... i nerwowość... 
Byli po 10 minutach...
- Co się dzieje... ?
- Dostałam mocne skurcze, odeszły wody, ale boli mnie stanowczo za mocno, już raz rodziłam i wiem, że tak nie powinno być...
- Na kiedy jest termin ?
- Na za dwa tygodnie...
- Czasami tak się zdarza... uderzyła się Pani o coś... ?
- Nie... ale... spojrzałam się na młodego... on zmusił mnie do ostrego seksu...
- Dzwonić na policję..?
Jego oczy prawie wyszły, zrobił się taki malutki...
- Nie... odpowiedziałam cicho...
- Wszystko jasne, bierzemy na SOR, jedziemy rodzić... wytrzyma Pani ?
- Myślę, że tak...
- Mogę jechać z wami ?
- Ojciec może...
Nadszedł nowy skurcz i nie miałam możliwości zaprzeczenia... a mam to gdzieś...
 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W szpitalu nie było dużo ludzi, zajęli się mną od razu, ale zauważyłam, że pielęgniarki uśmiechają się dość dziwnie...
Pewnie, młody był naprawdę młody, a ja w ciąży.. starsza co najmniej o 10 lat, jako jego partnerka... tak wszyscy myśleli... bóle się nasilały, więc naprawdę nie za bardzo mnie to interesowało...
Po 20 minutach jechałam na oddział.
Zbadał mnie jakiś lekarz...
- Damy na wstrzymanie, może wytrzyma Pani do rana, albo się uspokoi parcie na dłużej...
- A jak nie ?
- To rano poród, naturalnie, albo cesarka... kto Panią prowadzi ?
- Doktor Maliszewski...
- Dam mu znać, ale chyba jutro ma dyżur... niech Pani spróbuje się przespać...
- Ale z dzieckiem wszystko w porządku ?
- Proszę Panią, wydaje się, że tak, ale zobaczymy, dziwię się, że mając już jedno dziecko nie była Pani rozważna i pozwoliła sobie na seks przed porodem... i to podobno ostry... dziecko jest przecież najważniejsze...


Co miałam mu powiedzieć, że zostałam zgwałcona przez chłopca, przecież on ledwo skończył 18 lat, mam się tłumaczyć policji, mam tłumaczyć, że byłam w nocy z pijanym... mam sama się pogrążyć... ?
- A gdzie on jest ?
- Siedzi na korytarzu i się denerwuje... zaraz mu powiem... to Pani mąż ?
- Nie.
- Ok, mam go wyprosić... ?
- A może Pan nie, on jest dla mnie bardzo ważny... to jest...
- Dobrze, nie będę wchodzić w Pani relacje rodzinne, to Pani sprawa... jeśli Pani chce, to może tu być z Panią.
- Dziękuję.


Ale los mnie kocha... jak cholera. Jestem w d**giej ciąży, z nie wiem kim... teraz jestem w szpitalu przed porodem z następnym kochankiem, młodszym o wiele lat, męża nie ma przy mnie, naprawdę wygląda to, jakbym była z przyszłym ojcem, moim ogierem, rodzić mu dzieciaka.
I paradoksalnie ta sytuacja zaczęła mi się podobać... tak, będę rodzić kochankowi dziecko, i to on będzie za mną przy porodzie... Nie ważne, że akurat to nie on, ale wykorzystam jego strach i zabawię się z pielęgniarkami w ciuciubabkę zapłodnieniową.


- Pani Karolino, mogę...?
- Wejdź.
- Boże, jak ja przepraszam, jak może mi Pani wybaczyć, co mogę zrobić...?
- Zamknij się gówniarzu, jesteś szmaciarzem, mówiłam, że nie chcę, że mam męża i masz sobie nie pozwalać... ale nie, wypić potrafisz, ale się zachować już nie... skończyłbyś w więzieniu, chcesz tego... ? 
- To był pierwszy raz w życiu, ja nigdy nie byłem pijany... nie wiem, co we mnie wstąpiło, jest mi tak strasznie głupio i bardzo przepraszam... najmocniej... zrobię wszystko...
- Już dobrze, lekarz chciał cię wyrzucić. ale powiedziałam, że jesteś ojcem dziecka i pozwolił...
- Naprawdę ?
- Tak, i musimy grać tę komedię, inaczej zostanę sama, a nie chcę, mąż śpi w domu z synkiem, nie przyjedzie, Anki też po nocy nie będę wyrywać... a rano wszystko się wyjaśni, czy rodzę, czy nie ?
- Dobrze, jeśli Pani pozwoli to zaopiekuję się teraz Panią...
- Mów mi Karolino, bo podpadnie i pamiętaj, ogólnie masz przerąbane i jestem na ciebie wściekła.


