Skocz do zawartości
rumcajs69xxl

Mój mąż i ja - cz. 2

Rekomendowane odpowiedzi

Mój mąż i ja (III)

I stało się. Jak już poprzednio pisałam - prawda zawsze wyjdzie na jaw. Już w dzieciństwie tak mi mówiono i do teraz wiem, że to święta prawda.

Mąż cały tydzień był jakiś dziwny. Wracał z pracy później. Droga, którą zawsze pokonywał w 30 minut nagle wydłużyła się do godziny. I zawsze miał coś do załatwienia na mieście. W efekcie zamiast około 17 w domu był dopiero po 20. Pytany twierdził, że drogi rozkopane i korki się robią. Że jakieś delegacje z pracy. Jacyś goście, którym trzeba miasto pokazać. Stek bzdur wg mnie. Cały czas nieobecny, zamyślony. Ciężko się z nim było dogadać. O każdą drobnostkę czy najgłupsze pytanie wybuchał gniewem. Czułam się jak na bombie zegarowej z opóźnionym zapłonem.

Nie wiedziałam kiedy się odezwać żeby było dobrze. Seksu tez nie było. Ba... Nawet najdrobniejszej pieszczoty, pocałunku, niczego.

Zmęczona pracą nie drążyłam tematu.

Postanowiłam dać mu czas. Myślałam, że to coś w pracy i dlatego taki wkurwiony chodzi. W czwartek spytałam czy zostaje w domu czy gdzieś wychodzą z chłopakami. Mruknął tylko, że wychodzi. Nie miałam siły się przed nim płaszczyć i dopytywać co i gdzie. Nie chce niech nie mówi. W piątek umówiłyśmy się z dziewczynami też na mieście. Postanowiłyśmy iść do kina na jakiś byle jaki film a nie siedzieć w domu. Dyskoteka też nie wchodziła w grę. Nie ten wiek żeby biegać tam co tydzień. Kino było najlepszym wyjściem. A później dobre winko w winiarni obok kina i zobaczy się co dalej.

W sali kinowej, kiedy stałyśmy przed afiszami filmów nie umiejąc zdecydować się na co pójść, zobaczyłam Łukasza z jakąś panną. On zmieniał dziewczyny średnio 2-3 razy w miesiącu więc nie zdziwiło mnie kiedy był z kimś nowym. Zaskoczyło mnie raczej, że w piątek, czyli dniu dla kolegów Łukasz jest w kinie z dziewczyną. Podeszłam do nich przywitać się i spytać co to za nowy zwyczaj.

Dziewczyna, z która był Łukasz brzydko na mnie popatrzyła kiedy podeszłam i bez pardonu pocałowałam go w policzek. Zezłościła się dodatkowo kiedy Łukasz powitał mnie podobnie.

Szybko jednak przedstawiłam się jej i wyjaśniłam kim jestem i już po chwili uśmiechała się do mnie przyjaźnie. Pewnie myślała, że będzie z Łukaszem trochę i trzeba się ze mną zaprzyjaźnić. Biedna pewnie nie wiedziała jakim kobieciarzem jest Łukasz.

- Łuki a powiedz mi co to za nowy zwyczaj piątku z dziewczyną? - zapytałam trochę zagadkowo dla jego towarzyszki a na jej twarzy znów zebrały się chmury. Znów wyjaśniłam jej jaki jest układ, ale nie poprawiło jej to zbytnio humoru.
- Marcin nie mógł. Leszek wyjechał a twój też mówił, że dzisiaj nie da rady. Myślałem, że będziecie się godzić. Coś słyszałem, że jakąś wojnę macie - powiedział z taką miną jakby chciał ugryźć się w język ale było już za późno.
- Wiesz co w sumie to nawet z nim nie gadałam na temat dzisiejszego dnia. - starałam się żeby zabrzmiało to bez żadnych uczuć i zaskoczenia. - A Leszek jak długo jeszcze poza domem? - od tego pytania dużo zależało więc starałam się aby mój ton był jak najbardziej beztroski. Łukasz chyba zaczął się domyślać, że coś jest nie tak, ale nie wiedział co odpowiedzieć. Na poczekaniu nie umiał wymyślić żadnej bajki tym bardziej, że nie wiedział co ja wiem i co mi mąż naopowiadał.

Zmieszał się trochę. Zaczął coś tam marudzić pod nosem i w końcu stwierdził, że Leszek jak zwykle - cały maj poza krajem. W środku aż we mnie zawrzało, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Dziewczyny nawoływały mnie już więc uprzejmie się pożegnałam i do nich dołączyłam.

One mnie znają od dziecka więc od razu dostrzegły że coś jest nie tak. Znają też Łukasza i nasze układy więc od razu przeszły do ataku.
- Co robi Twój mąż skoro w piątkowy wieczór nie jest z kolegami? - zapytała jedna z nich a ja poczułam się jakbym była gdzieś obok tej wrzawy. Nie byłam wstanie odpowiedzieć na żadne pytanie starając się poukładać sobie wszystko i znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. Nie potrafiłam.

W telegraficznych skrócie nakreśliłam sytuację.
- Między nami już się jakiś czas źle dzieje. W zeszły piątek był w domu dopiero nad ranem. Mówił, że był u Leszka. Łukasz mówi, że jego nie ma w kraju już cały miesiąc. Co dzień z pracy wraca później. I jeszcze... - aż zaniemówiłam i usiadłam na sofie. Musiałam wyglądać tragicznie, bo dziewczyny aż zbladły.
- Co?? - zapytały chórem.
- Po zeszłym piątku jak sprzątałam znalazłam krwisto czerwoną szminkę. Wiedziałam, że to żadnej z was i moja też nie. Boże jaka ja głupia jestem. - Dokończyłam chowając twarz w dłonie.

Poczułam pieczenie pod powiekami, do oczu napłynęły mi łzy. Przypomniało mi się jednak, że nie mam ani dobrego czasu ani właściwego miejsca na płacz. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam wysoko w górę. To zawsze pomagało mi powstrzymać łzy. Zerknęłam na Łukasza.

Oczywiście rozmawiał przez telefon. Pewnie zdawał już relację z tego co powiedział i czego mogłam się domyślić. Jego towarzyszka stała obok zła.

Podeszłam do Łukasza i zabrałam mu telefon z ręki. Byłam pewna, że gada z moim mężem.
- Halo? Gdzie jesteś? Musimy pogadać - powiedziałam do słuchawki, ale z drugiej strony rozległ się sygnał odłożenia słuchawki. Przeklęłam cicho. To nie był dobry ruch. Niestety tak to jest przy stresie i nerwach. Nieprzemyślane akcje nie często mi się zdarzały ale przyznać trzeba że sytuacja była wyjątkowa.
- Przepraszam Cię mała, ale porywam Ci chłopaka - powiedziałam do towarzyszki Łukasza - Idziesz ze mną i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu - powiedziałam już do niego stanowczo i pociągnęłam go na zewnątrz. Tam zapaliłam papierosa i patrzyłam na niego i czekałam aż coś powie. On tak jakby nabierał kilka razy powietrze, ale nie wydukał ani słówka. Wypaliłam papierosa do końca czekając na jego ruch, ale się nie doczekałam. W międzyczasie dołączyły do nas dziewczyny. Nie wtrącały się. Stały grzecznie z boku żebym wiedziała, że są zawsze ze mną. Kiedy zgasiłam fajkę popatrzyłam na niego najmilej jak tylko potrafiłam.
- Ty wszystko wiedziałeś kochanie moje i nic nie powiedziałeś. - powiedziałam spokojnie. Nawet się nie bronił. Po chwili przerwy ciągnęłam dalej - Wszystko wiedziałeś i mało, że nie powiedziałeś to go kryłeś. Cholerna męska solidarność. Jak długo to trwa? - zapytałam już mniej milej. Emocje brały górę. On jednak nie był chętny do współpracy. - No co tak milczysz? Teraz już nie masz nic do powiedzenia? Wiem, że nie chciałeś się wygadać, ale stało się, teraz już nic nie da milczenie. I tak dowiem się co i jak - od Ciebie albo kogoś innego. Oszczędź mi śledztwa. - Próbowałam go pociągnąć za język, ale nadal nie chciał gadać. Dziewczyny się wtrąciły.
- Kochana Ty się go nie pytaj tylko niech Cię zawiezie do tego skur...la! A co? Kryć się będą teraz nawzajem? Teraz już nie ma co ukrywać - powiedziały już bardziej do niego niż do mnie. On tylko pokręcił głową.
- Nigdzie nie jadę i nigdzie Cię nie zawiozę. Mogę Ci tylko powiedzieć, że on nie jest Ciebie wart. Myślisz, że dlaczego proponowałem Ci seks. Aż mnie skręcało, że on Cię kantuje a ty mu tak wierzysz ślepo. Przecież to dupek. Ale ty nie. Bo wierność, przysięga. GPS na palcu. A on co? Kantuje Cię już pół roku a Ty mu wierzysz i ufasz - uśmiechnęłam się słodko do niego, bo on najwyraźniej nawet nie zauważył, że podał mi kolejna informację na temat romansu mojego męża. Gdy zorientował się co zrobił przeklął i chciał wejść z powrotem do kina zostawiając nas, ale mu na to nie pozwoliłam. Stanęłam przed nim, zagradzając mu drogę. Zatrzymał się, ale po chwili chciał mnie wyminąć. Nie miałam na co czekać więc pocałowała go. Popatrzył na mnie wściekły.

Pocałowałam go znowu. Za trzecim razem pocałunek został odwzajemniony. Myślałam, że wygrałam. Jednak wtedy przyszła ta jego nowa dziewczyna i zobaczyła nas. Obróciła się na pięcie i poszła przed siebie. Łukasz machnął tylko ręką.
- Słuchaj mała. Nie baw się mną. To że mąż Cie zdradza nie jest powodem. Miałaś kilka okazji, ale dzisiaj się nie zgadzam na nic. - Wycedził przez zęby zły i podniecony zarazem. - Ten twój dupek pewnie jest w mieszkaniu Leszka. Nie trudno się zresztą domyślić skoro jego nie ma. Pojedź i zrób z nim co chcesz a jak ochłoniesz to możesz dopiero do mnie zadzwonić. - Dokończył i też odwrócił się i ruszył w stronę parkingu.
- Łukasz? - krzyknęłam za nim a kiedy się obrócił podziękowałam mu niemo. Spojrzałam na dziewczyny. One bały się patrzeć na mnie nie wiedząc jak mnie pocieszyć. Jakbym miała teraz czas na rozklejanie się.
- Wiecie co? Zabawne. Jak to wszystko samo się składało w całość a ja nie umiałam tego złożyć. Nie chce teraz z nim rozmawiać ani go teraz widzieć. Chodźmy się napić. Ja stawiam. - Zaproponowałam z uśmiechem na twarzy. Dziewczyny popatrzyły zdziwione i zaskoczone moim entuzjazmem.
- No co - nie będę płakać po tym dupku. Nie jest tego wart. No co? Z dwojga złego lepiej wiedzieć na czym się stoi, co nie? - przytaknęły tylko kiwając głowami.

Poszłyśmy do tej winiarni co było zaplanowane. Na wstępie zamiast po kieliszku zamówiłam po butelce wina. Dziewczyny nawet słowem się nie odezwały. Zresztą - co miały powiedzieć? Właściwie co mówi się w takich sytuacjach? "Przykro mi kotku", "To dupek". Przecież to i tak by nic nie dało. Ich miny wystarczająco wyrażały ich emocje. Czułam się jak na jakiejś pieprzonej stypie. Postanowiłam więc nie gadać ani słowem o tym dupku - moim mężu.

Zemstę lepiej obmyśla się na chłodno a nie tak w afekcie, w emocjach. Narzuciłam szybkie tempo i powiedziałam, że nie chce dzisiaj słyszeć ani jego imienia ani słowa na jego temat. Dziewczyny niemo mi przytaknęły. Pewnie też stwierdziły, że nie ma co gadać. Zeszłyśmy na typowo babskie tematy i wypiłyśmy przy tym kilka skrzynek wina. Na koniec ładnie mi już szumiało w głowie a i humor miałam iście imprezowy. Niestety była już późna godzina i nawet nie było się gdzie zaczepić. Grzecznie zamówiłyśmy więc taxi i ruszyłyśmy każda do swojego domu. Dziewczyny proponowały mi nocleg u siebie, ale nie skorzystałam. W końcu to nie ja miałam się ukrywać tylko on. Pojechałam więc do domu.

W połowie drogi jednak dopadły mnie wątpliwości.

Zaczęłam sobie wyobrażać kłótnie, która mnie czeka. Te wyrzuty i usprawiedliwienia. Lamenty, pakowanie walizek. Albo co chyba jeszcze gorsze - wyobraziłam sobie milczenie. Ja będę pytać. On będzie milczał. Nie będzie się tłumaczył, bo i nie ma po co. Wszystko przecież jest jasne i przejrzyste.

Powie - "Dzięki za wspólny czas" i wyjdzie. A ja przepłacze całą noc. Nie chciałam tak zakończyć tego wspaniałego wieczoru. Wolałabym wziąć gorącą i aromatyczną kąpiel. Najlepiej nie sama.

Później kochać się do samego rana. To zadziwiające, że wystarczy wypić kilka drinków i już nabiera się takiej chcicy. Przynajmniej ja tak mam... Chciałam śniadania do łóżka. Mocnych męskich ramion, które uchronią mnie przed złem całego świata. Nagle do głowy wpadł mi szatański pomysł. Przecież jest ktoś, kto miał być zawsze do mojej dyspozycji. Ktoś do kogo mogę zadzwonić i jeden telefon sprawi, że będzie cały mój i tylko mój.

Łukasz.

Nie namyślając się długo kazałam kierowcy zawrócić a w telefonie wybrałam numer najlepszego kumpla mojego męża. Po kolejnym sygnale traciłam powoli nadzieję, że mi odbierze. W końcu komórka rozłączyła się a na jej ekranie pojawił się komunikat "brak odpowiedzi".

Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem Łukasz odebrał już po pierwszym sygnale. Miał zaspany głos. Chyba go obudziłam. No i chyba w ogóle nie spojrzał na wyświetlacz bo sprawiał wrażenie, że nie wie z kim mówi.
- Halo?
- Cześć. Nie wiem czy jesteś sam, ale zaraz u Ciebie będę - powiedziałam bez ogródek.
- Ale... - chwila zamyślenia - ale kto mówi? - roześmiałam się.
- Łuki nie bądź śmieszny - powiedziałam tylko - za jakieś 10 minut będę - dodałam i rozłączyłam się.

Nie wiem czy się domyślił w końcu z kim rozmawiał czy nie. W sumie tylko ja do niego mówiłam Łuki więc może i tak.

Po około 10 minutach taksówka zatrzymała się pod jego domem. W kuchni paliło się światło.

Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam do wejścia. Nie musiałam dzwonić. Łukasz stał już we drzwiach.

Miał tylko szlafrok narzucony na siebie. Jak już do niego podeszłam nie powiedział ani słowa. Chciał się ze mną przywitać po przyjacielsku jak zawsze buziakiem w policzek, ale mu przeszkodziłam.

Pocałowałam go w usta jak najbardziej namiętnie potrafiłam. Po chwili odsunął mnie od siebie i spojrzał badawczo.
- Jesteś pijana. Będziesz żałowała. Pościele sobie w salonie a ty prześpisz się w sypialni. Zaraz przygotuje Ci ciepłą kąpiel to trochę otrzeźwiejesz. Chodź. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Weszłam, zdjęłam buty i zaczęłam się rozbierać. Cała. Łukasz spojrzał tylko kątem oka i wyszedł jakby się zawstydził. Poszedł do łazienki.

Puścił do wanny wody, dolał jakiegoś płynu i wyjął z półki świeży ręcznik. Kiedy zobaczył, że się zbliżam chciał wyjść. Uniemożliwiłam mu to jednak zamykając za sobą drzwi od łazienki i opierając się o nie. Byłam już prawie całkiem naga. Została mi tylko bielizna. Chciał mnie wyminąć i wyjść, ale bał się dotknąć mojego nagiego ciała. Wyglądał jak dzika zwierzyna złapana w pułapkę - zagubiona i zdezorientowana na własnym gruncie. Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco, ale nie onieśmieliło go to. Dalej stał jak wryty. Podeszłam do niego i zaczęłam go delikatnie całować. Znów mnie odsunął od siebie.
- Będziesz tego żałowała. - Ja jednak nie rezygnowałam tylko całowałam jego szyje a ręka spełzła mi już na jego krocze. Tam zaczęło się już dziać.
- Też tego chcesz - szepnęłam pomiędzy pocałunkami - A ja na razie żałuje, że tego jeszcze nie zrobiliśmy. - Po tym pociągnęłam za sznurek od szlafroka i zrzuciłam go z Łukasza. O dziwo tym razem już nic nie zrobił. Stał nagi przede mną. Nie przeszkadzał mi ale i nie pomagał. Jego ręce wisiały bezwładnie wzdłuż jego wysportowanego ciała. Popchnęłam go lekko w stronę wanny. Wreszcie załapał. Sięgnął rekami na moje plecy żeby rozpiąć biustonosz a po chwili pieścił już moje piersi. Ja już tylko oddałam się jemu biorąc i nie dając nic w zamian. Jemu to chyba nie przeszkadzało. Pieścił moje piersi a jedną ręką już gładził tyłek. Nie śpieszył się. Był bardzo delikatny i czuły. Długo musiałam czekać na jakieś postępy w rozbieraniu, ale jego pieszczoty wynagradzały mi to z procentem. Po kilkunastu minutach byłam też zupełnie naga. Jego penis stal już sztywny i gotowy do pracy. Postanowiliśmy jednak najpierw wziąć kąpiel. Weszliśmy do wanny razem.

Uwielbiam te wanny dwuosobowe, dzięki bogu jednak Łukasz ma mniejszą i ciasnota zmusiła nas do bardzo bliskiego kontaktu. Usadowiliśmy się i leżeliśmy przez chwilę bez ruchu i bez słowa.

