Historia pewnej zmiany

[wowowo10 17]

ROZDZIAŁ 1 - POCZĄTEK

 

Zawsze zastanawiałem się, dlaczego w życiu mi wychodzi. Można powiedzieć, że nie brakowało mi niczego. Normalna praca, duże grono znajomych. Co ciekawe, prywatnie też byłem 'fajny'. Wypady z kumplami często kończyły się udanymi podrywami dziewczyn. Tak, miałem gadane. Tak, moje cechy charakteru pasowały bardziej do typowego fuckboya niż do osoby, którą stałem się potem. W zasadzie lubiłem to, lubiłem siebie. Nigdy nie powiedziałbym, że czegoś mi brakowało. Odnalezienie się w innej roli nie było dla mnie potrzebne. Jednak życie pisze różne scenariusze, pozwala odkrywać się na nowo - może nawet totalnie zmienić. Nie wiedziałem o tym, dopóki nie poznałem jej.

 

Nasza znajomość rozpoczęła się nie mniej ciekawie niż inne. Poznałem ją na jednym z klasycznym weekendowych imprez z ekipą. Zatańczyliśmy, porozmawialiśmy, umówiliśmy się na kawę. Potem na następną. Spacer. Kino. Teatr. Sex. Związek. Graliście kiedyś w jakąkolwiek grę? Układali pasjansa? Kostkę rubika? Jeśli tak to wiedzcie, że to było bardziej oczywiste i łatwe, niż zrobienie tych właśnie rzeczy. Klasyczny zestaw, po którym człowiek albo kończy na tarczy uświadamiając sobie, że to nie jest ta osoba, albo... No właśnie. Fakt, że się udało to jedno. Drugą rzeczą, którą mój mózg musiał ogarnąć, było pytanie dlaczego? Miała to coś, czego każdy szuka. A może coś nowego, czego wcześniej nikt nie doświadczył, a co właśnie pociąga za Tobą takie, a nie inne zachowanie? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nigdy.

 

Wyobraźcie sobie 165cm perwersyjnie, ale jednak smacznie ubranej kobiety. Falowane blond włosy do ramion, duże niebieskie oczy, mocny makijaż, uśmiech czarujący. Czerwona bluzka z dekoltem, odważnym, bo pokazującym sporych rozmiarów, kształtne, jędrne piersi. Koronkowo wyszyte rękawy, do tułowia  dość mocno przyległa do ciała. Spódnica krótka, jednak nie odsłaniała pośladków. Była jednak skórzana, co potęgowało u mnie wyostrzenie zmysłu poznania. Czarne kabaretki, świetnie uzupełniały się z czarnymi kozakami, które dodały jej około 15 centymetrów wzrostu. Takie kobiety określa się chyba mianem petardy. Druga myśl - perfumy. Calvin Klein. Niefortunnie przeszła obok zdobywając drugi punkt. Być może specjalnie, być może nie. Trudno, zaryzykuję. Zatańczyłaś ze mną - zdobywasz punkt trzeci. Masz mnie. 

 

Dziw bierze, a nawet uśmiecham się, kiedy teraz o tym myślę. Odwagi mi nie brakowało, brawury też nie, fantastyczny wręcz wyczyn. Co więc się stało? Na początku związek ten przesiąknięty był wszystkim, co potrzebne dla jego powodzenia. Nawet mi ciężko było nadążyć za jej libido. Zresztą o czym ja mówię. Po 3 latach zrozumiałem, że nigdy nie było mi nawet blisko. Zrozumiałem też bardzo ważną rzecz. Rzecz, bez której nigdy pewnie nie udałoby się zostać jej facetem. Perwersja. Perwersyjna. Wszystko co z tym związane. Cała ona. Dlaczego to piszę? To jak się ubierała i jak zachowywała wywołało u mnie pierwszy pokłady uległości. Chęci, by ktoś potrafił jej dać to czego naprawdę potrzebuje. Dominacji. Siły. Poczucia bycia tym, kim zawsze chciała być. Co gorsza, sam odkryłem, że zaczyna mi się to podobać. Zacząłem szperać, dowiadywać się, poznawać temat. Jednak jednej rzeczy nie potrafiłem przemóc. Oddać jej innemu facetowi. Powiedzieć jej o tym. Przyznać, że mnie to interesuje, na swój sposób jara. Dnia, w którym wszystko się zaczęło jak gdyby nigdy nic wiedziałem, że chcę tego bardziej, niż ona sama...

[Behemoth22 277]

OK  czekamy, poczytamy, kontynuuj.

[Twardy87 117]

ciekawie się zapowiada