Skocz do zawartości
Sailor&Lula

Studium bólu.

Rekomendowane odpowiedzi

Miło się to czyta - komentować już chyba nie ma czego bo wiele aspektów zostało poruszonych.
Może tylko odczucia do Fetlife - trzeba oddzielić ziarno od plew. Obecnie to chyba największy portal o tej tematyce.
BDSM.pl coraz więcej komercji i walikoników, szkoła bdsm zapomniana, polczat zwinięty, chwilowo był pokój BDSM na onecie - zamkneli, coś tam się reaktywuje na polfanie, ale to taka powiedzmy zbieranina tych osób co jeszcze myślą, że mięte mają a w rzeczywistości to miętówka.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, MrMichal napisał:

Miło się to czyta - komentować już chyba nie ma czego bo wiele aspektów zostało poruszonych.

Ale jak to nie ma czego komentować? :o Sam nie odpowiedziałeś na ani jedno pytanie zadane w temacie.

 

Lula.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

32 minuty temu, Sailor&Lula napisał:

Ale jak to nie ma czego komentować?

Jak poczekasz, lepiej będzie smakowała odpowiedź

  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Moje bdsm to mieszanie wielu składników w jedno "danie" lubię ból łączyć z poniżeniem, często wstydem i jeszcze kilkoma uczuciami żeby patrzeć jak su smakuje każdy kawałeczek dania, przekracza granice. Separowanie tego moim zdaniem znacznie ogranicza.

 

Kilka razy słyszałem opinię masochistycznej strony, że ból opdowiednio podany pozwala opóźnić głowę z wszystkiego, każdej jednej myśli, każdej wątpliwości. Chętnie poznam zdanie tu obecnych masochistów ile w tym prawdy.

 

Ps. Polchat bdsm wspominam z wielką nostalgią :) sporo mam znajomości z tego miejsca bardzo wyjątkowych i trwających do dziś:) wielka szkoda, że stało się to historią.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 27.11.2019 o 11:43, Sailor&Lula pisze:

Moje odczucia dotyczące bólu spadają, gdy nie czuję się komuś oddana.

To się zmienia u mnie. Mogę nastawić się na przyjęcie bólu, na pewnych ustalonych zasadach, bez wnikania w strefy głębokiego oddania psychicznego.

 

Uczę się przyjmować i pojmować ból bardziej hedonistycznie, niż w pełni holistycznie. Tak jak ze "zwykłym" seksem.

 

Może to dlatego, że w jakiś sposób... boję się tego naprawdę głębokiego oddania psychicznego? I wolę mieć swoje wentyle niezależności.

 

Choć mam świadomość, jak zupełnie inny smak ma ów ból właśnie w połączeniu z pełnym oddaniem...

 

Lula.

 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

U mnie sprawa jest prosta i skomplikowana jednocześnie. Temat trzeba podzielić na dwie podstawowe kategorie czyli dawanie i branie oraz na dwie inne kategorie czyli fizyka i psychika.

 

Z natury jestem łagodnym nerwusem czyli oprócz spontanicznych i sprowokowanych wybuchów nie byłbym w stanie podnieść nawet głosu na drugą osobę. Chcę przez to powiedzieć, że nie lubię sprawiać bólu psychicznego ani zadawać tego fizycznego. Nie kręci mnie to, nie umiem, nie chce. Co więcej jeśli pomyślę, że miałoby to dotyczyć kogoś kto do mnie coś czuję to już blokada jest absolutną, nawet gdyby taka osoba chciała. Nawet z silniejszym klapsem mógłbym mieć problem a raczej nie o takim bólu tu dyskutujemy stąd wniosek prosty sadyzmu u mnie za grosz.

 

Sytuacja odwraca się diametralnie jeśli chodzi o branie. Co bardziej pokręcone w szczególności dotyczy to brania przez partnerkę. Odkryłem już dawno temu, że wywołuje u mnie poczucie podniecenia gdy ktoś inny może potraktować ją w sposób ostry fizycznie i psychicznie najlepiej na moich oczach, najlepiej gdy nie mogę zareagować i zdecydowanie najlepiej gdy ona to lubi.