Długo jednak nie wytrzymałam i znów zaczęłam się do niego dobierać. Łuki jednak nie pozwolił mi wiele zdziałać, bo zaczął mnie namydlać i siebie też. Później puścił prysznic. Spłukał oba nasze ciała. Wyszedł z wanny. Zawinął się powrotem do swojego szlafroka a mnie wziął na ręce i zaniósł na łóżko do sypialni. Tam położył mnie jak królową i spytał czy jestem pewna, że tego chce. Kiedy kiwnęłam głową na potwierdzenie powoli, ale zdecydowanie zabrał się do roboty. Najpierw delikatnie całował każdy milimetr mojego ciała.

Byłam mokra jeszcze z pod prysznica ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jemu zresztą też nie. Całował mnie i pieścił a mój oddech stawał się coraz głębszy i szybszy. Moje ręce błądziły po jego ciele najczęściej trzymając jego głowę i zatrzymując ją jak całował jakieś czulsze miejsce.

Było mi cudownie. Niby seks jest zawsze seksem, ale ta adrenalina, że robię to z kimś innym niż mąż dodawała wszystkiemu pikanterii. Po tej przecudownej grze wstępnej nie umiałam się już doczekać właściwej akcji. Łukasz natomiast zaczął znowu się powolutku wycofywać. Niby nic się nie zmieniało, pieścił mnie dalej i całował ale czuło się że znowu za dużo myśli. Po chwili rzeczywiście położył się na plecach obok mnie i stwierdził, że nie może tego zrobić.

Aż mnie normalnie skręciło w środku.

Byłam rozpalona i rozochocona a on mi mówi, że jednak nic z tego. Nie myśląc za bardzo nad tym co się dzieje wgramoliłam się na niego. Nie oponował, ale też nie pomagał w niczym. Wyraźnie zrzucając winę wyłącznie na mnie. Mi to zresztą nie przeszkadzało. Po chwili kolejnych pieszczot, bo jego sprzęt wymagał reanimacji powolutku i delikatnie nabiłam się na niego. Czułam się cudownie. Jego penis był może nie tyle większy co grubszy niż męża. Było mi bosko. Po chwili zaczęłam się delikatnie poruszać a wtedy Łukasz wziął się do roboty. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął sam we mnie wchodzić. Początkowo powolutku, ale stopniowo narzucał tempo. Jak już prawie doszłam on nagle się zatrzymał.
- Chyba nie chcesz już skończyć, mała? - zapytał przytomnie i nie ruszał się aż mój oddech się uspokoił. Później przewrócił mnie na plecy i wszedł klasycznie. Było dobrze, ale to nie taki odlot jaki mógłby być więc uniosłam nogi wysoko a Łukasz podchwytując pomysł zablokował je w tej pozycji swoimi ramionami. Było odlotowo. Wchodził tak naprawdę głęboko. Jednocześnie przygryzał moje sutki. Rżnął mnie przez kilka chwil, ale moje ciało znowu zaczęło niebezpiecznie drżeć. Wyszedł ze mnie i dość brutalnie wykręcił mi nogi abym przekręciła się na brzuch. Oczywiście szybko załapałam o co chodzi i wypięłam się mocno aby on mógł jak najszybciej wejść z powrotem. On jednak nie wchodził. Czekał chyba aż się zniecierpliwię. Jak już z powrotem zaczął działać zamiast do myszki wszedł do tyłka. Jednym pchnięciem wszedł cały i zatrzymał się aby dać mi się oswoić z nową pozycją. W tym układzie grubszy penis nie koniecznie był plusem, ale byłam taka rozpalona, że i to mi nie przeszkodziło. Po kilku pchnięciach znów zaczęłam dochodzić. Tym razem jednak Łukasz nie przerwał a nawet wspomógł mnie. Nachylił się bardziej i do pipki wsadził dwa palce, którymi poruszał w każdym możliwym kierunku. Czułam się jakbym była z dwoma mężczyznami. Po kilku takich ruchach moje ciało przeszedł ogromny orgazm jakiego chyba jeszcze nie przeżyłam. Czułam jak cała pulsuje. Łukasz zatrzymał się, ale ani palców ani penisa nie wyciągał. Tylko czekał. Trwało to jakiś czas nim nabrałam porządnie powietrza a mój oddech się uspokoił. Dopiero wtedy Łukasz się wycofał. Już miałam spełznąć do jego przyjaciela żeby i on poczuł choć trochę rozkoszy jaką dał mnie. On jednak mnie powstrzymał. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko się uśmiechnął.

Przeciągnął się i powiedział:
- Mała to był dopiero wstęp. Odpocznij sobie bo do zakończenia z mojej strony jeszcze daleko. - Pocałował mnie w czoło i przykrył kołdrą. Sam wstał i wyszedł. W progu spojrzał jeszcze na mnie i spytał czy gadałam już z mężem. Pokręciłam przecząco głową. On wyszedł mrucząc coś pod nosem a ja wykończona wszystkimi wydarzeniami, długim wieczorem i wspaniałym seksem zasnęłam w sekundę.

Kiedy się obudziłam początkowo nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero powoli wspomnienia zaczęły powracać. Nie mogłam jednak nad tym wszystkim myśleć bo strasznie chciało mi się pić. Niewiele się zastanawiając nałożyłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę jaką znalazłam i ruszyłam do kuchni. Tam zastałam Łukasza, który siedział przy stole z kubkiem kawy w ręce. Jak zobaczył mnie w drzwiach zerwał się na nogi. Zatrzymałam go jednak z uśmiechem na twarzy.
- Kawy sobie umiem jeszcze zrobić. A masz coś zimnego do picia?
- Tak, w lodówce - wskazał tylko ręką lodówkę. Kiedy dopadłam butelkę wody mineralnej zniknęło z niej połowę zawartości. Łukasz się roześmiał, ale nic nie powiedział. Opadłam na krzesło i dopiłam resztę wody. Łukasz jednak wstał i zrobił mi kawę.

Smakowała pysznie. Znalazło się i śniadanie a raczej wczesna kolacja, bo było już po 16.

Sielanka jednak musiała się kiedyś skończyć. Po jedzeniu Łukasz popatrzył na mnie badawczo.
- Musisz pogadać z mężem.
- Nie muszę - odburknęłam.
- Jak już nic więcej to powinien Cię przeprosić. Wytłumaczyć. Chcesz przekreślić wszystko, cały wasz związek?
- Łuki ja już to przekreśliłam - uśmiechnęłam się do niego na wspomnienie naszych podbojów.
- No właśnie - szepnął zmieszany i spuścił wzrok- To nie powinno było się zdarzyć. To nie miało prawa zaistnieć. Głupi byłem że się zgodziłem.
- Dlaczego?
- Bo masz męża, który jest moim przyjacielem. Bo byłaś pijana. Bo działałaś pod wpływem emocji a ja powinienem Cię powstrzymać.
- Łukasz co za pierdoły opowiadasz? Męża? - tak mam męża, który mnie zdradza od pół roku i komu jak komu, ale jemu uczciwość się nie należy. Wypite może miałam ale wszystko pamiętam i wszystkiego byłam świadoma. I było mi cudownie. Jeszcze nigdy nie miałam takiego orgazmu. A poza tym obiecałeś mi ciąg dalszy... - zaczęłam go trochę kokietować. Moja stopa powędrowała po jego nodze do góry i trafiła do krocza.
- Mała to nie możliwe. Nie możemy - zdenerwował mnie tymi swoimi wyrzutami sumienia. Wstałam i podeszłam do niego. Uklęknęłam przed nim i zajęłam się rozpinaniem jego spodni.
- Jeśli chcesz to mnie powstrzymaj, ale nie będzie to łatwe - wycedziłam przez zęby i zabrałam się za jego spodnie. Gdy tylko się do nich dobrałam moim oczom ukazał się dość pokaźny penis jeszcze spokojny i nieświadomy co go czeka.

Chwyciłam go do ręki i zaczęłam się nim bawić. Początkowo spięty Łukasz po kilku chwilach rozłożył się wygodnie na krześle kuchennym i oddał mi się ufnie. Uparta jestem strasznie i Łukasz o tym dobrze wie. Nic by nie dało powstrzymywanie mnie i przekonywanie. Po kilku ruchach ręką jego przyjaciel zaczął reagować. Był naprawdę duży. Ssałam delikatnie samą jego końcówkę. Później zaczęłam wkładać go całego do buzi a raczej zapełniać nim całą buzię, bo o zmieszczeniu go całego nie było mowy. Łukasz zaczął szybciej oddychać. Jak już uznałam, że jest gotowy do akcji wstałam i usiadłam na nim nabijając się na jego sprzęt. Cała cipka mnie zapiekła. Nic dziwnego po takim ruchaniu. Przez moją twarz musiał przejść grymas bólu, bo Łuki spytał czy wszystko ok. Kiwnęłam tylko głową i powolutku zaczęłam się na niego nabijać. Łukasz był całkowicie bierny. Jego ręce wisiały bezwładnie wzdłuż ciała. Całą robotę odklepywałam ja, ale nie przeszkadzało mi to. Czułam moralną potrzebę odwdzięczyć się za poprzednią zabawę. Stopniowo i bardzo powoli zaczęłam nabierać tempa. Moje piersi podskakiwały na wprost oczu Łukasz. Niestety one były zamknięte. Żeby go jeszcze bardziej podniecić nachyliłam się bardziej do niego żeby piersi dotykały jego twarzy. Reakcja była natychmiastowa. Nawet nie wiem jak i kiedy, ale Łukasz wstał ze mną wypełnioną jego penisem. Kilka razy pchnął mnie na stojąco a później położył na plecach na stole i zaczął znów pieprzyć bez ograniczeń. Już po kilku jego ruchach zaczęłam czuć ciepło w całym swoim ciele. Chciałam przerwać żeby i on mógł dojść, ale jego silne ręce mi to uniemożliwiały.

W efekcie doszliśmy równocześnie. Mi towarzyszyły krzyki. On starał się opanować ale z jego ust też wyrywały się głośne westchnienia.

Znowu sięgnęłam nieba. Seks z nim był cudowny.

On usiadł z powrotem na krześle a ja leżałam na stole bez ruchu starając się nabrać powietrza. Po chwili wstał i poszedł do lodówki po kolejną butelkę wody. Kiedy zaspokoił swoje pragnienie zostało tylko kilka kropel, które wylądowały na moim brzuchu. Momentalnie się pozbierałam.

Byłam rozpalona jak cholera a ten mnie lodowatą wodą. Później rozsmarował je po moich piersiach kładąc znów na stole. Sutki znów stanęły na baczność.

- Mała teraz nie dam już rady - szepnął wykończony i zaskoczony reakcją moich piersi.
- Spokojnie. Ja też nie mam już sił. Mogę skorzystać z prysznica? - uspokoiłam go wstając ze stołu i kierując się do łazienki nie czekając na odpowiedź.

Prysznic był wybawieniem. Cała moja cipka była napuchnięta i poocierana. Na samo jednak wspomnienie tamtych chwil nogi mi miękły. Z mężem było mi dobrze, ale Łukasz był niesamowity. Dobrze, że wcześniej się nie zdecydowałam na seks z nim, bo nie umiałabym później udawać przed mężem, że wszystko jest ok.

Mąż. Temat znów wrócił do mojej głowy. Stałam pod prysznicem i zastanawiałam się co zrobić dalej. Odwlekłam tylko moment konfrontacji, ale to nic w sumie nie zmieniało. Nie mogę przecież przeprowadzić się do Łukasza. On ma swoje niezależne życie. On nie nadaje się do związku.

Niektórzy ludzie tak mają. Doskonale czują się w krótkich romansikach, związkach typowo dla seksu i nic poza tym. Nie interesuje ich wspólne mieszkanie, życie. Łukasz był właśnie taką osobą.

Najdłuższy związek trwał u niego może ze 2 miesiące. Jak tylko dziewczyna próbowała nim chociaż troszkę kierować albo zbyt się angażowała wyrzucał ją ze swojego życia jednym krótkim cięciem. Nie licząc się z ich uczuciami. On zawsze twierdził, że stawia sprawę jasno. Nikogo nie oszukuje i nikomu nic nie obiecuje. Niestety kobieta nawet jak wie, że nie może na nic liczyć ze strony faceta ma nadzieję, że może jednak on się zakocha i zmieni swoje zasady specjalnie dla niej.

Naiwność. Inaczej tego nazwać nie potrafię.

Stałam pod ciepłą wodą dobre pół godziny. Chciałam wymyślić coś sensownego, ale nic nie chciało mi przyjść do głowy. W końcu zakręciłam wodę i owinęłam się w ręcznik. Poszłam do sypialni żeby poszukać swoich ciuchów i się ubrać. Kiedy już byłam gotowa poszłam do kuchni. Myślałam, że będzie tam Łukasz i może on powie mi co mam zrobić. Niestety jego nie było a na stole leżała tylko kartka:
"Czuj się jak u siebie w domu. Ja musiałem wyskoczyć coś załatwić. Lodówka jest pełna - bierz co chcesz. Mam nadzieję że zobaczymy się jak wrócę."

No i problem rozwiązał się nijako bez mojego działania. Skoro ma zamiar się jeszcze zobaczyć to mam zostać. Przynajmniej jeszcze na dzisiejszy wieczór. Wiedziałam że spotkanie i rozmowa z mężem mnie nie ominie, ale wolałam na razie odwlekać to tylko jak się da.

 

 

Mój mąż i ja (IV)

Tamten dzień zakończył się już dość spokojnie.
Ja zjadłam sobie kanapkę i poszłam spać.

Kiedy się obudziłam było już ciemno. Łukasza przy mnie nie było. Wstałam i poszłam do kuchni po coś do picia i zobaczyłam, że biedak gnieździ się na sofie w salonie. Patrzyłam na niego kilka chwil i do głowy przyszła mi myśl jak by to było gdybyśmy byli razem. Szybko jednak przeszło mi zastanawianie się. Ja z Łukaszem? To po prostu było niemożliwe. Poszłam do kuchni po to picie. Kiedy szłam z powrotem obudziłam go delikatnym pocałunkiem. Wyrwał się ze snu i nie umiał zajarzyć co się dzieje. Przetarł oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
- Co jest? - spytał bez sensu
- Choć do sypialni.
- Nie. Mała nie możemy. Ja nie mogę.
- Nie rób scen. Już pewnie bardzo późno. Choć spać.

Spojrzał na mnie nie pewnie ale poszedł ze mną. Nie było już seksu. Przytuliłam się do niego i po prostu zasnęłam. Nim jednak to się stało Łukasz coś ględził o moim mężem. Że to nie tak jak ja myślę. Że powinnam z nim pogadać. Że nie wiem wszystkiego. Nie chciałam go jednak słuchać.

Wyłączyłam się i zaczęłam wspominać seks z Łukaszem i porównywać go z mężem. W gruncie rzeczy nie umiałam określić z kim było mi lepiej.

Obaj mieli swoje plusy i minusy. Największym minusem Łukasza było to, że to był pierwszy seks.

A wtedy facet bardziej się stara. Męska próżność nakazuje im być jak najlepszym potrafią bez względu na własną przyjemność. Mężowi już tak nie zależało. Stawał się z przyzwyczajenia coraz bardziej bierny i mniej chętny. Niestety tak to już jest po kilku latach razem.

Rutyna.

Niedziele rozpoczęliśmy pyszną jajecznicą i kawa w wykonaniu Łukasza. Później wybraliśmy się do kina. Obiad w restauracji. Kiedy wróciliśmy do domu spojrzałam na swój telefon zostawiony na stole w kuchni. Był zapchany wiadomościami i nieodebranymi połączeniami. Większość od dziewczyn z zapytaniem jak się mąż tłumaczył i na czym stanęło. Czy jesteśmy jeszcze razem. Ale były też 2 połączenia od męża. Łukasz chyba się domyślił po mojej minie kto dzwonił, bo bez słowa powiedział, że powinnam oddzwonić. Ja jednak nie byłam jeszcze gotowa. Spytałam czy mogę zostać jeszcze do jutra. Zgodził się i poszedł do salonu i puścił TV. Ja odpisałam tylko dziewczynom, że jestem u Łukasza i jeszcze nie wróciłam do domu i nie gadałam z mężem. Zaraz po chwili znowu zaczęły wydzwaniać pewnie spytać dlaczego u Łukasza. Wyłączyłam więc telefon i dołączyłam do Łukasza. Oglądając film zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia rano w sypialni. Musiał mnie przenieść wieczorem. Nawet nie wiem kiedy. Na poduszce obok była kartka:

"Dzwonił twój. Kazał przeprosić. Mówił, że wyjeżdża na tydzień żeby dać ci czas na przemyślenie wszystkiego. Masz cały dom do swojej dyspozycji. Oczywiście jeśli chcesz możesz zostać. Miłego dnia"

W tym wypadku wolałam zostać. Zastanowiło mnie dlaczego wyjechał i gdzie - przecież taka ucieczka od problemu i tak nic nie da. Choć z drugiej strony odetchnęłam z ulgą. Nie miałam ochoty się z nim spotkać więc szło mi na rękę, że go nie ma.

Poszłam zrobić sobie kawę. W kuchni zobaczyłam swój telefon. Załączyłam go i jak tylko znalazł sieć zaczął dzwonić jak oszalały. No tak - dziewczyny chciały pewnie wiedzieć co i jak. Wysłałam więc każdej SMS-a, że chętnie się spotkam na śniadanie i opowiem wszystko. Po chwili od każdej z osobna dostałam potwierdzenie przyjścia. Nabrałam powietrza i postanowiłam zawitać jednak do domu - w końcu dres i koszulka od Łukasza nie był najlepszym strojem na spotkanie z przyjaciółkami.

Po drodze zadzwoniłam jeszcze do pracy, że nie będzie mnie przez najbliższy tydzień. Praca może dała by mi zapomnieć co i jak. Ale jakoś nie miałam ochoty na pracę. Chciałam mieć trochę czasu tylko dla siebie, skoro mąż mi to już ułatwił postanowiłam i od pracy jednocześnie odpocząć.

