Skocz do zawartości
swoboda-film

Ja i Ona czyli Milosc Cuckold i Zemsta

Rekomendowane odpowiedzi

*****

( dla niewtajemniczonych tekst w gwiazdkach to jest odniesienie do przyszłości )


Postanowiłem poszperać raz w jej komputerze. Brzydzę się tego, ale nie mogę pozwolić, aby ona coś zepsuła. W niedzielę, gdy skończyła się bawić z Aleksandrą i ją karmić namówiłem ją aby odpoczęła w salonie na kanapie. Zasnęła, a ja wziąłem dzieci i poszliśmy do jej pokoju się bawić.
Dobrze, że nie ma hasła na kompa. Nie wiem, czego szukać. O leży jej telefon. Sprawdzam, ręce mi się trzęsą, ale w smsach nic nie ma, idealnie czysto, może pousuwane. Dobrze, został laptop. Szukam jakiś ukrytych plików... i nic... Żadnych wiadomości, żadnych zdjęć. Tylko nasza rodzina.
Zostały maile. Zwykła korespondencja, od jakiegoś biura wysyłek, od gazety, od wydawnictwa.


No tak. udała się jej promocja tej książki, duży sukces, jest naszą gwiazdą w mieście i kilka osób z kraju też ją szanuje. Dobrze, że ma małe dzieci i nie ma za dużo czasu na te głupoty, nie wiem, po co ona się tak angażuje w pierdoły.
O, załączniki, jedynie one pozostały. E... tylko od gazety, nic tam nie będzie...
Jeden z pokazem plakatu... d**gi z serią zdjęć z tego ich sukcesu... fajnie wygląda, o... zdjęcia jeszcze jak była w ciąży... następne... następne... nic...już miałem zamykać, gdy wszedłem w usunięte... prawie nic, ale jeden mail od gazety z załącznikiem... następne zdjęcia z tym wielki geniuszem literatury... w jego domu... co za nora... i jest... o cholera...
Ten młody stoi z moją żoną i pozują do zdjęcia, uśmiechnięci, ona z wielkim brzuchem, on ją obejmuje... następne... on trzyma rękę na jej biodrze... bardziej na prawie tyłku... następne... on trzyma rękę na jej piersi... cholera... następne... ona go całuje...a on jedną ręką nadal na piersi, a d**gą na tyłku... cholipcia... na co ona mu pozwala... następne... jego ręka na brzuchu, a ona ją trzyma... i jej spojrzenie... dumne...


Na moim brzuchu... na moim dziecku... dlaczego ona mu na to pozwala... może... nie... nie... to niemożliwa. aby to on był jej kochankiem. Na zdjęciach od detektywa jest z innym facetem, dużo starszym, nawet ode mnie.
Jejku, jak trzęsą mi się ręce, wyślij do mnie i skasuj. Wydrukuję w firmie i dołączę do tamtych. Koniec, przelało się, gdy zrozumiałem, że ktoś robił te zdjęcia i ona się nie wstydziła mu pozować i dała się obłapywać przy kimś obcym. Nie ma już za grosz wstydu, a była przecież w ciąży... czyżby to już wtedy się zaczęło... ?
Pojadę do jej siostry i pokażę. Już teraz się zgodzi ze mną na oddanie sprawy do sądu. Mam wszystkie dowody, aby udowodnić jej złe prowadzenie się już od czasu ciąży. Nie zasługuje na moje dzieci, musi się opamiętać.



- Mam coś mocnego, mogę przyjechać... ?
- Przyjeżdżaj.
Poleciałem do firmy, wydrukowałem i do jej siostry.

- Spójrz na te zdjęcia.
- To przecież jest ten chłopak... !!!
- No właśnie, niewydarzony artysta...
- I on z nim ?
- On trzyma rękę na moim brzuchu, ma moim dziecku, na Oleńce...
- Gdyby go nie całowała, to pomyślałabym, że to wypadek...
- Oj szwagier, ale ty jesteś naiwny, przypadek ... ?
- A nie ?
- Rypie się jak suka w rui, to nie jest matka, nie tak nas wychowano, dobrze, że rodzice nie żyją, a matka i tak w grobie się przewraca... ojciec, by ją zabił...
- To co, zaczynam...
- Nie ma co odwlekać, oddaj sprawę do sądy, postrasz rozwodem i odebraniem dzieci, z takimi dowodami wygrasz, musi głupia skruszeć, musi się opamiętać... rodzina to rzecz święta, i koniec.
- Jutro idę do adwokata i niech się zaczyna, tylko ani słowa...
- Ja z nią już dawno nie rozmawiam...
- Cześć.




******


Tydzień minął bardzo powoli, ale potrzebowałam tego, Mąż nic nie powiedział, o nic się nie zapytał, on nawet się na mnie nie patrzy. Nic mnie nie boli, wszystkie ślady zniknęły, dobrze, że jestem chora na ciążę... nie dotyka mnie... zresztą... eh... szkoda gadać... Brzuch rośnie, a ja czuję się super. Lubię swoje ciało, jest takie pełne...
Wybrałam się do wydawnictwa.
- Panie prezesie, ja w sprawie interesów...
- Pani Karolino, już dawno Pani nie brała recenzji, jesteśmy w plecy, a widzę... jest Pani w ciąży...
- Tak, właśnie bardzo źle przechodziłam pierwsze miesiące, nie byłam w stanie pracować, wybaczy mi Pan.. ?
- Oczywiście, ale już jest dobrze... ? Zacznie Pani pracować..? Nadrobi Pani... ?
- Nie do końca, jestem w innej sprawie, mam powieść do wydania i jestem, aby ustalić szczegóły...
- A kogo to ?
- A takiego jednego mojego znajomego...
Nawet nie pamiętał naszej rozmowy sprzed kilku miesięcy, może i dobrze...


- O koszta chcę się zapytać ?
- A czy recenzja jest zrobiona i tekst poprawiony, wprost do druku ?
- Oczywiście.
- W pdf ?
- Tak.
- Pani Karolino, w zależności od okładki, powiedzmy standard, trochę lepszy niż zwykły... ile sztuk ?
- Chyba najbardziej opłaca się 1000 ?
- Tak, tak... to powiedzmy dla Pani... ok 12 tyś zł, po 12 za sztukę.
Ty chamie, dla mnie, a liczysz jak dla każdego, żadna łaska, normalny cennik, Gdyby było inne wydawnictwo w naszym mieście, to poszłabym do nich, ale ok, tu przynajmniej przypilnuję na miejscu i z odbiorem będzie łatwiej.
- To ja się zdecyduję na tysiąc sztuk.
- Płatne z góry.
- Oczywiście, można będzie zapłacić gotówką w sekretariacie ?
- Tak, tak, wypisze Pani Ela kwitek, czas produkcji... ok 2 miesięcy... mamy pełno roboty...


Akurat, niech mu będzie, tyle, że to już 7 miesiąc ciąży się zacznie... dam radę.
- Proszę wszystko przynieść na produkcję, opłacić i czekać, zadzwonię.
- Dobrze, Panie prezesie, dziękuję.
Pierwszy krok zrobiony. Pierwszy... a ile składało się na niego ? 
Moja cipa i dupa wie, ja wiem, a świat nie wie... i gdzie tu sprawiedliwość ?


Pojechałam do młodego. Byłam tak dumna z siebie, że prawie jechałam na skrzydłach, buzia uśmiechnięta, naładowane całe ciało energią, ucieszy się... na pewno...
- Jest Mariusz, dzień dobry Pani...?
- Dzień dobry Pani Karolino, jest u siebie...
Zapukałam, otworzył...
- Pani Karolina...
- Cześć Mariusz.
- Myślałem, że odpuściła sobie Pani mój temat...
- Ja nigdy nie odpuszczam, raz dane słowo jest święte.
- Nie u wszystkich...
- Ja jestem inna, jeszcze się przekonasz, posłuchaj, mam całą kasę, wydawnictwo ustawione, potrzebuję moją wersję po recenzji w pdf, najlepiej na pendrive.
- Nie wierzę, dawałem tej sprawie, to znaczy Pani... tak z 10 %, nie więcej... a tu szok...
- Mówiłam ci, wierzę w ciebie i się tobą zaopiekuję w tej sprawie... a może i ... ugryzłam się w język... będziesz miał ?
- Mam przygotowane, a dodatkowo jest jeszcze d**ga powieść skończona i wygładzona, i też nagrana.
- Ok.


- Pani Karolino...?
- Tak. 
- To się dzieje naprawdę ?
- Tak.
- Nie mogę u wierzyć, jest Pani niesamowita...taka...
- Mariusz... wiem... jestem wyjątkowa...i na dodatek fajna.
- Pani Karolino, jest Pani kochana, ja nie wierzę... mogę Panią uściskać ?
- Pewnie.


Nie powiem, czekałam na jego ruch. Przytulił mnie, mocno docisnął się do brzucha, jakby nie zauważył, że jest. Jego silne dłonie objęły moje plecy, a ja docisnęłam moje krocze do jego... czułam jak wącha moje włosy... jak dotyka szyję...
- Bardzo dziękuję, naprawdę bardzo...
Nie puszczał, a i ja nie puszczałam ...
Zrobiło się dziwnie, wyczuł to... puścił mnie i spojrzał się mi w oczy...ale nadal lekko obejmował...
- Jeszcze nikt w moim życiu nie zrobił tyle dla mnie, tylko babcia...
- To ja jestem d**ga... i co z tym zrobisz ?
Położyłam dłoń na jego skroni, pogłaskałam jego włosy...dotknęłam ucho... jego oddech przyśpieszył... oczy zrobiły się mętne... wyczułam moment zawahania... jakby chciał, ale i się bał...
Pocałowałam go.
Delikatnie, muskając jego usta... i obejmując jego głowę... 
Oddał pocałunek, nieśmiało, ale wyczułam, że zapragnął go mocniej...
Wepchnęłam mu język... a on swój...
Zaczęliśmy powoli szaleć... on mnie obejmował, ja dociskałam biodra do jego, wyczułam od razu jak zaczął mu twardnieć. Spodobało mi się...
Dotknął moją twarz, a ja chwyciłam jego dłoń i ściągnęłam na pierś.


I wtedy prawie odskoczył jak oparzony... zdał sobie sprawę, że idzie już o seks...
- Ja... ja... przepraszam, nie chciałem...
- Nigdy nie przepraszaj kobiety, gdy ją pragniesz...
- Ale ja...
Chwyciłam znowu jego dłoń i jeszcze raz położyłam na swojej piersi.
- Chcę tego, bierz mnie...
Jak wariat rzucił się do całowania, jak młodzik ze swoją pierwszą dziewczyną...
Zsunęłam płaszcz i zaczęłam rozpinać bluzkę. Stanik miałam zapinany do przodu... poszło zapięcie...
Gdy dotknął gołej skóry... przestał całować moje usta, a zaczął ssać brodawki, na przemian, szalał...
- Ale ma Pani piękne piersi...
- Jestem Karolina.
- Dla mnie jest Pani... Panią...
Objęłam znowu jego głowę i wcisnęłam w piersi...
- Pieść je... lubię pieszczoty... 


- Muszę się przyznać, że ja nie... wiem jak...
- Nie miałeś jeszcze kobiety ?
- Nie...jakieś tylko miziania po katach na zabawie...
- Nie martw się, nadrobimy to i nauczymy cię wielu sztuczek, przydadzą ci się potem... w życiu...
- Co mam robić ?
- Liż je... całuj je... a... teraz ugryź ją... delikatnie... a teraz mocniej... 
- Naprawdę ?
- Tak... ja tak lubię... na ostro i mocno, jak żyć to tylko tak...
Ugryzł mnie... oj... jak dobrze...puściłam soki... jest tak dobrze...
- Chcesz mnie dotknąć ?
- Gdzie ?
- Tam...
- Nie wiem, widziałem kilka filmików, ciemny nie jestem, ale raczej ze mnie jest mol książkowy...
Podniosłam spódnicę, spuściłam majtki z rajstopami...
- Daj rękę...
Dotknął mnie, wsunęłam jego palce przez wargi... jaka jestem wrażliwa... jakby to był również mój pierwszy raz...