 

Zatem może jednak jest we mnie sadyzm ? Może to jakaś forma wrodzonego "lenistwa" każe delegować przemoc na kochanka... Nie sądzę. Otóż całość polega na sprzecznym wewnętrznie poczuciu, że w rzeczywistości boli mnie takie traktowanie i podnieca- czyli jednak masochizm.

 

Jeśli chodzi o moją osobę to sprawa robi się prostsza. Podnieca mnie ból fizyczny a jeszcze bardziej psychiczny, chociaż na obie formy nie mam specjalnie dużej odporności. 

 

Jeśli chodzi o ból fizyczny to kreci mnie strach przed jego przyjęciem, rozlewanie się go po całym ciele już po tym przyjęciu. Ciekawość ile mogę znieść. Czy sprawca znajdzie moje czułe punkty. Czy dana praktyka mnie pokona. A najbardziej lubię poczucie powrotu do bezpieczeństwa gdy stan zagrożenia mija 

 

Ból psychiczny wiąże się u mnie z upokorzeniem. Naruszaniem społecznych tabu. Krępowanie ciała. Oglądaniem scen oddania bliskiej mi osoby wobec kogoś innego. Możliwością bycia u czyichś stóp. Bycia czyjąś zabawką na tyle możliwych sposobów na ile wytrzyma psychika i organizm. To przy cuckoldzie wiąże się z również z poniżaniem werbalnym lub fizycznym 

 

Po wszystkim marzę o odrobinie czułości i bliskości po tym jak odbiorę dostępna mi dawkę bólu. Jakże stereotypoeo niemęska jest u mnie ta potrzeba zwykłego przytulenia... Ale to już chyba na osobny wątek.

 

I teraz konkluzja. Wszystko to co wyżej absolutnie związane jest ze sferą seksualności i to seksualności nieprzygodnej a opartej na zaufaniu i wzajemnemu poszanowaniu siebie na wzajem. Na codzien w kontaktach między ludzkich muszę często wykazywać się stanowczością i asertywnością i na szczęście nie mam z tym problemów. Nie potrafiłbym i nie chciałbym zostać czyimś bdsmowym niewolnikiem w żadnej innej sferze niż sferą erotyczna. Znalezienie takiej kompatybilności jest z resztą niezwykle trudne. Moje skromne doświadczenia prowadzą do smutnych (dla mnie) wniosków, że absolutna większość dominujących kobiet chce wymagać właśnie takiej uległości, która wkraczając za bardzo w moje pozaerotyczne strefy staje się dla mnie niemożliwa a wręcz mogę zacząć poczuwać ją jako zagrożenie. Nie dotyczy to Pań komercyjnych tu jednak nie ma mowy o uczciwej relacje- szczególnie z mojej strony, moneyslave mnie nie kreci w ogóle (całe szczęście bo na nadmiar kasy nie narzekam ) a świadomość, że płacę za zabawę czyni ją totalnie sztuczną.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
27 minut temu, Dreamer pisze:

Z natury jestem łagodnym nerwusem czyli oprócz spontanicznych i sprowokowanych wybuchów nie byłbym w stanie podnieść nawet głosu na drugą osobę. Chcę przez to powiedzieć, że nie lubię sprawiać bólu psychicznego ani zadawać tego fizycznego. Nie kręci mnie to, nie umiem, nie chce. Co więcej jeśli pomyślę, że miałoby to dotyczyć kogoś kto do mnie coś czuję to już blokada jest absolutną, nawet gdyby taka osoba chciała. Nawet z silniejszym klapsem mógłbym mieć problem a raczej nie o takim bólu tu dyskutujemy stąd wniosek prosty sadyzmu u mnie za grosz.

Mam dokładnie tak samo. Zresztą z bólem też podobnie, z tą różnicą, że nie godzę się na ból psychiczny, bo tego mam wystarczająco dużo poza seksem, choć pewnie pośrednio wiąże się on z potrzebą bólu fizycznego. I dalej też się zgodzę, że ma on rację bytu tylko w zaufanej relacji. Wtedy jestem w stanie przekraczać swoje granice, a wręcz tego pragnę. Podobnie jak Ty potrzebuje tez przytulenia, inaczej mam bałagan w głowie - nawet po zwykłym seksie.