W domu - boże jak to słowo teraz fałszywie brzmi.

Tam gdzie mam swoje rzeczy rzeczywiście nikogo nie było. W szafach nastały pustki po ubraniach męża. Zniknęła też jeszcze jego walizka i kilka osobistych rzeczy. W kuchni stał wazon z kwiatami i liścikiem - "WSZYSTKO CI WYJAŚNIE KOTEK".

Cały bukiet wyrzuciłam do kosza. Wzięłam prysznic i przygotowałam się do spotkania z dziewczynami.

One jak tylko mnie zobaczyły w kawiarni zaczęły się przekrzykiwać w pytaniach. Nie mogąc nic z ich paplaniny zrozumieć usiadłam wygodnie i z uśmiechem na twarzy czekałam aż skończą. Po kilku dobrych minutach zorientowały się że to nie prowadzi do niczego. Przekupki na targu normalnie.

W końcu jak się uspokoiły to opowiedziałam wszystko co się stało. Były w szoku. Wiedziały, że miałam ochotę na Łukasza, ale sądziły, że nigdy się nie odważę na taki krok. W końcu poza mężem prawie świata nie widziałam. Niestety nijako to on podjął za mnie tą decyzję. I wcale mi to nie przeszkadzało. Dziewczyny pytały jaki jest Łukasz w łóżku ale szczegóły zostawiłam już dla siebie.

Łukasz jest bardzo przystojnym mężczyzną, niestety świadomy swoich plusów. Nie znałam kobiety która choć raz by nie pomyślała o seksie z nim. Po streszczeniu dziewczyną weekendu tematy zeszły z mojej osoby a dotyczyły męża. Jaki był, czy rzeczywiście można było się wcześniej zorientować. One znów zaczęły się przekrzykiwać a ja wyłączyłam się z rozmowy i zajęłam się SMS-ami do Łukasza.

"Łuki byłam w domu. Rzeczywiście pusto tam i jego nie ma. Nie będę Ci już zawracać głowy. Dzięki za wsparcie i cały weekend"

"Jak to dzięki? Dziękujesz mi przez telefon? A jakaś kolacja w rewanżu albo coś?"

"Może być kolacja. Chętnie zjem z Tobą, nie chciałam przeszkadzać."

"Spoko mała - miło było mi z Tobą i nie przeszkadzasz. To co - o 19 u Ciebie?"

Na tego SMS-a uśmiechnęłam się do siebie.

Niestety nie uszło to uwadze dziewczynom. Od razu dopytywały co i jak. Nic nie powiedziałam.

Pożegnałam się tylko i wyszłam. Czułam ich zszokowany wzrok na sobie. Nie miało to jednak dla mnie najmniejszego znaczenia. Musiałam zrobić zakupy na kolację. Marzyło mi się coś łatwego ale wyjątkowego. W końcu wymyśliłam kurczaka w cieście francuskim. Białe winko. Dużo wina. No i truskawki mi jeszcze wpadły w ręce.

Ciekawe czy Łuki zostanie na noc? Ciekawe jak będzie wyglądał cały ten tydzień? I Co będzie jak on już minie i wróci mąż?

Na szczęście na rozmyślania nie miałam dużo czasu. Dom może nie brudny, ale wymagał odświeżenia. Pochowałam wszystkie rzeczy męża, które pozostały jeszcze. Przygotowałam kolację.

Kurczak wyszedł świetnie. Nie chwaląc się oczywiście. Ubrałam swoją ulubioną sukienkę w grafitowym kolorze i dużym dekoltem. Do tego szpilki, makijaż i byłam gotowa.

Łukasz przyszedł punktualnie. Przyniósł butelkę mojego ulubionego wina. Chciałam pocałować go w usta lecz on nadstawił tylko policzek.

- Sorki mała, ale musimy to skończyć. Nie możemy tego ciągnąć. Kiedy dowiesz się wszystkiego będziesz żałowała tych chwil do końca życia.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Popatrzyłam na niego zaskoczona, ale on nic nie chciał powiedzieć.

- Łuki to mi wyjaśnij. Czego do cholery jeszcze nie wiem? Co musiało by się stać aby kobieta zdradzona musiała żałować rewanżu? - spytałam zdenerwowana. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Liczyłam na miły wieczór zakończony cudownym seksem i śniadaniem dnia następnego a on mi tu z wyrzutami sumienia.

Łukasz dostrzegł moje zaszklone oczy. Przytulił mnie mocno.

- Spokojnie mała. Nie mogę Ci powiedzieć całej prawdy. Obiecałem. Przepraszam, że zepsułem Ci wieczór, ale chyba już pójdę. Tak będzie lepiej - wyszeptał mi do ucha po czym pocałował mnie w czoło jak siostrę i wyszedł. Stałam osłupiała w drzwiach jeszcze długo po tym jak jego samochód zniknął za zakrętem. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Na szczęście w kuchni rozdzwonił się telefon. Zamknęłam drzwi i poszłam zobaczyć, kto dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Żanety - jednej laski z paczki. Nabrałam głęboko powietrza i odebrałam z drżącym głosem.

- Cześć kochanie. Co tam? Możesz gadać czy Ci przeszkadzam?
- Gadaj - powiedziałam sucho i smutno.
- Co jest?
- A co ma być?
- Jesteś w domu? Sama?
- Taa... już nawet Łukasz mnie olał. Chyba to jednak ze mną jest coś nie tak.
- Weź się ubierz jakoś fajnie. Za 20 minut będziemy pod Twoim domem i jedziemy gdzieś.

Rzeczywiście po 20 minutach pod dom podjechał samochód. Ze środka wysypały się wszystkie kumpele. 2 były już nieźle wstawione. Kiedy mnie zobaczyły zagwizdały głośno. Weszły jak do siebie, chwyciły tylko moją torebkę i krzyknęły, że wychodzimy. Popatrzyłam zrezygnowana, ale zignorowały to. Chyba nie miałam wyjścia jak zamknąć za sobą drzwi. Wpakowałyśmy się do samochodu i podjechałyśmy pod pierwszą lepszą restaurację. W planach była dyskoteka, ale niestety w tygodniu u nas wszystko na spokojnie. W restauracjo – pizzerii, do której weszliśmy też tłumów nie było. Zajęte były tylko 4, może 5 stolików. My usiadłyśmy przy tym najbardziej oddalonym i najciemniejszym z możliwych. Jedna od razu poszła zamówić coś do picia. Wróciła z tacą pełna kieliszków wypełnionych błękitnym płynem.

Kamikadze.

Dziewczyny skrzywiły się przeraźliwie lecz ja ochoczo chwyciłam kieliszki. Zdołowana byłam zupełnie. Chciałam się upić i zapomnieć o wszystkim. Alkohol był doskonałym sposobem na chwilę zapomnienia. Kiedy wypiłam sama swoje 6 kieliszków dziewczyny spojrzały na mnie badawczo. Bez słowa każda oddała mi 2 swoje kieliszki i wypiłyśmy już razem. Kelner momentalnie pojawił się przy stoliku z nową kolejką.

- O nie ... - pokręciłam głową - chwila przerwy - zarządziłam. Kelner odstawił tacę na nasz stolik i pozbierał opróżnione już kieliszki i poszedł.

Dziewczyny spojrzały na mnie pytająco. Nie musiały nic mówić. Wiedziałam, że czekają na szczegółową relację. Nie trzymałam ich długo w napięciu tylko jak karabin maszynowy zaczęłam opowiadać wszystko od początku, skupiając się najbardziej na dzisiejszej niedoszłej kolacji. Kiedy skończyłam sięgnęłam po kieliszek a dziewczyny w mig za mną chwyciły też swoje bez słowa. Kiedy opróżniłyśmy tę kolejkę Żaneta cichutko stwierdziła, że coś jej tu nie pasuje. Dziewczyny ją jednak zbojkotowały.

- A moim zdaniem coś tu nie gra - powtórzyła Żaneta - Igor to nie osoba, która tak po prostu znika i w ogóle robi takie rzeczy. - powiedziała nieśmiało.
- Cicha woda - odpowiedziały Edyta i Ania chórem.
- Zobaczycie że coś jest na rzeczy. Przecież ile razy się Igor o zdradę wygrażał. Myślicie, że zrobił by to sam? Że to był tylko kamuflaż? Nie wierzę... ale nie moja sprawa. Idę do toalety - powiedziała i nie czekając na odpowiedź wstała i odeszła. Kelner podał kolejną kolejkę a my w trójkę patrzyłyśmy na siebie w osłupieniu. Mi w główce już szumiało.

Rzeczywiście nigdy bym go o zdradę nie podejrzewała.

- Żani nasza strasznie ufna do facetów. Oj da jej jeszcze życie w kość - zawyrokowała Ania, która zawsze najtrzeźwiej patrzyła na świat. - Napijmy się. - Dodała do tego i kieliszki Żanety podzieliła miedzy nas. Po tej kolejce już zupełnie było mi wszystko jedno.

Z głośników popłynęła piosenka Britney Spears. Ta sama co wtedy w dyskotece - "Till the World ends". Popatrzyłyśmy po sobie z dziewczynami zdziwione - w poniedziałek muzyka tak głośno? Na wyjaśnienie nie musiałyśmy jednak długo czekać.

Do naszego stolika podeszło 4 młodych chłopaków.

Wszyscy bardzo przystojni i uśmiechnięci od ucha do ucha. Jeden z nich zapytał czy mogą się dołączyć bo widzą, że pijemy kamikadze jedno za drugim a oni są wielkimi fanami tego drinka. Edyta szybko się zgodziła. Ona zawsze była najbardziej szalona i bezpośrednia z nas wszystkich. A co za tym idzie, najchętniej nawiązywała nowe znajomości. Kiedy troje z nich rozsiadało się wygodnie jeden podszedł do mnie od tyłu i szepnął do ucha czy możemy zatańczyć. Odwróciłam szybko głowę i zobaczyłam Arka - tego małolata z dyskoteki co chciał żebym go uczyła seksu.

Dziewczyny szybko krzyknęły, że mam iść bo przyda mi się trochę rozrywki. Nie miałam żadnej wymówki więc wstałam i poszliśmy na parkiet. Nim jednak doszliśmy muzyka zmieniła się na bardzo wolną. Spojrzałam na mojego towarzysza a on uśmiechnął się do mnie dumnie. Domyśliłam się, że to wszystko sobie ukartował.

W głowie mi jednak szumiało coraz bardziej więc nic nie zrobiłam i w ogóle nie zareagowałam.

Tańczyliśmy chyba z godzinę bez przerwy. Taniec zawsze był dla mnie najlepszym sposobem aktywnego spędzenia wolnego czasu i sposobem na odreagowanie. Dziwnym trafem większość z piosenek była dosyć wolna. Po którymś już kawałku poprosiłam o chwilę przerwy na drinka a on zgodził się i sam stwierdził, że też ma ochotę się coś napić. Podeszliśmy do baru zamówiliśmy po kamikadze i Arek zaprowadził mnie do innego stolika. Nie wiem dlaczego, ale nawet nie zaprotestowałam. Usiedliśmy. Ja zajęłam się moim szkłem a on patrzył na mnie.

- Od tamtego wieczoru nie mogę przestać o Tobie myśleć.- Powiedział nagle i chwycił za drinki - Ciągle wyobrażam sobie jak się kochamy. - dodał po wypiciu całej kolejki speszony i zdenerwowany.

Było widać, że dużo go to kosztowało, ale też nie był już trzeźwy. Popatrzyłam na niego przeciągle. On próbował wytrzymać moje spojrzenie ale nie dał rady. Zresztą mało kto daje. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą na zewnątrz. Poszedł za mną bez słowa. Byłam pewna, że tak zrobi. Pewnie by w ogień skoczył gdybym mu kazała, małolat pieprzony.

- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytałam rzeczowo po tym jak poprosiłam przechodnia o papierosa i zaciągnęłam się porządnie. W jego oczach było widać ogromne podniecenie.

- Bardzo prosto maleńka - powiedział radośnie jak dziecko, które dostało właśnie kosz słodyczy - Niezobowiązujący seks dziś i mój numer telefonu gdybyś jeszcze kiedyś miała ochotę. Twojego numeru nie chce bo bym dzwonił pewnie codziennie i byś mnie zamordowała pewnie.

Przedstawił sprawę równie rzeczowo jak kiedyś Łukasz - pomyślałam od razu. Kiedy myślałam nad tym co Arek powiedział ten nie czekał tylko przeszedł do ataku. Objął mnie od tyłu w pasie i zaczął muskać mój kark. Odsuwał włosy jedną ręką a druga już wędrowała w stronę piersi.

Wyrwałam się i obróciłam się do niego twarzą.

- Już miałam taką propozycję... Długo nad nią myślałam, ale w końcu się zgodziłam. Nie skończyło się to dla mnie dobrze.

- Przyrzekam Ci pełną dyskrecję i że nie będę Cię nękał - dodał rozbawiony moją nieufnością. Kiedy jednak to usłyszałam to ja wybuchłam głośnym śmiechem.

- Pełna dyskrecja? O czym ty mówisz młody. Pewnie już wszyscy twoi kumple wiedzą co i jak. Moje towarzyszki pewnie też już mają swoje zdanie. Chodźmy lepiej jeszcze potańczyć i przestań mi składać takie propozycję nie do odrzucenia bo są co najmniej śmieszne. - wygarnęłam mu kiedy kończyłam papierosa i zaraz po tym weszłam z powrotem do środka. Arek ruszył tuż za mną. W drodze chwycił mnie za rękę i pociągnął od razu na parkiet. Tym razem jednak co piosenkę zatrzymywaliśmy się na drinka i już po kilku kawałkach byłam nieźle wstawiona a nasz taniec znów stał się mocno osobisty. Moje ciało, wbrew temu co mówił rozum, zaczynało reagować.

Po kolejnych kilku drinkach rozum wyłączył się zupełnie i pociągnięta w stronę toalet poszłam bez odrobiny sprzeciwu.

Tam Arek zaczął mnie delikatnie całować. Ja już całkiem pijana mało że mu nie przerwałam to przyciągnęłam go mocno do siebie i szepnęłam "Mocniej". Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. On zaczął mnie całować i dotykać coraz śmielej i gwałtowniej. Był przy tym bardzo nieporadny co jeszcze bardziej mnie podnieciło.

Zawsze lubiłam kiedy facet dominował i ta odmiana bardzo mnie nakręciła. Po jego kilku niepewnych pocałunkach chwyciłam jego rękę i włożyłam sobie pod sukienkę. Tego już było dla niego za wiele i zamarł w bezruchu patrząc na mnie zdezorientowany. Westchnęłam głęboko i kazałam mu uklęknąć przede mną. W między czasie zdjęłam bieliznę. Powiedziałam żeby mnie wylizał, ale on tylko patrzył jakby pierwszy raz patrzył na cipkę. Wkurzyłam się i z majtkami w ręku wyminęłam go i wyszłam z toalety kierując się do stolika.

Dziewczyny i chłopaki też już byli mocno wstawieni i rozbawieni. Koledzy mojego prawiczka spojrzeli na mnie wyczekująco jakby myśleli, że zdam im całą relację z dzikiego i wyuzdanego seksu. Tuż za mną jednak pojawił się zaczerwieniony Arek i ci wybuchli śmiechem co go jeszcze bardziej speszyło. Wszyscy trzej wstali równocześnie i przedstawili się po kolei - Paweł, Piotrek i Tomek.

Piotrek i Paweł byli bliźniakami. Przeprosili mnie w imieniu Arka, że nie stanął na wysokości zadania i poprosili o taniec. Uśmiechnęłam się sama do siebie i bez słowa ruszyłam na parkiet. Kiedy stanęłam na jego środku zamknęłam oczy i zaczęłam sama tańczyć będąc pewna, że któryś z nich zaraz do mnie dołączy. Nagle poczułam na sobie 4 dłonie. Otworzyłam oczy i okazało się że tańczę z bliźniakami.

A myślałam, że to bujdy ze oni robią wszystko razem.

Po kilku szybszych kawałkach przyszedł czas na wolniejszy i wtedy zdałam sobie sprawę, że mam ciągle w dłoni swoje majtki. Nim jednak zdążyłam choć pomyśleć co z tym zrobić jeden z braci wtulił się w moje plecy kładąc dłonie na biodrach. Od razu pomyślałam, że wyczuje że jestem bez bielizny. Szybko jednak przestało mnie to martwić bo z przodu czekał drugi brat, który chciał chwycić mnie za ręce. Co więcej - zrobił to szybciej niż ja zdołałam zrobić cokolwiek i w efekcie tańczyliśmy kilka kroków z majtkami pomiędzy rękami. Moje serce zaczęło szybciej bić co tylny brat zinterpretował jako podniecenie i mocniej objął mnie w pasie jedną ręką a drugą pokierował między nogi. Ten z przodu też się podniecił. Wyjął mi z ręki majtki i schował do swojej kieszeni.

Zatrzymałam się na moment patrząc na niego lecz ten z tyłu trzymał mnie mocno więc wróciliśmy do tańca. Teraz już miałam wolne ręce więc mogłam swobodniej chwycić brata z przodu.

Swoją drogą strasznie byli podobni i nie umiałam ich rozróżnić. Jak ja mogłam wcześniej nie zauważyć że są bliźniakami?

Tylny bliźniak nadal nadawał rytm i tempo. Jego jedna ręka znalazła się pomiędzy moimi nogami więc jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości czy mam na sobie majtki to już je rozwiał zupełnie. Przedni patrzył mi prosto w oczy jakby czekał na jakiś znak zgody na to co się dzieje. Zgody lub niezgody. Ja jednak poza patrzeniem w jego oczy i poruszaniem się w takt muzyki nie byłam w stanie nic zrobić ani powiedzieć. Nie wiem dlaczego mnie tak sparaliżowało. Chyba za dużo alkoholu jednak jak na tak krótki czas. Po tym kawałku zatańczyliśmy jeszcze jeden - szybszy i ruszyliśmy po nim do stolika.

