Skocz do zawartości
Cuckoldplace

Harmonia wewnętrznych demonów

Rekomendowane odpowiedzi

Dyskutując na temat etyki w zk,  po raz kolejny na szczyt mojego  stosu myśli pojawił się  temat wewnętrznego szczęścia.  

Rozmawiając z ludźmi wtajemniczonymi w nasze klimaty, czytam jak doskonale potrafimy obronić moralnie większość z  naszych niszowych zachowań, bronić swojej niezależności, w sposób logiczny, racjonalny, naukowy, obronić to czego potrzebujemy jako coś w pewnym sensie "normalnego".  Chciałbym troszkę w tym temacie zostawić moralność a podyskutować  o szczęściu. 

Może nasze  zachowania szczęście troszkę  burzą?, może fajniej by było nie mieć tych potrzeb i nie doświadczać ryzyk z nim związanych?, macie takie refleksje?. Może jakby nie te nasze potrzeby życie by było prostsze i bardziej harmonijne, ale może  za nudne?. 

Szczęście to podobno harmonia wewnętrznych demonów i ja myślę że tą harmonie osiągamy - ale może fajniej by było tych demonów mieć mniej?  a jak się je  ma to może warto kilka pożegnać?, a  może  warto kilka zaprosić?, ja zapraszałem nieraz.  Może to wszystko wielka nasza ściema, jedna maska którą zakładamy bo mamy deficyty i prościej nam uciec niż podjąć realny rozwój i dążyć do życia "prawidłowego" - jest takie  w ogóle? 

   

  • Lubię 3
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Lubię swoje demony i dobrze mi z nimi. Dobieram je na bieżąco według chęci i potrzeb i to ja mam wciąż nad nimi kontrolę a nie one nade mną. Wewnętrzna harmonia wynika z życia zgodnie z samym sobą, swoimi przekonaniami i preferencjami a szczęście daje to, że mogę tak żyć mając pełną akceptacje ze strony partnerki.

 

Swojej moralności, zachowań, niezależności itd nie muszę  bronić gdyż nie czuję aby były atakowane przez osoby których opinia mnie interesuje. W moim przypadku monogamia nie byłaby ani prostsza, ani łatwiejsza, ani bardziej harmonijna a "normalność" każdy sobie sam osobiście kształtuje.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
2 godziny temu, jennaro pisze:

Chciałbym troszkę w tym temacie zostawić moralność a podyskutować  o szczęściu. 

to zanim porozmawiamy o szczęściu to powinniśmy sobie je ubrać w jakieś ramy, jak kto rozumie owe pojęcie

 

ja do tej pory szczęście odbierałam dokładnie tak "między ustami a brzegiem pucharu" czyli już wiem, już je widzę na horyzoncie lecz jeszcze go nie skonsumowałam i to są te najszczęśliwsze dni i lata.. gdy idę w wytyczonym kierunku, gdy mimo że upadam to wstaję nie tracąc z oczu celu do którego wciąż się zbliżam i ta droga daje mi szczęście ...

 

i tak można to przełożyć na drogę w małżeństwie czy relacji zk, póki widzę w tym chęć podróżowania po tej drodze, póki ...hmm... nie stoję w miejscu lub nie jestem powstrzymywana to ta ciekawość kontynuowania drogi mnie uszczęśliwia

 

czy chciałabym zeżreć szczęście, które już zbliżyło się do moich ust? nie.. nie lubię tego momentu gdy wszystko jest zmielone, bo wtedy to już nie jest szczęście a zaczyna się powolny rozkład..

 

 

a jak inni widzą szczęście...? trzeba to sobie powiedzieć by siebie w rozmowie zrozumieć ;) 

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, jennaro pisze:

Dyskutując na temat etyki w zk,  po raz kolejny na szczyt mojego  stosu myśli pojawił się  temat wewnętrznego szczęścia.  

Rozmawiając z ludźmi wtajemniczonymi w nasze klimaty, czytam jak doskonale potrafimy obronić moralnie większość z  naszych niszowych zachowań, bronić swojej niezależności, w sposób logiczny, racjonalny, naukowy, obronić to czego potrzebujemy jako coś w pewnym sensie "normalnego".  Chciałbym troszkę w tym temacie zostawić moralność a podyskutować  o szczęściu. 