Boli mnie jak cholera, ale w środku śmieję się z tej sytuacji, dziecko jest bezpieczne, najwyżej urodzę szybciej, nie ma problemu...
Przyszła pielęgniarka...
- Zmierzę ciśnienie i temperaturę...
- Proszę...
Jej spojrzenie na młodego, potem na mnie... ja to znam... już wiedziała od tych na dole, lekarz też wiedział, cały oddział wie... już ja wam dam... 
- Kochanie, przyniesiesz mi coś do picia ?
Jeszcze bardziej się uśmiechnęła pod nosem...
- Dostanie coś od dziewczyn, chociaż wodę ?
- Tak, oczywiście.
Spojrzałam się na niego, uśmiechał się... ale zobaczyłam też przystojnego młodego faceta, był nadal w białej koszuli, wysoki byczek... tak... mój kochanek...


Poszli, on wrócił z jakimś sokiem...
- Dostałem od przełożonej, wiesz... jakie miłe ?
- Pewnie, mają ubaw na całego...
Przyszła następna...
- Założę Pani kroplówkę na wzmocnienie...
- Miło z Pani strony, jestem tak wykończona, cały wieczór zabawa i jeszcze ten seks na noc... on ma niespożyte siły...
Prawie jej igła z dłoni wyleciała... zawstydziła się... ja znam wszystkie kolory i wyrazy twarzy u kobiet... nic się nie ukryje i nikt mnie nie oszuka.
Po wszystkim nachyliła się i szepnęła do ucha...
- Ma Pani jeszcze spermę we włosach... 
- Nie zdążyłam połykać... on tak strzela... młody to młody...


Chciała mi dowalić, ale to ja ją onieśmieliłam... ze mną się nie zadziera...
Potem, co godzinę przychodziła inna pielęgniarka, jakby wszystkie chciały zobaczyć kurwę z jej kochankiem... co będzie mu rodzić...
Mnie bolało, prawie nie przechodziło... ale śmiałam się... oj te głupie baby...


Już przed 6 rano przyszedł mój lekarz.
- Pani Karolino, co się stało... ?
- A Pan doktor jeszcze nie wie ?
- Coś słyszałem...
Ha, cały oddział huczy...
- Mieliśmy z młodym zbyt ostrą jazdę w nocy, brał mnie wszędzie, a najwidoczniej Oleńce się to nie spodobało...
- Zrobimy usg i zadecydujemy... eh... Pani Karolino... jest Pani niemożliwa...
- Przecież Pan mnie zna...
Uśmiechnął się zalotnie...


Przywieźli usg, i doktorek robił badania... 
Jeździł po brzuchu, coś tam widział... ale co ?
- Będzie poród, ona chce przyjść dzisiaj na świat... za godzinę wywołamy skurcze i za dwie będzie po wszystkim...
Wziął papier i zaczął wycierać mi brzuch po żelu...dotknęłam jego ręki i zsunęłam na krocze...
- To być może ostatnia okazja... 
Dotknął cipki, uśmiechnął się... 
- A on ?
- Niech tylko się odezwie... 
- Jest Pani cudowna i niespotykana... ale zaraz zaczynamy... niech się Pani odpręży...


O 6 trzydzieści dzwoni mój telefon. Mąż.
- Gdzie ty się podziewasz, na noc nie wróciłaś, gdzie jesteś... wrzeszczał.. ?
- W szpitalu, rodzę za 3 godziny...
- Ja mam inspekcję, wiesz...
- Tak wiem, zadzwoń do Pani Joli, niech zostanie z Patryczkiem te trzy dni, w poniedziałek wracam, przyjedziesz ?
- Jak się obrobię...
Rzucił słuchawką. Chwila zadumy... wzięłam głęboki oddech... spojrzałam się na młodego, na tego chama, gwałciciela... boksera... i co... tylko on mi pozostał. W największej chwili potrzeby życia teoretycznie jestem sama, ale... chociaż mam ubaw, boli jak cholera, a ja się śmieję z idiotyczniej sytuacji.
Zaczyna przychodzić poranna zmiana i te same spojrzenia, pogardy, ale i zazdrości...
- Będziesz jak będę rodzić ze mną...
- A wpuszczą mnie ?
- Jako ojca tak, tylko nie padnij...
- Nie wiem... powiedz mi coś...
- Będę wrzeszczeć jak cholera, oni będą krzyczeć na mnie, będzie pełno krwi, ale ty masz mnie trzymać za rękę i wycierać pot z czoła i przytulać, dla ciebie tylko ja się liczę, a świat zostaw w spokoju, oni wiedzą co robić... 


