Skocz do zawartości
Wichura

Koronawirus - wątek zbiorczy, merytoryczny

Rekomendowane odpowiedzi

Temat ze szkołami jest skomplikowany i wielopłaszczyznowy. Poza problemami o których piszecie dochodzi np sprawa eskalacji przemocy domowej, nawarstwiających się problemów dzieci i młodzieży oraz brak zaspokojenia ich potrzeb do kontaktów z rówieśnikami. Do tego jest spora grupa dzieci wykluczonych z różnych powodów z systemu edukacji online. Z drugiej strony każda szkoła jest to potencjalnym ogniskiem transmisji wirusa. Wiele krajów stawia na szybkie otwarcie szkół z tych powodów oraz właśnie umożliwienie pracy rodzicom którzy aktualnie muszą siedzieć z dziećmi w domu. Do tego ciężko stwierdzić który model się "epidemiologicznie" sprawdzi. Sam raczej nie mam zdania - ciężko jest mi ocenić czy to dobrze czy źle

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W obecnej sytuacji uważam, iż nie ma szans, żadnej gwarancji na zapewnienie bezpieczeństwa przed wirusem dzieciom, które wróciły by do szkoły. Dzieci wspólnie bawią się, jedzą posiłki, korzystają ze stołówki, wspólnej toalety, przebieralni...

Im mniejsze dzieci, tym bardziej spontanicznie i energiczne.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 minuty temu, Dragonfly pisze:

Wiesz. Przykre jest to, że sporo z rodziców dopiero teraz zauważa, że mają dzieci i te dzieci potrzebują ich czyli kontaktu z mamą i tatą, a nie tylko "hodowli". Ja całe lata pracowałam 6 dni w tygodniu po 12-16 h, a zawsze miałam wygospodarowany czas dla mojej młodzieży, by po prostu pobyć, pogadać, pośmiać się. 

W żadnym wypadku nie piję do Ciebie czy @surfinii, tylko przerażona jestem jak spora grupa rodziców nagle jest zaskoczona, że ma dzieci i one chcą czegoś więcej niż jeść, pić i spać.

Masz rację przykre to jest, na szczęście na codzień sporo z "małymi" spędzaliśmy czasu, natomiast nie da się ukryć że teraz więcej czasu mamy dla siebie, bo praktycznie wszyscy siedzimy cały czas w domu (częsta praca zdalna ;) ) . 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
7 minut temu, Wichura pisze:

Temat ze szkołami jest skomplikowany i wielopłaszczyznowy. Poza problemami o których piszecie dochodzi np sprawa eskalacji przemocy domowej, nawarstwiających się problemów dzieci i młodzieży oraz brak zaspokojenia ich potrzeb do kontaktów z rówieśnikami. Do tego jest spora grupa dzieci wykluczonych z różnych powodów z systemu edukacji online. Z drugiej strony każda szkoła jest to potencjalnym ogniskiem transmisji wirusa. Wiele krajów stawia na szybkie otwarcie szkół z tych powodów oraz właśnie umożliwienie pracy rodzicom którzy aktualnie muszą siedzieć z dziećmi w domu. Do tego ciężko stwierdzić który model się "epidemiologicznie" sprawdzi. Sam raczej nie mam zdania - ciężko jest mi ocenić czy to dobrze czy źle

@Wichura , niestety to o  czym piszesz to jest druga (ta gorsza ) strona medalu siedzenia dzieci w domu. Dla mnie temat trrudny i nisamowicie przykry ...

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
11 minut temu, Dragonfly pisze:

Koleżanka z którą pracuję ma to samo. Dwoje dzieci w podstawówce. Pracujemy w systemie zmianowym. 

Gdy nie jest w pracy musi odrobić z dziećmi lekcje, ogarnąć sprawunki do domu i dla swojej mamy, która mieszka sama i teraz panicznie boi się wychodzić. A godziny w sklepach dla seniorów często kolidują z logistyką dnia. 

 

A propos tych godzin dla seniorów.

Mnie ten przepis po raz kolejny utrudnił dzisiaj życie. 

Jak wiadomo i uczelnie wyższe są zamknięte i moja młodsza nadal z nami.

Zrobiło się ciepło i córka potrzebuje butów na wiosnę. A obuwnicze sklepy u nas dopiero od wczoraj otwarte (CCC itp. młoda omija szerokim łukiem).  W tym tygodniu pracowałam na noce i myślałam, że pojedziemy na zakupy jak tylko wrócę z pracy, bo jutro i kolejny cały tydzień też nie będę mieć na to czasu - praca. 