Bardzo podziwiam @Dreamer Twoją otwartość na własną seksualność, ja wciąż się swojej uczę.

  • Lubię 4
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 godzin temu, Dreamer pisze:

Po wszystkim marzę o odrobinie czułości i bliskości po tym jak odbiorę dostępna mi dawkę bólu. Jakże stereotypoeo niemęska jest u mnie ta potrzeba zwykłego przytulenia... Ale to już chyba na osobny wątek.

Ależ to jest Twój aftercare, który w moim odczuciu jest absolutną podstawą, jeśli godzisz się, by ktoś zadawał Tobie ból w ujęciu erotycznym.

 

6 godzin temu, Dreamer pisze:

Jeśli chodzi o ból fizyczny to kreci mnie strach przed jego przyjęciem, rozlewanie się go po całym ciele już po tym przyjęciu. Ciekawość ile mogę znieść. Czy sprawca znajdzie moje czułe punkty. Czy dana praktyka mnie pokona. A najbardziej lubię poczucie powrotu do bezpieczeństwa gdy stan zagrożenia mija 

Ból fizyczny jest o wiele łatwiej zdefiniować od bólu psychicznego. Mamy w swym organizmie receptory bólu (nocyreceptory); ich stymulowanie wywołuje ból fizyczny. Jeżeli czerpiemy przyjemność z przyjmowania bólu fizycznego, jesteśmy masochistami fizycznymi (choć oczywiście ów masochizm może być powiązany z jeszcze innymi naszymi cechami, do czego też nawiązujesz, ale to już może poruszę przy innej okazji, bo i tak widzę, że mi się nasmaruje cholernie rozbudowana wypowiedź).

 

6 godzin temu, Dreamer pisze:

Ból psychiczny wiąże się u mnie z upokorzeniem. Naruszaniem społecznych tabu. Krępowanie ciała. Oglądaniem scen oddania bliskiej mi osoby wobec kogoś innego. Możliwością bycia u czyichś stóp. Bycia czyjąś zabawką na tyle możliwych sposobów na ile wytrzyma psychika i organizm. To przy cuckoldzie wiąże się z również z poniżaniem werbalnym lub fizycznym 

 

5 godzin temu, maniurka pisze:

Zresztą z bólem też podobnie, z tą różnicą, że nie godzę się na ból psychiczny, bo tego mam wystarczająco dużo poza seksem,

Znalazłam różne definicje bólu psychicznego.

 

Za Shneidman: "doświadczanie udręki, cierpienia i negatywnych emocji, takich jak przerażenie, rozpacz, lęk, żal, wstyd, wina, brak miłości, samotność i strata".

 

Za Mee i wsp.: "intensywny ból psychiczny to uczucie, które jest doświadczane jako udręka nie do zniesienia."

 

Za Orbach i wsp.: "subiektywne doświadczenie, któremu towarzyszy świadomość negatywnych zmian w sobie i swoim funkcjonowaniu wraz z współwystępującymi, przykrymi emocjami".

 

W ciekawej publikacji pt. "Polska adaptacja Skali Bólu Psychicznego Ronalda Holdena i współpracowników" wyszczególnione zostało 12 pozycji testowych do określania skali bólu psychicznego:

 

"- Czuję jakby mnie w środku bolało

- Mój ból psychiczny wydaje się być gorszy niż jakikolwiek ból fizyczny

- Ból psychiczny powoduje, że chce mi się krzyczeć

- Z powodu bólu widzę moje życie w ciemnych barwach

- Nie mogę zrozumieć dlaczego cierpię

- Psychicznie czuję się strasznie

- Odczuwam ból z powodu poczucia pustki

- Boli mnie dusza

- Nie mogę już wytrzymać mojego bólu

- Z powodu bólu moja sytuacja jest trudna do wytrzymania

- Ból powoduje, że czuję się jakbym się rozpadał/ła

- Mój ból psychiczny wpływa na wszystko co robię"

 

@Dreamer, patrząc na Ciebie, ale i przede wszystkim na siebie samą, zastanawiam się, na ile możemy nazwać się masochistami psychicznymi.