- Mokro...
- Cha, cha... widzisz... niektóre kobiety mają tak, że przygotowują się na przyjęcie członka... nie na sucho... gdy spotkasz kobietę, która będzie sucha przy tobie, to ją zostaw... znaczy, nie będziesz na nią działać...
- A na Panią działam...?
- Włóż głębiej...
- O chyba tak...!
- Tak, tak, działasz mocno... a ja to dodatkowo lubię...
- Dobrze mi, chyba długo nie wytrzymam..
- Wiem, przy pierwszym razie zawsze tak jest... ściągaj szybko te spodnie i włóż mi...
Zrobił to błyskawicznie, chwyciłam jego porządnego kutasa, nakierowałam... a on strzelił... 
O... szkoda...


- Przepraszam...
- Nigdy nie przepraszaj...
- Dobrze...
Rozsmarowałam jego członkiem spermę po cipce, poobcierałam ją, taką maszyną to przyjemność, jest za co chwycić... on ciągle stał...
- Chodź... wsadź mi...
- Mogę teraz, po spuszczeniu ?
- Nie martw się pierdołami... wiem co robię..
Wsadził... nie opadł ani na trochę... jak przyjemnie... oparłam się o ścianę, przytulił się do mnie, pocałował... jest bosko... porusza się delikatnie... czuję jego ciepłe ciało, jego spermę... jest mi cholernie dobrze... to jest takie prawdziwe...
- Jest mi dobrze... powiedział...
- Mi również... poczekaj...
Odwróciłam się, chwyciłam i nakierowałam, wszedł głęboko... zaczęłam ruszać biodrami i się nabijać... załapał, chwycił za biodra i zaczął wchodzić jak porządny tłok... Jezu jak dobrze... chyba odlecę... jest taki ... jest tak... obłędnie...jest...
Wzięłam jego dłoń i dotknęłam nią piersi... tej dużej... tej pełnej... tej, co niedługo będzie karmić dziecko... on ściskał... i teraz już walił mnie jak szalony...
Ściągnęłam jego dłoń na brzuch... wypięłam się jeszcze bardziej, jak najmocniej ten wielki napięty brzuch... i to dziecko w środku... jakoś na mnie działa teraz... a jego dłoń na nim... załatwiła mnie.
Dostałam piękny, wielki orgazm...


A on zwalniał...
- Zlałeś się d**gi raz... ?
- Tak... przepr... nie wyciągnąłem... boże... co teraz będzie...?
- Głuptasku, nic nie będzie, ja już jestem w ciąży... nie czułeś wielkiego brzucha...?
- Nie... byłem gdzieś indziej...
- Skąd ja to znam... 
Odwróciłam się, chwyciłam jego członka, był mokry i śliski od niego i ode mnie... i był fajny...
- Zadowolony... ?
- Jak diabli... to było... nieziemskie...
- Nieziemskie będzie to...
Klęknęłam i wzięłam do buzi...
- Oj... nie mogę...
Wiem, jest teraz dziesięć razy bardziej wrażliwy... ale nie puściłam... jeszcze kilka razy...
- Nie mogę...
Wstałam i pocałowałam go, jego spermą i moimi sokami... nie zwrócił na to uwagi... ci młodzi są tacy kochani, Przypomniał mi się sąsiad, taki sam, młody, fajny, oddany i kochany.


- Zobacz mój brzuch...
- Naprawdę, teraz widać, ale od tyłu nic.. jest Pani bardzo zgrabna...
- Mam fajny tyłeczek ?
- Nie tylko... piersi też, zresztą jest Pani cała cudowna...
Stałam tak przed gówniarzem z gołymi piersiami i nagą cipką, majtki w połowie ud, brzuch wypięty i pierwszy raz nie wstydziłam się jego. Byłam nawet dumna, że jestem w ciąży, że pięknie wyglądam, że faceci chcą mnie brać i im się podobam...nawet z brzuchem...
Podszedł do mnie i dotknął go... poczułam ciepło jego dłoni... i zrobiło mi się przyjemnie...
Spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy się znowu całować...
- Jest Pani taka piękna... i ten brzuszek jest taki... pociągający...
Nie odpowiedziałam, tylko wzięłam jego dłoń i zjechałam na cipkę...
- Pogrzeb tam... jest mi za dobrze...
Jego palce, na początku niezgrabne, szybko się nauczyły... rozcierał ją, wkładał do środka, dotykał nieświadomie łechtaczki... ja objęłam jego głowę, wepchnęłam język jak najgłębiej, napięłam się i ... odleciałam...


Poczuł, że coś się dzieje, ale nie pozwoliłam mu przerwać... ten pocałunek był... naprawdę... cudowny...
Gdy dochodziłam do siebie...wzięłam głęboki oddech...
- Ale to było dobre...
- Ma Pani bardzo mokro... tam na dole...
- Nie martw się, to soki kobiece, które wychodzą w czasie orgazmu...
- Pani dostała teraz orgazm ?
- To już d**gi dzisiaj, pierwszy dostałam jak się spuszczałeś do środka...Gdy mam orgazm wtedy obficie lecą moja soki...nie tylko wy macie...strzały...
- Nie wiedziałem...
- Mówiłam, że dużo się nauczysz...
- A mógłbym... e .. nie...
- Nie wstydź się, przy mnie nie musisz...
- Chciałbym Panią tam pocałować...


Ściągnęłam rajstopy z majtkami, ściągnęłam buty, oparłam nogę o biurko...
- Proszę bardzo... tylko uważaj, jak będziesz dobry, to dostanę następny...
Klęknął pode mną, najpierw oglądał...
Rozszerzyłam wargi...
- Tu jest wejście, ale najważniejszy punkt jest tu, przy wejściu do warg... mały guziczek... łechtaczka... jak będziesz go lizał, całował i delikatnie drażnił, to każda kobieta dostanie orgazm...
Zaczął. Bardzo powoli, ale z czułością, potem coraz lepiej, podniecił się, jego kutas znowu stanął... ach ci młodzi... przycisnęłam jego głowę, chciałam dostać i to szybko...
Ta cała sytuacja, jego niewinność podziałały w inny sposób na mnie, ale równie skuteczny... trzeci szedł bardzo szybko...
- Już...
Wcisnęłam jego głowę prawie do środka... on obejmował mnie za tyłek...Bosko...


- Jeszcze jeden ?
- O ty mały zboczku... ale uważaj, czasami popuszczam mocz...
- Nie szkodzi, bardzo mi się podoba to lizanie...
Nie wiem, minuta, czy dwie... i już poleciał... i oczywiście wyszła ze mnie kurwa. Specjalnie napięłam się i siknęłam. Jego głowę trzymałam mocno, aby smarkacz się nauczył i nie wstydził się tego... 
Gdy go puściłam, spojrzałam się na jego twarz... takiego rozpromienienia to jeszcze nie widziałam...
- Podobało mi się, nawet to popuszczenie... a może nawet bardziej... mogę jeszcze raz wsadzić ? Zaraz mi urwie...


Oparłam się o ścianę, rozszerzyłam nogi, on podszedł, wsadził i całując mnie, walił mnie jak szalony...
Jego kutas stal jeszcze mocniej niż poprzednio... jeszcze bardziej drażnił, jeszcze mocniej obcierał... zaczynałam być zmęczona... ale piąty gonił moją świadomość... a jego dłonie na moim tyłku, ściskające, czasami nawet dotykające dziurki...
Gdy go dostawałam, on również dostawał...
- Leję trzeci raz... ja pierdolę... ale czad...
- Ja również dostałam...
- A może Pani... popuścić...?
- Jesteś pewien ?
- Tak...
Zaczęłam lać na jego kutasa, który ciągle był we mnie... niedużo, ale poczułam przyjemne ciepło...
- Ja pierdzielę, ale mi dobrze...
Całował mnie po całej twarzy...
- Nie wiedziałem, że takie rzeczy mnie biorą... przep... czy ja jestem zboczony, że mnie tak wzięło ...?
- Głuptasku, wszystko co ci się podoba i d**giej osobie też, to jest normalne, ja na przykład lubię dostać w dupę ?
- Co to znaczy ?
- To znaczy zerżnięcie tyłka...
Jego głupiutkie oczy zdradzały brak zrozumienia.
- Włożenie i spuszczenie się do dupy...
- Aha...a to nie boli ?
- Mnie nie boli, jakbyś wiedział jakie kutasy przyjmowałam... to byś nie uwierzył, nie martw się, twój, choć duży, wejdzie bez problemu... ale to innym razem. Posprzątaj, ja już muszę się zbierać... zmęczyłam się...



Zaczęłam się ubierać, podał mi ręcznik, wytarłam się, bo już zimno na zewnątrz.
- A w ciąży może Pani to robić ?
- Ciąża to nie choroba, mogę, robię i uwielbiam się pierdolić z takimi młodymi byczkami jak ty. I to był nie pierwszy i nie ostatni raz, prawda ?
- Oczywiście, jestem zawsze dla Pani, Pani Karolinko...
- A ja dla ciebie Mariuszku, babcia nic nie powie ?
- E tam, a co ma mówić...?
Zawinęłam się, pożegnałam, on w drzwiach jeszcze raz mnie pocałował i tak minęło bardzo przyjemnie południe. Oczywiście oprócz nieziemskiego zmęczenia, ale przecież jestem w ciąży, zaraz się położę i odpocznę.

 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Do końca tygodnia negocjowałam, to znaczy walczyłam z dyrektorami różnych firm sprzedające książki.. Empi... i kilka innych. Bardzo ciężki temat. Książka, chociaż najlepsza, bez recenzji w prasie, bez opinii specjalistów nie pójdzie, nikt jej nie weźmie. Muszę zrobić najpierw reklamę regionalną, potem załatwić kilka dobrych wywiadów, kilka ważnych osób musi chcieć ją wypromować, musi książka zebrać dobre opinie w środowisku i wtedy zacznie się młyn samoczynnie. Ale na to trzeba czasu i oczywiście kasy.
Samą dupą, z niektórymi, już nic nie załatwię. Cholera.
Rodzę za cztery miesiące, brzuch zaraz będzie jak namiot, czuję się dobrze, ale jak urodzę, to cały proce się zatrzyma. Mat. Czekać do porodu i zacząć na wiosnę ? Nie wiem, siedzę, dumam i czuję się w kropce. Zresztą, wydruk i tak będzie za dwa miesiące. Czyli mam 2 na reklamę.
Wiem, pójdę do najlepszej naszej gazety


Dość duże biuro, ładnie, przestrzennie.
- Gdzie do naczelnego ?
- Tam, w głębi... szklane drzwi...
- Dziękuję.
Faceci i kobiety, oni się patrzą. Jak zawsze.
- Dzień dobry, mogę... ?
- Zapraszam, co Panią sprowadza do nas ?
- Jestem recenzentką u Pana X, z wydawnictwa X i trafiłam na super uzdolnionego pisarza. Właśnie trwa druk jego powieści, ale, aby ją dobrze sprzedać musimy mieć dobrą prasę. I tu właśnie jestem w tej sprawie.
- Ile mamy czasu ?
- Dwa miesiące.
- Słabo, za mało...