Może nasze  zachowania szczęście troszkę  burzą?, może fajniej by było nie mieć tych potrzeb i nie doświadczać ryzyk z nim związanych?, macie takie refleksje?. Może jakby nie te nasze potrzeby życie by było prostsze i bardziej harmonijne, ale może  za nudne?. 

Szczęście to podobno harmonia wewnętrznych demonów i ja myślę że tą harmonie osiągamy - ale może fajniej by było tych demonów mieć mniej?  a jak się je  ma to może warto kilka pożegnać?, a  może  warto kilka zaprosić?, ja zapraszałem nieraz.  Może to wszystko wielka nasza ściema, jedna maska którą zakładamy bo mamy deficyty i prościej nam uciec niż podjąć realny rozwój i dążyć do życia "prawidłowego" - jest takie  w ogóle? 

   

Zwróciłem uwagę na drugie zdanie w Twojej wypowiedzi. Ja nadal nie uważam że takie zabawy są do końca normalne. Nie uważam również, że większość ludzi powinna się tak bawić i niech to pozostanie niszowe. Nie chce w żaden sposób żeby moja wypowiedź kogoś obruszyła. Mówię tylko i wyłącznie za siebie. Po prostu uważam się za lekkiego zboka, ale w takim sensie pozytywny. No i jestem szczęśliwy jako taki lekki zbok, chociaż trochę trwało zanim się taki poczułem.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja tak teraz na szybko, bo jestem po ciężkiej nocy 12h w pracy i zaraz zmykam na kolejne 12h.

W dniu 13.09.2019 o 10:54, jennaro pisze:

Może nasze  zachowania szczęście troszkę  burzą?,

Na początku, gdy nie potrafiłam poukładać sobie w głowie swoich świrów burzyłam świadomie swoje szczęście. Celowo raniłam bliskie osoby,  bo skoro ja nie potrafiłam sobie poradzić z moimi demonami, to pewnie oni są temu w jakimś stopniu winni, bo mi nie pomagają w ich poskromieniu.

 

Przyszły czasy, gdy próbowałam zagłuszyć swoją naturę i to zaowocowało pierwszym kryzysem w naszym związku- moim i @skrzata. Popadłam chyba w depresję, a on kompletnie nie wiedział o co mi chodzi i jak mi pomóc, bo sama tego nie wiedziałam.

Powoli z czasem wszystko sobie w głowie poukładałam. Wtedy to postawiłam wszystko na jedną kartę i zaowocowało to drugim kryzysem, o wiele potężniejszym. Tyle, że tym razem @skrzat już dobrze wiedział o co chodzi i walkę podjęliśmy razem. A i mnie było łatwiej, bo już dobrze wiedziałam kim jestem i czego dokładnie od życia chcę.

 

W dniu 13.09.2019 o 10:54, jennaro pisze:

Szczęście to podobno harmonia wewnętrznych demonów i ja myślę że tą harmonie osiągamy - ale może fajniej by było tych demonów mieć mniej? 

Czy fajnie byłoby tych demonów mieć mniej? Raczej nie.

Przecież one są ważną częścią składową mojej osoby. Określają mnie. Bez nich byłabym całkiem inną kobietą. Owszem, z biegiem lat dochodzą nowe i moja osobowość z czasem ewoluuje. Ale wiem, że gdybym je odrzuciła, ponownie próbowała zdusić byłabym bardzo nieszczęśliwa... a może nie byłoby mnie już?

 

To tak na szybko...