Niestety sklepy inne niż drogerie i spożywka otwarte dopiero od 10:00.  Ruszyłyśmy więc o 13tej do pobliskiego miasteczka, transportem publicznym, który obecnie jest mocno ograniczony. Na przystanku my we dwie i 4 staruszki. Podjeżdża bus  i kierowca do wsiadających: "Powinienem zabrać tylko 3 osoby, bo podłóg przepisów muszę pilnować odstępu między pasażerami". Jak te babcie zaczęły się przepychać łokciami :facepalm:.

Kierowca zabrał mnie i młodą tylko dlatego, że mnie zna i dobrze wie, że ten tydzień pracuję na noce. A w busie, prócz nas dwóch i jednej dziewczyny sami seniorzy. Jadą do miasta na zakupy. 

I nagle jedna z pań,  która wcześniej bezczelnie wepchała się przed moją młodą wypala do kierowcy: "Jak tak można? Ja chcę się czuć bezpiecznie, mam pierwszeństwo". Nerwy mi puściły, nie wytrzymałam i do niej : "Jak chce się pani czuć bezpiecznie, to polecam robić zakupy pomiędzy 10tą a 12tą. Poza tymi godzinami już pierwszeństwa pani nie ma." A kierowca: " W transporcie publicznym godziny dla seniorów nie obowiązują, a pani wepchała się przed te panie".   

Z powrotem było trudniej. Wróciłyśmy godzinę później. 

Podsumowując.

Godziny dla seniorów są przepisem bezcelowym. To durny i bezsensowny przepis. Przez samych zainteresowanych (65+) w większości kompletnie ignorowany. 

 

Wiesz. Przykre jest to, że sporo z rodziców dopiero teraz zauważa, że mają dzieci i te dzieci potrzebują ich czyli kontaktu z mamą i tatą, a nie tylko "hodowli". Ja całe lata pracowałam 6 dni w tygodniu po 12-16 h, a zawsze miałam wygospodarowany czas dla mojej młodzieży, by po prostu pobyć, pogadać, pośmiać się. 

W żadnym wypadku nie piję do Ciebie czy @surfinii, tylko przerażona jestem jak spora grupa rodziców nagle jest zaskoczona, że ma dzieci i one chcą czegoś więcej niż jeść, pić i spać.

Hej dziewczyny u mnie podobnie z młodszą przerabiam materiał z podstawówki, jestem polonistką, matematyczką, historycą, geograficą itd. zdalne nauczanie to fikcja bo wszystko spada na rodziców. Dragonfly a z tymi seniorami to porażka, zrobili się strasznie rozczeniowi, im się należy, już nie raz wyprosili mnie ze sklepu bo nie te godziny ale w ramach ulgi opieprzam każdego emeryta który nie zachowuje bezpiecznej odległości Dragonfly to już obuwnicze działają?

Ona

  • Lubię 1
  • Zmieszany 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
10 minut temu, LadyA&psina pisze:

Dragonfly to już obuwnicze działają?

U nas, w pobliskim miasteczku od wczoraj pootwierane sklepy.   Krócej, ale to już coś. 

 

10 minut temu, LadyA&psina pisze:

Hej dziewczyny u mnie podobnie z młodszą przerabiam materiał z podstawówki, jestem polonistką, matematyczką, historycą, geograficą itd. zdalne nauczanie to fikcja bo wszystko spada na rodziców.

Moja młodsza, to studentka pierwszego roku kulturoznawstwa.

Korzystam z jej pobytu, bo teraz i ja studiuję:  socjologię kultury,  historię nauk o kulturze, filozofię  współczesną, historię filozofii, historię filmu, historię teatru, semiotykę. .. I wiecie co ? Mnie to się bardzo podoba. Są plusy :klaszcze:

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jak do tej pory dla mnie, koronawirus, był tylko "liczbą" ludzi którzy umierają. Ale kogo bym nie zapytał, ten nie znał nikogo kto zmarł, lub kogoś komu ktoś zmarł. Krążyły nawet bzdurne teorie spiskowe, że to pewnie przesada lub bzdura (skoro nikt nie zna nikogo kto zmarł) . Aż tu dziś gruchnęła wiadomość w moim środowisku. Zmarł mój kolega. Którego znałem, z którym chlałem, z którym robiłem imprezy artystyczne w Mikołowie swego czasu. Na koronawirusa zmarł. Więc, to już NIE JEST tylko liczba zgonów dla mnie.

  • Smutny 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 minuty temu, Sem. pisze:

Jak do tej pory dla mnie, koronawirus, był tylko "liczbą" ludzi którzy umierają. Ale kogo bym nie zapytał, ten nie znał nikogo kto zmarł, lub kogoś komu ktoś zmarł. Krążyły nawet bzdurne teorie spiskowe, że to pewnie przesada lub bzdura (skoro nikt nie zna nikogo kto zmarł) . Aż tu dziś gruchnęła wiadomość w moim środowisku. Zmarł mój kolega. Którego znałem, z którym chlałem, z którym robiłem imprezy artystyczne w Mikołowie swego czasu. Na koronawirusa zmarł. Więc, to już NIE JEST tylko liczba zgonów dla mnie.