- Panie Jurku proszę do mnie i niech przyjdzie Marek.
- Zaraz skonsultujemy to z naszymi specjalistami. mówi Pani dobra powieść ?
- To będzie bomba.
- Pani rozumie, że będzie na razie normalna reklama, taka branżowa, bo jednak musimy raczej trafiać do sponsorów, a literatura... to nieefektywny dział biznesowy.
- Ale prestiż z odkrycia gwiazdy jest bezcenny.
- Zgadza się, z gwiazdy, a na szczyt jest dość długa droga i nie zawsze się dochodzi.
- Panie naczelny, ze mną zawsze się dochodzi...
- Nie zna Pani rynku, jest nieprzewidywalny...
Oj, Panie główny, nie łapiesz...


Otworzyły się drzwi i wszedł jakiś grubas i ... mój fotograf. Ten, który złapał mnie w bibliotece, na obnażaniu się i robieniu selfi mojemu kochankowi. Nie zadzwoniłam, nie odezwałam się... zobacz, jaki los jest ciekawy... 
Uśmiechnął się, poznał od razu, spojrzał się na brzuch.
- Tak szefie ?
- Ta Pani...
- Karolina jestem.
- Pani Karolina jest...
- Powiedzmy agentem...
- Pani Karolina jest agentem podobno bardzo zdolnego pisarza, jaki mamy czas na jakąś sensowną reklamę...?
Odezwał się grubas...
- Czytanie, skład, zdjęcia, opis... 2- 3 miesiące, jesteśmy zawaleni robotą...
- Za dwa miesiące jest koniec druku, książka bez reklamy nie sprzeda się, bo żadna sieć jej nie weźmie...
- Ja nie zdążę... muszę lecieć...
Wstał i wyszedł...


- Widzi Pani, musimy poczekać, proszę zostawić egzemplarz, zrobimy co w naszej mocy...
Wstałam, fotograf odsunął mi krzesło i wyszliśmy...
- Karlina, tak ?
- Tak, a ty ?
- Marek.
- Nic nie da rady zrobić ?
- Słyszałaś...
- Za dwa miesiące jest już druk, a za dwa następne rodzę, kto będzie robić reklamę, muszę zdążyć do tego czasu...wymyśl coś...


- Jurek, chodź no do nas...
- Jestem zajęty...
- Chodź..
Ledwo wykulał się zza biurka... stanęliśmy lekko z boku...
- Jureczku, pomyśl, to bardzo dobra moja znajoma, wciśnij ją w swój grafik... proszę cię...
- Mam pełno gównianej roboty, nie wiem, jak to ogarnąć...?
- A może jest coś, co Pana przekona ?
- Co na przykład ?
Jego oczka spojrzały się na mnie...
- Forsa poszła na druk, ale zostałam ja...
Kaszlnął... coś pomyślał... ale gdy się spojrzał na mnie, to po pierwsze zobaczył laskę, może kobietę w 6 miesiącu ciąży. Brzuch widać, matka, żona... dalej się nie posunie, nawet w głowie... nie z takim jak jego wyglądem.


- Może jest coś, o czym Pan marzy, a żona Panu na daje...
Zaczął kaszleć jeszcze mocniej... zrobił się czerwony... szybko podszedł do automatu z wodą i zaczął pić... ręce mu się trzęsły... Boże, jak ja lubię grać. Jak uwielbiam patrzeć na reakcje mężczyzn... na ich szamotanie się, na ich kalkulację, co mogą... do jakiej granicy dojść... ile zaproponować...?
Nie wiedzą, że ze mną mogą wszystko, że ja nie mam granic... ale sondowanie ich starań, ich pragnień jest cudowne. Znowu jestem aktorką na scenie i to główną... każdy ma marzenie do spełnienia, a nic nie podnieca mężczyzn bardziej, niż chętna babka.


- Ostro jedziesz, rzucił Marek...
- Znasz mnie, ale teraz jestem jeszcze ostrzejsza niż wtedy.
- Jesteś w ciąży...
- I co z tego ?
Podszedł...
- Pani Karolino, nie wiem o co Pani chodzi ?
- Obciągnąć ci, czy chcesz w dupę... ?
Teatr zaczął się od nowa... kaszel, picie...
- Aż tak ci zależy... ?
- Tak, Mareczku, aż tak.


Znowu podszedł, cały czerwony... jeszcze zejdzie...
- Pierwsze i ... d**gie.
- Gdzie macie toalety ?
- Co... ? Teraz... ?
- Ja kuję żelazo póki gorące... Marek stanie i będzie pilnować... idziemy...


Toalety były w bardziej pustej części biurowca, wspaniale...
- Do damskiej idziemy...
- A co będzie... ?
- Nie marudź, tylko zaczynamy...
- Jest tu ktoś, zawołałam... cisza...
- Ściągaj spodnie...
- Ale ja nie mam prezerwatywy...
- Masz szczęście, ja daję bez, możesz lać do środka dupy... co, nie kręci cię... ?
- Nie wierzę...


Marek stanął w drzwiach, podałam mu płaszcz, otworzyłam kabinę, usiadłam się na sedesie, a ten biedak mocował się ze spodniami... ręce mu się trzęsły...jeszcze bardziej...
- Spokojnie wielkoludzie, pomogę ci... lubię dużych mężczyzn...
- Naprawdę ?
- Oczywiście, dawaj tu... 
Rozpięłam spodnie, spuściłam je razem z wielkimi gaciami i zaczęłam szukać... jest... ale mały... fajnie...
- Ja jeszcze nigdy...i on jest...
- A ja tak, i powiem ci, lubię zadowalać mężczyzn i nigdy się z niczego nie śmieję...
Nachyliłam się i połknęłam całego... musiałam skręcić głowę, bo jego brzuch zwisał i całego zasłaniał... Biedaczek...jak leje, to go nie widzi... żona, na pewno jest zadowolona... jak cholera...
Stanął mu od razu i wcale nie był, aż tak mały... tyle, że mieścił się cały...


Dotknął lekko mojej głowy... wiec jego mu na to też nie pozwala... puściłam...
- Możesz udawać, że gwałcisz moje usta... chwyć mnie za włosy jak prawdziwy facet...
Zrozumiał, tyle że za słabo... boi się swojej... na bank...
- Mocniej je szarpnij, jak w pornolach, dawaj...
Facet, któremu żona nie obciąga i nie daje w tyłek zawsze szuka tego w filmach, ci porządni, tylko oglądają, reszta chodzi do prostytutek, albo biorą kochanki... i kto tu jest winny... ?
Szarpnął... nareszcie porządnie... mocno, lubię tak... kutas stanął jeszcze mocniej... gdy zaczął sapać i przyśpieszać... puściłam...


- Jeszcze się spuścisz za szybko...
Podniosłam sukienkę, ściągnęłam rajstopy z majtkami, naśliniłam dłoń i nasmarowałam tyłek. Nie noszę od jakiegoś czasu korka, bo... nie myślałam, że będzie okazja...
Przyłożył do otworu...
- Nie bój się, wejdzie, a ja to lubię... nawet jak zaboli na początku...
- Nie chcę ci zrobić krzywdy...
- Wypierdolisz mnie w końcu jak prawdziwy facet, czy nie... ?
Wiem, że takie ogólnie sieroty zawsze mają obniżone poczucie własnej wartości, ale mi to nie przeszkadza, jestem jak doktor Queen, dobra i szlachetna.
Wsadził... i nie ruszał się, czekał na moją reakcję...
- Ostro, na ostro poproszę...
I sama zaczęłam się nabijać... czułam jego kutasa, ale daleko mu do, choćby młodego...
Chwycił za biodra i wsadził do końca... jęknął... tak, pierwszy anal jest zawsze do zapamiętania... i nie wiadomo, kiedy będzie następny...może nigdy...


Walił coraz mocniej... sapał... jęczał... 
- Kurwa jak dobrze...
- Jaki piękny tyłek...
- Jak suka z ciebie...
- Wypierdolę cię jak...
I... polał... słowa pomagają ludziom... to prawda...
- O Boże... jak mi dobrze...


Marek to słyszał...
- Kończycie ?
- Jurek już skończył... powiedziałam...
Ubierał się tak niezgrabnie, taki był zawstydzony... gdy skończył... dotknęłam jego twarz...
- Było ci dobrze ?
- Zapamiętam to do końca życia...
- Wiem Jureczku, wiem...
I pocałowałam go... o ciut za długo...na pamiątkę...


- Kiedy zrobisz artykuł ?
- Postaram się za miesiąc...
- Za tydzień... Jureczku, za tydzień...
- Jak Marek dostarczy mi zdjęcia, to ok, umów się z nim...
- O tak, umówimy się... może z tobą też ?
Jego uśmiech był bezcenny, a radość w oczach dała mi również przyjemność, lubię zadowolonych chłopów, a tych pokrzywdzonych przez los... jakby bardziej.

- Marku, jakie zdjęcia ?
- Tego artysty, ludzie będą musieli go poznać i oczywiście jego agenta, czyli ciebie.
- Muszę się z nim umówić i dam ci znać, daj mi numer...
- Już ci raz dałem, nie oddzwoniłaś...
- Byłam zajęta, zaszłam w ciążę, zajęłam się tą książką... mam jeszcze jedno dziecko...
- Rozumiem, ale czekałem...
- Tak ?
- Jesteś taka piękna i tak na mnie podziałałaś, że myślałem o tobie dobre dwa miesiące...
- Teraz żartujesz...
- Nie, może mi to wynagrodzisz...?
- W jaki sposób...?
- Tak jak wtedy, proponuję prawdziwą sesję zdjęciową..
- Może i się zgodzę, ale jestem już wysoko w ciąży...
- Tym bardziej, jesteś jeszcze bardziej atrakcyjna, nigdy już nie będziesz w tak pięknym stanie w tej chwili...
- Skusiłeś mnie, kiedy ?
- Ty decydujesz, mam studio w domu, będzie cisza i spokój...
- A o jakich zdjęciach myślisz ?
- O artystycznych, nie pożałujesz...
- Dobrze, dam ci znać, daj ten telefon...
- Proszę.
 

  • Lubię 2
  • Zmieszany 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ale on jest ciepły, spokojny, w ani jednym słowie nie mówił o seksie, niczego na mnie nie wymuszał, a przecież przed chwilą dawałam jego kumplowi w dupę, a on musiał pilnować.
Dwa miesiące o mnie myślał... słodko... może mu dam, za darmo, tak, dla samej przyjemności.
Do Mariusza zadzwonię jutro, dziś muszę jeszcze odpocząć... ciąża to ... ciąża...


Dzwoni Anka.
- Karolcia, mam temat do ciebie...
- A jaki ?
- Chcę spróbować dawać w dupę...
- A dlaczego ?
- Bo... chcę... to przez ciebie...może coś tracę i nie wiem o tym...
Spotkajmy się jutro, rano, na mieście...
- Może w obiad, zrobię sobie przerwę, wiesz, ja jeszcze pracuję...chociaż nowa dziewczyna radzi sobie znakomicie...
- Dobrze, przyjadę po ciebie, będę czekać na dole, przy wulkanizacji...
- Oj, ty kurewko, chyba nie pójdziesz do chłopaków... ?
- Nie wiem... do jutra.


Taki spontan, a cipa już mokra, chyba strzelę sobie palcówkę, robię się mokra na zawołanie... szmata jak nic. Stanęłam przed lustrem, Pani Jola w pokoju, a ja w łazience zaczynam szaleć... Sukienka za ramiączkach spada w mig... w domu chodzę bez stanika i bielizny...
Moje piersi zaczynają być obrzmiałe, biodra zaokrąglają się, a brzuszek... ten jest najpiękniejszy... wzięłam krem na rozstępy i zaczynam wcierać w niego.. brodawki już stoją... uda naprężam bezwiednie... czuję wilgoć...
Pojadę do chłopaków, ale tylko się pokażę... pokuszę ich... zaczynam dotykać muszelki... pokażę im piersi... skręciłam brodawkę... zabolało... poślinią się... mocniej ścisnęłam i włożyłam dwa palce do środka... mokro...