 

Umiem doskonale określić, jakie aspekty relacji międzyludzkich (tu dokładniej: moich relacji z Dominującymi Kochankami) zafundowały mi ból psychiczny wg. powyższych definicji. Te aspekty to: poczucie bycia zaniedbaną, ignorowanie mnie, oszukiwanie mnie, poczucie braku wpływu na polepszenie jakości mojej relacji, niemożność dania upustu tęsknocie. Gdy tego rodzaju odczucia we mnie narastały, nie byłam w stanie ich znieść i nie miałam z nich totalnie żadnej masochistycznej przyjemności. Prowadziły do zawieszenia bądź zakończenia moich relacji, ponieważ musiałam uwolnić się od tego bólu.

 

Jest to dla mnie całkiem jasne, iż wiele osób po otrzymaniu w kontekście erotycznym pewnej dawki wstydu, strachu, poniżenia, uprzedmiotowienia, prób przejęcia kontroli - zaniosłoby się łzami, wściekło na osobę zadającą ten psychiczny ból i uciekało gdzie pieprz rośnie trzaskając za sobą drzwiami. Czy to jest jednak ten sam ból, o jakim wspomniałam w poprzednim akapicie? Dla tych, którzy uciekną - zapewne tak. Dla mnie... nie. Kiedy Partner Seksualny, z którym wcześniej poczyniliśmy ustalenia dotyczące naszego układu, serwuje mi wstyd, strach, poniżenie, uprzedmiotowienie, przejęcie nade mną kontroli - jakiś pieprzony chochlik w mojej głowie oblizuje się wówczas ze smakiem i wrzeszczy zadowolony: "łaaaa, ależ uczta!!!". Czy jest to w takim razie jakiekolwiek cierpienie psychiczne dla mnie?

 

@Dreamer - napisałeś, że bycie u czyichś stóp czy bycie czyjąś zabawką jest dla Ciebie rodzajem bólu psychicznego. W odniesieniu do siebie - kiedy mam okazję wejść z Osobą Dominującą w mocną relację, sama z siebie przyjmuję takie postawy (jak bycie u stóp i oferowanie się jako zabawka); to jest moja strefa komfortu. Czy będąc w strefie komfortu mogę mówić o odczuwaniu bólu psychicznego? Może Ty masz inaczej, niż ja? Może wtedy wypadasz poza swoją strefę komfortu?

 

6 godzin temu, Dreamer pisze:

Moje skromne doświadczenia prowadzą do smutnych (dla mnie) wniosków, że absolutna większość dominujących kobiet chce wymagać właśnie takiej uległości, która wkraczając za bardzo w moje pozaerotyczne strefy staje się dla mnie niemożliwa a wręcz mogę zacząć poczuwać ją jako zagrożenie.

Wierzę, że znajdziesz kogoś, kto będzie potrafił z satysfakcją dla wszystkich stron używać Twojej uległości w bezpiecznych dla Ciebie granicach.

 

6 godzin temu, Dreamer pisze:

Nie dotyczy to Pań komercyjnych tu jednak nie ma mowy o uczciwej relacje- szczególnie z mojej strony, moneyslave mnie nie kreci w ogóle (całe szczęście bo na nadmiar kasy nie narzekam ) a świadomość, że płacę za zabawę czyni ją totalnie sztuczną.

Myślę, że czas też już odczarować piętno ciążące nad pracownicami seksualnymi. Komercyjne dominy to niejednokrotnie kobiety o wielkim doświadczeniu i wyczuciu. Z komercyjną dominą również można zbudować rozwojową relację (tak, płatną, ale nadal relację!). Warto mieć tę świadomość z tyłu głowy.

 

Lula.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
44 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

...