Arek siedział zmieszany i wściekły na siebie. Piotrek z Pawłem prawie niezauważalnie mrugnęli do Tomka. Ten szybko się przesiadł przez co zrobiły się 3 wolne miejsca obok siebie. Jeden z nich odsunął mi środkowe krzesło abym wygodnie mogła usiąść a gdy to zrobiłam sami usiedli i przysunęli się blisko. Gadaliśmy wszyscy jakbyśmy znali się od lat. Tylko Arek siedział jak struty.

Tomek okazał się znawcą wszelakich dowcipów i kiedy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem po kolejnym do środka weszło 2 mężczyzn.

Łukasz i Marcin - koledzy mojego męża.

Marcin nawet mnie nie zauważył i od razu podszedł do baru.

Łukasz zatrzymał się i spojrzał mi prosto w oczy.

Wytrzymałam jednak jego spojrzenie. Dziewczyny też go zauważyły i zamilkły od razu, patrząc to na mnie to na niego. Chłopacy zauważyli poruszenie jakie wywołali nowi goście i zaczęli patrzeć na nas badawczo. Łukasz zrobił krok w naszym kierunku, ale w tym momencie odwróciłam od niego wzrok i przybliżyłam się do jednego z braci aby dostrzegł, że nie jest mile widziany. Ten od razu to wykorzystał i objął mnie ramieniem po czym chyba wyczuł, że chce Łukasza odstraszyć więc delikatnie mnie musnął. Ja automatycznie zamknęłam oczy.

Kiedy je otworzyłam spojrzałam na drzwi przy których jeszcze stał Łukasz. Pokręcił tylko głową i też ruszył w stronę baru. Tam coś szepnął Marcinowi i ten zaczął mnie obserwować. Piotrek z Pawłem też to zauważyli więc podjęli grę, przysuwając się jeszcze bliżej i pytając dyskretnie czy mają ich zutylizować.

Momentalnie wszystkie zaczęłyśmy się znów śmiać. Przypomniał nam się fragment filmu "Lejdis", kiedy to 2 z głównych bohaterek utylizowało właśnie, konkurencję traktorem koszącym trawę.

- Nie trzeba, ale możemy zmienić lokal - powiedziałam kiedy nabrałam trochę powietrza - mój dom jest na przykład pusty - dodałam a dziewczyny popatrzyły po mnie zdziwione. Nie przepadałam za gośćmi jak by nie było z ulicy, a zapraszać w sumie nieznajomych było co najmniej do mnie nie podobne. - No co - przynajmniej będę już u siebie kiedy wy będziecie musieli jeszcze taksówki zamawiać - dodałam rozbawiona widząc wściekłe miny Łukasza i Marcina. Decyzja została podjęta zostało tylko poczekać na transport i rozpocząć imprezę na nowo.

Taksówki były szybko. Wyszliśmy wszyscy z butelką alkoholu pod pachą tylko Arek stwierdził, że nie jedzie. Szczerze mówiąc byłam prze-szczęśliwa kiedy to usłyszałam. Bałam się, że będzie mnie próbował namawiać jeszcze na seks albo co gorsza, że będzie mnie później nachodzić.

Nikt nie próbował go dzięki bogu przekonać, na co pewnie liczył.

Impreza szybko się przeniosła. Wszyscy się gdzieś porozsiadali. Edyta zajęła się Tomkiem. Ania z Żanetą z racji wspólnej pracy zaczęły plotki same a ja ruszyłam do kuchni żeby zobaczyć czy jest coś do jedzenia. Zaraz za mną weszli bliźniaki. Jeden stał przy drzwiach jakby sprawdzał czy ktoś idzie a drugi zbliżył się do mnie bardzo.

- Mam coś co należy do Ciebie - szepnął mi do ucha i zaczął całować mnie delikatnie po szyi.

- Wybacz młody, ale mam na dzisiejszy wieczór już dość żółtodzióbów. Nie kręci mnie rola nauczycielki. - Powiedziałam bez ogródek ściągając jego rękę z mojej piersi. Podszedł ten drugi.

- Arek to wybryk natury. Nie oceniaj nas jego miarą, kochana. Z nas będziesz zadowolona - obiecał.

- Trójkącik? Hehe... chyba śnicie maluchy. Co jeszcze do tego? -zapytałam rozbawiona jednak rozmowom nastał kres. Jeden przytrzymał mnie mocno za ręce a drugi włożył ręce pod sukienkę.

Tam moja cipka już zaczęła puszczać soki. Tylko ich to rozochociło. Położyli mnie więc na stole.

Jeden uklęknął nade mną podając mi jak na talerzu swojego penisa a drugi zaczął mnie delikatnie lizać. Byłam co prawda świadoma co się dzieję, ale zupełnie nie miałam siły ani w sumie ochoty żeby im przerwać. Ten co był przy twarzy bardziej zajęty był obserwowaniem poczynań brata niż tym żebym wykonywała swoją pracę rzetelnie.

Mnie tym bardziej szło to na rękę. Nigdy nie przepadałam za pozycją 69. Wolałam się skupić na jednym albo na dawaniu albo na braniu. Na efekty poczynań bliźniaka nie było trzeba długo czekać. Nie chciałam jednak już kończyć.

Zaczęłam się wiec szamotać. Wtedy chłopaki postanowili zmienić pozycję więc ściągnęli mnie ze stołu. W jedynej chwili kiedy mogłam coś powiedzieć starałam się dogadać. Nie było to jednak proste. Oni obawiali się, że chce im przerwać a sprzęty stały na baczność i nie dopuszczali mnie do głosu. Jednak w końcu się wyrwałam.

- Sypialnia jest po drugiej stronie mieszkania. - Powiedziałam szybko żeby dali mi powiedzieć coś więcej. Rzeczywiście dało to efekt. Oni popatrzyli po sobie a zaraz potem na mnie zaciekawieni.

- Szybka jesteś mała. Prowadź. - powiedział jeden z nich. Wzrokiem dałam im tylko znać żeby chociaż spodnie pozapinali a sama nabrałam głęboko powietrza żeby porządnie się dotlenić.

Żeby dojść do sypialni musieliśmy przejść przez pokój dzienny. Starałam się zrobić to szybko i pewnie. Dziewczyny są jednak spostrzegawcze i przyglądały mi się bacznie. Nie miałam odwagi spojrzeć im prosto w oczy. Wiedziałam, że to co robię zaaprobowała by tylko Edyta, ze swoim luźnym podejściem do seksu.

W sypialni nawet nie zapaliliśmy światła. Jak tylko drzwi się zamknęły zostałam pchnięta na łóżko i szybko rozebrana. Pieszczona przez 4 ręce czułam się jak jakaś bogini. Bracia świetnie się uzupełniali. Kiedy jeden lizał piersi drugi lizał cipkę. Kiedy cipkę jeden zaczął ssać i sutki doświadczyły tego samego od drugiego. Nie wiem czy się umówili, ale było mi cudownie. Pieszczotom nie było końca.

Każdy centymetr mojego ciała został przez nich dokładnie zbadany i wylizany. Czułam się jak w niebie. Nagle jednak usłyszałam komendę "wchodzimy".

Między moimi nogami usadawiał się jeden z braci.

Nie wiedziałam gdzie był drugi. Było ciemno, zresztą nie ma to jak zamknięte oczy i dzięki temu silniejsze doznania. Zawsze tak robiłam. Kiedy jeden wszedł w moją cipkę poczułam penisa na swojej twarzy. Lodzik mu się marzył. Bez ogródek wzięłam go do ust. Zaczęłam ssać jego końcówkę delikatnie i powoli ale ten na dole zaczął szybko przyśpieszać więc i ja nabrałam tempa. Ssałam i lizałam penisa jednego z braci jak tylko potrafiłam najlepiej a drugi rewanżował mi się cudownym rżnięciem. Po chwili zaczęłam dochodzić. Chłopaki jednak to wyczuli i szybko zmienili pozycję.

Zostałam nabita na penisa w pozycji na jeźdźca a ręką miałam masować penisa. Nie wiedziałam który bliźniak jest który.

Kiedy znów zaczęłam drżeć pozycja zmieniła się na pieska. Jak nie w ustach to w ręce ciągle miałam penisa. Chciałam już kończyć. Było mi cudownie, jednak chciałam poczuć już ten dobrze znany mi dreszcz przechodzący przez całe moje ciało.

Chłopaki też się chyba zmęczyły bo ich oddechy też zaczęły przyśpieszać a ciała niebezpiecznie drżeć. Usłyszałam jeszcze komendę "dubelek" i już kilka minut później przeszedł mnie ogromny i skumulowany orgazm. Krzyczałam i wiłam się bez końca i ograniczeń. Nie zważałam na gości ani sąsiadów. Sięgnęłam nieba. A wszystko to przez podwójną penetrację. Nawet nie wiem kiedy, ale pozycja zmieniła się na jeźdźca. Któryś z braci przyciągnął mnie do siebie a do tyłka wszedł drugi.

Nawet niczym mnie nie zwilżył ani nie przygotował jakoś. Wszedł właściwie tak szybko i bez pardonu, że nie miałam nic do gadania. Kilka zgranych ruchów jakby robili to razem od lat i odleciałam.

Nie zatrzymali się jednak ani na moment tylko rznęli mnie dalej kiedy ja się darłam na całe gardło. No i dobrze zrobili bo przez to normalnie trwający kilka sekund dreszcz przedłużył się do kilku minut. Biedni sąsiedzi.

Kiedy już opadłam zupełnie z sił zostałam położona na plecach a chłopaki kończyli sami. Po chwili 2 ogromne dawki spermy wylądowały na moim brzuchu i piersiach w prawie tym samym momencie. Kiedy się tylko pozbierałam poszłam do łazienki pod prysznic. Był on wybawieniem i ogromną rozkoszą dla mojego zmęczonego ciała.

Starałam się jednak jak najszybciej doprowadzić do porządku, bo czekali goście. Ubrałam tylko jeansy i jakiś top i byłam gotowa. Przygotowana także psychicznie. Choć tego taka pewna nie byłam. Wiedziałam, że będę musiała słuchać marudzenia Ani i Żanety na temat mojej nieodpowiedzialności. Ale wiedziałam też, że po mojej stronie stanie Edyta. No i na pewno babska ciekawość przezwycięży ich matczyną troskę o mnie.

Przeszłam przez ciemną nadal sypialnie i zastanowiła mnie cisza panująca w całym mieszkaniu. W salonie byli tylko bliźniaki porozkładani na sofie, równie zmęczeni jak ja, na wpół śpiący. Na stole leżała jeszcze kartka napisana ręką Żanety:
"Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałowała co dziś zrobiłaś. Widzimy się wszystkie jutro u mnie na obiedzie. Buźka. Żani"

Odetchnęłam trochę z ulgą. Do obiadu dziewczyny zdążą trochę ochłonąć i nie będę musiała aż tyle wysłuchiwać. Poza tym trzeźwe one też nie były więc skacowane też mi bardzie odpuszczą. Poza tym mam więcej czasu na opracowanie jakiejś obrony.

Chyba Piotrek otworzył oczy jak usłyszał moje głębokie odetchnięcie. Wziął do ręki poduszkę i przytulił się do niej jak małe dziecko do misia pluszowego. Zrobił przy tym tak maślane oczy, że aż zrobiło mi się ich żal, że chce ich wyrzucić. Nie chciałam jednak by u mnie spali. Chciałam zostać choć na chwilę sama. Poza tym kolejny seks w tej dobie nie wchodził w grę z mojej strony a czułam, że oni są innego zdania.

Pstryknęłam tylko palcami i wskazałam chłopcom drzwi wejściowe kiedy na mnie zerknęli. Sama wzięłam szklanki ze stolika i ruszyłam do kuchni.

Kolejny wybieg z mojej strony. Miałam nadzieję, że się ulotnią kiedy mnie nie będzie w salonie bez zbędnych pytań i wyjaśnień. Tu jednak nie poszło mi tak gładko jak z dziewczynami. Zaraz za mną bliźniaki dowlekli się za mną do kuchni. Jeden jeszcze na wpół śpiący usiadł przy stole i położył na nim głowę. Drugi poszedł do lodówki jakby był u siebie i wyciągnął sobie wodę po czym spytał czy nie mogą zostać. Pokręciłam tylko głową, że nie.

Zaczęło się marudzenie, wyrzuty.

- Posłuchaj mały. Fajnie było, ale się skończyło. Nie macie w tej materii nic do powiedzenia. Nie chce was też więcej widzieć więc nie próbujcie mnie nachodzić, bo nie ręczę za siebie. Zmywajcie się, bo zrobiło się późno. - powiedziałam jak najbardziej stanowczo potrafiłam po czym zabrałam się za sprzątanie naczyń. W duchu modliłam się aby byli grzeczni i sobie poszli.

Marzyłam o wygodnym łóżku. To był dla mnie strasznie długi i ciężki dzień. Bracia próbowali jeszcze protestować i kombinować, ale traktowałam ich jak powietrze więc po chwili pozabierali swoje rzeczy i wyszli. Jak tylko usłyszałam zamknięcie drzwi opadłam bezwładnie na sofę. Nabrałam kilka głębokich oddechów i poszłam zamknąć drzwi a zaraz po tym do sypialni. W drodze rozebrałam się do naga. Tak najbardziej lubię spać. Położyłam się i momentalnie zasnęłam.

Sny miałam przedziwne. Budziłam się co chwilę.

Jak nie spadałam w głęboka przepaść to rozbijałam się samochodem. Dopiero nad ranem udało mi się trochę spokojnie pospać. Jednak już przed 8 do sypialni, a dokładniej mówiąc dokładnie przed moje oczy, zaglądnęło słońce oznajmiając piękny początek kolejnego dnia. Chciałam jeszcze pospać trochę więc przewróciłam się na drugi bok ale nie dało to żadnego rezultatu. Zwlekłam się na nogi i poszłam zrobić sobie kawę. W salonie zobaczyłam znowu kartkę od Żani, która zmotywowała mnie do jakiegokolwiek działania.

Kawa i śniadanie szybko się znalazło. Mieszkanie się ogarnęło i ja zdążyłam się dostatecznie dobrze przygotować do obiadu.

Nie zdążyłam tylko przygotować linii obrony przed dziewczynami. A to był największy chyba problem jaki w tym momencie widziałam.

 

Mój mąż i ja (V)

Kiedy podjechałam wczoraj pod dom Żanety miałam najszczerszą ochotę zamiast wysiadać i zmierzyć się z dziewczynami, przejechać obok i nie pokazywać się w ogóle. Wiedziałam jednak że nie zostanie mi to wybaczone. Po za tym widziałam samochody pozostałych "lejdis" więc postanowiłam nie przeciągać i jak najszybciej zmierzyć się ze strachem.
W końcu im szybciej się pojawię tym szybciej dostane burę i tym szybciej przejdziemy do przyjemniejszych części programu dnia.
Przed zadzwonieniem do drzwi nabrałam jeszcze głęboko powietrza. Nadal nie miałam przygotowanego kontrataku i w momencie kiedy nacisnęłam dzwonek chciałam się zmyć. Niestety dziewczyny były przy drzwiach w sekundę. Tak, tak. Dziewczyny! Otworzyły mi wszystkie i nawet nie witając się ze mną znów zaczęły się przekrzykiwać jak niedawno w kawiarni. Nie miałam jak uciekać. Odpowiedzieć na żadne pytanie też nie potrafiłam więc stałam i czekałam aż przestaną się przepychać. W końcu Edyta krzyknęła, że tak to się niczego nie dowiedzą, żeby wpuściły mnie do środka i nie robiły wiochy. Ania z Żanetą momentalnie obróciły się na piętach i już przekrzykując same siebie poszły do kuchni myśląc że pójdę tłumaczyć się zaraz za nimi. Edyta jednak dobrze wyczuła moje niezdecydowanie i pociągnęła mnie na taras zadając tylko jedno pytanie - "Jak to jest z bliźniakami?" - i robiąc przy tym oczy wielkie jak małe dziecko, które dopiero co dowiedziało się skąd się biorą dzieci.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i swoich wspomnień.
- Zajebiście!! - mruknęłam tylko i opadłam na leżak. Dopiero kiedy nabrałam kilka głębokich wdechów zaczęłam powoli opowiadać co i jak. W między czasie przyszły kucharki i o dziwo nie przerywały tylko słuchały.
Kiedy skończyłam Ania nic nie powiedziała. Edyta dopytywała o szczegóły a Żaneta tylko westchnęła, że nie powinnam tego robić i poszła do kuchni. Ani wyszła zaraz za nią. Zostałyśmy z Edytą same i mogłyśmy pozwolić sobie na odrobinę szczerości więcej niż przy pozostałych dziewczynach... Tylko ona, ze swym rozwiązłym trybem życia potrafiła choć trochę mnie zrozumieć.
Zapytałam też co z Tomkiem. Spodziewałam się że wyszli razem. Edyta tylko uśmiechnęła się pod nosem i stwierdziła, że było "odjechanie", ale nic więcej nie powie póki nie będzie miała pewności czy coś z tego będzie. Nie chciała zapeszać.
Tuż po tym stwierdzeniu z kuchni dziewczyny zawołały na obiad. Aż zdziwiona byłam, że już po burzy. Że nie ma żadnych wyrzutów, kazań, lamentów. Że w sumie nie taki diabeł straszny.
Kiedy usiadłyśmy do stołu dziewczyny spytały czy gadałam już z mężem. Zaprzeczyłam.
- Według tego co mówił Łuki miałby wrócić w sobotę lub niedzielę. Nie wiem od kiedy ten swój święty tydzień liczył. Dzwonił, ale nie odebrałam. Bezczelne w sumie żeby takie sprawy przez telefon załatwiać - powiedziałam jednym tchem. Nie był to nadal zbytnio komfortowy temat. Dziewczyny nie nalegały. Starały się mnie wyluzować i zeszłyśmy na typowo babskie tematy - ciuchy, kuchnia itp., itd.
Po obiedzie był jeszcze deser. Trzeba przyznać, że Żaneta gotuje bosko. Wszystkie nażarłyśmy się jak rzadko kiedy. Zaproszenie dostałyśmy także na kolację, ale ja podziękowałam. Chciałam pobyć trochę sama. Nadal nie postanowiłam co zrobić dalej. Co zrobić z mężem i z całym swoim życiem. Wytłumaczyłam się wiec dziewczyną i ruszyłam do drzwi z zamiarem pojechania do domu. Usłyszałam jeszcze pytanie czy na pewno chce sama zostać.
Potwierdziłam.
Dziewczyny zrobiły smutne miny, ale nie oponowały. Znały mnie jak własną kieszeń i wiedziały, że jak coś sobie postanowię trzeba się na to zgodzić, bo ja zdania nie zmienię.
Tak naprawdę jednak nie chciałam być sama. Ale nie chciałam też patrzeć na ich współczujący wzrok. Chociaż próbowały i starały się to ukryć i maskować były moimi przyjaciółkami i było im przykro, że tak się u mnie porobiło.