Objęłam całą pierś, całą dłonią... teraz łechtaczka... ruchy mam coraz szybsze... będą patrzeć... zaczną się dotykać... poproszę, aby mi pokazali swoje wspaniałe kutasy... przy ludziach... niech sobie patrzą... oni to zrobią... szybciej... mocniej... już jadę... zamknęłam oczy...
Dotknę muszelki, będę w pończochach, rozsunę płaszcz... odsunę majteczki, zobaczą ją... jeszcze szybciej... może mnie dotkną... spuszczę szybę... włożą rękę i ją dotkną... wsuną palec w środek... d**gi złapie za pierś...ściśnie... a ja będę jęczeć... i się wypinać... idzie... oj... idzie...


- Pani Karolino muszę... o przepraszam...
Kurwa mać, odleciał... a był... tuż... tuż... 
- Pani Jolu, nic się nie stało... proszę... smarowałam się kremami i odpłynęłam...
- Znam to uczucie... przepraszam... ale Patryczek zwrócił obiadek... muszę umyć...
- Oczywiście, proszę...


Nie krępuję się już przy niej, wspaniała kobieta, taka oddana. Kupiłam jej perfumy z górnej półki, z karty męża, w razie czego, to były dla mnie. Musiałam się odwdzięczyć.
Dla Anki przygotowałam najmniejszy korek, niech zacznie bez większego bólu.
Zadzwoniłam do Marka i wstępnie umówiłam się na pojutrze. Nasze pogaduchy z Anką mogą się przeciągnąć.


Jadę, w cipce są wczorajsze wspomnienia, a ona jest mokra i ciepła. Kurwiszonek ze mnie. Jestem w galerii, jadę powoli, Ance posłałam sms, że już jestem... ostatni zakręt i będzie wulkanizacja... dwa samochody stoją, nic z tego nie wyjdzie, ale ja jestem aktorką, zobaczymy... cipka popuszcza... zaraz będzie ślad na siedzeniu... podjeżdżam bliżej, aby mnie zobaczyli...
Jeden spojrzał się... jego wzrok natychmiast się zatrzymał na moich oczach... uśmiechnął się, rozpięłam płaszcz już szybciej, guziki w sukience zresztą też... wyłuskałam pierś... opuściłam szybę i bardzo, bardzo... powoli przejechałam obok niego... 
Facet, któremu robili samochód zauważył jego zawieszenie, które trwało stanowczo już za długo i również spojrzał się w stronę, w którą i on patrzył...
Dotarli... tam gdzie mieli... na mój biust, który w mojej dłoni wyglądał jak wielki cyc... wielki i piękny, ze sterczącą brodawką. Ich oczy mówiły o zachwycie, ich błysk to opisywał, ich otwarte usta też o nim mówiły... 
W jednej sekundzie mój dawny kochanek puścił mi oczko... a ja po prostu odjechałam z uśmiechem na ustach w kształcie puszczonego buziaka.
Wyobrażam sobie tego gościa, głupie odzywki, ale miałam to gdzieś... jestem Panią swego życia, swego ciała i swoich pragnień. Nikt mi tego nigdy nie zabierze.


- Jesteś Anka, dawaj, jedziemy...
- Co tak wyrywasz...?
- A bo jestem zdzirą...
- Co zrobiłaś...o cycki na wierzchu... gadaj...
- A nic, nakręcam się od wczoraj i nie mam okazji wypuścić powietrza...
- O czym ty mówisz... ?
- Anka, tylko o jednym, o seksie...


Jej uśmiech jest cudowny, potrzebuję takiej radości... dotknęła mojej piersi, szkoda, bo nabrzmiałej brodawce spodobało się to bardziej, niż ja chciałam...
- Anka, prowadzę...
- Nie bądź hipokrytką, jesteś szmatą i nic na to nie poradzisz...
- Anka... gdzie jedziemy ?
- A daj do Maxima, tam będzie spokojnie...


Wchodzimy do Maxima, to bar na piwo, wysokie siedzenia, fajne boksy, nie nie widać, ma klimat.
- I coś wymyśliła kochana...?
- A tak pomyślałam, że dajesz w dupę i rozpływasz się w rozkoszy, o orgazmach nie wspomnę... jak to jest naprawdę ?
- Powiem ci, że są kobiety, które to uwielbiają, a inne nienawidzą, a prawda jest taka, że boli, ale świadomość że ktoś rypie cię w dupę zaczyna przewyższać wszystko... zresztą ból jest tylko na początku, tyłek wyjątkowo szybko wyłącza go z czucia, tylko, kiedy jesteś po lewatywie. Jeśli coś tam będzie zalegać to będzie boleć do końca. Musisz był idealnie pusta i wtedy rypiesz się do upadłego...
- Ok, co mi poradzisz na początek ?
- Gruszka z apteki i proszę, to jest mój pierwszy mały korek...
- Fajny, mały ?
- Anka wiesz jakie sobie wkładałam przed Khalidem ?
- Wyobrażam sobie...
- Zwieracz jest do wytrenowania i od rozciągnięcia, ale najważniejsza mimo wszystko jest psychika. Musisz się rozluźnić, nie pozwolić zawładnąć sobą strachem.. on popsuje wszystko...
- To mnie właśnie najbardziej paraliżowało...
- Potrenujesz i przejdzie, i na Boga, nie zaczynaj od wielkich, tylko od małych. Widzisz, małe penisy nie są takie złe, całe wejdą do buzi, co oni uwielbiają i łatwo wchodzą w tyłek. Nie bolą, a oni szaleją, że dajesz... musisz być cwana...
- Oj Karolinko, na początku byłaś taka przestraszona z tym pierwszym, ja jestem suką już wiele lat, ale przewyższyłaś mnie we wszystkim.
- Jestem wyjątkowa.


- Włożyłaby sobie go już teraz... jestem tak nagrzana...
- Nic nie mów, wczoraj niania przyłapała mnie w masturbacji jak dochodziłam, brakowało mi 30 sekund... 
- Oj...
- Do teraz cipa się grzeje, a w samochodzie przy wulkanizacji pokazałam chłopakom i obcemu facetowi gołą pierś...
- I co ?
- O nic, nadal szmata chce dostać... mam wysokie potrzeby jak na siódmy miesiąc ciąży...
- To załatwię ci klienta...
- Już mam całą kasę, książka się drukuje, w naszej gazecie załatwiłam szybką reklamę na za tydzień...
- Dobra jesteś...
- Nie dobra, tylko obciągnęłam gościowi i dałam w dupę, aby przyśpieszył termin.. nic wielkiego...
- Fajny ?
- Taki spaślak, że nie widzi swojego małego... więc jego żona to ... wiesz... można się domyślić... był chętny od razu, nawet nie umiał porządnie szarpnąć za włosy...
- Biedaczek...
- No właśnie, dałam mu z przyjemnością...
- Ty jesteś jak matka Teresa...
Poszedł taki śmiech, że kilku facetów się oglądnęło...


- Ty, a tamten, w tej kurtce skórzanej, fajny... nie ?
- Fajny, a co ?
- Chodź, wyrwiemy go dla zabawy...
- A po co... ?
- Dla jaj...
- Mam napięty grafik, wiele spotkań, jutro fotograf... ty jesteś w pracy...
- A cipa już cię nie swędzi ?
- Dobra, idź poderwij...
- Jak co, zrobię sobie wolne...
Poszła, usiadła się obok niego, zamówiła piwo. Po minucie facet odwrócił się i spojrzał na mnie. Jestem ciekawa, co ona nu nagadała... ale podziałało, wstali i zaczęli iść w moją stronę...


- Cześć, jestem Wojtek, sok pomarańczowy dla ciebie... twoja koleżanka ma ciekawą wyobraźnię..
- Cześć, a co wymyśliła ?
- Podobno dajesz w tyłek i dostajesz przy tym orgazm ?
- Naprawdę ?
- Nie znam takiej kobiety, a kilka już miałem, więc zaintrygowało mnie to ?
- No co ty nie powiesz...
- To prawda, bo nie za bardzo wierzę ?
- A jeśli powiem, że tak, to co ?
- Może byłbym zainteresowany...
- A skąd przypuszczenie, że i ja będę ?
- Karolcia, teraz zaczynasz się czepiać... syknęła Anka...


Cipa zaczęła płynąć, podobała mi się tak rozmowa, miła i działa...
- W porządku, jak pokażesz, że masz zgrabne dłonie to pomyślimy...
Oparłam się mocniej, rozszerzyłam nogi, podciągnęłam sukienkę... miałam gdzieś, że ktoś to zobaczy... i tak prawie nikogo nie było, wzięłam łyk soku i uśmiechnęłam się...
- Masz fajny brzuszek...
- Zobacz jakie ma cyce... zawołała Anka..
- Siódmy miesiąc leci... przeszkadza ci ?
- Przeciwnie, uwielbiam, ale nic ci nie będzie ?
- Ciąża to nie choroba, za dużo gadasz...
Podciągnęłam sukienkę jeszcze wyżej... a on przesiadł się do mnie. Pocałował mnie... ach... połączył się ten pocałunek z cipką... jak zawsze...za bardzo chcę...
Dotknął piersi... westchnął... zjechał ręką niżej... nawet nie spojrzał się, czy ktoś patrzy... odsunął delikatnie majteczki... dotknął ją...
- Jaka ciepła...
Gorąca już od kilku dni i nie do rypana...na co ja pozwalam... to wszystko wina Anki... zdzira...
- Podoba się ?
- Jak diabli...

  • Lubię 2
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie wkładał palców do środka... dotykał każdą część obok... nawet łechtaczkę omijał... nie wiedziałam, czy robi to nieświadomie, czy wręcz przeciwnie... ale przez to, jego ruchy były pełne niedosytu, rozpalenia i pragnienia... Nawet skóra na udach była rozpalona, a on taki delikatny...
Zamknęłam oczy i zaczęłam odpływać... pierwszy raz nie pragnęłam dojść jak najszybciej, chciałam zatrzymać tę chwilę jak najdłużej... nie potrzebowałam mocniejszych wrażeń, ten stan był na najwyższym poziomie tuż przed... eksplozją...
A on nie zmieniał taktyki... kółeczka, muśnięcia, niby dotyk, ale obok... cała cipka stała się rozgrzana do czerwoności... każdy centymetr był pod prądem... co tam dziura, co tam łechtaczka... cała byłam nimi obiema, odlot totalny... a gdy pocałował mnie znowu i gdy włożył język, gdy dotknął nim mojego, tak samo delikatnie... prawie dostałam... 
Otworzyłam oczy, on patrzył się bezczelnie w moje, a jego się uśmiechały...
Odepchnęłam go...
- Jesteś bezczelny...
- Wiem.
- Co jest Karolinka ?
- Bawi się ze mną, drażni i liczy na więcej...
- To w czym problem... ?
Chciałam podać sto powodów, że nie teraz, nie dziś, ale... jak zwykle w takiej sytuacji... odezwała się moja cipka...na głos...
- Masz chatę ?
- Mam i to niedaleko...
- Z przyjemnością dam ci... i pokażę co nie co...
- To rozumiem, rzuciła Anka, jedziemy... idę zapłacić...


Gdy wyszliśmy zimny wiat oplótł moją twarz... na pewno ?
Tak, na pewno.
- Dojdziemy pieszo, dwie ulice stąd mam mieszkanie...
- Ok.
Wzięłyśmy go pod pachy i szłyśmy wesołe... nie krępowałam się, byłam jak na skrzydłach... Anka zresztą też... takie dwie małe trzpiotki...