  • Lubię 4
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W tym temacie warto dodać jeszcze jedną rzecz. Poczucie szczęścia jest w dużej mierze zależne od umiejętności doceniania tego co się ma. Ogólnoświatowe badania "szczęśliwości społeczeństw" pokazują z reguły, że najbardziej szczęśliwi ludzie żyją w... Afryce i krajach słabo rozwiniętych. Najgorzej jest natomiast w krajach wysokorozwiniętych. Jest to spowodowane w dużej mierze popkulturą i konsumpcjonizmem. W naszej kulturze zewsząd otrzymuje się przekaz mówiący jaki powinieneś być, co mieć, co może być lepsze, co możesz bardziej itd. Ludzie często temu ulegają goniąc za wyidealizowanymi wzorcami i sztucznymi projekcjami zapominając o tym co mają i co daje im właśnie wewnętrzne poczucie szczęścia.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 minuty temu, Dragonfly pisze:

Ja tak teraz na szybko, bo jestem po ciężkiej nocy 12h w pracy i zaraz zmykam na kolejne 12h.

Na początku, gdy nie potrafiłam poukładać sobie w głowie swoich świrów burzyłam świadomie swoje szczęście. Celowo raniłam bliskie osoby,  bo skoro ja nie potrafiłam sobie poradzić z moimi demonami, to pewnie oni są temu w jakimś stopniu winni, bo mi nie pomagają w ich poskromieniu.

 

Przyszły czasy, gdy próbowałam zagłuszyć swoją naturę i to zaowocowało pierwszym kryzysem w naszym związku- moim i @skrzata. Popadłam chyba w depresję, a on kompletnie nie wiedział o co mi chodzi i jak mi pomóc, bo sama tego nie wiedziałam.

Powoli z czasem wszystko sobie w głowie poukładałam. Wtedy to postawiłam wszystko na jedną kartę i zaowocowało to drugim kryzysem o wiele potężniejszym. Tyle, że tym razem @skrzat już dobrze wiedział o co chodzi i walkę podjęliśmy razem.

Nie wiem czy fajnie byłoby tych demonów mieć mniej. Raczej nie. Przecież one są ważną częścią składową mojej osoby. Określają mnie. Z bez nich byłaby całkiem inną osobą. A i owszem, z biegiem lat dochodzą nowe i moja osobowość z czasem ewoluuje. Ale wiem, że gdybym je odrzuciła, ponownie próbowała zdusić byłabym bardzo nieszczęśliwa... a może i by mnie już  nie było.

 

To tak na szybko...

Napisałaś o zagłuszaniu swojej natury. Miałem coś bardzo podobnego. Dość fantazjowania, dość prób poszukiwania dziewczyn które lubią być za bardzo rozrywkowe. Znajdę sobie miłą, grzeczną i ułożoną :) No niestety ale takie znajomości nie wypalały. Chyba ja podświadomie coś psułem. Pewnie jakbym się w to wgłębił doszedł bym do tego, ale po co nad tym się głowić? Aż w końcu przez przypadek trafiłem na odpowiednią przed którą się otworzyłem jak i ona przede mną. Nasza znajomość nie rozwinęła się niestety na dłuższą metę, natomiast pozwoliła zaakceptować swoją naturę no i okiełznać wspomniane tu demony. Trochę z nimi jak z agresywnym, wielkim psem. Potrafi zrobić krzywdę, ale jak do niego odpowiednio podejść to będzie dobrym towarzyszem.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

 

1 godzinę temu, Dragonfly pisze:

Czy fajnie byłoby tych demonów mieć mniej? Raczej nie.

Przecież one są ważną częścią składową mojej osoby. Określają mnie. Z bez nich byłaby całkiem inną kobietą.

Czytałem, że podobno nie, że demony, psychologia mówi na to cienie, powinno się oswoić ale się im nie poddawać, oswojenie cienia powoduje, że nami nie steruje, nie tworzy nam potrzeb i ciśnień, , jesteśmy nadal tym sobą, natomiast próba jego wyrzucenia , zagłuszenia rodzi własnie znane nam problemy o których pisałaś.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Świetny temat, który doskonale wpisuje się w moje ostatnie przemyślenia i płynące z nich wnioski.

 

6 godzin temu, jennaro pisze:

Może nasze  zachowania szczęście troszkę  burzą?, może fajniej by było nie mieć tych potrzeb i nie doświadczać ryzyk z nim związanych?, macie takie refleksje?. Może jakby nie te nasze potrzeby życie by było prostsze i bardziej harmonijne, ale może  za nudne?. 