Zawsze uchodziliśmy z mężem za wzór małżeństwa, wzór związku. Znaliśmy się od kiedy miałam 13 lat. Chodziliśmy ze sobą od kiedy miałam 16 lat. Ślub wzięliśmy po 4 latach. Zawsze jakoś się umieliśmy dogadać. Zawsze jakiś kompromis został zastosowany. Niektórzy nawet się śmiali, że to los starał się jak mógł żeby nas połączyć. I w sumie coś w tym jest.
Dlaczego? Igor najpierw był chłopakiem mojej kuzynki. Tak się w sumie poznaliśmy. Chciałam traktować go jak kolegę mimo, że był 14 lat starszy. On jednak wydawał mi się zawsze niedostępny, nieufny i nie nawiązaliśmy jakiś bliższych relacji.
Kiedy między nimi zaczęło się psuć moja siostra zaczęła chodzić z jego bratem. Nie trwało to długo, ale zawsze był kolejny powód do spotkań. Nasze relacje nie nabierały jednak kolorów. Dopiero kiedy właściwie kontakt urwał się kompletnie jakoś tak się stało, że zaczęliśmy gadać, że tak powiem na własne konto. Długo nikomu się nie przyznałam z kim się spotykam. Rodzice się nie dopytywali, siostra też. Właściwie nikt nawet nie wpadł na to, że ja i on, że my... a jednak.