- Dasz mu, wiesz to... ?
Rozmawiałyśmy przez niego i jakby go nie było...
- Ja mu dam i ty mu dasz, i będziemy zadowolone, to pieprzony artysta, wiesz jak mnie drażnił ?
- Jak ?
- Dokładnie wiedział jak... już ja mu dam...z porządną kobietą się bawić...
- To ja też...
Uśmiechał się, ale ani słowa nie pisnął...
- Poczekacie, kupię tylko gumy...
- My dajemy bez gum, a ze spermy robimy maseczkę...
Jego oczy, zdziwienie i radość... były bardzo przyjemne... jak zabawka dla chłopca...
- Ja już d**gi raz nie zajdę, a Anka to spermopijka... wyssie wszystko...
Puściłam do niej oczko, ona mi buźkę... i skręciłyśmy do bramy kamienicy...


- Dzień dobry Panie Wojtku... 
- Dzień dobry Panie Wojtku... 
- Dzień dobry Panie Wojtku... 
- Co ty jesteś taki znany ?
- Jakby to powiedzieć, jestem właścicielem tej kamienicy, to znaczy, należy do mojej rodziny...
- Widzisz Anka, z paniczem będziemy się bzykać...
- Dajcie spokój, tyle to dobre, że nie muszę pracować, żyję z opłacanych czynszów, a że jesteśmy w tej kwestii normalni, dużo ludzi mnie lubi, ot co...


Weszłyśmy do jego mieszkania. Pełen luksus, ale w takim lekko przedwojennym stylu, obrazy, kredensy, wieki stół...
- Czy ten stół wytrzyma ?
- To prawdziwe drewno, wytrzyma, bez obaw...
- To gdzie łazienka ?
- Tam, po lewej...
Pomógł się nam rozebrać...
- Coś do picia ?
- Sok a prawdziwych pomarańczy... rzuciłam...
- Ok, mam...
A my do łazienki... a ona w pełnym luksusie, jak w hotelach...


Ja pierdzielę, ale będzie rypanko, taki on dobry ?
- Specjalista, da nam dziś rozkosz, a my jemu, będzie Anka przyjemnie, chyba, że wyjdzie z niego cham.
- Ja będzie się rzucał to wychodzimy, jak co, mam w torebce gaz.
- Nie przesadzaj, kobiety w ciąży nie będzie bić...
- Akurat, ty to lubisz, jeszcze jak cię znam, to specjalnie go sprowokujesz, aby dostać w gębę...
- Jutro mam sesję zdjęciową, muszę wyglądać idealnie, sikaj i do roboty...
- Jakoś nie mogę... może później... może...
- Nie kuś...


Wyszłyśmy rozpromienione, już bez bielizny, ostentacyjnie rzuciłyśmy staniki na jakieś krzesło, on stawiał soki... uśmiechnięty...
- Proszę...
Wzięłam duży łyk, bo potem zaschnie mi w gardle...
Anka klęknęła przed nim i czekała... on spojrzał się na mnie, na nią... chciał coś powiedzieć, ale...
- Przygotuję cię dla Karolinki...
- Ok. 
Podszedł, chciał rozpiąć spodnie, ale ona powiedziała...
- Ja sama... tak mnie nauczyli...
- Super, a takie rzeczy się trzeba uczyć...?
- Jak nie wiesz, o co chodzi, to nie pogrążaj się...
- Przepraszam...
Anka rozpięła pasek, guziki, rozporek, gdy spadły zdjęła mu buty, skarpetki i spodnie... potem zaczęła masować mu przez bokserki, lizać przez materiał i lekko kąsać...
Też byłam zdziwiona jej zachowaniem, ale mina obojętności... a on zadowolony...
Z torebki wyciągnęłam żel, już zawsze do noszę... usiadłam się na sofie, podciągnęłam sukienkę wysoko i zaczęłam przygotowania do analu. Naśliniłam palce, dotknęłam najpierw cipki... mokra... jej śluzem i moją śliną zaczęłam zmiękczać otwór... jeden palec... wszedł łatwo... on stał i patrzył się raz na Ankę, ale potem to już tylko na mnie...


Ona ściągnęła mu bokserki, i zaczęła od jajek... lizała, jakby mu myła swoim językiem, a on miał wzrok skierowany tylko na mój otwór... Czasami spojrzał się w oczy, ale jego zauroczenie trochę mnie zaciekawiło. Właściciel kamienicy, forsy jak lodu, może mieć każdą, widział już wszystko, a tu lekkie moje zdziwienie... Patrzył się jakby widział to pierwszy raz. Jakby nigdy nie widział dziewczyny bawiącej się swoim analem..



Uśmiechnęłam się, zabawny jest...
Anka jechała już pałkę, mocno i głęboko... ona tak lubi, zresztą ja też, to takie oddanie mężczyźnie, pokazanie mu, że tak... że może brać i że kobieta da... że oddaje nie tylko buzię, gardło, ciało... po prostu wszystko, że będzie Panem, że mu wolno.
Ach, pełne oddanie się facetowi jest takie podniecające, jest jak gra na skrzypcach, jeśli potrafisz, to wyciągniesz najpiękniejsze dźwięki... jeśli trafisz na wirtuoza, to rozkwitniesz jak kwiat magnolii...
Oczywiście nigdy nie wiadomo, dlatego ja wewnętrznie nastawiam się, że będzie dobrze. Że facet sprosta, do tej pory prawie zawsze się udało, ale teraz patrząc na niego wiedziałam już, że to jest mistrz fachu...tak jak mój pierwszy, jak ojciec Patryczka...eh...jakbym go...



Anka produkowała się, ale on był coraz bliżej mnie, już dotykał mnie oczami, już czułam jego oddech, który dotykał mych piersi, jego palce ruszały się w rytm moich wejść w tyłeczek...był ze mną, a już niedługo i we mnie...
- Chcesz już mnie ?
- Nie mogę się doczekać...
- Ja jeszcze nie skończyłam... rzuciła Anka...
- Aniu, on jest już dawno ze mną, już mnie dotyka... już się pali...
- Właśnie czuję, że zaraz mu pałę urwie... chodź...
Wzięła go za rękę i podeszła do mnie... on stał, a ona klęknęła... 
Położyła dłoń na cipce...
- Tu jest jej pierwszy skarb...
Nachyliła się i pocałowała moje wargi... liznęła językiem dotykając środka... 
- Anka...
- A tu jest jej najważniejszy d**gi skarb...
I polizała mi słoneczko...
- Anka !!!
- Cicho kochana... drażnię go i ciebie...
- Możesz spróbować Wojtku... smakuje cudownie...

I Wojtek klęknął przed cipką i zaczął delikatne pocałunki...
Anka wstała, wzięła żel. klęknęła za nim i zaczęła go smarować... patrzyłyśmy sobie w oczy i każda się uśmiechała... Z tego co widziałam, Anka smarowała mu wszystko, nie tylko kutasa, ale i jajeczka, i tyłeczek...
On mnie lizał, jęczał i się wyginał pod jej rękoma... 
- Oj, jesteś niemożliwa... powiedział...
Na chwilę przerwał i spojrzał na nią... a było to spojrzenie pożądliwe... Cudownie, poziom jego podniecenia wzrasta i każdy dotyk tylko będzie je wzmagać... 
Włożył mi dwa palce... teraz ja jęknęłam... włożył trzeci... oj ty...
I wtedy Anka wstała, wytarła dłonie o swoją cipkę, piękny widok... klęknęła przy nim i zaczęła lizać mi łechtaczkę...
- Anka !
- Cicho Karolinko, odpręż się, to twój dzień... zaraz się zacznie...ale ta chwila należy do nas, prawda...
I spojrzała się mu w oczy, on jej... i pocałowali się... tuż nad moją cipką, on z palcami w niej, a Anka z dłonią na łechtaczce... tak pięknego obrazu, to nie widziałam w swoim życiu. Jak zakochani w sobie... połączeni pocałunkiem miłości... 


Gdy skończyli ich oczy były jeszcze w oddali... on po czasie wrócił do cipki, ona do guziczka... a ja zaczęłam odpływać od piękności tej chwili.
Czułam jak ich języki co jakiś czas dotykają się...i zaczęło mi się to podobać coraz bardziej... ich rosnące podniecenie wobec siebie działało na mnie podwójnie... 
Gdy wyczułam ruchy Anki na jego kutasie zamknęłam oczy i skupiłam się na swojej przyjemności.. a ona zaczęła wybuchać... napięłam mięśnie, oni wyczuli to, wbili się językami prawie we mnie i w jednej chwili jakbyśmy wszyscy dostali orgazm... 
Ona mu trzepała, on mnie gwałcił już czterema palcami, kciukiem dotykał języka Anki na łechtaczce, a ona pewnie mu go oblizywała... dostałam d**gi...jeszcze mocniejszy...objęłam ich rękoma...
Gdy się skończył, podnieśli głowy i zaczęliśmy na zmianę wszyscy się całować...ja z nim, on z nią i ja z nią...


- To było nieziemskie zawołałam...
- Oj tak... powiedziała Anka... czułaś to ?
- To było takie... brak mi słów... dziewczyny, nie jestem prawiczkiem, ale to, co wy odstawiłyście to pierwsza liga...
- Oj Wojtusiu, ty jeszcze nic nie widziałeś, i uwierz mi na słowo...
- Zaczynam się niecierpliwić...
Anka nachyliła się do niego, obciągnęła mu i rzekła...
- Karolinko, ten facet jest gotowy już na twój tyłeczek... a ty... ?
- Ja zawsze... siadaj...
- Może rozłożę sofę... będzie więcej miejsca...
- Ok...


Po chwili zaczęłam opuszczać biodra na jego przyrodzenie, Anka nasmarowała jeszcze jego żelem, jeszcze raz mnie i kierowała, aby dobrze trafił. Oparłam ręce na jego klatce i poczułam jak dotyka zwieracza... Był normalnej wielkości, więc wcale nie hamowałam, weszła główka i wszedł cały... on jęknął...
- O kurwa. ale wszedł... nie boli cię...
Anka zaczęła się śmiać...
- O nią się nie martw, tylko zaczynaj ją pierdolić... prawda kochana ?
- Dajesz, wyryp moją dupę jak tylko potrafisz...
Jego oczy zaszkliły się i rozpoczął pracę tłoka... do środka i na zewnątrz, do środka i znowu... jak wyskakiwał, Anka go wkładała... nie dam głowy, czy nie oblizywała mu w tym czasie...
Szedł najlepszą drogą do mojej rozkoszy, ściskał mi piersi, a one wielkie dyndały mu nad twarzą...
- Naprawdę są wielkie...
- Jeszcze trochę, a popłynie w nich mleko dla mojej księżniczki... jeszcze możesz je nadgryźć...
Spróbował bardzo delikatnie...
- Bierz, ostrzej póki dają... powiedziałam...
Teraz naprawdę ugryzł, całą lewą brodawkę... spojrzał się na mnie, a zobaczył tylko rozkosz w moich oczach... ugryzł d**gą...
- Jeszcze raz... szepnęłam...


Zdjął dłonie z bioder, ścisnął piersi i zaczął ja kąsać... drażnił mnie, drażnił je, a brodawki tylko zwiększały swą objętość... napłynęła krew, moje podniecenie i za każdym razem, jak gryzł, przybliżał moją cipkę do orgazmu... bo jak wiadomo one są połączone...
- Czujesz ?
- Czuję... jesteś coraz ciaśniejsza...
- Ona dostaje orgazm... wspaniale... krzyknęła Anka...
- Na pewno ?
- Ja nigdy nie udaję...
I oddałam się całkowicie najpiękniejszej rozkoszy... wygięłam się jak kotka... głowę odsunęłam do tyłu i tonęłam w cudowności tej chwili...
Biodra mi drgały... uda mi drgały, a cipka puszczała soki... dużo soków... spojrzałam się na niego...
- I co piękny...?
- Niemożliwe...
- Poczekaj, ona może tak prawie w nieskończoność... uśmiechnęła się Anka...
- Nie przesadzajmy, ten brzuch zaczyna mi przeszkadzać...
- To było tak piękne, że zapamiętam to uczucie bardzo długo...
- Wiemy, wiemy... obie się roześmiałyśmy... i tylko my wiedziałyśmy... dlaczego...nie on pierwszy i nie ostatni...