Przykro mi.

To dziwne uczucie smutku. Zmarło już dwoje ludzi z covid, których znałam, ludzi, którzy wiele wnosili do lokalnej społeczności. 

  • Smutny 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wichura powiedział mi z rana, że tu się temat o szkole i dzieciach rozkręcił, a że moja praca to głównie pośredniczenie w kontakcie między nauczycielami, rodzicami a dziećmi i rozwiązywanie pojawiających się tam problemów, to rozprostowuje palce i sobie napisze odnosząc się do tego, co już zostało tu powiedziane.

 

Od razu mówię - nie piję tu do Was. Wypowiadam się tylko o sytuacji w naszej placówce. Jeśli istnieją jakieś podobieństwa do tego, co widzicie wokół siebie, to pewnie będziie to mocniejsze w przekazie.

 

 

1."Rodzice nagle zauważają, że mają dzieci".

 

Przykre, jak słyszę to ciągle od nauczycieli, że "oni (rodzice) teraz zobaczą, jakie ich dzieci są naprawdę i co my z nimi przeżywamy na co dzień", bo taka postawa nauczycieli wobec rodziców jest uprzedzająca i przykra. Tak, są rodzice, którzy szkołę traktują jak tanią niańkę i przechowalnię dla dzieci z którymi mają ograniczony kontakt, więc teraz wiele rzeczy "zobaczą". Prawdą jest też, że jak ich znam, to nie "zobaczą" tylko przerzucą winę na coś lub kogoś innego :facepalm: Nie wiem natomiast jak nauczyciel ma się dogadać z rodzicem, jak zaczyna z nim kontakt od takiej postawy.

 

Dla rodziców, którzy są ogarnięci i normalni ale zapędzili się w pracę i obowiązki taki czas może być faktycznie cenny, rozwijający, pozwalający poznać się na nowo.

 

A inni właśnie o tym marzyli i ciesza się że jest pretekst i okazja do większej ilości spędzanego razem czasu.

 

2."Nie mogę żyć, bo muszę uczyć się z dzieckiem"

 

A tu mnie szlag trafia. Zrobiłam kilka ankiet wśród dzieci i rodziców, porozmawiałam z nauczycielami i oto wnioski: nikomu do tej pory nie zależało na uczeniu dzieci samodzielności, samodzielnego uczenia się i pracy w grupie. I teraz dorośli powinni płakać nad sobą a przerzucają się winą. Nauczyciele chcieli, żeby dzieciaki siedziały cicho i wkuwały co im mówią. Rodzice - żeby nauczyciele gadali a dzieci słuchały. A potem odrabiają z nimi lekcje "...bo jak nie ja, to ty dostaniesz jedynkę i to będzie MÓJ problem, bo tobie na nauce nie zależy" (sama prawda).

 

Dzieci więc nauczyły się, ze dorosły mówi, co mają robić a one to robią a jak im nie wychodzi, to lecą z tym do nauczyciela i niech wyjaśnia, skoro wziął na siebie tę rolę. A jak w domu nie rozumieją? To lecą do rodzica, niech wyjaśnia, skoro miał fantazje wysłać do szkoły, a poza tym jest dorosłym, więc to jego rola.

 

I kiedy dzisiaj przydałoby się, żeby dzieci same umiały coś rozwiązać, poszukać informacji albo, kurdemole, siąść razem w grupie i coś rozwiązać, to mamy efekt - dzieci nie umieją. Siedzą biernie i czekają, az nauczyciel będzie znowu gadał (teraz na lekcji online) albo idą do rodzica ("Tłumacz, bo ja nie wiem"). I obie grupy dorosłych się obwiniają ("Za dużo zadań! Za mało lekcji online!"/"Teraz sobie zobacz, jaki to tuman i jak ciężko mu coś wbić do głowy!"), a dzieciaki sobie biernie siedzą i czekają, aż się dorośli dogadają. 

 

A poza tym nauka jest nudna, po co się uczyć, skoro nie rozumieją po co to robią, nie widzą celu, jeszcze słyszą, że program jest archaiczny i przeładowany.

 

No dramat.

 

Ile było mówienia, ze współczesna szkoła stawia na współpracę, pracę w grupie,  umiejętność szukania, mniej wiedzy encyklopedycznej, a więcej praktycznej? No to ja sobie teraz siedzę i patrzę, jak dorośli zbierają żniwo braku zdecydownych zmian i wyjścia poza pruski model nauczania.