Poszło tak jak mówił. Po kroplówce skurcze się nasiliły, szyjka otwierała się prawidłowo, gdy miała 8 cm brali mnie na salę.
- Pan jedzie z Panią ?
- Oczywiście... rzucił młody,
Mój kochanek, dziś ojciec dziecka będzie mnie wspierać... trzymał mnie za rękę... wszystkie pielęgniarki się podśmiewały, ale mam to w dupie.
Mój doktorek już czekał. Nogi poszły na bok i się zaczęło...
- Pani prze, nie prze... przeć teraz mocno... 
Młody patrzył się tylko na mnie, był dobry, takiej opieki właśnie potrzebowałam, nawet cieszyłam się, że nie ma tu mojego męża, przy pierwszym też go nie było. I dobrze. 
Doktorek dotykał mojej cipki i czekali...
- Znajomy widok, co doktorku ?
Ale się zawstydził, położna uśmiała się...
- Idzie główka... zaraz będzie... bez komplikacji... 


Minutę później patrzyłam na moją Aleksandrę, brudna, pomarszczona, wrzeszcząca. ale moja. Najpiękniejszy widok dla matki, moja maleństwo... i naszła mnie nostalgia... kogo to jest dziecko... architekta, czy zarządcy... do kogo podobne...? Nie wiem...już ich twarzy nie pamiętam...
- Czy ojciec chce przeciąć pępowinę ?
- Oczywiście.
Z wielką dumą przecinał, zachowywał się naprawdę dobrze. Mała dostała 10 punktów. Umyli ją, owinęli i dostałam do trzymania.
- Poczekaj, zrobię zdjęcie.
Nachylił się i trzasnął fotę, jak prawdziwy ojciec z dzieckiem w szpitalu.
Potem na salę, odpoczynek, karmienie, odpoczynek, chociaż, aż tak bardzo mnie nie bolało...
Zadzwoniłam do Anki. Ale na mnie nakrzyczała, że tak bez niej, jak ja mogę...
Przyjechała po chwili.
- Młody, jedź do domu, ogarnij się, teraz ja zostanę...


- Co się stało, że zamiast w domu wylądowałaś w szpitalu ?
Akurat weszła pielęgniarka z kroplówką.
- Młody tak mnie wziął wczoraj wieczorem, brał ostro normalnie i w tyłek, miałam takie odloty... ale małej to się nie podobało, albo prawie się spodobało, bo chciała na świat...
Tak parsknęłyśmy śmiechem, a tej biedaczce też ręce się trzęsły... niech mają na oddziale ubaw...
- Kawa i czekoladki dla dziewczyn z oddziału... powiedziała do niej Anka i wręczyła całą siatkę...
- Bardzo dziękujemy...


- Nie trzeba było...
- Trzeba, trzeba...
- Ty tak poważnie z młodym ?
- Co ty, ten cham zgwałcił mnie wczoraj, był pijany i tym się tłumaczy, ja nie chciałam, bo się bałam i poszły mi wody z takim bólem, że karetkę wzywał.
- Zabiję smarkacza, niech go dostanę...
- Zostaw, jest wszystko w porządku, mała zdrowa, a on opiekował się mną... nawet pępowinę przeciął, udaję przed siostrzyczkami, że to ojciec, mój samiec...
- Co ty ?
- Ja tam lubię ostre zagrywki, one śmieją się ze mnie, a ja z nich... wiesz, jaką mam opiekę, przychodzą co chwilę... ?
- Oj ty Karolcia, jesteś niemożliwa... a twój nie przyjdzie ?
- Mówił, że przyjdzie.
- To będzie jazda.
- Liczę na to, ale i boję się...


Posiedziała do wieczora, o 18 poszła, i tak byłam już zmęczona...
A o 19 przyszedł mój Marek. Spałam, ale hałas mnie obudził...
Weszły dwie pielęgniarki... z nową kroplówką...
- Przyszedł podobno Pani mąż... dobrze, że jest Pani sama.
- O tak i niech tak zostanie, ok...?
Chi, chi... zaśmiały się...


- Cześć... zobacz Oleńkę... jaka ładna...
Przyniósł wielki bukiet czerwonych róż...
- Znajdziemy wazon, zawołały...
- Dziękuję.
- Cudowna... podobna bardziej do mnie niż do ciebie...
- Patryczek też był, jesteś szczęśliwy ? 
- Najszczęśliwszy na świecie, nareszcie pełna rodzina, wybacz, że tak późno, jak się czujesz ?
- Mogło być lepiej, ale jest dobrze...
Posiedzieliśmy, on ponosił Oleńkę, pielęgniarki przychodziły, podśmiewały się, a ja miałam na to tak wyrąbane, że zasnęłam. 
Obudziły mnie na karmienie, była 22, mąż już poszedł...
- Poszedł dawno ?
- Pół godziny temu, nie domyśla się ?
- Jest najszczęśliwszy na świecie, po co to psuć, kocha mnie, ja jego, a dzieci to największe jego marzenie, I ma.

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Mąż z tego opowiadania to albo totalna cipa albo coś wie ale nie mówi. Zobaczymy dalej.  Ale żeby tak z  żoną wcale nie ten tego to chyba jakiś impotent albo hmmm. mniejszość seksualna.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...