Siedziałam tak w aucie kiedy w szybę zapukała Edyta. Otworzyłam okno.
- Wiem, że chcesz być sama ale czy możesz mnie rzucić do centrum? Umówiłam się z Tomkiem a nie chce brać swojego auta i zostawiać go byle gdzie.
- Wsiadaj.
Edyta nie czekała na kolejne zaproszenie tylko od razu usadowiła się na fotelu pasażera. Spytała co się tak zamyśliłam. Kiedy jednak nie odpowiedziałam dała mi spokój.
Tak - to właśnie z nią miałam najlepszy kontakt. Rozumiałyśmy się prawie bez słów. Nigdy nie musiałyśmy się przed druga tłumaczyć. Byłyśmy bardzo blisko zachowując jednak skrawek przeżyć tylko dla siebie. I nigdy ta druga nie dopytywała na siłę. Normalnie przyjaźń idealna.
Zapaliłam auto i ruszyłam. W drodze Edycie zadzwonił telefon. Po rozmowie można było wywnioskować, że spotkanie odwołane. Kiedy wyłączyła telefon odwróciła się do mnie całkiem i zaproponowała żebyśmy poszły na winko jakieś same, bo ją Tomek olał. Nie musiała mnie prosić. Chciałam właśnie zostać tylko z nią i pogadać od serca. Postanowiłyśmy pojechać do pizzerio - restauracji gdzie spotkałyśmy ostatnio bliźniaków i resztę ekipy.
Kiedy weszłyśmy zobaczyłyśmy tłum ludzi. Jak na środek tygodnia byłyśmy co najmniej zaskoczone. Ale nie zniechęciło nas to do pozostania. Edyta szybko znalazła i zajęła stolik a ja poszłam do baru, gdzie zamówiłam butelkę... ale nie wina tylko czystej wódki. Kiedy podeszłam do stolika z butelką i kartonem soku pod ręką Edyta spojrzała zdezorientowana. Nie musiałam jej jednak przekonywać do poważniejszego posiedzenia. Szybko wypiłyśmy po pierwszym kieliszku i od razu szkło napełniło się ponownie. Gadałyśmy luźno o moim małżeństwie i o jej życiu.
W końcu ona biedaczka też była sama. Troszkę na siłę ale strasznie chciała mieć kogoś. Ufała każdemu facetowi który na nią spojrzał i wierzyła, że to ten jeden jedyny. Płakała za każdym, ale nie zniechęcało jej to ani nie pozbawiło naiwności. Tomek pewnie był kolejnym przypadkiem. Dowiedziałam się, że tego wieczoru wyszli razem i skonsumowali po części znajomość już w taksówce. Dokończyli u niej w mieszkaniu. Oczywiście jak można się było spodziewać następnego dnia mino, że się odezwał nie umówił się na kolejną randkę ani sex. Edyta próbowała oszukiwać mnie i z pewnością też samą siebie, że to była tylko przelotna znajomość i dobry seks, ale widziałam w jej oczach zawód. Z pewnością miała nadzieję na coś więcej i wierzyła że coś z tego będzie.
Widziałam, że jest jej przykro z tego powodu więc zmieniłyśmy temat i znowu zeszło na mojego męża. Gadałyśmy i rozważałyśmy wszelkie możliwości. W końcu obie doszłyśmy do wniosku, że coś się tu kupy nie trzyma. Igor i zdrada - nam obu wydawało się to nie możliwe i przeciwstawne jak ogień i woda. Kiedy jednak porównywałyśmy dowody i domysły uznałyśmy, że te pierwsze są bardziej realne i prawdopodobne.
- W końcu który facet zadbał by o taki szczegół jak szminka pozostawiona żebyś ją właśnie ty znalazła? - zapytała Edyta a ja jej przytaknęłam. W końcu tak zwana płeć brzydka umie zadbać tylko o ogóły a nie szczegóły. Choć tak naprawdę nabierałam coraz większych podejrzeń. Dla mnie jednak wszystko było zbyt prawdopodobne i zbyt jasne żeby mogło być prawdziwe.
Dokończyłyśmy butelkę i obie byłyśmy już dosyć wstawione. Nie miałyśmy jednak dość i Edyta poszła po kolejną butelkę. Kiedy jej nie było telefon, który zostawiła na stoliku zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam "Tomek".
Odebrałam.
Nim zdołałam cokolwiek powiedzieć z drugiej strony polał się istny słowotok. Przeprosiny, tłumaczenia i słowa bez znaczenia mieszały się ze sobą bez sensu. Z tego co zrozumiałam to chciał się spotkać. Wreszcie wtrąciłam się mu w zdanie, bo by się biedak i godzinę tłumaczył nie temu komu trzeba. Powiedziałam mu, że Edyta spotka się z nim na pewno. Podawałam mu właśnie namiary kiedy do stolika wróciła złośnica. Zmierzyła mnie z góry na dół widząc jej telefon w mojej ręce. Odkręciła butelkę wódki i pociągnęła wielki łyk prosto z gwintu. Zmierzyła mnie znowu i usiadła do stolika.
- Nie słyszałaś nigdy o prywatności? Kto dzwonił? Dlaczego odebrałaś? Czego chciał? - rzucała pytania niczym karabin maszynowy i już sięgała po kolejny łyk z butelki, ale ją powstrzymałam.
- Dzwonił Tomek. Zaraz tu będzie - powiedział krótko i rzeczowo. W Edycie aż się zagotowało. Wstała i zaczęła się zbierać do wejścia.
- Nie chce go widzieć ani słyszeć i nie wiem po co w ogóle powiedziałaś mu gdzie jesteśmy. - obróciła się na pięcie i już miała wychodzić kiedy do lokalu wszedł Tomek. Od razu zaczął ją przepraszać. Siedziałam i patrzyłam na nich z boku. Wyglądali co najmniej zabawnie. Edyta do wytrzymałych w piciu nie należała i było widać, że łyk czystej wódki zbytnio nie chce jej przejść przez gardło. Nie mogła też ani przez to biedaka okrzyczeć ani nic mu powiedzieć. Całkiem ją zatkało. W końcu wyminęła go i wyszła na zewnątrz.
Panie dzięki Ci za przeszklone ściany w restauracjach, dzięki którym widać ulice ze środka.
Edyta jak tylko wyszła na zewnątrz nabrała głęboko powietrza i wyrywając komuś papierosa z ręki zaciągnęła się nim. Tomek wyszedł zaraz za nią i stanął przed nią patrząc osłupiały. Kiedy ona nabrała już powietrza przyciągnęła go do siebie i zassała się w jego usta jakby od tego miało zależeć jej życie. Po chwili pocałunek stał się bardziej namiętny i odeszli trzymając się za rękę.
A ja zostałam z prawie pełną butelką wódki sama. Postanowiłam pójść do domu. Pozbierałam rzeczy i wyszłam obładowana i też nieźle wstawiona. Moje mieszkanie dzięki bogu było tylko albo aż kilka ulic dalej. Nie dzwoniłam po taksówkę, bo prędzej byłabym pieszo niż taksówka by przyjechała. Spacer też pozwoliłby mi wytrzeźwieć troszkę. Niestety pod pachą miałam butelkę wódki z której popijałam więc co się ulotniło od razu było uzupełniane. W końcu po 30 minutach dotarłam do domu, do którego normalnie droga pieszo trwa około 3 minut. Nie patrząc na drzwi zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy.
Szłam chodnikiem nie patrząc przed siebie i nagle wyrósł przede mną Łukasz. Aż podskoczyłam ze strachu. Kompletnie się go nie spodziewałam. Oczywiście połowa torebki rozsypała się na ziemie. Łukasz spojrzał na mnie badawczo. Wyjął torebkę z rąk i wrzucał wszystko jak popadnie. Ja nie byłam w stanie schylić się nawet po jedną rzecz. Nie to żebym była aż tak wstawiona. Bardziej zszokowana obecnością Łukasza. Nasze ostanie spotkanie nie zakończyło się przyjaźnie. Kiedy już wszystko pozbierał sam poszukał kluczy i spojrzał znów na mnie dopiero kiedy miał je w ręce.
- Jesteś kompletnie pijana. Choć do domu. Mam się Tobą zająć.
Początkowo poszłam posłusznie za nim jak przedszkolak. O nic nie pytałam. Jednak kiedy dotarło do mnie co powiedział wkurzyłam się i zbuntowałam.
- Daj mi papierosa - zażądałam. Spojrzał na mnie błagalnie jakby chciał powiedzieć, że zachowuje się jak dziecko. Widząc jednak upór na mojej twarzy zaczął spokojnie przekonywanie.
- Mała, choć do domu. Jesteś zmęczona...
- Daj mi papierosa! - powtórzyłam stanowczo i usiadłam na skraju chodnika. Łukasz próbował jeszcze mnie przekonać ale uznał, że nie ma to najmniejszego sensu i wyjął mi papierosy z mojej torebki a zapalniczkę ze swojej kieszeni. Wyciągnął jednego i odpalił. Podał mi go stojąc nade mną jak policjant. Zaciągnęłam się kilka razy i wstałam, spojrzałam mu w oczy.
- Wiesz co Łuki - ja się chyba przesłyszałam. Możesz powtórzyć co przed chwilą powiedziałeś? - zapytałam najspokojniej jak potrafiłam. Łukasz patrzył na mnie początkowo nieświadomie. Zupełnie jakby nie zauważył co powiedział. Dopiero po chwili zerwał kontakt wzrokowy i aż bał się na mnie spojrzeć. Myślał pewnie usilnie jak wybrnąć z tej sytuacji. Ostrożnie ważył słowa.
- Prosiłem żebyśmy poszli do domu - powiedział cicho modląc się zapewne w duchu żebym nie chciała nic więcej usłyszeć. Ja jednak nic nie mówiąc nie ustępowałam. - Powiedziałem też, że jesteś zmęczona - dodał delikatnie. Kiwnęłam głową aby kontynuował. Dalsza rozmowa jednak według niego nie miała chyba sensu. Próbował mnie jeszcze przekonać, że nie powinna tak skreślać męża ostatecznie. Ja jednak nie słuchałam.
Łukasz wkurzył się na maksa na mnie, stanął na wprost mnie i podał mi torebkę. Byłam pewna, że zrezygnował i pójdzie sobie do domu. Dopaliłam papierosa, peta rzuciłam na ulicę i szarpnęłam za torebkę.
W tym momencie stało się coś zupełnie nieprzewidywalnego dla mnie. Łukasz nie obrócił się na pięcie, wręcz przeciwnie - troszkę się schylił chwycił mnie w biodrach i jak worek ziemniaków przerzucił mnie przez swoje ramię. Zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Starałam się wyswobodzić, ale Łukasz był silniejszy i trzeźwiejszy. Bez słowa zaczął kierować się w stronę drzwi do mojego mieszkania. Nawet wcześniej nie zauważyłam, że nadal trzymał w swojej ręce klucze od domu.
Kiedy już do nich podeszliśmy nie puścił mnie tylko trzymał jedną ręką a drugą szybko otworzył drzwi. Nie puścił mnie także za drzwiami. Zamknął za nami drzwi na klucz po czym rzucił je gdzieś w głąb mieszkania. Dopiero wtedy postawił mnie na ziemi.
Przez te akrobacje mój niezbyt przyzwoity top, który miałam na sobie zsunął mi się z ramion i jego oczom pokazał się mój równie skąpy stanik, który całkiem prześwitywał. Kiedy to zauważyłam spojrzałam na Łukasza. On odwrócił wzrok jak tylko nawiązaliśmy kontakt wzrokowo.
Właściwie do dziś nie rozumiem dlaczego wtedy to zrobiłam. Na pewno nie przez post, bo on mi nie dokuczał od tygodnia. Byłam wściekła na niego. Właściwie to bardziej na męża że kazał mnie pilnować. No i na niego w sumie też... byłam zła, że nie przyszedł z własnej woli tylko na prośbę tego dupka... w tamtej chwili jednak nie miało to dla mnie znaczenia. Poczułam nagły impuls i stało się.
W każdym bądź razie podeszłam do niego i zaczęłam go całować. Zaczął się bardzo delikatnie opierać. Na tyle delikatnie, że w sumie nic nie zrobił. Po prostu mi nie pomagał. Popchnęłam go swoim ciałem na ścianę. Gdyby chciał nie przesunął by się nawet o milimetr. W końcu to on był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną a ja tylko delikatną i drobniutką kobietką.
On jednak opadł na ścianę jakby to supermen go pchnął. Spojrzał na mnie i kiwnął głową przecząco, na znak niezgody. Pewnie tylko dla formalność. Żeby mieć czyste sumie, że on był przeciwny. Zignorowałam to i zaczęłam go całować jak tylko potrafiłam najbardziej namiętnie i podniecająco. Nogę delikatnie zaczęła podnosić do jego krocza dotykając kolanem jego najczulszą część ciała. Mruknął tylko, że nie możemy i poddał mi się jak żołnierz przełożonemu.
Po pocałunku spojrzałam na niego. Chciałam zobaczyć jego oczy. To w końcu one są zwierciadłem duszy i nie kłamały. Jego oczka jednak były zamknięte. To tak jakby zaświeciło mi się zielone światło. Chwyciłam końcówkę jego paska od spodni i pociągnęłam w głąb mieszkania. Łukasz nie ufał mi pewnie do końca i otworzył oczy żeby popatrzeć gdzie go ciągnę i czy dojdzie bezpiecznie a nie potknie się w między czasie. Zero zaufania normalnie.
Idąc szybciutko rozpięłam mu pasek i zaraz za tym spodnie. Całowałam go jak tylko mogłam często i namiętnie. Nie umiałam się oderwać od niego i każda sekunda bez jego ust była dla mnie prawdziwą tragedią. Łukasz dzięki bogu zaczął współpracować i odwzajemniać moje pocałunki. Rękoma pieścił bardzo delikatnie moje piersi przez pozostałości topu, który pozostał na nich. Chciałam, wprost marzyłam żeby przejść już do sedna. Żeby zerwał ze mnie wszystkie ciuchy i posiadł mnie jak własność. On jednak miał chyba inne plany i przerywał pieszczoty jak nabierałam zbytnio tempa. Baa przerywał - on mnie odsuwał od siebie na długość ramion jak tylko chciałam zdobyć kolejną bazę - jak mówią faceci. Dopiero po kilku głębokich oddechach wracał do zabawy. Byłam zła, ale w sumie miał rację - takiej gry wstępnej jeszcze chyba nie przeżyłam.
Na samych tradycyjnych pocałunkach minęło chyba z pół godziny. Nim usiedliśmy na sofie w salonie i Łuki zajął się moimi piersiami minęły kolejne cudowne, ale i długie chwile. Moje cycuszki też były zadowolone. Poświęcił im z pół wieczoru. Najpierw na nie patrzył i tylko delikatnie na bluzce zaznaczał ich krągłości. Sutki sterczały twardo ale on nie przyspieszył. Wrócił znowu do moich ust i całował mnie chwilę kiedy poczułam jego rękę pod bluzką. Ucieszyłam się że niedługo zaspokoję swoje żądze. Niestety myliłam się i to bardzo. Łuki owszem - zdjął mi bluzkę ale stanika nie ruszył. Całował mój dekolt i drażnił sutki przez stanik. Strasznie się cieszyłam, że ubrałam tego dnia lekki koronkowy stanik i cokolwiek przez niego czułam a nie jakiś usztywniany. Starałam się jak tylko mogłam żeby ściągnąć mu koszulę, albo spodnie ale nie dawałam rady się skupić. Zresztą każdy mój ruch kończył się blokadą ze strony Łukasza więc po kilku próbach dałam spokój i poddałam się zupełnie. Dłonie ułożyłam sobie na jego głowie i tylko brałam.
Nawet moja bierność jednak Łukiego nie zniechęciła. Dalej wykonywał plan wyprowadzenia mnie na wyżyny orgazmu. Kiedy poczuł moją rezygnację z dalszego przyśpieszania rozpiął mi stanik i ... i całe wieki go zdejmował. Rozkoszował się każdym nowo ujrzanym milimetrem moich piersi. Każdy ten nowo odkryty kawałeczek całował i pieścił. Aż doszedł w końcu do sutków. Czułam się jak w niebie kiedy w końcu dotknął jednego paluszkiem a drugiego wziął do ust i lekko ssał. Moje ogromne westchnięcie kiedy tego dokonał rozśmieszył go strasznie. Szepnął tylko szybko, że jemu się nie śpieszy i żebym uzbroiła się w cierpliwość.
- Łatwo powiedzieć - mruknęłam cichutko i zaczęłam mruczeć, bo to co on wyrabiał z tymi moimi piersiami przekraczało wszelkie wyobrażenia. Jednego ssał delikatnie a drugiego szczypał i wykręcał. Po chwili zamienił sutki i znów i znów. Później zmienił taktykę i jednego delikatnie drażnił palcem a drugiego przygryzał zębami. To było niesamowite. Nie do wyrażenia słowami. Na efekty długo czekać nie było trzeba. Przez moje ciało przeszedł ogromny dreszcz gorąca. Po raz pierwszy w życiu przeżyłam orgazm od samych pieszczot piersi. Dotąd o czymś takim tylko czytałam. Nie było tak niebiańsko jak przy tradycyjnym orgazmie, ale było cudownie. Łukasz jak zauważył, że doprowadził mnie do orgazmu odsunął się ode mnie i patrzył z boku jak nie umiem złapać powietrza a z moich ust wyrywają się kolejne jęki i westchnienia.
Już miałam się zbierać żeby teraz jego zadowolić, ale on chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął je do sofy unieruchamiając mnie. Przytrzymał chwilę patrząc mi w oczy jakby chciał powiedzieć - "Ja tu rządzę." Po chwili poluźnił uścisk i zaczął znowu pieścić moje piersi. Kiedy nic nie robiłam, to znaczy nie przeszkadzałam mu i nie wtrącałam się tylko leżałam spokojnie, puścił nadgarstki zupełnie i zajął się moim brzuszkiem. Jedną ręką jeszcze co jakiś czas chwytał za pierś, ale bardziej był już zajęty właśnie brzuchem. Czułam się jak królowa. Łukasz bardzo delikatnie muskał kawałek mojego ciała za kawałkiem. Nigdzie się nie śpieszył. Robił to bardzo dokładnie i precyzyjnie. Kiedy całował mnie po bokach nie mogłam się oprzeć i nie poruszyć bo straszne mam łaskotki. On wtedy przerywał i zaczynał znowu od samego pępka. Cały czas ręce miał z dala od moich dolnych części ciała. Nie umiałam uwierzyć jak on tak długo umie wytrzymać bez konkretnej akcji. Myślałam, że facet to musi zanurzyć się, bo inaczej nie potrafi.
Kiedy już każdy milimetr mojego brzucha dostał całusa on zamiast kontynuować akcję i przejść na dół zaczął wracać do góry. Powolutku przeszedł przez piersi, szyję i zaczął znów namiętnie całować mnie w usta. Z jednej strony chciałam przewrócić go na plecy i narzucić konkretne tempo. W środku już cała wrzałam z podniecenia. Z drugiej zaś jednak strony nie chciałam stracić dalszej gry. Ciekawiło mnie co ma jeszcze w zanadrzu. Zawsze się chwalił wśród kumpli jaki to on nie jest ogier i jak to on kobietę potrafi doprowadzić do co najmniej 3 orgazmów podczas jednego stosunku. Zawsze wszyscy go wyśmiewali a już w szczególności żeńska część załogi. Wszystkie wiedziałyśmy, że mężczyzną zależy tylko na jednym i dążą do tego jak najszybciej się da. Żadna z nas nie wierzyła, że Łukasz naprawdę jest taki jaki mówił. Że nie patrzy na swoje przyjemności a na kobietę. Nie bierze tylko daje.
Zdecydowałam się nic nie robić. Odwzajemniałam pocałunki, ale nie narzucałam akcji ani tempa. Długo to trwało nim poczułam na spodniach jego rękę, ale rzeczywiście opłacało się poczekać. Powoli zostałam pozbawiona spodni. Jeszcze wolniej Łukasz zaczął tam schodzić. Znów wolniutko całował każdy kawałek piersi, brzucha. Kiedy doszedł do wzgórka łonowego poczułam, że dużo nie trzeba mi będzie do kolejnego szczytu. On najpierw całował moje majtki. Równie koronkowe jak biustonosz i skąpe stringi były już całe mokre od moich soków. Lizał je i przygryzał zębami. Dopiero po dobrym kwadransie pomógł sobie rękami, które dotychczas były na piersiach, i ściągnął je. Byłam już na skraju wytrzymałości. Łukasz jednak zamiast zacząć mnie lizać zaczął pieścić wewnętrzną stronę ud. Całował je i lizał aż nagle zerwał się i pobiegł do kuchni.
Myślałam, że oszaleje. Przerywać w takim momencie.
- ŁUKASZ!! - krzyknęłam za nim. On się jednak nie odzywał. Słyszałam tylko dziwne odgłosy... jakby szufladki zamrażalnika? - wracaj tu szybko - krzyknęłam jeszcze. Bez efektu. Dopiero po chwili zobaczyłam go ze szklanką w ręce. Szklanką pełną kostek lodu. W drodze zdjął swoją koszulę.
- Już jestem mała. Taka spragniona? - spytał z uśmiechem na twarzy. Wiedział, że jestem na skraju. Zastanawiałam się tylko po co mu ten lód. W środku akcji drinka mu się zachciało? Chyba zobaczył moją zdziwiona minę i szybko podszedł do mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Mała - jesteś gotowa? - spytał tylko dla formalności i od razu przeszedł do lizania mojej myszki. Nagle poczułam kolejny przypływ ciepła. Nie był to jeszcze jednak orgazm, ale i to nie umknęło uwadze Łukasza. Przerwał na moment lizanie i palcem zaczął rozchylać moje płatki. Czułam się cudownie, ale chciałam już sięgnąć nieba. Położyłam więc swoje ręce na głowie Łukasza i dałam mu do zrozumienia żeby dokończył. On rzeczywiście schylił się z powrotem do mojej perełki ale zajął się tylko guziczkiem głównym. Po chwili włożył we mnie jeden palec, troszkę mnie tam próbował ponaciągać i... włożył kostkę lodu do środka. Równocześnie lizał i ssał cały czas moją łechtaczkę. Aż się podniosłam z łóżka i usiadłam. Kostka powinna była wypaść, ale nadal czułam ten chłód. Spojrzałam w dół i okazało się, że Łukasz przytrzymuje ją żeby nie wydostała się na zewnątrz. Normalnie ją zakorkował a ja przez zimno nie poczułam nawet, że w cipce mam też jego palec. Przerwał na chwilę lizanie, kazał mi wyluzować i mu zaufać. Położyłam się więc z powrotem nabierając głęboko powietrza. Kostka zdążyła się we mnie rozpuścić. Poczułam jak wypływa ze mnie już nie zimna, ale nadal chłodna ciecz. Jego język zawitał na chwilę w środku. Po chwili zastąpiły go znowu paluchy. Tym razem dwa. Język wrócił na przycisk rozkoszy. Kiedy już znowu strasznie mnie rozgrzał, już prawie sięgałam nieba poczułam znowu kostkę lodu, ale tym razem na najczulszym punkcie.
Aż krzyknęłam z wrażenia. On zaczął posuwać mnie paluchami w zawrotnym tempie. Lizał i przykładał kostkę lodu na zmianę do mojego guziczka. Długo czekać nie było trzeba. Przez moje ciało przeszedł kolejny ogromny orgazm przy którym darłam się jak zwariowana. Straciłam kompletnie nad sobą kontrolę. Pazurki wbiłam Łukaszowi w ramiona. Czułam jak mięśniami pochwy zatrzymuje jego palce w środku. Nie umiałam się uspokoić i długo dyszałam jakbym maraton przebiegła. Łukasz tylko czekał. Nic nie robił. Nie przeszkadzał.
Długo trwało zanim nabrałam porządnie powietrza w płuca. Byłam cała spocona i wykończona tymi orgazmami. Świadomość, że to nie koniec budziła różne uczucia. Z jednej strony ciekawość a z drugiej przerażenie. Nigdy dotąd nie miałam takich orgazmów a w sumie do właściwiej akcji jeszcze nie doszło to czego można było się spodziewać? W końcu Łukasz jeszcze niczego nie dostał. Miał na pewno dużo siły i energii jeszcze. Wdrapał się na poduszkę obok mnie, podparł głowę na dłoni i patrzył na mnie. Ja leżałam na plecach z oczami na wpół zamkniętymi. Oddech powolutku się mi wyrównywał. Dopiero po kilku minutach otworzyłam oczy całkowicie i spojrzałam na Łukasza.
- Czy się podobało nie pytam - powiedział pewny siebie - chyba i na drugim końcu polski słyszeli, że ktoś Cię zadowolił - dodał a ja zaczerwieniłam się. Wiedziałam, że byłam głośna. Nigdy nie umiałam nad sobą zapanować w takiej chwili. Ale nie sądziłam, że aż tak się wydzierałam. Łukasz tylko roześmiał się i dodał, że to dla niego najprawdziwszy komplement jaki miał okazję słyszeć na swój temat. Położył się na plecach. Nabrał kilka razy powietrza i znów przekręcił się do mnie.
- Odpoczęłaś? Idziemy pod prysznic maleńka? - spytał rzeczowo. W duchu dziękowałam Bogu, że to prysznic zaproponował a nie następną dawkę seksu. Uśmiechnęłam się tylko do niego i zaczęłam się zbierać do łazienki. Przeszłam przez sypialnie, rozczesałam włosy i poszłam na kąpiel, która już Łukasz przygotował.
Było tak jak lubię - dużo piany. Nawet jakieś świeczki się znalazły. On leżał już w wannie i czekał. Weszłam więc do niego i wyciągnęłam się jak tylko na to wanna pozwoliła. Woda była cudowna - nie za zimna ani za gorąca. Łukasz przytulił mnie zarzucając mi dłonie na piersi. Odwróciłam się do niego.
- Nigdy nie wierzyłam, że jesteś taki dobry jak mówisz - przyznałam się szczerze patrząc mu w oczy. - Jeszcze nigdy... - chciałam kontynuować, ale przerwał mi pocałunkiem. Był bardzo namiętny.
Oczywiście na jednym pocałunku się nie skończyło. Zaczęliśmy dotykać się znowu i starać się jakoś złapać wspólny rytm w śliskiej wannie pełnej wody i piany. Po chwili wylądowałam na dole. Łukasz obrócił mnie jeszcze plecami do siebie i delikatnie wszedł od tyłu. Żeby mu pomóc ręce, które miałam na dnie wanny położyłam na jej brzegu dzięki czemu zyskałam na stabilności. Gdy tylko to zrobiłam Łuki stał się bardziej zdecydowany w tych ruchach. Ale śliska powierzchnia wanny nie dawała komfortu. Kiedy wyjął ze mnie na chwilkę penisa szybko się obróciłam i zaproponowałam zmianę miejsca. Łukasz wyszedł z wanny i nie wycierając się w ogóle wziął mnie na ręce. Woda z nas kapała, tworząc chodniczek do sypialni. Nie doszliśmy jednak do łóżka. Mój kochanek położył mnie na ziemi i szybko przeszedł do akcji. Zaczął mnie posuwać ostro i szybko. Było mi przyjemnie, ale daleko było mi jeszcze do szczytu. Widziałam, że on jest dużo bliżej.
Po chwili szybkich ruchów Łukasz nagle wyszedł ze mnie, położył się na mnie całym swoim ciałem i starał się nabrać głęboko powietrza. Zostałam w szoku? Dlaczego nie dokończył?
Kiedy chwilkę odpoczął i się uspokoił zaczął znów mnie pieścić a jego ręka naprowadziła jego penisa we mnie. Tym razem już tylko kilka ruchów wykonał i znów się wycofał.
- Łuki co jest? - spytałam zdezorientowana. Długo milczał i chował swoją twarz w moim ramieniu. W końcu na mnie chwilę spojrzał i znowu się schował.
- Przepraszam Cię maleńka, ale nie daje rady - szepnął mi do ucha. - Tak długo na to czekałem. Tak bardzo Cie pragnąłem. Musze odpocząć bo inaczej dojdę nim ty w ogóle się zorientujesz, że jestem w Tobie. - dodał zawstydzony. Poczułam się jak księżniczka. Pierwszy raz ktoś tak bardzo starał się żeby mnie zadowolić a nie siebie. Roześmiałam się trochę. Wyswobodziłam się z pod niego i pociągnęłam go na łóżko. Pocałowałam go kiedy stanął tyłem do łóżka. Czułam jego penisa wyprężonego i czekającego na finisz. Popchnęłam go delikatnie żeby położył się na plecach a sama od razu przeszłam do lodzika. Widziałam, że nie bardzo chciał się na to zgodzić. Chyba chciał dobić do tych 3 orgazmów. Ale kiedy tylko poczuł mój język na swoim penisie poddał mi się zupełnie. Ja długo też nie musiałam pracować. Oblizałam go tylko z każdej strony a później włożyłam do buzi zaczynając od delikatnego ssania a po chwili przechodząc do szybkiego wsadzania i wyjmowania jak najgłębiej potrafię. Łukasz próbował mnie jeszcze kilka razy przyhamować. Chciał przejąć kontrolę, ale mu nie pozwoliłam. Uważałam, że jestem mu to winna. Pokazał mi tej nocy tyle nowych rejonów, tyle nowych możliwości. Zupełnie zapomniałam o złości na niego, którą odczuwałam na początku wieczoru.
Po kilku szybszych i głębszych ruchach Łukasz zaczął się wiercić i wykręcać. Robił wszystko żeby wyjąc swojego penisa z moich ust, ale nie pozwoliłam na to. Nagle usłyszałam gardłowy krzyk z ust Łukasza a zaraz po tym do moich ust wlała się ogromna porcja spermy. Kiedy tylko ją przełknęłam pojawiła się następna i następna. Nie zdążyłam wszystkiego łyknąć. Trochę zlało się na dekolt i piersi, ale i tak byłam z siebie zadowolona. Kiedy poczułam, że Łukasz się rozluźnił zupełnie uznałam, że to już koniec. Jego kurczący się już przyjaciel został wylizany do ostatniej kropelki a później wdrapał się do Łukiego na łóżko i położyłam się na jego ramieniu.
Z przyjemnością mogłam zobaczyć jego na wpół przymknięte i rozkojarzone oczy. Na jego twarzy rysowało się spełnienie. Przytuliłam się do niego plecami. On przysunął się do mnie szepnął mi na ucho, że było mu cudownie jak jeszcze nigdy wcześniej i że mnie nie odda nikomu już. Po tym wyznaniu zasnęliśmy oboje.
Oczywiście obudziłam się w pustym łóżku. Kiedy wstałam dotarł do mnie zapach świeżo parzonej kawy i już po chwili do sypialni wszedł Łukasz ze śniadaniem na tacy. Nie sądziłam, że z niego taki romantyk. Kiedy zobaczył, że już wstałam ochrzanił mnie trochę bardziej dla zabawy niż z prawdziwej złości. Kazał wrócić do łóżka a kiedy już się tam znalazłam postawił przede mną pełną tacę pyszności. Powiedział tylko "Smacznego moja królewno" i położył się na kołdrze na moich nogach. Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Zachowywał się jakby się zakochał. Zdziwiona byłam, że jak tak traktuje każdą kobietę to później twierdzi, że niczego im nie obiecuje. Nie dawało mi to spokoju i zapytałam czy zawsze jest taki po seksie.
Spojrzał na mnie przeciągle a na jego twarzy widoczne były chmury gradowe. Szepnął tylko krótkie "NIE" i wyszedł do kuchni. To zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Wzięłam łyk tej pysznej kawy i rogalika maślanego do ręki. Swoją drogą był jeszcze ciepły. Nigdy bym nie powiedziała, że z rana biega po pieczywo. Poszłam za Łukaszem.
Siedział w kuchni, wyraźnie zamyślony lub zmartwiony. Siedział przy stole a w dłoniach schowaną miał twarz.
- Łukasz? - zapytałam cicho bardziej dla poinformowanie go o mojej obecności. Spojrzał na mnie i śmiałabym rzec, że w jego oczach dostrzegłam łzy. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Czekałam długo na jego reakcje. Ale on nic nie zrobił. Nie przytulił mnie ani nie odrzucił. Nic nie powiedział. Nic nie zrobił.
Zrobiłam krok w tył i spojrzałam na niego jeszcze raz. Był zły i wściekły. Jednocześnie jednak wyczuwało się od niego bezsilność i bezradność jak u małego dziecka. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
Krępującą ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Ja się zdziwiłam ale Łukasz był spokojny. Tak jakby się kogoś spodziewał.
- Łukasz? - zapytałam tylko, bo wiedziałam, że to wystarczy. On jednak nadal milczał i patrzył na mnie. Miałam ubraną tylko szlafrok. Po chwili wstał.
- Idź się ubierz. To twój mąż. - powiedział zimno jakby wyzbył się zupełnie wszelkich uczuć. Jakby to co się stało w nocy, to co nas połączyło nigdy się nie zdarzyło.
Poszłam bez słowa do sypialni. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zostałam zupełnie w szoku. Jak to mój mąż? Przecież była dopiero środa. On w najgorszym wypadku miał przyjechać w sobotę. Myślałam co mu powiedzieć i co on mi powie. I wtedy dotarło do mnie, że to Łukasz poszedł otworzyć mu drzwi. Przecież oni się zaraz pewnie pozabijają. Igor zorientuje się, że go zdradziłam z Łukaszem. Łukasz był zły na Igora, że tak mnie potraktował. Sam mówił, że to dupek i w ogóle. Przestraszyłam się nie na żarty. Zaczęłam nasłuchiwać jakiś odgłosów kłótni czy bójki.
Totalna cisza jaka panowała w mieszkaniu przerażała mnie jeszcze bardziej. Ubrałam szybko spodnie od dresu i pierwszą lepszą koszulkę jaka wpadła mi w ręce. Ostrożnie otworzyłam drzwi od sypialni jakbym oczekiwała ciosu. Mieszkanie wydawało się puste. Najciszej jak tylko potrafiłam przeszłam przez pokój dzienny i skierowałam się do kuchni.
Obrazek jaki tam zastałam zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Łukasz i Igor siedzieli spokojnie w milczeniu, z kubkami kawy w ręce. Nic nie mówili, ale nie wydawali się pokłóceni. Wyglądało to jak dobre, przyjacielskie milczenie.
Stałam tak osłupiała i patrzyłam na nich dobre kilka minut. Obaj skupieni nad czymś strasznie wpatrywali się w kawę w kubkach jakby miało im to pomóc. W mojej głowie kotłowały się myśli. Zastanawiałam się co teraz będzie, ale jakoś nic mądrego wymyślić nie umiałam. W końcu Łukasz mnie zauważył, wstał bez słowa i podszedł do mnie. W jego oczach znów dostrzegłam łzy, ale teraz wydawał się jakiś spokojniejszy. Jakby zrzucił z siebie ogromny ciężar. Chwycił mnie tylko za rękę i poprowadził do stołu.
- Trzeba zakończyć raz na zawsze tą farsę. Zadzwoniłem do Igora żeby przyjechał i wszystko ci wytłumaczył. - powiedział cicho bez emocji, sadzając mnie na krześle które jeszcze przed chwilą sam zajmował. Dokładnie na wprost mojego męża. Sam chciał wyjść. Nie puściłam jednak jego ręki.
- Zostań Łukasz - poprosiłam i wyczekująco spojrzałam na męża. On patrzył to na mnie to na Łukasza. W końcu kiwnął Łukaszowi głową, że nie ma nic przeciwko żeby został i chwycił moją druga rękę leżącą na stole.
- Koteczku strasznie tęskniłem - szepnął tylko i już chciał podnieść moją rękę żeby ją ucałować, ale mu ją wyrwałam wściekła. Przyjechał i zamiast choć przeprosić, powiedzieć co się stało, co zamierza on się tu odkrywa. Spojrzał zraniony ale już po chwili jego twarz złagodniała. Łukasz stanął za moim krzesłem i położył swoje ręce na moich ramionach.
- Skarbie muszę Ci wszystko wyjaśnić. To nie tak jak myślisz. To miał być tydzień dla Ciebie. - powiedział spokojnie i spojrzał na Łukasza. Ten usiadł obok mnie i kontynuował za niego.
- Mała... Igor chciał dać Ci możliwość spróbowania z kimś innym... - powiedział cicho nie mając nawet odwagi spojrzeć mi w oczy i wgapiając się w swoje stopy. Spojrzałam znów na mojego męża. Był spokojny i wyluzowany jakby wrócił z wczasów. Jakby nigdy nic się nie stało. Jakby mnie nie zdradził...
- O co wam do cholery chodzi? Co to w ogóle ma być? Jakaś gra? Jeszcze się za chwilę dowiem, że mnie nie zdradziłeś a to wszystko było ukartowane - wyrzuciłam z siebie wściekła i wstałam od stołu żeby móc patrzeć na nich obu równocześnie.
- Dokładnie tak kochanie - powiedział mój mąż rozbawiony i zadowolony z siebie jakby dopiero co opowiedział jakiś dobry żart. Nie wierzyłam własnym uszom. Łukasz nadal miał spuszczona głowę więc od niego nic nie mogłam się dowiedzieć. Spojrzałam więc znów na męża dając mu znać żeby kontynuował. - Widzisz skarbie... - powiedział cicho i spokojnie - widziałem jak bardzo Ci ciężko z tym, że nie masz w sferach seksu porównania. Przez to i nam się nie układało. Chciałaś czegoś nowego, ale nie miałaś odwagi mnie zdradzić. Wymyśliłem tą zdradę żebyś nie czuła wobec mnie żadnych zobowiązań. Łukasz pomógł mi wszystko zaaranżować. Specjalnie pojawił się wtedy w tym kinie. Wiedziałem, że zaspokoisz przy okazji 2 pragnienia. Zobaczysz jak to jest z kimś innym i przy okazji z Łukaszem. Wiem, że miałaś na niego ochotę. Miałem tylko nadzieję, że na nim zakończysz. Ale on miał jakieś głupie skrupuły i wypuścił Cię z rąk.
Ostatnie zdanie skierował bardziej do niego niż do mnie i podniósł trochę głos by wyrazić swe niezadowolenie. Nie wierzyłam w to co słyszę. Świat nagle zaczął mi wirować. Zrobiło mi się słabo. Pamiętam tylko krzyk Łukasza i Igora i że upadam na podłogę.