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Siedziałam na nim, z kutasem w tyłku i rozmawialiśmy sobie...
Anka przesunęła się do przodu, klęknęła przy nim...
- Karolcia, ten brzuszek naprawdę jest piękny...
Zaczęła go dotykać...
- Ona ma rację... wyglądasz zjawiskowo... on dodał...
Też dotknął i razem się nim delektowali... Anka zjechała ręką niżej, chciała dotknąć jego, albo mnie...
- Ale mokro... poszło ci porządnie kochana...
- Ano poszło... wiesz, że tak mam...
- Nie masz za mokro... ? On tak się nie zleje... może się podniesiesz na chwilę...


Zrozumiałam co ona chce zrobić... zsunęłam się, a ta dorwała się do jego kutasa, do jajek... do ud... wszystko było mokre... lizała jego z moich soków...
- Podnieś nogę... powiedziała...
Czyżby chciała to zrobić... ?
Anka też szybko się uczy... albo wdraża swój plan w życie... zobaczymy...
- Co zrobisz... ?
- Zamknij oczy i rozkoszuj się moją czułością i tylko nie przeszkadzaj mi... powiedziała... 
Puściła oczko do mnie, buziaczka i zanurzyła się w jego jajkach... potem niżej... i niżej... a gdy doszła, to wszyscy usłyszeli... on tak zajęczał... jakby dotknęła jego serca...
- O KURWA...
- Dobrze ci... zapytałam ?
- Zajebiście, co ona wyprawia... ?
- Moja szkoła... facetowi trzeba umieć dogodzić...
- Ale to jest odlot...
Nachyliłam się i zaczęłam się z nim całować, a ręką trzepałam mu kutasa... on tak się odprężył... tak rozluźnił... może trafił do nieba i zaczyna zdawać sobie z tego sprawę... tyle, że jego kutas stwardniał za bardzo...


- Anka przestań, bo się zleje...
- Oj nie, to jeszcze nie twój czas kochany...
Kochany, ładnie do niego mówi...
- A co... zaczął wracać...
- Ja chcę więcej, show must go on... zawołałam...
Usiadłam się tyłem na jego kutasie, wszedł szybko, ale już jest znowu twardy... lekko poczułam... ale co tam... ręce na jego klatę i jazda...
Tak wygięta do tyłu, a kutas z przodu... to wchodzi naprawdę głęboko... szczególnie, że on dopycha moje biodra swymi rękoma...
Anka położyła się przed nami, rękę włożyła między nogi, drażniła się i lizała jego jajka...lizała również, co jakiś czas, moją cipkę... a ja czułam jak mi dobrze... jak mi wspaniale... jak idzie d**gi fajny orgazm...
Nie będę wstrzymywać...nie będę zwalniać... on również wykonuje swoją pracę... naparłam ile sił... i doszedł...o... jaki... kurcze... mocny...


- O następny... czułeś... ?
- O tak, teraz już wiem...
- Będzie trzeci Karolinko ?
- Jasne, już idzie...
Tyle, że po dość długim czasie i napięciu poczułam parcie... cholera... nowy facet... a ja popuszczę... Anka pewnie się ucieszy...
- Anka... chyba pójdzie też...
Zrozumiała...
- Wojtuś, Karolinka może popuścić troszkę moczu, wiesz, w ciąży trudniej utrzymać...
- A kurwa niech leje gdzie chce... jestem w niebie...
- Tylko się nie zlej za szybko...
- Łatwo ci mówić...
Anka przyssała się do mojej cipki... drażniła, ssała płatki, włożyła nawet dwa palce i drażniła sklepienie pochwy... cholera idzie wszystko...
Napięłam, dostałam i puściłam... jak dobrze... o... jak... dobrze...
A ta lizała mnie, zlizywała ze mnie, całowała jego jajka, pieściła kutasa przez moją cipkę... ten zaczął jęczeć...



- Chyba dojdę, już nie mogę...
I wtedy Anka zrobiła coś, czego nikt się nie spodziewał... wstała, rozłożyła nogi między nami, nachyliła swoje biodra i dotknęła swoją cipkę do mojej. Gdyby miała kutasa to by mi włożyła, a tak zaczęła cipkę drażnić, tak obcierać, że jak on to zobaczył, jak ja to poczułam... to w ciągu minuty nasz krzyk połączył się w jeden.
- Leję ci w dupę... ja pierdolę...
- Mam czwarty...
I niestety tak napięłam się z tego widoku, że popuściłam, poleciał mocny strumień... a ta kurwa Anka zrobiła to samo... też zaczęła lać na moją cipę... ja pierdzielę, jak ciepło, jak kurwa... przyjemnie... 
A gdy zobaczyłam czerwoną twarz Anki zrozumiałam... 
- Anka, dostałaś...
- A jak myślisz, nie tyko na ciebie on tak działa...
Nachyliła się, pocałowała mnie i jego...
- Jesteście cudowni...
Zsunęłam się wykończona obok niego... ale jak zobaczyłam Ankę nachylającą się nad jego kutasem, zrobiłam to samo...
- Dziewczyny... co wy...
- Sprzątamy po sobie...


Lizałyśmy wszystko, całego jego kutasa, całe jajka... uda... wszystko było mokre... a my w amoku seksualnego podniecenia szalałyśmy...
On natomiast tak nasze nogi podciągnął do swojej głowy, że miał idealne dojście do cipek. Zaczął wkładać każdej palce i drażnić jeszcze mocniej niż było trzeba...
A nasze usta zaczęły spotykać się coraz częściej na jego kutasie. Lizałyśmy jego i... siebie... On oczywiście patrzył na to jak prawdziwy samiec.
Zadowolony, w pełnej rozkoszy... jego oczy śmiały się, a my celowo drażniłyśmy się z nim... językiem i ...wzrokiem...
Niestety jego palce były za dobre... ruchy posuwiste zrobiły swoje... coraz częściej Anka tylko mnie lizała, a ja nie miałam już sił dodatkowo zajmować się nim... więc poddałam się jej... niech dziewczyna ma to, co lubi... zawsze mnie na to namawiała...
Nie powiem, było to przyjemne, ale tylko dlatego, że tuż obok naszych ust, był jego kutas, którego nie wypuszczałam z dłoni...

On patrzył się jak dwie suczki obrabiają go, a potem wchodzą w trans lesbijski... musiało się podobać... zaczął przyśpieszać...poczułam co się stanie... Anka chyba też... minęła bardzo długa minuta...i dostałyśmy w tej samej chwili... mi dodatkowo puściły soki... trochę się zawstydziłam... ale co tam...
Anka była wniebowzięta... leżała i ciężko oddychała... dla mnie orgazmy to norma... patrzyłam się na niego... a on oblizywał swoje palce, raz ze mnie, raz z Anki... uwielbiam takich facetów...

- Jest mokro, nie gniewasz się...?
- Jutro przyjdzie sprzątaczka i wszystko wypierze... to są pierdoły... najważniejsze, że było wam dobrze...
- A ty zadowolony, zapytałam... ?
- Z każdej sekundy spędzonej z wami...prostota z jaką traktujecie seks jest niemożliwa i tak pociągająca, że kocham was dwie...
- Karolinka ma męża, jest zajęta...
- To propozycja ?
- Nie wiem, nie wiem...
- Aniu, już wracasz do nas...?
- Tak, wracam, ale wcale mi się nie śpieszy... on jest wspaniały... jego palce szczególnie... bardzo dawno nie dostałam dwóch orgazmów tak szybko... chyba, że ze sobą...
Przekręciła i położyła się obok niego, głowę na jego klatkę, dłoń na kutasa... i tak sobie leżeli... 
Ja zaczęłam wstawać... nogi bolą... uda bolą... brzuch przeszkadza... jeszcze trzy miesiące... oj, będą one ciężkie...

Anka ja się zawijam, jutro sesja, muszę dobrze wypaść...
- A jaka sesja...?
- Karolinka jest agentką super nowego pisarza, właśnie wydaje jego powieść i jutro ma sesję zdjęciową do artykułu w naszej gazecie, ona już jest szychą, a jak odniesie sukces to będzie gwiazdą...
- I tak dobrze idzie... ?
- Nie do końca, długo zbierałam kasę na wydanie, nikt mi nie wierzy, że to jest strzał w dziesiątkę, muszę sama wszystko sfinansować...
- Oj, ona naprawdę ciężko pracowała, wiem o tym, co nie co...
- A jak teraz stoisz z kasą ?
- Wszystko poszło na druk, ale wystarczyło... reklamę w gazecie zrobią za darmo... prawie... uśmiechnęłam się do Anki... ta puściła oczko...
- Ale jak będzie dobrze i odniesie sukces, to trzeba będzie zrobić imprezę dla vipów... powiedział...
- Jaką imprezę ?
- Taką, na którą zaprasza się grube ryby nie tylko z naszego miasta, ale z całego kraju i robi się w knajpie darmową wyżerkę... oni się bawią, a ty u bijasz interes na miarę ogólnokrajową...


- O cholera, rzeczywiście... tak będzie...
- Tam zaprasza się reporterów z mocnych gazet i od reklamy z prawdziwego zdarzenia...dodał
- A ty skąd to wszystko wiesz... ?
- Dziewczyny, jestem facetem z głową na karku i niejeden już interes widziałem jak się robi... a znam ludzi z wielu branż...
- To ładnie, że właśnie ciebie poznałyśmy..
- Jak już przyjdzie czas to załatwię ci najlepszy lokal w mieście, to mój znajomy i urządzimy taką imprezę, że będzie huczeć bardzo daleko... i jak się nie pogniewasz, to dam na niespodziewane wydatki tysiąc złotych...
- Nie mogę, to...
- Wiem, jak to wygląda, ale naprawdę to nie ma nic wspólnego z naszym seksem... ja nie płacę za niego...
- A my nie bierzemy, nie jesteśmy dziwkami...
- Tak, wiem...


To prawda, nie jestem dziwką... jestem kurwą i chętnie zawsze dam za darmo... to jest zbieg okoliczności... pomyślałam... 
- Ok, Karolinka z bólem serca weźmie, bo, jak to mówi zawsze, idzie to na szczytny cel...
- Dobrze, niech będzie.. zagospodarujemy go... idziesz Anka... ?
- Wiesz co, ja pomogę mu troszkę posprzątać... jedź sama... pa kochanie...
Pocałowała mnie w usta, on dał mi kasę, ona odprowadziła do drzwi...
- Będę kuć żelazo, póki gorące...i jeszcze mnie nie zerżnął...
- Jesteś kurwą, tak jak ja, wiesz o tym...?
- Wiem, pa.

W domu normalnie, pani Jola to najwspanialsza kobieta na świecie, dobrze, że nie ma swojej rodziny, mąż umarł, syn wyjechał do Anglii i wraca tylko na święta... a mój ukochany mąż tylko pracuje i pracuje. Wiem, że jest szychą, że odpowiada za wielu ludzi i wiele rzeczy, ale bez przesady. Gdy przyjdzie na świat d**gie dziecko to będzie musiał się opamiętać. Ojciec to w końcu też odpowiedzialność, a nie tylko na barkach kobiety...
 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, Behemoth22 pisze:

Ojciec? hłe, hłe

NO wiesz On wie ,ze to jego dzieci :) wiec ojciec :) 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzisiaj mam ten wywiad, więc całe przedpołudnie w łazience... Dobrze, że wczoraj dostałam kilka orgazmów, dziś lżej jest mi się opanować, ale poziom podniecenia wcale nie opada. Co pomyślę o nim, o Ance, o jej cipce na mojej... nawet o jej orgazmie to tak mnie bierze, że cipkę skręca...
A może dziś włożę sobie koreczek, tak dla przyjemności... będę cały czas rozpamiętywać wczoraj i smuć domysły, co Anka z nim wyprawiała, jak mu dała i czy spiła... na pewno, ta kurewka nie odpuści połknięcia spermy... Ja to robię dla facetów, wiem, że to ich fetysz, jak babka połknie... ale nie uwielbiam jak ona... chociaż ich spojrzenia... po... są cudowne. Takie pełne wdzięczności i poczucia władzy... moja suka połyka...