 

Moje zalecenia były takie: 

 

-rodzice: odpuścić sobie kontrolowanie wszystkiego, co robią dzieci, by przestali sądzić, że są odpowiedzialni w ponad 90% za naukę dzieci, by pozwolili im zrobić coś gorzej, ale samodzielnie, by pozwolili im na decyzje, co chcą zrobić same a z czym kompletnie sobie nie radzą i by pomóc TYLKO z tym, nauczyć dzieci segregacji materiału, wyboru, by pozwolili im na konsekwencje i decyzje,

 

-nauczyciele: by przestali oceniać za efekt (lub brak) a zaczęli za samodzielność, chęci, zoganizowanie, bo to jest teraz potrzebne; by dawali mniej zadań indywidualnych, więcej grupowych, żeby dzieciaki odczepiły się od nich i rodziców a usiadły sobie razem na messengerze i szukały rozwiązania ,oceniajcie grupowo a nie indywidualnie.

 

To wszystko oczywiście bardziej dyplomatycznym językiem, ale z takim sensem. Czekam na informacje zwrotne i czy w ogóle będą, bo prawdą jest też to, że nauczyciele i rodzice na poziomie deklaratywnym chcą, żeby "coś zrobić". A jak widzą, że nic "się nie zmieni" bez ich wysiłku nad zmianą postawy, to się rakiem wycofują albo mnie atakują, że to nie są gotowe rozwiązania i nie tego chcieli :P

3."Ja nie jestem matematykiem, jak mam dziecku wyjaśnić matematykę?!"

-A ma pani kontakt z rodzicami dzieci z klasy?

-Nie, po co?

-Aha, czyli nie uzgodnili państwo, kto może pomóc z matematyką, kto z polskim i tak dalej?

-Nie, sama wszystko robię.

 

Rodzice naszych uczniów - chorzy na "zosię-samosię", "jasobieporadzę , udowodnię, że się potrafię wykrwawić a tym samym jestem KIMŚ", 65% dzieci nie szuka pomocy w lekcjach u rówieśników, 67% rodziców nie kontaktuje się z innymi rodzicami żeby pomóc sobie nawzajem z wyjaśnieniem dzieciom zadań.

 

:facepalm:

 

Wychodzi zanik kontaktów społecznych, zaufania do siebie nawzajem i życia w stadzie.

 

 

 

I tu się nasuwa pytanie - a co z rodzicami, co położyli lagę na dzieci i naukę, nie wykrwawiają się, tylko w ogóle ich nie ma?

 

Oni też są. Dzieci mają, bo wpadli, no to są. Albo dzieci miały "ratować związek" bo "ja bez niego nie istnieje", swoją rolę już spełniły, teraz są tylko kartą przetargową.

Albo dzieci były po to, żeby "ktoś mnie w końcu kochał" (czyt. nikt się nie wywiązał z roli rodzca wobec mnie, to teraz wszystko to ma dać mi dziecko"). 

 

Co się dzieje w tych domach?

 

Dzieciaki jak tylko mogą, to uciekają i dla nich to obostrzenie, ze nie mogły wychodzić bez dorosłego było najgorsze. Teraz jeżdżą rowerami i o 22:30 po mieście, osobiście widziałam.

Z częścią nie ma konaktu od miesiąca, rodzice nie odbierają telefonów, one nie otwierają Librusa, sprawa powinna być zgłoszona ale to trzeba napisać oficjalne pismo, ktoś je musi odebrać, wklepać, wdrożyć w życie...a tu braki kadrowe, a tu przepisy obostrzone...

Znam nauczycieli, co już osobiście podchodzili pod domy uczniów i sprawdzali, czy tam ktoś w ogóle jest. 

 

Nie ma przepisów, nie ma zarządzeń, więc część rodziców uznała, że położy lagę na to, czy dziecko się uczy czy nie, bo nie wiadomo nawet, jak dzieciaki będą klasyfikowane. 

 

Rodzice, którzy traktują dzieciaki jako rodziców zastępczych są zachwyceni: cały dzień dzieciaki mogą słuchać ich żali, pretensji, stanowić zastępczy obiekt seksualny albo dosłownie chodzić po zakupy, sprzątać butelki, pilnować, by rodzic nie udusił się własnymi wymiocinami po pięciodniowej libacji .

 

Mops przytomnie zarządził catering obiadowy dla dzieciaków, które miały je z tej instytucji w szkole , inaczej część mogłaby nie mieć co jeść.

 

 

I mogłabym jeszcze tak długo bo mam wrażenie, że siedzę w oku cyklonu każdej ze stron konfliktu. 

 

Miło było się wypisać. 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
11 godzin temu, Sem. pisze:

Więc, to już NIE JEST tylko liczba zgonów dla mnie.

Chyba większość ludzi się na tym przyłapuje, szczególnie teraz, gdy narasta izolacyjne wkurwienie i lęk o gospodarkę. Że to tylko liczby i w zasadzie nie aż tak znowu wielkie. Ale to zawsze są śmierci. Których mogłoby nie być...

 

Lula.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...