 Na pewno bez moich demonów życie byłoby prostsze. Jeśli bez ich istnienia potrafiłabym znaleźć pełnię szczęścia, pewnie nie tęskniłabym za nimi. Obecnie jednak gdy moje demony generalnie chodzą nakarmione i poukładane - a przy tym nie zżerają mnie samej od środka - jestem bardzo szczęśliwa. Nie zawsze tak było. Demony bywały bardzo głodne, chaotyczne, obce, zżerały również mnie. Wtedy były dla mnie przede wszystkim ogromnym niebezpieczeństwem. Aby uniknąć tych zagrożeń, musiałam:

 

a) zgodnie z wypowiedzią @iko określić, czym jest dla mnie szczęście.

b) pogodzić się z własną naturą i znaleźć klucz do tego, jak móc żyć zgodnie z nią, nie niszcząc jednocześnie swych bliskich oraz siebie samej.

 

Dla mnie szczęście to odnalezienie wewnętrznej harmonii, wyzbycie się frustracji, wysoka samoświadomość i podejmowanie decyzji w poczuciu owej samoświadomości. To spełnianie swoich potrzeb w sposób taki, by nie demolować tym samym życia innym, ani nie prowadzić siebie w stronę autodestrukcji. Gdy jestem szczęśliwa, potrafię przeogromnie cieszyć się każdym dniem, czerpać z niego, oddychać pełną piersią. Pomimo mego z natury impulsywnego charakteru i przeogromnej emocjonalności - będąc szczęśliwa odczuwam spokój, dopełnienie. Ów spokój nie przeszkadza mi tym samym nadal mieć ogromnego apetytu na życie, jednak nie jest to głód kompulsywny, lecz zdrowo mobilizujący do zapewnienia sobie odpowiedniej, ulubionej strawy.

 

To jest zupełnie nowy wniosek w moim życiu - zewsząd dochodzą do mnie opinie, iż od jakiegoś czasu jestem "łatwiejsza w obyciu", przyjaźniejsza dla otaczającego mnie świata. Uświadomiłam sobie, iż takowe komentarze zaczęły do mnie docierać wówczas, gdy na dobre pogodziłam się z moją seksualną naturą (mowa o uległości i potrzebie drugiego mężczyzny w moim życiu), nauczyłam się żyć z moimi demonami - oswajając je, a nie je odrzucając. To jest nowa jakość życia.

 

6 godzin temu, jennaro pisze:

Może to wszystko wielka nasza ściema, jedna maska którą zakładamy bo mamy deficyty i prościej nam uciec niż podjąć realny rozwój i dążyć do życia "prawidłowego" - jest takie  w ogóle? 

Myślę, że taką maską jest postawa, o której napisał @Wichura:

4 godziny temu, Wichura pisze:

Ludzie często temu ulegają goniąc za wyidealizowanymi wzorcami i sztucznymi projekcjami zapominając o tym co mają i co daje im właśnie wewnętrzne poczucie szczęścia. 

Dzisiejszy świat pędzi tak, iż naprawdę trudno jest rzetelnie i spokojnie spojrzeć wgłąb siebie, a co dopiero te swoje skomplikowane wnętrze zrozumieć i je pokochać takim, jakim jest - jednocześnie pracując nad nim tak, by żyło się nam lepiej z samym sobą.

 

Gonitwa za wzorcem wszak dotyczyć może także pewnego wygodnego i uproszczonego wzorca seksualności.

 

Lula.

  • Lubię 4
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 13.09.2019 o 15:18, jennaro pisze:

Czytałem, że podobno nie, że demony, psychologia mówi na to cienie, powinno się oswoić ale się im nie poddawać, oswojenie cienia powoduje, że nami nie steruje, nie tworzy nam potrzeb i ciśnień, , jesteśmy nadal tym sobą, natomiast próba jego wyrzucenia , zagłuszenia rodzi własnie znane nam problemy o których pisałaś.

Źle mnie odczytałeś.

Demonami nazwałam moje seksualne świry, moją biseksualną, dominującą i sadystyczną naturę oraz rozwiązłość seksualną- nie jestem monogamiczna.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...