Kiedy się ocknęłam stal nade mną Łukasz i przykładał mi zmoczony chłodny ręcznik do czoła. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen. Niestety jak tylko otworzyłam oczy Łukasz zawołał mojego męża.
- Ocknęła się? - zapytał retorycznie - karetka będzie za moment. Boże kochanie... - zbliżył się do mnie i strasznie mocno mnie przytulił. Łukasz wstał i poszedł wyczekiwać tej karetki na zewnątrz. Wydawało mi się, że ociera oczy. Czyżby płakał?
Zaraz jak tylko pochylił się nade mną mąż chciałam wstać, ale mi nie pozwolił. Po chwilce wkroczyli lekarze z pogotowia i dopiero się zaczęło. Zadawali setki pytań, na które nie mogłam odpowiedzieć, bo wtrącał się Igor albo Łukasz. Mierzyli mi ciśnienie. Badali chyba serce. Nie wiem co jeszcze. Choć byłam w środku całego zamieszania czułam się jakbym była obok. Jakbym oglądała jakiś kiepski film. W końcu wbrew woli wszystkich dookoła wstałam i opierniczyłam wszystkich, że już wszystko ze mną ok. Że to tylko chwilowa niedyspozycja spowodowana dużymi emocjami i chce trochę spokoju.
Lekarze nie czekali i nie przekonywali. Pozbierali się w momencie i kazali się zgłosić na badania gdyby się to powtórzyło. Podziękowałam i poszłam ich odprowadzić do drzwi. Kiedy wróciłam Igor i Łukasz znowu siedzieli w kuchni naprzeciw siebie i milczeli. Podskoczyli kiedy zobaczyli mnie w progu, ale kazałam im siedzieć cicho i odpowiadać bez owijania w bawełnę, krótko i rzeczowo.
- Zacznijmy od początku. Igor - coś Ty wymyślił? - zadałam szorstko pytanie.
- Czułem, że jesteś nie spełniona do końca w łóżku i że pragniesz spróbować z kimś innym. Wymyśliłem z chłopakami bajkę o romansie żeby otworzyć Ci furtkę.
- Łukasz? Ty o wszystkim od początku wiedziałeś?
- Tak - co jak co, ale Łuki potrafił być zwięzły i rzeczowy, roześmiałam się w duchu.
- Więc ta szminka, ten burdel w tamten piątek, to kino w kolejny... wszystko to ukartowaliście?
- Tak - odpowiedzieli prawie równocześnie. To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Z wrażenia wolałam usiąść nim znowu osunę się na podłogę. Przy moich nogach momentalnie pojawił się mąż ze szklanką zimnej wody i zapytał czy dobrze się czuje. Kiwnęłam tylko głową. Choć było daleko od w porządku. Mój mąż zafundował mi taką atrakcję. Zrobił to celowo. Ba... wszystko dokładnie zaplanował. Nie wiedziałam co dalej zrobić. Igor zaczął więc dalej sam się tłumaczyć.
- Kochanie plan był taki, że spróbujesz z Łukaszem. On przez tydzień miał mieć Cię na oku i pojawiać się w chwili Twojej słabości - dodał cichutko bo wiedział, że coś takiego mi się nie spodoba. Ja jednak czekałam aż pogrąży się bardziej i nie powiedziałam ani słowa. Do moich nóg dołączył Łukasz.
- Mała przepraszam Cię ale jak widziałem Twoją twarz kiedy pierwszy raz się kochaliśmy. Widziałem, że nie chcesz tego. Byłem pewny, że robisz to tylko dla zemsty i będziesz tego żałowała. To dlatego wyszedłem wtedy tego drugiego razu. Miałem nadzieję, że zadzwonisz wtedy do męża i wszystko Ci powie. I że skończy się cała maskarada.
- Ale wtedy zadzwoniły "lejdis" i poszłyśmy do baru - powiedziałam bardziej do siebie niż do nich.
- No właśnie - dodał Łukasz - staliśmy wtedy obaj pod domem i czekaliśmy aż wszyscy wyjdą żeby mieć pewność, że jesteś bezpieczna.
Kiedy to usłyszałam nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Bodyguardzi się znaleźli od siedmiu boleści. Stali i pilnowali. Byłam wściekła. Chciałam ich rozszarpać. Należało im się jak rzadko kiedy. Dzięki bogu Łukasz zaczął kontynuować.
- Tamtej nocy, kiedy widziałem zdenerwowanie i bezradność Igora postanowiłem naprawdę się Tobą zająć. Ale dzisiaj... - nabrał głęboko powietrza - Dziś dotarło do mnie, że mam Cię, ale tylko na chwilę. A chciałbym na zawsze. Musiałem więc to zakończyć bo teraz jeszcze jestem w stanie się opanować. Za dwa dni mogło by być gorzej. - dokończył już łamiącym się głosem.
Nie wiedziałam co mam dalej robić. Widziałam że obaj z trudem powstrzymują łzy. Mnie też nie było łatwo to wszystko przetrawić.
- A jak to teraz sobie wyobrażacie? - zapytałam rzeczowo, ale moje pytanie spotkało się tylko z milczeniem i skruchą. - No co? - dopytywałam dalej – Myślicie, że da się teraz normalnie przejść do porządku codzienności? Że dalej będziemy się spotykać na piwku? Że będziemy przed resztą udawać, że nic się nie stało?
Mąż popatrzył na mnie jakby bał się tego co ma zamiar powiedzieć.
- Chłopaki wiedzą o wszystkim. Wszyscy razem to obmyśliliśmy a kto się ma Tobą zając było przypadkowe. Łukasz wygrał Cię w pokera - powiedział tak cichutko jak tylko było to możliwe jakby miał nadzieję, że nie usłyszę. Wstałam gwałtownie i bez namysłu spoliczkowałam obu. Wpadłam w szał. Zaczęłam rozrzucać i rozbijać wszystko co wpadło mi w ręce. Krzyczałam przez łzy ze złości i bezsilności. Czułam się jak jakaś pieprzona marionetka w ich rękach. Dobre sobie. Wygrał mnie. A ja głupia myślałam, że dla niego też to coś znaczy.
Wstali obaj ze skruchą. Igor czekał na kolejne uderzenie a Łukasz widząc jak się miotam próbował mnie przytulić, unieruchomić. W końcu złapał mnie w taki sposób że nie zagrażałam ani sobie ani jemu. Biłam pięściami w jego piersi ale szybko złość przeszła w niemoc i rozpłakałam się jak małe dziecko tuląc się właśnie do Łukasza. Długo trwało zanim się uspokoiłam i odkleiłam od Łukiego. Kiedy to zrobiłam zobaczyłam męża, który stał bezradny jak dziecko.
- Kochanie gdybym wiedział, że to się wszystko tak skończy... Że wyrządzę Ci tyle bólu i cierpienia - zaczął delikatnie, podchodząc do mnie powoli.
- Wiesz co? Jesteś niemożliwy - zaczęłam najdelikatniej i najspokojniej jak umiałam. Nie chciałam się znowu rozkleić jednak emocję brały górę. - Igor!! Oddałeś mnie jak swoją własność!! Potraktowałeś mnie jak zabawkę!! I jeszcze jaki szlachetny - dla mojego dobra!! - wykrzyczałam.
- Ale Igor naprawdę nie chciał źle - brał stronę męża Łukasz - Chciał... chciał... chciał dobrze - jąkał się bezradnie - To myśmy wymyślili ten durny plan... - ratował się jak mógł. Przerwałam mu jeszcze bardziej rozzłoszczona.
- A Ty? Niewiele lepszy!! Wygrał mnie w pokera! A ja myślałam, że... - mój głos się załamał.
- Mała to co było wcześniej nie było częścią planu więc możesz być pewna, że z mojej strony było wszystko szczere. Poker to tylko pretekst. Podkupiłem pozostałych. - powiedział szybko a mąż zaczął przyglądać się nam z zainteresowaniem. Nie zwracał jednak na niego uwagi. Przez ten ich szatański plan poczułam się jak szmata. Myśląc o tym co powiedział Łukasz zaczęłam znów wierzyć w swoją atrakcyjność i to, że mogę jeszcze kogoś pociągać i podniecać. Podeszłam do niego i zaczęłam go całować. Nie wiem dlaczego. Nie wiem co na to mój mąż. Liczyła się dla mnie tylko ta chwila. Pocałunek był jedyną rzeczą, która przyszła mi do głowy.
Dało się odczuć, że i dla Łukasza było to wielkie zaskoczenie. Ale odwzajemnił go. Po chwili się od niego oderwałam i spojrzałam na męża. On patrzył na nas w osłupieniu, ale nic nie powiedział ani nie zrobił.
- Wiesz co Igor - powiedziałam cicho - postaram sobie wmówić, że chciałeś dobrze i że to dla mojego dobra. Choć będzie trudno. Ale jakoś nie widzę ani nas ani was - wskazałam na Łukasza i Igora - nie widzę i nie wiem jak chcecie dalej to ciągnąć.
- Chłopaki wiedzą tylko co miało być w teorii. Tylko my w trójkę wiemy co tak naprawdę się wydarzyło. A z tym muszę poradzić sobie sam. - powiedział przytomnie - Chciałbym... - zaczął nieśmiało - Chciałbym żebyśmy wrócili do stanu sprzed konspiracji. Jeśli to tylko możliwe.
- Do tego nie da się wrócić - powiedziałam szczerze. W oczach Igora pojawiły się łzy.
- Nie chce Cię stracić. Kotku proszę...
- Nie da się wrócić, ale możemy ustalić nowe warunki - powiedziałam spokojnie - Możemy ustalić, że wszystko na zewnątrz będzie jak dawniej. Ale między nami - wskazałam głową nasza trójkę - między nami nigdy już nie będzie tak samo - chłopaki czekały aż dokończę. Siedzieli osłupieli i czekali.
- Myślę, że jakoś się dogadamy. Na początek wyłączność dla Łukasza - powiedziałam zdecydowanie. Łuki podniósł głowę ze zdziwienia a Igor kiwnął swoją
- Kotku zgodzę się na wszystko byle byś ze mną została. Bez Ciebie moje życie... - jego głos załamał się.
- Na wszystko mówisz? - zaczęłam z rozbawieniem - w takim razie na chwilę obecną cofam Ci umowę piątkową aż do odwołania. Przejmujesz sprzątanie i gotowanie. Aaa... i jeszcze jedno. Nie wiem kiedy znów Ci zaufam, ale wtedy będziesz spełniał wszystkie moje żądania w łóżku – dodałam stanowczo i czekałam na jakiekolwiek sprzeciw, ale się nie doczekałam. Łukasz patrzył na mnie w osłupieniu a Igor kiwnął tylko głową zgadzając się na wszystko.
- No i jeszcze jedno - dodałam ostrzegawczo. - Jeszcze jeden taki numer chłopaki to... - zaczęłam, ale nie musiałam kończyć. Obaj podnieśli dłonie dając znak na zgodę. - No... to super, że się dogadaliśmy choć jak sobie pomyśle co żeście narobili to mam ochotę was ukatrupić. Idę pod prysznic.
- Mała? A ta wyłączność na mnie? To nie w tym samym stylu co nasz numer? Ja tu mam coś do powiedzenia w ogóle? Myślisz, że dam radę żyć z jedną i to w dodatku nie swoją kobietą? - zapytał bardziej rozbawiony niż zły. Wiedziałam, że potraktował to jak żart, a i tak by wyłączności nie dotrzymał. To nie był typ monopolisty.
- Oj słoneczko, źle mnie zrozumiałeś. Wyłączność to ja mam na Ciebie a nie Ty na mnie. Czyli ja mogę tylko z Tobą i mężem, a Ty rób co chcesz... ale milo by było gdybyś odbierał ode mnie telefony, a nie olewał mnie w tej Waszej durnej męskiej solidarności - podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie. Spojrzałam na męża. Widziałam, że go to boli, ale trudno. Zasłużył sobie.
Tak jak się obawiałam przed zdradą, nie umiałabym zrezygnować z Łukasza. Nie miałam zamiaru tego zrobić. Skoro i tak się mąż na to zgodził.
Swoją drogą trochę zabolało mnie, że Igor się zgodził. Wiedziałam, że zrobił by wszystko żeby tylko mnie zatrzymać, żebym nie odeszła i żeby wszystko wróciło do normalności. Ale ta zgoda była dla mnie trochę jakby mu nie zależało z drugiej strony. Z taką łatwością pogodził się na to, że będę uprawiać sex z innym, z jego przyjacielem.
W tym momencie nie miałam jednak ochoty tego roztrząsać. Po pocałunku z Łukaszem poszłam pod długo wyczekiwany prysznic. A raczej na długą i samotną kąpiel. Prawie gorąca woda. Dużo piany. Sama przyjemność. Moja cipka też tego potrzebowała. Relaksu i odpoczynku potrzebowałyśmy obie.
Kiedy wyszłam z łazienki Łukasza już nie było. Igor czekał w fartuszku w kuchni. Stół był nakryty ślicznie. Świeże kwiaty. Było widać, że się starał. Postanowiłam dać mu jednak drugą szanse. Choć postanowiłam na razie mu o tym nie mówić. Miło było choć przez chwilę poczuć się jak królewna.