Muszę zadzwonić...
- Marku, na którą dokładnie ? 
- Na 11 na przykład, będę musiał jeszcze wrócić do redakcji je obrobić... 
- Tak szybko, może dasz jeszcze godzinkę... ?
- Ok, na 12, ale nie później... i prześlij mi adres, gdzie on mieszka...
- Ok.

- Mariusz, dziś na 12, dasz radę... ?
- Tak... urwę się ze szkoły...
- Nie będzie problemu ?
- Nie, jak napisze mi Pani usprawiedliwienie...
- Nie nabijaj się, nie jestem aż taka stara jak twoja...
Ugryzłam się w język, nie chciałam powiedzieć matka... 
- Babcia mi nie pisze, bo ja zawsze chodzę... będę, pa...

- Pani Jolu, dziś udzielamy wywiadu i będą zdjęcia do gazety, zaczęło się na poważnie...
- Gratuluję Pani Karolino, kibicuję Pani do początku...
- Wiem i o wszystkim pamiętam...
- Ale już będzie dobrze, już nie ma problemów... ?
- Na razie wszystko jest ok, już nic nie muszę...
Tak, a jak cholera wszystko wypali, jak odniesie szybko sukces, to skąd wezmę forsę na knajpę ?
I ile to będzie kosztować... ? Tysiąc to może być mało...może mój Mareczek dorzuci, jak zobaczy sukces żony... na pewno dorzuci...


Jadę. Jestem piękna jak bogini, usta czerwone jak krew, włosy spięte do góry jak matrona z wielkim brzuchem... I teraz naszła mnie straszna myśl. A jak moje zdjęcie zobaczy w gazecie mój pierwszy... ojciec Patryczka... jak się cham odezwie...?
Gdzieś w głębi mojego serca jest jeszcze uczucie do niego, on był moim pierwszym nauczycielem, to przez niego jestem kim jestem. Gdyby nie on, nie udałoby się zdobyć forsy, nigdy nie porwałaby się na ten pomysł, bo i jak ?
Pozostałabym zwykłą żoną, zwykłą matką zamkniętą w czterech ścianach domu. A tak poczułam wolność, piękno świata i życia, poznałam ludzi, przyjaciółkę i wydaję powieść. Gdyby nie on, to wszystko nie zdarzyłoby się...
Gdyby tylko nie okazał się takim chamem na samym końcu... boli mnie to... a niech go szlag...


- Marku, już jesteś...
- Czas nagli... gdzie nasz mistrz ?
- Już jedzie... zaraz będzie ... na 12...
- Powiem ci, cała redakcja czytała jego powieść...
- I co ?
- Kurcze jaka bomba, wszyscy są pod takim wrażeniem, że aż stary pilnuje wszystko...
- No to mamy problem...
- Jaki ?
- Podobno, przy sukcesie trzeba zrobić wyżerkę dla ludzi z branży z całego kraju, aby roznieśli sukces na wszystkich i wtedy książka, przy ich wielokrotnych recenzjach w wielu prasach, da sukces na miarę krajową...
- A to prawda... tak się robi...
- A ile to może kosztować ?
- Zależy w jakim lokalu i ilu gości... ale musisz liczyć na 150 zł od osoby... taniej się nie opłaca, bo pomyślą, że mają do czynienia z biedakami... no i lokal musi byś dobry...
- No to będę miała problem...
- Z kasą ?
- Ano...
- Widzę, ten dom nie należy do bogatego człowieka... on nie ma ?
- To uczeń, mieszka z babcią i korzysta z pomocy społecznej, bo rodzice nie żyją...
- O cholera...
- Jest już...


- Dzień dobry, jestem Mariusz Orlikowski... zapraszam...
Marek spojrzał się na mnie, nie był zadowolony, ale co.. maszyna ruszyła...
Jego pokój był skromny, ale schludny, trudno... a babci nie było...
- A wiecie co, to może być jego plus, biedny chłopak, sierota i taki talent, paradoksalnie może się sprzedać jeszcze lepiej... robimy zdjęcia, póki jest dobre światło...
- To znaczy są jakieś szanse na sukces ?
- Każdy w redakcji jest zachwycony twoim stylem, a szef najbardziej, to będzie dobry artykuł i to będzie sukces, trochę już w życiu widziałem...
Zaczął strzelać foty... Mariusza... mnie...
- Może teraz razem...
Stanęliśmy obok siebie, uśmiechnięci... on wiedział, że najlepszy rozdział w jego życiu właśnie się zaczyna, wyprostował się, napiął mięśnie... Mnie też rozpierała duma, że go odkryłam, że uzbierałam kasę, że się drukuje, że robię dobre rzeczy... czy Bóg to widzi... czy będzie mnie oceniać... czy będzie wyrozumiały... czy da mi szczęście...?
Mariusz objął mnie...
- Trochę bliżej poproszę...
Przytuliliśmy się mocniej... a on spuścił dłoń na moje biodro... nie wiem, czy celowo, czy przypadkiem... ale poczułam lekki skurcz na koreczku...
- Jeszcze trochę...
Mariusza dłoń przesunęła się na tyłek...
- Co robisz ?
- Pragnę cię... szepnął mi do ucha...
- To mój znajomy, nie wygłupiaj się...
- Mam to gdzieś... jesteśmy gwiazdami, to zwykły fotograf...


- Prawie skończyłem...
- A drogie są takie zdjęcia u pana ?
- A o co ci chodzi...?
- Chciałbym kilka prywatnych zdjęć z Panią Karoliną zrobionych profesjonalnie...mogę zapłacić... 
- Nie ma sprawy... włożę inną kartę, jak trzeba jestem bardzo dyskretny...
- O to mi chodzi...
Nie wiem co pomyślał, ale ten tok nie podobał mi się...


- Już można... jestem gotowy...
Mariusz podszedł do mnie od przodu, spojrzał mi się w oczy...
- Może Pan robić...
- Pani Karolino, jestem taki wdzięczny...
Jego wzrok tak mnie poruszył... że zmiękły mi nogi... koreczek się poruszył, a cipka jęknęła...
Dotknął mojej twarzy i bardzo delikatnie pocałował...
Cholera, on to robi naprawdę, przy Marku... ale wtedy przypomniałam sobie, że Marek to człowiek honoru, że już widział mnie prawie nagą w tamtej bibliotece, że pokazywałam mu piersi, cipkę... a on zachował się jak profesjonalista... porozmawiam z nim potem, wytłumaczę...


Mariusz zaczął całować moją szyję... odwróciłam się w stronę obiektywu... on stanął za mną, objął mój brzuch... jak ja to kocham... mój cudowny brzuszek... moje dziecko...
Złapał mnie za pierś... tę wielką... nabrzmiałą... cipka puściła soki... nogi zaczęły mi drżeć... nie wiem, czy z podniecenia, czy ze wstydu przed Markiem, ale jeśli ze wstydu... to działał on na mnie zadziwiająco...
Poczułam się tak atrakcyjna, taka pełna seksapilu, zresztą, za chwilę i tak rozbiorę się przed Markiem w prywatnej sesji... a co tam...
Uczucie obnażania się przed aparatem, bo Mariusz właśnie wyciągnął moją pierś na zewnątrz, działało jak afrodyzjak... nie wstydziłam się, pokochałam to uczucie... to poddanie się woli faceta, który publicznie pokazuje swoje uczucie i swoje podniecenie... dotykając moje ciało... nawet przed obcym... 
d**gą ręką zjechał na tyłek, zaczął go macać, a cały czas się uśmiechał do aparatu... był szczęśliwy, ta sytuacja go nakręciła, nie kontrolował się, to jest power... doszedł palcami do korka...zatrzymał się... spojrzał mi w oczy...
- Czy to jest ?
- Tak... szepnęłam mu do ucha... zerżniesz mnie zaraz w dupę... tylko skończ...już...
Schował mi pierś, podciągnął sukienkę...
- To co, już wszystko, ile płacę...?
- Nic, dla Karolinki gratis, prześlę potem na maila...
- Ok, podam ci... a ta nasza sprawa... to może dziś o 16 ?
- Super, to na razie...

- Co masz z nim ?
- Ustalenia, które zdjęcia idą do prasy... ale chyba mamy inny temat teraz...
- Naprawdę mam cię zerżnąć w tyłek...?
- Już nie mogę wytrzymać, za dużo gadasz... zamknij drzwi... podciągnęłam sukienkę, ściągnęłam majteczki z rajstopami, wyciągnęłam korek... on oczywiście już był cały nagi... oparłam się o ścianę, chciałam, aby mnie obezwładnił, abym nie mogła uciec... stoi mu jak cholera... będzie boleć... i ma... niech dociska mnie do ściany i rżnie jak sukę... chcę tego ... chcę... 
- Nasmarować go czymś ?
- Poliż mi tyłeczek, potem naśliń kutasa i wkładaj, wejdzie... z bólem, ale ja lubię...
- Jest Pani dziwną kobietą, nie znam takiej, moje koleżanki są takie puste...
- Za dużo gadasz...

Wypięłam się do pocałunku tyłeczka, do języczka, do jego dłoni na biodrach... nie próżnował... wpił się mocno... a język świdrował... już nie był taki nieśmiały...
- Uczysz się dość szybko...
- Pooglądałem kilka filmików...
- To zrób to porządnie, lubię mocny seks, lubię mocnych facetów, lubię porządne rznięcie...
Wstał i raczej nie śliniąc kutasa, wsadził mi w tyłek... zabolało... ale tak mam być... czekałam na ten pierwszy ból, po nim jest tylko rozkosz...
Wchodził głęboko, stał mu naprawdę mocno... długo mnie drażnił nim... czułam każdą naciąganą skórę... każdą fałdę szorowaną przez jego twardość. Złapał mnie za piersi, jak ja je uwielbiam, już nie jest w stanie całą dłonią je objąć, brodawki stały, a on je drażnił. Puścił jedną rękę i trzasnął mnie w tyłek...
- Odrobiłeś lekcję... rzuciłam...
- Mówiłem Pani, że się szybko uczę... a jestem najlepszy w klasie... 
Chwycił mnie dłonią za kark, jak ja to lubię, jak swoja sukę, pochylił, jeszcze raz trzasnął w tyłek... i zaczął się zlewać...

- Tak szybko ?
- Kurcze, nie mogłem już wstrzymywać... to jest za silne...
- Biedaku, jesteś jeszcze taki młody...
Odwróciłam się i zaczęliśmy się całować... trzymał mnie za tyłek i ściskał... a sperma leciała po udach...
- Wytrzesz mnie ?
- Jasne...
Odwróciłam się i znowu wypięłam... czymś tam mnie wytarł...
- Już... gotowe... chociaż jeszcze mi stoi...
Odwróciłam się, chwyciłam go i zaczęłam lekko przesuwać ręką...
- On będzie ci stać bardzo długo, to przywilej młodości.. znajdź sobie jakaś panienkę i na niej się wyżyj... ja za chwilę rodzę i zniknę z twojego życia.. jakoś musisz sobie radzić...
- Ale ja Panią ... kocham...
- Ej, ty głuptasku, ja mam męża i też go kocham...
- Ale się... kochamy...
- Nie Mariuszku... ty mnie tylko pierdolisz, bo to lubię, kochanie to zupełnie coś innego.
- A co ?
- Miłość to przede wszystkim poświęcenie...
I przeleciały mi obrazy w głowie wszystkich rzeczy, które zrobiłam dla mojego męża, aby dać mu dzieci... tak, to jest prawdziwa miłość.