 

Myślę, że czas też już odczarować piętno ciążące nad pracownicami seksualnymi. Komercyjne dominy to niejednokrotnie kobiety o wielkim doświadczeniu i wyczuciu. Z komercyjną dominą również można zbudować rozwojową relację (tak, płatną, ale nadal relację!). Warto mieć tę świadomość z tyłu głowy.

 

Lula.

Tylko na szybko odniosę się do powyższego bo jak zwykle jestem zawalony praca. Nie uważam, że nie można z płatna domina stworzyć relacji, ba uważam wręcz, że można i to relacje bardzo uczciwą. Ja tylko miałem na myśli, że ja bym nie umiał a to już bardziej kwestia mojej konstrukcji psychicznej niż tego, że się nie da. Osobiście jestem przekonany, że tak jak w innych przypadkach wśród Domin komercyjnych są super Panie jak i te mniej super- w każdym aspekcie tego prostackiego słowa

  • Lubię 2
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 26.11.2020 o 14:58, Sailor&Lula pisze:

Jeżeli czerpiemy przyjemność z przyjmowania bólu fizycznego, jesteśmy masochistami fizycznymi (choć oczywiście ów masochizm może być powiązany z jeszcze innymi naszymi cechami, do czego też nawiązujesz, ale to już może poruszę przy innej okazji, bo i tak widzę, że mi się nasmaruje cholernie rozbudowana wypowiedź).

Pozwolę sobie skończyć rozpoczętą myśl; a nuż może komuś pomoże odnaleźć swoją tożsamość.

 

W tym wątku wielokrotnie powtarzałam, iż mój masochizm fizyczny jest nieodgadniony i nieoczywisty.

 

Całkiem niedawno nauczyłam się, że umiem przyjmować ból rekreacyjnie (pozdrawiam Ona z @TakajakaPara i @Sengir :D ), bez wchodzenia w relację, w której masochizm wiązałby się bardzo z moją uległością. Czyli nieco inaczej niż @skrzat - ból może być dla mnie doznaniem pożądanym samym w sobie.

 

Nie zmieniło się jednak we mnie to, iż ból najlepiej mi smakuje przy głębokim zawierzeniu się osobie dominującej. I tak naprawdę dopiero w połączeniu z moją uległością, jestem w stanie zrozumieć własny masochizm fizyczny oraz pogodzić się z faktem, że on naprawdę we mnie jest i aż huczy.

 

Bez totalnego zawieszenia się na osobie zadającej ból; bez przyzwolenia na to, iż wytrąca mi z rąk kontrolę nad sobą samą - jestem w stanie przyjąć ból, który podąża jakimś przewidywalnym torem. Nazwijmy ten przewidywalny ból właśnie "bólem rekreacyjnym". Wiem, dokąd zaprowadzi mnie taki ból, nie boję się go. Jest fajny i pomimo tego, że - wiadomo - boli, mieści się w jakiejś mojej strefie komfortu.

 

Esencja czerpania z mojego masochizmu zaczyna się tam, gdy osoba zadająca ból pozwala mi zajrzeć poza ów przewidywalny tor. Nie jest to łatwe, by mnie tam zaprowadzić; trzeba bowiem trzymać w ryzach mój strach. Z własnej woli nie jestem w stanie poprosić o taki ból (w przeciwieństwie do "bólu rekreacyjnego"). Gdybym nie była uległa, ni cholerę bym tam nie polazła za kimkolwiek - dlatego to nadal uległość jest moim najsilniejszą i podstawową preferencją.

 

Dopiero jednak taki "nierekreacyjny ból" jest mi w stanie dać odczucia, które - niejako paradoksalnie - pozwalają mi wyjść poza ból. Wyjść, dokładnie tak, w jaki sposób daję się wyprowadzić poza tor przewidywalności i komfortu. @Dragonfly pisała, iż miewa sadystyczne orgazmy, a ja właśnie wtedy potrafię osiągać orgazmy indukowane bólem.

 

Trudno więc, bym nadal oszukiwała siebie, że nie jestem masochistką fizyczną, skoro mój organizm jest w stanie reagować w ten sposób.

 

Ciekawa jestem, jak ta sfera rozwinie się u Ciebie, @Dreamer. :)

 

Lula.

 

 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...