Dodaj do ulubionych

Mój mąż i ja (VI)

Ostatnie opowiadanie z tej serii... z powodu braku czasu niestety niezbyt zadowalającej mnie formie... ale to treść jest ważna wiec zapraszam do czytania i komentowania.

Ciekawi pewnie jesteście jak udało się nam wszystkie warunki ugody połączyć. Czy przetrzymaliśmy i czy coś się poprawiło, zmieniło między mną a mężem...
Już opowiadam...
Jak zwykle bywa najtrudniejszy był początek. Tamtego dnia zjedliśmy obiad a resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu TV. Właściwie nie odzywaliśmy się do siebie. Igor próbował coś zagadać, rozśmieszyć mnie, ale ja jakoś nie umiałam tak po prostu z nim pogadać jakby nic się nie stało. Ciągle w głowie tworzył mi się obraz jak to grają chłopaki w pokera a stawką jestem ja. Poszłam wieczorem spać bez słowa. Zamknęłam się w sypialni. Nie chciałam i nie umiałam sobie wyobrazić w tym momencie dzielić łóżko z Igorem. Musiał spać w dziennym na kanapie.
Pamiętam do dziś sen z tamtej nocy. Wszystko w nim było jakby za mgłą. Ledwo widoczne. I strasznie śmierdziało. Później okazało się, że to był dym z papierosów. Weszłam do pokoju dziennego w naszym mieszkanku i zobaczyłam męża i wszystkich jego kolegów przy stole grających w pokera. Kiedy weszłam zrobili miejsce na środku stołu i kazali mi tam usiąść, po czym beztrosko wrócili do gry. W końcu jeden za drugim pasowali i w grze pozostał tylko Łukasz i Marcin - za którym zbytnio nie przepadam. Mój mąż powiedział, że nie chce tego widzieć i wyszedł a chłopaki odkryli karty. Łukasz przegrał. Marcin wstał uradowany i rozpiął spodnie. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle chwycił mnie za włosy, ściągnął ze stołu i kazał lizać jego fiuta. Pozostali siedzieli i patrzyli. Bardzo nie chciałam tego zrobić. Zawołałam męża, ale on wystawił tylko głowę z kuchni i powiedział że przegrał i nic nie może zrobić, po czym schował się z powrotem.
Dobrze, że w tym momencie się obudziłam. Było mi strasznie gorąco. Wstałam z łóżka i otworzyłam okno. Bałam się znów zasnąć. Siedziałam na łóżku i patrzyłam przed siebie w okno aż do rana.

Później już jakoś poszło. Mąż skakał koło mnie jak koło prawdziwej królowej. Przyjeżdżał szybciej z pracy i od razu brał się za gotowanie. Codziennie obiad składał się z co najmniej 2 dań. Codziennie innych. Po obiedzie sprzątał w kuchni a co drugi dzień ogarniał całe mieszkanie. W piątki zamiast z kolegami gdzieś na piwo brał się za pranie i prasowanie. I w dodatku był moim i moich psiapsiółek osobistym kierowcą.
Dziewczyny mnie strofowały, że przesadzam z tą karą. Twierdziły, że jednak on się zmęczy i zostanę sama. Ja im zawsze odpowiadałam, że mam jeszcze Łukasza, a Igor sam sobie zapracował na takie traktowanie.
Słyszałam też strzępki rozmów męża z kolegami przez telefon. Też doradzali mu zostawienie mnie i poszukanie sobie jakiejś innej. Skoro tego nie zrobił widać chyba naprawdę mnie kochał.
Mimo umowy największy problem miałam z Łukaszem. Strasznie chciałam się z nim umówić. Seks z nim był boski. Chciałam żeby moje ciało znów przeszedł dreszcz orgazmu. Bałam się jednak zadzwonić. Po pierwsze jakoś głupio mi było prosić o seks. Jak już się wyzbyłam wstydu nie dzwoniłam, bo bałam się, że mi nie odbierze, albo co gorsza powie, że nie zrobi tego z powodu mojego męża. Z Igorem seks też nie wchodził w grę. Jakoś nie umiałam się przełamać. I w efekcie znalazłam się w punkcie wyjścia. Kolejny post.
Po miesiącu jednak Łukasz sam zadzwonił. Kiedy odebrałam gadaliśmy najpierw ogólnie o sobie, co słychać, co w pracy. Później spytał o mojego męża, czy już wszystko po staremu. Powiedziałam mu co i jak, że bardzo się stara, ale ja nie umiem się przełamać. Po pół godzinie rozmowy przez telefon zaproponował spotkanie. Umówiliśmy się u niego. Nie powiedziałam mężowi gdzie idę, ale chyba się domyślił. Minę miał nie za szczęśliwą.
Kiedy przyszłam do niego czekała kawa na stole. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Opowiadałam mu jak się czuję z tym wszystkim i powiedziałam, że chyba jednak nie będę umiała zaufać mężowi i żyć z nim normalnie. Łukasz przybliżył się do mnie bardzo i powiedział, że powinnam dać mu jeszcze jedną szanse. Że mąż strasznie mnie kocha i nie powinnam go po tych wszystkich katuszach odrzucać. Po tym mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, ale mimo głodu na jakim byłam nie potrafiłam, nawet z nim, nic więcej. Pożegnałam się i poszłam do domu.
Tam czekał na mnie Igor. Nic nie powiedział jak przyszłam tylko na mnie patrzył.
- Nie zrobiłam tego - szepnęłam będąc jeszcze w przedpokoju. Było widać, że odetchnął z ulgą. - Nie wiem jak to wszystko na nowo poukładać. - Dodałam cicho i usiadłam kolo niego. Patrzeliśmy chwilę oboje przed siebie bez słowa. Po chwili Igor spojrzał na mnie.
- Chcesz się rozstać? Chcesz żebym się wyprowadził? - spytał cicho.
- Nie. Chyba nie... Po prostu... Po prostu potrzebuje jeszcze więcej czasu niż sądziłam. - powiedziałam sucho.
- Może gdybyś mnie dopuściła do siebie byłoby Ci łatwiej uwierzyć, że naprawdę Cię kocham... - zasugerował nieśmiało - Nie mówię od razu o seksie. Ale powiedzmy wspólne spanie chyba by nie zaszkodziło. Potrzebuje Cię kotku - powiedział już na wpół łamiącym się głosem, uklęknął przede mną i położył głowę na moich kolanach.
Chyba miał rację. Przez to, że go odizolowałam wszystko było takie nie normalne. Tego wieczoru poszliśmy spać razem, w jednym łóżku. Igor przytulał mnie i zapewniał o swojej miłości aż zasnęłam.
Mijały kolejne dni. Zaczęliśmy z mężem rozmawiać coraz bardziej normalnie. Ale w sumie było to bardziej jak obcy sobie ludzie. Gadaliśmy o pracy, o dniu codziennym, o jedzeniu, kuchni, planach na weekend. W końcu zgodziłam się przywrócić umowę piątkową, pod warunkiem spędzania tego dnia z znajomymi i tylko na nich się skupiać a nie myśleć o mnie i jaki jeszcze mi numer wyciąć. Igor jednak nie chciał wyjść. Czasem przychodzili do niego kumple, ale nie co tydzień jak dawniej. Ja wychodziłam do dziewczyn regularnie.
Pewnego piątku byłyśmy z dziewczynami w barze. U Igora miały być chłopaki. Kiedy skończyłyśmy nasze spotkanie poszłam do domu. Tam z całej męskiej ekipy został tylko Igor i Łukasz. Ja byłam nieźle wlana i oczywiście rozochocona. Post mi nie służył. Wypity alkohol również. Kiedy weszłam do domu Igor od razu poszedł do kuchni przygotować mi coś do jedzenia i drinka. Usiadłam na kanapie obok Łukasza. On też był wstawiony. Zaczęliśmy gadać o byle czym. Aż doszło do pocałunku. Delikatnego. Wyrafinowanego. Ledwo zauważalnego.
Właściwie nie wiem które z nas zaczęło. Ale po tym jednym był następny i następny. Łukasz zaczął rozpinać i ściągać moje ubrania kiedy do pokoju wszedł Igor z tacą z trzema drinkami. Łuki oderwał się ode mnie, ale ja nie chciałam przerywać. Zaczęłam całować jego szyje i włożyłam rękę pod koszule jak by męża w ogóle nie było z nami. Ten postawił tacę na stoliku przed nami i już miał wychodzić kiedy Łukasz chwycił go za ubranie.
- Zostań stary - powiedział. Wtedy oderwałam się od Łukasza i spojrzałam mu w oczy. Byłam trochę zła, że zdecydował za nas obu. Kiedy jednak zobaczyłam jego zdecydowanie i prośbę w oczach równocześnie postanowiłam odpuścić. Wróciłam do całowania Łukasza czekając na ruch Igora. Łuki zajął się mną już na poważnie kiedy Igor ściągnął koszulkę i usiadł przed nami. Patrzył chwilę na nas po czym wziął swojego drinka i wypił na jeden łyk. Później zbliżył się do nas bardziej. Łukasz pozbawił mnie już górnej części ubrania. Został tylko stanik. Poczułam na swoich plecach dłonie Igora. Były zimne i drżały. Czułam jakby się bał mnie dotknąć. Jakby dotykał mnie pierwszy raz. Starałam się rozluźnić i nie zwracać uwagi na jego nieporadność. Po chwili Igor przestał mnie dotykać a wypił kolejnego drinka. Znów na jeden łyk. Na jego twarzy było widać zażenowanie, zdenerwowanie i niezdecydowanie. My z Łukaszem nie przejmowaliśmy się nim jednak.
Ja zdjęłam już z niego koszulę i zabierałam się za jego spodnie. Strasznie chciałam poczuć znowu męskie ciało dotykające mojego. Chciałam poczuć mocne, męskie ręce dotykające moich piersi, język na mojej pipie i penisa w środku. Sama byłam już tylko w samej bieliźnie. Po krótkiej chwili poczułam, że i majtki zostają ze mnie ściągane. Miałam zamknięte oczy. Nie chciałam nic tracić i się rozpraszać przez rozglądanie się.
Na ciepły oddech na mojej myszce długo czekać nie musiałam. Krótkie pocałunki na udach po chwili przemieniły się w delikatne lizanie i ssanie. Po chwili poczułam i język. Delikatnie rozchylał moje płatki by powolutku znaleźć guziczek rozkoszy.
Kiedy poczułam języczek na najczulszym punkcie swojego ciała piersiami zajął się inny język. Niby wszystko było by ok, ale ten język na piersiach był zbyt zdecydowany i pewny siebie jak na Igora. Otworzyłam jednak oczy. To co zobaczyłam strasznie mnie zdziwiło. Przy piersiach był Łukasz, a nie jak myślałam Igor. Na dole lizał mnie mąż. Robił to jak nigdy dotąd. Było mi strasznie przyjemnie. Zamknęłam z powrotem oczy i poddałam się im zupełnie.
Te pieszczoty trwały całą wieczność. Czułam się jakby świat i czas się zatrzymał. Co chwilę przez moje ciało przechodził mały dreszcz. Każdy skutkował sekundowym znieruchomieniem obu moich kochanków. Łukasz lizał na zmianę raz jedną a raz drugą pierś. Szczypał, gryzł, ssał. Nie miał żadnych zahamowań. Żadnych skrupułów przed przyjacielem.
Mąż stał się trochę bardziej zdecydowany ale nadal bardzo delikatny. Lizał i całował mnie bez końca. Ciekawa byłam czy długo wytrzyma. Nie był zbyt skory do takich pieszczot. Wiedziałam, że nie jest mu to na rękę. On jednak chciał się zrehabilitować i lizał bez marudzenia.
Trwało to jakiś czas aż w końcu stwierdziłam, że taki seks jest za słaby żeby dojść. Po alkoholu ma się większą ochotę, ale o orgazm trudniej. Zamruczałam "mocniej", ale chyba zbyt cicho żeby ktokolwiek zareagował. Zaczęłam się wiercić, ale i to uszło uwadze i Łukaszowi i Igorowi. Dostałam w końcu ręką do krocza Łukasza i mocno go tam ścisnęłam. Było już co dotykać. On pisnął jak baba i podał mi po sekundzie swojego kolegę. Zaczęłam go lizać od nasady aż po sam koniec i z powrotem. Na dole nadal Igor mnie lizał. Kiedy wzięłam penisa Łukasza do ust poczułam, że na dole Igor do akcji włączył palec. Poruszał nim delikatnie na boki a czasem do przodu i tyłu. Był w tym wszystkim bardzo nieśmiały. Jakby kochał się pierwszy raz. Po kilku takich posunięciach rozochociłam się na coś więcej. Nie wiedziałam jak mam to jednak zrobić. Mąż zachowywał się jak uczniak, ale i mnie nie było obojętne i normalne co się dzieję. W końcu jednak nie wytrzymałam. Wyjęłam penisa Łukasza z ust i przewróciłam go na plecy. Usiadłam i sięgnęłam po ostatniego drinka. Chłopaki patrzyli zdezorientowani.
- Weźcie się do porządnej pracy, co? - powiedziałam pomiędzy łykami drinka. Łukasz się uśmiechnął a Igor spuścił wzrok. Sprawiał wrażenie jakby chciał wyjść. Żaden jednak się nie ruszył.
Resztkę drinka chciałam wypić na jeden raz ale łyk okazał się za duży. Kilka kropel spłynęło mi po piersiach. To zachęciło ich do działania. Obaj jak na komendę dorwali się do moich piersi i zaczęli zlizywać napój. Pozwoliłam im na to a zaraz po tym pchnęłam Łukasza żeby się położył i usadowiłam się na nim w pozycji na jeźdźca. Ręce Igora przytrzymałam na swoich piersiach. Byłby w stanie wyjść a nie o kolejną wojnę chodziło tylko o pojednanie.
Mąż zesztywniał cały. Naprowadziłam więc penisa Łukasza na swoją pipkę, wprowadziłam go do środka a później chwyciłam ręce Igora i zaczęłam sama masować się nimi. Kiedy troszkę się rozluźnił pocałowałam go. Całowałam go aż rozluźnił się całkiem a później poprosiłam żeby wszedł od tyłu. Popatrzył na mnie zdziwiony. Zrobił krok w tył i popatrzył na mnie przeciągle, po czym wyszedł do kuchni. Zajęliśmy się więc z Łukaszem sobą. Łukasz chwycił mnie za tyłek i pomagał mi poruszać się na nim.
Po chwili wrócił Igor z butelką wódki pod ręką i Coca colą w drugiej. Stanął przed nami i zrobił potężny łyk z tej pierwszej butelki. Aż się skrzywił kiedy to połykał i mocno zaciągnął powietrzem jak połknął. Poszedł do sypialni. My z Łukaszem ciągle go obserwowaliśmy, ale nie przerywaliśmy tego co już zaczęliśmy. Po sekundce może dwóch wrócił z naszym żelem intymnym, podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś tego pewna? - zapytał. Ciężko było mi cokolwiek powiedzieć równocześnie pieprząc się z Łukaszem. Nachyliłam się tylko do przyjaciela wystawiając tyłek mężowi. Zrozumiał. Otworzył żel i nalał sobie trochę na rękę. Roztarł go trochę żeby nie był taki zimny a później delikatnie dotknął mojej kakaowej dziurki. Rozsmarował go i przystawił penisa, zatrzymując się na wejściu. Chwilę odczekał jakby chciał mi dać czas na zmianę zdania, na wycofanie się. Ja jednak pragnęłam tego jak rzadko kiedy. Nie pierwszy raz miałam okazję poczuć dwóch mężczyzn na raz, ale pierwszy raz jednym z nich był mąż. Właściwie to miałam obu mężczyzn, których naprawdę pragnęłam.
Po kilku sekundach poczułam jak powolutku wchodzi do mnie Igor. Łukasz też się chyba zorientował więc się zatrzymał. Czekał aż mąż wejdzie cały. Trochę to trwało. Był bardzo ostrożny i delikatny. Dopiero jak włożył go do samego końca poczułam jak bardzo jestem wypełniona. I jak bardzo jest mi z tym dobrze. Mój oddech nabierał tempa mimo ich wolnych ruchów. Dopiero po kilku pchnięciach się porządnie zsynchronizowali. Kiedy Łukasz wkładał Igor wyciągał i odwrotnie. Pchali mnie tak aż coraz bardziej zaczęło brakować mi powietrza. Sapałam jakbym biegła w maratonie a tak naprawdę nie robiłam nic. Łukasz się zatrzymał. Poczekał aż Igor też wyjdzie i weszli razem jakby się umówili.
Nic więcej nie było mi trzeba. Przez ciało przeszła ogromna fala gorąca. Wszystkie moje mięśnie drżały, ale nie mogłam się nawet poruszyć bo trzymały mnie cztery silne męskie ramiona. Krzykom nie było końca. Dopiero teraz doznałam co to jest prawdziwy, ostry seks. W parze nie jesteś w stanie tego doznać.
Kiedy ochłonęłam chłopaki delikatnie położyli mnie na łóżku a sami wyszli. Nie wiem co robili. Wykończona nie miałam siły wstać. Rozmyślałam tylko o tym co się wydarzyło. Po kilku minutach zasnęłam.

Od tego dnia wszystko wróciło do normy. No może z tą jedną różnicą, że naprawdę mogłam liczyć na męża w każdej sytuacji. Przede wszystkim w seksie. Stał się bardziej otwarty na nowości i urozmaicenia.
Z Łukaszem już nigdy więcej nie uprawiałam seksu. Jest fajnie. Czasem się pieścimy, ale nic poza tym. Zawsze któreś z nas przerywa. Zazwyczaj to bardziej trzeźwe.

W ostatecznym bilansie warto było! Warto było przeżyć te chwile wątpliwości w męża. Chwile upokorzenia kiedy dowiedziałam się o ich durny planie i zakładzie o mnie. Warto było chociaż do samego seksu z Łukaszem.

Dodaj do ulubionych

mymi

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...