- Lecę, bo obowiązki wzywają, czas nagli, a książka sama się nie wyda... masz jakiś garnitur ?
- Mam marynarkę... a co ?
- Raczej będzie szykować się bankiet, ale może wystarczy, jesteś przecież awangardowy... taki młody i taki zdolny... pa...
- Do widzenia.


Trochę się ogarnąć, poprawić włosy, usta i na 16 do Marka.
Anka dzwoni...
- I jak wam poszło...?
- Bardzo dobrze, aż za...
- A co ?
- E... po wszystkim młody tak się napalił, że zrobiliśmy sobie kilka intymnych zdjęć...
- Ty zdziro, pozwoliłaś mu ?
- Tak... złapał mnie za pierś i takie właśnie mamy zdjęcie...
- A fotograf... ?
- To mój znajomy, już kiedyś się przed nim obnażyłam...
- Ty naprawdę jesteś kurwą, i to pierwszą w naszym mieście... nie wyda cię ?
- Nie, bo zaraz idę do niego na prywatną sesję.
- No ładnie, ty się nie oszczędzasz... też mu dasz ?
- A dlaczego nie mam dać... ?


- Jesteś...
- Młodemu też dałam potem w tyłek, szybko skończył, tak napalony...
- Bolało ?
- Troszkę, bo stał mu jak cholera...ale młody, to kończy w moment...
- Bo ja chcę ci powiedzieć, że jesteśmy parą z Markiem...od wczoraj...
- To ładnie, wziął cię ?
- Tak, dwa razy do rana i obiecałam mu, że też będę mu dawać w dupę, tylko się nauczę...
- Anka, będą z ciebie jeszcze ludzie, ale muszę kończyć... KURWA... rzuciłam telefon..

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Patrol policji, już kiwa na mnie... cholera, jeszcze mandat mi teraz potrzeba...
- Dzień dobry... patrol policji, posterunkowy ... 
- Witam Pana...
- Dlaczego nie ma pani zestawu głośno mówiącego...?
- Bo nie rozmawiam w czasie jazdy, a teraz zmusiła mnie przyjaciółka...
- Zmusiła ?
- Tak, bo zaczęłyśmy o jej i mojej dupie i... tak... głupio wyszło...
- To znaczy ?
- Musiałam jej opowiedzieć, że właśnie dałam w dupę mojemu kochankowi, jadę do d**giego też mu dać i muszę potem zdążyć do domu, bo dziecko i mąż czeka...
Spojrzał się na mnie z otwartą buzią... a ja rozsunęłam płaszcz... pokazałam mu brzuch... i podciągnęłam sukienkę prawie do pizdy...
- Może jednak tylko pouczenie...?
- Naprawdę daje Pani w dupę ?
- Gdybym miała tylko więcej czasu mógłby Pan to sprawdzić osobiście, ale i Pan na służbie... i ja się śpieszę...
- Ach... takich kobiet to się nie spotyka... mimo wszystko dobry żart, upiekło się Pani...
- Żona nie daje ?
- ... nie.
- A ja daję i czerpię z tego przyjemność, i nie, nie żartuję, da mi Pan telefon, to zobaczę...
Podyktował mi, zapisałam i tyle z kontroli... jego zdziwienie, a potem uśmiech... bezcenny...



Wpadłam na chwilę do domu, do łazienki, gruszka, wyczyściłam się na wszelki wypadek, coś zjadłam, opowiedziałam Pani Joli jak było fajnie, oczywiście, tylko wersję oficjalną i poleciałam...
Wysłałam tylko sms z prośba o adres i już się grzałam... jak to będzie ?
Mieszkał w ładnej kamienicy, zadbana, domofon... to i dzwonię...
I nic.
O leci...
- Sorki nie zdążyłem, obrabiałem zdjęcia, te oficjalne i tamte... wyślę ci na maila... podasz mi...potem.
- A jak wyszły... ?
- Rewelacja, na twojej twarzy jest takie coś, co jest niewytłumaczalne... jakaś aura..
- Aura ?
- Tak, aura seksualności, podniecenia i rozkoszy... nie widziałem takiego czegoś u żadnej kobiety, a robiłem już wiele zdjęć...
- Jestem wyjątkowa, tak mi ktoś kiedyś powiedział...
- I miał rację, wtedy gdy byliśmy w bibliotece też zachowywałaś się niesamowicie zmysłowo i pociągająco... wiele kobiet widziałem podniecone, ale tym masz to coś...
- To był mój pierwszy raz z telefonem i pierwszy z tobą, z obcym i aparatem...
- Właśnie o tym mówię, pierwszy, czy setny raz, zawsze masz to w sobie, zresztą to było takie nagłe, że wiele tygodni myślałem o tobie...
- Mówiłeś...
- I nie kłamałem... proszę, tu mieszkam, na trzecim...


- Masz poddasze ?
- Tak, jest klimat, napijesz się czegoś ?
- Prawdziwy sok, masz ?
- Jabłko ?
- Może być...


Fajne mieszkano, dużą cześć zajmowało studio, pełno lamp, jakiś odblasków, prześcieradeł... w d**giej części duże łóżko, w rogu chyba łazienka...
- Chcesz się odświeżyć ?
- Pewnie...
- Tam w głębi...
A więc łazienka... o cholera... wielka jak moje trzy... i jak urządzona... ale wypas... gość ma forsę, widać od razu i gust... to też widać...
Pachnące mydełka, niezdrowe, ale na raz mogą być... mam się od razu rozebrać... czy nie ?
Nie, nie jestem napaloną małolatą na pierwszych zdjęciach...
- Jaki jest plan ?
- Pierwsze zrobimy na luzie, potem zajmiemy się trudniejszymi...
- Ok.


Zaczął strzelać od niechcenia, chodziłam, patrzyłam przez okno, przeglądałam się w lustrze, piłam sok...
- I jak ?
- Fajnie, gdy robiłeś mi zdjęcia z młodym, przepraszam cię za ten spontan, ale nie chciałam mu odmówić w fajnej chwili, on zaczyna być taki nakręcony...
- Nie musisz się tłumaczyć...
- Poszłam z nim raz, no dwa, a jak mnie zaczyna brać, to jestem taka... dostępna...
- Zauważyłem..
- Ale nie kurwa, to znaczy tak... ale... wiesz o czym mówię... ?
- Wiem, nie krępuj się, dotknij piersi...
- To znaczy bardzo podoba mi się sam fakt podniecenia...
- Pokaż ją...
- Jak ciepełko zaczyna się w cipce...
- Dotknij ją...
- I jak rozchodzi się po...
- Pokaż ją...
- Całym ciele...
Stałam już przed nim z gołymi piersiami i z ręką w cipce...
- Widzisz co można ze mną zrobić...


- Chcesz się rozebrać i owinąć w tamten szyfon... ?
- Pewnie...
Tak jak stałam, rozpięłam sukienką, spadła sama, piersi bez stanika zabujały się. brodawki jak zawsze, majtki zsunęłam z rajstopami, noszę cieplejsze, bo już zima się zaczęła... nagość dla mnie stała się czymś zwykłym, nawet przed obcymi... cha... mogłaby zagrać aktorkę... jakąś bezpruderyjną...
- Tan brzuszek jest niesamowicie piękny... nie masz prawie rozstępów...
- Kremuję go codzienne, dbam ile idzie...
Przypomniała mi się sytuacja w łazience z Panią Jolą... i cipka od razu drgnęła...
Owinęłam się jasno niebieskim szyfonem, jak wiadomo mocno przeźroczystym, brodawki były widoczne, a i cipkę troszeczkę zapuściłam, brzuch mimo wszystko przeszkadza, ten lekki zarost też prześwitywał...
- Ładne piersi, takie pełne... a i cipka, takie lubię... prawie bez włosów, ale widoczne...
- Tak lubisz ?
- Na zdjęciach te czyste słabo wychodzą, a i niektóre dziewczyny wstydzą się swoich wypukłych warg...
- Poważnie ?
- Oj, gdybyś widziała jakie niektóre mają duże... twoja jest znowu powiem, idealna, taka dziewczęca...


Nachylił się przede mną, ja zasłoniłam się tylko jedną warstwą, a on pstrykał... potem przeszedł na piersi, jedną na wierzch, a d**gą kazał schować... głowa do tyłu, na bok, w lewo, prawo, zamknąć oczy... sterował mną jak fachowiec...
Zaczęłam czuć się jak diwa w blasku flaszy... fajne uczucie, a może to, że fotograf z twarzą pełną podziwu... patrzy na moje zajebiste ciało... Myślałam, że brzuch będzie mnie deprymował, a tu jest na odwrót. Im dalej w czasie, tym bardziej mi się podoba.


- Chciałbym zrobić ci zdjęcia w kąpieli...
- Ok...
Już byłam nagrzana, już puszczałam soki, pod wodą nie zauważy, to mają być zdjęcia artystyczne, a nie wulgarne niewyżytej suki...
- Jak to widzisz ?
- Napuszczę wody, usiądziesz się w wannie i zrobimy dużo piany.
- Dobrze.
- Tu weź szlafrok, jest czysty, obyś się nie przeziębiła...
- Ciepło masz...


Myślałam, że w tym czasie zajmie się mną, ale on poszedł do laptopa. Skupiony, nic nie mówił...
Gdy woda już naleciała sama weszłam do wanny, och jak przyjemnie... my mamy prysznic... wanna to raj dla kobiety...
Nie zauważyłam jak wszedł... 
- Uśmiechnij się... pokaż pierś... noga do góry... klęknij...
Te jego rozkazy, wiem że dotyczyły pozowania, ale działały na mnie w swój znany sposób... sama zauważyłam, że piersi się podniosły, zaczęłam się bardziej prostować..
- Wstań
Gdy wstałam piana powoli ściekała za mnie odsłaniając coraz więcej... na koniec stałam całkiem naga...
Nie wytrzymywałam już, cipka rozgrzała się dodatkowo ciepłą wodą, a teraz zimniejsze powietrze rozsadzało mi brodawki... zaraz rzucę się na niego... a on nic...
- Może już dosyć masz zdjęć...?
- Tak, już wystarczy...
Odłożył aparat, podszedł do mnie, podał mi dłoń... chciałam nawet zamarkować, że się przewracam na niego... ale gdy wyszłam schylił się i podniósł mnie całą na rękach, uśmiechnął się... i zaczęliśmy wychodzić z łazienki...
- Jestem za ciężka...
- Nic nie czuję...
- Nic ?
- To zna czy... tak...


Skierował się na łóżko, a one było już całe rozścielone... musiał to zrobić, gdy wchodziłam do wanny...
Położyliśmy się od razu w pocałunku...
- Ty jesteś chyba trochę nieśmiały...
- Bardzo, nauczyłem się nie łączyć pracy z przyjemnością, ale ty wyprowadzasz mnie z równowagi... i zaryzykowałem...
- I dobrze, bo już nie mogłam wytrzymać... zerżniesz mnie w końcu... ?
Wyskoczył z ciuchów w sekundę, pałka dość dobra, położyłam się na plecach, podkurczyłam nogi, on klęknął przede mną...
- Mogę najpierw cię wylizać ?
- A liz ile chcesz...
Rozchyliłam nogi i zamknęłam oczy... jak przyjemność to na maksa...

 

  • Lubię 3
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A my to dzisiaj nic nie dostaniemy? Tak o suchym chlebie?

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...